Zrozumieć żonę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 847 ]

131 Ostatnio edytowany przez Deszcz (2022-04-28 11:00:31)

Odp: Zrozumieć żonę

Agnes: mysle, ze to co piszesz o Was to bardzo zbliżona sytuacja jak to wygląda w naszym domu (poza tym, że żona dopiero teraz zaczyna się spełniać zawodowo, no ale jak mówią, lepiej późno niż wcale). Ja w domu gdy jestem robię bardzo dużo, myślę że więcej od żony (sprzątanie, wcześniej też pranie, ale podczas pierwszego kryzysu powiedziała, że ją to wkurza i chce to robić sama, było to dla mnie zaskoczenie, nie powiem). W każdym razie gdy mnie nie ma to oczywiście wszystko jest na jej głowie, ogarnianie całego domu i dzieci, kiedyś było jeszcze trudniej jak były mniejsze, bo najbliższą rodzinę mamy kilka godzin drogi od nas i nie było ich z kim zostawić, przychodziła nieraz opiekunka, gdy np chcieliśmy wyjść gdzieś wieczorem, ale to też jest trochę inaczej niż np zostawić na weekend dzieci u babci, bo chce się coś zrobić co wymaga więcej czasu. Rok temu, gdy też był kryzys i została u swojej mamy na 10 dni to przyznam, że przy dzieciakach i reszcie spraw miałem zapiernicz niezły, bo to szkoła, lekcje, dodatkowe zajęcia, obiady, sprzątanie itp., było co robić, a przecież do pracy nie chodziłem wtedy. Dla mnie to 10 dni, a ona w taki schemat musi wchodzić regularnie na dłużej i nie dziwię się, że jest zmęczona. Wiem, że znów mogę zabrzmieć jak frajer, ale ona twierdzi, że zarabiamy te moje pieniądze razem, na pewno coś w tym jest bo ona w domu nie leży i nie pachnie, chyba że tak można nazwać jej ciągłe dokształcanie się.

Boli mnie tylko to, że zarzuciła mi 1,5 roku temu, że jej nie zauważałem i nie byłem priorytetem, a ja twierdzę inaczej, bo prostu dawałem tyle ile umiałem, bardziej skupiałem się na stworzeniu jej i dzieciom bezpieczeństwa. Było kilka innych drobniejszych zarzutów i te również wyeliminowałem już dawno, o czym ona wie. Został tylko jeden, z którym niewiele zrobiłem, a powiedziała że wg niej powinienem to zrobić, otóż pójść do psychoterapeuty, bo mam skumulowane emocje w sobie i boi się, że w końcu wybuchnę jak kiedyś to bywało (raz na 2 miesiące może, jak nie rzadziej, ale bez przesady, to był mój podniesiony głos, co w moim przypadku ze względu na rzadkie tego typu chwile może być dla tych, którzy mnie lepiej znają czymś nienaturalnym). Jak to dokładniej brzmi "Ja ze sobą robię bardzo dużo a Ty nie robisz nic". Byłem w międzyczasie sam też na dwóch warsztatach, żeby zobaczyć co to w ogóle jest, ale wg niej to za mało.

Z tą Wielkanocą też tak było Agnes jak mówisz, byłem obecny, ale głównie tylko ciałem. Dobiło mnie parę dni wcześniej to, że mnie tak przywitała po powrocie jak opisałem wcześniej, nie czułem w ogóle szacunku z jej strony, do tego mam pewne problemy z moim ojcem, które też spowodowały obniżony nastrój. Nie było teraz między nami żadnych kłótni, moich nie wiadomo jakiś zarzutów poza tym, że powiedziałem jej jak się czułem, a mimo to ją to odsunęło i urządziła mi ten emocjonalny rollercoaster, o którym mówi wieka. Gdyby się przyjrzeć temu głębiej to można powiedzieć, że to jest straszne, to tak jakby był kat i ofiara, który by mówił że do dalszych ciosów prowokuje go widok krwi (czyli w tym przypadku moja słabość), a gdy ofiara będzie mimo wszystko twarda jak skała to ataki ustąpią. Wy nie macie takich emocji jak ja i większość sugeruje kopnięcie ją w tyłek, ale 20 lat wspólnego życia swoje robi (i ją na pewno też to trzyma w domu, tu już nie chodzi o to, że miała wygodę), po prostu nie jest łatwo przekreślić wszystko ani dla mnie, ani dla niej. Być może gdy teraz spełniam przy okazji jej ostatni zarzut z tym psychoterapeutą to coś się między nami poprawi. Powiedziałem jej, że wcześniej nie byłem gotowy a i nie czułem potrzeby iść w takie miejsce, ale teraz z moją psychiką znalazłem się pod ścianą i zacząłem coś robić w tym kierunku.

Trudny jest też brak kontaktu fizycznego, całkiem możliwe że ona na to czeka, żebym zdecydowanie do niej podszedł i klepnął ją w tyłek i nawet ubrania wszystkie zerwał, ale co jak mnie w tym momencie odrzuci? Ten lęk przed tym póki co mnie paraliżuje, mam nadzieję że po tabletkach, którę dostałem, będę bardziej odważny, bo chyba tego ode mnie oczekuje (pomimo mówienia, że nic ode mnie nie chce).

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Zrozumieć żonę

Agnes
Teraz wiem dlaczego masz taki punkt widzenia - Twoja sytuacja była podobna ale TYLKO podobna. Ty chciałaś zmian w małżeństwie a żona autora chce odejść i stąd fantazja o spotykaniu się będąc już w innych związkach.

Twoja argumentacja nie trafia do mnie, miliony Polek ma takie życie - praca, powrót do domu, dzieci i tak dzień za dniem. Zobacz co pisze autor, żona podejmowała klika razy pracę ale nigdzie nie zagrzała miejsca, dlaczego? Bo taki był jej wybór bo przecież nie autora - a zatem miała swobodę decyzji i jej zarzuty co do klatki są tylko formą dokopania mężowi.
Rozumiem dzieci małe siedzi w domu ale dzieci poszły do szkoły to dlaczego nic nie zrobiła skoro jej przeszkadzało siedzenie w domu? Siedziała, siedziała aż doszła do wniosku mąż zły, małżeństwo złe - odchodzę.

Piec w lipcu...trzeba było mu w tedy wygarnąć(bo rodziny jeszcze nie było) a tak masz w pamięci...i za dwadzieścia lat ....a pamiętasz ten piec w lipcu...nie szkoda miejsca na "dysku"?

133

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Deszcz pisze, że jest pracowity, mój mąż też, nawet bardzo. Tylko dziwnym trafem jego pracowitość ograniczała się do wszystkiego poza domowymi obowiązkami. Pamiętam taką sytuację - przeprowadziliśmy się do nowego domu i po kilku miesiącach zrobiłam parapetówkę dla jego rodziny. Miało przyjechać 9 osób na 3 dni, więc przygotowań było sporo, a jak chcesz pokazać dom to szyby i parkiety muszą błyszczeć, i wszystko inne też. Liczyłam na jego pomoc w kuchni, a tymczasem on sobie po kolei wynajdywał zajęcia poza domem, by na koniec, gdy już nie miał innych zajęć, iść czyścić piec centralnego ogrzewania. W lipcu!. Nie wygarnęłam mu tego przy rodzinie, ale pamiętam i pamiętać będę. Więc może żonie przy Wielkanocy też się coś skumulowało i już nie zdzierżyła -  przypomnij sobie jak to było wink

I tu pewną analogię widzę u siebie - robię dużo w domu, ale najlepiej się czuję robiąc coś SAM, ogólnie mam zawsze problemy z robieniem czegoś w grupie, gdy ktoś próbuje narzucić swoje zdanie. Przy okazji świąt często jest tak, że przyjeżdżała rodzina mojej żony (teraz też) i zajmowali się przygotowaniem potraw. Ja w gotowaniu jestem słaby, tzn coś tam zrobię, np spaghetti, ale raczej było to zajęcie mojej żony i na pewno nie była temu przeciwna. I standardowy obrazek wygląda tak - oni siedzą w kuchni, a ja niekoniecznie, jakoś nie mogę wtedy tam znaleźć miejsca dla siebie, gdy oni zajęci są kucharzeniem, oczywiście nie oznacza to, że uciekam wtedy jak poparzony, bo nieraz coś tam z nimi robiłem, ale generalnie nie lubię głównie ze względu na teściową, do której nic nie mam, ale wtedy jest jej wszędzie pełno i jest przy tym głośna. Wynajduję sobie wtedy inne zajęcia jak mąż Agnes, ale może bez takich przegięć, bo to są domowe zajęcia typu sprzątanie czegoś, ewentualnie ogród. Taka moja postawa też się przyczyniła do piekła, przez które teraz przechodzę, bo jednym z zarzutów jest to, że bywam nieobecny i to widzę że urosło do wielkiego problemu. Dzisiaj przegadałem po raz nie wiem który całą sytuację z żoną - nie ma jednego typowego zarzutu, ot kilka rzeczy, które mi się "nazbierały". Niejeden by powiedział, że to taki śmiech przez łzy może być. Mieszkamy razem, śpimy osobno, mówię jej że jak każdy zdrowy człowiek potrzebuję sexu (rok temu w podobnej sytuacji zdarzał nam się raz w tygodniu), teraz powiedziała żebym poszedł sobie go poszukać. Niejeden facet by chciał usłyszeć takie jawne przyzwolenie od swojej żony. wink

134

Odp: Zrozumieć żonę

Ciężko przychylać nieba komuś, kto chce druga osobe zniszczyć, osłabić psychicznie i kopnąć w d..., niezależnie jak bardzo by mu czegoś brakowało. Trzeba mieć klasę, jeśli już ktoś chce się zdecydować na odsejście..

135

Odp: Zrozumieć żonę

Deszcz
W Waszym małżeństwie dzieje się źle i to od prawie 2 lat. Poprzednie spięcia jakoś udało się spacyfikować ale powody tych spięć nie.
Czytając co piszesz wychodzi mi że chcesz żeby było jak było. Ale to już się nie wróci. Musicie zbudować razem coś nowego.
Jak ona teraz widzi Was, czego oczekuje, nadal chce odejść.

136

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

Deszcz
W Waszym małżeństwie dzieje się źle i to od prawie 2 lat. Poprzednie spięcia jakoś udało się spacyfikować ale powody tych spięć nie.
Czytając co piszesz wychodzi mi że chcesz żeby było jak było. Ale to już się nie wróci. Musicie zbudować razem coś nowego.
Jak ona teraz widzi Was, czego oczekuje, nadal chce odejść.

Gdy pierwszy raz usłyszałem zarzuty to stawałem w poprzek żeby było dobrze i uważam że sporo ogarnąłem, ale wiadomo ideałem nie jestem i nie wszystko da się zmienić, albo szybko poprawić. Ona teraz mnie wypunktowała za wszystkie ostatnie potknięcia pomijając ile dobrego dla niej zrobiłem. Żona po prostu chce spróbować żyć sama a moje wady to nie jest główny powód. Jestem pewien, że 9 na 10 kobiet, gdyby ich facet robił jak ja, mam na myśli cokolwiek co jest nie tak, nie myslalyby że to jest powód do odejścia.

