Co to znaczy żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 585 z 1,617 ]

521

Odp: Co to znaczy żyć?

Mnie bardzo zastanawia, dlaczego Shini musi mieszkać w wielkim mieście, jeśli w Warszawie nawet parkowanie samochodu stanowi dla niego ogromny problem. Pamiętam taki wątek tej opowieści, kiedy uporczywie rękami i nogami bronił się przed odwiedzeniem stolicy w celu potencjalnego nawiązania jakichś nowych znajomości, właśnie z powodu problemu z parkingiem.

Zobacz podobne tematy :

522 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-08-07 18:20:16)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Foxterier czemu ci to tak przeszkadza? Pisz dla pisania, pisz z dowolnych powodów, rozmawiaj z kim chcesz, w każdym wątku - musisz z Shini w jego wątku? Mieli to mieli, na zdrowy rozum jeśli by to robił w swoim wątku nikomu to nie powinno przeszkadzać. A jakoś przeszkadza....

Kontekst jest taki że Shini bardzo systematycznie i przez długi czas trolował w innych wątkach. Teraz ma okazje sprobować własnego lekarstwa. Ludzie nie szanują jego problemów i wpadają sobie do niego na pogawędke o niczym, bez pozytku dla niego.

Albo jest to cenne doświadczenie, które pozwala nabrać dystansu do własnej osoby. Inni mieli go dośc, teraz on ma dośc innych, szkoła empatii. Albo jest to zwykłe trolowanie z nudów.  Może chłopak nauczy się tolerować frustracje i niepowodzenia? Akurat chce pogadać o sobie a tu klapa, ludzie robią dywagacje na 3 strony na inny temat. Jak w życiu zupełnie big_smile

To że ty wybeirasz interpretacje, że to zjawisko niekorzystne dla Shiniego to już twój problem i Shiniego, nie nasz. My tylko forumujemy.

Odp: Co to znaczy żyć?

Duże miasto jest troche jak sen o byciu supermanem. Shini lubi byc przekonany o swojej wyjątkowości, więc musi mieszkać w mieście i otoczeniu gdzie inni będą zazdrościć i skąd będzie emanował jego sukces. Bydgoszcz, Lublin, Katowice, Gorzów Wielkopolski, Bielsko-Biała to miasta przeciętne, a on marzy o wielkości. W Warszawie też pewnie bieda dzielnice odpadają i najlepiej w centrum z widokiem na pałac kultury. Klasyczne myślenie zero jedynkowe. Po co wstawać z łóżka skoro nie stać mnie na apartament na złotej?

524

Odp: Co to znaczy żyć?
Priscilla napisał/a:

Mnie bardzo zastanawia, dlaczego Shini musi mieszkać w wielkim mieście, jeśli w Warszawie nawet parkowanie samochodu stanowi dla niego ogromny problem. Pamiętam taki wątek tej opowieści, kiedy uporczywie rękami i nogami bronił się przed odwiedzeniem stolicy w celu potencjalnego nawiązania jakichś nowych znajomości, właśnie z powodu problemu z parkingiem.


Innym razem bronił się używając argumentu korków.


Jeszcze innym razem używał argumentu czasu - bo daleko.


Jeszcze innym powoływał się na problemy żołądkowe, bo co jak go na sranie ściśnie, bo to jego trauma z czasów dojazdu do szkoły.


Jeszcze innym bronił się powołując się na wysokie ceny i jego niskie zarobki.



Także ten...


Znowu mi herbata nosem poszła, jak wątku sąsiednim rozpływa się w marzeniach, bo ekspedientka w kawiarni przeszła obok niego i się do niego uśmiechnęła inaczej niż do innych klientów. ROTFL.

525

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Po co wstawać z łóżka skoro nie stać mnie na apartament na złotej?

W jakim to wątku było, że on to potrzebowałby 10 milionów na swoje podstawowe potrzeby?

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Po co wstawać z łóżka skoro nie stać mnie na apartament na złotej?

W jakim to wątku było, że on to potrzebowałby 10 milionów na swoje podstawowe potrzeby?

I jeszcze ten styl pisania....
Dziś weszłam na forum. W wątku był nowy post. Przeczytałam go i sie roześmiałam. Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło. Nie wiedziałam zupełnie jak się zachować. Czy wy też tak macie? Co powinnam zrobić w takiej sytuacji. Odpisałam zwyczajnie, chociaż przed oczami przeleciała mi matka, ojciec i szwagier. Czy to normalne? Poczułam w brzuchu taki dziwny uczuć kiedy się smiałam. Co to właściwie było? Czy wy to znacie?
Przepraszam jeśli to nie ten wątek. Staram sie zrozumieć co się dzieje.

527

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Dziś weszłam na forum. W wątku był nowy post. Przeczytałam go i sie roześmiałam. Nigdy wcześniej nic takiego mi się nie zdarzyło. Nie wiedziałam zupełnie jak się zachować. Czy wy też tak macie? Co powinnam zrobić w takiej sytuacji. Odpisałam zwyczajnie, chociaż przed oczami przeleciała mi matka, ojciec i szwagier. Czy to normalne? Poczułam w brzuchu taki dziwny uczuć kiedy się smiałam. Co to właściwie było? Czy wy to znacie?
Przepraszam jeśli to nie ten wątek. Staram sie zrozumieć co się dzieje.


https://i.giphy.com/media/v1.Y2lkPTc5MGI3NjExMWl5cDk4OG5ybTdvZTJ5YTA2eGc3bnpnY2NnbXV4czZhN3ZoODhldiZlcD12MV9pbnRlcm5hbF9naWZfYnlfaWQmY3Q9Zw/TANLUqx2lUno0EYOYu/giphy.gif



PADŁEM

528

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Lucy-on-the-roof napisał/a:

Dwie rzeczy są dla mnie najbardziej zdumiewające w tym wątku:

Że mamy tu forum kobiet, a wszystkie "terapeutyczne" siły skupione zostały na problemach młodego mężczyzny-incela i jego przemiana stała się zbiorową obsesją tak wielu osób.
Że można uważać za robienie krzywdy polecenie komuś książki psychologicznej, a nie martwić się jakie skutki może wywołać ciągłe najeżdżanie, ubliżanie, wyśmiewanie itp.

(...)
Prosze nie zrzucać na mnie odpowiedzialności za Shiniego. To nie jest małe dziecko. Twój post sugeruje że moje asymetryczne zainteresowanie to coś złego i dziwnego. Dlaczego? Czy ja jestem jego matką? Jeśli napisałam kilka postów do Muqin to teraz mam pisać do każdego kto pisze do Shiniego  i sama edytować posty tak żeby Shini maksymalizował swoje dobre samopoczucie na forum? To twoja sugestia że jeśli ktoś okaze odrobine zainteresowania to od razu ma okazać je na 100% jest dziwne. Nikt tu nie jest terapeutą i nie musi prowadzić rozmowy wychodząc z założenia że Shini jest nieporadnym dzieckiem o które trzeba dbać i pielęgnować.

Żadnej z tych rzeczy, które wymyśliłaś, nie ma w moim poście. Skąd wzięłaś to wszystko i dlaczego odniosłaś to personalnie do siebie?


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Tak, uważam że terapiia pokryzysowa to bardzo szkodliwy twór. Nie pozwala się uczuciom wygasać w naturalny sposób, tylko sztucznie przywołuje się wspomniena i utrwala je. Wkręcanie komuś że ma choroby psychiczne również. Uważam też że wyzwiska i ogólne podejście "attack therapy" też może być szkodliwe. Każda forma "terapii" internetowej może być szkodliwa.

A niby jakie działanie w tym wątku jest "terapią pokryzysową"?
Kto i jaką chorobę psychiczną wkręca Shinigamiemu?
I co to jest "attack therapy"?

529 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-08-08 21:16:30)

Odp: Co to znaczy żyć?
Lucy-on-the-roof napisał/a:

A niby jakie działanie w tym wątku jest "terapią pokryzysową"?
Kto i jaką chorobę psychiczną wkręca Shinigamiemu?
I co to jest "attack therapy"?

To jest to co robi Jack w stosunku do Shiniego, tylko tak tego nie nazywa. Pewnie to robi nieświadomie.
Muqin uważa, że Shini doznał PTSD w wyniku tego jak był traktowany w szkole, oraz że doznaje dużej frustracji w związku z tym jak go traktuje matka. Jej nadopiekuńczośc to przemoc wobec niego, jego dom jest domem przemocowym. Dostał do przeczytania książkę o emocjach osób z urazami psychicznymi spowodowanymi traumą i jak to wpływa na ich życie. Dla kogoś normalnego taka książka może być okej, ale moim zdaniem on tylko nauczy się jak wzbudzać jeszcze większą litość i jak usprawiedliwiać się na nowy sposób. Oto przykład:

Tak jak Graves widział pociski wybuchające koło łóżka w sypialni, a w ludziach mijanych na ulicy martwych przyjaciół tak ja widzę porażkę i karę w każdej rzeczy wykraczającej poza strefę komfortu

Widać tu wkręcanie że problemem nie jest brak kwalifikacji, duża konkurencyjność na rynku pracy, niskie stawki dla pracowników fizycznych czy nawet kiepskio napisane CV, tylko jakaś nieznana trauma z dzieciństwa. Zamiast czytać poradnik "How to land a dream job" , "Best CV ever" albo zapisać sie na kurs operatora koparki młody chłopak bawi się w internetową kozetkę z jakaś znudzoną babcią.
Ujeła już to dobrze Karma.

Następna forumowa maruda, która przychodzi udawać eksperta. Ciężki masz styl pisania, taki typowy dla osób którym się dużo wydaje a mało faktycznie mogą.
Shini dostał bardzo dużo, to leń śmierdzący. O ile Jack go prał żeby się wyładowac ty go utwierdzasz że jest biedny, że jest skrzywdzony i ofiarą. Też po to żeby odgrywać rolę zbawcy.
Ja uważa, że dla niego nie ma ratunku. Wg mnie to czlowiek bez szans na inne życie z takim mentalem. Jakby jakimś cudem skorzystał z tych wszystkich naprawdę merytorycznych rad, to może wtedy. Idealizujecie terapie, ale znając shiniego jakby trafił do takiej grupowej to zostałby w niej na zawsze, zrobiłby sobie z tego styl życia, byliby ludzie którzy go słuchają, byłby ofiarą w terapii lubi się powtarzać traumy, nie ważne czy są jak ich nie ma to się znajdzie.

530

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Shini, robisz z siebie mazgaja. Życiową niedojdę i frajera najgorszego rodzaju. Nie dlatego, że nim jesteś. Ale dlatego, że takiego debila starasz się grać. A gdybyś kimś takim był naprawdę, to nie udałoby ci się skończyć studiów, bo nawet matury być nie zdał.

Zdanie matury czy skończenie studiów było nieporównywalnie łatwiejsze niż nawet szukanie pracy, o znalezieniu już nie mówiąc.

RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Bo to nie jest energia, którą możesz się posługiwać do zmian. Ona jest do zasilania Twoich programów nawykowej bezradności.
To m.in. one sprawiają że masz odczucie braku sił.
Realnie- jeśli dobrze pamiętam to składasz meble, to nie jest ręczna praca w kamieniołomie. Jesteś młody i relatywnie zdrowy.
Nie dziwi Cię to?
Rusz dupę i sprawdź sobie w sieci jak to działa.

Podpowiem Ci- jeśli nie ruszysz dupy do pracy z podświadomością, ale jakimś cudem spróbujesz zmienić swoją sytuację, będzie jeszcze gorzej.

No i co realnie zrobiłeś w ciągu dwóch lat tego tematu?
Ty sobie możesz nawet tak myśleć, oszukiwać się, ale prawda jest w tym co robisz. Oprócz szukania uwagi i akceptacji, na czym Ci tak naprawdę zależy, to jest jedno wielkie nic.
Źle szukasz chłopaku.
Dałem Ci już wcześniej wskazowkę- relacja z matką.

