Hipokryzja i małostkowość kobiet - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Hipokryzja i małostkowość kobiet

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 715 ]

261

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Beyondblackie, ale co Ty w ogóle tłumaczysz. To kolejny element naszej (i pewnie nie tylko naszej) kultury. Przecież każdy już od najmłodszych lat ma wpajane nieświadomie, że tam, gdzie bieda, to miłość, a tam, gdzie pieniądze - zło, podłość, manipulacje, wyrachowanie. Przecież już w baśniach mamy biedne pracowite dziewczyny, biedne kochające się rodziny, a złe i podstępne bogate macochy z pięknie ubranymi przyrodnimi siostrami, złe bogate królowe, złych chytrych kupców itd. Niektórzy po prostu z tego etapu nie wyrośli. wink

Bzdura. Mamy dwie bardzo roszczeniowe w stosunku do facetów egoistki, zafiksowane na tym by mieć coraz więcej kasy I coraz wyższe stanowiska (zwłaszcza w przypadku facetow) . I zupełnie przypadkowo obie nie chcą (nie że nie mogą) mieć dzieci. To raczej cecha towarzysząca,a nie ścisłe powiązanie,ale jakby ta cecha towarzysząca byla powtarzalna... czy jest to więc przypadek? Po prostu to inna zależność przyczynowo-skutkowa: nie jest tak ze jak nie masz dzieci,to jestes egoistką. Raczej: jeśli jesteś egoistką,to przy okazji możesz mieć mniejszy ciąg do dzieci, bo będziesz bardziej myśleć o sobie,karierze i kasie.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Beyondblackie, ale co Ty w ogóle tłumaczysz. To kolejny element naszej (i pewnie nie tylko naszej) kultury. Przecież każdy już od najmłodszych lat ma wpajane nieświadomie, że tam, gdzie bieda, to miłość, a tam, gdzie pieniądze - zło, podłość, manipulacje, wyrachowanie. Przecież już w baśniach mamy biedne pracowite dziewczyny, biedne kochające się rodziny, a złe i podstępne bogate macochy z pięknie ubranymi przyrodnimi siostrami, złe bogate królowe, złych chytrych kupców itd. Niektórzy po prostu z tego etapu nie wyrośli. wink

No właśnie. W UK takiej mentalności nie ma. Tu nikogo nie obchodzi czy masz dzieci czy nie. Również nie ma tu takiej typowej polskiej zawiści, kiedy osobom zamożnym przypisuje sie jak najgorsze cechy. Owszem, ludzie nie są ślepi na to gdzie mieszkasz, jaki masz zawód czy czym jeźszisz, ale bardziej aspirują by polepszyc siebie, a nie, że jak widzą Twój fajny samochód, to od razu musisz być zlodziejem, kombinatorem, korpo psychpatą czy wyzyskiwaczem.

263

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Beyondblackie, ale co Ty w ogóle tłumaczysz. To kolejny element naszej (i pewnie nie tylko naszej) kultury. Przecież każdy już od najmłodszych lat ma wpajane nieświadomie, że tam, gdzie bieda, to miłość, a tam, gdzie pieniądze - zło, podłość, manipulacje, wyrachowanie. Przecież już w baśniach mamy biedne pracowite dziewczyny, biedne kochające się rodziny, a złe i podstępne bogate macochy z pięknie ubranymi przyrodnimi siostrami, złe bogate królowe, złych chytrych kupców itd. Niektórzy po prostu z tego etapu nie wyrośli. wink

Bzdura. Mamy dwie bardzo roszczeniowe w stosunku do facetów egoistki, zafiksowane na tym by mieć coraz więcej kasy I coraz wyższe stanowiska (zwłaszcza w przypadku facetow) . I zupełnie przypadkowo obie nie chcą (nie że nie mogą) mieć dzieci. To raczej cecha towarzysząca,a nie ścisłe powiązanie,ale jakby ta cecha towarzysząca byla powtarzalna... czy jest to więc przypadek? Po prostu to inna zależność przyczynowo-skutkowa: nie jest tak ze jak nie masz dzieci,to jestes egoistką. Raczej: jeśli jesteś egoistką,to przy okazji możesz mieć mniejszy ciąg do dzieci, bo będziesz bardziej myśleć o sobie,karierze i kasie.

Nie zauważyłam tego zafiksowania. Sama nie chcę mieć dzieci i chcę mieć pieniądze, żebyśmy mogli mieć z partnerem życie takie, jakie chcemy. Co w tym egoistycznego? Gdybym miała dzieci, to musiałabym o nich myśleć. Tak - nie muszę. Mogę 100% mocy (czasu, energii, finansów itd.) przeznaczyć na siebie i partnera (plus, wiadomo, koty, rodzinę, przyjaciół itd., ale chodzi mi o to, że to, co byłoby na dzieci, przechodzi na nas). Egoizmem by było robić dokładnie to samo, mając dzieci. Ale tych dzieci nie ma. Więc jaki problem? Ktoś jest krzywdzony?

264

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:

Raczej: jeśli jesteś egoistką,to przy okazji możesz mieć mniejszy ciąg do dzieci, bo będziesz bardziej myśleć o sobie,karierze i kasie.

Raczej to.

265

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Raczej: jeśli jesteś egoistką,to przy okazji możesz mieć mniejszy ciąg do dzieci, bo będziesz bardziej myśleć o sobie,karierze i kasie.

Raczej to.

To wyjasnij mi, prosze, tabuny biednych kobiet, co maja dzieci, ale są patuskami/ narcyzkami, bez grama empatii.

Nie ma kompletnie żadnej korelacji pomiędzy posiadaniem dzieci, a byciem kims dobrym i empatycznym.

266

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

A ja mam pytanie: gdzie jest ten egoizm bezdzietnych w porównaniu do dzieciatych? Jedni i drudzy myślą przede wszystkim o swojej rodzinie. Tyle że w pierwszym przypadku tę najbliższą rodzinę stanowi dwoje dorosłych, a w drugim są dodatkowo dzieci. Z mojej perspektywy - różnicy żadnej. To mniej więcej tak, jakby ocenić, że Kasia jest super, bo pomaga dziadkowi popołudniami, a Basia nie, bo wtedy zajmuje się sobą, bez wzięcia pod uwagę tego, że dziadkowie Basi są w pełni samodzielni i żadnej pomocy nie potrzebują.

267

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Nowe otwarcie-mam pytanie do Ciebie, bo parę razy ju to się pojawiło. Co jest złego w skupianiu się na sobie  i myśleniu o sobie?
Dlaczego skupianie się na innych i myślenie o innych a potem o sobie jest właściwsze?
Na przyklad ja skupiam się głównie na sobie. W dalszej części na danych członkach rodziny, potem koleżankach, znajomych, sąsiadach, na końcu na obcych ludziach. I wzwiazku z tym i czym to świadczy?

268

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Beyondblackie, ale co Ty w ogóle tłumaczysz. To kolejny element naszej (i pewnie nie tylko naszej) kultury. Przecież każdy już od najmłodszych lat ma wpajane nieświadomie, że tam, gdzie bieda, to miłość, a tam, gdzie pieniądze - zło, podłość, manipulacje, wyrachowanie. Przecież już w baśniach mamy biedne pracowite dziewczyny, biedne kochające się rodziny, a złe i podstępne bogate macochy z pięknie ubranymi przyrodnimi siostrami, złe bogate królowe, złych chytrych kupców itd. Niektórzy po prostu z tego etapu nie wyrośli. wink

Bzdura. Mamy dwie bardzo roszczeniowe w stosunku do facetów egoistki, zafiksowane na tym by mieć coraz więcej kasy I coraz wyższe stanowiska (zwłaszcza w przypadku facetow) . I zupełnie przypadkowo obie nie chcą (nie że nie mogą) mieć dzieci. To raczej cecha towarzysząca,a nie ścisłe powiązanie,ale jakby ta cecha towarzysząca byla powtarzalna... czy jest to więc przypadek? Po prostu to inna zależność przyczynowo-skutkowa: nie jest tak ze jak nie masz dzieci,to jestes egoistką. Raczej: jeśli jesteś egoistką,to przy okazji możesz mieć mniejszy ciąg do dzieci, bo będziesz bardziej myśleć o sobie,karierze i kasie.

Jak jesteś egoistką, to też możesz chcieć mieć dzieci, co ma jedno do drugiego?nie znasz egoistycznych kobiet z dziećmi?

269

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

To już  chyba zdecydowanie za daleko zaszło..

Ok, co innego odmienne pomysły na życie czy podejście do spraw egzystencjalnych, co innego zaś jakieś niedorzeczne wnioski o charakterze człowieka na podstawie faktu posiadania dzieci bądź ich braku. Ilekroć słyszę o egoiźmie, który to egoizm mają posiadać w zwiększonym stopniu bezdzietni, to zastanawiam się, czy nie żyję w jakimś krzywym zwierciadle. To samo odnośnie myślenia o sobie, jakby troska o swoje wygody i dobre samopoczucie miałaby być  problemem..

270

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Nie podoba mi się też słowo poświęcenie w stosunku do dzieci.
Poświęcić by się ktoś mógł, jakby postawiono go przed faktem dokonanym, czyli przyniesiono dziecko i kazano się nim zająć. Ale jak można poświęcać się komuś, kogo się chciało mieć?
Potem są całe zastępy gderajacym matek polek"cale życie się dla Was poświęcałam, wy niewdzięcznicy jedni" -aż się dzieciom wszystkiego odechciewa.

Z resztą wiele kobiet( pisze tylko o nich bo o nich teraz mowa) albo ma dziecko z wpadki( nie lubię tego słowa), albo planowane, ale wtedy nie chcą one go mieć aby się poświęcać komuś tylko czują potrzebę posiadania dzieci l.

271

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Teraz w tym dziale jest fajny wątek, akurat tak w temacie. O mamusi dwójki bąbelków, która z miłości do nich pozwala im zadzwonić, gdyby coś się działo, gdy ona jest na imprezie, i która z pełnym poświęceniem pracuje na ich byt, bawiąc się w dilera. Wzór cnót, altruizm pełną gębą. smile

272

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

"Rozwaliliście" autorowi wątek smile

273

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Teraz w tym dziale jest fajny wątek, akurat tak w temacie. O mamusi dwójki bąbelków, która z miłości do nich pozwala im zadzwonić, gdyby coś się działo, gdy ona jest na imprezie, i która z pełnym poświęceniem pracuje na ich byt, bawiąc się w dilera. Wzór cnót, altruizm pełną gębą. smile

Też to czytałam. To już bardziej ogarnięty jest Autor, sam bezdzietny ale zajmujący się jej dziećmi.

274 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2022-12-09 19:30:44)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Prawda jest taka że albo kariera albo dzieci ...

Nie da się tego pogodzić ...

Wiec jak ktoś się ciągle rozwija i liczy się dla niego awans i pieniadze to dzieci nie będzie miał bo nie ma "czasu" ..
A jak by znalazł już czas to natura już nie pozwoli bo okaże się że juz za późno albo za dużą szansa na dziecko chore ..


Prawda jest taka że kobieta w ciaży i po ciąży na jakis czas "znika" i omijają je podwyżki , awanse a później też nie jest traktowana jako "zaufana" bo nie może być dyspozycyjna (bo ma dziecko) ..

Moja była jak byłą w ciąży to straciła 2 podwyżki. Mimo że chodziła do pracy do samego końca mimo że nie musiała i szybko wróciła do pracy ...

275

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Beyondblackie napisał/a:

SaraS, też mi sie tak wydaje.

Nie mam dzieci, mam za to psa. Kiedykolwiek wspomnę, że wydaliśmy tyle i tyle na jego dentystę, okulistę czy jakiegos innego weta, to od Polaków słyszę, że wymyślam, że jestem rozrzutna, że po co robię diagnostykę, bo to "tylko" pies. Jakby to samo dotyczyło dziecka, to bylabym nagle altruistyczną matką roku. Wielu ciągle ma takie przekonanie, że jak nie ma sie dzieci, to jakiekolwiek wydatki na siebie, męża/ zonę czy pupila są oznaką materializmu i egoizmu.

Dla mnie to jest super dziwne. Po pierwsze, nie interesuje mnie na co ludzie wydaja wlasne pieniądze, a po drugie, jak to jest egoizm gdy staram się sprawić partnerowi przyjemność czy pomóc zwierzęciu?

Pies czy kot przez dziesięciolecia jak nie stulecia pełnił pewną rolę.

Pies służył do ochrony posesji , do opieki nad stadem , pełnił też rolę użytkową.
Był zwierzęciem gospodarczym , tak samo jako kot.

Później przyszła jakaś dziwna moda aby pies był w domu , jakieś dziwne mini rasy które można nosić w torebce i itd.

Pies czy kot stał się dla wielu kobiet / facetów SUBSTYTUTEM dziecka .

Dla psów są ubranka , i inne rzeczy i wiele kobiet traktuje psa jak ... dziecko ...

Moja była partnerka miała fioła na punkcie psa. Spała z nim, jeździła z nim , robiłą mu zdjecia na facebooku , miał pełno ubranek i ciagle mu zmieniała i itd .

Uważam że następuje ZDZIWACZENIEN społeczeństwa.

