Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 196 ]

131

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:

Tylko, ze facet to nie bezwolna kukĺa. I tez ma cos do powiedzenia. To, ze kobieta chce z nim byc to nic nie znaczy, jesli on nie chce z nia byc.

To kobieta wybiera partnera, bo to kobiety mają przewagę na rynku matrymonialnym. O ile nie celujecie sporo powyżej swojego poziomu, to wątpię, by dany mężczyzna nie był zainteresowany (jeśli jest wolny). No ale jak kobieta 3/10 zapragnęła przystojniaka 8/10, to nic dziwnego, że nie chce. Za to taki 5/10 spokojnie by się z nią związał.

I dlatego jak ma byc byle co z byle kim to juz lepiej byc samej.

Dlaczego byle co i z byle kim? Ja nie szukam modelki 10/10, bo wiem, że u takiej nie mam szans. I byłbym szczęśliwy z kobietą np. 4/10, ale taka mnie nie chce, bo celuje wyżej. Kiedyś przystojni wiązali się z ładnymi, a brzydcy z brzydkimi i wszystko było dobrze, każdy był szczęśliwy. Dopiero teraz pod wpływem portali randkowych każda zaczęła się uważać za ósmy cud świata i szukać ideału.

Z reszta kobiecie tez by bylo nieprzyjemnie, gdyby sie dowiedziala, ze jej facet jest z nia z braku laku, bo obnizyl wymagania, boi sie samotnosci, to jest z nia.

Nie z braku laku, tylko po prostu wygląd przemija, więc nie jest najważniejszy. Mając do wyboru kobietę 4/10 z idealnym charakterem i 8/10 z odpychającym charakterem, to wybrałbym tę pierwszą.

Z reszta wystarczy wtedy, ze pojawi sie odpowiednia osoba, to osobe z braku laku zostawia sie w mgnienou oka

Nie związałbym się z daną dziewczyną z braku laku i nie zostawił jej, nawet gdyby pojawiła się lepsza opcja, bo w ogóle nie rozważałbym innych możliwości. To tylko kobiety ciągle szukają kogoś lepszego i skaczą jak te małpy z jednej gałęzi na drugą wink

To sa szkodliwe rady, aby ktos obnizyl swoje wymagania i zwiazal sie z kims z kim nie chce, aby tylko nie zostac samemu. Czesc osob godzi sie na to, stad tyle nieudanycj zwiazkow.

Ja nie obniżałem wymagań, ja od początku takie mam, bo jestem świadomy swojej sytuacji na rynku matrymonialnym.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

133

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rakastankielia napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tylko, ze facet to nie bezwolna kukĺa. I tez ma cos do powiedzenia. To, ze kobieta chce z nim byc to nic nie znaczy, jesli on nie chce z nia byc.

To kobieta wybiera partnera, bo to kobiety mają przewagę na rynku matrymonialnym. O ile nie celujecie sporo powyżej swojego poziomu, to wątpię, by dany mężczyzna nie był zainteresowany (jeśli jest wolny). No ale jak kobieta 3/10 zapragnęła przystojniaka 8/10, to nic dziwnego, że nie chce. Za to taki 5/10 spokojnie by się z nią związał.

I dlatego jak ma byc byle co z byle kim to juz lepiej byc samej.

Dlaczego byle co i z byle kim? Ja nie szukam modelki 10/10, bo wiem, że u takiej nie mam szans. I byłbym szczęśliwy z kobietą np. 4/10, ale taka mnie nie chce, bo celuje wyżej. Kiedyś przystojni wiązali się z ładnymi, a brzydcy z brzydkimi i wszystko było dobrze, każdy był szczęśliwy. Dopiero teraz pod wpływem portali randkowych każda zaczęła się uważać za ósmy cud świata i szukać ideału.

Z reszta kobiecie tez by bylo nieprzyjemnie, gdyby sie dowiedziala, ze jej facet jest z nia z braku laku, bo obnizyl wymagania, boi sie samotnosci, to jest z nia.

Nie z braku laku, tylko po prostu wygląd przemija, więc nie jest najważniejszy. Mając do wyboru kobietę 4/10 z idealnym charakterem i 8/10 z odpychającym charakterem, to wybrałbym tę pierwszą.

Z reszta wystarczy wtedy, ze pojawi sie odpowiednia osoba, to osobe z braku laku zostawia sie w mgnienou oka

Nie związałbym się z daną dziewczyną z braku laku i nie zostawił jej, nawet gdyby pojawiła się lepsza opcja, bo w ogóle nie rozważałbym innych możliwości. To tylko kobiety ciągle szukają kogoś lepszego i skaczą jak te małpy z jednej gałęzi na drugą wink

To sa szkodliwe rady, aby ktos obnizyl swoje wymagania i zwiazal sie z kims z kim nie chce, aby tylko nie zostac samemu. Czesc osob godzi sie na to, stad tyle nieudanycj zwiazkow.

Ja nie obniżałem wymagań, ja od początku takie mam, bo jestem świadomy swojej sytuacji na rynku matrymonialnym.

A dajże spokój z tym wyglądem. Wygląd, wygląd, w kółko o tym wyglądzie piszesz.

Pisałam o związkach na siłę, że strachu przed samotnoscia, czy z wygody, a Ty tu wrzucasz trzy grosze o wyglądzie.

A w związku są dwie osoby i obie muszą chcieć być razem ze sobą, bo jeśli tylko jedna chce, to nic z tego nie będzie. I dwie osoby mają cos tu do powiedzenia.
Na siłę nic nie zbudujesz.

134

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

Czemu?

O wagę się nie pyta.ha.

135 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-29 16:48:23)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

To było pytanie trochę retoryczne, bo jej wiek z grubsza znam, a jej odpowiedź była godna 15-latki wink

rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Bo samej mi dobrze. Tylko na polu zwiazkow samej mi nie dobrze.

Czyli "chcę zjeść ciastko i mieć ciastko"...

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Chce zjeść ciastko i mieć ciastko to by było, jakbym miała męża i kochanka jednocześnie.

Nie Ross. Związek to rezygnacja z części życia samemu na rzecz spędzania (przynajmniej części) życia razem; jak wracam co siebie z delegacji, to też nieraz miałbym ochotę walnąć się na wyro i w spokoju obejrzeć film, ale wiem że ona też chciałaby pobyć ze mną, przytulić się, gdzieś wyskoczyć. I jednak bilans wychodzi na korzyść tego pojechania do niej i to wcale nie ze względu na seks (to znaczy: nie tylko wink ).
Rozumiesz? Kompromis w kwestii spędzania czasu; jeśli te ustępstwa przychodzą ci łatwo lub bardzo łatwo, to znaczy że jest fajnie.

136

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rakastankielia napisał/a:

Ja nie obniżałem wymagań, ja od początku takie mam, bo jestem świadomy swojej sytuacji na rynku matrymonialnym.

Polecam kanał Kevin Samuels na YT od mniej więcej połowy 2020 r.
Pewne rzeczy zrozumiesz o czym Rossanka mówi.
I nie wchodź na święty tag na portalu ze śmiesznymi obrazkami smile

Rossanka też polecam Tobie obejrzeć.
Jest tam pewne zdanie często powtarzane, które nie będzie się Tobie podobać.

137

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

Czemu?

O wagę się nie pyta.ha.

Starszych kobiet się o wiek nie pyta tongue

138

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

To było pytanie trochę retoryczne, bo jej wiek z grubsza znam, a jej odpowiedź była godna 15-latki wink

rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Czyli "chcę zjeść ciastko i mieć ciastko"...

Ross, ile ty masz lat? Bo myślałem że 45...

Chce zjeść ciastko i mieć ciastko to by było, jakbym miała męża i kochanka jednocześnie.

Nie Ross. Związek to rezygnacja z części życia samemu na rzecz spędzania (przynajmniej części) życia razem; jak wracam co siebie z delegacji, to też nieraz miałbym ochotę walnąć się na wyro i w spokoju obejrzeć film, ale wiem że ona też chciałaby pobyć ze mną, przytulić się, gdzieś wyskoczyć. I jednak bilans wychodzi na korzyść tego pojechania do niej i to wcale nie ze względu na seks (to znaczy: nie tylko wink ).
Rozumiesz? Kompromis w kwestii spędzania czasu; jeśli te ustępstwa przychodzą ci łatwo lub bardzo łatwo, to znaczy że jest fajnie.

Do tego etapu póki co nie dochodzi jak wiesz.
Ale:
Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

139

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

Czemu?

O wagę się nie pyta.ha.

Starszych kobiet się o wiek nie pyta tongue

Ale od kogo starszych?:o

140

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:

Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.

Też zawsze dążę do kompromisu.

Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

To ciul, nie facet. Zgadzanie się na wszystko to trochę przesada, bo jednak szukamy partnerki, a nie niewolnicy. Ale żadne kłótnie nam nie są do szczęścia potrzebne. To kobiety pragną emocji smile

141

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Farmer napisał/a:

Kobiet się o takie rzeczy nie pyta.

To było pytanie trochę retoryczne, bo jej wiek z grubsza znam, a jej odpowiedź była godna 15-latki wink

rossanka napisał/a:

Chce zjeść ciastko i mieć ciastko to by było, jakbym miała męża i kochanka jednocześnie.

Nie Ross. Związek to rezygnacja z części życia samemu na rzecz spędzania (przynajmniej części) życia razem; jak wracam co siebie z delegacji, to też nieraz miałbym ochotę walnąć się na wyro i w spokoju obejrzeć film, ale wiem że ona też chciałaby pobyć ze mną, przytulić się, gdzieś wyskoczyć. I jednak bilans wychodzi na korzyść tego pojechania do niej i to wcale nie ze względu na seks (to znaczy: nie tylko wink ).
Rozumiesz? Kompromis w kwestii spędzania czasu; jeśli te ustępstwa przychodzą ci łatwo lub bardzo łatwo, to znaczy że jest fajnie.

Do tego etapu póki co nie dochodzi jak wiesz.
Ale:
Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

Ross, ile razy jeszcze trzeba Ci tłumaczyć, ze w związku nie chodzi o całkowitą rezygnację z siebie? To, co Ty robiłaś nie było kompromisem tylko ciągłym ustępowaniem.

142

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

To było pytanie trochę retoryczne, bo jej wiek z grubsza znam, a jej odpowiedź była godna 15-latki wink



Nie Ross. Związek to rezygnacja z części życia samemu na rzecz spędzania (przynajmniej części) życia razem; jak wracam co siebie z delegacji, to też nieraz miałbym ochotę walnąć się na wyro i w spokoju obejrzeć film, ale wiem że ona też chciałaby pobyć ze mną, przytulić się, gdzieś wyskoczyć. I jednak bilans wychodzi na korzyść tego pojechania do niej i to wcale nie ze względu na seks (to znaczy: nie tylko wink ).
Rozumiesz? Kompromis w kwestii spędzania czasu; jeśli te ustępstwa przychodzą ci łatwo lub bardzo łatwo, to znaczy że jest fajnie.

Do tego etapu póki co nie dochodzi jak wiesz.
Ale:
Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

Ross, ile razy jeszcze trzeba Ci tłumaczyć, ze w związku nie chodzi o całkowitą rezygnację z siebie? To, co Ty robiłaś nie było kompromisem tylko ciągłym ustępowaniem.

