Muszę się wygadać. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Muszę się wygadać.

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 73 z 73 ]

66

Odp: Muszę się wygadać.
ulle napisał/a:

Autorze, przeżywasz to wszystko, jak widać, bardzo intensywnie.
Musisz więc pojąć, że sztuka rozstawania się z kimś jest naprawdę bardzo trudna.
Mało kto potrafi rozstawać się w taki sposób, by potem zminimalizować sobie cierpienie oraz uporczywe myśli po rozstaniu.
No chyba tylko jakaś maszyna by to potrafiła.
Takich rzeczy jak umiejętność rozstawania się z kimś należy po prostu się nauczyć. Warto tego się nauczyć, gdyż w przyszłości jeszcze wiele razy będziesz zmuszony rozstawać się z kimś.
Faktem jest, że to Ty zakończyłeś znajomość z tą kobietą, jednak nie na wiele przydaje Ci się taka świadomość, gdyż i tak czujesz się odrzuconym wcześniej przez te dziewczynę.
Nie radzisz sobie z odrzuceniem.
Masz więc problem z poczuciem własnej wartości i dobrze, że uczeszczasz na terapię.
Musisz zrozumieć, że nie każdemu musisz się podobać takim, jakim jesteś.
Tej kobiecie nie podobales się, gdyż jej zdaniem byłeś zbyt nudny, więc ona z tych nudów puszczała się. I ok, to było jej zdanie i jej ocena Twojej osoby.
Innej kobiecie w analogicznej sytuacji bardzo byś się podobał i do głowy by jej nawet nie przyszło, żeby z tego powodu puszczać się za Twoimi plecami.
Naprawdę uwierz mi - nie ma Twojej winy w tym, że ona chciała wesoło żyć. Nawet gdybyś chodził na rzęsach i codziennie robił z siebie pajaca celem urozmaicenia jej życia, dostarczania jej emocji i tak niczego byś nie osiągnął.
Ona puszczałaby się z innymi, ponieważ nie uważała związku z Tobą za coś, co byłoby dla niej cenne i wartościowe. Rzeczy cenne pielęgnujemy, rzeczy według naszej oceny nic niewarte wyrzucamy do kosza albo trzymany gdzieś w kącie i nie zaglądamy do nich celem sprawdzenia, jak się mają.
Oprócz tego należy do tego dołożyć charakter tej kobiety oraz to, co ona ma w głowie.
Dla jednej kobiety szczytem marzeń oraz ambicji będzie posiadanie wielu adoratorów i udowadnianie sobie na każdym kroku, że faceci na nią lecą, a dla innej szczytem marzeń będzie np budowanie szczęśliwego i godnego związku, dla jeszcze innej coś zupełnie innego.

Nie możesz oceniać siebie poprzez związek z tą kobietą, bo dla niej byłeś nudny, a dla innej możesz być świetnym facetem.
Jeden lubi gruszki, grubi woli jabłka, a jeszcze inny woli śliwki.

Nie ma takiej możliwości, żebyś zadowolił każdego człowieka. Jednemu będziesz się podobał takim, jakim jesteś, a innemu wprost przeciwnie.
Weź nawet taki przykład - jest tu wiele wątków i wielu doradzających.
Nie każdy doradzający wybrał sobie Ciebie, jako kogoś interesującego do czytania i podpowiadania Ci, prawda?
Ja akurat zainteresowałam się Tobą, a przecież wieloma innymi autorami wątków w ogóle się nie zajmuje. Dlaczego?
Bo akurat Ty mnie zainteresowałeś, a inni nie.
Tak samo jest ze związkami.
Widocznie według tej kobiety nie byłeś tym, na którym jej szczególnie by zależało, może uważała, że stać ja na kogoś lepszego.
I niech ona dalej tak uważa. To jej ocena, jej wybór i jej sprawa.
Chodzi mi generalnie o to, że nie możesz budować poczucia własnej wartości na podstawie tego, że ktoś nie docenił Cię, odrzucił i wybrał coś innego, zamiast wybrać Ciebie.
Musisz to pojąć i nauczyć się dystansu do innych, gdyż w życiu będzie Ci bardzo ciężko za każdym razem, gdy bardzo się na kimś zawiedziesz. Nie buduj siebie na podstawie tego, co widzisz w lustrze, a znajomi zawsze są takim lustrem, w którym się odbijamy. Sam szukaj wartości w sobie.
Będziesz wtedy bardziej odporny na czyjeś odrzucenie, czyli lepiej będzie Ci się żyło.