Czekam teraz na kury w domu , może świnia , czemu nie wink

Ja mam kota.
Mam go od 11 lat. Kot z "odzysku" Przez chwilę był w domu i od wielu lat jest na zewnątrz. Dostaje jedzenie ale też łowi myszy i jaszczurki.
Mimo wieku sprawny i .. nie choruje , bo ma silny układ odpornościowy.
Ten sam kot był rok w domu i był gruby i tylko leżał a po tym jak jest na zewnątrz to zupełnie inny kot ...

276

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Kaszpir:
Zależy gdzie.
W IT czy w ogólnie high tech normą zaczyna być że 25 latka pod studiach zaczyna prace, i zachodzi w ciąże, 1/2/3 czasem i w 4.
Normalnie chodzi do pracy, i po porodzie na pewien okres przechodzi na prace zdalną.
Widzę to u siebie coraz częściej.
Norma staje sie też na szczęście to, że mąż rozumie że dziecko tez jest jego, wiec zwolnienia,l4 na dziecko, dzielą sie z żona po połowie.
Te czasy gdzie kobieta do wieku przedszkolnego siedziała z dzieckiem w domu, juz mijają.

277

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

SaraS, też mi sie tak wydaje.

Nie mam dzieci, mam za to psa. Kiedykolwiek wspomnę, że wydaliśmy tyle i tyle na jego dentystę, okulistę czy jakiegos innego weta, to od Polaków słyszę, że wymyślam, że jestem rozrzutna, że po co robię diagnostykę, bo to "tylko" pies. Jakby to samo dotyczyło dziecka, to bylabym nagle altruistyczną matką roku. Wielu ciągle ma takie przekonanie, że jak nie ma sie dzieci, to jakiekolwiek wydatki na siebie, męża/ zonę czy pupila są oznaką materializmu i egoizmu.

Dla mnie to jest super dziwne. Po pierwsze, nie interesuje mnie na co ludzie wydaja wlasne pieniądze, a po drugie, jak to jest egoizm gdy staram się sprawić partnerowi przyjemność czy pomóc zwierzęciu?

Pies czy kot przez dziesięciolecia jak nie stulecia pełnił pewną rolę.

Pies służył do ochrony posesji , do opieki nad stadem , pełnił też rolę użytkową.
Był zwierzęciem gospodarczym , tak samo jako kot.

Później przyszła jakaś dziwna moda aby pies był w domu , jakieś dziwne mini rasy które można nosić w torebce i itd.

Pies czy kot stał się dla wielu kobiet / facetów SUBSTYTUTEM dziecka .

Dla psów są ubranka , i inne rzeczy i wiele kobiet traktuje psa jak ... dziecko ...

Moja była partnerka miała fioła na punkcie psa. Spała z nim, jeździła z nim , robiłą mu zdjecia na facebooku , miał pełno ubranek i ciagle mu zmieniała i itd .

Uważam że następuje ZDZIWACZENIEN społeczeństwa.

Czekam teraz na kury w domu , może świnia , czemu nie wink

Ja mam kota.
Mam go od 11 lat. Kot z "odzysku" Przez chwilę był w domu i od wielu lat jest na zewnątrz. Dostaje jedzenie ale też łowi myszy i jaszczurki.
Mimo wieku sprawny i .. nie choruje , bo ma silny układ odpornościowy.
Ten sam kot był rok w domu i był gruby i tylko leżał a po tym jak jest na zewnątrz to zupełnie inny kot ...

A to sie zdziwisz, bo ja nie mam jakiegoś wychuchanego ratlerka, a bulldoga amerykańskiego- silnie zbudowany, muskularny pies ogólnogospodarczy vel obronny. Wybraliśmy taką rasę, bo to lepsze wyjście niż alarm przeciwwlamaniowy, a i mozna go zabrac na dlugie wycieczki gdzies w teren, co bardzo oboje lubimy.

To, że pies śpi w domu to normalne. Po co mam go zostawiać w jakiejś budzie? To zwierze stadne, nie tak jak kot. I nie musze go traktować jak dziecka by iśc z nim do weta jak cos jest nie tak. Miałam go zostawić z ukruszonym zębem? Z wrzodem na oku? Ty albo za cień nie masz empatii do zwierząt, ale magicznie wierzysz, że zwierzeta nie cierpią jak chorują.

278

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:

Ja mam kota.
Mam go od 11 lat. Kot z "odzysku" Przez chwilę był w domu i od wielu lat jest na zewnątrz. Dostaje jedzenie ale też łowi myszy i jaszczurki.
Mimo wieku sprawny i .. nie choruje , bo ma silny układ odpornościowy.
Ten sam kot był rok w domu i był gruby i tylko leżał a po tym jak jest na zewnątrz to zupełnie inny kot ...

Czyli nie zapewniłeś przygarniętemu zwierzakowi możliwości zaspokojenia jego potrzeb w domu i nie zważając na negatywne konsekwencje, zacząłeś go wypuszczać, żeby mieć to z głowy. Jeżeli to ma stanowić wzór postępowania ze zwierzęciem, to ja nie mam pytań.

279

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Ja mam kota.
Mam go od 11 lat. Kot z "odzysku" Przez chwilę był w domu i od wielu lat jest na zewnątrz. Dostaje jedzenie ale też łowi myszy i jaszczurki.
Mimo wieku sprawny i .. nie choruje , bo ma silny układ odpornościowy.
Ten sam kot był rok w domu i był gruby i tylko leżał a po tym jak jest na zewnątrz to zupełnie inny kot ...

Czyli nie zapewniłeś przygarniętemu zwierzakowi możliwości zaspokojenia jego potrzeb w domu i nie zważając na negatywne konsekwencje, zacząłeś go wypuszczać, żeby mieć to z głowy. Jeżeli to ma stanowić wzór postępowania ze zwierzęciem, to ja nie mam pytań.

Tak to jest, jak się jest lekko pod 50tkę, a myślenie i poglądy na życie ma się jak 80letni dziadkowie smile

280

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

O wypuszczaniu kotów i tragicznych tego konsekwencjach nawet się nie będę wypowiadał, bo trzeba by do tego duużo czasu i wysiłku, aby co po niektóe sprawy naświetlić.. smile

281

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Ja mam kota.
Mam go od 11 lat. Kot z "odzysku" Przez chwilę był w domu i od wielu lat jest na zewnątrz. Dostaje jedzenie ale też łowi myszy i jaszczurki.
Mimo wieku sprawny i .. nie choruje , bo ma silny układ odpornościowy.
Ten sam kot był rok w domu i był gruby i tylko leżał a po tym jak jest na zewnątrz to zupełnie inny kot ...

Czyli nie zapewniłeś przygarniętemu zwierzakowi możliwości zaspokojenia jego potrzeb w domu i nie zważając na negatywne konsekwencje, zacząłeś go wypuszczać, żeby mieć to z głowy. Jeżeli to ma stanowić wzór postępowania ze zwierzęciem, to ja nie mam pytań.

To nie kot domowy. Nigdy taki nie był. To też nie kot że schroniska.  Ten kot mimo że jest wiele lat że mną jest kotem dzikim. Został kiedyś zabrany bo nie potrafił sam zdobyć całości pożywienia i bez pomocy by zdechł.  Ten kot nie miauczy i każdego się boi. No może poza mną ale też nie do końca...

To taki rodzaj kota jak u moich dziadków.  Zyjacy wolno. Polujący i przychodzący cis zjeść. Wtedy jedynie da się pogladkac

282

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:
SaraS napisał/a:
Kaszpir007 napisał/a:

Ja mam kota.
Mam go od 11 lat. Kot z "odzysku" Przez chwilę był w domu i od wielu lat jest na zewnątrz. Dostaje jedzenie ale też łowi myszy i jaszczurki.
Mimo wieku sprawny i .. nie choruje , bo ma silny układ odpornościowy.
Ten sam kot był rok w domu i był gruby i tylko leżał a po tym jak jest na zewnątrz to zupełnie inny kot ...

Czyli nie zapewniłeś przygarniętemu zwierzakowi możliwości zaspokojenia jego potrzeb w domu i nie zważając na negatywne konsekwencje, zacząłeś go wypuszczać, żeby mieć to z głowy. Jeżeli to ma stanowić wzór postępowania ze zwierzęciem, to ja nie mam pytań.

To nie kot domowy. Nigdy taki nie był. To też nie kot że schroniska.  Ten kot mimo że jest wiele lat że mną jest kotem dzikim. Został kiedyś zabrany bo nie potrafił sam zdobyć całości pożywienia i bez pomocy by zdechł.  Ten kot nie miauczy i każdego się boi. No może poza mną ale też nie do końca...

To taki rodzaj kota jak u moich dziadków.  Zyjacy wolno. Polujący i przychodzący cis zjeść. Wtedy jedynie da się pogladkac

Też mam takie koty. Dwa.
Od dwóch lat siedzą w domu i wychodzą tylko na osiatkowane parapety.

Da się kota przyzwyczaić do bycia bezpiecznie w domu, jak się tylko chce. A jak się nie chce, to się rzuca wymówki i idzie na łatwiznę.

283

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Beyondblackie napisał/a:
Farmer napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Raczej: jeśli jesteś egoistką,to przy okazji możesz mieć mniejszy ciąg do dzieci, bo będziesz bardziej myśleć o sobie,karierze i kasie.

Raczej to.

To wyjasnij mi, prosze, tabuny biednych kobiet, co maja dzieci, ale są patuskami/ narcyzkami, bez grama empatii.

Nie ma kompletnie żadnej korelacji pomiędzy posiadaniem dzieci, a byciem kims dobrym i empatycznym.

Przepraszam, czy to co pisałem wyklucza istnienie ludzi, którzy nie poradzili sobie z realizacją wybranego celu (z różnych powodów)? Może wybrały "siebie" i przestrzeliły? Powodów może być sporo.

A z tą korelacją, to ponownie napiszę że odwracasz związek przyczynowo-skutkowy. Jest tak jak z jedną kwestią, która padła w jednej z nowszych książek Harlana Cobena: "Nie każdy nadmiernie opiekuńczy facet jest psychopatą, ale każdy psychopata jest nadmiernie opiekuńczym facetem". Tak i u Was tę rezygnację (świadomą, nie w wyniku problemów z zajściem) z posiadania dzieci zakwalifikowałbym raczej jako jeden z objawów towarzyszących, a nie przyczynę. Głównym zarzutem, wobec Ciebie jest co innego: egoizm i stawianie facetowi poprzeczki, do której sama nie jesteś w stanie doskoczyć i to się wpisuje właśnie w związaną z tematem kobiecą hipokryzję. Nie, Twoje "wyjaśnienia" nic nie wyjaśniły, bo nawet z nich wyraźnie przebijał ton swego rodzaju wyższości, takie zamaskowane w typowo (nomen omen)  angielskim stylu dyplomacji i poprawności politycznej żeby ci "mniej wspaniali" faceci szukali sobie ligę czy dwie niżej w stosunku do twojej ligi. To jest właśnie to całkiem częste myślenie kobiet w internecie, gdzie nie muszą się kryć ze swoimi poglądami. Szczerze mówiąc w realu żadnego takiego starcia nie miałem, ale w zasadzie mało kiedy dochodziło na wczesnym etapie do opisywania swojej pracy i być może moich możliwości finansowych (chociaż może i coś się przewinęło, bo kilka się chyba dowiedziało co robię; plus że to dość zamknięte środowisko, więc jak nawet sędzia w wydziale rodzinnym sądu okręgowego nie jest w stanie oszacować średnich zarobków w mojej grupie zawodowej, to pewnie i randomowa kobieta na portalu też nie będzie w stanie). I to że znalazłem normalną, to wcale nie zmienia faktu że trzeba się naszukać. Ergo: może to oznaczać że wbrew pozytywnemu spojrzeniu Bagienni_ka większość kobiet jednak nie ma normalnego spojrzenia.

284

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:

Nowe otwarcie-mam pytanie do Ciebie, bo parę razy ju to się pojawiło. Co jest złego w skupianiu się na sobie  i myśleniu o sobie?
Dlaczego skupianie się na innych i myślenie o innych a potem o sobie jest właściwsze?
Na przyklad ja skupiam się głównie na sobie. W dalszej części na danych członkach rodziny, potem koleżankach, znajomych, sąsiadach, na końcu na obcych ludziach. I wzwiazku z tym i czym to świadczy?

Nie mówię żeby nie robić nic dla siebie; natomiast jeśli to jesteś tylko Ty (albo tylko Ty w 80-100%) to już egoizm.
I może (jak już jesteśmy przy Tobie) teraz znajdujesz setki wymówek, bo już po prostu Ci wygodniej z własną narracją i brakiem konieczności spasowania się z kimś? wink

285 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-10 11:58:43)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
rossanka napisał/a:


Ze jestem egoistka bo nie mam dzieci.
Że obiadu nie muszę gotować, bo dzieci nie mam i mogę zjeść byle co.
Ze nie musze brać urlopu w lipcu i sierpniu, styczeń czy listopad też jest dobry, bo nie mam dzieci w wieku szkolnym.

Ze moge zostac po godzinach albo skończyć prace za koleżankę, bo nie musze się spieszyć do dzieci.
Że mam więcej czasu dla siebie - zawsze miałam ochote powiedzieć, że jesli dzieci to same minusy to po co masz te dzieci? Było ich nie rodzić a teraz pretensje naokoło do wszystkich.
Dlatego uważam, ze bycie rodzicem to nie takie hop i tu trzeba się zastanowić, bo potem już jest za późno, myśląć, ze jakoś to będzie a potem chodzą takie odsoby jak Twoja koleżanka. A w domu pewnie tez truje życie mężowi i dzieciom.

