Ja także.
67 2022-10-14 18:03:35 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-10-14 18:05:13)
Wielokropek napisał/a:Tylwyth Teg napisał/a:(...) Możemy przejść na priv jak chcesz
Noż przecież to zaproponowałam ociupinę wyżej.
Yyy tak, umknęło mi w tym ferworze Johnny'owych analiz i mundrości
Już napisałam
Pewnie, wszystko moja wina
Taka z Ciebie wojowniczka sprawiedliwosci i egoistycznego indywidualizmu ale jak przychodzi co do czego to zrzucasz wine na kogos innego.
Tak zapowietrzylas w swoim niekontrolowanym gniewie, ze Cie oslepilo?
To wtedy miałaby to, czego została prawdopodobnie nauczona: silne emocje, huśtawki, dramaty, walka o związek i dyrdymały o "prawdziwej miłości". Dziewczyna ma problem, ale dopóki tego nie przyzna, nikt nie będzie w stanie jej pomóc.
Tylko dziecka szkoda...
Dokładnie tak.
Sama wie, że jest "ciężka", ale uważa, że on ma ją taką tolerować.
A odebrać dziecko i kop w dupę.
Jedyna metoda, by takie toksyki się ogarnęły i nie robiły bliskim piekła w życiu.
69 2022-10-14 18:12:52 Ostatnio edytowany przez Motocyklistka (2022-10-14 18:14:04)
Też jestem DDA. Też miałam problem z poczuciem własnej wartości. Terapia zdziałała cuda. Tyle tylko, że ja wiedziałam, że problem jest we mnie. I to ja muszę się naprawić. Ty widzisz problem w mężu.
Tylwyth Teg napisał/a:Wielokropek napisał/a:Noż przecież to zaproponowałam ociupinę wyżej.
Yyy tak, umknęło mi w tym ferworze Johnny'owych analiz i mundrości
Już napisałam
Pewnie, wszystko moja wina
Taka z Ciebie wojowniczka sprawiedliwosci i egoistycznego indywidualizmu ale jak przychodzi co do czego to zrzucasz wine na kogos innego.
Tak zapowietrzylas w swoim niekontrolowanym gniewie, ze Cie oslepilo?
Dżony przyznaj... masz te dni, co..? Ciężko Ci, rozumiem, ale ściskam, wspieram i całuję. To musi być trudne <3
Wiem że mam ciężki charakter, ale chcę nad nim pracować, będę w stanie tylko wtedy kiedy Mąż będzie taki jak wcześniej.
A czy Ty jesteś tą samą kobietą w jakiej on się zakochał?
Nie kieruj się życzeniowością tylko rzeczywistością. A rzeczywistość jest taka że kopiesz chłopa bo nie radzisz sobie ze sobą.
I naprawdę chcesz żeby był z Tobą z obowiązku? Pamiętaj że każdego można "zakopać".
Zagadaj go że rzeczywiście schudł i poproś żeby Tobie pomógł - to jest dobra droga bo zaczniecie coś razem robić/dzielić.
A ja myślę że jest to jakiś wykopowy trolling.
Żyje 36 lat, a nigdy nawet nie zahaczyłem o taki poziom aberracji jak w watkach tej autorki.
Pytanie serio.
znacie osobę które choć trochę zachowywała by się jak autorka i tak naprawdę, wbrew temu co tu pisze,nie miała ani grama auto refleksji?
A ja myślę że jest to jakiś wykopowy trolling.
Żyje 36 lat, a nigdy nawet nie zahaczyłem o taki poziom aberracji jak w watkach tej autorki.
Pytanie serio.
znacie osobę które choć trochę zachowywała by się jak autorka i tak naprawdę, wbrew temu co tu pisze,nie miała ani grama auto refleksji?
Tak.
Szeptuch napisał/a:A ja myślę że jest to jakiś wykopowy trolling.
Żyje 36 lat, a nigdy nawet nie zahaczyłem o taki poziom aberracji jak w watkach tej autorki.
Pytanie serio.
znacie osobę które choć trochę zachowywała by się jak autorka i tak naprawdę, wbrew temu co tu pisze,nie miała ani grama auto refleksji?Tak.
a to mnie zdziwiłaś.
możesz przybliżyć sprawę?
