Brzydki partner? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 435 ]

131

Odp: Brzydki partner?
Tamiraa napisał/a:
Dorothy37. napisał/a:
WiosnaLatoZima napisał/a:

Pasywna agresja, ale żeby to rozpoznać niestety trochę trzeba przeżyć, tak myślę. Wtedy na serdecznym wyjebaniu ma się zdanie innych.
Jak bylam młodsza też się przejmowałam, jednak ta 30 dla kobiet nie jest taka zła. Może Ci trzeba autorko dojrzeć, dorosnąć? Nie złapałam ile masz lat.
Przypuszczam, że dużo rozmawiasz z różnymi koleżankami, mówisz im wszystko, zwierzasz się, a one to wykorzystują, żebyś czuła się źle. Bo nie możesz mieć i dobrego i ładnego męża, więc trzeba Cię jakoś sprowadzić na ziemię. Może tak być. Ale jak sądzę, masz w głowie zdanie wszystkich osób, ale nie swoje.

Moje koleżanki właśnie nie wypowiadały się nigdy na temat jego urody. Te komentarze, które słyszałam były od znajomego z pracy, współlokatora, babci

A przejęłaś  się nimi.


To fakt, przejmuje się.
Wiecie może też na to, jak go oceniam ma wpływ to jak żyjemy.
Tak jak pisałam Wam wcześniej żyjemy w nieciekawych warunkach. Wynajmujemy od kilku lat małą kawalerkę w nieciekawej okolicy, po to aby było taniej. Żyjemy bardzo oszczędnie. Kupiliśmy wprawdzie w końcu mieszkanie rok temu temu, za wkład uzbierany głównie przeze mnie. Jeszcze nie jest gotowe, jeszcze trzeba je wyremontować więc zamieszkamy tam mam nadzieję za parę miesięcy. Póki co od 2 lat pracujemy i żyjemy razem pod jednym dachem praktycznie 24h na dobę, w jednym pokoju. Ja nie jestem chyba jakąś roszczeniową panienką. Zarabiam przyzwoicie, inwestowałam sporo w naukę. Zarabiam najwięcej spośród moich znajomych/koleżanek ale to ja, nie one żyje w naprawdę kiepskich warunkach od paru lat. A dlaczego? A no dlatego że ich partnerzy/ mężowie pomimo że młodsi mieli jakieś oszczędności, mieli odłożone coś na wkład własny i wspólnymi siłami mogli sobie zapewnić  przyzwoite warunki do zycia.  Mój mąż tymczasem jedynie co miał to kredyty na motor na przykład i zero oszczędności. Powiedział mi o tym po pół roku związku. Nie chciałam go porzucać z tego powodu. Wspierałam go, pożyczałam gotówke gdy potrzebował. I wyszedł na prostą, teraz zarabia na prawdę bardzo dobrze. Ale to jak zylismy te kilka lat chyba i sprawiło, że nie czuje jakichś zachwytów, nie czuje fascynacji w stosunku do niego. To wszystko odebrało mu męstwo w moich oczach. I teraz myślę, że może moi znajomi mieli już wtedy jakieś przeczucia, może widzieli poza brakiem atrakcyjności cos czego ja nie chciałam zobaczyć. Mam żal do niego, do siebie. On nie musiał na starcie mówić sobie "uroda nie jest najważniejsza" albo "brak ogarnięcia u kobiety nie jest najwazniejsze". On nie musiał się mierzyć z krytyką mojego wyglądu przez znajomych, nie musiał już na starcie wyciągać mnie z finansowego dołka. Może po prostu to wszystko to było/ jest dla mnie za dużo i jestem juz zmęczona. Wydaje mi się że popadłam przez to w jakieś kompleksy. No bo co reprezentuje sobą ja sama skoro żyje tak jak żyje. Widocznie nie zasłużyłam na nic lepszego. Moje codzienne obawy jak poradzimy sobie finansowo też sprawiały poniekąd, że patrzyłam na niego z obrzydzeniem i irytacją, że wracały do mnie te słowa znajomych na temat jego wyglądu. I wydaje mi się że tak przez te lata hodowałam w sobie niechęć do niego. Czasami zastanawiam się jak to możliwe i co on ze mną zrobił że zrezygnowałam praktycznie z każdych moich dotychczasowych wymagań wobec facetów byle tylko być z nim. Nie rozumiem.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Brzydki partner?

akurat ja jestem z tych dla których brak oszczędności to zbrodni ale..
Moze on po prostu nie brał pod uwagę potrzeby oszczędności,żył od wypłaty do wypłaty bo zwyczajnie nie miał dla kogo?
Pewnie z powodu nie atrakcyjnego wyglądu nie mógł liczyć na przesadna atencje od kobiet wiec żył jak żył.
ale zobacz na to z innej strony:
To TY dałaś mu siłę
To Ty sprawiałaś ze zaczęło mu zależeć
To Ty pokazała mu  przyszłość dla której postanowił wziąć się za siebie
Powinnaś potraktować to jako inwestycje.
Jak sama piszesz: wziął się za siebie,nie przewalał pieniędzy,inwestował w swój rozwój, zarówno czas jak i pieniądze i teraz zarabia 3 razy tyle co ty.
Piszesz ze wasze wkłady w mieszkanie juz sie praktycznie wyrównały.
Wspierałaś go i to dzięki tobie osiągnął.to co osiągnął.
Badz z siebie i z niego dumna.
To ze zaliczył potkniecie na początku..no zaliczył,ale stanął na nogi i teraz dotrzymuje Ci kroku.
Siedzenie sobie 24h na głowie,mi nie przeszkadza bo sam pracuje zdalnie, i w okresie wakacyjnym siedzę z zona i dzieckiem w domu..ale ludzie sa rózni.
Teraz macie już mieszkanie, może do urodzin dziecka uda sie przeprowadzka i wszystko będzie juz lepiej.
Na wszystko droga autorko trzeba sobie zapracować, nic nie ma za darmo.
I wam,wspólna pracą udało sie stworzyć rodzinę.
Badz z siebie i męża dumna.
I naprawdę ogarnij się, bo serio takie myślenie jakie reprezentujesz teraz, prawie na 100% doprowadzi Cie do zdrady.
A w życiu juz tak bywa ze doceniamy cos gdy to tracimy

133

Odp: Brzydki partner?

te Twoje żale jakoś czasu przeszlego dotyczą..
Pozbieraj się bo generujesz zła energię w związku.
Nie wiem, może Ty z tych, co zawsze czują się poszkodowanymi? Może w domu spotykała Cię głównie krytyka, nigdy nie byłaś wystarczająca?
Z takich ludzi wyrastają ciężcy, dolujący partnerzy.
Wyobraż sobie, że nie wszyscy mają na wkład do mieszkania gdy zaczynają życie.
Masz męża który Cię kocha i się dla Ciebie stara, ale jak będziesz miała taką postawę, on się zamknie na Ciebie..

134

Odp: Brzydki partner?
Ela210 napisał/a:

te Twoje żale jakoś czasu przeszlego dotyczą..
Pozbieraj się bo generujesz zła energię w związku.
Nie wiem, może Ty z tych, co zawsze czują się poszkodowanymi? Może w domu spotykała Cię głównie krytyka, nigdy nie byłaś wystarczająca?
Z takich ludzi wyrastają ciężcy, dolujący partnerzy.
Wyobraż sobie, że nie wszyscy mają na wkład do mieszkania gdy zaczynają życie.
Masz męża który Cię kocha i się dla Ciebie stara, ale jak będziesz miała taką postawę, on się zamknie na Ciebie..


Było dokładnie tak jak mówisz. W moim rodzinnym domu była zawsze krytyka, krzyki i wyzwiska ojca. Motywowanie przez porównywanie do lepszych i wyzywanie od najgorszych.
Chodziłam jakieś 8 lat temu na terapię, żeby sobie z tym poradzić. Mimo, że w teorii sobie jakoś z tym poradziłam to wiem, że jakieś tam rysy na szkle już zostaną we mnie na zawsze bo nie da się takich traumatycznych dla dziecka przeżyć wyplenić z siebie całkowicie.

135

Odp: Brzydki partner?
Ela210 napisał/a:

te Twoje żale jakoś czasu przeszlego dotyczą..
Pozbieraj się bo generujesz zła energię w związku.
Nie wiem, może Ty z tych, co zawsze czują się poszkodowanymi? Może w domu spotykała Cię głównie krytyka, nigdy nie byłaś wystarczająca?
Z takich ludzi wyrastają ciężcy, dolujący partnerzy.
Wyobraż sobie, że nie wszyscy mają na wkład do mieszkania gdy zaczynają życie.
Masz męża który Cię kocha i się dla Ciebie stara, ale jak będziesz miała taką postawę, on się zamknie na Ciebie..

No, wiesz, co Ela!

136 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-28 22:05:27)

Odp: Brzydki partner?

A co znowu ta Ela nawywijała ?  smile

137

Odp: Brzydki partner?
paslawek napisał/a:

A co znowu ta Ela nawywijała ?  smile

Dziewczyna pomogła partnerowi wyjść na prostą, nic dziwnego, że czuje się wyczerpana. Dobrą energię powinna otrzymać od partnera raczej, a nie, że on się zamknie, on to się dawno zamknął.

138 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-28 22:31:21)

Odp: Brzydki partner?
Tamiraa napisał/a:
paslawek napisał/a:

A co znowu ta Ela nawywijała ?  smile

Dziewczyna pomogła partnerowi wyjść na prostą, nic dziwnego, że czuje się wyczerpana. Dobrą energię powinna otrzymać od partnera raczej, a nie, że on się zamknie, on to się dawno zamknął.

A co on taki marudny nagle się zrobił Autorka nie wspomina żeby on się jakoś skarżył i źle ją traktował teraz odrzucał ja  od siebie i opędzał od niej ,facet to żyje w błogiej nieświadomości że żona nie wie czy go kocha czy nie i jaki ma w tym związku własny interes oraz korzyści,gorzej jak się kapnie kto tu kogo robi w rybę jakie stwarza pozory robi na pokaz i udaje wspiera interesownie mając zysk na względzie i w co inwestuje. Małżeństwo to trochę jest biznes ale jest tam miejsce też na poświęcenie ,bezinteresowność i bezwarunkowość pomimo oczekiwania wzajemności podstawy małżeństwa po równo to nie ma tak słodko.
Przecież on się nie zamknął jeszcze i nie powiedział ostatniego słowa,to Dorota odpada i jednocześnie jest wyczerpana, widzi go od początku marnie słabo a teraz jeszcze jest w ciąży po 2 latach siedzenia sobie na łbie 24h na dobę oszczędzania i bidowania
o energię to na pierwszym miejscu sama zadbać powinna nie oglądać się na nikogo, facet sobie też coś tam samemu zawdzięcza ostatecznie nie robił-tego wszystkiego  co robi tylko dla siebie i pod wpływem fanaberii ,sztuką dla sztuki on też ma udział we własnym rozwoju.

139

Odp: Brzydki partner?
paslawek napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
paslawek napisał/a:

A co znowu ta Ela nawywijała ?  smile

Dziewczyna pomogła partnerowi wyjść na prostą, nic dziwnego, że czuje się wyczerpana. Dobrą energię powinna otrzymać od partnera raczej, a nie, że on się zamknie, on to się dawno zamknął.

A co on taki marudny nagle się zrobił Autorka nie wspomina żeby on się jakoś skarżył i źle ją traktował teraz odrzucał ja  od siebie i opędzał od niej ,facet to żyje w błogiej nieświadomości że żona nie wie czy go kocha czy nie i jaki ma w tym związku własny interes oraz korzyści,gorzej jak się kapnie kto tu kogo robi w rybę jakie stwarza pozory robi na pokaz i udaje wspiera interesownie mając zysk na względzie i w co inwestuje. Małżeństwo to trochę jest biznes ale jest tam miejsce też na poświęcenie ,bezinteresowność i bezwarunkowość pomimo oczekiwania wzajemności podstawy małżeństwa po równo to nie ma tak słodko.
Przecież on się nie zamknął jeszcze i nie powiedział ostatniego słowa,to Dorota odpada i jednocześnie jest wyczerpana, widzi go od początku marnie słabo a teraz jeszcze jest w ciąży po 2 latach siedzenia sobie na łbie 24h na dobę oszczędzania i bidowania
o energię to na pierwszym miejscu sama zadbać powinna nie oglądać się na nikogo, facet sobie też coś tam samemu zawdzięcza ostatecznie nie robił-tego wszystkiego  co robi tylko dla siebie i pod wpływem fanaberii ,sztuką dla sztuki on też ma udział we własnym rozwoju.

