Co to znaczy żyć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,236 do 1,300 z 1,617 ]

1,236 Ostatnio edytowany przez nikitaa (2025-03-20 23:47:28)

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Teraz tylko z tą ofertą pracy nie wiem co robić. Matka ostro naciska by próbować, a mnie każda myśl nakazuje odpuścić i od tego uciekać.

Czy ta oferta pracy jest dla Ciebie atrakcyjna? Chciałbyś to robić? ( nie czytam całego  wątku to nie jestem w temacie)

Zobacz podobne tematy :

1,237

Odp: Co to znaczy żyć?
nikitaa napisał/a:

Czy ta oferta pracy jest dla Ciebie atrakcyjna? Chciałbyś to robić? ( nie czytam całego  wątku to nie jestem w temacie)

Tu nie chodzi o konkretne obowiązki, w większości przypadków pewnie jakoś bym się przyzwyczaił. To akurat byłaby praca raczej biurowa i tu się martwię, że po prostu bym zasypiał. O wiele bardziej martwi mnie miejsce, to małe miasteczko wciąż bez większych perspektyw i bez wolnych dziewczyn w podobnym wieku do mojego. Wciąż byłbym w pewnym sensie uwięziony w tym samym otoczeniu i poza samą pracą nic więcej by się nie zmieniło.

1,238

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Czy ta oferta pracy jest dla Ciebie atrakcyjna? Chciałbyś to robić? ( nie czytam całego  wątku to nie jestem w temacie)

Tu nie chodzi o konkretne obowiązki, w większości przypadków pewnie jakoś bym się przyzwyczaił. To akurat byłaby praca raczej biurowa i tu się martwię, że po prostu bym zasypiał. O wiele bardziej martwi mnie miejsce, to małe miasteczko wciąż bez większych perspektyw i bez wolnych dziewczyn w podobnym wieku do mojego. Wciąż byłbym w pewnym sensie uwięziony w tym samym otoczeniu i poza samą pracą nic więcej by się nie zmieniło.

Lepiej biurowa praca niz jakas fizyczna

1,239

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Czy ta oferta pracy jest dla Ciebie atrakcyjna? Chciałbyś to robić? ( nie czytam całego  wątku to nie jestem w temacie)

Tu nie chodzi o konkretne obowiązki, w większości przypadków pewnie jakoś bym się przyzwyczaił. To akurat byłaby praca raczej biurowa i tu się martwię, że po prostu bym zasypiał. O wiele bardziej martwi mnie miejsce, to małe miasteczko wciąż bez większych perspektyw i bez wolnych dziewczyn w podobnym wieku do mojego. Wciąż byłbym w pewnym sensie uwięziony w tym samym otoczeniu i poza samą pracą nic więcej by się nie zmieniło.

Shini, praca to praca. Obawiam się, że zbyt wiele oczekujesz od samej pracy. Mam wrażenie, że chciałbyś za jednym zamachem zmienić wszystko - obowiązki, środowisko, znaleźć tam dziewczynę swojego życia i jeszcze zarabiać kupę kasy od strzała.

Zawsze jest coś za coś. Jeśli to praca na miejscu to odpadną Ci dojazdy - czyli zyskasz czas, który możesz przeznaczyć na inną aktywność. W małym miasteczku też są dziewczyny, w sumie nie muszą to być tabuny dziewczyn - wystarczy ta jedna big_smile.
Praca biurowa ma wady i zalety. Nie narobisz się fizycznie ale też trzeba się przestawić. Poza tym każde biuro może mieć inna specyfikę, więc to zbyt wielkie uogólnienie. Trzeba by się tej pracy bliżej przyjrzeć, zapoznać z jej charakterem i co bardzo ważne w biurze - z ludźmi z którymi będziesz pracował. Są biura z których ludzie uciekają z powodu kierownika albo jakiegoś upierdliwego współpracownika - wyobraź sobie, że miałbyś takiego Jacka w jednym pokoju i musiałbyś spędzać w jego towarzystwie 8 godzin każdego dnia - toż by sobie lepiej w łeb strzelić.
Dowiedz się jak najwięcej o tej pracy zanim się zdecydujesz kandydować.
Ponadto licz się z tym, że jakieś ogłoszenie jest pro forma, a kandydat na to stanowisko już jest wybrany i zaklepany. Jeśli to nie jest praca w prywatnej firmie to konkurs jest wymogiem koniecznym aby kogoś zatrudnić.No to się ogłasza, a wygra ten, co wygrać miał. Nie musi tak być, bo nie znam sprawy bliżej, natomiast jest takie prawdopodobieństwo.

1,240

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:
nikitaa napisał/a:

Czy ta oferta pracy jest dla Ciebie atrakcyjna? Chciałbyś to robić? ( nie czytam całego  wątku to nie jestem w temacie)

Tu nie chodzi o konkretne obowiązki, w większości przypadków pewnie jakoś bym się przyzwyczaił. To akurat byłaby praca raczej biurowa i tu się martwię, że po prostu bym zasypiał. O wiele bardziej martwi mnie miejsce, to małe miasteczko wciąż bez większych perspektyw i bez wolnych dziewczyn w podobnym wieku do mojego. Wciąż byłbym w pewnym sensie uwięziony w tym samym otoczeniu i poza samą pracą nic więcej by się nie zmieniło.

Nie rozumiem w takim razie Twojego problemu. Po pierwsze wysłanie CV nie znaczy ze te prace dostaniesz wiec zdanych dylematów i tak potem możesz nie mieć czy przyjąć ofertę czy nie. Po drugie jeśli Tobie nie odpowiada ani forma pracy ani miejsce ani nic innego to po prostu nie skladaj tam swojej kandydatury.

1,241 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-03-21 11:36:11)

Odp: Co to znaczy żyć?

Bardzo prawdopodobne, że scenariusz byłby taki jak opisuje nikitaa bo to urząd, a w takich miejscach zwykle stanowisko zostaje obsadzone jeszcze przed ogłoszeniem naboru. Tak na prawdę jedyną zaletą takiej pracy byłaby właśnie odległość i szybki dojazd.

Klaryssa napisał/a:

Nie rozumiem w takim razie Twojego problemu. Po pierwsze wysłanie CV nie znaczy ze te prace dostaniesz wiec zdanych dylematów i tak potem możesz nie mieć czy przyjąć ofertę czy nie. Po drugie jeśli Tobie nie odpowiada ani forma pracy ani miejsce ani nic innego to po prostu nie skladaj tam swojej kandydatury.

Nie bardzo mogę nie składać mojej kandydatury bo rodzice bardzo mocno naciskają bo chyba, że bym wymyślił jakieś na prawdę przekonujące kłamstwo, a tego wolałbym uniknąć. Zdążę jeszcze pójść na jedną sesję do terapeutki przed wyznaczonym przez matkę terminem złożenia tej kandydatury to przynajmniej będę mógł to skonsultować z terapeutką. Osobiście uważam, że jeszcze nie czas na szukanie nowej pracy, że za krótko jestem na tej terapii ale rodzicom tego się nie da przetłumaczyć choć jeszcze spróbuję. Najlepsze w tym jest tłumaczenie mojej matki, która mówi tak "pójdziesz popracujesz rok czy dwa, zdobędziesz jakieś znajomości i ktoś ci załatwi robotę w Warszawie". A jestem tym wszystkim tylko coraz bardziej zestresowany.

1,242

Odp: Co to znaczy żyć?

No cóż Shini, tak wygląda dorosłość. Ja pamiętam, że też przed każdą rozmową o pracę miałam dużego stresa, a też jestem osobą mało odporną na stres, już pisałam, jak przez to podupadłam na zdrowiu. CV zawsze możesz złożyć, to nie jest równoznaczne z otrzymaniem pracy. Ale już na te tłumaczenia, że i tak niewiele się w twoim życiu zmieni, bo to nadal mała mieścina i mało dziewczyn, to zabrakło mi słów. Praca to praca, tam siŕ nie szuka miłości. Chcesz coś zmienić w swoim życiu to to robisz. A jak ci dobrze tu, gdzie jesteś, to po prostu to powiedz, że ta praca ci odpowiada i nie potrzebujesz zmian.

1,243 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2025-03-21 13:50:22)

Odp: Co to znaczy żyć?

Ja nie potrzebuję pracy bo nie stać mnie na utrzymanie. Dla mnie pieniądze są potrzebne by utrzymać zdrowie by móc kupić sobie coś co chcę, a nie co jest mi niezbędne. Dla mnie praca powinna oznaczać przede wszystkim rozwój, podniesienie obecnego poziomu życia, możliwości finansowych i umożliwienie usamodzielnienia się. Jak już nie raz pisałem, nie narzekam na same obowiązki wykonywane w obecnej pracy. Nie podobają mi się moje zarobki, brak rozwoju i to, że rzadko kiedy wiem co będę robił następnego dnia oraz ile godzin będę pracował danego dnia. Poza tym lubię jeździć w różne miejsca i spotykać różnych ludzi. Tu gdzie jestem jest w miarę stabilnie ale na pewno nie dobrze patrząc z perspektywy przyszłości i zdobycia tego czego mi brakuje nie związanego z pracą.

1,244

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Nie bardzo mogę nie składać mojej kandydatury bo rodzice bardzo mocno naciskają bo chyba, że bym wymyślił jakieś na prawdę przekonujące kłamstwo, a tego wolałbym uniknąć. Zdążę jeszcze pójść na jedną sesję do terapeutki przed wyznaczonym przez matkę terminem złożenia tej kandydatury to przynajmniej będę mógł to skonsultować z terapeutką. Osobiście uważam, że jeszcze nie czas na szukanie nowej pracy, że za krótko jestem na tej terapii ale rodzicom tego się nie da przetłumaczyć choć jeszcze spróbuję. Najlepsze w tym jest tłumaczenie mojej matki, która mówi tak "pójdziesz popracujesz rok czy dwa, zdobędziesz jakieś znajomości i ktoś ci załatwi robotę w Warszawie". A jestem tym wszystkim tylko coraz bardziej zestresowany.

Móc, Shini to możesz. Jesteś pełnoletni oraz nie jesteś ubezwłasnowolniony.
Koniecznie porozmawiaj z terapeutką o tym, co tu napisałeś - że "nie mogę nie składać kandydatury bo rodzice naciskają". Życie podsunęło ci znakomity temat na sesję.
To, co napisałeś, to jest funkcjonowanie i myślenie dziecka, które zostało przyuczone do tego, że nie ma prawa o sobie decydować, bo rodzice wiedzą lepiej.

Dzieckiem nie jesteś i rodzice jedyne co w tej sprawie mogą to truć, marudzić, narzekać, mądrzyć się innymi słowy męczyć na co dzień. Możesz nie tylko nie składać CV ale też nie tłumaczyć rodzicom, czemu mianowicie tego CV nie złożyłeś, to absolutnie nie jest sytuacja, w której musisz wymyślić jakieś sensowne kłamstwo.  Możesz tym razem zrobić inaczej niż wiele, wiele razy przedtem. Możesz rodzicom w tej sprawie powiedzieć "nie" nie ryzykując totalnym kataklizmem życiowym.

1,245

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Nie bardzo mogę nie składać mojej kandydatury bo rodzice bardzo mocno naciskają bo chyba, że bym wymyślił jakieś na prawdę przekonujące kłamstwo, a tego wolałbym uniknąć.

Wyobraź sobie, że mówisz rodzicom - nie zgłaszam kandydatury. I tyle, bez tłumaczenia się i przekonywania.

Co by się stało?
Jeść byś nie dostał? Spać byś w domu nie mógł? Musiałbyś się wyprowadzić?
Co?

1,246

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Bardzo prawdopodobne, że scenariusz byłby taki jak opisuje nikitaa bo to urząd, a w takich miejscach zwykle stanowisko zostaje obsadzone jeszcze przed ogłoszeniem naboru. Tak na prawdę jedyną zaletą takiej pracy byłaby właśnie odległość i szybki dojazd.

Klaryssa napisał/a:

Nie rozumiem w takim razie Twojego problemu. Po pierwsze wysłanie CV nie znaczy ze te prace dostaniesz wiec zdanych dylematów i tak potem możesz nie mieć czy przyjąć ofertę czy nie. Po drugie jeśli Tobie nie odpowiada ani forma pracy ani miejsce ani nic innego to po prostu nie skladaj tam swojej kandydatury.

Nie bardzo mogę nie składać mojej kandydatury bo rodzice bardzo mocno naciskają bo chyba, że bym wymyślił jakieś na prawdę przekonujące kłamstwo, a tego wolałbym uniknąć. Zdążę jeszcze pójść na jedną sesję do terapeutki przed wyznaczonym przez matkę terminem złożenia tej kandydatury to przynajmniej będę mógł to skonsultować z terapeutką. Osobiście uważam, że jeszcze nie czas na szukanie nowej pracy, że za krótko jestem na tej terapii ale rodzicom tego się nie da przetłumaczyć choć jeszcze spróbuję. Najlepsze w tym jest tłumaczenie mojej matki, która mówi tak "pójdziesz popracujesz rok czy dwa, zdobędziesz jakieś znajomości i ktoś ci załatwi robotę w Warszawie". A jestem tym wszystkim tylko coraz bardziej zestresowany.


