Zrozumieć żonę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 781 do 845 z 847 ]

781

Odp: Zrozumieć żonę

Deszczu, nie masz już chyba nic do stracenia. Weź, otwórz się przed tą żoną, powiedz co myślisz bez owijania w bawełnę.

Zadedykuj jej tą piosenkę i odetchnij w końcu.

Jakiś taki na ciągłym emocjonalnym dupiścisku zdaje się jesteś. W czym to ma niby pomóc? Co rozwiązać? Niepotrzebne to, do niczego.

Ona potrzebuje albo się uwolnić z tego małżeństwa albo żebyś Ty w końcu zaczął być jej kochankiem, nie tylko obowiązkowym mężem. Dzieci odrosły, dom stoi ale nie ma ognia między Wami, nie ma romansu, nie ma iskry. Taki kij w tyłku masz, robisz co trzeba, co należy a potem odłogiem leżysz. Weź zamiast te pranie robić posadź żonę na tej pralce big_smile Serio. Wnerwiający jesteś jak jesteś taki jednowymiarowy, zapatrzony tylko w jedno, zamiast dostarczyć nie tylko żonie ale i sobie pozytywnych emocji.

Zobacz podobne tematy :

782

Odp: Zrozumieć żonę

Jest ktoś trzeci. Wiem co mówię. Byłam w podobnej sytuacji tyle że to ja kogoś miałam. Przez lata.  Było minęło.  Sprawa dawno nieaktualna i mąż nigdy się nie dowiedział. Rękę dałby sobie za mnie uciąć. Niestety. Jestem już po rozwodzie ale  nie zostawiłam męża dla kogoś innego bo go już po prostu nie było. Natomiast żyć z mężem jako  facetem zastępczym już nie chciałam.  Narobiłam mnóstwo błędów i mam tego konsekwencje. Natomiast, podkreślam, mąż nigdy mnie o nic nie podejrzewał.  Twoja żona nie jest Ci wierna

783

Odp: Zrozumieć żonę
Anna16 napisał/a:

Jest ktoś trzeci. Wiem co mówię. Byłam w podobnej sytuacji tyle że to ja kogoś miałam. Przez lata.  Było minęło.  Sprawa dawno nieaktualna i mąż nigdy się nie dowiedział. Rękę dałby sobie za mnie uciąć. Niestety. Jestem już po rozwodzie ale  nie zostawiłam męża dla kogoś innego bo go już po prostu nie było. Natomiast żyć z mężem jako  facetem zastępczym już nie chciałam.  Narobiłam mnóstwo błędów i mam tego konsekwencje. Natomiast, podkreślam, mąż nigdy mnie o nic nie podejrzewał.  Twoja żona nie jest Ci wierna

A tak z ciekawości...jeśli miałaś przez lata romans to dlaczego wcześniej nie odeszłaś od męża?

784 Ostatnio edytowany przez Socjallibertarianin (2023-06-02 23:48:55)

Odp: Zrozumieć żonę

Maku spytaj zdradzających kolegów. Wygodnictwo i tyle. Bo można, nieraz impuls.

785

Odp: Zrozumieć żonę

Bo w swojej głupocie wydawało mi się że nie mam innego wyjścia.  Uważałam że będzie mi się gorzej żyło finansowo no i czekałam na ostateczną deklarację ze strony kochanka. Skończyło się z hukiem a ja w końcu zrozumiałam że  pieniądze to nie wszystko.  Spokój jest najważniejszy.

786 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-03 07:35:03)

Odp: Zrozumieć żonę

A ja myślę, że żona Deszcza toczy ze sobą walkę, jak przystało na osobę, która odkryła, że żyje z narcyzem, z psychopata w białych rękawiczkach.
To zupełnie normalne zjawisko.
Odejście od narcyza zawsze jest bardzo długim i niezwykle trudnym procesem.
To nigdy nie jest podobne do rozstania z tzw normalnym człowiekiem.
Ona wie, że mąż jest narcyzem, jest o tym święcie przekonana i na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że ciąg dalszy tego małżeństwa, to świadome zaciśnięcie sobie pętli na szyi. A mimo to jest od niego uzależniona psychicznie, emocjonalnie, już nie mówiąc o finansach i dlatego tak ciężko jest jej po prostu odejść.
Na dodatek mąż walczy o tej związek, więc jest jej jeszcze ciężej.
Czytaliśmy tu setki wątków opisujących zmagania się ofiar narcyzow, jak bardzo ciężko im było i na jakie pułapki byli skazani.
Mamy wiedzę na ten temat, pisaliśmy o uzależnieniu, wskazywaliśmy sposoby, jak wyzwolić się z takiego związku i wszyscy jednogłośnie pisaliśmy " wiej", " uciekaj".

Czy nie można spojrzeć na żonę Deszcza w taki właśnie sposób?
Przecież ona od kilku lat żyje z pełną świadomością, że jej mąż chce ją usidlić i zniszczyć. Jest przerażona i załamana, bo jak tu dalej żyć?
Może potrafiłaby wyprowadzić się np do swojej matki i żyć znacznie skromniej, ale najgorsze jest to, że ona nie potrafi uporać się z całą tą sferą psychiczną, emocjonalna, z uzależnieniem od swojego związku.
Toczy więc ogromną walkę o przetrwanie.

Ktoś, kto przeżył związek z kimś takim i potem został zostawiony albo sam uciekł doskonale wie o tym, jak strasznie coś takiego wygląda. Jak łatwo jest przegrać walkę o siebie. Ofiary najczęściej zostają w swoich związkach, no chyba że mają szczęście i narcyz zostawi je jednoznacznie i da święty spokój.

Czy od razu należy podejrzewać żonę o interesowność, o wyrachowanie?

787

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

A ja myślę, że żona Deszcza toczy ze sobą walkę, jak przystało na osobę, która odkryła, że żyje z narcyzem, z psychopata w białych rękawiczkach.
To zupełnie normalne zjawisko.
Odejście od narcyza zawsze jest bardzo długim i niezwykle trudnym procesem.
To nigdy nie jest podobne do rozstania z tzw normalnym człowiekiem.
Ona wie, że mąż jest narcyzem, jest o tym święcie przekonana i na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że ciąg dalszy tego małżeństwa, to świadome zaciśnięcie sobie pętli na szyi. A mimo to jest od niego uzależniona psychicznie, emocjonalnie, już nie mówiąc o finansach i dlatego tak ciężko jest jej po prostu odejść.

Lub celowo pod hasłem narcyz chce psychicznie zniszczyć autora.
Lać męża zarzutami jak pałką, żeby winę wziął na siebie. 
Stłamsić go na tyle daleko żeby był jedynie dostarczycielem dóbr/kasy bez "obowiązków" żony.
Żeby zachowała status posiadania.
Odejść? Gadanie nie oznacza czynu. 

ulle napisał/a:

Czytaliśmy tu setki wątków opisujących zmagania się ofiar narcyzow, jak bardzo ciężko im było i na jakie pułapki byli skazani.

Problem w tym że autor nim nie jest.

ulle napisał/a:

Mamy wiedzę na ten temat, pisaliśmy o uzależnieniu, wskazywaliśmy sposoby, jak wyzwolić się z takiego związku i wszyscy jednogłośnie pisaliśmy " wiej", " uciekaj".

Dlaczego ona nie wieje?
Bo gdzie będzie miała taki poziom życia?

ulle napisał/a:

Czy nie można spojrzeć na żonę Deszcza w taki właśnie sposób?

Przecież Ty tak patrzysz.
Ja widzę cwana, wyrachowaną babę(spójrz jak nagle ponownie poczuła "coś" do męża gdy powiedział odchodzę - i to tak pokochała że poszli do wyra) ona go nie opuści sama z siebie. Chyba że kasa będzie się zgadzać.

ulle napisał/a:

Przecież ona od kilku lat żyje z pełną świadomością, że jej mąż chce ją usidlić i zniszczyć. Jest przerażona i załamana, bo jak tu dalej żyć?

Załóżmy że ona tak naprawdę uważa.
To co z tym ma zrobić autor?
Przecież to jeszcze bardziej wręcz każe autorowi się rozwieść.

ulle napisał/a:

Może potrafiłaby wyprowadzić się np do swojej matki i żyć znacznie skromniej, ale najgorsze jest to, że ona nie potrafi uporać się z całą tą sferą psychiczną, emocjonalna, z uzależnieniem od swojego związku.
Toczy więc ogromną walkę o przetrwanie.

I dlatego widzę tu jej wyrachowanie.

ulle napisał/a:

Ktoś, kto przeżył związek z kimś takim i potem został zostawiony albo sam uciekł doskonale wie o tym, jak strasznie coś takiego wygląda. Jak łatwo jest przegrać walkę o siebie. Ofiary najczęściej zostają w swoich związkach, no chyba że mają szczęście

Ale ona nie jest ofiarą. To że siebie tak przedstawi/postrzega tego nie zmienia.
I ostatnia akcja to potwierdza. Jest wyrachowana - inny egzemplarz faceta już dawno wskazałby jej drzwi. A autor bierze jej gadkę do siebie...i o to jej chodzi.

ulle napisał/a:

narcyz zostawi je jednoznacznie i da święty spokój.

Czyli się wyprowadził pozostawiając dobrostan dla niej. Wyrachowanie.

ulle napisał/a:

Czy od razu należy podejrzewać żonę o interesowność, o wyrachowanie?

Twoja wizja może jest prawdziwa.
Moja wizja też może być prawdziwa.
Nie przyszło Ci do głowy że ona może kłamać?

788

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
ulle napisał/a:

A ja myślę, że żona Deszcza toczy ze sobą walkę, jak przystało na osobę, która odkryła, że żyje z narcyzem, z psychopata w białych rękawiczkach.
To zupełnie normalne zjawisko.
Odejście od narcyza zawsze jest bardzo długim i niezwykle trudnym procesem.
To nigdy nie jest podobne do rozstania z tzw normalnym człowiekiem.
Ona wie, że mąż jest narcyzem, jest o tym święcie przekonana i na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że ciąg dalszy tego małżeństwa, to świadome zaciśnięcie sobie pętli na szyi. A mimo to jest od niego uzależniona psychicznie, emocjonalnie, już nie mówiąc o finansach i dlatego tak ciężko jest jej po prostu odejść.

Lub celowo pod hasłem narcyz chce psychicznie zniszczyć autora.
Lać męża zarzutami jak pałką, żeby winę wziął na siebie. 
Stłamsić go na tyle daleko żeby był jedynie dostarczycielem dóbr/kasy bez "obowiązków" żony.
Żeby zachowała status posiadania.
Odejść? Gadanie nie oznacza czynu. 

ulle napisał/a:

Czytaliśmy tu setki wątków opisujących zmagania się ofiar narcyzow, jak bardzo ciężko im było i na jakie pułapki byli skazani.

Problem w tym że autor nim nie jest.

ulle napisał/a:

Mamy wiedzę na ten temat, pisaliśmy o uzależnieniu, wskazywaliśmy sposoby, jak wyzwolić się z takiego związku i wszyscy jednogłośnie pisaliśmy " wiej", " uciekaj".

Dlaczego ona nie wieje?
Bo gdzie będzie miała taki poziom życia?

ulle napisał/a:

Czy nie można spojrzeć na żonę Deszcza w taki właśnie sposób?

Przecież Ty tak patrzysz.
Ja widzę cwana, wyrachowaną babę(spójrz jak nagle ponownie poczuła "coś" do męża gdy powiedział odchodzę - i to tak pokochała że poszli do wyra) ona go nie opuści sama z siebie. Chyba że kasa będzie się zgadzać.

ulle napisał/a:

Przecież ona od kilku lat żyje z pełną świadomością, że jej mąż chce ją usidlić i zniszczyć. Jest przerażona i załamana, bo jak tu dalej żyć?

Załóżmy że ona tak naprawdę uważa.
To co z tym ma zrobić autor?
Przecież to jeszcze bardziej wręcz każe autorowi się rozwieść.

ulle napisał/a:

Może potrafiłaby wyprowadzić się np do swojej matki i żyć znacznie skromniej, ale najgorsze jest to, że ona nie potrafi uporać się z całą tą sferą psychiczną, emocjonalna, z uzależnieniem od swojego związku.
Toczy więc ogromną walkę o przetrwanie.

I dlatego widzę tu jej wyrachowanie.

ulle napisał/a:

Ktoś, kto przeżył związek z kimś takim i potem został zostawiony albo sam uciekł doskonale wie o tym, jak strasznie coś takiego wygląda. Jak łatwo jest przegrać walkę o siebie. Ofiary najczęściej zostają w swoich związkach, no chyba że mają szczęście

Ale ona nie jest ofiarą. To że siebie tak przedstawi/postrzega tego nie zmienia.
I ostatnia akcja to potwierdza. Jest wyrachowana - inny egzemplarz faceta już dawno wskazałby jej drzwi. A autor bierze jej gadkę do siebie...i o to jej chodzi.

ulle napisał/a:

narcyz zostawi je jednoznacznie i da święty spokój.

Czyli się wyprowadził pozostawiając dobrostan dla niej. Wyrachowanie.

ulle napisał/a:

Czy od razu należy podejrzewać żonę o interesowność, o wyrachowanie?

Twoja wizja może jest prawdziwa.
Moja wizja też może być prawdziwa.
Nie przyszło Ci do głowy że ona może kłamać?


Twoja wizja może być prawdziwa i moja także - wyadomo.
Maku ona nie ma żadnego interesu w tym, żeby chcieć rozwalić swoje małżeństwo i w wieku 43 lat zaczynać od nowa.
Przez wiele lat była wspaniała żona, mama i radziła sobie z prowadzeniem domu, jak mało która kobieta.
Była wierna, oddana i wspierająca.
Nagle coś w nią wstąpiło?
Ma przystojnego, inteligentnego męża, który pięknie prowadził rodzinę do przodu.
Zarówno on jak i ona dobrze wypełniali swoje obowiązki i wyglądało na to, że jest ok.
Nagle coś due stało, bo kobieta pod wpływem czegoś ( wiemy czego) uświadomiła sobie, że żyje w iluzji, że wegetuje, zamiast żyć naprawdę.
Znalazła powód swojego niezadowolenia z życia.
Wszystko pięknie jej się poskładało i nagle odkryła prawdę. Dotarło do niej, jak nędzne i iluzoryczne jest jej życie.
Od tej pory zaczął się kryzys. Rosla pewność, że tak dłużej nie może być, poczuła się usidlona i okradziona z życia.

Maku, to nie jest tak, że przedstawiam swoje zdanie, ja staram się tylko zrozumieć te kobietę, wczuć się w jej położenie.
Nie przychodzi mi to z trudnością, ponieważ sama też wyczolgiwalam się latami z chorego związku i doskonale pamiętam, jaka toczyłam walkę sama ze sobą o przetrwanie.
Autentycznie u mnie było już tak ze mną źle, iż myślałam, że umrę przez tamta znajomość.
Kto więc wie, przez co przechodzi ta kobieta?
Gdyby było jej tak dobrze, to dlaczego miałaby chcieć rozwalać rodzinę?

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?
Czy chodzi jej po głowie, by załapać się na jakiegoś multimiliardera, jak ta śmieszna kobieta, która non stop, nie wiem po co, pokazują w mediach?
A skoro nie chodzi jej o znalezienie multimiliardera, to o co jej chodzi?
Jest wariatka? Wątpię.

789 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-06-03 11:33:38)

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Jest wariatka? Wątpię.

Nie ewidentnie nie jest wariatką, tylko to co widać po skutkach myślenia i działań Penelopy
i co widzi i opisuje Deszcz (tu można wziąć poprawkę na emocje i subiektywna percepcję )
to dla małżeństwa zdrowe nie jest dla niej samej również,po prostu to życie w jakimś rozdarciu ,rozkroku w sprzecznościach,wewnętrznych konfliktach
Każdy niby chce dobrze i tu jest hak, co to znaczy i dla kogo dobrze jakim kosztem? z jakim rodzajem oczekiwań roszczeń i jakim wektorem egoizmu powstają intencje i motywacje?
Skutek działań się liczy nie to co się niby chciało - dobrze od 5 lat nie jest ani ona nie jest  nie czuje się szczęśliwa ani mąż
to szarpanina i miotanie się żądania zmian na wzajem przy czym nie bardzo wiadomo jak te zmiany wprowadzić konkretnie
Wmawianie sobie i rojenie na wszelkie sposoby,że partner mąż jest psychopata i narcyzem to nie jest rozwiązanie problemu znaczy zdrowe rozwiązanie ,takie działania wzbudzające negatywne emocje i powodujące samonapędzające inne emocje,osądy, oceny mają określony ce
l setki wątków i sytuacji z życia pokazują takie coś jak przygotowywanie sobie drogi do niewierności, zdrady ,
dobrego męża dobrej żony niby się nie zdradza większa część zdrad to niby jakaś rekompensata odwet jakaś niby sprawiedliwość wypełnienie braków
powiększają niechęć,awersję - idealnie przygotowany grunt pod romans  z jakimś boczniakiem, dopalaczem ponieważ z rożnych przyczyn
żona Deszcza odejść sama z siebie nie chce,nie ma odwagi ,a cała ogromna część jej myślenia to racjonalizowanie wygasłych uczuć,jedynym konkretnym stymulatorem była zazdrość o Annę to wzbudziło nagle ciepłe uczucia i niby pożądanie do męża.
Też  uważam że żona Deszcza wariatką nie jest,ale jak bym teraz ja na przykład zaczął robić w myślach z mojej zony alkoholiczkę bo coś tam to też za zdrowe i rozsądne mogło by nie być .
To co wyczynia żona Deszcza to niebezpieczne igranie z podświadomością i własną psychika, żonglerka złudzeniami i urojeniami,ideami teoriami filozofiami, w jakimś celu zapewnienia sobie jakiegoś komfortu - jak dla mnie błędne obłędne koło

790

Odp: Zrozumieć żonę

Temat jakby nie było brzmi "zrozumieć żonę". Rozumiemy Deszcza, bo się tu wypowiada. Żona jest tylko cytowana. Być może dla niektórych te cytaty brzmią jak szalone. Dla mnie osobiście nie. Zdaje się, że w ten sposób chce przekazać jak najjaśniej co czuje, więc jest dość drobiazgowa.

Moim zdaniem trop Ulle jest dobry. Zrozumieć żonę... Ona czuje się jak w związku z narcyzem. Dostrzega w mężu cechy narcystyczne. Nie jest wyrachowana, bo gdyby była inaczej by się rozwodziła, inaczej postępowała, inaczej do męża pisała. Nie zależało by jej, żeby mąż miał pełny wgląd w jej psychikę, a raczej by nim kręciła w taki sposób aby żył w błędzie jak go skubie.

