Hipokryzja i małostkowość kobiet - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Hipokryzja i małostkowość kobiet

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 715 ]

391

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Osobiście uważam że znajomość kobieco męskie to ciężki temat. Bo z takich przyjaźni może zrodzić się miłość i to miłość tylko jednostronna. Więc chyba wielu facetów woli Się nie angażować w takie związki.  Dlatego wielu fachowców mówi że nie ma takiego czegoś jak znajomość damsko-męskie i raczej w większości kobiety spotykaja  Się z kobietami a mężczyźni z mężczyznami aby nie kusic losu. Bo czasami alkohol I itd i tragedia murowana

Ja nie wierzę w przyjaźń damsko męską, ale nie róbmy z ludzi, bezwolnych niewolników swoich popędów. Jeżeli komuś do zdrady wystarcza alko i obecność płci przeciwnej to jest to zwierzę

W większości przypadków to zwierzę wychodzi z mężczyzn na firmowych wyjazdach integracyjnych big_smile

Z ludzi koralina,z ludzi.
Nie ma żadnej różnicy w tym aspekcie pomiędzy mężczyznami czy kobietami.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Ja nie wierzę w przyjaźń damsko męską, ale nie róbmy z ludzi, bezwolnych niewolników swoich popędów. Jeżeli komuś do zdrady wystarcza alko i obecność płci przeciwnej to jest to zwierzę

W większości przypadków to zwierzę wychodzi z mężczyzn na firmowych wyjazdach integracyjnych big_smile

Z ludzi koralina,z ludzi.
Nie ma żadnej różnicy w tym aspekcie pomiędzy mężczyznami czy kobietami.

Owszem, jest. Panowie przodują w temacie big_smile

393

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Nie szukałam biznesmena, bogatego, karierowicza, czy profesora z wypasioną furą. Jak pamiętam zawsze byłam miła, uległa, cicha, łagodna i godziłam się na wszystko.
Guzik to dało, bo mój związek i tak się rozpadł. Koszy dostałam tyle, że wyczerpałam chyba limit.

Nie gniewaj się, ale to wygląda jak te wszystkie wątki mężczyzn, którzy też zastanawiają się, dlaczego im nie wychodzi, skoro są mili, uprzejmi i grzeczni.
Pomyśl o osobach, które naprawdę bardzo lubisz. Co o nich powiesz w pierwszej kolejności? Jacy są? ZA CO ich lubisz? Za to, że są mili? Czyli miła pani sprzedawczyni może od razu zostać przyjaciółką! Cisi i ulegli? To apodyktyczny szef powinien kochać swoich pracowników!
Przecież te cechy są nieistotne. Nieistotne w tym znaczeniu, że nikt się z tych powodów ludźmi nie interesuje. Można te cechy u innych cenić, ale one nie wywołają szybszego bicia serca.

394

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

W większości przypadków to zwierzę wychodzi z mężczyzn na firmowych wyjazdach integracyjnych big_smile

To tylko w sytuacji jak jest stu lek.., dekarzy na takiej imprezie i jedna kobieta smile

Nieprawda. Ale możemy udawać, że "nie ma tematu" big_smile

Z moich obserwacji takich imprez
to wynika że zwierzątka z ludzi wychodzą po równo
jeżeli chodzi o płeć .

395

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

W większości przypadków to zwierzę wychodzi z mężczyzn na firmowych wyjazdach integracyjnych big_smile

Z ludzi koralina,z ludzi.
Nie ma żadnej różnicy w tym aspekcie pomiędzy mężczyznami czy kobietami.

Owszem, jest. Panowie przodują w temacie big_smile

Jakieś dane?
Czy tak o z głowy?
Bo z tego co ja widziałem/widzę na imprezach integracyjnych,to płeć nie ma żadnego znaczenia.

396

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Co nie zmienia faktu, że takie cechy się przydają u osoby, z którą się jest w zwiazku. Innymi słowy to nie one decydują o tym, czy ktoś nas zainteresuje, ale jednak dokladają się do całości a potem procentują. Bo jednak są to cechy niewątpliwie pozytywne.

397 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-12-11 23:48:48)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Z ludzi koralina,z ludzi.
Nie ma żadnej różnicy w tym aspekcie pomiędzy mężczyznami czy kobietami.

Owszem, jest. Panowie przodują w temacie big_smile

Jakieś dane?
Czy tak o z głowy?
Bo z tego co ja widziałem/widzę na imprezach integracyjnych,to płeć nie ma żadnego znaczenia.

A z tego co ja wdziałam/widzę na imprezach integracyjnych, to płeć ma znaczenie i płeć męska jest inicjatorem zachowania polegającego niejednokrotnie na molestowaniu pod wpływem alkoholu.
I bynajmniej nie mam na myśli tylko i wyłącznie jakiegoś tam korpo. Przekraczanie granic przyzwoitości po alko nie idzie w parze z wykonywanym zawodem i niejednokrotnie zajmowanym stanowiskiem.

Typowo męskie jest zwyczajne "dostawianie się po alko".

398 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-12-11 23:52:41)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Ale my piszemy o zdradzie,a nie o molestowaniu koralina,czy o nieprzyzwoitym zachowaniu.
Nieprzyzwoitego zachowania kobiet po alko,akurat widziałem więcej niż u mężczyzn.
Z łapaniem mnie po pijaku za krocze włącznie.

399 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-12-12 00:04:03)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:

Ale my piszemy o zdradzie,a nie o molestowaniu koralina,czy o nieprzyzwoitym zachowaniu.
Nieprzyzwoitego zachowania kobiet po alko,akurat widziałem więcej niż u mężczyzn.
Z łapaniem mnie po pijaku za krocze włącznie.

Zdrady zdarzają się na tych wyjazdach jak najbardziej. big_smile Poza tym molestowanie innej kobiety, czynienie jej seksualnych propozycji to nic innego jak ... zamiar bezpośredni zdrady tongue Nie mówiąc już o tym że niejednokrotnie połączone jest z czynami z kategorii niestosownych co najmniej.

400 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-12 00:01:14)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:

Typowo męskie jest zwyczajne "dostawianie się po alko".

Tak to może i wyglądało kiedyś,choć to względne też jest smile  owszem nieco częściej u facetów po 40, ale teraz ...
sam trochę się zdziwiłem co kobiety wyczyniają i do czego bywają zdolne

401

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Typowo męskie jest zwyczajne "dostawianie się po alko".

Tak to może i wyglądało kiedyś,choć to względne też jest smile  owszem nieco częściej u facetów po 40, ale teraz ...
sam trochę się zdziwiłem co kobiety wyczyniają i do czego bywają zdolne

No, do czego? To może być ciekawe. Do czego zdolna jest taka kobieta, której szef/bezpośredni przełożony/ lub kolega z pokoju obok proponuje udanie się na górę do pokoju?

402

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Typowo męskie jest zwyczajne "dostawianie się po alko".

Tak to może i wyglądało kiedyś,choć to względne też jest smile  owszem nieco częściej u facetów po 40, ale teraz ...
sam trochę się zdziwiłem co kobiety wyczyniają i do czego bywają zdolne

No, do czego? To może być ciekawe. Do czego zdolna jest taka kobieta, której szef/bezpośredni przełożony/ lub kolega z pokoju obok proponuje udanie się na górę do pokoju?

Szefowa ,koleżanka też po alko bezpośrednio"proponuje udanie się na górę do pokoju" w dodatku nie za bardzo dyskretnie 
właśnie do tego samego co faceci są zdolni ,do zdrady męża,chłopaka,narzeczonego z własnej inicjatywy wcale nie czekając na propozycje od kolegi,przełożonego 
a alko to alibi i taka "zmowa milczenia" niby "społeczna zgoda" -  łatwa wymówka
różnice w takich zachowaniach i "specjalizacjach" płciowych się zacierają
okoliczności i przyzwolenie środowiska bywają istotne
to nie to samo co podrywanie i uwodzenie
wolnych osób nie w takich warunkach

403 Ostatnio edytowany przez Gary (2022-12-12 00:21:45)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:

Osobiście uważam że znajomość kobieco męskie to ciężki temat. Bo z takich przyjaźni może zrodzić się miłość i to miłość tylko jednostronna. Więc chyba wielu facetów woli Się nie angażować w takie związki.  Dlatego wielu fachowców mówi że nie ma takiego czegoś jak znajomość damsko-męskie i raczej w większości kobiety spotykaja  Się z kobietami a mężczyźni z mężczyznami aby nie kusic losu. Bo czasami alkohol I itd i tragedia murowana

Mężczyźni czasem nie odróżniają miłości/zakochania/zauroczenia od pożądania -- seksualnego pożądania. Po seksie wiadomo jakie są inne składniki relacji. Po seksie nie ma między dwojgiem ludzi tabu, o wszystkim można rozmawiać, on nie naciska na seks, ona nie musi neutralizować jego zapędów.

Czyli jeśli on i ona się ze sobą przyjaźnią, to jeśli się ze sobą prześpią, to jest to dobra normalizacja i cementowanie tej przyjaźni.

404 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-12-12 00:24:01)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:

Tak to może i wyglądało kiedyś,choć to względne też jest smile  owszem nieco częściej u facetów po 40, ale teraz ...
sam trochę się zdziwiłem co kobiety wyczyniają i do czego bywają zdolne

No, do czego? To może być ciekawe. Do czego zdolna jest taka kobieta, której szef/bezpośredni przełożony/ lub kolega z pokoju obok proponuje udanie się na górę do pokoju?

Szefowa ,koleżanka też po alko bezpośrednio"proponuje udanie się na górę do pokoju" w dodatku nie za bardzo dyskretnie 
właśnie do tego samego co faceci są zdolni ,do zdrady męża,chłopaka,narzeczonego z własnej inicjatywy wcale nie czekając na propozycje od kolegi,przełożonego 
a alko to alibi i taka "zmowa milczenia" niby "społeczna zgoda" -  łatwa wymówka
różnice w takich zachowaniach i "specjalizacjach" płciowych się zacierają
okoliczności i przyzwolenie środowiska bywają istotne
to nie to samo co podrywanie i uwodzenie
wolnych osób nie w takich warunkach

Jakie te kobiety wyemancypowane. Prototyp Ewa z raju. Przykro mi, ale to w Panach, zwłaszcza po alko, odzywa się ten zew natury w postaci zdobywcy, który to żadnej nie przepuści, kiedy jest okazja i jak jest chętna. Taka jest prawda o was Panowie, której nie chcecie tutaj chyba przyjąć na klatę.
Nie mówię, że wszyscy, że każdy, ale ten schemat jest waszą domeną, nie kobiecą.

405

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Co nie zmienia faktu, że takie cechy się przydają u osoby, z którą się jest w zwiazku. Innymi słowy to nie one decydują o tym, czy ktoś nas zainteresuje, ale jednak dokladają się do całości a potem procentują. Bo jednak są to cechy niewątpliwie pozytywne.

Bycie miłym może i tak. Ale cichym i uległym? To takie wielkie zalety? To już raczej trzeba wyważyć. Poza tym mi bardziej chodzi o to, że jeśli pierwszą (i może nawet jedyną, o zgrozo) rzeczą, która nam przychodzi na myśl, gdy kogoś opisujemy, jest "miły człowiek", "uprzejmy taki", "cicha i uległa", to najczęściej znaczy, że ta osoba jest nudna. big_smile I nagle się okazuje, że tak naprawdę nic innego się nie da o niej powiedzieć, nic ciekawszego; że jej główną/wybijającą się ponad inne cechą jest właśnie to bycie miłym. Co, oczywiście, nie znaczy, że każda miła osoba jest nudna. Ale jeśli znamy miłą osobę mającą też inne cechy, które nas przyciągają, interesują, które w niej uwielbiamy, to o nich mówimy w pierwszej kolejności. A jak ich nie ma? No, to wtedy jest miła. A gdyby nie była, to zapewne musielibyśmy mówić, że ma dwie nogi. wink

406 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-12-12 00:56:28)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:
paslawek napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

No, do czego? To może być ciekawe. Do czego zdolna jest taka kobieta, której szef/bezpośredni przełożony/ lub kolega z pokoju obok proponuje udanie się na górę do pokoju?

Szefowa ,koleżanka też po alko bezpośrednio"proponuje udanie się na górę do pokoju" w dodatku nie za bardzo dyskretnie 
właśnie do tego samego co faceci są zdolni ,do zdrady męża,chłopaka,narzeczonego z własnej inicjatywy wcale nie czekając na propozycje od kolegi,przełożonego 
a alko to alibi i taka "zmowa milczenia" niby "społeczna zgoda" -  łatwa wymówka
różnice w takich zachowaniach i "specjalizacjach" płciowych się zacierają
okoliczności i przyzwolenie środowiska bywają istotne
to nie to samo co podrywanie i uwodzenie
wolnych osób nie w takich warunkach

Jakie te kobiety wyemancypowane. Prototyp Ewa z raju. Przykro mi, ale to w Panach, zwłaszcza po alko, odzywa się ten zew natury w postaci zdobywcy, który to żadnej nie przepuści, kiedy jest okazja i jak jest chętna. Taka jest prawda o was Panowie, której nie chcecie tutaj chyba przyjąć na klatę.
Nie mówię, że wszyscy, że każdy, ale ten schemat jest waszą domeną, nie kobiecą.