Tutaj chodzi o coś innego niż o poczucie własnej wartości, ja znam swoją wartość.
W tym wszystkim chodzi o wielowymiarowość tego wszystkiego.
- Zdrady i oszustwa już na początku związku, i prawie 3 lata życia w niewiedzy.
- Romans za moimi plecami.
- Porzucenie z powodu "znudzenia się"

Żałuje tylko jednego: że nie dowiedziałem się o tym internetowym romansie (i zdradach) wcześniej. Z pół roku wcześniej. Wtedy zakończyłbym to od razu, i przynajmniej wyszedł z tego wszystkiego z twarzą.
A tak? Czuje się upokorzony. Zniszczony ze wszystkim stron. Zdradzony i na dodatek wyrzucony.
Do tego dochodzi taka męska duma. No bo skoro kobieta romansuje z innym facetem, podczas, gdy on wie o mojej obecności, to daje mu sygnał, że "mam chłopaka, ale nie szanuje go na tyle, żeby być wobec niego w porządku"
I mimo, że humor mam już dużo lepszy, jestem pogodzony, pracuje nad sobą, to i tak...straszne to uczucie.
Pracuje nad tym na terapii.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Muszę się wygadać.
SukDuken napisał/a:
ulle napisał/a:

Autorze, przeżywasz to wszystko, jak widać, bardzo intensywnie.
Musisz więc pojąć, że sztuka rozstawania się z kimś jest naprawdę bardzo trudna.
Mało kto potrafi rozstawać się w taki sposób, by potem zminimalizować sobie cierpienie oraz uporczywe myśli po rozstaniu.
No chyba tylko jakaś maszyna by to potrafiła.
Takich rzeczy jak umiejętność rozstawania się z kimś należy po prostu się nauczyć. Warto tego się nauczyć, gdyż w przyszłości jeszcze wiele razy będziesz zmuszony rozstawać się z kimś.
Faktem jest, że to Ty zakończyłeś znajomość z tą kobietą, jednak nie na wiele przydaje Ci się taka świadomość, gdyż i tak czujesz się odrzuconym wcześniej przez te dziewczynę.
Nie radzisz sobie z odrzuceniem.
Masz więc problem z poczuciem własnej wartości i dobrze, że uczeszczasz na terapię.
Musisz zrozumieć, że nie każdemu musisz się podobać takim, jakim jesteś.
Tej kobiecie nie podobales się, gdyż jej zdaniem byłeś zbyt nudny, więc ona z tych nudów puszczała się. I ok, to było jej zdanie i jej ocena Twojej osoby.
Innej kobiecie w analogicznej sytuacji bardzo byś się podobał i do głowy by jej nawet nie przyszło, żeby z tego powodu puszczać się za Twoimi plecami.
Naprawdę uwierz mi - nie ma Twojej winy w tym, że ona chciała wesoło żyć. Nawet gdybyś chodził na rzęsach i codziennie robił z siebie pajaca celem urozmaicenia jej życia, dostarczania jej emocji i tak niczego byś nie osiągnął.
Ona puszczałaby się z innymi, ponieważ nie uważała związku z Tobą za coś, co byłoby dla niej cenne i wartościowe. Rzeczy cenne pielęgnujemy, rzeczy według naszej oceny nic niewarte wyrzucamy do kosza albo trzymany gdzieś w kącie i nie zaglądamy do nich celem sprawdzenia, jak się mają.
Oprócz tego należy do tego dołożyć charakter tej kobiety oraz to, co ona ma w głowie.
Dla jednej kobiety szczytem marzeń oraz ambicji będzie posiadanie wielu adoratorów i udowadnianie sobie na każdym kroku, że faceci na nią lecą, a dla innej szczytem marzeń będzie np budowanie szczęśliwego i godnego związku, dla jeszcze innej coś zupełnie innego.