@Szeptuch, no w tym wątku muszę się z tobą zgodzić.
Troll albo ostatnie stadium jakiejś choroby.
76 2022-10-15 09:13:03 Ostatnio edytowany przez chomik9911 (2022-10-15 09:16:00)
Przeczytałam wszystkie Twoje wątki i wypowiedzi o mężu. Ty bardzo nie lubisz swojego męża, a jeszcze bardziej siebie. Zastanawiałaś się jakie piekło robisz mężowi, synowi i sobie? Rozwalasz związek, upokarzasz męża, oczekujesz że będzie czytał w Twoich myślach. Lada dzień nim się obejrzysz to w tej atmosferze pełnej wrogości, zazdrości i braku szacunku będzie dorastał Twój syn. Zniszczysz mu dzieciństwo, zakładając, że Twój mąż wcześniej nie ucieknie. Twój mąż nie ma kochanki - Twój mąż się po prostu poddał, ma dosyc przemocy psychicznej której doświadcza i ma dosyć proszenia się o seks. Masz koszmarny problem ze sobą, swoją niską samooceną i przenosisz to na rodzinę, nie dopuszczasz w ogóle myśli że to TWOJA wina. Na terapię z Nfz nie czeka się dwóch lat - korzystałam z takiej i czekałam ok. 2 miesięcy na pierwsze spotkanie, a następnie pracowaliśmy co tydzień z terapeutą, więc nie uwierzę w te banialuki. To, ze byłaś u psychologa 3 razy i Ci nie pomógł wcale się nie dziwię - terapia trwa nawet dwa lata i to bardzo żmudna Twoja praca. Zniszczysz sobie życie jak się za siebie nie weźmiesz, kompletnie nie potrafisz się komunikować i tego właśnie nauczysz niestety swoje dziecko. Twoja wypowiedź o tym, jak Twój mąż osiągnął sukces i schudł , a Ciebie krew zalała mnie osobiście zszokował, co Ty masz w głowie dziewczyno? Cierpię jak pomyślę, że kolejne dziecko będzie się wychowywało w dysfunkcyjnej rodzinie..
77 2022-10-15 10:00:35 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-10-15 10:01:49)
A ja myślę że jest to jakiś wykopowy trolling.
Żyje 36 lat, a nigdy nawet nie zahaczyłem o taki poziom aberracji jak w watkach tej autorki.
Pytanie serio.
znacie osobę które choć trochę zachowywała by się jak autorka i tak naprawdę, wbrew temu co tu pisze,nie miała ani grama auto refleksji?
Oczywiście, że znam. Przedstawiałem tu niedawno scenę jaką zrobiła zona mojego kolegi z pracy, gdy musiała jechać na stację kupić paliwo. Wiele kobiet przesuwa granicę w związku do granic absurdu.
Przyszedł mi do głowy inny przykład innego kolegi. On akuratnie jest kobieciarzem. Uprawia seks z wynudzonymi zonami. Podczas gdy jedna z takich zon, uprawiła z nim seks będąc na górze. Zadzwonił jej mąż przypominając jej, że miała być w jakimś lokalu na oglądaniu wspólnie z paczką meczu. Ona zapytała tylko, czy pranie włączył w pralce. On powiedział, że nie. A ona wiedziałam, źe nie mogę na ciebie liczyć i się rozłączyła.
. Ona zapytała tylko, czy pranie włączył w pralce. On powiedział, że nie. A ona wiedziałam, źe nie mogę na ciebie liczyć i się rozłączyła.
Ha! Dobre Widocznie nie tylko w kwestii prania mąż był niewydolny
Jak już historyjki to w drugą stronę. Byłem na weselu, był już wieczór i siedzieliśmy na zewnątrz lokalu. W międzyczasie podali jakąś tam zupę czy coś podobnego. Żonka jednego z gości przybiegła do niego z informacją, żeby przyszedł do stołu jeść. On powiedział, że tu mu się dobrze gada i niech ona tu przyniesie. Pobiegła szybciutko i za chwilkę przyniosła. On na to a łyżka gdzie? Od razu pobiegła i przyniosła łyżkę. Na co on mówi, ale co mam tak jeść tą zupę bez chleba? Pobiegła i przyniosła chleb. Wszyscy stali i patrzyli, jak ona posłusznie wykonuje jego polecenia.