Dla mnie te imprezy to dość specyficzne coraz mniej reprezentatywne zjawisko jeżeli chodzi o relacje, wzory,naturę etc
Wzór o którym piszesz istnieje niewątpliwie i sam o tym w ten sposób pisuje o facetach" że zdobywcy" i że to męskie naturalne ,ale imprezy integracyjne to jest coraz większa anomalia i jakiś tam wyjątek.
Mnie tam nie zależy wcale na opiniach o facetach i nie mam w zwyczaju bronić za wszelką cenę swojej płci .

407

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Nawet nie miałam porządnego romansu sad

To w czym problem?

Bo idę o zakład, że jakbyś go chciała mieć, to z powodzeniem mogłabyś go mieć. Nawet chociażby tutaj.

408

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Hmm a cały pojazd po Beyond to jest z jakiego powodu?

Bo ciężko się przyznac, że w głębi sera się zawiści. Taka polska przypadlość.

Nie, niczego ci nie zazdroszczę. Po prostu irytują mnie baby, które wyżej srają jak dupę mają. I sam doktorat to dla mnie żaden argument: moja była też zrobiła, ukończyła go w wieku 37 lat, bo wpadła w oko szefowi katedry na której robiła podyplomowe (a robiła te podyplomowe tylko dlatego że po przeciągnięciu pobytu w domu po urodzeniu dziecka mogła sobie dyplomem... sama wiesz co; zresztą w pierwszej pracy jasno jej dali to do zrozumienia). Przez znaczną część tego czasu przewiozła się na mnie, jak skończyła doktorat to miała 3 razy mniej niż ja i dlatego do mnie pewnie wróciła; jak dobiła zarobkami do mnie (bo w mojej branży jednocześnie koniunktura spadła), to zaczęła mną pusta dzida gardzić (wcześniej i tak przez lata jechała mi po poczuciu wartości żeby poprawić swoją pozycję), w ślad za pogardą przyszła zdrada i po czasie (z okazji braku drugiego dziecka, za co głównie odpowiadały jej słabe wyniki, a nie moje; ale oczywiście obwiniała mnie, bo przecież czyjaś wina musi być!) rozwód (złożyła pozew i jeszcze za ciężką kasę flądra wynajęła prawnika kościelnego żeby nakręcił z niczego unieważnienie). A dlaczego? Bo miała ból dupy że jej tępy kuzyn z wykształceniem średnim (i do tego pijak jak cholera) był w stanie założyć firmę i dwa razy w roku zabierać żonę i córkę na egzotyczne wakacje, a nas na to nie było stać! Bo k...a moje zarobki z niemal dwóch średnich krajowych przez koniunkturę spadły po zakończeniu poprzedniej perspektywy unijnej do jednej średniej z lekkim hakiem! Czyli do zarobków, których większość Polaków i tak nie ma, ale dla niektórych bab (i to w dużej mierze dla takich które same tyle nie zarabiają) to dużo za mało u faceta! I dlatego się cieszę jak taka pusta, tępa dzida ze swoimi wyobrażeniami o sobie pacnie po czasie na dupę! Jak rzeczywistość jej pokazuje że nie jest tak wspaniała by mieć takie oczekiwania i by uważać kogoś za towar gorszej jakości tylko z tego jednego powodu że nie ma zarobków wielkości kilku średnich krajowych i 5- czy 6-cyfrowych oszczędności!


Tu obie strony się nie rozumieją.
Kobiety chcą bezpieczeństwa, ambitnych mężczyzn (zaradnych - cokolwiek to dla danej kobiety znaczy), żeby były pieniądze.
Mężczyźni nie chcą być zajechani. W wieku pięćdziesięciu paru lat zawał, lub wylew. Życie spędzone na pracy na dom, wakacje, nowe samochody.

Żadna ze stron nie chce nudnej, nierozwijającej się drugiej osoby.

W pewnym wieku motywacja spada. Po co kolejne mieszkanie, kolejny wyjazd do Kenii, czy Dubaju?
Przepracowanie, stres, nawet depresja to skutki.

Fajnie jest mieć pieniądze, ale fajnie też się z nich cieszyć.

409

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Czy pieniądze dają szczęście ?

W moim przypadku nie.

Przez moją pracowitość i chęć uszczęśliwienia byłej żony spowodowały to że przez to jaki majątek udało mi się uzbierać (piszę mi , bo to głównie dzięki temu że miałem własne mieszkanie i pieniądze ze sprzedaży udziałów w firmie) rozwod stał się bardzo "opłacalny". I co ciekawe doszło do niego nie kilka lat wcześniej jak było połowę mniej majątku a dopiero jak największy smile

Najśmieszniejsze jest to że to co usłyszałem od mojej matki że prawdopodobnie od początku był to związek "z rozsądku" bo moja była teściowa podobno sugerowała małżeństwo ze mną (kawaler w własnym mieszkanie , pracowity , bez nałógów i itd) i wcale bym się nie zdziwił że "mamusia" też pomogła podjąc decyzję córce sad

Czy dają szczęście pieniądze ? U mnie nie , bo nigdy dużo nie zarabiałem a mimo to spełniłem marzenia żony , które potem też były moimi marzeniami.
Tyle że koszt był taki że "straciłem" kilka (naście) lat życia , zamiast zajać się dziećki i cieszyć się z tego okresu to harowałem jak wół i jedynie co chciałem to po pracy odpocząć.

A teraz ?

Fakt dzięki temu że miałem własny majątek to "nie poszedłem w skarpetach" po rozwodzie i mam piękny dom z ogrodem.
Tyle że co z tego ?

410

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Niedobrze. Czyżby Beyondblackie mnie zdetronizowała z miejsca głównej forumowej egoistki i harpii? Tak nie może być sad

Nie będę wychodzić z roli. Nie umówiłabym się z facetem, który zarabia średnią krajową. Tak samo odrzucam za niepasujący styl życia czy poglądy polityczne. Po co komplikować sobie życie skoro tego kwiatu jest pół światu, a mnie i tak wystarczy mieć jednego, idealnie dopasowanego. Lub wcale.
I pewnie uświadomienie sobie, że przegrywają nawet z wibratorem najbardziej rozsierdza takich mentalnych przegrywów jak Nowe_otwarcie.


A co do lekarzy przychodnianych. Wystarczy choć trochę się orientować aby wiedzieć, że niżej to już chyba się nie da i jeżeli ktoś utknął na stałe w przychodni to znaczy, że do niczego innego się nie nadaje.

411

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
M!ri napisał/a:

Niedobrze. Czyżby Beyondblackie mnie zdetronizowała z miejsca głównej forumowej egoistki i harpii? Tak nie może być sad

Nie będę wychodzić z roli. Nie umówiłabym się z facetem, który zarabia średnią krajową. Tak samo odrzucam za niepasujący styl życia czy poglądy polityczne. Po co komplikować sobie życie skoro tego kwiatu jest pół światu, a mnie i tak wystarczy mieć jednego, idealnie dopasowanego. Lub wcale.
I pewnie uświadomienie sobie, że przegrywają nawet z wibratorem najbardziej rozsierdza takich mentalnych przegrywów jak Nowe_otwarcie.


A co do lekarzy przychodnianych. Wystarczy choć trochę się orientować aby wiedzieć, że niżej to już chyba się nie da i jeżeli ktoś utknął na stałe w przychodni to znaczy, że do niczego innego się nie nadaje.

Cóż powiedzieć... zarozumiała i zrypana umysłowo jesteś w stopniu naprawdę znacznym wink
Oby ten twój się nie odkochał, bo wrogowi nie życzyłbym takiej baby jak ty.

412

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:
rossanka napisał/a:

Nie szukałam biznesmena, bogatego, karierowicza, czy profesora z wypasioną furą. Jak pamiętam zawsze byłam miła, uległa, cicha, łagodna i godziłam się na wszystko.
Guzik to dało, bo mój związek i tak się rozpadł. Koszy dostałam tyle, że wyczerpałam chyba limit.

Nie gniewaj się, ale to wygląda jak te wszystkie wątki mężczyzn, którzy też zastanawiają się, dlaczego im nie wychodzi, skoro są mili, uprzejmi i grzeczni.
Pomyśl o osobach, które naprawdę bardzo lubisz. Co o nich powiesz w pierwszej kolejności? Jacy są? ZA CO ich lubisz? Za to, że są mili? Czyli miła pani sprzedawczyni może od razu zostać przyjaciółką! Cisi i ulegli? To apodyktyczny szef powinien kochać swoich pracowników!
Przecież te cechy są nieistotne. Nieistotne w tym znaczeniu, że nikt się z tych powodów ludźmi nie interesuje. Można te cechy u innych cenić, ale one nie wywołają szybszego bicia serca.

To są cechy właśnie istotne.
Poczytaj wpisy na forum. Mężczyźni uważają, że porządne jest być miłym i spokojnym.
To byłam miła i spokojna i nic to nie dało.
Poza tym zobacz dyskusje wyżej. Piętnowane są takie cechy u kobiet jak wymagania, wysokie aspiracje, swego rodzaju bezczelność, upartosc, wysokie oczekiwania, pogoń za wyższym standardem życia, oraz wysokie ambicje, kłótliwość i pewność siebie.
Żadnej z tych cech nie przejawiałam, byłam uległa i można mnie było urabiac jak plastelinę, byłam wdzięczna, że ktokolwiek się interesuje. Bslam się, że jak będę przejawiać te cechy, które opisałam , a które w postach powyżej zebrały krytykę forumowych panów, to zostanę sama z kotem. Szlam więc wszystko jedno za komkolwiek( co oczywiście kończyło się niewypałem, bo okazywało się, że albo nie ma o czym rozmawiać, albo nie wyobrażałam sobie seksu z nim, albo jesteśmy z kompletnie różnych swuatow, a kolegować się żaden nie chciał).
Dlatego mam takie wnioski jaki napisałam.
A Beond i Loka zbierają baty  za wysokie wymagania, tylko, że mają partnerów, dla których te wymagania nie są wysokie, więc nie zostawiają jakoś swoich kobiet.

Czyli wychodzi na to, że to ich postawa była właściwa, a moja błędem. Nic nie wymagałam to nic nie mam.

413

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:

Czy pieniądze dają szczęście ?

W moim przypadku nie.

Przez moją pracowitość i chęć uszczęśliwienia byłej żony spowodowały to że przez to jaki majątek udało mi się uzbierać (piszę mi , bo to głównie dzięki temu że miałem własne mieszkanie i pieniądze ze sprzedaży udziałów w firmie) rozwod stał się bardzo "opłacalny". I co ciekawe doszło do niego nie kilka lat wcześniej jak było połowę mniej majątku a dopiero jak największy smile

Najśmieszniejsze jest to że to co usłyszałem od mojej matki że prawdopodobnie od początku był to związek "z rozsądku" bo moja była teściowa podobno sugerowała małżeństwo ze mną (kawaler w własnym mieszkanie , pracowity , bez nałógów i itd) i wcale bym się nie zdziwił że "mamusia" też pomogła podjąc decyzję córce sad

Czy dają szczęście pieniądze ? U mnie nie , bo nigdy dużo nie zarabiałem a mimo to spełniłem marzenia żony , które potem też były moimi marzeniami.
Tyle że koszt był taki że "straciłem" kilka (naście) lat życia , zamiast zajać się dziećki i cieszyć się z tego okresu to harowałem jak wół i jedynie co chciałem to po pracy odpocząć.

A teraz ?

Fakt dzięki temu że miałem własny majątek to "nie poszedłem w skarpetach" po rozwodzie i mam piękny dom z ogrodem.
Tyle że co z tego ?

Kaszpir, zdążyłeś się już chyba zorientować że akurat ostatnim moim życzeniem byłoby Cię dołować, ale... ten podział majątku te z mógł być po prostu wygodniejszy dla niej. Jak to szło? W ramach ugody rozwodowej dostała sporą kasę (za którą OIDP kupiła mieszkanie, w domyśle: w samym mieście, a nie w pewnym oddaleniu od miasta jak Twój dom) i spore alimenty? Wiesz, tak po prawdzie dom jest fajny jak ktoś lubi ciszę, świeże powietrze i spokój, ale z tego całego majątku stanowi najtrudniej spieniężalny i narażny na największą utratę wartości przy sprzedaży składnik tego majątku. Czyli: jak przez cały czas kalkulowała, tak i to mogła zaplanować: że tak to rozegra, "zostawi mu dom i niech myśli że wyszedł na tym lepiej, będzie grzeczniej bulił alimenty". Dobrze że Tobie zależało na tym domu i obyś nigdy nie musiał się go pozbywać.

Ale rozumiem że nie chcesz do tego wracać; może i nie ma sensu wracać.

414

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:

Czy pieniądze dają szczęście ?

W moim przypadku nie.

Przez moją pracowitość i chęć uszczęśliwienia byłej żony spowodowały to że przez to jaki majątek udało mi się uzbierać (piszę mi , bo to głównie dzięki temu że miałem własne mieszkanie i pieniądze ze sprzedaży udziałów w firmie) rozwod stał się bardzo "opłacalny". I co ciekawe doszło do niego nie kilka lat wcześniej jak było połowę mniej majątku a dopiero jak największy smile

Najśmieszniejsze jest to że to co usłyszałem od mojej matki że prawdopodobnie od początku był to związek "z rozsądku" bo moja była teściowa podobno sugerowała małżeństwo ze mną (kawaler w własnym mieszkanie , pracowity , bez nałógów i itd) i wcale bym się nie zdziwił że "mamusia" też pomogła podjąc decyzję córce sad

Czy dają szczęście pieniądze ? U mnie nie , bo nigdy dużo nie zarabiałem a mimo to spełniłem marzenia żony , które potem też były moimi marzeniami.
Tyle że koszt był taki że "straciłem" kilka (naście) lat życia , zamiast zajać się dziećki i cieszyć się z tego okresu to harowałem jak wół i jedynie co chciałem to po pracy odpocząć.