137

Odp: Zrozumieć żonę
bagienni_k napisał/a:

Ciężko przychylać nieba komuś, kto chce druga osobe zniszczyć, osłabić psychicznie i kopnąć w d..., niezależnie jak bardzo by mu czegoś brakowało. Trzeba mieć klasę, jeśli już ktoś chce się zdecydować na odsejście..

Dokładnie.
Przecież nie da się spełniać wszystkich oczekiwań partnera, choć to jest handel wymienny big_smile
Nawet czasem chce się odpuścić, ja wolę tego od ciebie nie mieć, jak mam Ci dawać co ty chcesz, bo ja nie chcę, nie lubię, czy to jest wbrew mnie... I koło się zamyka.
Dlatego jak jedno ustapi, koło się otworzy, ale kosztem drugiego partnera.
Czyli jak wspominałam jeden jest szczęśliwy kosztem drugiego, choć on w końcu to zaakceptuje, bo nie ma wyjścia.

Ja Ciebie rozumiem, że np. nie lubisz się kręcić w kuchni przed świętami, tym bardziej jak jest jeszcze teściowa. Ja w tej sytuacji byłabym szczęśliwa, że Ciebie tam nie ma...A Twoja żona podejrzewam, wymyśla te argumenty od czapy, żeby się doczepić, a Ty potulnie spełniasz wszystkie jej życzenia, oprócz tego najważniejszego, jak terapia, to akurat popieram.

Ja z wiekiem więcej widzę big_smile

Na przykładzie Ages, choć nie jestem zwolenniczką jednostkowych przykładów... Mąż nie spelnia moich oczekiwań...a czy ja spełniam jego.. To zachowanie męża jak z tym piecem big_smile odczytuje też jako pretensje niewypowiedziane do żony, Ty coś tam, coś tam... to ja nie będę pomagał, poza tym nie chcę, nie lubię...
Ja jakbym nie była w stanie sama zrobić, to bym powiedziała, robimy imprezę jak mi pomożesz, jak nie, to nie robimy...  Pretensje rodzą pretensje...

Ale tak generalnie to my się nie rozumiemy, bo jesteśmy z Wenus, a faceci z Marsa big_smile
Dlatego nie dziw się, że nie rozumiesz żony, bo nawet ja jej nie rozumiem.

138 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-28 23:28:17)

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Ale tak generalnie to my się nie rozumiemy, bo jesteśmy z Wenus, a faceci z Marsa big_smile

Halo tu Ziemia smile

139

Odp: Zrozumieć żonę

To musisz spełnić pragnienie żony.
Spytaj ją czy chce rozwodu a jak powie że tak to powiedz jej, że w poniedziałek idziesz do adwokata.
I już, bo teraz tak jak żyjecie długo nie pociągniesz.

140

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

To musisz spełnić pragnienie żony.
Spytaj ją czy chce rozwodu a jak powie że tak to powiedz jej, że w poniedziałek idziesz do adwokata.
I już, bo teraz tak jak żyjecie długo nie pociągniesz.

Mówi o separacji, coś tam zaczęła czytać w tym kierunku, ale ja nie będę jej ułatwiać sprawy. Odkąd się znamy to większość tematów urzędowych załatwiałem ja, dla niej to trochę czarna magia (jak dla mnie gotowanie wink ) Oczywiście może znaleźć sobie prawnika, który to ogarnie, ale jak wspomniałem - na tą chwilę ręki do tego nie przykładać nie planuję. Podobnie jak dom, w którym mieszkamy, to jej zrobiło się tutaj niewygodnie i chce odejść, więc niech działa. Mi tutaj mieszkać pasuje, dzieci mają swoje miejsce, szkołę, kolegów i koleżanki. Najbliższy scenariusz będzie taki, że będziemy musieli przebrnąć przez maj, później ja wybiorę się na morze, kontakt ograniczymy do minimum i będzie miała czas na zastanowienie się czy tego chce, czy nie. Gdy jednak ogarnie sobie nowe miejsce do życia (co w tej chwili jest ogromnym wyzwaniem) to planuję zostać w tym domu i może chwilę poczekam aż nacieszy się wolnością i zmieni zdanie, choć to scenariusz mało prawdopodobny, bo jest uparta i ma na swój sposób honor, wątpię żeby potulnie chciała wrócić.

141 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-28 23:48:57)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Mieszkamy razem, śpimy osobno, mówię jej że jak każdy zdrowy człowiek potrzebuję sexu (rok temu w podobnej sytuacji zdarzał nam się raz w tygodniu), teraz powiedziała żebym poszedł sobie go poszukać. Niejeden facet by chciał usłyszeć takie jawne przyzwolenie od swojej żony. wink

To w czym problem i tak masz ochotę z dobrego serca niańczyć dorosłą kobietę i ją utrzymywać
więc idź poszukać seksu gdzie indziej zobaczysz co się stanie smile może wywołasz w niej zazdrość kto wie a podobno zazdrość wzmaga uczucie .Tak załatw wszystko za żonę ona na to czeka i palcem nie kiwnie oprócz psychologicznej wojny z Tobą celem trzymania Cię na smyczy nawet jak zdarzy się cud i pobędzie sama to będziesz do dyspozycji,najpierw za Twoją pomocą doprowadzi do skutku to co sobie zamyśliła i osiągnie wszystkie cele ,tak wyjdzie na to że rozwód jest z Twojej winy a ona jest ofiarą komfort psychiczny przez Ciebie ma zapewniony oraz utrzymanie czyli potencjalnie alimenty nie tylko na dzieci a też na nią .
Separacja idealne dla niej rozwiązanie .Taki facet jak Ty nawet po rozwodzie to "skarb"

142

Odp: Zrozumieć żonę

Autorze, ale zdajesz sobie sprawę, że Twoja małżonka pociąga za sznurki cały czas, a Ty tańczysz jak ona gra zasadniczo?
Podpowiadają powyżej Ci bardzo dobrze, nie daj z siebie zrobić popychadła, jeżeli nie zechce zawalczyć o małżeństwo siłą ją do tego nie zmusisz.
Obstawiam, że to nie było spacyfikowanie wcześniejszych problemów, tylko ona nie miała odwagi pójść z tym dalej i odpuszczała.
Tak samo zmieni się zasadniczo mocno Twój punkt widzenia wraz z upływem czasu.
To przyzwolenie na seks to nic innego, jak podpuszczenie Ciebie do czegoś złego, żeby mieć na Ciebie haka do rozwodu.
Separacja z kolei też jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla niej, jeżeli jednak jej się nie uda życie samotne, czy tam z kimś innym (bo długo samotna nie będzie, uwierz w to) to będzie zawsze mogła wrócić. Taka awaryjna gałąź, która będzie czekać, aż panna się wyszaleje i pomyśli w sumie co chce, czy żyć z Tobą, czy kimś innym, a może sama jak się uda finansowo i co chwilę ktoś inny?
Tak samo jak ustępując z małżeństwa, powinna też odejść, ale jak pójdzie do adwokata to podział majątku też szybko podłapie.

143

Odp: Zrozumieć żonę

paslawek: to pewnie jest teraz jej marzenie, żebym sobie znalazł jakąś fajną dziunię i poszedł z nią. Ależ piękny sprawiłbym jej prezent - przerzucenie jeszcze większej winy na mnie i wolna chata.

Nie kumam tylko tego co napisałeś, że "Separacja idealne dla niej rozwiązanie .Taki facet jak Ty nawet po rozwodzie to "skarb"".

144

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

mówię jej że jak każdy zdrowy człowiek potrzebuję sexu (rok temu w podobnej sytuacji zdarzał nam się raz w tygodniu), teraz powiedziała żebym poszedł sobie go poszukać

Po co jej wiec spirala? zeby zyc samotnie?
Ona kogos miala/ma tylko nie moze tego ci powiedziec bo planowany juz przez nia rozwod by poszedl nie po jej mysli.

145

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

paslawek: to pewnie jest teraz jej marzenie, żebym sobie znalazł jakąś fajną dziunię i poszedł z nią. Ależ piękny sprawiłbym jej prezent - przerzucenie jeszcze większej winy na mnie i wolna chata.

Nie kumam tylko tego co napisałeś, że "Separacja idealne dla niej rozwiązanie .Taki facet jak Ty nawet po rozwodzie to "skarb"".

Ja nie pasławek ale spróbuje, separacja w tych warunkach jest idealnym rozwiązaniem - niczego nie traci, mężowi nadal w głowie dziurę robi(halny wieje) szlaban na seks - idealne rozwiązanie.
A że skarb po rozwodzie - a jesteś w stanie czegoś jej odmówić?

146 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-29 00:25:51)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

paslawek: to pewnie jest teraz jej marzenie, żebym sobie znalazł jakąś fajną dziunię i poszedł z nią. Ależ piękny sprawiłbym jej prezent - przerzucenie jeszcze większej winy na mnie i wolna chata.

Nie kumam tylko tego co napisałeś, że "Separacja idealne dla niej rozwiązanie .Taki facet jak Ty nawet po rozwodzie to "skarb"".

Na dziunie nie pójdziesz bo jesteś przyzwoity facet ,a nie dlatego że się wstydzisz ,dajesz się mamić wizją fajnej przyjaźni i sielanki po rozwodzie ,separacja ma za zadanie przygotować Ciebie na scenariusz najbardziej wygodny dla jż  a nie dla Ciebie .
Te wszelkie jej wątpliwości i całkiem sprzeczne pretensje do Ciebie to materiał do rozkminiania dla Ciebie żebyś nawet przez chwilę nie przestał myśleć co ona czuje a od tego zależne są Twoje uczucia całe bloki nastrojów przyzwyczajony jesteś do stanu rozłąki i ona również to taki stan pasuje i nie pasuje jednocześnie,bo żona dom to była super idea marzenie w dużej mierze 
co przy tego typu przywiązania nie jest niczym szczególnym oboje macie zaburzone postrzeganie siebie niby każde myśli o drugim a w rzeczywistości skoncentrowane jest na sobie ponad miarę i przewrażliwione na własnym punkcie ,a niestety wygląda na to że macie przepalone na styku u żony ponieważ ma więcej czasu na rozkminy ujawniło się to jako u tej pierwszej .Ona musi totalnie wypierać z siebie swoją nędzę i zerowe poczucie wartości niestabilną samoocenę ponieważ na własne życzenie żyje w bańce po części czasem wychodzi z niej dla nabrania bodźców i żeby ukraść trochę energii z zewnątrz .
Twoje ewentualne odcięcie się bardziej radykalnie wcale nie przeszkadza w poprawnych relacjach po rozwodzie jedne co to urazy i pretensje rozczarowania rozgoryczanie i żal masz do przepracowania ,nie na hura.
Pomyśl przez chwilę o tych oczekiwaniach których nie spełniła jż ,ona ma całą listę swoich nawet na zapas 3 dyplomy z psychologi to sporo teorii do wyboru i materiału do manipulowania sobą i Tobą w teorii i w realizowaniu eksperymentów na Tobie jż jest dobra ,gorzej ze zmianami samej siebie ,ja u niej dostrzegam sporo egotyzmu pomimo wiedzy psychologiczne którą żona wykorzystuje dla siebie ze szkodą dla waszego związku ,bo raczej już dużo wcześniej odpadłą tylko ciągle jeszcze nie jest pewna siebie i ciągle wisi na Tobie co ma pozór wątpliwości i rozterek on boi się być sama jak ognia ,dlatego przez tyle czasu zwodzi Cię na wiele różnych interesujących sposobów .Patrz na konkretne jej działania a nie na to co mówi w mówieniu jest świetna podejrzewam.

