Lady Loka napisał/a:rossanka napisał/a:Arukado napisał/a:W którym momencie ten temat zmienił się na "Rozterki życiowo partnerowe Ross" 
To
To się tak zawsze tu kończy na forum. A przecież mam swój pierwszy temat i tam można dyskutować.
Ale i w moim temacie bywały też roztrząsane rozterki innych, spoko, nie przeszkadza mi to. Forum jest do pisania i czytania.
To czemu Ty sama nie kontynuujesz tego w swoim temacie?
Przecież to nie jest tak, że leci sobie temat i nagle ktoś pisze "a Rossanka to coś tam". Tylko sama zaczynasz temat, sama uparcie tkwisz w swoich uprzedzeniach i schematach twierdząc, że są one jedyną właściwą drogą bycia w związku i ciągle zachowujesz się jak naiwna idiotka, bo w każdym temacie narracja jest dokładnie taka sama. Zapędzona w kozi róg wyciągasz argumenty o toksycznym ex i rodzicach, którzy nie pozwalali Ci mieć własnego zdania i usilnie próbujesz wszystkich przekonać, że Ty jedna wiesz, jak się zachowywać w związku, a my wszyscy to głupi jesteśmy i nie wiemy, bo przecież jak ja powiem mężowi, że nie chcę z nim iść na spacer to mi zrobi awanturę, a na koniec rzuci dla innej.
Tylko nie rozumiesz zupełnie ani czym jest rozmowa w relacji ani czym jest kompromis. I zupełnie do Ciebie nie dociera, że Twoi rozmówcy są często w wieloletnich szczęśliwych związkach, więc generalnie wiedzą lepiej, co działa, a co nie działa.
Dodatkowo oczekujesz jednej konkretnej recepty na sukces, typu "rób to, a tamtego nie rób" i kompletnie nie potrafisz zrozumieć tego, że w każdym związku może wyglądać to trochę inaczej, tak, jak sobie dana para ustali. Jednocześnie to ustalenie w zdrowej relacji nie wygląda tak, że facet decyduje o wszystkim, a kobieta się podporządkowuje ze strachu, żeby jej nie rzucił. Jak dostajesz slrzeczne rady, co jest całkowicie naturalne, to się oburzasz, że jeden mówi tak, a inny inaczej. Tymczasem dynamika związków jest różna i obie rady mogą działać, tylko w innym momencie.
Mam wrażenie też, że totalnie nie rozumiesz tego, żw w związku wcale nie trzeba wszystkiego robić razem. Że nie jest się przyspawanym do partnera. Możesz zjeść na obiad coś innego, a na siłkę możesz wyjść sama i nikomu korona z głowy nie spadnie, a Ty nie stracisz treningu, bo facet nie ma ochoty iść z Tobą. I to nie oznacza też końca związku.
Ross, czy Ty kiedyś diagnozowałaś się w kierunku autyzmu? Bo to, jak bardzo nie rozumiesz dynamiki w relacjach międzyludzkich mogłoby na to wskazywać. Rzucam tylko podpowiedzią, nie obrażam ani nic.
Po prostu to dosyć typowy objaw.
Myślę, że psychiatrzy i osychologowie zauważyliby mój autyzm. Chodziłam tam przez parę lat , znali mnie na żywo, osobiście i widzieli jak się zachowuje i postępuje. Na forum ludzie mnie tak nie znają i nie pisze tu o prywatnych sprawach.
Co do ludzi tu, to tych w szczęśliwych związkach jest mniejszość, bo tacy zwykle nie mają "interesu" udzielać sie na forach tego typu
Tu piszą głównie ludzie zdradzani, porzucani, samotni, w nieszczęśliwych związkach, w trakcie rozwodów, w czasie epizodów depresji, nerwicy. Czesc z nich, jeśli już piszesz o małżeństwach, jest świeżo po rozwodzie, ci potrzebują się wygadać, wypisać. Inni-sa juz jakiś czas sami, z ex małżonkami kontakty zostały wygaszone, w miarę możliwości, i te osoby na nowo próbują sobie ułożyć z kimś innym życie.
Pisze tu też trochę młodych, którzy mimo 20paru lat nie mieli nigdy związku, a o tym marzą, a samotność ich frustruje, co czuć przez ekran.
Piszesz, o tym, że w związku nie trzeba być razem ciagle-mam nadzieję, to by mi odpowiadali, umarłabym, gdybym miała 24 godziny być przywiązana do partnera. Potrzebuję swobody, niezależności i czasu tylko dla siebie. Choćby tylko posiedzieć. Nie wiem skąd pomysł, że trzeba wszystko robić razem.
Co do ex to już mam dosyć tego tematu, a sprawę powinnam zamknąć w sumie po niecałym roku znajomości, gdy już migała mi czerwona lampka, ale ignorowałam ja, tłumacząc sobie, że każdy ma wady i księcia nie znajdę.
To, że rady nie działają to wiem bo ludzie są różni, dla jednego rada będzie dobra dla drugiego nie dobra.
W sumie nie powinnam ich słuchać, bo wiem co dla mnie dobre i jakiego związku bym chciała.