A teraz ?

Fakt dzięki temu że miałem własny majątek to "nie poszedłem w skarpetach" po rozwodzie i mam piękny dom z ogrodem.
Tyle że co z tego ?

Pieniądze są mega ważne.
Dzięki nim nie wylądowałeś z walizką u rodziców lub w wynajętej kawalerce.
A jakby zdrowie nawalili, to stać Cię będzie na opiekunkę, rehabilitację, leki  i nie będziesz czekał pół roku na swoją wizytę na NFZ.

Dziwi mnie, jak można tak lekko mówić o pieniądzach. Pieniądze to bezpieczeństwo.

415

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Bo ciężko się przyznac, że w głębi sera się zawiści. Taka polska przypadlość.

Nie, niczego ci nie zazdroszczę. Po prostu irytują mnie baby, które wyżej srają jak dupę mają. I sam doktorat to dla mnie żaden argument: moja była też zrobiła, ukończyła go w wieku 37 lat, bo wpadła w oko szefowi katedry na której robiła podyplomowe (a robiła te podyplomowe tylko dlatego że po przeciągnięciu pobytu w domu po urodzeniu dziecka mogła sobie dyplomem... sama wiesz co; zresztą w pierwszej pracy jasno jej dali to do zrozumienia). Przez znaczną część tego czasu przewiozła się na mnie, jak skończyła doktorat to miała 3 razy mniej niż ja i dlatego do mnie pewnie wróciła; jak dobiła zarobkami do mnie (bo w mojej branży jednocześnie koniunktura spadła), to zaczęła mną pusta dzida gardzić (wcześniej i tak przez lata jechała mi po poczuciu wartości żeby poprawić swoją pozycję), w ślad za pogardą przyszła zdrada i po czasie (z okazji braku drugiego dziecka, za co głównie odpowiadały jej słabe wyniki, a nie moje; ale oczywiście obwiniała mnie, bo przecież czyjaś wina musi być!) rozwód (złożyła pozew i jeszcze za ciężką kasę flądra wynajęła prawnika kościelnego żeby nakręcił z niczego unieważnienie). A dlaczego? Bo miała ból dupy że jej tępy kuzyn z wykształceniem średnim (i do tego pijak jak cholera) był w stanie założyć firmę i dwa razy w roku zabierać żonę i córkę na egzotyczne wakacje, a nas na to nie było stać! Bo k...a moje zarobki z niemal dwóch średnich krajowych przez koniunkturę spadły po zakończeniu poprzedniej perspektywy unijnej do jednej średniej z lekkim hakiem! Czyli do zarobków, których większość Polaków i tak nie ma, ale dla niektórych bab (i to w dużej mierze dla takich które same tyle nie zarabiają) to dużo za mało u faceta! I dlatego się cieszę jak taka pusta, tępa dzida ze swoimi wyobrażeniami o sobie pacnie po czasie na dupę! Jak rzeczywistość jej pokazuje że nie jest tak wspaniała by mieć takie oczekiwania i by uważać kogoś za towar gorszej jakości tylko z tego jednego powodu że nie ma zarobków wielkości kilku średnich krajowych i 5- czy 6-cyfrowych oszczędności!


Tu obie strony się nie rozumieją.
Kobiety chcą bezpieczeństwa, ambitnych mężczyzn (zaradnych - cokolwiek to dla danej kobiety znaczy), żeby były pieniądze.
Mężczyźni nie chcą być zajechani. W wieku pięćdziesięciu paru lat zawał, lub wylew. Życie spędzone na pracy na dom, wakacje, nowe samochody.

Żadna ze stron nie chce nudnej, nierozwijającej się drugiej osoby.

W pewnym wieku motywacja spada. Po co kolejne mieszkanie, kolejny wyjazd do Kenii, czy Dubaju?
Przepracowanie, stres, nawet depresja to skutki.

Fajnie jest mieć pieniądze, ale fajnie też się z nich cieszyć.

To chyba celebryci.
W moim otoczeniu nie ma Dubju i kolejnych domów, jest mieszkanie czy domek a wakacje Grecja lub Chorwacja raz w roku.

Co do nudnej nuerozwijajacej się osoby, nie kuszące jest mieć partnerkę która zgadza się na wszystki? Brak wtedy kłótni, odmiennego zdania, utarczek, bo on chce to a ona tamto, bo ona robi to co on każe?
Nie kuszące jest posiadanie partnerki bez wymagań? On może nie dbać o higienę, różnych się, wydawać pieniądze na swoje hobby, robić co chce, a ona uwagi mu nie zwróci bo inaczej moze zostać sama z kotem?

416

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:

Czyli: jak przez cały czas kalkulowała, tak i to mogła zaplanować: że tak to rozegra, "zostawi mu dom i niech myśli że wyszedł na tym lepiej, będzie grzeczniej bulił alimenty". Dobrze że Tobie zależało na tym domu i obyś nigdy nie musiał się go pozbywać.

Ale rozumiem że nie chcesz do tego wracać; może i nie ma sensu wracać.

Nie ...

Plan był taki że dom będzie jej a ja sobie kupię mało kawalerkę ..

Tyle że okazało się że jej marzenie się nie spełni to prawnik zasugerował że był przepisał dom na dzieci i wtedy by mieszkała w tym domu z dziećmi a ja bym kupił kawalerkę , wiec chciała ten dom ...

Inna rzecz że dom nowy i trzeba by zapłacić spory podatek ze sprzedaży a i klienta trzeba by znaleźć..

Więc zdecydowałem że ja zabieram dom i ją spłacam.

Ja w tym domu lubię mieszkać. Lubię ciszę i naturę a w mieście i tak pracuje , więc w tygodniu i tak jestem ...

Teraz ona z córkami mieszka w mieszkaniu 2,5 razy mniejszym od mojego domu ...


Tak jak pisałem kasa nie była dla mnie ważna , bo tak naprawdę żaluję tych inwestycji i gdybym mógł zmienić swoje życie to kilkanaście lat temu powiniedziałbym że mi w mieszkaniu dobrze i nigdzie się nie przenoszę ...

Tyle że wtedy rozwód by się nie opłacał , bo mieszkanie moje ...

Ale szkoda wracać do tego bo to i tak nic nie zmieni ...

Zapewne kiedyś moje dzieci ten dom sprzedadzą i będę miały pieniądze po tacie ...

417 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2022-12-12 10:28:03)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Pieniądze są mega ważne.
Dzięki nim nie wylądowałeś z walizką u rodziców lub w wynajętej kawalerce.

Ależ nie ...

Ja mieszkanie wiele lat temu miałem swoje , wiec z tą walizką to by wylądował moja była żona z dziećmi ..

Zapewne wróciła by do mamusi , albo musiała wynając mieszkanie ..

I sądzę że rozwodu by nie było...

418

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Czyli: jak przez cały czas kalkulowała, tak i to mogła zaplanować: że tak to rozegra, "zostawi mu dom i niech myśli że wyszedł na tym lepiej, będzie grzeczniej bulił alimenty". Dobrze że Tobie zależało na tym domu i obyś nigdy nie musiał się go pozbywać.

Ale rozumiem że nie chcesz do tego wracać; może i nie ma sensu wracać.

Nie ...

Plan był taki że dom będzie jej a ja sobie kupię mało kawalerkę ..

Tyle że okazało się że jej marzenie się nie spełni to prawnik zasugerował że był przepisał dom na dzieci i wtedy by mieszkała w tym domu z dziećmi a ja bym kupił kawalerkę , wiec chciała ten dom ...

Inna rzecz że dom nowy i trzeba by zapłacić spory podatek ze sprzedaży a i klienta trzeba by znaleźć..

Więc zdecydowałem że ja zabieram dom i ją spłacam.

Ja w tym domu lubię mieszkać. Lubię ciszę i naturę a w mieście i tak pracuje , więc w tygodniu i tak jestem ...

Teraz ona z córkami mieszka w mieszkaniu 2,5 razy mniejszym od mojego domu ...


Tak jak pisałem kasa nie była dla mnie ważna , bo tak naprawdę żaluję tych inwestycji i gdybym mógł zmienić swoje życie to kilkanaście lat temu powiniedziałbym że mi w mieszkaniu dobrze i nigdzie się nie przenoszę ...

Tyle że wtedy rozwód by się nie opłacał , bo mieszkanie moje ...

Ale szkoda wracać do tego bo to i tak nic nie zmieni ...

Zapewne kiedyś moje dzieci ten dom sprzedadzą i będę miały pieniądze po tacie ...

Po Twojej opowieści mi się przypomina jak kiedyś moja ex wpadła na pomysł by sprzedać nasze mieszkania i się pobudować w wiosce, w której domki już mają jej kuzyn (ten pijaczyna) i jego matka; do dziś sam sobie dziękuję że na to nie poszedłem, tym bardziej że ona później (w przypływie animuszu albo bezczelności) wypaliła że że jak się tacy posiadacze domu rozwodzą, to "honorowy facet" zostawia wszystko żonie i dzieciom i sam się wynosi (czyli można się domyślać że gdybym był tak głupi żeby pójść na tę przeprowadzkę, to jeszcze bym wylądował z niczym). No cóż, jakoś przez większość związku miałem takie dziwne przekonanie że moja chata jest pewniejszym i stabilniejszym elementem mojej przyszłości niż moje małżeństwo...

419 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-12-12 11:05:45)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Co nie zmienia faktu, że takie cechy się przydają u osoby, z którą się jest w zwiazku. Innymi słowy to nie one decydują o tym, czy ktoś nas zainteresuje, ale jednak dokladają się do całości a potem procentują. Bo jednak są to cechy niewątpliwie pozytywne.

Bycie miłym może i tak. Ale cichym i uległym? To takie wielkie zalety? To już raczej trzeba wyważyć. Poza tym mi bardziej chodzi o to, że jeśli pierwszą (i może nawet jedyną, o zgrozo) rzeczą, która nam przychodzi na myśl, gdy kogoś opisujemy, jest "miły człowiek", "uprzejmy taki", "cicha i uległa", to najczęściej znaczy, że ta osoba jest nudna. big_smile I nagle się okazuje, że tak naprawdę nic innego się nie da o niej powiedzieć, nic ciekawszego; że jej główną/wybijającą się ponad inne cechą jest właśnie to bycie miłym. Co, oczywiście, nie znaczy, że każda miła osoba jest nudna. Ale jeśli znamy miłą osobę mającą też inne cechy, które nas przyciągają, interesują, które w niej uwielbiamy, to o nich mówimy w pierwszej kolejności. A jak ich nie ma? No, to wtedy jest miła. A gdyby nie była, to zapewne musielibyśmy mówić, że ma dwie nogi. wink

Cichy i uległy? Hmm, nie powiedziałbym, żę to jakieś dramatyczne czy zatrważające cechy a takich ludzi należy unikać. Pytanie czy w każdym momencie w życiu należy się zachowywać zupełnie inaczej, czyli dajmy na to przeciwnie do tych właśnie wymienienionych cech. Poza tym ciężko to definiować dokładnie, gdyż to przecież cały przekrój charakterów. Nie wiem, czy znam kogoś, kto nie potrafi się właściwie odezwać i na wszystko się zgadza, co tylko mu się powie. Raczej kojarzę taką osobę z kimś, kto np nie jest konfliktowy i potrafi pójść na ugodę i co najważniejsze: potrafi nieraz zapanować nad emocjami.
Natomaist przypisywanie osobie "miłej" "nudnego"charakteru jest moim zdaniem karygodnym błędem, bo właśnie wielokrotnie od razu szufladkuje się taką osobę, gdy ta zwyczajnie okazuje uprzejmość czy szacunek. Nie jest wyszczekana, wygadana, nie zadziera nosa. Po prostu jest właśnie "miła" smile Problemem jest to, żę automatycznie się u wielu osób zapala lampka, jak im ktoś okazuje takie właśnie pozytywne emocje. Dla mnei takie coś jest raczej pozytywnym sygnałem, który właśnie zachęca do poznania drugiego człowieka, przynajmniej jednym z wielu. Nigdy bym nawet nie pomyślał, że ktoś taki możę być nudny.


Co do zarobków, śrendniej krajowej czy ambicji, to warto pamiętać, że nie dochodzi się od razu do wielkiej fortuny. Pomijając tych, którzy niekoniecznie chcą się ścigać i bez przerwy się piąć w góę zarabiając coraz większą mamonę, to nawet oczekiwania i marzenia nie przychodzą od razu za pstryknięciem palca. Więc raczej poznająć drugą osobę zwracam uwagę nie na stan teraźniejszy, ale perspektywy i plany na przyszłość.


edit: Honorowy facet zostawia wszystko żonie i się wyprowadza? No, to specyficzne poczucie honoru, nie ma co wink

420

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Ależ możesz za ten dom kupić jeszcze małą kawalerkę w dużym mieście.
Ceny w modnych miejscach 20 tyś za metr kw.:)
Wtedy nie będziesz miał wątpliwości że ktoś poleciał na kasę.
Wg mnie nie masz co się dolowac  tym co kobieta gada przy rozwodzie, tym co teściowej itd.
Żoną była z Tobą bo chciała. WTEDY.