147

Odp: Zrozumieć żonę
acine napisał/a:
Deszcz napisał/a:

mówię jej że jak każdy zdrowy człowiek potrzebuję sexu (rok temu w podobnej sytuacji zdarzał nam się raz w tygodniu), teraz powiedziała żebym poszedł sobie go poszukać

Po co jej wiec spirala? zeby zyc samotnie?
Ona kogos miala/ma tylko nie moze tego ci powiedziec bo planowany juz przez nia rozwod by poszedl nie po jej mysli.

Zapytałem ją dzisiaj o tą spiralę po co zakładała, usłyszałem że wtedy nie była jeszcze pewna decyzji o odejściu i że boi się ciąży.

pjack: też odbieram to przyzwolenie jako podpuszczanie, ale wychodzę z założenia że czas pokaże co ma być.

Jeszcze jedna rzecz: ona jest przekonana, że gdy dojdzie już do rozwodu to ja ją będę chciał zniszczyć. Widziała nieraz jak potrafiłem się o coś wykłócać z urzędnikami i wygrywać spory. Jeszcze lata temu jak było wszystko ok to w żartach powtarzała, że "gdyby chciała ode mnie odejść to musiałaby pewnie uciec przed moim gniewem jak najdalej stąd". Moje zapewnienia, że jestem gotowy uczciwie się z nią rozliczyć jej nie przekonują. Smutne i śmieszne zarazem jest to, że jej przypuszczenia podobno wiele razy zostały potwierdzone na tarocie, z którego często korzysta u wielu osób i traktuje to chyba jak wyrocznię, który zrobił jej w głowie ten mętlik. Wiem, ja raz też spróbowałem i jak wspominałem i wszystko sprawdziło się wtedy co do joty, wiem że się śmiejecie z tego, może i dobrze, ale teraz np mi się przypomniało, że usłyszałem na tej wróżbie, że żona w ciągu 2 miesięcy dostanie mandat i rzeczywiście tak było, a dostać takie coś w jej wykonaniu to naprawdę rzadkość. Ma prawko 20 lat i może ze 3 razy coś było. W każdym razie gdy żonie o tym wtedy powiedziałem to później usłyszałem, że "jej wróżki twierdzą, że ta moja jest zła i nieprofesjonalna". Normalnie śmiech na sali.

148

Odp: Zrozumieć żonę
paslawek napisał/a:


Pomyśl przez chwilę o tych oczekiwaniach których nie spełniła jż ,ona ma całą listę swoich nawet na zapas 3 dyplomy z psychologi to sporo teorii do wyboru i materiału do manipulowania sobą i Tobą w teorii i w realizowaniu eksperymentów na Tobie jż jest dobra ,gorzej ze zmianami samej siebie ,ja u niej dostrzegam sporo egotyzmu pomimo wiedzy psychologiczne którą żona wykorzystuje dla siebie ze szkodą dla waszego związku ,bo raczej już dużo wcześniej odpadłą tylko ciągle jeszcze nie jest pewna siebie i ciągle wisi na Tobie co ma pozór wątpliwości i rozterek on boi się być sama jak ognia ,dlatego przez tyle czasu zwodzi Cię na wiele różnych interesujących sposobów .Patrz na konkretne jej działania a nie na to co mówi w mówieniu jest świetna podejrzewam.

Trafiłeś w sedno. Ona ma dzięki tym wszystkim przeczytanym książkom teraz wszelkie psychologiczne rozkminy opracowane do perfekcji.  Jeśli ja mam sensowny argument to i tak zaraz odwróci kota ogonem, rzadko przyzna racje. Dawniej, gdy brakowało jej argumentów to mnie ogrywała płaczem, a teraz jest dużo mocniejsza. Powiedziałem jej dzisiaj, że rozmowa z nią to jak walka na miecz kontra kij.

149 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-29 00:46:51)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Jeszcze jedna rzecz: ona jest przekonana, że gdy dojdzie już do rozwodu to ja ją będę chciał zniszczyć. Widziała nieraz jak potrafiłem się o coś wykłócać z urzędnikami i wygrywać spory. Jeszcze lata temu jak było wszystko ok to w żartach powtarzała, że "gdyby chciała ode mnie odejść to musiałaby pewnie uciec przed moim gniewem jak najdalej stąd". Moje zapewnienia, że jestem gotowy uczciwie się z nią rozliczyć jej nie przekonują. Smutne i śmieszne zarazem jest to, że jej przypuszczenia podobno wiele razy zostały potwierdzone na tarocie, z którego często korzysta u wielu osób i traktuje to chyba jak wyrocznię, który zrobił jej w głowie ten mętlik. . Normalnie śmiech na sali.

Te wypowiadane obawy to zwykłą prowokacja podpucha i badanie Twoich reakcji powodowanie w Tobie  gwarancji bezpieczeństwa ,a psychologia i tarot to próba zabezpieczania się taki mur obronny też nic nowego ,wróżki i psychologia na tym forum u
jeszcze żon tych niewiernych tych wahających się i tych co zdradziły mają wieloletnią tradycję wszystko po to żeby za chiny nie wziąć odpowiedzialności za swoje życie .

150

Odp: Zrozumieć żonę

Ona ciągle Ciebie urabia a Ty się dajesz.
Może zastosuj 34 kroki.

151 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-29 10:27:50)

Odp: Zrozumieć żonę
paslawek napisał/a:
Deszcz napisał/a:

Mieszkamy razem, śpimy osobno, mówię jej że jak każdy zdrowy człowiek potrzebuję sexu (rok temu w podobnej sytuacji zdarzał nam się raz w tygodniu), teraz powiedziała żebym poszedł sobie go poszukać. Niejeden facet by chciał usłyszeć takie jawne przyzwolenie od swojej żony. wink

To w czym problem i tak masz ochotę z dobrego serca niańczyć dorosłą kobietę i ją utrzymywać
więc idź poszukać seksu gdzie indziej zobaczysz co się stanie smile może wywołasz w niej zazdrość kto wie a podobno zazdrość wzmaga uczucie .Tak załatw wszystko za żonę ona na to czeka i palcem nie kiwnie oprócz psychologicznej wojny z Tobą celem trzymania Cię na smyczy nawet jak zdarzy się cud i pobędzie sama to będziesz do dyspozycji,najpierw za Twoją pomocą doprowadzi do skutku to co sobie zamyśliła i osiągnie wszystkie cele ,tak wyjdzie na to że rozwód jest z Twojej winy a ona jest ofiarą komfort psychiczny przez Ciebie ma zapewniony oraz utrzymanie czyli potencjalnie alimenty nie tylko na dzieci a też na nią .
Separacja idealne dla niej rozwiązanie .Taki facet jak Ty nawet po rozwodzie to "skarb"


Zgadzam się, polecam przeczytać ten post 100razy.

Jeśli chodzi o rollercoaster, to miałam na myśli te jej huśtawki, parę m-cy się odsuwa, następne wraca, po czym udsuwa się jeszcze bardziej, a Ty wierny jak piesek szczekasz jak ona Ci każe, sorry za to porównanie, ale nic do Ciebie nie trafia i nawet nie daje do myślenia.

Jeszcze o tym uduchowieniu, może ma na oku jakiegoś ducha/guru na dwóch nogach, a zbliżenie z duchem też może kosztować, więc dowiedz, czy ta kasa jest na jej koncie, niech Ci da wyciąg.
Ona Cię wyru**** bez mydła i nie wierz w bajki, że ona odchodzi, bo chce być sama, nie Ty pierwszy i ostatatni co nie poznaje partnera/ki i wypiera rzeczywistość.

152

Odp: Zrozumieć żonę

Wszystko jest możliwe, włącznie z tym że mnie testuje, żeby zobaczyć jak się będę zachowywał i że mówi, że już podjęła decyzję to tak naprawdę jeszcze się waha. Ja w tej chwili zajmuję myśli dniem codziennym i staram się od niej odkochać. Będzie to najtrudniejsza rzecz, jaka kiedykolwiek stała przede mną.

153

Odp: Zrozumieć żonę

Wahała się w momencie wcześniejszych konfliktów, tutaj podjęła decyzję - oznajmiła Ci to, więc dobry rok się do tego na pewno szykowała.
W swoim mniemaniu z szacunku do Ciebie chce Ci zrobić jak najmniejszą krzywdę, ale jest przekonana że musi to zrobić, w imię własnego szczęścia i spokoju, bo przecież zasługuje na to. To takie... wybielanie siebie, ale żeby jednak z boku to też wyglądało dobrze.
Nie wierz w jej życie w samotności, nie wierz bo na 100% takie nie będzie. Odkochiwanie się trwa teoretycznie do 2 lat, a już po 2-3 miesiącach będziesz całkowicie inaczej na to patrzył.
Duża też różnica będzie w tym, czy kupisz jej bajeczki, czy jednak sam będziesz chciał dotrzeć do prawdy. Jaka ona by nie była z kolei, lepsze najgorsza prawda, niż życie iluzją i kłamstwami.

154

Odp: Zrozumieć żonę

Na początek pokaż jej swoją obojętność i zamiast się odkochiwać, pokaż, że nie jesteś mięczakiem.. stawiaj swoje warunki, w takim razie rozwód i koniec. Ale Ty pewnie będziesz czekał, że może łaskawie na parę miesięcy do Ciebie wróci, żeby potem odejść...

Zresztą ona wie, że nawet jakby zdradziła i facet ją rzucił, albo jej się odwidzi, to zawsze do Ciebie droga wolna tongue

155

Odp: Zrozumieć żonę

Wiecie, to jest tak że tak samo jak ja jej nie przetlumaczę że idzie drogą samodestrukcji (choć sama mówi, że jest niby świadoma takiego scenariusza) I rozpieprza rodzinę, to tak samo Wy mnie w tym momencie nie przekonacie żebym dał sobie z nią spokój. 20 lat to kawał życia i naprawdę dużo dobrych chwil mieliśmy.

156 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-29 15:07:28)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Wiecie, to jest tak że tak samo jak ja jej nie przetlumaczę że idzie drogą samodestrukcji (choć sama mówi, że jest niby świadoma takiego scenariusza) I rozpieprza rodzinę, to tak samo Wy mnie w tym momencie nie przekonacie żebym dał sobie z nią spokój. 20 lat to kawał życia i naprawdę dużo dobrych chwil mieliśmy.

My tu nie Ciebie nie przekonujemy tak naprawdę, bo sam musisz decydować o swoim   życiu, my tylko rozświetlamy Ci umysł smile

Dodam, że powinieneś myśleć do przodu, nie do tyłu...

157

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Wiecie, to jest tak że tak samo jak ja jej nie przetlumaczę że idzie drogą samodestrukcji (choć sama mówi, że jest niby świadoma takiego scenariusza) I rozpieprza rodzinę, to tak samo Wy mnie w tym momencie nie przekonacie żebym dał sobie z nią spokój. 20 lat to kawał życia i naprawdę dużo dobrych chwil mieliśmy.

