Ha, ha jeśli chodzi o strzelanie w wojsku, to standardowe, planowe strzelanie kompanii raz na miesiąc przewiduje 20-40 nabojów na żołnierza. Znaczy w okolicy jednego magazynka, który liczy sobie 30 nabojów. Oczywiście robi się z tego całą historię tzn. wydaje się po 10 naboi do magazynka, więc jest okazja poćwiczyć zmianę magazynków, stanowiska i celu no ale nie zmienia to, że żołnierz raz na miesiąc wystrzeliwuje jeden magazynek. W przypadku broni krótkiej tragedia jest jeszcze większa, bo są rzadsze, tylko dla żołnierzy mających na wyposażeniu pistolet i dają im wystrzelać 15-20 naboi.
Ja jak idę na godzinkę, na strzelnicę, to biorę ze sobą pudełko 50 naboi do pistoletu. Koszt ok. 100 zł.
Na cywilnej strzelnicy mogę się pobawić ostrą bronią na zasadach IPSC, a więc z dynamicznego strzelania bronią palną. W ruchu, na czas i do zmiennych celów. W wojsku? Zapomnijcie. Dziadki pułkownicy poumierali by na zawały, że wojsko się pozabija. A to nie jest żaden problem zorganizować tor podobny do IPSC albo współpracować ze strzelnicami cywilnymi. Zapomnijcie. Wojsko, to strzelanie szkolne nr 1 w postawie leżącej do figury bojowej nr 23 na odległość 100 m i koniec kropka!
Ha, ha jeśli chodzi o strzelanie w wojsku, to standardowe, planowe strzelanie kompanii raz na miesiąc przewiduje 20-40 nabojów na żołnierza. Znaczy w okolicy jednego magazynka, który liczy sobie 30 nabojów. Oczywiście robi się z tego całą historię tzn. wydaje się po 10 naboi do magazynka, więc jest okazja poćwiczyć zmianę magazynków, stanowiska i celu no ale nie zmienia to, że żołnierz raz na miesiąc wystrzeliwuje jeden magazynek. W przypadku broni krótkiej tragedia jest jeszcze większa, bo są rzadsze, tylko dla żołnierzy mających na wyposażeniu pistolet i dają im wystrzelać 15-20 naboi.
Ja jak idę na godzinkę, na strzelnicę, to biorę ze sobą pudełko 50 naboi do pistoletu. Koszt ok. 100 zł.
Na cywilnej strzelnicy mogę się pobawić ostrą bronią na zasadach IPSC, a więc z dynamicznego strzelania bronią palną. W ruchu, na czas i do zmiennych celów. W wojsku? Zapomnijcie. Dziadki pułkownicy poumierali by na zawały, że wojsko się pozabija. A to nie jest żaden problem zorganizować tor podobny do IPSC albo współpracować ze strzelnicami cywilnymi. Zapomnijcie. Wojsko, to strzelanie szkolne nr 1 w postawie leżącej do figury bojowej nr 23 na odległość 100 m i koniec kropka!
Ciii, nie mów mu tego, bo zniszczysz mu pogląd.
Ja to wiem - bo służyłem, Ty to wiesz, ale kolega nie należy do bystrych.
Ostatnio byłem na strzelnicy. Wybrałem 5,56 z sentymentu i dlatego, że najwięcej wystrzelałem w ciągu swojej służby (strzelałem więcej w ciągu roku, niż przeciętny zawodowy w ciągu kilku lat).
Wystrzelałem lekko ponad 300 zł, bo 5,56mm nie jest tanie, ale nie żałowałem. Jakieś 70 pestek wystrzelałem z klonów AR-15
Piękna sprawa, ciągle pamiętam szkolenie.
No ale wchodzimy w niuansy służby i strzelania, a nie o tym jest temat.
Nie pracuję fizycznie, więc pudło.
A to nie było o Tobie tylko o tych co jak ich określiłeś "obraz nędzy oraz rozpaczy"- przetoczyło sie przez nich życie - ciekaw jestem jaki Ty będziesz w wieku 45+. Pewnie masz tak jakieś plany ale życie ma w d...e nasze plany.
A wiesz, że ludzki organizm nie jest stworzony do siedzenia i aktywność fizyczna jest wskazana?
Powiedz to facetom co pracują ciężko fizycznie - 10 godzin na budowie, kopalni a teraz panowie 10 km przebieżki.
Rozumiesz takie proste zależności, że maszyna odpowiednio konserwowana i serwisowana, służy znacznie dłużej, a za takie zabiegi uważa się aktywności fizyczną?
Rozumiem że nie chorujesz, że ciężko fizycznie nie pracujesz - ale nie wszyscy mają tak jak Ty. Rozumiesz to?
Kto jest bardziej zjechany przez życie jeśli wziąć dwóch czterdziestolatków: ten, który prowadzi siedzący tryb życia w pracy i domu/pracuje fizycznie, a jego aktywność fizyczna to albo przejście z przystanku do biura lub latanie po magazynie z ciężarami przekraczającymi normę? Czy ten, który ma świadomość siebie, swoich ograniczeń i coś robi dla siebie samego, ćwicząc z głową?
Nie musisz odpowiadać, pytanie retoryczne.
Ale odpowiem.
Życzę Ci żebyś nigdy nie doświadczył żadnej ciężkiej choroby, żebyś nadal w wieku 45+ był w pełni sprawny.
Poważnie.
A ilu było takich, czy sobie wydłubujesz niczym babole z nosa?
Po osiągnięciu pewnego wieku, dostawałeś magiczny list z WKU, niczym list z Hogwartu. Każdy mężczyzna go dostawał.
Jedni odraczali, drudzy uciekali, większość szła, ale nadal byli to młodzi ludzie. Dziewiętnaście lat. W ostatnim poborze, czyli 2008. Dziś mają trzydzieści trzy lata na karku.
I teraz będziemy się sprzeczać ile lat mieli w ostatnim poborze w 2008 roku poborowi? Poważnie?
Przypomnę tylko że technikum kończy się w wieku 20 lat - czyli jak trafił do woja to teraz ma 34. Ale chcesz postawić na swoim ok ostatni pobór ma 33 lata.
No, ale po chuj czytać to co piszę, nie? Lepiej obracać gębą i rzeźbić powietrzę.
No właśnie, po co czytać co ja piszę - lepiej sobie dopisywać.
Bo dla młodych wojsko nie jest atrakcyjne.
Jasne że nie jest atrakcyjne.
Znowu, obracasz gębą i rzeźbisz powietrzę, a chuj się znasz.
Skąd u Ciebie ta potrzeba pouczania innych - przecież Ty też się nie znasz a wiedzę czerpiesz z neta. Nawet na jednym poligonie nie byłeś ale Ty się znasz a dlaczego się znansz? - bo tak uważasz.
MON ma ogromny problem kadrowy. Brak chętnych, fiasko nowego DZSW, odchodzący żołnierze. A to tylko wierzchołek góry lodowej.
Według dostępnych danych w WP w 2015 służyło 95 301 w 2022 służy 115 tys. czy tak jest to ja nie wiem - zwróć tylko uwagę że z wojska odchodzą ci co mogą po 15 latach służby. A że mało się garnie ludzi? No jeśli się słyszy/czyta w jedynie słusznych mediach że to mordercy w mundurach...
To porażka wojska i MONu, że nie umieją przyciągnąć młodych i dać im perspektyw. To powinno przypominać system amerykański, gdzie kandydaci dość skrupulatnie planują wojskową karierę.
Tak, słusznie. Też się zastanawiam co jest w naszej klasie politycznej nie tak że przez 30 lat nie ma jednej spójnej wizji rozwoju wojska a nawet Polski.
I mi wychodzi jedno - za dużo komuny przeszło bezpiecznie w III RP i stworzono postkomunę.
Bo w razie wojny, powoływani są rezerwiści. Nasz system jest oparty o rezerwę. Sama armia zawodowa nie da rady
Tylko tej rezerwy NIE MA - przecież najmłodsi mają 33 lata w górę a przecież najmłodsza powinna mieć 20+.
Tak zawodowych jest za mało i stąd pomysł WOT ale to nadal mało.
Dlatego pytałem Ciebie jak bez poboru wyuczyć młodych?
Bo ja bez poboru nie widzę na to szansy.
No i tu generalnie ujawniasz debilizm w postrzeganiu sprawy.
Jak Ty merytorycznie potrafisz przekonywać do swoich racji.
Strzelać, nawet dobrze, to umieją bywalcy strzelnicy, a bardzo dobrze to posiadacze broni palnej. Lepiej niż niejeden zawodowy, na pewno lepiej niż taki przeszkolony z Twojego GENIALNEGO pomysłu. To jest raz.
I ich jest kilkaset tysięcy gotowych do poboru do rezerw?
Cy my mówimy o przygotowywaniu się do jakichś zawodów czy ludzi oficjalnie przeszklonych i prawnie gotowych do poboru do rezerwy?
Dwa - na współczesnym polu walki nie potrzeba zwykłego piechura, tylko specjalisty. To nie czasu wojen napoleońskich i ataku tyralierą, czy niuchania przeciwnika walką za pomocą całej dywizji piechoty jak robiła to Armia Czerwona pod Lenino.
Chyba słuchasz dr. Bartosiaka i dobrze też słucham ale z tego co widać na Ukrainie piechur nadal jest potrzebny i długo będzie, natomiast jak bardzo obładowany elektroniką to inna bajka.
To czas specjalistów ale - ponownie - obracasz gębą, rzeźbisz powietrze, ale chuj się znasz. Taki widać Twój urok.
Czy po takich wstawkach lepiej się czujesz?
Ponawiam patrz Ukraina.
Strzelaniem tego nie nazwę. Ponownie: obracasz gębą, rzeźbisz powietrze, ale chuj się znasz. Nie wiesz jak są szkoleni, jak to wygląda, ile mają amunicji, jak często. Jesteś oderwany od rzeczywistości, która nie wygląda tak różowo.
Przyznaj się - siedzisz w jakimś sztabie albo magazynie ze wiesz o czy piszesz?
Mieszkam niedaleko 2 poligonów i napierdzielają w kółko raz na jednym raz na drugim poligonie.
My to chyba mamy w genach - narzekanie na wszystko.
Nam potrzeba specjalistów, nawet tych których przeszkolisz jako rezerwowe załogi czołgów, rozumiesz to? W czołowym natarciu to możesz biec Ty, kurwa, z plastikowym pistoletem na kapiszony krzycząc na wiwant "Niech żyje król Walęzy!". Ustrzelą Cię, mała strata, co się pośmieją z obydwu stron barykady to ich.
A te czołgi to kto osłania jak nie piechota zmotoryzowana, same sobie tak jeżdżą?
To Ty się zdecyduj mamy mieć rezerwy czy nie?
Ja napisałem o podstawowym szkoleniu.
Ty piszesz o zaawansowanym. Tak tego w pół roku nie ogarniesz.
Pochwal się wizją jak to ma wyglądać według Ciebie bo na razie nadal tylko szydera i krytyka.
Ja coś zaproponowałem a Ty?
Kurwa, jesteś tak głupi czy intencjonalnie czytasz co czwartą linijkę mojego tekstu?
Ale nie żałuj sobie.
Ja czytam tak jak piszesz.
Jednostki liniowe nie stanowią większości współczesnej armii. Walczy tylko pewien procent - na pierwszej linii - reszta wspiera.
Nie ważne ile walczy na pierwszej linii i tak wszystkich trzeba przeszkolić w podstawowym zakresie - prawda czy fałsz?
Ilość specjalistów, którzy muszą wspierać jednego żołnierza piechoty wzrosła w ostatnich latach. Ci ludzie nie idą w jednym szeregu za piechociarzem, tylko są w pewnej odległości - większej lub mniejszej.
A ja myślałem że noszą mu plecak.
Czytasz ze zrozumieniem całość czy tylko początek?
A ja powtarzam: ten Twój genialny plan, to wyssałeś chyba z komentarzy pod postami na fejsiku. Wojsku potrzeba wyszkolonych ludzi, nie mięsa armatniego.
Ale żeby mieć to musi mieć kogo wyszkolić a jeśli nie ma chętnych do woja to co robimy? Mówimy trudno czy szkolimy wszystkich w różnych tematach/specjalizacjach?
Moja propozycja była luźna bo jak powiedziałem nie jestem fachowcem a Ty jedziesz po mnie jak generał dywizji czyli fachowiec pełną gębą a podobno też nie fachowiec.
Ponawiam patrz Ukraina ludzie nawet fachowcy giną czym ich zastąpić jak nie mamy "świeżych" rezerw?