Już kiedyś kiedyś pisałam, że osobiście czułabym się nieszczęśliwa w takim małżeństwie. I jak dzieci podrosną to robi się przestrzeń większa dla siebie. A w tej przestrzeni zaczyna być po prostu pusto. Człowiek się dusi. Jest przywiązany powinnościami a w zamian co? Pustka. Coraz większa pustka. A człowiek ma potrzebę bycia kochanym. Nie tylko ciągle powinności i powinności bo zwariować idzie.
Dlatego jak Deszczu zabrał żonę na wycieczkę nie dziwiło mnie, że się nagle poprawiło. Ot, trochę z tego życia mieli, wspomnienia, przeżycia a nie kolejny flakon perfum na szafce. A że się pojawiła nowa kobieta i pies ogrodnika się w żonie uruchomił... Może tli się w niej nadzieja jeszcze. Inaczej coś powiedzieć a inaczej coś poczuć. Mówi się jedno, żeby np osiągnąć jakiś efekt wstrząsu drugą osobą. Np powiedzmy, że mówię do ukochanego "nie chce Cię więcej widzieć" gdyż w takich jestem emocjach, w bezsilności, nic nie mogę zrobić. Ale czy nie chcę tej osoby widzieć? Chcę ale coś dręczy w tej relacji. Oczywiście, że zależy jakim tonem jest to powiedziane. Obojętnym czy drżącym głosem albo wręcz wykrzyczane... Ten standardowy pojedynek rozum versus serce. Relacje ludzkie są skomplikowane. Można je sobie oczywiście ułatwić coś postanawiając ale to jest wtedy tylko dla nas, dla naszej wygody a nie dociekanie co tak naprawdę było, a czego nie było. Bo siebie trudno zrozumieć.

Moim zdaniem nikt nie ma prawa skazywać drugą osobę na samotność "bo tak trzeba, bo tak wypada". Albo "bo Cię tak kocham". Albo Deszczu się otrząśnie i zacznie być prawdziwy z nią albo to pierdutnie, bo żona teraz walczy o siebie, o SWOJE prawo do szczęścia, którego już przy mężu nie znajduje. A dzieci robią się coraz większe i niezależne. I znowu osobiście, mnie by było ciężko z takim mężem. Niby wszystko cacy, przystojny, zamożny, obowiązkowy, prezenty kupuje... I odbębnił swoje. A człowiek głodny bliskości. Dosłownie zagłodzony. Szczerości, bliskości i innych takich tam ha tfu duchowości wink

791

Odp: Zrozumieć żonę

Nie wiadomo, jest też zdrada w tle z jej strony, zauroczyła się w innym, więc dopatruje się winy w mężu, żeby było łatwiej sobie to poskładać/zracjonalizować.
Nie możemy zakładać, że ona nie wie co robi, głupia nie jest...
A te jej zagrywki, manipulacje, też mówią, że nie może się zdecydować...

792 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2023-06-03 14:07:19)

Odp: Zrozumieć żonę

Ulle.

Ja myślę że to nie jest ta sama kobieta za która Deszczu wychodził, umyka tutaj większości, jak dla mnie, najważniejszy fakt w tej historii.
Mianowicie fakt tego, jak bardzo różnego rodzaju "praktyki duchowe" są w stanie zniszczyć człowieka.
Nie zmienić, bo moim zdaniem człowiek sie nigdy nie zmienia, a właśnie zniszczyć.
Kiedy nastąpił początek końca ich małżeństwa?
W tedy kiedy żona autora wstąpiła na drogę"duchowego odnowienia"
Zwróć proszę uwagę na post Deszcza, który przekazuje typowy post jego żony na instagramie, ten o karmie i konieczności rozłąki "dla dobra dzieci"
Ona odkryła prawdę, nie tylko o "narcyzmie" autora, ale również tą o świecie, o relacjach, duszy i szatan raczy wiedzieć o czym jeszcze.
Czytając relacje które przedstawia nam tuaj deszczu, o swojej zonie kreuje sie obraz osoby, które nie bada świata za pomocą rozumu czy nauki, ale metafizyki.
I jak każdy człowiek głęboko (w cos) wierzący, ma pewne dogmaty swojej wiary, jednya z tych prawd jest to, że oni do siebie nie pasują.
Polecam Ci przeczytać książki o takich dwóch najbardziej znanych i koszmarnych sekt:
"Świątynia Ludu" założona przez Jamesa Jonesa
Oraz
"Najwyższa Prawda" założona przez  Shōkō Asaharę

Nie twierdze oczywiście ze żona autora jest w jakiejś sekcie, w żadnym wypadku.
Ale chodzi mi o fakt, że w historiach tych dwóch sekt, świetnie sa pokazane drogi i stany psychiczne ludzi którzy do nich wstąpili.
Ci ludzi mieli pewna pustkę w sercu, najlepiej widać to na przykładzie "najwyższej prawdy" do której nie wstępował margines społeczny, ale ludzi po najlepszych studiach i bogatych rodzin.
Samotni bez celu w zyciu, bez pragnień/marzeń bez drogi która sobie wyznaczyli.
czy ten obraz nie jest podobny do obrazu zony autora? samotna w domu, której całe jestestwo było sprowadzone do roli matki i opiekunki domowego ogniska.
Nie wyznaczała sobie celów wybiegających poza dzisiaj: Zrobić obiad/posprzątać po obiedzie/sprawdzić dzieciom zadania domowe/wyprasować im ubrania do szkoły itp itd.
I w tedy odkryła świat duchowy.
Zazwyczaj jest to new age w przypadku kobiet albo rożnego rodzaju wariacje religii z dalekiego wschodu.
Które udzieliły jej łatwych odpowiedzi na trudne pytania.
a te odpowiedzi sprowadziły sie do obwiniania męża za wszystko co złego sie w jej życiu przydarzyło .
Ściągnęły odpowiedzialność z niej,nie tylko dały pewność siebie, ale podbiły ego, dzięki czemu maż jest nie tylko tym złym, ale tym głupszym/nieświadomym.
Ja jestem lepsza, bo ja odkryłam prawdę.
Ja za nic nie odpowiadam, to mąż zamknął mnie w tej złotej klatce.

793 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-03 15:39:48)

Odp: Zrozumieć żonę
Szeptuch napisał/a:

Ulle.

Ja myślę że to nie jest ta sama kobieta za która Deszczu wychodził, umyka tutaj większości, jak dla mnie, najważniejszy fakt w tej historii.
Mianowicie fakt tego, jak bardzo różnego rodzaju "praktyki duchowe" są w stanie zniszczyć człowieka.
Nie zmienić, bo moim zdaniem człowiek sie nigdy nie zmienia, a właśnie zniszczyć.
Kiedy nastąpił początek końca ich małżeństwa?
W tedy kiedy żona autora wstąpiła na drogę"duchowego odnowienia"
Zwróć proszę uwagę na post Deszcza, który przekazuje typowy post jego żony na instagramie, ten o karmie i konieczności rozłąki "dla dobra dzieci"
Ona odkryła prawdę, nie tylko o "narcyzmie" autora, ale również tą o świecie, o relacjach, duszy i szatan raczy wiedzieć o czym jeszcze.
Czytając relacje które przedstawia nam tuaj deszczu, o swojej zonie kreuje sie obraz osoby, które nie bada świata za pomocą rozumu czy nauki, ale metafizyki.
I jak każdy człowiek głęboko (w cos) wierzący, ma pewne dogmaty swojej wiary, jednya z tych prawd jest to, że oni do siebie nie pasują.
Polecam Ci przeczytać książki o takich dwóch najbardziej znanych i koszmarnych sekt:
"Świątynia Ludu" założona przez Jamesa Jonesa
Oraz
"Najwyższa Prawda" założona przez  Shōkō Asaharę

Nie twierdze oczywiście ze żona autora jest w jakiejś sekcie, w żadnym wypadku.
Ale chodzi mi o fakt, że w historiach tych dwóch sekt, świetnie sa pokazane drogi i stany psychiczne ludzi którzy do nich wstąpili.
Ci ludzi mieli pewna pustkę w sercu, najlepiej widać to na przykładzie "najwyższej prawdy" do której nie wstępował margines społeczny, ale ludzi po najlepszych studiach i bogatych rodzin.
Samotni bez celu w zyciu, bez pragnień/marzeń bez drogi która sobie wyznaczyli.
czy ten obraz nie jest podobny do obrazu zony autora? samotna w domu, której całe jestestwo było sprowadzone do roli matki i opiekunki domowego ogniska.
Nie wyznaczała sobie celów wybiegających poza dzisiaj: Zrobić obiad/posprzątać po obiedzie/sprawdzić dzieciom zadania domowe/wyprasować im ubrania do szkoły itp itd.
I w tedy odkryła świat duchowy.
Zazwyczaj jest to new age w przypadku kobiet albo rożnego rodzaju wariacje religii z dalekiego wschodu.
Które udzieliły jej łatwych odpowiedzi na trudne pytania.
a te odpowiedzi sprowadziły sie do obwiniania męża za wszystko co złego sie w jej życiu przydarzyło .
Ściągnęły odpowiedzialność z niej,nie tylko dały pewność siebie, ale podbiły ego, dzięki czemu maż jest nie tylko tym złym, ale tym głupszym/nieświadomym.
Ja jestem lepsza, bo ja odkryłam prawdę.
Ja za nic nie odpowiadam, to mąż zamknął mnie w tej złotej klatce.

Wspomniałam ostatnio o mezaliansie intelektualnym, duchowym itd i właśnie wszystko to, o czym teraz napisałeś miałam na myśli.
Deszcz odpowiedział na to, że jest wprost przeciwnie, bo ona zawsze miała go za bóstwo intelektualne, za jedyny autorytet, że czuła się przy nim, jakby była niedouczona.
Już nie chciałam odpowiadać mu na ten temat, bo musiałabym właśnie tak, jak Ty szeroko mu tłumaczyć, a miałam inne ważne kwestie do omówienia.
Oczywiscie, że Penelope czuje się teraz jako osoba uświadomiona, ponieważ poznała prawdę, takie jej zakamarki, do których prosty mąż nie ma i nie miał dostępu.
To jak jak nastolatek, który nagle odkrył prawdziwy świat, którego na pewno nigdy nie zrozumieją jego rodzice, bo są tacy trywialni, tacy zwykli i codzienni.
Ona wie, że jej mąż jest inteligentnym człowiekiem, że posiada szeroką wiedzę na wiele tematów, jednak według niej istnieją pewne obszary, których jego mózg nigdy nawet nie dotknie.
Ktoś nagle porzuca rodzinę, pracę i zamieszkuje w środku dżungli uważając, że dopiero teraz odkrył prawdziwe życie i poznał na czym polega sens istnienia.

Te wartości, które przez wiele lat razem uznawali i uważali za życiowy cel i priorytet nagle stały się dla niej nieistotne, bezsensowne i iluzoryczne.

Ona w pewnym sensie wstąpiła do sekty - wcześniej bardzo szeroko pisaliśmy o tych wszystkich terapiach, co robią z ludźmi.
Warto przeczytać pierwsze strony wątku Deszcza, bo można dowiedzieć się o wielu niesamowitych sprawach, takich o jakich zapracowany i zaginiony człowiek nie myśli na co dzień
To co się stało z Penelope, to efekt potwornej samotności. Niby była z kimś, ale tak naprawdę czuła się samotna i powiedzmy sobie szczerze, czuła się też bardzo znudzona i znużona zwykła codziennością.
Pisaliśmy już o tym wtedy.
I jeszcze raz podkreślam - to nie ja uważam, że Deszcz jest narcyzem czy psychopata w białych rękawiczkach.
To Penelope tak uważa, a ja jedynie staram się wytłumaczyć Deszczowi, że w takich realiach nie ma on żadnych szans na odzyskanie żony.
Wiem, że toksyczne związki charakteryzują się też licznymi rozstaniami i powrotami, więc być może Penelope znowu odleciała w swoją bajkę, ale może za jakiś czas wróci, by potem po raz kolejny odlecieć.
Ona toczy że sobą walkę. Przegra albo wygra jeszcze niejedna bitwę, jednak czy wygra lub przegra cała wojnę?
To nie zależy tylko od niej, ale także od Deszcza, od jego uświadomienia sobie, z jakim problemem się mierzy.
Myślę, że zaczęło do niego docierać to dopiero teraz.

Dlatego ja nie uważam, by ona była w tym wszystkim wyrachowana.
Ona sama się jeszcze placze i raz widzi szansę, a innym razem dociera do niej, że to koniec.
Od lat żyje na rozdrożu. Jest przykładem kobiety, która walczy o sens reszty własnego życia mając pełne zrozumienie tego, iż do tej pory tylko się myliła.

Deszcz nie jest za to wszystko odpowiedzialny, ona w sumie też.
Tak po prostu ułożyło się ich życie, że w pewnym momencie poszli innymi drogami.

794

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Twoja wizja może być prawdziwa i moja także - wyadomo.
Maku ona nie ma żadnego interesu w tym, żeby chcieć rozwalić swoje małżeństwo i w wieku 43 lat zaczynać od nowa.
Przez wiele lat była wspaniała żona, mama i radziła sobie z prowadzeniem domu, jak mało która kobieta.
Była wierna, oddana i wspierająca.
Nagle coś w nią wstąpiło?
Ma przystojnego, inteligentnego męża, który pięknie prowadził rodzinę do przodu.
Zarówno on jak i ona dobrze wypełniali swoje obowiązki i wyglądało na to, że jest ok.
Nagle coś due stało, bo kobieta pod wpływem czegoś ( wiemy czego) uświadomiła sobie, że żyje w iluzji, że wegetuje, zamiast żyć naprawdę.
Znalazła powód swojego niezadowolenia z życia.
Wszystko pięknie jej się poskładało i nagle odkryła prawdę. Dotarło do niej, jak nędzne i iluzoryczne jest jej życie.
Od tej pory zaczął się kryzys. Rosla pewność, że tak dłużej nie może być, poczuła się usidlona i okradziona z życia.

Maku, to nie jest tak, że przedstawiam swoje zdanie, ja staram się tylko zrozumieć te kobietę, wczuć się w jej położenie.
Nie przychodzi mi to z trudnością, ponieważ sama też wyczolgiwalam się latami z chorego związku i doskonale pamiętam, jaka toczyłam walkę sama ze sobą o przetrwanie.
Autentycznie u mnie było już tak ze mną źle, iż myślałam, że umrę przez tamta znajomość.
Kto więc wie, przez co przechodzi ta kobieta?
Gdyby było jej tak dobrze, to dlaczego miałaby chcieć rozwalać rodzinę?

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?
Czy chodzi jej po głowie, by załapać się na jakiegoś multimiliardera, jak ta śmieszna kobieta, która non stop, nie wiem po co, pokazują w mediach?
A skoro nie chodzi jej o znalezienie multimiliardera, to o co jej chodzi?
Jest wariatka? Wątpię.

ulle napisał/a:

Maku ona nie ma żadnego interesu w tym, żeby chcieć rozwalić swoje małżeństwo i w wieku 43 lat zaczynać od nowa.

Może i nie ma ale je rozwala.
Natomiast ma interes żeby je przeciągać oraz wpływać na męża odnośnie podziału majątku.

ulle napisał/a:

Przez wiele lat była wspaniała żona, mama i radziła sobie z prowadzeniem domu, jak mało która kobieta.
Była wierna, oddana i wspierająca.

Jak miliony kobiet...czym ta jej wspaniałość się objawia? 

ulle napisał/a:

Nagle coś w nią wstąpiło?

Może nie nagle ale sukcesywnie zaczęła odpływać od męża, na którego zaczęła przerzucać swoje frustracje.

ulle napisał/a:

Nagle coś due stało, bo kobieta pod wpływem czegoś ( wiemy czego)

Wyjaśnij pod wpływem czego?

ulle napisał/a:

uświadomiła sobie, że żyje w iluzji, że wegetuje, zamiast żyć naprawdę.

Czyżby włączyła jej się rycząca 40-stka?
Uświadomiła sobie że jest śmiertelna, że życie pędzi naprzód i na nią nie czeka?
Iluzja czego?
Wegetacja?
Ktoś jej bronił normalnie żyć?
Ja uważam że te kursy, kursiki, szukanie...czegoś, tak jej namieszało w dyńce że niszczy a właściwie zniszczyła małżeństwo.
A wszystko to spowodowane nadmiarem wolnego czasu. Nudy.
To teraz ma ciekawy czas. 

ulle napisał/a:

Znalazła powód swojego niezadowolenia z życia.
Wszystko pięknie jej się poskładało i nagle odkryła prawdę. Dotarło do niej, jak nędzne i iluzoryczne jest jej życie.

Poszła na łatwiznę - winny mąż.
Ciekawe ile w tym jest z jej koleżanki/koleżanek.

ulle napisał/a:

Od tej pory zaczął się kryzys. Rosla pewność, że tak dłużej nie może być, poczuła się usidlona i okradziona z życia.

A mogła ruszyć tyłek, znaleźć pracę, hobby.

ulle napisał/a:

Gdyby było jej tak dobrze, to dlaczego miałaby chcieć rozwalać rodzinę?

Pod wpływek kursów, podszeptów koleżanek, zainteresowania facetów jej osobą , jej zainteresowaniem facetem/facetami?
Bo to zbiega się z "nagłym odkryciem prawdy", zgadza się?
Czy ona nagle się pogubiła(odkryła prawdę)? Nie, to było stopniowe. Im bardziej odpływała od męża, im więcej jej myśli były poza domem, im więcej było tam obcego faceta - tym bardziej jej nie podobało się małżeństwo.
A żeby tłumaczyć sobie swoje zachowanie, to zaczęła winić męża. Narcyz. I wszystko jasne - winny.
Może i faktycznie doszła do wniosku że życie mija a ona niczyja...a właściwie tylko jednego faceta. A patrząc jakie teraz są wartości/oczekiwania/promowany sposób życia - to ona faktycznie żyje w jakimś obozie i Deszczu robi za kapo.
Tylko czy to coś zmienia?
Nic.   

ulle napisał/a:

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?

Może na tyle odpłynęła że dotyk męża ja "parzy"? I gadką jak i zachowaniem zabezpieczyła się przed tym?

ulle napisał/a:

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?

