Zrozumieć żonę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 847 ]

586 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-05-25 20:07:10)

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Powiedziałem jej kilka dni temu, że uważam że powinna iść do normalnej pracy. Z początku inaczej zrozumiała, że wg mnie powinna pracować już wtedy jak dzieci były małe, jej reakcja była bardzo gwałtowna i skoczyła momentalnie z pazurami mówiąc, że dzieci były wtedy dla niej najważniejsze. Wytłumaczyłem jej, że chodzi mi o to co jest teraz. Przyznała rację i powiedziała, że chce poszukać pracy, tyle że jakoś nie widzę, żeby szukała (może się mylę - zobaczymy).

ulle napisał/a:

I jeszcze jedno- od dawna nie usłyszałes z jej ust żadnego pozytywnego komunikatu na swój temat, zamiast tego słyszysz tylko krytykę i oskarżanie Cię o wszystko.
W takim razie moje pytanie brzmi " w jakim celu ta kobieta robi Ci to wszystko? Czy pieprzy tak dla samego poniżania Cię i psucia atmosfery w domu, czy też ma inny cel np wywalenie Ciebie z domu i przyznanie jej w całości Twojej pensji? O co i dlaczego ta kobieta zatruwa Ci życie i non stop się pulta?"
Zapytaj ja o to, bo szczerze mówiąc ja kompletnie nie rozumiem celu jej zachowywania się wobec Ciebie.
Czego do cholery ta baba od Ciebie jeszcze chce?
Pytałeś ja w ogóle o to?
I nie zapominajmy o gaslightingu, który to potwierdziła też Twoja psychoterapeutka, że i z tym się mierzysz.
Naprawdę bardzo Ci współczuję. Wyobrażam sobie, jak ciężko jest Ci żyć w tym małżeństwie.

Odpowiedź jest prosta - zjeść ciastko i mieć ciastko. Z pewnych źródeł wiem jednak, że wbrew pozorom ona wciąż widzi światełko w tunelu, stąd też pomysł z zaczekaniem do końca roku, tyle że ja tego światła widzę coraz mniej, bo po prostu przestaje mi się chcieć walczyć o małżeństwo.

Napisałbym więcej, ale nie wiem czy tak naprawdę żona też tego nie czyta, gdyby tak się stało to miałaby wręcz tort na tacy, tyle że bardzo gorzki. Ulle: pisałem do Ciebie jakiś czas temu wiadomość na maila, nie wiem czy doszła.

Nic nie doszło i na pewno bym nie przeoczyła. Spróbuj jeszcze raz. Kilka osób pisało do mnie w ostatnim czasie i zawsze otrzymuje wiadomości.
Myślisz, że ona może to czytać?
W razie czego może Paslawek pomoże?( chodzi o maila do mnie).

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez Deszcz (2022-05-25 20:14:43)

Odp: Zrozumieć żonę
BEKAśmiechu napisał/a:

Już 10 strona wątku... Stawialem na to, że już na 9 stronie autor zorientuje się, że żonka przyprawia mu rogi:) Wątek przeistoczyl się w bicie piany, bo Deszczu i tak będzie czekał do końca roku, żeby w końcu wybuchnąć jak przemoczona petarda na Sylwestra. 1,5 roku daje sobą pomiatać, ostatnio wygoniła go jak kundla na kanapę i on nagle miałby tupnąć nóżką? Deszczu z wszystkich porad wyciąga tylko te, które pozwalają mu zachować status quo i trwać w tym beznadziejnym małżeństwie. To nic, że śmierdzi - ważne, że to znany smród.

Twoja przepowiednia się nie sprawdziła, ale to nie ma znaczenia przecież. Akurat po paru dniach wyszło tak, że ja z tej kanapy się przeniosłem z powrotem do sypialni, gdzie wreszcie się wysypiam, a żona najpierw na kanapę, skąd po tygodniu do pokoju gościnnego, bo też nie dała rady spać tak na dłuższą metę. Ponieważ gehenna trwa 1,5 roku to jeszcze te pół dam radę przecierpieć, chociażby dlatego, żeby kiedyś sobie nie mówić, że nie próbowałem, nie wytrzymałem, nie byłem cierpliwy.

ulle: zakładam wszystkie scenariusze, że mógł ktoś jej tego posta pokazać. Napisałem do Ciebie jeszcze raz.

588

Odp: Zrozumieć żonę

Sprawdzajcie czasem spam na waszej poczcie
nie wiem czemu czasem wiadomości przez forum tam lądują,najczęściej te pierwsze
ale też zdarza się i później że coś tam wyląduje.

589

Odp: Zrozumieć żonę
paslawek napisał/a:

Sprawdzajcie czasem spam na waszej poczcie
nie wiem czemu czasem wiadomości przez forum tam lądują,najczęściej te pierwsze
ale też zdarza się i później że coś tam wyląduje.

Sprawdziłam, nic nie ma.

590

Odp: Zrozumieć żonę

Deszczu sprawdź pocztę smile
Ehhh ta nowoczesność smile

591

Odp: Zrozumieć żonę

Tak, teraz zadziałało.

592

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

Ponieważ gehenna trwa 1,5 roku to jeszcze te pół dam radę przecierpieć, chociażby dlatego, żeby kiedyś sobie nie mówić, że nie próbowałem, nie wytrzymałem, nie byłem cierpliwy.

Czyli 1,5 roku Ci mało? A może wstrzymaj się jeszcze tak z ...15 lat? tak dla pewności że nie próbowałeś smile
Jak dla mnie cokolwiek teraz tu się napisze to i tak nic nie da bo pańcia zdecydowała że masz czekać do końca roku i basta, tego będziesz się trzymał.
A o rozwodzie/poważnych krokach i tak ona będzie musiała zdecydować bo Ty znajdziesz jakąś wymówkę przed podjęciem poważnej decyzji.
Tak jak robisz teraz.

593 Ostatnio edytowany przez Morfeusz1 (2022-05-25 21:39:06)

Odp: Zrozumieć żonę

Deszcz, czasem jest tak że im bardziej zaczynasz myśleć o sobie i,, uciekać " ze związku to zaczyna to motywować 2 osobę do podjęcia działań. Można rozmawiać a nawet trzeba, ale nie do przesądy. Nie wałkuj codziennie tego samego tematu. Twoja mądralińska żona myśli że naczytała się, nachodziła po specjalistach i teraz ona jest wyższy level. To nie prawda. Nie musisz robić tego co ona i być taki jak ona. Twoja żona nie daje Wam szansy, jej zachowanie wskazuje że nie może już znieść Twojej osoby, nawet spanie razem już jest dla niej problemem. Nie żebraj o jej uwagę i miłość. Czas zrobić porządki....
Kiedyś czytałem fajną książkę o narkomance i tam padło takie stwierdzenie że czasem trzeba sięgnąć dna aby się od niego odbić. W związku bywa podobnie. Każdy w pewnym momencie musi ponieść konsekwencje własnych decyzji. A nic tak nie wybudza jak pierdo..cie dupą o twardy beton.

594

Odp: Zrozumieć żonę
Morfeusz1 napisał/a:

Deszcz, czasem jest tak że im bardziej zaczynasz myśleć o sobie i,, uciekać " ze związku to zaczyna to motywować 2 osobę do podjęcia działań. Można rozmawiać a nawet trzeba, ale nie do przesądy. Nie wałkuj codziennie tego samego tematu. Twoja mądralińska żona myśli że naczytała się, nachodziła po specjalistach i teraz ona jest wyższy level. To nie prawda. Nie musisz robić tego co ona i być taki jak ona. Twoja żona nie daje Wam szansy, jej zachowanie wskazuje że nie może już znieść Twojej osoby, nawet spanie razem już jest dla niej problemem. Nie żebraj o jej uwagę i miłość. Czas zrobić porządki....
Kiedyś czytałem fajną książkę o narkomance i tam padło takie stwierdzenie że czasem trzeba sięgnąć dna aby się od niego odbić. W związku bywa podobnie. Każdy w pewnym momencie musi ponieść konsekwencje własnych decyzji. A nic tak nie wybudza jak pierdo..cie dupą o twardy beton.

Przyznam, że przez pierwsze 1,5 roku starałem się jak mogłem, chodziłem na rzęsach i stawałem w poprzek, żeby było dobrze i teraz wiem na pewno, że to było przez nią zauważone, tyle że to i tak na nic, bo nie chciałem dla towarzystwa się też terapeutyzować (bo nie czułem takiej potrzeby). Teraz gram dokładnie tymi samymi kartami co ona, albo inaczej mówiąc - jestem jak lustro, ale w międzyczasie robię swoje. Na razie miesiąc męczarni za mną, może to poskutkuje, a może nie - czas na pewno pokaże.

