Co to znaczy żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 1,617 ]

261

Odp: Co to znaczy żyć?
Karmaniewraca napisał/a:

Wiesz Jack, każdy ma problemy i Ty też je masz.

Oczywiście, że tak. Przecież tego nie neguję. Nigdy tego nie robiłem. Pisałem o tym, że przez ciągłe przeprowadzki zawsze byłem tym nowym i przez to byłem gnojony, ale i też sam gnoiłem innych, pisałem o rozwalonym kręgosłupie, o życiu w niemal nieustającym bólu w związku tym, o przyczynach mojego pasywno-agresywnego stylu pisarskiego i wielu innych moich wadach. Mam je. Przecież nigdy się z tym nie kryłem. Ale tak samo jak moje porażki, tak i sukcesy mnie ukształtowały na równi z drogą jaką odbyłem pomiędzy nimi.

I dlatego piszę ze swojej perspektywy. To nie jest prawda objawiona. To nie jest kwestia racji. To jest kwestia OPINII. Każdy jakąś ma. Ta jedna, konkretna, którą przedstawiam - jest po prostu moja. Nie musi być prawdziwa. Nie musi być trafna. Jest po prostu moja. Każdy ma prawo się nie zgodzić. Każdy ma prawo wyciągnąć inne wnioski z podobnych doświadczeń. Bo każdy ma inną - swoją - perspektywę na te same zjawiska/zachowania.

Brak mi empatii?

No brak.

Brak mi samokrytyki?

No brak.

Jestem gadułą i zawsze muszę wrzucić swoje 3 grosze?

No jestem.

Tak samo jak jestem oportunistą, hedonistą i jeszcze kilka innych określeń się znajdzie.


Jestem jaki jestem. Nie mam z tym żadnego problemu.




Ale wiesz jaka jest różnica między nami? Że nikt przy byle okazji nie wypomina ci że jesteś zaburzony.

Kekłem. Przecież co i rusz robi się ze mnie mizogina, pedofila, a wyzwiska lecą aż miło. Większość niskich lotów, ale przy kilku się uśmiałem. Nawet ty, tu i teraz przekłamujesz opisywane przeze mnie moje doświadczenia, aby dostosować je do pasującego tobie obrazka.



Różnica między nami jest przede wszystkim taka, że ja nie neguję tego jaki jestem. Nie neguję tego dlaczego taki się stałem i jaki to ma wpływ na moje postrzeganie rzeczywistości czy przedstawianych tu historyjek, które - nie oszukujmy się - często są fejkowe. Różnica też jest taka, że tych wyzwisk, obelg, pomówień itp nie odbieram personalnie. Ot pierdolenie. Czasem ja pierdole, czasem pierdolą inni. Po to jest internet i internetowe fora/grupy/wstaw cokolwiek.

Zobacz podobne tematy :

262 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-07-06 16:37:40)

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Niczego nie pominęłam, chyba tylko to że radośnie we wszystkich wątkach pozbawiasz kobiety zgwałcone czy molestowane praw. One są chore, bo borykają się z traumami, a ty wiesz lepiej o co im chodzi i z czym się borykają

A jakiego prawa ja cię pozbawiam i w jaki sposób?

Bo komentuję widoczną u ciebie perspektywę ofiary?


Nie byłoby w tym nic aż tak wkurzającego, gdyby nie to że masz się za króla świata i obrażasz kobiety które tyle przeszły, że ty tym małym móżdzkiem nie ogarniesz tego nigdy, a chcesz je poniżać.

A w jaki sposób poniża cię to, że ofiara jaką przecież jesteś, wychodzi w twoim podejściu do mężczyzn? Bo nie tylko ja ci to wytknąłem z tego co kojarzę.


bo życie mnie nie oszczędzalo i z niejednego pieca  chleb jadlam.

I to właśnie jest u ciebie widoczne. Wszędzie widzisz oprawców. Wszędzie jakieś małe gnomy, co odbierają ci jakieś prawa.

263

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Różnica między nami jest przede wszystkim taka, że ja nie neguję tego jaki jestem. Nie neguję tego dlaczego taki się stałem i jaki to ma wpływ na moje postrzeganie rzeczywistości czy przedstawianych tu historyjek, które - nie oszukujmy się - często są fejkowe. Różnica też jest taka, że tych wyzwisk, obelg, pomówień itp nie odbieram personalnie. Ot pierdolenie. Czasem ja pierdole, czasem pierdolą inni. Po to jest internet i internetowe fora/grupy/wstaw cokolwiek.

NIE.... JACK. Nie wywiniesz się. To nie jest fejkowe, że twierdzę że jesteś PEDOFILEM. Jesteś mocno zaburzony i gdybyś mnie nie prowokowal to bym tego tak mocno teraz nie podkreślała.
Jestem kobietą, która wiele przeszla, ale z tego powodu wiem z kim mam do czynienia. Nie wysnułam wniosków pochopnie, przeczytałam twoje wszystkie wpisy.

Ot pierdolenie? Od faceta pedofila? Jakie to standardowe. Pedofil pomniejsza swoją winę. big_smile

264

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Wiesz Jack, każdy ma problemy i Ty też je masz.

Oczywiście, że tak. Przecież tego nie neguję. Nigdy tego nie robiłem. Pisałem o tym, że przez ciągłe przeprowadzki zawsze byłem tym nowym i przez to byłem gnojony, ale i też sam gnoiłem innych, pisałem o rozwalonym kręgosłupie, o życiu w niemal nieustającym bólu w związku tym, o przyczynach mojego pasywno-agresywnego stylu pisarskiego i wielu innych moich wadach. Mam je. Przecież nigdy się z tym nie kryłem. Ale tak samo jak moje porażki, tak i sukcesy mnie ukształtowały na równi z drogą jaką odbyłem pomiędzy nimi.

I dlatego piszę ze swojej perspektywy. To nie jest prawda objawiona. To nie jest kwestia racji. To jest kwestia OPINII. Każdy jakąś ma. Ta jedna, konkretna, którą przedstawiam - jest po prostu moja. Nie musi być prawdziwa. Nie musi być trafna. Jest po prostu moja. Każdy ma prawo się nie zgodzić. Każdy ma prawo wyciągnąć inne wnioski z podobnych doświadczeń. Bo każdy ma inną - swoją - perspektywę na te same zjawiska/zachowania.

Brak mi empatii?

No brak.

Brak mi samokrytyki?

No brak.

Jestem gadułą i zawsze muszę wrzucić swoje 3 grosze?

No jestem.

Tak samo jak jestem oportunistą, hedonistą i jeszcze kilka innych określeń się znajdzie.


Jestem jaki jestem. Nie mam z tym żadnego problemu.




Ale wiesz jaka jest różnica między nami? Że nikt przy byle okazji nie wypomina ci że jesteś zaburzony.

Kekłem. Przecież co i rusz robi się ze mnie mizogina, pedofila, a wyzwiska lecą aż miło. Większość niskich lotów, ale przy kilku się uśmiałem. Nawet ty, tu i teraz przekłamujesz opisywane przeze mnie moje doświadczenia, aby dostosować je do pasującego tobie obrazka.



Różnica między nami jest przede wszystkim taka, że ja nie neguję tego jaki jestem. Nie neguję tego dlaczego taki się stałem i jaki to ma wpływ na moje postrzeganie rzeczywistości czy przedstawianych tu historyjek, które - nie oszukujmy się - często są fejkowe. Różnica też jest taka, że tych wyzwisk, obelg, pomówień itp nie odbieram personalnie. Ot pierdolenie. Czasem ja pierdole, czasem pierdolą inni. Po to jest internet i internetowe fora/grupy/wstaw cokolwiek.


Nie przeinaczam, nie znam całego zestawu twoich zaburzeń.
Ktoś pierwszy zaczął wykorzystywać prywatę w konwersacjach na tym forum no i coś mi mówi, że to byłeś ty. Zanim z kimś zaczynasz rozmowę prześwietlasz posty i wyciągasz brudy, a więc dostajesz to w odwecie. Dla mnie to jest emocjonalne działanie, nie racjonalne. Jak sobie nie radzisz na argumenty z oponentem wyciągasz jakieś traumy. To jest w chuj słabe ogólnie w dyskusji gdziekolwiek.
Muszę się zgodzić, że ludzie tu za bardzo się emocjonują podczas dyskusji z tobą, najlepiej cię olać jak zaczynasz bredzisz i podawać badania których nie rozumiesz. Tylko najgorsze jest to, jak przychodzi ktoś nowy i zaczynasz swoje mądrości. Jednak każdy szybko cię rozszyfrowuje. A wogole to już mi się znudziło pisanie nara

265

Odp: Co to znaczy żyć?

Chyba znajdzie się jedna, niezawodna metoda aby coś zrobić tutaj z wpisami Jacka "Wiewiórki" Sparrowa

Po prostu je zignorujcie smile

On się przecież nimi żywi, dla niego to forum to jest przecież cały Jego świat. Przecież ostatnia akcja z logowaniem się przez Niego z kilku kont i rozmowami sam ze sobą, aby tą rozmowę podtrzymać ewidentnie to pokazuje (to, oraz bardzo wyraźnie szereg innych rzeczy)

266

Odp: Co to znaczy żyć?
Herne napisał/a:

Chyba znajdzie się jedna, niezawodna metoda aby coś zrobić tutaj z wpisami Jacka "Wiewiórki" Sparrowa

Po prostu je zignorujcie smile

On się przecież nimi żywi, dla niego to forum to jest przecież cały Jego świat. Przecież ostatnia akcja z logowaniem się przez Niego z kilku kont i rozmowami sam ze sobą, aby tą rozmowę podtrzymać ewidentnie to pokazuje (to, oraz bardzo wyraźnie szereg innych rzeczy)

Cześć Herne wink

Tak, masz rację. No ale to tak zwykle "ostatni" Post gwoli wyjaśnienia i tak się ciągnie. Ale opcja jest do rozważenia.
Żal mi Jacka chyba nawet trochę

267

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Jestem kobietą, która wiele przeszla, ale z tego powodu wiem z kim mam do czynienia.

Z tego powodu w niemal każdym, kto się z tobą nie zgadza, to widzisz napastnika. Nie tylko ja ci to wytknąłem tutaj.





Karmaniewraca napisał/a:

Ktoś pierwszy zaczął wykorzystywać prywatę w konwersacjach na tym forum no i coś mi mówi, że to byłeś ty.

Prywatę? Przecież to forum publiczne, a z nikim nie konwersuję prywatnie, bo nie jestem tym zainteresowany. Nigdy nie byłem.


Zanim z kimś zaczynasz rozmowę prześwietlasz posty i wyciągasz brudy

Zacytowanie publicznego wpisu to wyciąganie brudów? LOL. Nie rozśmieszaj mnie big_smile  Jak nie umiesz się pogodzić z tym, że ktoś wykorzystuje twoje własne słowa przeciwko tobie, to może przemyśl kilka razy co piszesz?

268

Odp: Co to znaczy żyć?
Herne napisał/a:

Chyba znajdzie się jedna, niezawodna metoda aby coś zrobić tutaj z wpisami Jacka "Wiewiórki" Sparrowa

Po prostu je zignorujcie smile


Otóż to. Jak nie potrafisz odnieść się merytorycznie, tylko emocje biorą górę, to zrób dwa oddechy, napij się szklanki wody i albo pisz merytorycznie, albo zamknij japę smile


Na zdrowie wam to wyjdzie jak się przestaniecie emocjami unosić.

269

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Jestem kobietą, która wiele przeszla, ale z tego powodu wiem z kim mam do czynienia.

Z tego powodu w niemal każdym, kto się z tobą nie zgadza, to widzisz napastnika. Nie tylko ja ci to wytknąłem tutaj.





?

Niemal każdym? Nie rozśmieszaj mnie Jack. Widzę w tobie pedofila bo nim jesteś i nie próbuj rozmydlać tematu. Jesteś PEDOFILEM i mówię ci to ja, która z nimi miała trochę do czynienia, jak mi to za każdym razem wytykasz. Jak to mówią, nauka w las nie poszła, choć łatwa lekcja to nie była.

