Razem od 19 lat po ślubie dzieci. Oboje pracujemy. Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny. On introwertyk działkowicz zawodowo przeciętny ale stara się. Jednak nie dba o siebie zaniedbany otyły bez zasad żadnego zdrowego odżywiania. Nie interesuje go zwiedzanie świata, kraju, zobaczenia czegokolwiek innego niż wyjazd każda wolną chwilę na działkę. Jeździmy razem czasem, ale ma pretensje że nie chcemy z nim jeździć za każdym razem. Kazdą moją propozycję na wyjazd na weekend gdzieś to odmawia bo nie warto nie opłaca się. Z dziećmi też nie zwiedza nie pokazuje. Tak od zawsze było zresztą. Ja od zawsze sama zaangażowana w edukację i rozwój dzieci i pracę zawodową. On nieobecny. seks nie jest tu problemem. Jednak po analizie naszych wspólnych lat dochodzę do wniosku że rozmijamy się mamy tak różne potrzeby, żeysle.czy to ma sens, czy w takiej relacji tkwić? Chciałabym chodzić po górach zobaczyć inne piękne miejsca w pl, a tu..nic nie warto. Uczucie moje wygasa, zaczynam być obojętna, on mnie kocha to wiem, ale czy bycie w takim jałowym związku ma sens..i tak do 60??? Dodam, że zaczęłam spotykać się z kimś i doszło zauroczenie innym, które dodatkowo obrzydza - uwydatnia wady męża. Czy potrzebna tu terapia jeśli uczucie wygasa i widmo takiej jakości życia przede mną..?
1 2022-11-03 23:33:48 Ostatnio edytowany przez ewa po 40 (2022-11-04 00:28:20)
Skoro już zaczęłaś się spotykać z kimś innym to przestań oczy sobie mydlić terapiami, tylko popatrz na siebie w prawdzie, że poszłaś w stronę zdrady robiąc największe świństwo z możliwych.
To nie mogłaś się najpierw rozwieść? Musiał się boczniak pojawić?
Bądź fair w stosunki do męża i się rozwiedź.
Pojawił się boczniak, więc szukasz mentalnego usprawiedliwienia dla siebie?
Jak ci się tak nudzi i jesteś taka otwarta to powiedz swojemu mężowi o tym, że się z kimś spotykasz. Nie ukrywają tego. Jemu prawda się też należy za te lata, które zdecydował się być z tobą.
Śmiało!
A wtedy i nuda i monotonia się skończy! I będą fajerwerki i mnóstwo emocji!
Pojawił sie kochanek wiec nagle u męża same wady,nijaki,bezbarwny,nieciekawy.
Za to kochanek to cud boży.
A powiedz mi,po tych górach to nie mogłaś sama sobie pochodzić?
Albo pojechać z przyjaciółmi?
Nic nie usprawiedliwia zdrady,tym bardziej nudny partner.
Nie sypiam z innym, spotkałam się kilka razy na przysłowiową kawę.
Nie sypiam z innym, spotkałam się kilka razy na przysłowiową kawę.
Poczytaj sobie co to zdrada emocjonalna
Bez sensu takie małżeństwo, więc się rozwiedź. A potem to już możesz robić co chcesz i z kim chcesz.
9 2022-11-04 00:03:02 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-04 00:24:11)
Cześć, jak w tytule. Razem od 19 lat, po ślubie. 2 dzieci starsze już. Wspólne mieszkanie mały kredyt. Oboje pracujemy. Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny. On introwertyk działkowicz zawodowo przeciętny ale stara się. Jednak nie dba o siebie zaniedbany otyły bez zasad żadnego zdrowego odżywiania. Nie interesuje go zwiedzanie świata, kraju, zobaczenia czegokolwiek innego niż wyjazd każda wolną chwilę na działkę. Jeździmy razem czasem, ale ma pretensje że nie chcemy z nim jeździć za każdym razem. Kazdą moją propozycję na wyjazd na weekend gdzieś to odmawia bo nie warto nie opłaca się. Z dziećmi też nie zwiedza nie pokazuje. Tak od zawsze było zresztą. Ja od zawsze sama zaangażowana w edukację i rozwój dzieci i pracę zawodową. On nieobecny. seks nie jest tu problemem. Jednak po analizie naszych wspólnych lat dochodzę do wniosku że rozmijamy się mamy tak różne potrzeby, żeysle.czy to ma sens, czy w takiej relacji tkwić? Chciałabym chodzić po górach zobaczyć inne piękne miejsca w pl, a tu..nic nie warto. Uczucie moje wygasa, zaczynam być obojętna, on mnie kocha to wiem, ale czy bycie w takim jałowym związku ma sens..i tak do 60??? Dodam, że zaczęłam spotykać się z kimś i doszło zauroczenie innym, które dodatkowo obrzydza mi męża. Czy potrzebna tu terapia jeśli uczucie wygasa i widmo takiej jakości życia przede mną..?
I czego ewentualnie oczekujesz po terapii cudu ?
sposobów na zakochanie się ponowne w mężu jego przemiany
sposobów cudownych żeby się, zmienił całkowicie,
najlepiej w bocznego
będzie próbował jak na jaw wyjdzie romans, choć niekoniecznie
Z tym "dodatkowo obrzydza" masz wielki problem już zdaję się
a zauroczenie odbiera zdrowy rozsądek i trzeźwe myślenie
Po zawodach jest z tym małżeństwem raczej - schemat wzorcowy, tego co robisz i jak się usprawiedliwiasz
teraz to już koniec, jest za późno,będziesz za bardzo żałować
dlatego odpłyniesz jeszcze bardziej a skrupuły stłumisz romansem
będziesz tak niby walczyć żeby się nie udało ,auto sabotaż z góry
chytrze zaplanowany,terapia to ściema, żeby wyglądało że coś zrobiłaś dla związku
bo co ma niby się udać i wynik ma być taki żeby była zawsze wina męża i on nie taki siaki owaki
ty ideał chodzący i jedynie słuszny - zdradzasz tak to się nazywa
nie było to jedyne możliwe wyjście
Raczej rozwód w przyszłości, tyle że będziesz się prawdopodobnie miotać, dwoić i troić, żeby ukryć romans bo jak się wyda to dym obciach przed dziećmi rodziną wstyd i mnóstwo komplikacji ,a tak masz dopalacza i możesz se siedzieć z tym niedobrym mężem i jak się okazuje w nieszczęśliwym od zawsze związku niedobranych ludzi,teraz odżyłaś co nie ?
niby proste niby łatwe i przyjemne byle się nie wydało co tam uczucia męża należy mu się za twoją "działkową" krzywdę
i znając podobne wątki szukasz tu teraz jakiejś większości głosów aby Ci w tej konspiracji niby dla dobra rodziny itp przyklasnąć
sprawdzisz najpierw co na to obiekt westchnień,na to Twoje zauroczenie i co jest Ci w stanie zapewnić jakie możliwości
Nie szukam usprawiedliwienia ale raczej kubła zimnej wody, bo męczę się, nie śpię, nie jem i analizuję. Z jednej strony mąż -drogi się rozchodzą brak wspólnych zainteresowań oddzielne spędzanie wolnego czasu, niesluchanie moich potrzeb, z drugiej inny i zdrada emocjonalna i pewnie już brak zdrowegi rozsądku.
Nie szukam usprawiedliwienia ale raczej kubła zimnej wody, bo męczę się, nie śpię, nie jem i analizuję. Z jednej strony mąż -drogi się rozchodzą brak wspólnych zainteresowań oddzielne spędzanie wolnego czasu, niesluchanie moich potrzeb, z drugiej inny i zdrada emocjonalna i pewnie już brak zdroweg i rozsądku.
Nie szukam usprawiedliwienia ale raczej kubła zimnej wody, bo męczę się, nie śpię, nie jem i analizuję. Z jednej strony mąż -drogi się rozchodzą brak wspólnych zainteresowań oddzielne spędzanie wolnego czasu, niesluchanie moich potrzeb, z drugiej inny i zdrada emocjonalna i pewnie już brak zdrowegi rozsądku.