No, to niech jej pomoże, a nie tylko, że jest. Dziewczyna w ciąży, wymaga wsparcia.

140 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-28 22:45:11)

Odp: Brzydki partner?

To dobrze byłoby go o tym wyraźnie powiadomić konkretnie określić o co chodzi,bo jak to bywa mężczyźni nie są za bardzo bystrzy i domyślni  tak jak kobiety są  smile
Teraz należy Dorotę pogonić z forum niech z mężem rozmawia.

141

Odp: Brzydki partner?
Ela210 napisał/a:

t
Masz męża który Cię kocha i się dla Ciebie stara, ale jak będziesz miała taką postawę, on się zamknie na Ciebie..

Uważam identycznie. Jest okej. Mąż pracuje, życie idzie do przodu, rodzina się rozwija.

A że nie jest przystojny? No dobra... tak czasem pary mają, że ona laska, a on quasimodo.

Zresztą nawet znam z opowiadań taką historię... Dziewczyna była w związku z facetem, który był niski, miał siwe długie włosy, i jej koleżanki się pytały co ona w nim widzi... Ona nie wiedziała... Ale potem się jego zapytały jak on to robi, że takie dziewczyny ładne podrywa... a on powiedział "Same do mnie podchodzą".   Więc może powierzchowność mężczyzny to mniej znaczący element atrakcyjności.

Odp: Brzydki partner?

poprostu czasy troche mamy do sparciale...

143

Odp: Brzydki partner?
Ela210 napisał/a:

Masz męża który Cię kocha i się dla Ciebie stara, ale jak będziesz miała taką postawę, on się zamknie na Ciebie..

I co? Myślisz że będzie wypłakiwała z tego powodu oczy?  Czy może to zamknięcie dopisze  mu do rachunku krzywd i zrobi z tego lewar którym wywarzy w pizdu to upadające przedsięwzięcie (bo związkiem nazwać niepodobna)?

144

Odp: Brzydki partner?
chmurny napisał/a:

(bo związkiem nazwać niepodobna)?

I tu się zgadzam, to przedsięwzięcie z rozsądku. Nie wiem, nie wierzę w tę brzydotę partnera, może wewnętrzną, bo oszukał ją na samym początku, a pomimo tego  nie zostawiła go. Nie był szczery wcześniej i nie będzie później.

145

Odp: Brzydki partner?
Tamiraa napisał/a:
chmurny napisał/a:

(bo związkiem nazwać niepodobna)?

I tu się zgadzam, to przedsięwzięcie z rozsądku. Nie wiem, nie wierzę w tę brzydotę partnera, może wewnętrzną, bo oszukał ją na samym początku, a pomimo tego  nie zostawiła go. Nie był szczery wcześniej i nie będzie później.

Ale pod jakim względem ją oszukał?
Znasz definicje tego słowa?
Autorka sama siebie oszukała. Zobaczyła motor czy samochód, pomyślała sobie że fajny gości, pewnie ma pieniądze, a tu się okazało że to na kredyt. To ona stworzyła sobie wizjje jego osoby w swojej głowie. Oszustwem z jego strony by było gdyby on jej opowiadał że ma pieniądze, nie ma zobowiązań finansowych żadnych. A nic takiego nie wyczytałem. Miał płynność finansową? Miał, tyle się liczy.
Zresztą kiedy mówić partnerowi o swojej sytuacji finansowej. Na pierwszych randkach?  Średnio by to wyglądało gdyby na 3 randce słyszeć od kobiety/ faceta ile to oni nie mają pieniędzy i jak im się powodzi. Przy luźnym związku też jest to informacja zbędna. Moim zdaniem taki obowiązek i najlepszy moment jest gdy postanawia się żyć razem. Kiedy chcecie wspólnie zamieszkać i planować przyszłość to te informacje o sytuacji finansowej partnera są niezbędne, choćby z prostego powodu jakie mieszkanie możecie sobie na start wynająć. Że już o etapie narzeczeństwa nie wspomnę bo tam wszystko musi być klarowne w tej sprawie. Tutaj autorka nic nie napisała w jakich okolicznościach odbyła się ta rozmowa, tylko tyle że po pół roku znajomości.

146 Ostatnio edytowany przez Dorothy37. (2022-06-29 08:38:59)

Odp: Brzydki partner?
Szeptuch napisał/a:
Tamiraa napisał/a:
chmurny napisał/a:

(bo związkiem nazwać niepodobna)?

I tu się zgadzam, to przedsięwzięcie z rozsądku. Nie wiem, nie wierzę w tę brzydotę partnera, może wewnętrzną, bo oszukał ją na samym początku, a pomimo tego  nie zostawiła go. Nie był szczery wcześniej i nie będzie później.

Ale pod jakim względem ją oszukał?
Znasz definicje tego słowa?
Autorka sama siebie oszukała. Zobaczyła motor czy samochód, pomyślała sobie że fajny gości, pewnie ma pieniądze, a tu się okazało że to na kredyt. To ona stworzyła sobie wizjje jego osoby w swojej głowie. Oszustwem z jego strony by było gdyby on jej opowiadał że ma pieniądze, nie ma zobowiązań finansowych żadnych. A nic takiego nie wyczytałem. Miał płynność finansową? Miał, tyle się liczy.
Zresztą kiedy mówić partnerowi o swojej sytuacji finansowej. Na pierwszych randkach?  Średnio by to wyglądało gdyby na 3 randce słyszeć od kobiety/ faceta ile to oni nie mają pieniędzy i jak im się powodzi. Przy luźnym związku też jest to informacja zbędna. Moim zdaniem taki obowiązek i najlepszy moment jest gdy postanawia się żyć razem. Kiedy chcecie wspólnie zamieszkać i planować przyszłość to te informacje o sytuacji finansowej partnera są niezbędne, choćby z prostego powodu jakie mieszkanie możecie sobie na start wynająć. Że już o etapie narzeczeństwa nie wspomnę bo tam wszystko musi być klarowne w tej sprawie. Tutaj autorka nic nie napisała w jakich okolicznościach odbyła się ta rozmowa, tylko tyle że po pół roku znajomości.

Na samym początku mówiłam mu, że nie szukam faceta z którym będę się bawić w chodzenie 7 lat. Że jeśli nie jest gotowy na stały poważny związek, założenie rodziny, nie lubi dzieci to nie jest facetem dla mnie. Przytakiwał, że chce dokładnie tego samego, że chce kupić nawet mieszkanie niedługo. Powiedziałam to samo, że też zbieram na wkład bo chciałabym za rok czy 2 kupic mieszkanie. Czy to nie był dobry moment żeby mi powiedzieć że sorry ale ja póki co to mam same kredyty i u mnie perspektywa zakupy wchodzi w grę za 5-6 lat bo póki co muszę spłacić inne kredyty? Gdybym wiedziała że będę w tym sama to mialabym jasność sytuacji i mogłabym bardziej świadomie podjąć decyzję czy chce wchodzić w związek gdzie kwestie finansowe spadną głównie na moje barki. Oczywiście przez tę kwestię również musiałam zrezygnować z macierzyństwa na 5 kolejnych lat bo nie wyobrażałam sobie sprowadzać go na świat w sytuacji gdy facet ma długi i wrazie czego nie będę miała za co utrzymać dziecka. Myślę że Nie powiedział mi tego bo wiedział że go zostawię, po pół roku kiedy już weszłam w związek, przywiązałam się i było mi bardzo trudno odejść. Byłam zakochana, wmówiłam sobie ze miłość przetrwa wszystko, że będę go wspierać,że los nam to przecież wynagrodzi kiedyś. I tak minęło 6 lat
Dlatego uważam że sam przez to pozbawił się szansy na ujrzenie fascynacji nim w oczach swojej kobiety. Gdy już zmierzyłam z krytyką otoczenia, gdy odrzucałam ich krytykę plując w ich twarz, że brzydki ale konkretny, dojrzały, ogarnięty nagle dowiaduje się że tak nie do końca bo pomimo że kilka lat ode mnie starszy to trochę mnie oszukał i nie będzie mógł mnie wesprzeć w budowaniu rodzinnego gniazdka przez najbliższe lata bo chciał trochę pożyć i ma "trochę" kredytów. Przy czym to nie było trochę. Też o to mam żal bo może ja też chciałabym trochę pożyć jak on swego czasu? Całe życie musiałam pracować u rodziców na wsi, ciułałam na ten wkład, i teraz okazuje się że nadal muszę żyć jak pustelnik bo facet potrzebuje wsparcia przy wychodzeniu z dołka. I tak jak mówię, kolejne 6 lat skromnego, bardzo skromnego życia. Co w tym złego że jestem zmęczona, zawiedziona, że patrzę krytycznie na niego. Widocznie jednak jestem zbyt słaba i nie poradziłam sobie z tym, wspierałam ale krzywdziłam go jednocześnie bo w głowie różne epitety na jego temat rodziły mi się w głowie. Przez to też może  ta jego "uroda" drażniła jeszcze bardziej.

147

Odp: Brzydki partner?

Ten finansowy aspekt można pominąć bo jest zwyczajnie mydleniem oczu. Autorka dobrze wie z czym tu przyszła ale po kilku opiniach jakoby w gruncie nie chodziło o urodę mężą zaczyna poddawać się sugestiom i nawiajć o tych kredytach. Nie trzeba było też długo czekać na dokopowynie się do dzieciństwa. Że niby trauma. A ostateczną konkluzją będzie co zmiany klimatyczne?  Facet został tęgo oszukany  i pora stanąć w prawdzie

148 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2022-06-29 08:37:17)

Odp: Brzydki partner?

Dorothy, ale to już było. Teraz masz męża bez kredytów, macie nowe mieszkanie a on wygrzebał się jakoś z długów i podobno nieźle zarabia. Jest dla ciebie dobry, dba o rodzinę i na pewno z tego powodu że wiele ci zawdzięcza czuje do ciebie wdzięczność i szacunek. To, że urodą nie grzeszy właściwie nie ma tu nic do rzeczy, bo podobno takim jakim jest go kochałaś?

Zobaczysz jakim będzie ojcem, jaki będzie dla ciebie gdy będziesz go naprawdę potrzebować, bo kobieta z dzieckiem nie ma lekko. Zacznie się powoli okres twojej stagnacji w pracy, bo najpierw poród, potem przerwa na wychowanie dziecka, potem grypki, katarki i ciągłe zwolnienia... Nie chce ci źle wrożyć, ale zaczniesz mieć mniejsze dochody w czasie, gdy on będzie się dalej rozwijał. Wtedy zobaczysz, czy cię będzie wspierał i jaki jest naprawdę. Może się okazać, że jest dla ciebie prawdziwym oparciem i wtedy ocenisz, za kogo wyszłaś. Cierpliwości.

149

Odp: Brzydki partner?

Fuuuj! A co jak dziecko też będzie brzydkie?!

150 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 08:43:34)

Odp: Brzydki partner?

Salomonka brawo! smile

Dlaczego tego typu opinie są tak rzadkie...? Dlaczego zwykle zwraca się uwage na brak czegoś  a nie widzi się całej masy zalet..?

151

Odp: Brzydki partner?
Salomonka napisał/a:

Zacznie się powoli okres twojej stagnacji w pracy, bo najpierw poród, potem przerwa na wychowanie dziecka, potem grypki, katarki i ciągłe zwolnienia... Nie chce ci źle wrożyć, ale zaczniesz mieć mniejsze dochody w czasie, gdy on będzie się dalej rozwijał.