595

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
Morfeusz1 napisał/a:

Deszcz, czasem jest tak że im bardziej zaczynasz myśleć o sobie i,, uciekać " ze związku to zaczyna to motywować 2 osobę do podjęcia działań. Można rozmawiać a nawet trzeba, ale nie do przesądy. Nie wałkuj codziennie tego samego tematu. Twoja mądralińska żona myśli że naczytała się, nachodziła po specjalistach i teraz ona jest wyższy level. To nie prawda. Nie musisz robić tego co ona i być taki jak ona. Twoja żona nie daje Wam szansy, jej zachowanie wskazuje że nie może już znieść Twojej osoby, nawet spanie razem już jest dla niej problemem. Nie żebraj o jej uwagę i miłość. Czas zrobić porządki....
Kiedyś czytałem fajną książkę o narkomance i tam padło takie stwierdzenie że czasem trzeba sięgnąć dna aby się od niego odbić. W związku bywa podobnie. Każdy w pewnym momencie musi ponieść konsekwencje własnych decyzji. A nic tak nie wybudza jak pierdo..cie dupą o twardy beton.

Przyznam, że przez pierwsze 1,5 roku starałem się jak mogłem, chodziłem na rzęsach i stawałem w poprzek, żeby było dobrze i teraz wiem na pewno, że to było przez nią zauważone, tyle że to i tak na nic, bo nie chciałem dla towarzystwa się też terapeutyzować (bo nie czułem takiej potrzeby). Teraz gram dokładnie tymi samymi kartami co ona, albo inaczej mówiąc - jestem jak lustro, ale w międzyczasie robię swoje. Na razie miesiąc męczarni za mną, może to poskutkuje, a może nie - czas na pewno pokaże.

Rozeszliscie się, nastąpiło oddalenie. Ciężko to scalić bez chęci obojga ludzi. Tobie zależy, jej z tego co piszesz już nie. Raczej szuka utwierdzeń w tym że robi dobrze. Jak widzi teraz w Tobie same wady, to możesz codziennie kupowac jej kwiaty, rozkładać czerwony dywan pod nogami i sypać płatki róży, ale nie będziesz partnerem, to nic nie zmieni. Kobieca psychika jest inna niż nasze. Jak ktoś się odkocha, zmieni priorytety, to nigdy nie masz gwarancji że uda się wzniecic ognisko uczuć ponownie. Możesz ugrać coś ale czy odzyskasz uczucia? Rozegraj to w stylu sprawdzam. Postaw wszystko na jedną kartę. Nic już nie tracisz. Tylko zyskasz czas na zmiany. Ja tkwiłem w czymś takim. Jedyna pociecha że miałem wpływ na rozwój dziecka codzienny.

596

Odp: Zrozumieć żonę

Starałeś się, robiłeś wszystko, aby była zadowolona, dawałeś nie 200%, a 300% a zadziałało to... odwrotnie? Jakoś tak znam z autopsji.

A i jak pisze pięknie ulle - nie daj się wciągnąć w rozmowy, że inni też mają kryzysy. To kolejna czynność mająca Cię zmanipulować, że w życiu tak bywa i trudno, to nie jej wina.

Dalej uważam, że rozgrywa Cię ona cały czas, a do tej pory nie uderzyłeś pięścią w stół. I nie chodzi o finanse, a o po prostu podejście do życia. Chce iść szukać szczęścia, zrozumienia siebie? To otwórz jej drzwi i pozwól to zrobić. Jak już nie chcesz się jej postawić, to po prostu jej nie zatrzymuj. W końcu te różowe okulary Ci zejdą z nosa...

597

Odp: Zrozumieć żonę

Ja się zastanawiam, jak dzielicie w tej sytuacji kwestię podziału obowiązków domowych.
Sam gotujesz, pierzeszi i sprzątasz, nie ma chociaż tu zgrzytów?

598

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Ja się zastanawiam, jak dzielicie w tej sytuacji kwestię podziału obowiązków domowych.
Sam gotujesz, pierzeszi i sprzątasz, nie ma chociaż tu zgrzytów?

Tak naprawdę cała reszta wygląda normalnie, żona gotuje obiady dla nas wszystkich, zapyta się czasem czy chcę też coś na śniadanie/kolację, gdy dzieciom akurat robi. Pranie teraz ona ogarnia, tzn ja też mógłbym to robić i robiłem wcześniej częściej niż ona włącznie z wieszaniem i chowaniem do szaf, ale widzę że ją to wkurza, gdy zajmuję się babskimi rzeczami, więc niekiedy jak jest słońce, a wiem że jej nie będzie do wieczora to na szybko wrzucam pranie, szczególnie gdy mi zależy na czymś do ubrania, i ogarniam tak, żeby już nic nie widziała jak wróci. To jest dobre, co? smile

Sprzątanie też jest ciekawą sprawą, może wspominałem że moja żona to bałaganiara (jej styl ogarniania domu polegał na "rewolucji" od dołu do góry, ale tak raz na 2 tygodnie, a co na codzień to niech sobie wszystko leży... Mi to osobiście bardzo przeszkadzało, więc sprzątałem ja bo nie umiem za bardzo funkcjonować w bałaganie (np. w kuchni, gdzie jest pełno brudnych garów nie dam rady zrobić sobie i zjeść śniadanie, dopiero jak sam to sprzątnę, a jak nie mam czasu na sprzątanie to nic nie jem i kupuję coś na mieście.

I teraz czemu piszę o tym ze szczegółami - otóż, gdy ja zacząłem się również dystansować od niej to zauważyłem kilka rzeczy, których wcześniej nie było - właśnie np. to sprzątanie. Nagle żona zaczęła bardziej dbać o porządek i robić to o co ja prosiłem wiele lat. Jest też parę innych drobiazgów, które mnie ostatnio zaskoczyły. Nie wiem jak dokładnie zinterpretować to wszystko, z jednej strony to może być moje naiwne myślenie, że i ona chce się jednak zmienić, ale też mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach.

599

Odp: Zrozumieć żonę

Dobre. Czyli buduję Twoją męskość, może coś tym jest big_smile
A tu na forum tyle pretensji, że mąż nie pomaga w domu, czyli my "niewieściejemy" facetów big_smile
Ja uważam, że w niczym nie można przeginać, mąż powinien pomagać wtedy, kiedy jest taka potrzeba, Ty wychodziłeś przed szereg, nie  jedna kobieta byłaby zadowolona, inna nie, bo lubi robić w domu po swojemu. Ale tak czy tak to nie jest powód do rozstania.

To tak trochę wygląda jakby żona pod wpływem tych warsztatów, prowadziła "tresurę" męża, żeby był męski...

Już ma jakiś efekt, sama też coś robi w tym kierunku, robiąc wszystkie babskie sprawy w domu.

Czyli odzwyczaja Cię od babskich robót, zniechęca też co do swojej osoby, żebyś  pozbył się jej uwielbienia...

Może to nie jest takie głupie jak nam się wydaje, ciekawe tylko jaki będzie efekt końcowy.

600

Odp: Zrozumieć żonę

"Pranie teraz ona ogarnia, tzn ja też mógłbym to robić i robiłem wcześniej częściej niż ona włącznie z wieszaniem i chowaniem do szaf, ale widzę że ją to wkurza, gdy zajmuję się babskimi rzeczami, więc niekiedy jak jest słońce, a wiem że jej nie będzie do wieczora to na szybko wrzucam pranie, szczególnie gdy mi zależy na czymś do ubrania, i ogarniam tak, żeby już nic nie widziała jak wróci. To jest dobre, co?" - TO JEST ABSOLUTNIE ŻAŁOSNE. Zrobiła z ciebie małego chłopczyka, który boi się cokolwiek zrobić/powiedzieć.