To co oficjalnie podają Ukraińcy to według ekspertów należy mnożyć. Myślisz dlaczego wciąż się mówi o szkoleniu Ukraińców? Bo nie maja głębokich rezerw - ale to dla Ciebie na bank jasne i znane.
To co proponujesz, to szkolenie partyzantów.
Nie, szkolenie rezerwistów w zakresie podstawowym. Chcesz specjalistów? To szkolenie nie pół roku ale faktycznie co najmniej rok.
Ideę mogą być paliwem, ale nie zastąpią budulca w postaci uzbrojenia i wyszkolenia. Tego brakowało wtedy, tego brakuje w Twoim GENIALNYM planie.
Zapominasz o WP składającym się z zawodowców - rezerwa o czym pisze ma być uzupełnieniem a nie podstawą wojska.
Według planu WP ma stanowić 300 tys. ludzi(pomijam czy to realne czy nie) ale i oni będą ginąć skąd brać uzupełnienie jak nie z rezerw?
I żeby unikać sytuacji II WŚ to trzeba szkolić przed a nie w trakcie godziny "W" jak to było na Ukrainie.
Takie przeszkolenie ma większość strzelców sportowych. Kulawy masz ten plan, ale ponownie: obracasz gębą i rzeźbisz powietrzę, a chuj się znasz.
I co z tego że są strzelcy sportowi jak nie są w rezerwie?
No widzisz, nie ma świetnej alternatywy, bo czego nie zrobi MON, kończy się sraczką.
Genialne pomysły leżą pokotem w jednostkach, które muszą dźwigać ciężar genialnych pomysłów z Klonowej. Wszelkie Legie Akademickie, NSRy, Służby Przygotowawcze, kursy zbierania czereśni, miliony różnych studiów podejrzanej proweniencji po których możesz zostać dowódcą żołnierzy przewyższających Cię doświadczeniem i umiejętnościami. O tak, było tego od groma.
Co to ma wspólnego z tematem tej rozmowy?
Co to ma się do szkolenia rezerwistów czy nie szkolenia?
Nie kurwa, nie wchodzimy w zawodowstwo XD
Wiesz jak wygląda szkolenie? Nadal ten Twój GENIALNY plan zakłada szkolenie partyzanta wyskakującego zza krzaka, uzbrojonego w jakiegoś starego kałacha, by wypruł magazynek do wroga.
Fajnie, może część trafi we wroga, o ile wróg go nie skosi z odległości kilkuset metrów, albo nie wykurzy z pomocą moździerza, który naprowadza dron.
Już myślałem że mi wyjaśnisz jak teraz wygląda szkolenie ale...znowu idziesz w emocje.
Nawet nie wiesz jak wygląda proces rekrutacji i szkolenia.
Jaka rekrutacja? Mówimy o obowiązkowym poborze do wojska.
To, że w Twoich czasach była sztuka dla sztuki i szkolono was na jeden chuj, to inna sprawa. Mieliście zginąć w atomowym grzybie Trzeciej Wojny Światowej. Niech o jakości szkolenia świadczy to, że kompanie specjalne czyli elita tamtego wojska, wcale nie była specjalnie szkolona. Ot trochę więcej dodatkowych zajęć, a ich zadania to było zrobienie małej dywersji na zapleczu wroga. Nie byli wyszkoleni i wyposażeni, ale byli - nomen omen - elitą. Musztrą, śpiewem i wuefem, zwyciężymy z eReNeFem.
Będziemy rozmawiać o historii i ataku na Danie czy o tym jak WP zapewnić rezerwistów?
Możesz wyzwolić się z postkomunistycznego myślenia i patrzeć do przodu i bardziej myśleć "jak" niż "nie da się"?
Bo jak chcesz tylko narzekać to ok możemy ponarzekać.
Mistrzu miecza, pisałem o zawodowych żołnierzach. Znowu udajesz debila czy specjalnie czytasz co piątą linijkę? xD
Kałachy, a raczej AKM nieuku, są używane głównie przez rezerwę. Są jednostki, które mają je na stanie etatowym i bywają zawodowi, którzy z takimi biegają, ale obowiązującym kalibrem w Wojsku Polskim jest 5,56x45 NATO. Taką amunicją strzelają karabinki kbs Beryl i kbs MSBS Grot, a nie "kałach". Coś, co widziałeś w telegazecie.
Nieuk z kałacha strzelał i nie musisz mi mówić jaką miał oficjalną nazwę. AKM to nadal kałach AK 47. AKM oznacza kałacha z wersją podstawową z kolbą stałą, ja miałem AKMS wersja z kolbą składaną.
Chcesz błyszczeć to się postaraj potoczna nazwa AK 47 kaliber 7,62 mm jest wciąż używaną bronią w Polsce i w wojsku i Policji i ZK.
Jak Grota wyprodukują z 500 tys. może dopiero się to zmieni.
Trzeba zmienić politykę kadrową. Napisałem o tym w trzecim akapicie.
A to ja siedzę za sterami MON? xD Każdy kto służy lub służył, widzi co się dzieje. Mamy różne wizję, ale zgadzamy się co do jednego: polityka kadrowa i szkoleniowa MONu leży.
Bez zmiany jakościowej polityków nie zmieni się MON bo tylko politycy mogą doprowadzić do zmiany jakościowej w wojsku gdzie kadra oficerów nie będzie się bała o swoje stołki. A tak długo jak się boją tak długo nic tam się nie zmieni.
Nie mamy świeżych rezerw, które są odpowiednio wyszkolone, a to na ich bazie będziemy walczyć w razie godziny W.
To nie jest wina szeregowych, podoficerów czy oficerów, a decydentów. Ten rozkład trwa od wielu lat.
Przecież wiem że nie mamy.
Nie mamy bo zniesiono ZSW przecież można to było utrzymać tylko w w innym wydaniu.
Nawet przyjmując okres szkolenia 9 miesięczny z ilością na poziomie 10 tys. to przez 14 lat mielibyśmy "nowych" rezerwistów na poziomie 140 tys. tak?
To wszystko zrobili politycy. Dla niepewnych głosów wyborczych.
"taki mamy klimat"
Od dawna mówię że polityków należ rozliczać z tego co robią a nie z tego co gadają.
Wyraźnie Ci napisałem, że temat aborcji, to porównanie. Porównanie tego, jak chodzisz i pierdolisz głupoty, chociaż się nie znasz.
Miało to pokazać, że choć znajomy jest mi temat aborcji, to nie wiem o nim na tyle, by się wypowiadać, co wyglądałoby na pierdolenie głupot. Czyli dokładnie to, co Ty robisz.
I wciąż i nadal nie wskazujesz co złego w sprawie aborcji napisałem - krytykujesz dla krytyki?
Piszesz że sprawa aborcji jest Ci znana to napisz co JA złego w tym temacie napisałem - bo sam krytyka bez wskazania "problemu" tematu nie załatwi.
A czy ja, jak to barwnie napisałeś "pierdolę głupoty" to raczej zależy od osoby oceniającej a że pewnie i w tym temacie nie jesteś "ekspertem" to bez wskazania problemu nadal będę pie.dolił - bo to jedno z najlepszych doznań jakie doświadczyłem
Nie latam i nie piszę peanów o moralności - bo moralność to sztuczny twór, ale to inna kwestia, filozoficzna - czy też nie wymądrzam się w kierunku medycznym. Zwyczajnie się na tym nie znam, więc siedzę cicho.W przeciwieństwie do Ciebie - w analogii to obecnego tematu.
Ale jeżeli mnie krytykujesz za to co piszę to znaczy że nie siedzisz cicho tylko wchodzisz w dyskusję z moim zdaniem co oznacza że masz inne w temacie i ok - tylko dlaczego oczekujesz że będę postępował tak jak Ty i mi zabraniasz wypowiadać się w tych tematach? Zabraniasz bo masz inne zdanie? Możesz mnie "zamknąć" tylko w jeden sposób - merytorycznie a nie hejtem, ubliżaniem, szyderą - jestem na to za stary żeby tym się przejmować.
Czyli domniemuję że masz do mnie jakiś problem a nie do tego co piszę?
Rozumiesz, czy mam Ci jak psu na parówkach wytłumaczyć? xD
Bo zaczynam dochodzić do wniosku, że parafrazując pewnego wąsatego szajbusa z muszką "równie dobrze mógłbym rozmawiać na ten temat".
Rozumiem że Twoja wiedza jest mniejsza niż myślałem - krytyka dla krytyki to ślepa ulica.
Tak, bo ktoś śmiał Ci wytknąć debilne sianie popeliny, to już hejt. Jakim Ty jesteś wrażliwym wyjątkowym płatkiem śniegu, ojeju jeju.
Krytyka od dziś to przerost ego. Jedyne czego możesz mieć przerost to prostaty, ze względu na wiek.
Chyba piszesz o sobie - jesteś po prostu wulgarno chamskim człowiekiem który jak kogoś nie zjedzie to ma gorszy dzień.
Ty nie krytykujesz Ty hejtujesz taka jest prawda.
Moje ego jest na tyle niskie, że umiem rozróżnić pewne sprawy i pozwalam sobie na zamknięcie mordy, gdy nie znam tematu.
To czemu tego nie zrobisz?
No i takie didaskalia - sporty walki bardzo kruszą ego. Polecam, możesz jak dostaniesz w papę na treningu, to otrzeźwiejesz
No i chyba dostałeś za bardzo bo nie krytykujesz tego co napisałem tylko hejtujesz moją osobę.
A no Ty pierdoliłeś o dwóch latach, chociaż wspomniał o tym ktoś inny, ale Ty chwyciłeś się tego jak małpa brzytwy i tańczysz po okręgu ogniska
Wysil się i wskaz mój wpis.
Ty merytorycznie leżysz i robisz pod siebie. Przez kilka stron tematu siedziałeś i pierdoliłeś swoje mądrości, ale jak przyszedł jeden człowiek, by punktować Cię, to nagle wielki hejt.
Idź do kąta i się popłacz, wyjątkowy płatku śniegu, bo ktoś śmiał skrytykować Twoje genialne pomysły w ostrych słowach xD Niczym nie różnisz się od gwiazdeczek, które odwalił publicznie głupotę, a na falę zasadnej krytyki reagują płaczem i szlochem, przerywanym "oni mnie hejtujoooo!"
Z tym zdrowie to odnosiłeś się do mnie, personalnie, więc po co robisz jakieś szerokie kręgi na całą cywilizację? Dobrze się czujesz?
Znowu obraczasz mordą, tworzysz powietrze, ale zero konkretów. Moralizatorskie słówka jak od starszej kobieciny w poczekalni przychodni.
Każdy z nas ma wybór co do tego jak się prowadzi. Ktoś wybrał taką drogą i poniesię konsekwencje. Ja wybrałem inną.
Łatwo jest założyć ręce i powiedzieć "jakim mnie panie Boże..". To nie kosztuje nic. Podobnie jak Twoje ciągłe obracanie gębą, pseudo ekspercie.
Nie martw się, będę sprawniejszy w tym wieku niż Ty. Dbam o to.
Byłem na poligonie. Służyłem.
Dyletantem jesteś Ty, bo ostatni raz byłeś jeszcze w czasach PRLu i nawet kurwa AK od AKM nie umiesz odróżnić.
I nie, to nie jest AK 47. AK 47 to masz w gierkach lub filmach. No ale czego się spodziewać po kimś, kto pierdoli głupoty.
Tak, tak xDDDDD bo to sprawa wyłącznie mediów.
Wcale nie tego co robi MON z żółnierzami. Ponownie: chuj się znasz, ale się wypowiadasz. Ustaliliśmy już, że merytorycznie leżysz, więc po co wstajesz?
Jaki jest sens. Wojsko znasz z gazety i czasów młodości, gdzie odsłużyłeś swoje, a te wspomnienia się mocno zatarły.
To zapytaj tych strzelców sportowych dlaczego nie chcą iść do wojska, dostaniesz szybką odpowiedź.
Nadal, Ci ludzie są lepiej wyszkoleni niż rezerwiści z Twojego pomysłu. Twojego.. wyssanego z jakiegoś przekazu czy cudzej opinii, bo to debilny pomysł.
Bartosiak to rzeźbiarz powietrza, a nie ekspert. Opanował do perfekcji rekotrykę - bo jest z wykształcenia prawnikiem - i rzuca buzzwordami, strasząc na lewo i prawo.
Ostatni ludzie których powinieneś słuchać to tzw. wojennie analitycy, pokroju Bartosiaka czy Wolskiego.
Moje zdanie o potrzebie ekspertów są poparte rzeczywistością.