Shini Widzisz, miej świadomość, że akurat tego typu posty mogą właśnie wzbudzać niechęć czy wręcz brak zrozumienia w stosunku do Ciebie. Weź pod uwagę, że zwykle nie jest powszechnym zjawiskiem, aby dochodziło do tego, że rodzice załatwiali dzieciom pracę, w przynajmniej w taki sposób. Z jednej strony rodzice Cię naciskają i tak bardzo jesteś poddany ich woli? Z drugiej powiedzmy, że jest jakaś tam potencjalna szansa, że to stanowisko otworzy Ci drogę do dalszych kontaktów i zwiększy możliwości czy doświadczenie., więc pytanie brzmi: co tak naprawdę stoi na przeszkodzie, żeby spróbować? Oczekujesz od terapeutki potwierdzenia swojej tezy? Obawiam się, że dostaniesz raczej przeciwną odpowiedź. Twoja matka ma w zasadzie rację - pracując w jednym miejscu, mimo wszytko nawiązujesz kontakty z ludźmi, zdobywasz doświadczenie, więc szansa na uzyskanie czegoś jeszcze lepszego stopniowo wzrasta.
Ty zaś zaczynasz kombinować jakby tylko tutaj się wymigać od tego, aby chociaż wysłać to CV? Tą drogą daleko nie zajedziesz..

1,247

Odp: Co to znaczy żyć?

Zgadzam się z Bagiennikiem. Shini, jak cię lubię, tak tutaj widzę już szukanie wymówek, żeby nie podjąć konkretnego działania. Nie wiem, co ta terapeutka ci powie, ale uważam, że to byłoby z jej strony nieprofesjonalne, gdyby mówiła ci, co powinieneś zrobić. Nie jesteś dzieckiem. Masz 30 lat. Chcesz zmienić pracę z lepszymi zarobkami? To składasz CV i może akurat się uda. Tego nikt za ciebie nie zrobi. Nie trafia do mnie za bardzo, że aż takie masz traumy, żeby nie wysłać durnego cv. Rozumiem stres, ale każdy dorosły człowiek przez to przechodzi. A jeżeli nie widzisz siebie w biurze, to powiedz to swoim rodzicom, że tam nie chcesz pracować i tyle. To ci matka trochę pogada i przestanie. Zacznij w końcu decydować sam o sobie. I nie szukaj kogoś, kto cię będzie prowadził w tym za rączkę.

1,248

Odp: Co to znaczy żyć?
Salomonka napisał/a:

Przestałam już być "zajadłą suką"? Albo "moralnym dnem" które chce na forum wskazywać ludziom jak mają żyć?

Każdy jakiś jest. Ale swojego doświadczenia nie używasz jako wymówki. W przeciwieństwie do Shiniego i jemu podobnych, którzy każdego życiowego potknięcia i każdego wyboju na swojej drodze używają jak wytrychu "nie mogę, bo". Przy czym w 99,99% to jest argumentacja na poziomie "a ja ściszałem telewizor w zeszłym tygodniu". A po to się udzielam na tym forum, aby przeczytać opinię również takich jak ty - kto ma całkowicie odmienne zdanie. Jeśli jest adekwatnie uargumentowane - prowadzi do innego spojrzenia na temat. Jeśli chujowo - utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś po prostu tłukiem. smile

1,249

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Ja będąc jeszcze dzieckiem czy już tym nastolatkiem na wszystkie te zawody i obozy jeździłem z rodzicami i niczym nie musiałem się przejmować, wtedy nie miałem nawet małej cząstki tego stresu, który mam teraz.

Przecież ty nie masz żadnego stresu. Twoja sytuacja nie zmieniła się. Wciąż mieszkasz u rodziców, wciąż mieszkasz w tym samym pokoju. Nie masz żadnych zobowiązań do wypełnienia, kredytów do spłacenia, czynszu do opłacenia. Mieszkasz wygodnie u rodziców tak samo jak to było 5 lat temu. 10 lat temu. I 20 lat temu. Ba - większość stresów ci kompletnie odpadła, bo....nie ma grupy rówieśniczej, która by ci dokuczała, nie ma klasówek, nie ma niezapowiedzianych kartkówek.


Jeśli chodzi o tamtą jedną walkę to dokładnie chodziło o kogoś ZNACZNIE silniejszego ode mnie. Tamten gość trenował 20 lat bez większych przerw, od samego wejścia na ring już czułem, że to jest zupełnie inny poziom niż każdy z jakim dotąd się mierzyłem.

Pierdolenie. Jak zaczynasz przygodę ze sportem to każdy wyprzedza cię o lata świetlne, a pomiędzy 10 a 20 latami doświadczenia jest różnica mniejsza niż pomiędzy żółtodziobem, a typem co ma raptem 2-3 lata stażu.


Nie bardzo mogę nie składać mojej kandydatury bo rodzice bardzo mocno naciskają

Ale jak to NACISKAJĄ? Znowu zmiana narracji? Jeszcze przed chwilą się rozpisywałeś, jak to nie mają żadnych wymagań i jak to wszystko robią za ciebie i dlatego niczego nie potrafisz.




Osobiście uważam, że jeszcze nie czas na szukanie nowej pracy, że za krótko jestem na tej terapii

PRZECIEŻ TY JUŻ JESTEŚ NA KOLEJNEJ TERAPII, a poprzednią zarzuciłeś jak osiągnąłeś etap, w którym powinieneś poszukać sobie nowej pracy i mieszkania.

1,250

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Ja nie potrzebuję pracy bo nie stać mnie na utrzymanie. Dla mnie pieniądze są potrzebne by utrzymać zdrowie by móc kupić sobie coś co chcę, a nie co jest mi niezbędne.



Muqin napisał/a:

Możesz nie tylko nie składać CV ale też nie tłumaczyć rodzicom, czemu mianowicie tego CV nie złożyłeś


Czyli ~30letni Shini, klepiący za najniższą krajową wciąż pozostaje na utrzymaniu rodziców, a swoje zarobki traktuje jak nastolatek kieszonkowe, a ty uważasz, że jego rodzice nie mają prawa oczekiwać od niego zmiany pracy i usamodzielnienia się? Że nie musi się z nimi liczyć w żaden sposób?

A z głową wszystko w porządku?

1,251

Odp: Co to znaczy żyć?
bagienni_k napisał/a:

Ty zaś zaczynasz kombinować jakby tylko tutaj się wymigać od tego, aby chociaż wysłać to CV? Tą drogą daleko nie zajedziesz..

Lunka86 napisał/a:

Zgadzam się z Bagiennikiem. Shini, jak cię lubię, tak tutaj widzę już szukanie wymówek, żeby nie podjąć konkretnego działania.



No jak to? To nie zrobił kroku w dobrym kierunku? wink


https://media2.giphy.com/media/v1.Y2lkPTc5MGI3NjExN3JvOTNocTJwMXZsM2owZ2dja3hld2Q4N2Rqb3F3eWdyNW9xNXJjOSZlcD12MV9pbnRlcm5hbF9naWZfYnlfaWQmY3Q9Zw/kPIswn0RfPTGxOvDj5/giphy.gif

1,252 Ostatnio edytowany przez Lunka86 (2025-03-22 11:26:47)

Odp: Co to znaczy żyć?

Ty Jack tak manipulujesz wypowiedziami, że masakra. Gratulacje były bo ruszył się z domu i się dobrze bawił. Ile jeszcze kurwa razy będziesz o to głupio pytał. Ja pierdziele, jak można być takim człowiekiem? Jak ja się cieszę, że nie mam takich osobliwości w swoim życiu. Tu sprawa dotyczy czegoś innego. Baw się dobrze i nadal manipuluj. I tak nie masz niczego ciekawszego do roboty w życiu.
Wiesz, że w jednej sprawie można komuś powiedzieć, że fajnie, że coś się dla siebie zrobiło, a w innej sprawie można się z tą samą osobą nie zgadzać? No ale ktoś taki, jak ty, potrzebujący wręcz chorobliwie udowadniać, że niby ma we wszystkim rację, od razu stwierdził, że znowu ma okazję pokazać swą wyższość i wkleić jakiś durny gif, że swoich rozmówców załatwił. Zarzucasz ciągle Shiniemu, że on łaknie atencji innych. Ale ty też tego potrzebujesz. Nie wiem nawet, czy jeszcze bardziej. Mam taką babę w pracy, która tak wszystkich poucza. Mamy z niej niezły ubaw, śmiejemy się, że pewnie w domu jej nikt nie słucha, dlatego w pracy musi sobie trochę ulżyć. Pasowalibyście do siebie, bo ona jest taką żeńską wersją ciebie. Głupio-mądra, która wszystkim udowadnia jakimi są debilami.

1,253 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 12:00:21)

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Tu sprawa dotyczy czegoś innego.


Nie, to dotyczy ciągle tego samego - ruchów pozornych i wymówek.




No ale ktoś taki, jak ty, potrzebujący wręcz chorobliwie udowadniać, że niby ma we wszystkim rację, od razu stwierdził, że znowu ma okazję pokazać swą wyższość i wkleić jakiś durny gif, że swoich rozmówców załatwił.

Załatwił? Ty masz jakiś problem z głową. Po prostu pisałem, że tak będzie w przypadku Shiniego. Myślałem tylko, że wytrzyma chociaż kilka tygodni, ale nie wytrzymał nawet kilku dni z wymówkami. Jego wyjazd na sparing był tym samym co jego wyjścia do kawiarni, na masaż czy na konwent anime w jego poprzednich dyskusjach z innymi forumowiczami. To tylko ruch pozorny. Pierd mający pokazać, że niby robi coś ze swoim życiem, bo ludzie na forum przecież pochwalili. A sumarycznie to tylko krok w bok mający dać atencję i odsunąć w czasie realne działania. Krokiem w dobrą stronę by było, jakby zaczął coś na tym budować, np właśnie wysyłając to CV (BO TO TYLKO WYSŁANIE CV - niczego to nie wymaga od niego - żadnej pracy, wysiłku, rezygnacji z czegokolwiek). A jedyne czego szuka to wymówek w czym dajecie mu przyzwolenie, bo przecież jak nie chce wysyłać CV to nie musi i nie musi się z tego tłumaczyć rodzicom, na utrzymaniu których pozostaje, choć ewidentnie mają tego po dziurki w nosie.

Już to samo było w gadkach z nim na temat braku dziewczyny. Twierdził, że to przez strach przed dotykiem, nagością i intymnością. Poszedł do prostytutki na masaż siura, żeby się tego pozbyć. I co to zmieniło w jego życiu? Dorabia ideologię do uśmiechu kelnerki i dalej nie ma dziewczyny. BA, dalej jakiekolwiek romantycznej relacji nie nawiązał. Choćby i przelotnej. Nawet nie próbował nikogo poznać czy poderwać.

1,254

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Bardzo prawdopodobne, że scenariusz byłby taki jak opisuje nikitaa bo to urząd, a w takich miejscach zwykle stanowisko zostaje obsadzone jeszcze przed ogłoszeniem naboru. Tak na prawdę jedyną zaletą takiej pracy byłaby właśnie odległość i szybki dojazd.

Klaryssa napisał/a:

Nie rozumiem w takim razie Twojego problemu. Po pierwsze wysłanie CV nie znaczy ze te prace dostaniesz wiec zdanych dylematów i tak potem możesz nie mieć czy przyjąć ofertę czy nie. Po drugie jeśli Tobie nie odpowiada ani forma pracy ani miejsce ani nic innego to po prostu nie skladaj tam swojej kandydatury.

Nie bardzo mogę nie składać mojej kandydatury bo rodzice bardzo mocno naciskają bo chyba, że bym wymyślił jakieś na prawdę przekonujące kłamstwo, a tego wolałbym uniknąć. Zdążę jeszcze pójść na jedną sesję do terapeutki przed wyznaczonym przez matkę terminem złożenia tej kandydatury to przynajmniej będę mógł to skonsultować z terapeutką. Osobiście uważam, że jeszcze nie czas na szukanie nowej pracy, że za krótko jestem na tej terapii ale rodzicom tego się nie da przetłumaczyć choć jeszcze spróbuję. Najlepsze w tym jest tłumaczenie mojej matki, która mówi tak "pójdziesz popracujesz rok czy dwa, zdobędziesz jakieś znajomości i ktoś ci załatwi robotę w Warszawie". A jestem tym wszystkim tylko coraz bardziej zestresowany.

Złej baletnicy itd.

Z roznymi innymi Twoimi opiniami Shini mozna dyskutować ale nie znajdziesz nikogo kto zgodzi sie z Twoim tokiem rozumowania z powyzszego posta. Zmiana Cie przeraza czy co? Bo Twoje argumenty do mnie w ogole nie przemawiaja. Kto jak kto ale Ty potrzebujesz zmiany, jakiegos kroku do przodu. A jak sie zesra i nie bedzie sie podobac to co? Swiat sie zawali? To poszukasz innej drogi zadne mosty nie beda spalone. Próbuj nowych rzeczy w szczegolnosci ze stoi za tym jakas prrspektywa.  Stoisz w miejscu, okopales sie i stajesz na glowie zeby tak zostalo.

1,255

Odp: Co to znaczy żyć?