601 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-05-26 12:22:53)

Odp: Zrozumieć żonę

I to jest zajebisty przykład logiki kobiet. Zrobić z niego toksycznego, ale męskiego samca co ma wyjebane, a potem idziemy do feministek i narzekamy, że faceci nie robią wszystkiego w domu, przy dzieciach itd jednocześnie oczywiście pracując na kobietę. O albo pociąg do tych samców, co obracają inna co tydzień, niech taki się stanie. A potem narzekanko i można powiedzieć, że faceci to świnie. Potworne co baby robią z facetami, to jest sadyzm najwyższych lotów, ale kiedyś za to bekna

602

Odp: Zrozumieć żonę

Oto co Ulle napisała dokładnie miesiąc temu na pierwszej stronie:
"Autorze, Twoja żona powoli się starzeje i zaczyna to do niej docierać. Na dodatek ta kobieta po prostu się NUDZI.
Ona kompletnie nie zna życia, bo cała prozę ogarniales i ogarniasz sam.
Przydałby się jej lekki a nawet cięższy wstrząs. Jak uspokoić osobę w histerii? Trzeba mocno uderzyć ja w policzek. Histeryk szybko wraca do równowagi.
Nie sugeruje Ci, że powinieneś odwinąć jej z liścia. Nie jesteś przecież damskim bokserem.
Sugeruje Ci jednak, żebyś przestał aż tak ułatwiać jej życie. Ta kobieta żyje jak paczek w maśle i dlatego w doopie jej się przewraca. Gdybyś pogonił ja do roboty i odciął od źródełka ona najpierw popadlaby w totalna rozpacz, a potem zebrałaby się do kupy i obudziłaby w sobie instynkt samozachowawczy idący we właściwym kierunku. A nie w kierunku jakichś durnot.
Głupoty od razu wywietrzyalyby jej ze łba.
Zupełnie niechcący zrobiłeś z niej mimoze i życiową kalekę.
Domyślam się, że jeśli poszłaby do ludzi, to ci, którzy twardo stąpają po ziemi szybko uznaliby ja za dziwaczkę.
Chodzi latami na jakieś kursy, terapie, czyta książki których i tak nie rozumie - człowieku, nie widzisz idiotyzmu w tym wszystkim?
Wszystko to, te jej fanaberie kosztują kupę kasy, na którą ty zapierniczasz, a w domu trzymasz pijawkę, która jakby tego było mało jeszcze krew zatruwa Ci od prawie dwóch lat albo i dłużej, tylko wcześniej nie była może aż tak upierdliwa i męcząca.
Starość idzie.
Nie ma niczego gorszego niż starzejąca się baba, która ma za za dobrze.
Prawdopodobnie wdała się w jakieś romanse, takie paniusie zabijają przecież nudę, a nawet jeśli do tej pory na to nie wpadała, to za chwilę ja olśni i w tym temacie.
Będzie Ci wtedy łaziła po domu pół żywa z tęsknoty za boczniakiem, latała na kolejne kursy i terapię, Ciebie traktowała jako zło konieczne, a Ty będziesz zapierdalal, żeby zapewnić jej wszystko.
Potrzep nią finansowo."
Podziwiam ją, że przez kolejny miesiąc pisała dokładnie to samo w nadziei, że dotrze. Jak widać nie dotarło i pora pogodzić się z tym, że autor jest wysokiej klasy niedorobem, bo po prostu uwielbia być pod butem swojej "wspaniałej" małżonki. To jest ten typ, który lubi ponarzekać, lubi potwierdzić, że "rozumie", ale nic nie zrobi w kierunku polepszenia swojego losu.

603 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-05-26 17:48:10)

Odp: Zrozumieć żonę
BEKAśmiechu napisał/a:

Oto co Ulle napisała dokładnie miesiąc temu na pierwszej stronie:
"Autorze, Twoja żona powoli się starzeje i zaczyna to do niej docierać. Na dodatek ta kobieta po prostu się NUDZI.
Ona kompletnie nie zna życia, bo cała prozę ogarniales i ogarniasz sam.
Przydałby się jej lekki a nawet cięższy wstrząs. Jak uspokoić osobę w histerii? Trzeba mocno uderzyć ja w policzek. Histeryk szybko wraca do równowagi.
Nie sugeruje Ci, że powinieneś odwinąć jej z liścia. Nie jesteś przecież damskim bokserem.
Sugeruje Ci jednak, żebyś przestał aż tak ułatwiać jej życie. Ta kobieta żyje jak paczek w maśle i dlatego w doopie jej się przewraca. Gdybyś pogonił ja do roboty i odciął od źródełka ona najpierw popadlaby w totalna rozpacz, a potem zebrałaby się do kupy i obudziłaby w sobie instynkt samozachowawczy idący we właściwym kierunku. A nie w kierunku jakichś durnot.
Głupoty od razu wywietrzyalyby jej ze łba.
Zupełnie niechcący zrobiłeś z niej mimoze i życiową kalekę.
Domyślam się, że jeśli poszłaby do ludzi, to ci, którzy twardo stąpają po ziemi szybko uznaliby ja za dziwaczkę.
Chodzi latami na jakieś kursy, terapie, czyta książki których i tak nie rozumie - człowieku, nie widzisz idiotyzmu w tym wszystkim?
Wszystko to, te jej fanaberie kosztują kupę kasy, na którą ty zapierniczasz, a w domu trzymasz pijawkę, która jakby tego było mało jeszcze krew zatruwa Ci od prawie dwóch lat albo i dłużej, tylko wcześniej nie była może aż tak upierdliwa i męcząca.
Starość idzie.
Nie ma niczego gorszego niż starzejąca się baba, która ma za za dobrze.
Prawdopodobnie wdała się w jakieś romanse, takie paniusie zabijają przecież nudę, a nawet jeśli do tej pory na to nie wpadała, to za chwilę ja olśni i w tym temacie.
Będzie Ci wtedy łaziła po domu pół żywa z tęsknoty za boczniakiem, latała na kolejne kursy i terapię, Ciebie traktowała jako zło konieczne, a Ty będziesz zapierdalal, żeby zapewnić jej wszystko.
Potrzep nią finansowo."
Podziwiam ją, że przez kolejny miesiąc pisała dokładnie to samo w nadziei, że dotrze. Jak widać nie dotarło i pora pogodzić się z tym, że autor jest wysokiej klasy niedorobem, bo po prostu uwielbia być pod butem swojej "wspaniałej" małżonki. To jest ten typ, który lubi ponarzekać, lubi potwierdzić, że "rozumie", ale nic nie zrobi w kierunku polepszenia swojego losu.

Beko, z dobrych źródeł wiem, że Deszczu troszkę zmienił postrzeganie świata, w którym żyje.
Jest bardzo przystojnym facetem, ale do tej pory nawet tego nie wiedział. Na rynku matrymonialnym zniknąłby w pięć sekund.
Jemu po prostu bardzo zależy na rodzinie i byłby najszczęśliwszy na świecie, gdyby udało mu się pozostać z żoną, jednak na całkiem innych zasadach.
Jeśli mądrze to rozegra, a nos podpowiada mi, że zakumal o co chodzi, to może uda się im nie robić zadymy w życiu rodzinnym.
Ale fakt - ciężki z niego zawodnik.

604

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Oto co Ulle napisała dokładnie miesiąc temu na pierwszej stronie:
"Autorze, Twoja żona powoli się starzeje i zaczyna to do niej docierać. Na dodatek ta kobieta po prostu się NUDZI.
Ona kompletnie nie zna życia, bo cała prozę ogarniales i ogarniasz sam.
Przydałby się jej lekki a nawet cięższy wstrząs. Jak uspokoić osobę w histerii? Trzeba mocno uderzyć ja w policzek. Histeryk szybko wraca do równowagi.
Nie sugeruje Ci, że powinieneś odwinąć jej z liścia. Nie jesteś przecież damskim bokserem.
Sugeruje Ci jednak, żebyś przestał aż tak ułatwiać jej życie. Ta kobieta żyje jak paczek w maśle i dlatego w doopie jej się przewraca. Gdybyś pogonił ja do roboty i odciął od źródełka ona najpierw popadlaby w totalna rozpacz, a potem zebrałaby się do kupy i obudziłaby w sobie instynkt samozachowawczy idący we właściwym kierunku. A nie w kierunku jakichś durnot.
Głupoty od razu wywietrzyalyby jej ze łba.
Zupełnie niechcący zrobiłeś z niej mimoze i życiową kalekę.
Domyślam się, że jeśli poszłaby do ludzi, to ci, którzy twardo stąpają po ziemi szybko uznaliby ja za dziwaczkę.
Chodzi latami na jakieś kursy, terapie, czyta książki których i tak nie rozumie - człowieku, nie widzisz idiotyzmu w tym wszystkim?
Wszystko to, te jej fanaberie kosztują kupę kasy, na którą ty zapierniczasz, a w domu trzymasz pijawkę, która jakby tego było mało jeszcze krew zatruwa Ci od prawie dwóch lat albo i dłużej, tylko wcześniej nie była może aż tak upierdliwa i męcząca.
Starość idzie.
Nie ma niczego gorszego niż starzejąca się baba, która ma za za dobrze.
Prawdopodobnie wdała się w jakieś romanse, takie paniusie zabijają przecież nudę, a nawet jeśli do tej pory na to nie wpadała, to za chwilę ja olśni i w tym temacie.
Będzie Ci wtedy łaziła po domu pół żywa z tęsknoty za boczniakiem, latała na kolejne kursy i terapię, Ciebie traktowała jako zło konieczne, a Ty będziesz zapierdalal, żeby zapewnić jej wszystko.
Potrzep nią finansowo."
Podziwiam ją, że przez kolejny miesiąc pisała dokładnie to samo w nadziei, że dotrze. Jak widać nie dotarło i pora pogodzić się z tym, że autor jest wysokiej klasy niedorobem, bo po prostu uwielbia być pod butem swojej "wspaniałej" małżonki. To jest ten typ, który lubi ponarzekać, lubi potwierdzić, że "rozumie", ale nic nie zrobi w kierunku polepszenia swojego losu.