Oczywiście, że mnie dziwi ten ciągły brak energii, ciągłe zmęczenie i ciągła senność niezależnie od tego ile godzin śpię. Byłem z tym u różnych lekarzy, robiłem wiele różnych badań i nigdy nie wyszło z nich nic niepokojącego. Niby jestem zdrowy, a już nie pamiętam jak to jest nie być zmęczonym czy tym bardziej sennym. Cały czas jestem rozkojarzony i taki jakby zamulony. Próbowałem i wciąż próbuję też różnych suplementów i witamin ale jeszcze nie widzę efektów. 

Co miałaby mi dać twoja wskazówka? Od dawna wiem, że relacja z matką jest tu jedną z ważniejszych kwestii i co w związku z tym? Zdobycie tej wiedzy nic nie zmienia.

Herne napisał/a:

Shinigami: Chcesz, żeby Twój wątek był pozbawiony wypowiedzi Jacka? To nie reaguj na jego prowokacje.

Czasami nawet fajnie się z nim pokłócić, a niektóre jego wymysły i próby przekonania do swojej racji są aż śmieszne ale chyba będę musiał zrobić jak piszesz. Wątek za bardzo się zaśmiecił postami Jacka, a teraz jeszcze Smutnej. Urządzili tu sobie festiwal spierdolenia i nawet mnie zaczyna to wkurzać.

Muqin napisał/a:

A wiesz, Shini, że ja tak tego nie widzę. Bardziej widzę sytuację, w której iluś osobom wprawdzie zależy/zależało (mniej lub bardziej), żeby twoja sytuacja się zmieniła, ale wystąpił w obfitości efekt taki:
1. chcemy dobrze i mówimy Shini co może (od strony teoretycznej) zrobić, co i jak powinien zrobić + podajemy konkrety, namiary i wyliczenia - niczym opiekunowie,  mamusie i nauczyciele, którzy wszak wiedzą lepiej. Na tym etapie ok, prosiłeś o pomoc, pomagają jak umieją. 
2. nie udaje nam się - Shini rozmawia, ale nie realizuje światłych wskazówek - nie rozumiemy dlaczego
3. doznajemy frustracji oraz wkurzenia, bo ponosimy porażkę - chcieliśmy pomóc i się nie udaje
4. kontynuujemy dokładnie to samo, co nie zadziałało, z nadzieją, że jednak zadziała - żądamy cudu - cud nie następuje, co jest okropnie frustrujące
5. przy tym poziomie frustracji już pojawia się "szukanie odpowiedzialnego za ten stan rzeczy" i wychodzi na to, że odpowiedzialny jest kto ? No Shini. Bo gdyby zrealizował, my byśmy się nie sfrustrowali tylko byśmy sobie samopoczucie poprawili przez udzielenie skuteczne pomocy potrzebującemu.

Pozwolę sobie zauważyć, że do gry w ping-ponga są potrzebne dwie osoby. Może Herne ma jakiś pomysł - jakbyś tak Shini spróbował nie reagować na niektóre teksty? Tak powiedzmy przez kilka dni, żeby zobaczyć, czy coś się zmieni? Te, które już znasz i które nic nowego nie wnoszą tak naprawdę.

Całe to wkurzanie się widzę mniej więcej tak "Jak śmiesz nie korzystać z naszych super nieomylnych rad skoro już cię zaszczyciliśmy swoim czasem". Jemu czy jej się udało więc na pewno każdemu się tak samo uda. To jest anonimowe forum, na którym każdy siedzi z własnego wyboru, tu nie ma żadnych zobowiązań ani żadnej odpowiedzialności. Jak chcesz i masz czas to na coś odpowiadasz, jak nie to nie. Jakiekolwiek pretensje, że ktoś nie przeczytał czy nie skorzystał z czegoś co tu zostało napisane są bezsensowne. Jak ktoś o coś zapyta to odpowiem jeśli będę chciał, jeśli po tygodniu zapyta o to samo to ponownie odpowiem to samo albo nie jeśli nie będę chciał. Nie trudno przewidzieć, że gdybym przez kilka dni nic nie pisał to i oni by przestali, do czasu aż znów bym coś napisał.

Foxterier napisał/a:

Oczywiście że jestem na forum dla samego pisania, ale ja udzielam się w wątkach różnych osób które potrzebują czasami spojrzenia kogoś z boku na swój problem i to mnie w tego typu miejszacg jak to najbardziej jara. Tylko różnica między nimi a Tobą jest taka, że oni biorą te rady do siebie (albo i nie) i albo znikają z forum, albo zaczynają udzielać się w innych wątkach.

Chętnie bym się udzielał w innych wątkach gdyby tylko nie zmieniały się od razu w ataki i pretensje w moją stronę. W każdym temacie, w którym coś komuś napiszę zaraz pojawia się ktoś kto od razu atakuje mnie mimo iż nawet słowem o sobie nie wspominam. Raczej znikają z forum bo nic im nie dały wasze rady i odpuścili.

Priscilla napisał/a:

Mnie bardzo zastanawia, dlaczego Shini musi mieszkać w wielkim mieście, jeśli w Warszawie nawet parkowanie samochodu stanowi dla niego ogromny problem. Pamiętam taki wątek tej opowieści, kiedy uporczywie rękami i nogami bronił się przed odwiedzeniem stolicy w celu potencjalnego nawiązania jakichś nowych znajomości, właśnie z powodu problemu z parkingiem.

Parkowanie w Warszawie jest problematyczne i wolałbym go unikać, zwłaszcza w tygodniu ale na szczęście mam ogarnięte kilka miejsc gdzie na luzie można parkować za darmo i to nie tak daleko od centrum. W kwestii nawiązywania nowych znajomości gorsze jest to, że nie da rady się napić, a na trzeźwo idzie to bardzo opornie.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Kontekst jest taki że Shini bardzo systematycznie i przez długi czas trolował w innych wątkach. Teraz ma okazje sprobować własnego lekarstwa. Ludzie nie szanują jego problemów i wpadają sobie do niego na pogawędke o niczym, bez pozytku dla niego.

Albo jest to cenne doświadczenie, które pozwala nabrać dystansu do własnej osoby. Inni mieli go dośc, teraz on ma dośc innych, szkoła empatii. Albo jest to zwykłe trolowanie z nudów.  Może chłopak nauczy się tolerować frustracje i niepowodzenia? Akurat chce pogadać o sobie a tu klapa, ludzie robią dywagacje na 3 strony na inny temat. Jak w życiu zupełnie big_smile

To że ty wybeirasz interpretacje, że to zjawisko niekorzystne dla Shiniego to już twój problem i Shiniego, nie nasz. My tylko forumujemy.

Przez większość pobytu na forum rozumiałem cię całkiem nieźle, a teraz w ogóle nie rozumiem. Jakiego własnego lekarstwa? Całkowicie poważnie pytam, o czym ty teraz piszesz? W każdym temacie, w którym cokolwiek pisałem zawsze zaczynałem od odpowiedzi na pierwszy post autora/autorki i zawsze ktoś inny zaczynał pisać bezpośrednio do mnie. Jeśli chcesz sobie pisać nie na temat to proszę bardzo, mi to nie przeszkadza, mam wystarczająco dużo czasu żeby dokładnie prześledzić wszystkie posty i wyciągnąć z nich te, które są na mój główny temat, idzie mi to coraz lepiej. Pisz sobie co chcesz, możesz nawet pisać tu wiersze czy prace naukowe, dla mnie to nawet lepiej bo wątek będzie podtrzymany, a ja będę miał tylko większe pole do popisu.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Duże miasto jest troche jak sen o byciu supermanem. Shini lubi byc przekonany o swojej wyjątkowości, więc musi mieszkać w mieście i otoczeniu gdzie inni będą zazdrościć i skąd będzie emanował jego sukces. Bydgoszcz, Lublin, Katowice, Gorzów Wielkopolski, Bielsko-Biała to miasta przeciętne, a on marzy o wielkości. W Warszawie też pewnie bieda dzielnice odpadają i najlepiej w centrum z widokiem na pałac kultury. Klasyczne myślenie zero jedynkowe. Po co wstawać z łóżka skoro nie stać mnie na apartament na złotej?

Żebyś wiedziała, że chodzi o poczucie wielkości. W wymienionych miastach nigdy nie byłem, nie wiem jak wyglądają, nie wiem co w nich jest i czy jest cokolwiek czego nie mam tutaj. W Warszawie bieda dzielnice byłyby właśnie najlepsze ale też bez przesady, żeby metro albo chociaż tramwaj był niedaleko. Na śródmieściu nawet nie chciałbym mieszkać ale jakiś Mokotów, Wola czy Ochota już jak najbardziej. Raczej po co wstawać z łóżka skoro bez tego apartamentu jesteś traktowana jak powietrze?   

Odpowiadanie na dalsze posty już sobie daruję bo szkoda na to czasu i niewielkiego zasobu energii jaki mam. Musze przyznać, że nawet śmiesznie się czyta jak Jack i Smutna przyklaskują sobie wypisując coraz większe debilizmy, a jeszcze niedawno jeździli po sobie, że aż huczało. Nic tak nie jednoczy jak wspólna ofiara, zwłaszcza kiedy wydaje wam się, że "walczycie ze złem" jego własną bronią .

531

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Priscilla napisał/a:

Mnie bardzo zastanawia, dlaczego Shini musi mieszkać w wielkim mieście, jeśli w Warszawie nawet parkowanie samochodu stanowi dla niego ogromny problem. Pamiętam taki wątek tej opowieści, kiedy uporczywie rękami i nogami bronił się przed odwiedzeniem stolicy w celu potencjalnego nawiązania jakichś nowych znajomości, właśnie z powodu problemu z parkingiem.


Innym razem bronił się używając argumentu korków.


Jeszcze innym razem używał argumentu czasu - bo daleko.


Jeszcze innym powoływał się na problemy żołądkowe, bo co jak go na sranie ściśnie, bo to jego trauma z czasów dojazdu do szkoły.


Jeszcze innym bronił się powołując się na wysokie ceny i jego niskie zarobki.



Także ten...

Otóż to. Wielkie miasto go przeraża i na pewno na nie go nie stać, ale standardowo wymyślił sobie, że tylko takie wchodzi w grę. Jednym słowem, potrzebuje czegoś, o czym już na starcie wie, że leży poza zasięgiem jego możliwości, aby sabotować pomysł wyprowadzki i mieć kolejne usprawiedliwienie na brak podejmowania jakichkolwiek działań. To jest zresztą kolejna cegiełka muru, którego nie chce przeskoczyć.

Ja sama mieszkam w mieście średniej wielkości, zresztą w niedalekim sąsiedztwie wielu innych łącznie z wojewódzkim, i powiem szczerze, że cudnie mi się tu żyje. Owszem, lubię wielkie aglomeracje, ale na co dzień tutaj jest mi po prostu wygodnie, bo nie ma tego zgiełku wielkiego miasta, a jednocześnie jest WSZYSTKO, co jest mi potrzebne.
Uważam, że dla takiej osoby, jak Shini, to aż za dużo, za to ceny bardziej przystępne i nie ma problemu ze znalezieniem dobrej pracy.

532 Ostatnio edytowany przez Muqin (2024-08-08 22:51:05)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Musze przyznać, że nawet śmiesznie się czyta jak Jack i Smutna przyklaskują sobie wypisując coraz większe debilizmy, a jeszcze niedawno jeździli po sobie, że aż huczało. Nic tak nie jednoczy jak wspólna ofiara, zwłaszcza kiedy wydaje wam się, że "walczycie ze złem" jego własną bronią .

Nie sposób odmówić trafności tej obserwacji. smile

Shini, jeśli bierzesz leki od psychiatry to może ta senność i brak energii są ich skutkiem ubocznym?

533

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Musze przyznać, że nawet śmiesznie się czyta jak Jack i Smutna przyklaskują sobie wypisując coraz większe debilizmy, a jeszcze niedawno jeździli po sobie, że aż huczało. Nic tak nie jednoczy jak wspólna ofiara, zwłaszcza kiedy wydaje wam się, że "walczycie ze złem" jego własną bronią .

Nie sposób odmówić trafności tej obserwacji. smile

Shini, jeśli bierzesz leki od psychiatry to może ta senność i brak energii są ich skutkiem ubocznym?