Nie potrzebujesz kubła zimnej wody tylko podjęcia decyzji czego właściwie chcesz od życia. I co da Ci szczęście. Jeżeli będziesz bardziej szczęśliwa sama - idź w to. Jeżeli szczęście to święty spokój w obecnym małżeństwie - zostań, utnij kontakt z kochankiem.
Znam ten typ kobiety: pójdzie ze dwa razy na siłkę, kupi książke z przepisami na smothie, zdobędzie Gubałówkę i nagle olśnienie bo okazuje się że mąż za gruby, za nudny i za głupi aby godzien był wegetować u boku tak rozwiniętej i ambitnej jednostki. I co do kurwy nędzy ma niby być po 60tce? Umowa wam się kończy czy nie wróżysz mężowi dłuższego żywota?
14 2022-11-04 00:46:42 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-11-04 00:51:02)
Nie szukam usprawiedliwienia ale raczej kubła zimnej wody, bo męczę się, nie śpię, nie jem i analizuję. Z jednej strony mąż -drogi się rozchodzą brak wspólnych zainteresowań oddzielne spędzanie wolnego czasu, niesluchanie moich potrzeb, z drugiej inny i zdrada emocjonalna i pewnie już brak zdroweg i rozsądku.
Ten kubeł zimnej wody i oceny które polecą na Ciebie tylko na chwilę coś tam Ci zrobi,potem "wrócisz" do małżeństwa i dalej będzie tak samo,chyba już Ci się też ulało i koniec,mało prawdopodobne że mąż sam z siebie na domyśle się zmieni ,a jak mu głowę suszysz co jakiś czas to jest impregnowany na Twoje gadanie i potrzeby oczekiwania,to druga strona medalu i skutkiem takiego życia w niezgodzie i nudzie też jest spotkanie katalizatora
facet co się z Tobą spotyka może jeszcze nie wie o co Ci chodzi, a jak wie lub na coś liczy to też bardzo prawdopodobne, że coś z nim nie tak, jeżeli wie o tym że jesteś mężatką - niepewny gość i nie będzie ufał takiej kobiecie choć usłyszysz co innego być może jak mu naopowiadasz o swoim małżeństwie to będzie Ci przytakiwał najprawdopodobniej ,tak to po prostu często bywa - nie Ty pierwsza piszesz taki temat
jak porządny facet to nie ucieknie, jak chce zamoczyć tylko, to niech się goni
zrobisz sobie krzywdę potencjalnym romansem nawet jak nie wyjdzie na jaw
na własne życzenie .Najpierw będzie przepiekanie a potem przeokropnie najczęściej taki facet rzuca pod byle pretekstem kochankę mężatkę pełno tu takich wątków,tylko teraz pewnie obliczasz rachunek prawdopodobieństwa i chcesz być wyjątkiem,wiara we własną wiarę bywa zgubna.
Jeżeli jesteś przekonana ,że chcesz kontynuować życie z mężem to idź na terapię jak on nie będzie chciał , idź sama i do prawnika
rozwiedź się z czystą głową i sumieniem, wolna i spokojna, odważna, bez jakichś krzywych akcji na karku.
Od zawsze tak bylo? A jesli nie to masz jakies refleksje dotyczace dynamik miedzy wami, ktore ksztaltowaly zmiany?
Dlatego uważam że praca razem w jednej firmie jest bez sensu.
Zakładam że pracują w jednej firmie, skoro autorka ocenia jego pracę.
Pewnie została jego szefową i nie umie oddzielić tego co w pracy od tego co w domu
I pewnie zarabia z 2 albo 3 razy więcej.
Gdyby to była miłość z jej strony kiedyś, to jej olbrzymi zawodowy sukces by tego nie zniszczył.
Cóż, wypada się rozstać z klasą, alimenty na dzieci zaproponować przyzwoite, kupić dla siebie jakieś nowe mieszkanie i zamieszkać z nowym Panem.
A Miśka zostawić innej Pani.
Ja bym takiego przygarnęla, o ile byłby inteligentny.
Mam na co dzień w pracy tyle adrenaliny i światowego życia, że w domu oczekuję stabilnych męskich ramion, czułości i wzajemnego zrozumienia, a nie skoków na bungee. Więc bez obaw, Misiek nie pozostanie sam.
17 2022-11-04 08:49:04 Ostatnio edytowany przez Farmer (2022-11-04 08:50:40)
Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny.
Super na luźną znajomość, ale nie do związku.
Jakoś 19 lat tobie nie przeszkadzało, że mąż to introwertyk i poszukuje spokoju.
A teraz poznałaś jakiegoś przydupasa, który ciebie oczarował.
Jeśli w to pójdziesz, to za rok zostaniesz bez rodziny, bez męża i przydupasa, a być może bez pracy.
Jeśli chcesz coś zmienić w związku z mężem, to TY też się zmień.
18 2022-11-04 09:12:30 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-11-04 09:13:42)
Niezła z ciebie jajcara. Jakie to wszystko typowe. Jak umiesz sobie wszystko poobracać, że nie ma innej oczywistości jak wina męża. A ty bidula przecież nie możesz inaczej. Jakby ktoś nie rozumiał mentalności zdradzającej zony, to ten wątek jest wzorcowy.
Jeśli w to pójdziesz, to za rok zostaniesz bez rodziny, bez męża i przydupasa, a być może bez pracy.
Pierdzielenie bez sensu. Jednak prawdą jest, że stara baba nie jest tak stara jak stary facet. Faceci w średnim wieku są często jak żuczki gnojowniki - toczą swoją kulkę gówna przed siebie, bo tak robią od lat. Najlepiej bez żadnych zmian, bezrefleksyjnie, z przyzwyczajenia. Dopiero jak kobieta odchodzi, to czasami coś drgnie. A tymczasem kobieta po projekcie "dzieci" ma nareszcie czas dla siebie i swoich marzeń. Chce znów żyć pełnią życia i realizować swoje pasje. A mężczyźni po prostu nie nadążają za kobietami. Oni lubią swój poukładany świat. I stąd bierze się rozjazd.
Autorko, odpowiedź masz w sobie. Na pewno powinnaś porozmawiać z mężem i powiedzieć mu o swoich obawach. Być może kiedy on zrozumie powagę sytuacji, będzie bardziej skłonny do jakiś zmian. Co on zrobi z ta informacją to już inna sprawa. Ale na pewno musisz mu o tym powiedzieć i dać szansę na zmianę. A kiedy będziesz na 100% pewna, że chcesz odejść, to po prostu odejdź i bądź szczęśliwa po swojemu. Powodzenia :-)
Faceci w średnim wieku są często jak żuczki gnojowniki - toczą swoją kulkę gówna przed siebie, bo tak robią od lat. Najlepiej bez żadnych zmian, bezrefleksyjnie, z przyzwyczajenia.
Boskie
+1
Powiedzieć mu może, czemu nie.
Tylko ze to bez znaczenia, bo Mą z nie będzie na pewno tak "fancy" jak nowy przyjaciel.
Ale jestem za, niech otworzy oczy.
Może zobaczy że są obok inne kobiety, a nie tylko ględząca że zje hamburgera żoną.
W sumie to nie znamy, może jest biedak tak przestraszony, że zacznie się bardzo starać w obawie przed utratą takiego skarbu
Nie znamy gościa nie wiemy.
Farmer napisał/a:Jeśli w to pójdziesz, to za rok zostaniesz bez rodziny, bez męża i przydupasa, a być może bez pracy.
Pierdzielenie bez sensu. Jednak prawdą jest, że stara baba nie jest tak stara jak stary facet. Faceci w średnim wieku są często jak żuczki gnojowniki - toczą swoją kulkę gówna przed siebie, bo tak robią od lat. Najlepiej bez żadnych zmian, bezrefleksyjnie, z przyzwyczajenia. Dopiero jak kobieta odchodzi, to czasami coś drgnie. A tymczasem kobieta po projekcie "dzieci" ma nareszcie czas dla siebie i swoich marzeń. Chce znów żyć pełnią życia i realizować swoje pasje. A mężczyźni po prostu nie nadążają za kobietami. Oni lubią swój poukładany świat. I stąd bierze się rozjazd.
