Dziekuję za wszystkie wnikliwe analizy. Być może się powtórzę w niektórych faktach, ale w tym momencie stwierdziłem, że doszedłem już do tej niewidzialnej ściany i na pewno nie będę przekonywał żony do moich racji, próbował wybielać się itd. To jej bez sensu, bo kompletnie nic do niej nie dociera. Niech sobie myśli co chce, zresztą ona sama już dawno taką samą postawę właśnie przyjęła i nie chce żadnych słownych konfrontacji.
ulle: być może stwierdziła wcześniej, że żyła jakąś iluzją, trudno mi powiedzieć, bo nie sygnalizowała, że coś jest źle, nigdy nie miała tyle odwagi (czy chęci), żeby usiąść przy stole i poważnie porozmawiać (poza jednym pierwszym wyznaniem 2.5 roku, że już nie kocha). Taka postawa właściwie trwa od samego początku kryzysu, to ja musiałem inicjować wszystkie poważne rozmowy, ale często niczym petent w urzędzie musiałem się dowiadywać, kiedy ona będzie miała odpowiedni nastrój do takich rozmów. Kiedyś przed kryzysem np, gdy byłem w pracy to potrafiliśmy wieczorami długo rozmawiać, a później gdy zaczęło się psuć to stwierdziła, że wieczorami jest zbyt zmęczona i rozdrażniona (nie pracowała wtedy jeszcze) i jak już to woli rozmawiać rano. Ja oczywiście musiałem się do tego naginać, żeby jaśnie pani chciała ze mną porozmawiać na tematy typu co słychać w domu. Co ciekawe, nie tak dawno dorzuciła nowy zarzut, pytając mnie ile ja razy w kryzysie przyszedłem do niej porozmawiać (udawało mi się z nią pogadać poważniej tak raz na 2 tygodnie może, chociaż i tak z tych rozmów nic konstruktywnego nie wynikało). Gdy ja jej dałem jakąś mocniejszą kontrę i usłyszała coś niewygodnego to odpowiadała swoim ulubionym tekstem "znowu zrobiliśmy krok naprzód i trzy wstecz", albo gdy zaczynała się denerwować krzyczała swoje drugie nowe ulubione słowo "DOŚĆ!!". Wiem, że to tylko zwykłe słowo, ale znam ją na tyle i wiem, że pochodzi ono z jakiejś książki o relacjach, bo wcześniej w ten sposób nie reagowała gdy kiedyś mieliśmy jakieś różnice zdań. Nie wiem, czy się tym martwić, ale naszym dzieciakom również zdarza się teraz częściej tego słowa użyć, gdy się między sobą posprzeczają o jakieś drobiazgi. Mało tego - kochana "mamusia" do mnie niedawno też tak powiedziała, gdy ją prosiłem o pomoc.
Pewnie pisałem już o tym wcześniej, w każdym razie oficjalną przyczyną "pęknięcia" było to, że była jesień, marsz kobiet, żona podejrzewała u siebie covid (na szczepienie nie poszła, bo usłyszała że szczepionka może oddzielić duszę od ciała - nie będę tego komentował), a ja na drugim końcu świata, co doprowadziło ją niby do głębokiej depresji. Mówiła mi przez telefon, że nie daje rady, a ja ją pocieszałem, że niedługo wrócę, bo cóż innego mogłem zrobić. Co ciekawe - jeszcze 2 miesiące wcześniej wyznawała mi wielką miłość, tak jak to robiła nieprzerwanie od 18 lat, np wysyłając mi linka z jakiejś strony typu zwierciadło o idealnym facecie wskazując na mnie. Dzisiaj myślę, że te powody pękniecia to była dobra zasłona dymna, bo jej myśli nagle już wtedy zaczęły odchodzić do kogoś innego. Stąd też dzisiaj właśnie jak zauważył maku2 te oskarżenia o narcyza itp, ot klasyczna manipulacja mająca wzbudzić poczucie winy. Przyznam, że udawało jej się to wręcz po mistrzowsku, ale dzisiaj już takie coś jej ze mną nie przejdzie. Co do terminu, od kiedy to trwa: nie 5 lat, a 2.5 roku. 5 lat temu tylko dowiedziała się u astrolożki o krzywych liczbach, ale nie rzutowało to jeszcze wtedy na naszą codzienność. To też jest z jej strony jakiś dziwny pretekst i racjonalizowanie jej szalonych pomysłów na nowe życie. W jej postawie na pewno w dalszym ciągu nie zmienia się to, że nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje postępowanie i wciąż dobrowolnie tkwi w tej złotej klatce, dając w kryzysie raz nadzieję, a później się odsuwając. Przyznała niedawno, że już wcześniej jej się kotłowało w głowie, bo od razu chciała odejść, ale bała się, bo nie wiedziała czy dobrze zrobi, bo co ludzie, rodzina powiedzą itd). Powiedziałem jej, że to było w takim razie perfidne granie na moich emocjach i nic więcej. Nie wiem czy wspomniałem jeszcze o pewnym fakcie: gdy rok temu byłem gotów odejść, to ona od razu podejrzewała, że już kogoś mam i co ciekawe - mówiła to w taki ciepły sposób uśmiechając się, tak jakby matka zaczęła pytać syna wkraczającego w dorosłość: "no powiedz mi o niej, kim ona jest, nie bój się, niech to będzie na zasadzie przekazania Cię innej". Minęły jednak dwa dni i postanowiła, żebyśmy jednak spróbowali związek ratować.