80 2022-10-15 17:58:00 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-10-15 18:04:34)
W 3 miesiące zrzucił 7 kg, jak mi się pochwalił to aż mi para z uszu poszła bo ja w tym samym czasie przytyłam 4. Jak mu powiedziałam żeby mnie nie dobijał i mało mnie interesuje jego chwalenie się to już nawet się nie obraził tylko skomentował coś w stylu: "a no tak, zapomniałem, że od Ciebie to tylko taki komentarz może paść" i sobie poszedł do synka.
Nie wiem czy sobie z tym poradzę...
Kochana, to przemoc psychiczna pod przykrywką dobroduszności. Gdyby Ci powiedział "schudnij" to mogłabyś mu zrzucić, że nie liczy się a Twoimi uczuciami i nie rozumie jak Ci jest trudno. A w taki sposób pięknie Cię załatwił i jeszcze pozuje na ofiarę.
Jak on z Tobą takimi sposobami pogrywa, to wcale mnie nie dziwi, że masz ciągle zły humor w domu.
Poczytaj sobie o manipulacji.
Kasia995 napisał/a:W 3 miesiące zrzucił 7 kg, jak mi się pochwalił to aż mi para z uszu poszła bo ja w tym samym czasie przytyłam 4. Jak mu powiedziałam żeby mnie nie dobijał i mało mnie interesuje jego chwalenie się to już nawet się nie obraził tylko skomentował coś w stylu: "a no tak, zapomniałem, że od Ciebie to tylko taki komentarz może paść" i sobie poszedł do synka.
Nie wiem czy sobie z tym poradzę...
Kochana, to przemoc psychiczna pod przykrywką dobroduszności. Gdyby Ci powiedział "schudnij" to mogłabyś mu zrzucić, że nie liczy się a Twoimi uczuciami i nie rozumie jak Ci jest trudno. A w taki sposób pięknie Cię załatwił i jeszcze pozuje na ofiarę.
Jak on z Tobą takimi sposobami pogrywa, to wcale mnie nie dziwi, że masz ciągle zły humor w domu.
Poczytaj sobie o manipulacji.
Podpisuję się pod tym.
Kochana, to przemoc psychiczna pod przykrywką dobroduszności. Gdyby Ci powiedział "schudnij" to mogłabyś mu zrzucić, że nie liczy się a Twoimi uczuciami i nie rozumie jak Ci jest trudno. A w taki sposób pięknie Cię załatwił i jeszcze pozuje na ofiarę.
Jak on z Tobą takimi sposobami pogrywa, to wcale mnie nie dziwi, że masz ciągle zły humor w domu.
Poczytaj sobie o manipulacji.
ha, ha, ha ...
Agnes76 napisał/a:Kochana, to przemoc psychiczna pod przykrywką dobroduszności. Gdyby Ci powiedział "schudnij" to mogłabyś mu zrzucić, że nie liczy się a Twoimi uczuciami i nie rozumie jak Ci jest trudno. A w taki sposób pięknie Cię załatwił i jeszcze pozuje na ofiarę.
Jak on z Tobą takimi sposobami pogrywa, to wcale mnie nie dziwi, że masz ciągle zły humor w domu.
Poczytaj sobie o manipulacji.ha, ha, ha ...
Co cię tak śmieszy?
Poziom odklejenia tego wątku (i tych pozostałych autorki) mnie przerasta. Też mi się wydało, że to może być trolling, bo no.. NO SERIO?! Potem jednak przeczytałam, że ona jest po ciąży.
I nawet chciałam coś napisać, bo sama w trakcie ciąży zagrożonej i potem po ciąży miałam niezłe fazy związane ze strachem że mnie mąż zostawi (i ogólnie z różnymi dziwnymi tematami), więc wiem jak to może być. ALE.
I TERAZ CZYTAĆ UWAŻNIE.
ALE ktoś to już napisał autorce wcześniej, a ona na to że nie pójdzie na terapię, bo to by było przyznanie racji jej mężowi. W tym momencie JA ODPADŁAM.
Powodzenia, gotuj się w swoim własnym bagnie i ludziom zadków nie zawracaj. Słowa nie napiszę, bo będę się tylko produkować na poważnie, a tá gwiazda mi rzuci argumentem tego typu. Sorry, jak dbasz, tak masz. Żyj ze sobą, jak ci się nie chce. Nóż ludzie są perfidni nieprawdopodobnie.