Dokładnie tak, zdecydowana przesada.

143 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-12-29 20:17:21)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Niby dlaczego się nie pyta kobiet o wiek?
Ja przekroczylam magiczną 50 i świat się nie zawalił,  poza tym że Putin napadł na Ukrainę, ale to nie z powodu moich urodzin okrągłych bynajmniej.
Mi takie pytanie o wieku nie przeszkadza i nie przeszkadzało nigdy.
Wolę by mężczyzna wiedział że jestem dojrzałą kobietą, niż się później  zszokował  big_smile
Nie sądzę by przeszkadzało którejkolwiek kobiecie.
Często mi się zdarza natomiast że mężczyźni koło 50 boją się tej 50 panicznie.
Kobiety rozmawiają o wielu swobodniej niż mężczyźni, to na pewno.
Mężczyźni się boją starzenia, kiedyś na jakiejś imprezie jeden 40 letni Pan  stwierdzil: No przecież nie mamy jeszcze 50 lat;) , bawmy się smile
Nie słyszałam żadnej kobiety która by narzekała na swoją dojrzałość, a mężczyzn wielu, zwłaszcza tych koło 40.

144

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:

Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

OMG.
Po co facet chciałby być z kobietą, która zachowuje się jak bezwolna lalka?
Na pewno nie facet, który jest pewny siebie, ambitny, wiedzący czego chce.

145 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-12-29 23:14:48)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Farmer napisał/a:
rossanka napisał/a:

Czemu?

O wagę się nie pyta.ha.

Starszych kobiet się o wiek nie pyta tongue

Ale od kogo starszych?:o

Tych, których nie trzeba prosić o legitymację szkolną, żeby się na art. 200 KK nie załapać big_smile

146

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Dobrze napisane big_smile

147

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Ela210 napisał/a:

Niby dlaczego się nie pyta kobiet o wiek?
Ja przekroczylam magiczną 50 i świat się nie zawalił,  poza tym że Putin napadł na Ukrainę, ale to nie z powodu moich urodzin okrągłych bynajmniej.
Mi takie pytanie o wieku nie przeszkadza i nie przeszkadzało nigdy.
Wolę by mężczyzna wiedział że jestem dojrzałą kobietą, niż się później  zszokował  big_smile
Nie sądzę by przeszkadzało którejkolwiek kobiecie.
Często mi się zdarza natomiast że mężczyźni koło 50 boją się tej 50 panicznie.
Kobiety rozmawiają o wielu swobodniej niż mężczyźni, to na pewno.
Mężczyźni się boją starzenia, kiedyś na jakiejś imprezie jeden 40 letni Pan  stwierdzil: No przecież nie mamy jeszcze 50 lat;) , bawmy się smile
Nie słyszałam żadnej kobiety która by narzekała na swoją dojrzałość, a mężczyzn wielu, zwłaszcza tych koło 40.

Wszystkiego najlepszego Ela i dużo zdrowia smile

148

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

To było pytanie trochę retoryczne, bo jej wiek z grubsza znam, a jej odpowiedź była godna 15-latki wink



Nie Ross. Związek to rezygnacja z części życia samemu na rzecz spędzania (przynajmniej części) życia razem; jak wracam co siebie z delegacji, to też nieraz miałbym ochotę walnąć się na wyro i w spokoju obejrzeć film, ale wiem że ona też chciałaby pobyć ze mną, przytulić się, gdzieś wyskoczyć. I jednak bilans wychodzi na korzyść tego pojechania do niej i to wcale nie ze względu na seks (to znaczy: nie tylko wink ).
Rozumiesz? Kompromis w kwestii spędzania czasu; jeśli te ustępstwa przychodzą ci łatwo lub bardzo łatwo, to znaczy że jest fajnie.

Do tego etapu póki co nie dochodzi jak wiesz.
Ale:
Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

Ross, ile razy jeszcze trzeba Ci tłumaczyć, ze w związku nie chodzi o całkowitą rezygnację z siebie? To, co Ty robiłaś nie było kompromisem tylko ciągłym ustępowaniem.

Do znudzenia. Chyba już wiem jaki jest jej problem i nic się nie zmieni dopóki ona nie wprowadzi zmian w tej kwestii. Jej po prostu brakuje osobowości i kreatywności by utrzymać przy sobie faceta, zaciekawić go, zaintrygować, pokazać facetowi że znalazł kobietę, z którą życie nie będzie piekłem ani nudą. Pomysły na spędzanie czasu z facetem stara się zastąpić uległością i dopasowaniem; dla faceta "będę zgodną żoną i dobrą matką twoich dzieci" to za mało. Przypomnij sobie "Księcia w Nowym Jorku" i porównaj córkę pułkownika Izzi z Lisą McDowell: która na dłużej utrzyma przy sobie faceta...?

149 Ostatnio edytowany przez Arukado (2022-12-30 10:09:52)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Do tego etapu póki co nie dochodzi jak wiesz.
Ale:
Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

Ross, ile razy jeszcze trzeba Ci tłumaczyć, ze w związku nie chodzi o całkowitą rezygnację z siebie? To, co Ty robiłaś nie było kompromisem tylko ciągłym ustępowaniem.

Do znudzenia. Chyba już wiem jaki jest jej problem i nic się nie zmieni dopóki ona nie wprowadzi zmian w tej kwestii. Jej po prostu brakuje osobowości i kreatywności by utrzymać przy sobie faceta, zaciekawić go, zaintrygować, pokazać facetowi że znalazł kobietę, z którą życie nie będzie piekłem ani nudą. Pomysły na spędzanie czasu z facetem stara się zastąpić uległością i dopasowaniem; dla faceta "będę zgodną żoną i dobrą matką twoich dzieci" to za mało. Przypomnij sobie "Księcia w Nowym Jorku" i porównaj córkę pułkownika Izzi z Lisą McDowell: która na dłużej utrzyma przy sobie faceta...?

Nie do końca.
Znam przypadki gdy facet zostawiał inteligentną, ciekawą partnerkę, dla posłusznej kukły.
Czemu? Bo był typem który chciał kontrolować wszystko i chciał drugą osobę która posłusznie wypełnia jego polecenia, a partnerka ciekawa i niezależna robi mu wtedy tylko problemy, bo ma w nawyku myśleć wink

Są typy którzy potrafią tylko dominować, więc Lisa McDowell im nie przypasuje, bo ma własne zdanie i nie boi się go wyrażać i bronić gdy zachodzi taka potrzeba, wtedy  podskakująca i wydająca dźwięki małpy córka pułkownika jest jedyną opcją.

150

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Arukado napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ross, ile razy jeszcze trzeba Ci tłumaczyć, ze w związku nie chodzi o całkowitą rezygnację z siebie? To, co Ty robiłaś nie było kompromisem tylko ciągłym ustępowaniem.

Do znudzenia. Chyba już wiem jaki jest jej problem i nic się nie zmieni dopóki ona nie wprowadzi zmian w tej kwestii. Jej po prostu brakuje osobowości i kreatywności by utrzymać przy sobie faceta, zaciekawić go, zaintrygować, pokazać facetowi że znalazł kobietę, z którą życie nie będzie piekłem ani nudą. Pomysły na spędzanie czasu z facetem stara się zastąpić uległością i dopasowaniem; dla faceta "będę zgodną żoną i dobrą matką twoich dzieci" to za mało. Przypomnij sobie "Księcia w Nowym Jorku" i porównaj córkę pułkownika Izzi z Lisą McDowell: która na dłużej utrzyma przy sobie faceta...?

Nie do końca.
Znam przypadki gdy facet zostawiał inteligentną, ciekawą partnerkę, dla posłusznej kukły.
Czemu? Bo był typem który chciał kontrolować wszystko i chciał drugą osobę która posłusznie wypełnia jego polecenia, a partnerka ciekawa i niezależna robi mu wtedy tylko problemy, bo ma w nawyku myśleć wink

Są typy którzy potrafią tylko dominować, więc Lisa McDowell im nie przypasuje, bo ma własne zdanie i nie boi się go wyrażać i bronić gdy zachodzi taka potrzeba, wtedy  podskakująca i wydająca dźwięki małpy córka pułkownika jest jedyną opcją.

Tylko że posłuszna kukła to też rozwiązanie tymczasowe, które po niedługim czasie się znudzi.

151

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Do tego etapu póki co nie dochodzi jak wiesz.
Ale:
Jak byłam w związku, to robiłam to co mówisz, nawet jak nie miałam ochoty, czy wolałam akurat robić coś innego, a szlam na kompromisy, bo partner kompromisów nie uznawał.
Jak widzisz jestem wiec zdolna do kompromisów i całkowitej rezygnacji z siebie.  Fakt, że koniec końców nie wyszło, bo usłyszałam, że się na wszystko zgadzam i jest nudno.
Faceci potrzebują emocji, żaru i kłótni. Wtedy są zadowoleni;)

Ross, ile razy jeszcze trzeba Ci tłumaczyć, ze w związku nie chodzi o całkowitą rezygnację z siebie? To, co Ty robiłaś nie było kompromisem tylko ciągłym ustępowaniem.

Do znudzenia. Chyba już wiem jaki jest jej problem i nic się nie zmieni dopóki ona nie wprowadzi zmian w tej kwestii. Jej po prostu brakuje osobowości i kreatywności by utrzymać przy sobie faceta, zaciekawić go, zaintrygować, pokazać facetowi że znalazł kobietę, z którą życie nie będzie piekłem ani nudą. Pomysły na spędzanie czasu z facetem stara się zastąpić uległością i dopasowaniem; dla faceta "będę zgodną żoną i dobrą matką twoich dzieci" to za mało. Przypomnij sobie "Księcia w Nowym Jorku" i porównaj córkę pułkownika Izzi z Lisą McDowell: która na dłużej utrzyma przy sobie faceta...?

Miałam pomysły na spędzenie wolnego czasu, jestem dość kreatywna, ale ex nie chciał.
Mial swoje pomysły i je realizowaliśmy wprawie za każdym razem.
A jeżeli miałam wybór spędzić czas sama albo dołączyć do niego, to dołączałem do niego
Pr,ypominam to było 10 lat temu , teraz się zmieniłam.

Aby się przekonać czy umiem kogoś utrzymać najpierw muszę z kimś być.
Jeśli facet ma zone-odpada.
Jeśli nie ma, ale nie chce że mną byc-tez odpada .

152

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
Arukado napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Do znudzenia. Chyba już wiem jaki jest jej problem i nic się nie zmieni dopóki ona nie wprowadzi zmian w tej kwestii. Jej po prostu brakuje osobowości i kreatywności by utrzymać przy sobie faceta, zaciekawić go, zaintrygować, pokazać facetowi że znalazł kobietę, z którą życie nie będzie piekłem ani nudą. Pomysły na spędzanie czasu z facetem stara się zastąpić uległością i dopasowaniem; dla faceta "będę zgodną żoną i dobrą matką twoich dzieci" to za mało. Przypomnij sobie "Księcia w Nowym Jorku" i porównaj córkę pułkownika Izzi z Lisą McDowell: która na dłużej utrzyma przy sobie faceta...?