270

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Jestem kobietą, która wiele przeszla, ale z tego powodu wiem z kim mam do czynienia.

Z tego powodu w niemal każdym, kto się z tobą nie zgadza, to widzisz napastnika. Nie tylko ja ci to wytknąłem tutaj.





Karmaniewraca napisał/a:

Ktoś pierwszy zaczął wykorzystywać prywatę w konwersacjach na tym forum no i coś mi mówi, że to byłeś ty.

Prywatę? Przecież to forum publiczne, a z nikim nie konwersuję prywatnie, bo nie jestem tym zainteresowany. Nigdy nie byłem.


Zanim z kimś zaczynasz rozmowę prześwietlasz posty i wyciągasz brudy

Zacytowanie publicznego wpisu to wyciąganie brudów? LOL. Nie rozśmieszaj mnie big_smile  Jak nie umiesz się pogodzić z tym, że ktoś wykorzystuje twoje własne słowa przeciwko tobie, to może przemyśl kilka razy co piszesz?


Każdy człowiek spotkany na drodze jest dla ciebie okazja żeby wykorzystać przeciwko niemu co powie, serio? Dlaczego ktoś na forum ma uważać co pisze, jeśli ma taką potrzebę, tylko dlatego ze jakis niezrównoważony człowiek będzie to wykorzystywał. Ty jesteś normalny? Nie wydaje mi się. To jest tak chore co teraz napisałeś, że z wszystkich rzeczy jakie dziś przeczytałam ta jest najbardziej ohydna. Zaletą tego, że forum przestało być przystanią gdzie człowiek mógł sobie napisać jak się czuję, podzielić się i zapytać o radę jest to, że coraz rzadziej się tu bywa.

271 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-07-06 17:13:16)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Shinigami

Dobra, super smile . Teraz  przeczytaj jeszcze raz w kontekście rodzic-dziecko i sytuacji bezradności dziecka wobec świata dorosłych. . Np. str.45 akapit 2 i 3.  Str.46 akapit wspomnień Graves'a z podstawieniem "dom rodzinny" zamiast tego, co on wspomina. I podziel się wrażeniami, jeśli jakieś będą inne niż "da się czytać".
Jak  temat śniadań? Drgnęło coś?

Czytając ponownie te akapity widzę kilka kwestii. Wiele z tego co się działo w latach dziecięcych miało i wciąż ma wpływ na obecne życie. Dziecko jest bezradne wobec dorosłych i decyzji przez nich podejmowanych, a jeśli te decyzje staną się źródłem traumy to może ona pozostać na długo po osiągnięciu dorosłości. W moim przypadku prawie zawsze byłem do wszystkiego zniechęcany i wmawiano mi, że rezygnacja jest najlepszym rozwiązaniem. Reakcją, która u mnie zawsze się uruchamiała była ucieczka. Szczególnie ciekawy jest ten fragment: "Osoba, która doznała urazu, może doświadczyć intensywnych emocji, ale nie pamiętać dokładnie samego wydarzenia". Kiedy na przykład jadę do jakiegoś nowego miejsca albo jak muszę porozmawiać z kimś kogo nie znam czy też chcąc zagadać do dziewczyny od razu się uruchamia strach, niepewność i bardzo silna chęć rezygnacji. Przy każdym tego typu wydarzeniu jest ten sam schemat z tymi samymi emocjami i właśnie nie pamiętam dokładnie ich źródła, nie potrafiłbym podać nawet jednego konkretnego wydarzenia, które w przeszłości mogło wytworzyć te emocje.

Co do wspomnień Gravesa też widzę jedną ciekawą rzecz. W kontekście domu podobieństwa są właśnie w tym zniechęcaniu i karaniu, nawet teraz kiedy myślę o podjęciu jakiegoś wyzwania widzę karę za niepowodzenie choć teraz ta kara byłaby absurdem na jaki bym sobie nie pozwolił. Nie tylko dom ale też szkoła ma tu spore znaczenie. Tak jak Graves widział pociski wybuchające koło łóżka w sypialni, a w ludziach mijanych na ulicy martwych przyjaciół tak ja widzę porażkę i karę w każdej rzeczy wykraczającej poza strefę komfortu, nie mogę sobie nawet wyobrazić sukcesu. Wysłanie CV, rozmowa kwalifikacyjna i w ogóle szukanie pracy kojarzy mi się ze sprawdzianami w szkole i na samą myśl od razu widzę słabą ocenę i krzyk matki z tego powodu. Wiedząc, że muszę napisać taki sprawdzian na 5 żeby nie dostać kary pierwsze co przychodzi mi na myśl to znaleźć jakieś inne rozwiązanie byleby go wcale nie pisać bo nie widzę nawet cienia możliwości by go na tą 5 napisać.

Będąc przy tym temacie zauważyłem jeszcze jedną rzecz, chcąc zagadać do dziewczyny, która mi się podoba nie patrzę na nią jak na zwykłą dziewczynę, która też może być nieśmiała, też może się bać i co najważniejsze, że ja też mogę się jej podobać. Ja w niej widzę matkę i moje nauczycielki ze szkoły, które zawsze czegoś ode mnie wymagały i zawsze patrzyły na mnie z myślami "Jesteś nikim" i "Musisz zasłużyć na moje uznanie" przez co nie da się na spokojnie podejść i zagadać. Jak tylko widzę podobającą mi się dziewczynę to od razu myślę, że "musi być zajęta" albo "nawet jeśli jest wolna to na pewno ma doświadczenie i będzie ode mnie wymagać nie wiadomo czego". Zagadanie do dziewczyny jest jak ten sprawdzian, z którego musze dostać 5, a skoro nie mogę sobie nawet wyobrazić tej 5 to nawet nie podchodzę do tego sprawdzianu.

Co do śniadań to mam kilka pomysłów na dania i składniki na nie, jutro zamierzam spróbować je zrobić.


Posty od złoto i dorias dowodzą, że ja nigdy tak na prawdę nie żyłem, byłem i wciąż jestem co najwyżej zombie.

Anewe napisał/a:

@Shini, jeśli było ci smutno i źle, że Sparrow z początkiem wiosny tak nagle zostawił cię w spokoju, to wiedz, że nie masz powodu się smucić, on cały czas był obok, przebrany za Wiewiórkę!
https://www.netkobiety.pl/search.php?ac … _id=491731

Brzmi znajomo?

Ciekawe czy ta Wiewiórka to na prawdę on bo brzmi to faktycznie podejrzanie podobnie.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Cooo? Przecież to podstawa podstaw. Zmień firanki na ciemniejsze albo rolkie żeby mieć 100% zaciemnienia i kup sobie w aptece za 20 zł tabletki wspomagające sen.
Zwykła melatonina i po problemie.

Na prawdę poziom zaciemnienia w pokoju ma aż takie znaczenie? Żaluzje i tak kupię ale zaciekawiło mnie to. Tabletki wspomagające sen zawsze mi się korzyły z takimi totalnie nasennymi, które po wzięciu dosłownie zwalają z nóg. Standardowo w tygodniu śpię po 6 może 7h, kładę się spać zwykle koło północy i wstaje 6-7 w zależności na, którą idę do roboty. W ciągu tych 6-7h snu budzę się zwykle jakieś dwa razy i nawet nie jestem jakoś bardzo zaspany w przeciwieństwie do całej reszty dnia. Przypomniałem sobie jeszcze jedną być może ważną rzecz, w kontekście omawianych wyżej fragmentów książki. Kiedyś często traktowałem spanie jako ten mechanizm ucieczkowy, kiedy działo się coś co wykraczało poza strefę komfortu miałem myśl "Lepiej to przespać" i nauczyłem się zasypiać niemal w każdych warunkach, a teraz chciałbym na odwrót żeby nie zasypiać i słabo się to udaje. Czasami dosłownie mam problem żeby nie zasnąć nawet w trakcie pracy. Czasami czuje się jakbym nie spał przez 3 dni, a spałem nawet więcej niż te 7h.

272

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Jestem kobietą, która wiele przeszla, ale z tego powodu wiem z kim mam do czynienia.

Z tego powodu w niemal każdym, kto się z tobą nie zgadza, to widzisz napastnika. Nie tylko ja ci to wytknąłem tutaj.

Jesteś PEDOFILEM i mówię ci to ja, która z nimi miała trochę do czynienia.


No właśnie. Nic tylko wszędzie pedofile, gwałciciele i mizogini. Właśnie o tym piszę, a co do ciebie po prostu nie dociera. Za każdym rogiem, w niemal każdym wątku przedstawiasz to samo. I dlaczego tak o mnie piszesz? Bo śmiałem powiedzieć kilka zdań o dojrzewaniu, o tym, że u progu nastoletności zajście w ciąże jest możliwe, a przez to, że w społeczeństwie to temat tabu, to uważam, że jest ogromna konieczność konieczności edukacji seksualnej, aby nie kończyło się dziecięcymi ciążami. Prawdziwa zbrodnia. Edukacja. Aby innych nie skazywać na powielanie twojej własnej historii.


To co, odpowiesz mi jakich praw cię pozbawił anon z netu jakim przecież jestem?

273

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Z tego powodu w niemal każdym, kto się z tobą nie zgadza, to widzisz napastnika. Nie tylko ja ci to wytknąłem tutaj.

Jesteś PEDOFILEM i mówię ci to ja, która z nimi miała trochę do czynienia.


No właśnie. Nic tylko wszędzie pedofile, gwałciciele i mizogini. Właśnie o tym piszę, a co do ciebie po prostu nie dociera. Za każdym rogiem, w niemal każdym wątku przedstawiasz to samo. I dlaczego tak o mnie piszesz? Bo śmiałem powiedzieć kilka zdań o dojrzewaniu, o tym, że u progu nastoletności zajście w ciąże jest możliwe, a przez to, że w społeczeństwie to temat tabu, to uważam, że jest ogromna konieczność konieczności edukacji seksualnej, aby nie kończyło się dziecięcymi ciążami. Prawdziwa zbrodnia. Edukacja. Aby innych nie skazywać na powielanie twojej własnej historii.


To co, odpowiesz mi jakich praw cię pozbawił anon z netu jakim przecież jestem?

A ty urwałeś się z gałęzi? Odpowiesz mi na pytanie, czy się brandzlujesz pisząc o gwałtach na nieletnich? Teraz taki wyciszony Jack, po moim wpisie. A wcześniej co pisałeś zboku? Przeczytaj sobie swoje wpisy o tym, że kobiety są nie wpełni władz umyslowych, bo są po gwałcie, po  molesowaniu itp. To same te kobiety się gwałciły, molestowały, czy miały do czynienia z takimi zbokami ja ty? Ty nie przyjmujesz do wiadomości, że kobieta po gwalcie może się podnieść, bo masz psychikę gwałciciela, tobie się wydaje że gwalt na kobiecie to zadanie jej traumy do końca życia. Taką mentalność mieli ruscy "wyzwoliciele" którzy gwałcili każdą spotkaną za drodze kobietę, i taką masz ty. Wiesz co Jack? Nawet wybiórczo czytałam twoje wpisy, to teraz po prostu rzygam nimi. Maleńki facio, z maleńkim fiutkiem, ale ego wielkim jak Himaleje i przerostem tego co chciałby przekazać, a jest po prostu pedofilem.

274

Odp: Co to znaczy żyć?
Karmaniewraca napisał/a:

Każdy człowiek spotkany na drodze jest dla ciebie okazja żeby wykorzystać przeciwko niemu co powie, serio?

Nie w tym rzecz. Kompletnie.

Jeśli coś mówisz lub piszesz - PUBLICZNIE - to musisz liczyć się z tym, że ktoś to przeczyta. I ktoś może temu przytaknąć, albo może się z tym nie zgodzić. Na tym polega dyskusja. Natomiast jeśli ktoś klepie dla klepania i jego własne słowa stanowią narzędzie przeciw niemu samemu, bo są dowodem braku logiki, hipokryzji, nadmiernych emocji lub zaburzeń psychicznych.....no to jaka w tym moja wina?