Beko, z dobrych źródeł wiem, że Deszczu troszkę zmienił postrzeganie świata, w którym żyje.
Jest bardzo przystojnym facetem, ale do tej pory nawet tego nie wiedział. Na rynku matrymonialnym zniknąłby w pięć sekund.
Jemu po prostu bardzo zależy na rodzinie i byłby najszczęśliwszy na świecie, gdyby udało mu się pozostać z żoną, jednak na całkiem innych zasadach.
Jeśli mądrze to rozegra, a nos podpowiada mi, że zakumal o co chodzi, to może uda się im nie robić zadymy w życiu rodzinnym.
Ale fakt - ciężki z niego zawodnik.

Teraz rozumiem dlaczego tak bezsensownie produkujesz się w tym wątku. Oczywiście to nie ma żadnego znaczenia, bo ten facet jest niereformowalny.

605

Odp: Zrozumieć żonę

Beko, a ja znam troszkę więcej szczegółów i naprawdę uwierz mi - Deszczu dobrze rokuje.
Naprodukowalam się na jego wątku, jak chyba na żadnym innym, ale nie żałuję.
Będzie dobrze, naprawde.

606 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-26 20:25:33)

Odp: Zrozumieć żonę

A

ulle napisał/a:

Beko, a ja znam troszkę więcej szczegółów i naprawdę uwierz mi - Deszczu dobrze rokuje.
Naprodukowalam się na jego wątku, jak chyba na żadnym innym, ale nie żałuję.
Będzie dobrze, naprawde.

Szkoda, że to dla nas tajemnica big_smile
Bo jakoś ciężko uwierzyć... Deszczu był szczęśliwy przed kryzysem, a to nie wróci i dobrze, bo to nie było zdrowe.
Zabiłaś więc nam ćwieka i będziemy się gubić w domysłach sad

607 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-05-26 20:58:16)

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

A

ulle napisał/a:

Beko, a ja znam troszkę więcej szczegółów i naprawdę uwierz mi - Deszczu dobrze rokuje.
Naprodukowalam się na jego wątku, jak chyba na żadnym innym, ale nie żałuję.
Będzie dobrze, naprawde.

Szkoda, że to dla nas tajemnica big_smile
Bo jakoś ciężko uwierzyć... Deszczu był szczęśliwy przed kryzysem, a to nie wróci i dobrze, bo to nie było zdrowe.
Zabiłaś więc nam ćwieka i będziemy się gubić w domysłach sad


Wieko, ja sama nic nie wiem, bo przecież nie jestem wróżką. Niemniej jednak Deszczu naprawdę dobrze rokuje czy skończy sam, czy z rodziną, bez większego znaczenia. To znaczy w tym sensie, że bez większego znaczenia, że ma szansę stanąć tak mocno na nogi, że w każdym życiowym położeniu znajdzie więcej plusów niż minusów.
A jeśli się mylę? No cóż - też biorę na to poprawkę, ale na ten moment nie jest źle. Obym tylko nie zapeszyla.

608

Odp: Zrozumieć żonę
BEKAśmiechu napisał/a:

Oto co Ulle napisała dokładnie miesiąc temu na pierwszej stronie:
"Autorze, Twoja żona powoli się starzeje i zaczyna to do niej docierać. Na dodatek ta kobieta po prostu się NUDZI.
Ona kompletnie nie zna życia, bo cała prozę ogarniales i ogarniasz sam.
Przydałby się jej lekki a nawet cięższy wstrząs. Jak uspokoić osobę w histerii? Trzeba mocno uderzyć ja w policzek. Histeryk szybko wraca do równowagi.
Nie sugeruje Ci, że powinieneś odwinąć jej z liścia. Nie jesteś przecież damskim bokserem.
Sugeruje Ci jednak, żebyś przestał aż tak ułatwiać jej życie. Ta kobieta żyje jak paczek w maśle i dlatego w doopie jej się przewraca. Gdybyś pogonił ja do roboty i odciął od źródełka ona najpierw popadlaby w totalna rozpacz, a potem zebrałaby się do kupy i obudziłaby w sobie instynkt samozachowawczy idący we właściwym kierunku. A nie w kierunku jakichś durnot.
Głupoty od razu wywietrzyalyby jej ze łba.
Zupełnie niechcący zrobiłeś z niej mimoze i życiową kalekę.
Domyślam się, że jeśli poszłaby do ludzi, to ci, którzy twardo stąpają po ziemi szybko uznaliby ja za dziwaczkę.
Chodzi latami na jakieś kursy, terapie, czyta książki których i tak nie rozumie - człowieku, nie widzisz idiotyzmu w tym wszystkim?
Wszystko to, te jej fanaberie kosztują kupę kasy, na którą ty zapierniczasz, a w domu trzymasz pijawkę, która jakby tego było mało jeszcze krew zatruwa Ci od prawie dwóch lat albo i dłużej, tylko wcześniej nie była może aż tak upierdliwa i męcząca.
Starość idzie.
Nie ma niczego gorszego niż starzejąca się baba, która ma za za dobrze.
Prawdopodobnie wdała się w jakieś romanse, takie paniusie zabijają przecież nudę, a nawet jeśli do tej pory na to nie wpadała, to za chwilę ja olśni i w tym temacie.
Będzie Ci wtedy łaziła po domu pół żywa z tęsknoty za boczniakiem, latała na kolejne kursy i terapię, Ciebie traktowała jako zło konieczne, a Ty będziesz zapierdalal, żeby zapewnić jej wszystko.
Potrzep nią finansowo."
Podziwiam ją, że przez kolejny miesiąc pisała dokładnie to samo w nadziei, że dotrze. Jak widać nie dotarło i pora pogodzić się z tym, że autor jest wysokiej klasy niedorobem, bo po prostu uwielbia być pod butem swojej "wspaniałej" małżonki. To jest ten typ, który lubi ponarzekać, lubi potwierdzić, że "rozumie", ale nic nie zrobi w kierunku polepszenia swojego losu.

Wszystko spoko zajebiście opisałeś ten typ babek. Masz irytujące wyjazdy no ale ta kobietę zacnie opisałeś. Autor czy trudny przypadek pewnie tak ale to wrażliwy typ którego nauczono że słowo drugiej osoby ma znaczenie. Słusznie pisał jestemnormalny takie chore czasu. Wychowano całe pokolenie facetów bez "wzorców"a za to kobiety jako takie się tym zajęły. Wiadomo nie mam deszcza ale ile jest takich ludzi co ojcowie nieobecny bez znaczenia czy wyjazdy czy wódka czy inne takie . Mamusie wychowywały synów żeby nie byłi jak ci "okropni" ojcowie od których same nie były w stanie odejść. Chcąc nie chcąc wielu jaja straciło w domu. No ale byl grzeczny i z szkoły dobre oceny. Inna rzecz że takie wychowanie to idealny zer dla narcysek borderk itp . Umiejętnie manipulatke sprawia że facet nie podejmie żadnej decyzji puki ona tego nie zechce.Łatwo pisać po przeczytaniu kilku Red piłki że babki to takie a facet ma umiejętnie wzbudzać szacunek i być niedostępny plus reszta zasad gry. Nie wiem jak tam autor się ma ale ludzie są różni niektórzy bardzo wrażliwi lub bez poczucia własnej wartości. Bo i skod jak to pisze żona deszcza ma się nauczyć zwykły gość męskiej energii i " stanąć w męskim" jak wkoło były kobiety i zakazy. Jak dla mnie to z tego syfu nie wyjdzie. Tam ma to co szuka atencję uznanie , zachwyt jakie wspaniałe rady daje tym jej koleżankom

609

Odp: Zrozumieć żonę

Dziwnie się z komórki pisze coś ciogle ucina itp. Teraz terapia szokowa . Ograniczenia jej zachcianek ale czy autor powie jej że albo warsztaty albo rodzina. Nie wydaje mi się poczeka jak większość z nas na solidne lanie i wtedy zacznie się zmiana. Tylko czas gra jej korzyść  a jak przyjdzie co do czego to grono doradców jak maksymalnie z Deszcza wycisnąć zasobów przed odejściem ma. Ciekawe jest że jak czytam te wszystkie historie z moja włącznie to każdy ma żoną za takie nieporadne słabe i jak one by sobie miały poradzić a potem ech lepiej sobie radzą niż sporo ich byłych. Kobieta w stosunku do byłego zawsze tak sobie w głowie ułoży że zero poczucia winy .

610

Odp: Zrozumieć żonę

Słuchajcie, sprawa jest dość trudna dla mnie. Mam jednak pozwolenie od Deszczu, żeby napisać. Przyznaje się bez bicia, że trochę za bardzo pojechałam po żonie Deszczu.
Z tego, co on opisał wnioski nasuwały się jakby same - kobieta pijawka, bluszcz i na dodatek nawiedzona.
Wszystko to jest prawda, ale istnieją jednak pewne okoliczności, które zmuszają mnie do troszkę szerszego spojrzenia na te kobietę.
Deszczu zrobi wszystko, żeby pomóc żonie, jednak kompletnie nie wie, jak to zrobić.