To, że na Ukrainie pokazywane są urywki z walk lekkiej piechoty, najcześciej ichniego OT, to celowy zabieg, młocie. To kwestia wojny informacyjnej, by pokazywać tylko takie i nie inne przekazy. Za takim jednym ukraińskim piechocińńcem stoi pięciu jego kolegów, którzy go wspomagają. Ale Ty nadal z uporem maniaka pierdolisz głupoty. Nie znasz się, ale obracasz tą mordą niczym krowa na pastwisku. Nie ma to sensu i logiki. Ja Ci mówię jak wygląda współczesne pole walki, a Ty o swoich partyzntach po półrocznym kursie strzelania w tyralierze czy specjalnie wyselekcjonowanych przekazach medialnych z wojsk ukraińskich.
Chuja się znasz, ale się wypowiadasz.
Nie, nie siedziałem w sztabie.
Wręcz przeciwnie, bo i szarża moja niska.
O kurwa xDD a wiesz, że na poligonie jednostki się rotują? Nie siedzi tam non-stop jeden pododdział ale kilka?
Pominę to, że jest tam dużo wojsk sojuszniczych i jeśli słyszysz ciągłe napieprzanie to raczej oni, a na pewno Amerykanie.
Znowu - dyletancie - nie znasz się, ale pierdolisz głupoty.
Ale rezerwa, cepie, to nie są paryzanci z Twojego genialnego pomysłu, kiedy to kurwa zrozumiesz? XD
Ile razy mam Ci to napisać, jak dużą czcionką i jak bardzo pogrubione?
To wielu żołnierzy o różnych specjalnościach. Każda jest potrzebna, bo musisz takimi rezerwistami zatkać luki kadrowe w razie wojny.
Nie, to nie jest propozycja, to debilizm.
Obsługi broni można nauczyć się zapisując na jakiś kurs na strzelnicy. Wyjedzie to samo. To nie jest szkolenie podstawowe, to zaznajomienie się z bronią.
Fabryka partyzantów. Po co się wypowiadasz, jeśli nie masz konkretnego pomysłu?
Potrzeba przeszkolić ludzi z różnych specjalności - koniec, kropka.
To nie jest XIX wiek czy XX, gdzie piechota stanowiła większość. Ciągle tego nie rozumiesz.
I znowu, powtórzę po raz piąty.
Temat z aborcją wybrałem jako PORÓWNANIE - trudne słowo dla Ciebie.
By pokazać Ci, że choć mam świadomosć istnienia tematu, to nie wypowiadam się o nim szeroko, bo nie czuje się ekspertem. Zobrazowanie pewnego zachowania.
W przeciwieństwie do Ciebie, gdzie siedzisz tutaj i pierdolisz głupoty o wojsku, jakbyś się znał. A nie znasz się.
Leżysz i robisz pod siebie merytorycznie.
Wybierz się na jakiś sport walki.
Dostaniesz po łebie, możesz przestaniesz bezsensownie obracać gębą. Wyjdzie Ci tylko na dobre.
Sporty walki mają to do siebie, że kruszą ego. Punktowanie Cię to nie jest oznaka ego, ale rozumiem piszcząca królewno - bronisz się jak możesz, choć jest to żałosna obrona.
Nie można powiedzieć słowa, bo hejt. A nie daj w ostrzejszych słowach xDD
Weź kurwa przeczytaj to co napisałeś, a potem idź do lustra i sprawdź czy ktoś Ci nie dorobił peruki oraz czerwonego nosa.
Leżysz merytorycznie, ale jeszcze przebąkujesz swoje psuedo-mądrości.
Tak ciężko jest Ci przyznać się, że masz jedno doświadczenie sprzed wielu lat i ominął Cię temat z racji życiowych spraw, więc się nie znasz?
Przywołam tutaj wątek owej aborcji, chociaż może być to coś innego.
Temat kojarzę, jestem świadomy i mam jakieś zdanie, ale nie latam po forach - jak Ty - pierdoląc głupoty, pozując na speca. Bo zwyczajnie się nie znam.
Tak samo, jak Ty się nie znasz zna wojskowych sprawach.
To może ja opowiem czego musi się nauczyć przeciętny zmechol czy żołnierz piechoty lekkiej. Jeśli chodzi o podstawy, to pominę tzw. regulaminy czyli podstawy poruszania się i zachowania żołnierza w wojsku.
Strzelanie.
Żołnierz nauczy się w wojsku trzech postaw strzeleckich, podstawowej obsługi swojej broni tzn. jej rozkładania i składania w podstawowym zakresie niezbędnym do strzelania, oraz tzw. manualki, to jest czym zwalnia się magazynek, czym zabezpiecza broń, zmienia tryb ognia, blokuje zamek itd. Może uda mu się też usuwać zacięcia, choć większość i tak w razie zacięcia będzie żałośnie wołać prowadzącego strzelanie... Nauczy się też strzelać ogólnie w kierunku celu, a czasem nawet trafiać Jeśli nie jest samorodkiem talentu strzeleckiego lub nie wyniósł z domu wiedzy z zakresu strzelectwa, to nikt nie będzie drążył tematu indywidualnych błędów jakie popełnia co powoduje, że raz trafia, a raz nie trafia i sam nie wie dlaczego. Jeśli strzela ogólnie w kierunku tym samym co reszta plutonu, to jest git!
Taktyka.
Żołnierz nauczy się przemieszczać w kolumnie pojedynczej lub podwójnej. Nauczy się podstawowych reakcji drużyny/sekcji na ostrzał lub rozkaz ataku, przez który rozumiem proste napierdalanie do przodu skokami stosując bieg z unikami.
Problem zaczyna się kiedy ktoś próbuje poćwiczyć coś bardziej zaawansowanego jak poruszanie się w terenie otwartym sierżantem lub o zgrozo podwójnym sierżantem. Robi się zamieszanie, padają przekleństwa, rwanie włosów itp. Na szczęście sierżant odchodzi ponoć do lamusa, bo kto jest taki głupi żeby zapierdalać środkiem pola sierżantem zamiast znaleźć jakiś uskok terenu, zagajnik, lasek i choćby nadkładając drogi pomaszerować normalną kolumną za to choć za pozorami ukrycia. Tutaj problem mają zmechole, bo ich faktycznie mogą desantować na środku pola...
Problem rozkwita jak grzyb na ścianach meliny, gdy trzeba przejść do bardziej zaawansowanej taktyki jaki zasadzka ogniowa w polu, na drodze, różne warianty ataku na umocniony punkt przeciwnika z wykorzystaniem współpracy kilku drużyn/sekcji. A gdzie jeszcze opracowanie planu i jego wzdrożenie w polu z wykorzystaniem przydzielonego wsparcia ogniowego, odejściem do punktu koncentracji po wykonaniu zadania lub jego przerwaniu itd., a to są podstawy taktyki na poziomie plutonu i kompanii.
Specjalności.
Nie ma takiej specjalności w wojsku jak strzelec. W drużynie/sekcji każdy ma karabinek, którym wykonuje zadania strzeleckie ale ma też swoją właściwą specjalność, w której musi się szkolić. I tak są to:
- saper/zwiadowca: człowiek odpowiedzialny w drużynie/sekcji za rozpoznanie, wykrywanie przeszkód, pułapek, min, ich neutralizację oraz zakładanie własnych pułapek, min, niszczenie przy użyciu ładunków wybuchowych różnych wskazanych obiektów. Jest to rozległa wiedza z zakresu posługiwania się wykrywaczem min, sondami, znajomość rodzajów i budowy min, znajomość działania materiałów wybuchowych, obliczania ich ilości do neutralizacji celu w zależności od jego lokalizacji, budowy, materiału, umiejętność rozkładania i planowania sieci przewodów elektrycznych itd., itp.
- strzelec wyborowy: człowiek odpowiedzialny za zwalczanie celów na odległościach większych niż zasięg broni indywidualnej drużyny/sekcji i za nawigację drużyny w terenie. Musi znać się na topografii, umieć posługiwać się mapą analogową i cyfrową, nawigować po azymucie, GPS, zliczać kroki czyli ogólnie odpowiada za orientację drużyny w terenie.
- medyk: to człowiek, który oprócz karabinka dźwiga na sobie plecak medyczny i odpowiada za ratowanie życia kolegów i koleżanek. Musi posiadać wiedzę i umiejętności jak poradzić sobie ze wszystkimi możliwymi kontuzjami i obrażeniami jakie mogą spotkać żołnierza na polu walki, pokierować działaniami kolegów w czasie udzielania pomocy, prowadzić odpowiednią dokumentację medyczną i korespondencję radiową określając w meldunkach w odpowiedni sposób rodzaj obrażeń, ich pilność, wymagane do tego środki itd., itp.
-radiotelegrafista: to człowiek, który oprócz swojego karabinka dźwiga na sobie plecak z radiem. Odpowiada za łączność drużyny ze światem. Musi umieć rozebrać i złożyć swoją radiostację, naprawić kiedy trzeba, znać zasady łączności, kanały łączności, zasady szyfrowania i odszyfrowywania wiadomości.
- celowniczy UKM: to człowiek, który nie nosi karabinka ale zamiast tego ma ręczny karabin maszynowy. To podstawowa siła ogniowa drużyny. To on odpowiada za to żeby dać drużynie czas do odskoku w razie zaskoczenia, on wspiera ją w razie ataku. Musi znać na wylot swoją broń, której obsługa, czyszczenie i strzelanie jest dalece bardziej skomplikowane niż z byle karabinka.
- celowniczy RPG: to koleś, który oprócz swojego karabinka dźwiga jeszcze rurę granatnika i wraz z amunicją. Odpowiada za zwalczanie celów opancerzonych i ewentualnie celów lekko ufortyfikowanych. Oprócz obsługi swoego karabinka musi umieć rozkładać i czyścić swój granatnik, znać zasady bezpiecznego z niego strzelania, celowania za pomocą przyrządów mechanicznych, optycznych lub noktowizji. Przy czym RPG, to jest dość proste urządzenie ale jeśli dostanie coś z obecnej epoki jak Javelin, to czekają go godziny szkolenia na symulatorze.
- dowódca/z-ca dowódcy: to kolesie, którzy muszą mieć w małym palcu wszystko to co reszta może znać wycinkowo. Umieć planować taktycznie i stosować różne warianty taktyczne, posługiwać się mapą, radiem, znać możliwości każdej broni swojej drużyny. Umieć dowodzić swoją drużyną i współdziałać z innymi drużynami w ramach plutonu. Musi też mieć cechy osobowe do dowodzenia grupą ludzi.
Wymieniłem powyżej podstawowe specjalności biednej, pierdolonej piechoty, gdzie od biedy można założyć, że 9-12 miesięcy intensywnego szkolenia może dać w rezultacie w miarę sprawnie działający pluton piechoty.
Snake, dodaj do tego jeszcze odpowiednie zgranie pododdziału, o ile uwzględniłeś to w swojej kalkulacji 9-12 miesięcznego szkolenia.
Mam wrażenie, że miałeś chyba styczność z WOT. Brzmi to wszystko znajomo, bardzo znajomo.
Opanowanie zielonej taktyki to są godziny ćwiczeń. Niezliczonych ćwiczeń.
A i tak mówimy o żołnierzu piechoty zmech/zmot. Niech będzie to szperacz - niekoniecznie musi to być saper, może być zwiadowca.
Godziny treningów, wiedza, litry potu i błota.
Z tego powstają specjaliści, a nie partyzanci po półrocznym kursie strzelania do bażantów jak proponuje tutaj jeden kolega.
Z resztą, podstawowym zadnaiem żołnierz na polu walki jest ogień i manewr. Musi umieć prowadzić skuteczny ogień i przmieszczać się z miejsca na miejsce.
137 2022-11-18 14:32:04 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-18 14:34:06)
Ty merytorycznie leżysz i robisz pod siebie. Przez kilka stron tematu siedziałeś i pierdoliłeś swoje mądrości, ale jak przyszedł jeden człowiek, by punktować Cię, to nagle wielki hejt.
Dobra Twoim stylem.
Ty mi nic nie wytknąłeś tylko pierdolisz swoje mądrości na temat historii pod tytuł "jak było w wojsku" oraz nowszy rozdział "jak jest w wojsku" i MON niczym prawdę objawioną. A 1/4 to krytyka mojej osoby bo o Boże śmiałem się wypowiadać we temacie gdzie Ty nie śmiesz - merytoryka całą gębą.
Idź do kąta i się popłacz, wyjątkowy płatku śniegu, bo ktoś śmiał skrytykować Twoje genialne pomysły w ostrych słowach xD
To nie krytyka tylko pieprzenie w bambus gdzie sam nie posiadając wiedzy udajesz mądrzejszego a zwykła buta uszami wypływa. Zero propozycji tylko "nie da się" "nic z tego nie będzie" "zamknij mordę bo ja jej nie otwieram" - to krytyka? to żałość nie krytyka.