Nie możesz oceniać siebie poprzez związek z tą kobietą, bo dla niej byłeś nudny, a dla innej możesz być świetnym facetem.
Jeden lubi gruszki, grubi woli jabłka, a jeszcze inny woli śliwki.

Nie ma takiej możliwości, żebyś zadowolił każdego człowieka. Jednemu będziesz się podobał takim, jakim jesteś, a innemu wprost przeciwnie.
Weź nawet taki przykład - jest tu wiele wątków i wielu doradzających.
Nie każdy doradzający wybrał sobie Ciebie, jako kogoś interesującego do czytania i podpowiadania Ci, prawda?
Ja akurat zainteresowałam się Tobą, a przecież wieloma innymi autorami wątków w ogóle się nie zajmuje. Dlaczego?
Bo akurat Ty mnie zainteresowałeś, a inni nie.
Tak samo jest ze związkami.
Widocznie według tej kobiety nie byłeś tym, na którym jej szczególnie by zależało, może uważała, że stać ja na kogoś lepszego.
I niech ona dalej tak uważa. To jej ocena, jej wybór i jej sprawa.
Chodzi mi generalnie o to, że nie możesz budować poczucia własnej wartości na podstawie tego, że ktoś nie docenił Cię, odrzucił i wybrał coś innego, zamiast wybrać Ciebie.
Musisz to pojąć i nauczyć się dystansu do innych, gdyż w życiu będzie Ci bardzo ciężko za każdym razem, gdy bardzo się na kimś zawiedziesz. Nie buduj siebie na podstawie tego, co widzisz w lustrze, a znajomi zawsze są takim lustrem, w którym się odbijamy. Sam szukaj wartości w sobie.
Będziesz wtedy bardziej odporny na czyjeś odrzucenie, czyli lepiej będzie Ci się żyło.

Tutaj chodzi o coś innego niż o poczucie własnej wartości, ja znam swoją wartość.
W tym wszystkim chodzi o wielowymiarowość tego wszystkiego.
- Zdrady i oszustwa już na początku związku, i prawie 3 lata życia w niewiedzy.
- Romans za moimi plecami.
- Porzucenie z powodu "znudzenia się"

Żałuje tylko jednego: że nie dowiedziałem się o tym internetowym romansie (i zdradach) wcześniej. Z pół roku wcześniej. Wtedy zakończyłbym to od razu, i przynajmniej wyszedł z tego wszystkiego z twarzą.
A tak? Czuje się upokorzony. Zniszczony ze wszystkim stron. Zdradzony i na dodatek wyrzucony.
Do tego dochodzi taka męska duma. No bo skoro kobieta romansuje z innym facetem, podczas, gdy on wie o mojej obecności, to daje mu sygnał, że "mam chłopaka, ale nie szanuje go na tyle, żeby być wobec niego w porządku"
I mimo, że humor mam już dużo lepszy, jestem pogodzony, pracuje nad sobą, to i tak...straszne to uczucie.
Pracuje nad tym na terapii.


Ja też bardzo cierpię. Tylko ja nie wiem co źle zrovilam, że uczucie wygasło jak sam powiedział, na początku był zaangażowany a teraz już nie, zablokował się i tyle. Niestety z poczuciem wartości nie jestem na 100 procent, więc zastanawiam się jakbym była taka i taka to chciałby zostać, byłam sobą więc nie wystarczająca. Powinnam być inna tylko nie wiem jaka.