421

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

[
To są cechy właśnie istotne.
Poczytaj wpisy na forum. Mężczyźni uważają, że porządne jest być miłym i spokojnym.
To byłam miła i spokojna i nic to nie dało.
Poza tym zobacz dyskusje wyżej. Piętnowane są takie cechy u kobiet jak wymagania, wysokie aspiracje, swego rodzaju bezczelność, upartosc, wysokie oczekiwania, pogoń za wyższym standardem życia, oraz wysokie ambicje, kłótliwość i pewność siebie.
Żadnej z tych cech nie przejawiałam, byłam uległa i można mnie było urabiac jak plastelinę, byłam wdzięczna, że ktokolwiek się interesuje. Bslam się, że jak będę przejawiać te cechy, które opisałam , a które w postach powyżej zebrały krytykę forumowych panów, to zostanę sama z kotem. Szlam więc wszystko jedno za komkolwiek( co oczywiście kończyło się niewypałem, bo okazywało się, że albo nie ma o czym rozmawiać, albo nie wyobrażałam sobie seksu z nim, albo jesteśmy z kompletnie różnych swuatow, a kolegować się żaden nie chciał).
Dlatego mam takie wnioski jaki napisałam.
A Beond i Loka zbierają baty  za wysokie wymagania, tylko, że mają partnerów, dla których te wymagania nie są wysokie, więc nie zostawiają jakoś swoich kobiet.

Czyli wychodzi na to, że to ich postawa była właściwa, a moja błędem. Nic nie wymagałam to nic nie mam.

No czytam wpisy i widzę to, że ci, którzy nie są w związku, a bardzo by chcieli, niezależnie od płci piszą, że są mili, uprzejmi i dobrzy. I niby spoko, bo wiadomo, że nikt nie marzy o partnerze, który byłby dla drugiej połówki niemiły, ale problemem jest to, że te osoby robią z tego główne atuty. Jeżeli w kimś nie ma nic ciekawego, nic poza tym, że jest miły, to czym się druga strona ma zainteresować?
No i bycie miłym to jedno. Drugie to taka wielka uległość. Nie znam sensownego faceta, marzącego  o kobiecie, którą by mógł "urabiać jak plastelinę". Nikt nie chce jakiejś lalki/robota bez własnego zdania.

A że faceci narzekają na wymagania - oczywiście. Tylko którzy? Najwięcej takich narzekań jest przecież w tematach zakładanych przez forumowych inceli. Trudno, żeby oni nie narzekali. Zresztą nie sądzę, żeby to forum było dobrym wyznacznikiem akurat w tej kwestii. Tu będzie więcej ludzi, którym związki nie wychodzą; proporcje nie będą odzwierciedlać rzeczywistości. Zapewne gdyby posiedzieć dłużej na forum gimnastycznym, można by skończyć z przekonaniem, że nadszpagaty to bułka z masłem, a po spędzeniu odpowiedniej ilości czasu z bezrobotnymi można by dojść do wniosku, że wszyscy pracodawcy za wiele wymagają. Zależy kogo słuchasz. wink

422

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Pieniądze są mega ważne.
Dzięki nim nie wylądowałeś z walizką u rodziców lub w wynajętej kawalerce.

Ależ nie ...

Ja mieszkanie wiele lat temu miałem swoje , wiec z tą walizką to by wylądował moja była żona z dziećmi ..

Zapewne wróciła by do mamusi , albo musiała wynając mieszkanie ..

I sądzę że rozwodu by nie było...

Jeśli pieniądze nie są ważne, to skąd miałeś mieszkanie? Przecież nie pojawiło sie z powietrza.
Pieniądze sa bardzo wazne.

codo rozwodu, to co to za małżeństwo, jeśli są ze sobą tylko ze względu na łaczące ich pieniądze? Mnie by to nie satysfakcjonowało.

423 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2022-12-12 11:26:35)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

edit: Honorowy facet zostawia wszystko żonie i się wyprowadza? No, to specyficzne poczucie honoru, nie ma co wink

Tak zazwyczaj robią Ci, których na to stać i którzy chcą się uwolnić od dotychczasowej partnerki, zwłaszcza jeśli w tle mają już nową kobietę. To nie jest poczucie honoru a bardziej przemyślana, korzystniejsza decyzja na daną chwilę.

424

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:
SaraS napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Co nie zmienia faktu, że takie cechy się przydają u osoby, z którą się jest w zwiazku. Innymi słowy to nie one decydują o tym, czy ktoś nas zainteresuje, ale jednak dokladają się do całości a potem procentują. Bo jednak są to cechy niewątpliwie pozytywne.

Bycie miłym może i tak. Ale cichym i uległym? To takie wielkie zalety? To już raczej trzeba wyważyć. Poza tym mi bardziej chodzi o to, że jeśli pierwszą (i może nawet jedyną, o zgrozo) rzeczą, która nam przychodzi na myśl, gdy kogoś opisujemy, jest "miły człowiek", "uprzejmy taki", "cicha i uległa", to najczęściej znaczy, że ta osoba jest nudna. big_smile I nagle się okazuje, że tak naprawdę nic innego się nie da o niej powiedzieć, nic ciekawszego; że jej główną/wybijającą się ponad inne cechą jest właśnie to bycie miłym. Co, oczywiście, nie znaczy, że każda miła osoba jest nudna. Ale jeśli znamy miłą osobę mającą też inne cechy, które nas przyciągają, interesują, które w niej uwielbiamy, to o nich mówimy w pierwszej kolejności. A jak ich nie ma? No, to wtedy jest miła. A gdyby nie była, to zapewne musielibyśmy mówić, że ma dwie nogi. wink

Cichy i uległy? Hmm, nie powiedziałbym, żę to jakieś dramatyczne czy zatrważające cechy a takich ludzi należy unikać. Pytanie czy w każdym momencie w życiu należy się zachowywać zupełnie inaczej, czyli dajmy na to przeciwnie do tych właśnie wymienienionych cech. Poza tym ciężko to definiować dokładnie, gdyż to przecież cały przekrój charakterów. Nie wiem, czy znam kogoś, kto nie potrafi się właściwie odezwać i na wszystko się zgadza, co tylko mu się powie. Raczej kojarzę taką osobę z kimś, kto np nie jest konfliktowy i potrafi pójść na ugodę i co najważniejsze: potrafi nieraz zapanować nad emocjami.

Ja się na wszystko zgadzałam i w stosunku do rodziców, i w stosunku do exa. Nawet jaesli czegoś nie chciałam zrobić. Wszelkie postawienie na swoim skutkowało tym, że rodzice przestawali mnie kochać. A jak zaczełam mieć wymagania w stosunku do ex(np chciałam aby został do rana, albo porozmawiał ze mną przez telefon, czy abysmy mieli kontakt częściej niż raz na 3 dni - to też mnie zostawił.

Podsumowując, jak byłam grzeczna i uległa do tych osób, miałam miłośc, jeśli nie byłam grzeczna i uległa - kurcze, czasem chciałam zrobić coś, co sama chce, a nie czego oni chcieli - to byłam odrzucana.

Chyba dobrze mieć partnerkę, której się mówi: schidnij i ona już biegnie na siłownie , pofarbuj włosy na blond - i ona farbuje, choć sama woli czarne, albo: rozmyśłiłem się, nie spędzimy weekndu razem bo wyjeżdząm z chłopakami na żaglówki - i ona robi to posłusznie? Nie jest idealną partnerką?Brak jest wtedy kłótni, kwasów i sporów, a facet ma spokój i udany związek. w seksie oczywiscie też, partnerka odmawia jedynie gdy ma grype, lub idzie na nockę do pracy, więc siłą rzeczy odpada. Inaczej jest dostępna na każde zawołanie i zrobi wszystko.
Dom też - i posprząta i ugotuje i upiecze.

Kto by tak chciał?

425

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
KoralinaJones napisał/a:

Tak zazwyczaj robią Ci, których na to stać i którzy chcą się uwolnić od dotychczasowej partnerki, zwłaszcza jeśli w tle mają już nową kobietę. To nie jest poczucie honoru a bardziej przemyślana, korzystniejsza decyzja na daną chwilę.

Natomiast wyskoczenie z takim tekstem przez kobietę (czyli przez jego prawie była żonę) można interpretować jako próbę zagrania facetowi na ambicji/ego żeby uzyskać korzystniejsze dla siebie (ekonomicznie) warunki rozwodu (a dokładniej korzystniejszy podział majątku). wink

426 Ostatnio edytowany przez rossanka (2022-12-12 11:43:57)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Tak zazwyczaj robią Ci, których na to stać i którzy chcą się uwolnić od dotychczasowej partnerki, zwłaszcza jeśli w tle mają już nową kobietę. To nie jest poczucie honoru a bardziej przemyślana, korzystniejsza decyzja na daną chwilę.

Natomiast wyskoczenie z takim tekstem przez kobietę (czyli przez jego prawie była żonę) można interpretować jako próbę zagrania facetowi na ambicji/ego żeby uzyskać korzystniejsze dla siebie (ekonomicznie) warunki rozwodu (a dokładniej korzystniejszy podział majątku). wink

Tu przyszła mi na myśl jedna niezgodność. w jakim celu mężczyzna ożeni się z taka kobietą, przeciez  po jakimś czasiwi chodzenia razem, jeszcze przed ślubiem widac, ze kobieta to materialistka(wymaga dobrej pracy mężowskiej, wysokiej pensji, własnego przysłowiowego M3, poziomu zycia, który pozwala jej na zakupy, wyjazd na wakacje, zbytki typu kosmetyczka, fryzjer, zakupu odzieżowe i tym podobne). Zastanawia mnie, po co mężczyźni żenią się z takimi kobietami, co wymagają, zamiast wiązać sie z tymi, co mają zerowe wymogi i godzą się na wszystko?
To by ułatwiało im życie.

427

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:
SaraS napisał/a:

Bycie miłym może i tak. Ale cichym i uległym? To takie wielkie zalety? To już raczej trzeba wyważyć. Poza tym mi bardziej chodzi o to, że jeśli pierwszą (i może nawet jedyną, o zgrozo) rzeczą, która nam przychodzi na myśl, gdy kogoś opisujemy, jest "miły człowiek", "uprzejmy taki", "cicha i uległa", to najczęściej znaczy, że ta osoba jest nudna. big_smile I nagle się okazuje, że tak naprawdę nic innego się nie da o niej powiedzieć, nic ciekawszego; że jej główną/wybijającą się ponad inne cechą jest właśnie to bycie miłym. Co, oczywiście, nie znaczy, że każda miła osoba jest nudna. Ale jeśli znamy miłą osobę mającą też inne cechy, które nas przyciągają, interesują, które w niej uwielbiamy, to o nich mówimy w pierwszej kolejności. A jak ich nie ma? No, to wtedy jest miła. A gdyby nie była, to zapewne musielibyśmy mówić, że ma dwie nogi. wink

Cichy i uległy? Hmm, nie powiedziałbym, żę to jakieś dramatyczne czy zatrważające cechy a takich ludzi należy unikać. Pytanie czy w każdym momencie w życiu należy się zachowywać zupełnie inaczej, czyli dajmy na to przeciwnie do tych właśnie wymienienionych cech. Poza tym ciężko to definiować dokładnie, gdyż to przecież cały przekrój charakterów. Nie wiem, czy znam kogoś, kto nie potrafi się właściwie odezwać i na wszystko się zgadza, co tylko mu się powie. Raczej kojarzę taką osobę z kimś, kto np nie jest konfliktowy i potrafi pójść na ugodę i co najważniejsze: potrafi nieraz zapanować nad emocjami.

Ja się na wszystko zgadzałam i w stosunku do rodziców, i w stosunku do exa. Nawet jaesli czegoś nie chciałam zrobić. Wszelkie postawienie na swoim skutkowało tym, że rodzice przestawali mnie kochać. A jak zaczełam mieć wymagania w stosunku do ex(np chciałam aby został do rana, albo porozmawiał ze mną przez telefon, czy abysmy mieli kontakt częściej niż raz na 3 dni - to też mnie zostawił.

Podsumowując, jak byłam grzeczna i uległa do tych osób, miałam miłośc, jeśli nie byłam grzeczna i uległa - kurcze, czasem chciałam zrobić coś, co sama chce, a nie czego oni chcieli - to byłam odrzucana.

Chyba dobrze mieć partnerkę, której się mówi: schidnij i ona już biegnie na siłownie , pofarbuj włosy na blond - i ona farbuje, choć sama woli czarne, albo: rozmyśłiłem się, nie spędzimy weekndu razem bo wyjeżdząm z chłopakami na żaglówki - i ona robi to posłusznie? Nie jest idealną partnerką?Brak jest wtedy kłótni, kwasów i sporów, a facet ma spokój i udany związek. w seksie oczywiscie też, partnerka odmawia jedynie gdy ma grype, lub idzie na nockę do pracy, więc siłą rzeczy odpada. Inaczej jest dostępna na każde zawołanie i zrobi wszystko.
Dom też - i posprząta i ugotuje i upiecze.

Kto by tak chciał?