Niczym nie różnisz się od gwiazdeczek, które odwalił publicznie głupotę, a na falę zasadnej krytyki reagują płaczem i szlochem, przerywanym "oni mnie hejtujoooo!"
Jak zwykle w temacie - ale ulżyj sobie.
Z tym zdrowie to odnosiłeś się do mnie, personalnie, więc po co robisz jakieś szerokie kręgi na całą cywilizację? Dobrze się czujesz?
To Ty napisałeś
Mam lepszą kondycję i sprawność niż większość rezerwistów, ale o tym później.
na co odpisałem
I miej tak przez sto lat ale zapominasz o chorobach, czy ciężkiej pracy fizycznej które to potrafią przeczołgać kondycje każdego.
Odnosiłem się ogólnie - ale jak zwykle widzisz co chcesz.
Znowu obraczasz mordą, tworzysz powietrze, ale zero konkretów. Moralizatorskie słówka jak od starszej kobieciny w poczekalni przychodni.
Jak na razie to tak piszesz konkretnie że szkoda klawiatury w którą tam stukasz.
Każdy z nas ma wybór co do tego jak się prowadzi. Ktoś wybrał taką drogą i poniesię konsekwencje. Ja wybrałem inną.
Noo odkrywasz Amerykę - Twoja droga Twoja sprawa tylko po co czepiasz się mojej?
Łatwo jest założyć ręce i powiedzieć "jakim mnie panie Boże..". To nie kosztuje nic. Podobnie jak Twoje ciągłe obracanie gębą, pseudo ekspercie.
Nie martw się, będę sprawniejszy w tym wieku niż Ty. Dbam o to.
Może będziesz może nie - skąd wiesz jaką datę masz na gwarancji swojego życia? Najpierw dożyj a później się hełp.
I tak, Ty nie chcesz lub nie potrafisz przyjąć do siebie wiedzy że życie przetacza się przez innych inaczej niż przez Ciebie.
Ale po co psuć swoja strefę komfortu.
Byłem na poligonie. Służyłem.
Dyletantem jesteś Ty, bo ostatni raz byłeś jeszcze w czasach PRLu i nawet kurwa AK od AKM nie umiesz odróżnić.
I nie, to nie jest AK 47. AK 47 to masz w gierkach lub filmach. No ale czego się spodziewać po kimś, kto pierdoli głupoty.
Ale swojej wiedzy specjalistycznej/eksperckie nie rozwiniesz, prawda?
To tak jakbyś nic nie napisał tylko takie zaprzeczanie dla zaprzeczania.
Tak, tak xDDDDD bo to sprawa wyłącznie mediów.
Wcale nie tego co robi MON z żółnierzami. Ponownie: chuj się znasz, ale się wypowiadasz. Ustaliliśmy już, że merytorycznie leżysz, więc po co wstajesz?
To że Ty tak twierdzisz nie oznacza Misiu że ja tak myślę a Ty nie napisałeś nic żebym pomyślał coś innego. Tymi wykwintnymi wstawkami mnie nie przekonasz.
Jaki jest sens. Wojsko znasz z gazety i czasów młodości, gdzie odsłużyłeś swoje, a te wspomnienia się mocno zatarły.
I w zwiazku z tym nie mam prawa sie wypowiadać?
O alfo i omego tyś jest prawdą wcieloną - szkoda tylko że na proste pytania piszesz elaboraty zamiast prosto na nie odpowiedzieć.
To zapytaj tych strzelców sportowych dlaczego nie chcą iść do wojska, dostaniesz szybką odpowiedź.
Nadal, Ci ludzie są lepiej wyszkoleni niż rezerwiści z Twojego pomysłu. Twojego.. wyssanego z jakiegoś przekazu czy cudzej opinii, bo to debilny pomysł
Nie spytam bo nie znam żadnego.
Spoko niech będą lepiej wyszkoleni - zdziwiłbym się gdyby było inaczej.
Ja mam luźny pomysł jak można zapewnić rezerwistów którzy w chwili obecnej jak sam zauważyłeś to średnia 45+ - Ty masz pomysł na krytykę i nic do tej pory w temacie nie napisałeś.
Bartosiak to rzeźbiarz powietrza, a nie ekspert. Opanował do perfekcji rekotrykę - bo jest z wykształcenia prawnikiem - i rzuca buzzwordami, strasząc na lewo i prawo.
Ostatni ludzie których powinieneś słuchać to tzw. wojennie analitycy, pokroju Bartosiaka czy Wolskiego.
Nie ma problemu - wskaz tych "prawdziwych" ekspertów to ich posłucham.
Moje zdanie o potrzebie ekspertów są poparte rzeczywistością.
To, że na Ukrainie pokazywane są urywki z walk lekkiej piechoty, najcześciej ichniego OT, to celowy zabieg, młocie. To kwestia wojny informacyjnej, by pokazywać tylko takie i nie inne przekazy. Za takim jednym ukraińskim piechocińńcem stoi pięciu jego kolegów, którzy go wspomagają.
Kowadełku mordko Ty moja - a skąd oni mają tych 5 co stoją za tym jednym piechociarzem? - nadal nie przedstawiasz wizji jak zawodowcom zapewnić rezerwy.
To że trwa wojna informacyjna i pokazują co chcą to pewnik.
Ale Ty nadal z uporem maniaka pierdolisz głupoty. Nie znasz się, ale obracasz tą mordą niczym krowa na pastwisku. Nie ma to sensu i logiki. Ja Ci mówię jak wygląda współczesne pole walki, a Ty o swoich partyzntach po półrocznym kursie strzelania w tyralierze czy specjalnie wyselekcjonowanych przekazach medialnych z wojsk ukraińskich.
Chuja się znasz, ale się wypowiadasz
Najlepiej co przedstawiłeś to jak mnie krytykować i pomysły na czym to ja się nie znam i o czym mam nie pisać.
Rzuciłeś kilka luźnych tez jak prawdę objawioną z nadzieja że mnie to porazi?
Czy Ty nie jarzysz że ja piszę o ewentualnym sposobie pozyskania rezerwistów a nie o ostatecznym sposobie ich szkolenia? Tak ciężko to zrozumieć?
Przedstawiłem pomysł Tobie się nie spodobał i ok masz prawo ale za Twoją krytyką mojej osoby nie poszło nic zero propozycji/wizji/pomysłu jak spowodować pozyskanie młodych rezerw.
NIC a taki jesteś wygadany.
Nie, nie siedziałem w sztabie.
Wręcz przeciwnie, bo i szarża moja niska.
O kurwa xDD a wiesz, że na poligonie jednostki się rotują? Nie siedzi tam non-stop jeden pododdział ale kilka?
Pominę to, że jest tam dużo wojsk sojuszniczych i jeśli słyszysz ciągłe napieprzanie to raczej oni, a na pewno Amerykanie.
Znowu - dyletancie - nie znasz się, ale pierdolisz głupoty.
Czyli nadal w temacie.
Poważnie rotują? Ola Boga kto by pomyślał a nie zdradzasz jakiejś tajemnicy?
Ale rezerwa, cepie, to nie są paryzanci z Twojego genialnego pomysłu, kiedy to kurwa zrozumiesz? XD
Ja to pustaczku rozumiem pytanie raczej kiedy Ty zrozumiesz o czym ja pisałem.
Ile razy mam Ci to napisać, jak dużą czcionką i jak bardzo pogrubione?
To wielu żołnierzy o różnych specjalnościach. Każda jest potrzebna, bo musisz takimi rezerwistami zatkać luki kadrowe w razie wojny.
Nie, to nie jest propozycja, to debilizm.
A Ty dalej swoje, każdego o każdej specjalizacji należy przeszkolić w zakresie podstawowym obsługi broni a następnie szkoli się w danym konkretnym kierunku -jarzysz?
O ile jesteśmy w stanie nauczyć ludzi obsługi broni podstawowej, obsługi np. Piorunów, czy dronów(nie wszystkich rodzajów) w miarę szybko to "żołnierzy o różnych specjalnościach" już nie tu raczej kłania się zawodowstwo.
A jeżeli mielibyśmy uczyć obsługi bardziej zaawansowanego sprzętu przyszłych rezerwistów to z mojego pomysłu pól rocznego przeszkolenia musielibyśmy termin szkolenia podnosić w górę - to jasne ale chyba nie dla Ciebie.
Obsługi broni można nauczyć się zapisując na jakiś kurs na strzelnicy. Wyjedzie to samo. To nie jest szkolenie podstawowe, to zaznajomienie się z bronią.
Tylko miliony mają w dupie naukę i się nie zapiszą i dlatego trzeba ich do tego przymusić.
Zaczynasz czepiać się - zaznajomienie się z bronią odbywa się w trakcie szkolenia podstawowego - i możemy tak w kółko.
Co według Ciebie jest szkoleniem podstawowym?
Fabryka partyzantów. Po co się wypowiadasz, jeśli nie masz konkretnego pomysłu?
To była luźna nie zobowiązująca propozycja - po co się wypowiadasz jak nawet takiej nie masz?
Potrzeba przeszkolić ludzi z różnych specjalności - koniec, kropka.
I jak to zrobić skoro pobór jest zły a młodzi się nie garną?
To nie jest XIX wiek czy XX, gdzie piechota stanowiła większość. Ciągle tego nie rozumiesz.
I tu widać jak nie zrozumiałeś tego co piszę - od czegoś trzeba zacząć a tym początkiem może(nie musi) być szkolenie podstawowe.
I znowu, powtórzę po raz piąty.
Temat z aborcją wybrałem jako PORÓWNANIE - trudne słowo dla Ciebie.
By pokazać Ci, że choć mam świadomosć istnienia tematu, to nie wypowiadam się o nim szeroko, bo nie czuje się ekspertem. Zobrazowanie pewnego zachowania.
I kolejny raz powtarzam - nie jestem Tobą, to skąd pomysł że będę realizował Twoje oczekiwania?
Nie chcesz to nie gadaj ja będę się wypowiadał w każdym temacie - bez wiedzy eksperckiej - jakim chcę a Tobie podobni będą mnie umoralniać/upominać/prostować że mi nie wolno.
To tak jakby Ci teraz napisał - nie wypowiadaj się o wojsku bo nie jesteś ekspertem swoje doświadczenia życiowe czy przemyślenia Ciebie do tego nie upoważniają.
I co nie będziesz się wypowiadał?
Bo ja Ci tak napisałem?
Wybierz się na jakiś sport walki.
Dostaniesz po łebie, możesz przestaniesz bezsensownie obracać gębą. Wyjdzie Ci tylko na dobre.
Sporty walki mają to do siebie, że kruszą ego. Punktowanie Cię to nie jest oznaka ego, ale rozumiem piszcząca królewno - bronisz się jak możesz, choć jest to żałosna obrona.
Nie można powiedzieć słowa, bo hejt. A nie daj w ostrzejszych słowach xDD
Nie jesteś ekspertem.
Wypowiadasz się z racji swojego doświadczenia życiowego i swoich przemyśleń lub zaczerpniętych od innych którzy Ci leżą.
Tak samo jak ja. Jedyne co nas tak naprawdę różni to lata życia.
Tylko dlaczego uważasz że to Ty posiadasz rację? Bo tak i już?
Nie, ego to masz Ty nadal za wysokie niech dalej Ciebie tam walą może zrozumiesz że mam prawo wypowiadać się w każdym temacie bo gdyby to zależne było od Ciebie i Tobie podobnych to nie mógłbym wychodzić z domu z powodu.....(i tu wpisać jakiego) nie Misiaczku nie tędy droga.
Weź kurwa przeczytaj to co napisałeś, a potem idź do lustra i sprawdź czy ktoś Ci nie dorobił peruki oraz czerwonego nosa.
Idź, idź warto czasem pośmiać się z siebie samego.
Leżysz merytorycznie, ale jeszcze przebąkujesz swoje psuedo-mądrości.
Tak ciężko jest Ci przyznać się, że masz jedno doświadczenie sprzed wielu lat i ominął Cię temat z racji życiowych spraw, więc się nie znasz?
Przywołam tutaj wątek owej aborcji, chociaż może być to coś innego.
Temat kojarzę, jestem świadomy i mam jakieś zdanie, ale nie latam po forach - jak Ty - pierdoląc głupoty, pozując na speca. Bo zwyczajnie się nie znam.
Tak samo, jak Ty się nie znasz zna wojskowych sprawach.
Dużo napisałeś.