W kwestii obiadów, to dla siebie samego też w zasadzie nie gotuję, gotuję w zasadzie jedynie gdy mam dla kogo (chociaż chyba z gotowaniem nie jest u mnie źle, bo i córka i partnerka nie tylko zdecydowanie twierdzą że im smakuje i bardzo to chwalą - wiem, mogą kadzić - ale i dopominają się wręcz o to bym gotował).
Urlop w sumie też biorą wtedy gdy mi pasuje; w lipcu wziąłem tylko tydzień, zostały mi dwa tygodnie, które chcę wziąć w okolicy świąt.

Zostanie w pracy jeśli nadgodziny są płacone? W sumie jakiś dodatkowy grosz też nie jest zbędny, ale też nie w zbyt dużej ilości. wink

286

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Moment..

Jak można mówić o egoiźmie, jeśli nie mamy przy sobie nikogo, wobec którego moglibyśmy ten egoizm okazywać..Zatem w kogo uderza egoizm ludzi, rezygnujących z rodzicielstwa lub singli? Skoro SAMI wybierają pewną drogę, to komu niby okazują ten egoizm, jeśli nie chcą mieć dzieci? Egoistą można by nazwać osobę, która nie interesuje się życiem czy losem JUŻ posiadanych dzieci czy ewentualnie partnera..


Natomiast co do wymagań, to odróżnijmy DWIE rzeczy.

Patrzenie na inne, OBCE osoby z góry, bo te akurat zadowalają się np nizszym poziomem życia czy mniejszymi zarobkami lub ambicjami, co zdecydowanie nie powinno mieć miejsca.

Co innego zaś, kiedy dana osoba pragnie, aby partner prezemntował się odpowiednio, będąc na jej poziomie. Tu akurat nie widzę absolutnie niczego złego. Póki taka osoba żyje zgodnie ze swoimi standardami, dokonuje świadomych wyborów, ale nie "nawraca"wszystkich dookoła na tą, jej właściwą drogę czy też nie patrzy na innych z pogardą, niech sobie podąża swoją ścieżką smile Absolutnie nie ma w tym niczego, czego można się wstydzić.

Nie mieszajmy dwóch, zupełnie odmiennych kwestii!

287 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-10 12:32:50)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Co innego zaś, kiedy dana osoba pragnie, aby partner prezemntował się odpowiednio, będąc na jej poziomie. Tu akurat nie widzę absolutnie niczego złego. Póki taka osoba żyje zgodnie ze swoimi standardami, dokonuje świadomych wyborów, ale nie "nawraca"wszystkich dookoła na tą, jej właściwą drogę czy też nie patrzy na innych z pogardą, niech sobie podąża swoją ścieżką smile Absolutnie nie ma w tym niczego, czego można się wstydzić.

Nie mieszajmy dwóch, zupełnie odmiennych kwestii!

No z opisów jednoznacznie wynika że np. Beyondblackie celowała w powyżej swojego poziomu i krytykuje nawet tych będących w sumie na jej poziomie (bo "miś" dzięki skrajnemu dostosowaniu do pracy jest wyżej). Do tego widać te przebłyski sposobu liczenia u podobnych kobiet (gdzie do bilansu każdy swój gest czy działanie pozytywne liczą ze wspólczynnikiem 100, a analogiczne działanie faceta ze współczynnikiem 0,01).

288

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:

A z tą korelacją, to ponownie napiszę że odwracasz związek przyczynowo-skutkowy. Jest tak jak z jedną kwestią, która padła w jednej z nowszych książek Harlana Cobena: "Nie każdy nadmiernie opiekuńczy facet jest psychopatą, ale każdy psychopata jest nadmiernie opiekuńczym facetem". Tak i u Was tę rezygnację (świadomą, nie w wyniku problemów z zajściem) z posiadania dzieci zakwalifikowałbym raczej jako jeden z objawów towarzyszących, a nie przyczynę.

Rozumiem, o co Ci chodzi, ale to nie do końca tak jest. Tzn. oczywiście, że "egoistka, która nie chce dzieci, bo woli skupić się na sobie" jest całkiem spójną postacią, ale chęć posiadania dzieci jest totalnie niezależna od egoizmu czy jakichkolwiek innych cech. Egoistki, podejrzewam, chcą mieć dzieci równie często jak altruistki i wszystkie pomiędzy, bo to nie jest tak, że jak którejś się włączy instynkt macierzyński, to ona sobie powie, że no okej, marzy o dziecku, ale rezygnuje, bo chce się skupić na sobie. Mało tego, egoistka prędzej machnie sobie tego brzdąca, nie patrząc na nic innego - bo ona chce i już. A jak już się brzdąc pojawi, to ona go obejmie swoim egoizmem jako część siebie - i już, ona jest księżniczką, dziecko jest książątkiem, padajcie wszyscy na twarz. Przecież chęć posiadania dziecka jest egoistyczną właściwie - to kobieta chce dziecka, rodzi je, bo ona chce mieć dziecko. Nie ma osoby, która pomyśli, że dziecka w sumie to nie chce, ale sprowadzi je na świat dla dobra, no nie wiem, polskiej gospodarki na przykład. wink A Ty, mam wrażenie, traktujesz trochę to posiadanie dziecka na równi z posiadaniem rybek. Znaczy, jakby ich brak mógł wziąć się stąd, że ktoś owszem, chce rybki, ale w sumie to nie chce mu się czyścić akwarium, więc odpuści. A dziecko jest na tyle istotną sprawą, że większość kobiet, jeśli go chce, to staje się to priorytetem. Tak samo zresztą jak niechcenie.
I oczywiście w drugą stronę też to działa. Wielka altruistka, która dziecka mieć nie chce, nie będzie go miała, choćby dla jego własnego dobra. A na to, czy Ci się włączy chęć rozmnażania się czy nie, nic wpływu nie ma (no chyba że bierzemy pod uwagę jakieś traumy czy rodzenie dzieci w jakiś sposób interesowne). Bo bezdzietna egoistka jest tak samo spójnym obrazkiem, jak egoistka dążąca do rodzinki idealnej jak z obrazka.

289 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-10 12:43:28)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

A z tą korelacją, to ponownie napiszę że odwracasz związek przyczynowo-skutkowy. Jest tak jak z jedną kwestią, która padła w jednej z nowszych książek Harlana Cobena: "Nie każdy nadmiernie opiekuńczy facet jest psychopatą, ale każdy psychopata jest nadmiernie opiekuńczym facetem". Tak i u Was tę rezygnację (świadomą, nie w wyniku problemów z zajściem) z posiadania dzieci zakwalifikowałbym raczej jako jeden z objawów towarzyszących, a nie przyczynę.

Rozumiem, o co Ci chodzi, ale to nie do końca tak jest. Tzn. oczywiście, że "egoistka, która nie chce dzieci, bo woli skupić się na sobie" jest całkiem spójną postacią, ale chęć posiadania dzieci jest totalnie niezależna od egoizmu czy jakichkolwiek innych cech. Egoistki, podejrzewam, chcą mieć dzieci równie często jak altruistki i wszystkie pomiędzy, bo to nie jest tak, że jak którejś się włączy instynkt macierzyński, to ona sobie powie, że no okej, marzy o dziecku, ale rezygnuje, bo chce się skupić na sobie. Mało tego, egoistka prędzej machnie sobie tego brzdąca, nie patrząc na nic innego - bo ona chce i już. A jak już się brzdąc pojawi, to ona go obejmie swoim egoizmem jako część siebie - i już, ona jest księżniczką, dziecko jest książątkiem, padajcie wszyscy na twarz. Przecież chęć posiadania dziecka jest egoistyczną właściwie - to kobieta chce dziecka, rodzi je, bo ona chce mieć dziecko. Nie ma osoby, która pomyśli, że dziecka w sumie to nie chce, ale sprowadzi je na świat dla dobra, no nie wiem, polskiej gospodarki na przykład. wink A Ty, mam wrażenie, traktujesz trochę to posiadanie dziecka na równi z posiadaniem rybek. Znaczy, jakby ich brak mógł wziąć się stąd, że ktoś owszem, chce rybki, ale w sumie to nie chce mu się czyścić akwarium, więc odpuści. A dziecko jest na tyle istotną sprawą, że większość kobiet, jeśli go chce, to staje się to priorytetem. Tak samo zresztą jak niechcenie.
I oczywiście w drugą stronę też to działa. Wielka altruistka, która dziecka mieć nie chce, nie będzie go miała, choćby dla jego własnego dobra. A na to, czy Ci się włączy chęć rozmnażania się czy nie, nic wpływu nie ma (no chyba że bierzemy pod uwagę jakieś traumy czy rodzenie dzieci w jakiś sposób interesowne). Bo bezdzietna egoistka jest tak samo spójnym obrazkiem, jak egoistka dążąca do rodzinki idealnej jak z obrazka.

Wyobraź sobie że wiem jak to jest mieć dziecko i z czym się to wiąże. Podczas lat przedszkolnych (wczesnych) córki moja ex robiła doktorat i panicznie wręcz bała się iść na zwolnienie, więc w większości przypadków albo bazowało to na opiece moich rodziców (którzy już też zaczynali mieć dość) albo na L4, na które szedłem ja; całkiem możliwe że przyczyniło się to do faktu że podczas zwolnień grupowych w moim zakładzie pracy znalazłem się na liście. Ona tymczasem dokończyła doktorat i od tego czasu zarówno w okresie jej pierwszego odejścia ode mnie jak i po rozwodzie córka (czy to do przedszkola czy do podstawówki czy teraz do ogólniaka) chodziła podkatarzona, nigdy się tym nie przejmowała; przegięła gdy chciała wypchnąć na krótki wyjazd ze mną córkę, która akurat miała zatrucie pokarmowe bo już zaplanowała sobie na ten czas pewnie dni z facetem.

Tak więc wiem jak to jest być z egoistką dążącą do kasy. I wiem że dziecko to nie rybki, którym wystarczy sypać żarcie, dostarczyć natlenienie i co jakiś czas czyścić akwarium.

290

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Ale przecież ja Ci nie zarzucałam braku wiedzy ani doświadczeń. Do tego nie porównywałam dziecka do rybek, tylko chęć posiadania jednego i drugiego, dążąc do tego, że egoizm nie przekreśli pragnienia posiadania potomstwa, bo to pragnienie zazwyczaj jest na tyle silne, że przebije ewentualną niechęć do pieluszek.

291

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Ale przecież ja Ci nie zarzucałam braku wiedzy ani doświadczeń. Do tego nie porównywałam dziecka do rybek, tylko chęć posiadania jednego i drugiego, dążąc do tego, że egoizm nie przekreśli pragnienia posiadania potomstwa, bo to pragnienie zazwyczaj jest na tyle silne, że przebije ewentualną niechęć do pieluszek.

Słuchaj, nie wiemy co naprawdę tkwi u źródła tego zjawiska. Może się okazać że nie tylko niechęć do dzieci, ale i sam egoizm jest tu nie przyczyną, a jedynie objawem jakiejś większej całości.

292

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Objawem całości zwanej "człowiek"? wink Przecież ludzie mają tyle rozmaitych cech, dlaczego akurat niechęć do dzieci w połączeniu z czymś tam miałaby być niemalże objawem wymagającym diagnozy? Można lubić i nie lubić gotować, można dbać o porządek i nie dbać, można chcieć lub nie chcieć mieć dzieci, można uważać pieniądze/wygląd/rozwój/miejsce zamieszkania/cokolwiek za ważne lub nie i można milion innych rzeczy. Dlaczego więc szukać w tym wzoru i jakiego, skoro wszystkie te rzeczy mogą pojawiać się w absolutnie dowolnej konfiguracji, nawet jeśli jakieś punkty wydają się na pierwszy rzut oka sprzeczne?

293

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Nowe_otwarcie, ale Ty bzdury wypisujesz.

Kiedy spotkalam swojego partnera, on wcale nie mial jakiegoś super stanowiska- pracowal w lokalnej kancelarii- i troche wiecej kasy, bo jest 10 lat starszy i na szczeście ani nigdy zonaty ani dzieciaty nie był. Oboje mielismy wlasne mieszkania. Nie bylo pomiędzy nami jakiejś wielkiej przepaści. Misiek wystrzelił w orbitę dopiero po tym jak zostalismy razem. Ty myślisz, że mnie sie oczy swieciły na widok portfela, a tak naprawdę mnie sie spodobal jego CHARAKTER. Od razu bylo widać, że ma wiele energii i ambicji, że aż przebiera nogami by realizować bardziej skomplikowane zlecenia.

I ponawiam, nie mam zadnej pogardy do mężczyzn, którzy takiej ambicji nie mają. To jest ich wybór by priorytezować cos inne ponad karierę. Co więcej mam takich bliskich przyjaciół, od 25 lat, którzy sa zadowoleni z bycia lekarzem pierwszego kontaktu czy wetem w małym miasteczku. To są wspaniali faceci, których bardzo cenię i lubię, ale których nigdy nie wybralabym na męża. Widzisz różnicę?