Nikczemne, kiedy robię to ja, ale jak robicie to samo względem Raki, Rumuńskiego, czy również wcześniej klipozora albo Szeptucha czy N_o to już jest to inne? Usprawiedliwione? To jest dokładnie to samo. Tylko macie inną perspektywę postrzega własnego zachowania. Bo dopiekacie komuś, punktujecie kogoś. Ale nie was.

Sama piszesz mocno emocjonalnie, bo jesteś w dołku i masz myśli samobójcze, do czego niedawno przyznałaś się w innym miejscu tego forum. Czy uważasz, że to pozostaje bez wpływu na twój odbiór wpisów innych użytkowników, z którymi się nie zgadzasz?

Salomonka ma podobnie. Obie macie w sobie silne emocje, bardzo negatywne, które albo są związane z przeszłością, albo aktualną sytuacją. Te emocje was przytłaczają i dajecie im upust, bo mój pasywno agresywny styl was triggeruje. Żadna z was nie odnosi się do tego co piszę merytorycznie, tylko piszecie do mnie i o mnie personalnie, a co do meritum nie piszecie wcale. Wciąż i wciąż o tym JAKI jestem i JAKIE mam cechy i motywacje (of kors - nikczemne i infantylne, bo jakże by inaczej).

Dlaczego twoim zdaniem moja rozmowa z Muqin albo Halinką czy Priscillą wygląda zupełnie inaczej? Dlaczego z nimi można porozmawiać całkowicie normalnie, wymienić się ciekawymi spostrzeżeniami i zachować osobność i niezależność światopoglądową, a was (ciebie, smutną, Slomonkę i kilka innych) tak moje wpisy prawie zawsze emocjonalnie dotykają? Salomonka ma teorię, ze uczepiłem się kobiet, że jestem mizoginem....ale dlaczego akurat te wspomniane wcześniej przeze mnie, które życiowo i zawodowo odniosły ogromny sukces i które w rozmowie posługują się rzeczowymi argumentami nie mają aż takiego problemu?

Czy piszę do nich inaczej niż do was?

Czy to może wasze emocje i przeszłość, która was ukształtowała sprawią, że interpretujecie moje wpisy zupełnie inaczej?

275 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-07-06 17:48:14)

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Przeczytaj sobie swoje wpisy o tym, że kobiety są nie wpełni władz umyslowych, bo są po gwałcie, po  molesowaniu itp

Albo mnie zacytuj, albo zamknij ryj.


Ty nie przyjmujesz do wiadomości, że kobieta po gwalcie może się podnieść,


Tak się podniosłaś, że nawet nie mieszkasz z własnym narzeczonym. To o czym my tu rozmawiamy?

276 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-07-06 17:51:30)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Przeczytaj sobie swoje wpisy o tym, że kobiety są nie wpełni władz umyslowych, bo są po gwałcie, po  molesowaniu itp

Albo mnie zacytuj, albo zamknij ryj.


Ty nie przyjmujesz do wiadomości, że kobieta po gwalcie może się podnieść,


Tak się podniosłaś, że nawet nie mieszkasz z własnym narzeczonym. To o czym my tu rozmawiamy?

A z narzeczonym się mieszka? Od kiedy jest taki wymóg?

277

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

W moim przypadku prawie zawsze byłem do wszystkiego zniechęcany i wmawiano mi, że rezygnacja jest najlepszym rozwiązaniem

Dwa pytanka:

1) Jak to się ma do tego, że byłeś zachęcany do nauki i w efekcie jako jedyny czy tam jeden z nielicznych w rodzinie masz wyższe wykształcenie ?

2) Jak to się ma do twojego trenowania walki wręcz, co robisz od dziecka?


Bo jedno i drugie się kłóci jednak. Bo gdybyś był zniechęcany do wszystkiego, to nie poszedłbyś na studia, tylko zakończył edukację na obowiązkowym minimum. Gdyby nie zależało twoim rodzicom na twojej samodzielności i bezpieczeństwie, to nie trenowałbyś sztuk walki, które właśnie te cechy rozwijają najbardziej.


Na prawdę poziom zaciemnienia w pokoju ma aż takie znaczenie? Żaluzje i tak kupię ale zaciekawiło mnie to. Tabletki wspomagające sen zawsze mi się korzyły z takimi totalnie nasennymi, które po wzięciu dosłownie zwalają z nóg. Standardowo w tygodniu śpię po 6 może 7h, kładę się spać zwykle koło północy i wstaje 6-7 w zależności na, którą idę do roboty.

W wątku o twoim zdrowiu tematy regeneracji i higieny snu były przecież poruszane. Melatonina niby spoko, ale najpierw skonsultuj to z andrologiem, bo to jednak hormon, który nie pozostaje obojętny dla organizmu, a już i tak przyjmujesz leki psychotropowe, które na twoją równowagę biochemiczną mają wpływ.

Dla przypomnienia: https://pacjent.gov.pl/aktualnosc/jak-dbac-o-dobry-sen

278

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Przeczytaj sobie swoje wpisy o tym, że kobiety są nie wpełni władz umyslowych, bo są po gwałcie, po  molesowaniu itp

Albo mnie zacytuj, albo zamknij ryj.


Ty nie przyjmujesz do wiadomości, że kobieta po gwalcie może się podnieść,


Tak się podniosłaś, że nawet nie mieszkasz z własnym narzeczonym. To o czym my tu rozmawiamy?

A z narzeczonym się mieszka? Od kiedy jest taki wymóg?


I co - dalej nic o tym jakich to praw cię pozbawiam?

I co - dalej brak cytatu?

Ok.....


Oczywiście, że nie ma wymogu wspólnego zamieszkania, ale w twojej sytuacji i z twoimi doświadczeniami to jest kolejny element obrazka, bo normalni ludzie w stałych związkach chcą ze sobą zamieszkać jak najszybciej, a u ciebie komponentu tradycyjnego wychowania w wierze po prostu brak. Ludzie wychowani w pełnych i zgodnych rodzinach najczęściej nie czują potrzeby aż takiej niezależności ekonomiczno-bytowej i poczucia bezpieczeństwa jakie ono daje, bo nauczeni są zaufania i współdziałania jako podstawowa komórka społeczna jaką jest rodzina. Życie rodzinne uczy polegania na sobie nawzajem, w tym ekonomicznego i emocjonalnego. Brak wspólnego zamieszkiwania na etapie narzeczeństwa, kiedy nie ma właśnie to podłoża religijnego (a nie postrzegam cię jako osoby religijnej, choć mogę się w tym mylić), świadczy o braku pełni zaufania i chęci posiadania wyjścia ewakuacyjnego do ostatniej chwili.

279 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-07-06 18:23:57)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Albo mnie zacytuj, albo zamknij ryj.





Tak się podniosłaś, że nawet nie mieszkasz z własnym narzeczonym. To o czym my tu rozmawiamy?

A z narzeczonym się mieszka? Od kiedy jest taki wymóg?


I co - dalej nic o tym jakich to praw cię pozbawiam?

I co - dalej brak cytatu?

Ok.....


Oczywiście, że nie ma wymogu wspólnego zamieszkania, ale w twojej sytuacji i z twoimi doświadczeniami to jest kolejny element obrazka, bo normalni ludzie w stałych związkach chcą ze sobą zamieszkać jak najszybciej, a u ciebie komponentu tradycyjnego wychowania w wierze po prostu brak. Ludzie wychowani w pełnych i zgodnych rodzinach najczęściej nie czują potrzeby aż takiej niezależności ekonomiczno-bytowej i poczucia bezpieczeństwa jakie ono daje, bo nauczeni są zaufania i współdziałania jako podstawowa komórka społeczna jaką jest rodzina. Życie rodzinne uczy polegania na sobie nawzajem, w tym ekonomicznego i emocjonalnego. Brak wspólnego zamieszkiwania na etapie narzeczeństwa, kiedy nie ma właśnie to podłoża religijnego (a nie postrzegam cię jako osoby religijnej, choć mogę się w tym mylić), świadczy o braku pełni zaufania i chęci posiadania wyjścia ewakuacyjnego do ostatniej chwili.

Zacytuję ciebie dosłownie Jack: Pierdolisz big_smile

Ludzie z moimi doświadczeniami WCALE NIE CHCĄ ANI NIE MUSZĄ zamieszkać ze sobą jak najszybciej.

Do wszystkiego w życiu doszłam sama, żaden facet w niczym mi nie pomógł, teraz mogę spokojnie spędzać  dwa tygodnie w miesiącu w Hiszpanii na leżaku i nie muszę rozmyślać skąd wziąć pieniądze. Co do zaufania ekonomicznego to kocham takie rozkminy, zwłaszcza że faceci całe moje życie tylko mnie okradli, a teraz się skończyło.

P.S. Co nie zmienia faktu, że jesteś pedofilem i nie zmieniaj tematu.

280

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Ludzie z moimi doświadczeniami WCALE NIE CHCĄ ANI NIE MUSZĄ zamieszkać ze sobą jak najszybciej.

Co do zaufania ekonomicznego to kocham takie rozkminy, zwłaszcza że faceci całe moje życie tylko mnie okradli, a teraz się skończyło.


No właśnie. O tym mówię: o nieprzepracowanych problemach, które rzutują na to jak odbierasz mężczyzn. Nawet tego tobie najbliższego, a co dopiero anonów z netu. Czy ty tego naprawdę nie widzisz, że każdym swoim wpisem tego typu udowadniasz moją tezę?

Pewnie, ja zmieniam temat, a ty nawet nie jesteś w stanie odpowiedzieć jakich to praw cię rzekomo pozbawiam i nawet nie jesteś w stanie mnie zacytować....

Siur.

281

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Ludzie z moimi doświadczeniami WCALE NIE CHCĄ ANI NIE MUSZĄ zamieszkać ze sobą jak najszybciej.

Co do zaufania ekonomicznego to kocham takie rozkminy, zwłaszcza że faceci całe moje życie tylko mnie okradli, a teraz się skończyło.


No właśnie. O tym mówię: o nieprzepracowanych problemach, które rzutują na to jak odbierasz mężczyzn. Nawet tego tobie najbliższego, a co dopiero anonów z netu. Czy ty tego naprawdę nie widzisz, że każdym swoim wpisem tego typu udowadniasz moją tezę?

Pewnie, ja zmieniam temat, a ty nawet nie jesteś w stanie odpowiedzieć jakich to praw cię rzekomo pozbawiam i nawet nie jesteś w stanie mnie zacytować....

Siur.

A jak mam odbierać mężczyzn którzy są idiotami? Z powodu tego, że mam takie nie inne doświadczenia z nimi mam ich odbierać lepiej? Odbieram ich takimi jacy są. Jak są zlodziejami to piszę, że sa złodziejami. Nie eksccytuj się tak, że cię nie zacytowałam bo po prostu szkoda mi czasu na takiego zboka jak ty, ale nie prowokuj big_smile Bo wszystko wynajdę i ci przywołam pedolilu.

Na szczęscie nie wszyscy faceci są podobni do ciebie, bo inaczej świat byłby nie do zniesienia.

282

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Z powodu tego, że mam takie nie inne doświadczenia z nimi mam ich odbierać lepiej? Odbieram ich takimi jacy są. Jak są zlodziejami to piszę, że sa złodziejami. Nie eksccytuj się tak, że cię nie zacytowałam bo po prostu szkoda mi czasu na takiego zboka jak ty, ale nie prowokuj big_smile Bo wszystko wynajdę i ci przywołam pedolilu.

Bo nie znajdziesz żadnej mojej wypowiedzi, w której odmawiam prawa jakiejkolwiek kobiecie do czegokolwiek. Bo nigdy niczego podobnego nie napisałem. Nie w kontekście, w jakimi to tutaj przywołujesz.