Bardzo skupiłeś się na krytyce mojej osoby i tego co tutaj napisałem.
Tylko po co?
Ale czy wniosłeś coś w temacie wojska i ewentualnego przymusowego poboru? Według mnie nie.
Rozwijając Twoją myśl - tutaj powinni się wypowiadać sami eksperci - to co tutaj robisz Ty?
138 2022-11-18 14:57:24 Ostatnio edytowany przez Mikry Mike (2022-11-18 15:02:08)
Ale po chuj wstajesz, jak merytorycznie leżysz.
Po co? Nie umiesz odróżnić AK od AKMS i nawet nie wisz co oznacza literka M, więc po co napierdalasz dalej.
Znawca wojska z telegazety xD
Krytykuje Twoją "wiedzę", calineczko. Narazie piszczysz niczym pizda, bo śmiałem Ci wytknać dyletanctwo.
Zabawne, że wtapiasz się w swoje poglądy na tyle, by uważać krytykę poglądów za personalny atak na Ciebie. Stare, znałem. Kiepski chwyt kiepskich ludzi.
Wybierz się na jakiś trening, niech Cię przewalcują i może zamkniesz w końcu ten pysk, bo robisz się męczący xD
Krytyka Twoich pomysłów i dyletanctwa nie jest przerostem ego, ale rozumiem musisz jakoś się bronić. Na wszelkie sposoby.
Może wtedy nauczysz się rozróżniać ego od krytyki, bo póki co jest ciężko z analizą. W prywatnym życiu też jesteś tak cienki jak dupa węża, że na każde słowo przeciwko zaczynasz histeryzować o hejcie?
Musi być zabawnie żyć z Tobą w bliskich kontaktach w takim razie. Coś z pogranicza South Parku i Looney Toons.
W pracy szef skrytykuje Twój projekt, podając powody, to też zaczniesz płakać i popierdalając po biurze z łzami w oczach krzyczysz, że "szef ma przerośnięte ego i w ogóle to hejtuje"? XD
Mam więcej wiedzy o wojsku niż Ty, co Ci udowodniłem.
Ekspert od szkolenia partyzantów po półrocznym kursie strzelania do czereśni. Jak Ci kolega wyżej wyjaśnił, to mordę zamknąłeś, chociaż szczekasz w dalszym ciągu.
Nadal nie potrafisz zrozumieć, że swoje "szkolenie podstawowe" możesz wsadzić na półkę w dziale z fantastyką. Wojsku nie potrzeba partyzantów, którzy umieją strzelać. Takich ludzi jest pełno w stowarzyszeniach strzeleckich i na strzelnicach.
Wojsku potrzebne są przeszkolone rezerwy z różnych specjalności. Kurwa, jakbym do cegły mówił. Ty o swoich upośledzonym pomyśle, a ja o problemie.
Rezerwa to nie bojownicy przeszkoleni tylko w używaniu kałacha - którego nawet nie umiesz odróżnić, takim jesteś ekspertem.
Twój problem jest taki, że dużo obracasz mordą ale nie umiesz przyznać się w jednym zdaniu "To jest moje zdanie, mogę się mylić, jeśli nie wiem to chętnie się dowiem".
No nie umiesz i chuj, zakuty łeb.
Napierdalasz sobie tam pod nosem, w tym swoim świecie jako wyjątkowy płatek śniegu. Leć do Pudelka, poskarż się, że ktoś zaczął wytykać Ci dyletactwo i poczułeś hejt. Polskie gwiazdeczki zrozumieją Cię w sekundę xDD
No, powypierdalaj w podskokach, już.
Ale po chuj wstajesz, jak merytorycznie leżysz.
Po co? Nie umiesz odróżnić AK od AKMS i nawet nie wisz co oznacza literka M, więc po co napierdalasz dalej.
Znawca wojska z telegazety xD
Sam jesteś tak
Nie masz nic ciekawego do powiedzenia to się bujaj.
Krytykuje Twoją "wiedzę", calineczko. Narazie piszczysz niczym pizda, bo śmiałem Ci wytknać dyletanctwo.
Problem w tym że nie czytasz tego co pisze tylko sobie dopisujesz - napisałem Misiaczku że nie jestem ekspertem. Tak samo jak Ty z tą różnicą że ja Tobie mordy zamykać nie karzę.
Zabawne, że wtapiasz się w swoje poglądy na tyle, by uważać krytykę poglądów za personalny atak na Ciebie. Stare, znałem. Kiepski chwyt kiepskich ludzi.
Jesteś ślepy na jedno oko czy jak - w Twoich wpisach przynajmniej połowa dotyczy krytyki mojej osoby - jaki to ja nie jestem z przymiotnikami - reszta to krytyka mojego pomysłu oraz Twoja ekspresja tego co było i tego co jest.
Merytoryki u Ciebie to może z 5%.
Wybierz się na jakiś trening, niech Cię przewalcują i może zamkniesz w końcu ten pysk, bo robisz się męczący xD
Się usrałeś z tym treningiem, pogadamy jak skończysz magiczne 50+ przeczołga Ciebie jakaś długotrwała choroba czy choroby i spotkasz takiego brzdąca jak Ty teraz i Ciebie zjedzie od przysłowiowych Januszy bo...bo może.
Ty chyba za bardzo na tych treningach oberwałeś i nie jarzysz o czym piszę.
Krytyka Twoich pomysłów i dyletanctwa nie jest przerostem ego, ale rozumiem musisz jakoś się bronić. Na wszelkie sposoby.
Tak jak Ty to robisz? Zobacz ile już napisałeś krytyki wobec mnie a nie o tym o czym zaczęliśmy gadać?
I jak zwykle nie przedstawisz swojego pomysłu na posiadanie rezerw ludzkich bo takiego nie masz ale mój luźny pomysł to tragedia i koniec świata.
Może wtedy nauczysz się rozróżniać ego od krytyki, bo póki co jest ciężko z analizą. W prywatnym życiu też jesteś tak cienki jak dupa węża, że na każde słowo przeciwko zaczynasz histeryzować o hejcie?
Prawda w czy kole? Czytając Twoje jakże światłe słowa nie widać treści ani krytyki tylko hejt mojej osoby i taka jest prawda, możesz z tego szydzić swoim sposobem ale do krytyki to co piszesz ma się nijak.
Musi być zabawnie żyć z Tobą w bliskich kontaktach w takim razie. Coś z pogranicza South Parku i Looney Toons.
I Ty to nazywasz krytyką?
W pracy szef skrytykuje Twój projekt, podając powody, to też zaczniesz płakać i popierdalając po biurze z łzami w oczach krzyczysz, że "szef ma przerośnięte ego i w ogóle to hejtuje"? XD
Ze swoja wyobraźnią zajmij się pisaniem.
Mam więcej wiedzy o wojsku niż Ty, co Ci udowodniłem.
Własnie że nie udowodniłeś, Snake tak, Ty tylko się uzewnętrzniasz i robisz z siebie kogoś kim nie jesteś.
Ekspert od szkolenia partyzantów po półrocznym kursie strzelania do czereśni.
Czyli nie czytasz ze zrozumieniem.
Jak Ci kolega wyżej wyjaśnił, to mordę zamknąłeś, chociaż szczekasz w dalszym ciągu.
Nie żyje netem i ma swoje życie po za nim, do słów kolego odniosę się również.
Stań obok lempart i krzycz do innego człowieka razem z nią że jest psem - to widzę Twoje środowisko.
Nadal nie potrafisz zrozumieć, że swoje "szkolenie podstawowe" możesz wsadzić na półkę w dziale z fantastyką. Wojsku nie potrzeba partyzantów, którzy umieją strzelać. Takich ludzi jest pełno w stowarzyszeniach strzeleckich i na strzelnicach.
I nadal nie masz propozycji jak zapewnić rezerwy dla wojska ale mój pomysł jest zły bo jest zły i tak w kółko. Myślisz że jak będziesz zmieniał słowa to nagle pojawi tam się jakaś treść?
To że ludzie potrafią strzelać nie robi z nich rezerw - tak ciężko to zrozumieć?
Wojsku potrzebne są przeszkolone rezerwy z różnych specjalności. Kurwa, jakbym do cegły mówił. Ty o swoich upośledzonym pomyśle, a ja o problemie.
Kurwa jakbym do ściany gadał - nie mamy tych rezerw jarzysz czy nie? Żeby mieć rezerwy to trzeba zacząć je szkolić a czy to będzie "szydera" piechota czy o jakiś specjalnościach to bez znaczenia jeśli NIC nie zaczniemy robić to nic nadal mieć nie będziemy. Ciężko to zrozumieć? Pieprzone gimnazja.
Rezerwa to nie bojownicy przeszkoleni tylko w używaniu kałacha - którego nawet nie umiesz odróżnić, takim jesteś ekspertem.
Zabawne - i tak każdy z nich będzie przeszkolony z używania kałacha czy innej broni. I tego nie przeskoczysz. Ekspercie mojej osoby.
Twój problem jest taki, że dużo obracasz mordą ale nie umiesz przyznać się w jednym zdaniu "To jest moje zdanie, mogę się mylić, jeśli nie wiem to chętnie się dowiem".
Ale to raczej piszesz o sobie czosnyczku.
No nie umiesz i chuj, zakuty łeb.
I znowu sobie coś dopisujesz.
Napierdalasz sobie tam pod nosem, w tym swoim świecie jako wyjątkowy płatek śniegu. Leć do Pudelka, poskarż się, że ktoś zaczął wytykać Ci dyletactwo i poczułeś hejt. Polskie gwiazdeczki zrozumieją Cię w sekundę xDD
Widzę że znasz towarzystwo - dasz namiary?
No, powypierdalaj w podskokach, już.
Hahahahahaha rozbawiłeś mnie ktoś taki jak Ty ma mi mówić co mam robić? - zabawne.
I uwaga idę robić obiad wiec na Twoje wątpliwej jakości wpisy odpowiem później.
To może ja opowiem czego musi się nauczyć przeciętny zmechol czy żołnierz piechoty lekkiej. Jeśli chodzi o podstawy, to pominę tzw. regulaminy czyli podstawy poruszania się i zachowania żołnierza w wojsku.
Strzelanie.
Żołnierz nauczy się w wojsku trzech postaw strzeleckich, podstawowej obsługi swojej broni tzn. jej rozkładania i składania w podstawowym zakresie niezbędnym do strzelania, oraz tzw. manualki, to jest czym zwalnia się magazynek, czym zabezpiecza broń, zmienia tryb ognia, blokuje zamek itd. Może uda mu się też usuwać zacięcia, choć większość i tak w razie zacięcia będzie żałośnie wołać prowadzącego strzelanie... Nauczy się też strzelać ogólnie w kierunku celu, a czasem nawet trafiaćJeśli nie jest samorodkiem talentu strzeleckiego lub nie wyniósł z domu wiedzy z zakresu strzelectwa, to nikt nie będzie drążył tematu indywidualnych błędów jakie popełnia co powoduje, że raz trafia, a raz nie trafia i sam nie wie dlaczego. Jeśli strzela ogólnie w kierunku tym samym co reszta plutonu, to jest git!
Taktyka.
Żołnierz nauczy się przemieszczać w kolumnie pojedynczej lub podwójnej. Nauczy się podstawowych reakcji drużyny/sekcji na ostrzał lub rozkaz ataku, przez który rozumiem proste napierdalanie do przodu skokami stosując bieg z unikami.
Problem zaczyna się kiedy ktoś próbuje poćwiczyć coś bardziej zaawansowanego jak poruszanie się w terenie otwartym sierżantem lub o zgrozo podwójnym sierżantem. Robi się zamieszanie, padają przekleństwa, rwanie włosów itp. Na szczęście sierżant odchodzi ponoć do lamusa, bo kto jest taki głupi żeby zapierdalać środkiem pola sierżantem zamiast znaleźć jakiś uskok terenu, zagajnik, lasek i choćby nadkładając drogi pomaszerować normalną kolumną za to choć za pozorami ukrycia. Tutaj problem mają zmechole, bo ich faktycznie mogą desantować na środku pola...
Problem rozkwita jak grzyb na ścianach meliny, gdy trzeba przejść do bardziej zaawansowanej taktyki jaki zasadzka ogniowa w polu, na drodze, różne warianty ataku na umocniony punkt przeciwnika z wykorzystaniem współpracy kilku drużyn/sekcji. A gdzie jeszcze opracowanie planu i jego wzdrożenie w polu z wykorzystaniem przydzielonego wsparcia ogniowego, odejściem do punktu koncentracji po wykonaniu zadania lub jego przerwaniu itd., a to są podstawy taktyki na poziomie plutonu i kompanii.
Specjalności.