Poziom odklejenia tego wątku (i tych pozostałych autorki) mnie przerasta. Też mi się wydało, że to może być trolling, bo no.. NO SERIO?! Potem jednak przeczytałam, że ona jest po ciąży.
I nawet chciałam coś napisać, bo sama w trakcie ciąży zagrożonej i potem po ciąży miałam niezłe fazy związane ze strachem że mnie mąż zostawi (i ogólnie z różnymi dziwnymi tematami), więc wiem jak to może być. ALE.
I TERAZ CZYTAĆ UWAŻNIE.
ALE ktoś to już napisał autorce wcześniej, a ona na to że nie pójdzie na terapię, bo to by było przyznanie racji jej mężowi. W tym momencie JA ODPADŁAM.
Powodzenia, gotuj się w swoim własnym bagnie i ludziom zadków nie zawracaj. Słowa nie napiszę, bo będę się tylko produkować na poważnie, a tá gwiazda mi rzuci argumentem tego typu. Sorry, jak dbasz, tak masz. Żyj ze sobą, jak ci się nie chce. Nóż ludzie są perfidni nieprawdopodobnie.
Mąż ją w dupę kopnie, dzieciaka zabierze i zostanie sama, bo wszyscy się od niej odwrócą.
Nic dziwnego, przy takim charakterze ...
I chłopa i dziecka tylko szkoda.
Kochana, to przemoc psychiczna pod przykrywką dobroduszności. Gdyby Ci powiedział "schudnij" to mogłabyś mu zrzucić, że nie liczy się a Twoimi uczuciami i nie rozumie jak Ci jest trudno. A w taki sposób pięknie Cię załatwił i jeszcze pozuje na ofiarę.
Jak on z Tobą takimi sposobami pogrywa, to wcale mnie nie dziwi, że masz ciągle zły humor w domu.
Poczytaj sobie o manipulacji.
lol, czegokolwiek by nie powiedział to i tak by było źle, bo schudnij to nie liczy się z uczuciami, schudłem i ci mowie- to manipulacja, faktycznie powinien powiedzie jedz jedz bo za wąska w biodrach jesteś.
ja uważam ze to musi być jakiś trolling, rzadko bywa żeby ktoś był tak kompletnie bezrefleksyjny i to w dodatku nad swoim własnym życiem.
87 2022-10-17 23:12:13 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-10-17 23:15:51)
... gotuj się w swoim własnym bagnie i ludziom zadków nie zawracaj
... Słowa nie napiszę, bo będę się tylko produkować na poważnie, a tá gwiazda mi rzuci argumentem tego typu.
... Nóż ludzie są perfidni nieprawdopodobnie.
Po co w ogole piszesz jak nie chcesz pomoc?
To jakis krzyk o pomoc? Bo widac, ze masz spory zal do ludzi.
1.Chodzenie na terapię nie przynosi żadnego efektu.
By efekt był, potrzeba dużo determinacji i pracy własnej (pod okiem psychoterapeuty) nad sobą.
2. Jesteś na prostej drodze do rozwalenia, z Twej przyczyny, związku. To, że mąż znosi Twe "harce", jest dowodem na to, że bardzo Cię kocha, ale "dzban wodę nosi dopóki mu się ucho nie urwie". Uważaj!
***
I jeszcze jedno.
Nie wiem, czy kochasz męża, ale siebie na pewno nie.
On znosi jej harce bo se innej już nie znajdzie... ogólnie współczuję twojemu mężowi ^^
Agnes76 napisał/a:Kasia995 napisał/a:W 3 miesiące zrzucił 7 kg, jak mi się pochwalił to aż mi para z uszu poszła bo ja w tym samym czasie przytyłam 4. Jak mu powiedziałam żeby mnie nie dobijał i mało mnie interesuje jego chwalenie się to już nawet się nie obraził tylko skomentował coś w stylu: "a no tak, zapomniałem, że od Ciebie to tylko taki komentarz może paść" i sobie poszedł do synka.
Nie wiem czy sobie z tym poradzę...