Tak moze byc duzo takich lekow ma sennosc jako skutek uboczny

534

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Musze przyznać, że nawet śmiesznie się czyta jak Jack i Smutna przyklaskują sobie wypisując coraz większe debilizmy, a jeszcze niedawno jeździli po sobie, że aż huczało. Nic tak nie jednoczy jak wspólna ofiara, zwłaszcza kiedy wydaje wam się, że "walczycie ze złem" jego własną bronią .

big_smile
Shini, "jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili". że zacytuję klasyka smile

535

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

To jest to co robi Jack w stosunku do Shiniego, tylko tak tego nie nazywa. Pewnie to robi nieświadomie.

W sensie, że Sparrow atakuje, ubliża i wyśmiewa w celach terapeutycznych? A skąd ty wiesz, jakie nieuświadomione tęsknoty ma w sobie Sparrow? No jest też taka możliwość, że po prostu robi to dla własnej przyjemności, bo zwyczajnie lubi innych dręczyć. Albo jest to jego sposób zaistnienia w grupie, bo na inny nie ma pomysłu.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Dostał do przeczytania książkę o emocjach osób z urazami psychicznymi spowodowanymi traumą i jak to wpływa na ich życie. Dla kogoś normalnego taka książka może być okej, ale moim zdaniem on tylko nauczy się jak wzbudzać jeszcze większą litość i jak usprawiedliwiać się na nowy sposób.

Dalej nie rozumiem twojej frustracji: a jakie to ma znaczenie dla ciebie czego nauczy się z tej książki Shinigami?

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Zamiast czytać poradnik "How to land a dream job" , "Best CV ever" albo zapisać sie na kurs operatora koparki młody chłopak bawi się w internetową kozetkę z jakaś znudzoną babcią.

A dlaczego Shinigami miałby skończyć akurat kurs operatora koparki? Czy masz jakieś osobiste doświadczenia z takim kursem i jak to pozytywnie wpłynęło na twoje życie? Może się podzielisz?

536

Odp: Co to znaczy żyć?

Zapomniałem dopisać:
Smutna Dziewczyno, najwyraźniej chyba w ferworze walki słownej tudzież intensywnej wymianie myśli i opinii w tym wątku uciekła Ci odpowiedź na bardzo ciekawe i celne pytanie zadane przez Shiniego. Pozwolę je sobie zacytować:

Shinigami napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Proszę cię, przecież na kilometr widać ze gość jest rak samotny i zdesperowany zeby podtrzymać jakiekolwiek złudzenie posiadania przyjaciół jest gotowy nawet przeczytać Koran i skonwertowac na islam.

(...).

Nawet gdyby tak było to czemu cię to w ogóle interesuje? Co chcesz osiągnąć tymi postami? Uchronić Muqin przede mną czy może mnie przed nią? Przeczytał bym wszystko gdyby to mogło realnie pomóc w obecnej sytuacji.

Ty chronisz Shiniego przed Muqiun? big_smile

537 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2024-08-08 23:17:23)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

(...) W kwestii nawiązywania nowych znajomości gorsze jest to, że nie da rady się napić, a na trzeźwo idzie to bardzo opornie.

Załóżmy, że napijesz się na rozluźnienie, żeby nabrać więcej odwagi i to rozluźnienie przyniesie pożądany efekt, ale co dalej? Umówiisz się na spotkanie (randkę) i też pierwsze, o czym pomyślisz, to to, że musisz się napić, bo jeśli tego nie zrobisz, to nawalisz i zmarnujesz okazję?
Widzisz, że to droga donikąd?

538

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Zdanie matury czy skończenie studiów było nieporównywalnie łatwiejsze niż nawet szukanie pracy, o znalezieniu już nie mówiąc.

Do napisania matury przygotowujesz się kilka lat. Tak samo do napisania magisterki. Napisanie dobrego CV to zajmie ci jeden wieczór włączając w to czas na znalezienie poradnika na ten temat i przygotowanie kilku wariantów owego CV.

Oczywiście, że mnie dziwi ten ciągły brak energii, ciągłe zmęczenie i ciągła senność niezależnie od tego ile godzin śpię. Byłem z tym u różnych lekarzy, robiłem wiele różnych badań i nigdy nie wyszło z nich nic niepokojącego.

I znowu kłamiesz. Bo wiele razy rozmawialiśmy na ten temat i wszyscy ci powiedzieli gdzie robisz szkolne wręcz błędy. Bo raczej lekarzowi nie przyznałeś się do uzależnienia od porno i masturbacji, nie przyznałeś się do chujowej i tak zamulającej diety, że o gorszą to ciężko....i tak można wymieniać jeszcze długo, włączając to przyjmowane w kratkę psychotropy. Bo tak jak zapominałeś je wykupić, tak dam sobie rękę uciąć, że zdarza ci się je też pominąć dawkę, bo kompletnie tego nie kontrolujesz. Z lekarzami to robisz takie same zagrywki jak tutaj. Coś tam powiesz, ale nie wszystko, potem uzupełnisz historię jakimiś bajkami i gra gitara. Mówisz tylko tyle, aby wykazać, że problem istnieje, a potem nie robisz nic.

Przez większość pobytu na forum rozumiałem cię całkiem nieźle, a teraz w ogóle nie rozumiem.

Piszesz to Smutnej już chyba 10 raz.


Musze przyznać, że nawet śmiesznie się czyta jak Jack i Smutna przyklaskują sobie wypisując coraz większe debilizmy, a jeszcze niedawno jeździli po sobie, że aż huczało. Nic tak nie jednoczy jak wspólna ofiara, zwłaszcza kiedy wydaje wam się, że "walczycie ze złem" jego własną bronią .

I znowu pierdolisz, aby ci do obrazka pasowało. Dorośli ludzie tak mają - czasem się zgadzają, a czasem nie. Czasem sobie nawrzucają, a czasem poklepią po ramionku. Ani ja nie obchodzę Smutną, ani ona mnie. Nawzajem dla siebie jesteśmy internetowymi anonami i jakieś anse i dąsy wzajemne nie spędzają nam snu z powiek. A teraz powtarzaj za mną: BO TO TYLKO FORUM i poza nim każde z nas ma jakieś tam swoje życie.

539 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-08-09 14:07:22)

Odp: Co to znaczy żyć?

Teraz Shini jest ofiara forum,a nawet w swojej głowie pełnej urojeń uważa ze zawiązał się jakis spisek przeciwko niemu. Zjednoczismy się żeby cie niszczyć. wymieniany tez wiadomości priv żeby lepiej skoordynować nasz atak smile

540

Odp: Co to znaczy żyć?
Priscilla napisał/a:

Załóżmy, że napijesz się na rozluźnienie, żeby nabrać więcej odwagi i to rozluźnienie przyniesie pożądany efekt, ale co dalej? Umówiisz się na spotkanie (randkę) i też pierwsze, o czym pomyślisz, to to, że musisz się napić, bo jeśli tego nie zrobisz, to nawalisz i zmarnujesz okazję?
Widzisz, że to droga donikąd?

Chodzi tylko o nawiązanie pierwszego kontaktu, o poznanie się. Dalej już jakoś pójdzie, kiedy już kogoś znam to utrzymanie tego kontaktu nie jest aż tak trudne. Posinięcie znajomości o krok dalej, rozwinięcie jej to inna kwestia ale nie ma sensu się nad nią zastanawiać jeśli nie mogę nawet nikogo poznać.

Jack Sparrow napisał/a:

Do napisania matury przygotowujesz się kilka lat. Tak samo do napisania magisterki. Napisanie dobrego CV to zajmie ci jeden wieczór włączając w to czas na znalezienie poradnika na ten temat i przygotowanie kilku wariantów owego CV.

I znowu kłamiesz. Bo wiele razy rozmawialiśmy na ten temat i wszyscy ci powiedzieli gdzie robisz szkolne wręcz błędy. Bo raczej lekarzowi nie przyznałeś się do uzależnienia od porno i masturbacji, nie przyznałeś się do chujowej i tak zamulającej diety, że o gorszą to ciężko....i tak można wymieniać jeszcze długo, włączając to przyjmowane w kratkę psychotropy. Bo tak jak zapominałeś je wykupić, tak dam sobie rękę uciąć, że zdarza ci się je też pominąć dawkę, bo kompletnie tego nie kontrolujesz. Z lekarzami to robisz takie same zagrywki jak tutaj. Coś tam powiesz, ale nie wszystko, potem uzupełnisz historię jakimiś bajkami i gra gitara. Mówisz tylko tyle, aby wykazać, że problem istnieje, a potem nie robisz nic.

I znowu pierdolisz, aby ci do obrazka pasowało. Dorośli ludzie tak mają - czasem się zgadzają, a czasem nie. Czasem sobie nawrzucają, a czasem poklepią po ramionku. Ani ja nie obchodzę Smutną, ani ona mnie. Nawzajem dla siebie jesteśmy internetowymi anonami i jakieś anse i dąsy wzajemne nie spędzają nam snu z powiek. A teraz powtarzaj za mną: BO TO TYLKO FORUM i poza nim każde z nas ma jakieś tam swoje życie.

Ani do matury ani do magisterki nie przygotowywałem się tak długo. Magisterkę napisałem w jakieś 3-4 miesiące i obroniłem ją w pierwszym terminie z dobrym wynikiem. Za to CV nie mam pojęcia jak napisać by dostawać więcej odpowiedzi. Oglądałem i czytałem mnóstwo poradników czy instrukcji jak to zrobić i przerabiałem je wielokrotnie, a wciąż nie działało. Samo pojęcie wysyłania po kilkadziesiąt czy nawet kilkaset CV jednego dnia jest dla mnie całkowicie absurdalne, na prawdę nie rozumiem jak to działa. Nigdy nawet nie znalazłem tylu ogłoszeń, które choć trochę by mnie zainteresowały w jeden dzień.

I znowu pierdolisz głupoty. Niby jakiemu lekarzowi miałbym się przyznać do uzależnienia od porno? Pielęgniarce pobierającej krew w gabinecie zabiegowym? O diecie mówiłem psychiatrze ale totalnie to zbagatelizował. Nawet jeśli pójdę do nowego psychiatry i powiem wszystko, nawet to czego sam nie jestem pewien to ten mi odpowie żebym poszedł na terapię i wrócimy do punktu wyjścia. Leków na takie coś nie ma, z dietą mógłbym pójść do dietetyka i dostać dokładną rozpiskę co jeść itd. a po powrocie do domu i tak na obiad musiałbym zjeść to co matka ugotuje. Żeby niektóry z moich problemów dało się wyleczyć niezbędna jest zmiana otoczenia, a raczej nie ma czegoś takiego na NFZ.

A ja myślałem, że jedną z ważniejszych cech dorosłości jest konsekwentne trzymanie się swoich zasad i przekonań i nie zmienianie zdania co chwilę.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Teraz Shini jest ofiara forum,a nawet w swojej głowie pełnej urojeń uważa ze zawiązał się jakis spisek przeciwko niemu. Zjednoczismy się żeby cie niszczyć. wymieniany tez wiadomości priv żeby lepiej skoordynować nasz atak smile

Ty na prawdę lubisz słowo "ofiara", ostatnio ciężko znaleźć twój post bez niego. Próbuj, próbuj skoordynować ten atak, może się zrobi jeszcze ciekawiej.

Wiem co jest moim największym problemem na tą chwilę i co wymaga rozwiązania w pierwszej kolejności. Ten brak energii, senność i ciągłe zmęczenie. To coraz bardziej utrudnia życie i bez uporania się z tym nie będę wstanie zrobić nic innego.

541

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Dalej już jakoś pójdzie, kiedy już kogoś znam to utrzymanie tego kontaktu nie jest aż tak trudne.

Akurat jest odwrotnie. Tylko tego nie wiesz, bo nigdy nie poznałeś żadnej dziewczyny.

Ani do matury ani do magisterki nie przygotowywałem się tak długo.

Oczywiście. Bo miesiąc przed maturą nawet nie umiałeś czytać i pisać.

Magisterkę napisałem w jakieś 3-4 miesiące

I zrobienie CV zajmie ci dłużej, tak?