68

Odp: Muszę się wygadać.
SukDuken napisał/a:

Tutaj chodzi o coś innego niż o poczucie własnej wartości, ja znam swoją wartość.
W tym wszystkim chodzi o wielowymiarowość tego wszystkiego.
- Zdrady i oszustwa już na początku związku, i prawie 3 lata życia w niewiedzy.
- Romans za moimi plecami.
- Porzucenie z powodu "znudzenia się"

Z bardzo brutalnego punktu widzenia stwierdzam, że stało się to wszystko, bo jesteś miękką bułą, a nie mężczyzną. No cóż, patrząc obiektywnie, przez 3 lata dawałes sobie przyprawiać rogi permanentnie, w ogóle niczego nie zauważyłeś, albo nie chciałeś zauważyć, a do tego byłeś wykorzystywany do jakiegoś konkretnego celu, bo w pewnym momencie "znudziłeś się", czyli prawdopodobnie źródło się skończyło i dziewczyna poszła dalej. Na dodatek nie byłeś żadnym zagrożeniem w oczach innych facetów, którzy ją bzykali, co mówi jasno o tym, jaki masz level społeczny.

Dobra wiadomość jest taka, że to już wszystko wiesz i możesz na tym zbudować silnego i pewnego siebie mężczyznę, który uczy się na własnych błędach i nie da sobie więcej kitu wcisnąć.

Możesz siedziec i płakać nad swoim marnym losem, być ofiarą i czuć sie wykorzystany, a możesz też na spokojnie przemyśleć, dlaczego tak się stało, wyciągnąć wnioski i żyć dalej w szczęściu i radości. Wybór zawsze należy do Ciebie smile

69 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-10-11 11:20:25)

Odp: Muszę się wygadać.

Autorze, to jest związane z Twoim poczuciem własnej wartości, a najlepiej świadczy o tym Twoje samopoczucie.
Nie twierdzę, że w trakcie trwania znajomości z tą kobietą miałeś zaniżone poczucie własnej wartości, że nawet podejrzewałes coś takiego u siebie.
Podejrzewam, że pod tym względem moglo być u Ciebie wszystko w normie.
Ja twierdzę jedynie, że odkąd zaczął się koszmar zderzenia z rzeczywistością Twoje poczucie wartości mocno runęło.
Oczywiście, że na poczucie własnej wartości nałożyły się i zraniona duma, wstyd wobec samego siebie, że dałeś się tak zrobić w konia itd to o czym napisałeś.
Prędzej czy później wrócisz do równowagi, szczególnie że pracujesz nad tym intensywnie i widzisz pierwsze oznaki poprawy.
Z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej, aż przyjdzie taki czas, że wstaniesz rano i uświadomisz sobie, że już od dwóch tygodni ani razu nie pomyślałeś o tej kobiecie. Jednak żeby przyspieszyć nadejście takiego dnia niestety ale musisz nad tym pracować i przede wszystkim uwierzyć w to, że wielu ludziom, nawet nie wiem, jakim inteligentnym i mądrym też zdarzają się wyjątkowo niefortunne dla nich relacje osobiste.
Tak po prostu bywa w życiu.
Nie jesteś pierwszym ani ostatnim facetem na świecie, który związał się z taką kobieta.

Jeszcze raz napiszę Ci, żebyś potraktował te historię jako lekcje życia, nie załamywał się, tylko wyciągnął wnioski i szedł dalej do przodu.
Olej już to poczucie krzywdy, te zraniona dumę i powiedz sobie w duchu " a nazryj się pusta babo, idź w swoją stronę i dawaj doopy każdemu, który ci się nawinie"
Autorze, no odpuść już tej kobiecie.
Niech robi ze swoim życiem i kroczem to, co uważa za dobre dla niej i stosowne.
A jeśli ona nagle postanowi wstąpić do klasztoru i złoży śluby czystości, to Ty też miej to w tyle.
Niech ta kobieta żyje po swojemu i daj sobie z nią Święty spokój.
Zeskrob ja z siebie pumeksem, ostrym nożem, wypal kwasem, po prostu pozbądź się jej widma, ponieważ zatruwasz sobie życie, a tym samym niszczysz siebie.