I znowu - to, że ciebie wykorzystywano i okradano powoduje, że takie cechy widzisz w każdym mężczyźnie - nawet takim, który ich nie posiada, a który po prostu nie jest wobec ciebie potakiwaczem. Dla ciebie jedyny bezpieczny mężczyzna, to ten uległy tobie. Nie ten, na którym możesz i potrafisz polegać, bo nawet z własnym narzeczonym nie mieszkasz, bo nie ufasz mu na tyle, aby się na niego otworzyć w taki sposób, ale ten, który tobie i twojej niezależności nie zagraża. O ile dojdzie do małżeństwa to też na każdym kroku będziesz podkreślać swoją niezależność na każdej możliwej płaszczyźnie. A to nie jest zdrowe w związku. Bo ufać oznacza nie tylko wyjść komuś na przeciw z pomocą i otwartą dłonią, ale ufać to oznacza też umieć polegać na drugim człowieku, czego kompletnie nie potrafisz. Widzisz w innych głównie zło i złe zamiary. I jak tylko jakiś facet ma więcej niezależności światopoglądowej i nie kładzie po sobie uszu to twój skrzywdzony rozum widzi w nim zagrożenie.

Żebym nie wiem jak się skręcał i co pisał, to nie powinno mieć na ciebie żadnego wpływu. Nawet najmniejszego. A tu jakieś złośne i emocjonalne oskarżenia o pozbawianie praw. Dżizas, jakby anon z netu setki km od ciebie mógł cię czegokolwiek pozbawić. Otrząśnij się wreszcie. Nie jestem w stanie pozbawić cię nawet dobrego humoru jak na to nie pozwolisz.

283

Odp: Co to znaczy żyć?

Shinigami

Super że czytasz smile i chyba mi się udało trafić z tą książką. Jak dalej będziesz czytał,pamiętaj, że dla własnych potrzeb podstawiasz dom rodzinny/szkoła w stosownych miejscach. Bo mechanizmy są takie same. Szkołę uwzględnij koniecznie. Bo system szkolny sam w sobie jest miejscami przemocowy.
Owszem, dom rodzinny ustawia silne na dalsze życie, on nas w pewnym sensie "uczy" świata. Jak wykrzywią ten obraz świata to z takim wykrzywionym wchodzimy w dorosłość i w sposób oczywisty niespecjalnie się odnajdujemy.
Czy w Twoim domu rodzinnym padał tekst "zostaw, dziecko, to nie dla ciebie" albo coś podobnego?
Oczywiście, że wszystkich wydarzeń się nie pamięta. Ale jeśli jakaś sytuacja powtarzała się wielokrotnie to się pamięta bardziej emocjami z nią związanymi niż tak szczegółowo.
Czy Ty kiedykolwiek byłeś chwalony, nagradzany? Czy było raczej kara/brak kary?

Powoli do przodu, trzymam kciuki za te śniadania:)
No i ...czytaj dalej.

284

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Z powodu tego, że mam takie nie inne doświadczenia z nimi mam ich odbierać lepiej? Odbieram ich takimi jacy są. Jak są zlodziejami to piszę, że sa złodziejami. Nie eksccytuj się tak, że cię nie zacytowałam bo po prostu szkoda mi czasu na takiego zboka jak ty, ale nie prowokuj big_smile Bo wszystko wynajdę i ci przywołam pedolilu.

Bo nie znajdziesz żadnej mojej wypowiedzi, w której odmawiam prawa jakiejkolwiek kobiecie do czegokolwiek. Bo nigdy niczego podobnego nie napisałem. Nie w kontekście, w jakimi to tutaj przywołujesz.


I znowu - to, że ciebie wykorzystywano i okradano powoduje, że takie cechy widzisz w każdym mężczyźnie - nawet takim, który ich nie posiada, a który po prostu nie jest wobec ciebie potakiwaczem. Dla ciebie jedyny bezpieczny mężczyzna, to ten uległy tobie. Nie ten, na którym możesz i potrafisz polegać, bo nawet z własnym narzeczonym nie mieszkasz, bo nie ufasz mu na tyle, aby się na niego otworzyć w taki sposób, ale ten, który tobie i twojej niezależności nie zagraża. O ile dojdzie do małżeństwa to też na każdym kroku będziesz podkreślać swoją niezależność na każdej możliwej płaszczyźnie. A to nie jest zdrowe w związku. Bo ufać oznacza nie tylko wyjść komuś na przeciw z pomocą i otwartą dłonią, ale ufać to oznacza też umieć polegać na drugim człowieku, czego kompletnie nie potrafisz. Widzisz w innych głównie zło i złe zamiary. I jak tylko jakiś facet ma więcej niezależności światopoglądowej i nie kładzie po sobie uszu to twój skrzywdzony rozum widzi w nim zagrożenie.

Żebym nie wiem jak się skręcał i co pisał, to nie powinno mieć na ciebie żadnego wpływu. Nawet najmniejszego. A tu jakieś złośne i emocjonalne oskarżenia o pozbawianie praw. Dżizas, jakby anon z netu setki km od ciebie mógł cię czegokolwiek pozbawić. Otrząśnij się wreszcie. Nie jestem w stanie pozbawić cię nawet dobrego humoru jak na to nie pozwolisz.

Ty mojemu narzeczonemu nawet do pięt nie sięgasz Jack, sorry smile

I nie wieperdalaj się między nas bo nie masz szans nawet zaistnieć między nami.
I nie zmieniaj tematu, bo jesteś pedofilem jak pisałam ci wcześniej. To, że teraz będziesz się ze swoimi psychologicznymi tekstami z dupy strony wychylał niczego nie zmieni w temacie, że jesteś zwykłym zboczeńcem.

285

Odp: Co to znaczy żyć?

A po co mam wchodzić między was? Przecież was nawet nie ma. Jesteś z nim, bo jest to wygodne i bezpieczne dla ciebie, ale zaufania i otwartości z twojej strony brak. Jesteś ciągle ty i twoja niezależność. Ty i twój wypracowany sukces. Jesteś ty......i tylko ty.

Jak chcesz powierzyć swoje życie jakiemuś kolesiowi, któremu nie ufasz na tyle, aby z nim zamieszkać razem będąc już narzeczeństwem?

Jak jesteś w ogóle w stanie w pełni zaufać i powierzyć siebie i wszystko co dla ciebie najważniejsze tej jednej, jedynej osobie przed którą i tak nie potrafisz się otworzyć nawet w tak błahej sprawie jak wspólne mieszkanie?





To, że uważam, że edukacja seksualna w wieku szkolnym jest szalenie ważna, aby nie powielać wśród najmłodszych twoich przeżyć, nie czyni ze mnie ani zboka, ani pedofila. A cytatu jak nie było, tak nie ma....

286

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Czy w Twoim domu rodzinnym padał tekst "zostaw, dziecko, to nie dla ciebie" albo coś podobnego?

A czy w jakimkolwiek domu takie teksty nie padają? smile

287

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

A po co mam wchodzić między was? Przecież was nawet nie ma. Jesteś z nim, bo jest to wygodne i bezpieczne dla ciebie, ale zaufania i otwartości z twojej strony brak. Jesteś ciągle ty i twoja niezależność. Ty i twój wypracowany sukces. Jesteś ty......i tylko ty.

Jak chcesz powierzyć swoje życie jakiemuś kolesiowi, któremu nie ufasz na tyle, aby z nim zamieszkać razem będąc już narzeczeństwem?

Jak jesteś w ogóle w stanie w pełni zaufać i powierzyć siebie i wszystko co dla ciebie najważniejsze tej jednej, jedynej osobie przed którą i tak nie potrafisz się otworzyć nawet w tak błahej sprawie jak wspólne mieszkanie?





To, że uważam, że edukacja seksualna w wieku szkolnym jest szalenie ważna, aby nie powielać wśród najmłodszych twoich przeżyć, nie czyni ze mnie ani zboka, ani pedofila. A cytatu jak nie było, tak nie ma....

Kto powiedzial, że po paru latach razem chcę komuś w pełni zaufać? Masz mnie za idiotkę Jack? Uśmiałam się, naprawdę, uchachałam się po pachy.

U mnie trzeba sobie na zaufanie zapracować, bo potem będzie jak z tobą. Niby wszystko ok. a okazuje się ze z ciebie zbok i pedofil.
A edukacja seksualna.... Wiadomo o co ci chodzi zboczeńcu. Teraz to nazywasz edukacją seksualną? Że niby 12 latki są gotowe do wspólżycia? 

Nie chce mi się szukać w twych wypocinach tego o co ci chodzi, ale kto chce to znajdzie. Dla  mnie jesteś obrzydliwym gnomem, zboczeńcem, pedofilem i zwyczajnym zbokiem który się onanizuje nad niektórymi wpisami. Potrzeba  ci tego jak tlenu, żeby sobie ulżyć.

288

Odp: Co to znaczy żyć?

Owszem. Są i takie domy. Poza tym pytanie było do Shini, o jego konkretny dom.

289

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Owszem. Są i takie domy. Poza tym pytanie było do Shini, o jego konkretny dom.

A ja zaczynam współczuć Shiniemu, bo przy takim Jacku ciężko będzie przebić sie i ogarnąć cos^^

290

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

o powiedzial, że po paru latach razem chcę komuś w pełni zaufać? Masz mnie za idiotkę Jack?

Za idiotkę? Pośrednio. Raczej za hipokrytkę. Będziesz ślubować na najważniejsze wartości w swoim życiu szczerość i oddanie osobie, której nawet nie ufasz w tak podstawowej kwestii jak wspólne zamieszkanie.

To smutne.

Ale jednocześnie utrzymujesz zawzięcie i bronisz swojej obiektywności w ocenie mężczyzn.

A to jest komiczne.


Niby wszystko ok. a okazuje się ze z ciebie zbok i pedofil.
A edukacja seksualna.... Wiadomo o co ci chodzi zboczeńcu. Teraz to nazywasz edukacją seksualną? Że niby 12 latki są gotowe do wspólżycia?

Choć fizycznie ciąża jest możliwa z pierwszą menstruacją, to psychicznie takie dzieci nie są gotowe na takie zobowiązanie, bo to zbyt wielkie obciążenie dla ciała i psychiki. Pisałem to wielokrotnie. Właśnie dlatego potrzebna jest edukacja już na etapie o wiele wcześniejszym. Skąd się biorą dzieci to masz nawet w serii dla dzieci "było sobie życie". Bo edukacja seksualna powinna być adekwatna do etapu rozwoju psychofizycznego. Na etapie przedszkola uczysz co to są strefy intymne i poszanowania prywatności. Uczysz też RODZICÓW o takich zjawiskach jak dziecięca masturbacja, która nie ma absolutnie żadnego związku z seksualnością, albo że istnieją takie problemy jak stulejka, które wymagają interwencji chirurgicznej. Tak samo jak uczysz o takich rzeczach, że taki pan lub taka pani nie ma piesków w piwnicy, a wymycie się pod napletkiem dziecko powinno wykonywać samo, a nie, że robi to jego matka. Jak wchodzi dojrzewanie to uczysz o objawach burzy hormonalnej, o tym jak rozjechany cykl menstruacyjny okresu dojrzewania może wypływać na cerę, nastrój czy problemy ze skupieniem w nauce. Uczysz o higienie w czasie okresu, dostępnych rozwiązaniach i powszechnych faktach i mitach dot. seksu i menstruacji. Uczysz czym są mimowolne erekcje i podobne zjawiska charakterystyczne dla tego okresu życia. Na tym etapie uczysz poszanowania wzajemnej inności, bo ludzie w prawdziwym życiu nie wyglądają jak aktorzy porno - zrobieni operacjami plastycznymi i wygładzeni odpowiednim oprogramowaniem. Uczysz o tym jakie zachowania mogą zostać uznane za molestowanie, czym jest gwałt, czym wiek zgody i dobrowolne współżycie oraz o metodach antykoncepcji. Uczysz też jaki skutek mogą mieć prowokacyjne zachowania, zwłaszcza względem nieznajomych. Uczysz o zasadzie ograniczonego zaufania, o wpływie upojenia alkoholowego czy narkotyków. Uczysz o pewności siebie i wartościach moralnych i żeby nie mieszać rzeczywistej troski i zainteresowania jako osobą z chęcią zwykłego i prostackiego wydymania.