Samo pojęcie wysyłania po kilkadziesiąt czy nawet kilkaset CV jednego dnia

A kto ci każe to robić JEDNEGO dnia? Jednego dnia, to się wysyła KILKA CV. Co w perspektywie tygodnia i miesiąca robi ogólną liczbę. Tradycyjnie przekręcasz wszystko, co się do ciebie pisze i wynosisz to do absurdu udowadniając, że tak to się nie da, więc nie będziesz tego robić.


I znowu pierdolisz głupoty. Niby jakiemu lekarzowi miałbym się przyznać do uzależnienia od porno?

I to tyle jeśli chodzi o "żaden lekarz nie potrafi wytłumaczyć czemu jestem taki zmęczony i pozbawiony energii przez cały czas". A i pewnie. A jak ma jakikolwiek lekarz postawić diagnozę, jak ciągle pomijasz większość kluczowych informacji, które faktycznie mogłyby rozwiązać twój problem?

No nie wiem....pierwszego kontaktu? Psychiatrze, który wypisuje ci leki? Terapeucie, aby mógł cię pokierować na terapię uzależnień? Porno oglądasz tak często, ze nawet przestało cię podniecać za bardzo i oglądasz je z nudów. Masz gównianą i zamulającą dietę i wszyscy ci to od roku czy tam dwóch tłumaczą, a ty wiecznie zdziwiony, że nie masz na nic siły i energii.

Leków na takie coś nie ma

Są. Androcur choćby, taki pierwszy z brzegu. Plus odpowiednia kombinacja psychotropów.


Leków na takie coś nie ma, z dietą mógłbym pójść do dietetyka i dostać dokładną rozpiskę co jeść itd. a po powrocie do domu i tak na obiad musiałbym zjeść to co matka ugotuje. Żeby niektóry z moich problemów dało się wyleczyć niezbędna jest zmiana otoczenia, a raczej nie ma czegoś takiego na NFZ.


I dlatego ci poprzednia terapeutka właśnie zmianę otoczenia zaleciła. Bo bez tego dalej będziesz stał w miejscu. Więc nie pajacuj i się usamodzielnij.


A ja myślałem, że jedną z ważniejszych cech dorosłości jest konsekwentne trzymanie się swoich zasad i przekonań i nie zmienianie zdania co chwilę.

Tu nikt zdania co chwilę nie zmienia.


Wiem co jest moim największym problemem na tą chwilę i co wymaga rozwiązania w pierwszej kolejności. Ten brak energii, senność i ciągłe zmęczenie. To coraz bardziej utrudnia życie i bez uporania się z tym nie będę wstanie zrobić nic innego.

Pierdololo.

Twoim największym zmartwieniem jest robienie z siebie wiecznej i nieustającej ofiary. Chcesz rozwiązania swoich problemów? WYPROWADŹ SIĘ OD RODZICÓW i zacznij samodzielne życie na własny rachunek. Mamusia nie będzie ci podsuwać jedzenia, gaci nie wypierze, a ty z nie będziesz miał nadmiaru wolnego czasu na zabawy siusiakiem do hentajów.

542

Odp: Co to znaczy żyć?

Właśnie wpadło mi w ręce i do razu pojawiło się też skojarzenie z tym wątkiem:


                              https://scontent.fpoz4-1.fna.fbcdn.net/v/t39.30808-6/454695846_1061623472016377_2097101865676064645_n.jpg?_nc_cat=1&ccb=1-7&_nc_sid=833d8c&_nc_ohc=M035juufOmsQ7kNvgHYeTtc&_nc_ht=scontent.fpoz4-1.fna&oh=00_AYC7wSmKXWPxJUoufTiPolTJLtT5eLM8okkxnptxQ_p1yw&oe=66BD6772

543 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-08-12 10:21:30)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Akurat jest odwrotnie. Tylko tego nie wiesz, bo nigdy nie poznałeś żadnej dziewczyny.

Oczywiście. Bo miesiąc przed maturą nawet nie umiałeś czytać i pisać.

I zrobienie CV zajmie ci dłużej, tak?

A kto ci każe to robić JEDNEGO dnia? Jednego dnia, to się wysyła KILKA CV. Co w perspektywie tygodnia i miesiąca robi ogólną liczbę. Tradycyjnie przekręcasz wszystko, co się do ciebie pisze i wynosisz to do absurdu udowadniając, że tak to się nie da, więc nie będziesz tego robić.

I to tyle jeśli chodzi o "żaden lekarz nie potrafi wytłumaczyć czemu jestem taki zmęczony i pozbawiony energii przez cały czas". A i pewnie. A jak ma jakikolwiek lekarz postawić diagnozę, jak ciągle pomijasz większość kluczowych informacji, które faktycznie mogłyby rozwiązać twój problem?

No nie wiem....pierwszego kontaktu? Psychiatrze, który wypisuje ci leki? Terapeucie, aby mógł cię pokierować na terapię uzależnień? Porno oglądasz tak często, ze nawet przestało cię podniecać za bardzo i oglądasz je z nudów. Masz gównianą i zamulającą dietę i wszyscy ci to od roku czy tam dwóch tłumaczą, a ty wiecznie zdziwiony, że nie masz na nic siły i energii.

Są. Androcur choćby, taki pierwszy z brzegu. Plus odpowiednia kombinacja psychotropów.

I dlatego ci poprzednia terapeutka właśnie zmianę otoczenia zaleciła. Bo bez tego dalej będziesz stał w miejscu. Więc nie pajacuj i się usamodzielnij.

Tu nikt zdania co chwilę nie zmienia.

Pierdololo.

Twoim największym zmartwieniem jest robienie z siebie wiecznej i nieustającej ofiary. Chcesz rozwiązania swoich problemów? WYPROWADŹ SIĘ OD RODZICÓW i zacznij samodzielne życie na własny rachunek. Mamusia nie będzie ci podsuwać jedzenia, gaci nie wypierze, a ty z nie będziesz miał nadmiaru wolnego czasu na zabawy siusiakiem do hentajów.

A to na randce i na studniówce byłem sam tak? Koleżanki że szkoły, które mnie zapraszały do siebie też są wymyślone tak?

Co umiejętność czytania i pisania ma wspólnego z maturą czy studiami? Dłużej zajmuje mi zrobienie czegoś co nie wiem nawet jak powinno wyglądać żeby było dobrze. Pisząc pracę dyplomową masz promotora, który nadzoruje pisanie i na bieżąco poprawia błędy dzięki czemu wiesz, że piszesz dobrze i wiesz co dokładnie musisz poprawić. CV piszesz na oko i nikt ci nie powie czy jest dobrze czy źle i co trzeba poprawić. Wysyłasz i albo dostaniesz odpowiedź albo nie.

Nawet tu nie raz ktoś pisał, że jak się szuka pracy to się wysyła po kilkadziesiąt CV dziennie.

Po pierwsze skąd mam wiedzieć, które informacje są kluczowe? Gdyby nie forum i ogólnie internet nawet bym nie pomyślał, że oglądanie porno może mieć jakieś negatywne skutki. Psychiatrze mówiłem to powiedział, że obecny lek powinien pomóc i na to. I pomógł przynajmniej w kwestii masturbacji. Z porno to inna kwestia i tu masz rację, że coraz częściej sięgam po nie po prostu z nudów. Dieta też do najlepszych nie należy ale z pewnością nie jest aż tak tragiczna by nie dało się z nią funkcjonować. Znam ludzi, którzy mają gorszą niż ja, a jednak im energii nie brakuje.

Terapia i zmiana otoczenia to błędne koło. Muszę zmienić otoczenie by terapia dała jakiś efekt, a bez terapii nie mogę go zmienić. Albo bez znaczącej poprawy sytuacji finansowej co też wymaga terapii albo wygranej na loterii.

Co wy macie z tą ofiarą? To chyba najczęściej pojawiające się słowo ostatnio na forum.

Co do obrazka to nie chodzi o to, że koń nie chce się napić tej wody tylko nie potrafi tego zrobić albo za bardzo się boi. Gdyby zmienić podejście i zamiast tylko mu pokazywać gdzie jest woda powiedzieć mu, że "pierwszy raz napiję się z tobą i pokażę ci jak to zrobić byś na drugi raz sam umiał" to jestem pewny, że efekty byłyby znacznie lepsze. Zwierzęta uczą się poprzez obserwację innych zwierząt i u ludzi to się raczej niewiele różni.

544

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

A to na randce i na studniówce byłem sam tak? Koleżanki że szkoły, które mnie zapraszały do siebie też są wymyślone tak?

Ale widzisz, że sięgasz do czasów szkolnych? Mowa o dorosłym życiu.


Co umiejętność czytania i pisania ma wspólnego z maturą czy studiami?

Analiza i interpretacja tekstu. Potrafisz podać różnicę pomiędzy tymi dwoma zdaniami?


1) Zabić, nie wolno wypuścić.
2) Zabić nie wolno, wypuścić.

Hę?

Te same literki, nieprawdaż? Ale sens całkowicie odmienny. Aby osiągnąć tę umiejętność, to uczymy się tego wiele lat. Uznajesz to za pryszcz, za coś łatwego i oczywistego. Bo robisz to każdego dnia, a umiejętność rozwijałeś latami. Słowem można się też bawić, bo retoryka to wspaniała rzecz. Rozumiesz też czym jest ironia, sarkazm, jak działa podwójne zaprzeczenie w zdaniu, czym są i jak funkcjonują zdania wielokrotnie złożone itp.

To są rzeczy, których uczysz się latami. A twierdzisz, ze napisanie CV, co zajmowało kiedyś JEDNĄ lekcję na przedmiocie Przedsiębiorczość, zajmuje ci więcej czasu i nastręcza większych trudności.

CV piszesz na oko i nikt ci nie powie czy jest dobrze czy źle i co trzeba poprawić.

Nie piszesz na oko, tylko piszesz pod konkretne ogłoszenie. W twoim wypadku to pewnie jedna-dwie linijki tekstu ogłoszenia i kilka cech/umiejętności wymienionych w podpunktach.

Menel z ulicy potrafi znaleźć sobie robotę, a ty masz maturę, studia i cudaczysz.


Nawet tu nie raz ktoś pisał, że jak się szuka pracy to się wysyła po kilkadziesiąt CV dziennie.

Tak - jak masz przygotowanych kilka wzorów CV pod konkretne branże/stanowiska to możesz ich wysyłać już w opór. Zacznij od podstaw.


Po pierwsze skąd mam wiedzieć, które informacje są kluczowe?

Masz je zawsze podane w ofercie.


Z porno to inna kwestia i tu masz rację, że coraz częściej sięgam po nie po prostu z nudów. Dieta też do najlepszych nie należy ale z pewnością nie jest aż tak tragiczna by nie dało się z nią funkcjonować. Znam ludzi, którzy mają gorszą niż ja, a jednak im energii nie brakuje.

Nie znasz ludzi. Nie masz przyjaciół, kolegów i koleżanek. Masz najwyżej znajomych i powierzchowne relacje. To po pierwsze. Po drugie tak - dietę masz chujową i zamulającą.

Idź na terapię uzależnień chłopie, to jak zerwiesz z nałogiem, to i energię odzyskasz.


Terapia i zmiana otoczenia to błędne koło. Muszę zmienić otoczenie by terapia dała jakiś efekt, a bez terapii nie mogę go zmienić. Albo bez znaczącej poprawy sytuacji finansowej co też wymaga terapii albo wygranej na loterii.


Nie jest to prawdą, że bez terapii nie możesz zmienić otoczenia. Możesz. Tylko nie chcesz, bo ci zbyt wygodnie grać ofiarę w przerwach pomiędzy kolejnymi sesjami masturbacji. Obowiązków nie masz żadnych, zobowiązań też. Gacie same się piorą, żarcie samo robi. Żyć nie umierać.

545

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Żebyś wiedziała, że chodzi o poczucie wielkości. W wymienionych miastach nigdy nie byłem, nie wiem jak wyglądają, nie wiem co w nich jest i czy jest cokolwiek czego nie mam tutaj.