Tak, mam coś z głową, bo ciągle z tobą gadam. A takich agresywnych chamów w życiu unikam. Wkurwia mnie ta dyskusja i wkurwia mnie to, że i do mnie się przyjebałeś, bo ośmieliłam się czegoś pogratulować Shiniemu. Chciałam sobie luźno z kimś pogadać, bez spiny i kłótni, bo mam za sobą trudne miesiące, to się do mnie przywaliłeś. Nie mam siły się tu wykłócać z tobą. Skoro Shini wyszedł ze swojej nory i gdzieś pojechał, to dla mnie super, nie jest to powód, dla którego miałabym mu ubliżać, że to nic takiego, bo kiedyś zdobył medal. Jeśli teraz już przeżywa wysłanie cv, bo coś tam, to stoi w miejscu i nic ze swoją karierą zawodową nie robi. I tyle. Jebie mnie, co masz na ten temat do powiedzenia.

1,256

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

Skoro Shini wyszedł ze swojej nory i gdzieś pojechał, to dla mnie super, nie jest to powód, dla którego miałabym mu ubliżać, że to nic takiego, bo kiedyś zdobył medal.

Ale jakie to ubliżanie? Dwa lata temu pisał na ten sam temat w taki sposób:

Z tymi sztukami walki totalnie nie trafiłeś bo trenowałem różne łącznie przez kilkanaście lat. Znam wiele rodzajów rękawic, strojów, technik itd. Jeździłem na obozy, zawody, byłem na mistrzostwach polski i nie raz dostałem po dupie

A teraz zachwyt, bo niby pierwszy raz walczył z kimś silniejszym w innym mieście? No proszę cię....



Jeśli teraz już przeżywa wysłanie cv, bo coś tam, to stoi w miejscu i nic ze swoją karierą zawodową nie robi.


No właśnie. I to jest sedno problemu. Jakbyś unikała jego dostrzeżenia - niemalże 30letni, zdrowy facet (rzekomo) boi się wysłać CV (choć wcześniej twierdził, ze wysyłał ich dziesiątki). To nie jest dzieciak, co ma na koncie tylko podstawówkę. To nie jest człowiek, co pół życia spędził w szpitalu, to nie jest człowiek doświadczony chorobami, mający jakiekolwiek zobowiązania finansowe bądź jakiekolwiek inne. To nie jest tak, że utknął w domu z konieczności opieki nad niepełnosprawnym członkiem rodziny. To jest człowiek, który całe życie realizował swoją pasję do sportu, zdobywał medale, a w którego sukces zawodowy rodzice zainwestowali dziesiątki tysięcy złotych.

1,257

Odp: Co to znaczy żyć?

No i niech się zachwyca.
A problem z cv zauważyłam. Przecież nawet o tym napisałam. Reszta mnie nie interesuje.

1,258 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 13:12:01)

Odp: Co to znaczy żyć?
Lunka86 napisał/a:

No i niech się zachwyca.
A problem z cv zauważyłam. Przecież nawet o tym napisałam. Reszta mnie nie interesuje.


A który?

Ten, że rzekomo się boi wysłać swoje cv?

Ten, że rzekomo nie potrafi go napisać?

Ten, że rzekomo nie wierzy w zdobycie pracy, bo wysłał bezskutecznie już dziesiątki cv?



Reszta cię nie interesuje, ale ona nie pozostaje bez znaczenia. Muzyka to coś więcej jak suma pojedynczych nut.


I ponownie pytam - jakim to ubliżaniem jest wskazywanie, że wcześniej był na dużo wyższym poziomie, a teraz robi z siebie płatka śniegu, którym w rzeczywistości wcale nie jest?

1,259

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Osobiście uważam, że jeszcze nie czas na szukanie nowej pracy, że za krótko jestem na tej terapii

PRZECIEŻ TY JUŻ JESTEŚ NA KOLEJNEJ TERAPII, a poprzednią zarzuciłeś jak osiągnąłeś etap, w którym powinieneś poszukać sobie nowej pracy i mieszkania.

Kłamstwo - w pierwszej terapii zastosowano wobec Shini metodą nowatorską, o nie potwierdzonej jeszcze skuteczności klinicznej  i stosowaną obecnie w sytuacjach, w których wobec danego pacjenta inne, znane metody zawiodły czyli przeprowadzono na Shinim eksperyment, czego Shini świadom nie był. Temat omówiony w tym wątku, nie mam czasu żeby postów szukać. I nie on zarzucił terapię tylko terapeutka stwierdziła , że ona dalej nie widzi możliwości pracy z Shinim.
Wiem, fakty ci, Jack, psują obrazek...


Jack Sparrow napisał/a:
Shinigami napisał/a:

Ja nie potrzebuję pracy bo nie stać mnie na utrzymanie. Dla mnie pieniądze są potrzebne by utrzymać zdrowie by móc kupić sobie coś co chcę, a nie co jest mi niezbędne.



Muqin napisał/a:

Możesz nie tylko nie składać CV ale też nie tłumaczyć rodzicom, czemu mianowicie tego CV nie złożyłeś


Czyli ~30letni Shini, klepiący za najniższą krajową wciąż pozostaje na utrzymaniu rodziców, a swoje zarobki traktuje jak nastolatek kieszonkowe, a ty uważasz, że jego rodzice nie mają prawa oczekiwać od niego zmiany pracy i usamodzielnienia się? Że nie musi się z nimi liczyć w żaden sposób?

A z głową wszystko w porządku?

Możesz oznacza masz możliwość. Masz wybór. I tak, człowiek dorosły wybiera, czy komuś wytłumaczy, czemu dokonuje jakiegoś wyboru czy poprzestanie na poinformowaniu o tym, jakiego wyboru dokonał.

W kwestii "praw rodziców do oczekiwania" - rodzice Shiniego ponoszą przewidywalne konsekwencje własnych działań i zaniechań. Wieloletnich. Wydatnie przyczynili się do tego, jaki Shini jest teraz. Nie wykonali dobrze zadania - nie mają nagrody. Mają prawo oczekiwać...mają co sami zrobili.

1,260 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 16:20:05)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Kłamstwo - w pierwszej terapii zastosowano wobec Shini metodą nowatorską

Bo byłaś z nim na terapii i wiesz jaka metoda została zastosowana?

I nie on zarzucił terapię tylko terapeutka stwierdziła , że ona dalej nie widzi możliwości pracy z Shinim.

Dlatego, że nie wcielał wniosków z terapii w życie i przychodził dla atencji, jak do koleżanki, nie robiąc sumarycznie nic poza ciągłym jojczeniem. Ile można taką terapię ciągnąć i przede wszystkim po co? Jak pacjent nie współpracuje, jak odmawia leczenia i lekarz/specjalista przestaje się takim pacjentem zajmować, to dalej jest to winą i odpowiedzialnością takiego pacjenta - nie specjalisty.

Teraz też twierdzi jakieś absurdalne banialuki, że niby terapeutka się z nim zgodziła, że płatny masaż pindola, żeby się chłopaczek mógł spuścić to nie jest usługa seksualna jak u prostytutki.


I tak, człowiek dorosły wybiera, czy komuś wytłumaczy, czemu dokonuje jakiegoś wyboru czy poprzestanie na poinformowaniu o tym, jakiego wyboru dokonał.


On nie jest człowiekiem samodzielnym. On jest dzieckiem mieszkającym u swoich rodziców. To nie są jego współlokatorzy, wobec których nie ma żadnego obowiązku. Oni nie są gdzieś hej daleko, a on nie żyje swoim życiem posiadając własną rodzinę. Mieszka pod ich dachem korzystając z ich życzliwości i dobrego serca, a zarobki traktuje jak swoje kieszonkowe.


- rodzice Shiniego ponoszą przewidywalne konsekwencje własnych działań i zaniechań

A mówisz o rodzicach Shiniego z której jego wersji wydarzeń? Tych, co to w niego nic nie inwestowali i na nic mu nie pozwali trzymając wiecznie w domu, czy tych co go wysyłali na treningi, obozy, zawody, zasypywali go 'bojowymi zadaniami' i którzy zainwestowali równowartość samochodu w jego rozwój i którzy chcą, żeby znalazł sobie lepszą pracę i się w końcu wyprowadził?

1,261

Odp: Co to znaczy żyć?

Osobiście nie będę zabierał Koledze tej przyjemności z czerpania satysfakcji z czegokolwiek. Jeśli ten wyjazd czy sparing sprawił mu przyjemność - ok, jego prawo. Czuje, że zrobił dzięki temu krok do przodu - jego prawo.

Natomiast w świetle kilku ostatnich postów, taki krok w przód wydaje się małym kroczkiem, gdzie za chwilę grozi mu nie kilka, ale kilkadziesiąt kroków wstecz.
Shini Nie oczekuj, że terapeutka Ci będzie przyklaskiwać, bo inaczej nie ma to najmniejszego sensu. Skoro te kilka wizyt sprawiło, że w końcu emocje z Ciebie wypłynęły, to może i jest to jakiś początek. Natomiast takie przemyślenia, jak w którymś z poprzednich postów, nie wróżą niczego dobrego. Z jednej strony zdajesz się na zdanie czy wolę rodziców, z drugiej zaś zapierasz się rękami i nogami przed korzystną zmianą, kiedy Ci ją ktoś praktycznie podsuwa pod sam nos - powiedz sam czy to nie jest niepokojące? Czy to nie jest już stan mocno alarmowy, który, jeśli będzie dalej utrzymywany, sprawi, że zamiast iść do przodu, będziesz się cofał..?

1,262 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2025-03-22 17:04:27)

Odp: Co to znaczy żyć?

Jack chyba zaczęłam rozumieć Twoja postawę wobec Shiniego (mimo, ze nadal uważam, ze wiele Twoich postów było obraźliwych). Zaczęłam dostrzegać, ze Shini przezywa swoje dorosłe życie nadal z pozycji dziecka - mamy tutaj niewielkie fragmenty jego życia a tez nie jestem od początku wątku wiec trudno mi powiedzieć, kto jest odpowiedzialny za to jego 'uwikłanie emocjonalne' w relacji z rodzicami i za te postawę braku sprawczości nad własnym życiem. Nadal jednak uważam, ze programują nas rodzice i dzieciństwo. Jego brak decyzyjności jest wywołany może ogromnym zakopanym głęboko lękiem. Wyglada, ze problem jest naprawdę wielopoziomowy.

Shini niestety nie ma gdzie zgloscic nieprzygotowania do dorosłego życia. Sama bym to chętnie zrobiła.   

Może ta sytuacja z praca będzie dobra lekcja - albo egzaminem dla Ciebie by skonfrontować się z przymusem od rodziców w związku z tym co masz zrobić (skoro dali Tobie termin złożenia CV) i pokazania swojej dojrzałości ze SAM zdecydujesz co masz robić albo właśnie proba wyjścia spoza swojej strefy komfortu by w perspektywie miesięcy/lat poprawić swoja jakość życia.

1,263 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-03-22 17:12:14)

Odp: Co to znaczy żyć?

Jack
1. Post Shini nr.22 w tym wątku - "stosujemy metodę brainspottingu" jako odpowiedź na czyjeś tam ( nie moje, bo to było zanim zaczęłam z Shini rozmawiać) pytanie " w jakim nurcie jest twoja terapia".  Jak już zaczęłam z Shini rozmawiać przeczytałam wcześniejsze wpisy w tym wątku uważnie oraz ze zrozumieniem. Zauważyłam ten brainspotting, uznałam za być może istotną informację, sprawdziłam zatem starannie i coś mi się wyjaśniło odnośnie niepowodzenia pierwszej terapii Shini.

2. Co do terapii jako takiej - bywają nieudane z różnych przyczyn. Rzadkością jest przyczyna wyłącznie po stronie pacjenta.
Terapeuta może nie widzieć możliwości dalszej pracy z danym pacjentem także dlatego, że w superwizji mu wyszło, że nie radzi sobie z własnym przeciwprzeniesieniem na przykład. Albo teraeputa jest pasjonatem sprawdzania nowych metod i potrzebuje nowego pacjenta... albo z wielu innych powodów.

4. Tak, mówię o rodzicach Shiniego, którzy go wychowali i w znacznym stopniu ukształtowali. Mają obecnie takie dziecko, jakie wychowali. Nie zamierzam się nad nimi pochylać z troską. Chęci mieli dobre, ale jako rodzice spartolili sprawę na kilku istotnych odcinkach. Nie na wszystkich rzecz jasna. Naprawdę sądzisz, ze wystarczy dziecko na obozy wysyłać i zainwestować w nie równowartość samochodu żeby je wychować na samodzielnego, poukładanego psychicznie człowieka?

Klaryssa - jak dla mnie (wątek czytałam cały i okresowo także w nim pisałam) ta sytuacja z ofertą pracy jest znakomitą, wręcz modelową ilustracją jednego ze schematów obronnych Shiniego. Nie egzaminem , raczej schematem do rozwalenia, zmiany.

1,264

Odp: Co to znaczy żyć?
bagienni_k napisał/a:

Osobiście nie będę zabierał Koledze tej przyjemności z czerpania satysfakcji z czegokolwiek. Jeśli ten wyjazd czy sparing sprawił mu przyjemność - ok, jego prawo.


Ale tu nie o przyjemność chodzi. Bo ta powinna być oczywista. Ale o narrację do tego.