Nikt Ciebie nie będzie przekonywał, tak naprawdę jedynie... prawda Ciebie wyzwoli w tym momencie.
Wiele osób z kolei Ciebie jak najbardziej rozumie, ja miałem identycznie wręcz. Moja żona kroczy dalej drogą autodestrukcji, a ja też za wszelką cenę ratowałem małżeństwo.
Daj sobie czas, obserwuj i patrz jak się zachowuje, a mocno Ci to otworzy oczy. Z upływem czasu też będziesz dopuszczał do siebie inne informacje, fakty, bo teraz je podświadomie wypierasz - to zupełnie normalne.

158

Odp: Zrozumieć żonę

Co więcej, to wszystko jest normalne, bo my to wszystko w większości przechodziliśmy. I dopiero wtedy zauważyliśmy (przynajmniej ja), że ludzkie zachowania są do bólu schematyczne i powtarzalne. I nam też mówiono "daj sobie czas, nabierzesz dystansu", a brzmiało to dla nas jak jakieś głupie bajanie.

159

Odp: Zrozumieć żonę

Sprawdziłeś bilingi?

160

Odp: Zrozumieć żonę

Dobra, wspominałem o tym, że kontaktowałem się wcześniej z szeptuchą, opinie na ten temat wyrazili już niektórzy z Was, każdy oczywiście ma prawo mieć swoje zdanie. Ja zanim znalazłem się w tym g***ie nigdy nie interesowałem się tarotem, ani niczym innym, co jest z tym związane. Do czasu, gdy będąc w takiej samej desperacji jak teraz postanowiłem skorzystać z "usług" takiej osoby. Wspominałem, że ta starsza kobieta mówiła o nas jakby dosłownie wręcz mieszkała z nami. Po roku czasu znów postanowiłem się do niej zwrócić, oto co powiedziała:

- zaczyna jej się pogarszać wzrok i będą potrzebne okulary (już kupiła sobie w lutym)
- nadwyręży jakiś mięsień i nie będzie mogła chodzić (2 tygodnie przed moim powrotem wygięło ją w literę S i potrzebne były masaże, żeby to rozgonić)

To z takich przyziemnych spraw, a poza tym:
- spotyka się z kobietami, które odprawiają na niej rytuały w celu rozwoju a tak naprawdę robią jej tym w głowie sieczkę
- kręcił się przy niej faktycznie jakiś facet, ale nic ich nie połączyło, nieraz poprzez kobiety spotyka innych facetów, ale żadnych dalszych kroków nigdy nie ma.
- wybucha na mnie atakami złości, ale ja nie jestem jego przyczyną
- rozwodu nie widać, niby kocha, ale ma coraz większe wymagania (nie chodzi o rzeczy materialne)

Żona jest z wyglądu atrakcyjną kobietą i zawsze się podobała facetom, ja nigdy o to zazdrosny nie byłem bo jej ufałem. Gdyby miała tendencje do skoku w bok to zrobiłaby to już dawno i małe szanse, żebym przez tyle lat choć cienia podejrzenia nie nabrał.

161

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

Sprawdziłeś bilingi?

Nie robiłem tego.

162

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:

Sprawdziłeś bilingi?

Nie robiłem tego.

Boisz się że coś znajdziesz czy jesteś ponad to?

163

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:

Sprawdziłeś bilingi?

Nie robiłem tego.

Boisz się że coś znajdziesz czy jesteś ponad to?

Ponad to. Zanim zaczął się pierwszy kryzys znałem hasło do jej laptopa, dała mi też kod do telefonu, a ona teoretycznie powinna znać mój (tylko że ma słabą pamięć do haseł, ale nie robiłem z tego tajemnicy). Tak czy inaczej, pomimo że je znaliśmy to nigdy żadne z nas z tego nie korzystało, chyba że w obecności drugiej osoby, np żeby coś zobaczyć, gdy drugiego telefonu nie było pod ręką, albo żebym jej miał ogarnąć sam telefon, żeby wyczyścić pamięć, zgrać zdjęcia na kompa itp. Akurat jak się pierwszy kryzys zaczął to była też pora na zmianę telefonu i laptopa i pierwszy raz ona sama sobie przeniosła dane, jak wtedy powiedziała, to taki krok w kierunku niezależności, dla mnie ok, zdrowa reakcja to była. Na nowych urządzeniach ma już inne hasło, ale ja się nie będę prosił, żeby mi podawała, bo nie mam takiej potrzeby. Sama później powiedziała, że chce być bardziej niezależna, a taka forma kontroli jej nie służy. Niech ma swoje tajemnice, każdy je ma, może i był jednak ten boczniak, a może i nie.

Billing natomiast mogę jeszcze zobaczyć, bo jej telefon jest na mnie, chociaż od paru miesięcy mówi żebyśmy go przepisali, zresztą umowa skończyła się już rok temu, obiecałem jej, że to zrobimy kiedy tylko chce, ale z inicjatywą sam nie wychodzę.

164

Odp: Zrozumieć żonę

Wlasnie, niech sobie ma tego boczniaka, Tobie nie ubędzie, wystarczy jak będziesz żył miłością do żony i czekaniem na jej powrót... spokojnie, zgodnie ze sobą, po co masz się kopać z koniem, jak sam zauważyłeś big_smile

165

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:
Deszcz napisał/a:

Nie robiłem tego.

Boisz się że coś znajdziesz czy jesteś ponad to?

Ponad to. Zanim zaczął się pierwszy kryzys znałem hasło do jej laptopa, dała mi też kod do telefonu, a ona teoretycznie powinna znać mój (tylko że ma słabą pamięć do haseł, ale nie robiłem z tego tajemnicy). Tak czy inaczej, pomimo że je znaliśmy to nigdy żadne z nas z tego nie korzystało, chyba że w obecności drugiej osoby, np żeby coś zobaczyć, gdy drugiego telefonu nie było pod ręką, albo żebym jej miał ogarnąć sam telefon, żeby wyczyścić pamięć, zgrać zdjęcia na kompa itp. Akurat jak się pierwszy kryzys zaczął to była też pora na zmianę telefonu i laptopa i pierwszy raz ona sama sobie przeniosła dane, jak wtedy powiedziała, to taki krok w kierunku niezależności, dla mnie ok, zdrowa reakcja to była. Na nowych urządzeniach ma już inne hasło, ale ja się nie będę prosił, żeby mi podawała, bo nie mam takiej potrzeby. Sama później powiedziała, że chce być bardziej niezależna, a taka forma kontroli jej nie służy. Niech ma swoje tajemnice, każdy je ma, może i był jednak ten boczniak, a może i nie.

Billing natomiast mogę jeszcze zobaczyć, bo jej telefon jest na mnie, chociaż od paru miesięcy mówi żebyśmy go przepisali, zresztą umowa skończyła się już rok temu, obiecałem jej, że to zrobimy kiedy tylko chce, ale z inicjatywą sam nie wychodzę.

Ja wychodze z zalozenia, ze lepiej czasami przyjrzeć sie blizej jesli cos dziwnego sie dzieje. Sam przekonalem sie na wlasnej skurze, ale mimo wszystko lepiej znac prawde. Kasy ci nie brakuje na wrozke, ale to nie sredniowiecze tylko czasy wspolczesne i twojej wrozce moze brakowac zasiegu. Idz do wrozka czasow wspolczesnych zwanego detektywem. Jak wspominales wrozka ci powiedziala i to sie sprawdzilo, moze i tak, nie neguje. Powiedziala tez o dziwnych kobietach i obrzedach. Moze to jest powod zeby wynajac detektywa, zeby sprawdzil to towarzystwo. W dzisiejszych czasach swirow w dziwnych sektach nie brakuje i moga twoja zone, a tym bardziej rodzine skrzywdzic bardziej niz cale stado boczniakow. Moze wdepla wlasnie w takie g... i robia jej wode z mozgu dla wyciagniecia kasy lub czegos gorszego. Ty ruszysz sobie w rejs i mozesz nie miec, do czego wracac.Dobrze ci radze, zainwestoj w profesjonaliste a bedziesz wiedzial co sie dzieje i jak walczyc o rodzine.

166

Odp: Zrozumieć żonę

wieka: jak ja już widzę, że piszesz to wiem od razu, że będzie zimny prysznic, ale spoko - taka forma rozkminy tez potrzebna.

rafme: ja na 99% wiem, ze to przez te obrzedy sie wszystko dzieje, detektywa nie musze wynajmowac w tym kierunku, bo widze na wyciagu z konta gdzie za co placi.

167

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

wieka: jak ja już widzę, że piszesz to wiem od razu, że będzie zimny prysznic, ale spoko - taka forma rozkminy tez potrzebna.

rafme: ja na 99% wiem, ze to przez te obrzedy sie wszystko dzieje, detektywa nie musze wynajmowac w tym kierunku, bo widze na wyciagu z konta gdzie za co placi.

A co wiesz o tych obrzedach? Jak to wyglada? Poczytaj o sektach i wlasnie takich glupotach. Jakim cudem kobieta dorosla w to wdepla? Ktos musi ja dobrze maniupulowac. Moze dobrze by bylo wiedziec co tam sie dzieje? Co w nia wciskaja? Czy lepiej zawinac tylek na morze i liczyc na samonaprawe? Jak nia manipuluja to samonaprawy nie bedzie, a wrecz bedzie gorzej. Jesli jestes pewny ze bierze w czyms takim udzial, to tym bardziej musisz wiedziec co sie tam dzieje. Jak ja kochasz to rusz tylek i zrob cos zeby ja wyciagnac z tego bagna.

168

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:
Deszcz napisał/a:

Nie robiłem tego.

Boisz się że coś znajdziesz czy jesteś ponad to?

Ponad to. Zanim zaczął się pierwszy kryzys znałem hasło do jej laptopa, dała mi też kod do telefonu, a ona teoretycznie powinna znać mój (tylko że ma słabą pamięć do haseł, ale nie robiłem z tego tajemnicy). Tak czy inaczej, pomimo że je znaliśmy to nigdy żadne z nas z tego nie korzystało, chyba że w obecności drugiej osoby, np żeby coś zobaczyć, gdy drugiego telefonu nie było pod ręką, albo żebym jej miał ogarnąć sam telefon, żeby wyczyścić pamięć, zgrać zdjęcia na kompa itp. Akurat jak się pierwszy kryzys zaczął to była też pora na zmianę telefonu i laptopa i pierwszy raz ona sama sobie przeniosła dane, jak wtedy powiedziała, to taki krok w kierunku niezależności, dla mnie ok, zdrowa reakcja to była. Na nowych urządzeniach ma już inne hasło, ale ja się nie będę prosił, żeby mi podawała, bo nie mam takiej potrzeby. Sama później powiedziała, że chce być bardziej niezależna, a taka forma kontroli jej nie służy. Niech ma swoje tajemnice, każdy je ma, może i był jednak ten boczniak, a może i nie.

Billing natomiast mogę jeszcze zobaczyć, bo jej telefon jest na mnie, chociaż od paru miesięcy mówi żebyśmy go przepisali, zresztą umowa skończyła się już rok temu, obiecałem jej, że to zrobimy kiedy tylko chce, ale z inicjatywą sam nie wychodzę.

Nie, nie jesteś ponad to. Ty boisz się prawdy, bo co gdy by był boczniak? Cała jej narracja i Twoja nadzieja psu na budę.
Sprawdź ten biling bo czym ryzykujesz?

