Muqin napisał/a:Shini
Do grupy ludzi, których autentycznie i szczerze szanuję, zaliczam swój osobisty, po latach męczarni znaleziony komplet rzetelnych rzemieślników. Osób, którym mogę zaufać. Że będą uczciwi, zrobią tak, jak powinno być zrobione, nie zażądają ceny z sufitu i na dodatek lubią, co robią, szanują i mnie jako klientkę i siebie jako fachowców. To tak odnośnie Twojego fachu. Tu akurat zdecydowanie można z fachowego rzemiosła żyć godnie i naprawdę nieźle. Znacznie lepiej niż z pracy stricte najemnej.
Jako osoba kompletnie się nie odnajdująca w strukturach hierarchicznych nie jestem w stanie chyba do końca pojąć, co ludzie widzą w awansach, wysokich stanowiskach czy sławie. Teoretycznie oczywiście można to sobie w google wpisać i jakąś wiedzę uzyskać , ale w praktyce to zawsze jest konkretny ktoś. Czyli, Shini - co Ty widzisz w awansie, sławie, wysokim stanowisku atrakcyjnego?
Odnośnie straconej szansy tej z wyprowadzką to wiesz, mogło być jakoś i nie wiesz, jak by było. Zakładanie, że byłoby lepiej niż teraz to iluzja. Jakoś by było, inaczej niż jest. Ale czy lepiej? Na pewno miałbyś szansę na utknięcie w jakimś wynajmowanym lokum z gwarantowaną podwyżką czynszu.
Do opcji B możesz się ustawić inaczej. Na wstępie zakładając "porażkę". Co najgorszego mogło się stać? No nic. Z punktu widzenia tej dziewczyny, o której przecież nic nie wiesz, równie dobrze mogło być tak "No kurczę, ja to mam pecha. Fajny facet, ale najwyraźniej mu się nie spodobałam, szkoda".
Jeżeli dziewczyna jest ci potrzebna by zaspokoić ciekawość to trochę, wybacz, przedmiotowo brzmi. Dziewczyna to człowiek.
Na pytanie czym jest miłość to chyba ilu ludzi tyle odpowiedzi.
Większość ludzi to nie najlepszy punkt odniesienia chyba. A już "powinienem" w tym kontekście brzmi upiornie. To Ty żyjesz, to jest Twoje życie. Podporządkujesz je jakiemuś "powinienem"? Czy może raczej w kierunku "chcę"?
No i widzisz - krotka rozmowa i z tym "poważnym traktowaniem siebie w sprawach finansowych" możesz spojrzeć na siebie inaczej. Ciebie akurat można traktować poważnie, bo masz nad wyraz rzetelny stosunek do kwestii finansowych. Zauważ, ze osoba w Twojej sytuacji równie dobrze mogla by już mieć kredytów typu chwilówka tyle, że wnuki by się nie wypłaciły. A Ty jesteś odpowiedzialny.
Coś ciekawego w tym 3 rozdziale znalazłeś? Czytając pamiętaj, że wieloletnie nawet stosunkowo niewielkie urazy psychiki się kumulują i dają efekty wielce zbliżone do jednorazowego urazu typu przeżycia wojenne. Wieloletnie niewielkie zranienia mogą znacznie zdeformować funkcjonowanie. Przez to, że są bardzo liczne i długo trwają.
Ja widzę w awansie, sławie czy wysokim stanowisku uznanie i szacunek ludzi wokół, poważne traktowanie. Będąc sławnym czy zajmując wysokie stanowisko jest większa szansa, że zostanę zapamiętany, zostać zapomnianym to ostateczna śmierć. Już od dawna mam takie myśli, że skoro nie mogę mieć rodziny, która przekażę dalej pamięć o mnie to muszę dokonać czegoś co sprawi, że ludzie spoza rodziny mnie zapamiętają. No i będąc sławnym lub mając wysokie stanowisko jest większa szansa na znalezienie dziewczyny.
Bardzo możliwe, że z tą wyprowadzką mogło być tak jak piszesz ale jednak miałbym szanse się usamodzielnić i pewnie też miałbym już dziewczynę albo chociaż doświadczenie w zakresie związkowo-seksualnym. Znam kilka osób, które po podwyżkach czynszu musiały wracać do rodziców poza miasto. Niektórzy z nich wciąż siedzą u tych rodziców.