Autorko, odpowiedź masz w sobie. Na pewno powinnaś porozmawiać z mężem i powiedzieć mu o swoich obawach. Być może kiedy on zrozumie powagę sytuacji, będzie bardziej skłonny do jakiś zmian. Co on zrobi z ta informacją to już inna sprawa. Ale na pewno musisz mu o tym powiedzieć i dać szansę na zmianę. A kiedy będziesz na 100% pewna, że chcesz odejść, to po prostu odejdź i bądź szczęśliwa po swojemu. Powodzenia :-)
+1
23 2022-11-04 09:44:26 Ostatnio edytowany przez Arukado (2022-11-04 09:46:17)
Faceci w średnim wieku są często jak żuczki gnojowniki - toczą swoją kulkę gówna przed siebie, bo tak robią od lat. Najlepiej bez żadnych zmian, bezrefleksyjnie, z przyzwyczajenia.
Znam ten typ kobiety: pójdzie ze dwa razy na siłkę, kupi książke z przepisami na smothie, zdobędzie Gubałówkę i nagle olśnienie bo okazuje się że mąż za gruby, za nudny i za głupi aby godzien był wegetować u boku tak rozwiniętej i ambitnej jednostki. I co do kurwy nędzy ma niby być po 60tce?
Coś pięknego - idealny opis małżeństwa w średnim wieku xD
Tylko trzeba sobie zadać pytanie, co, lub raczej KTO zamienił tych facetów w "żuczki gnojowniki"? bo mam przeświadczenie, że to te kobiety, co po projekcie "dzieci" odkrywają siłownie, książki z przepisami na smoothie i zdobywają Gubałówkę czy inną Łysą Górę
Tylko trzeba sobie zadać pytanie, co, lub raczej KTO zamienił tych facetów w "żuczki gnojowniki"? bo mam przeświadczenie, że to te kobiety, co po projekcie "dzieci" odkrywają siłownie, książki z przepisami na smoothie i zdobywają Gubałówkę czy inną Łysą Górę
Sami się tacy stają. Nie czują potrzeby zmiany, bo w ich przeświadczeniu po co zmieniać coś co dobrze funkcjonuje. A kobiety często popełniają jeden podstawowy błąd - nie komunikują wprost swoich oczekiwań. I robi się bajzel
Homo sapiens to rewolucyjny niewypał jednak.
Ludziom po 40 dopiero powinny się uaktywnić jajniki i jądra i dopiero po osiągnięciu dojrzałość psychicznej powinno się wybierać partnera na życie.
26 2022-11-04 10:09:45 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-11-04 10:38:49)
Homo sapiens to rewolucyjny niewypał jednak.
Ludziom po 40 dopiero powinny się uaktywnić jajniki i jądra i dopiero po osiągnięciu dojrzałość psychicznej powinno się wybierać partnera na życie.
Racja, to wtedy te "żuczki gnojowniczki" nie musiałyby charować przez 20 lat na swoje niespełnione "księżniczki z bajki".
A propos jeszcze tej kulki gówna, to ja jestem bardzo ciekawy, ile gówna do niej dostarczają te "samozwańcze księżniczki bez zamku, posagu i szlacheckiego pochodzenia". Jaka jest proporcja? Jak myślicie?
I jak zawsze, w oczach księżniczek, to facet musi pchać tą "kulkę gówna" którą RAZEM ulepili
Ludziom po 40 dopiero powinny się uaktywnić jajniki i jądra i dopiero po osiągnięciu dojrzałość psychicznej powinno się wybierać partnera na życie.
Dlaczego “na życie”? Czy to jakiś cel do odhaczenia? Znalezienie "tego jedynego"?
A może bardziej realistycznie wybierać partnera na dany etap życia?
Ciekawa koncepcja do rozważenia “Związek, umowa na czas określony”
https://www.youtube.com/watch?v=EQG2tZt120M
28 2022-11-04 10:32:32 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-11-04 10:33:33)
Razem od 19 lat po ślubie dzieci. Oboje pracujemy. Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny. On introwertyk działkowicz zawodowo przeciętny ale stara się. Jednak nie dba o siebie zaniedbany otyły bez zasad żadnego zdrowego odżywiania. Nie interesuje go zwiedzanie świata, kraju, zobaczenia czegokolwiek innego niż wyjazd każda wolną chwilę na działkę. Jeździmy razem czasem, ale ma pretensje że nie chcemy z nim jeździć za każdym razem. Kazdą moją propozycję na wyjazd na weekend gdzieś to odmawia bo nie warto nie opłaca się. Z dziećmi też nie zwiedza nie pokazuje. Tak od zawsze było zresztą. Ja od zawsze sama zaangażowana w edukację i rozwój dzieci i pracę zawodową. On nieobecny. seks nie jest tu problemem. Jednak po analizie naszych wspólnych lat dochodzę do wniosku że rozmijamy się mamy tak różne potrzeby, żeysle.czy to ma sens, czy w takiej relacji tkwić? Chciałabym chodzić po górach zobaczyć inne piękne miejsca w pl, a tu..nic nie warto. Uczucie moje wygasa, zaczynam być obojętna, on mnie kocha to wiem, ale czy bycie w takim jałowym związku ma sens..i tak do 60??? Dodam, że zaczęłam spotykać się z kimś i doszło zauroczenie innym, które dodatkowo obrzydza - uwydatnia wady męża. Czy potrzebna tu terapia jeśli uczucie wygasa i widmo takiej jakości życia przede mną..?
Masz, rację, że to zauroczenie uwydatniło wady męża, z czasem się zmieniamy i trzeba to zaakceptować, postaw się w jego sytuacji, jak by on o Tobie mógł powiedzieć to samo i z tego powodu się rozwieść...
Tu nie widać powodu do rozwodu, tak długie małżeństwo/rodzina ma swoją wartość. Nie można myśleć tylko o swojej d*****
Dzisiaj jesteś zdrowa, jutro możesz poważnie zachorować, kto będzie przy Tobie...
Kochanek dzisiaj uroczy, w trudnej sytuacji może uciec...
Czy warto niszczyć rodzinę!?
Wszystko musisz rozważyć, postawić na szale, nie jesteś nastolatką, a lata bardzo szybko mijają i się nie obejrzysz jak będziesz babcią.
Jakby to było takie proste, każdy by sobie zmieniał na inny model....
Ale jak to się mówi, jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Od Ciebie zależy czy postawisz na rodzinę, przy której finalnie więcej zyskasz, czy nie...
Racja, to wtedy te "żuczki gnojowniczki" nie musiałyby charować przez 20 lat na swoje niespełnione "księżniczki z bajki".
)
Myślę, że chyba nie dość jasno zdefiniowałam pojęcie "żuczka gnojownika" :-) To nie jest facet zasuwający w kieracie praca-dom, bo my kobiety robimy dokładnie to samo. Pracujemy czasem ciężej niż wy, bo na dwa etaty - zawodowy i domowy. Żuczek-gnojownik to człowiek, który niczego nie chce zmienić, ulepszyć, nie chce spróbować czegoś nowego, tak jakby nie miał marzeń i fantazji.
30 2022-11-04 10:47:25 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-11-04 10:50:22)
123Sprawdzam napisał/a:Racja, to wtedy te "żuczki gnojowniczki" nie musiałyby charować przez 20 lat na swoje niespełnione "księżniczki z bajki".
)
Myślę, że chyba nie dość jasno zdefiniowałam pojęcie "żuczka gnojownika" :-) To nie jest facet zasuwający w kieracie praca-dom, bo my kobiety robimy dokładnie to samo. Pracujemy czasem ciężej niż wy, bo na dwa etaty - zawodowy i domowy. Żuczek-gnojownik to człowiek, który niczego nie chce zmienić, ulepszyć, nie chce spróbować czegoś nowego, tak jakby nie miał marzeń i fantazji.