Nie do końca.
Znam przypadki gdy facet zostawiał inteligentną, ciekawą partnerkę, dla posłusznej kukły.
Czemu? Bo był typem który chciał kontrolować wszystko i chciał drugą osobę która posłusznie wypełnia jego polecenia, a partnerka ciekawa i niezależna robi mu wtedy tylko problemy, bo ma w nawyku myśleć wink

Są typy którzy potrafią tylko dominować, więc Lisa McDowell im nie przypasuje, bo ma własne zdanie i nie boi się go wyrażać i bronić gdy zachodzi taka potrzeba, wtedy  podskakująca i wydająca dźwięki małpy córka pułkownika jest jedyną opcją.

Tylko że posłuszna kukła to też rozwiązanie tymczasowe, które po niedługim czasie się znudzi.

Mówiłam, emocje.
Spokojna i porządna nudzi.
Borderka zapewni emocje i tak dalej.
Ale wróć, potem są narzekania, że partnerka krnąbrna, ma własne zdanie, w głowie się poprzewracało, a on chciał tylko spokoju.
wink

153

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

@ross ale własne zdanie =/= border i inne zaburzenia psychiczne tongue

Miałem taką znajomą, była spokojna i ogólnie fajna. Ale też wydawała się taka kompletnie bez życia, zero entuzjazmu i chęci do działania, nie wiem jak to inaczej opisać. Pewnie gdyby nie to, to byśmy byli razem wink

154 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2022-12-30 10:59:49)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tylko że posłuszna kukła to też rozwiązanie tymczasowe, które po niedługim czasie się znudzi.

I tak i nie ..

Kwestia kultury , tradycji , zasad.

Wystarczy zobaczyć jak to wygląda w krajach arabskich czy azjatyckich.

I to także w krajach bogatych i rozwiniętych (np. Japonia)

Tam określone rolę w małżeństwie ma kobieta i tak samo mężczyzna.

W krajach arabskich mówi się że facet jest głową rodziny a .. kobieta szyją.
Że obie są potrzebne i mają swoje zadanie ..

Mi jak kobieta jak mówi że jest kobietą niezależną , feministką to zapalają się od razu czerwone żaróweczki , niczym lampki na choince , bo z mojego doświadczenia oznacza to problemy wink

155

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:

Mówiłam, emocje.
Spokojna i porządna nudzi.
Borderka zapewni emocje i tak dalej.
Ale wróć, potem są narzekania, że partnerka krnąbrna, ma własne zdanie, w głowie się poprzewracało, a on chciał tylko spokoju.
wink

Ross, po prostu ręce mi opadają. Zauważ różnicę między "bezwolną kukłą", a umiejętnością znajdowania konsensusu, między pełnym uleganiem a zgodą, między kreatywnymi pomysłami na wspólne spędzanie czasu i osiąganiem w tej kwestii porozumienia, a dostosowywaniem się zawsze do tego co chce jedna strona. Między barwną osobowością, a toksyczną i spaczoną osobowością.
W czasie swojego małżeństwa miałem toksyczkę i to zdanie wielu osób, w tym z jej rodziny. Być może w jakimś stopniu takie przyciagam, bo ileś miesięcy po rozwodzie w czasie kontaktów internetowych trafiła się jeszcze większa toksyczka (jak poznałem jej naturę, to się wycofałem, czego nie przyjęła dobrze; wycofałem się bo byłem tak sparzony że miałem już dość kobiet tego typu, chociaż fizycznie atrakcyjna i inteligentna). Moja obecna potrafi się dogadać, ale nie traci przy tym swojego pazurka, bystrego umysłu i barwnej osobowości oraz równie barwnego poczucia humoru. Potrafi być bardzo troskliwa, pomysłowa i jednocześnie w pewnych sytuacjach potrafi pokazać jak bardzo chce i potrzebuje tego samego ode mnie. Rozumiesz? Nietoksyczna osoba, która jednocześnie nie nudzi.

156

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Kaszpir007 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Tylko że posłuszna kukła to też rozwiązanie tymczasowe, które po niedługim czasie się znudzi.

I tak i nie ..

Kwestia kultury , tradycji , zasad.

Wystarczy zobaczyć jak to wygląda w krajach arabskich czy azjatyckich.

I to także w krajach bogatych i rozwiniętych (np. Japonia)

Tam określone rolę w małżeństwie ma kobieta i tak samo mężczyzna.

W krajach arabskich mówi się że facet jest głową rodziny a .. kobieta szyją.
Że obie są potrzebne i mają swoje zadanie ..

Mi jak kobieta jak mówi że jest kobietą niezależną , feministką to zapalają się od razu czerwone żaróweczki , niczym lampki na choince , bo z mojego doświadczenia oznacza to problemy wink

Kaszpir, póki co mówimy o naszym kręgu kulturowym wink

I żadne przegięcie nie jest dobre: ani kukła ani feministka (o feminazistkach nie mówiąc) wink

157

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Serberys napisał/a:

@ross ale własne zdanie =/= border i inne zaburzenia psychiczne tongue

Miałem taką znajomą, była spokojna i ogólnie fajna. Ale też wydawała się taka kompletnie bez życia, zero entuzjazmu i chęci do działania, nie wiem jak to inaczej opisać. Pewnie gdyby nie to, to byśmy byli razem wink

Oj pisałam na wyrost z tą borderka.
Zmbo zauważyłam na forum, że jest albo albo.
Albo panowie zakladaja tematy, że kobieta ma duże wymogi, chce i karierę i być fitness i ciagleby chciała na wycieczki, ogólnie się kłócą, nie miga dogadać bo ona chce postawić na swoim, nie chce rodzic dzieci, albo przeciwnie chce rodzic, a on nie chce być teraz ojcem, a z drugiej strony wypowiedzi, że jak się zgadza,to jest nudna, bez życia, nie ma pasji , hobby.
Nie dogodzisz. sad

158

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Mówiłam, emocje.
Spokojna i porządna nudzi.
Borderka zapewni emocje i tak dalej.
Ale wróć, potem są narzekania, że partnerka krnąbrna, ma własne zdanie, w głowie się poprzewracało, a on chciał tylko spokoju.
wink

Ross, po prostu ręce mi opadają. Zauważ różnicę między "bezwolną kukłą", a umiejętnością znajdowania konsensusu, między pełnym uleganiem a zgodą, między kreatywnymi pomysłami na wspólne spędzanie czasu i osiąganiem w tej kwestii porozumienia, a dostosowywaniem się zawsze do tego co chce jedna strona. Między barwną osobowością, a toksyczną i spaczoną osobowością.
W czasie swojego małżeństwa miałem toksyczkę i to zdanie wielu osób, w tym z jej rodziny. Być może w jakimś stopniu takie przyciagam, bo ileś miesięcy po rozwodzie w czasie kontaktów internetowych trafiła się jeszcze większa toksyczka (jak poznałem jej naturę, to się wycofałem, czego nie przyjęła dobrze; wycofałem się bo byłem tak sparzony że miałem już dość kobiet tego typu, chociaż fizycznie atrakcyjna i inteligentna). Moja obecna potrafi się dogadać, ale nie traci przy tym swojego pazurka, bystrego umysłu i barwnej osobowości oraz równie barwnego poczucia humoru. Potrafi być bardzo troskliwa, pomysłowa i jednocześnie w pewnych sytuacjach potrafi pokazać jak bardzo chce i potrzebuje tego samego ode mnie. Rozumiesz? Nietoksyczna osoba, która jednocześnie nie nudzi.

Aby dojść do tego etapu, trzeba się najpierw poznać, poprzebywac że sobą, być w różnych okolicznościach razem, mieć kontakt fizyczny .
Inaczej nie poznasz drugiej osoby.

159 Ostatnio edytowany przez Arukado (2022-12-30 11:37:26)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Arukado napisał/a:

Nie do końca.
Znam przypadki gdy facet zostawiał inteligentną, ciekawą partnerkę, dla posłusznej kukły.
Czemu? Bo był typem który chciał kontrolować wszystko i chciał drugą osobę która posłusznie wypełnia jego polecenia, a partnerka ciekawa i niezależna robi mu wtedy tylko problemy, bo ma w nawyku myśleć wink

Są typy którzy potrafią tylko dominować, więc Lisa McDowell im nie przypasuje, bo ma własne zdanie i nie boi się go wyrażać i bronić gdy zachodzi taka potrzeba, wtedy  podskakująca i wydająca dźwięki małpy córka pułkownika jest jedyną opcją.

Tylko że posłuszna kukła to też rozwiązanie tymczasowe, które po niedługim czasie się znudzi.

Mówiłam, emocje.
Spokojna i porządna nudzi.
Borderka zapewni emocje i tak dalej.
Ale wróć, potem są narzekania, że partnerka krnąbrna, ma własne zdanie, w głowie się poprzewracało, a on chciał tylko spokoju.
wink

Spokojna nie równa się nudna kukła.
Interesująca nie równa się borderka.

Ale masz rację, że trzeba się poznać, ktoś chce kogoś interesującego, a później narzeka, że nie ma spokoju i odwrotnie smile

160 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-30 11:39:27)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Mówiłam, emocje.
Spokojna i porządna nudzi.
Borderka zapewni emocje i tak dalej.
Ale wróć, potem są narzekania, że partnerka krnąbrna, ma własne zdanie, w głowie się poprzewracało, a on chciał tylko spokoju.
wink

Ross, po prostu ręce mi opadają. Zauważ różnicę między "bezwolną kukłą", a umiejętnością znajdowania konsensusu, między pełnym uleganiem a zgodą, między kreatywnymi pomysłami na wspólne spędzanie czasu i osiąganiem w tej kwestii porozumienia, a dostosowywaniem się zawsze do tego co chce jedna strona. Między barwną osobowością, a toksyczną i spaczoną osobowością.
W czasie swojego małżeństwa miałem toksyczkę i to zdanie wielu osób, w tym z jej rodziny. Być może w jakimś stopniu takie przyciagam, bo ileś miesięcy po rozwodzie w czasie kontaktów internetowych trafiła się jeszcze większa toksyczka (jak poznałem jej naturę, to się wycofałem, czego nie przyjęła dobrze; wycofałem się bo byłem tak sparzony że miałem już dość kobiet tego typu, chociaż fizycznie atrakcyjna i inteligentna). Moja obecna potrafi się dogadać, ale nie traci przy tym swojego pazurka, bystrego umysłu i barwnej osobowości oraz równie barwnego poczucia humoru. Potrafi być bardzo troskliwa, pomysłowa i jednocześnie w pewnych sytuacjach potrafi pokazać jak bardzo chce i potrzebuje tego samego ode mnie. Rozumiesz? Nietoksyczna osoba, która jednocześnie nie nudzi.

Aby dojść do tego etapu, trzeba się najpierw poznać, poprzebywac że sobą, być w różnych okolicznościach razem, mieć kontakt fizyczny .
Inaczej nie poznasz drugiej osoby.

I dalej twierdzisz że Twój problem nie polega na braku umiejętności utrzymania faceta przy sobie do tego etapu?