169

Odp: Zrozumieć żonę

Nadmienię tylko, że wróżby, tarot, sekty itd. W przypadku mej żony też się pojawiły i miały olbrzymi wpływ na nią, a jak kobieta w to uwierzy... to ciężka sprawa.
Chwila moment i ja przekonają, że liczy się jej szczęście. Tutaj pilot autodestrukcji jest włączony, wystarczy poczekać i zobaczysz, że albo puści Cie z torbami, albo odkryjesz boczniaka. Cudów nie ma, niestety.
Słusznie Ci wszyscy podpowiadają, że mocno biernie podchodzisz do tego.
Miej nadzieje na poukładanie tego, ale posprawdzaj to i owo - odkryjesz prawdę i albo się wszystko wyjaśni, albo będziesz miał pewność, że jest o kogo walczyć.

170

Odp: Zrozumieć żonę
Rafalma napisał/a:
Deszcz napisał/a:

wieka: jak ja już widzę, że piszesz to wiem od razu, że będzie zimny prysznic, ale spoko - taka forma rozkminy tez potrzebna.

rafme: ja na 99% wiem, ze to przez te obrzedy sie wszystko dzieje, detektywa nie musze wynajmowac w tym kierunku, bo widze na wyciagu z konta gdzie za co placi.

A co wiesz o tych obrzedach? Jak to wyglada? Poczytaj o sektach i wlasnie takich glupotach. Jakim cudem kobieta dorosla w to wdepla? Ktos musi ja dobrze maniupulowac. Moze dobrze by bylo wiedziec co tam sie dzieje? Co w nia wciskaja? Czy lepiej zawinac tylek na morze i liczyc na samonaprawe? Jak nia manipuluja to samonaprawy nie bedzie, a wrecz bedzie gorzej. Jesli jestes pewny ze bierze w czyms takim udzial, to tym bardziej musisz wiedziec co sie tam dzieje. Jak ja kochasz to rusz tylek i zrob cos zeby ja wyciagnac z tego bagna.

To już prędzej, żona wciągnie Deszcza do tej sekty niż on ją z tego wyciągnie wink A tak poważnie, tu ona rodzaje karty, ale męża tak czy tak nie widzi przy swoim boku.

Deszcz, dobrze, że chociaż masz dystans do siebie smile

171

Odp: Zrozumieć żonę
Rafalma napisał/a:
Deszcz napisał/a:

wieka: jak ja już widzę, że piszesz to wiem od razu, że będzie zimny prysznic, ale spoko - taka forma rozkminy tez potrzebna.

rafme: ja na 99% wiem, ze to przez te obrzedy sie wszystko dzieje, detektywa nie musze wynajmowac w tym kierunku, bo widze na wyciagu z konta gdzie za co placi.

A co wiesz o tych obrzedach? Jak to wyglada? Poczytaj o sektach i wlasnie takich glupotach. Jakim cudem kobieta dorosla w to wdepla? Ktos musi ja dobrze maniupulowac. Moze dobrze by bylo wiedziec co tam sie dzieje? Co w nia wciskaja? Czy lepiej zawinac tylek na morze i liczyc na samonaprawe? Jak nia manipuluja to samonaprawy nie bedzie, a wrecz bedzie gorzej. Jesli jestes pewny ze bierze w czyms takim udzial, to tym bardziej musisz wiedziec co sie tam dzieje. Jak ja kochasz to rusz tylek i zrob cos zeby ja wyciagnac z tego bagna.

Gdy zaczął się pierwszy kryzys to była na ustawienia hellingerowskich, na tym forum też się ten temat przetacza:

https://www.netkobiety.pl/t22186.html

Co ja zrobiłem - żeby zrozumieć istotę tych praktyk sam na nie poszedłem. Może jak w tym wątku powyżej - na jednych zadziała i pomoże, na innych nie, a jeszcze innym zaszkodzi. Byłem tam świadkiem tego jak jednego gościa tak zamiotło, że turlał się po podłodze i nie szło go przez 20 minut uspokoić, a inny np. przez 10 godzin spotkania miał minę pokerzysty, bo nic go nie ruszyło.

pjack: może to być odebrane jak bierna postawa, ale coś robię w tym kierunku. Widzę, że nie mogę robić gwałtownych ruchów. Dzisiaj w ogóle jest pierwszy dzień jak zaczynam odczuwać, że wracam powoli do ogarniania rzeczywistości, pewnie prochy zaczynają normować serotoninę.

maku2: nie mam teraz ciśnienia na billingi, obserwuję sytuację, to zawsze zdążę zrobić jak zajdzie konieczność, może w weekend żeby faktycznie był jeden znak zapytania mniej.

172

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

maku2: nie mam teraz ciśnienia na billingi, obserwuję sytuację, to zawsze zdążę zrobić jak zajdzie konieczność, może w weekend żeby faktycznie był jeden znak zapytania mniej.

Tu nie chodzi o to że zdążysz ale o jak najszybszą eliminację czynnika trzeciego.

173

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
Deszcz napisał/a:

maku2: nie mam teraz ciśnienia na billingi, obserwuję sytuację, to zawsze zdążę zrobić jak zajdzie konieczność, może w weekend żeby faktycznie był jeden znak zapytania mniej.

Tu nie chodzi o to że zdążysz ale o jak najszybszą eliminację czynnika trzeciego.

Przekonałeś. Mam już kilka numerów do sprawdzenia, mam nadzieję że usłyszę pod nimi kobiety.

174

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:
Deszcz napisał/a:

maku2: nie mam teraz ciśnienia na billingi, obserwuję sytuację, to zawsze zdążę zrobić jak zajdzie konieczność, może w weekend żeby faktycznie był jeden znak zapytania mniej.

Tu nie chodzi o to że zdążysz ale o jak najszybszą eliminację czynnika trzeciego.

Przekonałeś. Mam już kilka numerów do sprawdzenia, mam nadzieję że usłyszę pod nimi kobiety.

Tylko nie dzwon ze swojego numeru, zeby nie wyszlo w jakis sposob ze kontrolujesz. Ja jak pisalem wcześniej, zlecilem to odpowiednim ludziom. Teraz mam ciezkie dni, ale przynajmniej wiem co sie stalo.

175

Odp: Zrozumieć żonę
Rafalma napisał/a:

Tylko nie dzwon ze swojego numeru, zeby nie wyszlo w jakis sposob ze kontrolujesz. Ja jak pisalem wcześniej, zlecilem to odpowiednim ludziom. Teraz mam ciezkie dni, ale przynajmniej wiem co sie stalo.

Nie no tak to bym się nie podłożył.

176

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
Rafalma napisał/a:

Tylko nie dzwon ze swojego numeru, zeby nie wyszlo w jakis sposob ze kontrolujesz. Ja jak pisalem wcześniej, zlecilem to odpowiednim ludziom. Teraz mam ciezkie dni, ale przynajmniej wiem co sie stalo.

Nie no tak to bym się nie podłożył.

Ogladalem ten link, chyba masz jeszcze bardziej popierniczona sprawe niz ja. Szykuj sie ze lekko nie bedzie. Najwazniejsze zeby poznac wroga:(

177

Odp: Zrozumieć żonę
Rafalma napisał/a:

Ogladalem ten link, chyba masz jeszcze bardziej popierniczona sprawe niz ja. Szykuj sie ze lekko nie bedzie. Najwazniejsze zeby poznac wroga:(

No niestety, oprócz tego jedynego jest masa innych rzeczy, w które weszła w celu samodoskonalenia się. Ja nie mówię, że one wszystkie są złe, ale umiaru nie zachowała i punkt widzenia na świat ma teraz z kosmosu trochę. Najśmieszniejsze w tej historii jest to, że ona ma tą świadomość jak mi moją psychikę masakruje, gdy skończył się drugi kryzys to któraś z jej "doradczyń" powiedziała jej, że mało który facet by wytrzymał to wszystko, ona mi to powiedziała później... Dzisiaj zresztą też powiedziała, że przyznaje mi, że miałem "trudny tydzień" (bo równolegle rozwinął mi się inny duży problem, który być może się skończył, a może jeszcze nie). Nie wiem jak to wszystko nazwać. Całkiem możliwe, że to są przebłyski, albo chęć znęcania się nade mną tym rollercoasterem, chociaż nie pamiętam, żeby kiedykolwiek działała przeciwko komuś w perfidny sposób.

Z boczniakiem opcji na razie też nie biorę zbyt poważnie, bo nie widzę żeby jakoś specjalnie dbała o siebie, nawet bym powiedział, że jest w drugą stronę, nie maluje się też za bardzo, chociaż fakt, ona to i bez makijażu wygląda nieźle.

178 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-04-30 11:18:16)

Odp: Zrozumieć żonę

Czytam Wasze wypowiedzi i przyznam się, że zaczyna brakować mi zapału, żeby przekonywać do swoich racji. Widzicie wszystko tak jednostronnie, że ręce mi opadają  Podjęłam się roli adwokata więc trudno mi teraz machnąć ręką smile
Więc po kolei :
To nie jest tak, że jak kobieta pójdzie do pracy to wyjdzie z domu, bo gdy wróci po pracy to wszystkie obowiązki będą na nią czekać.
Rozsądna i uczciwa kobieta wie, że gdy bierze ślub i zakłada rodzinę to podejmuje się obowiązków, jakie na nią rodzina nakłada. To jest ta "klatka" do której wchodzimy, nawet gdy ktoś inny uważa, że można robić co się chce.
Dom to ciepłe miejsce - codziennie jest gorący obiad, czysty dom, zaopatrzona lodówka, niedzielne popołudnia z najbliższymi, dbałość o potrzeby wszystkich członków rodziny, wieczory z ukochanym i wszystko co tej rodzinie służy. Bez tego dom zmienia się w budynek albo lokal w którym żyjemy. To wszystko wymaga pracy, energii, poświęcenia swoich pragnień dla wspólnego dobra i myślenia jak wszystko pogodzić, żeby każdy czuł się w tej rodzinie dobrze. Po latach przychodzą takie  momenty, że człowiek czuje się zmęczony. W pracy zawodowej bierzesz urlop, a co z pracą w domu?
Pierwszy poważny kryzys, o którym pisze Deszcz nastąpił, gdy przedłużył kontrakt o kolejne dwa miesiące. Teraz było podobnie. Wcale mnie to nie dziwi, a wręcz wpisuje się w schemat, jaki ja tu widzę.
Deszcz pisze poruszający post gdy przyszło mu spędzić pierwszą noc na kanapie w salonie, bo czuje się odrzucony.
Żona miała takich "odrzuconych" nocy po 60 za każdym razem.
Ona wie, że skoro godziła się być żoną marynarza, to musi liczyć się z jego wyjazdami, i chociaż rozstania są ciężkie, rozumie, że tak musi być. Czeka na jego powrót, i gdy już ma wrócić, następuje kolejna rozłąka na którą zgodził się dobrowolnie. Przez 60 nocy idzie do sypialni i zastanawia się dlaczego się na to godzi, czy praca jest dla niego ważniejsza od rodziny i czy jej potrzeby są dla niego nieważne, bo ważniejszy jest pracodawca i pieniądze. Nawet gdy zdaje sobie sprawę, że on tam nie lezy tylko pracuje na rodzinę, to i tak jest przekonana, że w pewien sposób od niej uciekł, bo tak mu wygodniej.
Kiedy kobieta ma dobrego męża, i zdaje sobie z tego doskonale sprawę, to nie szuka innego, bo ma tą pewność, że lepszego nie znajdzie. Nie łudzi się, że zjawi się książę na białym koniu, bo tacy tylko w bajkach bywają. Ona chce od tego wszystkiego uciec i odpocząć. Jedyne czego chce, to przynajmniej na jakiś wyłączyć się z obowiązków żony i matki. Docenia męża,  kocha go miłością dojrzałą i odpowiedzialną, więc  nie chce go krzywdzić, dlatego pozwala mu zaspokoić własne potrzeby i decyduje się na tak ryzykowny gest, że pozwala aby znalazł sobie kogoś, kto ją zastąpi. A jednocześnie sprawdzi, jak szybko jest w stanie pocieszyć się po stracie i ile ta strata dla niego znaczy.
Skoro nie mówi o rozwodzie tylko separacji, to gdzieś tam liczy, że to uda się naprawić i poukładać.