Ale ty i tak dalej będziesz w koło powtarzać bajania o pedofilii. Bo cię skrzywdzono i jakikolwiek temat tego pokroju to dla ciebie od razu pedofilia. Bo o tym się nie mówi. Tz facet nie ma prawa o tym mówić. A bez takiej edukacji mamy problemy tego pokroju:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityk … alnie.read

https://web.swps.pl/strefa-psyche/blog/ … ona-kobiet

https://pomorska.pl/piec-gimnazjalistek … ar/7149615

https://wiadomosci.wp.pl/13-latka-urodz … 065580736a

https://deon.pl/inteligentne-zycie/psyc … bia,123504

To jest szczególnie pocieszne:

Z badań przeprowadzonych w polskich więzieniach wypływa szokujący wniosek: dorośli mężczyźni, którzy w dzieciństwie byli molestowani seksualnie i nie zostali poddani terapii, później sami krzywdzili dzieci. Tylko dwóch na 50 gwałcicieli nie było ofiarami molestowania w dzieciństwie. Nie wszyscy byli wykorzystywani przez swoje matki czy dużo starsze kobiety. Wielu współżyło ze swymi starszymi koleżankami i nie wspominają tego, jak coś traumatycznego. Podobnie w grupie gwałcicieli badanych w USA aż 59 proc. recydywistów miało inicjację seksualną przed 16. rokiem życia z kobietą starszą o ok. pięć lat.

A edukacja jest też ważne z tego względu:

https://wiadomosci.wp.pl/krakow/ksiadz- … 678404225a

Więc tak - edukacja seksualna jest potrzebna, aby przeciwdziałać takim zjawiskom, móc je wcześnie wykrywać, a osobom pokrzywdzonym zapewnić stosowną opiekę terapeutyczną. To samo pisałem wcześniej i to samo podtrzymuję cały czas.







Nie chce mi się szukać w twych wypocinach tego o co ci chodzi, ale kto chce to znajdzie. Dla  mnie jesteś obrzydliwym gnomem, zboczeńcem, pedofilem i zwyczajnym zbokiem który się onanizuje nad niektórymi wpisami.

Bo takich wpisów nie popełniłem zapatrzona w siebie głupiutka i skrzywdzona dziewczynko.

291

Odp: Co to znaczy żyć?
dorias napisał/a:
Muqin napisał/a:

Owszem. Są i takie domy. Poza tym pytanie było do Shini, o jego konkretny dom.

A ja zaczynam współczuć Shiniemu, bo przy takim Jacku ciężko będzie przebić sie i ogarnąć cos^^


Jack tego nie robi jednoosobowo. Do przepychanki trzeba co najmniej dwojga, a widać ze żadne nie odpuszcza.

Ma Shini pecha. Łaził po innych wątkach to mu zarzucali, że offtopy robi. Próbuje w swoim wątku o sobie rozmawiać - nie ma dobrze, tu z kolei jemu offtop zrobiono. Ech...

292

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:
dorias napisał/a:
Muqin napisał/a:

Owszem. Są i takie domy. Poza tym pytanie było do Shini, o jego konkretny dom.

A ja zaczynam współczuć Shiniemu, bo przy takim Jacku ciężko będzie przebić sie i ogarnąć cos^^


Jack tego nie robi jednoosobowo. Do przepychanki trzeba co najmniej dwojga, a widać ze żadne nie odpuszcza.

Ma Shini pecha. Łaził po innych wątkach to mu zarzucali, że offtopy robi. Próbuje w swoim wątku o sobie rozmawiać - nie ma dobrze, tu z kolei jemu offtop zrobiono. Ech...


Ma pecha, bo ta rozmowa, dokładnie na ten sam temat miała miejsce tutaj przeszło pół roku temu, jak nie lepiej:

Shinigami napisał/a:

Też nie trafiłaś, nie jesteś nawet blisko. Moja matka zawsze była dobroduszna i wyrozumiała, problem w tym, że za bardzo, była też mocno nadopiekuńcza. Zawsze oczekiwała wiele ale nie z troski czy chęci bym stał się lepszy tylko by mogła się mną pochwalić, chciała bym spełniał jej marzenia, a do swoich nie miałem prawa. Gdy coś się nie udawało to od razu mówiła bym odpuścił, nigdy nie powiedziała bym próbował aż się uda, nigdy nie próbowała czegoś tłumaczyć na inny sposób, zawsze kazała mi rezygnować ze wszystkiego co choć trochę się nie udawało.


Problem w tym, że jego marzenia przedstawiają się następująco:

Skąd wiesz czy ja w ogóle mam jakieś marzenia? To o czym zawsze najbardziej marzyłem jest całkowicie niemożliwe do osiągnięcia dla żadnego człowieka, a przynajmniej nie w tych czasach. Jeśli chodzi o marzenia nie będące póki co w sferze fantasy to chciałbym tylko dwóch rzeczy: stać się kimś ważnym, podziwianym, szanowanym tak by ktoś mnie zapamiętał i pierwszy raz w życiu doświadczyć jak to jest kochać i być kochanym.



smile

293

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Bo takich wpisów nie popełniłem zapatrzona w siebie głupiutka i skrzywdzona dziewczynko.

Boli, jak starego zaburzonego pedofila rozgryzie głupiutka, skrzywdzona dziewczynka?

294

Odp: Co to znaczy żyć?

Jack, Ty się właśnie kręcisz w kółko. Jakbyś nie zauważył.

295 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-07-06 21:30:16)

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Bo takich wpisów nie popełniłem zapatrzona w siebie głupiutka i skrzywdzona dziewczynko.

Boli, jak starego zaburzonego pedofila rozgryzie głupiutka, skrzywdzona dziewczynka?


Bajania anona z netu? LOL.

edit- swoją droga to ciekawe, że to ja jestem ten zły, co się do innych rzuca, a ty taka wspaniała i dzielna kobieta sukcesu, oczywiście kryształowa, podchodząca do innych z szacunkiem.

Tym czasem...

Takie z ciebie głupie babsko co nie ma własnego zdania, tylko przyjmuje wszystko wraz z nasieniem faceta ktory aktualnie się na ciebie wdrapał.


Och nikczemny ja, och podły ja big_smile


Komedia.






Muqin napisał/a:

Jack, Ty się właśnie kręcisz w kółko. Jakbyś nie zauważył.


Tak, wiem. smile

296

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:
dorias napisał/a:
Muqin napisał/a:

Owszem. Są i takie domy. Poza tym pytanie było do Shini, o jego konkretny dom.

A ja zaczynam współczuć Shiniemu, bo przy takim Jacku ciężko będzie przebić sie i ogarnąć cos^^


Jack tego nie robi jednoosobowo. Do przepychanki trzeba co najmniej dwojga, a widać ze żadne nie odpuszcza.

Ma Shini pecha. Łaził po innych wątkach to mu zarzucali, że offtopy robi. Próbuje w swoim wątku o sobie rozmawiać - nie ma dobrze, tu z kolei jemu offtop zrobiono. Ech...

Szkoda go trochę, byłby bliżej mnie to bym mu zaproponował wyjście na piwo bo ewidentnie brakuje mu osoby z którą może pogadać o wszystkim i niczym.

297

Odp: Co to znaczy żyć?

Ja mam problem z błędnikiem i od kręcenia się w kółko mogę dostać mdłości. Chcesz żebym dostała? Nieładnie, nic ci złego nie uczyniłam. Przynajmniej na razie.

298

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Ja mam problem z błędnikiem i od kręcenia się w kółko mogę dostać mdłości. Chcesz żebym dostała? Nieładnie, nic ci złego nie uczyniłam. Przynajmniej na razie.


smile


Luzik.

299 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-07-06 21:54:18)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Muqin napisał/a:

Ja mam problem z błędnikiem i od kręcenia się w kółko mogę dostać mdłości. Chcesz żebym dostała? Nieładnie, nic ci złego nie uczyniłam. Przynajmniej na razie.


smile


Luzik.

Cześć Sparrow Wiewióra big_smile Mam do Ciebie pisać per On czy Ona? big_smile

300

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack napisał/a:

edit- swoją droga to ciekawe, że to ja jestem ten zły, co się do innych rzuca, a ty taka wspaniała i dzielna kobieta sukcesu, oczywiście kryształowa, podchodząca do innych z szacunkiem.

Tym czasem...

Takie z ciebie głupie babsko co nie ma własnego zdania, tylko przyjmuje wszystko wraz z nasieniem faceta ktory aktualnie się na ciebie wdrapał.


Och nikczemny ja, och podły ja big_smile


Komedia

W manipulacji trudno ci dorównać, bo jesteś w tym mistrzem. Przywolujesz wyrwany z kontekstu fragment, aby tylko pasowal do tego co sobie akurat umyśliłeś. Nic nie zmieni faktu że jesteś zboczeńcem, pedofilem i podłym  ... chciałam napisać człowiekiem, ale się powstrzymałam.
Tak, jestem dzielna i dobrze sobie w życiu radzę, co kole cię w oczy i wywołuje sprzeciw, bo przecież kobieta taka nie może być. Nie, jeśli ty sam jeteś miernotą.

301

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

W manipulacji trudno ci dorównać, bo jesteś w tym mistrzem. Przywolujesz wyrwany z kontekstu fragment, aby tylko pasowal do tego co sobie akurat umyśliłeś. Nic nie zmieni faktu że jesteś zboczeńcem, pedofilem i podłym  ... chciałam napisać człowiekiem, ale się powstrzymałam.
Tak, jestem dzielna i dobrze sobie w życiu radzę, co kole cię w oczy i wywołuje sprzeciw, bo przecież kobieta taka nie może być. Nie, jeśli ty sam jeteś miernotą.


I jaka tu niby jest manipulacja? Co chwilę wycieczki personalne urządzasz zarzucając mi podłość i małostkowość, a sama używasz niewybrednych zwrotów wobec innych. Tylko jak ty to robisz innym, to w swoim mniemaniu jesteś zajebista, bo w swoim malutkim rozumku wydaje ci się, że punktujesz trolli i zboczeńców. Jak inni ci wytykają hipokryzję, to wszak nic jeno podli dewianci, zawistnicy i mizogini.

Kobieta może być dzielna. Może być silna. Nie brakuje tutaj takich. Ale ty nią po prostu nie jesteś. Wyzywasz wszystkich jak ci nie pasują do twojego światopoglądu, do twojego idealnego obrazka. Nawet jak to jest jedynie lokalny folklor w postaci Julki. Bo przecież trzeba zwyzywać. Inaczej nie potrafisz.

302

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

W manipulacji trudno ci dorównać, bo jesteś w tym mistrzem. Przywolujesz wyrwany z kontekstu fragment, aby tylko pasowal do tego co sobie akurat umyśliłeś. Nic nie zmieni faktu że jesteś zboczeńcem, pedofilem i podłym  ... chciałam napisać człowiekiem, ale się powstrzymałam.
Tak, jestem dzielna i dobrze sobie w życiu radzę, co kole cię w oczy i wywołuje sprzeciw, bo przecież kobieta taka nie może być. Nie, jeśli ty sam jeteś miernotą.


I jaka tu niby jest manipulacja? Co chwilę wycieczki personalne urządzasz zarzucając mi podłość i małostkowość, a sama używasz niewybrednych zwrotów wobec innych. Tylko jak ty to robisz innym, to w swoim mniemaniu jesteś zajebista, bo w swoim malutkim rozumku wydaje ci się, że punktujesz trolli i zboczeńców. Jak inni ci wytykają hipokryzję, to wszak nic jeno podli dewianci, zawistnicy i mizogini.

Kobieta może być dzielna. Może być silna. Nie brakuje tutaj takich. Ale ty nią po prostu nie jesteś. Wyzywasz wszystkich jak ci nie pasują do twojego światopoglądu, do twojego idealnego obrazka. Nawet jak to jest jedynie lokalny folklor w postaci Julki. Bo przecież trzeba zwyzywać. Inaczej nie potrafisz.