Jest. Są dwa razy tańsze mieszkania do wynajęcia niż w Warszawie, jest wolność i niezależność od rodziców. Czyli wszystko, czego niby chcesz.
Jest też w opór pracy jako pracownik fizyczny, czyli w pracy tego samego rodzaju, którą wykonujesz obecnie.
W Warszawie mieszkają niecałe 2 miliony ludzi, a pozostałe 35 milionów mieszka poza nią. Polska =/= Warszawa.
Jeszcze zrozumiałabym twoje narzekanie, gdybyś pochodził z rodziny, która mieszka w Warszawie z dziada pradziada i wkurzał się, że nie stać cię na samodzielne życie w niej. Ale ty jesteś z wiochy, nie ze stolicy i chęć mieszkania w niej to wyłącznie twój kaprys. Skoro nie pokierowałeś swoim życiem w ten sposób, żeby było cię stać na życie w stolicy, to pozostaje ci zamieszkać w mniejszym mieście albo zostać u rodziców.

546

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

a po powrocie do domu i tak na obiad musiałbym zjeść to co matka ugotuje.

A dlaczego byś musiał?

547

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:
Shinigami napisał/a:

a po powrocie do domu i tak na obiad musiałbym zjeść to co matka ugotuje.

A dlaczego byś musiał?


Bo 30letni koń nie potrafi sam gotować, ani nawet powiedzieć własnej matce, żeby odpoczęła, bo w tym tygodniu to on coś zrobi do jedzenia. Kanapka to jest max jego umiejętności. Reszty się nie podejmuje stosując milion wymówek. Na przestrzeni lat było już:

- bo mnie nie stać na dobre produkty
- bo mam daleko do sklepu
- w mojej okolicy nie ma takiego wyboru
- a co jak mi nie będzie smakować?
- bo jak ja zrobię coś innego to nikt nie będzie jadł, a dla siebie samego mi się nie chce
- nawet jak coś zrobię, to mama i tak ugotuje i mi da to co ona zrobiła (jak wyżej właśnie padło)
- nie chce marnować drogich produktów na nieudane próby, bo na pewno coś przypale/rozgotuje/wstaw cokolwiek
- nie wiem skąd brać przepisy
- nie mam czasu, bo ciągle pracuje
- jestem zmęczony i nie mam energii

548

Odp: Co to znaczy żyć?

Jack, to co ty masz na ten temat do powiedzenia jest dla mnie od jakiegoś czasu całkowicie przewidywalne i przez to zwyczajnie nieciekawe. Pytałam Shini i jego odpowiedź mnie interesuje. O ile jej udzieli.

549

Odp: Co to znaczy żyć?

Peszek.

To są odpowiedzi, których udzielał w ciągu minionych lat swojej obecności na tym forum kiedy takie pytania były mu zadawane.


Spodziewam się innej wymówki tego pokroju, ale nie wiem co jeszcze można by tu wymyślić prawdę mówiąc.

550

Odp: Co to znaczy żyć?

Szczerze - jesteś powtarzalny do bólu, Jack. Spokojnie możesz konkurować z Shini w konkursie na powtarzalność.

551

Odp: Co to znaczy żyć?

I będę. Może w końcu Shini zacznie wymyślać nowe wymówki zamiast w koło powtarzać te same.

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Spodziewam się innej wymówki tego pokroju, ale nie wiem co jeszcze można by tu wymyślić prawdę mówiąc.

Bo kiedyś na stołówce się z niego śmiali i teraz ma traumę z gotowaniem. Zupełnie jak żołnierz Gary który musiał w okopie zjeść nogę własnego kolegi żeby przeżyć....

553

Odp: Co to znaczy żyć?

Tak z czystej ciekawości. Za moich czasów szkolnych na chyba technice (nie pamiętam już dokładnie) były takie rzeczy jak robienie sałatek itp. Pamiętam, że robiliśmy sałatki owocowe i warzywne (trzeba było przynieść ugotowane już warzywa z domu).

I z tego co wiem, to dalej się takie rzeczy w szkołach robi. Tylko chyba teraz jako osobne zajęcia czy jakieś specjalne warsztaty.



https://sp47.wroclaw.pl/przedmioty-prak … j-uczniow/

https://spchojnik.szkolna.net/projekty/ … -gotowanie

https://dobrzejemy.szkolanawidelcu.pl/o-programie/

https://pedagogika-specjalna.edu.pl/wia … kulinarne/

Jakim cudem to Shiniego ominęło?

Odp: Co to znaczy żyć?

U mnie na technice nic takiego nie było, ale było natomiast szycie i robienie na drutach. Chyba technika to taki przedmiot że robi się co ma fantazje nauczyciel.

555

Odp: Co to znaczy żyć?

Aż tak dobrze nie pamiętam. Robiliśmy też inne rzeczy jak karmniki i podobne, ale pamiętam, że takie zajęcia z gotowania też miałem. Jakieś właśnie proste sałatki itp, ale było. I z tego co czytam to takie rzeczy wciąż robi się w szkołach. Aż normalnie podzwonie i popytam po rodzinie.

Na obozach to był standard. Były drużyny/załogi i były wachty porządkowe i kuchenne.

556

Odp: Co to znaczy żyć?

Ja miałam całe kombo, szycie ręczne i robienie karmnika na technice oraz robienie sałatek owocowych i warzywnych, ale to chyba na przyrodzie, na podwójnej lekcji.

557

Odp: Co to znaczy żyć?

No szycie też było, jakoś tak na początku podstawówki albo pod koniec przedszkola. Poduszeczki na igły na dzień babci robiliśmy (do tej pory moje dzieło znajduje się w skrzynce z jakże ważnymi pisankami i wydmuszkami). I był też haft krzyżykowy. I z masy solnej robiliśmy baranki na wielkanoc, ale to chyba była jakaś forma pracy domowej. Koniecznie chciałem zabłysnąć i wpadłem na genialny pomysł, żeby runo baranka zrobić wyciskając to słone ciasto przez wyciskarkę do czosnku. Matka to do tej pory mi wypomina, bo upierdoliłem całą kuchnię, a jebałem się z tym prawie cały dzień.

Tak czy siak, nawet jak w domu się nic nie robi, to na przestrzeni lat w szkole, na różnych lekcjach i warsztatach robiło się to i owo.

Jakim cudem to wszystko Shiniego ominęło?

558 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-08-12 19:01:40)

Odp: Co to znaczy żyć?

Ciekawa ciekawostka. I to ciekawa z co najmniej kilku perspektyw:

1) Muquin zadaje bezpośrednie pytanie Shiniemu
2) Do udzielenia odpowiedzi na to pytanie rwą się na przemian, prześcigając się które będzie pierwsze, Sparrow i Smutna Dziewczyna...

To forum nawet nie ma emotikonki, która mogłaby odpowiednio wyrazić całość sytuacji i trzeba się posiłkować zewnętrznymi:

https://emots.yetihehe.com/2/hahaha.gif

559

Odp: Co to znaczy żyć?

Toż to szok i niedowierzanie. Jak tak bezwstydnie można przytoczyć odpowiedzi na pytanie zadane kilkanaście- kilkadziesiąt razy temu samemu użytkownikowi?

560

Odp: Co to znaczy żyć?

To prawda. Ja myślę, że nawet warto uprzedzać odpowiedzi, bo kiedy czyta się kolejne wymówki, to trudno udawać, że wcześniej nie pojawił się cały ich arsenał, czasem po kilka razy. Shini po prostu lubi bawić się w te gierki, stąd chęć/potrzeba pokazania, że one już nie działają.

561 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-08-12 23:42:22)

Odp: Co to znaczy żyć?
Priscilla napisał/a:

To prawda. Ja myślę, że nawet warto uprzedzać odpowiedzi, bo kiedy czyta się kolejne wymówki, to trudno udawać, że wcześniej nie pojawił się cały ich arsenał, czasem po kilka razy. Shini po prostu lubi bawić się w te gierki, stąd chęć/potrzeba pokazania, że one już nie działają.

A może...te odpowiedzi będą teraz inne?
A może...stosowanie w tym konkretnym przypadku w kółko tych samych schematów postępowania, mających na celu zapewne pomoc (zapewne - zakładając "czyste" intencje)...nie jest dobrą drogą do osiągnięcia tegoż celu?

P.S. Właśnie ta chęć i potrzeba jest ciekawa. Wydaje się, że w tym konkretnym wątku znakomita większość rozmówców za cel ustawiła sobie prześciganie się w udzielaniu odpowiedzi za autora wink.

562

Odp: Co to znaczy żyć?
Herne napisał/a:

Wydaje się, że w tym konkretnym wątku znakomita większość rozmówców za cel ustawiła sobie prześciganie się w udzielaniu odpowiedzi za autora

Bo to już jest śmieszne po prostu. Kolejne wymówki Shiniego są tak kretyńskie, tak infantylne, że aż....rozczulające. Jakbym oglądał jakąś slapstikową parodię/satyrę pokroju "Nagiej broni", czy innych facetów w rajtuzach.

Dzieci z przedszkola i wczesnej podstawówki bardzo dobrze ogarniają czynności, których Shini, jako niemal 30latek nie potrafi i wymyśla takie pokraczne uzasadnienia tego, że niekiedy muszę to przeczytać kilka razy, żeby uwierzyć własnym oczom. Toż to on nie może pracy zmienić, bo co jak będzie miał katarek i kaszelek? Nie może nic ugotować, bo przecież mamusia i tak zrobi swoje i mu da jeść. Psychotropy przyjmuje z przerwami, jest uzależniony od porno i masturbacji, ma ultra zamulającą dietę, ale przecież do niczego z tych rzeczy nie przyznał się lekarzowi i dziwi się, że nie ma na nic energii i żaden lekarz nie wie co mu jest. Płacze na brak pieniędzy, a ani pracy nie zmieni, ani się nie wyprowadzi w tańsze okolice, bo on koniecznie musi w Warszawie być. Bo uwaga - innych miast nie zna i nie co w nich jest. A przecież tutaj, w stolicy, jego życie rozkwita. Chodzi do pubów i na koncerty, spotyka się ze znajomymi, ma perspektywy rozwoju zawodowego.....a nie....czekaj.....



Żeby Shini udzielił innych odpowiedzi, to najpierw trzeba mu wytknąć dotychczasowe. Tylko pytanie - czy inne odpowiedzi będą lepsze? Może dla odmiany raz powie prawdę, że mu się po prostu nie chce, bo mu wygodnie?

563

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Żeby Shini udzielił innych odpowiedzi, to najpierw trzeba mu wytknąć dotychczasowe.

Super.
Wytykasz mu.
I co?
Działa?
hmmmm....nie działa...
I co teraz?

564

Odp: Co to znaczy żyć?
Herne napisał/a:

Super.
Wytykasz mu.
I co?
Działa?
hmmmm....nie działa...
I co teraz?


Jak nie działa, jak działa? Wymyśla nowe i co raz bardziej kretyńskie bajki jak z tym kaszelkiem. Dyskusja się toczy, uwagę ma zapewnioną. Przecież on nie jest tu po to, aby zrobić coś ze swoim życiem, tylko jest tu dla atencji. No to ją ma. A że nie tak jakby chciał? Peszek.

565

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Herne napisał/a:

Super.
Wytykasz mu.
I co?
Działa?
hmmmm....nie działa...
I co teraz?


Jak nie działa, jak działa? Wymyśla nowe i co raz bardziej kretyńskie bajki jak z tym kaszelkiem. Dyskusja się toczy, uwagę ma zapewnioną. Przecież on nie jest tu po to, aby zrobić coś ze swoim życiem, tylko jest tu dla atencji. No to ją ma. A że nie tak jakby chciał? Peszek.

Czyli sam właśnie przyznałeś, że Twoje wytykanie kompletnie nie działa big_smile.
Ponieważ...absolutnie nic nie zmienia smile, a tylko utrzymuje pewien stan. I pewien znany schemat postępowania.
I dyskusja się kręci jak w kołowrotku.
A skoro dotychczasowe Twoje postępowanie nie przynosi efektów - to jaki jest cel jego stosowania nadal?

566 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-08-13 10:41:56)

Odp: Co to znaczy żyć?