Tak więc czytałam wielostronicowy list żony do Deszczu. List pisany był w wielkich emocjach, sporo było w nim histerii, niemniej jednak oprócz tego, że był on jednym wielkim oskarżeniem męża, oskarżeniem dosłownie za wszystko mnie zaniepokoiła inna rzecz.
Ta kobieta miewała i miewa myśli samobójcze i doszła już do takiego momentu, że w każdej chwili mogłaby wyjść z domu w samych kapciach i iść przed siebie bez celu.
Ma ona nieleczona depresję, nie obniżony nastrój, ona ma po prostu depresję, ale nigdy nie poszła do psychiatry, żeby leczyć się farmakologicznie, tylko wspiera się terapiami i nie radzi sobie z wiedzą, która tam słyszy. Wszystko rozumie na opak.
Deszczu czuje się poniekąd winnym tego, że doszło do takiego jej stanu i dlatego tak dlugo opierał się, by ostro ja potraktować.

Szczerze? Trochę straciłam pewność siebie w ocenie tej sytuacji i chociaż szkoda mi Deszczu ( naprawdę super człowiek), ale żony też mi żal i boję się, że narobi głupot.

Jest możliwość, żeby jeszcze raz spojrzeć na jego problem?

611

Odp: Zrozumieć żonę

Jest możliwość.
Wspierać Deszcza, pokazywać jak jest dobry i wspaniały i nic nie mówić o jego żonie.

Nie chcę teraz nawiązywać do listu, bo miałam takie przeczucia i dlatego nic w tej sytuacji nie było dla mnie czarno-białe.

My też się nieraz z psiapsiułami wspieramy, każda coś tam na swojego popsioczy, druga ją wsłucha, powie jej jaka jest wspaniała, jaka dobra, a żadna drugiej męża nie obrzydza i złego słowa na niego nie mówi. Na drugi raz się spotykamy to się te nasze chłopy wychwala i każda twierdzi, że swojego kocha, a ta druga przytakuje i wszyscy happy.

I tak bym to widziała.
A Deszcz niech trochę po wątkach polata, z ludźmi pogada, raz się pokłóci a raz pośmieje, i przestanie tylko w tym swoim dramacie pławić.

612

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Jest możliwość.
Wspierać Deszcza, pokazywać jak jest dobry i wspaniały i nic nie mówić o jego żonie.

Nie chcę teraz nawiązywać do listu, bo miałam takie przeczucia i dlatego nic w tej sytuacji nie było dla mnie czarno-białe.

My też się nieraz z psiapsiułami wspieramy, każda coś tam na swojego popsioczy, druga ją wsłucha, powie jej jaka jest wspaniała, jaka dobra, a żadna drugiej męża nie obrzydza i złego słowa na niego nie mówi. Na drugi raz się spotykamy to się te nasze chłopy wychwala i każda twierdzi, że swojego kocha, a ta druga przytakuje i wszyscy happy.

I tak bym to widziała.
A Deszcz niech trochę po wątkach polata, z ludźmi pogada, raz się pokłóci a raz pośmieje, i przestanie tylko w tym swoim dramacie pławić.

Liczyłam na to, że się odezwiesz, bo tak naprawdę byłaś chyba jedyna osobą, która starała się spojrzeć na tę żonę inaczej.

Wina Deszczu polega głównie na tym, że gdy ona zaczęła mówić mu o swoich problemach on bagatelizował to i żył spokojnie uważając, że w domu wszystko bez zmian i jest ok. Tymczasem ona mu gasła w oczach. Jest dzisiaj psychicznym wrakiem bez woli walki o cokolwiek. To co przeczytałam to jeden wielki krzyk rozpaczy i poddanie się totalne.
Deszczu na pewno zaraz się włączy, dużo pisaliśmy że sobą przez te dwa dni i chce wyciągnąć ja z dołka bo ją kocha ale ona odrzuca wszelkie jego próby, gdy on chce ją przytulić.

613

Odp: Zrozumieć żonę

To dlaczego nie zaprowadzi jej do psychiatry? Przecież nawet myśli samobójcze są nawet podstawą do leczenia stacjonarnego/przymusowego.
I Ulle nie dziw się że większość widziała jego żonę tak a nie inaczej.

614 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-05-27 21:41:36)

Odp: Zrozumieć żonę

Musi czuć się strasznie, jeśli nie daje się przytulić. Podejrzewam, że ciało to taki ostatni jej bastion, jej jedyna wartość niezależna od nikogo, to wszystko co jest tylko jej. Podobnie mają anorektycy - jedyna linia oporu to decydowanie o własnym ciele.
Nie  robić nic na siłę, nie przekraczać wyznaczonej granicy. Ważne by nie czuła się samotna i być przy niej.

Na przytulanie przyjdzie jeszcze czas.

615

Odp: Zrozumieć żonę
maku2 napisał/a:

To dlaczego nie zaprowadzi jej do psychiatry? Przecież nawet myśli samobójcze są nawet podstawą do leczenia stacjonarnego/przymusowego.
I Ulle nie dziw się że większość widziała jego żonę tak a nie inaczej.

Nie dziwię się temu wcale, ja sama też tak ja widziałam.

616

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Nie  robić nic na siłę, nie przekraczać wyznaczonej granicy.

Tylko kto tą granice wyznaczył?
On musi spowodować leczenie jej przez psychiatrę.

617

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:
maku2 napisał/a:

To dlaczego nie zaprowadzi jej do psychiatry? Przecież nawet myśli samobójcze są nawet podstawą do leczenia stacjonarnego/przymusowego.
I Ulle nie dziw się że większość widziała jego żonę tak a nie inaczej.

Nie dziwię się temu wcale, ja sama też tak ja widziałam.

Deszcz boi się poprosić ja by poszła do psychiatry, bo ona zdenerwuje się że sugeruje się chorobę psychivzns

618

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:
maku2 napisał/a:

To dlaczego nie zaprowadzi jej do psychiatry? Przecież nawet myśli samobójcze są nawet podstawą do leczenia stacjonarnego/przymusowego.
I Ulle nie dziw się że większość widziała jego żonę tak a nie inaczej.

Nie dziwię się temu wcale, ja sama też tak ja widziałam.

Deszcz boi się poprosić ja by poszła do psychiatry, bo ona zdenerwuje się że sugeruje się chorobę psychivzns

619

Odp: Zrozumieć żonę

No nie, Deszczu nie był i jest w stanie jej z tego wyciągnąć, sama się doprowadziła do tego stanu, żadna to jego wina.
Jest dorosła, a widząc męża ojcem zrobiła z siebie bezradną małą dziewczynkę. Jest DDA, więc swoją słabą psychikę "zawdzięcza" ojcu, a wszystkie psy wiesza na mężu.

Jedynie co może zrobić to namawiać na wizytę u psychiatry, ale na pewno bez efektu.

Ja na niej psów nie wieszałam, ale nie mam do niej zaufania, nie wierzę jej, więc nie wiem czy prawdą były te myśli samobójcze, czy tylko tak mówiła.

To ona teraz wszystkie psy wiesza na mężu, tylko nie wiem za jakie grzechy, bo naraz niemęski się zrobił. Za bardzo ją kochał, dlatego przez niego ma depresję, kuriozum.

Zresztą psychiatra powinien postawić diagnozę, ale jak całe życie praktycznie chodzi na terapię, ostatnio bardzo specyficzną, to widocznie wierzy, że to jej pomoże.

Deszczu może się tylko przyglądać.

620

Odp: Zrozumieć żonę

Ona ze swoim charakterem nigdy nie powinna wychodzić za marynarza od lat czuje się bardzo samotna i nie radzi sobie z tym.

621

Odp: Zrozumieć żonę

Ona wyznaczyła granicę i ona może ją z czasem przesunąć gdy poczuje się bezpiecznie.

Można rozmawiać o leczeniu, przekonywać i dawać psychiczne wsparcie, tylko trzeba robić to z wyczuciem. Najważniejsze żeby poczuła się ważna, potrzebna, ceniona i kochana. Żeby miała po co i dla kogo żyć.
Depresja to najczęściej złość skierowana do wewnątrz. Ona musi uporać się z tą złością.

622 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-27 22:12:51)

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Ona ze swoim charakterem nigdy nie powinna wychodzić za marynarza od lat czuje się bardzo samotna i nie radzi sobie z tym.

Mąż byłby w domu też by sobie nie radziła. Jak można mówić o samotności jak ma się dzieci, rodzinę, znajomych.