Tjaa ... Trzeba zawsze widzieć dwie strony medalu a nie TYLKO JEDNĄ. A może to raczej życie z taką "samozwańczą księżniczką" przez tyle lat go zmieniło aż do tego stopnia. NAJPIERW, przez lata tak go urabiała, zrobiła z niego takiego muła, a teraz nagle księżniczka doznaje "objawienia" z żuczkami gnojowniczkami
Nie tędy droga moje drogie Panie.
31 2022-11-04 10:51:20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-04 10:56:05)
Miri, skoro napisałam coś o jajnikach i jądrach to chyba oczywiste że chodzi o udział osób trzecich w procederze, o dzieci?
Bo może Ty jesteś tak mega nowoczesną feministką że uważasz że wystarczy matka albo że życie z rozwodem rodziców to świetna przygoda, ale to nie tak chyba?
Pisząc o tym nie miałam na myśli seksu, tylko małżeństwo z dziećmi.
Co robią single mało mnie obchodzi.
Do kolegi: ależ dla niektórych drogą tędy .
Tylko trzeba znaleźć kogoś podobnego sobie.
I taki żuk gnojownik też powinien mieć podobną sobie Panią .
Miri znajdzie Pana na etap życia i co w tym złego, jak te m Pan się te, zgadza z taką filozofią?
Fakt że to faceci częśćiej gnuśnieją, dziczeją, rezygnują z pasji oraz aktywnego życia i spoczywają na laurach w pewnym wieku.
Ale to że osiągają tym poziom większośći kobiet dopiero wchodzących w życie i egzystujących tak do ostatniego dzwonka to też fakt.
Ech bzdury. Rozne sa kobiety i ich potrzeby, mezczyzni też zresztą.
Miri, skoro napisałam coś o jajnikach i jądrach to chyba oczywiste że chodzi o udział osób trzecich w procederze, o dzieci?
Bo może Ty jesteś tak mega nowoczesną feministką że uważasz że wystarczy matka albo że życie z rozwodem rodziców to świetna przygoda, ale to nie tak chyba?
Pisząc o tym nie miałam na myśli seksu, tylko małżeństwo z dziećmi.
Co robią single mało mnie obchodzi.
Czy wg Ciebie związek jest tylko wtedy gdy są dzieci? Jak dzieci nie ma to żaden związek, tak? xD
Dzieci nie są wytłumaczeniem aby siedzieć w złym małżeństwie. Poza tym że przy takim stażu to ich dzieci są właściwie odchowane.
Autorko, kolejność wykonywania działań u Ciebie się posypała kompletnie.
Owszem, miałaś pełne prawo czuć brak satysfakcji w małżeństwie kiedy mąż nie reaguje na Twoje zachęty, jest zasiedziany i najchętniej spędziłby już resztę życia pieląc grządki. Oczywiście nic w tym złego, ale jeżeli nie idzie to w parze z Twoimi potrzebami to już się robi problem. Ale to powinnaś mu zakomunikować wprost że nie chcesz takiego życia i chciałabyś wpuścić trochę powietrza w wasze małżeństwo i zrobić coś nowego.
Nie ładuj się teraz w żadne kawki i herbatki z nowymi mężczyznami. Nowy facet zawsze będzie ciekawszy od męża, to czysta biologia i chemia mózgu, a sprawi Ci to mnóstwo problemów - wyrzuty sumienia, łatka tej "zdradzającej", konsekwencje rozwodu z Twojej winy i ewentualne konsekwencje finansowe wobec męża etc.
Zgadzam się z teorią żuczków gnojarzy. Dużo facetów jak już zaklepie sobie babę i ugruntuje to małżeństwem/dziećmi to uważa że może wrócić do swoich zabawek i się nie interesować żoną, bo ona jest do niego przyspawana. A nie jest.
Nie szukam usprawiedliwienia ale raczej kubła zimnej wody, bo męczę się, nie śpię, nie jem i analizuję. Z jednej strony mąż -drogi się rozchodzą brak wspólnych zainteresowań oddzielne spędzanie wolnego czasu, niesluchanie moich potrzeb, z drugiej inny i zdrada emocjonalna i pewnie już brak zdroweg i rozsądku.
Zakochałaś się w PUSTYCH słowach bez pokrycia. Powiedz, ale tak szczerze, co zrobił dla ciebie ten "nowy bolec", przez którego twój mąż aż tak ci obrzydł, co ci dał namacalnego? W czym ci pomógł? Co dobrego dla ciebie zrobił?
Zniszczyłaś całe wasze dotychczasowe życie w imię PUSTYCH OBIETNIC BEZ POKRYCIA.
Bo NIKT ci tyle nie da co kochanek OBIECA!
Obiecanki, cacanki, a GŁUPIEMU ... Radość!
Faceci w średnim wieku są często jak żuczki gnojowniki - toczą swoją kulkę gówna przed siebie, bo tak robią od lat. Najlepiej bez żadnych zmian, bezrefleksyjnie, z przyzwyczajenia. Dopiero jak kobieta odchodzi, to czasami coś drgnie.
Błąd. Faceci tak robią, bo muszą.
Facet po 40-tce to jeszcze ma sprawność.
Kobieta po 40-tce to już często operacje plastyczne pozostają (zdarzają się wyjątki, ale to tylko wyjątki).
A tymczasem kobieta po projekcie "dzieci" ma nareszcie czas dla siebie i swoich marzeń. Chce znów żyć pełnią życia i realizować swoje pasje.
I tak jest zaraz po 30-tce. Po 40-tce to już się robi typowa Grażyna.
A mężczyźni po prostu nie nadążają za kobietami. Oni lubią swój poukładany świat. I stąd bierze się rozjazd.
Bo na mężczyznach spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie.
Tu nie ma dużo miejsca na szaleństwa, gdy się ma mieszkanie na kredyt i dzieci oraz martwią się, by jakoś przeżyć.
Ilu widziałaś facetów po rozwodzie, którzy po 40-tce kupują fajny samochód lub motor, idą na siłownię oraz szukają nowej kobiety?
Tak to wygląda, gdy uwolnili po latach od obciążeń i wampirów energetycznych jakimi były ich żony.
Na pewno powinnaś porozmawiać z mężem i powiedzieć mu o swoich obawach. Być może kiedy on zrozumie powagę sytuacji, będzie bardziej skłonny do jakiś zmian. Co on zrobi z ta informacją to już inna sprawa. Ale na pewno musisz mu o tym powiedzieć i dać szansę na zmianę. A kiedy będziesz na 100% pewna, że chcesz odejść, to po prostu odejdź i bądź szczęśliwa po swojemu.
Rozmowa powinna otworzyć facetowi oczy i pozwolić kopnąć babę w cztery litery.
Razem od 19 lat po ślubie dzieci. Oboje pracujemy. Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny. On introwertyk działkowicz zawodowo przeciętny ale stara się. Jednak nie dba o siebie zaniedbany otyły bez zasad żadnego zdrowego odżywiania. Nie interesuje go zwiedzanie świata, kraju, zobaczenia czegokolwiek innego niż wyjazd każda wolną chwilę na działkę. Jeździmy razem czasem, ale ma pretensje że nie chcemy z nim jeździć za każdym razem. Kazdą moją propozycję na wyjazd na weekend gdzieś to odmawia bo nie warto nie opłaca się. Z dziećmi też nie zwiedza nie pokazuje. Tak od zawsze było zresztą. Ja od zawsze sama zaangażowana w edukację i rozwój dzieci i pracę zawodową. On nieobecny. seks nie jest tu problemem. Jednak po analizie naszych wspólnych lat dochodzę do wniosku że rozmijamy się mamy tak różne potrzeby, żeysle.czy to ma sens, czy w takiej relacji tkwić? Chciałabym chodzić po górach zobaczyć inne piękne miejsca w pl, a tu..nic nie warto. Uczucie moje wygasa, zaczynam być obojętna, on mnie kocha to wiem, ale czy bycie w takim jałowym związku ma sens..i tak do 60??? Dodam, że zaczęłam spotykać się z kimś i doszło zauroczenie innym, które dodatkowo obrzydza - uwydatnia wady męża. Czy potrzebna tu terapia jeśli uczucie wygasa i widmo takiej jakości życia przede mną..?