Nikt nie chce robota zamiast partnerki i wielokrotnie różni ludzie Ci to tutaj tłumaczyli.

428

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Kto by tak chciał?

No właśnie mało kto. Bo gdy jesteś plasteliną nie jesteś żadnym wyzwaniem. Czy ceni się to co przychodzi łatwo?...
Mało też tak naprawdę wnosisz do życia drugiej osoby. Normalni ludzie nie chcą mieć u swojego boku nudnej, bezwolnej lalki tylko kogoś kto będzie ich inspirował i sam ma jakieś ambicje w życiu.

429

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Cichy i uległy? Hmm, nie powiedziałbym, żę to jakieś dramatyczne czy zatrważające cechy a takich ludzi należy unikać. Pytanie czy w każdym momencie w życiu należy się zachowywać zupełnie inaczej, czyli dajmy na to przeciwnie do tych właśnie wymienienionych cech. Poza tym ciężko to definiować dokładnie, gdyż to przecież cały przekrój charakterów. Nie wiem, czy znam kogoś, kto nie potrafi się właściwie odezwać i na wszystko się zgadza, co tylko mu się powie. Raczej kojarzę taką osobę z kimś, kto np nie jest konfliktowy i potrafi pójść na ugodę i co najważniejsze: potrafi nieraz zapanować nad emocjami.

Ja się na wszystko zgadzałam i w stosunku do rodziców, i w stosunku do exa. Nawet jaesli czegoś nie chciałam zrobić. Wszelkie postawienie na swoim skutkowało tym, że rodzice przestawali mnie kochać. A jak zaczełam mieć wymagania w stosunku do ex(np chciałam aby został do rana, albo porozmawiał ze mną przez telefon, czy abysmy mieli kontakt częściej niż raz na 3 dni - to też mnie zostawił.

Podsumowując, jak byłam grzeczna i uległa do tych osób, miałam miłośc, jeśli nie byłam grzeczna i uległa - kurcze, czasem chciałam zrobić coś, co sama chce, a nie czego oni chcieli - to byłam odrzucana.

Chyba dobrze mieć partnerkę, której się mówi: schidnij i ona już biegnie na siłownie , pofarbuj włosy na blond - i ona farbuje, choć sama woli czarne, albo: rozmyśłiłem się, nie spędzimy weekndu razem bo wyjeżdząm z chłopakami na żaglówki - i ona robi to posłusznie? Nie jest idealną partnerką?Brak jest wtedy kłótni, kwasów i sporów, a facet ma spokój i udany związek. w seksie oczywiscie też, partnerka odmawia jedynie gdy ma grype, lub idzie na nockę do pracy, więc siłą rzeczy odpada. Inaczej jest dostępna na każde zawołanie i zrobi wszystko.
Dom też - i posprząta i ugotuje i upiecze.

Kto by tak chciał?

Nikt nie chce robota zamiast partnerki i wielokrotnie różni ludzie Ci to tutaj tłumaczyli.

Pami etam, ze tłumacxzyli. A równocześnie czytam tematy, jak to się związki rozpadały, bo ludzie mieli inne wizje przyszłości, albo były kłótnie, partnerka chciała czegoś innego, albo nie mogli sie porozumieć. Panowie bardzo narzekają na wymagające partnerki.

430

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:
SaraS napisał/a:

Bycie miłym może i tak. Ale cichym i uległym? To takie wielkie zalety? To już raczej trzeba wyważyć. Poza tym mi bardziej chodzi o to, że jeśli pierwszą (i może nawet jedyną, o zgrozo) rzeczą, która nam przychodzi na myśl, gdy kogoś opisujemy, jest "miły człowiek", "uprzejmy taki", "cicha i uległa", to najczęściej znaczy, że ta osoba jest nudna. big_smile I nagle się okazuje, że tak naprawdę nic innego się nie da o niej powiedzieć, nic ciekawszego; że jej główną/wybijającą się ponad inne cechą jest właśnie to bycie miłym. Co, oczywiście, nie znaczy, że każda miła osoba jest nudna. Ale jeśli znamy miłą osobę mającą też inne cechy, które nas przyciągają, interesują, które w niej uwielbiamy, to o nich mówimy w pierwszej kolejności. A jak ich nie ma? No, to wtedy jest miła. A gdyby nie była, to zapewne musielibyśmy mówić, że ma dwie nogi. wink

Cichy i uległy? Hmm, nie powiedziałbym, żę to jakieś dramatyczne czy zatrważające cechy a takich ludzi należy unikać. Pytanie czy w każdym momencie w życiu należy się zachowywać zupełnie inaczej, czyli dajmy na to przeciwnie do tych właśnie wymienienionych cech. Poza tym ciężko to definiować dokładnie, gdyż to przecież cały przekrój charakterów. Nie wiem, czy znam kogoś, kto nie potrafi się właściwie odezwać i na wszystko się zgadza, co tylko mu się powie. Raczej kojarzę taką osobę z kimś, kto np nie jest konfliktowy i potrafi pójść na ugodę i co najważniejsze: potrafi nieraz zapanować nad emocjami.

Ja się na wszystko zgadzałam i w stosunku do rodziców, i w stosunku do exa. Nawet jaesli czegoś nie chciałam zrobić. Wszelkie postawienie na swoim skutkowało tym, że rodzice przestawali mnie kochać. A jak zaczełam mieć wymagania w stosunku do ex(np chciałam aby został do rana, albo porozmawiał ze mną przez telefon, czy abysmy mieli kontakt częściej niż raz na 3 dni - to też mnie zostawił.

Podsumowując, jak byłam grzeczna i uległa do tych osób, miałam miłośc, jeśli nie byłam grzeczna i uległa - kurcze, czasem chciałam zrobić coś, co sama chce, a nie czego oni chcieli - to byłam odrzucana.

Chyba dobrze mieć partnerkę, której się mówi: schidnij i ona już biegnie na siłownie , pofarbuj włosy na blond - i ona farbuje, choć sama woli czarne, albo: rozmyśłiłem się, nie spędzimy weekndu razem bo wyjeżdząm z chłopakami na żaglówki - i ona robi to posłusznie? Nie jest idealną partnerką?Brak jest wtedy kłótni, kwasów i sporów, a facet ma spokój i udany związek. w seksie oczywiscie też, partnerka odmawia jedynie gdy ma grype, lub idzie na nockę do pracy, więc siłą rzeczy odpada. Inaczej jest dostępna na każde zawołanie i zrobi wszystko.
Dom też - i posprząta i ugotuje i upiecze.

Kto by tak chciał?

Nikt normalny. Jeżeli kobieta spełnia każde życzenie mężczyzny, zmusza się do seksu, żeby go tylko zadowolić, nie ma nic przeciwko, gdy ten ją wystawia na rzecz kolegów, to daje jasny przekaz: sama siebie nie szanuję (więc nie jestem warta szacunku), jestem dla siebie nieważne (więc nie ma powodu, bym była ważna dla kogoś innego), moje zdanie dla mnie się nie liczy (więc dla innych też nie powinno). To tak, jakbyś miał robota, a nie partnerkę. Po co ci na dłuższą metę taka osoba? Ona nic nie wnosi swoją obecnością, wszystko zrobi, na wszystko się zgodzi - nie ma w niej nic interesującego i ta osoba NIE JEST partnerem.

431

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

A mimo takiego myślenia Beyond wcaale nie skończy ła sama z kob=tem, jako wymagająca stara panna tongue
Mieszka sobie w Irlandii, całkiem dobrze się tam ma z tego co pisze, robi karierę zawowodową, sama nie jest, jest z Miśkiem ile 10lat?  Misiek tez kariere robi, wybrał sobie Beyond, finansowo z tego co pisze tez niczego im nie brakuje.

Zgodnie z teorią forum, powinna być sama, Miśka też chyba poznała z tego co licze około 35 roku  zycia, więc wg forumowych opinii, była już "starą babą', której zegar tykał.

A teraz weż mnie, nie oczekiwałam niczego ani pozycji, ani pieniedzy, poszłam za każdym, kto okazał mi choć troche zainteresowania, nie wymagałam kariery pieniędzy, przystojności, ambicii i tak dalej. Efek jest taki, ze niczego nie wymagałam to dostałam dokładnie to, czyli wielkie nic.

Ani faceta, ani domu, ani dzieci. Kariery też nie zrobiła, bo studia to żadna kariera.
Nawet nie miałam porządnego romansu sad

Wiesz co Ross, jak piszesz takie rzeczy, to odnoszę wrażenie że dostałaś po dupie i nie wyciągnęłaś z tego żadnych wniosków. A przynajmniej żadnych poprawnych wniosków.

Jakich wniosków?
Nie szukałam biznesmena, bogatego, karierowicza, czy profesora z wypasioną furą. Jak pamiętam zawsze byłam miła, uległa, cicha, łagodna i godziłam się na wszystko.
Guzik to dało, bo mój związek i tak się rozpadł. Koszy dostałam tyle, że wyczerpałam chyba limit. Jest jakiś limit? Czasem ha kogoś odrzuciłam, nie ciągnęłam znajomisci ale tylko w dwóch przypadkach: gdy ani orzez chwilę nie pomyślałam i danej osobie jako o partnerze na zycie( jeśli nie zmieniało się to przez tygodnie i miesiace) oraz, gdy to było tylko koleżeństwo bez pożądania .
Nie zdarzyło mi się, abym była z kimś I go rzuciła, bo miałam muchy w nosie bo był za niski, gruby, biedny, stary, łysy etc, a poza tym wszystko mi pasowało.
Lekcje jaką wyniosłam z przeszłości to taka, że nic na siłę i do związku się nie zmuszę i lepiej być samej niż w relacji z braku laku.
Kiedyś, 20 lat temu myślałam, że lepiej ktokolwiek kto mnie chce, niż bycie samej. Teraz myślę, że to bylo błędne myślenie.

Co do Beyond i Loki, to zupełnie niepotrzebnie po nich jedziecie i je obrażacie. Żyją sobie że swoimi partnerami, jedna zaraz urodzi, druga na swojego Miska od lat, poza tym żyją tak jak inne osoby.
Jednak ktoś je zechciał, czyli ich taktyka nie była tak głupia. Nie są starymi pannami z kotami. wink

Ross, wyciągnęłaś wniosek że brak wymagań z Twojej strony poskutkował brakiem partnera. To jest błędny wniosek, o którym pisałem. Czy naprawdę sądzisz że jak teraz wrzucisz listę wymagań to zwiększy to Twoje powodzenie? To taka logika jak właściciela przechodzonego 20-letniego passata, którego własciciel nie znalazł klientów na auto sprzedając je za 7 koła i wpada na złoty pomysł że auto pójdzie jak postanowi je sprzedać za... 15 koła wink I nie, nie porównuję Cię do 20-letniego passata, chcę Ci po prostu zwrócić uwagę na niefortunność Twoich wniosków.

432 Ostatnio edytowany przez SaraS (2022-12-12 11:54:21)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

dubel.

433

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
M!ri napisał/a:
rossanka napisał/a:

Kto by tak chciał?

No właśnie mało kto. Bo gdy jesteś plasteliną nie jesteś żadnym wyzwaniem. Czy ceni się to co przychodzi łatwo?...
Mało też tak naprawdę wnosisz do życia drugiej osoby. Normalni ludzie nie chcą mieć u swojego boku nudnej, bezwolnej lalki tylko kogoś kto będzie ich inspirował i sam ma jakieś ambicje w życiu.

Niebardzo.
Zobacz co napisałam Loce.

Tu gdzieś jest temat, gdzie mężczyzna chce aby jego żona schudła - nie lepiej by było aby po prostu schudła?
Gdzieś był temat o tym, że żona znowu chce wyższego komfortu  życia, aby mąż więcej zarabiał - nie lepiej mież żonę, która tego nie wymaga>?
Kolejny temat - żale, że kobiety patrza czy mężczyzna jest wysoki, przystojny - a tu jest kobieta, która tego nie wymaga tych przysłowiowych 180cm i kaloryfera na brzuchu.
Kolejny temat pare miestiecy temu - mąz skarżył się, ze żona siedzi w domu i nie chce pójsć do pracy - czy nie lepiej jest mieć kobietę, która na taką sugastię szybko znajduje sobie pracę?

Co jest złego - tym razm pytanie do PANÓW w sytuacji, hgdy macie partnerke i ona wykonuje wszystkie wasze plecenia i zgadza się na wszystko i czy sami chcielibyście mieć taka partnerkę? (a od WAS niczego nie wymaga, no może poza tym abyście jej nie bili, nie byli narkomanem, pijakiem czy złodziejem).

434

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Nikt normalny. Jeżeli kobieta spełnia każde życzenie mężczyzny, zmusza się do seksu, żeby go tylko zadowolić, nie ma nic przeciwko, gdy ten ją wystawia na rzecz kolegów, to daje jasny przekaz: sama siebie nie szanuję (więc nie jestem warta szacunku), jestem dla siebie nieważne (więc nie ma powodu, bym była ważna dla kogoś innego), moje zdanie dla mnie się nie liczy (więc dla innych też nie powinno). To tak, jakbyś miał robota, a nie partnerkę. Po co ci na dłuższą metę taka osoba? Ona nic nie wnosi swoją obecnością, wszystko zrobi, na wszystko się zgodzi - nie ma w niej nic interesującego i ta osoba NIE JEST partnerem.