294 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-10 14:50:26)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Objawem całości zwanej "człowiek"? wink Przecież ludzie mają tyle rozmaitych cech, dlaczego akurat niechęć do dzieci w połączeniu z czymś tam miałaby być niemalże objawem wymagającym diagnozy? Można lubić i nie lubić gotować, można dbać o porządek i nie dbać, można chcieć lub nie chcieć mieć dzieci, można uważać pieniądze/wygląd/rozwój/miejsce zamieszkania/cokolwiek za ważne lub nie i można milion innych rzeczy. Dlaczego więc szukać w tym wzoru i jakiego, skoro wszystkie te rzeczy mogą pojawiać się w absolutnie dowolnej konfiguracji, nawet jeśli jakieś punkty wydają się na pierwszy rzut oka sprzeczne?

Co, chcesz powiedzieć że jak wybrać określone cechy, to Charles Manson i Jacek Kurski też są w sumie normalnymi ludźmi? Za bardzo czepiłaś się tej niechęci do dzieci; już pisałem że według mnie to jedynie objaw towarzyszący (coś jak zmiany w kręgosłupie szyjnym u niedowidzącego, który przez problemy ze wzrokiem regularnie pochyla głowę bliżej ekranu komputera). Można to, można to, można być porządnym człowiekiem, a można być samolubnym gnojem (czy żeńską odmianą); jeśli twierdzisz że obie postawy są normalne, to możesz tak sądzić. Ja uważam że niektóre postawy wymagają potępienia, a nie usprawiedliwiania czy naciągania kryteriów by uznać je za normalne. To że zachłanna egoistka na jakiś czas znajdzie drugiego zachłannego egoistę do pary, to nie znaczy że jest normalna i porządna.

Beyondblackie napisał/a:

Nowe_otwarcie, ale Ty bzdury wypisujesz.

Kiedy spotkalam swojego partnera, on wcale nie mial jakiegoś super stanowiska- pracowal w lokalnej kancelarii- i troche wiecej kasy, bo jest 10 lat starszy i na szczeście ani nigdy zonaty ani dzieciaty nie był. Oboje mielismy wlasne mieszkania. Nie bylo pomiędzy nami jakiejś wielkiej przepaści. Misiek wystrzelił w orbitę dopiero po tym jak zostalismy razem. Ty myślisz, że mnie sie oczy swieciły na widok portfela, a tak naprawdę mnie sie spodobal jego CHARAKTER. Od razu bylo widać, że ma wiele energii i ambicji, że aż przebiera nogami by realizować bardziej skomplikowane zlecenia.

Bullshit, właśnie typowo dyplomatycznie opisałaś że "Misiek" miał bardzo dobre perspektywy do rozrostu portfela i zapewnienia Ci stabilizacji ekonomicznej; bo po Twoim opisie musiał się jakić jako dobra i perspektywiczna inwestycja. No starasz się być poprawna politycznie, ale widać różnicę między tym jak ktoś się stara tak brzmieć i tym jak naprawdę tak myśli wink

Beyondblackie napisał/a:

I ponawiam, nie mam zadnej pogardy do mężczyzn, którzy takiej ambicji nie mają. To jest ich wybór by priorytezować cos inne ponad karierę. Co więcej mam takich bliskich przyjaciół, od 25 lat, którzy sa zadowoleni z bycia lekarzem pierwszego kontaktu czy wetem w małym miasteczku. To są wspaniali faceci, których bardzo cenię i lubię, ale których nigdy nie wybralabym na męża. Widzisz różnicę?

Oczywiście. Dzisiaj wśród nastolatków i studentów nazywa się to "friendzone", czyli pakujemy tam kogoś z kim możemy jakoś pogadać, ale kto nie jest dla nas dość cenny by go rozważać jako partnera. Ja też mam takie osoby w otoczeniu, tylko nie jestem hipokrytą by nie zdawać sobie sprawy że to jednak (w różnych lub wszystkich) kategoriach nie ten poziom, który widzę u kobiety która mnie kręci. I nie wiem czy można Cię za to specjalnie piętnować, czasem to jest nawet podświadome że mimo że kogoś całkiem lubimy, to jednak czujemy że to nie nasz poziom. Co nie zmienia faktu że nawet jak nie chcemy by taki odbiór był u nas dostrzegalny, to jednak JEST dostrzegalny,

295

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Objawem całości zwanej "człowiek"? wink Przecież ludzie mają tyle rozmaitych cech, dlaczego akurat niechęć do dzieci w połączeniu z czymś tam miałaby być niemalże objawem wymagającym diagnozy? Można lubić i nie lubić gotować, można dbać o porządek i nie dbać, można chcieć lub nie chcieć mieć dzieci, można uważać pieniądze/wygląd/rozwój/miejsce zamieszkania/cokolwiek za ważne lub nie i można milion innych rzeczy. Dlaczego więc szukać w tym wzoru i jakiego, skoro wszystkie te rzeczy mogą pojawiać się w absolutnie dowolnej konfiguracji, nawet jeśli jakieś punkty wydają się na pierwszy rzut oka sprzeczne?

Co, chcesz powiedzieć że jak wybrać określone cechy, to Charles Manson i Jacek Kurski też są w sumie normalnymi ludźmi? Za bardzo czepiłaś się tej niechęci do dzieci; już pisałem że według mnie to jedynie objaw towarzyszący (coś jak zmiany w kręgosłupie szyjnym u niedowidzącego, który przez problemy ze wzrokiem regularnie pochyla głowę bliżej ekranu komputera). Można to, można to, można być porządnym człowiekiem, a można być samolubnym gnojem (czy żeńską odmianą); jeśli twierdzisz że obie postawy są normalne, to możesz tak sądzić. Ja uważam że niektóre postawy wymagają potępienia, a nie usprawiedliwiania czy naciągania kryteriów by uznać je za normalne. To że zachłanna egoistka na jakiś czas znajdzie drugiego zachłannego egoistę do pary, to nie znaczy że jest normalna i porządna.

Zdajesz sobie sprawę, że każdemu człowiekowi, także i Tobie, można zrobić taką analizę, z ktorej wyjdzie, że nie jest normalny i porządny?

296

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Objawem całości zwanej "człowiek"? wink Przecież ludzie mają tyle rozmaitych cech, dlaczego akurat niechęć do dzieci w połączeniu z czymś tam miałaby być niemalże objawem wymagającym diagnozy? Można lubić i nie lubić gotować, można dbać o porządek i nie dbać, można chcieć lub nie chcieć mieć dzieci, można uważać pieniądze/wygląd/rozwój/miejsce zamieszkania/cokolwiek za ważne lub nie i można milion innych rzeczy. Dlaczego więc szukać w tym wzoru i jakiego, skoro wszystkie te rzeczy mogą pojawiać się w absolutnie dowolnej konfiguracji, nawet jeśli jakieś punkty wydają się na pierwszy rzut oka sprzeczne?

Co, chcesz powiedzieć że jak wybrać określone cechy, to Charles Manson i Jacek Kurski też są w sumie normalnymi ludźmi? Za bardzo czepiłaś się tej niechęci do dzieci; już pisałem że według mnie to jedynie objaw towarzyszący (coś jak zmiany w kręgosłupie szyjnym u niedowidzącego, który przez problemy ze wzrokiem regularnie pochyla głowę bliżej ekranu komputera). Można to, można to, można być porządnym człowiekiem, a można być samolubnym gnojem (czy żeńską odmianą); jeśli twierdzisz że obie postawy są normalne, to możesz tak sądzić. Ja uważam że niektóre postawy wymagają potępienia, a nie usprawiedliwiania czy naciągania kryteriów by uznać je za normalne. To że zachłanna egoistka na jakiś czas znajdzie drugiego zachłannego egoistę do pary, to nie znaczy że jest normalna i porządna.

Zdajesz sobie sprawę, że każdemu człowiekowi, także i Tobie, można zrobić taką analizę, z ktorej wyjdzie, że nie jest normalny i porządny?

Pewnie można. Ale czy jak dwa sk...ny mają świadomość że ten drugi jest sk...nem, tylko przez świadomość własnej niedoskonałości o tym nie powiedzą głośno, to czy każdy z nich automatycznie stanie się dobrym, porządnym człowiekiem?

297

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Nowe, a co nie mam prawa do jakiś kryteriów? Tak sie sklada, że moi przyjaciele, poza brakiem wiekszych ambicji, takze chcieli miec dzieci, więc z mostu mi nie pasowali. I git. Na zony wybrali sobie super kobiety, które podzielaly ich poglady. Oni są szcześliwi i ja też. Wilk syty i owca cala.

Ty masz chyba ból dupy o to, że inne osoby mają odmienne od Twojej wizje życia.

298

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Objawem całości zwanej "człowiek"? wink Przecież ludzie mają tyle rozmaitych cech, dlaczego akurat niechęć do dzieci w połączeniu z czymś tam miałaby być niemalże objawem wymagającym diagnozy? Można lubić i nie lubić gotować, można dbać o porządek i nie dbać, można chcieć lub nie chcieć mieć dzieci, można uważać pieniądze/wygląd/rozwój/miejsce zamieszkania/cokolwiek za ważne lub nie i można milion innych rzeczy. Dlaczego więc szukać w tym wzoru i jakiego, skoro wszystkie te rzeczy mogą pojawiać się w absolutnie dowolnej konfiguracji, nawet jeśli jakieś punkty wydają się na pierwszy rzut oka sprzeczne?

Co, chcesz powiedzieć że jak wybrać określone cechy, to Charles Manson i Jacek Kurski też są w sumie normalnymi ludźmi? Za bardzo czepiłaś się tej niechęci do dzieci; już pisałem że według mnie to jedynie objaw towarzyszący (coś jak zmiany w kręgosłupie szyjnym u niedowidzącego, który przez problemy ze wzrokiem regularnie pochyla głowę bliżej ekranu komputera). Można to, można to, można być porządnym człowiekiem, a można być samolubnym gnojem (czy żeńską odmianą); jeśli twierdzisz że obie postawy są normalne, to możesz tak sądzić. Ja uważam że niektóre postawy wymagają potępienia, a nie usprawiedliwiania czy naciągania kryteriów by uznać je za normalne. To że zachłanna egoistka na jakiś czas znajdzie drugiego zachłannego egoistę do pary, to nie znaczy że jest normalna i porządna.

Oczywiście, że niektóre postawy można potępić, inne podziwiać. Nie to miałam na myśli.
Cały czas chodzi mi tylko o to, że elementów składających się na całość (taką, którą tu rozważamy, całość człowieka, a nie jakiś wycinek istotny dla zdiagnozowania zaburzenia) jest tak wiele, że nie ma sensu szukać jakiegoś wzoru. Skoro piszesz o "objawach towarzyszących", to, rozumiem, zakładasz jakiś zbiór cech, które będą występować razem i na podstawie których można wyciągać jakieś wnioski na temat całości. Ot, uznasz, że X występuje z Y i Z, więc jak już ktoś ma X, Y, to Z też. Tak się tworzy bardzo stereotypowe postacie, a ludzie są różni.
Tylko że nie jesteś przecież wyjątkiem, ludzie często tak myślą nieświadomie, ja sama na pewno też. Jak usłyszą, że dla kobiety jest ważny dobry wygląd, to część podświadomie uzna, że jej hobby to spędzanie czasu u kosmetyczki, fryzjera i na paznokciach. Część pójdzie dalej i zaszufladkuje ją jako tę, co chce tylko leżeć i pachnieć. Kolejni dodadzą do tego, że szuka jelenia, co ją będzie utrzymywał. I że jest głupia.
Albo w drugą stronę - dziewczyna robi imprezę, na którą przyszykowała ucztę, przy okazji pochwali się zawartością spiżarni. Znowu: część w niej od razu zobaczy perfekcyjną panią domu, co to jeszcze sprząta i prasuje, a niektórzy pójdą dalej i podświadomie uznają ją za materiał na taką idealną, ciepłą żonę, co to by gromadkę dzieci i męża ogarnęła.
A to tak nie działa. I ludzie bywają zaskoczeni.

299

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Co, chcesz powiedzieć że jak wybrać określone cechy, to Charles Manson i Jacek Kurski też są w sumie normalnymi ludźmi? Za bardzo czepiłaś się tej niechęci do dzieci; już pisałem że według mnie to jedynie objaw towarzyszący (coś jak zmiany w kręgosłupie szyjnym u niedowidzącego, który przez problemy ze wzrokiem regularnie pochyla głowę bliżej ekranu komputera). Można to, można to, można być porządnym człowiekiem, a można być samolubnym gnojem (czy żeńską odmianą); jeśli twierdzisz że obie postawy są normalne, to możesz tak sądzić. Ja uważam że niektóre postawy wymagają potępienia, a nie usprawiedliwiania czy naciągania kryteriów by uznać je za normalne. To że zachłanna egoistka na jakiś czas znajdzie drugiego zachłannego egoistę do pary, to nie znaczy że jest normalna i porządna.

Zdajesz sobie sprawę, że każdemu człowiekowi, także i Tobie, można zrobić taką analizę, z ktorej wyjdzie, że nie jest normalny i porządny?

Pewnie można. Ale czy jak dwa sk...ny mają świadomość że ten drugi jest sk...nem, tylko przez świadomość własnej niedoskonałości o tym nie powiedzą głośno, to czy każdy z nich automatycznie stanie się dobrym, porządnym człowiekiem?

A Ty masz świadomość tego, jaki jesteś, że tak oceniasz innych, którzy żyją inaczej niż Ty?