Kochana, to przemoc psychiczna pod przykrywką dobroduszności. Gdyby Ci powiedział "schudnij" to mogłabyś mu zrzucić, że nie liczy się a Twoimi uczuciami i nie rozumie jak Ci jest trudno. A w taki sposób pięknie Cię załatwił i jeszcze pozuje na ofiarę.
Jak on z Tobą takimi sposobami pogrywa, to wcale mnie nie dziwi, że masz ciągle zły humor w domu.
Poczytaj sobie o manipulacji.Podpisuję się pod tym.
Wciągnęłam się trochę w ten temat ostatnio i nie wydaję mi się że to była manipulacja z jego strony. Po prostu wyszedł zadowolony z łazienki i się pochwalił. Nie było tam jakiegoś specjalnego zamiaru ublizenia mi czy cokolwiek.
W pozostałych kwestiach, to mam wrażenie że jestem zbyt surowo przez was oceniana. To nie jest teraz tak, że te kłótnie są bez przerwy. Mieliśmy gorszy okres to kłóciliśmy się non stop, a teraz już kilka tygodni nic. To że mnie denerwuje to też czasem tylko, mam dni, że cały dzień chodzę jak osa i cokolwiek by nie zrobil to jest źle, a następnego dnia nic mi nie przeszkadza.
Mam swoje przywary, nie umiem go czasem docenić ale ogólnie to jest między nami ok. Też nie jest tak, że on mi się daje po sobie jeździć bo tak nie jest. Tyle, że on w przeciwieństwie do mnie nie bierze wszystkiego do siebie.
Dla mnie problemem jest zapanowanie nad emocjami. Jak jest dobrze to jest dobrze, ale wystarczy że jestem głodna, albo mi zimno, albo coś jest nie tak z czymkolwiek to od razu się denerwuję i wtedy byle co potrafi spowodować mój wybuch.
Tak tylko w kwestii wyjaśnienia.
To że mnie denerwuje to też czasem tylko, mam dni, że cały dzień chodzę jak osa i cokolwiek by nie zrobil to jest źle, a następnego dnia nic mi nie przeszkadza.
Mam swoje przywary, nie umiem go czasem docenić ale ogólnie to jest między nami ok. Też nie jest tak, że on mi się daje po sobie jeździć bo tak nie jest. Tyle, że on w przeciwieństwie do mnie nie bierze wszystkiego do siebie.
Dla mnie problemem jest zapanowanie nad emocjami. Jak jest dobrze to jest dobrze, ale wystarczy że jestem głodna, albo mi zimno, albo coś jest nie tak z czymkolwiek to od razu się denerwuję i wtedy byle co potrafi spowodować mój wybuch.
Wydaje się, że potrafisz zdefiniować problem, ale co masz zamiar z nim dalej zrobić?
Kasia995 napisał/a:To że mnie denerwuje to też czasem tylko, mam dni, że cały dzień chodzę jak osa i cokolwiek by nie zrobil to jest źle, a następnego dnia nic mi nie przeszkadza.
Mam swoje przywary, nie umiem go czasem docenić ale ogólnie to jest między nami ok. Też nie jest tak, że on mi się daje po sobie jeździć bo tak nie jest. Tyle, że on w przeciwieństwie do mnie nie bierze wszystkiego do siebie.
Dla mnie problemem jest zapanowanie nad emocjami. Jak jest dobrze to jest dobrze, ale wystarczy że jestem głodna, albo mi zimno, albo coś jest nie tak z czymkolwiek to od razu się denerwuję i wtedy byle co potrafi spowodować mój wybuch.
Wydaje się, że potrafisz zdefiniować problem, ale co masz zamiar z nim dalej zrobić?
Tak jak pisałam wcześniej wrócę na terapię za jakiś czas.
Czytałam ostatnio w książce, że takie moje zachowanie wynika właśnie z DDA.
92 2022-10-18 14:32:19 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2022-10-18 14:34:26)
Tak jak pisałam wcześniej wrócę na terapię za jakiś czas.
Czytałam ostatnio w książce, że takie moje zachowanie wynika właśnie z DDA.
Musisz dokladniej to rozumiec aby sobie pomoc.
Uzaleznieni rodzice nie sa w stanie dawac dziecku cieplej, bezwarunkowej milosci.
To oznacza, ze dziecko nie moze podzielic sie swoimi problemami i gniewem, ktore czuje bo naraza sie tym na brak czulosci rodzicow lub wrecz ich wrogosc.