Dobrze, weżmy odwrotnie. Ma być wspólny weekend razem ale patrnet oświadcza, że jedzie z kumplami, że zmienił zdanie, przeciez ludzie mają prawo zmienić zdanie. Czy kobieta może  nalegać, aby jednak z nią spędził ten czas? Czy to nie będzie roszczeniowosc, oraz ograniczasnie partnera i uwieszanie sięna nim?

Albo partnerka przytyje 5 kg i partner wymaga, by schudła 5 kg. Ale partnerka lepiej się czuje z dodatkowymi kiogramami/ Czy może się nie odchudzać, skoro 5 kg cięższa czuje się lepiej sama ze sobą, a jaj facetowi się to nie podoba??

435

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Wiesz co Ross, jak piszesz takie rzeczy, to odnoszę wrażenie że dostałaś po dupie i nie wyciągnęłaś z tego żadnych wniosków. A przynajmniej żadnych poprawnych wniosków.

Jakich wniosków?
Nie szukałam biznesmena, bogatego, karierowicza, czy profesora z wypasioną furą. Jak pamiętam zawsze byłam miła, uległa, cicha, łagodna i godziłam się na wszystko.
Guzik to dało, bo mój związek i tak się rozpadł. Koszy dostałam tyle, że wyczerpałam chyba limit. Jest jakiś limit? Czasem ha kogoś odrzuciłam, nie ciągnęłam znajomisci ale tylko w dwóch przypadkach: gdy ani orzez chwilę nie pomyślałam i danej osobie jako o partnerze na zycie( jeśli nie zmieniało się to przez tygodnie i miesiace) oraz, gdy to było tylko koleżeństwo bez pożądania .
Nie zdarzyło mi się, abym była z kimś I go rzuciła, bo miałam muchy w nosie bo był za niski, gruby, biedny, stary, łysy etc, a poza tym wszystko mi pasowało.
Lekcje jaką wyniosłam z przeszłości to taka, że nic na siłę i do związku się nie zmuszę i lepiej być samej niż w relacji z braku laku.
Kiedyś, 20 lat temu myślałam, że lepiej ktokolwiek kto mnie chce, niż bycie samej. Teraz myślę, że to bylo błędne myślenie.

Co do Beyond i Loki, to zupełnie niepotrzebnie po nich jedziecie i je obrażacie. Żyją sobie że swoimi partnerami, jedna zaraz urodzi, druga na swojego Miska od lat, poza tym żyją tak jak inne osoby.
Jednak ktoś je zechciał, czyli ich taktyka nie była tak głupia. Nie są starymi pannami z kotami. wink

Ross, wyciągnęłaś wniosek że brak wymagań z Twojej strony poskutkował brakiem partnera. To jest błędny wniosek, o którym pisałem. Czy naprawdę sądzisz że jak teraz wrzucisz listę wymagań to zwiększy to Twoje powodzenie? To taka logika jak właściciela przechodzonego 20-letniego passata, którego własciciel nie znalazł klientów na auto sprzedając je za 7 koła i wpada na złoty pomysł że auto pójdzie jak postanowi je sprzedać za... 15 koła wink I nie, nie porównuję Cię do 20-letniego passata, chcę Ci po prostu zwrócić uwagę na niefortunność Twoich wniosków.

To odwrotnie, jakie mogę mieć wymagania? Konkretnie?

436

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja się na wszystko zgadzałam i w stosunku do rodziców, i w stosunku do exa. Nawet jaesli czegoś nie chciałam zrobić. Wszelkie postawienie na swoim skutkowało tym, że rodzice przestawali mnie kochać. A jak zaczełam mieć wymagania w stosunku do ex(np chciałam aby został do rana, albo porozmawiał ze mną przez telefon, czy abysmy mieli kontakt częściej niż raz na 3 dni - to też mnie zostawił.

Podsumowując, jak byłam grzeczna i uległa do tych osób, miałam miłośc, jeśli nie byłam grzeczna i uległa - kurcze, czasem chciałam zrobić coś, co sama chce, a nie czego oni chcieli - to byłam odrzucana.

Chyba dobrze mieć partnerkę, której się mówi: schidnij i ona już biegnie na siłownie , pofarbuj włosy na blond - i ona farbuje, choć sama woli czarne, albo: rozmyśłiłem się, nie spędzimy weekndu razem bo wyjeżdząm z chłopakami na żaglówki - i ona robi to posłusznie? Nie jest idealną partnerką?Brak jest wtedy kłótni, kwasów i sporów, a facet ma spokój i udany związek. w seksie oczywiscie też, partnerka odmawia jedynie gdy ma grype, lub idzie na nockę do pracy, więc siłą rzeczy odpada. Inaczej jest dostępna na każde zawołanie i zrobi wszystko.
Dom też - i posprząta i ugotuje i upiecze.

Kto by tak chciał?

Nikt nie chce robota zamiast partnerki i wielokrotnie różni ludzie Ci to tutaj tłumaczyli.

Pami etam, ze tłumacxzyli. A równocześnie czytam tematy, jak to się związki rozpadały, bo ludzie mieli inne wizje przyszłości, albo były kłótnie, partnerka chciała czegoś innego, albo nie mogli sie porozumieć. Panowie bardzo narzekają na wymagające partnerki.

Bo trzeba sobie znaleźć kogoś, kto ma podobną wizję, a nie kogoś, kto dopasuje się do naszej.

Mnie się nie zdarza kłócić z mężem. A żadne z nas nie ukrywa swoich potrzeb.
Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie. Jak ja chcę włoską kuchnię, a on chińską, to raz jemu tu, a raz tu.
Zgadzać się trzeba w najważniejszych kwestiach, w reszcie trzeba umieć się dogadać, a nie zawsze ulegać drugiej stronie, żeby tylko nie uciekła.

437

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Nikt nie chce robota zamiast partnerki i wielokrotnie różni ludzie Ci to tutaj tłumaczyli.

Pami etam, ze tłumacxzyli. A równocześnie czytam tematy, jak to się związki rozpadały, bo ludzie mieli inne wizje przyszłości, albo były kłótnie, partnerka chciała czegoś innego, albo nie mogli sie porozumieć. Panowie bardzo narzekają na wymagające partnerki.

Bo trzeba sobie znaleźć kogoś, kto ma podobną wizję, a nie kogoś, kto dopasuje się do naszej.

Mnie się nie zdarza kłócić z mężem. A żadne z nas nie ukrywa swoich potrzeb.
Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie. Jak ja chcę włoską kuchnię, a on chińską, to raz jemu tu, a raz tu.
Zgadzać się trzeba w najważniejszych kwestiach, w reszcie trzeba umieć się dogadać, a nie zawsze ulegać drugiej stronie, żeby tylko nie uciekła.


To pisałam, ze trzeba znaleść kogos, z kim się w  większości zagadza (i jest pociąg seksualny. Nie jestem w stanie się zmusić do seksu z kimś, kto fizycznie na mnie nie działa, tego jednego nigdy nie potrafiłam w sobie stłamsić). Jak to pisałam, to słyszałam, ze księcia szukam, bo kazdy ma wady i zostane sama z kotem.

438 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-12-12 12:08:42)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Bądźmy poważni..

Jest zasadnicza różnica między dobieraniem się pod względem podejśćia do życia a spełnianiem bez przerwy czyichś poleceń. Nie chciałbym mieć za partnerkę niewolnika, bo wtedy przestaje ona być partnerką. Niektórych to niestety kręci, kiedy mają nad kimś władzę, ale ja to nazywam po imieniu: patologia.

Problemy, jakie zostały przytoczone tutaj, można przecież rozwiazać jakoś rozmową i pójściem na kompromis. W innych przypadkach jedna strona musi w końcu zrozumieć, żę jeśli dalej będzie brnąć w ślepą uliczkę, to skończy się dla niej tragicznie(jak w wypadku zaniedbania swojego zdrowia). W jeszcze innych ludzie się dobeirają bądź nie, na podstawie pewnych cech. Nie ma uniwersalnego schematu ani wzoru.

Nie po to szukamy partnera, aby był naszym klonem ani marionetką.

439

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

To odwrotnie, jakie mogę mieć wymagania? Konkretnie?

Ross, bulwa nać! To nie wymaganiami przyciągasz faceta, nie łapiesz tej prostej kwestii?

440

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
SaraS napisał/a:

Nikt normalny. Jeżeli kobieta spełnia każde życzenie mężczyzny, zmusza się do seksu, żeby go tylko zadowolić, nie ma nic przeciwko, gdy ten ją wystawia na rzecz kolegów, to daje jasny przekaz: sama siebie nie szanuję (więc nie jestem warta szacunku), jestem dla siebie nieważne (więc nie ma powodu, bym była ważna dla kogoś innego), moje zdanie dla mnie się nie liczy (więc dla innych też nie powinno). To tak, jakbyś miał robota, a nie partnerkę. Po co ci na dłuższą metę taka osoba? Ona nic nie wnosi swoją obecnością, wszystko zrobi, na wszystko się zgodzi - nie ma w niej nic interesującego i ta osoba NIE JEST partnerem.

Dobrze, weżmy odwrotnie. Ma być wspólny weekend razem ale patrnet oświadcza, że jedzie z kumplami, że zmienił zdanie, przeciez ludzie mają prawo zmienić zdanie. Czy kobieta może  nalegać, aby jednak z nią spędził ten czas? Czy to nie będzie roszczeniowosc, oraz ograniczasnie partnera i uwieszanie sięna nim?

Albo partnerka przytyje 5 kg i partner wymaga, by schudła 5 kg. Ale partnerka lepiej się czuje z dodatkowymi kiogramami/ Czy może się nie odchudzać, skoro 5 kg cięższa czuje się lepiej sama ze sobą, a jaj facetowi się to nie podoba??

1. Jak najbardziej masz prawo oczekiwać, że skoro miał być wspólny weekend to jest wspólny weekend. W tej sytuacji ja bym porozmawiała z partnerem, bo jeżeli np. jego kumpla rzuciła dziewczyna i on potrzebuje pocieszenia, to bym nie narzekała, tylko powiedziala, żeby jechał. Albo jakby kumpel opijał narodziny dziecka, albo byłby to inny ważny powód. Ale jak najbardziej możesz nie chcieć, żeby jechał i mu to powiedzieć, bo skoro były plany to możesz oczekiwać ich spełnienia. I jeżeli takie sytuacje się powtarzają, to możesz się zastanowić czy faktycznie Ci to pasuje i czy chcesz być z partnerem, który z byle powodu zmienia plany, bo go koledzy zawołają. Ewentualnie czy to nie ejst kwestia tego, że partner jest mało zorganizowany i po prostu umawia się na dwie rzeczy nie zastanawiając się nad tym, że się pokrywają, wtedy kupiłabym mu kalendarz i zobaczyła, czy to zadziała.

2. Jeżeli partner od samego początku podkreślał, że dla niego sylwetka i waga są rzeczami ważnymi, to nie widzę powodu, dla którego nie miałby oczekiwać tego, że partnerka schudnie. Jeżeli partnerka z kilogramami czuje się dobrze, to trzeba to też przegadać i się zastanowić, czy nam to pasuje. Czy przytycie to kwestia ciąży/choroby czy lenistwa. Czy faktycznie to taki dealbreaker czy można z tym żyć. Zakładając to, że ciało się zmienia na przestrzeni lat. Partner powinien się zastanowić, czego oczekuje od życia, partnerka, czy chce być z kimś, kto stawia takie oczekiwania.

441

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Bądźmy poważni..

Jest zasadnicza różnica między dobieraniem się pod względem podejśćia do życia a spełnianiem bez przerwy czyichś poleceń. Nie chciałbym mieć za partnerkę niewolnika, bo wtedy przestaje ona być partnerką. Niektórych to niestety kręci, kiedy mają nad kimś władzę, ale ja to nazywam po imieniu: patologia.

Problemy, jakie zostały przytoczone tutaj, można przecież rozwiazać jakoś rozmową i pójściem na kompromis. W innych przypadkach jedna strona musi w końcu zrozumieć, żę jeśli dalej będzie brnąć w ślepą uliczkę, to skończy się dla niej tragicznie(jak w wypadku zaniedbania swojego zdrowia). W jeszcze innych ludzie się dobeirają bądź nie, na podstawie pewnych cech. Nie ma uniwersalnego schematu ani wzoru.

Nie po to szukamy partnera, aby był naszym klonem ani marionetką.


To jak iść na kompromis np w tych moich przykładach?
Partnerka tyje 5 kg, nie chce schudnąć bo czuje się z tym lepiej . Dla jej opartnera to już lekkie zaniedbanie bo brzuch jej wystaje i wymaga aby schudła.
Tu nie da się iść na kompromis.

Podobnie z weekendem. Był plan spędzenia razem weekendu, ale partner mówi, ze się rozmyślił i woli pojechać z kumplami.
Jaki tu kompromis?

442

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Bądźmy poważni..

Jest zasadnicza różnica między dobieraniem się pod względem podejśćia do życia a spełnianiem bez przerwy czyichś poleceń. Nie chciałbym mieć za partnerkę niewolnika, bo wtedy przestaje ona być partnerką. Niektórych to niestety kręci, kiedy mają nad kimś władzę, ale ja to nazywam po imieniu: patologia.