300

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Otwarcie Z pełnym zrozumieniem słabości czy niedoskonałości, jakimi może cechować się każdy, to wydaje mi się jednak, że te wnioski idą zdecydowanie za daleko.
Na jakiej podstawie mamy w ogóle kogoś potępiać? Jeśli żyję inaczej od nas? Jeśli nam dany tryb życia czy podejście nie odpowiada, to po prostu nie idziemy tą drogą a na ewentualne docinki zwyczajnie nie reagujemy. Tutaj widzę jakąś krucjatę przeciwko kobietom, o którym się tak naprawdę niczego nie wie. Nie byłbym na tyle odważny, aby wysnuwać takie teorie, ten argument z dziećmi jest widzę tak chwytliwy, że wystarczy wspomnieć o tym i już się jazdy zaczynają. To naprawę taka zbrodnia, żę ktoś rezygnuje z tych wszystkich problemów, obowiązków i kosztów, jakie ponosi wychowanie dziecka na rzecz innych aktywności?

Zdaje się, że określone działania, jakie człowiek w życiu podejmuje, stają się wręcz jego wizytówką, przez którą jest osdbierany tak a nie inaczej. Ciekawe czy w tym kraju, jeszcze za mojego życia, w końcu przestanie się patrzeć na osoby bezdzietne z wyboru, jak na jakiś dziwolągów.

301

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

Objawem całości zwanej "człowiek"? wink Przecież ludzie mają tyle rozmaitych cech, dlaczego akurat niechęć do dzieci w połączeniu z czymś tam miałaby być niemalże objawem wymagającym diagnozy? Można lubić i nie lubić gotować, można dbać o porządek i nie dbać, można chcieć lub nie chcieć mieć dzieci, można uważać pieniądze/wygląd/rozwój/miejsce zamieszkania/cokolwiek za ważne lub nie i można milion innych rzeczy. Dlaczego więc szukać w tym wzoru i jakiego, skoro wszystkie te rzeczy mogą pojawiać się w absolutnie dowolnej konfiguracji, nawet jeśli jakieś punkty wydają się na pierwszy rzut oka sprzeczne?

Co, chcesz powiedzieć że jak wybrać określone cechy, to Charles Manson i Jacek Kurski też są w sumie normalnymi ludźmi? Za bardzo czepiłaś się tej niechęci do dzieci; już pisałem że według mnie to jedynie objaw towarzyszący (coś jak zmiany w kręgosłupie szyjnym u niedowidzącego, który przez problemy ze wzrokiem regularnie pochyla głowę bliżej ekranu komputera). Można to, można to, można być porządnym człowiekiem, a można być samolubnym gnojem (czy żeńską odmianą); jeśli twierdzisz że obie postawy są normalne, to możesz tak sądzić. Ja uważam że niektóre postawy wymagają potępienia, a nie usprawiedliwiania czy naciągania kryteriów by uznać je za normalne. To że zachłanna egoistka na jakiś czas znajdzie drugiego zachłannego egoistę do pary, to nie znaczy że jest normalna i porządna.

Oczywiście, że niektóre postawy można potępić, inne podziwiać. Nie to miałam na myśli.
Cały czas chodzi mi tylko o to, że elementów składających się na całość (taką, którą tu rozważamy, całość człowieka, a nie jakiś wycinek istotny dla zdiagnozowania zaburzenia) jest tak wiele, że nie ma sensu szukać jakiegoś wzoru. Skoro piszesz o "objawach towarzyszących", to, rozumiem, zakładasz jakiś zbiór cech, które będą występować razem i na podstawie których można wyciągać jakieś wnioski na temat całości. Ot, uznasz, że X występuje z Y i Z, więc jak już ktoś ma X, Y, to Z też. Tak się tworzy bardzo stereotypowe postacie, a ludzie są różni.
Tylko że nie jesteś przecież wyjątkiem, ludzie często tak myślą nieświadomie, ja sama na pewno też. Jak usłyszą, że dla kobiety jest ważny dobry wygląd, to część podświadomie uzna, że jej hobby to spędzanie czasu u kosmetyczki, fryzjera i na paznokciach. Część pójdzie dalej i zaszufladkuje ją jako tę, co chce tylko leżeć i pachnieć. Kolejni dodadzą do tego, że szuka jelenia, co ją będzie utrzymywał. I że jest głupia.
Albo w drugą stronę - dziewczyna robi imprezę, na którą przyszykowała ucztę, przy okazji pochwali się zawartością spiżarni. Znowu: część w niej od razu zobaczy perfekcyjną panią domu, co to jeszcze sprząta i prasuje, a niektórzy pójdą dalej i podświadomie uznają ją za materiał na taką idealną, ciepłą żonę, co to by gromadkę dzieci i męża ogarnęła.
A to tak nie działa. I ludzie bywają zaskoczeni.

Xi Y występujące razem nie muszą jeszcze przesądzać sprawy; jeśli jednak współwystępuje z nimi Z, to już ciężko mówić o całkowitym przypadku... to już raczej podpada pod regułę.

302

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Otwarcie Z pełnym zrozumieniem słabości czy niedoskonałości, jakimi może cechować się każdy, to wydaje mi się jednak, że te wnioski idą zdecydowanie za daleko.
Na jakiej podstawie mamy w ogóle kogoś potępiać? Jeśli żyję inaczej od nas? Jeśli nam dany tryb życia czy podejście nie odpowiada, to po prostu nie idziemy tą drogą a na ewentualne docinki zwyczajnie nie reagujemy. Tutaj widzę jakąś krucjatę przeciwko kobietom, o którym się tak naprawdę niczego nie wie. Nie byłbym na tyle odważny, aby wysnuwać takie teorie, ten argument z dziećmi jest widzę tak chwytliwy, że wystarczy wspomnieć o tym i już się jazdy zaczynają. To naprawę taka zbrodnia, żę ktoś rezygnuje z tych wszystkich problemów, obowiązków i kosztów, jakie ponosi wychowanie dziecka na rzecz innych aktywności?

Zdaje się, że określone działania, jakie człowiek w życiu podejmuje, stają się wręcz jego wizytówką, przez którą jest osdbierany tak a nie inaczej. Ciekawe czy w tym kraju, jeszcze za mojego życia, w końcu przestanie się patrzeć na osoby bezdzietne z wyboru, jak na jakiś dziwolągów.

Bagiennik, jako KOLEJNY przyjebaueś się do dzieci w sytuacji gdy to tylko jeden z elementów układanki i to wcale nie najważniejszy. Nie dzieci i ich posiadanie są centralnym punktem tezy.

303

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Dlatego warto wieść życie prostego satanisty:
Masz prawo robić wszystko co chcesz, dopóki swoim zachowaniem nie krzywdzisz drugiego człowieka.
I masz wszystkich ludzi w dupie, dopóki swoim zachowaniem nie krzywdzą ciebie.
Działa
Polecam.

304

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bullshit, właśnie typowo dyplomatycznie opisałaś że "Misiek" miał bardzo dobre perspektywy do rozrostu portfela i zapewnienia Ci stabilizacji ekonomicznej; bo po Twoim opisie musiał się jakić jako dobra i perspektywiczna inwestycja. No starasz się być poprawna politycznie, ale widać różnicę między tym jak ktoś się stara tak brzmieć i tym jak naprawdę tak myśli wink

Oczywiście. Dzisiaj wśród nastolatków i studentów nazywa się to "friendzone", czyli pakujemy tam kogoś z kim możemy jakoś pogadać, ale kto nie jest dla nas dość cenny by go rozważać jako partnera. Ja też mam takie osoby w otoczeniu, tylko nie jestem hipokrytą by nie zdawać sobie sprawy że to jednak (w różnych lub wszystkich) kategoriach nie ten poziom, który widzę u kobiety która mnie kręci. I nie wiem czy można Cię za to specjalnie piętnować, czasem to jest nawet podświadome że mimo że kogoś całkiem lubimy, to jednak czujemy że to nie nasz poziom. Co nie zmienia faktu że nawet jak nie chcemy by taki odbiór był u nas dostrzegalny, to jednak JEST dostrzegalny,

Tu Nowe_otwarcie idealnie trafił sedno. Pozwolę sobie dokładniej wytłumaczyć o co chodzi. Beyondblackie piszesz, że spodobał ci się jego charakter i ja w to nie wątpię. Problem leży gdzie indziej. Ten charakter ci się spodobał bo miałaś możliwość by go poznać. "Misiek" zainteresował cię swoim wyglądem i jak to Nowe_otwarcie napisał, "dobrymi perspektywami rozrostu portfela" dzięki czemu dałaś szanse by poznać też jego charakter, który ci się spodobał. I jeśli piszesz, że to nie było świadomie to ci wierzę bo coś takiego dzieje się w podświadomości. Gdyby "Misiek" nie miał "trochę więcej kasy i własnego mieszkania" i gdybyś nie widziała w nim tej "energii i ambicji" nawet byś nie poznała jego charakteru, który tak bardzo ci się spodobał bo nie dałabyś mu szans nawet na rozmowę i przedstawienie tego charakteru. I nawet wiedząc, że nie myślisz w ten sposób specjalnie bo jesteś wredną, roszczeniową księżniczką tylko robisz to podświadomie, a na prawdę jesteś dobrą osobą ten "odbiór" jest bardzo dostrzegalny i zawsze będzie negatywny.

Szczerze mówiąc nie do końca rozumiem co macie na myśli pisząc, że można kogoś bardzo lubić i cenić, a jednocześnie w ogóle nie wiedzieć jako potencjalnego partnera. Patrząc z typowo męskiej perspektywy nie ma szans by facet, dla którego dziewczyna jest miła, słodka, uśmiechnięta, dba o niego i sprawia wrażenie jakby jej na nim zależało, nie spojrzał na nią jak na potencjalną partnerkę, chociaż przez chwilę. Dobrym przykładem jest tu historia z jednego z moich pierwszych tematów. Ta dziewczyna, o której była mowa powiedziała, że jest zajęta i między nami mogłaby być jedynie koleżeńska relacja. Ja pożegnałem się z nią najlepiej jak potrafiłem i od tamtej pory już nie mamy kontaktu. A jest tak dlatego, że nie mógłbym być jej kolegą czy przyjacielem nawet jeśli jest super dziewczyną i po prostu dobrą, porządną osobą bo wiem, że ciągle by mi się podobała i ciągle miałbym nadzieję na coś więcej. 

Wyżej wspomniany "friendzone" tu już jest skrajna patologia i przejaw najgorszych ludzkich cech. Dawać komuś fałszywą nadzieję tylko po to by nim manipulować, wykorzystywać, bawić się jego kosztem to jedne z najgorszych rzeczy jakie można zrobić drugiemu człowiekowi.

305

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:

Dlatego warto wieść życie prostego satanisty:
Masz prawo robić wszystko co chcesz, dopóki swoim zachowaniem nie krzywdzisz drugiego człowieka.
I masz wszystkich ludzi w dupie, dopóki swoim zachowaniem nie krzywdzą ciebie.
Działa
Polecam.

Jestes satanista?

306

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Nowe otwarcie/Shinigami.
Ale tak działa świat.
Niebo jest niebieskie.
Trawa jest zielona
Deszcz pada.

A każdy świadomy siebie człowiek chce mieć partnera.
Nie nadzorce.
Nie sługę.
Nie utrzymanka.
I sam nie chce być utrzymankiem.

Co w tym złego/dziwnego/niemoralnego że kobieta czy mężczyzna wybierają sobie na partnera kogoś kto IM odpowiada,czy dla NICH jest atrakcyjny.
A dla każdego co innego jest atrakcyjne.
Co innego przyciąga nas do drugiego człowieka.

To że kobiety cenią zaradność, no tak jest.
Pozostaje tylko zaakceptować.
To czy będziesz sie starał być zaradny i przyciągać kobiety, czy postanowisz sobie zyc po swojemu, twoja sprawa.
Masz prawo żyć tak jak TY chcesz, życie w pojedynkę nie jest w żaden sposób gorsze od życia rodzinnego.
Każdy wybiera swoja drogę.

I nie ma co sie oburzać na fakt że kobiety nie chcą kogoś poznać, bo tak samo jak mężczyźni mają do tego prawo.
Gdyby mnie chciała poderwać kobieta której zęby to jakieś czarne kikuty, to sory nawet jak by była najmilsza,najcudowniejsza,naj,naj,naj kobietą na ziemi, to kazał bym jej sie oddalić.
To jak ktos o siebie dba, samo w sobie dużo mówi o człowieku.
Nie mowie tutaj teraz o was.
Ale jak widzę płacz facetów, że żadna go nie chce, a ten w wieku 30 kilku lat mieszka u mamusi w piwnicy,( co samo w sobie nie jest jeszcze złe) nie ma żadnych oszczędności,wykształcenia,zawodu,perspektyw.
Za to ma nałogi,kompleksy,ttraumy,fobie.
To zawsze pytam.
Co ty masz do zaoferowania,i gdzie byleś przez ostatnie 15 lat.
Bo argument "miłość" w jego wydaniu,jest takim samym kretynizmem jak w ustach tych roszczeniowych księżniczek.
Nic nie znaczy.

307 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-12-10 20:44:57)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:

Dlatego warto wieść życie prostego satanisty:
Masz prawo robić wszystko co chcesz, dopóki swoim zachowaniem nie krzywdzisz drugiego człowieka.
I masz wszystkich ludzi w dupie, dopóki swoim zachowaniem nie krzywdzą ciebie.
Działa
Polecam.


Nic dodać, nic ująć!

Polecam zastosować w praktyce dla Nowe_otwarcie.