Rzeczą ludzką jest błądzić, więc przyjmij do wiadomości, że Ty też mogłeś się pomylić biorąc sobie taką do budowania związku.
Fakt, że aż tak się pomyliłeś nie czyni Cię głupszym albo gorszym od innych. Mądrzy i inteligentni też się mylą.
Pomyłki nie są przypisane tylko frajerom i ludziom głupim.
Weź po prostu na klatę ten zły wybór, bo uwierz mi, nie tacy mądrzy jak Ty przejechali się w życiu na złych wyborach, nie wyłączając mnie oczywiście.
Daj sobie prawo do uczenia się życia na błędach.

70

Odp: Muszę się wygadać.
SukDuken napisał/a:

Żałuje tylko jednego: że nie dowiedziałem się o tym internetowym romansie (i zdradach) wcześniej. Z pół roku wcześniej. Wtedy zakończyłbym to od razu, i przynajmniej wyszedł z tego wszystkiego z twarzą.

6 miesięcy czy 8 jaka to różnica i w tedy tak jak i teraz miałbyś z tym problem.
I o jakiej twarzy piszesz? Przecież ona Ciebie zdradzała od początku to jaka twarz jakie pół roku?

71

Odp: Muszę się wygadać.
maku2 napisał/a:
SukDuken napisał/a:

Żałuje tylko jednego: że nie dowiedziałem się o tym internetowym romansie (i zdradach) wcześniej. Z pół roku wcześniej. Wtedy zakończyłbym to od razu, i przynajmniej wyszedł z tego wszystkiego z twarzą.

6 miesięcy czy 8 jaka to różnica i w tedy tak jak i teraz miałbyś z tym problem.
I o jakiej twarzy piszesz? Przecież ona Ciebie zdradzała od początku to jaka twarz jakie pół roku?

Ja myślę, że autorowi chodzi o to, że jakby na to nie patrzył ta kobieta wyszła jako pierwsza z inicjatywą zerwania. On jednak wiedząc, że zanosi się na poważną rozmowę ( ona mu to przecież zapowiedziała) zadziałał szybko i chcąc przygotować się do tej rozmowy sprawdził jej socjal Media. Wtedy odkrył prawdę. Szybko pozbierał swoje rzeczy i zawinął się z ich gniazdka. Potem jadąc z nią w aucie powiedział wszystko, co o niej wie, a ona siedziała milcząc i gapiąc się tępo za okno auta.
Gdyby autor dowiedział się pół roku wcześniej wtedy to on wymierzył by jej kopa na rozpęd.
Tymczasem do samego końca nie miał zielonego pojęcia o niczym.
To właśnie go boli i dlatego pisze o wyjściu z twarzą.

72

Odp: Muszę się wygadać.
ulle napisał/a:
maku2 napisał/a:
SukDuken napisał/a:

Żałuje tylko jednego: że nie dowiedziałem się o tym internetowym romansie (i zdradach) wcześniej. Z pół roku wcześniej. Wtedy zakończyłbym to od razu, i przynajmniej wyszedł z tego wszystkiego z twarzą.

6 miesięcy czy 8 jaka to różnica i w tedy tak jak i teraz miałbyś z tym problem.
I o jakiej twarzy piszesz? Przecież ona Ciebie zdradzała od początku to jaka twarz jakie pół roku?