Idąc Twoim tropem - ona sama nie wie czego chce.
Według mnie są dwie możliwości
- coś jej nie pykło na boku
- jeszcze nie jest gotowa na odejście - jednak porzucenie wygodnego gniazdka nie jest łatwe tym bardziej że mąż wybywa z domu na tygodnie a wtedy...starych nie ma chata wolna oj będzie bal, oj...
Tym bardziej że sama ostatnio zachęciła męża do bzykanka gdy już był gotowy odejść.
Cwaniactwo/wygodnictwo/wyrachowanie...wpisać co komu leży.

ulle napisał/a:

A skoro nie chodzi jej o znalezienie multimiliardera, to o co jej chodzi?
Jest wariatka? Wątpię.

No, nie jest. Tylko jeśli to trwa 5 lat to czemu ona nie odchodzi od narcyza, gnębiciela psychicznego?
J/w.

795

Odp: Zrozumieć żonę

Dziekuję za wszystkie wnikliwe analizy. Być może się powtórzę w niektórych faktach, ale w tym momencie stwierdziłem, że doszedłem już do tej niewidzialnej ściany i na pewno nie będę przekonywał żony do moich racji, próbował wybielać się itd. To jej bez sensu, bo kompletnie nic do niej nie dociera. Niech sobie myśli co chce, zresztą ona sama już dawno taką samą postawę właśnie przyjęła i nie chce żadnych słownych konfrontacji.

ulle: być może stwierdziła wcześniej, że żyła jakąś iluzją, trudno mi powiedzieć, bo nie sygnalizowała, że coś jest źle, nigdy nie miała tyle odwagi (czy chęci), żeby usiąść przy stole i poważnie porozmawiać (poza jednym pierwszym wyznaniem 2.5 roku, że już nie kocha). Taka postawa właściwie trwa od samego początku kryzysu, to ja musiałem inicjować wszystkie poważne rozmowy, ale często niczym petent w urzędzie musiałem się dowiadywać, kiedy ona będzie miała odpowiedni nastrój do takich rozmów. Kiedyś przed kryzysem np, gdy byłem w pracy to potrafiliśmy wieczorami długo rozmawiać, a później gdy zaczęło się psuć to stwierdziła, że wieczorami jest zbyt zmęczona i rozdrażniona (nie pracowała wtedy jeszcze) i jak już to woli rozmawiać rano. Ja oczywiście musiałem się do tego naginać, żeby jaśnie pani chciała ze mną porozmawiać na tematy typu co słychać w domu. Co ciekawe, nie tak dawno dorzuciła nowy zarzut, pytając mnie ile ja razy w kryzysie przyszedłem do niej porozmawiać (udawało mi się z nią pogadać poważniej tak raz na 2 tygodnie może, chociaż i tak z tych rozmów nic konstruktywnego nie wynikało). Gdy ja jej dałem jakąś mocniejszą kontrę i usłyszała coś niewygodnego to odpowiadała swoim ulubionym tekstem "znowu zrobiliśmy krok naprzód i trzy wstecz", albo gdy zaczynała się denerwować krzyczała swoje drugie nowe ulubione słowo "DOŚĆ!!". Wiem, że to tylko zwykłe słowo, ale znam ją na tyle i wiem, że pochodzi ono z jakiejś książki o relacjach, bo wcześniej w ten sposób nie reagowała gdy kiedyś mieliśmy jakieś różnice zdań. Nie wiem, czy się tym martwić, ale naszym dzieciakom również zdarza się teraz częściej tego słowa użyć, gdy się między sobą posprzeczają o jakieś drobiazgi. Mało tego - kochana "mamusia" do mnie niedawno też tak powiedziała, gdy ją prosiłem o pomoc.

Pewnie pisałem już o tym wcześniej, w każdym razie oficjalną przyczyną "pęknięcia" było to, że była jesień, marsz kobiet, żona podejrzewała u siebie covid (na szczepienie nie poszła, bo usłyszała że szczepionka może oddzielić duszę od ciała - nie będę tego komentował), a ja na drugim końcu świata, co doprowadziło ją niby do głębokiej depresji. Mówiła mi przez telefon, że nie daje rady, a ja ją pocieszałem, że niedługo wrócę, bo cóż innego mogłem zrobić. Co ciekawe - jeszcze 2 miesiące wcześniej wyznawała mi wielką miłość, tak jak to robiła nieprzerwanie od 18 lat, np wysyłając mi linka z jakiejś strony typu zwierciadło o idealnym facecie wskazując na mnie. Dzisiaj myślę, że te powody pękniecia to była dobra zasłona dymna, bo jej myśli nagle już wtedy zaczęły odchodzić do kogoś innego. Stąd też dzisiaj właśnie jak zauważył maku2 te oskarżenia o narcyza itp, ot klasyczna manipulacja mająca wzbudzić poczucie winy. Przyznam, że udawało jej się to wręcz po mistrzowsku, ale dzisiaj już takie coś jej ze mną nie przejdzie. Co do terminu, od kiedy to trwa: nie 5 lat, a 2.5 roku. 5 lat temu tylko dowiedziała się u astrolożki o krzywych liczbach, ale nie rzutowało to jeszcze wtedy na naszą codzienność. To też jest z jej strony jakiś dziwny pretekst i racjonalizowanie jej szalonych pomysłów na nowe życie. W jej postawie na pewno w dalszym ciągu nie zmienia się to, że nie chce wziąć odpowiedzialności za swoje postępowanie i wciąż dobrowolnie tkwi w tej złotej klatce, dając w kryzysie raz nadzieję, a później się odsuwając. Przyznała niedawno, że już wcześniej jej się kotłowało w głowie, bo od razu chciała odejść, ale bała się, bo nie wiedziała czy dobrze zrobi, bo co ludzie, rodzina powiedzą itd). Powiedziałem jej, że to było w takim razie perfidne granie na moich emocjach i nic więcej. Nie wiem czy wspomniałem jeszcze o pewnym fakcie: gdy rok temu byłem gotów odejść, to ona od razu podejrzewała, że już kogoś mam i co ciekawe - mówiła to w taki ciepły sposób uśmiechając się, tak jakby matka zaczęła pytać syna wkraczającego w dorosłość: "no powiedz mi o niej, kim ona jest, nie bój się, niech to będzie na zasadzie przekazania Cię innej". Minęły jednak dwa dni i postanowiła, żebyśmy jednak spróbowali związek ratować.

Dla pełnego obrazu sytuacji wrzucę Wam niedawną odpowiedź mojej teściowej, ona też przez nią została skutecznie zmanipulowana, ale puszczam to mimo uszu, bo jak jej brat trzymający moją stronę powiedział: "Mama jest dobrą i prostą kobietą". Na przykładzie poniższej wypowiedzi widać jednak co moja małżonka plecie na mój temat na lewo i prawo.

"Miałam nie pisać, ale chcesz to proszę! Przede wszystkim przestań siać w mojej rodzinie, że moja córka to wariatka i siedzi w sekcie. Nastawiasz moja rodzinę przeciw niej, bo Ty taki biedny pokrzywdzony i taka cie krzywda spotyka. Nacisnolas na mój odcisk!. Przez całe lata patrzyłam jak ona tworzy nad Tobą aureolę, bo ty to..  tamto, zawsze cie broniła, skakała koło ciebie co mi się nie podobało. Parę razy zwracałam jej uwagę ale ona nie sluchala. Była w ciebie wpatrzona. A Tobie było wygodnie, wracasz do domku pełnego miłości a ty co jej dawałeś nudę, jednoroczny wyjazd z rodziną za granicę, i słowa och kochanie...Na imprezach skakała przyjmowała kolegów ty oczywiście gwiazda. Nigdy nie słyszałam żebyś ja chwalił szczycił się że masz wspaniałą małżonkę. To ona robiła z ciebie gwiazdę. I tak zrobił się narcyz!!. Jak spędzałeś czas z dziećmi- nijak ile razy byłam tego nie widziałam. Miałeś swój świat. Oczerniasz ją przed bratem a tym samym zobacz jak oni żyją, ich dzieci. Ciągle wyjazdy w góry na narty, jeziora, spływy, biwaki, chodzenie po górach. Te dzieci będą miały co wspominać, a Twoje, jednoroczny wyjazd zagranice. No i rutyna się wdala. Aż coś pękło w niej czego ty się nie starałeś zrozumieć albo nie chciałeś było dla ciebie za głupie. I co dowiaduje się po latach jak ta dziewczyna była samotna, pokazała mi miejsce gdzie wyła z bólu samotności, że chciała popełnić samobójstwo. Nigdy wcześniej o tym nie mowila (gdzie ty byłaś wspaniały mężu?) Szukała ratunku dla Was dla małżeństwa. Chodziła na terapię i ciebie zaciągnęła. A co ty z tym zrobiłeś uznałeś że nie wiesz o co chodzi i zamiotles pod dywan i znowu nuda...nuda..rutyna. I wszystkie jej próby zadziałały na nią, że się obudzila, jest Kobieta która może coś osiągnąć jest piękna, mądra i uwierzyła w siebie. Nabrała chęci do życia i przestała czekać na ciebie. Obudzila się i ja jestem z tego dumna. Zaczęła kochać siebie!!! Zarzucasz. Mojej córce że ona korzysta z różnych kolczow, to ludzie mądrzy, którzy niosą pomoc, aby przetrwała ta gehene, która jej tworzysz i robi to dla siebie i dzieci. Wiem też że ja rozliczasz- straszne. Ty już sam nie wiesz co wyprawiasz, jakie głupoty popełniasz. Pamiętaj czym wojujesz tym giniesz. Karma wraca. Tym oczernianiem jej w mojej rodzinie, robieniem z niej wariatki przekrasliles całą miłość i się nie dziwię. Bo ja dawno bym cie pogoniła. Miłość odeszła i się nie wróci!!! Opanuj się chłopie i zrozum że niczego nie zwojujesz sam się o to prosiłeś. Nic u mnie nie zwojujesz swoimi głupimi pisaninami, swoim głupim myśleniem. Ona jest moja córka i zawsze będę trzymać jej stronę, a Twoje szukanie dla niej ratunku - żenada. To ty się ratuj, ona jest bardzo mądra I chce żyć w czym jej nie przeszkadzaj i pogodz się z tym daj jej wolność. Nie trzymaj się jej jak synek spódnicy mamusi. A i psychiatra który poradził ci aby ona się leczyła, to zależy co mu powiedziałeś znając facetów siebie wybieliles a ja oczerniles- potrzebna konfrontacja.  To wszystko z mojej strony a mogłam sobie na to pozwolić bo z całej rodziny Twojej(której nigdy nie było w waszym życiu) i naszej ja jedyna najwięcej czasu spędziłam dużo widziałam, słyszałam i stąd moje słowa. To tak w małym skrócie. Jeszcze raz przestań ustawiać po swojemu moja rodzinę. To są wasze problemy i sami musicie je rozwiązać. Nie mac i nie rób z mojej córki wariatki. Jest mądra piękna kobieta i chce żyć!!!. Kocham ja. A ty skup się na sobie życzę powodzenia. Nie odpisuj ja zakończyłam nasza pisankę.!!!"

796 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-03 20:24:00)

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
ulle napisał/a:

Twoja wizja może być prawdziwa i moja także - wyadomo.
Maku ona nie ma żadnego interesu w tym, żeby chcieć rozwalić swoje małżeństwo i w wieku 43 lat zaczynać od nowa.
Przez wiele lat była wspaniała żona, mama i radziła sobie z prowadzeniem domu, jak mało która kobieta.
Była wierna, oddana i wspierająca.
Nagle coś w nią wstąpiło?
Ma przystojnego, inteligentnego męża, który pięknie prowadził rodzinę do przodu.
Zarówno on jak i ona dobrze wypełniali swoje obowiązki i wyglądało na to, że jest ok.
Nagle coś due stało, bo kobieta pod wpływem czegoś ( wiemy czego) uświadomiła sobie, że żyje w iluzji, że wegetuje, zamiast żyć naprawdę.
Znalazła powód swojego niezadowolenia z życia.
Wszystko pięknie jej się poskładało i nagle odkryła prawdę. Dotarło do niej, jak nędzne i iluzoryczne jest jej życie.
Od tej pory zaczął się kryzys. Rosla pewność, że tak dłużej nie może być, poczuła się usidlona i okradziona z życia.

Maku, to nie jest tak, że przedstawiam swoje zdanie, ja staram się tylko zrozumieć te kobietę, wczuć się w jej położenie.
Nie przychodzi mi to z trudnością, ponieważ sama też wyczolgiwalam się latami z chorego związku i doskonale pamiętam, jaka toczyłam walkę sama ze sobą o przetrwanie.
Autentycznie u mnie było już tak ze mną źle, iż myślałam, że umrę przez tamta znajomość.
Kto więc wie, przez co przechodzi ta kobieta?
Gdyby było jej tak dobrze, to dlaczego miałaby chcieć rozwalać rodzinę?

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?
Czy chodzi jej po głowie, by załapać się na jakiegoś multimiliardera, jak ta śmieszna kobieta, która non stop, nie wiem po co, pokazują w mediach?
A skoro nie chodzi jej o znalezienie multimiliardera, to o co jej chodzi?
Jest wariatka? Wątpię.

ulle napisał/a:

Maku ona nie ma żadnego interesu w tym, żeby chcieć rozwalić swoje małżeństwo i w wieku 43 lat zaczynać od nowa.

Może i nie ma ale je rozwala.
Natomiast ma interes żeby je przeciągać oraz wpływać na męża odnośnie podziału majątku.

ulle napisał/a:

Przez wiele lat była wspaniała żona, mama i radziła sobie z prowadzeniem domu, jak mało która kobieta.
Była wierna, oddana i wspierająca.

Jak miliony kobiet...czym ta jej wspaniałość się objawia? 

ulle napisał/a:

Nagle coś w nią wstąpiło?

Może nie nagle ale sukcesywnie zaczęła odpływać od męża, na którego zaczęła przerzucać swoje frustracje.

ulle napisał/a:

Nagle coś due stało, bo kobieta pod wpływem czegoś ( wiemy czego)

Wyjaśnij pod wpływem czego?

ulle napisał/a:

uświadomiła sobie, że żyje w iluzji, że wegetuje, zamiast żyć naprawdę.

Czyżby włączyła jej się rycząca 40-stka?
Uświadomiła sobie że jest śmiertelna, że życie pędzi naprzód i na nią nie czeka?
Iluzja czego?
Wegetacja?
Ktoś jej bronił normalnie żyć?
Ja uważam że te kursy, kursiki, szukanie...czegoś, tak jej namieszało w dyńce że niszczy a właściwie zniszczyła małżeństwo.
A wszystko to spowodowane nadmiarem wolnego czasu. Nudy.
To teraz ma ciekawy czas. 

ulle napisał/a:

Znalazła powód swojego niezadowolenia z życia.
Wszystko pięknie jej się poskładało i nagle odkryła prawdę. Dotarło do niej, jak nędzne i iluzoryczne jest jej życie.

Poszła na łatwiznę - winny mąż.
Ciekawe ile w tym jest z jej koleżanki/koleżanek.

ulle napisał/a:

Od tej pory zaczął się kryzys. Rosla pewność, że tak dłużej nie może być, poczuła się usidlona i okradziona z życia.

A mogła ruszyć tyłek, znaleźć pracę, hobby.

ulle napisał/a:

Gdyby było jej tak dobrze, to dlaczego miałaby chcieć rozwalać rodzinę?

Pod wpływek kursów, podszeptów koleżanek, zainteresowania facetów jej osobą , jej zainteresowaniem facetem/facetami?
Bo to zbiega się z "nagłym odkryciem prawdy", zgadza się?
Czy ona nagle się pogubiła(odkryła prawdę)? Nie, to było stopniowe. Im bardziej odpływała od męża, im więcej jej myśli były poza domem, im więcej było tam obcego faceta - tym bardziej jej nie podobało się małżeństwo.
A żeby tłumaczyć sobie swoje zachowanie, to zaczęła winić męża. Narcyz. I wszystko jasne - winny.
Może i faktycznie doszła do wniosku że życie mija a ona niczyja...a właściwie tylko jednego faceta. A patrząc jakie teraz są wartości/oczekiwania/promowany sposób życia - to ona faktycznie żyje w jakimś obozie i Deszczu robi za kapo.
Tylko czy to coś zmienia?
Nic.   

ulle napisał/a:

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?

Może na tyle odpłynęła że dotyk męża ja "parzy"? I gadką jak i zachowaniem zabezpieczyła się przed tym?

ulle napisał/a:

A jeśli jest taka wyrachowana, to tym bardziej nie rozumiem po cholerę chce to wszystko rozwalić?

Idąc Twoim tropem - ona sama nie wie czego chce.
Według mnie są dwie możliwości
- coś jej nie pykło na boku
- jeszcze nie jest gotowa na odejście - jednak porzucenie wygodnego gniazdka nie jest łatwe tym bardziej że mąż wybywa z domu na tygodnie a wtedy...starych nie ma chata wolna oj będzie bal, oj...
Tym bardziej że sama ostatnio zachęciła męża do bzykanka gdy już był gotowy odejść.
Cwaniactwo/wygodnictwo/wyrachowanie...wpisać co komu leży.

ulle napisał/a:

A skoro nie chodzi jej o znalezienie multimiliardera, to o co jej chodzi?
Jest wariatka? Wątpię.

No, nie jest. Tylko jeśli to trwa 5 lat to czemu ona nie odchodzi od narcyza, gnębiciela psychicznego?
J/w.

Nie odchodzi, bo jest uzależniona od niego psychicznie, emocjonalnie i bytowo.
I tak zrobiła ogromny krok naprzód, bo poszła do pracy. Musiało to być dla niej bardzo trudne, ponieważ przez dwadzieścia lat nigdzie nie pracowała, tylko zajmowała się domem i dziećmi, była wzorowa kura domową. To wielki akt odwagi z jej strony, że zaczęła pracować.
Nie odchodzi, ponieważ boi się, iż po tylu latach poświęcenia dla rodziny na koniec wyjdzie na tą złą, która czepila się dobrego męża i rozwaliła dzieciom rodzinę.
Może czasem sama tak o sobie myśli, gdy patrzy na inne kobiety, które znoszą różne wady mężów, a mimo to potrafią odnaleźć wartość życia rodzinnego.
Patrząc z boku ona żadnych problemów nie miała, bo chociaż faktem jest, że mąż ciągle poza domem, to przecież niczego nie mogła mu zarzucić.
Już nie mówiąc o tym, że jest bardzo przywiązana do męża, do tej pory była prowadzona za rączkę i wcale się nie dziwię, że takiej osobie ciężko jest tak szybko stanąć na nogi i się uniezależnić.
Bytowo i psychicznie.
Ta kobieta potrzebuje po prostu czasu oraz jakiejś bardzo silnej motywacji oraz pomocy w ogarnięciu mieszkania i zorganizowania środków finansowych. Psuje się od pięciu lat, ale to zaledwie przez dwa ostatnie lata mowa jest o rozwodzie.
Człowiek do wszystkiego przecież musi dojrzeć, a nie tak, że w poniedziałek wpadł na pomysł, że się rozwiedzie, a we wtorek już poleciał do sądu, by pod koniec tygodnia być już po rozwodzie.
A odnośnie tego, że ona sama nie wie, czego chce.
Być może, że tak właśnie jest, ale my wszyscy często tak mamy i wiele razy w życiu mówimy, że z jednej strony jest tak i tak, ale z drugiej strony tak i często człowiek stoi w rozkroku, bo już sam nie wie czy jest dobrze, czy źle i czy jeśli źle, to czy naprawdę aż tak źle?
Na ten moment nie ma czego jej zazdrościć.