Ty masz coś z rozumkiem, tak? Ok, sięgnę po kredki, to ci to narysuję:



Shini nie jest tu po to, aby zmienić swoje życie. On jest tu dla atencji. Nie ma swojego życia, więc to forum jest dla niego substytutem. Takim dodatkiem do anime. Nie zależy mu, aby swoje życie zmienić, bo mu w nim wygodnie. Zależy mu na uwadze, na litości, na współczuciu. Bo wtedy czuje, że jest dla kogoś ważny, że jego obecność na świecie się liczy. Mówi i robi tylko tyle, aby udowodnić, że jakiś tam problem jest prawdziwy. Choć oczywiście jest wymyślony. On może się poużalać, może wzbudzać litość, zainteresowanie, uwagę i czas innych ludzi. Dla niego. DLA NIEGO. Toż to rozkosz! Mój boże - ktoś poświęca swój czas dla nic nie znaczącego żuczka bez własnego życia i osiągnięć jakim on jest. Toż to emocje, jakby był bohaterem jednego ze swoich anime. Ma swój krąg zainteresowanych NIM. Troszczących się o NIEGO.

Ale nie bierze pod uwagę, że inni to widzą doskonale. I też się tym bawią. Ale nie tak jakby chciał. Nie ma współczucia, nie ma litości. Jest rozbawienie, uśmiech politowania wymieszany z lekką dozą niedowierzania i zażenowania, że dorosły człowiek może takie banialuki wypisywać.

I ok, można się kręcić z tymi samymi pytaniami zadawanymi miliony razy przez dziesiątki użytkowników na przestrzeni już nie miesięcy, a lat. Ale niech się przynajmniej nagimnastykuje z nowymi bajkami. Bo o to w tym momencie chodzi. O kolejną, nową i równie absurdalną baję co poprzednie. Bo czytając o kaszelku to aż mi ze śmiechu herbata nosem poszła. Podobnie jak czytałem o jego fantazjach o uśmiechającej się kelnerce, która specjalnie przeszła obok niego, choć oczywiście nie musiała. I te rozterki. Coś poczułem, ale nie wiem co, choć to było miłe, myślicie, że naprawdę jej się spodobałem?


Moja ukochana szklana kula puszczona w ruch obrotowy (z lekką precesją, wynikająca z nieregularności kształtu w związku z jej zużyciem) pokazuje mi dalszy rozwój tej dyskusji:
1) Znajdziesz pewne rozwiązanie (tak, przemoc ma różne oblicza, ta psychiczna potrafi być nawet bardziej bolesna i tym bardziej, gdy pochodzi od osób które kochamy. A tutaj w grę wchodzi najprawdopodobniej apodyktyczna matka.)
2) Dasz mu kilka rad dotyczących dalszego postępowania w tejże kwestii
3) Shini się ucieszy, podziękuje. Następnie będzie nakręcał dalszą dyskusję aby sobie trwała dalej, ponieważ właśnie w ten sposób złapał kolejnego rozmówcę na tym forum. A w rzeczywistości nic nie zrobi z poradami.
4) Za miesiąc-dwa, może rok przeczytasz Jego kolejny wpis na tym forum pt." ojej - jest mi bardzo źle, nie wiem co mam zrobić, nie rozumiem, pomóżcie.
5) Kurtyna.


My - a ja to na pewno - mamy z tego scenariusza taki sam fan jak on. Choć dla niego może już mniejszy skoro gramy w otwarte karty.

Odp: Co to znaczy żyć?
Herne napisał/a:

Czyli sam właśnie przyznałeś, że Twoje wytykanie kompletnie nie działa big_smile.
Ponieważ...absolutnie nic nie zmienia smile, a tylko utrzymuje pewien stan. I pewien znany schemat postępowania.
I dyskusja się kręci jak w kołowrotku.
A skoro dotychczasowe Twoje postępowanie nie przynosi efektów - to jaki jest cel jego stosowania nadal?

O nie, bardzo smutne. Problem jest taki że wkręciłes się w narracje Shiniego. On jest pokrzywdzony, ktoś powinien się nim zająć, wskazać drogę, przeprowadzić terapię, pomóc i doradzić jak zmienić prace i wyprowadzić się od rodziców. Ja natoamiast traktuje go jak każdego innego człowieka który zakłada tu wątek. Kwestionuje to co mówi, jak gada głupoty to wyśmiewam, jak mamy ochote to z niego żartuje, a jak mam dobry humor to jeseśm dla niego miła. Rozumiesz? Moim celem nie jest pomaganie Shiniemu za wszelką cenę np cene własnej frustracji z czytania jego bredni, ani stawanie na głowie żeby jego obecność na forum była dla niego kojąca i terapeutyczna.
Na forum wątki zakładają nastolatkowie i młodzi doroślio. To oni zasługują na taryfe ulgową, cierpliwość i wyrozumiałość. Nie on, bo ja nie kupuje jego narracji w przeciwieństwie do ciebie. Chociaż on lubi zachowywać się jak małe nieporadne dziecko to nim nie jest i nie zamierzam robić fikołków żeby biedaczek się nie zestresował.

568

Odp: Co to znaczy żyć?

Herne, moje gratulacje, znakomicie to zrobiłeś, elegancko i skutecznie.

569

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Herne, moje gratulacje, znakomicie to zrobiłeś, elegancko i skutecznie.


Znakomicie i skutecznie się zaorał udowadniając, że nie ma bladego pojęcia o co tu chodzi?

570

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ja natoamiast traktuje go jak każdego innego człowieka który zakłada tu wątek. Kwestionuje to co mówi, jak gada głupoty to wyśmiewam, jak mamy ochote to z niego żartuje, a jak mam dobry humor to jeseśm dla niego miła. Rozumiesz? Moim celem nie jest pomaganie Shiniemu za wszelką cenę np cene własnej frustracji z czytania jego bredni, ani stawanie na głowie żeby jego obecność na forum była dla niego kojąca i terapeutyczna.
Na forum wątki zakładają nastolatkowie i młodzi doroślio. To oni zasługują na taryfe ulgową, cierpliwość i wyrozumiałość. Nie on, bo ja nie kupuje jego narracji w przeciwieństwie do ciebie. Chociaż on lubi zachowywać się jak małe nieporadne dziecko to nim nie jest i nie zamierzam robić fikołków żeby biedaczek się nie zestresował.

Mam bardzo podobne podejście. Uważam zresztą, że większość osób wchodzi na forum dla pewnego rodzaju rozrywki, bo dyskusja jest przecież rozrywką, czytanie komentarzy innych osób podobnie, niektórzy dla zabicia czasu, inni w celu oderwania myśli od problemów. Tu naprawdę mało kto loguje się z jakąś misją zbawiania świata. Kiedyś może tak było, taka zdaje się była nawet idea powstania tego forum, ale jego klimat totalnie się zmienił.

Pomijając zresztą kwestię, że - jak sama nazwa wskazuje - było to forum pomocowe dla kobiet, a jednak stało się skupiskiem trolli, męskich frustratów i inceli, którzy nadają mu obecny ton. Na palcach jednej ręki (w porywach dwóch, ale na pewno nie więcej) mogę policzyć męskich użytkowników, którzy się w ten kanon nie wpisują.
 
Równocześnie jeśli kobieta w co piątym poście czyta, że jest taka czy śmaka, a wszystko okraszone określeniami o pejoratywnym zabarwieniu, ale sama zna swoją wartość i nie ma potrzeby udowadniania, że nie jest wielbłądem, to siłą rzeczy zasady gry "w biedne, skrzywdzone misie" też się diametralnie zmieniają.

571

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Na forum wątki zakładają nastolatkowie i młodzi doroślio. To oni zasługują na taryfe ulgową, cierpliwość i wyrozumiałość. Nie on, bo ja nie kupuje jego narracji w przeciwieństwie do ciebie. Chociaż on lubi zachowywać się jak małe nieporadne dziecko to nim nie jest i nie zamierzam robić fikołków żeby biedaczek się nie zestresował.


IMHO to akurat w dziale "Stres, lęk, nerwica, depresja" stosowanie kryterium wieku jest zdecydowanie wątpliwe, bo depresja, lęki czy nerwice dopadają ludzi w różnym wieku. Z tego co napisałaś wynika, że ktoś z depresją ale już po 40-ce na taryfę ulgową (cokolwiek by to oznaczało u ciebie, ta taryfa ulgowa) nie zasługuje?

Czyżbyś należała do tych osób, które komuś dorosłemu w depresji  mają zwyczaj mówić "weź się w garść i ogarnij, bo nie jesteś dzieckiem" ?

SmutnaDziewczyna, absolutnie nikt nie oczekuje od ciebie "robienia fikołków, żeby się biedaczek nie zestresował". Nie zauważyłaś? Nie ma w Regulaminie punktu nakazującego pod groźbą bana stałego prowadzenia rozmów z użytkownikiem "Shinigami". Naprawdę nie ma. Z czego wniosek prosty a klarowny - nikt, w tym ty, nie musi z Shinigami rozmawiać. Na żaden temat. Jeśli to robisz, to jest to twój i tylko twój wybór.

Priscilla
Każde forum nie moderowane spada kilka pięter w dół. Tu była dobra moderacja, zniknęła i nie ma się co dziwić, ze jest jak jest, a będzie tylko gorzej. Acz, choć zbyt intensywnie nie czytam, zdołałam zauważyć także damskie frustratki, multikonta, rozmawianie "sam ze sobą z różnych kont"...pełen pakiet.

Odp: Co to znaczy żyć?

Osobie z depresją nie, ale Shiniemu tak. Jeszcze jakieś palące pytania?

Odp: Co to znaczy żyć?
Priscilla napisał/a:

Tu naprawdę mało kto loguje się z jakąś misją zbawiania świata.

I całe szczęście. Nie ma nic gorszego niż internetowy random który stawia siebie w pozycji guru, kiedy często sam ma nieciekawe życie.

Trochę jak z MLM i poradami jak zostać milionerem na TikToku nagrywane z wypozyczonego mercedesa.

574

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Osobie z depresją nie, ale Shiniemu tak. Jeszcze jakieś palące pytania?

Palących pytań na forach internetowych nie miewam. Poza tym - podobnie jak w kwestii rozmawiania z Shini - nie masz obowiązku odpowiadania na czyjekolwiek, w tym moje pytania. smile

Swoją drogą dokonam takiej niewielkiej obserwacji. Shini jak pisał jest na lekach, znaczy jakiś lekarz psychiatra uznał, że stan jego psychiki wymaga farmakoterapii.
Oczywiście można założyć, że te leki całkiem niepotrzebnie mu przepisał jakiś lekarz-konował, ale to już by było założenie trochę chyba na wyrost.
Jeśli założyłaś, że Shini zmanipulował lekarza bo uwielbia brać leki psychiatryczne to zauważ, ze to już jest li tylko twoje założenie. Typowe założenie "pod tezę".

575 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2024-08-15 22:06:57)

Odp: Co to znaczy żyć?

Shini założył ten wątek w listopadzie 2022. Jest sierpień 2024. Minęło półtora roku, w zasadzie za trzy miesiące pykną 2 lata, a wątek nadal żywy.

Wszyscy dookoła angażują się w jego sprawy. Dają setki pomysłów na to "jak wynieść się z domu i zacząć w końcu normalnie i dobrze żyć". Aż się włosy na rękach jeżą jak on te wszystkie pomysły potrafi jednym zdaniem zabić. Tu kaszelek, tam nie umie włączyć pralki. Gdzieś tam za drogo. Innym razem stwierdza, że nie może wysyłać cv, bo nie ma opcji odebrać telefonu od HRki.

Mam wrażenie, że nawet gdyby ktoś z nas mu powiedział: ok mam mieszkanie w Warszawie, wynajmę ci je za darmo przez rok i dam Ci pracę -  na początek 5 tys na rękę. A Ty przez rok pnij się w górę - awansuj w mojej firmie. Masz możliwości wiele, pokaż co umiesz.... To założę się, że i tak było by jakieś ALE..

On jest najmniej przejęty i najmniej zaangażowany we własne życie niż ludzie tu na forum. My jesteśmy bardziej świadomi tego jak ucieka mu młodość niż on sam. I chyba dlatego tak usilnie próbujemy mu kolejny i kolejny raz tłumaczyć znowu to samo. I znowu aż do porzygu. Odpierając jego coraz to głupsze argumenty, że się nie da wyprowadzić z domu i się nie da mieć lepszej pracy i się nie da lepiej żyć i się nie da być związku itd.