308 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2022-12-10 21:48:15)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:


To że kobiety cenią zaradność, no tak jest.
Pozostaje tylko zaakceptować.
To czy będziesz sie starał być zaradny i przyciągać kobiety, czy postanowisz sobie zyc po swojemu, twoja sprawa.
Masz prawo żyć tak jak TY chcesz, życie w pojedynkę nie jest w żaden sposób gorsze od życia rodzinnego.
Każdy wybiera swoja drogę.

I nie ma co sie oburzać na fakt że kobiety nie chcą kogoś poznać, bo tak samo jak mężczyźni mają do tego prawo.
Gdyby mnie chciała poderwać kobieta której zęby to jakieś czarne kikuty, to sory nawet jak by była najmilsza,najcudowniejsza,naj,naj,naj kobietą na ziemi, to kazał bym jej sie oddalić.
To jak ktos o siebie dba, samo w sobie dużo mówi o człowieku.
Nie mowie tutaj teraz o was.
Ale jak widzę płacz facetów, że żadna go nie chce, a ten w wieku 30 kilku lat mieszka u mamusi w piwnicy,( co samo w sobie nie jest jeszcze złe) nie ma żadnych oszczędności,wykształcenia,zawodu,perspektyw.
Za to ma nałogi,kompleksy,ttraumy,fobie.
To zawsze pytam.
Co ty masz do zaoferowania,i gdzie byleś przez ostatnie 15 lat.
Bo argument "miłość" w jego wydaniu,jest takim samym kretynizmem jak w ustach tych roszczeniowych księżniczek.
Nic nie znaczy.

Szeptuch, tak jak rozmowy z Tobą cenię (poza tematem rowerów), to niestety tę radę akurat możesz sobie wsadzić... do szuflady.

I nie chodzi tu tylko o to że ta rada dedykowana 30-letnim piwniczakom bez wykształcenia jest w moim przypadku dość od czapy ze względu na to że jestem 45-letnim inżynierem po polibudzie, z niemal 20-letnim doświadczeniem zawodowym; oszczędności nie mam chwilowo przez spadek koniunktury i rozwód (chociaż może coś mi się uda z firmy wyszarpać, bo mam obiecane, a centrala w za chwilę klepnie budżet). Ale właśnie problem w tym że te księżniczki zadzierają nosa nie tylko w stosunku do piwniczaków bez niczego...

Łatwo Ci mówić, bo masz szczęście mieć talent i zamiłowanie do branży IT, która jest teraz wuj wie czemu na topie płacowym. Ja akurat zawsze byłem antytalentem informatycznym (do tego stopnia że moja siostra, która przejęła całą pulę talentu w tej dziedzinie i jest informatykiem) zwykła mówić że wystarczy że ja się zbliżam do komputera i komputer się zawiesza. No trudno, ogarniam wyszukiwarkę (w tym skuteczne wyszukiwanie w necie czego potrzebuję), Office i może coś tam jeszcze; do mojej pracy póki co styka, reszta to nie IT; po to w firmie jest informatyk żeby to ogarniać. Ja mam wykształcenie kierunkowe i z tego do dziś żyję; do apek też nie mam ani specjalnego zaufania ani pociągu, korzystam z niewielkiej ich liczby i żyję. Lampę w pokoju montowałem sam, partnerce ostatnio kran wymieniałem (jak i uszczelniałem okna), ugotować i inne rzeczy też potrafię, więc nie jestem nieprzydatny dla kobiety. Jedynie przez ten cholerny trend forujący informatyków może się okazać że moim finansowym szklanym sufitem jest podwójna średnia krajowa (to znaczy według oficjalnego wskaźnika, bo powiem szczerze nie wiem skąd się wzięła rzekoma średnia i mediana na takim portalu jak pensjometr.pl), ale to do cholery nie powód żeby takich facetów też traktować jak odpad, tym bardziej że wygląd chyba też mam ok (a zawsze był oceniany jako raczej ponad średnią, co zdaje się potwierdzać i moja obecność na portalu randkowym i zainteresowanie ze strony babek, w które niektórzy tutejsi userzy nie mogli uwierzyć!). I absolutnie się nie uważam za produkt II czy III kategorii! Tym bardziej że nie chleję, nie palę i nie ćpam! Owszem, znalazłem kobietę rozsądnie myślącą, ale naprawdę mnie zdrowo wku..ia że takie kobiety są w tak zdecydowanej mniejszości. A jeszcze bardziej wku...ją kobiety, które mają oczekiwania do jakich same nigdy nie doskoczyły i to jest hipokryzja, którą mogę i zamierzam piętnować!

309

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Nowe otwarcie:
Ale ja zaznaczyłem w pisanym tekście że te uwagi nie są o tobie( o was).

Co do reszty.
Taki jest świat.
Skoro kobiety mają takie a nie inne wymagania..... mogą je mieć.
To że się nam to nie podoba,że jakaś księżniczka po wyższej szkole zarządzania polem namiotowym i zarabiająca niewiele wyżej niż minimalna w jakimś urzędzie,uważa że jest na poziomie ceo. i nie spojrzy na takiego ślusarza, to ma jakieś znaczenie?
Ma prawo miec wymagania jakie chce,życie zweryfikuje.
Powiedz mi,jaki jest sens się tym denerwować,albo nad tym rozmyślać?
Czy ta kobieta kogoś krzywdzi? (poza sama sobą?)
Czy masz na to jakikolwiek wpływ?
Przejmować się należy rzeczami które CIEBIE  dotyczą, i na które TY masz wpływ.
bo uwierz mi,zdrowie psychiczne, to jest coś o co należy dbać jeszcze bardziej niz o ciało, a wprowadzanie sobie do życia całkowicie zbytecznych stresorów,niczemu dobremu nie służy.
I odpowiedz mi szczerze, powiedzmy ze jutro wygrywasz w lotka,masz kasy jak lodu,to czy te roszczeniowe księżniczki,które nagle by się do ciebie kleiły,czy były by dla ciebie potencjalnymi kandydatkami na żony?
Idę o zakład że nie.
Więc po co sie nimi przejmować?
Jak jakiemuś facetowi odpowiada bycie sponsorem,jego sprawa.
Jeszcze raz, po co sie przejmować wyborami ludzi,którzy nic dla nas nie znaczą?

310

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
shinigami napisał/a:

Szczerze mówiąc nie do końca rozumiem co macie na myśli pisząc, że można kogoś bardzo lubić i cenić, a jednocześnie w ogóle nie wiedzieć jako potencjalnego partnera. Patrząc z typowo męskiej perspektywy nie ma szans by facet, dla którego dziewczyna jest miła, słodka, uśmiechnięta, dba o niego i sprawia wrażenie jakby jej na nim zależało, nie spojrzał na nią jak na potencjalną partnerkę, chociaż przez chwilę.

Ja nie rozumiem, jak można tego nie rozumieć. big_smile Pomijając wczesnonastoletnie wybryki (i poniekąd na ich skutek) przez całe życie poznałam tylko trzech mężczyzn, z którymi uznałam, że mogłabym być. Z jednym nie było nic, bo wolał panów, z drugim się spotykaliśmy po przyjacielsku i nie zdążyłam zastawić sideł wink (więc przynajmniej koleżeństwo zostało), bo poznałam trzeciego, z którym jestem do dziś. Trzech przez, powiedzmy, 15 lat. A ilu przez ten czas poznałam spoko znajomych, fajnych kumpli, dobrych kolegów? Mnóstwo przecież. Do związku się nie pchałam, dobrze mi było samej, a żebym o kimś pomyślała w kategoriach związkowych, to musiałam być pewna, że chcę, żeby to było coś na poważnie i najlepiej na zawsze (nie, że wiem, że będzie, ale że bym chciała). W innym przypadku, jak mi cokolwiek nie pasowało, to nawet nie brałam takiej relacji pod uwagę - szkoda czasu i energii. A czego potrzebuję, żeby ktoś został kolegą? Wystarczy, że będzie się nam przyjemnie spędzało czas razem... od czasu do czasu; funkcja bardziej rozrywkowa. wink Więc tu wymagań prawie nie ma.

Nowe_otwarcie napisał/a:

Ale właśnie problem w tym że te księżniczki zadzierają nosa nie tylko w stosunku do piwniczaków bez niczego...
(...)
Owszem, znalazłem kobietę rozsądnie myślącą, ale naprawdę mnie zdrowo wku..ia że takie kobiety są w tak zdecydowanej mniejszości. A jeszcze bardziej wku...ją kobiety, które mają oczekiwania do jakich same nigdy nie doskoczyły i to jest hipokryzja, którą mogę i zamierzam piętnować!

Ale ludzie w tych oczekiwaniach mają różne priorytety. Można się podśmiewać z brzydala, który chce ślicznej dziewczyny, ale on może przecież znaleźć śliczną dziewczynę, która szukała np. "ciepłego misia", żeby mogła być tą, która głównie decyduje o ich życiu (taki przypadek znam z życia, jak na razie 10 lat małżeństwa, on się wpatruje w swoją śliczną żonę i jest zadowolony, że nie musi podejmować decyzji, a ona się grzeje w misiowym ciepełku i jest zadowolona, że może wszystkim sterować; nie, miś nie srał hajsem). Można się śmiać z dziewczyny po zawodówce śliniącej się do profesorów, którzy jej imponują, ale ona przecież może znaleźć sobie profesora, który intelektualnie wyżyje się na uczelni, a będzie zachwycony perfekcyjną panią domu szykującą pyszne żarcie. Przecież nie tylko wygląd, pieniądze i pozycja się liczą, nie dla wszystkich, nie w tych samych proporcjach. Poza tym każdemu podoba się coś innego, bo nawet jeśli kilka osób powie, że przyciąga je poczucie humoru, to to poczucie humoru będą inaczej ocenia. Kasia zachwyci się Krzysiem, a Basia powie, że Krzyś tylko pajacuje, za to Wojtek... Ale przerwie jej Gosia, twierdząc, że Wojtek jest chamski, a nie zabawny itd. Więc nawet jak ktoś uważa, że sam jest 8/10, a kręci na niego nosem panna 4/10, to musi brać pod uwagę, że dla tej panny on może być 2/10, bo ona ocenia zupełnie coś innego. A nawet jeśli to samo, to nadal ma do tego prawo, do tego i do czekania na kogoś, dla kogo ona będzie 9/10, bo oceni ją wg innych kryteriów.

311 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2022-12-11 03:12:43)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
SaraS napisał/a:

Ja nie rozumiem, jak można tego nie rozumieć. big_smile Pomijając wczesnonastoletnie wybryki (i poniekąd na ich skutek) przez całe życie poznałam tylko trzech mężczyzn, z którymi uznałam, że mogłabym być. Z jednym nie było nic, bo wolał panów, z drugim się spotykaliśmy po przyjacielsku i nie zdążyłam zastawić sideł wink (więc przynajmniej koleżeństwo zostało), bo poznałam trzeciego, z którym jestem do dziś. Trzech przez, powiedzmy, 15 lat. A ilu przez ten czas poznałam spoko znajomych, fajnych kumpli, dobrych kolegów? Mnóstwo przecież. Do związku się nie pchałam, dobrze mi było samej, a żebym o kimś pomyślała w kategoriach związkowych, to musiałam być pewna, że chcę, żeby to było coś na poważnie i najlepiej na zawsze (nie, że wiem, że będzie, ale że bym chciała). W innym przypadku, jak mi cokolwiek nie pasowało, to nawet nie brałam takiej relacji pod uwagę - szkoda czasu i energii. A czego potrzebuję, żeby ktoś został kolegą? Wystarczy, że będzie się nam przyjemnie spędzało czas razem... od czasu do czasu; funkcja bardziej rozrywkowa. wink Więc tu wymagań prawie nie ma.

Chyba zaczynam rozumieć co masz na myśli. Ja przez całe życie miałem dosłownie trzy koleżanki, według twojej definicji koleżeństwa czyli przyjemnego spędzania czasu. Dosłownie były tylko trzy dziewczyny, z którymi kiedykolwiek miałem możliwość spędzania czasu poza szkołą czy pracą. Jedna z nich nigdy nie mi się nie podobała z wyglądu i mimo iż ma super charakter to nigdy nie myślałem o niej w kategoriach związkowych i dzięki temu do dziś utrzymujemy kontakt. Druga krótko po tym jak się poznaliśmy coraz bardziej zaczynała mi się podobać i z wyglądu i z charakteru ale była zajęta na długo zanim się poznaliśmy i z tego powodu nasz kontakt się urwał jak tylko skończyliśmy szkołę. Trzecia dziewczyna to ta z mojego tematu ale to zupełnie inna historia, nie zalicza się do tych dwóch. Może gdybym miał więcej koleżanek to lepiej bym cię zrozumiał ale teraz już nic na to nie poradzę, musi mi wystarczyć interpretacja takich treści oparta jedynie o moje obserwacje. Chciałbym zaznaczyć jeszcze jedną rzecz. Napisałaś, że poznałaś mnóstwo fajnych kumpli i dobrych kolegów ale nigdy nie myślałaś o nich w kategoriach związkowych, nie licząc tych trzech. Śmiem twierdzić, że spora część z tych facetów o tobie myślała w kategoriach związkowych ale z różnych powodów nigdy nic nie zrobili w tym kierunku.