797

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

"Miałam nie pisać, ale chcesz to proszę! Przede wszystkim przestań siać w mojej rodzinie, że moja córka to wariatka i siedzi w sekcie. Nastawiasz moja rodzinę przeciw niej, bo Ty taki biedny pokrzywdzony i taka cie krzywda spotyka. Nacisnolas na mój odcisk!. Przez całe lata patrzyłam jak ona tworzy nad Tobą aureolę, bo ty to..  tamto, zawsze cie broniła, skakała koło ciebie co mi się nie podobało. Parę razy zwracałam jej uwagę ale ona nie sluchala. Była w ciebie wpatrzona. A Tobie było wygodnie, wracasz do domku pełnego miłości a ty co jej dawałeś nudę, jednoroczny wyjazd z rodziną za granicę, i słowa och kochanie...Na imprezach skakała przyjmowała kolegów ty oczywiście gwiazda. Nigdy nie słyszałam żebyś ja chwalił szczycił się że masz wspaniałą małżonkę. To ona robiła z ciebie gwiazdę. I tak zrobił się narcyz!!. Jak spędzałeś czas z dziećmi- nijak ile razy byłam tego nie widziałam. Miałeś swój świat. Oczerniasz ją przed bratem a tym samym zobacz jak oni żyją, ich dzieci. Ciągle wyjazdy w góry na narty, jeziora, spływy, biwaki, chodzenie po górach. Te dzieci będą miały co wspominać, a Twoje, jednoroczny wyjazd zagranice. No i rutyna się wdala. Aż coś pękło w niej czego ty się nie starałeś zrozumieć albo nie chciałeś było dla ciebie za głupie. I co dowiaduje się po latach jak ta dziewczyna była samotna, pokazała mi miejsce gdzie wyła z bólu samotności, że chciała popełnić samobójstwo. Nigdy wcześniej o tym nie mowila (gdzie ty byłaś wspaniały mężu?) Szukała ratunku dla Was dla małżeństwa. Chodziła na terapię i ciebie zaciągnęła. A co ty z tym zrobiłeś uznałeś że nie wiesz o co chodzi i zamiotles pod dywan i znowu nuda...nuda..rutyna. I wszystkie jej próby zadziałały na nią, że się obudzila, jest Kobieta która może coś osiągnąć jest piękna, mądra i uwierzyła w siebie. Nabrała chęci do życia i przestała czekać na ciebie. Obudzila się i ja jestem z tego dumna. Zaczęła kochać siebie!!! Zarzucasz. Mojej córce że ona korzysta z różnych kolczow, to ludzie mądrzy, którzy niosą pomoc, aby przetrwała ta gehene, która jej tworzysz i robi to dla siebie i dzieci. Wiem też że ja rozliczasz- straszne. Ty już sam nie wiesz co wyprawiasz, jakie głupoty popełniasz. Pamiętaj czym wojujesz tym giniesz. Karma wraca. Tym oczernianiem jej w mojej rodzinie, robieniem z niej wariatki przekrasliles całą miłość i się nie dziwię. Bo ja dawno bym cie pogoniła. Miłość odeszła i się nie wróci!!! Opanuj się chłopie i zrozum że niczego nie zwojujesz sam się o to prosiłeś. Nic u mnie nie zwojujesz swoimi głupimi pisaninami, swoim głupim myśleniem. Ona jest moja córka i zawsze będę trzymać jej stronę, a Twoje szukanie dla niej ratunku - żenada. To ty się ratuj, ona jest bardzo mądra I chce żyć w czym jej nie przeszkadzaj i pogodz się z tym daj jej wolność. Nie trzymaj się jej jak synek spódnicy mamusi. A i psychiatra który poradził ci aby ona się leczyła, to zależy co mu powiedziałeś znając facetów siebie wybieliles a ja oczerniles- potrzebna konfrontacja.  To wszystko z mojej strony a mogłam sobie na to pozwolić bo z całej rodziny Twojej(której nigdy nie było w waszym życiu) i naszej ja jedyna najwięcej czasu spędziłam dużo widziałam, słyszałam i stąd moje słowa. To tak w małym skrócie. Jeszcze raz przestań ustawiać po swojemu moja rodzinę. To są wasze problemy i sami musicie je rozwiązać. Nie mac i nie rób z mojej córki wariatki. Jest mądra piękna kobieta i chce żyć!!!. Kocham ja. A ty skup się na sobie życzę powodzenia. Nie odpisuj ja zakończyłam nasza pisankę.!!!"

Toksyczna, manipulująca teściowa, chyba rozumiem dlaczego teść pił.
Żona DDA i masz niezłe kombo.

To nie jakiś kochanek, ale teściowa może być przyczyną zmiany u żony. Co się tam stało na przestrzeni 5 lat?

Deszcz napisał/a:

bo jak jej brat trzymający moją stronę

On wie co się dzieje i dlaczego, ale nawet on nie może do nich dotrzeć.

Oczywiście, że popełniłeś w związku błędy. Twoja praca się do tego przyczyniła, ale przecież nie robiłeś tego dla siebie.
Mogłeś się bardziej starać, ale i tak to by na koniec nic nie dało.

Po roku, czy dwóch po rozwodzie zrozumiesz, że życie może być jeszcze dobre, a rozwód był koniecznym krokiem.

Rozumiem, że traktujesz ewentualne rozstanie czy rozwód jako życiową porażkę, szczególnie, że dzieci nie są jeszcze w pełni dorosłe i że stracisz dom i rodzinę.
To będzie dla ciebie bardzo duże obciążenie i uczucie będzie porażające.
Będziesz potrzebował dużo pomocy i postaraj się o nią wcześniej.

798

Odp: Zrozumieć żonę

Ulle, możesz mieć rację ale pod warunkiem że ona nie kłamie.

ulle napisał/a:

Nie odchodzi, bo jest uzależniona od niego psychicznie, emocjonalnie i bytowo.

Bytowo zgoda z resztą się nie zgadzam.

ulle napisał/a:

I tak zrobiła ogromny krok naprzód, bo poszła do pracy. Musiało to być dla niej bardzo trudne, ponieważ przez dwadzieścia lat nigdzie nie pracowała, tylko zajmowała się domem i dziećmi, była wzorowa kura domową. To wielki akt odwagi z jej strony, że zaczęła pracować.

Trudne bo poszła do pracy? No tak, porzucić nieróbstwo dla pracy musiało być dla niej szokiem.
Powiedz dlaczego nie poszła do pracy np. 8-10 lat temu, gdy młodsze podrosło?Mąż zakazał jej pracować?
Jak dla mnie pańcia była wygodnicka a że mąż zarabiał dobrą kasę do której miała dostęp...to po co pracować.
Co ona by zrobiła gdyby maż umarł? Staż pracy, źródło dochodów...
Ona nie była zamknięta w złotej klatce przez męża ona sama chciała tam być.
Później zaczęło się jej nudzić - zaczęła kursy, spotkania z ludźmi, interesować facetami...i poszło.

ulle napisał/a:

Nie odchodzi, ponieważ boi się, iż po tylu latach poświęcenia dla rodziny na koniec wyjdzie na tą złą, która czepila się dobrego męża i rozwaliła dzieciom rodzinę.

Na czym polega to magiczne poświęcenie?
Robiłem przy dziecku to samo co żona, fakt nie jestem wstanie urodzić,czy też karmić piersią. Ale cała reszta...Pytam poważnie na czym polega to poświęcenie? A może tylko kobiety się poświęcają?
I tak ona rozwala dzieciom rodzinę.

ulle napisał/a:

Patrząc z boku ona żadnych problemów nie miała, bo chociaż faktem jest, że mąż ciągle poza domem, to przecież niczego nie mogła mu zarzucić.

Bo nie miała...ale sobie wymyśliła.
Dlaczego? Bo miała za dużo wolnego czasu. I zamiast lata temu pójść do roboty, dzięki czemu mogłaby twardo stąpać po ziemi to odleciała w pierdamoty.

ulle napisał/a:

Już nie mówiąc o tym, że jest bardzo przywiązana do męża, do tej pory była prowadzona za rączkę i wcale się nie dziwię, że takiej osobie ciężko jest tak szybko stanąć na nogi i się uniezależnić.Bytowo i psychicznie.

To jak ona sobie radziła gdy go nie było? Naprawdę uważasz że ona była taka nie gramotna? Przecież jak nie było męża to ona sama decydowała co ma robić ze swoim wolnym czasem...no i tak decydowała, decydowała...wiemy jak.
Ja po prostu Ulle tego nie widzę jak Ty, może Twoje osobiste doświadczenie tutaj jest decydujące, ja widzę babkę która pozwoliła sobie na odpłynięcie od autora a jej gada ma jedynie wbić go w poczucie winy.
A dlaczego to robi...a czy to ważne?

799

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

To jak ona sobie radziła gdy go nie było? Naprawdę uważasz że ona była taka nie gramotna? Przecież jak nie było męża to ona sama decydowała co ma robić ze swoim wolnym czasem...no i tak decydowała, decydowała...wiemy jak.
Ja po prostu Ulle tego nie widzę jak Ty, może Twoje osobiste doświadczenie tutaj jest decydujące, ja widzę babkę która pozwoliła sobie na odpłynięcie od autora a jej gada ma jedynie wbić go w poczucie winy.
A dlaczego to robi...a czy to ważne?

Oczywiście Maku, że masz rację. Ulle cały czas gada przez pryzmat własnego związku z narcyzem, gdzie jak sama określiła - zrobiła ze swojego domu chatkę-kopulatkę, sprzatała mu jego chacie, gotowała, a pan ją miał w ... poważaniu. Żona autora niby taka biedna, niegramotna, a jak trzeba potrafi autora zmanipulować, żeby nie odszedł pierwszy (przez łóżko), w dodatku Ulle zapomina, że poszła do pracy widocznie po to, by grzecznie sobie składać na swoim tajnym koncie pieniądze, do których dostępu nie ma mąż (pewnie dlatego, żeby mieć na odejście w momencie, w którym to jej żonie będzie wygodnie), a żyje - jak cały czas wcześniej - z mężowych, nawet z mężowych jeździ dalej na te pesudoeszkolenia. A już zarzut, że mąż nie lajkuje i nie chwali się nią na facebooku, totalnie od czapy, czy to celebryckie gimnazjum, czy dojrzali ludzie po 40-tce?

800 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-04 08:08:16)

Odp: Zrozumieć żonę

Moje doświadczenie osobiste ma, rzecz jasna, wiele do rzeczy, jednak nie ogranicza się tylko do tego pseudo zwiazku z narcyzem, bo wcześniej też żyłam i sporo doświadczyłam.
Ja próbuję wytłumaczyć Deszczowi na czym polega problem jego żony, ponieważ uważam, że tylko poprzez zrozumienie jej punktu widzenia może on dojść z nią do jakiegoś porozumienia, a to chyba lepsze od eskalowania konfliktu między nimi.

Przecież ona już od dwóch lat aż krzyczy o uwagę i docenienie i po prostu o zrozumienie jej z czym się zmaga.
Jeśli autor zatnie się w sobie jeszcze bardziej, to przecież konflikt i kryzys między nimi tylko się pogłębi. Skończy się rozwodem, a wydaje mi się, że oboje wcale tego nie chcą.
Mają teraz tak czas, że toczą między sobą wojnę, ale czy naprawdę nie mają żadnej szansy?
Ja weszłam w skórę jego żony i próbuje na spokojnie pokazać mu, że ona też ma swoje racje.
Sprawa między nimi jest bardzo poważna a atmosfera napięta do granic możliwości.
Deszcz pyta, co może zrobić oprócz rozwodu, jakie inne działania podjąć, żeby uratować swoje małżeństwo.

A tak w ogóle to przed chwilą nie wszedł mój post, który pisałam od rana, a tam poruszyłam sprawę np postawy jego teściowej, jego ojca i generalnie tego, że mnóstwo osób wtrąca się w ich sprawy.

Zaraz na pewno nie będę miała czasu, bo moja rodzinka zacznie się budzić, ale później pewnie wiele jeszcze napiszę, no chyba że Deszcz pogoni mnie ze swojego wątku.

801

Odp: Zrozumieć żonę

Do uratowania małżeństwa trzeba pracy dwojga, a tu tylko Deszcz się o to martwi. Ponadto autora nie ma od tygodnia i nie wiadomo, czy i kiedy wróci.

802

Odp: Zrozumieć żonę
Noble napisał/a:

Do uratowania małżeństwa trzeba pracy dwojga, a tu tylko Deszcz się o to martwi. Ponadto autora nie ma od tygodnia i nie wiadomo, czy i kiedy wróci.

Napisał wczoraj wieczorem o 20- tej dość długiego posta - warto przeczytać.

803

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:
Noble napisał/a:

Do uratowania małżeństwa trzeba pracy dwojga, a tu tylko Deszcz się o to martwi. Ponadto autora nie ma od tygodnia i nie wiadomo, czy i kiedy wróci.

Napisał wczoraj wieczorem o 20- tej dość długiego posta - warto przeczytać.

dziękuję, przeoczone na telefonie.

804

Odp: Zrozumieć żonę

Ulle: pisz jak najbardziej, dla mnie kazda uwaga jest cenna, pomimo tego, że coraz mniej mi się chce.

To docenianie i chwalenie przed innymi jest ciekawe. Gdy poznałem moja żonę to miała 22 lata, wyszła z domu z ogromnymi bagażem życiowym mocno przeorana szczególnie przez ojca, który ja wyzywal od k*** itp, a jak wcześniej był trzeźwy to wg niej był najlepszym ojcem na świecie pełnym szalonych pomysłów. Za komuny jego ojciec był zamożnym człowiekiem i mogli sobie pozwolić na dużo więcej niż inni. Później dziadek niestety zmarł, a ojciec się rozpił na maxa do tego stopnia, że przehulał wszystko i poszedł w długą, a ona z mamą i bratem musiała żyć bardzo skromnie. Działo się to mniej więcej w czasie jej liceum, czyli podobny wiek jak teraz nasze dzieci. Te wydarzenia spowodowały u niej ogromne kompleksy, bo do tego jej rodzina zawsze faworyzowała jej brata, a nie ją. Ona była zamknięta w sobie, w szkole przez to traktowana jak odludek, miała chyba tylko jedna bliską przyjaciółkę w tym czasie. I ja z takim czymś ja wziąłem i dopiero wtedy zaczęła stawać na nogi pomimo, że wiele traum pozostało. Stąd pewnie jej zarzut, że jej nie chwaliłem. Myślę, że gdyby nie miała kompleksów i znała swoją wartość to by tego nie potrzebowała. Ja np czuję się niezręcznie  gdy ktoś o mnie mówi w szerszym gronie zarówno dobrze, jak i niedobrze. Nie potrzebuję pochwal i nie staram się robić niczego na pokaz. U niej dopiero w kryzysie wyszło, że to ważne, co jeszcze teściowa podkreśliła. Inna sprawa, że np w męskim gronie nie mówimy o swoich kobietach ani dobrze, ani źle. Żona to w pewnym sensie tabu i świętość. Zmienić to może tylko głęboki kryzys taki jak mój, gdy już ja mam jej dosyć i widzę, że dłużej nie jestem w stanie już tego kumulować, ale nawet mój ojciec dowiedział się dopiero po roku czasu co ja przechodzę, a część mojej dalszej rodziny nie wie do dziś.

805 Ostatnio edytowany przez maku2 (2023-06-04 09:54:51)

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Ja próbuję wytłumaczyć Deszczowi na czym polega problem jego żony, ponieważ uważam, że tylko poprzez zrozumienie jej punktu widzenia może on dojść z nią do jakiegoś porozumienia, a to chyba lepsze od eskalowania konfliktu między nimi.

A jak sobie takie porozumienie wyobrażasz? On już chciał odejść i mu nie dała a teraz nadal go grilluje.

ulle napisał/a:

Przecież ona już od dwóch lat aż krzyczy o uwagę i docenienie i po prostu o zrozumienie jej z czym się zmaga. Jeśli autor zatnie się w sobie jeszcze bardziej, to przecież konflikt i kryzys między nimi tylko się pogłębi.

A z czym - oprócz własnego wyobrażenia - ona się zmaga skoro nikt ją nie zdiagnozował? 
To że ona uważa że przegrała życie nie jest prawdą tylko jej wyobrażeniem siebie w tym związku wynikającym z pomocy innych ludzi, patrz - kursy itp. Tam nagle doznała objawienia
- mąż jest zły
- ona jest przez niego wykorzystywana/więziona/torturowana itp.
Mąż ma jej przytaknąć - droga żono masz rację jestem narcyzem, psychopatą, katem, Twoim złem wcielonym?
Wszystko to moja wina.
Dlaczego Deszcza obwiniasz za konflikt który to on obroną siebie pogłębi?
Piszesz że chcesz deszczowi pokazać co czuje żona a jednocześnie jego obwiniasz za konflikt - czyli według Ciebie żona ma rację?
Tak mi wynika z tego co piszesz.

ulle napisał/a:

Skończy się rozwodem, a wydaje mi się, że oboje wcale tego nie chcą. Mają teraz tak czas, że toczą między sobą wojnę, ale czy naprawdę nie mają żadnej szansy?

Skończy, gdyż żona cały czas siebie utwierdza(i jest utwierdzana przez innych) że jest ofiarą a mąż jest winny jej nieszczęść. Z taką postawą Deszcz nie wygra.

ulle napisał/a:

Ja weszłam w skórę jego żony i próbuje na spokojnie pokazać mu, że ona też ma swoje racje.
Sprawa między nimi jest bardzo poważna a atmosfera napięta do granic możliwości.
Deszcz pyta, co może zrobić oprócz rozwodu, jakie inne działania podjąć, żeby uratować swoje małżeństwo.