Nie ma takiej specjalności w wojsku jak strzelec. W drużynie/sekcji każdy ma karabinek, którym wykonuje zadania strzeleckie ale ma też swoją właściwą specjalność, w której musi się szkolić. I tak są to:
- saper/zwiadowca: człowiek odpowiedzialny w drużynie/sekcji za rozpoznanie, wykrywanie przeszkód, pułapek, min, ich neutralizację oraz zakładanie własnych pułapek, min, niszczenie przy użyciu ładunków wybuchowych różnych wskazanych obiektów. Jest to rozległa wiedza z zakresu posługiwania się wykrywaczem min, sondami, znajomość rodzajów i budowy min, znajomość działania materiałów wybuchowych, obliczania ich ilości do neutralizacji celu w zależności od jego lokalizacji, budowy, materiału, umiejętność rozkładania i planowania sieci przewodów elektrycznych itd., itp.
- strzelec wyborowy: człowiek odpowiedzialny za zwalczanie celów na odległościach większych niż zasięg broni indywidualnej drużyny/sekcji i za nawigację drużyny w terenie. Musi znać się na topografii, umieć posługiwać się mapą analogową i cyfrową, nawigować po azymucie, GPS, zliczać kroki czyli ogólnie odpowiada za orientację drużyny w terenie.
- medyk: to człowiek, który oprócz karabinka dźwiga na sobie plecak medyczny i odpowiada za ratowanie życia kolegów i koleżanek. Musi posiadać wiedzę i umiejętności jak poradzić sobie ze wszystkimi możliwymi kontuzjami i obrażeniami jakie mogą spotkać żołnierza na polu walki, pokierować działaniami kolegów w czasie udzielania pomocy, prowadzić odpowiednią dokumentację medyczną i korespondencję radiową określając w meldunkach w odpowiedni sposób rodzaj obrażeń, ich pilność, wymagane do tego środki itd., itp.
-radiotelegrafista: to człowiek, który oprócz swojego karabinka dźwiga na sobie plecak z radiem. Odpowiada za łączność drużyny ze światem. Musi umieć rozebrać i złożyć swoją radiostację, naprawić kiedy trzeba, znać zasady łączności, kanały łączności, zasady szyfrowania i odszyfrowywania wiadomości.
- celowniczy UKM: to człowiek, który nie nosi karabinka ale zamiast tego ma ręczny karabin maszynowy. To podstawowa siła ogniowa drużyny. To on odpowiada za to żeby dać drużynie czas do odskoku w razie zaskoczenia, on wspiera ją w razie ataku. Musi znać na wylot swoją broń, której obsługa, czyszczenie i strzelanie jest dalece bardziej skomplikowane niż z byle karabinka.
- celowniczy RPG: to koleś, który oprócz swojego karabinka dźwiga jeszcze rurę granatnika i wraz z amunicją. Odpowiada za zwalczanie celów opancerzonych i ewentualnie celów lekko ufortyfikowanych. Oprócz obsługi swoego karabinka musi umieć rozkładać i czyścić swój granatnik, znać zasady bezpiecznego z niego strzelania, celowania za pomocą przyrządów mechanicznych, optycznych lub noktowizji. Przy czym RPG, to jest dość proste urządzenie ale jeśli dostanie coś z obecnej epoki jak Javelin, to czekają go godziny szkolenia na symulatorze.
- dowódca/z-ca dowódcy: to kolesie, którzy muszą mieć w małym palcu wszystko to co reszta może znać wycinkowo. Umieć planować taktycznie i stosować różne warianty taktyczne, posługiwać się mapą, radiem, znać możliwości każdej broni swojej drużyny. Umieć dowodzić swoją drużyną i współdziałać z innymi drużynami w ramach plutonu. Musi też mieć cechy osobowe do dowodzenia grupą ludzi.Wymieniłem powyżej podstawowe specjalności biednej, pierdolonej piechoty, gdzie od biedy można założyć, że 9-12 miesięcy intensywnego szkolenia może dać w rezultacie w miarę sprawnie działający pluton piechoty.
I kogoś na poziomie dobrze się czyta,
Snake odpowiadałem na wpis autora czy przywrócić ZSW czy nie - skoro nie ma chętnych w odpowiedniej liczbie to należy przywrócić.
Mój luźny pomysł o 6 miesiącach podstaw to jedynie pomysł jak ten temat można zacząć rozkręcać. Jeżeli fachowcy powiedzą że to mało i ma być więcej to ok.
Mamy problem rezerw i to fakt, jeżeli nic nie zaczniemy robić to to się samo nie naprawi.
Ale ciągle się wtapiasz w swoje poglądy, by móc piszczeć, że Cię atakuje personalnie. Stara zagrywka, ale nie ze mną te numery. Są tanie.
No tak, zapomniałem, że życie koniecznie mnie przeczołga. No musi i tyle.
Nie to, żebym poprzez aktywność fizyczną się konserwował. No musi i chuj.
Oczywiście, że są lepsi, silniejsi i szybsi ode mnie. To normalne. Ja mam swoje ograniczenia i zdaję sobie z nich sprawę.
Trenuję taki sport, który rozwalił moje ego i nauczył akceptacji porażki jako naturalnej kolei rzeczy, chociażby przez moje ograniczenia fizyczne.
No ale chyba nie widziałeś co potrafią zrobić goście 45+ z mojego klubu w sparingu z młodszymi.
Jestem bardziej obeznany z wojskiem niż Ty.
Nosiłem na sobie i obslugiwałem sprzęt, który widziałeś tylko w wiadomościach, a dany Ci do ręki mógłby posłużyć Ci wyłącznie za młotek.
Nauczono mnie rzeczy, które pamiętam do tej pory. Wystrzelałem w ciągu mojej służby więcej pestek, niż nie jeden zawodowy w ciągu kilku lat. I nie była to szkolna jedynka.
Znam zieloną taktykę, wypadałoby popracować nad zgraniem w pododdziale ale to kwestia formalna.
Mam takie opinie od przełożonych, że mógłbym świecić za przykład na okładce Polski Zbrojnej, ale ja po prostu wykonuje rozkazy najlepiej jak umiem, zgodnie z moją wiedzą, sprawnością i umiejętnościami.
Moja propozycja to hybryda rozwiązań amerykańskich i naszych.
MON powinien obrabiać kandydatów na samym początku. Gdy tylko przychodzą do WCR, powinno się ich nimi zajmować.
Dlaczego MON nie może wziąć przykładu z koroporacji? Tam rekrutacja trwa maksymalnie kilka tygodni, w przypadku wyższych stanowisk się to wydłuża, ale to zrozumiałe.
To też można przenieść do wojska, w tym wypadku do korpusu podoficerskiego i oficerskiego, ale dla szeregowego? Dwa tygodnie to maksimum.
Kandydat powinien wyjść z WCRu z skierowaniami do psychologa i lekarza, a kwestia dosłanai dokumentów do formalność. Cały proces powiniene być szybki, bo kandydat może rozmyślić się w każdej chwili.
Jak to jest, że koropo potrafi walczyć o najlepszych, podkupiając ich, ale instytucje państwowe kładą na to lagę? Ciągle żyje mentalność "Za bramą, na Twoje miejsce, czeka stu takich". No nie, nie czeka.
Dodatkowo, to etap gdzie powinno się badać predyspozycję kandydata. Pownienie, rozwiązanie amerykańskie test ASVAB. To dość ciekawy test, który bada predyspozycję kandydata.
Na podstawie wyniku, masz wykaz do jakich specjalności możesz startować w danym RSZ. Oczywiście, nie mówię o kalce 1:1 bo WP to nie jest armia US.
Nie mniej, sztukowanie specjalności to nie jest droga. Wiesz jak to wygląda? Przychodzi kandydat i może mieć np. jakieś predyspozycje, bo ukończył technikum elektroniczne.
Ja bym gościa dał do jednostki łączności. Co robi MON? Przybija mu np. kierowcę albo sapera. Wbite w kwit, pieczątka i ku chwale Ojczyzny.
Chyba zwracają uwage tylko czy masz kurs PP - wtedy na ratownika lub jeśli trenujesz sporty walki to automatycznie idziesz do zwiadu.
Całe kryterium.
Gdy pierwszy raz byłem, miałem pozorny wybór. Niby powiedziałem co i jak, ale skończyłem na stanowisku celowniczego KM, z specjalnością regulacji ruchu. Po co? Nie wiem.
Potem w WOT dostałem.. sapera. Słowa majora? "Cieszy się pan?" "Tak jest, panie majorze".
Sztuka jest sztuka.
Pewnie, potrzeby SZ RP to jedno i są niemal nadrzędne, ale jakaś systematyka w tym powinna być.
To jest jednak etap rekrutacji.
Dostajesz takiego elewa do centrum szkolenia czy jednostki i ciosasz z niego żołnierza.
Tutaj należałoby wykonać tytaniczną pracę i rozpisać programy szkoleń dla korpusów osobowych. Inaczej szkoli się piechotę, inaczej specjalistów od OPL itd.
Inny czas, warunki, wymagania. Załóżmy te minimum dla żołnierza wojsk zmechnizowanych.
A dlaczego nie zrobić służby kontaktowej dla szeregowych? Żadnego grznia stołków. Minimum pięć lat, maksimum osiem. Jak w US.
Tylko jeden warunek: WP zapewnia tranzycję do cywilnego życia. Taki żołnierz poprzez wiedzę i umiejętności nabyte w wojsku, znajdzie miejsce na cywilnym rynku pracy. Bez problemu.
Albo będzie miał łatwe przejście do innych służb np. Policji czy Straży Granicznej. Łatwiej jest doszkolić byłego żołnierza do roli funkcjonariusza np. SOP, niż brać kogoś z "ulicy".
Tutaj jest problem szkoleniowo-kadrowy MONu.
To nie miejsce by streszczać Ci terabajty informacji od żołnierzy jak wyglądają szkolenia i czym się zajmują.
Moje własne podwórko: moim zarzutem wobec WOT było to, że topiłe mase czasu na bezsensie. Papierologii, czekaniu, staniu.
Z cennych 48 godzin, realnego szkolenia było może kilkanaście godzin. Dobra, wyniosłem coś z tego, ale pomyśl o ile więcej można, jeśli robi się to z pomysłem.
A nie, kurwa, na kolanie jak to bywa w MON.
Żołnierze zamiast się szkolić albo obstawiają imprezy, są targni po bezsensownych przedsięwzięciach np. szkoleniu raczysk z klas mundurowych.
Dobiera im się do tyłka w postaci mieszkaniówek, ścieżki awansów i szkoleń są niejasne bo uznaniowe tu. kto ma lepszą sztamę z decydentami, ten pójdzie dalej. Reszta? Kij Ci w oko.
Jak Snake napisał, nawet szkolenie ogniowe kuleje.
Szkolna jedynka czyli strzelania z postawy leżącej do celu na ocenę, to nie nauka strzelania. Przykro mi.
Ale są pododdziały różnej specjalizacji. Brakuje czasu, bo pierdoły, środków jak amunicja, mundury, oporządzenie.
Nadal żołnierzre muszą kupić za własną kasę część szpeju.
Wyobraź sobie teraz, że w dobie Internetu, mają dostęp do takich informacji. Jak to rzutuje na motywacje? Słabo.
No ale dobra.
Mamy żołnierz np. pododdziału zmechu. Miał stanowisko powiedzmy strzelec/radiooperator.
Szkolisz go, dajesz możliwość dodatkowych kursów wojskowych. Po pięciu do ośmiu lat służby, które dobrze wyglądają w CV wychodzi do cywila.
Automatycznie zostaje przeniesiony do ogólnej rezerwy. Nazwijmy to nawet OT.
Bez podziału na rezerwę pasywną, aktywną, NSR czy WOT. To powinna być jedna rezerwa, gdzie masz pulę wyszkolonych, młodych po służbie.
Potrzebujesz piechociarza? Proszę, stosy akt personalnych.
Specjalistę od OPL? Tamta jebitna szafa z aktami.
Załogę czołgu? Tutaj proszę.
Dodatkowo, ta Rezerwa jako całość powinna się szkolić. Dwa razy w roku dla pewnych specjalności, raz w roku dla innych.
Dwa do trzech tygodni RZECZOWEGO szkolenia poligonowego, a nie tego, co obecnie jest na ćwiczeniach rezerwy.
I tak do pewnego wieku, gdzie nie jest już powoływany. Powiedzmy, że go 55+ lub 60 r.ż.
Tak to widzę.
Ale ciągle się wtapiasz w swoje poglądy, by móc piszczeć, że Cię atakuje personalnie. Stara zagrywka, ale nie ze mną te numery. Są tanie.