161

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Otwarcie, nie oglądałam, nie mój typ filmów smile

Ross:
1. Tamten facet był toksykiem
2. Nie zmieniłaś się od tamtego czasu, pomimo tych 10 lat, bo ciągle wałkujesz ten brak decyzyjności, który nazywasz kompromisem i ciągle twiedzisz, że na miłość trzeba zasłużyć i że trzeba się na wszystko zgadzać
3. To nie jest tak, że albo masz emocje, albo jesteś uległa. I to też nie jest tak, że albo się ludzie ciągle kłócą albo jedna strona zawsze jest uległa.
Ja jestem z mężem ponad 5 lat i się nie kłócimy, a żadne z nas nie ulega drugiej stronie we wszystkim. Ciągłe awantury nie są zdrowe dla związku. A brak awantur nie oznacza, że jedna strona jest cicha i pokorna. Kompromis nie polega na tym, że facet Ci oznajmia, że dzisiaj jedziecie do Chin, a Ty mówisz, że nie chcesz, ale pojedziesz, skoro on chce.

162

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Ross, po prostu ręce mi opadają. Zauważ różnicę między "bezwolną kukłą", a umiejętnością znajdowania konsensusu, między pełnym uleganiem a zgodą, między kreatywnymi pomysłami na wspólne spędzanie czasu i osiąganiem w tej kwestii porozumienia, a dostosowywaniem się zawsze do tego co chce jedna strona. Między barwną osobowością, a toksyczną i spaczoną osobowością.
W czasie swojego małżeństwa miałem toksyczkę i to zdanie wielu osób, w tym z jej rodziny. Być może w jakimś stopniu takie przyciagam, bo ileś miesięcy po rozwodzie w czasie kontaktów internetowych trafiła się jeszcze większa toksyczka (jak poznałem jej naturę, to się wycofałem, czego nie przyjęła dobrze; wycofałem się bo byłem tak sparzony że miałem już dość kobiet tego typu, chociaż fizycznie atrakcyjna i inteligentna). Moja obecna potrafi się dogadać, ale nie traci przy tym swojego pazurka, bystrego umysłu i barwnej osobowości oraz równie barwnego poczucia humoru. Potrafi być bardzo troskliwa, pomysłowa i jednocześnie w pewnych sytuacjach potrafi pokazać jak bardzo chce i potrzebuje tego samego ode mnie. Rozumiesz? Nietoksyczna osoba, która jednocześnie nie nudzi.

Aby dojść do tego etapu, trzeba się najpierw poznać, poprzebywac że sobą, być w różnych okolicznościach razem, mieć kontakt fizyczny .
Inaczej nie poznasz drugiej osoby.

I dalej twierdzisz że Twój problem nie polega na braku umiejętności utrzymania faceta przy sobie do tego etapu?

Przecież pisałam to w swoim wątku.
Nie mogę zaśmiecać kolejnego.

Utrzymać faceta to można jak się jest już w zwiazku( chociaż to niezbyt fortunne okreslenie).
Jak nie jesteś z kimś w związku, nie było randki, nie było spędzenia celowego czasu sam na sam-to kogo chcesz utrzymać jak się jeszcze relacja nie zaczęła?

163 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-12-30 11:48:53)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:

Otwarcie, nie oglądałam, nie mój typ filmów smile

Ross:
1. Tamten facet był toksykiem
2. Nie zmieniłaś się od tamtego czasu, pomimo tych 10 lat, bo ciągle wałkujesz ten brak decyzyjności, który nazywasz kompromisem i ciągle twiedzisz, że na miłość trzeba zasłużyć i że trzeba się na wszystko zgadzać
3. To nie jest tak, że albo masz emocje, albo jesteś uległa. I to też nie jest tak, że albo się ludzie ciągle kłócą albo jedna strona zawsze jest uległa.
Ja jestem z mężem ponad 5 lat i się nie kłócimy, a żadne z nas nie ulega drugiej stronie we wszystkim. Ciągłe awantury nie są zdrowe dla związku. A brak awantur nie oznacza, że jedna strona jest cicha i pokorna. Kompromis nie polega na tym, że facet Ci oznajmia, że dzisiaj jedziecie do Chin, a Ty mówisz, że nie chcesz, ale pojedziesz, skoro on chce.

Piszę p tym co było 10 lat temu. Teraz nie biegam aby na coś zasłużyć,  będzie to będzie, nie to nie.

A potem taki facet zakłada tematy: poznałem w pracy kobietę i zakochałem się, w domu mi się dawno nie układa, nie dogadujemy się, są kłótnie, chciałbym pojechać do Chin, żona nie. Nowa kobieta ochoczo pakuje już walizki do Azji- pisze prześmiewczo ale widzę, jakie są tematy na forum.

164

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Aby dojść do tego etapu, trzeba się najpierw poznać, poprzebywac że sobą, być w różnych okolicznościach razem, mieć kontakt fizyczny .
Inaczej nie poznasz drugiej osoby.

I dalej twierdzisz że Twój problem nie polega na braku umiejętności utrzymania faceta przy sobie do tego etapu?

Przecież pisałam to w swoim wątku.
Nie mogę zaśmiecać kolejnego.

Utrzymać faceta to można jak się jest już w zwiazku( chociaż to niezbyt fortunne okreslenie).
Jak nie jesteś z kimś w związku, nie było randki, nie było spędzenia celowego czasu sam na sam-to kogo chcesz utrzymać jak się jeszcze relacja nie zaczęła?

Już zaśmieciłaś. Za późno na cofkę. I tak już cały wątek zdominowany Twoim ex.

165

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Otwarcie, nie oglądałam, nie mój typ filmów smile

Ross:
1. Tamten facet był toksykiem
2. Nie zmieniłaś się od tamtego czasu, pomimo tych 10 lat, bo ciągle wałkujesz ten brak decyzyjności, który nazywasz kompromisem i ciągle twiedzisz, że na miłość trzeba zasłużyć i że trzeba się na wszystko zgadzać
3. To nie jest tak, że albo masz emocje, albo jesteś uległa. I to też nie jest tak, że albo się ludzie ciągle kłócą albo jedna strona zawsze jest uległa.
Ja jestem z mężem ponad 5 lat i się nie kłócimy, a żadne z nas nie ulega drugiej stronie we wszystkim. Ciągłe awantury nie są zdrowe dla związku. A brak awantur nie oznacza, że jedna strona jest cicha i pokorna. Kompromis nie polega na tym, że facet Ci oznajmia, że dzisiaj jedziecie do Chin, a Ty mówisz, że nie chcesz, ale pojedziesz, skoro on chce.

Piszę p tym co było 10 lat temu. Teraz nie biegam aby na coś zasłużyć,  będzie to będzie, nie to nie.

A potem taki facet zakłada tematy: poznałem w pracy kobietę i zakochałem się, w domu mi się dawno nie układa, nie dogadujemy się, są kłótnie, chciałbym pojechać do Chin, żona nie. Nowa kobieta ochoczo pakuje już walizki do Azji- pisze prześmiewczo ale widzę, jakie są tematy na forum.

No nie biegasz, bo nie masz za kim. Ale podejście Ci się nie zmieniło, co pokazałaś w ostatnim temacie, w którym o tym pisałaś ile to było? Tydzień temu?

A to co niby prześmiewczo napisałaś pokazuje tylko i wyłącznie to, że dalej nic nie rozumiesz z tego, co Ci się tu tłumaczy.

Ty ciągle masz w głowie to, że jak się na coś nie zgodzisz, to facet spakuje walizki i sobie pójdzie. I mnie się już nie chce Ci tłumaczyć, że w życiu to tak nie wygląda.

166

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

I dalej twierdzisz że Twój problem nie polega na braku umiejętności utrzymania faceta przy sobie do tego etapu?

Przecież pisałam to w swoim wątku.
Nie mogę zaśmiecać kolejnego.

Utrzymać faceta to można jak się jest już w zwiazku( chociaż to niezbyt fortunne okreslenie).
Jak nie jesteś z kimś w związku, nie było randki, nie było spędzenia celowego czasu sam na sam-to kogo chcesz utrzymać jak się jeszcze relacja nie zaczęła?

Już zaśmieciłaś. Za późno na cofkę. I tak już cały wątek zdominowany Twoim ex.

To nie pytajcie mnie o niego, bo mnie to już męczy.

167

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Otwarcie, nie oglądałam, nie mój typ filmów smile

Ross:
1. Tamten facet był toksykiem
2. Nie zmieniłaś się od tamtego czasu, pomimo tych 10 lat, bo ciągle wałkujesz ten brak decyzyjności, który nazywasz kompromisem i ciągle twiedzisz, że na miłość trzeba zasłużyć i że trzeba się na wszystko zgadzać
3. To nie jest tak, że albo masz emocje, albo jesteś uległa. I to też nie jest tak, że albo się ludzie ciągle kłócą albo jedna strona zawsze jest uległa.
Ja jestem z mężem ponad 5 lat i się nie kłócimy, a żadne z nas nie ulega drugiej stronie we wszystkim. Ciągłe awantury nie są zdrowe dla związku. A brak awantur nie oznacza, że jedna strona jest cicha i pokorna. Kompromis nie polega na tym, że facet Ci oznajmia, że dzisiaj jedziecie do Chin, a Ty mówisz, że nie chcesz, ale pojedziesz, skoro on chce.

Piszę p tym co było 10 lat temu. Teraz nie biegam aby na coś zasłużyć,  będzie to będzie, nie to nie.

A potem taki facet zakłada tematy: poznałem w pracy kobietę i zakochałem się, w domu mi się dawno nie układa, nie dogadujemy się, są kłótnie, chciałbym pojechać do Chin, żona nie. Nowa kobieta ochoczo pakuje już walizki do Azji- pisze prześmiewczo ale widzę, jakie są tematy na forum.

No nie biegasz, bo nie masz za kim. Ale podejście Ci się nie zmieniło, co pokazałaś w ostatnim temacie, w którym o tym pisałaś ile to było? Tydzień temu?

A to co niby prześmiewczo napisałaś pokazuje tylko i wyłącznie to, że dalej nic nie rozumiesz z tego, co Ci się tu tłumaczy.

Ty ciągle masz w głowie to, że jak się na coś nie zgodzisz, to facet spakuje walizki i sobie pójdzie. I mnie się już nie chce Ci tłumaczyć, że w życiu to tak nie wygląda.

Jak to nie nam za kim?
Mam dwóch obecnie.
Za jednym orzestakam biegać jak doszło do mnie, że to bez sensu, czyli skreślony.
Z drugim sprawa świeża, ale na razie obserwuje, nie biegam i ogólnie się nie nastawiam i nie pisze scenariuszy.
Przecież nie będę tu wywlekała swojego życia miłosnego.
O ex pisze, bo to było 100lat temu, a teraz to tylko zła jestem że i tak za długo. I jeszcze głupia dwa lata po nim prawie rozpaczałam. Było się wtedy cieszyć życiem. A nie umartwiać.

168

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:

Utrzymać faceta to można jak się jest już w zwiazku( chociaż to niezbyt fortunne okreslenie).
Jak nie jesteś z kimś w związku, nie było randki, nie było spędzenia celowego czasu sam na sam-to kogo chcesz utrzymać jak się jeszcze relacja nie zaczęła?

Kompromis to nie znaczy że trzeba robić to co chce druga osoba.
Ja np. nie lubię nart i jeździć na nartach. Moja była polubiła.