Dziecko w obliczu powyzszego konfliktu dusi w sobie ten gniew spychajac go do nieswiadomosci.
W nieswiadomosci ten gniew rosnie w sile bo nie ma mechanizmow (ktore sa w swiadomosci) by kontrolowac go poprzez racjonalna refleksje.
Stlumiony gniew staje sie poteznym zrodlem niekontrolowanej energii, wulkanem, ktory wybucha w momentach strachu i wlasnej niepewnosci.
Sa sytuacje, w ktorych pomaga - np. w karierze jesli uzaleznisz swoja wartosc od zarobkow to napedzajac Cie strachem przed byciem kims gorszym daje duzy zastrzyk motywacji i ambicji do tego aby zarabiac coraz wiecej.
Sa sytuacje, w ktorych tylko niszczy - jak w zwiazkach.
Jest kilka krokow, ktore musisz zrobic aby sobie z nim poradzic - glownie:
- Zidentyfikowac prawdziwe zrodlo gniewu (na podstawie pamieci z wydarzen, sytuacji, ktore otwarzasz w glowie, snow)
- Pogodzic sie ze zrodlem gniewu, wybaczyc tym osobom i zrozumiec ze z uwagi na ich wlasny stan w tamtym czasie nie mogly postapic inaczej.
chiwawa napisał/a:... gotuj się w swoim własnym bagnie i ludziom zadków nie zawracaj
... Słowa nie napiszę, bo będę się tylko produkować na poważnie, a tá gwiazda mi rzuci argumentem tego typu.
... Nóż ludzie są perfidni nieprawdopodobnie.Po co w ogole piszesz jak nie chcesz pomoc?
To jakis krzyk o pomoc? Bo widac, ze masz spory zal do ludzi.
Nie mam żadnego żalu Wręcz przeciwnie - lubię ludzi. Natomiast uważam, że czasmi trzeba co poniektórymi wstrząsnść, żeby się ogarnęli. Niektórym ludziom trzeba w pewnym momencie odmowić pomocy i słuchania ich bezproduktywnego, zapętlonego jęczenia. Laska tu pisze trzeci identyczny wątek. I moim zdaniem nie oczekuje pomocy. Nie wiem co jest celem tych wywodów, ale na pewno nie rozwiązanie problemów. Mogę tylko strzelać, że ulżenie sobie we frustracji i utwierdzenie się we własnym podejściu (ona jest ofiarą). Powtarzam - MOGĘ TYLKO STRZELAĆ.
Dlatego mówię stanowcze "Nie" rozkminianiu przypadku tej Pani. Jak to ktoś tutaj celnie napisał - jak chcesz znajdziesz sposób, jak nie chcesz znajdziesz powód. Moim zdaniem te wywody są jej sposobem na to, żeby absolutnie nic nie zmienić. Bo czyta książkę i napsiała wątek na fotum. Dalej rąbie zad mężowi, dalej nic się nie zmieniło zapewne. Dodatkowo autodiagnoza (DDA) jest super niebezpieczna. Od diagnozy są profesjonaliści. Jak ci w życiu źle i masz problem natury psychicznej, idziesz do terapeuty. Wbrew obiegowej opinii, nie zawsze trzeba na to mieć górę hajsu. Istnieje coś takiego jak ośrodki interwencji kryzysowej - darmowe i kobiety w połogu nikt stamtąd nie wyprosi. Ale trzeba realnie chcieć zmiany. A nie chcieć się usprawiedliwić i wybielić na siłę.
Kasia995 napisał/a:Tak jak pisałam wcześniej wrócę na terapię za jakiś czas.
Czytałam ostatnio w książce, że takie moje zachowanie wynika właśnie z DDA.Musisz dokladniej to rozumiec aby sobie pomoc.
Uzaleznieni rodzice nie sa w stanie dawac dziecku cieplej, bezwarunkowej milosci.
To oznacza, ze dziecko nie moze podzielic sie swoimi problemami i gniewem, ktore czuje bo naraza sie tym na brak czulosci rodzicow lub wrecz ich wrogosc.
Dziecko w obliczu powyzszego konfliktu dusi w sobie ten gniew spychajac go do nieswiadomosci.