1,265 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 17:46:36)

Odp: Co to znaczy żyć?
Klaryssa napisał/a:

Zaczęłam dostrzegać, ze Shini przezywa swoje dorosłe życie nadal z pozycji dziecka


Dokładnie. Robi z siebie dziecko, którym od dawna nie jest. I nie był nim jak przychodził na to forum.


nie jestem od początku wątku wiec trudno mi powiedzieć, kto jest odpowiedzialny za to jego 'uwikłanie emocjonalne' w relacji z rodzicami i za te postawę braku sprawczości nad własnym życiem.

To się pojawiło dopiero później, kiedy nie znalazł zrozumienia dla swojego lenistwa to i znalazł sobie winnych w postaci rodziców i zmienił narrację. Bo to nie jest tak, że on dzięki terapii i ludziom tutaj zaczął coś dostrzegać. Wręcz odwrotnie. Im dłużej tu siedzi i im więcej atencji dostaje, tym większą sierotę życiową z siebie robi. Najpierw był względnie normalnym facetem potrafiącym i coś prywatnie osiągnąć (zawody, medale) i z pasjami (sporty walki, biegi, anime) i zawodowo - a to ogarnąć sprawę w urzędzie, czy wyszkolić nowego pracownika. A teraz?

1,266 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 18:11:32)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

1. Post Shini nr.22 w tym wątku - "stosujemy metodę brainspottingu" jako odpowiedź na czyjeś tam ( nie moje, bo to było zanim zaczęłam z Shini rozmawiać) pytanie " w jakim nurcie jest twoja terapia".


No to wróćmy do tego postu i co on tam dokładnie napisał:

No to lecimy:

Sprawdziłem dokładniej terapeutkę i raczej wszystko wskazuje na to, że jednak zna się na rzeczy. Skończyła studia, ma 4 letni kurs psychoterapii, prawie 10 lat doświadczenia i dalej się kształci w tym kierunku. To po pierwsze, a po drugie ona chyba na prawdę ma jakieś zdolności telepatyczne bo kilka kwestii dosłownie jakby przeczytała mi w myślach. Szczególnie jedna rzecz zgadza się idealnie bo ostatnio użyła określenia "martwy w środku", a ja przez wiele lat właśnie tak o sobie myślałem. Odgadła wiele kwestii jeszcze zanim jej o nich powiedziałem i to wyjątkowo precyzyjnie.

Co do nurtu to ciężko powiedzieć, który dokładnie bo stosujemy metodę brainspottingu, który może łączyć kilka nurtów na raz.


No to za niebieską linią o tej metodzie, która ma ponad 20 lat (także ciężko nazwać ją eksperymentalną)

Elastyczność tej metody pozwala na integrowanie jej z innymi nurtami psychoterapeutycznymi, może zatem stanowić główną terapię, jak i dodatkowe narzędzie. W związku z tym, że osoby doznające przemocy tracą poczucie własnej wartości i pewności siebie, Brainspotting może pomóc nie tylko w przepracowaniu traumy, ale także w odbudowaniu wewnętrznej siły i sprawczości.

A metoda została dobrana według bajań Shiniego, że jest ofiarą przemocy. Bo kiedyś tam twierdził, że koledzy się nad nim pastwili, potem że apodyktyczna matka go zagłaskała, a potem w kolejnych postach twierdził już coś zgoła odmiennego. Ale to też wszystko jedynie przy założeniu, że ta terapeutka faktycznie z nim tą konkretną metodą pracowała. Bo to, ze babka miała też i takie dyplomy, to jeszcze za mało.



2. Co do terapii jako takiej - bywają nieudane z różnych przyczyn. Rzadkością jest przyczyna wyłącznie po stronie pacjenta.

Jak ktoś nie realizuje wniosków z terapii to zawsze jest to winą pacjenta. Jak kupisz plan treningowy i nie będziesz ćwiczyć to też jest winą układającego plan, że nie masz efektów?



4. Tak, mówię o rodzicach Shiniego, którzy go wychowali i w znacznym stopniu ukształtowali. Mają obecnie takie dziecko, jakie wychowali. Nie zamierzam się nad nimi pochylać z troską. Chęci mieli dobre, ale jako rodzice spartolili sprawę na kilku istotnych odcinkach. Nie na wszystkich rzecz jasna.

Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. O rodziców Shiniego, z której jego wersji wydarzeń ci chodzi?

O tych, co to nigdy nic w niego nie inwestowali, na nic mu nie pozwalali, gdzie niczego nie mógł, gdzie niczego od niego nie wymagali?

Czy o tych, którzy dawali mu 'bojowe zadania' domowe, dzięki którym poszedł na studia, bo zainwestowali w jego rozwój kilkadziesiąt tysięcy zł, dzięki którym jeździł na obozy i zdobywał medale? Bo tych dwóch narracji nie da się pogodzić.

Dalej uważasz, że te bajania Shiniego są prawdziwe. Że on naprawdę ma jakiś problem, że czegoś nie może. Może. I robił to. Tutaj jedynie szuka atencji, jakiej nie doświadcza w życiu, bo odciął się od wszystkich ludzi wokół siebie i jest zwyczajnie samotny. Tworzy więc kolejne alternatywne historie wciągając w swoje manipulacje kolejnych użytkowników forum.


Chce gadać - niech sobie gada. O filmach, anime, sporcie, zainteresowaniach i pasjach. Jak normalni ludzie. A nie poprzez wymyślanie problemów, których istnienie jest wątpliwe, a co robi aby być podziwianym, co mu się już raz chlapnęło, że to jego największe pragnienie.

1,267 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 18:35:57)

Odp: Co to znaczy żyć?

To pytanie o którą wersję rodziców Shiniego chodzi jest super istotne. Bo zapominasz, że typ ma prawie 30stkę. W momencie kiedy się kształtował miał ogromny kontakt z grupą rówieśniczą zgodną z jego własnymi zainteresowaniami. Całe dzieciństwo i dorastanie, do osiągnięcia pełnoletności rodzice inwestowali w jego rozwój ogromne środki i czas. Co mogli zrobić więcej?

Sport był jego pasją - mógł go uprawiać. Był wysyłany do różnych klubów sportowych za co płacili jego rodzice. Był wysyłany na obozy sportowe, gdzie mógł nawiązywać przyjaźnie, w zawodach też mógł brać udział. Także swoje pasje realizował bez problemu. Wliczając w to anime/mange, bo tego rodzice też mu nie zabraniali. W rozwój zawodowy też zainwestowali ogrom czasu i pieniędzy - opłacając kolejne korepetycje i dodatkowe lekcje. Shini sam pisał o dziesiątkach tysięcy, równowartości samochodu. Dzięki temu skończył studia, które sam sobie wybrał. Pochodzi z domu o tradycyjnych rolach rodzinnych. Może i matka nie kazała mu prać i gotować, ale ojciec dawał mu różne "męskie" zadania do wykonania wokół domu. Do pracy też wypchnęli go rodzice, bo sam nie kwapił się z szukaniem za bardzo (bo jest wygodną, leniwą bułą), a jego rodzicom chodziło o to, żeby miał ubezpieczenie.

Co mogą zrobić więcej jego rodzice? DLA ZDROWEGO i OD DEKADY DOROSŁEGO faceta?

1,268

Odp: Co to znaczy żyć?

Kopiuj/wklej z pierwszego, co wypluje wyszukiwarka ? czyli tu konkretnie z  Niebieskiej Linii? No weź Jack,  nie żartuj. Poproszę o rzetelny link do wyników badań klinicznych skuteczności tej metody albo sobie daruj.  Swoją drogą  nawet w tym twoim "kopiuj/wklej" jest w tytule przymiotnik "eksperymentalna' smile
Powstała w 2003 roku. Opiera się na założeniu, że pole widzenia są w korelacji z wewnętrznymi doświadczeniami emocjonalnymi pacjenta. Badana na niewielkich grupach pacjentów, bez grup kontrolnych. Czy może pomóc? Może. Czy to jest i powinna być metoda pierwszego wyboru? Nie. Bo są inne, sprawdzone, o znanej skuteczności.

Nie istnieje coś takiego jak "realizowanie wniosków z terapii". A terapia to nie trening.

Pisałam o rodzicach Shiniego. Do tego nie jest mi potrzebna żadna oraz niczyja wersja zdarzeń, bo nie dokonuję tu przesłuchania celem wykrycia winnego. Mnie jest potrzebne ileś informacji, z których układam obrazek. Modele rodziców dają się opisać także schematami rodzicielstwa. Rodzice Shiniego pasują do jednego z nich, zwłaszcza jeśli uwzględnić aspekt socjologiczny. W pewnych aspektach wydolni, w innych zaś zupełnie nie czyli jako całość kwalifikujemy jako "rodzina niewystarczająco dobra", w zauważalnym stopniu już dysfunkcyjna.

Człowiek, który jest pod stałą opieką psychiatry i przyjmuje przepisane przez psychiatrę leki jest ZDROWY?

1,269 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-22 19:27:08)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Poproszę o rzetelny link do wyników badań klinicznych skuteczności tej metody albo sobie daruj.

LOL. A co ja jakimś obrońcą tej metody jestem? Albo piewcą jej niesamowitej skuteczności? Jedna z wielu. Będąca w użyciu od wielu lat w dziedzinie 'soft science'. A jak dobrze kojarzę, to akurat ten tekst został wyciągnięty ze strony poświęconej tej modalności.


Czy może pomóc? Może. Czy to jest i powinna być metoda pierwszego wyboru? Nie. Bo są inne, sprawdzone, o znanej skuteczności.

Opierasz swoją tezę na twierdzeniu Shiniego, że nie wie jaką metodą miał prowadzoną terapię, a swoje domniemania osadza na tym, co znalazł o swojej terapeutce na necie.


Nie istnieje coś takiego jak "realizowanie wniosków z terapii". A terapia to nie trening.


Ależ oczywiście, ze istnieje. Bez wprowadzania wniosków terapeutycznych w życie to po prostu czcza gadanina. Po to prowadzisz terapię, aby zrozumieć źródło swoich problemów, ogarnąć emocje i pójść w życie dalej. Terapeutka to nie twoja koleżanka, żeby sobie tam pogadać i dalej robić to samo, co się robiło wcześniej licząc na to, ze wszystko rozwiąże się magicznie samo. 


Pisałam o rodzicach Shiniego. Do tego nie jest mi potrzebna żadna oraz niczyja wersja zdarzeń, bo nie dokonuję tu przesłuchania celem wykrycia winnego. Mnie jest potrzebne ileś informacji, z których układam obrazek

No to które informacje o rodzicach Shiniego sobie wybrałaś, że tak kategorycznie stwierdzasz, że zawinili? Bo to już kolejny raz jak unikasz odpowiedzi na proste pytanie o konkret - co mogli zrobić więcej?



Człowiek, który jest pod stałą opieką psychiatry i przyjmuje przepisane przez psychiatrę leki jest ZDROWY?

Kolejny raz to samo. Zakładasz, że kłamca mówi prawdę. I nam i lekarzowi. A już wielokrotnie dał się na kłamstwie przyłapać. W kwestii jego rzekomej agresji również.

1,270 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-03-22 19:44:32)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

4. Tak, mówię o rodzicach Shiniego, którzy go wychowali i w znacznym stopniu ukształtowali. Mają obecnie takie dziecko, jakie wychowali. Nie zamierzam się nad nimi pochylać z troską. Chęci mieli dobre, ale jako rodzice spartolili sprawę na kilku istotnych odcinkach. Nie na wszystkich rzecz jasna. Naprawdę sądzisz, ze wystarczy dziecko na obozy wysyłać i zainwestować w nie równowartość samochodu żeby je wychować na samodzielnego, poukładanego psychicznie człowieka?

Problem polega na tym, że ludzie przy minimalnym wysiłku potrafią załatać te braki.
Rodzice spartolili na odcinku relacji z międzyludzkich? Wystarczy wyjść z kolegami chociażby od sportów walki i zoaczyć jakie oni mają podejście. Jesli człoweik odkrywa że jego doświadczenia i przemyślenia są nienormalne zaczyna ciągnąć w stronę grupy.Kolega opowiada o planach na wakacje, urlopie w Grecji, wiec w człowieku budzi się czerowna lampka że on może też powinien gdzieś się ruszyć. Taki instynkt stadny. Na razie nie wiem co ludzie widzą w tych wyjazdach na wakacje ale spórbuję, może mi się spodoba. Kolega opowaida o poznawaniu dziewczyna w klubach? Więc może zamiast do prostytutki powinienem iść raczej do klubu?
Zamknięcie się w świecie delulu na forum nie pomaga.
Szczególnie że to forum jest kobiece i kobiety udzielają kobiecych rad.
Jack ma bardziej męskie spojrzenie. Fakt, że przemyślenie Shiniego są zgodne w modnym akurat nurtem w psychologii nie za bardzo ma znaczenie, jesli na chłopski rozum koleś coś kręci.

1,271

Odp: Co to znaczy żyć?

Instynkt jak instynkt. Po prostu budzi się w człowieku ciekawość. Tak samo jak człowiek ma jakąś pasję to szuka samemu informacji na interesujący go temat, a nie ogranicza się jedynie do tego, co mu ktoś inny podsunie.