Ona wybrała się na narty a ... ja pojechałem do Maroka.
Ona by nie pojechała , bo dzikie południe Maroka gdzie są pustnie , twierdze , warownie i dzicz to nie jej klimaty smile

Albo jak u mnie było.
Nie lubię morza. Lubię góry. Co roku jeździłem w góry. Ale dla dzieci jeździłem nad morze , ale był to odpoczynek aktywny bo ze zwiedzaniem , więc wybierałem różne kraje i  każdy miał to co lubi i nikt się nie męczył i "poświęcał".

Uwierz uległość jest zła i faceci to źle odbierają.

W tym roku jak byłem w krótkim związku to wiedziałem że kobieta nie lubi oglądać TV , filmów i nawet to że jest włączony TV ją wkurza. Ale zaczęła oglądać ze mną filmy. Czułem to i widziałem że robi to wbrew sobie i to się czuje i zamiast zadowolenia pojawiło się wkurzenie.

Kompromis to nie to że jedna robi coś wbrew sobie , szuka się takich rozwiązań które dla obu stron będą akeptowalne bez "dopasowania" się tylko do jednej osoby.

Uwierz nie jest to łatwe , ale jak osoby rozmawiają  to jest to możliwe.

169

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Piszę p tym co było 10 lat temu. Teraz nie biegam aby na coś zasłużyć,  będzie to będzie, nie to nie.

A potem taki facet zakłada tematy: poznałem w pracy kobietę i zakochałem się, w domu mi się dawno nie układa, nie dogadujemy się, są kłótnie, chciałbym pojechać do Chin, żona nie. Nowa kobieta ochoczo pakuje już walizki do Azji- pisze prześmiewczo ale widzę, jakie są tematy na forum.

No nie biegasz, bo nie masz za kim. Ale podejście Ci się nie zmieniło, co pokazałaś w ostatnim temacie, w którym o tym pisałaś ile to było? Tydzień temu?

A to co niby prześmiewczo napisałaś pokazuje tylko i wyłącznie to, że dalej nic nie rozumiesz z tego, co Ci się tu tłumaczy.

Ty ciągle masz w głowie to, że jak się na coś nie zgodzisz, to facet spakuje walizki i sobie pójdzie. I mnie się już nie chce Ci tłumaczyć, że w życiu to tak nie wygląda.

Jak to nie nam za kim?
Mam dwóch obecnie.
Za jednym orzestakam biegać jak doszło do mnie, że to bez sensu, czyli skreślony.
Z drugim sprawa świeża, ale na razie obserwuje, nie biegam i ogólnie się nie nastawiam i nie pisze scenariuszy.
Przecież nie będę tu wywlekała swojego życia miłosnego.
O ex pisze, bo to było 100lat temu, a teraz to tylko zła jestem że i tak za długo. I jeszcze głupia dwa lata po nim prawie rozpaczałam. Było się wtedy cieszyć życiem. A nie umartwiać.

Mhm. Ale dalej nie masz przelracowanego tego, co Ci rozwali każdy związek. Więc powodzenia. Miłego bycia bezwolną kukłą spełniającą każdą zachciankę jaśnie pana.

170

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Kaszpir007 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Utrzymać faceta to można jak się jest już w zwiazku( chociaż to niezbyt fortunne okreslenie).
Jak nie jesteś z kimś w związku, nie było randki, nie było spędzenia celowego czasu sam na sam-to kogo chcesz utrzymać jak się jeszcze relacja nie zaczęła?

Kompromis to nie znaczy że trzeba robić to co chce druga osoba.
Ja np. nie lubię nart i jeździć na nartach. Moja była polubiła.

Ona wybrała się na narty a ... ja pojechałem do Maroka.
Ona by nie pojechała , bo dzikie południe Maroka gdzie są pustnie , twierdze , warownie i dzicz to nie jej klimaty smile

Albo jak u mnie było.
Nie lubię morza. Lubię góry. Co roku jeździłem w góry. Ale dla dzieci jeździłem nad morze , ale był to odpoczynek aktywny bo ze zwiedzaniem , więc wybierałem różne kraje i  każdy miał to co lubi i nikt się nie męczył i "poświęcał".

Uwierz uległość jest zła i faceci to źle odbierają.

W tym roku jak byłem w krótkim związku to wiedziałem że kobieta nie lubi oglądać TV , filmów i nawet to że jest włączony TV ją wkurza. Ale zaczęła oglądać ze mną filmy. Czułem to i widziałem że robi to wbrew sobie i to się czuje i zamiast zadowolenia pojawiło się wkurzenie.

Kompromis to nie to że jedna robi coś wbrew sobie , szuka się takich rozwiązań które dla obu stron będą akeptowalne bez "dopasowania" się tylko do jednej osoby.

Uwierz nie jest to łatwe , ale jak osoby rozmawiają  to jest to możliwe.

A widzisz, piszesz, że kompromis wbrew sobie jest zły  ale czytając wątki na forum odnoszę inne wrażenie, gdy druga strona, nie ważne już, czy kobieta czy mężczyzna, chce czegoś innego, to są właśnie kłótnie i oddalanie się w związkach. I narzekanie, że nie możemy się dogadać, bo on odmawia chodzenia z nią na siłownie albo ona nie podziela jego pasji do oglądania Gry o Tron -i tu są spięcia.

171

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No nie biegasz, bo nie masz za kim. Ale podejście Ci się nie zmieniło, co pokazałaś w ostatnim temacie, w którym o tym pisałaś ile to było? Tydzień temu?

A to co niby prześmiewczo napisałaś pokazuje tylko i wyłącznie to, że dalej nic nie rozumiesz z tego, co Ci się tu tłumaczy.

Ty ciągle masz w głowie to, że jak się na coś nie zgodzisz, to facet spakuje walizki i sobie pójdzie. I mnie się już nie chce Ci tłumaczyć, że w życiu to tak nie wygląda.

Jak to nie nam za kim?
Mam dwóch obecnie.
Za jednym orzestakam biegać jak doszło do mnie, że to bez sensu, czyli skreślony.
Z drugim sprawa świeża, ale na razie obserwuje, nie biegam i ogólnie się nie nastawiam i nie pisze scenariuszy.
Przecież nie będę tu wywlekała swojego życia miłosnego.
O ex pisze, bo to było 100lat temu, a teraz to tylko zła jestem że i tak za długo. I jeszcze głupia dwa lata po nim prawie rozpaczałam. Było się wtedy cieszyć życiem. A nie umartwiać.

Mhm. Ale dalej nie masz przelracowanego tego, co Ci rozwali każdy związek. Więc powodzenia. Miłego bycia bezwolną kukłą spełniającą każdą zachciankę jaśnie pana.

Na zapas nie ma się co martwić, najpierw musiałabym być w związku, aby być kukłą.

172

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Utrzymać faceta to można jak się jest już w zwiazku( chociaż to niezbyt fortunne okreslenie).
Jak nie jesteś z kimś w związku, nie było randki, nie było spędzenia celowego czasu sam na sam-to kogo chcesz utrzymać jak się jeszcze relacja nie zaczęła?

Kompromis to nie znaczy że trzeba robić to co chce druga osoba.
Ja np. nie lubię nart i jeździć na nartach. Moja była polubiła.

Ona wybrała się na narty a ... ja pojechałem do Maroka.
Ona by nie pojechała , bo dzikie południe Maroka gdzie są pustnie , twierdze , warownie i dzicz to nie jej klimaty smile

Albo jak u mnie było.
Nie lubię morza. Lubię góry. Co roku jeździłem w góry. Ale dla dzieci jeździłem nad morze , ale był to odpoczynek aktywny bo ze zwiedzaniem , więc wybierałem różne kraje i  każdy miał to co lubi i nikt się nie męczył i "poświęcał".

Uwierz uległość jest zła i faceci to źle odbierają.

W tym roku jak byłem w krótkim związku to wiedziałem że kobieta nie lubi oglądać TV , filmów i nawet to że jest włączony TV ją wkurza. Ale zaczęła oglądać ze mną filmy. Czułem to i widziałem że robi to wbrew sobie i to się czuje i zamiast zadowolenia pojawiło się wkurzenie.

Kompromis to nie to że jedna robi coś wbrew sobie , szuka się takich rozwiązań które dla obu stron będą akeptowalne bez "dopasowania" się tylko do jednej osoby.

Uwierz nie jest to łatwe , ale jak osoby rozmawiają  to jest to możliwe.

A widzisz, piszesz, że kompromis wbrew sobie jest zły  ale czytając wątki na forum odnoszę inne wrażenie, gdy druga strona, nie ważne już, czy kobieta czy mężczyzna, chce czegoś innego, to są właśnie kłótnie i oddalanie się w związkach. I narzekanie, że nie możemy się dogadać, bo on odmawia chodzenia z nią na siłownie albo ona nie podziela jego pasji do oglądania Gry o Tron -i tu są spięcia.

Nie każdy kompromis jest wbrew sobie.

173

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Piszę p tym co było 10 lat temu. Teraz nie biegam aby na coś zasłużyć,  będzie to będzie, nie to nie.

A potem taki facet zakłada tematy: poznałem w pracy kobietę i zakochałem się, w domu mi się dawno nie układa, nie dogadujemy się, są kłótnie, chciałbym pojechać do Chin, żona nie. Nowa kobieta ochoczo pakuje już walizki do Azji- pisze prześmiewczo ale widzę, jakie są tematy na forum.

No nie biegasz, bo nie masz za kim. Ale podejście Ci się nie zmieniło, co pokazałaś w ostatnim temacie, w którym o tym pisałaś ile to było? Tydzień temu?

A to co niby prześmiewczo napisałaś pokazuje tylko i wyłącznie to, że dalej nic nie rozumiesz z tego, co Ci się tu tłumaczy.

Ty ciągle masz w głowie to, że jak się na coś nie zgodzisz, to facet spakuje walizki i sobie pójdzie. I mnie się już nie chce Ci tłumaczyć, że w życiu to tak nie wygląda.

Jak to nie nam za kim?
Mam dwóch obecnie.
Za jednym orzestakam biegać jak doszło do mnie, że to bez sensu, czyli skreślony.
Z drugim sprawa świeża, ale na razie obserwuje, nie biegam i ogólnie się nie nastawiam i nie pisze scenariuszy.
Przecież nie będę tu wywlekała swojego życia miłosnego.
O ex pisze, bo to było 100lat temu, a teraz to tylko zła jestem że i tak za długo. I jeszcze głupia dwa lata po nim prawie rozpaczałam. Było się wtedy cieszyć życiem. A nie umartwiać.

Mhm. Czyli znowu dwóch, na których twoje szanse oscylowały wokół zera, ale w rubrykę "stan aktualny" wpisujemy że jesteś w fazie "przygotowania do wejścia w związek z X". I nikt nie będzie zawracać głowy że Ross nic nie robi we wiadomym kierunku tylko jojczy.
Cholera, świetny plan, nawet nie przeszedł mi przez myśl...

Ross, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili! big_smile

174

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

No nie biegasz, bo nie masz za kim. Ale podejście Ci się nie zmieniło, co pokazałaś w ostatnim temacie, w którym o tym pisałaś ile to było? Tydzień temu?

A to co niby prześmiewczo napisałaś pokazuje tylko i wyłącznie to, że dalej nic nie rozumiesz z tego, co Ci się tu tłumaczy.

Ty ciągle masz w głowie to, że jak się na coś nie zgodzisz, to facet spakuje walizki i sobie pójdzie. I mnie się już nie chce Ci tłumaczyć, że w życiu to tak nie wygląda.