Patrząc na to co piszesz dalej, według ciebie najważniejszy jest charakter i to właśnie na jego podstawie ludzie się oceniają, umieszczają w skali 1-10 i zastanawiają czy pomyśleć o kimś w kategoriach związkowych czy nie. Gdyby na prawdę tak było to byłoby znacznie łatwiej niż jest w rzeczywistości i nie byłoby tylu samotnych ludzi. Problem leży w tym, że mnóstwo ludzi, a szczególnie facetów nie ma nawet możliwości by przedstawić swój charakter i by zostali poznani bo są odrzucani już na samym wejściu albo po 2-3 spotkaniach, a to wciąż o wiele za mało by kogoś dobrze poznać. Coraz liczniejsze tematy tego typu tu na forum są tego dowodem.

312

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Shinigami napisał/a:

Chyba zaczynam rozumieć co masz na myśli. Ja przez całe życie miałem dosłownie trzy koleżanki, według twojej definicji koleżeństwa czyli przyjemnego spędzania czasu. Dosłownie były tylko trzy dziewczyny, z którymi kiedykolwiek miałem możliwość spędzania czasu poza szkołą czy pracą. Jedna z nich nigdy nie mi się nie podobała z wyglądu i mimo iż ma super charakter to nigdy nie myślałem o niej w kategoriach związkowych i dzięki temu do dziś utrzymujemy kontakt. Druga krótko po tym jak się poznaliśmy coraz bardziej zaczynała mi się podobać i z wyglądu i z charakteru ale była zajęta na długo zanim się poznaliśmy i z tego powodu nasz kontakt się urwał jak tylko skończyliśmy szkołę. Trzecia dziewczyna to ta z mojego tematu ale to zupełnie inna historia, nie zalicza się do tych dwóch. Może gdybym miał więcej koleżanek to lepiej bym cię zrozumiał ale teraz już nic na to nie poradzę, musi mi wystarczyć interpretacja takich treści oparta jedynie o moje obserwacje. Chciałbym zaznaczyć jeszcze jedną rzecz. Napisałaś, że poznałaś mnóstwo fajnych kumpli i dobrych kolegów ale nigdy nie myślałaś o nich w kategoriach związkowych, nie licząc tych trzech. Śmiem twierdzić, że spora część z tych facetów o tobie myślała w kategoriach związkowych ale z różnych powodów nigdy nic nie zrobili w tym kierunku.

Patrząc na to co piszesz dalej, według ciebie najważniejszy jest charakter i to właśnie na jego podstawie ludzie się oceniają, umieszczają w skali 1-10 i zastanawiają czy pomyśleć o kimś w kategoriach związkowych czy nie. Gdyby na prawdę tak było to byłoby znacznie łatwiej niż jest w rzeczywistości i nie byłoby tylu samotnych ludzi. Problem leży w tym, że mnóstwo ludzi, a szczególnie facetów nie ma nawet możliwości by przedstawić swój charakter i by zostali poznani bo są odrzucani już na samym wejściu albo po 2-3 spotkaniach, a to wciąż o wiele za mało by kogoś dobrze poznać. Coraz liczniejsze tematy tego typu tu na forum są tego dowodem.

Miłe spędzanie czasu razem nie jest dla mnie definicją koleżeństwa, tylko raczej warunkiem, żeby obie strony chciały tę koleżeńską znajomość tworzyć. Ot, spotkały się dwie osoby czy więcej, fajnie było, można to powtórzyć. Albo - super się gada w pracy, można skoczyć na piwo. Wiadomo, że żeby ktoś został dobrym kolegą, takim, z którym się regularnie spotyka, zaprasza na domówki, jeździ na wycieczki czy wakacje, trzeba trochę więcej. Ale jest też jakaś grupa... no właśnie, znajomych? kumpli? kolegów?, z którymi się po prostu można spotkać od czasu do czasu, pogadać, bo jest fajnie i tyle.

Hm. I tak, i nie. Charakter jest najważniejszy, ale nie jest jedyną rzeczą, która ma na ewentualną chęć bycia z kimś w związku wpływ. Plus to, że ten charakter to nie jest jakaś jedna nierozerwalna całość, tylko wiele cech, więc to nie tak, że jak fajny, to bierzemy, bo może być ogólnie oceniony pozytywnie, ale mieć jakąś jedną rzecz, która związek przekreśli. Inaczej, rzeczywiście, moglibyśmy interesować się połową poznanych ludzi odpowiedniej płci. Ot, wystarczy, że komuś podobają się ciche, spokojne dziewczyny, bo jakoś mu to się z kobiecością kojarzy, żeby wszystkie bardziej wygadane automatycznie klasyfikował jako kumpli.

313 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-12-11 11:29:58)

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Ciekawe, co pisze o tym SaraS.
Z jednej strony trochę jest to zastanawiające, dlaczego do tego związku potrzebuje się niemal idealnego partnera, gdzie, jak to zostało powiedziane, nie może coś nie pasować, bo od razu kandydat jest eliminowany. Tylko tu można rozpatrywać tak wiele przykladów, że ciężko to krótko streścić czy opisać. Pewne cechy mogą się wydawać co najmniej dziwne czy absurdalne a inne z kolei tak oczywiste, że ciężko z tym polemizować. Jednak pragnienie posiadania partnera i stworzenia z nim trwałej relacji to przecież nie jest byle jaka erlacja, więc oczekujemy, że ta osoba będzie jendnak nam odpowiadać jak najbardziej. W innym wypadku, akceptacja właściwie każdego kandydata sugerowałaby, że ktoś potrzebuje być z byle kim, byle tylko ta osoba była u boku, nie zważając na rzeczywiste wady lub też cechy, które mogą nie odpowiadać.

Można jedynie się zastanawiać, co jest tym, co tak mocno decyduje o szansie, żę kobieta danego faceta zaakceptuje, bo jednak te całe mnóstwo pozytywnych cech, które są ważne w kobiecie dla faceta można uznać za naprawdę ważne czy wręcz niezbędne, aby w ogóle można razem być ze sobą. Jeśli chcemy z kimś się związać, to niezbędne staje się to poznawanie i odkrywanie siebie. Nie zawsze jednak dana osoba ma opcję zaprezentowąć się, jeśli na starcie czuje się przegrana, bo jest odrzucana z wielu powodów. Pretensje czy żale mogą nie być pozbawione podstaw, kiedy ktoś nie może zrozumieć, że nawet nie jest w stanie w ogóle zapoznać się czy spotkać kilka razy, na luzie z drugą osobą. Wiadomo, że np tutaj raczej się ludzie nie znają, więc każdy próbuje się zaprezentowąć od jak najlepszej strony i nie widzi swoich ewentualnych wad.
Jednak z drugiej strony te niewpowodzenia sugerowałyby, że jest spory odsiew a strona wybierająca(w tym przypadku kobieta) nie chce w ogóle tracić czasu na póby, tylko już ma w głowie od razu kandydata na partnera a nie kogoś, z kimś można na luzie rozwijać znajomość. W każdym razie zaczynanie relacji z wielkimi oczekiwaniami czy marzeniami nie jest zdrowe, bo potem się można zdrowo przejechać.

314

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Osobiście uważam że znajomość kobieco męskie to ciężki temat. Bo z takich przyjaźni może zrodzić się miłość i to miłość tylko jednostronna. Więc chyba wielu facetów woli Się nie angażować w takie związki.  Dlatego wielu fachowców mówi że nie ma takiego czegoś jak znajomość damsko-męskie i raczej w większości kobiety spotykaja  Się z kobietami a mężczyźni z mężczyznami aby nie kusic losu. Bo czasami alkohol I itd i tragedia murowana

315

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:

Osobiście uważam że znajomość kobieco męskie to ciężki temat. Bo z takich przyjaźni może zrodzić się miłość i to miłość tylko jednostronna. Więc chyba wielu facetów woli Się nie angażować w takie związki.  Dlatego wielu fachowców mówi że nie ma takiego czegoś jak znajomość damsko-męskie i raczej w większości kobiety spotykaja  Się z kobietami a mężczyźni z mężczyznami aby nie kusic losu. Bo czasami alkohol I itd i tragedia murowana

Ja nie wierzę w przyjaźń damsko męską, ale nie róbmy z ludzi, bezwolnych niewolników swoich popędów. Jeżeli komuś do zdrady wystarcza alko i obecność płci przeciwnej to jest to zwierzę

316

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Ciekawe, co pisze o tym SaraS.
Z jednej strony trochę jest to zastanawiające, dlaczego do tego związku potrzebuje się niemal idealnego partnera, gdzie, jak to zostało powiedziane, nie może coś nie pasować, bo od razu kandydat jest eliminowany. Tylko tu można rozpatrywać tak wiele przykladów, że ciężko to krótko streścić czy opisać. Pewne cechy mogą się wydawać co najmniej dziwne czy absurdalne a inne z kolei tak oczywiste, że ciężko z tym polemizować. Jednak pragnienie posiadania partnera i stworzenia z nim trwałej relacji to przecież nie jest byle jaka erlacja, więc oczekujemy, że ta osoba będzie jendnak nam odpowiadać jak najbardziej. W innym wypadku, akceptacja właściwie każdego kandydata sugerowałaby, że ktoś potrzebuje być z byle kim, byle tylko ta osoba była u boku, nie zważając na rzeczywiste wady lub też cechy, które mogą nie odpowiadać.

Można jedynie się zastanawiać, co jest tym, co tak mocno decyduje o szansie, żę kobieta danego faceta zaakceptuje, bo jednak te całe mnóstwo pozytywnych cech, które są ważne w kobiecie dla faceta można uznać za naprawdę ważne czy wręcz niezbędne, aby w ogóle można razem być ze sobą. Jeśli chcemy z kimś się związać, to niezbędne staje się to poznawanie i odkrywanie siebie. Nie zawsze jednak dana osoba ma opcję zaprezentowąć się, jeśli na starcie czuje się przegrana, bo jest odrzucana z wielu powodów. Pretensje czy żale mogą nie być pozbawione podstaw, kiedy ktoś nie może zrozumieć, że nawet nie jest w stanie w ogóle zapoznać się czy spotkać kilka razy, na luzie z drugą osobą. Wiadomo, że np tutaj raczej się ludzie nie znają, więc każdy próbuje się zaprezentowąć od jak najlepszej strony i nie widzi swoich ewentualnych wad.
Jednak z drugiej strony te niewpowodzenia sugerowałyby, że jest spory odsiew a strona wybierająca(w tym przypadku kobieta) nie chce w ogóle tracić czasu na póby, tylko już ma w głowie od razu kandydata na partnera a nie kogoś, z kimś można na luzie rozwijać znajomość. W każdym razie zaczynanie relacji z wielkimi oczekiwaniami czy marzeniami nie jest zdrowe, bo potem się można zdrowo przejechać.

Absolutnie nie miałam na myśli szukania ideału. Przecież w każdej osobie każdy znalazłby chyba coś, co by się dało zmienić tak, żeby ta osoba podobała się/pasowała (nie mam tu na myśli tylko wyglądu, a wszystko, co o kimś można powiedzieć) bardziej. Ot, nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby mój partner lubił się rozciągać, bo miałabym towarzystwo. big_smile Albo żeby nauczył się rozróżniać, które brudne rzeczy do którego kosza mają trafić. wink Albo w ogóle żeby lubił sprzątać, żebym ja nie musiała wcale. :DDD I żeby wolniej jeździł, chętniej chodził na łyżwy, nie zjadał moich nimm 2, nie budził się od najmniejszego szelestu, bardziej lubił horrory i pewnie milion innych rzeczy jeszcze bym znalazła. Natomiast chodzi o to, że żadna z tych "wad" tak naprawdę mi nie przeszkadza. Na zasadzie: gdybym miała wybór, to wolałabym inaczej, ale to nie są rzeczy na tyle istotne, żeby poświęcać im jakąkolwiek uwagę.
Natomiast istnieją też - obiektywnie patrząc - drobiazgi, które jednak powodują, że nie ma opcji, żebym się kimś zainteresowała. Np. niezależnie od tego, jak to się płytkie może wydawać, nie mogłabym patrzeć "związkowo" na faceta, który niepoprawnie się wyraża, choćby poza tym był chodzącym ideałem. Nie chodzi mi tu oczywiście o sporadyczne błędy, które popełniają zapewne wszyscy, raczej o sprawianie każdą wypowiedzią wrażenia, że się na polski nie chodziło, książek nie czytało itd. Ja jestem słuchowcem i zakochuję się w tym, co słyszę, więc gdyby to miało być "umią", "rozumią", "ja żem poszedł"... No, nie przeskoczę tego. Tak samo jak ktoś, komu podobają się tylko szczupłe dziewczyny, nie zwróci uwagi na babkę ważącą 150 kg, z kolei dla innego nie będzie to przeszkodą, bo kluczowe dla niego będą inne rzeczy.

317

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Ciekawy zestaw cech, nie powiem smile

Z częścią z nich miałbym pewnie problem, bo np. nie przepadam za łyżwami, jak kiedyś wyrżnąłem w bandę na pełnym gazie. Sen też mam płytki smile

Tak na szybko, to stwierdziłem, że u mnie takim dealbreakerem, który nie wydaje się może aż tak ważny, ale dla mnie nie do przeskoczenia, jest palenie. Tak jestem wrażliwy na dym, że nie zniósłbym ani odrobiny tego ohydnego smrodu w domu..Dlatgo do tej pory, jak tylko wszystko się zgadzało, ale kobieta była paląca, to niestety tego nie przeskoczę..