Dlatego uważam to za fizycznie niemożliwe, aby ćwiczył jakiekolwiek sporty - szczególnie z kategoriami wagowymi - i nie wiedział absolutnie nic o diecie i odżywianiu. Już pal nawet licho te kategorie wagowe. Dostałby cios w brzuch zaraz po kilku łykach wody/izotonika to sam by się zainteresował dlaczego pawia puścił. Nokaut po ciosie w wątrobę po tłustym żarciu i sam by pobiegł do dietetyka.


Z resztą, w jednej ze swoich wersji pisał, że na obozy jeździł. Że ćwiczył w różnych szkołach walki. Więc kontakt miał. I to właśnie zapewniony przez rodziców. To, ze nie był zainteresowany poznaniem nikogo, to już jest jego świadomy wybór.

1,272

Odp: Co to znaczy żyć?

Źle kojarzysz - sprawdziłam. Twierdzisz że metoda jest od lat stosowana i ma sprawdzoną skuteczność -udowodnij.
Dalej - wymyślasz, tak na tyle blisko faktów, żeby ci pasowało do obrazka. Znane, nie kupuję.
Ogarnięcie emocji to nie "wniosek z terapii" tylko coś, co się dzieje w trakcie terapii. Wniosek to może być po uzyskaniu porady psychologicznej i tak, wtedy owszem - ktoś go realizuje albo nie.
Nie mam zwyczaju szukać winnych. Zatem nie "rodzice zawinili" tylko "jedną z przyczyn jest'. Nic sobie nie muszę wybierać specjalnie, wpasowują się w znany schemat, podstawowe schematy to ja odruchowo wyłapuję, a za to, żebym ci dokładnie pokazała wypunktowała odnośnie rodziny Shiniego  - wybacz, musiałbyś uiścić, mój czas kosztuje, na pro bono ty się akurat nie załapujesz. Co mi uświadomiło, że za dużo czasu znowu ci poświęciłam, zatem - na tyle.

@Smutna

No a Shini z jakichś powodów należy do tych, co mianowicie nie potrafią własnymi siłami braków załatać. Chcesz powiedzieć, że jest nienormlalny? No powiedzmy, ze jest - sadzisz że od dokuczania,znormalnieje? Niektóre lampki mu się nie świecą, choć innym i owszem. Za to inne świecą się zdecydowanie za bardzo i za często. 
Jack nie ma żadnego męskiego spojrzenia. Jack ma swoje. Miejscami nieco przypominające karykaturalne spojrzenie niedowartościowanego sierżanta , miejscami zalatujące  fanatyzmem...ale na Jacka to mi czasu szkoda.

1,273 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-03-22 22:49:28)

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

@Smutna

No a Shini z jakichś powodów należy do tych, co mianowicie nie potrafią własnymi siłami braków załatać. Chcesz powiedzieć, że jest nienormlalny? No powiedzmy, ze jest - sadzisz że od dokuczania,znormalnieje? Niektóre lampki mu się nie świecą, choć innym i owszem. Za to inne świecą się zdecydowanie za bardzo i za często. 
Jack nie ma żadnego męskiego spojrzenia. Jack ma swoje. Miejscami nieco przypominające karykaturalne spojrzenie niedowartościowanego sierżanta , miejscami zalatujące  fanatyzmem...ale na Jacka to mi czasu szkoda.

Sedno mojej wypowiedzi nie dotyczy Shiniego. Ludzie mają różne wzorce. Brak wzorca który w 100% odpowiada naszemu charakterowi i potrzebom nie zwalnia nas z odpowiedzialności żeby ten wzorzec na pewnym etapie swojego życia przyswoić. Większość ludzi tak musiala zrobić. Chociażby netykiety rodzice nie uczą, albo żeby nie wysyłać blikiem kasy pakistańskiemu księciu, bo sami czesto blika nie znają. Sytuacja którą od X lat opisuje Shini, nie dostał wzorców uniweraslnych na każdą okazję, skrojonych na miare, to doświadczenie prawie każdego człowieka. Faceta który poszedł na ASP mimo że tata był mechanikiem, dziewczyny która szalała na Tinderze mimo że mama była dewotką. Przesadne rozczulanie się nad tym, które jest robione nawet już w imieniu Shiniego, a nie tylko jego osobiście jest odklejone.
Tak jak mówi Jack. Shini był gdzieś i nie zdobył kolegów. To nie jest wina jego mamy, ale że zwyczajnie nie zagadał, że nie chciało mu się wysilić żeby zaistnieć towarzysko. Zobaczenie że problemem jest to że nie zagadał daje od razu rozwiązanie: następnym razem na obozie, wyjeździe, w klubie trzeba krzyknąć chłopaki w weekend robię grila, wapdnijcie. Zagadał, zaistniał towarzysko. Przeniesienie odpowiedzialności na zewnątrz może tworzyć iluzję że okoliczności były złe, ale jak będą dobre (mama się odteguje) to już wszystko będzie dobrze. I może nie zagadał na początku przez jakąś sytuacje w domu, ale w pewnym momencie człowiek sobie uświadamia, że to czy zagada czy nie to jego sprawa, on ponosi konsekwencje, on odbiera nagrode, to jego życie. Więc nawet jak mama nie kazała zagadać to zagaduje. Mimo że to sprawia wysiłek czy jest nienaturalne

1,274

Odp: Co to znaczy żyć?

A pewnie, że ludzie mają różne wzorce. Zwykle te z dzieciństwa w części powielają, w części odrzucają, tak w dorosłości. Być może gdyby nie ta przemoc w gimnazjum Shini by powielił wzorzec z rodzinnego domu w jakiejś wersji i nie byłoby "tematu Shini" na forum... ale nie powielił. Ani - równolegle - z uwagi na zdarzenia z tego samego okresu jego życia - nie uzyskał w okresie nastoletnim niezależności emocjonalnej od rodziców w stopniu wystarczającym, by ich wzorzec skutecznie odrzucić i iść własną drogą.

Był gdzieś i nie zdobył kolegów? No bo nie umie tej części życia społecznego. Tego akurat nie uczą rodzice, tego się człek sam uczy, w ramach socjalizacji w szkole przede wszystkim. Nie tylko nie umie, ma też bagaż przeszłości. Z lat gimnazjum Shini wyszedł z doświadczeniem bycia ofiarą przemocy rówieśniczej i  bagatelizowanie tego jest głupotą. Siła tego typu urazów psychiki jest ogromna.  Pozwolę sobie zauważyć, ze pewna zauważalnie spora część sprawców masakr w szkołach to...a jakże, ofiary przemocy i to nie domowej ale właśnie szkolnej.  To ci, co im poszło w gniew. Sporo również jest nastoletnich samobójców, u których w tle jest co...a właśnie taż sama przemoc nie w domu ale w szkole. Często starannie ukrywana przed rodzicami, nie zauważana przez nauczycieli, bagatelizowana. To ci, co im poszło w lęk.

1,275

Odp: Co to znaczy żyć?

Warto nadmienić, że chęć nawiązywania kontaktów z rówieśnikami, jak i związana z tym socjalizacja wychodzą zwykle naturalnie właśnie od dziecka. W poźniejszych latach, kiedy dziecko rośnie i dojrzewa, to pragnienie się jedynie nasila, za to w skrajnych przypadkach rodzice aktywnie i z uporem mogą blokować te działania, twierdząc, że ważniejsza jest nauka i samorozwój, choćby w postaci uczęszczania na zajęcia dodatkowe. Jeśli zaś ktoś doświadcza odrzucenia, pogardy czy prześladowania, to automatycznie ucieka od tego środowiska, znajdując swój azyl w domu, realizując zajęcia, jakie dają mu ukojenie a często nie są powszechnie praktykowane przez rówieśników.

1,276 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2025-03-23 10:14:13)

Odp: Co to znaczy żyć?

.

1,277

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Źle kojarzysz - sprawdziłam. Twierdzisz że metoda jest od lat stosowana i ma sprawdzoną skuteczność -udowodnij.

Ale dlaczego ja mam cokolwiek tutaj udowadniać? Metoda jest stosowana od ponad 20stu lat w dziedzinie soft science (tu nie ma twardych dowodów z definicji, są jedynie poszlaki). A Shini wrzucił to info na podstawie tego co wygooglał o swojej terapeutce. Ty zaś, twierdzisz że metoda jest eksperymentalna i nieskuteczna i zdecydowanie nie dla niego. To na twojej głowie leży udowodnienie tej tezy. Nie na mojej obalenie jej. Bo mnie to koło chuja lata czy terapeutka o potwierdzonych kwalifikacjach stosuje metody, które tobie się podobają czy nie. Na terapii był? Był. U pełnoprawnej specjalistki? A i owszem. Zrezygnowała z pracy z nim po lepszym poznaniu go? No zrezygnowała. Jak każdy odpowiedzialny i szanujący się specjalista, który zainteresowany jest realną pomocą swojemu pacjentowi, a nie wyciąganiem od niego hajsu w momencie, kiedy ten uparcie nie robi ze sobą niczego.


Ogarnięcie emocji to nie "wniosek z terapii" tylko coś, co się dzieje w trakcie terapii.

LOL, tia.... dzieje się samo.


Nie mam zwyczaju szukać winnych. Zatem nie "rodzice zawinili" tylko "jedną z przyczyn jest'.

No kurwa nie. Napisałaś, że rodzice Shiniego sami zbierają efekty swojej pracy. Zapytana o których rodziców Shiniego, z jakiej jego wersji wydarzeń ci chodzi próbujesz się ciągle wymigać od odpowiedzi na to jedno, proste pytanie. I próbujesz teraz odwracać kota ogonem, że niczego nie wybierasz, bo "wpisują się w schemat". No kurwa jaki schemat?

Bo Shini tu kreował w czasie swojej obecności dwie główne wersje wydarzeń:

1) nic nie mógł, wszystko mu było zabierane i robione za niego
2) trenował sztuki walki w wielu klubach, realizował swoje pasje do sportu i anime, jeździł na obozy z rówieśnikami, ojciec dawał mu regularnie bojowe zadania wokół domu, a ogólnie zainwestowali w jego rozwój równowartość samochodu.

To jaki to "schemat" jak to są dwie wykluczające się rzeczy? Proste pytanie - prosta odpowiedź. Co mogą zrobić więcej rodzice dla swojego dziecka ponad to, co zrobili rodzice Shiniego?


No a Shini z jakichś powodów należy do tych, co mianowicie nie potrafią własnymi siłami braków załatać.

Jakich braków? Tych wymyślonych na poczekaniu w trakcie jego obecności tutaj, co miało jedynie dać mu atencje i zapewnić podziw, którego tak pragnie? On nie ma żadnych braków. To ułuda. Bajka. Chyba iż wierzysz, że absolwent uczelni wyższej naprawdę nie potrafi napisać i wysłać CV do PRACY W URZĘDZIE.


Chcesz powiedzieć, że jest nienormlalny?

Jest normalny. Jest tylko samotny. Bo całe życie wszystkich odrzucał z powodu zadufania i wygody i teraz nie może się pogodzić z konsekwencjami własnych wyborów. Bo tak - Shini jest zadufany w sobie. To wypływa nie za często, ale regularnie. Jak w przypadku tego sparingu z kimś silniejszym. Bo naturalną konkluzją jest, że we wszystkich klubach w jakich był do tej pory nie było silniejszego od niego - wliczając w to jego trenera. Tak też było w przypadku anime, kiedy to chlapnął, że nie chce mu się za bardzo rozmawiać z ludźmi na ten temat, bo wie więcej od nich. Bo go nie interesowało jak koledzy rozmawiali o imprezach, dziewczynach i samochodach. A koleżeństwo nie polega jedynie na tym, że robisz tylko to co, na co sam masz ochotę i co interesuje tylko ciebie. Ktoś ci opowie o swojej pasji - ty mu o swojej. Raz robi się to co lubi Staszek, innym razem Zdzisiek, a jeszcze innym co lubię ja. A nie - albo moje, albo wypierdalajcie mi z widnokręgu. A to robił przez cały czas.

1,278

Odp: Co to znaczy żyć?
Muqin napisał/a:

Być może gdyby nie ta przemoc w gimnazjum Shini.


To też już zostało kilkukrotnie wyjaśnione, że żadnej przemocy nie doświadczył. Nikt na niego ręki nie podniósł (gdzie kurwa - na medalistę sportów walki? lol), ani nikt go nie pozbawiał kanapek czy kieszonkowego. Leciały w jego stronę komentarze i żarty. Jak wobec każdego z nas. Bo tak wygląda grupa rówieśnicza w okresie dojrzewania. To ciągła konkurencja, docinki, złośliwości czy jakaś piącha w ramie. Dorośli podają sobie rękę na dzień dobry. Wiek gimnazjalny to okres gdzie chłopaki wypłacają sobie lepe w ramie z okrzykiem "siema tępy chuju!". Dzicz? No dzicz. Ale tak wygląda dojrzewanie. To okres najwyższego stężenia testosteronu.

Sama robisz z niego ofiarę, którą...nie jest i nigdy nie był.


z uwagi na zdarzenia z tego samego okresu jego życia - nie uzyskał w okresie nastoletnim niezależności emocjonalnej od rodziców w stopniu wystarczającym, by ich wzorzec skutecznie odrzucić i iść własną drogą.