Deszcz moim zdaniem nie powinien wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, żadnych prawników, nacisków itp.
Może żonie o to chodzi, żeby teraz on pospał 60 nocy sam i spróbował tego miodu.
Jak ma potrzebę to niech wynajmij  detektywa.
Najlepiej żyć normalnie, a jeszcze lepiej dać żonie dwa tygodnie urlopu. Niech wyjedzie i odpocznie, o ile jest w stanie pogodzić to z projektem jakiego się podjęła. Taki samotny wyjazd (o ile takiego potrzebuje) pozwala złapać oddech, naładować akumulatory, zobaczyć wszystko w innym świetle i docenić co się ma. Potem wraca się z radością do swojego codziennego kieratu i jest siła dalej w nim chodzić.

179

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Czytam Wasze wypowiedzi i przyznam się, że zaczyna brakować mi zapału, żeby przekonywać do swoich racji. Podjęłam się roli adwokata więc trudno mi teraz machnąć ręką

Nie poddawaj się dajesz radę smile

Agnes76 napisał/a:

Rozsądna i uczciwa kobieta wie, że gdy bierze ślub i zakłada rodzinę to podejmuje się obowiązków, jakie na nią rodzina nakłada. To jest ta "klatka" do której wchodzimy, nawet gdy ktoś inny uważa, że można robić co się chce.

A uczciwego i rozsądnego mężczyzny to się nie tyczy?

Agnes76 napisał/a:

Dom to ciepłe miejsce - codziennie jest gorący obiad, czysty dom, zaopatrzona lodówka, niedzielne popołudnia z najbliższymi, dbałość o potrzeby wszystkich członków rodziny, wieczory z ukochanym i wszystko co tej rodzinie służy. Bez tego dom zmienia się w budynek albo lokal w którym żyjemy. To wszystko wymaga pracy, energii, poświęcenia swoich pragnień dla wspólnego dobra i myślenia jak wszystko pogodzić, żeby każdy czuł się w tej rodzinie dobrze. Po latach przychodzą takie  momenty, że człowiek czuje się zmęczony. W pracy zawodowej bierzesz urlop, a co z pracą w domu?

To samo tyczy się mężczyzny.
Czytając to wychodzi mi że trzeba zrezygnować z dzieci albo pracy?
Rozumiem że piszesz to opierając się na własnych doświadczeniach/odczuciach ale to co piszesz dotyczy milionów ludzi w Polsce i miliony nie odrzucają partnera z powodu zmęczenia/wypalenia.

Agnes76 napisał/a:

Kiedy kobieta ma dobrego męża, i zdaje sobie z tego doskonale sprawę, to nie szuka innego, bo ma tą pewność, że lepszego nie znajdzie.

Poważnie ? czyli wszyscy zdradzeni byli tymi złymi? Baaardzo uprościłaś.

Agnes76 napisał/a:

Ona chce od tego wszystkiego uciec i odpocząć. Jedyne czego chce, to przynajmniej na jakiś wyłączyć się z obowiązków żony i matki.

I dlatego mówi o rozstaniu?
Nie mówi biorę urlop i wyjeżdżam sama naładować akumulatory.
Nieee ona mówi jest mi źle, Ty jesteś do bani separacja/rozwód...

Agnes76 napisał/a:

Docenia męża,  kocha go miłością dojrzałą i odpowiedzialną, więc  nie chce go krzywdzić, dlatego pozwala mu zaspokoić własne potrzeby i decyduje się na tak ryzykowny gest, że pozwala aby znalazł sobie kogoś, kto ją zastąpi. A jednocześnie sprawdzi, jak szybko jest w stanie pocieszyć się po stracie i ile ta strata dla niego znaczy.

Docenia...pozwala...sprawdza...
Przecież to się gryzie - równie dobrze można napisać - pozwala mu znaleźć babę na boku żeby go sprawdzić i przyłapać na zdradzie
Kto kocha i daje pozwolenie na skok/skoki w bok?

Agnes76 napisał/a:

Najlepiej żyć normalnie, a jeszcze lepiej dać żonie dwa tygodnie urlopu. Niech wyjedzie i odpocznie, o ile jest w stanie pogodzić to z projektem jakiego się podjęła. Taki samotny wyjazd (o ile takiego potrzebuje) pozwala złapać oddech, naładować akumulatory, zobaczyć wszystko w innym świetle i docenić co się ma. Potem wraca się z radością do swojego codziennego kieratu i jest siła dalej w nim chodzić.

To jest jakieś wyjście ale tylko jeśli o to chodzi żeby znowu nie wyłapał za brak zainteresowania.

180 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-04-30 12:13:23)

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Kiedy kobieta ma dobrego męża, i zdaje sobie z tego doskonale sprawę, to nie szuka innego, bo ma tą pewność, że lepszego nie znajdzie. Nie łudzi się, że zjawi się książę na białym koniu, bo tacy tylko w bajkach bywają. Ona chce od tego wszystkiego uciec i odpocząć. Jedyne czego chce, to przynajmniej na jakiś wyłączyć się z obowiązków żony i matki. Docenia męża,  kocha go miłością dojrzałą i odpowiedzialną

Lekko licząc 3/4 wątków na tym forum zdradzanych facetów, to właśnie ci dobrzy mężowie. smile Rozumiem chcesz robić za adwakata kobiet, ale to co piszesz z rzeczywistością ma niewiele wspólnego.
Żeby też nie było, że ja robię za obrońcę mężczyzn. Dobre żony w twoim ujęciu, też często spotyka taki los. 
Kłopot w tym, że my ludzie nie jesteśmy tak racjonalni i poczciwi, jak to mówi nam przedstawiana przez ciebie między innymi wersja oficjalna.

Co do problemu z rozpoznaniem co się dzieje w głowie żony Deszcza. Jest ciężko wyrokować, bo jej zachowanie jest typowe. Za wszystko, nawet za ewentualnego boczniaka, obwiniany jest mąż. Deszcz przyjmuje wszystko jak psychologiczny zbiornik i odbija się to na jego zdrowiu. I tu robi duży błąd. Bo żona może odejdzie, może kiedyś pójdą swoja drogą dzieci, a niestety zrujnowane zdrowie z Deszczem pozostanie. Radziłbym skupić się na tym aspekcie.

181

Odp: Zrozumieć żonę

Dziękuję jeszcze raz za Wasze wypowiedzi, robicie dla mnie naprawdę dobrą robotę. Agnes naświetla jak to faktycznie wygląda, ale kontrargumenty maku2 też są dobre. Ja się już ogarniam po tym "zderzeniu z tirem", przynajmniej tak mi się wydaje.

Wcześniej żonie pomagał właśnie taki wyjazd z domu do koleżanek czy mamy na kilka czy kilkanaście dni i ja to rozumiem, bo gdy zostawałem wtedy sam z dzieciakami to czasem miałem niezłe Kongo w domu, a to nie było 60 dni, tylko mniej przecież.

Ale... przed chwilą mnie olśniło i ZROZUMIAŁEM ŻONĘ. Tak jak pisałem wcześniej, rozmawiamy normalnie i nie ma między nami absolutnie żadnej wrogości, tylko tak jakbyśmy nagle po 20 latach ognia większego lub mniejszego przeszli do friend zone. Oczywiście gdy żona zaczyna mi znów przypominać co chce zrobić (dzisiaj jeszcze tego nie było) to szybko mnie tym podcina z nóg. Ale do rzeczy: otóż jak wspomniałem zaczyna przygotowywać się do prowadzenia swoich warsztatów, które mają na celu "naprawę siebie" i ok, jest takich rzeczy mnóstwo w dzisiejszych czasach, niech robi, kluczem jest to jak tacy uczestnicy do tego podchodzą i co postanawiają przewartościować w swoim życiu. Jej temat, którego się trzyma od dłuższego czasu to "pokochać siebie" i o tym chce sama zrobić szkolenie. Od zawsze było tak, że ja redagowałem jej wszelkie teksty, pytała się mnie jak to się czyta, poprawiałem błędy itp. Dzisiaj również mnie o to poprosiła, bo chce wrzucić info do netu o tych warsztatach. I opisuje siebie, że skończyła 3 kierunki, miliony różnych kursów dających dyplomy certyfikaty, itp. - głównie po to, żeby podnieść własną wartość, bo tak działa ego. W tym tekście było coś co mi zapaliło żaróweczkę, brzmi to mniej więcej tak: "miłości trzeba szukać w sobie, a nie szukać jej na zewnątrz, bo tylko my możemy ją sobie dać", mniej więcej coś takiego - jak wieczorem to opublikuje to napiszę dokładnie. Teraz już wiem, w jaki sposób stałem się dla niej przeszkodą, choć tak naprawdę pomagam jej w tym wszystkim, daję pieniądze i aprobuję jej działania, bo chcę żeby robiła coś co da jej satysfakcje i swoje pieniądze. Jak się wpisze w przeglądarkę "pokochać siebie" to dużo takich warsztatów wyskakuje. Niestety, nie natrafiłem tam jeszcze na informację, gdzie piszą że poznawanie technik samouwielbienia grozi rozpieprzeniem rodziny.

182 Ostatnio edytowany przez Deszcz (2022-04-30 12:51:57)

Odp: Zrozumieć żonę

Stąd właśnie były w ostatnich dniach wobec mnie jakieś dziwne zarzuty kompletnie od czapy typu, że mam czelność dzwonić jak akurat sprząta w domu, bo przecież wiem że dzień przed moim przyjazdem ona zawsze sprząta (a potrafi zrobić cały obiad trzymając telefon między uchem a ramieniem gadając z psiapsiółką) - albo to: przed Wielkanocą chciała, żebym kupił już w poniedziałek w Lidlu alkohol na święta, mi nie było po drodze i wiedziałem, że i tak tam trafimy później. Poszliśmy tam w czwartek po cały kosz zakupów na święta no i też %% kupiłem, ale to było złe, bo jej nie posłuchałem i teraz przecież tyle siat będziemy taszczyć. Fakt, że samochód ma duży bagażnik i nie mieszkamy na 4 piętrze bez windy, żeby to wszystko wnosić nie miał znaczenia i nie było nigdy, przenigdy z jej strony problemu, że przychodzimy do domu ze sklepu obładowani. Takich prztyków dostałem w ostatnich dniach więcej.