Dla pełnego obrazu sytuacji wrzucę Wam niedawną odpowiedź mojej teściowej, ona też przez nią została skutecznie zmanipulowana, ale puszczam to mimo uszu, bo jak jej brat trzymający moją stronę powiedział: "Mama jest dobrą i prostą kobietą". Na przykładzie poniższej wypowiedzi widać jednak co moja małżonka plecie na mój temat na lewo i prawo.
"Miałam nie pisać, ale chcesz to proszę! Przede wszystkim przestań siać w mojej rodzinie, że moja córka to wariatka i siedzi w sekcie. Nastawiasz moja rodzinę przeciw niej, bo Ty taki biedny pokrzywdzony i taka cie krzywda spotyka. Nacisnolas na mój odcisk!. Przez całe lata patrzyłam jak ona tworzy nad Tobą aureolę, bo ty to.. tamto, zawsze cie broniła, skakała koło ciebie co mi się nie podobało. Parę razy zwracałam jej uwagę ale ona nie sluchala. Była w ciebie wpatrzona. A Tobie było wygodnie, wracasz do domku pełnego miłości a ty co jej dawałeś nudę, jednoroczny wyjazd z rodziną za granicę, i słowa och kochanie...Na imprezach skakała przyjmowała kolegów ty oczywiście gwiazda. Nigdy nie słyszałam żebyś ja chwalił szczycił się że masz wspaniałą małżonkę. To ona robiła z ciebie gwiazdę. I tak zrobił się narcyz!!. Jak spędzałeś czas z dziećmi- nijak ile razy byłam tego nie widziałam. Miałeś swój świat. Oczerniasz ją przed bratem a tym samym zobacz jak oni żyją, ich dzieci. Ciągle wyjazdy w góry na narty, jeziora, spływy, biwaki, chodzenie po górach. Te dzieci będą miały co wspominać, a Twoje, jednoroczny wyjazd zagranice. No i rutyna się wdala. Aż coś pękło w niej czego ty się nie starałeś zrozumieć albo nie chciałeś było dla ciebie za głupie. I co dowiaduje się po latach jak ta dziewczyna była samotna, pokazała mi miejsce gdzie wyła z bólu samotności, że chciała popełnić samobójstwo. Nigdy wcześniej o tym nie mowila (gdzie ty byłaś wspaniały mężu?) Szukała ratunku dla Was dla małżeństwa. Chodziła na terapię i ciebie zaciągnęła. A co ty z tym zrobiłeś uznałeś że nie wiesz o co chodzi i zamiotles pod dywan i znowu nuda...nuda..rutyna. I wszystkie jej próby zadziałały na nią, że się obudzila, jest Kobieta która może coś osiągnąć jest piękna, mądra i uwierzyła w siebie. Nabrała chęci do życia i przestała czekać na ciebie. Obudzila się i ja jestem z tego dumna. Zaczęła kochać siebie!!! Zarzucasz. Mojej córce że ona korzysta z różnych kolczow, to ludzie mądrzy, którzy niosą pomoc, aby przetrwała ta gehene, która jej tworzysz i robi to dla siebie i dzieci. Wiem też że ja rozliczasz- straszne. Ty już sam nie wiesz co wyprawiasz, jakie głupoty popełniasz. Pamiętaj czym wojujesz tym giniesz. Karma wraca. Tym oczernianiem jej w mojej rodzinie, robieniem z niej wariatki przekrasliles całą miłość i się nie dziwię. Bo ja dawno bym cie pogoniła. Miłość odeszła i się nie wróci!!! Opanuj się chłopie i zrozum że niczego nie zwojujesz sam się o to prosiłeś. Nic u mnie nie zwojujesz swoimi głupimi pisaninami, swoim głupim myśleniem. Ona jest moja córka i zawsze będę trzymać jej stronę, a Twoje szukanie dla niej ratunku - żenada. To ty się ratuj, ona jest bardzo mądra I chce żyć w czym jej nie przeszkadzaj i pogodz się z tym daj jej wolność. Nie trzymaj się jej jak synek spódnicy mamusi. A i psychiatra który poradził ci aby ona się leczyła, to zależy co mu powiedziałeś znając facetów siebie wybieliles a ja oczerniles- potrzebna konfrontacja. To wszystko z mojej strony a mogłam sobie na to pozwolić bo z całej rodziny Twojej(której nigdy nie było w waszym życiu) i naszej ja jedyna najwięcej czasu spędziłam dużo widziałam, słyszałam i stąd moje słowa. To tak w małym skrócie. Jeszcze raz przestań ustawiać po swojemu moja rodzinę. To są wasze problemy i sami musicie je rozwiązać. Nie mac i nie rób z mojej córki wariatki. Jest mądra piękna kobieta i chce żyć!!!. Kocham ja. A ty skup się na sobie życzę powodzenia. Nie odpisuj ja zakończyłam nasza pisankę.!!!"