318

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
bagienni_k napisał/a:

Ciekawy zestaw cech, nie powiem smile

Z częścią z nich miałbym pewnie problem, bo np. nie przepadam za łyżwami, jak kiedyś wyrżnąłem w bandę na pełnym gazie. Sen też mam płytki smile

Tak na szybko, to stwierdziłem, że u mnie takim dealbreakerem, który nie wydaje się może aż tak ważny, ale dla mnie nie do przeskoczenia, jest palenie. Tak jestem wrażliwy na dym, że nie zniósłbym ani odrobiny tego ohydnego smrodu w domu..Dlatgo do tej pory, jak tylko wszystko się zgadzało, ale kobieta była paląca, to niestety tego nie przeskoczę..

A widzisz. A mnie kiedyś zwyzywał z tego powodu facet z portalu randkowego. Dodał, że mam za wysokie wymagania.
Najlepiej nie mieć ich wcale. Masz male wymagania-dostajesz jeszcze mniej-sprawdzone.

319

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Najważniejszy jest poziom fizyczny, bo ktoś tu pisał wyżej, co jest najważniejsze. Bez pociągu fizycznego, jeśli zbudujesz przyjaźń, to będziecie się tylko kolegować.
Co tez jest ważne, bo dobrze jest mieć kolegów, koleżanki, znajomych.
Bez pociągu fizycznego nie ma związku, choćby to byli najlepsi przyjaciele.
Jak miałam 20 lat, uważałam, że kluczem jest przyjazn, a seks to drugi czy trzecio czy jeszcze dalsza rzędowo rzecz w związku. Myliłam się.
A przyjaciół to mogę mieć wielu i nie chcieć z nimi chodzić do łóżka.

Uważam też, że błędem jest zmuszanie się do kontaktów fizycznych z osobą, z którą się nue chce mieć tych kontaktów.

320

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Nowe_otwarcie napisał/a:
Szeptuch napisał/a:


To że kobiety cenią zaradność, no tak jest.
Pozostaje tylko zaakceptować.
To czy będziesz sie starał być zaradny i przyciągać kobiety, czy postanowisz sobie zyc po swojemu, twoja sprawa.
Masz prawo żyć tak jak TY chcesz, życie w pojedynkę nie jest w żaden sposób gorsze od życia rodzinnego.
Każdy wybiera swoja drogę.

I nie ma co sie oburzać na fakt że kobiety nie chcą kogoś poznać, bo tak samo jak mężczyźni mają do tego prawo.
Gdyby mnie chciała poderwać kobieta której zęby to jakieś czarne kikuty, to sory nawet jak by była najmilsza,najcudowniejsza,naj,naj,naj kobietą na ziemi, to kazał bym jej sie oddalić.
To jak ktos o siebie dba, samo w sobie dużo mówi o człowieku.
Nie mowie tutaj teraz o was.
Ale jak widzę płacz facetów, że żadna go nie chce, a ten w wieku 30 kilku lat mieszka u mamusi w piwnicy,( co samo w sobie nie jest jeszcze złe) nie ma żadnych oszczędności,wykształcenia,zawodu,perspektyw.
Za to ma nałogi,kompleksy,ttraumy,fobie.
To zawsze pytam.
Co ty masz do zaoferowania,i gdzie byleś przez ostatnie 15 lat.
Bo argument "miłość" w jego wydaniu,jest takim samym kretynizmem jak w ustach tych roszczeniowych księżniczek.
Nic nie znaczy.

Szeptuch, tak jak rozmowy z Tobą cenię (poza tematem rowerów), to niestety tę radę akurat możesz sobie wsadzić... do szuflady.

I nie chodzi tu tylko o to że ta rada dedykowana 30-letnim piwniczakom bez wykształcenia jest w moim przypadku dość od czapy ze względu na to że jestem 45-letnim inżynierem po polibudzie, z niemal 20-letnim doświadczeniem zawodowym; oszczędności nie mam chwilowo przez spadek koniunktury i rozwód (chociaż może coś mi się uda z firmy wyszarpać, bo mam obiecane, a centrala w za chwilę klepnie budżet). Ale właśnie problem w tym że te księżniczki zadzierają nosa nie tylko w stosunku do piwniczaków bez niczego...

Łatwo Ci mówić, bo masz szczęście mieć talent i zamiłowanie do branży IT, która jest teraz wuj wie czemu na topie płacowym. Ja akurat zawsze byłem antytalentem informatycznym (do tego stopnia że moja siostra, która przejęła całą pulę talentu w tej dziedzinie i jest informatykiem) zwykła mówić że wystarczy że ja się zbliżam do komputera i komputer się zawiesza. No trudno, ogarniam wyszukiwarkę (w tym skuteczne wyszukiwanie w necie czego potrzebuję), Office i może coś tam jeszcze; do mojej pracy póki co styka, reszta to nie IT; po to w firmie jest informatyk żeby to ogarniać. Ja mam wykształcenie kierunkowe i z tego do dziś żyję; do apek też nie mam ani specjalnego zaufania ani pociągu, korzystam z niewielkiej ich liczby i żyję. Lampę w pokoju montowałem sam, partnerce ostatnio kran wymieniałem (jak i uszczelniałem okna), ugotować i inne rzeczy też potrafię, więc nie jestem nieprzydatny dla kobiety. Jedynie przez ten cholerny trend forujący informatyków może się okazać że moim finansowym szklanym sufitem jest podwójna średnia krajowa (to znaczy według oficjalnego wskaźnika, bo powiem szczerze nie wiem skąd się wzięła rzekoma średnia i mediana na takim portalu jak pensjometr.pl), ale to do cholery nie powód żeby takich facetów też traktować jak odpad, tym bardziej że wygląd chyba też mam ok (a zawsze był oceniany jako raczej ponad średnią, co zdaje się potwierdzać i moja obecność na portalu randkowym i zainteresowanie ze strony babek, w które niektórzy tutejsi userzy nie mogli uwierzyć!). I absolutnie się nie uważam za produkt II czy III kategorii! Tym bardziej że nie chleję, nie palę i nie ćpam! Owszem, znalazłem kobietę rozsądnie myślącą, ale naprawdę mnie zdrowo wku..ia że takie kobiety są w tak zdecydowanej mniejszości. A jeszcze bardziej wku...ją kobiety, które mają oczekiwania do jakich same nigdy nie doskoczyły i to jest hipokryzja, którą mogę i zamierzam piętnować!

Ale jest mnóstwo mężczyzn, którym te kobiety odpowiadają i naprawdę nikt ich nie zmusza do życia i ślubu z nimi.
Najdziwniejsze jest to, że patrzysz z boku i widzisz: panna zadziera nosa  ani specjalnie ładna, charakter taki sobie, obejście też, pomiata tym chlopem-myslisz-co on w niej widzi, naokoło pełno singielek o całkiem innym charakterze, podejściu do życia, miłych, uśmiechniętych, trzezwo myślących, skromnych-a on siedzi z taką jedzą.  Ale jak siedzi, to widać mu to odpowiada,  widać takie jędze mają całkiem nieźle branie i mają, co zauważyłam całkiem niezłych tych facetów
Czemu jak facet jest fajny, do rzeczy i atrakcyjny musi się wiązać z jakąś roszczeniową panusią-pijawką? Zauważyłam, że takie księżniczki zbierają najlepsze partie.

321

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Kaszpir007 napisał/a:

Osobiście uważam że znajomość kobieco męskie to ciężki temat. Bo z takich przyjaźni może zrodzić się miłość i to miłość tylko jednostronna. Więc chyba wielu facetów woli Się nie angażować w takie związki.  Dlatego wielu fachowców mówi że nie ma takiego czegoś jak znajomość damsko-męskie i raczej w większości kobiety spotykaja  Się z kobietami a mężczyźni z mężczyznami aby nie kusic losu. Bo czasami alkohol I itd i tragedia murowana

To zależy. O ile jeden z moich bliskich przyjaciół faktycznie smalił do mnie cholewki po jakiś dwóch latach znajomości, to mu wybiłam to z głowy, jakoże on był fanem dzieci i generalnie, poza byciem lekarzem w malej przychodni nie aspirował do niczego bardziej ambitnego. Jakoś to przezył i znalazł nową wybrankę. Są do dzis zgranym malżeństwem, a nasza przyjaźń pozostala.

Także, da się.

322

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Beyondblackie serio już abstrahując od tematu.
Ty trollujesz czy co?
Bo autentycznie nie rozumiem twojego sposobu myślenia.
Skoro dla ciebie bycie lekarzem to nic ambitnego, a praca w małej przychodni to żadne aspiracje, mimo że jako lekarz pierwszego kontaktu decydujesz w jakim kierunku potoczy się leczenie pacjenta, lubisz tą swoją małą społeczność której pomagasz, to pytam sie ciebie,gdzie jest ten sufit który cie zadowoli?
Nie można po prostu powiedzieć: dość, mam to co mi odpowiada.
Bo czytam twoje posty i wysuwa mi sie tylko jeden wniosek : Więcej więcej więcej więcej więcej.
Jak pisałem powyżej, każdy ma prawo oczekiwać co mu dusza podpowiada, ale u ciebie te ambicje przybrały absurdalne formy.
Nie można spocząć, odcinać kuponów od swojej pracy, tylko stale,nieprzerwanie isc do przodu, aż do grobu.

323

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Szeptuch napisał/a:

Beyondblackie serio już abstrahując od tematu.
Ty trollujesz czy co?
Bo autentycznie nie rozumiem twojego sposobu myślenia.
Skoro dla ciebie bycie lekarzem to nic ambitnego, a praca w małej przychodni to żadne aspiracje, mimo że jako lekarz pierwszego kontaktu decydujesz w jakim kierunku potoczy się leczenie pacjenta, lubisz tą swoją małą społeczność której pomagasz, to pytam sie ciebie,gdzie jest ten sufit który cie zadowoli?
Nie można po prostu powiedzieć: dość, mam to co mi odpowiada.
Bo czytam twoje posty i wysuwa mi sie tylko jeden wniosek : Więcej więcej więcej więcej więcej.
Jak pisałem powyżej, każdy ma prawo oczekiwać co mu dusza podpowiada, ale u ciebie te ambicje przybrały absurdalne formy.
Nie można spocząć, odcinać kuponów od swojej pracy, tylko stale,nieprzerwanie isc do przodu, aż do grobu.

A mimo takiego myślenia Beyond wcaale nie skończy ła sama z kob=tem, jako wymagająca stara panna tongue
Mieszka sobie w Irlandii, całkiem dobrze się tam ma z tego co pisze, robi karierę zawowodową, sama nie jest, jest z Miśkiem ile 10lat?  Misiek tez kariere robi, wybrał sobie Beyond, finansowo z tego co pisze tez niczego im nie brakuje.

Zgodnie z teorią forum, powinna być sama, Miśka też chyba poznała z tego co licze około 35 roku  zycia, więc wg forumowych opinii, była już "starą babą', której zegar tykał.

A teraz weż mnie, nie oczekiwałam niczego ani pozycji, ani pieniedzy, poszłam za każdym, kto okazał mi choć troche zainteresowania, nie wymagałam kariery pieniędzy, przystojności, ambicii i tak dalej. Efek jest taki, ze niczego nie wymagałam to dostałam dokładnie to, czyli wielkie nic.

Ani faceta, ani domu, ani dzieci. Kariery też nie zrobiła, bo studia to żadna kariera.
Nawet nie miałam porządnego romansu sad

324

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet

Szeptuch, mnie nie odpowiadało zycie w Polsce na jakiejś prowincji. Wiedzialam, nawet, jako mloda kobieta, że chce wyjechać do UK. Lekarz to świetny zawód, oczywiście, ale ile taki zarabia w przychodni na posadzie NFZ?Serio, bądźmy poważni. Gdyby on chcial mieć prywatną praktykę, to może inaczej byśmy rozmawiali, ale takie Judymowanie nie jest dla mnie. Co ważne, on znalazł sobie żonę, której takie życie odpowiada i są ze soba bardzo szczęśliwi od lat.

PS. Do Rossanki, nie mieszkam w Irlandii, a w Anglii, na południu, w hrabstwie Kent. Reszta się zgadza smile

325

Odp: Hipokryzja i małostkowość kobiet
Beyondblackie napisał/a:

Szeptuch, mnie nie odpowiadało zycie w Polsce na jakiejś prowincji. Wiedzialam, nawet, jako mloda kobieta, że chce wyjechać do UK. Lekarz to świetny zawód, oczywiście, ale ile taki zarabia w przychodni na posadzie NFZ?Serio, bądźmy poważni. Gdyby on chcial mieć prywatną praktykę, to może inaczej byśmy rozmawiali, ale takie Judymowanie nie jest dla mnie. Co ważne, on znalazł sobie żonę, której takie życie odpowiada i są ze soba bardzo szczęśliwi od lat.

PS. Do Rossanki, nie mieszkam w Irlandii, a w Anglii, na południu, w hrabstwie Kent. Reszta się zgadza smile

Nigdy nie pamięta, wiem, ze na wyspach jak to sie mówi.

WAnglii byłam jedynie w Londynie na wycieczce. Bardzo mi się podobało Myślałam, ze to edzie szare i ponure, betonowe miasto, a było bardzo kolorowo i zielono.
Chciałabym tam kiedys pojechać raz jeszcze. A raczej polecieć, bo krótko byłam.

Posty [ 261 do 325 z 715 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Hipokryzja i małostkowość kobiet

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024