No dobra ale skoro dziewczyna tak pomyślała to czemu ona nie spróbowała czegoś więcej powiedzieć? Przecież nie musiała od razu gdzieś zapraszać tylko po prostu cokolwiek powiedzieć by ja nie myślał, że ona się śpieszy, a właśnie tak pomyślałem. Jeszcze szliśmy, a raczej biegliśmy w przeciwnych kierunkach, przez chwilę nawet pomyślałem, że mogła uznać mnie za jakiegoś creepa i uciekła bo tak bez wahania wyskoczyła na deszcz choć nie uważam bym dał jej do tego powód. Na prawdę nawet nie pomyślałem, że ona mogła pomyśleć tak jak napisałaś, to się wydaje zbyt nieprawdopodobne.
Wiem, że dziewczyna to człowiek ale po prostu nie potrafię tego inaczej opisać. Nigdy nie doświadczyłem miłości ani bliskości więc nie wiem czego powinienem oczekiwać od dziewczyny i ogólnie związku. Nigdy nie miałem z nikim tak bliskiej relacji jak związek z ukochaną osobą więc nawet nie wiem czego "chcieć". Najpierw muszę się dowiedzieć czym to wszystko w ogóle jest, jakie to są uczucia, jak nazywają się emocje temu towarzyszące.
Wiem ile i jak ciężkiej roboty wymaga zarobienie tych pieniędzy więc pochodzę do tego rzetelnie. Wręcz nie rozumiem jak ludzie mogą wywalać całą kasę na jakieś niepotrzebne im głupoty, a potem narzekać, że nie mają kasy. Znam też paru takich, którzy nabrali chwilówek i znaleźli się w sytuacji, że jeden kredyt spłacali drugim. Jeden znajomy nawet się zadłużył u jakichś nieciekawych typów i dosłownie uciekł z miasta. A mój jeden kolega to już jest niezły hit, wziął kredyt by spłacić dług swojej dziewczyny, z którą był ledwo kilka miesięcy. Niby nie była to duża kwota ale odwagi nie można mu odmówić, ja w życiu bym się nie zgodził na coś takiego. Na szczęście dla niego wciąż są razem, dziewczyna nie zniknęła zaraz po spłacie kredytu.
Z pewnością w moim przypadku te niewielkie urazy się skumulowały w kwestii tego zniechęcania do wszystkiego przez co teraz tak ciężko mi podjąć działanie czy też szybko rezygnuję z niektórych rzeczy, czasami jeszcze zanim na dobre zacznę. I to ciągłe wymaganie by było idealnie albo wcale przez co jeśli nie mogę sobie wyobrazić sukcesu to nawet nie próbuję. Jutro postaram się przeanalizować ponownie rozdział 3 i zobaczymy co jeszcze znajdę.
Muqin napisał/a:Tak bardziej serio to póki Shini nie przejdzie od "chciałbym" (tu wpisz liczne życzenia) do "chcę"(tu wpisz konkret) będzie jak będzie. Toż on póki co nawet nie stwierdził, że chce być stolarzem. On nim w jakiejś wersji jest, bo tak wyszło. Wersja "wujek ma stolarnię". Jakby wujek prowadził inną działalność, to by w życiu Shini "wyszło" co innego jako zawód wykonywany zapewne.
Z sensem piszesz o byciu stolarzem, ale w tym planowaniu dalszej kariery Shini chyba by warto się dogrzebać jakiegoś jego chcenia. Dokładniej to on by się musiał dogrzebać do swojego "chcę".
Dokładnie tak to, że teraz zajmuje się akurat stolarką wynika wyłącznie z tego, że akurat tym zajmuje się szwagier. Gdyby robił hydraulikę, elektrykę czy cokolwiek innego, ja też był to robił. A gdyby nie on to pewnie bym wylądował w tej samej firmie co mój ojciec. Na początku chodziło tylko o załatwienie jakiejś roboty, bez wysyłania CV, bez rozmów kwalifikacyjnych, bez konkurencji. Obecna robota nie daje mi jakiejś super satysfakcji czy spełnienia, oczywiście widok zadowolonego klienta zawsze jest bardzo miły ale nie czuję by to było moje przeznaczenie. To po prostu praca, bez żadnych wyższych uczuć z tym związanych, trzeba wykonać robotę by dostać pieniądze, trzeba dbać o wizerunek firmy bo to rodzina i tyle. Właśnie w tym leży cały problem, że nie mam tego "chcę". Nie mogę sobie wyobrazić pracy, o której bym myślał "to jest to, właśnie to chcę robić, tym jestem, to moje przeznaczenie".
Co do doradcy zawodowego żebyście wiedzieli ile razy już przymierzałem się by zadzwonić, napisać, sprawdzić jakąś opcję znalezioną przez internet.