Problemy, jakie zostały przytoczone tutaj, można przecież rozwiazać jakoś rozmową i pójściem na kompromis. W innych przypadkach jedna strona musi w końcu zrozumieć, żę jeśli dalej będzie brnąć w ślepą uliczkę, to skończy się dla niej tragicznie(jak w wypadku zaniedbania swojego zdrowia). W jeszcze innych ludzie się dobeirają bądź nie, na podstawie pewnych cech. Nie ma uniwersalnego schematu ani wzoru.

Nie po to szukamy partnera, aby był naszym klonem ani marionetką.

Bagiennik_k, oczywiście: kompromis to chyba najważniejsza rzecz w związku. Tylko musi wyglądać sensownie, a nie np. tak:

Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie.

443

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
rossanka napisał/a:

To odwrotnie, jakie mogę mieć wymagania? Konkretnie?

Ross, bulwa nać! To nie wymaganiami przyciągasz faceta, nie łapiesz tej prostej kwestii?

Nie.
No to czym?
Wyglądem?
Mam być miła?
Wespła?
Nie wiem, umieć sie sama utrzymać aby nie być pijawką?
Lubiec seks?
Czym w końcu?
Bo przecież nie tym ża mam magistra sad

444

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Do tych podanych przykładów mogę się odnieść dość jasno smile

Jeśli wcześniej były plany na wyjazd z partnerką czy nawet wyajzd wyszedł w mairę spontanicznie, to żadni kumple nie będą wchodzili w grę. W TYM konkretnym przypadku. Naotmiast, kiedy partnerka daje mi do zrozumienia, że nie jest zadowolona, iż w ogóle spotykam się z kimś(kumplamim), to obawiam się, że musielibyśmy odbyć poważną rozmowę.

Co do wagi lub kwestii odchudzania, to jednak w pewnym momencie warto tej osobie uświadomić, że dalsza droga w kierunku braku aktywności fizycznej poskutkuje zaniedbaniem swojego zdrowia, co bynajmniej nie jest przecież sprawą najważniejszą dla tego faceta, ale raczej tej kobiety(jeśli odnosimy się do tamtego wątku).

445

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Pami etam, ze tłumacxzyli. A równocześnie czytam tematy, jak to się związki rozpadały, bo ludzie mieli inne wizje przyszłości, albo były kłótnie, partnerka chciała czegoś innego, albo nie mogli sie porozumieć. Panowie bardzo narzekają na wymagające partnerki.

Bo trzeba sobie znaleźć kogoś, kto ma podobną wizję, a nie kogoś, kto dopasuje się do naszej.

Mnie się nie zdarza kłócić z mężem. A żadne z nas nie ukrywa swoich potrzeb.
Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie. Jak ja chcę włoską kuchnię, a on chińską, to raz jemu tu, a raz tu.
Zgadzać się trzeba w najważniejszych kwestiach, w reszcie trzeba umieć się dogadać, a nie zawsze ulegać drugiej stronie, żeby tylko nie uciekła.


To pisałam, ze trzeba znaleść kogos, z kim się w  większości zagadza (i jest pociąg seksualny. Nie jestem w stanie się zmusić do seksu z kimś, kto fizycznie na mnie nie działa, tego jednego nigdy nie potrafiłam w sobie stłamsić). Jak to pisałam, to słyszałam, ze księcia szukam, bo kazdy ma wady i zostane sama z kotem.

Bo Ty chcesz znaleźć swojego klona. A to nie o to chodzi. Nie masz się z kimś we wszystkim albo w większości zgadzać. Masz się zgadzać w sprawach, które są dla Ciebie ważne.

Przykladowo dla mnie to było:
- miejsce zamieszkania (miasto/wieś, dom/blok, kredyt/wynajem)
- dzieci (czy chcemy, ile chcemy, co jeżeli się nie uda)
- zwierzęta (czy chcemy i ewentualnie jakie)
- ślub (czy chcemy i jaki rodzaj)

I tyle. Reszta wychodziła w trakcie.
Jasne, że mogłam na wstępie rzucić całą listą, tylko po co? Ja nie mam potrzeby posiadania klona, który ma takie same upodobania i zainteresowania jak ja. W całej reszcie potrafię się dogadać.
Oczywiście, że mój mąż ma wady. Ja też mam. I mieliśmy czas na to, żeby przemyśleć czy te wady nam przeszkadzają albo czy potrafimy nad nimi pracować.

446

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Co jest złego - tym razm pytanie do PANÓW w sytuacji, hgdy macie partnerke i ona wykonuje wszystkie wasze plecenia i zgadza się na wszystko i czy sami chcielibyście mieć taka partnerkę? (a od WAS niczego nie wymaga, no może poza tym abyście jej nie bili, nie byli narkomanem, pijakiem czy złodziejem).

Odpowiadając na twoje pytanie ross.
No nie bardzo.
Bo gdybym chciał mieć sprzątaczkę,praczkę,kucharkę, opiekunkę do dziecka.
To bym sobie wykupił usługi firm które sie w tym specjalizują.
W twojej rzeczywistości jest albo 0 albo 1
Świat binarny.
A w prawdziwym świecie pomiędzy"
- Przytakuje mężowi na każdym kroku.
- Wykłócam się z mężem na każdym kroku.
Jest jednak spora przestrzeń.
Nie wiem jak tam u innych facetów, ale mnie nie kreci posiadanie niewolnicy.
Mimo że spotykałem kobiety na swojej drodze które za opiekę nad nimi, były w stanie wyzbyć się swojej godność.
Myślisz ze dla faceta, koło 30, z trochę zasobniejszym portfelem, "upolowanie" takiej 20, z patologicznego domu/studentki z wioski która przyjechała do dużego miasta, która zrobi wszystko aby sie z  wyrwać/nie wrócić tam, to jakiś kłopot?
Takie kobiety chodzą jak zegarki.
I wiesz co?
Nigdy nie widziałem aby stały sie żonami jakiego faceta, najczęściej taki AMBITNY PONAD MIARĘ  facet, pobawi sie pobawi, i zostawi,czasem z dzieckiem.
bo juz do niego w kolejce ustawia sie x takich samych kobiet.

Z jednym sie zgodzę z tobą.
Sex.
Jak już tutaj pisałem wiele razy, sex jest obowiązkiem,tak żony jak i męża.
Nikt nie ma prawa za małżonka decydować że od dziś żyjesz w celibacie.
I regularne współżycie jest obowiązkiem małżeńskim.
I poza sytuacjami takimi jak połóg choroba, te sex MUSI być.

447

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Bądźmy poważni..

Jest zasadnicza różnica między dobieraniem się pod względem podejśćia do życia a spełnianiem bez przerwy czyichś poleceń. Nie chciałbym mieć za partnerkę niewolnika, bo wtedy przestaje ona być partnerką. Niektórych to niestety kręci, kiedy mają nad kimś władzę, ale ja to nazywam po imieniu: patologia.

Problemy, jakie zostały przytoczone tutaj, można przecież rozwiazać jakoś rozmową i pójściem na kompromis. W innych przypadkach jedna strona musi w końcu zrozumieć, żę jeśli dalej będzie brnąć w ślepą uliczkę, to skończy się dla niej tragicznie(jak w wypadku zaniedbania swojego zdrowia). W jeszcze innych ludzie się dobeirają bądź nie, na podstawie pewnych cech. Nie ma uniwersalnego schematu ani wzoru.

Nie po to szukamy partnera, aby był naszym klonem ani marionetką.

Bagiennik_k, oczywiście: kompromis to chyba najważniejsza rzecz w związku. Tylko musi wyglądać sensownie, a nie np. tak:

Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie.

Wg mnie to niegłupie, w styczniu jedziemy do Zakopanego bo partner kocha narty, w lipcu do Kołobrzegu bo ja uwielbiam pływać. Na przykład.

448

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Do tych podanych przykładów mogę się odnieść dość jasno smile

Jeśli wcześniej były plany na wyjazd z partnerką czy nawet wyajzd wyszedł w mairę spontanicznie, to żadni kumple nie będą wchodzili w grę. W TYM konkretnym przypadku. Naotmiast, kiedy partnerka daje mi do zrozumienia, że nie jest zadowolona, iż w ogóle spotykam się z kimś(kumplamim), to obawiam się, że musielibyśmy odbyć poważną rozmowę.

Co do wagi lub kwestii odchudzania, to jednak w pewnym momencie warto tej osobie uświadomić, że dalsza droga w kierunku braku aktywności fizycznej poskutkuje zaniedbaniem swojego zdrowia, co bynajmniej nie jest przecież sprawą najważniejszą dla tego faceta, ale raczej tej kobiety(jeśli odnosimy się do tamtego wątku).

Mowa o 5 kg. Partnerka ćwiczy, nie jest zaniedbana (chyba). A czhyba, ze za mało ćwiczy (codziennie po godzinie). Powinna zwiększyć ilość treningów?

Partnerka nie zabrania wyjść z kumplami, partner ma wolną rękę. Partnerka tylko wymaga skoro były plany spędzenia razem weekendu spędzenia tego weekendu razem a nie usłyszenia: zmieniłem zdanie, przecież ludzie mogą zmienić zdanie, nie wiesz tego?

449

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Bo trzeba sobie znaleźć kogoś, kto ma podobną wizję, a nie kogoś, kto dopasuje się do naszej.

Mnie się nie zdarza kłócić z mężem. A żadne z nas nie ukrywa swoich potrzeb.
Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie. Jak ja chcę włoską kuchnię, a on chińską, to raz jemu tu, a raz tu.
Zgadzać się trzeba w najważniejszych kwestiach, w reszcie trzeba umieć się dogadać, a nie zawsze ulegać drugiej stronie, żeby tylko nie uciekła.


To pisałam, ze trzeba znaleść kogos, z kim się w  większości zagadza (i jest pociąg seksualny. Nie jestem w stanie się zmusić do seksu z kimś, kto fizycznie na mnie nie działa, tego jednego nigdy nie potrafiłam w sobie stłamsić). Jak to pisałam, to słyszałam, ze księcia szukam, bo kazdy ma wady i zostane sama z kotem.

Bo Ty chcesz znaleźć swojego klona. A to nie o to chodzi. Nie masz się z kimś we wszystkim albo w większości zgadzać. Masz się zgadzać w sprawach, które są dla Ciebie ważne.

Przykladowo dla mnie to było:
- miejsce zamieszkania (miasto/wieś, dom/blok, kredyt/wynajem)
- dzieci (czy chcemy, ile chcemy, co jeżeli się nie uda)
- zwierzęta (czy chcemy i ewentualnie jakie)
- ślub (czy chcemy i jaki rodzaj)

I tyle. Reszta wychodziła w trakcie.
Jasne, że mogłam na wstępie rzucić całą listą, tylko po co? Ja nie mam potrzeby posiadania klona, który ma takie same upodobania i zainteresowania jak ja. W całej reszcie potrafię się dogadać.
Oczywiście, że mój mąż ma wady. Ja też mam. I mieliśmy czas na to, żeby przemyśleć czy te wady nam przeszkadzają albo czy potrafimy nad nimi pracować.

4
I własnie taak się kończą rozmowy, że ktoś mi pisze, że chce znależź ideał, abyśmy się we wszystkim zgadzali..

W porządku będzie, jak napisze, ze :
- facet ma mieszkać blisko mnie, aby można było razem spędzać, czas, a nie na drugim końcu kraju, czy w innym państwie i rozmawiać przez kamerki jedynie
- ma nie chcieć już mieć dzieci (mój wiek)
-ma lubiić i chcieć zwierzęta
- raczej ma chcieś ślubu, kiedyś pewnie bym chciała, ale nie tak szybko, musze się najpierw poznac bo to poważna sprawa.
_chciałabymaby mi pozwalał na uprawianie sportu
-spotykanie z koleżankami
-aby mi nie kazał sie zwolnić i szukać innej pracy
- aby ze mną rozmawiał
- abym mogła zawsze do niego zadzwonic a nie no raz na trzy dni
- aby na mnie nie wrzeszczał
- aby mnie nie bił
- aby mnie nie poniżał
- aby zaagceptował to, że z wiekiemnęde wyglądać coraz gorzej(zmarszki i celulit).
- i aby mnie pociągał fizyczne.

Które punkty wykreślić, bo podlegają pod roszczeniowość
?

450

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
SaraS napisał/a:

Nikt normalny. Jeżeli kobieta spełnia każde życzenie mężczyzny, zmusza się do seksu, żeby go tylko zadowolić, nie ma nic przeciwko, gdy ten ją wystawia na rzecz kolegów, to daje jasny przekaz: sama siebie nie szanuję (więc nie jestem warta szacunku), jestem dla siebie nieważne (więc nie ma powodu, bym była ważna dla kogoś innego), moje zdanie dla mnie się nie liczy (więc dla innych też nie powinno). To tak, jakbyś miał robota, a nie partnerkę. Po co ci na dłuższą metę taka osoba? Ona nic nie wnosi swoją obecnością, wszystko zrobi, na wszystko się zgodzi - nie ma w niej nic interesującego i ta osoba NIE JEST partnerem.

Dobrze, weżmy odwrotnie. Ma być wspólny weekend razem ale patrnet oświadcza, że jedzie z kumplami, że zmienił zdanie, przeciez ludzie mają prawo zmienić zdanie. Czy kobieta może  nalegać, aby jednak z nią spędził ten czas? Czy to nie będzie roszczeniowosc, oraz ograniczasnie partnera i uwieszanie sięna nim?