W nieswiadomosci ten gniew rosnie w sile bo nie ma mechanizmow (ktore sa w swiadomosci) by kontrolowac go poprzez racjonalna refleksje.
Stlumiony gniew staje sie poteznym zrodlem niekontrolowanej energii, wulkanem, ktory wybucha w momentach strachu i wlasnej niepewnosci.
Sa sytuacje, w ktorych pomaga - np. w karierze jesli uzaleznisz swoja wartosc od zarobkow to napedzajac Cie strachem przed byciem kims gorszym daje duzy zastrzyk motywacji i ambicji do tego aby zarabiac coraz wiecej.
Sa sytuacje, w ktorych tylko niszczy - jak w zwiazkach.Jest kilka krokow, ktore musisz zrobic aby sobie z nim poradzic - glownie:
- Zidentyfikowac prawdziwe zrodlo gniewu (na podstawie pamieci z wydarzen, sytuacji, ktore otwarzasz w glowie, snow)
- Pogodzic sie ze zrodlem gniewu, wybaczyc tym osobom i zrozumiec ze z uwagi na ich wlasny stan w tamtym czasie nie mogly postapic inaczej.
Brawo Johny Brawo.
Dodałbym jeszcze. Jak teraz nie możesz iść na terapię, to słuchać przynajmniej podcastów o docenianiu dobrych rzeczy w swoim życiu.
Jak potrzebujesz komplementów od męża, to mu o tym powiedz. Ale sama też coś z siebie daj.
Mam swoje przywary, nie umiem go czasem docenić ale ogólnie to jest między nami ok. Też nie jest tak, że on mi się daje po sobie jeździć bo tak nie jest. Tyle, że on w przeciwieństwie do mnie nie bierze wszystkiego do siebie.
Przede wszystkim bardzo celnie odwraca sytuację:
a no tak, zapomniałem, że od Ciebie to tylko taki komentarz może paść
Jak się potem czułaś?
Kasia995 napisał/a:Mam swoje przywary, nie umiem go czasem docenić ale ogólnie to jest między nami ok. Też nie jest tak, że on mi się daje po sobie jeździć bo tak nie jest. Tyle, że on w przeciwieństwie do mnie nie bierze wszystkiego do siebie.
Przede wszystkim bardzo celnie odwraca sytuację:
a no tak, zapomniałem, że od Ciebie to tylko taki komentarz może paść
Jak się potem czułaś?
Tobie się nigdy nie zdarza w ten sposób odpowiedzieć osobie, która z każdej sytuacji potrafi nakręcić awanturę?
Loka nigdy nie odpowiadam w ten sposób.
Takie uogólnianie po pierwsze nie jest prawdziwe, a po drugie ma określony cel - umniejszyć wartość i wpędzić w poczucie winy. Nie odnosi się do bieżącej sytuacji tylko służy "załatwieniu" przeciwnika.
My tu przyjęliśmy, że ona te awantury nakręca z niczego, a ja myślę, że on w równym stopniu jest za nie odpowiedzialny.
Ona wyraża swoje uczucia i emocje wprost i dlatego wychodzi na agresorkę.
Tymczasem on doskonale gra na jej uczuciach, i nawet gdy nie jest do końca w porządku, wykręca sytuację i stawia się w roli ofiary.
Potem w takich związkach zaczyna funkcjonować schemat - ona rozdarta jędza a on taki pokorny i miły. A ja często widzę, że te niby miłe osoby, dziury nie zrobią a krew wypiją.
Loka nigdy nie odpowiadam w ten sposób.
Takie uogólnianie po pierwsze nie jest prawdziwe, a po drugie ma określony cel - umniejszyć wartość i wpędzić w poczucie winy. Nie odnosi się do bieżącej sytuacji tylko służy "załatwieniu" przeciwnika.
My tu przyjęliśmy, że ona te awantury nakręca z niczego, a ja myślę, że on w równym stopniu jest za nie odpowiedzialny.
Ona wyraża swoje uczucia i emocje wprost i dlatego wychodzi na agresorkę.
Tymczasem on doskonale gra na jej uczuciach, i nawet gdy nie jest do końca w porządku, wykręca sytuację i stawia się w roli ofiary.
Potem w takich związkach zaczyna funkcjonować schemat - ona rozdarta jędza a on taki pokorny i miły. A ja często widzę, że te niby miłe osoby, dziury nie zrobią a krew wypiją.
