Ja jeszcze niczego nie postanowiłem. Niektórzy, co widać po komentarzach, uważają mnie za faceta, który odleciał w kosmos i tam został, a jego życiem rządzi chu.., a nie mózg.
Nie, tak to nie działa, chyba że miałbym empatie na poziomie ameby. Tak, emocje są, plany podobnie, ale mózg tak samo.
Przejrzałem wątek Petera pobieżnie i już na starcie mamy coś innego: on bzykal przez kilka miesięcy za plecami żony, a żona poroże miała w okolicach księżyca. Nie, ja bym tak nie zrobił.
A co zrobisz ?
Znajdziesz cudowny złoty środek " jak poruchać i zachować cnotę ? "
na całego momentami w swoim wątku racjonalizujesz i kombinujesz,sygnalizujesz że chciałbyś polatać ,cały wic polega na tym, że chce się bezpiecznie polatać, bez konsekwencji i całe intelektualizowanie staje się pokrętne, wszystko w głowie da się obejść i bywa to wystarczające, jak wydasz sobie stosowne pozwolenia,nawet różne bzdurne bez sensowne usprawiedliwienia są do przełknięcia ,nakręcasz się i wycofujesz a to tęż pewien wzorzec w takich sytuacjach
Na starcie to 82Peter był tak jak Ty i stał jak Ty przed postanowieniem,daniem sobie przyzwolenia, pewnie też jakoś tam się nawet krótko wahał .