Potrafię, ale zboczeńców nie lubię. Nie zasłaniaj się teraz innymi, bo malutki Jacusiu robisz się coraz mniejszy big_smile

Zboczony, malutki pedofil obraził się na kogoś, kto go rozgryzł i nazwał. Pocieszne.

303

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Zboczony, malutki pedofil obraził się na kogoś, kto go rozgryzł i nazwał. Pocieszne.

Rozgryzł?

I to ja jestem pocieszny....


Oj dziecko.....ja nie wiem czy jesteś w stanie rozgryźć choćby sudoku 4x4. Ani razu nie byłaś w stanie odnieść się merytorycznie do moich słów - nawet w kontekście edukacji seksualnej nieletnich nie jesteś wskazać co tam niewłaściwego niby napisałem, a przecież tematy takie są poruszane nawet w bajkach edukacyjnych dla dzieci jak wspomniane przeze mnie Było Sobie Życie, które dostało nagrodę Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Weź napisz do nich, że rozgryzłaś tą ich szajkę pedofilską.

Nawet jednego cytatu nie znalazłaś potwierdzającego twoje teorie na mój temat. BA, już kij tam z cytatami - nawet nie jesteś w stanie sformułować jakich to ja praw cię pozbawiam.


Wciąż tylko powtarzasz puste obelgi nie tylko wobec mnie, ale i wobec innych, z którymi masz nie po drodze.

304

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Nic nie zmieni faktu że jesteś zboczeńcem, pedofilem i podłym  ... chciałam napisać człowiekiem, ale się powstrzymałam.


Ale zrobiłaś to i nazwałaś go tak, chociaż podły w porównaniu do wcześniejszych określeń jest jak miód na rany^^

Dajcie sobie już spokój z offtopem bo tojest już niesmaczne, a im bardziej w niego uderzasz tym więcej jedzonka mu dajesz. Bądź madrzejsza i odpuść, bo i tak nie wygrasz, ma większe doświadczenie.

305

Odp: Co to znaczy żyć?
dorias napisał/a:

Dajcie sobie już spokój z offtopem bo tojest już niesmaczne, a im bardziej w niego uderzasz tym więcej jedzonka mu dajesz. Bądź madrzejsza i odpuść, bo i tak nie wygrasz, ma większe doświadczenie.


U jaki rycerz. Herbu brązowy nosek jak nic. big_smile Zacząłeś już rozróżniać kto jest autorem poszczególnych tez, czy dalej mieszasz autorów?

306

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
dorias napisał/a:

Dajcie sobie już spokój z offtopem bo tojest już niesmaczne, a im bardziej w niego uderzasz tym więcej jedzonka mu dajesz. Bądź madrzejsza i odpuść, bo i tak nie wygrasz, ma większe doświadczenie.


U jaki rycerz. Herbu brązowy nosek jak nic. big_smile Zacząłeś już rozróżniać kto jest autorem poszczególnych tez, czy dalej mieszasz autorów?

A Ciebie kotku w domu nie nauczyli,  że jak dorośli zabierają głos to ryby i dzieci głosu nie mają? Więc marsz do kąta i tam się baw sam ze sobą.

307

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Zboczony, malutki pedofil obraził się na kogoś, kto go rozgryzł i nazwał. Pocieszne.

Rozgryzł?

I to ja jestem pocieszny....


Oj dziecko.....ja nie wiem czy jesteś w stanie rozgryźć choćby sudoku 4x4. Ani razu nie byłaś w stanie odnieść się merytorycznie do moich słów - nawet w kontekście edukacji seksualnej nieletnich nie jesteś wskazać co tam niewłaściwego niby napisałem, a przecież tematy takie są poruszane nawet w bajkach edukacyjnych dla dzieci jak wspomniane przeze mnie Było Sobie Życie, które dostało nagrodę Komitetu Ochrony Praw Dziecka. Weź napisz do nich, że rozgryzłaś tą ich szajkę pedofilską.

Nawet jednego cytatu nie znalazłaś potwierdzającego twoje teorie na mój temat. BA, już kij tam z cytatami - nawet nie jesteś w stanie sformułować jakich to ja praw cię pozbawiam.


Wciąż tylko powtarzasz puste obelgi nie tylko wobec mnie, ale i wobec innych, z którymi masz nie po drodze.

Żadnych praw mnie nie pozbawiasz, nie wlewaj sobie. Taki mały zboczony człowieczek jak ty, nie jest w stanie mnie niczego pozbawić. O szajce pedofilskiej sam napisaleś, ja nawet o niej wspomniałam, ale widocznie coś jest na rzeczy, ja tylko nazwałam cię pedofilem, bo nim jesteś. Z jakimi szajkami masz do czynienia, to tylko ty wiesz.

Sam sobie strzeliłeś w kolano zaczynając poigrywać ze mną. Zapomniałeś, że nie jestem grzeczną dziewczynką ktorą zajedziesz tu na forum. Nie bez powodu napisałam że z niejednego pieca chleb jadłam. Poznaję zboczeńców przez ścianę i wiem z kim mam do czynienia. To, jak sobie radzę z innymi zostaw mi, potrafię o siebie zadbać. Nie muszę przywoływać cytatów z twoich innych wypowiedzi żeby wiedzieć, że jesteś pedofilem. Dobranoc zboczeńcu.

308 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-07-06 23:59:48)

Odp: Co to znaczy żyć?
dorias napisał/a:

A Ciebie kotku w domu nie nauczyli,  że jak dorośli zabierają głos to ryby i dzieci głosu nie mają? Więc marsz do kąta i tam się baw sam ze sobą.

Brzmisz jak człowiek z doświadczeniem w tej materii smile



Salomonka napisał/a:

Żadnych praw mnie nie pozbawiasz, nie wlewaj sobie.

No właśnie. To skąd twoje pierdololo, że pozbawiam tutaj praw jakiekolwiek kobiety?


Nie bez powodu napisałam że z niejednego pieca chleb jadłam. Poznaję zboczeńców przez ścianę i wiem z kim mam do czynienia.


ROTFL.

Ale w sumie...to tłumaczy dlaczego nie mieszkasz ze swoim facetem. big_smile Notabene - kto z kim przestaje.....

309

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
dorias napisał/a:

A Ciebie kotku w domu nie nauczyli,  że jak dorośli zabierają głos to ryby i dzieci głosu nie mają? Więc marsz do kąta i tam się baw sam ze sobą.

Brzmisz jak człowiek z doświadczeniem w tej materii smile



Salomonka napisał/a:

Żadnych praw mnie nie pozbawiasz, nie wlewaj sobie.

No właśnie. To skąd twoje pierdololo, że pozbawiam tutaj praw jakiekolwiek kobiety?


Nie bez powodu napisałam że z niejednego pieca chleb jadłam. Poznaję zboczeńców przez ścianę i wiem z kim mam do czynienia.


ROTFL.

Ale w sumie...to tłumaczy dlaczego nie mieszkasz ze swoim facetem. big_smile

Nie rozśmieszaj mnie smile A dlaczego nie urosłeś? Ja jeszcze zamieszkam pewnie kiedyś z moim facetem , a ty już na pewno nie urośniesz big_smile.

Boższe... że też muszę takiemu głupkowi odpowiadać w ten sposób. To forum naprawdę mnie uwstecznia big_smile

310

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Nie rozśmieszaj mnie smile A dlaczego nie urosłeś? Ja jeszcze zamieszkam pewnie kiedyś z moim facetem , a ty już na pewno nie urośniesz big_smile.

Boższe... że też muszę takiemu głupkowi odpowiadać w ten sposób. To forum naprawdę mnie uwstecznia big_smile


O nie....przytyk do mojego wzrostu....ależ to było niespodziewane.....


Jakbyś spadła z poziomu swojego ego, na poziom swojego IQ to nie wiem czy daliby radę cię odratować w szpitalu.

311

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Nie rozśmieszaj mnie smile A dlaczego nie urosłeś? Ja jeszcze zamieszkam pewnie kiedyś z moim facetem , a ty już na pewno nie urośniesz big_smile.

Boższe... że też muszę takiemu głupkowi odpowiadać w ten sposób. To forum naprawdę mnie uwstecznia big_smile


O nie....przytyk do mojego wzrostu....ależ to było niespodziewane.....


Jakbyś spadła z poziomu swojego ego, na poziom swojego IQ to nie wiem czy daliby radę cię odratować w szpitalu.

Daliby, dali... Skoro ciebie odratowali, to znaczy że medycyna jest na naprawdę wysokim poziomie.

312

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Daliby, dali... Skoro ciebie odratowali, to znaczy że medycyna jest na naprawdę wysokim poziomie.


LOL. Jakiś masz zgrzyt logiczny w łepetynie. Gdyby dali rade odratować, to ani nie narzekałbym na kręgosłup, ani nie czepiałabyś się mnie za formę wypowiedzi wink

313

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Daliby, dali... Skoro ciebie odratowali, to znaczy że medycyna jest na naprawdę wysokim poziomie.


LOL. Jakiś masz zgrzyt logiczny w łepetynie. Gdyby dali rade odratować, to ani nie narzekałbym na kręgosłup, ani nie czepiałabyś się mnie za formę wypowiedzi wink

Kręgosłup to twoje najmniejsze zmartwienie big_smile

314

Odp: Co to znaczy żyć?

To moje jedyne zmartwienie poza troską o żonę. Całą resztę badałem. Jest w normie. Nawet moja kompulsywna wręcz potrzeba odpowiadania jest daleka od OCD, bo sprawdzałem smile

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Daliby, dali... Skoro ciebie odratowali, to znaczy że medycyna jest na naprawdę wysokim poziomie.


LOL. Jakiś masz zgrzyt logiczny w łepetynie. Gdyby dali rade odratować, to ani nie narzekałbym na kręgosłup, ani nie czepiałabyś się mnie za formę wypowiedzi wink

Kręgosłup to twoje najmniejsze zmartwienie big_smile

Idac tokiem Jacka, jeśli negatywne doświadczenia seksualne mogą zmienić czyjąś osobowość, to on ponieważ miał bardzo złe doświadzenia w tej kwestii (wielokrotnie byl wyzywany od gejów przez swoje przygodne partnerki eksualne XD) jest największą spierdoliną na tym forum.
Może pedo zapędy stąd się biorą: dorosłe kobiety nie wstydzą się głośno protestować i nazywać rzeczy po imieniu jak mają do czynienia ze zbokiem smile
Jak chcesz się pośmiać polecam wątek o porno gdzie Jacuś referuje swoje żenujące zawody miłiosne i jak jego seksualnośc była wyśmiewana przez kobiety. Wiele to wyjaśnia. Nie dam cytatow bo zbiera mi sie na rzygi przy ludziach z ekshibicjonistycznymi skłonnościami.

316

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Dwa pytanka:

1) Jak to się ma do tego, że byłeś zachęcany do nauki i w efekcie jako jedyny czy tam jeden z nielicznych w rodzinie masz wyższe wykształcenie ?

2) Jak to się ma do twojego trenowania walki wręcz, co robisz od dziecka?


Bo jedno i drugie się kłóci jednak. Bo gdybyś był zniechęcany do wszystkiego, to nie poszedłbyś na studia, tylko zakończył edukację na obowiązkowym minimum. Gdyby nie zależało twoim rodzicom na twojej samodzielności i bezpieczeństwie, to nie trenowałbyś sztuk walki, które właśnie te cechy rozwijają najbardziej.

W wątku o twoim zdrowiu tematy regeneracji i higieny snu były przecież poruszane. Melatonina niby spoko, ale najpierw skonsultuj to z andrologiem, bo to jednak hormon, który nie pozostaje obojętny dla organizmu, a już i tak przyjmujesz leki psychotropowe, które na twoją równowagę biochemiczną mają wpływ.