Myślisz?
Zrób tak - wytnij te wszystkie wstawki które kierujesz w moją stronę a zobaczysz jak bardzo Twoje wpisy się zawężą.
No tak, zapomniałem, że życie koniecznie mnie przeczołga. No musi i tyle.
Nie, nie musi ale może. Żeby dojść do poziomu wieku rezerwy jaką podałeś 45+ to jeszcze musisz trochę pożyć dopiero wtedy będziesz wiedział czy życie Ciebie przeczołgało czy nie. Przeważnie większe problemy czy stare kontuzje zaczynają się odzywać po 40-stce, wszystko przed Tobą.
Nie to, żebym poprzez aktywność fizyczną się konserwował. No musi i chuj.
I dlatego piszę że nie wiesz o czym mówisz - nie doświadczyłeś ciężkiej choroby czy kontuzji. Ale z pogardą mówisz o rezerwistach których przecież nie wiesz czy ich one nie dotknęły - a to że co niektórzy zapuścili mięsień piwny? mieli do tego prawo bo to ich życie i ich sprawa.
Śmiejesz się z nich ale faktem jest to że gdybyśmy mieli jakiś plan szkoleń to i średnia spadłaby do 30+ to i pewni w pasie mieliby mniej.
Oczywiście, że są lepsi, silniejsi i szybsi ode mnie. To normalne. Ja mam swoje ograniczenia i zdaję sobie z nich sprawę.
Jak każdy. Gdy na siłowni zobaczyłem co chłopaczek(połowa mnie)robi ze sztangą to zrozumiałem powiedzonko - chudy ale byk.
Trenuję taki sport, który rozwalił moje ego i nauczył akceptacji porażki jako naturalnej kolei rzeczy, chociażby przez moje ograniczenia fizyczne.
No ale chyba nie widziałeś co potrafią zrobić goście 45+ z mojego klubu w sparingu z młodszymi.
Nie znam ludzi czyli nie widziałem.
Trenujesz i super ale musisz zrozumieć że to Twoja decyzja, Twoje możliwości życiowe ustawiły Ciebie tam a nie gdzie indziej. Tak samo inni mają prawo nie robić tego co Ty.
I nie dyskutujemy tutaj czy ćwiczyć i co ćwiczyć(oczywiście ćwiczyć) tylko o tym że nie mamy młodej rezerwy a ta co jest się starzeje a i w pewnych przypadkach się kończy(takie życie) i jeśli nie zrobimy nic, nawet jak twierdzisz w tak głupio naiwny sposób jak ja proponuję, to nadal będziemy w czarnej dupie.
Jestem bardziej obeznany z wojskiem niż Ty.
Nie ma sprawy.
Nosiłem na sobie i obslugiwałem sprzęt, który widziałeś tylko w wiadomościach, a dany Ci do ręki mógłby posłużyć Ci wyłącznie za młotek.
Ok, chociaż teraz jestem ciekawy co to było. Czasem mam wrażenie że moje ręce żyją własnym życiem to pewnie mógłbym to uruchomić - tylko skutek byłby marny lub nijaki - że o tragedii nie wspomnę.
Nauczono mnie rzeczy, które pamiętam do tej pory.
Też tak mam i czasem się zastanawiam po co to pamiętam?
Wystrzelałem w ciągu mojej służby więcej pestek, niż nie jeden zawodowy w ciągu kilku lat. I nie była to szkolna jedynka.
Znam zieloną taktykę, wypadałoby popracować nad zgraniem w pododdziale ale to kwestia formalna.
Mam takie opinie od przełożonych, że mógłbym świecić za przykład na okładce Polski Zbrojnej, ale ja po prostu wykonuje rozkazy najlepiej jak umiem, zgodnie z moją wiedzą, sprawnością i umiejętnościami.
No dobra. Tylko w takim razie skąd u Ciebie taka zła opinia o wojsku - chyba że źle to odczytałem?
Moja propozycja to hybryda rozwiązań amerykańskich i naszych.
MON powinien obrabiać kandydatów na samym początku. Gdy tylko przychodzą do WCR, powinno się ich nimi zajmować.
Dlaczego MON nie może wziąć przykładu z koroporacji? Tam rekrutacja trwa maksymalnie kilka tygodni, w przypadku wyższych stanowisk się to wydłuża, ale to zrozumiałe.
To też można przenieść do wojska, w tym wypadku do korpusu podoficerskiego i oficerskiego, ale dla szeregowego? Dwa tygodnie to maksimum.
Kandydat powinien wyjść z WCRu z skierowaniami do psychologa i lekarza, a kwestia dosłanai dokumentów do formalność. Cały proces powiniene być szybki, bo kandydat może rozmyślić się w każdej chwili.
Jak to jest, że koropo potrafi walczyć o najlepszych, podkupiając ich, ale instytucje państwowe kładą na to lagę? Ciągle żyje mentalność "Za bramą, na Twoje miejsce, czeka stu takich". No nie, nie czeka.
Ten problem dotyczy wielu sfer naszego życia - polityka, sądownictwo, wojsko. Według mnie problemem jest to że z komuny przeszliśmy w postkomunę - przykład - przecież generałowie zostali prezydentem RP i ministrem MSWiA ludzie którzy powinni być skazani za stan wojenny.
Dlatego że pozwoliliśmy komuchom nadal działać w przestrzeni publicznej oraz zajmować najwyższe stanowiska państwowe zmagamy się z takim podejściem a nie innym. I obawiam się że zmienić to może pokolenie mojego syna - czyli Twoje - ale czy zmienią i czy mamy czas?
Dodatkowo, to etap gdzie powinno się badać predyspozycję kandydata. Pownienie, rozwiązanie amerykańskie test ASVAB. To dość ciekawy test, który bada predyspozycję kandydata.
Na podstawie wyniku, masz wykaz do jakich specjalności możesz startować w danym RSZ. Oczywiście, nie mówię o kalce 1:1 bo WP to nie jest armia US.
I tu ponownie - starzy muszą odejść.
Jest jeszcze inna droga - młodzi muszą nacisnąć na tyle mocno żeby te zmiany wymusić ale młodych to nie interesuje.
Łatwo kupić nowy sprzęt ale co z tego jak mentalność stara.
Nie mniej, sztukowanie specjalności to nie jest droga. Wiesz jak to wygląda? Przychodzi kandydat i może mieć np. jakieś predyspozycje, bo ukończył technikum elektroniczne.
Ja bym gościa dał do jednostki łączności. Co robi MON? Przybija mu np. kierowcę albo sapera. Wbite w kwit, pieczątka i ku chwale Ojczyzny.
Chyba zwracają uwage tylko czy masz kurs PP - wtedy na ratownika lub jeśli trenujesz sporty walki to automatycznie idziesz do zwiadu.
Całe kryterium
No, czyli niewiele się zmieniło. Było takie powiedzonko - gdzie zaczyna się wojsko tam kończy się logika.
Też bym kierował takiego do np. łączności ale czy tam jest wakat? Gorzej jeżeli był.
Jak pisałem - musimy zmienić mentalność, na pierwszym miejscu mentalność polityków i rozliczać ich z tego co robią a nie za gadanie o wszystkim i niczym. Tak długo jak nijacy politycy odpowiadają za MON tak długo taka nijakość będzie w wojsku - przykład/wymogi idą z góry.
Wojsko należałoby uwolnić personalnie od wpływu polityki no ale jeśli awanse są uzależniane od polityków... to będzie problem.
Co do reszty tak masz rację - nie tak to powinło być.
Problemem jest to że przez kilkadziesiąt lat nasz kraj systemowo był zaniedbany na zasadzie jakoś to będzie - spadek po komunie.
Teraz kupuje się dużo sprzętu ale to nadal wygląda jak sztukowanie.
Zmieniono WKU na WCR ale nastąpiła jakaś zmiana w środku? Chyba nie.
No dobra możemy ponarzekać ale czy my tu coś zmienimy - nie.
Ale czy to znaczy nic nie róbmy - nie.
Problem w tym że jak nie znajdzie się polityk z dobrym zespołem i wizją jak zmienić armię to niestety będzie tak jak jest - sztukateria.
Gdybyś napisał tak na początku - nasza rozmowa byłaby i krótsza i bardziej treściwa.
Ps.
Aaa i teraz wiem skąd Twoja opinia.
143 2022-11-18 20:22:37 Ostatnio edytowany przez Snake (2022-11-18 20:23:45)
Ha, ha przydział specjalności. Mnie pan w WKU powiedział, że zrobi ze mnie sapera, bo zajrzał w moje wykształcenie. Ja mówię - spoko, mogę być saperem. Po czym pan przegląda księgę - kurwa, już wszystkich saperów rozdałem. Powiem panu, co mam wolne: radiotelegrafista albo celowniczy RPG. Prywatnie panu poradzę, że jak chce pan się dobrze zabawić, to bierz pan celowniczego! No i pewnie, co będę z radiem biegał...
Pół roku później wielka reorganizacja zaczynając od brygad w dół. Nagle pół kompanii dowiaduje się, że dostało przeniesienie 80 km dalej do innej jednostki, połowa ludzi składa kwity do cywila. Panika, przysyłają majora, który chodzi od plutonu do plutonu z pogadankami, żeby nie składać kwitów do cywila, bo to porażka wszystkich. Że wszystko da się odkręcić i każdy ma prawo służyć tam, gdzie chce. To grubsza sprawa ale po cichu np. medykom z doświadczeniem 2 lat zmieniono specjalność na saperów albo zwiadowców. Dlaczego? Bo komuś po reorganizacji brakowało w kwitach saperów albo zwiadowców, a w kwitach zrobić z wyszkolonego medyka sapera, to tyle co pierdnąć...
Jezu chłopy, co wy za zgniliznę macie w mózgach, naprawdę. Ktoś zakłada temat, stara się ująć tok myślowy w najbardziej przejrzysty sposób i zebrać opinię a wy przejmujecie wątek na potrzeby własnych jałowych awantur. 2 metry pod mułem.
Jezu chłopy, co wy za zgniliznę macie w mózgach, naprawdę. Ktoś zakłada temat, stara się ująć tok myślowy w najbardziej przejrzysty sposób i zebrać opinię a wy przejmujecie wątek na potrzeby własnych jałowych awantur. 2 metry pod mułem.
To może tak...to Twoja wina że założyłeś ten wątek?
A na poważnie - czasem trzeba na ostro żeby do czegoś dojść.
Zapytam od końca - o jakiej mojej opinii mówisz? Ostatnie Twoje zdanie z poprzedniego postu.
Najnowsze kamizelki używane w WP, z pełną balistyką czyli KWM-02.
Najnowsze hełmy, a nawet te odrzucone przez nasz desant bo nie spełniały ich wymogów przy skokach, ale dla piechoty były idealne.
Groty, co prawda wersja A0 ale słyszałem, że naprawili wszystko i wersja A2 jest miodna. Chciałbym jeszcze raz położyć moje łapy na Grocie w wersji A2 i sprawdzić go tak, jak użytkowałem w WOT.
Jeśli wyeliminowali to wszystko, to MSBS jest świetną bronią obecnie. Taką jakiej potrzebowaliśmy. Co prawda ze względu na moje gabaryty i specjalność powinienem raczej biegać z wersją o skróconej lufie lub bullpup, a biegałem z pełnowymiarową, ale nadal. Lata świetlne od AKM. Prawdziwie światowy produkt.
Ja nie nienawidzę wojska, ja wręcz nie uwielbiam. To taka forma sympatii, platonicznej miłości. WP nigdy mnie nie skrzywdziło. To ja popełniłem błędy i źle wybierałem, za co dziś płacę podwójnie.
Nie trawię - by powiedzieć najdelikatniej - MONu. To nowotwór toczący Wojsko Polskie.
Zapytam od końca - o jakiej mojej opinii mówisz? Ostatnie Twoje zdanie z poprzedniego postu.
Jak poczytać to ogólnie że nie ma sensu i się nie uda.
Bo WP cierpi na hardą betonozę. Betonowe dziadki wiedzą lepiej co potrzeba wojsku, z trzeciego piętra ciepłego sztabu, patrząc za szyby okna ich pokoju.
Ile razy było tak, że jakiemuś majorowi się nie podobało, że czekaliśmy aż nas puszczą z rotacji do domu, więc musieliśmy tupać? Bo stara wojskowa zasada brzmi, że wojsko nie może się nudzić.
Zamiast szybciej nas puścić, to trzymali na placu apelowym. Stoisz w grupie, na uboczu - to źle, wojsko się nudzi.
Takich przykładów można mnożyć i mnożyć. Myślę, że naprodukowano terabajty informacji o tym jak jest w wojsku. Wypływa z tego gorzki posmak, zaskakujący.