A gdzie ty u niego widzisz jakąkolwiek zależność emocjonalną od rodziców? Sorry, ale nawet tu, na forum, jest pierdylion wątków o związkach i małżeństwach z ludźmi bez odciętej pępowiny rodzicielskiej i to wygląda kompletnie inaczej. Tam zawsze wygrywa obiadek u mamusi jako wybór. Tam zawsze wygrywa czas spędzany z rodzicami. U Shiniego tego nie ma. Kompletnie. On tam tylko mieszka. Nie spędza z nimi czasu w sposób aktywny, bo albo jest na treningach, albo siedzi zabunkrowany i ogląda anime.


Był gdzieś i nie zdobył kolegów? No bo nie umie tej części życia społecznego.

Umie. Dlatego był w stanie wyszkolić nowego pracownika, dlatego rozmawia z klientami, dlatego rozmawia na tym forum. On za każdym jednym razem dokonywał wyboru.

1,279 Ostatnio edytowany przez Julia life in UK (2025-03-23 13:01:36)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
Muqin napisał/a:

Być może gdyby nie ta przemoc w gimnazjum Shini.


To też już zostało kilkukrotnie wyjaśnione, że żadnej przemocy nie doświadczył. Nikt na niego ręki nie podniósł (gdzie kurwa - na medalistę sportów walki? lol), ani nikt go nie pozbawiał kanapek czy kieszonkowego. Leciały w jego stronę komentarze i żarty. Jak wobec każdego z nas. Bo tak wygląda grupa rówieśnicza w okresie dojrzewania. To ciągła konkurencja, docinki, złośliwości czy jakaś piącha w ramie. Dorośli podają sobie rękę na dzień dobry. Wiek gimnazjalny to okres gdzie chłopaki wypłacają sobie lepe w ramie z okrzykiem "siema tępy chuju!". Dzicz? No dzicz. Ale tak wygląda dojrzewanie. To okres najwyższego stężenia testosteronu.

Sama robisz z niego ofiarę, którą...nie jest i nigdy nie był.


z uwagi na zdarzenia z tego samego okresu jego życia - nie uzyskał w okresie nastoletnim niezależności emocjonalnej od rodziców w stopniu wystarczającym, by ich wzorzec skutecznie odrzucić i iść własną drogą.


A gdzie ty u niego widzisz jakąkolwiek zależność emocjonalną od rodziców? Sorry, ale nawet tu, na forum, jest pierdylion wątków o związkach i małżeństwach z ludźmi bez odciętej pępowiny rodzicielskiej i to wygląda kompletnie inaczej. Tam zawsze wygrywa obiadek u mamusi jako wybór. Tam zawsze wygrywa czas spędzany z rodzicami. U Shiniego tego nie ma. Kompletnie. On tam tylko mieszka. Nie spędza z nimi czasu w sposób aktywny, bo albo jest na treningach, albo siedzi zabunkrowany i ogląda anime.


Był gdzieś i nie zdobył kolegów? No bo nie umie tej części życia społecznego.

Umie. Dlatego był w stanie wyszkolić nowego pracownika, dlatego rozmawia z klientami, dlatego rozmawia na tym forum. On za każdym jednym razem dokonywał wyboru.

Żeby mnie tak tylko  wyzywali to by było dobrze... gdzie tam ja po gimnazjum to musialam.z koleżankami inna drogą do domu wracac, bo se kamieniami i innymi przedmiotami w nas rzucali, a raz trafilli w dyrektorke he he ich widok bezcenny do dziś pamiętam to przerazenie na ich twarzach  big_smile no wogole w gimnazjum to mialam czasy przetrwania i przygód

1,280 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-23 13:58:37)

Odp: Co to znaczy żyć?
bagienni_k napisał/a:

Warto nadmienić, że chęć nawiązywania kontaktów z rówieśnikami, jak i związana z tym socjalizacja wychodzą zwykle naturalnie właśnie od dziecka. W poźniejszych latach, kiedy dziecko rośnie i dojrzewa, to pragnienie się jedynie nasila, za to w skrajnych przypadkach rodzice aktywnie i z uporem mogą blokować te działania, twierdząc, że ważniejsza jest nauka i samorozwój, choćby w postaci uczęszczania na zajęcia dodatkowe. Jeśli zaś ktoś doświadcza odrzucenia, pogardy czy prześladowania, to automatycznie ucieka od tego środowiska, znajdując swój azyl w domu, realizując zajęcia, jakie dają mu ukojenie a często nie są powszechnie praktykowane przez rówieśników.


I tu powiedzmy, że masz rację. Powiedzmy. Bo to nie dotyczy Shiniego. Bo to nie jest tak, że on uciekł w literaturę francuską, szachy i grę na akordeonie.

W każdej szkole do jakiej chodziłem to fighterzy i zawodnicy (nie tylko) sportowi (niezależnie od stylu/sportu/płci) to były lokalne gwiazdki, z którymi każdy chciał trzymać. Wliczając w to nauczycieli, bo szkoły zawsze zarabiały na uczniach i wykorzystywały ich talenty do sępienia większej ilości funduszy z ministerstwa na dodatkowe zajęcia (dodatki do wypłat!), remonty, pomoce naukowe itp. Poza tym, sport Shini wybrał sobie sam. Kilkukrotnie to pisał, że sport jest jego pasją. A to jego 'traumatyzowanie' przez kolegów to już dawno zostało obalone, bo nikt na niego ręki nie podniósł. Z resztą jak? Na medalistę z kilkunastoletnim doświadczeniem? Bo rzekomo trenował od dziecka różne style, a nie miał do czynienia z lepszymi i silniejszymi od siebie w klubach i na ringu i dopiero teraz, na tym wyjazdowym sparingu miał do czynienia z kimś definitywnie lepszym. Jak ci się taka narracja klei? Utalentowany i agresywny w ringu (przecież rzekomo ma taki problem z agresją, ze obecnie musi brać na to leki, a to nie jest sport, gdzie wygrywasz cokolwiek spolegliwością i biernością) fighter z medalami, któremu praktycznie nikt nie dorównuje jest jednocześnie ofiarą randomów z gimnazjum? Kolejna sprawa, że to właśnie te zajęcia dodatkowe, pozaszkolne są świetną okazją do poznania kolegów spoza regularnego kręgu. Tym bardziej, że to nie jest tak, że on przez chwilę uczęszczał do jakiegoś klubu osiedlowego. On chodził do różnych klubów i jeździł na obozy i zawody. Przez DEKADĘ. To implikuje trzy rzeczy:

1) to nie były małe kluby sportowe, tylko kluby większe, posiadające większą ilość uczestników, o świadomej kadrze
2) obozy i zawody to są miejsca gdzie są dziesiątki, o ile nie setki ludzi współdzielących pasję i wykonujących również ćwiczenia (na obozach) i zadania integracyjne/teambuilding
3) ilość klubów sportowych, obozów i zawodów oraz jego ciągłe uczestnictwo przez wiele lat w takich wydarzeniach świadczy o tym, że rodzice nie pozbawiali go okazji, ale kreowali mu je.

Kolejna kwestia to anime.

Jestem starszy od Shiniego, a pamiętam czasy z podstawówki jak Kapitan Tsubasa czy inny Generał Daimos leciał na Poloni1 czy później Dragon Ball na RTL7 (później chyba tvn7) to całe osiedla pustoszały. A potem się spotykalismy i próbowaliśmy sztuczek z piłką klepiąc w gałę, w trakcie mniej lub bardziej udawanych bójek powtarzaliśmy ciosy z bajek i filmów akcji albo próbowaliśmy rysować postacie z bajek itp. Także to nie jest jakaś super nisza, której nikt nie zna. Legendarne SAO (manga) ma ponad 20 lat. Anime jakieś 13. Tak jak śmialiśmy się z GiGi (białe majteczki), tak nasze koleżanki rozpływały się nad Czarodziejkami z Księżyca. O Pokemonach nawet wspominał nie będę, choć mają ze 30 lat. Na tych bajkach wychowały się całe pokolenia, bo połowa tych tytułów anime i cartoonek powstała w latach 70tych i wczesnych 80tych i była w PL na VHS dostępnych na różnych bazarach. Np Robotix. Toż to był szał. Kto miał to na VHS to był gość! A to połowa lat 80tych była. Podobna rzecz się miała z Himanem, Transformersami, G.I.Joe



Obie te rzeczy były i są dalej mega popularne, a jak zobaczyłem Kaczora Donalda (za moich czasów to był Gigant, teraz to jakiś Gigant Poleca) to aż mi się łezka w oku zakręciła z rozrzewnienia, że to to wciąż jest wydawane. Regularnie widuje na mieście ludzi z bluzami/plecakami z naszywkami lub stylizowane na wyposażenie postaci z anime, bo to jest tak ogromny rynek, że są dedykowane ku temu sklepy od wielu lat. Żeby mieć takie pasje i nikogo nie poznać to trzeba się o to samemu postarać. Bo żeby skały srały nie da się uniknąć interakcji jak się bierze udział w takich eventach.

1,281 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-03-23 14:28:52)

Odp: Co to znaczy żyć?

PS. "Nisza" obecnie wygląda mniej więcej tak, jak na tej aukcji. Jedna, specyficzna kurteczka bazująca na anime i masz setki kupujących.


https://allegro.pl/oferta/attack-on-tit … 7483617632


Podobnych aukcji są setki. A sklepów z tego typu towarami są obecnie dziesiątki. Bo to nie jest nisza. Nigdy nie była. A od wielu jest po prostu na to ogromna moda.

1,282

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Warto nadmienić, że chęć nawiązywania kontaktów z rówieśnikami, jak i związana z tym socjalizacja wychodzą zwykle naturalnie właśnie od dziecka. W poźniejszych latach, kiedy dziecko rośnie i dojrzewa, to pragnienie się jedynie nasila, za to w skrajnych przypadkach rodzice aktywnie i z uporem mogą blokować te działania, twierdząc, że ważniejsza jest nauka i samorozwój, choćby w postaci uczęszczania na zajęcia dodatkowe. Jeśli zaś ktoś doświadcza odrzucenia, pogardy czy prześladowania, to automatycznie ucieka od tego środowiska, znajdując swój azyl w domu, realizując zajęcia, jakie dają mu ukojenie a często nie są powszechnie praktykowane przez rówieśników.


I tu powiedzmy, że masz rację. Powiedzmy. Bo to nie dotyczy Shiniego. Bo to nie jest tak, że on uciekł w literaturę francuską, szachy i grę na akordeonie.

W każdej szkole do jakiej chodziłem to fighterzy i zawodnicy (nie tylko) sportowi (niezależnie od stylu/sportu/płci) to były lokalne gwiazdki, z którymi każdy chciał trzymać. Wliczając w to nauczycieli, bo szkoły zawsze zarabiały na uczniach i wykorzystywały ich talenty do sępienia większej ilości funduszy z ministerstwa na dodatkowe zajęcia (dodatki do wypłat!), remonty, pomoce naukowe itp. Poza tym, sport Shini wybrał sobie sam. Kilkukrotnie to pisał, że sport jest jego pasją. A to jego 'traumatyzowanie' przez kolegów to już dawno zostało obalone, bo nikt na niego ręki nie podniósł. Z resztą jak? Na medalistę z kilkunastoletnim doświadczeniem? Bo rzekomo trenował od dziecka różne style, a nie miał do czynienia z lepszymi i silniejszymi od siebie w klubach i na ringu i dopiero teraz, na tym wyjazdowym sparingu miał do czynienia z kimś definitywnie lepszym. Jak ci się taka narracja klei? Utalentowany i agresywny w ringu (przecież rzekomo ma taki problem z agresją, ze obecnie musi brać na to leki, a to nie jest sport, gdzie wygrywasz cokolwiek spolegliwością i biernością) fighter z medalami, któremu praktycznie nikt nie dorównuje jest jednocześnie ofiarą randomów z gimnazjum? Kolejna sprawa, że to właśnie te zajęcia dodatkowe, pozaszkolne są świetną okazją do poznania kolegów spoza regularnego kręgu. Tym bardziej, że to nie jest tak, że on przez chwilę uczęszczał do jakiegoś klubu osiedlowego. On chodził do różnych klubów i jeździł na obozy i zawody. Przez DEKADĘ. To implikuje trzy rzeczy:

1) to nie były małe kluby sportowe, tylko kluby większe, posiadające większą ilość uczestników, o świadomej kadrze
2) obozy i zawody to są miejsca gdzie są dziesiątki, o ile nie setki ludzi współdzielących pasję i wykonujących również ćwiczenia (na obozach) i zadania integracyjne/teambuilding
3) ilość klubów sportowych, obozów i zawodów oraz jego ciągłe uczestnictwo przez wiele lat w takich wydarzeniach świadczy o tym, że rodzice nie pozbawiali go okazji, ale kreowali mu je.

Kolejna kwestia to anime.