Jak to nie nam za kim?
Mam dwóch obecnie.
Za jednym orzestakam biegać jak doszło do mnie, że to bez sensu, czyli skreślony.
Z drugim sprawa świeża, ale na razie obserwuje, nie biegam i ogólnie się nie nastawiam i nie pisze scenariuszy.
Przecież nie będę tu wywlekała swojego życia miłosnego.
O ex pisze, bo to było 100lat temu, a teraz to tylko zła jestem że i tak za długo. I jeszcze głupia dwa lata po nim prawie rozpaczałam. Było się wtedy cieszyć życiem. A nie umartwiać.

Mhm. Czyli znowu dwóch, na których twoje szanse oscylowały wokół zera, ale w rubrykę "stan aktualny" wpisujemy że jesteś w fazie "przygotowania do wejścia w związek z X". I nikt nie będzie zawracać głowy że Ross nic nie robi we wiadomym kierunku tylko jojczy.
Cholera, świetny plan, nawet nie przeszedł mi przez myśl...

Ross, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili! big_smile

Nie doczytałeś
Dwóch było niedawno.
Jeden mnie nie chcial co się okazało już kawałek temu.
Drugi mnie nie chce , co się okazuje teraz.
Loka pisała, że nikogo nie spotkałam wiec jej odpisałam
Szklanej kuli nie mam jak ich poznałam, na początku, skadmoglam wiedzieć, czy mnie zechca, czy nie?

Przecież nie będziesz mam do nich pretensji
  , że mnie nie chcieli.

175

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Jak to nie nam za kim?
Mam dwóch obecnie.
Za jednym orzestakam biegać jak doszło do mnie, że to bez sensu, czyli skreślony.
Z drugim sprawa świeża, ale na razie obserwuje, nie biegam i ogólnie się nie nastawiam i nie pisze scenariuszy.
Przecież nie będę tu wywlekała swojego życia miłosnego.
O ex pisze, bo to było 100lat temu, a teraz to tylko zła jestem że i tak za długo. I jeszcze głupia dwa lata po nim prawie rozpaczałam. Było się wtedy cieszyć życiem. A nie umartwiać.

Mhm. Czyli znowu dwóch, na których twoje szanse oscylowały wokół zera, ale w rubrykę "stan aktualny" wpisujemy że jesteś w fazie "przygotowania do wejścia w związek z X". I nikt nie będzie zawracać głowy że Ross nic nie robi we wiadomym kierunku tylko jojczy.
Cholera, świetny plan, nawet nie przeszedł mi przez myśl...

Ross, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili! big_smile

Nie doczytałeś
Dwóch było niedawno.
Jeden mnie nie chcial co się okazało już kawałek temu.
Drugi mnie nie chce , co się okazuje teraz.
Loka pisała, że nikogo nie spotkałam wiec jej odpisałam
Szklanej kuli nie mam jak ich poznałam, na początku, skadmoglam wiedzieć, czy mnie zechca, czy nie?

Przecież nie będziesz mam do nich pretensji
  , że mnie nie chcieli.

No to dopiero teraz piszesz że i drugi cię nie chce. Jakieś teorie co nie pykło?

176

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Mhm. Czyli znowu dwóch, na których twoje szanse oscylowały wokół zera, ale w rubrykę "stan aktualny" wpisujemy że jesteś w fazie "przygotowania do wejścia w związek z X". I nikt nie będzie zawracać głowy że Ross nic nie robi we wiadomym kierunku tylko jojczy.
Cholera, świetny plan, nawet nie przeszedł mi przez myśl...

Ross, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili! big_smile

Nie doczytałeś
Dwóch było niedawno.
Jeden mnie nie chcial co się okazało już kawałek temu.
Drugi mnie nie chce , co się okazuje teraz.
Loka pisała, że nikogo nie spotkałam wiec jej odpisałam
Szklanej kuli nie mam jak ich poznałam, na początku, skadmoglam wiedzieć, czy mnie zechca, czy nie?

Przecież nie będziesz mam do nich pretensji
  , że mnie nie chcieli.

No to dopiero teraz piszesz że i drugi cię nie chce. Jakieś teorie co nie pykło?

W którym momencie ten temat zmienił się na "Rozterki życiowo partnerowe Ross" big_smile

177

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Mhm. Czyli znowu dwóch, na których twoje szanse oscylowały wokół zera, ale w rubrykę "stan aktualny" wpisujemy że jesteś w fazie "przygotowania do wejścia w związek z X". I nikt nie będzie zawracać głowy że Ross nic nie robi we wiadomym kierunku tylko jojczy.
Cholera, świetny plan, nawet nie przeszedł mi przez myśl...

Ross, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili! big_smile

Nie doczytałeś
Dwóch było niedawno.
Jeden mnie nie chcial co się okazało już kawałek temu.
Drugi mnie nie chce , co się okazuje teraz.
Loka pisała, że nikogo nie spotkałam wiec jej odpisałam
Szklanej kuli nie mam jak ich poznałam, na początku, skadmoglam wiedzieć, czy mnie zechca, czy nie?

Przecież nie będziesz mam do nich pretensji
  , że mnie nie chcieli.

No to dopiero teraz piszesz że i drugi cię nie chce. Jakieś teorie co nie pykło?

Pewnie braki w charakterze I urodzie. Jakby mi powiedzieli co dokładnie, to bym to zmieniła.
I w wyglądzie i zachowaniu.

178

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Arukado napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nie doczytałeś
Dwóch było niedawno.
Jeden mnie nie chcial co się okazało już kawałek temu.
Drugi mnie nie chce , co się okazuje teraz.
Loka pisała, że nikogo nie spotkałam wiec jej odpisałam
Szklanej kuli nie mam jak ich poznałam, na początku, skadmoglam wiedzieć, czy mnie zechca, czy nie?

Przecież nie będziesz mam do nich pretensji
  , że mnie nie chcieli.

No to dopiero teraz piszesz że i drugi cię nie chce. Jakieś teorie co nie pykło?

W którym momencie ten temat zmienił się na "Rozterki życiowo partnerowe Ross" big_smile

To

To się tak zawsze tu kończy na forum. A przecież mam swój pierwszy temat i tam można dyskutować.

Ale i w moim temacie bywały też roztrząsane rozterki innych, spoko, nie przeszkadza mi to. Forum jest do pisania i czytania.

179 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-12-30 16:11:48)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

No to dopiero teraz piszesz że i drugi cię nie chce. Jakieś teorie co nie pykło?

Pewnie braki w charakterze I urodzie. Jakby mi powiedzieli co dokładnie, to bym to zmieniła.
I w wyglądzie i zachowaniu.

No proszę Cię, ross! Ile razy należy powtarzać, że możesz być - a  nawet powinnaś - najlepszą wersją siebie, lecz i tak nie dogodzisz wszystkim, nie będziesz podobać się każdemu napotkanemu mężczyźnie. To, co dla jednego będzie u Ciebie atutem, dla innego będzie wadą a jeszcze dla kolejnego będzie to cecha obojętna. To przecież nie chodzi o to, aby facet miał Ci mówić, co jest nie tak z Twoją urodą i z Twoim charakterem, abyś Ty to następnie miała zmieniać "pod niego" aby się spodobać. Owszem, są kobiety, które zwracają uwagę swoją urodą, ale to podobnie jak z mężczyznami - czy jesteś zainteresowana każdym, na pierwszy rzut oka obiektywnie przystojnym facetem, czy jednak musi być "w Twoim typie"?

180

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Arukado napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

No to dopiero teraz piszesz że i drugi cię nie chce. Jakieś teorie co nie pykło?

W którym momencie ten temat zmienił się na "Rozterki życiowo partnerowe Ross" big_smile

To

To się tak zawsze tu kończy na forum. A przecież mam swój pierwszy temat i tam można dyskutować.

Ale i w moim temacie bywały też roztrząsane rozterki innych, spoko, nie przeszkadza mi to. Forum jest do pisania i czytania.

To czemu Ty sama nie kontynuujesz tego w swoim temacie?
Przecież to nie jest tak, że leci sobie temat i nagle ktoś pisze "a Rossanka to coś tam". Tylko sama zaczynasz temat, sama uparcie tkwisz w swoich uprzedzeniach i schematach twierdząc, że są one jedyną właściwą drogą bycia w związku i ciągle zachowujesz się jak naiwna idiotka, bo w każdym temacie narracja jest dokładnie taka sama. Zapędzona w kozi róg wyciągasz argumenty o toksycznym ex i rodzicach, którzy nie pozwalali Ci mieć własnego zdania i usilnie próbujesz wszystkich przekonać, że Ty jedna wiesz, jak się zachowywać w związku, a my wszyscy to głupi jesteśmy i nie wiemy, bo przecież jak ja powiem mężowi, że nie chcę z nim iść na spacer to mi zrobi awanturę, a na koniec rzuci dla innej.
Tylko nie rozumiesz zupełnie ani czym jest rozmowa w relacji ani czym jest kompromis. I zupełnie do Ciebie nie dociera, że Twoi rozmówcy są często w wieloletnich szczęśliwych związkach, więc generalnie wiedzą lepiej, co działa, a co nie działa.

Dodatkowo oczekujesz jednej konkretnej recepty na sukces, typu "rób to, a tamtego nie rób" i kompletnie nie potrafisz zrozumieć tego, że w każdym związku może wyglądać to trochę inaczej, tak, jak sobie dana para ustali. Jednocześnie to ustalenie w zdrowej relacji nie wygląda tak, że facet decyduje o wszystkim, a kobieta się podporządkowuje ze strachu, żeby jej nie rzucił. Jak dostajesz slrzeczne rady, co jest całkowicie naturalne, to się oburzasz, że jeden mówi tak, a inny inaczej. Tymczasem dynamika związków jest różna i obie rady mogą działać, tylko w innym momencie.

Mam wrażenie też, że totalnie nie rozumiesz tego, żw w związku wcale nie trzeba wszystkiego robić razem. Że nie jest się przyspawanym do partnera. Możesz zjeść na obiad coś innego, a na siłkę możesz wyjść sama i nikomu korona z głowy nie spadnie, a Ty nie stracisz treningu, bo facet nie ma ochoty iść z Tobą. I to nie oznacza też końca związku.

Ross, czy Ty kiedyś diagnozowałaś się w kierunku autyzmu? Bo to, jak bardzo nie rozumiesz dynamiki w relacjach międzyludzkich mogłoby na to wskazywać. Rzucam tylko podpowiedzią, nie obrażam ani nic.
Po prostu to dosyć typowy objaw.

181

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Arukado napisał/a:

W którym momencie ten temat zmienił się na "Rozterki życiowo partnerowe Ross" big_smile

To

To się tak zawsze tu kończy na forum. A przecież mam swój pierwszy temat i tam można dyskutować.

Ale i w moim temacie bywały też roztrząsane rozterki innych, spoko, nie przeszkadza mi to. Forum jest do pisania i czytania.