Majac męża na co dzień, kobiety bywają samotne, a te co są same, nie czują się samotne.
To jest tak jak z nudą, jedni w związku się nudzą, inni będąc samemu, nie.

Jedynie widać, że to uwielbienie męża ją uwierało. My tu niczego nie rozstrzygniemy, tym bardziej przyczyny tego stanu rzeczy, bo tego ona sama nie wie, a winnego zawsze najłatwiej znaleźć w partnerze.

623

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Ona wyznaczyła granicę i ona może ją z czasem przesunąć gdy poczuje się bezpiecznie.

Można rozmawiać o leczeniu, przekonywać i dawać psychiczne wsparcie, tylko trzeba robić to z wyczuciem. Najważniejsze żeby poczuła się ważna, potrzebna, ceniona i kochana. Żeby miała po co i dla kogo żyć.
Depresja to najczęściej złość skierowana do wewnątrz. Ona musi uporać się z tą złością.

Tylko w jaki sposób?

624

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ona wyznaczyła granicę i ona może ją z czasem przesunąć gdy poczuje się bezpiecznie.

Można rozmawiać o leczeniu, przekonywać i dawać psychiczne wsparcie, tylko trzeba robić to z wyczuciem. Najważniejsze żeby poczuła się ważna, potrzebna, ceniona i kochana. Żeby miała po co i dla kogo żyć.
Depresja to najczęściej złość skierowana do wewnątrz. Ona musi uporać się z tą złością.

Tylko w jaki sposób?

Ona to wszystko ma o czym pisze Agnes, ma po co i dla kogo żyć, więc nie ma tu żadnej recepty, jak ma się zachowywać Deszczu, po prostu tak jak czuje.
Karty są w jej ręku.

625

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:
ulle napisał/a:

Ona ze swoim charakterem nigdy nie powinna wychodzić za marynarza od lat czuje się bardzo samotna i nie radzi sobie z tym.

Mąż byłby w domu też by sobie nie radziła. Jak można mówić o samotności jak ma się dzieci, rodzinę, znajomych.

Majac męża na co dzień, kobiety bywają samotne, a te co są same, nie czują się samotne.
To jest tak jak z nudą, jedni w związku się nudzą, inni będąc samemu, nie.

Jedynie widać, że to uwielbienie męża ją uwierało. My tu niczego nie rozstrzygniemy, tym bardziej przyczyny tego stanu rzeczy, bo tego ona sama nie wie, a winnego zawsze najłatwiej znaleźć w partnerze.

Wieko, chyba niewiele wiesz o depresji.
Można czuć się strasznie samotnym w tłumie, jeśli nie czujesz, że jesteś ważna dla otaczających Cię ludzi.
Samotność w związku to najgorszy rodzaj samotności.

626

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Ona wyznaczyła granicę i ona może ją z czasem przesunąć gdy poczuje się bezpiecznie.

Można rozmawiać o leczeniu, przekonywać i dawać psychiczne wsparcie, tylko trzeba robić to z wyczuciem. Najważniejsze żeby poczuła się ważna, potrzebna, ceniona i kochana. Żeby miała po co i dla kogo żyć.
Depresja to najczęściej złość skierowana do wewnątrz. Ona musi uporać się z tą złością.

Ok, tylko ona jest zaburzona i jej granice są strasznie płynne.
Deszczu nic sam nie zrobi.

Deszczu idź do psychiatry i pogadaj co można z tym zrobić.

627 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-05-27 23:03:45)

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:
ulle napisał/a:

Ona ze swoim charakterem nigdy nie powinna wychodzić za marynarza od lat czuje się bardzo samotna i nie radzi sobie z tym.

Mąż byłby w domu też by sobie nie radziła. Jak można mówić o samotności jak ma się dzieci, rodzinę, znajomych.

Majac męża na co dzień, kobiety bywają samotne, a te co są same, nie czują się samotne.
To jest tak jak z nudą, jedni w związku się nudzą, inni będąc samemu, nie.

Jedynie widać, że to uwielbienie męża ją uwierało. My tu niczego nie rozstrzygniemy, tym bardziej przyczyny tego stanu rzeczy, bo tego ona sama nie wie, a winnego zawsze najłatwiej znaleźć w partnerze.

Wieko, chyba niewiele wiesz o depresji.
Można czuć się strasznie samotnym w tłumie, jeśli nie czujesz, że jesteś ważna dla otaczających Cię ludzi.
Samotność w związku to najgorszy rodzaj samotności.

Niewiele wiem o depresji, to fakt.

Ale żona Deszczu, była dla niego bardzo ważna, widać, że aż za bardzo...więc to jest pokłosie dzieciństwa.

628

Odp: Zrozumieć żonę

Dziękuję za każdy punkt widzenia.

Na tą depresję zwróciła uwagę ulle, miesiąc temu zwróciła też szwagierka, która zna ją przecież osobiście i widzi co się dzieje. Ja żonie nie sugerowałem tego, bo jakakolwiek niewygodna prawda w jej kierunku w tej chwili odbierana jest przez nią jak agresja i taką samą agresją reaguje, a do tego jest przy tym wszystkim niezwykle wrażliwą i delikatną osobą (zawsze taka była). Myślę, że nawet gdybym jej powiedział o psychiatrze w kontekście myśli samobójczych, i gdybym nawet powiedział, że przecież sam byłem u psychiatry miesiąc temu po proszki to i tak by uznała, że próbuję zrobić z niej histeryczkę i wariatkę.

Agnes76 napisał/a:

Musi czuć się strasznie, jeśli nie daje się przytulić. Podejrzewam, że ciało to taki ostatni jej bastion, jej jedyna wartość niezależna od nikogo, to wszystko co jest tylko jej. Podobnie mają anorektycy - jedyna linia oporu to decydowanie o własnym ciele.
Nie  robić nic na siłę, nie przekraczać wyznaczonej granicy. Ważne by nie czuła się samotna i być przy niej.

Na przytulanie przyjdzie jeszcze czas.

Agnes: ja staram się żyć normalnie mimo wszystko, ale jest to bardzo trudne. To jest takie uczucie, jakby się miało jakieś długie gumowe szelki, które pozwalają Ci uciec od problemu i zapomnieć. Przez chwilę jest dobrze, oddalasz się od tego, ale w końcu dochodzisz do momentu, gdzie już guma nie rozciągnie się dalej i zawija Cię z trzaskiem na start... Na siłę też nic nie robię, granic nie przekraczam, tyle że ona mi komunikuje, że potrzebuje wolności i przestrzeni, żeby wiedzieć czego chce. Pisałem jak kilkanaście dni temu powiedziała, że żal jest jej tego i bardzo chciałaby poczuć to co czuła z powrotem, ale nie potrafi. Ja jej wtedy powiedziałem, że bez względu na to co będzie to nigdy nie będę jej wrogiem i zawsze może na mnie liczyć (co mogło być wtedy i być może teraz też jest przez niektórych odczytywane jako naiwność i frajerstwo z mojej strony).

Jest w niej na mnie tyle gniewu, że on aż kipi, tyle że większość to nie są moje zasługi. Całkiem niedawno uświadomiłem sobie, że sterują tym też nie moje ciężary, które noszę na plecach latami - ciężar jej ojca alkoholika, który był na przemian najcudowniejszym człowiekiem na ziemi i oprawcą bez jakichkolwiek uczuć. Ona ma tą świadomość i próbowała uwolnić mnie od tego na licznych terapiach, ustawieniach hellingerowskich itd., tyle... że nie udało jej się to i ja wciąż płacę za to wysoką cenę. Wspominałem pewnie, jak pierwszy raz 4 lata temu po alkoholu nawrzeszczałem na nią (choć to ona pierwsza zaczęła na mnie krzyczeć) - powiedziała, że to właśnie wtedy zaczęło w niej coś pękać. Całkiem niedawno dołączył drugi ciężar, gdy skonfliktowała się tym razem z moim ojcem i teraz mam drugi worek kamieni dla równowagi.

maku: też myślałem, żeby poradzić się psychiatry, tyle czy można cokolwiek zrobić, gdy osoba zainteresowana nie chce?