Mój wniosek? Cokolwiek tu się nie napisze to nie pomoże. Przez półtora roku żaden argument do niego nie trafił na tym wątku, a to nie jest jedyny jego wątek na tym forum.

Gdyby ktoś się zastanawiał jak to się dzieje, że 30letni, 40letni, 50 letni typ dalej mieszka z matką, mimo że tego nie chce, i dlaczego nie ma dobrej pracy, mimo że ją chce i dlaczego nie ma kobiety, mimo, że chce być w związku.... To już wiecie dlaczego... bo jak był młody to wszystkiego się bał. Dosłownie wszystkiego! Wszystko cokolwiek by miał zrobić, zmienić, to na pewno by się nie udało więc nic nie zmienił i nic nie zrobił

576

Odp: Co to znaczy żyć?
123qwerty123 napisał/a:

Shini założył ten wątek w listopadzie 2022. Jest sierpień 2024. Minęło półtora roku, w zasadzie za trzy miesiące pykną 2 lata, a wątek nadal żywy.

Wszyscy dookoła angażują się w jego sprawy. Dają setki pomysłów na to "jak wynieść się z domu i zacząć w końcu normalnie i dobrze żyć". Aż się włosy na rękach jeżą jak on te wszystkie pomysły potrafi jednym zdaniem zabić. Tu kaszelek, tam nie umie włączyć pralki. Gdzieś tam za drogo. Innym razem stwierdza, że nie może wysyłać cv, bo nie ma opcji odebrać telefonu od HRki.

Mam wrażenie, że nawet gdyby ktoś z nas mu powiedział: ok mam mieszkanie w Warszawie, wynajmę ci je za darmo przez rok i dam Ci pracę - 5 tys na rękę. A Ty przez rok pnij się w górę - awansuj w mojej firmie. Masz możliwości wiele, pokaż co umiesz.... To założę się, że i tak było by jakieś ALE..

On jest najmniej przejęty i najmniej zaangażowany we własne życie niż ludzie tu na forum. My jesteśmy bardziej świadomi tego jak ucieka mu młodość niż on sam. I chyba dlatego tak usilnie próbujemy mu kolejny i kolejny raz tłumaczyć znowu to samo. I znowu aż do porzygu. Odpierając jego coraz to głupsze argumenty, że się nie da wyprowadzić z domu i się nie da mieć lepszej pracy i się nie da lepiej żyć i się nie da być związku itd.

Mój wniosek? Cokolwiek tu się nie napisze to nie pomoże. Przez półtora roku żaden argument do niego nie trafił na tym wątku, a to nie jest jedyny jego wątek na tym forum.

Gdyby ktoś się zastanawiał jak to się dzieje, że 30letni, 40letni, 50 letni typ dalej mieszka z matką, mimo że tego nie chce, i dlaczego nie ma dobrej pracy, mimo że ją chce i dlaczego nie ma kobiety, mimo, że chce być w związku.... To już wiecie dlaczego... bo jak był młody to wszystkiego się bał. Dosłownie wszystkiego! Wszystko cokolwiek by miał zrobić, zmienić, to na pewno by się nie udało więc nic nie zmienił i nic nie zrobił

Wkońcu. Ja już nawet nie czytam tego wątku ponieważ na jakąkolwiek stronę wejdę jest dalej o tym samym.
I Miquin która każdemu kto coś odpisze nie w jej myśl, sugeruje że nikt nie musi tu pisać. Ale to jest forum każdy sobie pisze co chce i w takim wątku na jaki ma ochotę

No więc shini nie powinien dostawać od teraz na forum żadnej uwagi (pewnie znajdzie inne) chyba że zrobi chociaż jedna rzecz, np napisze CV, wyśle CV.

577

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Shini jak pisał jest na lekach, znaczy jakiś lekarz psychiatra uznał, że stan jego psychiki wymaga farmakoterapii.

To może doczytaj jak on z lekarzami rozmawia i jak to jego leczenie psychotropami wygląda w praktyce.

Do 3/4 rzeczywistych problemów się nie przyznaje. Większość urojonych problemów zwyczajnie wymyśla, a jego leczenie to ponury żart.

578 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-08-16 16:36:06)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Shini jak pisał jest na lekach, znaczy jakiś lekarz psychiatra uznał, że stan jego psychiki wymaga farmakoterapii.

Czyli z jednej strony Shini jest pod opieką specjalisty, który pracuje nad poprawą zdrowia, ale jednocześnie szuka porad na forum bo jego stan się zupełnie nie poprawia. Jego aktywność na forum i nasz sposób zwracania się do niego ma być elementem wspomagającym leczenie? Jeśli lekarz prowadzi leczenie tak że randomy z internetu mają wspierać leczonego to chyba tutaj sama obrazasz tego lekarza, albo przecaniasz forum. Okazuje się że dorbna uwaga na forum mimo dobrze dorbanej farmakoterapii jest w stanie wyprowadzić gościa z równowagi(chya tak zakąłdasz tak zaciekle "moderując" ten wątek?). Leki mają sprawić że będzie funkcjonował jak normalny człowiek. Więc jeśli dzieki leczeniu gość jest w pełni sprawy psychicznie to dlaczego miałabym rozmawiać z nim jak z osobą chorą?

Wyjaśnij mi proszę, czy wg ciebie jego farmakoterapia przebiega prawidłowo i jest w stanie funkcjonować jak normalny człowiek, w pełni sił umysłowcyh, czy może nie przynosi efektu i wtedy mamy go traktowac jako osobe nadal chorą? Czyli on jest pod opieką speca ktory wie co robi i o niego dobrze dba, czy nadal potrzebuje jakiegoś wspomagania np moderowanego wątku na forum gdzie może się wygadać, więc ten spec to jednak nie jest taki spec, bo nie zadbał o to zeby mu tego wspomagania dostarczyć?

Oczywiście pamiętaj Muqin, że jeśli moje pytania są zbyt stronnicze nie musisz na nie odpowiadać. Nie musisz się też udzielać w tym wątku, ani ogólnie na forum smile

579

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Wyjaśnij mi proszę, czy wg ciebie jego farmakoterapia przebiega prawidłowo i jest w stanie funkcjonować jak normalny człowiek, w pełni sił umysłowcyh, czy może nie przynosi efektu i wtedy mamy go traktowac jako osobe nadal chorą? )

https://www.netkobiety.pl/t133349.html

580

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Muqin napisał/a:

Herne, moje gratulacje, znakomicie to zrobiłeś, elegancko i skutecznie.


Znakomicie i skutecznie się zaorał udowadniając, że nie ma bladego pojęcia o co tu chodzi?

big_smile

Oj Jacku, Jacku. Delikatnie rzecz biorąc, zdecydowanie brakuje Ci spojrzenia z szerszej perspektywy na otaczającą Cię rzeczywistość smile.

581 Ostatnio edytowany przez Herne (2024-08-16 18:33:02)

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Herne napisał/a:

Czyli sam właśnie przyznałeś, że Twoje wytykanie kompletnie nie działa big_smile.
Ponieważ...absolutnie nic nie zmienia smile, a tylko utrzymuje pewien stan. I pewien znany schemat postępowania.
I dyskusja się kręci jak w kołowrotku.
A skoro dotychczasowe Twoje postępowanie nie przynosi efektów - to jaki jest cel jego stosowania nadal?

O nie, bardzo smutne. Problem jest taki że wkręciłes się w narracje Shiniego. On jest pokrzywdzony, ktoś powinien się nim zająć, wskazać drogę, przeprowadzić terapię, pomóc i doradzić jak zmienić prace i wyprowadzić się od rodziców. Ja natoamiast traktuje go jak każdego innego człowieka który zakłada tu wątek. Kwestionuje to co mówi, jak gada głupoty to wyśmiewam, jak mamy ochote to z niego żartuje, a jak mam dobry humor to jeseśm dla niego miła. Rozumiesz? Moim celem nie jest pomaganie Shiniemu za wszelką cenę np cene własnej frustracji z czytania jego bredni, ani stawanie na głowie żeby jego obecność na forum była dla niego kojąca i terapeutyczna.
Na forum wątki zakładają nastolatkowie i młodzi doroślio. To oni zasługują na taryfe ulgową, cierpliwość i wyrozumiałość. Nie on, bo ja nie kupuje jego narracji w przeciwieństwie do ciebie. Chociaż on lubi zachowywać się jak małe nieporadne dziecko to nim nie jest i nie zamierzam robić fikołków żeby biedaczek się nie zestresował.

I spoko, bardzo dziękuję za wyjaśnienie prawdziwych Twoich motywów udzielania się na forum smile.

edit:

Priscilla napisał/a:

Pomijając zresztą kwestię, że - jak sama nazwa wskazuje - było to forum pomocowe dla kobiet, a jednak stało się skupiskiem trolli, męskich frustratów i inceli, którzy nadają mu obecny ton. Na palcach jednej ręki (w porywach dwóch, ale na pewno nie więcej) mogę policzyć męskich użytkowników, którzy się w ten kanon nie wpisują.
  .

"Do tanga trzeba dwojga" wink
Jeżeli druga strona by nie chciała, to tańca wokół troli i męskich frustratów by nie było smile

582

Odp: Co to znaczy żyć?

Trochę mnie nie było więc po kolei:

Jack Sparrow napisał/a:

Ale widzisz, że sięgasz do czasów szkolnych? Mowa o dorosłym życiu.

Analiza i interpretacja tekstu. Potrafisz podać różnicę pomiędzy tymi dwoma zdaniami?

1) Zabić, nie wolno wypuścić.
2) Zabić nie wolno, wypuścić.

To są rzeczy, których uczysz się latami. A twierdzisz, ze napisanie CV, co zajmowało kiedyś JEDNĄ lekcję na przedmiocie Przedsiębiorczość, zajmuje ci więcej czasu i nastręcza większych trudności.

Idź na terapię uzależnień chłopie, to jak zerwiesz z nałogiem, to i energię odzyskasz.

Co to za różnica do jakich czasów sięgam? Kiedy poznałem tamtą dziewczynę byłem już dorosły.

Nie musisz mi tłumaczyć różnicy między tymi dwoma zdaniami, akurat z przedmiotów humanistycznych byłem całkiem niezły.

Nigdy w życiu nie miałem w szkole nic o pisaniu CV, listów motywacyjnych czy w ogóle szukaniu pracy.

Widziałeś kiedy ile kosztują terapie uzależnień? Znam człowieka, który musiał iść na terapię alkoholową, jak mu wyliczyli ile będzie kosztować odwyk, terapia, leki itd to cała rodzina musiała się zrzucać bo wyszło kilkadziesiąt tysięcy.

Z fragmentami, które wyciąłem albo się zgadzam albo nie warto ich nawet komentować.

Muqin napisał/a:

A dlaczego byś musiał?

Bo zaraz byłoby gadanie w stylu "Tyle się namęczyłam, a ty nie chcesz?". Jutro zrobię sałatkę, to idzie mi całkiem nieźle. Następny post Jacka to już totalne brednie, może ze 2 myślniki choć trochę się zgadzają z prawdą.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Bo kiedyś na stołówce się z niego śmiali i teraz ma traumę z gotowaniem. Zupełnie jak żołnierz Gary który musiał w okopie zjeść nogę własnego kolegi żeby przeżyć....

Plan był dobry ale wykonanie już nie bardzo. Nigdy nie jadłem na stołówce w szkole, nigdy też nie jadłem szkolnych obiadów. Nie mam traumy z gotowaniem, po prostu nigdy nie robiłem tego na poważnie i nie mogę pozwolić by ktokolwiek widział jak zaczynam od podstaw będąc w moim wieku.

Jack Sparrow napisał/a:

Tak z czystej ciekawości. Za moich czasów szkolnych na chyba technice (nie pamiętam już dokładnie) były takie rzeczy jak robienie sałatek itp. Pamiętam, że robiliśmy sałatki owocowe i warzywne (trzeba było przynieść ugotowane już warzywa z domu).

I z tego co wiem, to dalej się takie rzeczy w szkołach robi. Tylko chyba teraz jako osobne zajęcia czy jakieś specjalne warsztaty.

Jakim cudem to Shiniego ominęło?