Beton skruszyłaby wojna - niestety, czarny scenariusz ale prawdziwy. Niekoniecznie też muszą to być starzy generałowie, bo wśród tzw. brązowych butów są normalni oficerowie.
Relatywnie młody pułkownik może mieć polot pędzącego imadła i pomysły powstałe pod wpływem natchnienia gazami powstałymi w trakcie poobiedniej dwójki.
Bo WP cierpi na hardą betonozę. Betonowe dziadki wiedzą lepiej co potrzeba wojsku, z trzeciego piętra ciepłego sztabu, patrząc za szyby okna ich pokoju.
Ile razy było tak, że jakiemuś majorowi się nie podobało, że czekaliśmy aż nas puszczą z rotacji do domu, więc musieliśmy tupać? Bo stara wojskowa zasada brzmi, że wojsko nie może się nudzić.
Zamiast szybciej nas puścić, to trzymali na placu apelowym. Stoisz w grupie, na uboczu - to źle, wojsko się nudzi.Takich przykładów można mnożyć i mnożyć. Myślę, że naprodukowano terabajty informacji o tym jak jest w wojsku. Wypływa z tego gorzki posmak, zaskakujący.
Beton skruszyłaby wojna - niestety, czarny scenariusz ale prawdziwy. Niekoniecznie też muszą to być starzy generałowie, bo wśród tzw. brązowych butów są normalni oficerowie.
Relatywnie młody pułkownik może mieć polot pędzącego imadła i pomysły powstałe pod wpływem natchnienia gazami powstałymi w trakcie poobiedniej dwójki.
Raz mieliśmy zajęcia na jednostce lekko na uboczu ale teoretycznie widoczni przez mały park z okien sztabu. Podoficerowie podeszli do tematu na luzie, grupy formowały się w szyk "rój", ktoś palił fajkę, ktoś dzwonił... Przyleciał porucznik, dowódca kompanii szkolnej, zawołał na bok podoficerów i zjebał ich jak burą sukę. Bo cały sztab brygady mógł to oglądać, że jak to wygląda, jak burdel, a nie wojsko...
Wrócili z rozmowy dyscyplinującej niespecjalnie wstrząśnięci - no dobra, ustawcie się grupami zajęć w dwuszeregu żeby to jakoś wyglądało...
Bo WP cierpi na hardą betonozę.
No to zmartwię Ciebie - to dotyczy całej Polski jej każdego szczebla.
Politycy, sądy, prokuratura, WP, Policja - takie są skutki nierozliczenia komuny.
Ale odpowiadając autorowi:
To są Twoje spostrzeżenia, aczkolwiek dość nietrafne.
Problemy demograficzne są coraz częściej wyciągane na tapetę. Właściwie, to w Polsce jest nadwyżka mężczyzn w wieku produkcyjnym nad kobietami. Statystycznie rzecz ujmując, nie każdy znajdzie swoją parę. Sucha statystyka i socjologia pomijają psychologię behawioralną, ewolucyjną i biologie, a te są dość skrupulatne w wyjaśnianiu pewnych zjawisk.
Rozkład Pareto doskonale pokazuje skalę: 80% kobiet gania za 20% mężczyzn. I na odwrót, 20% mężczyzn ma dostęp do 80% kobiet.
Co z resztą? Muszą obejść się smakiem, będąc trutniami w ludzkim ulu. Ku chwale naszej pozornej monogamicznej cywilizacji.
Nie jestem pewien czy Rozkład Pareta można przełożyć 1:1 do demografii.
Ponadto według GUS nadal w Polsce jest więcej kobiet niż mężczyzn i według nich na 100 mężczyzn przypada 107 kobiet.
Problemem raczej jest to że średni wiek kobiet w momencie
urodzenia pierwszego dziecka w 1990 to 22,7 w w 2020 to już 28,5, czyli kobiety rodzą coraz później i coraz mniej dzieci.
Problemem raczej jest to że średni wiek kobiet w momencie
urodzenia pierwszego dziecka w 1990 to 22,7 w w 2020 to już 28,5, czyli kobiety rodzą coraz później i coraz mniej dzieci.
Jak moja żona rodziła pierworodnego 18 lat temu w wieku 29 lat, to była najstarszą pierworódką w szpitalu wojewódzkim. Prawie palcami ją pokazywali
na 100 mężczyzn przypada 107 kobiet.
Przy czym te nadmiarowe kobiety to głównie starsze panie...
W Polsce na każde 100 urodzonych dziewczynek rodzi się 106 chłopców. Do około 45 roku życia mężczyzn jest więcej niż kobiet, potem ten trend się odwraca.
W skrócie:
1. Młodzi i w średnim wieku faceci mają przerąbane, bo fizycznie brakuje dla nich kobiet. Żeby nie wiem jak się starali, zawsze kilka procent będzie bez pary.
2. Dojrzałe i starsze kobiety mają przerąbane, bo fizycznie brakuje dla nich mężczyzn, znacznie szybciej się oni wykruszają.
maku2 napisał/a:na 100 mężczyzn przypada 107 kobiet.
Przy czym te nadmiarowe kobiety to głównie starsze panie...
W Polsce na każde 100 urodzonych dziewczynek rodzi się 106 chłopców. Do około 45 roku życia mężczyzn jest więcej niż kobiet, potem ten trend się odwraca.
W skrócie:
1. Młodzi i w średnim wieku faceci mają przerąbane, bo fizycznie brakuje dla nich kobiet. Żeby nie wiem jak się starali, zawsze kilka procent będzie bez pary.
2. Dojrzałe i starsze kobiety mają przerąbane, bo fizycznie brakuje dla nich mężczyzn, znacznie szybciej się oni wykruszają.
2. Skutek wojny
1. W średnim wieku tego nie widzę, może u młodych jest problem ale tu znowu kłania się niż demograficzny lat 90.
2. Skutek wojny
Co ma do tego wojna? Mężczyźni krócej żyją, częściej ulegają wypadkom, znacznie częściej można u nich zaobserwować ryzykowne zachowania. To wszystko w czasie pokoju.
1. W średnim wieku tego nie widzę, może u młodych jest problem ale tu znowu kłania się niż demograficzny lat 90.
To popatrz na statystyki (nie chce mi się szukać, kiedyś patrzyłem i widziałem wyraźną różnicę). Tu chodzi o stosunek liczby kobiet do liczby mężczyzn w danym przedziale wiekowym, a nie całkowitą liczbę urodzonych dzieci. Wyże i niże demograficzne nie mają żadnego znaczenia, liczą się proporcje płci.
maku2 napisał/a:2. Skutek wojny
Co ma do tego wojna? Mężczyźni krócej żyją, częściej ulegają wypadkom, znacznie częściej można u nich zaobserwować ryzykowne zachowania. To wszystko w czasie pokoju.
maku2 napisał/a:1. W średnim wieku tego nie widzę, może u młodych jest problem ale tu znowu kłania się niż demograficzny lat 90.
To popatrz na statystyki (nie chce mi się szukać, kiedyś patrzyłem i widziałem wyraźną różnicę). Tu chodzi o stosunek liczby kobiet do liczby mężczyzn w danym przedziale wiekowym, a nie całkowitą liczbę urodzonych dzieci. Wyże i niże demograficzne nie mają żadnego znaczenia, liczą się proporcje płci.
To te starsze kobiety u Ciebie w jakim są wieku?
Masz rację ale gdyby liczba narodzin była większa jest szansa na wyrównanie ale jeśli rodzi się coraz mniej i to przez kilka lat ze wskazaniem na jedną z płci to ta druga może mieć problem.
158 2022-11-20 04:35:35 Ostatnio edytowany przez Ryzyk Fizyk (2022-11-20 04:36:42)
To te starsze kobiety u Ciebie w jakim są wieku?
Pisałem - punkt równowagi płci to wiek około 45 lat. Poniżej tego wieku jest więcej mężczyzn, powyżej kobiet.
jeśli rodzi się coraz mniej i to przez kilka lat ze wskazaniem na jedną z płci to ta druga może mieć problem.
Jeżeli rodzi się mniej dzieci, to nie ma żadnego wpływu na stosunek liczby urodzonych chłopców do liczby dziewczynek. Niezależnie czy w danym roku urodzi się 700 000 dzieci, czy 300 000, to na 100 dziewczynek będzie przypadało 106 chłopców.
159 2022-11-20 12:20:45 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-20 12:25:36)
Pisałem - punkt równowagi płci to wiek około 45 lat. Poniżej tego wieku jest więcej mężczyzn, powyżej kobiet.
Tylko ja nie pytałem o punkt równowagi płci, tylko ile lat według Ciebie mają starsze kobiety, bo chyba nie 45?
I chyba bez statystyki się nie uda.
Jeżeli rodzi się mniej dzieci, to nie ma żadnego wpływu na stosunek liczby urodzonych chłopców do liczby dziewczynek. Niezależnie czy w danym roku urodzi się 700 000 dzieci, czy 300 000, to na 100 dziewczynek będzie przypadało 106 chłopców.
W Chinach wymuszono posiadanie jednego dziecka na małżeństwo - skutkiem tego miliony facetów(dziewczynki były usuwane) nie ma i nigdy nie będzie miało żony z powodu braku kobiet. I to według fachowców jet powodem problemów demograficznych Chin.
Załóżmy że przez okres 20 lat liczba narodzin różni się np. co roku rodzi się 10 tyś. chłopców więcej to po 20 latach chłopów jest więcej o 200 tys. i oni wchodząc w wiek rębny/reprodukcyjny mają problem bo brakuje 200 tys. kobiet. Co napędzi niż demograficzny bo tylu się nie rozmnoży.
Jeżeli w tym czasie rodzi się mniej dzieci i załóżmy że dotyczy to tylko jednej płci np. dziewczynek to deficyt kobiet po 20 latach byłby jeszcze większy.
Jeżeli nie będzie spadku urodzin, ba jeśli będzie się rodziło więcej dzieci jest szansa że liczba narodzin w obu płciach będzie się równoważyć rok do roku. W jednym roku więcej chłopców w innym dziewczynek i dlatego demografia też tu ma znaczenie.
Tak to sobie wymyśliłem.
Te rozważania powinny brać pod uwagę też takie rzeczy jak orientacja seksualna i chęć wiązania się z kimś.
Bo to dopiero daje obraz czy jest problem czy nie.
Np.
Jeśli z jakichś względów jest więcej osób jednej płci ale w danym przedziale wiekowym nie są zainteresowani związkami, to frustracja może być tam, gdzie jest ich mniej, więc teoretycznie powinni mieć łatwiej o partnera.
Te rozważania powinny brać pod uwagę też takie rzeczy jak orientacja seksualna i chęć wiązania się z kimś.
Bo to dopiero daje obraz czy jest problem czy nie.
Np.
Jeśli z jakichś względów jest więcej osób jednej płci ale w danym przedziale wiekowym nie są zainteresowani związkami, to frustracja może być tam, gdzie jest ich mniej, więc teoretycznie powinno być łatwiej o partnera.
Orientacja seksualna inna niż hetero jest tu właściwie bez znaczenia.
W chwili obecnej większym problemem jest przesunięcie wiekowe reprodukcji pod 30-tkę kobiet .
Oraz ideologie które mieszają w głowach młodych.
W chwili obecnej większym problemem jest przesunięcie wiekowe reprodukcji pod 30-tkę kobiet .
Oraz ideologie które mieszają w głowach młodych.
Nie pytam o efekty, które zaczną być dostrzegalne za ćwierć wieku (obecne narodziny), tylko to, co się będzie działo na przestrzeni 5-ciu lat.
164 2022-11-20 13:53:26 Ostatnio edytowany przez maku2 (2022-11-20 13:53:50)
maku2 napisał/a:W chwili obecnej większym problemem jest przesunięcie wiekowe reprodukcji pod 30-tkę kobiet .
Oraz ideologie które mieszają w głowach młodych.
Nie pytam o efekty, które zaczną być dostrzegalne za ćwierć wieku (obecne narodziny), tylko to, co się będzie działo na przestrzeni 5-ciu lat.
To co dziś.
W jednym roku więcej chłopców w innym dziewczynek i dlatego demografia też tu ma znaczenie.
Niestety, to tak nie działa. Z biologią nie wygrasz - ZAWSZE rodzi się więcej chłopców niż dziewczynek. To sprawa ściśle biologiczna - od grubych tysięcy lat samce homo sapiens prowadzą bardziej ryzykowny tryb życia i narażeni są na więcej zagrożeń, więc ewolucja sprawiła iż samców rodzi się więcej niż samic.