A wszystkie te bolączki i nieszczęścia zebrane razem objawią się w bradzo konkretnej postaci. Postaci nieatrakcyjnego męża.

152

Odp: Brzydki partner?
chmurny napisał/a:

Ten finansowy aspekt można pominąć bo jest zwyczajnie mydleniem oczu. Autorka dobrze wie z czym tu przyszła ale po kilku opiniach jakoby w gruncie nie chodziło o urodę mężą zaczyna poddawać się sugestiom i nawiajć o tych kredytach. Nie trzeba było też długo czekać na dokopowynie się do dzieciństwa. Że niby trauma. A ostateczną konkluzją będzie co zmiany klimatyczne?  Facet został tęgo oszukany  i pora stanąć w prawdzie

Nie został. Wiedział, że mi nie do końca fizycznie odpowiada bo mu mówiłam, że potrzebuję czasu na zastanowienie czy chce wejść w ten związek bo nie wiem czy to przeskoczę. Twierdził, że nie miał do tej pory motywacji ale teraz madla kogo więc zadba o siebie, że kiedyś oboje się zestarzejemy, że urodzę dziecko i moja uroda też przeminie. Przekonał mnie tym. A co do kredytów to był jedyny powód naszych kłótni przez kolejne lata więc też wiedział co o tym myślę. Jedynie teraz po ślubie, który był rok temu nie wie, że ja nie jestem pewna tylko zastanawiam się czy go kocham.

153

Odp: Brzydki partner?
bagienni_k napisał/a:

Salomonka brawo! smile

Dlaczego tego typu opinie są tak rzadkie...? Dlaczego zwykle zwraca się uwage na brak czegoś  a nie widzi się całej masy zalet..?

Widziałam zalety, dlatego z nim zostałam.

154

Odp: Brzydki partner?
Dorothy37. napisał/a:
chmurny napisał/a:

Ten finansowy aspekt można pominąć bo jest zwyczajnie mydleniem oczu. Autorka dobrze wie z czym tu przyszła ale po kilku opiniach jakoby w gruncie nie chodziło o urodę mężą zaczyna poddawać się sugestiom i nawiajć o tych kredytach. Nie trzeba było też długo czekać na dokopowynie się do dzieciństwa. Że niby trauma. A ostateczną konkluzją będzie co zmiany klimatyczne?  Facet został tęgo oszukany  i pora stanąć w prawdzie

Nie został. Wiedział, że mi nie do końca fizycznie odpowiada bo mu mówiłam, że potrzebuję czasu na zastanowienie czy chce wejść w ten związek bo nie wiem czy to przeskoczę. Twierdził, że nie miał do tej pory motywacji ale teraz madla kogo więc zadba o siebie, że kiedyś oboje się zestarzejemy, że urodzę dziecko i moja uroda też przeminie. Przekonał mnie tym. A co do kredytów to był jedyny powód naszych kłótni przez kolejne lata więc też wiedział co o tym myślę. Jedynie teraz po ślubie, który był rok temu nie wie, że ja nie jestem pewna tylko zastanawiam się czy go kocham.

To zmienia postać rzeczy. Volenti non fit iniuria.

155

Odp: Brzydki partner?

Skoro kredyty były regularnie spłacane, to w czym problem...?
Wygląda na to, że tak czy siak się rozejdziecie.

156

Odp: Brzydki partner?

Wydaje się Wam, że jak przytoczycie racjonalne i logiczne argumenty to autorka pokocha swojego męża i zacznie go pożądać?

Dorothy37 pewnie by chciała, aby to tak działało, ale to się nie wydarzy.


Dorothy37 wkopałaś się w niezłe bagno i z każdą kolejną decyzją wkopujesz się coraz bardziej. Po co był ten ślub, po co dziecko. Przecież już wtedy wiedziałaś jak jest. Teraz masz ograniczoną liczbę opcji. Możesz udawać szczęśliwą żonę licząc, że nie zdarzy się żaden kryzys, który zniszczy ten domek z kart. Możesz odejść od męża i żyć jako samotna matka.

Najprawdopodobniej po urodzeniu przelejesz na dziecko całą swoją uwagę i mąż będzie Cię mało obchodził (i mało przeszkadzał). Dotrwacie tak, aż do wyfrunięcia latorośli z gniazda i albo wtedy będzie rozwód albo stwierdzicie, że jesteście już za starzy na szukanie szczęścia i będziecie sobie tak egzystować obok siebie.

157

Odp: Brzydki partner?
assassin napisał/a:

Skoro kredyty były regularnie spłacane, to w czym problem...?
Wygląda na to, że tak czy siak się rozejdziecie.

No wówczas w tym, że gdybyś zrobił wśród kobiet ankietę i zapytał czy fascynuje Cię straszy facet z kredytami na glupoty to nie sądzę że byłoby wiele odpowiedzi na TAK. Raczej od takich facetów radzi się uciekać. Raczej to nie świadczy o rozsądku i odpowiedzialności ale może to moje takie głupie i ograniczone myślenie. Może to normalne ale żadna z moich znajomych nie chwaliła się wtedy że facet ma kredyty tylko ze ma oszczędności i na spółkę kupują mieszkanie. A ich faceci byli młodsi od mojego. Dlaczego więc oni nie brali kredytów na wycieczki tylko oszczędzali. Może to oni byli nienormalni a mój był normalny.

Ogólnie dziękuję Wam wszystkim za rady. Macie rację. Ja dlatego napisałam na forum bo nie mam do siebie zaufania i nie wiem co wynika z tego ze myślę racjonalnie a co wynika z tego że jestem toksyczna. Wygląda na to, że to ja wlewam toksynę do naszego związku.Musze coś ze sobą zrobić bo nie chce swoim zachownaiem skrzywdzić swojego dziecka.

158 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 09:53:16)

Odp: Brzydki partner?

Autorko, jeśli ktokolwiek zaczyna tak osądzać czyjeś potrzeby, jako "głupoty", to od razu zapala mi się lampka..Z jakiej racji ocenia się kogoś czy jego potrzeby, jako gorsze? Myślę, że naprawdę wiele rzeczy, na które kobiety(i nie tylko) wydają krocie, sam określibym jako głupoty czy wręcz idiotyzmy.. Jakie by było wtedy święte oburzenie, że ogoś lub coś oceniam czy też ośmielam się kwestionować..Potzeby jednych to "głupoty" czy "dziecinada", ale innych już nie, bo "oczywiste" i "naturalne"?
Natomiast czy dzisiaj słowo "kredyt" jest tak niespotykane i dziwne, że należy już kogoś wsadzać w ramki nieodpoweidzalnego czy bezrozumnego? Powiedziałbym nawet, że jeśli komuś się udało zgromadzić wysatrczająco dużo oszczędności, to jest szczęściarzem. Jakoś większość ludzi, jakich spotykam, owszem ma oszczędności, ale też miało lub ma jakieś kredyty czy przejściowe chwile kryzysu. Nikt przez lata nie żyje jak pączek w maśle, co chyba było od początku Twoim celem, gdzie nie wyobrażałaś sobie innej sytuacji..

159

Odp: Brzydki partner?
bagienni_k napisał/a:

Autorko, jeśli ktokolwiek zaczyna tak osądzać czyjeś potrzeby, jako "głupoty", to od razu zapala mi się lampka..Z jakiej racji ocenia się kogoś czy jego potrzeby, jako gorsze? Myślę, że naprawdę wiele rzeczy, na które kobiety(i nie tylko) wydają krocie, sam określibym jako głupoty i wręcz idiotyzmy...Natomiast czy dzisiaj słowo "kredyt" jest tak niespotykane i dziwne, że należy już kogoś wsadzać w ramki nieodpoweidzalnego czy bezrozumnego? Powiedziałbym nawet, że jeśli komuś się udało zgromadzić wysatrczająco dużo oszczędności, to jest szczęściarzem. Jakoś większość ludzi, jakich spotykam, owszem ma oszczędności, ale też miało lub ma jakieś kredyty czy przejściowe chwile kryzysu. Nikt przez lata nie żyje jak pączek w maśle, co chyba było od początku Twoim celem, gdzie nie wyobrażałaś sobie innej sytuacji..

Pewnie masz rację. Ja po prostu w tamtym momencie nie znałam nikogo kto żyłby w ten sposób. W domu u mnie też kredytów unikało się jak ognia. Moi koledzy kupowali auta szroty byle taniej, byle jeździło ale było za gotówkę żeby nie pchać się w kredyty. Super auto owszem ale jak odłożę. Tymczasem mój przyszły mąż wziął kredyt na wypasione auto, motor i wycieczkę, pewnie żeby imponować, nie chciał czuć się gorszy. W sumie to rozumiem ale moim zdaniem powinien najpierw ogarnąć kredyty i siebie a dopiero potem szukać kandydatki na żonę i nie wciągać kogoś w proces spłacania jego kredytów. Wiedząc jakie mam zdanie na ten temat powinien sam się z tej relacji wycofać bo najwidoczniej w podejściu do życia się rozmijalismy. On wolał mnie przekonać że w rok na pewno spłaci, przecież nie dopytywałam, myślałam że może ma jakiś plan, może rodzice mu coś obiecali, nie wtrącałam się w to aż tak. A jego planem było po prostu myślenie życzeniowe, że jakoś to się samo spłaci. No to fakt, spłaciło się w 5 lat ale z moją pomocą.
No ale trudno, stało się, było minęło. Nie mam prawa mieć pretensji, nie zmuszal mnie, mogłam się wycofać nawet i po roku mając wątpliwości. To była moja decyzja, że zostałam i moim obowiązkiem jest ponosić tego konsekwencje bez marudzenia. Jestem widocznie niestabilna i niedojrzała bo robie jedno a myślę drugie.

160 Ostatnio edytowany przez Gary (2022-06-29 09:57:55)

Odp: Brzydki partner?
Dorothy37. napisał/a:

... kolejne 6 lat skromnego, bardzo skromnego życia.

Ten punkt, to druga wada twojego męża poza aparycją.

Wydawało mi się, że napisałaś wyżej, że już spłacił długi. Że ma lepszą prace, że dobrze zarabia. A tutaj piszesz, że przez 6 lat będziesz go dalej musiała wspierać. Zatem brak konsekwencji -- albo problemy finansowe już zniknęły, albo będą się jeszcze ciągnąć. Albo ja źle zrozumiałem.

W każdym razie jak gość zarabia coraz lepiej, stara się, pewnie wygląda lepiej niż w tym dresie jak dawniej, to wg mnie jest ok. Może też dlatego ustały komentarze otoczenia.


Salomonka napisał/a:

Dorothy, ale to już było. Teraz masz męża bez kredytów, macie nowe mieszkanie a on wygrzebał się jakoś z długów i podobno nieźle zarabia. Jest dla ciebie dobry, dba o rodzinę i na pewno z tego powodu że wiele ci zawdzięcza czuje do ciebie wdzięczność i szacunek. To, że urodą nie grzeszy właściwie nie ma tu nic do rzeczy, bo podobno takim jakim jest go kochałaś?

Zgadzam się z tym.



M!ri napisał/a:

Wydaje się Wam, że jak przytoczycie racjonalne i logiczne argumenty to autorka pokocha swojego męża i zacznie go pożądać?
.... Możesz udawać szczęśliwą żonę licząc,
....

To jest szkodliwe, bo zakłada, że ten model -- że ona pozna księcia z bajki, i będą mieli gromadkę dzieci i będzie pożądanie, miłość, związek dusz. Taka teoria.

Teoretycznie jest to możliwe. W praktyce nieosiągalne.

I tak -- widuję szczęśliwe małżeństwa, jak gołąbki... Ale są jak te ładne jabłka, nieco zgnite w samym środku.

161

Odp: Brzydki partner?
Dorothy37. napisał/a:

No ale trudno, stało się, było minęło. Nie mam prawa mieć pretensji, nie zmuszal mnie, mogłam się wycofać nawet i po roku mając wątpliwości. To była moja decyzja, że zostałam i moim obowiązkiem jest ponosić tego konsekwencje bez marudzenia. Jestem widocznie niestabilna i niedojrzała bo robie jedno a myślę drugie.