Tak czy siak, nawet jak w domu się nic nie robi, to na przestrzeni lat w szkole, na różnych lekcjach i warsztatach robiło się to i owo.

Jakim cudem to wszystko Shiniego ominęło?

Dosłownie nigdy nie miałem nawet żadnej wzmianki na temat gotowania w szkole, nigdy. Też chciałbym wiedzieć dlaczego nigdy nie było czegoś takiego w mojej szkole bo bardzo chętnie bym się tego wtedy pouczył tym bardziej, że tego typu umiejętności manualne wchodzą mi dość szybko. Szycia, robienia na drutach i karmników też nigdy nie było, jedyne co pamiętam z zajęć technicznych to origami i sklejanie jakichś drewnianych patyczków. Jedyne obozy na jakich kiedykolwiek byłem to sportowe ze sztuk walki, które trenowałem.

Jack Sparrow napisał/a:

Jak nie działa, jak działa? Wymyśla nowe i co raz bardziej kretyńskie bajki jak z tym kaszelkiem. Dyskusja się toczy, uwagę ma zapewnioną. Przecież on nie jest tu po to, aby zrobić coś ze swoim życiem, tylko jest tu dla atencji. No to ją ma. A że nie tak jakby chciał? Peszek.

Patrząc po ostatnich postach to ty i Smutna jesteście tu po atencję. Gdyby moje posty wam się nie podobały to byście nawet nie czytali tego wątku, nie mówiąc już o pisaniu. Nie było mnie parę dni, a tu dyskusja na mój temat trwa w najlepsze.

Jack Sparrow napisał/a:

Ale nie bierze pod uwagę, że inni to widzą doskonale. I też się tym bawią. Ale nie tak jakby chciał. Nie ma współczucia, nie ma litości. Jest rozbawienie, uśmiech politowania wymieszany z lekką dozą niedowierzania i zażenowania, że dorosły człowiek może takie banialuki wypisywać.

Ależ ty się niczym tu nie bawisz tylko żerujesz na mnie i na tym temacie. Chcesz się wyżyć, dać upust frustracji, przez chwilę poczuć się lepszym, w każdym wątku przypomnieć jakie to masz szczęśliwe małżeństwo. Nie znam cię ale jedno wiem na pewno, ty jesteś bardziej zaburzony niż ja. Im więcej twoich postów czytam tym bardziej mam wrażenie, że całe to twoje super szczęśliwe życie, małżeństwo i żona nie istnieją. Ludzie, którzy mają to wszystko nie siedzą całymi dniami na forum bo po prostu nie mają na to czasu. O ile w przypadku kobiet to jeszcze nie jest nic dziwnego to faceta mającego rodzinę, dom, pracę jeszcze nigdy nie widziałem by miał czas na siedzenie na forum tak często jak ty. Nawet ja, nie mający żadnego życia poza pracą i domem przegryw przez ostanie kilka dni nie miałem czasu by pisać na forum, a ty siedziałeś tu cały czas.

Jack Sparrow napisał/a:

Znakomicie i skutecznie się zaorał udowadniając, że nie ma bladego pojęcia o co tu chodzi?

Do ciebie mu daleko w kwestii samo zaorania. 

Muqin napisał/a:

SmutnaDziewczyna, absolutnie nikt nie oczekuje od ciebie "robienia fikołków, żeby się biedaczek nie zestresował". Nie zauważyłaś? Nie ma w Regulaminie punktu nakazującego pod groźbą bana stałego prowadzenia rozmów z użytkownikiem "Shinigami". Naprawdę nie ma. Z czego wniosek prosty a klarowny - nikt, w tym ty, nie musi z Shinigami rozmawiać. Na żaden temat. Jeśli to robisz, to jest to twój i tylko twój wybór.

Dokładnie tak, niektóre osoby ciągle tylko narzekają na mnie i moje posty, a jednak wciąż tu siedzą czyli mimo tego, że im to przeszkadza to jednak czerpią z tego jakąś korzyść. 

123qwerty123 napisał/a:

Mam wrażenie, że nawet gdyby ktoś z nas mu powiedział: ok mam mieszkanie w Warszawie, wynajmę ci je za darmo przez rok i dam Ci pracę -  na początek 5 tys na rękę. A Ty przez rok pnij się w górę - awansuj w mojej firmie. Masz możliwości wiele, pokaż co umiesz.... To założę się, że i tak było by jakieś ALE..

On jest najmniej przejęty i najmniej zaangażowany we własne życie niż ludzie tu na forum. My jesteśmy bardziej świadomi tego jak ucieka mu młodość niż on sam. I chyba dlatego tak usilnie próbujemy mu kolejny i kolejny raz tłumaczyć znowu to samo. I znowu aż do porzygu. Odpierając jego coraz to głupsze argumenty, że się nie da wyprowadzić z domu i się nie da mieć lepszej pracy i się nie da lepiej żyć i się nie da być związku itd.

Mój wniosek? Cokolwiek tu się nie napisze to nie pomoże. Przez półtora roku żaden argument do niego nie trafił na tym wątku, a to nie jest jedyny jego wątek na tym forum.

Akurat to byłoby rozwiązaniem większości problemów za jednym zamachem. Jestem dobry w przewidywaniu różnych scenariuszy ale tu nie mogę sobie nawet wyobrazić jakie mogłoby być "ale". Gdyby ktoś mi dał zagwarantowane, najlepiej na piśmie te 5k na miesiąc i jeszcze mieszkanie za darmo to brałbym choć byłyby podejrzenia czy to nie jest jakiś ostry przekręt albo próba wrobienia w coś więc najpierw skonsultowałbym to ze znajomym prawnikiem.

Jakie nie da się być w związku? Skąd to się w ogóle wzięło?

Chciałem sprawdzić czy powiększając swoją wiedzę i świadomość będę w stanie sam podjąć tak dużą zmianę. Jak dotąd się nie udało i na chwilę obecną nie widzę by było to możliwe bez fizycznej interwencji z zewnątrz. To, że teraz tego nie widzę nie znaczy, że się poddam w dalszym próbowaniu.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Czyli on jest pod opieką speca ktory wie co robi i o niego dobrze dba, czy nadal potrzebuje jakiegoś wspomagania np moderowanego wątku na forum gdzie może się wygadać, więc ten spec to jednak nie jest taki spec, bo nie zadbał o to zeby mu tego wspomagania dostarczyć?

Teraz nie jestem pod opieką speca bo spec się przeniósł ponad 100 km od poprzedniego miejsca i w ogóle nie przyjmuje osobiście, tylko teleporady. Kiedy będzie się zbliżał koniec leków będę musiał znaleźć nowego, z wyprzedzeniem by nie zostać bez leków.

Jeśli pominąłem coś istotnego to dajcie znać i jak zawsze z góry dzięki za dotarcie do końca takiego posta.

583

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Co to za różnica do jakich czasów sięgam?

Ogromna. Bo żyjesz romantycznym wspomnieniem i fantazją, a nie rzeczywistością.


Widziałeś kiedy ile kosztują terapie uzależnień?

Chuj mnie to obchodzi ile to kosztuje. To nie ja jestem uzależniony od anime i walenia gruchy i to nie ja się zastanawiam czemu nie mam na nic energii i czemu lekarze nie są w stanie mi pomóc.


Następny post Jacka to już totalne brednie, może ze 2 myślniki choć trochę się zgadzają z prawdą.

Tia. I tym bajecznym sposobem dalej nie odpowiedziałeś na pytanie. A to są argumenty, których używałeś na przestrzeni lat swojej obecności na tym forum.

Dosłownie nigdy nie miałem nawet żadnej wzmianki na temat gotowania w szkole, nigdy.

Chuja tam. Ten temat pojawia się przy omawianiu osmozy na biologii i chemii.

Ależ ty się niczym tu nie bawisz tylko żerujesz na mnie i na tym temacie

Oczywiście, ze się bawię. Bo brednie, które wypisujesz są bardziej dziecinne niż niektórych członków mojej rodziny, z których najstarsi ledwie zaczęli podstawówkę.

Ludzie, którzy mają to wszystko nie siedzą całymi dniami na forum bo po prostu nie mają na to czasu.

No popatrz. A ja odniosłem taki sukces, że ten czas posiadam.

Dokładnie tak, niektóre osoby ciągle tylko narzekają na mnie i moje posty

Kolejny błąd. Z twoich kolejnych tłumaczeń i fantazję mamy ubaw po pachy.


estem dobry w przewidywaniu różnych scenariuszy

Raczej w opowiadaniu bajek smile


Gdyby ktoś mi dał zagwarantowane, najlepiej na piśmie te 5k na miesiąc i jeszcze mieszkanie za darmo to brałbym

Teraz to już kit wciskasz jak eunuch w burdelu. Dostałeś tu linki do ofert pracy z twoimi kwalifikacjami za podobne lub większe pieniądze i nie zrobiłeś nic.

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Teraz nie jestem pod opieką speca bo spec się przeniósł ponad 100 km od poprzedniego miejsca i w ogóle nie przyjmuje osobiście, tylko teleporady.

No i tu jest wreszcie poważny problem zarysowany. Każdy wie że w przypadku teleporady, odległość ma ogromne znaczenie!
Pochylmy się nad tym w ciszy i zadumie.

Może kiedyś, komuś pomoże, gdyby się ktoś borykał z podobną postawą i rzeczywiście chciał z tym coś zrobić;
https://m.youtube.com/watch?v=Z7f15BJCWDQ

585

Odp: Co to znaczy żyć?
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

No i tu jest wreszcie poważny problem zarysowany. Każdy wie że w przypadku teleporady, odległość ma ogromne znaczenie!
Pochylmy się nad tym w ciszy i zadumie.

Może kiedyś, komuś pomoże, gdyby się ktoś borykał z podobną postawą i rzeczywiście chciał z tym coś zrobić;
https://m.youtube.com/watch?v=Z7f15BJCWDQ

Oczywiście, że to jest problem nie tylko ze względu na odległość ale też cenę, po tym jego przeniesieniu się cena stała dwa razy większa. Prawie 400zł za 20 min rozmowy to lekka przesada.

Ten film z linku to żadne odkrycie, od dawna wiem o wyuczonej bezradności, i że jestem niemal idealnym tego przykładem.

A teraz trochę inna kwestia. Ostatnio w krótkim odstępie czasu miałem okazję spotkać dwójkę znajomych, których nie widziałem kilka lat. Oboje odpowiedzieli mi niemal identyczną historię. Oboje przeprowadzili się do Warszawy, wynajmują i co ciekawe, a w co nikt tu nie chce uwierzyć zrobili to dopiero po znalezieniu partnera/partnerki. Jedno to chłopak, drugie to dziewczyna i oboje mają ten sam schemat. Płacą prawie po 4k za wynajem mieszkania, w którym tylko śpią bo pracują po 12h dziennie, chłopak jeszcze dorabia w weekendy w czym innym. Oboje są w związkach i oboje widują swoich partnerów jedynie od czasu do czasu bo zarówno oni jak i ci partnerzy niemal cały czas są w pracy. Oni mają to wszystko co oferuje duże miasto i czego ja tak bardzo bym chciał, a nie mają nawet czasu i energii by z tego skorzystać. Żyją w trybie "Praca by żyć, życie by pracować" i nie mają nic poza tym. Oboje mówią, że nie zamierzają ani brać ślubu ani mieć dzieci bo nie mają na to pieniędzy i czasu.

Rozmawiając, a raczej widząc ich uświadomiłem sobie jedną rzecz. Oni mimo iż jedno jest w moim wieku, a drugie trzy lata młodsze wyglądają jakby byli ostro styrani życiem, jakby nie mieli na nic energii podobnie jak ja. Biorąc pod uwagę wszystko to czego się dowiedziałem na temat braku energii i ciągłej senności nasuwa się jeden wniosek. Tu chodzi o przebodźcowanie, najprawdopodobniej właśnie to jest przyczyną. Dieta czy słaby sen to raczej tylko małe dodatki do mega przebodźcowania.

Muqin jeśli jeszcze to czytasz to wybacz, że tyle mi się schodzi z tą książką. Przeczytałem 5 rozdział i przeczytam ją całą nawet jeśli miałoby mi to zająć miesiące.

Posty [ 521 do 585 z 1,617 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024