183 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-04-30 13:06:27)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

głównie po to, żeby podnieść własną wartość, bo tak działa ego. W tym tekście było coś co mi zapaliło żaróweczkę, brzmi to mniej więcej tak: "miłości trzeba szukać w sobie, a nie szukać jej na zewnątrz, bo tylko my możemy ją sobie dać", mniej więcej coś takiego - jak wieczorem to opublikuje to napiszę dokładnie. Teraz już wiem, w jaki sposób stałem się dla niej przeszkodą, choć tak naprawdę pomagam jej w tym wszystkim, daję pieniądze i aprobuję jej działania, bo chcę żeby robiła coś co da jej satysfakcje i swoje pieniądze. Jak się wpisze w przeglądarkę "pokochać siebie" to dużo takich warsztatów wyskakuje. Niestety, nie natrafiłem tam jeszcze na informację, gdzie piszą że poznawanie technik samouwielbienia grozi rozpieprzeniem rodziny.

To masz jeszcze w sobie trochę zdrowego rozsądku,temat zdrowego kochania siebie i zdrowego egoizmu od wielu lat budzi różne kontrowersje,różnie ludzie to interpretują i wykorzystują części składowe tej koncepcji do chorego egoizmu smile
Tak żona chce być niezależna,kochająca siebie, samodzielna i samowystarczalna, tylko jest uzależniona od Ciebie finansowo ,emocjonalnie
teraz Ciebie próbuje odstawić jak substancje ,widząc siebie jak kobietę która kocha za bardzo - stary numer ograny do znudzenia
przypomina mi podobny z osiąganiem sukcesu,najlepiej to zrobić pisząc książkę motywacyjną w temacie jak osiągnąć sukces smile
Przez te dwa lata niezłe akrobacje Twoja żona uskutecznia ,najgorszymi pacjentami/klientami dla psychologów są psycholodzy,lekarze,duchowni,prawnicy,dziennikarze.
To że jesteś przeszkodzą na jej drodze do miłości samej siebie to straszliwe nadużycie po prostu i nadinterpretacja stosunku do siebie samego.Ale to temat rzeka na inną okazję .W każdym bądź razie ona chce się uwolnić po najmniejszej linii oporu bezproblemowo - dla niej.

184 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-30 13:04:17)

Odp: Zrozumieć żonę

Agnes, nie jest naszym zadaniem wzajemnie przekonywanie się do czekokolwiek.
Każdy ma swoje zdanie i niech tak zostanie.
Możemy jedynie się nie zgadzać z adwersarzem, a to też daje do myślenia.
Pozdrawiam smile

185

Odp: Zrozumieć żonę

Czyli ona ma problem ze sobą?
I chce siebie pokochać?
To zadaj pytania
- rozumiem że chcesz siebie pokochać ale czy to oznacza że musisz przestać kochać mnie?
- czy osoba która kocha siebie nie może kochać innego człowieka?

186

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

Czyli ona ma problem ze sobą?
I chce siebie pokochać?
To zadaj pytania
- rozumiem że chcesz siebie pokochać ale czy to oznacza że musisz przestać kochać mnie?
- czy osoba która kocha siebie nie może kochać innego człowieka?

Spróbuję jej zadać te pytania przy okazji, ale pewnie odpowie jak zawsze "nie dawałeś mi swojej uwagi tyle ile chciałam, a teraz już nie chcę". Rozumiem jakbym po powrocie latał z kumplami na piwo poza domem, albo faktycznie by mnie nie było całymi godzinami, ale właśnie jestem w tym domu wtedy częściej niż ona. Fakt, że brakuje mi często spontaniczności, żeby nagle ją gdzieś wyrwać, no ale bez przesady, chyba to nie jest powód do rozstania po tylu latach.

187

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:

Czyli ona ma problem ze sobą?
I chce siebie pokochać?
To zadaj pytania
- rozumiem że chcesz siebie pokochać ale czy to oznacza że musisz przestać kochać mnie?
- czy osoba która kocha siebie nie może kochać innego człowieka?

Spróbuję jej zadać te pytania przy okazji, ale pewnie odpowie jak zawsze "nie dawałeś mi swojej uwagi tyle ile chciałam, a teraz już nie chcę". Rozumiem jakbym po powrocie latał z kumplami na piwo poza domem, albo faktycznie by mnie nie było całymi godzinami, ale właśnie jestem w tym domu wtedy częściej niż ona. Fakt, że brakuje mi często spontaniczności, żeby nagle ją gdzieś wyrwać, no ale bez przesady, chyba to nie jest powód do rozstania po tylu latach.

To jej odpowiedz że - dawałem Ci całą swoją uwagę ale Ty nie zwracałaś na to uwagi.
Widzisz to jej gadanie to takie marudzenie o niczym tylko żebyś TY w to uwierzył - tam nie ma za bardzo treści bo np. skąd masz wiedzieć ile tej uwagi ma być.

188 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-04-30 17:34:01)

Odp: Zrozumieć żonę

Deszcz, maku2, Legat, wieka - dobrze się z Wami dyskutuje to muszę przyznać. Rozmowa jest na poziomie. Dzięki za to.

maku2 napisał/a:

to co piszesz dotyczy milionów ludzi w Polsce i miliony nie odrzucają partnera z powodu zmęczenia/wypalenia.

To prawda, niemniej miliony ludzi żyją w cichej desperacji. Gdy walczysz o przetrwanie musisz zabezpieczać najistotniejsze potrzeby. Gdy masz szansę, chcesz żyć najlepiej jak to możliwe. To naturalna kolej rzeczy. W końcu nie po to pracujemy i dajemy z siebie wszystko by mieć droższe wyposażenie mieszkania czy rzeczy osobiste. Wówczas chcemy mieć  życie najlepsze jak to możliwe, a czerpanie z niego dobrych emocji i wrażeń staje się podstawą. Trzeba też zauważyć, że są tysiące rozwodów rocznie, więc jednak część porzuca taką egzystencję.

maku2 napisał/a:

Nieee ona mówi jest mi źle, Ty jesteś do bani separacja/rozwód...

Wcale tak nie mówi. Mówi: jesteś fajnym facetem, tylko się różnimy i nie dostaję tego na czym najbardziej mi zależy

Legat napisał/a:

Lekko licząc 3/4 wątków na tym forum zdradzanych facetów, to właśnie ci dobrzy mężowie.  Rozumiem chcesz robić za adwakata kobiet, ale to co piszesz z rzeczywistością ma niewiele wspólnego.
Żeby też nie było, że ja robię za obrońcę mężczyzn. Dobre żony w twoim ujęciu, też często spotyka taki los.
Kłopot w tym, że my ludzie nie jesteśmy tak racjonalni i poczciwi, jak to mówi nam przedstawiana przez ciebie między innymi wersja oficjalna.

Kłopot w tym, że przychodzą takie momenty, gdy związek zamienia się w pole minowe. Czasem kilka niewłaściwych ruchów powoduje, że któreś przekracza cienką czerwoną linię i następuje wielkie buuum. Dlatego moim zdaniem trzeba wtedy mieć dużo ostrożności w działaniu.

Legat napisał/a:

Za wszystko, nawet za ewentualnego boczniaka, obwiniany jest mąż. Deszcz przyjmuje wszystko jak psychologiczny zbiornik i odbija się to na jego zdrowiu. I tu robi duży błąd.

To prawda, Deszcz sprawia wrażenie, że emocje się w nim kumulują. Dlatego staram się go uspokoić i zrównoważyć, tym bardziej, że naprawdę widzę to zupełnie inaczej niż osoby zrzucające całą winę na żonę.  Żadnego boczniaka (co za paskudne określenie) nie dostrzegłam. Deszcz sam najlepiej wie, czy jego żona kłamie czy woli mówić prawdę, nawet gdy jest trudna.

Deszcz napisał/a:

Jej temat, którego się trzyma od dłuższego czasu to "pokochać siebie" i o tym chce sama zrobić szkolenie

Jeśli nie kochasz siebie to nie jesteś w stanie kochać kogoś innego. Nie można dać czegoś, czego sami nie posiadamy. Podnosząc swoją wartość podnosi wartość całej rodziny jako jej składowa. Może stąd jej naciski, żebyś też przerobił pewne rzeczy. Od pokochania siebie do samouwielbienia droga daleka. To zupełnie inna ścieżka życia. Gdyby była narcyzem, na pewno byś już zauważył, więc spokojnie, nie jest tak źle, jak Ci się wydaje.
A co by to było, gdyby żona chciała prowadzić warsztaty na temat "Bóg jest w nas"?
To nie jest z mojej strony ironia, raczej żart, niemniej na pewnym etapie dochodzimy również do takich tematów by odrzucić pewne dogmaty, które nas ograniczają.
Deszcz cieszę się, że zaczynasz się ogarniać po "zderzeniu z tirem". Będzie dobrze, jakoś tak czuję przez skórę wink

189

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:


To jej odpowiedz że - dawałem Ci całą swoją uwagę ale Ty nie zwracałaś na to uwagi.
Widzisz to jej gadanie to takie marudzenie o niczym tylko żebyś TY w to uwierzył - tam nie ma za bardzo treści bo np. skąd masz wiedzieć ile tej uwagi ma być.

"Mówiłam Ci tyle razy czemu muszę na ciebie czekać aż przyjdziesz wieczorem?!" - tak by powiedziała. A ja przychodziłem nieraz do niej o 2200, bo ja się zająłem moim hobby, czy robiłem coś przy domu, a ona robiła też w tym czasie swoje rzeczy. Kiedyś ktoś tu na forum napisał: "partner nie powinien być animatorem czasu wolnego". To, jak dużo innych rzeczy robiłem i robię dla niej i dla dzieci jest bez znaczenia.

190

Odp: Zrozumieć żonę

Agnes z wzajemnością smile

Jak ktoś chce psa uderzyć, to zawsze kij znajdzie....

Deszcz, równie dobrze mogła Cię zgarnąć wcześniej do sypialni... więc te wszystkie pretensje są, żeby się usprawiedliwić.

Tu żadna rozmowa już nie pomoże, ona za daleko odpłynęła, za dużo miała wolnego czasu, nie miała pomysłu na siebie,  czym pożytecznym mogłaby się zająć, więc dała się wciagnąć w jakieś ciemności, nie wiem co to jest, nie mam zdrowia do czytania z czym ona ma do czynienia, bo nie wierzę w żadne gusła, wróżki itp.

191 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-30 19:14:17)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Dziękuję jeszcze raz za Wasze wypowiedzi, robicie dla mnie naprawdę dobrą robotę. Agnes naświetla jak to faktycznie wygląda, ale kontrargumenty maku2 też są dobre. Ja się już ogarniam po tym "zderzeniu z tirem", przynajmniej tak mi się wydaje.

Wcześniej żonie pomagał właśnie taki wyjazd z domu do koleżanek czy mamy na kilka czy kilkanaście dni i ja to rozumiem, bo gdy zostawałem wtedy sam z dzieciakami to czasem miałem niezłe Kongo w domu, a to nie było 60 dni, tylko mniej przecież.