I jakie ona ma rację? Wymień proszę bo chyba mi umykają.
Bo oprócz tego że on jest marynarzem i wypływa na tygodnie to nie widzę innych jego win.
Deszczu nic nie jest w stanie zrobić z postawą żony bo ona mu na to nie pozwala. Zdaje się że nawet nie rozważa choć części swojej winy za to gdzie znalazło się jej małżeństwo - całą winą obarczając męża. Jedyne co jeszcze może zrobić to wziąć odpowiedzialność za całe zło na siebie - ale to może ją tylko utwierdzić w swoich "racjach".
Coś mi się zdaje że dopiero rozwód i proza dnia codziennego bez męża może jej uświadomić że w połowie wina jest jej.

ulle napisał/a:

A tak w ogóle to przed chwilą nie wszedł mój post, który pisałam od rana, a tam poruszyłam sprawę np postawy jego teściowej, jego ojca i generalnie tego, że mnóstwo osób wtrąca się w ich sprawy.

Doświadczony problemem smile przed wysłaniem zapisuję.
To zdaje się druga historia gdzie tak skrajnie się różnimy w ocenie małżeństwa/męża/żony - nie pamiętam tytułu historii, tam żona wyjechała do Krakowa do gacha i walczyła o córkę, może pamiętasz tytuł?
Tam również mocno broniłaś stanowiska kobiety a facet był tym zły.
I z tego co pamiętam tam facetowi też radziłaś "zrozumienie" kobiety i zaprzestania walki.
Ulle, Deszczu musi się bronić jego spolegliwa postawa nic nie zmieni a żona dopiero po rozwodzie zrozumie(chociaż może się nie przyzna) że miała fajne małżeństwo.

806 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-04 10:54:40)

Odp: Zrozumieć żonę

Za to w jej rodzinie aż huczy od plotek.
Źle się stało, że tyle osób trzecich zostało wtajemniczonych w Wasze prywatne sprawy, ale tak to właśnie jest, gdy załamany sytuacja człowiek szuka akceptacji i zrozumienia u ludzi z boku, zamiast rozmawiać ze sobą.
Oboje wyszliście z nieciekawych domów, bo przecież Twój kontakt z ojcem zawsze był toksyczny.
Tak naprawdę dopiero na stare lata ojciec zmienił podejście do życia i do Ciebie. Wcześniej miał niemały udział w tym, by wpędzić Cię w różne kompleksy.
Tak czy siak masz poparcie swojego ojca, który od początku nie był zachwycony Twoja żoną. W sumie jednak na guzik potrzebne Ci jest jego zdanie.
Poza tym, że mogłeś wygadać się przed nim i przed jego partnerka i tak dalej jesteś sam ze swoim problemem.
Musisz nauczyć się trzymania języka za zębami, bo tu faktycznie Twoja teściowa może mieć słuszne pretensje, że oczerniasz   jej córkę za plecami robiac z niej sekciare i dziwoląga.
Jeśli kiedyś pogodzicie się, to co powiesz żonie? Będziesz przepraszał ją, że mówiłeś o niej takie rzeczy?
Przecież czegoś takiego nie zapomina się tak łatwo.

Moja żona przechodzi ostatnio trudne chwile, ale daj boże, żeby każdy miał tylko takie problemy w małżeństwie. Damy radę - tak mów, a nie klep dziobem na prawo i lewo, jaka krzywda Cię spotkała. Oboje macie prawo czuć się pokrzywdzeni, jednak czy trzeba opowiadać o tym każdemu?
A już szczególnie wyłącz swoich znajomych, bo oni chociaż bardzo lubia Was oboje, to tak naprawdę będą mieli ucieche z tego, że takie idealne małżeństwo i proszę bardzo, jak się sypie. Dobrze im tak, bo już nie można było patrzeć, jak przez lata tylko spijali sobie z dzióbków.
Deszcz, ludzie są wredni.
Penelope też powinna przystosować z robieniem z Ciebie potwora, tyrana, pana i władcy, bo gadając takie głupoty o Tobie tylko o sobie wystawia świadectwo, bo jakby na to nie patrzył przez wiele lat jakoś wszystko jej pasowało i daleko jej było do rozwodu.
Nagle się obudziła, bo ktoś tam nagadał jej głupot, przeczytała nie to, co trzeba i uroila sobie, że naczelnym celem męża jest zniszczyć ja i pognębić.
A sprawa z tym covidem załatwiła wiele udanych wcześniej związków.
Ty też siedziałeś przez kilka tygodni w szpitalu na obserwacji. Przypomnij sobie, co wtedy czułeś, jaki byłeś wściekły i bezradny.
W tak trudnym czasie zmuszeni byliście żyć osobno, zamiast wspierać się nawzajem.
Ona musiała najeść się porządnie strachu, że zachorowała i zapewne zaraz umrze ( wszyscy byliśmy wtedy przerażeni), a Ty byłeś akurat na drugim końcu świata i też w izolacji.
Ten problem przerósł Was, jak i wiele innych par w tym czasie.
Ja na samo wspomnienie dostaje dreszczy, jednak dzisiaj myślę, że ktoś miał dobry powód, żeby urządzić ludziom piekło na ziemi.
Tak więc wszyscy najedliśmy się strachu i niestety ogólna panika nie ominęła także Penelopy.
A potem wybuchła i wyrzuciła z siebie wszystkie żale.
Myślę, że powinieneś wybić sobie z głowy jakieś jej rzekome zakochiwanie się w kimś.
Może i zafascynowała się jakimś trenerem, ale to nic złego. Była zła na Ciebie i siłą rzeczy mogła być wtedy na etapie porownywania Cię do innych facetów. Tamten był żonaty, może podobało jej się, że siedzi przy żonie i ja wspiera w odróżnieniu od Ciebie ciągle nieobecnego.
Żadna to zdrada z jej strony ani nielojalność. Zwyczajnie było - patrzyła na innego i było jej przykro, że ma męża, który non stop wybywa z domu, że inne kobiety to mają dobrze. Przecież tamten nawet pojęcia nie miał, że Twoja żona mu się przygląda.
W ogóle przestań myśleć o takich głupotach.
Zamiast tego uspokój się i staraj się zrozumieć te kobietę.
Teraz macie na pieńku właśnie przez to,cze wbiles sobie do głowy, iż żona mogła Cię zdradzić.
Gdyby ona była taka szybka w te klocki, to wiedziałbyś o tym i jej zachowanie byłoby zupełnie inne.
Ona pokazuje Ci teraz, że ma wszystkiego dosyć.
Używa słowa dość, a Ty masz pewność, że to pod wpływem jakiegoś poradnika. Myślę, że masz rację - naczytała się po prostu jak nauczyć się asertywności, nabrała pewności siebie, odwagi i pokazuje Ci, że ona nie jest taka głupia, jak Tobie się wydawało.
Masz teraz pod Waszym wspólnym dachem kobietę wyzwoloną, która nie da już sobie w kaszę dmuchać.
Dla Ciebie to szok, że wyszło z niej takie ziółko, ale niestety tamta słodka niunia, dawna Marysia już nie wróci.
Czasy się zmieniły.

807 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-06-04 11:40:09)

Odp: Zrozumieć żonę

Nie da się zrozumieć postępowania żony, generalnie nie da się zrozumieć irracjonalnych zachowań.
Sama komplikuje sobie życie, kobiety same wychowują dzieci i sobie radzą. Tu miała pole do popisu jak mało kto, robiła co chciała, miała za dobrze, a problemy rodzące się w głowie przerzucała na męża...
Ustawiała go jak chciała i też było źle, to, że poszła do pracy do żaden wyczyn, dawno powinna to zrobić.

Ja nie widzę dla niej żadnego usprawiedliwienia, tu miała rodzinę, więc te jej strachy, że męża nie było przy niej, to... czy tamto, bo zawsze najlepiej obarczyć partnera...
A mąż był bez rodziny miesiącami i musiał sobie radzić.

To co teraz ona wyprawia, to nijak nie idzie ogarnąć.

808

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Masz teraz pod Waszym wspólnym dachem kobietę wyzwoloną, która nie da już sobie w kaszę dmuchać.

Wyzwoloną? Poważnie?

809

Odp: Zrozumieć żonę

Napiszę coś co się nikomu nie spodoba smile Ale to odpowiednie miejsce na to, gdyż jest to forum, gdzie ludzie dzielą się swoimi opiniami oraz doświadczeniem. Nie rozwiązujemy tu za kogoś jego problemów, to już sprawa zainteresowanego.

Zatem. Osobiście widzę dużo narcyza w Deszczu. Łoł łoł łat? Ano tak. Narcyz jest przeuroczy smile Każdego sobie owinie wokół paluszka. Brata żony, kolegów, widownię na forum... Wie co mówić po prostu. Jednak mnie trudno doszukać się jakieś takiej brudnej szczerości ze strony Deszcza. Wszystko niby cacy. On dobry. Ona niedobra. On zatroskany i pogubiony. A ona pogubiona być nie może, bo jak to tak? Oczywista oczywistość. Ona wariatka i niech wiedzą o tym wszyscy, jej rodzina, forum... A on taki biedny, biedny, ojojoj... Taki malutki chłopczyk. Ona uciekła w duchowość i jest wariatką. Deszczu uciekł w materializm i pragmatyzm - oooo normalny. Totalnie normalny. Jak się ucieka aż w taki pragmatyzm, że się nie widzi sensu w pochwaleniu swojej żony, która cierpi na niską samoocenę i jest zostawiana sama na całe tygodnie w domu z obowiązkami jego wspaniałej rodziny jak z obrazka w pięknym domku, gdzie niczego niewdzięcznicy przecież nie powinno brakować. Zobaczcie ile ma perfum, łohoho!... Jeśli się uciekło w aż taki bąbel na mózgu to dopiero wariactwo! Czy żona poszła się żalić do męża rodziny, obmawiać go? Może wybrała ludzi postronnych na kursach, które wypełniają jej pustkę, bo tak... materializm jej nie wypełni a duchowość już daje radę. Chciałabym też wyrazić niezadowolenie z kojarzeniem duchowości z sektami. Szeptuch ma tendencje do przesady. Jak była mowa o nakrzyczeniu na dziecko to wyszedł z przypalaniem papierosem i co jeszcze, tulipanem do szyi? Tak i tu... Sekta Jones'a, sorki ale to jest zbyt grube. Tacy niby przyziemni ludzie a odpływają daaaaaleko ze swoimi interpretacjami. Nie wiem co gorsze.

Zastanawiam się jak ta żona musiała się czuć. To jest temat o który pytał Deszcz. Dobrze, że pyta, ale czy go to interesuje w ogóle? Pyta bo wypada? Czy chce rzeczywiście zrozumieć? Powtarzam, nie rozwiążemy jego problemów za niego. Pyta to odpowiadamy. Jak się żona czuje? Po co Deszczowi to wiedzieć skoro dla niego to jest nieistotne smile ??? Dlaczego pyta w ogóle? Brak mu empatii? Raz ją okazał, żona aż się wzruszyła. A potem ta Ania czy tam Karolina. Żona pozwala iść to korzystam. Jak ta Ania czy Karolina się czuje to też nie ważne w obliczu cierpienia Deszcza... Dużymi dziećmi się zasłonimy, bo tak wypada. Wszystko jak wypada. A w domu cmentarny nastrój. Mąż wrócił. Tata wrócił. I spieprzył gdzieś do garażu, bo hobby czeka. Wiesz... Ja rozumiem tą złość teściowej. Tatko wrócił do domu jak już wszyscy szykują się spać. A potem pojedzie na długie tygodnie. Pusto. Nie ma mężczyzny w tym domu.

Na tym się zatrzymam smile Opinia jak opinia ale mnie już trochę mdli od tego najeżdżania na tą żonę. Jak się ją odczłowieczy, zrobi z niej pustą wariatkę to niby Deszczu w końcu poczuje, że zrozumiał żonę? Bardzo wątpię, że o to mu chodzi. Zatem może nie ma sensu już się więcej produkować odpowiadając na to pytanie "zrozumieć żonę". Wszak fani zaraz zaatakują, "no coś Ty? Deszczu taki uroczy" Ano wiem, że uroczy smile Eh wink Dlatego musimy znaleźć winnego jednostronnego. Deszczu wini żonę, żona Deszcza. A my winimy żonę, bo patrzcie jakie wariactwa wypisuje. Czego jej brakuje, ma wszystko za pieniądze, nawet te kursy... A miała być taka dobra żona, wyrwana ze szponów biedy. Dla mnie dobrze, że ją zacytował, bo można samemu ocenić ile tam wariactwa w tym co napisała. Dla mnie to próba kontaktu z jej strony ale no... nieudana jak widać, bo Deszczu widzi język chiński zamiast polskiego, w skrócie nic nie rozumie smile  A ja rozumiem. I dziwi mnie jak można tak prostych rzeczy nie rozumieć. Dziwne wink

810

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Nie da się zrozumieć postępowania żony, generalnie nie da się zrozumieć irracjonalnych zachowań.
Sama komplikuje sobie życie, kobiety same wychowują dzieci i sobie radzą. Tu miała pole do popisu jak mało kto, robiła co chciała, miała za dobrze, a problemy rodzące się w głowie przerzucała na męża...
Ustawiała go jak chciała i też było źle, to, że poszła do pracy do żaden wyczyn, dawno powinna to zrobić.

Ja nie widzę dla niej żadnego usprawiedliwienia, tu miała rodzinę, więc te jej strachy, że męża nie było przy niej, to... czy tamto, bo zawsze najlepiej obarczyć partnera...
A mąż był bez rodziny miesiącami i musiał sobie radzić.

To co teraz ona wyprawia, to nijak nie idzie ogarnąć.

Dokładnie.

811 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-06-04 12:08:31)

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie da się zrozumieć postępowania żony, generalnie nie da się zrozumieć irracjonalnych zachowań.
Sama komplikuje sobie życie, kobiety same wychowują dzieci i sobie radzą. Tu miała pole do popisu jak mało kto, robiła co chciała, miała za dobrze, a problemy rodzące się w głowie przerzucała na męża...
Ustawiała go jak chciała i też było źle, to, że poszła do pracy do żaden wyczyn, dawno powinna to zrobić.

Ja nie widzę dla niej żadnego usprawiedliwienia, tu miała rodzinę, więc te jej strachy, że męża nie było przy niej, to... czy tamto, bo zawsze najlepiej obarczyć partnera...
A mąż był bez rodziny miesiącami i musiał sobie radzić.

To co teraz ona wyprawia, to nijak nie idzie ogarnąć.

Dokładnie.

I ja tak uważam. Tylko mam wrażenie, że ta opinia w różnych słowach już tu się pojawiala, a do Deszcza i tak nie trafiała.

812

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:

Napiszę coś co się nikomu nie spodoba smile Ale to odpowiednie miejsce na to, gdyż jest to forum, gdzie ludzie dzielą się swoimi opiniami oraz doświadczeniem. Nie rozwiązujemy tu za kogoś jego problemów, to już sprawa zainteresowanego.

Zatem. Osobiście widzę dużo narcyza w Deszczu. Łoł łoł łat? Ano tak. Narcyz jest przeuroczy smile Każdego sobie owinie wokół paluszka. Brata żony, kolegów, widownię na forum... Wie co mówić po prostu. Jednak mnie trudno doszukać się jakieś takiej brudnej szczerości ze strony Deszcza. Wszystko niby cacy. On dobry. Ona niedobra. On zatroskany i pogubiony. A ona pogubiona być nie może, bo jak to tak? Oczywista oczywistość. Ona wariatka i niech wiedzą o tym wszyscy, jej rodzina, forum... A on taki biedny, biedny, ojojoj... Taki malutki chłopczyk. Ona uciekła w duchowość i jest wariatką. Deszczu uciekł w materializm i pragmatyzm - oooo normalny. Totalnie normalny. Jak się ucieka aż w taki pragmatyzm, że się nie widzi sensu w pochwaleniu swojej żony, która cierpi na niską samoocenę i jest zostawiana sama na całe tygodnie w domu z obowiązkami jego wspaniałej rodziny jak z obrazka w pięknym domku, gdzie niczego niewdzięcznicy przecież nie powinno brakować. Zobaczcie ile ma perfum, łohoho!... Jeśli się uciekło w aż taki bąbel na mózgu to dopiero wariactwo! Czy żona poszła się żalić do męża rodziny, obmawiać go? Może wybrała ludzi postronnych na kursach, które wypełniają jej pustkę, bo tak... materializm jej nie wypełni a duchowość już daje radę. Chciałabym też wyrazić niezadowolenie z kojarzeniem duchowości z sektami. Szeptuch ma tendencje do przesady. Jak była mowa o nakrzyczeniu na dziecko to wyszedł z przypalaniem papierosem i co jeszcze, tulipanem do szyi? Tak i tu... Sekta Jones'a, sorki ale to jest zbyt grube. Tacy niby przyziemni ludzie a odpływają daaaaaleko ze swoimi interpretacjami. Nie wiem co gorsze.

Zastanawiam się jak ta żona musiała się czuć. To jest temat o który pytał Deszcz. Dobrze, że pyta, ale czy go to interesuje w ogóle? Pyta bo wypada? Czy chce rzeczywiście zrozumieć? Powtarzam, nie rozwiążemy jego problemów za niego. Pyta to odpowiadamy. Jak się żona czuje? Po co Deszczowi to wiedzieć skoro dla niego to jest nieistotne smile ??? Dlaczego pyta w ogóle? Brak mu empatii? Raz ją okazał, żona aż się wzruszyła. A potem ta Ania czy tam Karolina. Żona pozwala iść to korzystam. Jak ta Ania czy Karolina się czuje to też nie ważne w obliczu cierpienia Deszcza... Dużymi dziećmi się zasłonimy, bo tak wypada. Wszystko jak wypada. A w domu cmentarny nastrój. Mąż wrócił. Tata wrócił. I spieprzył gdzieś do garażu, bo hobby czeka. Wiesz... Ja rozumiem tą złość teściowej. Tatko wrócił do domu jak już wszyscy szykują się spać. A potem pojedzie na długie tygodnie. Pusto. Nie ma mężczyzny w tym domu.