Nikt tutaj Twojego publicznego samobiczowania nie potrzebuje.

To dobrze znany mechanizm psychologiczny, że ludzie brną dalej w coś w co już trochę zainwestowali. Nie Ty pierwsza, nie ostatnia. Bardzo trudno z tego wyjść. Powinnaś zadać sobie pytanie co da Ci szczęście i iść w tym kierunku. Jeżeli bez męża będzie Ci lepiej to się rozwiedź. Jeżeli ważna jest dla Ciebie pełna rodzina to zostań. Przeszłości nie zmienisz, możesz zmienić tylko przyszłość.

162 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 10:04:00)

Odp: Brzydki partner?

Ale co dla Ciebie oznacza SKROMNE życie? Takie, jakie prowadzi tysiące albo i miliony osób w tym kraju? Bo chyba nie mówisz o nędzy czy bieodwaniu? Jak sobie życie wyobrażałaś? Nie brałaś pod uwage nigdy tego, ze sytuacja materialna może się zmieniać, pojawiają się kryzysy i trzeba zacisnąć pasa? A droga do lepszego nie jest szybka i łatwa..?

Myślę, że on po prostu za bardzo uwierzył w siebie, taki niepoprawny optymista. Może chciał Ci zaimponować. To, żę nie udało się wszystkiego od razu spłacić, to może pech? Jednemu się udaje, innemu nie. Tylko, czy Tobie tak to przeszkadza, że mu pomogłaś, skoro teraz jest ZUPEŁNIE inaczej i wychodzicie na prostą?
DLatego cały czas mi to wygląda tak, że Ty marzyłaś cały czas o tym wygodnym czy wręcz luksusowym życiu. Tego oczekiwałaś a zderzyłaś się z rzeczywistością. Sama mówisz, że jest dużo lepiej, bo on zarabia więcej i się rozwija, ale Ty oczekujesz, że wszystko będzie "na już"? Mja kuzynka, dzisiaj 40-letnia kobieta z dwójką dzieci, pracowąła na dwa etaty, jej mąż ma firmę budowlaną i dopiero od 2 lat mieszkają w sporym, obszernym domu. Wcześniej siedzieli w mieszkaniu takim w sam raz, ale nie za bardzo przestronnym. Oszczędzali tyle i tak długo, aby w końću sobie ten dom sprawić. Tyle tylko, że nie wszystko przyszło na zawołanie..

Jeśli miałbym Ci coś poradzić odnośnie Twojej osoby, to z pewnością popracować nad tym, aby nie sugerować się w życiu tak bardzo opinią osób ze swojego otoczenia..

163 Ostatnio edytowany przez Dorothy37. (2022-06-29 10:14:31)

Odp: Brzydki partner?
Gary napisał/a:
Dorothy37. napisał/a:

... kolejne 6 lat skromnego, bardzo skromnego życia.

Ten punkt, to druga wada twojego męża poza aparycją.

Wydawało mi się, że napisałaś wyżej, że już spłacił długi. Że ma lepszą prace, że dobrze zarabia. A tutaj piszesz, że przez 6 lat będziesz go dalej musiała wspierać. Zatem brak konsekwencji -- albo problemy finansowe już zniknęły, albo będą się jeszcze ciągnąć. Albo ja źle zrozumiałem.

W każdym razie jak gość zarabia coraz lepiej, stara się, pewnie wygląda lepiej niż w tym dresie jak dawniej, to wg mnie jest ok. Może też dlatego ustały komentarze otoczenia.


Salomonka napisał/a:

Dorothy, ale to już było. Teraz masz męża bez kredytów, macie nowe mieszkanie a on wygrzebał się jakoś z długów i podobno nieźle zarabia. Jest dla ciebie dobry, dba o rodzinę i na pewno z tego powodu że wiele ci zawdzięcza czuje do ciebie wdzięczność i szacunek. To, że urodą nie grzeszy właściwie nie ma tu nic do rzeczy, bo podobno takim jakim jest go kochałaś?

Zgadzam się z tym.



M!ri napisał/a:

Wydaje się Wam, że jak przytoczycie racjonalne i logiczne argumenty to autorka pokocha swojego męża i zacznie go pożądać?
.... Możesz udawać szczęśliwą żonę licząc,
....

To jest szkodliwe, bo zakłada, że ten model -- że ona pozna księcia z bajki, i będą mieli gromadkę dzieci i będzie pożądanie, miłość, związek dusz. Taka teoria.

Teoretycznie jest to możliwe. W praktyce nieosiągalne.

I tak -- widuję szczęśliwe małżeństwa, jak gołąbki... Ale są jak te ładne jabłka, nieco zgnite w samym środku.


Tak, kredyty są już spłacone. Zarabia bardzo dobrze od niedawna, ale żeby to osiągnąć musiał wydać sporo pieniędzy na certyfikaty i kursy. Więc tak naprawdę nasza sytuacja pod tym względem dopiero teraz zaczęła się poprawiać i efekty pewnie poczujemy za jakiś czas. Więc nie miał do niedawna z czego odłożyć bo wszystko co zarobił inwestował w naukę ale tutaj akurat ja sama go motywowałam i jak trzeba bylo to dokładałam bo jestem zdania że nauka i kompetencje  zawsze kiedyś się zwrócą więc naukę traktowałam jak inwestycje. I faktycznie jego wysiłek teraz zacznie procentować. Sam nie raz mówił, że gdyby nie ja nie byłby teraz w miejscu w którym jest stąd wydaje mi się, że on jest tą stroną w związku, która uważa że jej się poszczęściło. Aczkolwiek trzeba jasno powiedzieć że ten sukces to głównie jego zasługa bo mu się chciało, bo poświęcił na to mnóstwo czasu i traktował to bardzo poważnie. Żeby nie było ja też inwestuje w swój rozwój i próbuje się przebranżowić żebym mogła tyle samo dokładać do budżetu domowego ale ze względu że jego kursy były bardzo kosztowne to ja próbuje po taniości, za pomocą materiałów dostępny za darmo w internecie. Absolutnie nie jestem z tych, które leżą i oczekują, chce tak samo jak partner mieć swoje życie zawodowe, dokładać równą cegiełkę do naszego ogniska domowego.

164

Odp: Brzydki partner?
Gary napisał/a:
M!ri napisał/a:

Wydaje się Wam, że jak przytoczycie racjonalne i logiczne argumenty to autorka pokocha swojego męża i zacznie go pożądać?
.... Możesz udawać szczęśliwą żonę licząc,
....

To jest szkodliwe, bo zakłada, że ten model -- że ona pozna księcia z bajki, i będą mieli gromadkę dzieci i będzie pożądanie, miłość, związek dusz. Taka teoria.

Teoretycznie jest to możliwe. W praktyce nieosiągalne.

I tak -- widuję szczęśliwe małżeństwa, jak gołąbki... Ale są jak te ładne jabłka, nieco zgnite w samym środku.

To po co być razem jeżeli drugiej osoby ani się nie pożąda, ani nie kocha, ani nawet specjalnie nie lubi (autorka cały czas nosi urazę do męża za przeszłość)? Po wyparowaniu chemii powinna zostać przynajmniej przyjaźń.

Czy sugerujesz, że małżeństwo to taki projekt finansowy pt. zróbmy sobie dziecko i długotrwała umowa lokatorska?

165

Odp: Brzydki partner?

Autorko, wyobraź sobie, że nie jesteś w ciąży, a Twój mąż jest Twoim partnerem. Wygrywasz 100 tys zł w loterii i masz je wydać na przyjemności/hobby, żadne tam odkładanie na wkład własny czy samochód potrzebny na dojazd do pracy. Na co je wydajesz?

166 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-29 11:00:52)

Odp: Brzydki partner?
Dorothy37. napisał/a:

A jego planem było po prostu myślenie życzeniowe, że jakoś to się samo spłaci. No to fakt, spłaciło się w 5 lat ale z moją pomocą.
No ale trudno, stało się, było minęło. Nie mam prawa mieć pretensji, nie zmuszal mnie, mogłam się wycofać nawet i po roku mając wątpliwości. To była moja decyzja, że zostałam i moim obowiązkiem jest ponosić tego konsekwencje bez marudzenia. Jestem widocznie niestabilna i niedojrzała bo robie jedno a myślę drugie.

Wstyd i brzydota męża po tym co napisałaś w późniejszych postach jawi się jako narzędzie tłumienia urazy
za te kredyty,tłumienie uraz ma odwrotny skutek
jak byłaś na terapii to wiesz o co chodzi ,tłumieniem nie zniwelujesz żadnych żali,pretensji
przekształcą się w złość,przygnębienie i wstyd, ale i tak nie znikną
ponieważ w ciemnym miejscu z tyłu głowy je karmisz tak naprawdę
Okazuje się że jednak byłaś zakochana w mężu,zaimponował Ci ,podobał Ci się jego zachwyt Tobą całą z urodą i podejściem do życia charakterem i traktowanie Ciebie dobrze z troską,podobał Ci się jego proces ogarniania się, zadbania o siebie,piszesz że podczas seksu nie masz awersji,mąż jako kochanek jest całkiem w porządku dba o Ciebie a w codziennym życiu dogadujecie się .
Dobrze, że przyznajesz się do swoich myśli skrytych i do uczuć tych mrocznych i ciemnych, przed sobą samą
to zbyt mało jeszcze żeby to rozwiązać,jednym z większych wyzwań będzie nauka odpuszczania uraz dla Ciebie,ponieważ w jakiś sposób hołubisz je i podlewasz w  kącie
do czegoś Ci służą i są potrzebne,choć czasem przeszkadzają i masz siebie dość .
Trudnym okresem będzie okres po urodzeniu dziecka zniknie na jakiś czas libido może spaść , ciąża jest wysiłkiem dla całego organizmu nie ma to tamto,niemowlę wymaga sporo energii i czasu ale jak się je kocha to nie ważne jest i zniesie się wszystko natura jak się jej nie przeszkadza durnym myślenie daje mnóstwo narzędzi ,dziecko jest chciane przez Ciebie co prawda nie napisałaś nigdzie że cieszysz się z ciąży i nie możesz się doczekać przyjścia na świat dziecka ,ale to forum więc być może absorbują Cię w Twoim wątku inne sprawy .
Czego się boisz Doroto,że mąż się odsunie od Ciebie po porodzie że jednak zwycięży w Tobie niechęć .To że brzydal nie zdradzi nie jest pewnikiem z czasem mąż jak piszesz jednak się ogarnia i jego pewność siebie prawdopodobnie trochę rośnie mimo łysiny ma jakieś sukcesy na koncie a to ważne
Wygląda na to że wiele spraw w waszym życiu idzie na lepsze a Tobie ciągle coś przeszkadza i dręczysz się przeszłością i tym nieszczęsnym kredytem męża,którego nie miałaś obowiązku spłacać ,odpuść już sobie to że zrobiłaś dobry uczynek którego żałujesz i tworzysz tym samym w koło aurę złej energii,poczekaj nie śpiesz się tak i nie traktuj życia tak perfekcyjnie,serio ze śmiertelną powagą
możesz nauczyć się od męża beztroski jeżeli jeszcze ma coś takiego w sobie.Gdzie Ty tak pędzisz z głową odwróconą do tyłu do przeszłości gdzie Ci tak śpieszno,tkwiąc w przeszłości bojąc się na przyszłość ni masz czasu na to co się dzieje teraz a masz w sobie cud życia cud który jest ogromnym wyzwaniem i możliwościami wcale nie zniewala tylko uwalnia.
Jeżeli teraz zawalisz to zdradzisz zrobisz sobie ogromną krzywdę i dziecku o mężu nie wspomnę .
Wszystkie te negatywy o których napisałaś wykorzystuje się do niewierności a potem do zdrady.

167 Ostatnio edytowany przez Gary (2022-06-29 10:26:18)

Odp: Brzydki partner?
M!ri napisał/a:

To po co być razem jeżeli drugiej osoby ani się nie pożąda, ani nie kocha, ani nawet specjalnie nie lubi (autorka cały czas nosi urazę do męża za przeszłość)? Po wyparowaniu chemii powinna zostać przynajmniej przyjaźń.