629

Odp: Zrozumieć żonę

Depresja to straszna choroba, na którą choruje (jawnie lub ukrycie) wiele osób. I namówić kogoś na terapię jest po prostu trudno, zwłaszcza żonę.
Ja swoją namówiłem, jak jej objawy wskazywały już na zawał, skończyło się szpitalem. Wcześniej jakiekolwiek sugestie terapii - jak grochem o ścianę. Wsparcie, docenianie, ogarnianie życia przez kilka wcześniejszych lat (żeby zdjąć z niej wszelkie możliwe źródła stresu) - bez efektu na dłuższą metę, wciąż odmowa jakiejkolwiek interakcji choćbym stanął na głowie. Jak trochę się podniosła po półrocznej kuracji proszkami i zaczęła wychodzić z domu, to rozwiązała temat skokiem w bok, kłamstwami, manipulacją i całą serią bardzo toksycznych zachowań.
Jeśli żona Deszczu z nim na ten temat rozmawia (face2face czy w listach - obojętne), to dla mnie woła o pomoc. I mam dużą nadzieję, że jak Deszczu zaproponuje jej np. wspólną terapię (chociażby przedstawiając to żonie w taki sposób, że dzięki temu on dowie się, jak może jej pomóc itd. itp.), to ona mogłaby się zgodzić.
A jeśli nie, to (opierając się tylko i wyłącznie na moich doświadczeniach, co może być błędem) sugerowałbym zmusić ją do terapii, bo lepiej nie będzie (nie wiem jak, u nas przez różne problemy i obciążenia "zewnętrzne" nie spodziewałem się, że jest aż tak źle i wspierałem zamiast wymusić wcześniej pewne rzeczy - tak to teraz widzę).
Podstawą każdej terapii jest chęć pacjenta do leczenia i pracy nad sobą - to nie ortopedia, w której lekarz nastawia złamaną nogę i z głowy.

630

Odp: Zrozumieć żonę
WindyBoy napisał/a:

I mam dużą nadzieję, że jak Deszczu zaproponuje jej np. wspólną terapię (chociażby przedstawiając to żonie w taki sposób, że dzięki temu on dowie się, jak może jej pomóc itd. itp.), to ona mogłaby się zgodzić.
A jeśli nie, to (opierając się tylko i wyłącznie na moich doświadczeniach, co może być błędem) sugerowałbym zmusić ją do terapii, bo lepiej nie będzie (nie wiem jak, u nas przez różne problemy i obciążenia "zewnętrzne" nie spodziewałem się, że jest aż tak źle i wspierałem zamiast wymusić wcześniej pewne rzeczy - tak to teraz widzę).
Podstawą każdej terapii jest chęć pacjenta do leczenia i pracy nad sobą - to nie ortopedia, w której lekarz nastawia złamaną nogę i z głowy.

Rok temu byliśmy na wspólnej terapii, nie wiem czy pomagała, bo po miesiącu pojechaliśmy na wycieczkę, gdzie sami jakoś zdołaliśmy się wtedy na nowo zbliżyć. Dzisiaj żona absolutnie nie chce słyszeć o wspólnej terapii, mało tego - powiedziała, że wtedy gdyby jeszcze ze 2 razy poszła to już by podjęła decyzję o rozwodzie, bo tak ją terapeutka głaskała po głowie. Po tym wszystkim zaczęła chodzić na inną terapię, na którą chodzi do dzisiaj, ale czy jej w czymś ona pomaga - wątpię. Ja się zastanawiam dlaczego psycholog jej tam w takim razie nie wysyła do psychiatry? Gdy ja miesiąc temu poszedłem do mojej to przy pierwszej wizycie już powiedziała, że mam iść po proszki i przyjść za 3 tygodnie jak będą już działać.

Odp: Zrozumieć żonę

off top.
Ile kosztuje 1 h u terapeuty?.
ile h tygodniowo musi trwac terapia?
czy dostaje sie jakies rozliczenie efektów koncowych....czy kto kolwiek ma nand tym businessem jakas kontrole,?
Tak sie zastanawiam po paru Copa-Libre czy nie wejsc na pol grzyba w ten business .
Znalesc forumowicza bez zadnej przebytej terapii to jak trafic 6ke w totka;)

Moze sa tu zatem jakies 6stki? smile))))

632

Odp: Zrozumieć żonę

Jesli to sie liczy to ja bylam na dwoch konsultacjach, ale na terapii nie. Wywinelam sie rowniez od terapii dla ofiar przemocy, bo mi nie bedzie zaden obcy czlowiek, ktory zna historie po lebkach wmawial jak sie czuje. Taaa... Pick me girl znowu wyjdzie, ze jestem.

Ciezko miec inne zdanie od narracji glownej co po tym watku rowniez widac, gdyz nie tylko Agnes musiala tu sie bronic ze swoja osamotniona opinia, bo i ja mialam inna za ktora dostalam niezasluzone baty, a i kolejne przypieranie do muru przez niektorych... Mniejsza. Tyle Cie zatem ominelo Deszczu... Mogles mnie i Agnes obronic, a smielej bysmy Ci napisaly ale skoro cena jest podduszanie a nie ma slowa otuchy... Bezradnosc.

Czytalam wszystko ale nieraz mnie naciagalo na rzyganie, szczerze. I swiadomosc, ze swobodnie wyrazone zdanie zostanie znowu wziete na zakladnika to w obliczu wielu problemow i bezsilnosci czlowiek chowa sie w skorupke i patrzy jak na jakies igrzyska kombinujac jak do Ciebie dotrzec z czyms chociazby do przemyslenia i jak to napisac w ogole... Ale napisalam, ze moze to prosba, ze moze nie umie juz tak zyc, ze tez jestes duchowym stworzeniem. Nie rozumiem tego pojazdu tutaj na sprawy duchowe i kojarzenie ich jedynie z oszustami. To nie jest obiektywne. To jest dla wielu krzywdzace i wstretne podejscie. Juz przypominalam tu komus, ze temat tego watku brzmi "zrozumiec zone", ale to nie wazne jesli probuje sie wlasnie to zrobic. Bezpieczniej napierdzielac w czlowieka, ktorego sie nie rozumie...o ironio.

Jesli inni uzytkownicy spokornieja to byc moze dostaniesz szersze spektrum rad i sam zdecydujesz co jest warte uwagi.

Mnie ruszyl opis jej placzu, kiedy zalala Ci lzami nogawki... Wzruszylo mnie to, bo byles przy niej wtedy... Przy mnie nikogo takiego nie bylo a wiem jaki to bol...Jakis czas temu sama padlam na podloge w srodku nocy i wylam na glos jak dziecko zalewajac lzami podloge... Czlowiek sam czasem nie wie, dlaczego a co dopiero inni maja wiedziec? Dochodzi do przesilenia. Na codzien czlowiek stara sie byc silnym, stawiac czola problemom, byc oparciem dla dzieci... a kto jest oparciem dla niego? Dzien za dniem jestes twarda... Musisz. Cos cie gnebi... Ale spychasz to. Masz rozne mantry, powiedzonka. Wiesz co jest sluszne. Robisz to... A jednak cialo mowi "nieeee!!! Nie obchodzi mnie co sluszne! Obchodzi mnie prawda!!!!!!!!" I wtedy uswiadamiasz sobie, ze... jestes niewaznym pylem marnym, ktorym nikt sie nie przejmuje, wszyscy tylko oczekuja, gadaja, wymagaja, stawiaja poprzeczke, niby chca dobrze, wstawaj... No ale czasem czlowiek chce polezec i powyc.

Odniose sie do jednej kwestii, ktora chcialam wczesniej poruszyc ale nie zrobilam tego. Byc moze czekalam na lepszy czas. Otoz w zyciu kobiety sa bramy... Jest brama, gdy konczy sie dzieci stwo... Zabawki przestaja nas interesowac... Dziwne uczucie. Zaczynaja nas interesowac chlopcy.  Miesiaczka i the sprawy. Potem mlodosc. Pierwszy seks, pierwszy zawod milosny. Potem jest czas na dzieci... A potem... A potem co? Czas na rozwoj. Czas na siebie. Czas na kariere. Czas na jakies inne osiagniecia. Twoja zona stoi przed ta brama- tak uwazam. To bardzo wazna brama. Na poczatek radze uszanowac ten czas oczywiscie nie rezygnujac z szacunku do siebie. Po prostu nie traktuj jej jak krowy, ktora kupiles i jest Twoja i ma dawac mleko, bo jak nie to zla krowa. Masz tyle mozliwosci by dac jej wolnosc nie rezygnujac z relacji... To tak w skrocie, bo o zesz Panie Najswietszy, jak pisac na tym nowym telefonie... Bez polskich znakow, wybaczcie.