Na tym się zatrzymam smile Opinia jak opinia ale mnie już trochę mdli od tego najeżdżania na tą żonę. Jak się ją odczłowieczy, zrobi z niej pustą wariatkę to niby Deszczu w końcu poczuje, że zrozumiał żonę? Bardzo wątpię, że o to mu chodzi. Zatem może nie ma sensu już się więcej produkować odpowiadając na to pytanie "zrozumieć żonę". Wszak fani zaraz zaatakują, "no coś Ty? Deszczu taki uroczy" Ano wiem, że uroczy smile Eh wink Dlatego musimy znaleźć winnego jednostronnego. Deszczu wini żonę, żona Deszcza. A my winimy żonę, bo patrzcie jakie wariactwa wypisuje. Czego jej brakuje, ma wszystko za pieniądze, nawet te kursy... A miała być taka dobra żona, wyrwana ze szponów biedy. Dla mnie dobrze, że ją zacytował, bo można samemu ocenić ile tam wariactwa w tym co napisała. Dla mnie to próba kontaktu z jej strony ale no... nieudana jak widać, bo Deszczu widzi język chiński zamiast polskiego, w skrócie nic nie rozumie smile  A ja rozumiem. I dziwi mnie jak można tak prostych rzeczy nie rozumieć. Dziwne wink

Masz prawo do swojego zdania, jak każdy z nas.
Deszcz nigdy nie pisał, że uważa żonę za wariatkę.
My odnosimy się do tego co autor pisze, to są jego subiektywne odczucia i wyciągamy wnioski, które nigdy też nie nie będą zbieżne.

Coś ostatnio namnożyło się narcyzów tongue

813

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:

Napiszę coś co się nikomu nie spodoba smile Ale to odpowiednie miejsce na to, gdyż jest to forum, gdzie ludzie dzielą się swoimi opiniami oraz doświadczeniem. Nie rozwiązujemy tu za kogoś jego problemów, to już sprawa zainteresowanego.

Zatem. Osobiście widzę dużo narcyza w Deszczu. Łoł łoł łat? Ano tak. Narcyz jest przeuroczy smile Każdego sobie owinie wokół paluszka. Brata żony, kolegów, widownię na forum... Wie co mówić po prostu. Jednak mnie trudno doszukać się jakieś takiej brudnej szczerości ze strony Deszcza. Wszystko niby cacy. On dobry. Ona niedobra. On zatroskany i pogubiony. A ona pogubiona być nie może, bo jak to tak? Oczywista oczywistość. Ona wariatka i niech wiedzą o tym wszyscy, jej rodzina, forum... A on taki biedny, biedny, ojojoj... Taki malutki chłopczyk. Ona uciekła w duchowość i jest wariatką. Deszczu uciekł w materializm i pragmatyzm - oooo normalny. Totalnie normalny. Jak się ucieka aż w taki pragmatyzm, że się nie widzi sensu w pochwaleniu swojej żony, która cierpi na niską samoocenę i jest zostawiana sama na całe tygodnie w domu z obowiązkami jego wspaniałej rodziny jak z obrazka w pięknym domku, gdzie niczego niewdzięcznicy przecież nie powinno brakować. Zobaczcie ile ma perfum, łohoho!... Jeśli się uciekło w aż taki bąbel na mózgu to dopiero wariactwo! Czy żona poszła się żalić do męża rodziny, obmawiać go? Może wybrała ludzi postronnych na kursach, które wypełniają jej pustkę, bo tak... materializm jej nie wypełni a duchowość już daje radę. Chciałabym też wyrazić niezadowolenie z kojarzeniem duchowości z sektami. Szeptuch ma tendencje do przesady. Jak była mowa o nakrzyczeniu na dziecko to wyszedł z przypalaniem papierosem i co jeszcze, tulipanem do szyi? Tak i tu... Sekta Jones'a, sorki ale to jest zbyt grube. Tacy niby przyziemni ludzie a odpływają daaaaaleko ze swoimi interpretacjami. Nie wiem co gorsze.

Zastanawiam się jak ta żona musiała się czuć. To jest temat o który pytał Deszcz. Dobrze, że pyta, ale czy go to interesuje w ogóle? Pyta bo wypada? Czy chce rzeczywiście zrozumieć? Powtarzam, nie rozwiążemy jego problemów za niego. Pyta to odpowiadamy. Jak się żona czuje? Po co Deszczowi to wiedzieć skoro dla niego to jest nieistotne smile ??? Dlaczego pyta w ogóle? Brak mu empatii? Raz ją okazał, żona aż się wzruszyła. A potem ta Ania czy tam Karolina. Żona pozwala iść to korzystam. Jak ta Ania czy Karolina się czuje to też nie ważne w obliczu cierpienia Deszcza... Dużymi dziećmi się zasłonimy, bo tak wypada. Wszystko jak wypada. A w domu cmentarny nastrój. Mąż wrócił. Tata wrócił. I spieprzył gdzieś do garażu, bo hobby czeka. Wiesz... Ja rozumiem tą złość teściowej. Tatko wrócił do domu jak już wszyscy szykują się spać. A potem pojedzie na długie tygodnie. Pusto. Nie ma mężczyzny w tym domu.

Na tym się zatrzymam smile Opinia jak opinia ale mnie już trochę mdli od tego najeżdżania na tą żonę. Jak się ją odczłowieczy, zrobi z niej pustą wariatkę to niby Deszczu w końcu poczuje, że zrozumiał żonę? Bardzo wątpię, że o to mu chodzi. Zatem może nie ma sensu już się więcej produkować odpowiadając na to pytanie "zrozumieć żonę". Wszak fani zaraz zaatakują, "no coś Ty? Deszczu taki uroczy" Ano wiem, że uroczy smile Eh wink Dlatego musimy znaleźć winnego jednostronnego. Deszczu wini żonę, żona Deszcza. A my winimy żonę, bo patrzcie jakie wariactwa wypisuje. Czego jej brakuje, ma wszystko za pieniądze, nawet te kursy... A miała być taka dobra żona, wyrwana ze szponów biedy. Dla mnie dobrze, że ją zacytował, bo można samemu ocenić ile tam wariactwa w tym co napisała. Dla mnie to próba kontaktu z jej strony ale no... nieudana jak widać, bo Deszczu widzi język chiński zamiast polskiego, w skrócie nic nie rozumie smile  A ja rozumiem. I dziwi mnie jak można tak prostych rzeczy nie rozumieć. Dziwne wink

No i wreszcie zostało to powiedziane - DeepAndBlue, myślę tak samo, jak Ty, ale mnie jakos nie wypadało tak wprost o tym napisać, ponieważ miałam wrażenie, że muszę zachować poprawność polityczna z uwagi na fakt, iż miałam dłuższy kontakt mailowy z Deszczem.
Ale kurcze, raz kozie śmierć.
Deszczu, sorry ale nie mogę tak dłużej, owijać wszystkiego w bawełnę z obawy, że poczujesz się mną rozczarowany.

Rozumiem przez co przechodzisz, ale tak naprawdę bliżej mi do Twojej żony. Nawet w mailach, jak pamiętasz, zawsze bliżej było mi do żony niz do Anny Karoliny i nie tylko dlatego, że generalnie nie jestem za zdradami.
Deep otworzyła więc puszkę Pandory, a ja przyłączam się do niej, gdyż nie czułam się komfortowo krążąc dookoła świata.
Maku dobrze mnie wyczuł.
A tak na marginesie Maku - owszem wzięłam stronę byłej żony Marka, bo tamtej kobiecie działa się autentyczna krzywda, jej oraz ich córce. Wcześniej nie znałam wątku Marka, ale wtedy przeczytałam i byłam w szoku, że tak go bronicie i jedziecie po jego żonie.

Ty też jest najazd na żonę Deszcza.
Niestety, ale ja widzę to zupełnie inaczej, bo chociaż Penelope popełniła kilka błędów, to jednak można wczuć się w jej położenie i zrozumieć te kobietę.
Deszcz, napisałeś kiedyś, że gdy wracałeś do domu z drugiego końca świata zbierali się w Waszym domu ludzie, a Ty rizsiadales się szeroko na kanapie i opowiadałeś wszystkim o swoich przygodach. Byłeś pępkiem świata, wszyscy patrzyli na Ciebie w zachwyceni, a Twoja żona cichutko pomykała do kuchni, żeby wszystkich ugościć.
Nikt nawet słowem nie pytał, jak radziła sobie bez Ciebie, była przezroczysta, a przecież tyle się naczekala, stała przy garach szykując przyjęcie dla gości, by na koniec wyszykować się, pięknie wyglądać, bo przecież nie mogła przynieść wstydu tak wspaniałemu mężowi.
Jednak nikt i tak jej nie dostrzegał.
I coś takiego trwało latami.
Przez 18 lat ta kobieta wychodziła że skóry, żeby udowodnić wszystkim, a może nawet i samej sobie, że zasługuje na takiego męża, że kiedyś zapewne doczeka się uznania i stanie się widzialna, szczególnie zależało jej na zdaniu męża.
Deszcz, wyciągnąłeś żonę praktycznie z patologii, zakompleksiona i nieśmiałą. Gdy to napisałeś, ja pomyślałam, że w Twojej głowie ona jest ślepa kurą, której trafiło się ziarno, że skoro tak ja zaszczyciłes swoją osobą, to trudno, żeby ona niczym Ci się nie odwdzięczała.
Przez 18 lat w różny sposób pokazywała Ci, jak bardzo Cię kocha i poważa. Miała Cię za mężczyznę idealnego.
Ciągle czekała i czekała, całe jej życie to jedno wielkie czekanie.
Na razie tyle.
Deszcz, jeszcze raz sorry, ale ja już nie mogłam wytrzymać.

814 Ostatnio edytowany przez Noble (2023-06-04 13:18:25)

Odp: Zrozumieć żonę

Nie wiem, Ulle czy wyciagasz wiadomości z maili, bo wszystkich postów Deszcza nie pamiętam, ale imię Karoliny wyciągnęłaś, bardzo nieładnie.
A co Deszcz miał robić, w końcu żona nie pracowała zawodowo tyle lat, zajmowała się domem, miłości do żony do garnka nie włożysz, A Deszcz jeździł po świecie, toteż zapewne miał w zanadrzu wiele ciekawych opowieści, których ludzie żądni byli słuchać. Mam sąsiada kapitana żeglugi wielkiej i jakoś jego żona całe życie pracowała zawodowo, wychoywała dzieci, jak rodziła, mąż był w Ameryce Południowej, opiekowała się matką i teściami, i radziła sobie, nie robiąc nigdy dramatu z kilkumiesięcznej rozłąki, więc ja dla żony Deszcza nie mam wspólczucia, ma to, na co sama sobie zapracowala.

815

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Niestety, ale ja widzę to zupełnie inaczej, bo chociaż Penelope popełniła kilka błędów, to jednak można wczuć się w jej położenie i zrozumieć te kobietę.
Deszcz, napisałeś kiedyś, że gdy wracałeś do domu z drugiego końca świata zbierali się w Waszym domu ludzie, a Ty rizsiadales się szeroko na kanapie i opowiadałeś wszystkim o swoich przygodach. Byłeś pępkiem świata, wszyscy patrzyli na Ciebie w zachwyceni, a Twoja żona cichutko pomykała do kuchni, żeby wszystkich ugościć.
Nikt nawet słowem nie pytał, jak radziła sobie bez Ciebie, była przezroczysta, a przecież tyle się naczekala, stała przy garach szykując przyjęcie dla gości, by na koniec wyszykować się, pięknie wyglądać, bo przecież nie mogła przynieść wstydu tak wspaniałemu mężowi.
Jednak nikt i tak jej nie dostrzegał.
I coś takiego trwało latami.
Przez 18 lat ta kobieta wychodziła że skóry, żeby udowodnić wszystkim, a może nawet i samej sobie, że zasługuje na takiego męża, że kiedyś zapewne doczeka się uznania i stanie się widzialna, szczególnie zależało jej na zdaniu męża.
Deszcz, wyciągnąłeś żonę praktycznie z patologii, zakompleksiona i nieśmiałą. Gdy to napisałeś, ja pomyślałam, że w Twojej głowie ona jest ślepa kurą, której trafiło się ziarno, że skoro tak ja zaszczyciłes swoją osobą, to trudno, żeby ona niczym Ci się nie odwdzięczała.
Przez 18 lat w różny sposób pokazywała Ci, jak bardzo Cię kocha i poważa. Miała Cię za mężczyznę idealnego.
Ciągle czekała i czekała, całe jej życie to jedno wielkie czekanie.

dużo prawdy w tym jest

816

Odp: Zrozumieć żonę

W każdym razie tego małżeństwa nie da się skleić, winy najlepiej rozłożyć pośrodku, przeszlości  się nie zmieni, więc należy myśleć o przyszłości.
I tu Deszczu powinien sobie ułożyć w głowie plan i się go trzymać... Tylko znowu żona może go odwrócić do góry nogami... Czyli pozostaje czekać na jej rozdanie... Ale to tak jest, jak się nie ma jaj tongue

A co do mówienia otoczeniu o problemach małżeńskich, to mama i teściowa, powinny być ostatnimi, które się o tym dowiedzą. A już dyskutowanie z teściową na temat jej córki jest bezsensowna.
Można rozmawiać z przyjacielem, ale też trzeba wiedzieć z którym, bo każdy ma taką potrzebę, żeby się wygadać.

817 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-06-04 14:04:09)

Odp: Zrozumieć żonę

Jak czytam wypowiedzi kilku użytkowniczek, to wg nich zakres obowiązków i powinności mąż a zona układa się procentowo tak mniej więcej 90 - 10. On ma się domyślić, on powinien zrobić to i tamto, on powinien przewidzieć, on powinien roztoczyć parasol ochronny, wszystko za nią zadecydować,  a najlepiej wejść do głowy żony. Ona nawet nie musi nic mówić, bo po co. Przecież wszystko widać i wszystko jest jasne. Facet skopał i tyle.

818

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

A tak na marginesie Maku - owszem wzięłam stronę byłej żony Marka, bo tamtej kobiecie działa się autentyczna krzywda, jej oraz ich córce.

Wierze że autentycznie wierzysz w krzywdę żony Marka ale w żaden sposób mnie do jej krzywdy nie przekonałaś, bo jaka to jej krzywda się działa? Bo córka z nią nie chciała mieszkać, bo Marek nie godził się na to żeby córka z nią mieszkała? To jest ta krzywda?
Zona pokrzywdzona.
Córka pokrzywdzona.
A sprawca to mąż/ojciec?
Przypomniała mi się tamta historia bo też zaczęłaś lać po głowie Marka tak jak teraz robisz to z Deszczem.

ulle napisał/a:

Wcześniej nie znałam wątku Marka, ale wtedy przeczytałam i byłam w szoku, że tak go bronicie i jedziecie po jego żonie.

Mieliśmy głaskać po głowie żonę Marka i mamy głaskać Penelopę?
Za to że nie potrafiły normalnie odejść od męża/partnera?
Ulle, one zbierają/zbierały to co zasiały, tam były, są, dwie strony a nie tylko toksyczny/narcystyczny/przemocowy facet.

ulle napisał/a:

Deszcz, napisałeś kiedyś, że gdy wracałeś do domu z drugiego końca świata zbierali się w Waszym domu ludzie, a Ty rizsiadales się szeroko na kanapie i opowiadałeś wszystkim o swoich przygodach. Byłeś pępkiem świata, wszyscy patrzyli na Ciebie w zachwyceni, a Twoja żona cichutko pomykała do kuchni, żeby wszystkich ugościć.
Nikt nawet słowem nie pytał, jak radziła sobie bez Ciebie, była przezroczysta, a przecież tyle się naczekala, stała przy garach szykując przyjęcie dla gości, by na koniec wyszykować się, pięknie wyglądać, bo przecież nie mogła przynieść wstydu tak wspaniałemu mężowi.
Jednak nikt i tak jej nie dostrzegał.
I coś takiego trwało latami.

A gdyby nie przyjmowali gości byłoby lepiej? Na pewno?
Dlaczego ona przez lata nic nie powiedziała? Bo grzeczna, nieśmiała, bojaźliwa?
Przecież to co opisałaś pewnie dotyczy setek tysięcy rodzin, facet wraca z rejsu, statkiem, Tirem, samolotem - spotykają sie z rodziną, znajomymi i on opowiada - gdzie w tym tragedia czy też znęcanie sie nad żoną?
Ponawiam, dlaczego ona nic nie zrobiła ze swoim życiem gdy mogła i to od lat?
I nie sądzę żeby nikt jej tam nikt nie dostrzegał, to raczej sobie dopisujesz lub Penelopa sobie dopisała.
Za chwilę będziemy mieli tutaj niewolnicę Izaurę.

ulle napisał/a:

Przez 18 lat ta kobieta wychodziła że skóry, żeby udowodnić wszystkim, a może nawet i samej sobie, że zasługuje na takiego męża, że kiedyś zapewne doczeka się uznania i stanie się widzialna, szczególnie zależało jej na zdaniu męża.
Deszcz, wyciągnąłeś żonę praktycznie z patologii, zakompleksiona i nieśmiałą. Gdy to napisałeś, ja pomyślałam, że w Twojej głowie ona jest ślepa kurą, której trafiło się ziarno, że skoro tak ja zaszczyciłes swoją osobą, to trudno, żeby ona niczym Ci się nie odwdzięczała.
Przez 18 lat w różny sposób pokazywała Ci, jak bardzo Cię kocha i poważa. Miała Cię za mężczyznę idealnego.
Ciągle czekała i czekała, całe jej życie to jedno wielkie czekanie.

Dopisujesz sobie Ulle, nie wiesz czy ona tak to odpierała bo skąd masz to wiedzieć. Możesz wchodzić w jej buty ale stopa i tak nie ta.
Czy ktoś ją do tego zmuszał? Żądał? Miała poczucie obowiązku? Jeśli tak to jej wina że to robiła zamiast normalnie żyć swoim życiem. Kilka miesięcy w roku męża nie było w domu, co ona robiła gdy dzieci były w szkole?
I to nie tak ze po stronie Deszcza nie było jakichś błędów ale zrzucać całą winę na niego?

819 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-04 14:39:44)

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
ulle napisał/a:

A tak na marginesie Maku - owszem wzięłam stronę byłej żony Marka, bo tamtej kobiecie działa się autentyczna krzywda, jej oraz ich córce.