A czytałaś poprzednie tematy?
Ja już pisałam, jemu się nie chce. Został ze względu na dziecko, ma w nosie żonę zołzę, która się doczepia o wszystko.
Ona nie wyraża emocji i uczuć wprost. Wyrażanie uczuć i emocji wprost nie jest przemocą. To, co ona robi nią już jest. Nie mamy opisu z jego perspektywy, ja nie widzę tu stawiania się w roli ofiary. Po prostu jego już jej zaczepki nie ruszają.
mnie już zaczynają w domu łapać nerwy, że kogoś w pracy pewnie poznał. Przetrzepałam mu ostatnio telefon i prywatny i służbowy i nic nie znalazłam.
...
Boję się trochę, że wszystko co w naszym związku było dobre już się wypaliło. Rozmowy nie są takie jak wcześniej. Zbliżeń już nie ma wcale. Są tylko moje pretensje do niego i coraz bardziej opryskliwe jego odpowiedzi. Zawsze dzwonił do mnie z pracy, zapytać co tam u nas. Od ostatniej kłótni nie zadzwonił z pracy ani razu.
Czy jemu już nie zależy? Wszystko go denerwuje. Dowcip stał się uszczypliwy nie taki jak był kiedyś. Tak jakby nie chciał już walczyć o ten związek. Nie widzi tego, że się staram? Jestem impulsywną osobą i czasem mi się wyrwie, ale jeszcze przed ostatnią kłótnią jakoś starał się chociaż dogadać, a teraz to odburknie już tylko coś mniej lub bardziej wyraźnie i coraz bardziej zamyka się w sobie a mnie unika. Nie mówi komplementów, nie przytula, nie całuje, nie dzwoni bez potrzeby. Jakbyśmy byli współlokatorami z dzieckiem...
Tu masz sedno. Jemu się nie chce. Wcześniej ją znosił, ale w pewnym momencie przegięła, więc zaczął mieć dość. I teraz on jest uszczypliwy, a ona dalej robi awantury.
Zgadzam się z Lady Loka. Każdemu w pewnym momencie się przeleje, a kiedy ten punt nastąpi, to pojawia się obojętność na przemian z niechęcią, ta z kolei objawia się m.in. pod postacią uszczypliwości.
Wydaje mi się przy tym, że przytoczony tekst, który padł z ust męża Kasi:
a no tak, zapomniałem, że od Ciebie to tylko taki komentarz może paść
nie jest niczym innym, jak wyrazem zwykłego zniechęcenia, zapewne było mu też zwyczajnie przykro. W końcu usiłował podzielić się swoim osiągnięciem, a jedyne, co otrzymał, to zazdrość i rzucone "mało mnie to interesuje", co jest zresztą książkową słowną agresją. Trudno po czymś takim nie zdystansować się. Trudno też być wylewnym, czułym i obsypywać komplementami, zwłaszcza jeśli podobne sytuacje są u nich codziennością. To tak niestety (choć raczej stety) nie działa, jak Autorka sobie wymyśliła.
Ech kobieto jesteś na najlepszej drodze do rozwodu. Ile on wytrzyma z Tobą? Tego chcesz naprawdę?
Doszukujesz się zdrad ktorych niema. Szukasz dziury w całym, Szukasz powodu do awantur ale po co? Po co się nakrecasz niepotrzebnie? Tobie samej ze sobą jest ciężko. Masz fajnego faceta szanuj go bo możesz kiedyś żałować.
Oczywiście, że to prosta droga do rozwodu, a na pewno do pogłębienia kryzysu, który niewątpliwie już trwa. To jest zresztą ostatni moment na opamiętanie i rozpoczęcie procesu wyraźnej, a przede wszystkim konsekwentnej zmiany w postępowaniu. Niestety czasem uczucia drugiej strony ulegają trwałej zmianie i bywa, że nawet przestawienie się o 180 stopni nie ma już znaczenia.
Ja podzielam poglądy Agnes, bo czy ktoś, kto jest taki niedobry, ma wyrzuty sumienia, chyba nie. Byłam za tym, żeby autorka się przebadała na wszelki wypadek, bo może za wybuchami złości kryją się przyczyny fizyczne.