Jestem starszy od Shiniego, a pamiętam czasy z podstawówki jak Kapitan Tsubasa czy inny Generał Daimos leciał na Poloni1 czy później Dragon Ball na RTL7 (później chyba tvn7) to całe osiedla pustoszały. A potem się spotykalismy i próbowaliśmy sztuczek z piłką klepiąc w gałę, w trakcie mniej lub bardziej udawanych bójek powtarzaliśmy ciosy z bajek i filmów akcji albo próbowaliśmy rysować postacie z bajek itp. Także to nie jest jakaś super nisza, której nikt nie zna. Legendarne SAO (manga) ma ponad 20 lat. Anime jakieś 13. Tak jak śmialiśmy się z GiGi (białe majteczki), tak nasze koleżanki rozpływały się nad Czarodziejkami z Księżyca. O Pokemonach nawet wspominał nie będę, choć mają ze 30 lat. Na tych bajkach wychowały się całe pokolenia, bo połowa tych tytułów anime i cartoonek powstała w latach 70tych i wczesnych 80tych i była w PL na VHS dostępnych na różnych bazarach. Np Robotix. Toż to był szał. Kto miał to na VHS to był gość! A to połowa lat 80tych była. Podobna rzecz się miała z Himanem, Transformersami, G.I.Joe



Obie te rzeczy były i są dalej mega popularne, a jak zobaczyłem Kaczora Donalda (za moich czasów to był Gigant, teraz to jakiś Gigant Poleca) to aż mi się łezka w oku zakręciła z rozrzewnienia, że to to wciąż jest wydawane. Regularnie widuje na mieście ludzi z bluzami/plecakami z naszywkami lub stylizowane na wyposażenie postaci z anime, bo to jest tak ogromny rynek, że są dedykowane ku temu sklepy od wielu lat. Żeby mieć takie pasje i nikogo nie poznać to trzeba się o to samemu postarać. Bo żeby skały srały nie da się uniknąć interakcji jak się bierze udział w takich eventach.

Ja się zawsze bawiłam z koleżankami na podwórku w Czarodziejki  z Księżyca

1,283 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-03-24 19:46:53)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

PS. "Nisza" obecnie wygląda mniej więcej tak, jak na tej aukcji. Jedna, specyficzna kurteczka bazująca na anime i masz setki kupujących.

To też jest ciekawa uwaga. Ja akurat nie interesuje się anime, ale jak o tym mowa to rzeczywiscie jest popularne. Nie tylko nastolatki ale i dorośli ludzie maja naszywki na plecakach, na tapecie ulubioną postać, albo gadają co ostatnio ogądali. Anime to takie współczesne netflix& chill. Mimo że mam to w dupie i wyłączam się jak ten temat wchodzi, to mogę sobie przypomnieć kilka rozmów tylko od początku roku, gdzie ktoś poruszał temat anime. I nie był to piwniczniak samotnik z najniższego piętra serwerowni wink
Na forum mamy Shiniego, Hinatre i kilka użytkowniczek z anime awatarkiem. Z akordeonem nie ma nikogo ;_;

Tu zgadzam się że Shini ma dość popularne hobby i na luzie może poznwać przez nie ludzi. Jego sprawa że woli siedzieć na forum i narzekać.

1,284 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2025-03-25 06:17:59)

Odp: Co to znaczy żyć?
Herne napisał/a:
KSandraK napisał/a:

Pogrubiłam kluczowe zdania dla klarowności.

No cóż, mnie tam Jack jak najbardziej uratował OSTRZEGAJĄC przed niespójnościami i przed brzydko mówiąc "attention whore". (...)

Jest dla mnie oczywiste, że Jack pisze to co pisze (i na co narzeka Shini) dla własnej satysfakcji + być może w ramach "pożytku publicznego" ostrzegania nowych bądź nieogarniających userów na forum. Ostrzegania czy też wyjaśniania im sytuacji / modus operandi Shiniego. (...)

.

Basia??? Kolejna Wiewiórka Basia???? No nie no….

Jacku, znowu rozmowa poszła aż tak nie po Twojej myśli, że potrzebowałeś uruchomić tutaj kolejne swoje multikonto, żeby samemu sobie przytakiwać?


Ten psycholog od wisienki na torcie i ogni pożądania dostałby właśnie spazmów z euforii...

Dementuję, chociaż przyznaję, że lubię Piratów z Karaibów, a user Jack po prostu często pisze z sensem, również w tym wątku. Jak właśnie odkryłam, to zbrodnia zgadzać się z Jackiem albo wytykać Shiniemu chamstwo i odwracanie kota ogonem, jak pozował na uciemiężone niewiniątko.

Ale żarty żartami, czemu oskarżasz mnie o bycie czyimś multikontem? I to nawet nie pisząc wprost tylko jakimiś podśmiechujkowymi "pytaniami" do innego usera jakby mnie tu nie było? To obraźliwe. Ale czego się spodziewać po człowieku ze świnią w awatarze... Piszesz nudno, więc nie wiem, o co właściwie ci chodzi z psychologiem i wisienką. Oceniam, że próbowałeś być dowcipny i przeintelektualizowałeś.

Shinigami napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Tak jest i to bardzo.

Tak, rozumiem. Rozumiem też jak osoby narcystyczne, albo jak to ktoś napisał atention whore, wykorzystują psychologie czy wizyty u terapeuty nie jako narzędzie żeby sobie  pomóc, a metode budowania smutnej bajeczki do wzbudzania litości.

Mogłabyś mi przypomnieć, która część mojego posta była dla ciebie chamska? Pytam całkowicie poważnie bo serio nie wiem. Jeśli faktycznie było coś chamskiego to chciałbym cię przeprosić ale muszę wiedzieć za co.

To brzmi tak jakby te osoby narcystyczne czy jak to ktoś napisał attention whore były z góry stracone. Skoro terapia nie może pomóc to znaczy, że dla takiej osoby nie ma już ratunku?

Przecież wyraźnie napisałam, co było chamskie, w moim poprzednim poście. Smutna zacytowała fragment mojego posta i mu przytaknęła w swoim poście (zacytuję ją poniżej, na samym końcu tego posta). Przecież jest napisane, Smutna potwierdziła że tak to odebrała, czego nie rozumiesz.

Zwracam uwagę, że w poście Shiniego powyżej (fragment zaznaczyłam dla jasności kursywą, żeby odróżnić od pogrubienia) jest cała linijka "zaproszenia do rozmowy" i "robienia z siebie ofiary". Taki follow-up do początkowego, wyglądającego na (przy pewnej dozie dobrej woli i założenia niestety nieuwagi bądź tępoty) szczerze brzmiące, pytania (to pogrubione w powyższym cytacie z Shiniego). Zupełnie nie obchodzi mnie zagadnienie, czy toksyczne narcyzy są "stracone". Jest bardzo wymowne, jak subtelnie taki narcyz przekierowuje temat z "palnąłem coś chamskiego i mi to wypomniano" na "współczujmy i ratujmy toksyczne żółte kwiaty!". Aby być w centrum uwagi i spijać atencję, zawsze.

Żeby było zabawniej, nawet nie przeprosił, no bo przecież biedaczek nie widzi powodu...

Facepalm.

SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

(...)

KSandraK napisał/a:

Natomiast odzywka Shiniego do Smutnej jest wprost chamska. hmm Dzieciaku, ogarnij się i nie obrażaj ludzi.

Tak jest i to bardzo.

(...)

A to cytat ze Smutnej, tak jak obiecałam akapit wyżej.

EDIT:
Tak mnie jeszcze tknęło... Co najmniej trzy osoby okrągle wspominają moje słowa, za każdym razem przypisując je niezidentyfikowanemu ktosiowi. Muszę mieć przetrudny do zapamiętania nick, lol.

1,285

Odp: Co to znaczy żyć?
KSandraK napisał/a:

Żeby było zabawniej, nawet nie przeprosił, no bo przecież biedaczek nie widzi powodu...

Facepalm.

Nie bądź bezczelna. Smutna też go nie przeprosiła za sugestie, że w oczach innych użytkowników jest upośledzonym anonem i za wyśmiewanie go.
Zresztą, sama zaraz na wejściu go obraziłaś, używając zagranicznego określenia, żeby brzmiało bardziej "soft".
Od paru stron jest nazywany manipulatorem, kłamcą, narcyzem, atencyjną dziwką.
Ile można znosić coś takiego w spokoju? Moim zdaniem i tak reaguje nieadekwatnie do sytuacji.

1,286

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

To właśnie chodzi o to bym był wkurzony. To znaczy, że przestaje tłumić emocje, i że powoli dociera do mnie to co mój umysł podświadomie ucisza.

Zgadzam się, że to dobrze, że dopuszczasz do siebie emocje.
Te negatywne są nam potrzebne równie mocno, jak pozytywne.
Wiesz, to jak z odczuwaniem bólu głowy, nogi, brzucha.
Jest to oczywisty dyskomfort, ale informuje, że coś się dzieje.

Przyznam, że dalsze posty na temat pracy mnie trochę zmroziły.
Jak miałbyś samemu stać się głową rodziny, skoro boisz się wyrażać własne zdanie?
Skoro czujesz, że musisz wymyślać kłamstwa, żeby sprzeciwić się woli rodziców? 
Rzecz jasna, nie chodzi mi o to, żebyś teraz w akcje buntu odrzucił ogłoszenie.
Myślę, że warto się z nim zapoznać i wtedy zastanowić, czy brzmi zachęcająco.
Najgorzej jest się tak nakręcać, nie wiedząc nawet, czy jest się czego bać.

1,287

Odp: Co to znaczy żyć?
Shinigami napisał/a:

Tu nie chodzi o konkretne obowiązki, w większości przypadków pewnie jakoś bym się przyzwyczaił. To akurat byłaby praca raczej biurowa i tu się martwię, że po prostu bym zasypiał. O wiele bardziej martwi mnie miejsce, to małe miasteczko wciąż bez większych perspektyw i bez wolnych dziewczyn w podobnym wieku do mojego. Wciąż byłbym w pewnym sensie uwięziony w tym samym otoczeniu i poza samą pracą nic więcej by się nie zmieniło.

Shini, niestety, ale na tym etapie i tak mógłbyś szukać co najwyżej zastępczej matki. 
Masz zbyt lękowe i zbyt bierne podejście do życia, żeby móc stworzyć zdrową relację z kobietą.

1,288 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-03-25 12:01:01)

Odp: Co to znaczy żyć?
Mrs.Happiness napisał/a:

Nie bądź bezczelna. Smutna też go nie przeprosiła za sugestie, że w oczach innych użytkowników jest upośledzonym anonem i za wyśmiewanie go.

Owszem, tak było. Co więcej stwierdziłam że żadna z kobiet które na forum okazują mu coś na kształt sympatii nie uważa go ze atrakcyjnego faceta, ani nie uznała że facet w jego sytuacji życiowej i wieku jest dla nich atrakcyjny jako potencjalny partner(do czego bardzo sprytnie już się nie odniosłaś wink ). Oczywiście można robić virtue sygnaling i stwierdzić że przecież byłam raz na randce z kloszardem, więc jestem spoko równa laseczka wink Swoją drogą to też jest mega przedmiotowe, bo traktuje się żywego człowieka jako rekwizyt swojej moralności, ale w długiej perspektywie i tak nie traktuje się takich ludzi poważnie. Moim zdaniem wmawianie kolesiowi że nie jest tak źle tylko robi mu krzywdę. Jest źle. Nikt normalny nie chce być w związku z kolesiem który boi się autobusu i musi z gronem randomów omawaić jak zrobić kanapke.

1,289 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-03-25 13:06:48)

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Owszem, tak było. Co więcej stwierdziłam że żadna z kobiet które na forum okazują mu coś na kształt sympatii nie uważa go ze atrakcyjnego faceta, ani nie uznała że facet w jego sytuacji życiowej i wieku jest dla nich atrakcyjny jako potencjalny partner(do czego bardzo sprytnie już się nie odniosłaś wink ). Oczywiście można robić virtue sygnaling i stwierdzić że przecież byłam raz na randce z kloszardem, więc jestem spoko równa laseczka wink Swoją drogą to też jest mega przedmiotowe, bo traktuje się żywego człowieka jako rekwizyt swojej moralności, ale w długiej perspektywie i tak nie traktuje się takich ludzi poważnie. Moim zdaniem wmawianie kolesiowi że nie jest tak źle tylko robi mu krzywdę. Jest źle. Nikt normalny nie chce być w związku z kolesiem który boi się autobusu i musi z gronem randomów omawaić jak zrobić kanapke.

Przecież nawet w poście wyżej napisałam, że on się teraz nie nadaje do budowania związku. Mówię mu to nie pierwszy raz. Szczerze uważam go za interesującą osobę i widzę drzemiący w nim potencjał, a czy go wykorzysta, to już od niego będzie zależało. Nikt go w tym przecież nie wyręczy, ani my, ani terapeutka, ani potencjalna dziewczyna. Ma szansę stać się atrakcyjnym mężczyzną, jeśli się ogarnie. Jest inteligentny, sympatyczny, potrafi się angażować w rozmowę, ma pasje. Nie wiem, jak wygląda, więc w kwestii fizyczności się wypowiadać nie będę, choć skoro od lat trenuje, to ciało ma raczej zadbane. Tak, ma poważny problem, ale to nie znaczy, że nie posiada żadnych zalet i że nie da się go lubić. Gdybym nie brała go na poważnie, to nie angażowałabym się w te wszystkie jałowe dyskusje na jego temat, ani bym z nim od tygodni nie rozmawiała. Po prostu mam inne podejście do ludzi, nie czerpię przyjemności z dowalania im i nie stosuję metody kija. Jak dochodzę do momentu, w którym stwierdzam, że ktoś się zabetonował na amen, to przestaję inwestować czas i energię na przekonywanie go.