Przedstawiła Pani książkowy schemat wielu związków... które niestety źle się kończą tylko dla tego, że brakuje rozmów, przedstawienia swoich oczekiwań i uczuć, zrozumienia partnera no i w końcu ucieczka w ramiona innego/innej, może będzie lepiej ale tylko może... czy warto rujnować życie osoby, której na Pani zależy, która Panią kocha. Z czasem fascynacja opadnie i wróci codzienność. Przytoczę słowa mojej babci " teraz gdy cos się niszczy wyrzucamy to, kiedyś było naprawiane" na wycieczki można jeździć z dziećmi z przyjaciółmi, wiele rzeczy możecie Państwo robić oddzielnie i może ten dystans i swoja przestrzeń spowoduje inne spojrzenie. Jeśli to nic nie pomoże i nadal będzie czuć się Pani stłamszona, powinna Pani się rozwieść i układać życie na nowo ale zdrada to najgorsze co może zrobić Pani mężowi to największe poniżenie innego człowieka.
ewa po 40 napisał/a:Razem od 19 lat po ślubie dzieci. Oboje pracujemy. Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny. On introwertyk działkowicz zawodowo przeciętny ale stara się. Jednak nie dba o siebie zaniedbany otyły bez zasad żadnego zdrowego odżywiania. Nie interesuje go zwiedzanie świata, kraju, zobaczenia czegokolwiek innego niż wyjazd każda wolną chwilę na działkę. Jeździmy razem czasem, ale ma pretensje że nie chcemy z nim jeździć za każdym razem. Kazdą moją propozycję na wyjazd na weekend gdzieś to odmawia bo nie warto nie opłaca się. Z dziećmi też nie zwiedza nie pokazuje. Tak od zawsze było zresztą. Ja od zawsze sama zaangażowana w edukację i rozwój dzieci i pracę zawodową. On nieobecny. seks nie jest tu problemem. Jednak po analizie naszych wspólnych lat dochodzę do wniosku że rozmijamy się mamy tak różne potrzeby, żeysle.czy to ma sens, czy w takiej relacji tkwić? Chciałabym chodzić po górach zobaczyć inne piękne miejsca w pl, a tu..nic nie warto. Uczucie moje wygasa, zaczynam być obojętna, on mnie kocha to wiem, ale czy bycie w takim jałowym związku ma sens..i tak do 60??? Dodam, że zaczęłam spotykać się z kimś i doszło zauroczenie innym, które dodatkowo obrzydza - uwydatnia wady męża. Czy potrzebna tu terapia jeśli uczucie wygasa i widmo takiej jakości życia przede mną..?
Przedstawiła Pani książkowy schemat wielu związków... które niestety źle się kończą tylko dla tego, że brakuje rozmów, przedstawienia swoich oczekiwań i uczuć, zrozumienia partnera no i w końcu ucieczka w ramiona innego/innej, może będzie lepiej ale tylko może... czy warto rujnować życie osoby, której na Pani zależy, która Panią kocha. Z czasem fascynacja opadnie i wróci codzienność. Przytoczę słowa mojej babci " teraz gdy cos się niszczy wyrzucamy to, kiedyś było naprawiane" na wycieczki można jeździć z dziećmi z przyjaciółmi, wiele rzeczy możecie Państwo robić oddzielnie i może ten dystans i swoja przestrzeń spowoduje inne spojrzenie. Jeśli to nic nie pomoże i nadal będzie czuć się Pani stłamszona, powinna Pani się rozwieść i układać życie na nowo ale zdrada to najgorsze co może zrobić Pani mężowi to największe poniżenie innego człowieka.
Te słowa naszych babć to też z innego powodu są używane. Po prostu kiedyś było niewyobrażalne to, że można wziąć rozwód, bo co ludzie powiedzą. Więc ludzie nie tyle naprawiali, co do śmierci się ze sobą męczyli, często w osobnych łóżkach, a jak była możliwość to w osobnych pokojach.
Loka prawda, ale ja też mam odczucie że ludzie zamiast trochę zbalansować się to poszli ze skrajności w skrajność.. i zbyt łatwo się rozwodzą i zdradzają..
Żuczek-gnojownik to człowiek, który niczego nie chce zmienić, ulepszyć, nie chce spróbować czegoś nowego, tak jakby nie miał marzeń i fantazji.
I myślisz, że faceci po 40-tce nie chcą nic zmieniać?
Zapewniam cię, że w tym wieku to się bierze o 10, 20 lat młodsze kobiety i od nowa buduje się życie.
To co ty postrzegasz jako zgnuśnienie, to wynik wieloletniego miałkiego związku z kobietą, która potrafi kołki na głowie ciosać i obwiniać o wszystko.
Nawet na kłótnię nie ma się siły, więc faceci się odcinają, by mieć spokój.
Żadna kobieta oczywiście nie widzi w tym swojej winy.
Bardzo zabawne jest, jak kobieta mówi, jak to jej stary zramolał, nic nie chce robić.
A okazuje się, że z nią nie chce robić, że ma fajne pasje, że ma swoje życie. Ale to trzeba chcieć słuchać.
42 2022-11-04 12:11:57 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-11-04 12:13:58)
Śmieszy mnie zawsze taka sytuacja, kiedy zaczyna się to smęcenie nad tym, że faceci są "beznadziejni", bo są bardziej poukładani czy przewidywalni(WTF?) a kobiety takie przebojowe i rozwojowe. Zawsze ten ustabilizowany i tzw jednostajny tryb życia jest traktowany jako ten gorszy. Poza oczywistymi bzdurami, wynikającymi z generalizacji, to dlaczego ten niby idealny, jedyny słuszny schemat ma obowiązywać? Tak bardzo dołujące i beznadziejne jest to jeżdżenie na działkę? Jak się coś wykona 2 razy to samo, to już jest "nudnbe"?
Co jeszcze facet ma zacząć robić, aby kobieta uznała, że postępuje prawidłowo?
Pojawiają się tu dwie skrajności: całkowita monotonia i czyste szaleńśtwo. Ten opis, jaki prezentuje Autorka idealnie nadaje się dla singli, par czy ewentulanie małżeństw bezdzietnych, ale czy w przeciętnej rodzinie, gdzie są dzieci, kredyt, dom i nne obowiązki, da się prowadzić takie "szaleńcze" życie? Z pewnością przeciętna osoba nabrałaby ochoty na pewne zmiany czy modyfikacje sposobu spędzania wolnego czasu, ale tutaj wyłania się ta całkowita pogarda do jakiejkolwiek stabilnośći, powtarzalności czy akcetowaniu pewnych schemtów - mają być wyłącznie ciągłe zmiany, niezależnie na czym by polegały i co potem przyniosą. Czy zatem wszystko, za co się w życiu bierzemy ma być niedokończone, bo za chwilę już się nam znudzi?
Bohaterowie się po prostu nie dobrali, ale, jak zawsze, ta poukładana i "schematyczna" postawa jest odbierana negatywnie. Ciekawe, że wcześniej nie było tego widać..
Błąd. Faceci tak robią, bo muszą.
Chyba to wewnętrzny przymus. Ktoś im zabrania marzyć?
Facet po 40-tce to jeszcze ma sprawność.
Kobieta po 40-tce to już często operacje plastyczne pozostają (zdarzają się wyjątki, ale to tylko wyjątki).
Nie rozmawiamy o wyglądzie. Rozmawiamy o tym co siedzi w środku człowieka
I tak jest zaraz po 30-tce. Po 40-tce to już się robi typowa Grażyna.