Czy sugerujesz, że małżeństwo to taki projekt finansowy pt. zróbmy sobie dziecko i długotrwała umowa lokatorska?

Po kolei:

-- pożąda -- pewnie ona go bardziej pożąda, niż większość polek pożąda swoich mężów; pewnie ma lepszy seks niż wiele niby-szczęsliwych polek

-- kocha -- może i nie było motylków, i wielkiej miłości, totalnego zauroczenia, bajkowego początku... ale wiele małżeństw tego nie miało, i żyje im się dobrze

-- nie specjalnie lubi? -- hmm... ona tylko narzeka, że (1) zataił swoje kredyty   (2) koledzy i ciotki mówili, że on jest dla niej za brzydki -- te dwa powody są w tym małżeńśtwie widoczne


Wydaje mi się, że przekazujesz pogląd:     "powinno się być młodym, pięknym i bogatym".
Ja się z tym zgadzam. Tak by było super.

Ale wielu ludzi nie jest młodych.
Wielu nie jest pięknych.
Wielu nie jest bogatych.
Wielu pewnie nie jest ani pięknych ani młodych...
Wielu nie jest ani pieknyuch ani bogatych...

Trzeba jednak żyć mimo różnych wad, niedogodności...
Można coś zmienić, aby było lepiej.


Przpuszczam, że gdyby autorka wybrała tego modela, co nie chciał jej siatek nosić,
a jej koleżanka poślubiła jej obecnego męża...
i jej koleżanka widziałaby że mąż się stara, że idą do większego mieszkania,
oraz że on teraz lepiej zarabia i lepiej wygląda niż dawniej...
To by sobie pomyślała "Po co ja tego fircyka brałam, mogłam tego brzydszego".
Zresztą to już było -- jak autorka powiedziała aby babcia sama przygarnęła tego modela.

168

Odp: Brzydki partner?

Poza złudnym przekonaniem o "wiecznej" młodości, bogactwie i wygodach, to czasami mam wrażenie, że część osób jest jakoś odklejona od rzeczywistości. Są przekonani, że wszędzie w kraju, wszyscy zyją soie wygodnie i bez większych problemów finansowo-egzystencjalnych. Według wielu szczęście można osiągnąć jedynie przez robienie wielkiej kariery, zarabianie w 5-cyfrowych kwotach i korzystanie ze wszyskich profitów, jakie się z tym wiążą. Zwyczajnie nie każdy ma takie potrzeby..

169

Odp: Brzydki partner?
jeneste92 napisał/a:

Autorko, wyobraź sobie, że nie jesteś w ciąży, a Twój mąż jest Twoim partnerem. Wygrywasz 100 tys zł w loterii i masz je wydać na przyjemności/hobby, żadne tam odkładanie na wkład własny czy samochód potrzebny na dojazd do pracy. Na co je wydajesz?

Rzucam wszystko i jedziemy w świat podróżować big_smile

170 Ostatnio edytowany przez jeneste92 (2022-06-29 10:47:13)

Odp: Brzydki partner?

Zgadzam się w 100% z paslawek, bardzo mądrze napisane.
Również uważam autorko, że masz ogromny żal do męża, zazdrościsz mu tego że się wyszumiał, wydał sobie pieniądze na zachcianki, poczuł, że żyje. A Ty całe życie ciułałaś i ciułałaś w imię "lepszej przyszłości", licząc, że kiedyś to nadrobisz z nawiązką, zrealizujesz swoje marzenia. A tu zaszłaś w ciążę i ten etap został na zawsze zamknięty, już nie możesz rzucić wszystkiego i pojechać sobie na trzymiesięczny wyjazd do Azji czy zrobić coś równie szalonego i "nieodpowiedzialnego". Dusisz w sobie i podsycasz żal, być może nawet nienawiść do niego, a że niewiele możesz mu obecnie zarzucić (ma dobrą pracę, rozwija się, zyskał pewność siebie, dba o Ciebie i o Wasz seks) to czepiasz się tego nieszczęsnego wyglądu.
Tylko zrozum, że to nie jego wina, tylko Twoja, to Ty postanowiłaś ciułać i odkładać swoje "wyszumienie się" na później. Zapewne tak zostałaś wychowana, że najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Być może pomoże Ci zrobienie czegoś dla siebie, póki jeszcze jesteś w ciąży i możesz sobie na to pozwolić. W ten sposób "wyrównacie rachunki" i te Twoje podsycane żale miną, albo chociaż się zmniejszą.

EDIT. Tak myślałam smile Nie wiem, w którym jesteś miesiącu, ale może da się jeszcze ogarnąć coś w tym temacie smile

171

Odp: Brzydki partner?

Kurcze, fajna z Ciebie partnerką. Myślę, że nie każdy ma szczęście trafić w związku na prawdziwego partnera i towarzysza, wspierającego i dobrego. Nie wiadomo co napisać, bo tu trzeba jakiegoś mądrego postępowania z sama sobą też, jesteś w ciąży, pewnie hormony, trochę czasu więcej i widzisz, że nie jesteś tam gdzie byś chciała. Pociesze cię, są singielki która mają gorzej, są same, z mnóstwem zaburzeń i jak umrą to nawet pies za nimi nie zawyje. Osobiście uważam, że to fajnie iść razem przez życie, wspierać się, a oprócz tych co mają gorzej sa jeszcze ci którzy mają lepiej, można tak bez końca stać i się porównywać.  Może zapytaj kogoś mądrego, jakiego terapeuty ale nie co masz robić ale jak uwolnić się od tych myśli.

172

Odp: Brzydki partner?
WiosnaLatoZima napisał/a:

Kurcze, fajna z Ciebie partnerką. Myślę, że nie każdy ma szczęście trafić w związku na prawdziwego partnera i towarzysza, wspierającego i dobrego. Nie wiadomo co napisać, bo tu trzeba jakiegoś mądrego postępowania z sama sobą też, jesteś w ciąży, pewnie hormony, trochę czasu więcej i widzisz, że nie jesteś tam gdzie byś chciała. Pociesze cię, są singielki która mają gorzej, są same, z mnóstwem zaburzeń i jak umrą to nawet pies za nimi nie zawyje. Osobiście uważam, że to fajnie iść razem przez życie, wspierać się, a oprócz tych co mają gorzej sa jeszcze ci którzy mają lepiej, można tak bez końca stać i się porównywać.  Może zapytaj kogoś mądrego, jakiego terapeuty ale nie co masz robić ale jak uwolnić się od tych myśli.

Tylko ludzie słabi i zakompleksieni czerpią siłę z tego, że "inni mają gorzej". Mądrzy ludzie umieją cieszyć się ze szczęścia innych.

173

Odp: Brzydki partner?

Co chwilę wynajdujesz sobie kolejne powody do narzekania na niego. Facet już dawno się ogarnął, dobrze zarabia a ty ciągle masz jakiś problem. Nie podoba Ci się fizycznie i podświadomie ciągle szukasz jego wad które usprawiedliwią twoje podejście do niego.

Rozwiedź się. W tym wypadku chyba to jest najlepsza opcja bo widzę że Twoje podejście do niego się nie zmieni. Daj szanse sobie o jesmu na nowe może lepsze życie, może i on znajdzie kobietę która doceni go za to jaki jest a nie  będzie nim gardziła ze względu na wygląd. Jest masa kobiet dla których wygląd nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia (np ja się do nich zaliczam mój mąż też nie jest żadnym przystojniakiem a kocham go).. Ale jeśli zdecydujesz się odejść i nie wyjdzie ci w miłości to nigdy już nie waż się znów mieszać w głowie swojemu mezowy bo "jednak był dobry a ja go doceniłam"

174

Odp: Brzydki partner?

Zgadzam się z tym co napisał tu bagiennik: zwykle rozczarowanie rzeczywistością. Miało byc : już teraz od razu natychmiast a okazało się że na wszystko trzeba sobie zapracować i to pod różnymi znaczeniami tego słowa. Widać też żal, że on się wyszukiwał a ty nie. Choć jak pisałem, dla mnie nie posiadanie oszczędności to zbrodnia, a sam wyszalenianie zakończyłem na etapie studiów, ale każdy jest inny, i twój mąż miał do tego prawo.
Zgadzam się też z tym co napisała Salomonka.
Pisałem ci już droga autorko, potraktuj to wszystko jak inwestycje, tak to sobie poukładaj w głowie. Zainwestowałaś w męża, teraz czekaj aż się inwestycja zwróci. Jesteś w ciąży, nie wiadomo kiedy wrócisz do pracy, może być tak że po urodzeniu dziecka od razu weźmiecie się  za robienie drugiego i w tedy to mąż będzie miał na barkach utrzymanie rodziny. W tedy zobaczysz jakim jest człowiekiem , jeżeli jest dobrym to za wsparcie i zaufanie jakie mu dałaś to będzie chciał ci nieba przychylić. I następne lata będziesz czerpać profity z zaufania jakim go obdarzylas. Gdzieś tam napisałaś że musisz się ogarnąć żeby nie skrzywdzic dziecka, jak najbardziej masz rację, tylko pamiętaj że dla żony najważniejszy ma być mąż a nie dziecko tak samo jak dla męża na być najważniejsza żona a nie dziecko. Bo żal jaki przelewasz na męża za to że on się wyszalal a ty nie plus narodziny dziecka może doprowadzić że odstawisz męża w kąt. A to prosta droga do rozwodu.

175

Odp: Brzydki partner?
paslawek napisał/a:
Dorothy37. napisał/a:

A jego planem było po prostu myślenie życzeniowe, że jakoś to się samo spłaci. No to fakt, spłaciło się w 5 lat ale z moją pomocą.
No ale trudno, stało się, było minęło. Nie mam prawa mieć pretensji, nie zmuszal mnie, mogłam się wycofać nawet i po roku mając wątpliwości. To była moja decyzja, że zostałam i moim obowiązkiem jest ponosić tego konsekwencje bez marudzenia. Jestem widocznie niestabilna i niedojrzała bo robie jedno a myślę drugie.

Wstyd i brzydota męża po tym co napisałaś w późniejszych postach jawi się jako narzędzie tłumienia urazy
za te kredyty,tłumienie uraz ma odwrotny skutek jak byłaś na terapii to wiesz o co chodzie ,tłumieniem nie zniwelujesz żadnych żali,pretensji przekształcą się w złość,przygnębienie i wstyd ale i tak nie znikną ponieważ w ciemnym miejscu z tyłu głowy je karmisz tak naprawdę .
Okazuje się że jednak byłaś zakochana w mężu,zaimponował Ci ,podobał Ci się jego zachwyt i traktowanie ciebie dobrze,podobał Ci się jego proces ogarniania się zadbania o siebie,piszesz że podczas seksu nie masz awersji,mąż jako kochanek jest całkiem w porządku dba o Ciebie wa w codziennym życiu dogadujecie się .
Dobrze że przyznajesz się do swoich myśli skrytych i do uczuć tych mrocznych i ciemnych przed sobą samą ale to zbyt mało jeszcze żeby to rozwiązać,jednym z większych wyzwań będzie nauka odpuszczania uraz dla Ciebie,ponieważ w jakiś sposób hołubisz je i podlewasz w ciemnym kącie do czegoś Ci służą i są potrzebne,choć czasem przeszkadzają i masz siebie dość .
Trudnym okresem będzie okres po urodzeniu dziecka zniknie na jakiś czas libido może spaść , ciąża jest wysiłkiem dla całego organizmu nie ma to tamto,niemowlę wymaga sporo energii i czasu ale jak się je kocha to nie ważne jest i zniesie się wszystko natura jak się jej nie przeszkadza durnym myślenie daje mnóstwo narzędzi ,dziecko jest chciane przez Ciebie co prawda nie napisałaś nigdzie że cieszysz się z ciąży i nie możesz się doczekać przyjścia na świat dziecka ,ale to forum więc być może absorbują Cię w Twoim wątku inne sprawy .
Czego się boisz Doroto,że mąż się odsunie od Ciebie po porodzie że jednak zwycięży w Tobie niechęć .