Dla przypomnienia: https://pacjent.gov.pl/aktualnosc/jak-dbac-o-dobry-sen

1. Jakie zachęcanie, o czym ty mówisz? Nikt mnie nie zachęcał do nauki tylko wszyscy zawsze mnie do niej zmuszali czego nienawidziłem i to pewnie jest jeden z powodów, dla których tak słabo mi to szło. Mam wyższe wykształcenie jako jeden z nielicznych w rodzinie ale to nie jest żadne osiągnięcie, a raczej dowód zacofania i niskiego poziomu mojej rodziny. W tej rodzinie w ciągu ostatnich 100 lat nikt nigdy niczego nie osiągnął, nikt nie był ani wciąż nie jest bogaty, nikt nie miał żadnego wysokiego stanowiska, nikt nie dokonał niczego z czego można by było być dumnym. Ja skończyłem te studia, a zapierdalam fizycznie za minimalną bez żadnych perspektyw na swój dom czy mieszkanie o rodzinie już nie wspominając. Dla porównania dziadek, który nie miał nawet matury i był zaledwie kierowcą 40 lat temu bez problemu kupił mieszkanie w Warszawie. Kupił, nie dostał za darmo od państwa.

2. Trenowanie sztuk walki początkowo miało być rozwiązaniem na moją domniemaną nadpobudliwość  co później okazało się bzdurą więc to też było z przymusu. Ale treningi mi się spodobały i okazało się, że byłem w tym całkiem dobry więc już tak zostało. 

Studia były totalnie z przymusu, nawet chciałem zrobić sobie rok przerwy ale nie było nawet o tym mowy, tak samo jak tylko wspomniałem coś o nie pójściu na studia. Nie miało to nic wspólnego z samodzielnością, chodziło jedynie o sam fakt zrobienia tych studiów i możliwości pochwalenia się reszcie rodziny przez moich rodziców. A i to zacofane przekonanie, że studia gwarantują dobrą pracę. O ile sztuki walki z bezpieczeństwem mają coś wspólnego to już z samodzielnością ani trochę.

Dzięki za przypomnienie o jakości snu.

Muqin napisał/a:

Shinigami

Super że czytasz smile i chyba mi się udało trafić z tą książką. Jak dalej będziesz czytał,pamiętaj, że dla własnych potrzeb podstawiasz dom rodzinny/szkoła w stosownych miejscach. Bo mechanizmy są takie same. Szkołę uwzględnij koniecznie. Bo system szkolny sam w sobie jest miejscami przemocowy.
Owszem, dom rodzinny ustawia silne na dalsze życie, on nas w pewnym sensie "uczy" świata. Jak wykrzywią ten obraz świata to z takim wykrzywionym wchodzimy w dorosłość i w sposób oczywisty niespecjalnie się odnajdujemy.
Czy w Twoim domu rodzinnym padał tekst "zostaw, dziecko, to nie dla ciebie" albo coś podobnego?
Oczywiście, że wszystkich wydarzeń się nie pamięta. Ale jeśli jakaś sytuacja powtarzała się wielokrotnie to się pamięta bardziej emocjami z nią związanymi niż tak szczegółowo.
Czy Ty kiedykolwiek byłeś chwalony, nagradzany? Czy było raczej kara/brak kary?

Powoli do przodu, trzymam kciuki za te śniadania:)
No i ...czytaj dalej.

System szkolny przemocowy jest na pewno, a ja jeszcze bym dodał mocno nieudolny.

Ten tekst padał bardzo często choć brzmiał bardziej tak "Zostaw, nie warto, nie opłaca się", a najczęściej słyszałem tekst "Siedź w domu, nigdzie nie idź".

Szczerze mówiąc nie przypominam sobie bym kiedyś był chwalony, a właśnie nie było kary, ewentualnie jakiś tekst w stylu "Tak powinno być za każdym razem" kiedy raz na jakiś czas udało mi się dostać jakąś dobrą ocenę.

dorias napisał/a:

A ja zaczynam współczuć Shiniemu, bo przy takim Jacku ciężko będzie przebić sie i ogarnąć cos^^

Bez obaw, przyzwyczaiłem się do chaosu w różnych wątkach, jakoś ogarnę.

Jack Sparrow napisał/a:

Ma pecha, bo ta rozmowa, dokładnie na ten sam temat miała miejsce tutaj przeszło pół roku temu, jak nie lepiej

Faktycznie miała miejsce ale teraz wygląda trochę inaczej. Jeśli będzie trzeba to powtórzę ją jeszcze raz i jeszcze raz. Co ci do tego, w czym ci to przeszkadza?

317

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

"Ze mną bardziej dbał o siebie i lepiej się ubierał" tak jak dosłownie każdy facet jakiego kiedykolwiek znałem. Zawsze był ten sam schemat czyli samo wejście w związek sprawiało, że facet dużo bardziej o siebie dbał pod każdym względem. Nic tak nie motywuje faceta do dbania o siebie czy w ogóle do jakiejkolwiek zmiany jak kobieta, a przynajmniej ja mam takie obserwacje po ludziach z mojego otoczenia.

Odpowiem tutaj, choć nie wiem czy ma to jakieś znaczenie. Zmiany w jego wyglądzie, ubiorze, czy wizyty u lekarzy, były moją inicjatywą, a nie jego motywacją spowodowaną byciem w związku. Później rzeczywiście to kontynuował, ale mimo wszystko...
A z moich obserwacji wynika bardziej, że mężczyźni w związkach często robią się leniwi, tyją, itp., za to zaczynają dbać o siebie bardziej, kiedy stają się singlami, bo wiadomo, muszą na nowo zwrócić na siebie czyjąś uwagę, nie mają już zaklepanej partnerki.

318 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-07-07 23:00:23)

Odp: Co to znaczy żyć?
SamotnaWilczyca napisał/a:

Odpowiem tutaj, choć nie wiem czy ma to jakieś znaczenie. Zmiany w jego wyglądzie, ubiorze, czy wizyty u lekarzy, były moją inicjatywą, a nie jego motywacją spowodowaną byciem w związku. Później rzeczywiście to kontynuował, ale mimo wszystko...
A z moich obserwacji wynika bardziej, że mężczyźni w związkach często robią się leniwi, tyją, itp., za to zaczynają dbać o siebie bardziej, kiedy stają się singlami, bo wiadomo, muszą na nowo zwrócić na siebie czyjąś uwagę, nie mają już zaklepanej partnerki.

Ja mam wręcz odwrotne obserwacje. Co do tego kto był inicjatorem zmian w związkach, które znałem to nie mam pewności i bardzo możliwe, że to kobieta je inicjowała. Jednak faktem jest, iż wiedziałem wielu facetów, którzy na przykład rok po wejściu w związek zmienili się nie do poznania. Jeśli chodzi o zmiany w wyglądzie to faktycznie zdarza się, że niektórzy tyją ale to bardziej z powodu braku czasu na trening i dietę bo wraz z wejściem w ten związek przybyło im obowiązków. W kwestii mentalnej te zmiany były największe, stawali się jakby bardziej dojrzali i odpowiedzialni, bardziej opanowani i rozważni, ogólnie mówiąc ogarnięci. Ciężko to wytłumaczyć ale stawali się tacy jakby bardziej widoczni i więcej ludzi ich zauważało, chciało z nimi rozmawiać, zaczęli być poważniej traktowani przez wszystkich wokół.

319

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
SamotnaWilczyca napisał/a:

Odpowiem tutaj, choć nie wiem czy ma to jakieś znaczenie. Zmiany w jego wyglądzie, ubiorze, czy wizyty u lekarzy, były moją inicjatywą, a nie jego motywacją spowodowaną byciem w związku. Później rzeczywiście to kontynuował, ale mimo wszystko...
A z moich obserwacji wynika bardziej, że mężczyźni w związkach często robią się leniwi, tyją, itp., za to zaczynają dbać o siebie bardziej, kiedy stają się singlami, bo wiadomo, muszą na nowo zwrócić na siebie czyjąś uwagę, nie mają już zaklepanej partnerki.

Ja mam wręcz odwrotne obserwacje. Co do tego kto był inicjatorem zmian w związkach, które znałem to nie mam pewności i bardzo możliwe, że to kobieta je inicjowała. Jednak faktem jest, iż wiedziałem wielu facetów, którzy na przykład rok po wejściu w związek zmienili się nie do poznania. Jeśli chodzi o zmiany w wyglądzie to faktycznie zdarza się, że niektórzy tyją ale to bardziej z powodu braku czasu na trening i dietę bo wraz z wejściem w ten związek przybyło im obowiązków. W kwestii mentalnej te zmiany były największe, stawali się jakby bardziej dojrzali i odpowiedzialni, bardziej opanowani i rozważni, ogólnie mówiąc ogarnięci. Ciężko to wytłumaczyć ale stawali się tacy jakby bardziej widoczni i więcej ludzi ich zauważało, chciało z nimi rozmawiać, zaczęli być poważniej traktowani przez wszystkich wokół.

Mówił Ci ktoś już kiedyś, że za bardzo przejmujesz się tym co dokoła i to analizujesz? Zacznij żyć swoim, życiem robić co chcesz i na co masz ochotę, nabierzesz pewności siebie to i dziewczyna się zakręci jakaś.  Szkoda czasu i energii aby przejmować się tym co dookoła się dzieje I zastanawiać nad tym, skupiasz się na tym co ważne najbliższych, kręgu znajomych i korzystasz z życia na tyle na ile możesz. Tak samo to czy miałeś dziewczynę czy nie nie ma znaczenia tak naprawdę, bo jak sam będziesz się napędzać w to że nie miałeś to się będziesz pogrążać coraz bardziej w bagnie.

320

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:


Ja mam wręcz odwrotne obserwacje. Co do tego kto był inicjatorem zmian w związkach, które znałem to nie mam pewności i bardzo możliwe, że to kobieta je inicjowała. Jednak faktem jest, iż wiedziałem wielu facetów, którzy na przykład rok po wejściu w związek zmienili się nie do poznania. Jeśli chodzi o zmiany w wyglądzie to faktycznie zdarza się, że niektórzy tyją ale to bardziej z powodu braku czasu na trening i dietę bo wraz z wejściem w ten związek przybyło im obowiązków. W kwestii mentalnej te zmiany były największe, stawali się jakby bardziej dojrzali i odpowiedzialni, bardziej opanowani i rozważni, ogólnie mówiąc ogarnięci. Ciężko to wytłumaczyć ale stawali się tacy jakby bardziej widoczni i więcej ludzi ich zauważało, chciało z nimi rozmawiać, zaczęli być poważniej traktowani przez wszystkich wokół.

Bierzesz pod uwagę, że to może być Twoje subiektywne postrzeganie tych osób, bo może oni wcale nie dojrzewali, za to z wiadomych względów bardzo rośli w Twoich oczach?

dorias napisał/a:

Mówił Ci ktoś już kiedyś, że za bardzo przejmujesz się tym co dokoła i to analizujesz?

Nie wiem jak w realnym życiu, ale tutaj wiele razy. Wydaje się nawet, że Shini poświęca tak ogromną ilość czasu na teoretyzowanie, że brakuje mu go na praktykę. Co więcej, można odnieść wrażenie, że w teorii stara się przygotować, a nawet wyprzedzić każdy możliwy scenariusz znajomości z kobietą, którą los mógłby postawić na jego drodze. To w nim zabija całą autentyczność i spontaniczność. Równocześnie lęk przed związkiem tak go paraliżuje, że zbierane informacje mają mu chyba pomóc go oswoić.

321

Odp: Co to znaczy żyć?
dorias napisał/a:

Mówił Ci ktoś już kiedyś, że za bardzo przejmujesz się tym co dokoła i to analizujesz? Zacznij żyć swoim, życiem robić co chcesz i na co masz ochotę, nabierzesz pewności siebie to i dziewczyna się zakręci jakaś.  Szkoda czasu i energii aby przejmować się tym co dookoła się dzieje I zastanawiać nad tym, skupiasz się na tym co ważne najbliższych, kręgu znajomych i korzystasz z życia na tyle na ile możesz. Tak samo to czy miałeś dziewczynę czy nie nie ma znaczenia tak naprawdę, bo jak sam będziesz się napędzać w to że nie miałeś to się będziesz pogrążać coraz bardziej w bagnie.