Ja rozumiem, że myślenie według prostych schematów jest dla Ciebie łatwiejsze. Ale proszę nie wmawiaj nikomu, że świat po 40-tce składa się wyłącznie z zaniedbanych i roszczeniowych Grażyn oraz fantastycznych i zadbanych Adonisów. Obydwoje wiemy, że to nieprawda
Bo na mężczyznach spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie.
Tu nie ma dużo miejsca na szaleństwa, gdy się ma mieszkanie na kredyt i dzieci oraz martwią się, by jakoś przeżyć.
Rozumiem, że w Twoim świecie zawodowo pracują tylko mężczyźni?
Ilu widziałaś facetów po rozwodzie, którzy po 40-tce kupują fajny samochód lub motor, idą na siłownię oraz szukają nowej kobiety?
Tak to wygląda, gdy uwolnili po latach od obciążeń i wampirów energetycznych jakimi były ich żony.
Owszem. Po jednej i drugiej stronie widzę ludzi, którzy po wyjściu ze związku jakby odżywają. Ale nawet tutaj zauważam, że mężczyźni idą częściej w kierunku myślenia: kobiety to zło i są wszystkiemu winne. My mężczyźni jesteśmy zajebiści i bez wad. Ilu mężczyzn potrafiło się wprost przyznać, że też dali dupy w związku?
holka777 napisał/a:ewa po 40 napisał/a:Razem od 19 lat po ślubie dzieci. Oboje pracujemy. Ja otwarta na ludzi ekspansywna głodna wiedzy i rozwoju osobistego. Doszkalam się, lubię swoją pracę. Dbam o siebie, o jakość jedzenia dla siebie i rodziny. On introwertyk działkowicz zawodowo przeciętny ale stara się. Jednak nie dba o siebie zaniedbany otyły bez zasad żadnego zdrowego odżywiania. Nie interesuje go zwiedzanie świata, kraju, zobaczenia czegokolwiek innego niż wyjazd każda wolną chwilę na działkę. Jeździmy razem czasem, ale ma pretensje że nie chcemy z nim jeździć za każdym razem. Kazdą moją propozycję na wyjazd na weekend gdzieś to odmawia bo nie warto nie opłaca się. Z dziećmi też nie zwiedza nie pokazuje. Tak od zawsze było zresztą. Ja od zawsze sama zaangażowana w edukację i rozwój dzieci i pracę zawodową. On nieobecny. seks nie jest tu problemem. Jednak po analizie naszych wspólnych lat dochodzę do wniosku że rozmijamy się mamy tak różne potrzeby, żeysle.czy to ma sens, czy w takiej relacji tkwić? Chciałabym chodzić po górach zobaczyć inne piękne miejsca w pl, a tu..nic nie warto. Uczucie moje wygasa, zaczynam być obojętna, on mnie kocha to wiem, ale czy bycie w takim jałowym związku ma sens..i tak do 60??? Dodam, że zaczęłam spotykać się z kimś i doszło zauroczenie innym, które dodatkowo obrzydza - uwydatnia wady męża. Czy potrzebna tu terapia jeśli uczucie wygasa i widmo takiej jakości życia przede mną..?
Przedstawiła Pani książkowy schemat wielu związków... które niestety źle się kończą tylko dla tego, że brakuje rozmów, przedstawienia swoich oczekiwań i uczuć, zrozumienia partnera no i w końcu ucieczka w ramiona innego/innej, może będzie lepiej ale tylko może... czy warto rujnować życie osoby, której na Pani zależy, która Panią kocha. Z czasem fascynacja opadnie i wróci codzienność. Przytoczę słowa mojej babci " teraz gdy cos się niszczy wyrzucamy to, kiedyś było naprawiane" na wycieczki można jeździć z dziećmi z przyjaciółmi, wiele rzeczy możecie Państwo robić oddzielnie i może ten dystans i swoja przestrzeń spowoduje inne spojrzenie. Jeśli to nic nie pomoże i nadal będzie czuć się Pani stłamszona, powinna Pani się rozwieść i układać życie na nowo ale zdrada to najgorsze co może zrobić Pani mężowi to największe poniżenie innego człowieka.
Te słowa naszych babć to też z innego powodu są używane. Po prostu kiedyś było niewyobrażalne to, że można wziąć rozwód, bo co ludzie powiedzą. Więc ludzie nie tyle naprawiali, co do śmierci się ze sobą męczyli, często w osobnych łóżkach, a jak była możliwość to w osobnych pokojach.
masz rację ale sens przekazu był inny... teraz wszystkim wszystko przychodzi tak łatwo bez poszanowania ludzkich uczuć...
Śmieszy mnie zawsze taka sytuacja, kiedy zaczyna się to smęcenie nad tym, że faceci są "beznadziejni", bo są bardziej poukładani czy przewidywalni(WTF?) a kobiety takie przebojowe i rozwojowe. Zawsze ten ustabilizowany i tzw jednostajny tryb życia jest traktowany jako ten gorszy.
Zbyt duże uproszczenie. Żaden z tych światów nie jest ani lepszy, ani gorszy. Ale ważne jest aby obydwie strony czuły się dobrze w związku. To chyba logiczne, nie?
Po prostu kiedyś było niewyobrażalne to, że można wziąć rozwód, bo co ludzie powiedzą. Więc ludzie nie tyle naprawiali, co do śmierci się ze sobą męczyli, często w osobnych łóżkach, a jak była możliwość to w osobnych pokojach.
Masz rację, co do tego, że nie ma sensu się kisić do końca życia w nieudanym związku.
Ale kobiety poszły teraz w skrajność.
Chcą szybko małżeństwa, bo koleżanki już są po.
A po roku okazuje się, że jednak nie to. Dobrze jak nie ma dziecka.
Przy mniejszych problemach lecą od razu do prawnika z wnioskiem o rozwód.
Kiedyś szło się do księdza i były mediacje, rozmawiało się z rodziną, przyjaciółmi.
A teraz "przyjaciółki" (najczęściej niezamężne) doradzą "rozwiedź się jak tobie nie pasuje".
Czy wiesz jaki % małżeństw kończy się rozwodem w przeciągu 5 lat od ślubu?
Sprawdź ...
To co ty postrzegasz jako zgnuśnienie, to wynik wieloletniego miałkiego związku z kobietą, która potrafi kołki na głowie ciosać i obwiniać o wszystko.
Nawet na kłótnię nie ma się siły, więc faceci się odcinają, by mieć spokój.
Czyli co? Lepiej być nieszczęśliwym w miałkim związku niż poszukać szczęścia z kimś innym?
Problemem są tutaj skrajności, bo znamy zdanie jedynie Autorki. Ona najwidoczniej potrzebuje w życiu tych zmian i ciągłych nowości więcej, niż przeciętny człowiek. Nie znamy jej męża, ale wynika z tego, że jego wyłącznym zajęciem jest ta działka. Coż, ciężko mi w to wierzyć, ale nawet jeśli, to jednak widać tutaj chyba u Autorki przebijającą się niechęć do jakiegolwiek, powtarzającego się schemtu w życiu czy niewielkiej nawet rutyny. A takowych NIE DA się w życiu uniknąć.
Pytanie o związek słuszne, tylko czy to poczucie nieszczęśliwości można jakoś naprawić? Chyba tak.. Poza tym, to wrażęnie o miałokości jest ferowane zbyt szybko..
49 2022-11-04 12:31:02 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-11-04 12:34:27)
Miri, czy Ty w ogóle czytasz że zrozumieniem?
Napisałam że związki singli niech sobie robią co chcą, nikogo nie krzywdzą oprócz siebie.
Napisałam też że moja uwaga dotyczyła ROZMNAZANIA.
Albo język polski nie jest Twoim ojczystym, albo Ty niezbyt bystra jesteś, serio., albo z biologii miałaś jedynkę i nie wiesz do czego ludzie mają jajniki i jądra..
50 2022-11-04 12:37:50 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-11-04 12:39:44)
faceci są "beznadziejni", bo są bardziej poukładani czy przewidywalni(WTF?) a kobiety takie przebojowe i rozwojowe
Nie ma co uogólniać. Coś tam żonka musi sobie nawymyślać, żeby mąż stał się (w jej oczach) patałachem do kwadratu, a ona z boczniakiem tworzy taki wymarzony, super nowoczesny i rozwojowy tandem.
