Wątpię czy nawet będziesz miał wgląd w księgę wieczystą, skoro nie masz prawa do tej nieruchomości.
A piszesz teście nam przekazali, mamy drugi dom... A w sumie nic nie masz., jedynie kłopot.
Sensowne byłoby, jakbyście to wy kupili i wzięli kredyt na ten drugi dom, to po rozwodzie, odzyskał byś połowę wpłaconych rat, a resztę kredytu przejęla by żona i dom.
A w którym domu kto mieszka nie miałoby znaczenia.
W obecnej sytuacji, to po zlości, mogliby zostawić Ci ten kredyt i byś go musiał dalej w połowie spłacać, bo żyrant musi, banku nie interesuje jego stan cywilny czy koligacje rodzinne, czy jakieś umowy ustne, można powiedzieć, że żyrant ma gorzej niż kredytobiorca.
Nie wiem więc, jaki cel miało żyrowanie/spłacanie tego kredytu przez Ciebie, jak nie miałeś żadnego udziału we własności.
Albo trzeba było zadbać, żeby rownocześnie z tym żyrowaniem, przepisali notarialnie wam wspólnie ten dom w którym mieszkacie, a nawet przed.
Jeśli chodzi o działki, to nie wiem co podpisywałeś w banku, skoro nie jesteś współwłaścicielem.
A Ty jeszcze się zastanawiasz nad rozwodem bez orzekania o winie, a to pewnie będzie Twoja jedyna karta przetargowa.
Ja bym wyznaczyła kwotę do zwrotu, nie tylko kredytu, ale za zniszczenie rodziny i zdrowia.