Wierze że autentycznie wierzysz w krzywdę żony Marka ale w żaden sposób mnie do jej krzywdy nie przekonałaś, bo jaka to jej krzywda się działa? Bo córka z nią nie chciała mieszkać, bo Marek nie godził się na to żeby córka z nią mieszkała? To jest ta krzywda?
Zona pokrzywdzona.
Córka pokrzywdzona.
A sprawca to mąż/ojciec?
Przypomniała mi się tamta historia bo też zaczęłaś lać po głowie Marka tak jak teraz robisz to z Deszczem.

ulle napisał/a:

Wcześniej nie znałam wątku Marka, ale wtedy przeczytałam i byłam w szoku, że tak go bronicie i jedziecie po jego żonie.

Mieliśmy głaskać po głowie żonę Marka i mamy głaskać Penelopę?
Za to że nie potrafiły normalnie odejść od męża/partnera?
Ulle, one zbierają/zbierały to co zasiały, tam były, są, dwie strony a nie tylko toksyczny/narcystyczny/przemocowy facet.

ulle napisał/a:

Deszcz, napisałeś kiedyś, że gdy wracałeś do domu z drugiego końca świata zbierali się w Waszym domu ludzie, a Ty rizsiadales się szeroko na kanapie i opowiadałeś wszystkim o swoich przygodach. Byłeś pępkiem świata, wszyscy patrzyli na Ciebie w zachwyceni, a Twoja żona cichutko pomykała do kuchni, żeby wszystkich ugościć.
Nikt nawet słowem nie pytał, jak radziła sobie bez Ciebie, była przezroczysta, a przecież tyle się naczekala, stała przy garach szykując przyjęcie dla gości, by na koniec wyszykować się, pięknie wyglądać, bo przecież nie mogła przynieść wstydu tak wspaniałemu mężowi.
Jednak nikt i tak jej nie dostrzegał.
I coś takiego trwało latami.

A gdyby nie przyjmowali gości byłoby lepiej? Na pewno?
Dlaczego ona przez lata nic nie powiedziała? Bo grzeczna, nieśmiała, bojaźliwa?
Przecież to co opisałaś pewnie dotyczy setek tysięcy rodzin, facet wraca z rejsu, statkiem, Tirem, samolotem - spotykają sie z rodziną, znajomymi i on opowiada - gdzie w tym tragedia czy też znęcanie sie nad żoną?
Ponawiam, dlaczego ona nic nie zrobiła ze swoim życiem gdy mogła i to od lat?
I nie sądzę żeby nikt jej tam nikt nie dostrzegał, to raczej sobie dopisujesz lub Penelopa sobie dopisała.
Za chwilę będziemy mieli tutaj niewolnicę Izaurę.

ulle napisał/a:

Przez 18 lat ta kobieta wychodziła że skóry, żeby udowodnić wszystkim, a może nawet i samej sobie, że zasługuje na takiego męża, że kiedyś zapewne doczeka się uznania i stanie się widzialna, szczególnie zależało jej na zdaniu męża.
Deszcz, wyciągnąłeś żonę praktycznie z patologii, zakompleksiona i nieśmiałą. Gdy to napisałeś, ja pomyślałam, że w Twojej głowie ona jest ślepa kurą, której trafiło się ziarno, że skoro tak ja zaszczyciłes swoją osobą, to trudno, żeby ona niczym Ci się nie odwdzięczała.
Przez 18 lat w różny sposób pokazywała Ci, jak bardzo Cię kocha i poważa. Miała Cię za mężczyznę idealnego.
Ciągle czekała i czekała, całe jej życie to jedno wielkie czekanie.

Dopisujesz sobie Ulle, nie wiesz czy ona tak to odpierała bo skąd masz to wiedzieć. Możesz wchodzić w jej buty ale stopa i tak nie ta.
Czy ktoś ją do tego zmuszał? Żądał? Miała poczucie obowiązku? Jeśli tak to jej wina że to robiła zamiast normalnie żyć swoim życiem. Kilka miesięcy w roku męża nie było w domu, co ona robiła gdy dzieci były w szkole?
I to nie tak ze po stronie Deszcza nie było jakichś błędów ale zrzucać całą winę na niego?

Maku, nie chodzi o zrzucanie winy na niego,  tylko o to, by spróbował spojrzeć na rzecz obiektywnie.
Ona ma swoje racje, a on swoje.
Nie może być tak, że za katastrofę w ich małżeństwie odpowiada tylko żona.
Oni oboje pracowali latami na to, co się teraz dzieje. Niby każde z nich chciało dobrze, ale jak to często bywa dobrymi chęciami piekło zostało wybrukowane.
Jakim cudem Deszczu miał porozumieć się z żoną, skoro musiał czekać na rozmowy z nią niczym jakiś petent i jakim cudem mógł domyślić się, co kotłuje się w głowie tej kobiety, skoro na pozór wszystko funkcjonowało jak zwykle.
Przecież ja też widzę jej błędy.
Mogła pójść do pracy, mogła się rozwijać, ile tylko chciała, bo nikt nie trzymał jej przywiązanej łańcuchem do kaloryfera.
Niemniej jednak nie można całej sprawy skwitować w ten sposób, że mąż był idealny, a ona robiła tylko pod górkę.
Tak jak napisała teściowa - córka na własnej piersi wyhodowała sobie narcyza, tak skakała koło męża i wchodziła mu w tyłek całkowicie zapominając o sobie, że w końcu nauczyła go, iż ona jest jego podnóżkiem, a on panem i władcą.
Tam nie było żadnej równowagi, bo ta kobieta sama siebie  miała za byle kogo, miała zerowe poczucie własnej wartości.
Dopiero po wielu latach odkryła inny świat. I dopiero wtedy zaczęła walczyć o siebie, jak napisała jej mama, jej córka dopiero teraz pokochała sama siebie
Gdyby kochała siebie od samego początku ich małżeństwa nigdy nie dopuściłaby do tego, by tak całkowicie uzależnić się od męża.
Była wykształcona, piękna i zdrowa i miała wszelkie warunki do tego, by coś w życiu osiągnąć.
Nie zrobiła tego jednak. Obudziła się po latach, po czterdziestce
To wygląda tak, jakby ona dopiero teraz narodziła się na nowo, jakby przez ponad czterdzieści lat w ogóle jej nie było.
Ja myślę, że właśnie taka naga prawda do niej dotarła.
Poświęciła się bez reszty mężowi i rodzinie, a mąż przez ten czas idealnie obrósł w piórka i żył z klapkami na oczach.
Jakby ktoś go zaczarował.
Widział dorobek swojego życia, piękna żonę idealna pod każdym względem, w pracy sukcesy i co mogło się mu stać?
Czuł się bezpieczny i zadowolony.
Nie widział, że pod jego nosem ktoś przeżywa osobisty dramat.
Dopiero, gdy nie wytrzymała nerwowo wymiekla i powiedziała, że go nie kocha.

Ja uważam, że ona dalej bardzo go kocha, tylko, że od dawna nie już tą samą kobieta, która była kiedyś.
Dlatego doszło na wymiany zdań na temat wychowania córki, gdy z jej słów jasno wynikało, że nie chce wychować jej na czyjąś służąca, że lepiej już, by była księżniczką, a Deszcz mówił, że najlepiej nauczyć córkę partnerstwa.
Trzeba czytać bardzo uważnie i nauczyć się wczuwać w sytuację drugiej osoby.
Każde z nich ma porządnie za pazurami.
Przez 18 lat żyli w jakiejś bajce i nagle obudzili się z wielkim hukiem.

820

Odp: Zrozumieć żonę

A ja jak czytam Legata, gdyż tak... będę się zwracać wprost skoro zostałam zaczepiona ąę wzmianeczkami niepozornymi, to odnoszę wrażenie, że on nie ma pojęcia o pracy w domu i wychowywaniu dzieci, skoro proporcje dla niego są łohoho bagatela 90% mąż w stosunku do żony 10%. Mam również wrażenie, że odpłynął z wróżkami heeeeennn... No jak to poeta wink Nie ma go z nami.

He, Legat, tchórzu jeden smile Twoje wyobrażenia o moim pojęciu w kwestii zaangażowania w życie rodzinne jest śmieszne, komiczne, wykręcone i najwidoczniej sprzężone zwrotnie z Twoimi lękami. Same przejaskrawione bzdury jak u jakiegoś histeryka.

Catch me now tongue

821

Odp: Zrozumieć żonę

No, oboje musieli by się odnaleźć w nowej sytuacji, gdzie żona pracuje dla siebie, rozwija się dla siebie, pracuje nad swoim poczuciem wartości. Co za tym pójdzie, nie wiadomo. Ale te perfumy to może być za mało wink Deszczowi napisano "tego kwiatu pół światu". No ale zgadnijcie... Dla niej tego kwiatu też pół światu. Czyż nie zaczynają trochę równiej? Być może będą w końcu partnerami a nie dawca życia plus ładny ale cień, mebel, do tego szalony, DDA i co nie tylko.
Ja tam w nich wierzę, mimo wszystko. Mam takie szalone babskie przeczucie, że tam jeszcze da się coś zrobić ale Deszczu musi zrozumieć, że stare odeszło, starego nie ma, starej żony nie ma. A dzieci potrzebują uwagi, zabawy z nim, kontaktu, bliskości..  tym bardziej powinien skoro go tak długo w ich życiu nie ma.

822 Ostatnio edytowany przez ulle (2023-06-04 15:09:41)

Odp: Zrozumieć żonę

Ja też w nich wierzę, bo oni, chociaż są na siebie poobrazani i wściekli, ciągle się kochają. Zawiodła u nich komunikacja i każde z nich jest bardzo dumne oraz uparte.
Żona nie jest już tą zakompleksiona dziewuszka, która była w wieku 22 lat, gdy wychodziła za mąż, a Deszcz też dojrzał do bycia mężczyzną, tylko trzeba było postawić go troszkę do pionu.
Mówi o partnerstwie, tak chce wychowywać dzieci, więc nie może w tym samym czasie uważać, że żona wszystko musi.
Ona niczego nie musi i właśnie to mu pokazuje już od ponad dwóch lat.

Był taki wątek, nie pamiętam nicku, gdzie facet tak się zapędził w tym nadskakiwaniu żonie, że potrafił wstać w niedzielę rano o świcie, by podać żonie świeżo upieczona kaczkę na śniadanie. Tam chodziło o to, że żona nie chciała z nim współżyć, na dwie dekady ( chyba tyle tego było?) poszła z nim tylko dwa razy do łóżka w celach reprodukcyjnych, a ponieważ zaliczyli od razu dwa złote strzały, więc wiadomo.

Tu też sytuacja postawiona była na głowie.
Piękna młoda dziewczyna od razu wpadła w pieluchy i zamiast się rozwijać, żyć pełnią życia siedziała w domu jeżdżąc na mopie i tłukąc się w garach.
Na dodatek była zielona naiwną gąska, która nie wiedziała na czym polega życie i że od razu należy chwytać byka za rogi, a nie czekać na zmiłowanie boskie.
Oboje powinni gdzieś razem wyjechać, najlepiej w jakieś super egzotyczne miejsce i od razu byłoby między nimi lepiej.
Dobra Marysia już się skończyła.
Teraz narodziła się dojrzała kobieta, która wreszcie poszła do pracy i wreszcie potrafi się postawić, gdy czuje, że ktoś za bardzo jej używa.
Najgorszy jest bunt niewolnika.
I nie chodzi o to, że ja uważam iż ona była niewolnica, tzn w pewnym sensie była, jednak na własne życzenie.
Mam nadzieję, że tu finał będzie szczęśliwy, chociaż w zupełnie innych dla nich realiach.

823

Odp: Zrozumieć żonę

Ja już doszukiwać się cech narcystycznych, to ja nie wiem w którym miejscu widzicie je u Deszcza, ja widzę bardziej u jego żony.

"Paradoksalnie narcyzmowi towarzyszy też poczucie niepewności i obniżona samoocena, nierzadko także wstyd i uczucie upokorzenia. Oczekiwanie podziwu idzie tu w parze z bolesnym doświadczaniem krytyki. Wspomniana krytyka lub inne niepowodzenie często spotyka się z gniewnym kontratakiem lub wycofaniem. W związku z trudnością w radzeniu sobie z potknięciami, osoby narcystyczne rzadko podejmują ryzyko i raczej omijają sytuacje potencjalnych przegranych."

824

Odp: Zrozumieć żonę

Piszecie, że żonie nikt nie kazał nie pracować - jej wina. Ale jak już Deszczu został z żoną zamiast iść do koleżanki to też jej wina, gdyż Deszczowi ktoś kazał wink Nawzajem na siebie oddziaływają i decydują czy stają sobie okoniem czy podążają za sobą. Oni jak widać za sobą mimo wszystko podążają. Nikt im nie kazał a jednak... Prokuratorze, ta sprawa się szybko nie skończy, nie będzie szybkiego fajrantu.

Ulle jakoś nie wierzę, że przez 20 lat tylko dwa razy seks i dwójka dzieci. W tą kaczkę też nie wierzę. Nie, żeby coś ale w głowie mi się po prostu nie mieści, jakieś to nieżyciowe, bardziej przypomina przesadzanie, podobne do młodych tu chłopaków co to nadużywają "zawsze" i "nigdy" a jak się ich pociągnie za język to się okazuje, że heh... nie potrafią wyrazić jasno swoich myśli ani rzetelnie opisać sytuacji. Marne efekty ich wielkich starań niby... a tak naprawdę to dupa blada, jakieś czekanie na cud i gesty sztuczne, minimum od siebie co na przekór kosztuje ich fortunę. Ale jeśli to prawda, w co powątpiewam, ale wszystko jest możliwe... Nie znam po prostu tego tematu. To jednak jesteśmy na babskim forum, facet przyszedł niby zrozumieć kobietę, taką typową, niezrozumiałą, dziwną, marzycielkę, co wiecznie karze się domyślać o co jej chodzi, a niby o nic itd. Jak wiele się kryje za tym "nic" wink To macierzyństwo jest jednak zmianą życia o 180°. Znika beztroska plus obowiązki. Zostają tylko obowiązki i odpowiedzialność za tą małą istotkę, bezbronną, skazaną na naszą ciągłą obecność przez lata (świetlne by się zdawało), dni takich samych, nużących, dłużących się i ciężkich, nocy nieprzespanych, posiłków nie zjedzonych, higienie zapomnianej, marzeniach odroczonych na niewiadomo kiedy... To jedno co daje wtedy siłę, to właśnie mężczyzna u boku, który docenia, który jest, duchem, ciałem. Już kij z tą kaczką na śniadanie, co za poroniony pomysł! Bliskość, wsparcie, zrozumienie, docenienie, pieszczoty, dobre słowo, przytulenie, pocałunki, ciepło, zaangażowanie w zabawę z tym małym berbeciem... To są ważne rzeczy, potrzebne, niezbędne aby nie nabawić się somatycznego obrzydzenia wobec ojca dziecka. Tzn to temat rzeka. Ledwie liźnięte w sumie. Ale domyślam się jak młoda kobieta udupiona się czuje. Na własne życzenie, pewnie. Dlatego jest takie powiedzenie "uważaj czego sobie życzysz, bo może się spełnić" a przecież jak to będzie nie wiemy, nie możemy tego zaplanować, to się dzieje i nas zaskakuje. Jednak każdy ma jakiś limit wytrzymałości. Jedni wytrzymają rok, drudzy lat dwadzieścia a może nawet całe życie. Czasy się trochę zmieniły na naszą korzyść, w sensie... Chcemy powiedzieć co czujemy, jak sprawy widzimy, co myślimy... Chcemy by zostało to usłyszane i przyjęte. Tu również wypowiadamy się na damskim forum, jakby nie było. Co złego w tym, że myślimy inaczej niż faceci wink

825

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Ja już doszukiwać się cech narcystycznych, to ja nie wiem w którym miejscu widzicie je u Deszcza, ja widzę bardziej u jego żony.

"Paradoksalnie narcyzmowi towarzyszy też poczucie niepewności i obniżona samoocena, nierzadko także wstyd i uczucie upokorzenia. Oczekiwanie podziwu idzie tu w parze z bolesnym doświadczaniem krytyki. Wspomniana krytyka lub inne niepowodzenie często spotyka się z gniewnym kontratakiem lub wycofaniem. W związku z trudnością w radzeniu sobie z potknięciami, osoby narcystyczne rzadko podejmują ryzyko i raczej omijają sytuacje potencjalnych przegranych."

Deszczu, wypisz wymaluj jak dla mnie smile Ale fakt, że posiada takie cechy nie znaczy, że jest klinicznym przypadkiem. Ot, on ją od wariatek, ona go od narcyzów. Partnerzy w boju wink

826

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Maku, nie chodzi o zrzucanie winy na niego,  tylko o to, by spróbował spojrzeć na rzecz obiektywnie.
Ona ma swoje racje, a on swoje.

Fajnie by było.
Ale jest tu problem. Skoro ona ma swoje racje i on ma swoje racje to które z nich ma zrezygnować ze swojej racji?
Jeśli Deszczu to zrobi to będzie musiał żonie przyznać rację, prawda?
Czy ona patrzy obiektywnie na swoje małżeństwo? Myślę że nie.
A w takiej sytuacji jak Deszczu popatrzy obiektywnie a ona nie to co to mu da?

ulle napisał/a:

Nie może być tak, że za katastrofę w ich małżeństwie odpowiada tylko żona.

I tak nie jest ale za sposób/jakość ich obecnej sytuacji czy małżeństwa jednak odpowiada żona. To młócenie męża pałką czemu ma służyć? Nie może odejść normalnie tylko przy cwale Walkirii?

ulle napisał/a:

Niemniej jednak nie można całej sprawy skwitować w ten sposób, że mąż był idealny, a ona robiła tylko pod górkę

A kto tak to podsumował, ja?
Deszczu na bank nie był i nie będzie idealny - nie ma takich ludzi - ale co innego jego błędy w małżeństwie a co innego jej zarzuty wobec męża, czy też jego jednostronną odpowiedzialność za małżeństwo, za ich pożycie.
Dlatego pytałem co ona zrobiła/robiła ze swoim życiem gdy jego nie było, gdy dzieci nie było. Przecież mogła coś z ty zrobić a nie zrobiła.

ulle napisał/a:

Tak jak napisała teściowa - córka na własnej piersi wyhodowała sobie narcyza, tak skakała koło męża i wchodziła mu w tyłek całkowicie zapominając o sobie, że w końcu nauczyła go, iż ona jest jego podnóżkiem, a on panem i władcą.

Ale tak jest?
Czy też teściowa siebie dopisuje?
Deszcz jest tym złym bo tak go teściowa widzi?
Ulle, Deszcza nie było kilka miesięcy w roku w domu. Co Penelopa robiła gdy nie wchodziła mu w tyłek? Dlaczego zamknęła się w domu? Dlaczego w końcu gdy wyszła w domu zaczęła oskarżać go o zło w ich związku?

ulle napisał/a:

Tam nie było żadnej równowagi, bo ta kobieta sama siebie  miała za byle kogo, miała zerowe poczucie własnej wartości.