Miri, czy Ty w ogóle czytasz że zrozumieniem?
Napisałam że związki singli niech sobie robią co chcą, nikogo nie krzywdzą oprócz siebie.
Napisałam też że moja uwaga dotyczyła ROZMNAZANIA.
Albo język polski nie jest Twoim ojczystym, albo Ty niezbyt bystra jesteś, serio., albo z biologii miałaś jedynkę i nie wiesz do czego ludzie mają jajniki i jądra..
związek singli to jest oksymoron więc zajrzyj w końcu do tego słownika i zdecyduj się czy piszesz o związkach czy o singlach
Błąd. Faceci tak robią, bo muszą.
Chyba to wewnętrzny przymus. Ktoś im zabrania marzyć?
Małżonki
Facet po 40-tce to jeszcze ma sprawność.
Kobieta po 40-tce to już często operacje plastyczne pozostają (zdarzają się wyjątki, ale to tylko wyjątki).
Nie rozmawiamy o wyglądzie. Rozmawiamy o tym co siedzi w środku człowieka.
Facet idzie za wyglądem (kobiety też .
Ale to facet wybiera do związku.
Dobrze wyglądająca 50-tka łatwo znajdzie faceta na seks, ale do związku już nie.
I tak jest zaraz po 30-tce. Po 40-tce to już się robi typowa Grażyna.
Ja rozumiem, że myślenie według prostych schematów jest dla Ciebie łatwiejsze. Ale proszę nie wmawiaj nikomu, że świat po 40-tce składa się wyłącznie z zaniedbanych i roszczeniowych Grażyn oraz fantastycznych i zadbanych Adonisów. Obydwoje wiemy, że to nieprawda.
Oczywiście.
Kto znajdzie sobie szybciej partnera do związku: dobrze utrzymana kobieta po 40-tce, czy dobrze utrzymany facet po 40-tce?
Bo na mężczyznach spoczywa odpowiedzialność za utrzymanie.
Tu nie ma dużo miejsca na szaleństwa, gdy się ma mieszkanie na kredyt i dzieci oraz martwią się, by jakoś przeżyć.
Rozumiem, że w Twoim świecie zawodowo pracują tylko mężczyźni?.
Wszyscy pracują. Jednak to kobiety przyjmują, że to obowiązkiem faceta jest utrzymanie rodziny i zapewnienie bezpieczeństwa.
Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to obciążenie.
Ilu widziałaś facetów po rozwodzie, którzy po 40-tce kupują fajny samochód lub motor, idą na siłownię oraz szukają nowej kobiety?
Tak to wygląda, gdy uwolnili po latach od obciążeń i wampirów energetycznych jakimi były ich żony.
Owszem. Po jednej i drugiej stronie widzę ludzi, którzy po wyjściu ze związku jakby odżywają. Ale nawet tutaj zauważam, że mężczyźni idą częściej w kierunku myślenia: kobiety to zło i są wszystkiemu winne. My mężczyźni jesteśmy zajebiści i bez wad. Ilu mężczyzn potrafiło się wprost przyznać, że też dali dupy w związku?
Proszę cię, ile razy słyszałem, że faceci to brudasy, że zdradzają, są zaniedbani, tylko by piwsko chlali i nic nie robili.
Ile kobiet mówi, że są zajebiste, jaką to mają karierę, życie towarzyskie, pieniądze, a jednak są samotne.
Ilu mężczyzn potrafiło się wprost przyznać, że też dali dupy w związku?
W wyłącznie męskim gronie - dużo. Facet facetowi potrafi wygarnąć prawdę prosto w oczy bez upiększania.
Potrafimy (przynajmniej większość z nas) zobaczyć i ocenić nasze zachowanie.
Gdy facet zdradzi, to sobie tego nie układa i nie zmienia rzeczywistości.
Jak kobieta zdradzi to można usłyszeć tak nielogiczną argumentację, takie "fikołki" myślowe, że nieraz zdumienie bierze, że można tak myśleć i tak racjonalizować zdradę.
kobiety to zło i są wszystkiemu winne
Nawet sama to przyznałaś
Faceci też są winni i nie ma sensu uogólniać, czy przypisywać jakichkolwiek cech.
Ela210 napisał/a:Miri, czy Ty w ogóle czytasz że zrozumieniem?
Napisałam że związki singli niech sobie robią co chcą, nikogo nie krzywdzą oprócz siebie.
Napisałam też że moja uwaga dotyczyła ROZMNAZANIA.
Albo język polski nie jest Twoim ojczystym, albo Ty niezbyt bystra jesteś, serio., albo z biologii miałaś jedynkę i nie wiesz do czego ludzie mają jajniki i jądra..związek singli to jest oksymoron więc zajrzyj w końcu do tego słownika i zdecyduj się czy piszesz o związkach czy o singlach
Piszę o luznych związkach ludzi będących wcześniej singlami takimi na dany etap życia, czyli dopóki ktoś spełnią jakieś wymagania:
Mniejsza o definicję, chyba jasno napisałam, że nie chodzi mi o 2 osoby które chcą że sobą przeżyć życie.
Na życie to znaczy: na dobre i na złe.
Chyba już wystarczająco jasno.
54 2022-11-04 12:50:40 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-11-04 12:50:56)
kobiety to zło i są wszystkiemu winne
Jest wielu, którzy by chcieli zmieniać naturę kobiet. Ale bardzo się mylą. Kobiety muszą szukać tych bardziej zaradnych, muszą być niezadowolone z facetów i przede wszystkim sprawiać, żeby brali się za robotę i myślenie. Gdyby było inaczej, tkwilibyśmy w epoce kamienia łupanego.
Czyli co? Lepiej być nieszczęśliwym w miałkim związku niż poszukać szczęścia z kimś innym?
Facet przez dziesięciolecia będzie tkwił w beznadziejnym związku. Sprawdź kto składa wnioski rozwodowe.
Facet nie bez przyczyny "gnuśnieje". To forma "obrony".
Myślisz, że który facet by nie chciał wyjechać na wakacje do Hiszpanii, pochodzić po górach, skoczyć z samolotu, mieć swój motor, motorówkę?
Tylko my wiemy, że to my musimy na to zarobić.
Kobiety jednak uważają, że na to zasługują i oczekują.
Chciałbym się dowiedzieć, która z Pań z forum zaprosiła i zapłaciła (również za niego) za dwutygodniowy wyjazd ze swoim partnerem.
Przecież faceci tak robią, dlaczego kobiety nie
Też pracują i nieraz zarabiają więcej ...
titty napisał/a:Czyli co? Lepiej być nieszczęśliwym w miałkim związku niż poszukać szczęścia z kimś innym?
Facet przez dziesięciolecia będzie tkwił w beznadziejnym związku. Sprawdź kto składa wnioski rozwodowe.
Facet nie bez przyczyny "gnuśnieje". To forma "obrony".Myślisz, że który facet by nie chciał wyjechać na wakacje do Hiszpanii, pochodzić po górach, skoczyć z samolotu, mieć swój motor, motorówkę?
Tylko my wiemy, że to my musimy na to zarobić.
Kobiety jednak uważają, że na to zasługują i oczekują.Chciałbym się dowiedzieć, która z Pań z forum zaprosiła i zapłaciła (również za niego) za dwutygodniowy wyjazd ze swoim partnerem.
Przecież faceci tak robią, dlaczego kobiety nie
Też pracują i nieraz zarabiają więcej ...
Ja
Jest wielu, którzy by chcieli zmieniać naturę kobiet. Ale bardzo się mylą. Kobiety muszą szukać tych bardziej zaradnych, muszą być niezadowolone z facetów i przede wszystkim sprawiać, żeby brali się za robotę i myślenie. Gdyby było inaczej, tkwilibyśmy w epoce kamienia łupanego.