.


Boję się, że nie zapewnie dziecku tego czego zawsze chciałam. Albo że zapewnie mu to czego zawsze chciałam uniknąć. Nie chce żeby mój maluszek czuł dystans Mamy do Taty i na odwrót. Ja wychowałam się w toksycznym domu, nie widziałam nigdy jak to jest gdy Tata kocha i szanuje Mamę. Widziałam tylko kłótnie, wyzwiska, szarpanie. Takie rzeczy już zostają w dziecku na zawsze. Pamiętam z dzieciństwa ból żołądka codziennie kiedy ojciec wracał z pracy bo znowu się zacznie. Albo że nienawidziłam weekendów bo był w domu cały dzień i od 7 rana budziły mnie często awantury. Zawsze przysięgałam sobie, że moje dziecko wychowam w miłej, przyjaznej, pełnej miłości atmosferze, bez ciągłej krytyki. Ale to jakie mam toksyczne myśli o mężu, ile mam w sobie do niego jakiejś urazy niepokoi mnie. Niepokoi mnie to, że jak tego teraz jakoś nie przepracuje to maluch to wyczuje. Dzieci czują takie rzeczy. Nie chce żeby przez atmosferę w domu czuł całe życie że coś jest nie tak, że jest niewystarczający. Nie chce żeby był pełen kompleksów bo to go będzie blokować w każdej sferze życia, nawet zawodowej.

Co do ciąży to oczywiście bardzo się cieszę, jest dla mnie cudem chociaż nie nazwałabym tego euforią bo jest we mnie mnóstwo strachu. Wszystko z maluchem do tej pory jest idealnie ale mimo to całą ciąże o niego się boję pomimo, że nie mam ku temu powodów. Czuję jego ruchy ale nie dociera jeszcze chyba to do mnie. Budze się rano i jestem nadal w szoku bo kurczę, ja na prawdę jestem w ciąży i niebawem pojawi się mój mały człowiek na świecie. Mam kilka znajomych wokół, którzy starają się od paru lat i nic więc jestem wdzięczna losowi, że nam się tak szybko udało.
Ale ogólnie ja bardzo boję się cieszyć. Nie uważam się za jakąś szczęściarę życiową więc zwyczajnie nadal bardzo się boje i dopóki nie urodzę i go nie zobaczę to będę odczuwać niepokój.

176

Odp: Brzydki partner?

Tak się kończą związki z rozsądku. Że partner czuły, pracuje, grzeczny i zaradny, ale z wyglądu nie pociąga- ale może zostanę sama, lepszy się nie trafi to wyjdę za niego za mąż.
A to widać błąd. I dla kobiety i dla mężczyzny, bo w t czasie mógł sobie znaleźć inną kobietę.
W druga stronę zlrzadko się zdarza, mężczyźni takich dylematów nie mają, bo jeśli kobieta nie pociąga ich fizycznie, to przez pięć sekund nie będą jej brali jako nawet kandydatki na partnerkę. O zonie już nie wspominając.
Czytam to co tu piszecie i oczom nie wierzę. Męskie wpisy, że autorka szukała ideału, że fizyczność nie może być ważniejsza od charakteru, że żyje w krainie basni- i to piszą te męskie niki, które w realu, gdy kobieta nie spodoba się im fizycznie, nie poczują do niej pociągu fizycznego, to do głowy nie przyjdzie im umawiać się z nią na randkę, czy brać sobie za partnerkę, bo co tam seks nie ważny, ważne, że dobrze wychowana, pierogi umie lepić, pracuje i umiejętności się zachować w towarzystwie.
Uważam, że niektóre kobiety same robią sobie krzywdę i krzywdę partnerom takim podejściem, że zbliżam się do 30ki i żaden już mnie nie będzie chcial( bzdura) to muszę łapać chętnego.
Poza tym internet bije po oczach hipokryzją, napisz, że spotkała kogoś jak partner autorki, to będą złote rady, że chyba modela szukasz, co tam wygląd, jeśli wszystko pasuje, bierz go bo inaczej dojdziesz do ściany lat 30 i żaden już na Ciebie nie spojrzy (to chyba jakiś frustrat wymyślił, aby wystraszyć kobiety samotnością i aby on miał szanse). Wtedy kobieta robi to co autorka, po czym zbiera wiadro pomyj na głowę, że w tej głowie jej się poprzewracało, że szuka niewiadomo czego i że było nie wychodzić za niego za mąż.
A wszystko to, o tym, że wygląd się nie liczy piszą osoby, ktoe gdy im się partnerka nie spodoba, to nie ma takiej siły, by weszli z nią w relacje.
Czasem nie wierze w to co czytam.
W związku akurat musi się ogólnie podobać i wnętrze i opakowanie drugiej osoby, bo wady i tak dojdą w pakiecie.
Autorka Twój " blad" polegał na tym, że weszłaś w związek z rozsądku, nie wiem co poradzić. Tu nie szukaj pomocy, bo widzisz jak to się kończy. Będą Cię pouczać osoby, które w życiu nie związałby się z kobietą, która im fizycznie nie odpowiada, chociaż ma złote i dobre serduszko.
Chyba, że chciałaś się tylko wygadać.

177 Ostatnio edytowany przez cisza to ja (2022-06-29 11:53:58)

Odp: Brzydki partner?
Dorothy37. napisał/a:

/./

Być może gdyby go zabrakło byłabym pewna, że tak ale na ten moment nie wiem.
Nie mam okazji za nim zatęsknić. Od 2 lat pracujemy zdalnie razem z domu. Mieszkamy w kawalerce więc od 2 lat przebywamy prawie non stop w jednym
pokoju. śpimy w tym pokoju, jemy, pracujemy, i żyjemy. Może to tez ma wpływ na moją ocenę. Na szczęście za kilka miesięcy przeprowadzamy się do 3 pokojowego mieszkania więc może to mi pomoże nabrać jakiegoś zdrowego dystansu bo przebywanie przez prawie 2 lata 24 h na dobę w jednym pomieszczeniu nie jest zdrowe.

I tu chyba masz odpowiedź na swoje wątpliwości
W warunkach jakie opisałaś, można się udusić, bo jedno wdycha, a drugie wydycha
to samo powietrze.
Za kilka miesięcy przejdziecie na nowe mieszkanie, a to już zupełnie inne życie.
Wszystko będzie już inne, a jeszcze gdy przyjdzie dzidziuś i zobaczysz męża zaangażowanie, bo z Twojego opisu wynika, że jest ciepły i opiekuńczy, to
popatrzysz inaczej.
Ja nie mam zwyczaju oceniać innych, a już chyba nigdy komuś nie powiedziałabym,
że  ktoś do kogoś nie pasuje, jeśli już wybór dokonany.
To bardzo wrażliwy temat i intymna sprawa każdego z nas.
Miałam jednak taką sytuację, że mój kolega bardzo zabiegał o moje względy, a ja wypatrywałam oczy za swoim byłym i gdy kolega wprosił się wreszcie do mojego domu, by poznać rodziców, a przyszedł z kwiatami, to sprawa była oczywista.
Moja Matka popatrzyła niezbyt przychylnym okiem i gdy Z. zaczął nieśmiało
kierować rozmowę na oświadczyny, ta wypaliła, żeby Z. nie robił sobie nadziei,
bo zaraz będzie przechodził ten, który jej zdaniem siedzi w moim sercu.
C. wciąż do autobusu chodził i wracał ulicą, przy której mieszkałam, a rano
jeździliśmy do pracy o tej samej porze i jedynym autobusem w dzielnicy.
Dobrze czy źle, dzisiaj nie wiem.
Z. niezbyt przystojny nie odezwał się więcej, a C. bardzo przystojny został moim mężem. I czar prysnął w codziennym życiu, bo mój Adonis wspaniały dla innych
kobiet, a zwłaszcza moich koleżanek był wspaniały, a dla mnie oschły, nieczuły,
nie starający się, by żyło nam się lepiej i coraz bardziej zwalał na mnie wszelkie domowe obowiązki, że czasem tchu było mi brak. Seks też był nijaki.
I zdarzało się, że myślałam jakbym miała z Z, który był przeciwieństwem mojego wybranka, gdyby to on został moim mężem.
W pracy byłam doceniana, szanowana, odznaczana, a domu szara gęś usługująca
Adonisowi i jego Matce.

Ot, takie życiowe przewrotności. Nigdy nie wiadomo, co by było gdyby.
Może warto jednak doceniać to, co mamy, jeśli określamy to na "jest dobrze".

178

Odp: Brzydki partner?
Gary napisał/a:
M!ri napisał/a:

To po co być razem jeżeli drugiej osoby ani się nie pożąda, ani nie kocha, ani nawet specjalnie nie lubi (autorka cały czas nosi urazę do męża za przeszłość)? Po wyparowaniu chemii powinna zostać przynajmniej przyjaźń.

Czy sugerujesz, że małżeństwo to taki projekt finansowy pt. zróbmy sobie dziecko i długotrwała umowa lokatorska?

Po kolei:

-- pożąda -- pewnie ona go bardziej pożąda, niż większość polek pożąda swoich mężów; pewnie ma lepszy seks niż wiele niby-szczęsliwych polek

Przecież napisała, że mąż to brzydal big_smile Więc skoro tak napisała to jak może go pożądać, no jak? (Tutaj nie odnoszę się do tego jak ten mężczyzna wygląda tylko do tego co _myśli o nim_ jego partnerka). To, że ma nawet dobry seks nie znaczy, że go pożąda.

Gary napisał/a:

-- kocha -- może i nie było motylków, i wielkiej miłości, totalnego zauroczenia, bajkowego początku... ale wiele małżeństw tego nie miało, i żyje im się dobrze

-- nie specjalnie lubi? -- hmm... ona tylko narzeka, że (1) zataił swoje kredyty   (2) koledzy i ciotki mówili, że on jest dla niej za brzydki -- te dwa powody są w tym małżeńśtwie widoczne

Gdyby tam była miłość czy w ogóle ciepłe uczucia to nie byłoby tego wątku. Autorka po prostu czuje, że nie chce być z tym mężczyzną, a cała historia o brakach w urodzie, kredytach to tylko próba usprawiedliwienia.


Gary napisał/a:

Wydaje mi się, że przekazujesz pogląd:     "powinno się być młodym, pięknym i bogatym".

Nie wiem gdzie Ty to wyczytałeś roll

Jedyny pogląd jaki przekazuję to ten, że nie warto być w związku dla samego faktu bycia w nim.
Autorka ten błąd popełniła i weszła w związek z pierwszym lepszym jaki się nawinął, bo bała się samotności. I tak to się kończy najczęściej.

179

Odp: Brzydki partner?

Yhm, idzmy dalej, póki co doszliśmy widzę do kolejnych zaskakujących wniosków: ona ma do niego żal że se po świecie latał i dlatego widzi go brzydkim. Parapsychologia 1   natura 0 i  to nie koniec meczu,  trybuny szaleją.

180 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 11:35:02)

Odp: Brzydki partner?

W kwestii pojmowania "brzydactwa" należy sobie zadać pytanie CO  czyni drugiego człowieka "brzydalem" tak bardzo, żę odpycha to potencjalnego partnera. Tzn czy to jest niejako całość czy jakieś drobne mankamenty, które z czasem można poprawić..Wszystko wskazuje na to, żę to drugie, więc jeśli te drobne odchylenia sprawiają, że ktoś uznaje kogoś za "brzydala", to należy się zastanowić nie nad nim, ale nad tymi, którzy wydają takie opinie..

181

Odp: Brzydki partner?

Znałam podobne małżeństwo z rozsądku, więc nie rzucam gromów na autorkę ani na jej męża. Nomen omen.
Masz szansę, Doroto,ułożyć sobie życie jak chcesz czy z nim  czy bez niego. Wystarczy twoja decyzja.  Popracuj nad sobą i swoimi wyborami. Jeśli wyjdziesz  ze strefy komfortu czyli nadal rozpoczniesz poszukiwania, to jest  ryzyko. Pomyśl  czy wolisz tak jak jest czy jednak nie. Niektórzy sądzą, ze otwiera się droga do romansu, a ja z kolei jestem zdania, że prędzej mąż sobie kogoś znajdzie. Wszak ma doświadczeniu w ukrywaniu pewnych spraw.