I to ma ją bronić, czy też oskarżać męża?
Jeśli on nie widział że z nią jest coś nie tak to co miał zrobić? Jak miał reagować za wczasu?

ulle napisał/a:

Dopiero po wielu latach odkryła inny świat.

I o to pytam.
Co ona robiła przez całe lata?

ulle napisał/a:

I dopiero wtedy zaczęła walczyć o siebie, jak napisała jej mama, jej córka dopiero teraz pokochała sama siebie

Pamiętaj że to matka Penelopy i ona zwłaszcza obiektywna nie będzie.

ulle napisał/a:

Gdyby kochała siebie od samego początku ich małżeństwa nigdy nie dopuściłaby do tego, by tak całkowicie uzależnić się od męża.

Ale co to ma wspólnego z jej mężem? Czy on jej zabraniał czegoś? Czy przez to jaka ona była/jest to Deszczu ma ją za to przepraszać?
- wybacz kochanie ale wiesz bylem ślepo zakochany...no bo miłość oślepia...
To co Penelopa nosiła i nosi w głowie to tylko ona wie i nie każmy się Deszczowi domyślać.  A już na pewno nie róbmy mu zarzutu że był ślepy. Zwłaszcza - po raz któryś to napiszę - miesiącami nie było go w domu.
Jeżeli winą Deszcza jest jego praca to - winny. Bez apelacyjnie.

ulle napisał/a:

Była wykształcona, piękna i zdrowa i miała wszelkie warunki do tego, by coś w życiu osiągnąć.
Nie zrobiła tego jednak. Obudziła się po latach, po czterdziestce

Dlaczego? Dlaczego nic w tym czasie nie zrobiła? Ja tego nie rozumiem. A teraz gdy się obudziła to wini męża że jej życie uciekło.
Może ona ma depresję bo się starzeje?
Ulle, każesz Deszczowi żeby spojrzał obiektywnie ale sama taka nie jesteś.

ulle napisał/a:

Czuł się bezpieczny i zadowolony.

Dlaczego miał czuć się inaczej?
On zdrowy.
Ona zdrowa.
Dzieci zdrowe.
W robocie się układa.
Brak problemów.
On kocha, ona kocha.
To dlaczego ma nie być zadowolony, bezpieczny?

ulle napisał/a:

Widział dorobek swojego życia, piękna żonę idealna pod każdym względem, w pracy sukcesy i co mogło się mu stać?

Czy nie takiego chcemy życia?

ulle napisał/a:

Poświęciła się bez reszty mężowi i rodzinie, a mąż przez ten czas idealnie obrósł w piórka i żył z klapkami na oczach.
Jakby ktoś go zaczarował.

To bardziej Penelopa była zaczarowana skoro swoje życie poświęciła innemu człowiekowi.
Czy mąż tego od niej wymagał? Czy jej zabraniał mieć swoje życie?
To jej wybór że tak żyła a skoro tak to skąd jej pretensje? A może jakieś nowe towarzystwo namieszało jej w głowie że ma nudne życie, nudny mąż, ze powinna korzystać z życia bo mija itd. itp.

ulle napisał/a:

Nie widział, że pod jego nosem ktoś przeżywa osobisty dramat.
Dopiero, gdy nie wytrzymała nerwowo wymiekla i powiedziała, że go nie kocha.

Jeśli ona przed mężem udawała gdy on wracał do domu, to do kogo pretensje?
Jeśli go nie było to co miał widzieć?
Jeśli ona zamiatała pod dywan to dlaczego wina męża?
Miał się domyślić?

ulle napisał/a:

Ja uważam, że ona dalej bardzo go kocha, tylko, że od dawna nie już tą samą kobieta, która była kiedyś.

I co to oznacza dla nich?
Ich już nie ma. Żeby byli to albo Deszcz schyla głowę albo ona. A na to się nie zanosi.

827

Odp: Zrozumieć żonę

DeepAndBlue

Ja myślę że opisujesz czasy słusznie minione.
Kwestia nieprzespanych nocy/ karmienia dziecka/przebierania i zawieszania siebie w czasie, dla dobra i rozwoju dziecka, to nie jest domena tylko kobiet.
Mam 3 przyjaciół, każdy ma po 3 dzieci, i w żadnym z tych domów nie było sytuacji,żeby dziecko było sprawa tylko matki.
Wstawanie w nocy na zmianę, tak samo kapanie czy przebieranie.
Na zmianę brane też l4.
Po prostu wprowadzony pewne zasady, które można streścić do tego aby każdy był mniej więcej tak samo zmęczony i wypoczęty.
I widzę na przykładzie moim czy moich przyjaciół, żę ojciec który rozumie,ze obowiązki jako ojca nie sprowadzają sie tylko do tego,żeby przynieś do domu pieniądze jest w stanie stworzyć z dziećmi tą prawdziwą wież.

Natomiast ja nigdzie nie widzę tego narcyzmu o Deszcza.
Starał sie zadbać o rodzinę, w najlepszy możliwy sposób jaki znał: przynieś do domu pieniądze.
Zył w pewnej bance, no bo dostawał informacje zwrotna od zony, ze wszystko jest w porządku.
Malo tego że wszystko jest w porządku, wszystko jest super.
AŻ do momentu kiedy super być przestało.
Czy można go obwiniać że nie umie czytać w myślach?
Raczej chyba nie.

Jest takie powiedzenie
"tak pięknie żarło, aż zdechło"

Skoro zona Deszcza chce wolności, to proszę bardzo, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Trzeba przestać ja traktować jak dziecko.
Deszczu boi się że nie poradzi sobie w życiu?
Jej sprawa, jej odpowiedzialność.
Nie może byc tak że korzysta z przywilejów bycia zony Deszcza, a nie poczuwa sie do obowiązków jako jego zona.
Bo w tym zazwyczaj lezą powody rozpadu większości małżeństw.
Gdy zona i mąż zapominają, że poza przywilejami, maja tez obowiązki.

Ja nie widzę tutaj żadnej szansy na powrót do normalności.
Zona deszcza odurzona prawdami objawionymi, juz zawsze będzie go traktować jak trędowatego: trochę ze współczuciem, a trochę z odrazą.
Najlepsze co autor może zrobić dla siebie i swoich dzieci, to skupić sie na sobie i swoich dzieciach, a żona niech szuka swojej drogi.
Rozwieść sie, podzielić majątek i iść naprzód.

828

Odp: Zrozumieć żonę

Szeptuch a co w Twoim życiu jest jeszcze zrobione z tektury?

829

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:

Ja tam w nich wierzę, mimo wszystko. Mam takie szalone babskie przeczucie, że tam jeszcze da się coś zrobić ale Deszczu musi zrozumieć, że stare odeszło, starego nie ma, starej żony nie ma.

I co proponujesz mu zrobić żeby Penelopa zgodziła się z nim być?

830

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:

Szeptuch a co w Twoim życiu jest jeszcze zrobione z tektury?

Wyjaśnij, bo nie rozumiem?

831

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Ja tam w nich wierzę, mimo wszystko. Mam takie szalone babskie przeczucie, że tam jeszcze da się coś zrobić ale Deszczu musi zrozumieć, że stare odeszło, starego nie ma, starej żony nie ma.

I co proponujesz mu zrobić żeby Penelopa zgodziła się z nim być?

A co proponujesz jej w zamian? wink

832

Odp: Zrozumieć żonę
Szeptuch napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Szeptuch a co w Twoim życiu jest jeszcze zrobione z tektury?

Wyjaśnij, bo nie rozumiem?

Dlaczego nie rozumiesz?

833

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Szeptuch a co w Twoim życiu jest jeszcze zrobione z tektury?

Wyjaśnij, bo nie rozumiem?

Dlaczego nie rozumiesz?

Bo trollujesz zamiast odpowiedzieć?

834

Odp: Zrozumieć żonę
Szeptuch napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Wyjaśnij, bo nie rozumiem?

Dlaczego nie rozumiesz?

Bo trollujesz zamiast odpowiedzieć?

Raczej Ty trollujesz z tym nierozumieniem.

835

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Dlaczego nie rozumiesz?

Bo trollujesz zamiast odpowiedzieć?

Raczej Ty trollujesz z tym nierozumieniem.

Co, dalej będziesz sie tak przekomarzać?
Szkoda wiec czasu na ciebie.

836

Odp: Zrozumieć żonę
Szeptuch napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Bo trollujesz zamiast odpowiedzieć?

Raczej Ty trollujesz z tym nierozumieniem.

Co, dalej będziesz sie tak przekomarzać?
Szkoda wiec czasu na ciebie.

Mnie też szkoda czasu na tłumaczenie banałów. Czas to pieniądz, pamiętaj.

837

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Żona nie jest już tą zakompleksiona dziewuszka, która była w wieku 22 lat, gdy wychodziła za mąż, a Deszcz też dojrzał do bycia mężczyzną, tylko trzeba było postawić go troszkę do pionu.
Mówi o partnerstwie, tak chce wychowywać dzieci, więc nie może w tym samym czasie uważać, że żona wszystko musi.

Z jakiego postu Deszcza wynika że ona musi? Z waszej prywatnej korespondencji? Bo ja nigdzie z tym się nie spotkałem.
Deszczu jesteś winny. Po co brałeś sobie zakompleksioną dziewczynę? Nie mogłeś bardziej świadomej/doświadczonej sobie brać?

ulle napisał/a:

Ona niczego nie musi i właśnie to mu pokazuje już od ponad dwóch lat.

A jej wcześniejsze postępowanie wynikało z musu?
Naprawdę sobie dopisujesz.

ulle napisał/a:

Tu też sytuacja postawiona była na głowie.
Piękna młoda dziewczyna od razu wpadła w pieluchy i zamiast się rozwijać, żyć pełnią życia siedziała w domu jeżdżąc na mopie i tłukąc się w garach.

Wpadła?
Ona ma teraz 41, najstarsze dziecko 16(?), to ona urodziła w wieku 25 lat. Przecież to najlepszy czas na rodzenie dzieci. To dlaczego postawione na głowie? Kiedy oni mieli mieć dziecko żeby było dobrze?
Ulle, strasznie ją bronisz aż rodzi się pytanie czy nie bijesz w Deszcza za swoje doświadczenia życiowe. Czy one aby u Ciebie nie zakrzywia rzeczywistości Penelopy? Przecież Ty widzisz wszędzie drame Penelopy a u Deszcza winę.
Zaczęło psuć się u nich 5 lat temu, a Ty sięgasz do początku ich związku, poważnie? Przecież w ten sposób możemy cofać się do ich poczęcia.

ulle napisał/a:

Najgorszy jest bunt niewolnika.
I nie chodzi o to, że ja uważam iż ona była niewolnica, tzn w pewnym sensie była, jednak na własne życzenie.

To była tą niewolnicą Deszcza czy nie? Na zasadzie że nie można być trochę w ciąży.
Biedna Penelopa, całe swoje dorosłe życie przespała ale na szczęsne się obudziła i teraz otrząsa się z koszmaru małżeństwa gdzie była wykorzystywana/gnębiona/używana/niedoceniana/ niedowartościowana - Deszczu co Ty z nią zrobiłeś?

838

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:
maku2 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

Ja tam w nich wierzę, mimo wszystko. Mam takie szalone babskie przeczucie, że tam jeszcze da się coś zrobić ale Deszczu musi zrozumieć, że stare odeszło, starego nie ma, starej żony nie ma.

I co proponujesz mu zrobić żeby Penelopa zgodziła się z nim być?

A co proponujesz jej w zamian? wink

Czyli nie masz pomysłu?

839

Odp: Zrozumieć żonę

Dramaturgia sięgnie niedługo zenitu smile Winny czy nie winny, oto jest pytanie... do ławy przysięgłych. Narada. Szybko! Szybko!

Rozlazły im się drogi choć wciąż mogą się odnaleźć, gdyż jeszcze są razem, czyli wszystko się może jeszcze ułożyć albo i nie. Deszczu nie chce pochopnych decyzji chociaż jest już na skraju wytrzymałości. Penelopa ma nadzieję, że odzyska męża ale nie ciałem tylko duchem... Stoi w rozkroku. W końcu coś się wydarzy albo i nie. Po co ich popędzać? Ich życie, ich cyrk, ich małpki. Ile się dało wytłumaczyć z zachowania żony to już chyba napisano tu bardzo dużo. Do wyboru, do koloru. Nic więcej nie da się zrobić. Życie zweryfikuje, albo któreś z nich pęknie, odejdzie, zakocha się ze wzajemnością albo albo albo... przecież ludzie tak potrafią przez dekady się rozwodzić. Czasem nawet nie zdążą. Kto jest odpowiedzialny za to wszystko? Oni i los smile pół na pół. Odpowiedzialność zbiorowa. Nikogo nie trzeba obwiniać. Rozmawiać jak się da. Jak się nie da to robić coś, rozwieść się np Tyle możliwości. Skąd mam wiedzieć co dla kogoś lepsze? Takie decyzje podejmuje się w zgodzie ze sobą samym. Zatem trzeba ze sobą zrobić porządek a nie z Penelope.

840

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:
maku2 napisał/a:

I co proponujesz mu zrobić żeby Penelopa zgodziła się z nim być?

A co proponujesz jej w zamian? wink

Czyli nie masz pomysłu?

A Ty masz? Ja mam ale są szalone smile

841 Ostatnio edytowany przez maku2 (2023-06-04 19:26:32)

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:
maku2 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:

A co proponujesz jej w zamian? wink

Czyli nie masz pomysłu?

A Ty masz? Ja mam ale są szalone smile

Penelopy tutaj nie ma więc rady dla niej są bez sensu.
Deszczowi już radziłem.

842

Odp: Zrozumieć żonę

Żona tak zmienia zdanie, że w sumie wszystkiego można się po niej spodziewać, jak tylko kiwnie palcem, Deszcz jest zwarty i gotowy tongue
Bo on by dał się pokroić dla zachowania rodziny, choć na tym cierpi, ma nadzieję, że żonie przejdzie i wróci do żywych...

Nie wiadomo czy i ile razy będzie stosowała metodę odpychania i przyciągania... Może do czasu następnej decyzji o rozstaniu i oświadczeniu, że ma inną kobietę...

Brakuje tu męskiej decyzji.

843

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:
DeepAndBlue napisał/a:
maku2 napisał/a:

Czyli nie masz pomysłu?

A Ty masz? Ja mam ale są szalone smile

Penelopy tutaj nie ma wiec rady dla nie są bez sensu.
Deszczowi już radziłem.

Nie chodzi o rady dla Penelopy tylko co Deszcz może jej zaproponować. Powrót do przeszłości nie wchodzi w grę. Na nowe osobno nie jest jeszcze gotowy. Na nowe zbliżając się do jej świata nie ma ochoty. Nie ma więc nic w zanadrzu poza niemożliwym na chwilę obecną. Może Twoje rady akurat do niego w końcu dotrą a może kogoś innego, a może sam coś wymyśli. Nie rozumiem za bardzo czemu pytasz co mu proponuję. Ja tylko odpowiadam na pytanie, zrozumieć żonę a nie co z tym fantem zrobić. O to pytał. A co z tym zrobi to chyba sam widzisz, że na chwilę obecną nic z tym nie zrobi. Może nie jest na jakieś konkretne decyzje gotowy, więc czeka go taki zawieszony czas. Co mogę mu poradzić to wyluzować trochę te emocjonalne rozstrojenie i zajrzeć wgłąb siebie, czego on chce, czego oczekuje od żony, czy jeśli żona nie będzie chciała znowu podążać jego planem czy jest w stanie dać jej być nową sobą, odpuścić, nie mącić, nie robić jej brudu za plecami. I podjąć decyzję zgodną z nim w stosunku do zaistniałej sytuacji. To wszystko jednak brzmi jak mambo jumbo dla niego smile Dla Ciebie pewnie też? wink

844

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Brakuje tu męskiej decyzji.

Myślę, że ona się dopiero tworzy. Nie kojarzę męskiej decyzji z decyzją pochopną ale taką konkretną a żeby taka się mu wyklarowała to jednak musiałby zapanować nad chaosem w swojej głowie. Póki co taka jest niemożliwa więc daje na wstrzymanie. Moim zdaniem to nie jest wcale źle. Jest ciężkie i upierdliwe ale tak bywa czasami, że w takich warunkach trzeba coś decydować. To nie jest stan alarmowy. To stan już przewlekły więc moim zdaniem wzięcie na wstrzymanie, przemyślenie sytuacji, zebranie myśli, danych, uspokojenie się jest bardzo dobrym wyjściem zanim klamka zapadnie czy jakiekolwiek zmiany zaczną ich do siebie zbliżać bądź oddalać (bo nie wiadomo jak się poskładają).

845

Odp: Zrozumieć żonę
DeepAndBlue napisał/a:

Nie chodzi o rady dla Penelopy tylko co Deszcz może jej zaproponować.

A co może jej jeszcze zaproponować czego już nie zrobił? Coś nowego to chyba przyznanie się do win wszelakich.

DeepAndBlue napisał/a:

Nie rozumiem za bardzo czemu pytasz co mu proponuję.

Bo napisałaś

DeepAndBlue napisał/a:

Mam takie szalone babskie przeczucie, że tam jeszcze da się coś zrobić

I byłem ciekaw czy coś tam może dostrzegasz

DeepAndBlue napisał/a:

Co mogę mu poradzić to wyluzować trochę te emocjonalne rozstrojenie i zajrzeć wgłąb siebie

Rada dobra ale to trwa 5 lat z czego ostatnie raczej na ostro.

DeepAndBlue napisał/a:

czy jeśli żona nie będzie chciała znowu podążać jego planem czy jest w stanie dać jej być nową sobą, odpuścić, nie mącić

Tylko to do niczego nie prowadzi, po prostu będą żyć obok siebie a nie razem.

DeepAndBlue napisał/a:

I podjąć decyzję zgodną z nim w stosunku do zaistniałej sytuacji. To wszystko jednak brzmi jak mambo jumbo dla niego

Tu się zgadzam, Deszcz ciągle się waha gotowy na pstryknięcie żeby lecieć do żony. Ostatnia akcja tego dowodem.

DeepAndBlue napisał/a:

Dla Ciebie pewnie też?

Myślisz? Czy pytasz cool.

Posty [ 781 do 845 z 847 ]

Strony Poprzednia 1 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024