1,290

Odp: Co to znaczy żyć?

Jeśli Shiniemu nie pomoże ustawiczne głaskanie po głowie i poklepywanie po plecach, to tak samo nie okażą się zbawienne wieczne i uszczypliwe docinki czy wyrzuty. Pomimo ewidentnych braków czy wręcz zastoju, jaki obecnie ma w życiu, nie zasługuje chyba na to, żeby bez przerwy chłopaka strofować i mu dowalać, wytykając manipulacje i kłamstwo. Jeśli nawet tak jest, to akurat nie przekreśla całkowicie jego szansy na ogarnięcie się i polepszenie swojego życia. Co zostało kilka razy podkreślone, jest akurat takim człowiekiem, z którym da się porozmawiać na odpowiednim poziomie, w przeciwieństwie do innych użytkowników o zbliżonych "problemach". Swoją drogą, był tu jeden taki użytkownik, którego się słuchało dużo gorzej, ale idzie powoli do przodu(potwierdzone info), więc, jak się za siebie weźmie, to i Shini da radę.
Sam jestem nieco przerażony niektórymi jego przemyśleniami, lecz nie widzę powodu, aby z niego robić tutaj wcielenie wszelkiego zła. Jeśli się już przyczepić, to czy on jest tutaj na forum jedyną osobą z podobnymi problemami? Jemu się jakoś najwyraźniej najwięcej dostaje. Bierność w podejmowaniu decyzji wraz z przewlekłym można by rzec lękiem przed jakąkolwiek zmianą nie jest zjawiskiem aż tak rzadkim, chociaż u Kolegi przybiera znaczną formę. Nie zmieni to jednak na pewno ustawiczne "dowalanie" mu na każdym możliwym kroku. Sam musi swoje życie ogarnąć, jak się uda, to z pomocą terapii, ale na pewno nie pomoże mu zarówno każdorazowe głaskanie po głowie, jak i wytykanie błędów.

1,291

Odp: Co to znaczy żyć?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli Shiniemu nie pomoże ustawiczne głaskanie po głowie i poklepywanie po plecach, to tak samo nie okażą się zbawienne wieczne i uszczypliwe docinki czy wyrzuty. Pomimo ewidentnych braków czy wręcz zastoju, jaki obecnie ma w życiu, nie zasługuje chyba na to, żeby bez przerwy chłopaka strofować i mu dowalać, wytykając manipulacje i kłamstwo. Jeśli nawet tak jest, to akurat nie przekreśla całkowicie jego szansy na ogarnięcie się i polepszenie swojego życia. Co zostało kilka razy podkreślone, jest akurat takim człowiekiem, z którym da się porozmawiać na odpowiednim poziomie, w przeciwieństwie do innych użytkowników o zbliżonych "problemach".

Zgadzam się w 100 % sama miałam to kiedyś napisać. Ja akurat wierzę ze ma potencjał do zmiany i rozwoju.
czasem na tej drodze się robi krok do tyłu, a potem idzie się dalej.

1,292

Odp: Co to znaczy żyć?
Mrs.Happiness napisał/a:

Od paru stron jest nazywany manipulatorem, kłamcą, narcyzem, atencyjną dziwką.
Ile można znosić coś takiego w spokoju? Moim zdaniem i tak reaguje nieadekwatnie do sytuacji.


Hola, hola. Jest tak nazywany ze względu na to, że został na tym przyłapany. Wielokrotnie.



Zgadzam się, że to dobrze, że dopuszczasz do siebie emocje.

Chciałbym tylko przypomnieć, że typ rzekomo bierze leki na agresję.


Jak miałbyś samemu stać się głową rodziny, skoro boisz się wyrażać własne zdanie?

Nie boi się. To też jest kolejne kłamstwo. Przecież całe swoje życie robi dokładnie to, co chce. Ma absurdalnie dużo czasu na przetapianie go na anime, których oglądał tysiące godzin. Trenowanie sportów (różnych) to też jego wybór. Kierunek studiów to również on sobie sam wybierał. Mieszka u rodziców, choć ci chętnie by go wyekspediowali z domu, ale łaskawie pozwalają mu tam dalej być. Czego on niby nie może zrobić?

1,293

Odp: Co to znaczy żyć?
Mrs.Happiness napisał/a:

Szczerze uważam go za interesującą osobę i widzę drzemiący w nim potencja


30letni prawiczek z wyższym wykształceniem, który nie potrafi napisać CV czy poprowadzić rozmowy na żywo to jaki ma potencjał? Szczerze pytam. Bo czytałem też waszą rozmowę w wątku nudystycznym i tam poza "lubię" i "fajny klimat" nie był w stanie wykrzesać z siebie nic więcej. Już kiedyś też próbowałem go pociągnąć za język w takich tematach jak anime i nawet za bardzo nie kuma symboliki swoich ulubionych haremek czy szkolnego życia i tłumaczyłem mu podstawowe kwestie fabularne. Tak samo jak trzeba mu było tłumaczyć po co w szkole człowiek uczy się interpretacji wierszy i książek, co tłumaczył, że sam na to nie wpadł, a nikt mu nie powiedział do czego taka nauka jest potrzebna.


Nie wiem, jak wygląda, więc w kwestii fizyczności się wypowiadać nie będę, choć skoro od lat trenuje, to ciało ma raczej zadbane.

Nie ma. Bo jakbyś czytała go uważniej, to byś wiedziała, że w międzyczasie zdążył się spaść, a generalnie michy nie trzyma, ani periodyzacji treningu, ani regeneracji i patrząc na niego z boku, to nie wygląda, aby cokolwiek trenował.


Tak, ma poważny problem, ale to nie znaczy, że nie posiada żadnych zalet i że nie da się go lubić.

Jego problemem jest to, że wykreował się na sierotę, którą tak naprawdę nie jest. Ale wydaje mu się, że dzięki temu ma szansę pojechać trochę na litości i być w centrum uwagi. Dzięki temu, nawet banał, który robi średnio ogarnięte dziecko zapewnia mu podziw i gratulacje - czyli rzeczy, na których w życiu mu najbardziej zależy (to jego słowa jak coś).

1,294

Odp: Co to znaczy żyć?
bagienni_k napisał/a:

Pomimo ewidentnych braków czy wręcz zastoju, jaki obecnie ma w życiu, nie zasługuje chyba na to, żeby bez przerwy chłopaka strofować i mu dowalać, wytykając manipulacje i kłamstwo

Kłamstwo trzeba wytykać każdemu. Zawsze i wszędzie. Shini jest normalny i potrafi normalnie rozmawiać. Nie musi do tego wymyślać pierdyliona wersji historii swojego życia, aby jechać na współczuciu.

1,295 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2025-03-26 03:03:33)

Odp: Co to znaczy żyć?
Jack Sparrow napisał/a:

Hola, hola. Jest tak nazywany ze względu na to, że został na tym przyłapany. Wielokrotnie.

Tak? Przyłapaliście go wielokrotnie na byciu narcyzem?
Uwagi pragnie jak każdy samotny człowiek, mnie to nie dziwi.
Natomiast określanie kogoś atencyjną dziwką jest mega słabe.
Co do kłamstw, już ustaliliśmy, że pewnie mu się zdarza koloryzować.
Ale czy jest na tym forum ktoś, w kogo żyłach płynie eliksir prawdomówności?
Uprzejmie przypominam po raz kolejny, że sam udawałeś tu kobietę.

Jack Sparrow napisał/a:

Chciałbym tylko przypomnieć, że typ rzekomo bierze leki na agresję.

Przecież ta agresja nie bierze się z powietrza.
Wielu mężczyzn okazuje swoje emocje poprzez gniew.
Nawet jeśli tak naprawdę są smutni, przerażeni, zrezygnowani.

Jack Sparrow napisał/a:

Nie boi się. To też jest kolejne kłamstwo. Przecież całe swoje życie robi dokładnie to, co chce. Ma absurdalnie dużo czasu na przetapianie go na anime, których oglądał tysiące godzin. Trenowanie sportów (różnych) to też jego wybór. Kierunek studiów to również on sobie sam wybierał. Mieszka u rodziców, choć ci chętnie by go wyekspediowali z domu, ale łaskawie pozwalają mu tam dalej być. Czego on niby nie może zrobić?

Jack, ta dyskusja naprawdę jest nudna i jałowa, jak niedoprawiona zupa.
Nieważne, czego bym tu nie napisała, będziesz powtarzał w kółko to samo.
Rozumiem, nie wierzysz mu, masz o nim złe zdanie, postawiłeś na nim krzyżyk.
Ale podważanie każdej jego wypowiedzi jest po prostu groteskowe.
Zobacz, choćby w kwestii mieszkania w rodzinnym domu.
Kilka razy było już wałkowane, że jego matka nie chce, by się wyprowadził.
Nawet mu to powiedziała wprost, że sobie tego nie wyobraża.
A tu zdarta płyta gra wciąż ten sam kawałek.
Nigdy nie masz dość?

Jack Sparrow napisał/a:

Bo czytałem też waszą rozmowę w wątku nudystycznym i tam poza "lubię" i "fajny klimat" nie był w stanie wykrzesać z siebie nic więcej. Już kiedyś też próbowałem go pociągnąć za język w takich tematach jak anime i nawet za bardzo nie kuma symboliki swoich ulubionych haremek czy szkolnego życia i tłumaczyłem mu podstawowe kwestie fabularne. Tak samo jak trzeba mu było tłumaczyć po co w szkole człowiek uczy się interpretacji wierszy i książek, co tłumaczył, że sam na to nie wpadł, a nikt mu nie powiedział do czego taka nauka jest potrzebna.

Nie dla każdego rozmowa musi być wysublimowaną dysputą, czy walką o tytuł największego bystrzachy.
Shini wiele razy opisywał konkretne sceny z anime, filmu, książki, gry i się do nich odnosił.
Widać to też czytasz tylko pobieżnie i filtrujesz, by pasowało do przyjętej narracji.
Mi taka forma konwersacji jak najbardziej odpowiada, czerpię z niej przyjemność.
A przecież o to chodzi w kontaktach towarzyskich, żeby czuć się przy kimś dobrze.
Zauważ, że Ty przez większość użytkowników jesteś odbierany dużo bardziej negatywnie.

1,296 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-03-26 12:58:10)

Odp: Co to znaczy żyć?

niektórzy mają blokady i staraja sie je pokonać.
niektórzy nie mają blokad, rozwinęli się w pełni i widać co z nich wyrosło i koniec smile
Jack może i swój chłop, ale taki przaśny jakiś big_smile mi nie leży, ale nie musi, Powtarza w kółko pewne chłopskie mądrości, które jemu się sprawdzily jakoś tam, ale innym niekoniecznie muszą. Wygląda że wykorzystał juz cały swój potencjał i lepiej nie będzie.
Shini narcystyczny nie jest, ale egocentryczny w jakimś wiekszym stopniu niż inni męzczyzni tak. Skupienie na kimś innym niż On sam pewnie by mu pomogło.

1,297 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2025-03-26 18:36:42)

Odp: Co to znaczy żyć?
Mrs.Happiness napisał/a:

Po prostu mam inne podejście do ludzi, nie czerpię przyjemności z dowalania im i nie stosuję metody kija.

Mówiąc jakie metody stosujesz i o jego potencjale i tak ostatecznie twoja wypowiedz jest "z góry". Ty jesteś lepsza, możesz stosować metody, oceniac jego atrakcyjność czy potencjał do stworzenia związku. Nie sądzę, że na poziomie emocjonalnym się różnimy. Ja okazuję niechęć wprost, ty ubrałaś swoje poczucie wyższości w matkowanie i głaskanie po głowie. Chyba przyjaźń, koleżeństwo wykluczają poczucie wyższości jednej ze stron?

1,298

Odp: Co to znaczy żyć?

Chyba przyjaźń, koleżeństwo wykluczają poczucie wyższości jednej ze stron?

Ja tam nawet nie widzę w Shinim człowieka wybrakowanego w sposób, w jaki próbuje się kreować. Jedynie samotnego i zagubionego, który w bardzo zły sposób próbuje zwrócić na siebie uwagę zamiast zacząć normalnie rozmawiać jak dorosły człowiek.

1,299

Odp: Co to znaczy żyć?
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Mówiąc jakie metody stosujesz i o jego potencjale i tak ostatecznie twoja wypowiedz jest "z góry". Ty jesteś lepsza, możesz stosować metody, oceniac jego atrakcyjność czy potencjał do stworzenia związku. Nie sądzę, że na poziomie emocjonalnym się różnimy. Ja okazuję niechęć wprost, ty ubrałaś swoje poczucie wyższości w matkowanie i głaskanie po głowie. Chyba przyjaźń, koleżeństwo wykluczają poczucie wyższości jednej ze stron?

Mogłabyś przestać wciskać mi na siłę jakieś urojone intencje?

1,300

Odp: Co to znaczy żyć?

Shini, jak tam poniedziałkowa wizyta u terapeutki?

Posty [ 1,236 do 1,300 z 1,617 ]

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 25 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STRES, LĘK, NERWICA, DEPRESJA » Co to znaczy żyć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024