To czemu Ty sama nie kontynuujesz tego w swoim temacie?
Przecież to nie jest tak, że leci sobie temat i nagle ktoś pisze "a Rossanka to coś tam". Tylko sama zaczynasz temat, sama uparcie tkwisz w swoich uprzedzeniach i schematach twierdząc, że są one jedyną właściwą drogą bycia w związku i ciągle zachowujesz się jak naiwna idiotka, bo w każdym temacie narracja jest dokładnie taka sama. Zapędzona w kozi róg wyciągasz argumenty o toksycznym ex i rodzicach, którzy nie pozwalali Ci mieć własnego zdania i usilnie próbujesz wszystkich przekonać, że Ty jedna wiesz, jak się zachowywać w związku, a my wszyscy to głupi jesteśmy i nie wiemy, bo przecież jak ja powiem mężowi, że nie chcę z nim iść na spacer to mi zrobi awanturę, a na koniec rzuci dla innej.
Tylko nie rozumiesz zupełnie ani czym jest rozmowa w relacji ani czym jest kompromis. I zupełnie do Ciebie nie dociera, że Twoi rozmówcy są często w wieloletnich szczęśliwych związkach, więc generalnie wiedzą lepiej, co działa, a co nie działa.

Dodatkowo oczekujesz jednej konkretnej recepty na sukces, typu "rób to, a tamtego nie rób" i kompletnie nie potrafisz zrozumieć tego, że w każdym związku może wyglądać to trochę inaczej, tak, jak sobie dana para ustali. Jednocześnie to ustalenie w zdrowej relacji nie wygląda tak, że facet decyduje o wszystkim, a kobieta się podporządkowuje ze strachu, żeby jej nie rzucił. Jak dostajesz slrzeczne rady, co jest całkowicie naturalne, to się oburzasz, że jeden mówi tak, a inny inaczej. Tymczasem dynamika związków jest różna i obie rady mogą działać, tylko w innym momencie.

Mam wrażenie też, że totalnie nie rozumiesz tego, żw w związku wcale nie trzeba wszystkiego robić razem. Że nie jest się przyspawanym do partnera. Możesz zjeść na obiad coś innego, a na siłkę możesz wyjść sama i nikomu korona z głowy nie spadnie, a Ty nie stracisz treningu, bo facet nie ma ochoty iść z Tobą. I to nie oznacza też końca związku.

Ross, czy Ty kiedyś diagnozowałaś się w kierunku autyzmu? Bo to, jak bardzo nie rozumiesz dynamiki w relacjach międzyludzkich mogłoby na to wskazywać. Rzucam tylko podpowiedzią, nie obrażam ani nic.
Po prostu to dosyć typowy objaw.

Myślę, że psychiatrzy i osychologowie zauważyliby mój autyzm. Chodziłam tam przez parę lat  , znali mnie na żywo, osobiście i widzieli jak się zachowuje i postępuje. Na forum ludzie mnie tak nie znają i nie pisze tu o prywatnych sprawach.

Co do ludzi tu, to tych w szczęśliwych związkach jest mniejszość, bo tacy zwykle nie mają "interesu" udzielać sie na forach tego typu
Tu piszą głównie ludzie zdradzani, porzucani, samotni, w nieszczęśliwych związkach, w trakcie rozwodów,  w czasie epizodów depresji, nerwicy. Czesc z nich, jeśli już piszesz o małżeństwach, jest świeżo po rozwodzie, ci potrzebują się wygadać, wypisać. Inni-sa juz jakiś czas sami, z ex małżonkami kontakty zostały wygaszone, w miarę możliwości, i te osoby na nowo próbują sobie ułożyć z kimś innym życie.
Pisze tu też trochę młodych, którzy mimo 20paru lat nie mieli nigdy związku, a o tym marzą, a samotność ich frustruje, co czuć przez ekran.

Piszesz, o tym, że w związku nie trzeba być razem ciagle-mam nadzieję, to by mi odpowiadali, umarłabym,  gdybym miała 24 godziny być przywiązana do partnera. Potrzebuję swobody, niezależności i czasu tylko dla siebie. Choćby tylko posiedzieć. Nie wiem skąd pomysł, że trzeba wszystko robić razem.
Co do ex to już mam dosyć tego tematu, a sprawę powinnam zamknąć w sumie po niecałym roku znajomości, gdy już migała mi czerwona lampka, ale ignorowałam ja, tłumacząc sobie, że każdy ma wady i księcia nie znajdę.

To, że rady nie działają to wiem bo ludzie są różni, dla jednego rada będzie dobra dla drugiego nie dobra.
W sumie nie powinnam ich słuchać, bo wiem co dla mnie dobre i jakiego związku bym chciała.

182

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Niekoniecznie, bo jeżeli nie miałaś prowadzonej diagnostyki w tym kierunku, to wcale nie musieli na to zwracać uwagi. A zobaczyć zawsze warto.

Wbrew temu, co Ci się wydaje to jest tu sporo osób w wieloletnich i szczęśliwych związkach.

183

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:

Niekoniecznie, bo jeżeli nie miałaś prowadzonej diagnostyki w tym kierunku, to wcale nie musieli na to zwracać uwagi. A zobaczyć zawsze warto.

Wbrew temu, co Ci się wydaje to jest tu sporo osób w wieloletnich i szczęśliwych związkach.

Proszę Cię, IKE osób w stosunku do całości jest tu w wieloletnich ( ponad 20letnich) szczęśliwych związkach? Jedna dziesiąta?

Jesteś psychologiem czy psychiatrą? Chodzi mi o to czy jesteś fachowcem by stawiać diagnozy orzez internet?
Wiem napiszesz, że przejawiam cechy autyzmu. Pewnie przejawiam też cechy aspargera, zaburzeń osobowości, nerwicy, depresji, neurotyzmu, narcyzmu-czyli te, które ma przeciętna osoba "zdrowa".

184

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Niekoniecznie, bo jeżeli nie miałaś prowadzonej diagnostyki w tym kierunku, to wcale nie musieli na to zwracać uwagi. A zobaczyć zawsze warto.

Wbrew temu, co Ci się wydaje to jest tu sporo osób w wieloletnich i szczęśliwych związkach.

Proszę Cię, IKE osób w stosunku do całości jest tu w wieloletnich ( ponad 20letnich) szczęśliwych związkach? Jedna dziesiąta?

Jesteś psychologiem czy psychiatrą? Chodzi mi o to czy jesteś fachowcem by stawiać diagnozy orzez internet?
Wiem napiszesz, że przejawiam cechy autyzmu. Pewnie przejawiam też cechy aspargera, zaburzeń osobowości, nerwicy, depresji, neurotyzmu, narcyzmu-czyli te, które ma przeciętna osoba "zdrowa".

Powiedz mi, gdzie postawiłam Ci diagnozę, Ross. Serio, powiedz. Powiedziałam tylko, że może Twój problem ze zrozumieniem dynamiki relacji międzyludzkich wynika z konkretnego czynnika i może warto sobie zrobic diagnostykę w tym kierunku.

Wieloletni związek to tylko ponad 20 lat? big_smile no to faktycznie takich tu mało. Ale kilka się znajdzie. Rozumiem, że z osobami z mniejszym stażem nie rozmawiasz? Ok, to ja zrobię to, co Ty zawsze robisz i popisowo strzelę focha. Bujaj się dalej w skrajnej uległości smile

185

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Arukado napisał/a:

W którym momencie ten temat zmienił się na "Rozterki życiowo partnerowe Ross" big_smile

To

To się tak zawsze tu kończy na forum. A przecież mam swój pierwszy temat i tam można dyskutować.

Ale i w moim temacie bywały też roztrząsane rozterki innych, spoko, nie przeszkadza mi to. Forum jest do pisania i czytania.

To czemu Ty sama nie kontynuujesz tego w swoim temacie?
Przecież to nie jest tak, że leci sobie temat i nagle ktoś pisze "a Rossanka to coś tam". Tylko sama zaczynasz temat, sama uparcie tkwisz w swoich uprzedzeniach i schematach twierdząc, że są one jedyną właściwą drogą bycia w związku i ciągle zachowujesz się jak naiwna idiotka, bo w każdym temacie narracja jest dokładnie taka sama. Zapędzona w kozi róg wyciągasz argumenty o toksycznym ex i rodzicach, którzy nie pozwalali Ci mieć własnego zdania i usilnie próbujesz wszystkich przekonać, że Ty jedna wiesz, jak się zachowywać w związku, a my wszyscy to głupi jesteśmy i nie wiemy, bo przecież jak ja powiem mężowi, że nie chcę z nim iść na spacer to mi zrobi awanturę, a na koniec rzuci dla innej.
Tylko nie rozumiesz zupełnie ani czym jest rozmowa w relacji ani czym jest kompromis. I zupełnie do Ciebie nie dociera, że Twoi rozmówcy są często w wieloletnich szczęśliwych związkach, więc generalnie wiedzą lepiej, co działa, a co nie działa.

Dodatkowo oczekujesz jednej konkretnej recepty na sukces, typu "rób to, a tamtego nie rób" i kompletnie nie potrafisz zrozumieć tego, że w każdym związku może wyglądać to trochę inaczej, tak, jak sobie dana para ustali. Jednocześnie to ustalenie w zdrowej relacji nie wygląda tak, że facet decyduje o wszystkim, a kobieta się podporządkowuje ze strachu, żeby jej nie rzucił. Jak dostajesz slrzeczne rady, co jest całkowicie naturalne, to się oburzasz, że jeden mówi tak, a inny inaczej. Tymczasem dynamika związków jest różna i obie rady mogą działać, tylko w innym momencie.

Mam wrażenie też, że totalnie nie rozumiesz tego, żw w związku wcale nie trzeba wszystkiego robić razem. Że nie jest się przyspawanym do partnera. Możesz zjeść na obiad coś innego, a na siłkę możesz wyjść sama i nikomu korona z głowy nie spadnie, a Ty nie stracisz treningu, bo facet nie ma ochoty iść z Tobą. I to nie oznacza też końca związku.

Ross, czy Ty kiedyś diagnozowałaś się w kierunku autyzmu? Bo to, jak bardzo nie rozumiesz dynamiki w relacjach międzyludzkich mogłoby na to wskazywać. Rzucam tylko podpowiedzią, nie obrażam ani nic.
Po prostu to dosyć typowy objaw.

Uuuuu, grubo jej pojechałaś lol

Kontra była do przewidzenia.

186

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Niekoniecznie, bo jeżeli nie miałaś prowadzonej diagnostyki w tym kierunku, to wcale nie musieli na to zwracać uwagi. A zobaczyć zawsze warto.

Wbrew temu, co Ci się wydaje to jest tu sporo osób w wieloletnich i szczęśliwych związkach.

Proszę Cię, IKE osób w stosunku do całości jest tu w wieloletnich ( ponad 20letnich) szczęśliwych związkach? Jedna dziesiąta?

Jesteś psychologiem czy psychiatrą? Chodzi mi o to czy jesteś fachowcem by stawiać diagnozy orzez internet?
Wiem napiszesz, że przejawiam cechy autyzmu. Pewnie przejawiam też cechy aspargera, zaburzeń osobowości, nerwicy, depresji, neurotyzmu, narcyzmu-czyli te, które ma przeciętna osoba "zdrowa".

Powiedz mi, gdzie postawiłam Ci diagnozę, Ross. Serio, powiedz. Powiedziałam tylko, że może Twój problem ze zrozumieniem dynamiki relacji międzyludzkich wynika z konkretnego czynnika i może warto sobie zrobic diagnostykę w tym kierunku.