182 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 11:38:00)

Odp: Brzydki partner?

No tu już to trybuny popłynęły ostro: prędzej facet, który nie widzi świata poza partnerką ją zdradzi niż kobieta, która nie akceptuje fizyczności męża, mając do niego poza tym chyba wiele innych pretensji...

Co tu się dzieje? To jakieś krzywe zwierciadło czy Monthy Python? roll

183

Odp: Brzydki partner?
bagienni_k napisał/a:

No tu już to trybuny popłynęły ostro: prędzej facet, który nie widzi świata poza partnerką ją zdradzi niż kobieta, która nie akceptuje fizyczności męża, mając do niego poza tym chyba wiele innych pretensji...

Co tu się dzieje? To jakieś krzywe zwierciadło czy Monthy Python? roll


Nie, to  tylko humanisci i pięknoduchy wylęgli z przkazem i dawaj doradzać, aby w pięknych frazach żeby kto nie pomyślał że są prymitywni. Jak można taki ciekawy temat tak rozcieńczyć tym perdoleniem o kredytach itp.
Idę o zakład że gdyby był wysoki, męski, barczysty, wysportowany, bujny w czuprynie i majestatyczny po pysku to mógłby być nie tylko gołodupcem ale wręcz złodziejem i nie byłoby tematu. Przynajmniej takiego

184

Odp: Brzydki partner?

A ja bym chciał zobaczyć tych znajomych, którzy stwierdzili "że mąż obecny dla autorki jest za brzydki", jacy oni to są modele i modelki z okładek, z kaloryferami na brzuchach z pięknym ciałem.
Można komuś wytykać że jest brzydki, biedny, głupi, jak się jest samemu ideałem w tym względzie.
Poza tym skoro autorka miała całe życie takie powodzenie że niemal sam Cristiano Ronaldo się nią interesował czy Brad Pitt, to dlaczego wybrany został przeciętny, nieatrakcyjny gość?
W ogóle jak to możliwe że ktoś ma takie super hiper powodzenie, a musi korzystać z portali randkowych czy tam apek?

185

Odp: Brzydki partner?
bagienni_k napisał/a:

W kwestii pojmowania "brzydactwa" należy sobie zadać pytanie CO  czyni drugiego człowieka "brzydalem" tak bardzo, żę odpycha to potencjalnego partnera. Tzn czy to jest niejako całość czy jakieś drobne mankamenty, które z czasem można poprawić..Wszystko wskazuje na to, żę to drugie, więc jeśli te drobne odchylenia sprawiają, że ktoś uznaje kogoś za "brzydala", to należy się zastanowić nie nad nim, ale nad tymi, którzy wydają takie opinie..

Spieszę z wyjaśnieniami: w przypadku faceta jest to forsa.
Niestety dla większości kobiet( na szczęście nie wszystkich ) to kluczowy czynnik który sprawia czy facet jest dla niej atrakcyjny czy nie. Z prostego powodu: biologia. Jak ma kasę to znaczy że zaradny życiowo czy zaopiekuje się mną gdy będę w ciąży. Naprawdę mało w swoim życiu spotkałem kobiet które chcą coś razem budować a nie dostać coś na tacy. Tutaj autorce należy się ogromny plus bo nie dość że sama wyszła z inicjatywą budowania to wsparła w tym męża.
Kilka razy miałem taką sytuację że jak przyjechałem do jakiegoś zamku/pałacu/ czy po prostu atrakcji turystycznej rowerem to gdy chciałem zaczerpnąć informacji w punkcie informacyjnym bo kobiety patrzyły jak na robaka- biedaka bo przyjechałem rowerem. Co z tego że ten rower wart więcej niż one przez rok zarabiają. Ale te same panie gdy zobaczyły że podjeżdżam swoim samochodem to nagle uśmiech , zagadywanie i same szukały kontaktu.

186

Odp: Brzydki partner?
Tamiraa napisał/a:

Znałam podobne małżeństwo z rozsądku, więc nie rzucam gromów na autorkę ani na jej męża. Nomen omen.
Masz szansę, Doroto,ułożyć sobie życie jak chcesz czy z nim  czy bez niego. Wystarczy twoja decyzja.  Popracuj nad sobą i swoimi wyborami. Jeśli wyjdziesz  ze strefy komfortu czyli nadal rozpoczniesz poszukiwania, to jest  ryzyko. Pomyśl  czy wolisz tak jak jest czy jednak nie. Niektórzy sądzą, ze otwiera się droga do romansu, a ja z kolei jestem zdania, że prędzej mąż sobie kogoś znajdzie. Wszak ma doświadczeniu w ukrywaniu pewnych spraw.

Szatanie...litości. wiem że u ciebie to zawsze musi być wina faceta i to zawsze facet musi być tym złym ale serio..jeżeli dla ciebie facet który kocha i świata poza swoją żoną nie widzic który zawdzięcza jej tak wiele ma większą szansę na zdradę od kobiety która ma do niego ciągły żal i pretensje to ręce opadają.

187

Odp: Brzydki partner?
Szeptuch napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

W kwestii pojmowania "brzydactwa" należy sobie zadać pytanie CO  czyni drugiego człowieka "brzydalem" tak bardzo, żę odpycha to potencjalnego partnera. Tzn czy to jest niejako całość czy jakieś drobne mankamenty, które z czasem można poprawić..Wszystko wskazuje na to, żę to drugie, więc jeśli te drobne odchylenia sprawiają, że ktoś uznaje kogoś za "brzydala", to należy się zastanowić nie nad nim, ale nad tymi, którzy wydają takie opinie..

Spieszę z wyjaśnieniami: w przypadku faceta jest to forsa.
Niestety dla większości kobiet( na szczęście nie wszystkich ) to kluczowy czynnik który sprawia czy facet jest dla niej atrakcyjny czy nie. Z prostego powodu: biologia. Jak ma kasę to znaczy że zaradny życiowo czy zaopiekuje się mną gdy będę w ciąży. Naprawdę mało w swoim życiu spotkałem kobiet które chcą coś razem budować a nie dostać coś na tacy. Tutaj autorce należy się ogromny plus bo nie dość że sama wyszła z inicjatywą budowania to wsparła w tym męża.
Kilka razy miałem taką sytuację że jak przyjechałem do jakiegoś zamku/pałacu/ czy po prostu atrakcji turystycznej rowerem to gdy chciałem zaczerpnąć informacji w punkcie informacyjnym bo kobiety patrzyły jak na robaka- biedaka bo przyjechałem rowerem. Co z tego że ten rower wart więcej niż one przez rok zarabiają. Ale te same panie gdy zobaczyły że podjeżdżam swoim samochodem to nagle uśmiech , zagadywanie i same szukały kontaktu.

Nie, to nie jest biologia. Biolgia odezwie się po czasie kolego. To o czym mówisz to czysta ekonomia zakraszona socjologią i januszowym pragmatyzmem.

188

Odp: Brzydki partner?
bagienni_k napisał/a:

W kwestii pojmowania "brzydactwa" należy sobie zadać pytanie CO  czyni drugiego człowieka "brzydalem" (...)

Brak uczucia, bagienni_k.

Gdy jest uczucie to nawet największy brzydal jest najpiękniejszy.

189

Odp: Brzydki partner?
M!ri napisał/a:

Przecież napisała, że mąż to brzydal big_smile Więc skoro tak napisała to jak może go pożądać, no jak? (Tutaj nie odnoszę się do tego jak ten mężczyzna wygląda tylko do tego co _myśli o nim_ jego partnerka). To, że ma nawet dobry seks nie znaczy, że go pożąda.

Inaczej by pisała, gdyby nie miała dobrego seksu.
Wydaje mi się że pożądanie inaczej działa niż tylko wygląd.
W starych małżeństwach może być wielkie pożądanie.



Jedyny pogląd jaki przekazuję to ten, że nie warto być w związku dla samego faktu bycia w nim.

W tym związku jest tylko taki problem, że koledzy i ciotki wskazywały na wygląd męża, a żonie to się wbiło do głowy i teraz o tym myśli.

190 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-29 12:21:56)

Odp: Brzydki partner?
bagienni_k napisał/a:

No tu już to trybuny popłynęły ostro: prędzej facet, który nie widzi świata poza partnerką ją zdradzi niż kobieta, która nie akceptuje fizyczności męża, mając do niego poza tym chyba wiele innych pretensji...

Co tu się dzieje? To jakieś krzywe zwierciadło czy Monthy Python? roll

Nie takie numery odchodzą w życiu,które również nie mieszczą się w głowie
zwłaszcza dogmatycznym pigularzom widzącym w biologi ludzi czarno biały świat i pojmują ten świat zerojedynkowo
mając za argumenty niesprawdzone i niepotwierdzone zjawiska promowane przez psychologię ewolucyjną która jest w powijakach
i dopiero co dorasta do jakiejś rangi mając wiele błędów na koncie.
Ciebie o to nie posądzam podobnie Ross
Owszem brzydale miśki dobre, grzeczne, chłopaki, nieśmiałe i spokojne zdradzają atrakcyjne żony,mało tego czasem odchodzą do niby mniej atrakcyjnych z przychówkiem to się zdarza ,tak samo jak zdarza się małżeństwo i związki z rozsądku facetom żenią się
również z mniej atrakcyjnymi niewiastami mając desperacje i elastyczność za broń i uzasadnienie wejścia w związek.Co piąty mój znajomy jak trochę doszedł do siebie na terapii to twierdził że ożenił się z rozsądku i żałują teraz tego kroku choć mieli seksy z żonami i nawet  dzieci a  żona to teraz nagle zołza do tego jakaś brzydsza się zrobiła smile
Generalnie piszę się i mówi że kobiety w preferencjach i gustach są bardziej precyzyjne a mężczyźni bardziej elastyczni
rożnie jest i z tym wywołanym pożądaniem,fascynacją,zauroczeniem,zakochaniem  czasem reaktywnym, które na dłuższą metę  może spowodować awersję a nie przystosowanie.Ludzie to nie jest monolit tak samo kobiety jak mężczyźni a wariantów zachowań jest o wiele więcej niż te wszystkie różne ideologie próbujące przeforsować swoje jedynie słuszne widzenie świata.
Racjonalizowanie,kalkulowanie,wybieranie, rozkmini,tłumienie,wypieranie są wytworem mózgów ludzi czyli czymś co jest w pewnym sensie naturalnym,tak jak uczucia i emocje z instynktów i podświadomości która nie spadła nagle z nieba
Równowaga jest najważniejsza i potrzebna do szczęścia jakkolwiek je kto pojmuje.
"Nic nie jest dobre ani złe tylko umysł czyni je takim"

191 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-06-29 12:34:33)

Odp: Brzydki partner?

Jeśli przyjmiemy, że jest tam jakiś "uniwersalny" kanon męskiej urody, do którego 99,9% Pąń będzie wzdychać, to wszelkie związki, gdzie ten facet jest "brzydszy", zdają przeczyć temu, iż pożądanie wzbudza u kobiety jedynie sam wygląd faceta. Właśnie, tam jeszcze gdzies jest jakieś uczucie, którego tutaj zabrakło, może niekoniecznie z powodu mankamentów w wyglądzie.