Cywilizację pchają do przodu jednostki, a większość ją utrzymuje.
Kobiety muszą szukać bardziej zaradnych, ale same nie wiedzą co to znaczy.
Naprawdę spotkałem się z opinią, że zaradny facet to taki, który potrafi zmienić olej w silniku.
Na pytanie czy wie jak to wygląda, czy da się to zrobić bez podnośnika i co zrobić ze zużytym olejem nie uzyskałem jednak odpowiedzi
Kobiety myślą, że jak wezmą faceta w kierat, to będzie dobrze. Potrafią zajechać takiego faceta. Po kilku latach z faceta z ambicjami, chęciami zostaje jak to określili "Żuczek-gnojownik". I wielki lament, że facet "skapciał".
No ciekawe przez kogo?!?
Ja
Zaczynam Ciebie lubić
Loka prawda, ale ja też mam odczucie że ludzie zamiast trochę zbalansować się to poszli ze skrajności w skrajność.. i zbyt łatwo się rozwodzą i zdradzają..
Nie usprawiedliwiam zdrady nigdzie. Co napisałam w pierwszym poście tutaj.
Natomiast uważam, że skoro ludzie nie chcą ze sobą żyć i jest możliwość rozwodu, to jak najbardziej można z tej możliwości skorzystać.
Przez nikogo.
Nieporozumienie jest na początku,
Niby wiele jak nie większość par przynajmniej 19 lat temu brało śluby kościelne. Czy stając przed tym ołtarzem rozumieli w ogóle co sobie obiecują?
W USA jest fajny zwyczaj układania przysięgi osobiście, co ma większy sens.
Bo wtedy przysięga autorki mogłaby brzmieć jak układ konsorcjum między firmami i określać dokładnie warunki do osiągnięcia określonych celów.
I nikt nie miałby do nikogo pretensji.
Np określać, że trzeba razem jeżdzić na działkę, albo razem skakać na bungee, jeść to samo, utrzymywać określoną wagę, określoną pensję do domu przynosić, określoną stanowisko piastować w pracy, by można było powiedziec: Mój mąż jest ..kierownikiem, dyrektorem, prezesem..
Lady Loka napisał/a:Po prostu kiedyś było niewyobrażalne to, że można wziąć rozwód, bo co ludzie powiedzą. Więc ludzie nie tyle naprawiali, co do śmierci się ze sobą męczyli, często w osobnych łóżkach, a jak była możliwość to w osobnych pokojach.
Masz rację, co do tego, że nie ma sensu się kisić do końca życia w nieudanym związku.
Ale kobiety poszły teraz w skrajność.
Chcą szybko małżeństwa, bo koleżanki już są po.
A po roku okazuje się, że jednak nie to. Dobrze jak nie ma dziecka.Przy mniejszych problemach lecą od razu do prawnika z wnioskiem o rozwód.
Kiedyś szło się do księdza i były mediacje, rozmawiało się z rodziną, przyjaciółmi.
A teraz "przyjaciółki" (najczęściej niezamężne) doradzą "rozwiedź się jak tobie nie pasuje".Czy wiesz jaki % małżeństw kończy się rozwodem w przeciągu 5 lat od ślubu?
Sprawdź ...
Nie sprawdzam, bo nie mam po co.
Każdy sam stwierdza, jakie problemy są dla niego/niej wystarczające, żeby lecieć do prawnika.
Już lecę z problemami do księdza, dobry żart zwłaszcza, że ludzie z pokolenia moich dziadków w zdecydowanej większości twierdzą, że nie wynosi się problemów poza dom. To już widzę, jak szli po poradę do księdza. A w obecnych czasach? Kto normalny idzie po poradę do kogoś, kto o żonie to tylko w tv i książkach czytał.
Ja też uważam, że jak ludzie dochodzą do takiego etapu, że przychodzą na forum opisać, jak ciężko im jest z partnerem, to powinni się rozejść. Bo widocznie ta osoba nie chce mediacji, nie chce rozmów i terapii, tylko chce mieć spokój. I ma do tego pełne prawo.
Ja też przyjaciółkom mówiłam, jak narzekały na swoich facetów, że skoro tak jest źle, to żeby się rozejść. I bum, po kolejnych latach prób ratowania i tak do tego dochodziło. Czasami się nie uratuje.
Moi dziadkowie spędzili razem całe życie kłócąc się na zmianę z milczeniem względem siebie. Dziadek chciał się rozwieść, babcia się darła, że żadna z jej koleżanek rozwodu nie miała, to ona też nie weźmie i koniec. I myślę, że dziadek byłby zupełnie innym człowiekiem, gdyby mógł faktycznie wtedy wziąć rozwód i ułożyć sobie życie z kimś innym.
Kobiety muszą szukać bardziej zaradnych, ale same nie wiedzą co to znaczy.
Naprawdę spotkałem się z opinią, że zaradny facet to taki, który potrafi zmienić olej w silniku.
Na pytanie czy wie jak to wygląda, czy da się to zrobić bez podnośnika i co zrobić ze zużytym olejem nie uzyskałem jednak odpowiedzi
Z tą zaradnością to faktycznie wychodzi nieźle czasem.
Ja ogarniam takie tematy, stąd dzwoni koleżanka, czy innej koleżance podjadę wymienić koło bo kapeć.
Odpowiadam, że tak, ale pytam od razu - klucz do kół jest? Lewarek jest? Zapas jest? I czy napompowany - po czym dostaję odpowiedź, że ona nie wie, ja jestem przecież "samochodowy" to sobie poradzę.
No to zabieram cały zestaw kluczy i dwa lewarki, bo przecież panie nie są w stanie określić jaki rocznik samochodu, a skąd ja mam z głowy wiedzieć jaki klucz do kół idzie, jakim lewarkiem podejść - teraz pytanie, co to ma wspólnego z zaradnością?
Ani nie jestem mechanikiem, ani wulkanizatorem, ale kobiety upraszczają, jak mówisz że ogarniasz takie rzeczy to znaczy, że w każdym samochodzie już umiesz/wiesz jak to zrobić, gdzie okazuje się, że ktoś dowali jakąś złodziejkę na feldze a oczywiście kluczyka do niej brak i baw się kolego "zaradny"
Nie wszystko da się w dzisiejszych czasach zrobić "zaradnością"
Ela210 napisał/a:Ludziom po 40 dopiero powinny się uaktywnić jajniki i jądra i dopiero po osiągnięciu dojrzałość psychicznej powinno się wybierać partnera na życie.
Dlaczego “na życie”? Czy to jakiś cel do odhaczenia? Znalezienie "tego jedynego"?
A może bardziej realistycznie wybierać partnera na dany etap życia?Ciekawa koncepcja do rozważenia “Związek, umowa na czas określony”
https://www.youtube.com/watch?v=EQG2tZt120M
M!ri, Ty juz jestes wyborem swojego partnera na dany etap zycia.
Jak on sie troche dorobi a Tobie przybedzie pare lat to Cie wymieni na mlodsza
M!ri, Ty juz jestes wyborem swojego partnera na dany etap zycia.
Ja jestem jego wyborem, on moim. Dobrze się wybraliśmy.
Jak nam przestanie być po drodze to zrewidujemy sens związku, przecież nie będziemy się wzajemnie męczyć w imię… właściwie czego?
Jak on sie troche dorobi a Tobie przybedzie pare lat to Cie wymieni na mlodsza
Skąd pomysł że już nie jest dorobiony?
65 2022-11-04 14:03:49 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-11-04 14:04:52)
JohnyBravo777 napisał/a:M!ri, Ty juz jestes wyborem swojego partnera na dany etap zycia.
Ja jestem jego wyborem, on moim. Dobrze się wybraliśmy.
Jak nam przestanie być po drodze to zrewidujemy sens związku, przecież nie będziemy się wzajemnie męczyć w imię… właściwie czego?
Nie zrewidujecie. Jego wartosc wzrosnie, twoja zmaleje - tutaj nie ma co rewidowac.
Ciesz sie byciem jego etapem poki trwa