Deszcz napisał/a:W każdym razie ta moja małżonka by te wszystkie posty tak czytała i czytała... po czym by stwierdziła że jedyna Agnes ją rozumie, choć pozostali dużo prawdy też napisali.
Agnes ją rozumie, bo prawdopodobnie ma zbliżoną sytuację i kasa nie robi na niej wrażenia. Nigdy tego nie pisałam w necie, niemniej sama przerabiałam zmiany w domu.. Mąż jest przystojny, szarmancki, pracowity, ma dobre stanowisko, jest powszechnie lubiany i szanowany. Też miałam okres gdy byłam zmęczona prowadzeniem domu i miałam po kokardę małżeństwa. Mogliśmy się spokojnie rozstać, każdy miałby swój kąt i nikt nie zaznałby głodu, bo wszystko było wspólne w aktach notarialnych, w dodatku dobrze wiedziałam, że mąż bez trudu znajdzie sobie nowy, młodszy i może ładniejszy model. A mimo to mąż poszedł na ustępstwa i zrobił wiele abyśmy byli razem. Nie szukałam wtedy innego mężczyzny tylko chciałam zmienić swoje życie, bo też byłam wypalona prowadzeniem domu. Pracowałam i miałam dobrą pracę dlatego w domu oczekiwałam większego udziału męża w obowiązkach i większego zaangażowania w organizowaniu rozrywki. Dokładnie wiem, że niewielu mężów zgodziło by się na takie układy, a my jesteśmy razem i teraz cieszymy się sobą każdego dnia.
@Maku- ona wybrała taką rolę, bo taka była potrzeba chwili. Ta "wieczna studentka" mogła sobie wynająć panią do sprzątania, a sama siedzieć na kanapie o oglądać seriale na Netflixie, a tymczasem ona sama robiła wszystko i jeszcze studiowała. Chyba nie rozumiesz co to znaczy być samej z dziećmi przez 8 tygodni, skoro uważasz, że mogła pół dnia spędzić w pracy, do tego dojazdy, a potem wracać do domu i robić wszystko przy dzieciach. Miło teraz przeczytać, że mają " dwójkę wspaniałych nastoletnich dzieci" i to może być właśnie efekt tego, że te dzieci nie wracały do pustego domu i nie biegały z kluczem na szyi, bo nikto ne ma doma.
Zgodzę się, że kasa zapewnia byt, ale gospodarowanie pieniędzmi w równy sposób. Bo nie ma takich pieniędzy, których by nie można przepieprzyć! Zapewniam Cię.
Jej historia trwa lata bo dobrego małżeństwa nie przekreśla się w kilka dni. Są dzieci, jest ta bliska osoba, której nie chcemy skrzywdzić a jednocześnie szamocemy się, żeby wyjść z tej klatki i poczuć całkowitą wolność, nawet gdy inni twierdzą, że żyjesz jak pączek w maśle.
Deszcz pisze, że jest pracowity, mój mąż też, nawet bardzo. Tylko dziwnym trafem jego pracowitość ograniczała się do wszystkiego poza domowymi obowiązkami. Pamiętam taką sytuację - przeprowadziliśmy się do nowego domu i po kilku miesiącach zrobiłam parapetówkę dla jego rodziny. Miało przyjechać 9 osób na 3 dni, więc przygotowań było sporo, a jak chcesz pokazać dom to szyby i parkiety muszą błyszczeć, i wszystko inne też. Liczyłam na jego pomoc w kuchni, a tymczasem on sobie po kolei wynajdywał zajęcia poza domem, by na koniec, gdy już nie miał innych zajęć, iść czyścić piec centralnego ogrzewania. W lipcu!. Nie wygarnęłam mu tego przy rodzinie, ale pamiętam i pamiętać będę. Więc może żonie przy Wielkanocy też się coś skumulowało i już nie zdzierżyła - przypomnij sobie jak to było 
wieka napisał/a:Nic tylko w tej sytuacji żonie nieba przychylić 
Trafiłaś wieka, to może być to 
Adwokat ogłasza przerwę, następna rozprawa w sobotę 