Szeptuch Nie wiem, jakim Ty rowerem jeździsz, ale sprzęcior to musi być cacko wink

W kwestiach ogólnych, to ja nie mam pretensji, kiedy ktoś oczekuje, że będę mu dorównywał w rozmaitych celach czy ambicjach życiowych lub oczekiwaniach, powiedzmy, że z pewnymi odchyleniami smile Przekłada się to też zapewne w pewien sposób na zarobki czy zaradność(ale znowu nie aż w tak sztywnych granicach, jak niektórzy sądzą).
Natomiast tak jak mówisz, nie znoszę, kiedy ktoś oczekuje, żę ja będę pracował(dosłownie i w przenośni) za dwóch. Jeśli oczekiwania sprowadzają się do roszczeń i ciągłej atencji, gdzie wszystko jest niemal  podawane na tacy, to ja dziękuję za dalszą drogę. Życie bazujące na związku, gdzie głównie zapewniam komuś atrakcje czy spełniam zachcianki czuy tez zabawiam nie jest żadnym związkiem ani partnerską relacją, ale chorym układem. Skoro ktoś w związku zarabia średnią krajową, to z jakiej racji szuka partnera, który ma co najmniej te 2-3 razy więcej już na STARCIE? To jest zwykłe roszczeniowe myślenie, zakładająće, zę wszystko musi być podane na tacy, na już a w trakcie nie zdarzają się chwile kryzysu, konieczności oszczędzania czy "zaciśnięcia pasa". Ciągle panuje ta złudna iluzja, że cąłe życie ma być idealne i pełne wygód, wręcz cukierkowe. Czyżby związek, gdzie np oboje zarabiają mniej wiecej po róno na początku mial się nie udać? - pytanie retoryczne...

Opisane przez Ciebie przykład zachowania powoduje automatycznie taką niechęć czy wręcz obrzydzneie do kogoś, że jeśli potem miałbym się z tym kimś spotkać, to chyba zaśmiałbym się mu/jej w twarz.
Najpierw ocena przez pryzmat jazdy na rowerze a potem już "och" i "ach" bo przyjechał wypasioną furą. To jest czysty atawizm, może trochę zniekształcony wariackimi realiami współczesnego świata.

Widzisz kogoś pierwszy raz na rowerze i od razu go oceniasz przez pryzmat  atrakcyjności, zaradności i "męskości", no bo przecież "prawdziwi faceci" pokazują się publicznie tylko w swojej "superfurze"..
To jest tak śmieszne, że aż żałosne...


edit: Pasławku,  w tym przypadku byłoby naprawdę dziwne, jeśliby mąż Autorki dopuścił się zdrady..

192

Odp: Brzydki partner?

Żeby nie było - ja nie myślę o zdradzie, nie rozglądam się za facetami, nie chce rozwodzić się z mężem.
Chciałabym jakoś sobie to wszystko w głowie poukładać, chciałabym wstać rano z myślą że jestem szczęściarą. Niczego więcej do szczęścia chyba nie potrzebuje.
Tak mi się wydaje chociaż mogę się mylić.

193 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-29 12:58:41)

Odp: Brzydki partner?

Mnie to tam nie dziwi,ale z drugiej strony to zdrady i niewierność "brzydali" nie są zjawiskiem masowym jakoś wybitnie.
To co będzie po porodzie może być istotne,nawet dość atrakcyjni faceci bywają odstawiani od cyca i bywają zepchnięci na plan dalszy,co miewa miejsce dziecko absorbuje i to czasem bardzo
zależy co z tym zrobią czy pogrążą się w narastającej frustracji,rozczarowaniu,zgorzknieniu, obrazie majestatu męskości i pretensjach, czy potrafią się z tym tymczasowo pogodzić nie robić afery i zająć  się sobą, pomocą żonie, jej wsparciem bez dziecinnych oczekiwań nagrody, oraz czy potrafią dojrzale i zdrowo zająć się zwiększaniem całego systemu samooceny i poczucia wartości, bez odsunięcia się od partnerki,
jedni robią tak inni inaczej
wiele też zależy od mądrości i postawy kobiety, jak zareaguje i potrafi dać sobie radę
w związku taki wpływ na siebie i nawzajem jest oczywistym skutek będzie się liczył oddziaływania na to co stanie się później.

194

Odp: Brzydki partner?
paslawek napisał/a:

Mnie to tam nie dziwi,ale z drugiej strony to zdrady i niewierność "brzydali" nie są zjawiskiem masowym jakoś wybitnie.
To co będzie po porodzie może być istotne,nawet dość atrakcyjni faceci bywają odstawiani od cyca i bywają zepchnięci na plan dalszy,co miewa miejsce dziecko absorbuje i to czasem bardzo
zależy co z tym zrobią czy pogrążą się w narastającej frustracji,rozczarowaniu,zgorzknieniu, obrazie majestatu męskości i pretensjach, czy potrafią się z tym tymczasowo pogodzić nie robić afery i zająć  się sobą, pomocą żonie, jej wsparciem bez dziecinnych oczekiwań nagrody, oraz czy potrafią dojrzale i zdrowo zająć się zwiększaniem całego systemu samooceny i poczucia wartości, bez odsunięcia się od partnerki,
jedni robią tak inni inaczej
wiele też zależy od mądrości i postawy kobiety, jak zareaguje i potrafi dać sobie radę
w związku taki wpływ na siebie i nawzajem jest oczywistym skutek będzie się liczył oddziaływania na to co stanie się później.

Wybacz ale przyznam się że nie rozumiem twojego posta, nie tylko z powodu w jaki sposób został napisany. Więc proszę o wyjaśnienie.

" Tymczasowo zająć sobą" czyli co ? Mają żyć obok siebie ? Każdy sobie rzepkę skrobię bo jest dziecko. To po co w ogóle facetowi żoną czy dziecko skoro bardzo często spada do poziomu niższego niż meble w salonie bo z nich to się czasem choć kurz ściera. Ogólnie to co oposujesz to średnio mi wygląda na rodzinę tylko na taką spółkę w której się dogadania że robi się dziecko i potem akcjonariusze utrzymują ze sobą poprawne relacje ze względu na dziecko.
To oni: mąż i żona są w rodzinie najważniejsi a nie dziecko. Dziecko jest tylko dodatkiem do ich miłości. W swoim otoczeniu widzę jedno: gdy facet jest odciągany od cyca, gdy kobieta " zakochuje " się w dziecku to efekt jest tylko jeden rozwód. Zawsze jest rozwód. Oczywiście z winy faceta, no bo jak on śmiał zostawić kobietę z dzieckiem. Gdzie w rzeczywistości nto ona go zostawiła wcześniej. Natomiast tam gdzie kobieta rozumie że nie ma prawa przekładać dziecko nad męża że nie ma prawa przeznaczać więcej czasu dziecku niż mężowi ( oczywiście odwrotnie to też obowiązuje ) to te rodziny trwają , jest miłość , dzieci rozwijają się prawidłowo.

195 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-06-29 14:28:51)

Odp: Brzydki partner?
Szeptuch napisał/a:
paslawek napisał/a:

Mnie to tam nie dziwi,ale z drugiej strony to zdrady i niewierność "brzydali" nie są zjawiskiem masowym jakoś wybitnie.
To co będzie po porodzie może być istotne,nawet dość atrakcyjni faceci bywają odstawiani od cyca i bywają zepchnięci na plan dalszy,co miewa miejsce dziecko absorbuje i to czasem bardzo
zależy co z tym zrobią czy pogrążą się w narastającej frustracji,rozczarowaniu,zgorzknieniu, obrazie majestatu męskości i pretensjach, czy potrafią się z tym tymczasowo pogodzić nie robić afery i zająć  się sobą, pomocą żonie, jej wsparciem bez dziecinnych oczekiwań nagrody, oraz czy potrafią dojrzale i zdrowo zająć się zwiększaniem całego systemu samooceny i poczucia wartości, bez odsunięcia się od partnerki,
jedni robią tak inni inaczej
wiele też zależy od mądrości i postawy kobiety, jak zareaguje i potrafi dać sobie radę
w związku taki wpływ na siebie i nawzajem jest oczywistym skutek będzie się liczył oddziaływania na to co stanie się później.

Wybacz ale przyznam się że nie rozumiem twojego posta, nie tylko z powodu w jaki sposób został napisany. Więc proszę o wyjaśnienie.

" Tymczasowo zająć sobą" czyli co ? Mają żyć obok siebie ? Każdy sobie rzepkę skrobię bo jest dziecko. To po co w ogóle facetowi żoną czy dziecko skoro bardzo często spada do poziomu niższego niż meble w salonie bo z nich to się czasem choć kurz ściera. Ogólnie to co oposujesz to średnio mi wygląda na rodzinę tylko na taką spółkę w której się dogadania że robi się dziecko i potem akcjonariusze utrzymują ze sobą poprawne relacje ze względu na dziecko.
To oni: mąż i żona są w rodzinie najważniejsi a nie dziecko. Dziecko jest tylko dodatkiem do ich miłości. W swoim otoczeniu widzę jedno: gdy facet jest odciągany od cyca, gdy kobieta " zakochuje " się w dziecku to efekt jest tylko jeden rozwód. Zawsze jest rozwód. Oczywiście z winy faceta, no bo jak on śmiał zostawić kobietę z dzieckiem. Gdzie w rzeczywistości nto ona go zostawiła wcześniej. Natomiast tam gdzie kobieta rozumie że nie ma prawa przekładać dziecko nad męża że nie ma prawa przeznaczać więcej czasu dziecku niż mężowi ( oczywiście odwrotnie to też obowiązuje ) to te rodziny trwają , jest miłość , dzieci rozwijają się prawidłowo.

Tymczasowo to znaczy przez jakiś czas smile
Czasem nie ma wyjścia,bo dziecko to jest jak żywioł.
Masz dość widzę idealistyczne i mało praktyczne podejście do tego co dzieje się po porodzie z małżonkami i mężami smile
Przynajmniej prezentujesz to w poście wyżej .
Po prostu różnie może być i zaabsorbowanie dzieckiem różnie może się objawiać i trwać.
Normalny facet i normalna kobieta ( cokolwiek to znaczy dla kogoś ) przeczeka taki dziwny okres
nawet jeżeli brak wtedy "idealnego"porozumienia
rodzice zanim się zaadoptują potrzebują nieco czasu,nowo narodzone dziecko zmienia wiele i bywa to wstrząsem dla związku niekoniecznie od razu destrukcją to czarna wizja .
Nie ma tak, że każda kobieta zawsze z góry zakocha się w dziecku i całodobowo nim się bezustannie zajmuje, nie dopuszczając partnera do dziecka i do siebie,takie przypadki to patologia,ale dziecko będzie bardzo ważne dla niej do końca życia tak czy inaczej.
Ze mną było tak że dostałem pieluchowego zapalenia mózgu, przez parę tygodni odleciałem tak jak odlatują niektóre kobiety
Niektóre na krótko,niektóre na dłużej niektóre niestety na stałe,moja żona cierpliwie przeczekała mój odlot a ja padłem na twarz wreszcie ze zmęczenia,przez ten czas żona zajmowała się sobą i odpoczynkiem po porodzie, po swojemu, bez paniki,bez zazdrości i pretensji dała mi przestrzeń i pole do popisu zakładając że i tak padnę i mi przejdzie - przeszło.
Spokój wodza - normalnie jak sobie przypomnę.Czy było to idealne rozwiązanie i bezpieczne - nie nie było ponieważ mogło stać się ze mną inaczej tak samo z kobietą młodą matką, dzieją się najróżniejsze rzeczy.
W miarę dojrzały facet też tak zrobi jeżeli żona mu odleci,walka o atencję,uwagę to nie jest dobry pomysł w takiej sytuacji
raczej więcej problemów stwarza i konfliktów o pierdoły w gruncie rzeczy ale życie to też pierdoły, drobiazgi i małostki.
Zdarza się też to o czym piszesz, nie ma jednego wzoru zachowań.
Stałe i niezmienne odpychanie partnera z powodu dziecka z różnymi pretensjami roszczeniami i żądaniami dość często sprzecznymi,ma miejsce, zależy to od wielu wielu czynników dlatego różnie to jest i różne sytuacje mogą się wydarzyć
rodzicielstwo do łatwych zajęć nie należy i sprawia problemy.Związek i rodzicielstwo jest przedsięwzięciem i nie ma co się obrażać na to,to przedsięwzięcie wymaga komunikacji i współpracy,
sam parę razy porównałeś w tym nawet wątku związek do inwestycji i słusznie w pewnym sensie. 
To jak powinno być to jedno a drugie to że zdarza się różnie i coś co trudno przewidzieć też ma miejsce.

Posty [ 131 do 195 z 435 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024