Ja myślę, że autorowi chodzi o to, że jakby na to nie patrzył ta kobieta wyszła jako pierwsza z inicjatywą zerwania. On jednak wiedząc, że zanosi się na poważną rozmowę ( ona mu to przecież zapowiedziała) zadziałał szybko i chcąc przygotować się do tej rozmowy sprawdził jej socjal Media. Wtedy odkrył prawdę. Szybko pozbierał swoje rzeczy i zawinął się z ich gniazdka. Potem jadąc z nią w aucie powiedział wszystko, co o niej wie, a ona siedziała milcząc i gapiąc się tępo za okno auta.
Gdyby autor dowiedział się pół roku wcześniej wtedy to on wymierzył by jej kopa na rozpęd.
Tymczasem do samego końca nie miał zielonego pojęcia o niczym.
To właśnie go boli i dlatego pisze o wyjściu z twarzą.


To nie było tak.
Ja sprawdziłem te wiadomości PO ROZSTANIU.
Po rozstaniu dopiero dowiedziałem się tego wszystkiego.
I wtedy podjąłem decyzje o natychmiastowym wyniesieniu się.
I dopiero po tygodniu z nią to skonfrontowałem.
I nie rozmawiałem z nią w aucie tongue nie wiem skąd to się wzięło.
Ale tak, masz racje

73

Odp: Muszę się wygadać.
SukDuken napisał/a:
ulle napisał/a:
maku2 napisał/a:

6 miesięcy czy 8 jaka to różnica i w tedy tak jak i teraz miałbyś z tym problem.
I o jakiej twarzy piszesz? Przecież ona Ciebie zdradzała od początku to jaka twarz jakie pół roku?

Ja myślę, że autorowi chodzi o to, że jakby na to nie patrzył ta kobieta wyszła jako pierwsza z inicjatywą zerwania. On jednak wiedząc, że zanosi się na poważną rozmowę ( ona mu to przecież zapowiedziała) zadziałał szybko i chcąc przygotować się do tej rozmowy sprawdził jej socjal Media. Wtedy odkrył prawdę. Szybko pozbierał swoje rzeczy i zawinął się z ich gniazdka. Potem jadąc z nią w aucie powiedział wszystko, co o niej wie, a ona siedziała milcząc i gapiąc się tępo za okno auta.
Gdyby autor dowiedział się pół roku wcześniej wtedy to on wymierzył by jej kopa na rozpęd.
Tymczasem do samego końca nie miał zielonego pojęcia o niczym.
To właśnie go boli i dlatego pisze o wyjściu z twarzą.


To nie było tak.
Ja sprawdziłem te wiadomości PO ROZSTANIU.
Po rozstaniu dopiero dowiedziałem się tego wszystkiego.
I wtedy podjąłem decyzje o natychmiastowym wyniesieniu się.
I dopiero po tygodniu z nią to skonfrontowałem.
I nie rozmawiałem z nią w aucie tongue nie wiem skąd to się wzięło.
Ale tak, masz racje

To widocznie tak mi się ta Twoja ostatnia rozmowa z nią zobrazowała, że siedziała w aucie, Ty mówiłeś, a ona milczała i tępo gapiła się w okno jadącego auta. Może pomyliłam z jakimś filmem?

Dopiero po rozstaniu?
No tak, w takim razie masz prawo czuć się źle.
Niby nie powinno mieć większego znaczenia, kto kogo rzuca, ale faktycznie w tym przypadku aż prosiło się, żebyś to Ty wymierzył jej kopen w doopem, ale cóż, czasu nie cofniesz.
Tak jak Ci już napisałam odpuść już tej kobiecie, niech czuje się góra, głupota tej kobiety prędzej czy później zrobi z nią porządek.
Najważniejsze, że uwolniles się z tego bagna, a na zakończenie pokazałeś jej klasę. Gorzej byłoby, gdybyś żebrał o jej względy, tłumaczył się przed nią i dalej w tym tkwił.

Posty [ 66 do 73 z 73 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Muszę się wygadać.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024