Wieloletni związek to tylko ponad 20 lat? big_smile no to faktycznie takich tu mało. Ale kilka się znajdzie. Rozumiem, że z osobami z mniejszym stażem nie rozmawiasz? Ok, to ja zrobię to, co Ty zawsze robisz i popisowo strzelę focha. Bujaj się dalej w skrajnej uległości smile

Problem z dynamika relacji wynika z małych doświadczeń.

Co ma mały staż do rozmowy?

187

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

To

To się tak zawsze tu kończy na forum. A przecież mam swój pierwszy temat i tam można dyskutować.

Ale i w moim temacie bywały też roztrząsane rozterki innych, spoko, nie przeszkadza mi to. Forum jest do pisania i czytania.

To czemu Ty sama nie kontynuujesz tego w swoim temacie?
Przecież to nie jest tak, że leci sobie temat i nagle ktoś pisze "a Rossanka to coś tam". Tylko sama zaczynasz temat, sama uparcie tkwisz w swoich uprzedzeniach i schematach twierdząc, że są one jedyną właściwą drogą bycia w związku i ciągle zachowujesz się jak naiwna idiotka, bo w każdym temacie narracja jest dokładnie taka sama. Zapędzona w kozi róg wyciągasz argumenty o toksycznym ex i rodzicach, którzy nie pozwalali Ci mieć własnego zdania i usilnie próbujesz wszystkich przekonać, że Ty jedna wiesz, jak się zachowywać w związku, a my wszyscy to głupi jesteśmy i nie wiemy, bo przecież jak ja powiem mężowi, że nie chcę z nim iść na spacer to mi zrobi awanturę, a na koniec rzuci dla innej.
Tylko nie rozumiesz zupełnie ani czym jest rozmowa w relacji ani czym jest kompromis. I zupełnie do Ciebie nie dociera, że Twoi rozmówcy są często w wieloletnich szczęśliwych związkach, więc generalnie wiedzą lepiej, co działa, a co nie działa.

Dodatkowo oczekujesz jednej konkretnej recepty na sukces, typu "rób to, a tamtego nie rób" i kompletnie nie potrafisz zrozumieć tego, że w każdym związku może wyglądać to trochę inaczej, tak, jak sobie dana para ustali. Jednocześnie to ustalenie w zdrowej relacji nie wygląda tak, że facet decyduje o wszystkim, a kobieta się podporządkowuje ze strachu, żeby jej nie rzucił. Jak dostajesz slrzeczne rady, co jest całkowicie naturalne, to się oburzasz, że jeden mówi tak, a inny inaczej. Tymczasem dynamika związków jest różna i obie rady mogą działać, tylko w innym momencie.

Mam wrażenie też, że totalnie nie rozumiesz tego, żw w związku wcale nie trzeba wszystkiego robić razem. Że nie jest się przyspawanym do partnera. Możesz zjeść na obiad coś innego, a na siłkę możesz wyjść sama i nikomu korona z głowy nie spadnie, a Ty nie stracisz treningu, bo facet nie ma ochoty iść z Tobą. I to nie oznacza też końca związku.

Ross, czy Ty kiedyś diagnozowałaś się w kierunku autyzmu? Bo to, jak bardzo nie rozumiesz dynamiki w relacjach międzyludzkich mogłoby na to wskazywać. Rzucam tylko podpowiedzią, nie obrażam ani nic.
Po prostu to dosyć typowy objaw.

Uuuuu, grubo jej pojechałaś lol

Kontra była do przewidzenia.


Nikt mi nic nie pojechał, przecież ja Loki osobiście nie znam a ona mnie. Nie jest więc w stanie mnie urazić.
Forum to forum.

188

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Proszę Cię, IKE osób w stosunku do całości jest tu w wieloletnich ( ponad 20letnich) szczęśliwych związkach? Jedna dziesiąta?

Jesteś psychologiem czy psychiatrą? Chodzi mi o to czy jesteś fachowcem by stawiać diagnozy orzez internet?
Wiem napiszesz, że przejawiam cechy autyzmu. Pewnie przejawiam też cechy aspargera, zaburzeń osobowości, nerwicy, depresji, neurotyzmu, narcyzmu-czyli te, które ma przeciętna osoba "zdrowa".

Powiedz mi, gdzie postawiłam Ci diagnozę, Ross. Serio, powiedz. Powiedziałam tylko, że może Twój problem ze zrozumieniem dynamiki relacji międzyludzkich wynika z konkretnego czynnika i może warto sobie zrobic diagnostykę w tym kierunku.

Wieloletni związek to tylko ponad 20 lat? big_smile no to faktycznie takich tu mało. Ale kilka się znajdzie. Rozumiem, że z osobami z mniejszym stażem nie rozmawiasz? Ok, to ja zrobię to, co Ty zawsze robisz i popisowo strzelę focha. Bujaj się dalej w skrajnej uległości smile

Problem z dynamika relacji wynika z małych doświadczeń.

Co ma mały staż do rozmowy?

Ross, a powiedz mi, jak 10 osób powie Ci, że jesteś osłem, to pójdziesz szukać marchewki, czy stwierdzisz, że lroblem wynika z tego, że nie masz kopyt?

189

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Powiedz mi, gdzie postawiłam Ci diagnozę, Ross. Serio, powiedz. Powiedziałam tylko, że może Twój problem ze zrozumieniem dynamiki relacji międzyludzkich wynika z konkretnego czynnika i może warto sobie zrobic diagnostykę w tym kierunku.

Wieloletni związek to tylko ponad 20 lat? big_smile no to faktycznie takich tu mało. Ale kilka się znajdzie. Rozumiem, że z osobami z mniejszym stażem nie rozmawiasz? Ok, to ja zrobię to, co Ty zawsze robisz i popisowo strzelę focha. Bujaj się dalej w skrajnej uległości smile

Problem z dynamika relacji wynika z małych doświadczeń.

Co ma mały staż do rozmowy?

Ross, a powiedz mi, jak 10 osób powie Ci, że jesteś osłem, to pójdziesz szukać marchewki, czy stwierdzisz, że lroblem wynika z tego, że nie masz kopyt?

Stwierdzam, że miałam za małe doświadczenia damsko męskie stąd taka percepcja.
Patrzę przez pryzmat jednego związku. W kolejnym mize być inaczej.

10 osób mi powie tak a 10 odwrotnie i kogo mam słuchać?

190

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Powiedz mi, gdzie postawiłam Ci diagnozę, Ross. Serio, powiedz. Powiedziałam tylko, że może Twój problem ze zrozumieniem dynamiki relacji międzyludzkich wynika z konkretnego czynnika i może warto sobie zrobic diagnostykę w tym kierunku.

Wieloletni związek to tylko ponad 20 lat? big_smile no to faktycznie takich tu mało. Ale kilka się znajdzie. Rozumiem, że z osobami z mniejszym stażem nie rozmawiasz? Ok, to ja zrobię to, co Ty zawsze robisz i popisowo strzelę focha. Bujaj się dalej w skrajnej uległości smile

Problem z dynamika relacji wynika z małych doświadczeń.

Co ma mały staż do rozmowy?

Ross, a powiedz mi, jak 10 osób powie Ci, że jesteś osłem, to pójdziesz szukać marchewki, czy stwierdzisz, że lroblem wynika z tego, że nie masz kopyt?

lol Loka, you made my day!

191

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Ciekawe czy autorka jeszcze jest, czy już uciekła po zobaczeniu co się tutaj dzieje big_smile

192

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Serberys napisał/a:

Ciekawe czy autorka jeszcze jest, czy już uciekła po zobaczeniu co się tutaj dzieje big_smile

A wiesz, ze jak założyłam tu swóoj  pierwszy temat, to tez się tak zrobiło? wpadło pełno stałych użytkowników i zaczęły sie przepychanki. ale ja wróciłam. Co było po latach błędem, niech autorka go nie popełni.

193 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-12-31 21:16:12)

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Problem z dynamika relacji wynika z małych doświadczeń.

Co ma mały staż do rozmowy?

Ross, a powiedz mi, jak 10 osób powie Ci, że jesteś osłem, to pójdziesz szukać marchewki, czy stwierdzisz, że lroblem wynika z tego, że nie masz kopyt?

Stwierdzam, że miałam za małe doświadczenia damsko męskie stąd taka percepcja.
Patrzę przez pryzmat jednego związku. W kolejnym mize być inaczej.

10 osób mi powie tak a 10 odwrotnie i kogo mam słuchać?

Jak to, kogo masz słuchać?
Nikogo tylko swojego samopoczucia.
Czujesz się dobrze, to znaczy że robisz dobrze, o ile nie krzywdzisz innych.
Zastanawiam się, dlaczego nie wyczuwasz, że danemu facetowi nie podobasz się jako kobieta..Ja takie rzeczy widzę  natychmiast, czy jestem w czyimś typie czy nie i nie tracę czasu na takie relacje.
Serio zmieniłabyś coś znaczącego w wyglądzie dla mężczyzny?
Nigdy bym tego nie zrobiła, zwłaszcza na początkowym etapie znajomości.
Dla mężczyzny nie ściełabym włosów, chociaż mogłabym je upiąć od czasu do czasu jak lubi,  nie zmienilabym koloru włosów, ani stylu ubierania się.
Dlaczego? Bo to są rzeczy przynależne mojej osobowości.
Sobie się podobasz? Jak tak, nic nie zmieniaj.
Pi prostu nie fiksuj się na relacjach bez przyszłości, poznaj 10 razy tyle mężczyzn, nie gra od razu między Wami,  to cześc, kolega i tyle.

194

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
Ela210 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ross, a powiedz mi, jak 10 osób powie Ci, że jesteś osłem, to pójdziesz szukać marchewki, czy stwierdzisz, że lroblem wynika z tego, że nie masz kopyt?

Stwierdzam, że miałam za małe doświadczenia damsko męskie stąd taka percepcja.
Patrzę przez pryzmat jednego związku. W kolejnym mize być inaczej.

10 osób mi powie tak a 10 odwrotnie i kogo mam słuchać?

Jak to, kogo masz słuchać?
Nikogo tylko swojego samopoczucia.
Czujesz się dobrze, to znaczy że robisz dobrze, o ile nie krzywdzisz innych.
Zastanawiam się, dlaczego nie wyczuwasz, że danemu facetowi nie podobasz się jako kobieta..Ja takie rzeczy widzę  natychmiast, czy jestem w czyimś typie czy nie i nie tracę czasu na takie relacje.
e.

Jak od początku widzę, że się nie podobam jako kobieta, to też nie robie sobie nadziei i od razu odpuszczam od razu nie to nie.
Sek w tym , że czasem widzę, że podobam się jako kobieta, czas mija i nic sie sprawa nie posuwa do przodu, czas mija i mija i nic i nic.

195

Odp: Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam
rossanka napisał/a:

Jak od początku widzę, że się nie podobam jako kobieta, to też nie robie sobie nadziei i od razu odpuszczam od razu nie to nie.
Sek w tym , że czasem widzę, że podobam się jako kobieta, czas mija i nic sie sprawa nie posuwa do przodu, czas mija i mija i nic i nic.

Bo trzeba pokazać inicjatywę, a tego nie robisz.

Posty [ 131 do 195 z 196 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mam 26 lat i boję się, że już nikogo nie poznam

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024