Ale... przed chwilą mnie olśniło i ZROZUMIAŁEM ŻONĘ. Tak jak pisałem wcześniej, rozmawiamy normalnie i nie ma między nami absolutnie żadnej wrogości, tylko tak jakbyśmy nagle po 20 latach ognia większego lub mniejszego przeszli do friend zone. Oczywiście gdy żona zaczyna mi znów przypominać co chce zrobić (dzisiaj jeszcze tego nie było) to szybko mnie tym podcina z nóg. Ale do rzeczy: otóż jak wspomniałem zaczyna przygotowywać się do prowadzenia swoich warsztatów, które mają na celu "naprawę siebie" i ok, jest takich rzeczy mnóstwo w dzisiejszych czasach, niech robi, kluczem jest to jak tacy uczestnicy do tego podchodzą i co postanawiają przewartościować w swoim życiu. Jej temat, którego się trzyma od dłuższego czasu to "pokochać siebie" i o tym chce sama zrobić szkolenie. Od zawsze było tak, że ja redagowałem jej wszelkie teksty, pytała się mnie jak to się czyta, poprawiałem błędy itp. Dzisiaj również mnie o to poprosiła, bo chce wrzucić info do netu o tych warsztatach. I opisuje siebie, że skończyła 3 kierunki, miliony różnych kursów dających dyplomy certyfikaty, itp. - głównie po to, żeby podnieść własną wartość, bo tak działa ego. W tym tekście było coś co mi zapaliło żaróweczkę, brzmi to mniej więcej tak: "miłości trzeba szukać w sobie, a nie szukać jej na zewnątrz, bo tylko my możemy ją sobie dać", mniej więcej coś takiego - jak wieczorem to opublikuje to napiszę dokładnie. Teraz już wiem, w jaki sposób stałem się dla niej przeszkodą, choć tak naprawdę pomagam jej w tym wszystkim, daję pieniądze i aprobuję jej działania, bo chcę żeby robiła coś co da jej satysfakcje i swoje pieniądze. Jak się wpisze w przeglądarkę "pokochać siebie" to dużo takich warsztatów wyskakuje. Niestety, nie natrafiłem tam jeszcze na informację, gdzie piszą że poznawanie technik samouwielbienia grozi rozpieprzeniem rodziny.

Sam widzisz, że wpadła w jakąś pętle... samouwielbienie to już patologia, a Ty jej jeszcze w tym pomagasz, nie wygarniesz kontrargumentów, jesteś jej ofiarą niestety... powiedziałabym marionetką w jej rękach.

Ja nie widzę tego ogarnięcia...

192

Odp: Zrozumieć żonę

Na początku się upewnię czy my nadal rozmawiamy o żonie autora? Bo coś chyba odjeżdżamy smile

Agnes76 napisał/a:

To prawda, niemniej miliony ludzi żyją w cichej desperacji. Gdy walczysz o przetrwanie musisz zabezpieczać najistotniejsze potrzeby. Gdy masz szansę, chcesz żyć najlepiej jak to możliwe. To naturalna kolej rzeczy. W końcu nie po to pracujemy i dajemy z siebie wszystko by mieć droższe wyposażenie mieszkania czy rzeczy osobiste. Wówczas chcemy mieć  życie najlepsze jak to możliwe, a czerpanie z niego dobrych emocji i wrażeń staje się podstawą.

A jak to ma się do żony autora?

Agnes76 napisał/a:

Trzeba też zauważyć, że są tysiące rozwodów rocznie, więc jednak część porzuca taką egzystencję.

Tylko że powodów rozwodów są setki. I chyba rozwody nie są dobrym przykładem, bo gdy jak to ujęłaś "porzucają egzystencję" to co porzucają - dzieci, pracę? Dzieci są nadal a pracować trzeba.
Na przykładzie żony autora, kogo ona chce porzucić? Dzieci? Pracę której nie ma?
Ona chce separacji a jednocześnie oczekuje wsparcia i pomocy męża którego obwinia o to co jest. To albo on jest zły i stad separacja albo ona w coś pogrywa.

Agnes76 napisał/a:

Wcale tak nie mówi. Mówi: jesteś fajnym facetem, tylko się różnimy i nie dostaję tego na czym najbardziej mi zależy

Czyli autor jak pisze że ona chce separacji to albo celowo kłamie albo to co słyszy to nie jest to co słyszy?
Na zasadzie domyśl się?
Ojj Agnes ja tam niczego nikomu nie chcę wmawiać np. post 22

Deszcz napisał/a:

Żona sama wspomina o separacji...

193

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
maku2 napisał/a:


To jej odpowiedz że - dawałem Ci całą swoją uwagę ale Ty nie zwracałaś na to uwagi.
Widzisz to jej gadanie to takie marudzenie o niczym tylko żebyś TY w to uwierzył - tam nie ma za bardzo treści bo np. skąd masz wiedzieć ile tej uwagi ma być.

"Mówiłam Ci tyle razy czemu muszę na ciebie czekać aż przyjdziesz wieczorem?!" - tak by powiedziała. A ja przychodziłem nieraz do niej o 2200, bo ja się zająłem moim hobby, czy robiłem coś przy domu, a ona robiła też w tym czasie swoje rzeczy. Kiedyś ktoś tu na forum napisał: "partner nie powinien być animatorem czasu wolnego". To, jak dużo innych rzeczy robiłem i robię dla niej i dla dzieci jest bez znaczenia.

A nie mogłaś przyjść do mnie?
Zawsze jest możliwość odbicia takich z tyłka wziętych argumentów - ona po prostu chce ci przyłożyć i to robi.

194

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Jak ktoś chce psa uderzyć, to zawsze kij znajdzie....

Deszcz, równie dobrze mogła Cię zgarnąć wcześniej do sypialni... więc te wszystkie pretensje są, żeby się usprawiedliwić.

Tu żadna rozmowa już nie pomoże, ona za daleko odpłynęła, za dużo miała wolnego czasu, nie miała pomysłu na siebie,  czym pożytecznym mogłaby się zająć, więc dała się wciagnąć w jakieś ciemności, nie wiem co to jest, nie mam zdrowia do czytania z czym ona ma do czynienia, bo nie wierzę w żadne gusła, wróżki itp.

Dokładnie jak mówisz. Ona co prawda zarzuca mi, że traktowała mnie kiedyś niemal jak Boga, taka była we mnie wpatrzona i przyznam, że tak to czułem. Naprawdę potrafiła się kiedyś postarać, żeby mnie przywitać, czy to najpierw przy stole z jedzeniem, a później w łóżku. Robiła mi często różne drobne miłe niespodzianki, było tego dużo. Ja też to robiłem, ale MNIEJ i to nie że mi się nie chciało, ale że nie potrafiłem. Tu jej zarzut, że dlatego właśnie między innymi nie pasujemy do siebie i musimy się rozejść. Na pewno w tym wszystkim nie było równowagi, ona mi drobne rzeczy i częściej, a ja duże rzadziej. Tak to mniej więcej wyglądało. Powiedziałem jej, że to co robiła było miłe, ale też mnie krępowało trochę, bo wiedziałem, że nie jestem w stanie wykrzesać z siebie tyle kreatywności, żeby jej to odwzajemnić. Mówi się, że dla chcącego nic trudnego, nie do końca jest tak, to się ma, albo nie ma. Ja widocznie dostałem tego mniej, ale nie znaczy to, że miałem do niej olewający stosunek. Na pewno przyzwyczaiłem się, że było miło, a raczej ona mnie do tego przyzwyczaiła. To tak trochę jak dostaje się od znajomych np. jakiś drogi prezent na urodziny, dużo bardziej wart niż byłoby to adekwatne do sytuacji. Znajomi mają taki gest - tak mówi żona, bo to ich znajomi. Ja jej mówię, że nie powinni tak robić, bo to krępujące. Uważam, że tak naprawdę ci ludzie robią to, bo lubią pokazywać ile mają pieniędzy, ja natomiast takiej potrzeby nie mam. O to też miałem zarzut, że za bardzo na przykład nie chwalę się nią na FB, jest raptem kilka zdjęć razem i to wszystko. Ja po prostu nie czuję takiej potrzeby, poza tym FB jest narzędziem takim, że musiałbym założyć osobny wątek na drugą dyskusję.

Agnes76 napisał/a:

Deszcz, maku2, Legat, wieka - dobrze się z Wami dyskutuje to muszę przyznać. Rozmowa jest na poziomie. Dzięki za to.

Miło mi, cieszę się, że tu trafilem.

Agnes76 napisał/a:

To prawda, niemniej miliony ludzi żyją w cichej desperacji.

W tym tygodniu żona mi powiedziała, że przed pierwszym kryzysem miała myśli samobójcze, dlatego właśnie musi ode mnie uciec. Najsmutniejsze jest to, że będąc w depresji poszła właśnie na te ustawienia hellingerowskie, gdzie ktoś odegrał tam moją rolę jednocześnie podpalając lont.

Agnes76 napisał/a:

Wcale tak nie mówi. Mówi: jesteś fajnym facetem, tylko się różnimy i nie dostaję tego na czym najbardziej mi zależy

Dokładnie tak mówi

Agnes76 napisał/a:

Jeśli nie kochasz siebie to nie jesteś w stanie kochać kogoś innego. Nie można dać czegoś, czego sami nie posiadamy. Podnosząc swoją wartość podnosi wartość całej rodziny jako jej składowa. Może stąd jej naciski, żebyś też przerobił pewne rzeczy. Od pokochania siebie do samouwielbienia droga daleka. To zupełnie inna ścieżka życia. Gdyby była narcyzem, na pewno byś już zauważył, więc spokojnie, nie jest tak źle, jak Ci się wydaje.
A co by to było, gdyby żona chciała prowadzić warsztaty na temat "Bóg jest w nas"?
To nie jest z mojej strony ironia, raczej żart, niemniej na pewnym etapie dochodzimy również do takich tematów by odrzucić pewne dogmaty, które nas ograniczają.
Deszcz cieszę się, że zaczynasz się ogarniać po "zderzeniu z tirem". Będzie dobrze, jakoś tak czuję przez skórę

Dziękuję Ci za słowa otuchy. Ona mówi mi, że nie ma mi już z czego dawać bo jest pusta. Czy będzie dobrze, bardzo chciałbym, nadziei jeszcze nie tracę, chociaż znów mnie podcięła dzisiaj mówiąc, że trzeba będzie wszystkie ściany na biało wymalować przed sprzedażą domu. Na szczęście zawsze było tak, że większych rzeczy beze mnie jednak nie zaczynała, pewnie by chciała żebym ja teraz załatwił cały rozwód i zmianę miejsc zamieszkania, bo to ja byłem od takich rzeczy, ale wiadomo, jakoś mi się nie spieszy.

195 Ostatnio edytowany przez Deszcz (2022-04-30 19:35:12)

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

A nie mogłaś przyjść do mnie?
Zawsze jest możliwość odbicia takich z tyłka wziętych argumentów - ona po prostu chce ci przyłożyć i to robi.

Też jej tak mówiłem właśnie, że równie dobrze mogła być wtedy w moim świecie, ja jej nie wyganiałem. Poza tym gdy faktycznie czekała na mnie w jej mniemaniu za długo to potrafiła mi to od razu wygarnąć, ale ja bym to nazwał takim "gderaniem" między mężem a żoną, które na pewno w większości rodzin nie prowadzi do jej rozbicia.

A przyłożyć - owszem potrafiła i to z grubej rury. Np rok temu usłyszałem, że my nie korzystamy wystarczająco z życia, bo jeździliśmy do hoteli z 4 gwiazdkami a ci, ci i tamci to do pięciu. To dopiero był cios poniżej pasa, bo wszystkie wakacje zawsze były udane pod każdym względem.

Posty [ 131 do 195 z 847 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024