Albo partnerka przytyje 5 kg i partner wymaga, by schudła 5 kg. Ale partnerka lepiej się czuje z dodatkowymi kiogramami/ Czy może się nie odchudzać, skoro 5 kg cięższa czuje się lepiej sama ze sobą, a jaj facetowi się to nie podoba??

To są dwie sytuacje, a codzienne życie składa się z wielu. Mam wrażenie, że Ty chcesz wybrać jakąś skrajność. Albo się godzisz na wszystko, albo protestujesz przy każdej okazji. A przecież w związku tak to nie wygląda. Mieliście iść do kina, a on nagle chce kręgle? Nie masz nic przeciwko kręglom/nie zależy Ci aż tak na kinie, to się zgadzasz albo unawiacie się, że dzisiaj kręgle, a kino jutro. Czekałaś na ten film od dawna, jest to dla Ciebie ważne? Mówisz, że miało być kino, a na kręgle możecie skoczyć następnym razem. Chodzi o to, że niezależnie od decyzji, którą podejmiesz, bierzesz swoje zdanie pod uwagę. Raz wyjdzie tak, raz tak.

A teraz spróbuję odpowiedzieć. Jeżeli umawiam się na coś ze swoim chłopakiem, a on chce wybrać kumpli... To znowu, różnie.
Jeżeli to są równoważne sprawy (wyjazd na weekend ze mną albo wyjazd z kumplami), to protestuję i czuję się obrażona samym pomysłem. Bo owszem, człowiek ma prawo zmienić zdanie, ale ja też mam prawo być z kimś, kto mnie ot tak nie wystawi i dla kogo umówienie się na coś ze mną będzie ważniejsze niż pomysły kolegów.
ALE. Ale jeśli naszymi weekendowymi planami było wspólne nicnierobienie czy nic, czego by się nie dało przełożyć, a koledzy organizują coś ważnego, wieczór kawalerski na przykład, to nie protestuję, bo uważam, że to jest wyjątkowa sytuacja. I w żaden sposób nie świadczy to o olewaniu mnie.

Z tym wyglądem to trudno powiedzieć, po mnie każdy kg widać tak, że po przytyciu 5 wyglądałabym już jak pączek i sama z siebie brałabym się do roboty. tongue No ale np. mój partner wolałby, żebym nie zmieniała koloru włosów (tzn. jakoś bardzo, byle pozostały jasne wink). Ja też się w tym najlepiej czuję i uważam, że najlepiej wyglądam, eksperymenty z farbowaniem już za mną, ale gdybym chciała zmienić kolor, to bym zmieniła. I wiem, że on nie byłby tym zachwycony, ale też nie przyszłoby mu do głowy zabraniać czy nakazywać. Co najwyżej - marudzić. wink O, mam też jedną sukienkę, której nie lubi. Chodzę w niej, bo ja lubię, ale rzadziej przy nim, bo jednak chcę się podobać swojemu mężczyźnie. wink No ale - jak chcę, to zakładam, a on sobie może przewracać oczami, ile dusza zapragnie. tongue
Natomiast, fakt, to nie jest tak ważne dla niego, jak waga. No ale nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo nie umiem sobie wyobrazić, żebym chciała być gruba. tongue

451 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2022-12-12 12:33:41)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Bądźmy poważni..

Jest zasadnicza różnica między dobieraniem się pod względem podejśćia do życia a spełnianiem bez przerwy czyichś poleceń. Nie chciałbym mieć za partnerkę niewolnika, bo wtedy przestaje ona być partnerką. Niektórych to niestety kręci, kiedy mają nad kimś władzę, ale ja to nazywam po imieniu: patologia.

Problemy, jakie zostały przytoczone tutaj, można przecież rozwiazać jakoś rozmową i pójściem na kompromis. W innych przypadkach jedna strona musi w końcu zrozumieć, żę jeśli dalej będzie brnąć w ślepą uliczkę, to skończy się dla niej tragicznie(jak w wypadku zaniedbania swojego zdrowia). W jeszcze innych ludzie się dobeirają bądź nie, na podstawie pewnych cech. Nie ma uniwersalnego schematu ani wzoru.

Nie po to szukamy partnera, aby był naszym klonem ani marionetką.

Bagiennik_k, oczywiście: kompromis to chyba najważniejsza rzecz w związku. Tylko musi wyglądać sensownie, a nie np. tak:

Po prostu jak ja chcę zobaczyć Francję, a mąż Maroko, to lecimy najpierw w jedno miejsce, a za pół roku w drugie.

Wg mnie to niegłupie, w styczniu jedziemy do Zakopanego bo partner kocha narty, w lipcu do Kołobrzegu bo ja uwielbiam pływać. Na przykład.

On będzie teraz negował wszystko, co napiszę i wytykał głupoty, bo się obraził smile

U nas się taki model sprawdza, bo żadne z nas nie jest przywiązane maksymalnie do swoich pomysłów, najbardziej się liczy to, że jedziemy razem gdzieś, gdzie jeszcze nie byliśmy i gromadzimy wspólne wspomnienia. A to, że mamy różne kierunki w głowie to tylko nas ubogaca, bo razem jedziemy tam, gdzie może sama bym się niekoniecznie wybrała, za to mąż o wcześniej czytał/oglądał zdjęcia i chce zobaczyć na żywo. Albo leży to w jego obszarze zainteresowań. (Idealnie się to pokrywa z tym, co Sara napisała o kinie i kręglach!)

Ale ciągnąć ten przykład - to nie dogadałabym się z kimś, kto co roku jeździ w to samo miejsce smile ja nawet jak jadę nad morze to do różnych miejsc. Ale znam ludzi, ktorzy czy to w Polsce czy poza, lubią jeździć w to samo miejsce i najważniejsze, że im samym to pasuje.

Więc najważniejsze jest to, co sprawsza się u konkretnej pary, tak, żeby im było dobrze, nawet jeżeli ktoś z zewnątrz patrzy na to i mówi, że to nie jest sensowne big_smile

452

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:
rossanka napisał/a:

Co jest złego - tym razm pytanie do PANÓW w sytuacji, hgdy macie partnerke i ona wykonuje wszystkie wasze plecenia i zgadza się na wszystko i czy sami chcielibyście mieć taka partnerkę? (a od WAS niczego nie wymaga, no może poza tym abyście jej nie bili, nie byli narkomanem, pijakiem czy złodziejem).

Odpowiadając na twoje pytanie ross.
No nie bardzo.
Bo gdybym chciał mieć sprzątaczkę,praczkę,kucharkę, opiekunkę do dziecka.
To bym sobie wykupił usługi firm które sie w tym specjalizują.
W twojej rzeczywistości jest albo 0 albo 1
Świat binarny.
A w prawdziwym świecie pomiędzy"
- Przytakuje mężowi na każdym kroku.
- Wykłócam się z mężem na każdym kroku.
Jest jednak spora przestrzeń.
.


Nie za bardzo. Poważnie pytam, przytyje 5 kg.
Czy to już znaczy, ze zona się zaniedbała i utyła i musi schudnąć, a mi się np podoba, ze przytyłam 5 kg?
To co mam zrobić?
To jest akurat czarno białe i nie ma tu kompromisu.

w których rzeczach muszę się zgadzać z partnerem a w których mogę wykłócać?
Bo dla jednego jak się będą kłócić o to, że żona chce na wczasy do Grecji a mąż woli namiot w Bieszczadach, to będzie tylko kłótnia.
A w innym przypadku facet powie, że kobieta to materialistka i  chce się lansować za granicą, jak można tanio pomieszkać w namiocie.
Albo kobieta powie, ze facet sknera, nie nadaje się do życia, bo zamiast Grecji każe jej jechać w Bieszczady i spędzac czas w namiocie bez łazienki, bo taniej wyjdzie. sad
Jak to wyczuć
?

453 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-12 12:35:03)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
rossanka napisał/a:

To pisałam, ze trzeba znaleść kogos, z kim się w  większości zagadza (i jest pociąg seksualny. Nie jestem w stanie się zmusić do seksu z kimś, kto fizycznie na mnie nie działa, tego jednego nigdy nie potrafiłam w sobie stłamsić). Jak to pisałam, to słyszałam, ze księcia szukam, bo kazdy ma wady i zostane sama z kotem.

Bo Ty chcesz znaleźć swojego klona. A to nie o to chodzi. Nie masz się z kimś we wszystkim albo w większości zgadzać. Masz się zgadzać w sprawach, które są dla Ciebie ważne.

Przykladowo dla mnie to było:
- miejsce zamieszkania (miasto/wieś, dom/blok, kredyt/wynajem)
- dzieci (czy chcemy, ile chcemy, co jeżeli się nie uda)
- zwierzęta (czy chcemy i ewentualnie jakie)
- ślub (czy chcemy i jaki rodzaj)

I tyle. Reszta wychodziła w trakcie.
Jasne, że mogłam na wstępie rzucić całą listą, tylko po co? Ja nie mam potrzeby posiadania klona, który ma takie same upodobania i zainteresowania jak ja. W całej reszcie potrafię się dogadać.
Oczywiście, że mój mąż ma wady. Ja też mam. I mieliśmy czas na to, żeby przemyśleć czy te wady nam przeszkadzają albo czy potrafimy nad nimi pracować.

4
I własnie taak się kończą rozmowy, że ktoś mi pisze, że chce znależź ideał, abyśmy się we wszystkim zgadzali..

W porządku będzie, jak napisze, ze :
- facet ma mieszkać blisko mnie, aby można było razem spędzać, czas, a nie na drugim końcu kraju, czy w innym państwie i rozmawiać przez kamerki jedynie
- ma nie chcieć już mieć dzieci (mój wiek)
-ma lubiić i chcieć zwierzęta
- raczej ma chcieś ślubu, kiedyś pewnie bym chciała, ale nie tak szybko, musze się najpierw poznac bo to poważna sprawa.
_chciałabymaby mi pozwalał na uprawianie sportu
-spotykanie z koleżankami
-aby mi nie kazał sie zwolnić i szukać innej pracy
- aby ze mną rozmawiał
- abym mogła zawsze do niego zadzwonic a nie no raz na trzy dni
- aby na mnie nie wrzeszczał
- aby mnie nie bił
- aby mnie nie poniżał
- aby zaagceptował to, że z wiekiemnęde wyglądać coraz gorzej(zmarszki i celulit).
- i aby mnie pociągał fizyczne.

Które punkty wykreślić, bo podlegają pod roszczeniowość
?

Tak, napisz to; zwłaszcza po kilku ostatnich punktach facetowi się zapali żółta lamka...

rossanka napisał/a:

Wg mnie to niegłupie, w styczniu jedziemy do Zakopanego bo partner kocha narty, w lipcu do Kołobrzegu bo ja uwielbiam pływać. Na przykład.

Dobrze, a teraz przez chwilę załóż że jest możliwy tylko jeden wyjazd w roku albo i w ciągu najbliższych dwóch lat (no teraz taki mamy klimat). Co wtedy robisz?

454

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Co do nudnej nuerozwijajacej się osoby, nie kuszące jest mieć partnerkę która zgadza się na wszystki? Brak wtedy kłótni, odmiennego zdania, utarczek, bo on chce to a ona tamto, bo ona robi to co on każe?
Nie kuszące jest posiadanie partnerki bez wymagań? On może nie dbać o higienę, różnych się, wydawać pieniądze na swoje hobby, robić co chce, a ona uwagi mu nie zwróci bo inaczej moze zostać sama z kotem?

Nie jest kuszące mieć partnerkę, która się na wszystko zgadza. To nudne. Miło jest od czasu do czasu zobaczyć pazurki smile

Nierozwijająca się osoba, to taka, która nie wie co się dzieje w kraju, ogranicza się do seriali itp.
Książkę czytała kilka lat temu.

Nie jest kuszące posiadanie partnerki bez wymagań. Taka partnerka dopinguje do rozwoju (ale NIE naciska, co panie mają w zwyczaju). Wydawanie pieniędzy na hobby uważam w porządku.

455

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

A teraz spróbuję odpowiedzieć. Jeżeli umawiam się na coś ze swoim chłopakiem, a on chce wybrać kumpli... To znowu, różnie.
Jeżeli to są równoważne sprawy (wyjazd na weekend ze mną albo wyjazd z kumplami), to protestuję i czuję się obrażona samym pomysłem. Bo owszem, człowiek ma prawo zmienić zdanie, ale ja też mam prawo być z kimś, kto mnie ot tak nie wystawi i dla kogo umówienie się na coś ze mną będzie ważniejsze niż pomysły kolegów.
ALE. Ale jeśli naszymi weekendowymi planami było wspólne nicnierobienie czy nic, czego by się nie dało przełożyć, a koledzy organizują coś ważnego, wieczór kawalerski na przykład, to nie protestuję, bo uważam, że to jest wyjątkowa sytuacja. I w żaden sposób nie świadczy to o olewaniu mnie.

Miały być wspólne weekendowe plany ale on powoiedział, ze woli z kuplami (autentyk). sad

SaraS napisał/a:

Z tym wyglądem to trudno powiedzieć, po mnie każdy kg widać tak, że po przytyciu 5 wyglądałabym już jak pączek i sama z siebie brałabym się do roboty.


Właśnie lepiej wyglądam jak przytyłam i lepiej się z tym czuje, nie chciałabym aby partner wymagał abym znowu schudła.

Posty [ 391 do 455 z 715 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Hipokryzja i małostkowość kobiet

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024