Nie raz ktoś mi to mówił ale niestety to siedzi za głęboko w podświadomości. Czemu nie mogę zacząć żyć swoim życiem i robić co chcę to powinien wiedzieć każdy udzielający się w tym temacie. Akurat ze skupianiem się na najbliższych czy kręgu znajomych nie mam problemu ale już w kwestii korzystania z życia to ja nawet nie wiem co to znaczy. Raczej niewielu jest ludzi, dla których całkowity brak doświadczeń związkowo-seksualnych nie ma znaczenia. Dla mnie nie ma, dla ciebie chyba też nie ale już dla większości ludzi, zwłaszcza kobiet raczej ma co nawet tu na forum już nie raz się objawiło. Ja po prostu z tego powodu nie czuję się w pełni mężczyzną i w ogóle człowiekiem, którego można traktować poważnie. Choćbym nie wiem jak próbował myśleć pozytywnie o swojej atrakcyjności to z tego jednego faktu nie mogę osiągnąć wysokiego jej poziomu w swoich własnych oczach i podejrzewam, że nawet sześciopak na brzuchu by w tym nie pomógł. Ciągle mam wrażenie, że czegoś mi brakuje skoro nawet ludzie mniej atrakcyjni wizualnie ode mnie mają partnerów/partnerki często dużo atrakcyjniejsze od nich samych.

Priscilla napisał/a:

Bierzesz pod uwagę, że to może być Twoje subiektywne postrzeganie tych osób, bo może oni wcale nie dojrzewali, za to z wiadomych względów bardzo rośli w Twoich oczach?

Nie wiem jak w realnym życiu, ale tutaj wiele razy. Wydaje się nawet, że Shini poświęca tak ogromną ilość czasu na teoretyzowanie, że brakuje mu go na praktykę. Co więcej, można odnieść wrażenie, że w teorii stara się przygotować, a nawet wyprzedzić każdy możliwy scenariusz znajomości z kobietą, którą los mógłby postawić na jego drodze. To w nim zabija całą autentyczność i spontaniczność. Równocześnie lęk przed związkiem tak go paraliżuje, że zbierane informacje mają mu chyba pomóc go oswoić.

Biorę to pod uwagę za każdym razem kiedy nachodzą mnie takie myśli i zawsze jest niepewność czy mam rację czy tylko mi się tak wydaje.

Dokładnie tak, odkąd pamiętam starałem się przygotować na ten moment, przewidywać różne scenariusze i robić sobie symulacje takich sytuacji. Zawsze uważałem, że muszę być jak najlepiej przygotowany, a spontaniczność to najgorsze co mógłbym zrobić bo byłem pewny, że wtedy dziewczyna na pewno by uciekła i pewnie jeszcze by mnie wyśmiała. To wciąż mocno siedzi w mojej podświadomości, jak już kiedyś pisałem kiedy tylko widzę dziewczynę, która mi się podoba to od razu automatycznie odpala się tryb "szukania dziewczyny" i te wszystkie przewidywania, scenariusze itd od razu wchodzą. Sam nie do końca to rozumiem ale chyba najprostszym wyjaśnieniem byłoby, że ja się wręcz boję dziewczyn. Nie w sensie strachu o życie i przetrwanie tylko, że będę musiał "pisać sprawdzian" tak jak opisałem to w jednym z powyższych postów.

322

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Karmaniewraca napisał/a:

Każdy człowiek spotkany na drodze jest dla ciebie okazja żeby wykorzystać przeciwko niemu co powie, serio?

Nie w tym rzecz. Kompletnie.

Jeśli coś mówisz lub piszesz - PUBLICZNIE - to musisz liczyć się z tym, że ktoś to przeczyta. I ktoś może temu przytaknąć, albo może się z tym nie zgodzić. Na tym polega dyskusja. Natomiast jeśli ktoś klepie dla klepania i jego własne słowa stanowią narzędzie przeciw niemu samemu, bo są dowodem braku logiki, hipokryzji, nadmiernych emocji lub zaburzeń psychicznych.....no to jaka w tym moja wina?

Nikczemne, kiedy robię to ja, ale jak robicie to samo względem Raki, Rumuńskiego, czy również wcześniej klipozora albo Szeptucha czy N_o to już jest to inne? Usprawiedliwione? To jest dokładnie to samo. Tylko macie inną perspektywę postrzega własnego zachowania. Bo dopiekacie komuś, punktujecie kogoś. Ale nie was.

Sama piszesz mocno emocjonalnie, bo jesteś w dołku i masz myśli samobójcze, do czego niedawno przyznałaś się w innym miejscu tego forum. Czy uważasz, że to pozostaje bez wpływu na twój odbiór wpisów innych użytkowników, z którymi się nie zgadzasz?

Salomonka ma podobnie. Obie macie w sobie silne emocje, bardzo negatywne, które albo są związane z przeszłością, albo aktualną sytuacją. Te emocje was przytłaczają i dajecie im upust, bo mój pasywno agresywny styl was triggeruje. Żadna z was nie odnosi się do tego co piszę merytorycznie, tylko piszecie do mnie i o mnie personalnie, a co do meritum nie piszecie wcale. Wciąż i wciąż o tym JAKI jestem i JAKIE mam cechy i motywacje (of kors - nikczemne i infantylne, bo jakże by inaczej).

Dlaczego twoim zdaniem moja rozmowa z Muqin albo Halinką czy Priscillą wygląda zupełnie inaczej? Dlaczego z nimi można porozmawiać całkowicie normalnie, wymienić się ciekawymi spostrzeżeniami i zachować osobność i niezależność światopoglądową, a was (ciebie, smutną, Slomonkę i kilka innych) tak moje wpisy prawie zawsze emocjonalnie dotykają? Salomonka ma teorię, ze uczepiłem się kobiet, że jestem mizoginem....ale dlaczego akurat te wspomniane wcześniej przeze mnie, które życiowo i zawodowo odniosły ogromny sukces i które w rozmowie posługują się rzeczowymi argumentami nie mają aż takiego problemu?

Czy piszę do nich inaczej niż do was?

Czy to może wasze emocje i przeszłość, która was ukształtowała sprawią, że interpretujecie moje wpisy zupełnie inaczej?

Ja się nie zastanawiam nad tobą człowieniu mam to gdzieś.
Klipozorowi nigdy nie dokuczalam, bo śmiesznie pisze trochę w tym racji jest ale jak gadał głupoty że każda laska jest puszczalska to trzeba było go naprostować. Szeptucha też rzadko się czepiam, raczej nie głupio pisze. Irytuje mnie NO, śmieszy farmer a ty jesteś beton i dlatego nie mam do ciebie cierpliwości a nie za mam doła kurwa coś ty wymyślił balwanie xD

323

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Dlaczego twoim zdaniem moja rozmowa z Muqin albo Halinką czy Priscillą wygląda zupełnie inaczej? Dlaczego z nimi można porozmawiać całkowicie normalnie, wymienić się ciekawymi spostrzeżeniami i zachować osobność i niezależność światopoglądową, a was (ciebie, smutną, Slomonkę i kilka innych) tak moje wpisy prawie zawsze emocjonalnie dotykają? Salomonka ma teorię, ze uczepiłem się kobiet, że jestem mizoginem....ale dlaczego akurat te wspomniane wcześniej przeze mnie, które życiowo i zawodowo odniosły ogromny sukces i które w rozmowie posługują się rzeczowymi argumentami nie mają aż takiego problemu?

Czy piszę do nich inaczej niż do was?

Czy to może wasze emocje i przeszłość, która was ukształtowała sprawią, że interpretujecie moje wpisy zupełnie inaczej?

No to sobie maleńki Jacuś szuka popleczniczek big_smile Nie żebym coś miała do Haliny, Priscilli czy innej, ale bawi mnie jak nagle zacząłeś się chować za plecami kobiet big_smile

To tak jest, że jeśli w kogoś uderzasz personalnie, to dostajesz w łeb od tej osoby rzadko od innej. Taki mądry Jacuś a nie skapował tego?

A rzeczowe argumenty w twoim wydaniu? Nie rozśmieszaj mnie Jacuś.

324

Odp: Co to znaczy żyć?

Shini, a czy poza sferą relacji z hipotetyczną dziewczyną, tak bardziej ogólnie, czy czujesz się osobą, którą można traktować poważnie ?

Czy mógłbyś w wolnej chwili zastanowić się nad tymi tekstami typowymi dla Twojego dzieciństwa i domu rodzinnego?
Na razie mamy "siedź w domu, nigdzie nie idź" i "nie rób, nie warto, nie opłaca się". Było tego więcej? Takich powtarzalnych do znudzenia?
W temat szkoły jak Ci pisałam z trudem wchodzę. Bo mną tyrpie. Sam system jest ostro urazogenny. I, jak piszesz , nieudolny także w aspekcie "teoretycznie jedno, w praktyce drugie". Plus niewielu rodziców staje po stronie własnego dziecka w relacji ze szkołą.

Priscilla
Takie "za dużo teoretyzowania, za mało praktyki" to częste jest u ludzi z silnymi lękami. Żeby coś zrobić czyli wprowadzić w czyn nie można się bać ponad normę stosowną dla danego działania. Sposobem na lęki jest wyobrażanie sobie najgorszego możliwego scenariusza i przygotowanie się na jego realizację. Żeby się poczuć jako-tako bezpiecznie. Sposobem w znaczeniu sposobu funkcjonowania, nie sposobem w znaczeniu rozwiązania problemu.  Najwredniejsze jest w tym to, że siłą woli ani rozumem nie da się zlikwidować takich lęków. Jeśli lęk budzi na przykład załatwianie spraw urzędowych pół biedy, to jest odtąd/dotąd. Można nawet się przymusić i ileś sytuacji udanego załatwienia urzędowej sprawy może taki lęk sprowadzić do sensownego poziomu. Ale jak się ktoś boi praktycznie każdego działania poza sztywnymi ramkami własnej klatki?
Autentyczni i spontaniczni to raczej są ludzie, którzy się nie boją, nie sądzisz? Nie boją na przykład krytyki, oceny. Nie że krytykę czy ocenę mają hurtem kontrolnie gdzieś, ale są wstanie ją prawidłowo przetworzyć. Nie każdą i nie od każdego biorą totalnie do siebie. Nie każda i nie od każdego ich zdołuje czy nawet ruszy emocjonalnie.

325

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Shini, a czy poza sferą relacji z hipotetyczną dziewczyną, tak bardziej ogólnie, czy czujesz się osobą, którą można traktować poważnie ?

Czy mógłbyś w wolnej chwili zastanowić się nad tymi tekstami typowymi dla Twojego dzieciństwa i domu rodzinnego?
Na razie mamy "siedź w domu, nigdzie nie idź" i "nie rób, nie warto, nie opłaca się". Było tego więcej? Takich powtarzalnych do znudzenia?
W temat szkoły jak Ci pisałam z trudem wchodzę. Bo mną tyrpie. Sam system jest ostro urazogenny. I, jak piszesz , nieudolny także w aspekcie "teoretycznie jedno, w praktyce drugie". Plus niewielu rodziców staje po stronie własnego dziecka w relacji ze szkołą.

Jeszcze w sferze finansowej nie czuję się osobą, którą można traktować poważnie. Dopisałbym jeszcze sferę samodzielności ale ta jest bezpośrednio powiązana z finansową. W innych sferach czuje się osobą, którą można traktować poważnie.

Co do tekstów to na pewno było jeszcze "zostaw bo zepsujesz", "nauka jest najważniejsza", "z takimi nie jest warto się zadawać", "jesteś zdolny ale leniwy", "jak można tego nie umieć" i oczywiście klasyka czyli matka mówiąca "nie słuchaj ojca" i ojciec mówiący "nie słuchaj matki" często sporo mocniejszymi słowami. Na razie tyle pamiętam, jak tylko przypomnę sobie coś więcej to napiszę.

Posty [ 261 do 325 z 1,617 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024