633 Ostatnio edytowany przez ulle (2022-05-28 07:11:20)

Odp: Zrozumieć żonę
WindyBoy napisał/a:

Depresja to straszna choroba, na którą choruje (jawnie lub ukrycie) wiele osób. I namówić kogoś na terapię jest po prostu trudno, zwłaszcza żonę.
Ja swoją namówiłem, jak jej objawy wskazywały już na zawał, skończyło się szpitalem. Wcześniej jakiekolwiek sugestie terapii - jak grochem o ścianę. Wsparcie, docenianie, ogarnianie życia przez kilka wcześniejszych lat (żeby zdjąć z niej wszelkie możliwe źródła stresu) - bez efektu na dłuższą metę, wciąż odmowa jakiejkolwiek interakcji choćbym stanął na głowie. Jak trochę się podniosła po półrocznej kuracji proszkami i zaczęła wychodzić z domu, to rozwiązała temat skokiem w bok, kłamstwami, manipulacją i całą serią bardzo toksycznych zachowań.
Jeśli żona Deszczu z nim na ten temat rozmawia (face2face czy w listach - obojętne), to dla mnie woła o pomoc. I mam dużą nadzieję, że jak Deszczu zaproponuje jej np. wspólną terapię (chociażby przedstawiając to żonie w taki sposób, że dzięki temu on dowie się, jak może jej pomóc itd. itp.), to ona mogłaby się zgodzić.
A jeśli nie, to (opierając się tylko i wyłącznie na moich doświadczeniach, co może być błędem) sugerowałbym zmusić ją do terapii, bo lepiej nie będzie (nie wiem jak, u nas przez różne problemy i obciążenia "zewnętrzne" nie spodziewałem się, że jest aż tak źle i wspierałem zamiast wymusić wcześniej pewne rzeczy - tak to teraz widzę).
Podstawą każdej terapii jest chęć pacjenta do leczenia i pracy nad sobą - to nie ortopedia, w której lekarz nastawia złamaną nogę i z głowy.

U Ciebie Windy zadziałało to więc tak, że byłeś z nią w najgorszym dla niej czasie, wspierales i znosiłes wiele, bo wiedziałeś, że jej stan, to nie jej podłość czy złośliwość, tylko po prostu stan chorobowy, depresja. O takich rzeczach bliska osoba po prostu wie. Wtedy nie chciała jednak pójść do psychiatry.
W końcu doszło do tego, że ona prawie dostała zawału, wylądowała w szpitalu i zaczęto leczyć ja także na depresję. Leczyła się pół roku, a gdy jako tako doszła do siebie, to poczuła wiatr w zaglach i znalazła boczniaka. Zaczęły się kłamstwa i intrygi nie z tej ziemi.
Okropna historia.
Czy nie jest więc tak, że osoba wspierająca kogoś w bardzo ciężkich dla tego kogoś czasach np przy wychodzeniu z jakiegoś nałogu, z depresji, na koniec zostaje porzucona jak wyciśnięta gąbka, bo już jest niepotrzebna?
Nie warto więc pomagać, gdyż samemu kończy się źle, a o wdzięczności nie ma mowy?
Początek choroby psychicznej żony Windego doprowadził w konsekwencji do rozwalenia rodziny, małżeństwa.
Czego zatem może spodziewać się Deszczu przy założeniu, że jakimś cudem udałoby mu się zaciągnąć żonę do psychiatry, leczenie powiodłoby się, to na koniec co dostałby Deszczu w zamian?

Bo załóżmy, że Deszczu zamiast dziękuję na koniec dostałby z liścia, jak Windy i wielu innych ludzi, którzy przeżyli podobną sytuację, to jak miałby ustawić się do problemów zdrowotnych żony teraz?
Myśleć ok, pomogę jak potrzebującemu człowiekowi bez liczenia na wdzięczność, czy też lepiej w ogóle nie powinien bawić się w takiego rzeczy, jakby z góry wiedząc, że potem to on wyląduje w jej dołku?

Po przeczytaniu postu Windego i generalnie wiedząc, że faktycznie istnieje takie zjawisko, że jak pomoże się choremu np na depresję, to na koniec samemu kończy się w dołku tegoż chorego, doszłam do wniosku, że chyba bym nie pomogła, bo ja dziękuję, żebym najpierw miała stawać na głowie dla kogoś, a potem dostać w cztery litery. A kto wtedy pomogłby mnie?
Szybko powstałaby kolejka z wyleczonych i chorych pomocników.

Zmierzam więc do tego czy istnieje szansa na to, że Deszczu odzyska swoją żonę sam nie kończąc źle?
Prawdę mówiąc on już teraz bierze leki zapisane przez psychiatrę, bo psycholog w pierwszym rzędzie wysłał go właśnie do psychiatry.

Ja dostaję już od tej sprawy lekkiego kręcka, więc co musi czuć Deszczu i jego żona?

634 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2022-05-28 07:46:13)

Odp: Zrozumieć żonę

Jasne, że ma depresje - dlatego spotyka się za miastem z koleżankami. Jasne, że ma zahamowania przed kontaktem fizycznym z autorem - dlatego założyła spiralę. Jakoś dziwnym trafem w wielu wątkach że zdrada w tle pojawiają się wrozki, depresje, niechęć do zbliżeń. Później okazuje się, że depresja pojawia się w konkretnych momentach - wtedy kiedy mąż jest blisko. Oczywiście Deszczu teraz będzie chłonął to co napisały dziewczyny wczoraj wieczorem, bo w tej wersji nadal może "uratować" swoja uduchowioną zone. Dla mnie to zwykle pierdolenie i nieliczenie się z faktami. Oczywiście możesz iść do szeptuchy czy wrozki, a za odpowiednią opłatą powiedzą Ci co chcesz usłyszeć.

635

Odp: Zrozumieć żonę

Pomyślałam, że skoro już się tak porobiło, to powinna w jakimś skrócie wyjaśnić Wam, jakie żona ma zarzuty wobec Deszczu.
Deszczu, zrobię to delikatnie bez wchodzenia z brudnymi buciorami.

Oto one:
- że jest przeraźliwie samotna i od lat nie czuje żadnego wsparcia od nikogo, od męża przede wszystkim,
- on realizuje się we wspaniałej pracy, która wykonuje tylko dla siebie, jeździ po całym świecie i potem gdy przyjeżdża robi z siebie pępek świata i opowiada o swoich przygodach, a wszyscy patrzą na niego w zachwycie,
- ona przez wszystkie lata nigdzie nie pojechała, siedzi w domu, a jedyny jej urlop gdy pojechała na kilka dni do koleżanki,
- gdy mąż jest w domu ona nadskakiwnala mu i teraz czuje się jakby wykonywała obowiązki ponad miarę jako służąca, w zamian mąż jej nadskakiwania przyjmował jako coś oczywistego, nie widziała uznania ani wdzięczności,
- nie jest nic winna mężowi w kwestii finansowej, ponieważ ona też ciężko pracowała prowadząc dom, dzieci i ogród,
- nie zgadza się z tym, że trwonił a pieniądze i żyli ponad stan, bo w porównaniu do innych znajomych żyli normalnie, a nawet gorzej niż oni,
- że mąż myśli tylko o kasie, o emeryturze, a ona uważa, że inne sprawy są ważniejsze np okazywanie szacunku,
- że czasem szła do kosmetyczki i tyle oto się niby nachapala z tego małżeństwa u teraz żałuje, że była taka głupia, bo miałaby coś teraz, a tak odejdzie z niczym,
- jest tak nieszczęśliwa, że umiera za życia i wolałaby umrzeć niż wrócić do starego porządku,
- z jej strony to koniec, bo ona doszła do ściany i dlatego zwraca mężowi wolność, żeby robił, co chce i prosi go, żeby on też oddał jej wolność, bo ona umrze żyjąc z nim dalej,
- że dopiero po latach udało się jej nauczyć dzieci, by chociaż dziękuję jej powiedziały,
- uważa że zmarnowała 20 lat życia i czuje się jak wielki życiowy przegryw,
- że były sytuację, gdy mąż traktował ją z wyższością i lekceważeniem i ona żyje jak na jakiejś bombie,
- nie chce sypiać z nim, bo wszystko w niej umarło, nie ma nadziei ani chęci i czuje się jak seks zabawka. Gdy mąż jest blisko onA czuje, jakby była zamrożona,
- że chce umrzeć i nie wie, co dalej, bo ze swojej strony nie ma nic do zaoferowania, że w każdej chwili może opuścić rodzinę wychodząc w kapciach prosto przed siebie bez celu,
- że całe ich życie zawsze kręciło się wokół męża, a ona stała w jego cieniu,
- że przez lata nie potrafiła nazwać tego w czym jest i co jej dolega, ale teraz już wie, tylko że dalej szuka samej siebie i nie wie, do czego ja to doprowadzi,
- gdy zaczęła już tak strasznie cierpiec i mówiła o tym mężowi, to on bagatelizował jej problemy zwracając się jak do dziecka, a ona schła na jego oczach,
- że nic ja już nie obchodzi i na niczym jej nie zależy, bo ona potrzebuje tylko przestrzeni, żeby w ogóle nic oddychać.

Itd, były jeszcze pomniejsze zarzuty.
Krzyk rozpaczy, histeria i sto procent oskarżeń w kierunku męża. List pisany w emocjach, prawie byle jak, jakby dostała szału i jak najszybciej chciała wylać wiadro pomyj na męża.
Jest to do granic możliwości umordowana życiem kobieta, jakby zagubiona we mgle.
Ona nie wie, co stanie się z nią dalej, ale jedno wie, nigdy już nie wróci do starego życia, bo prędzej wolałaby umrzeć.

636

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:

maku: też myślałem, żeby poradzić się psychiatry, tyle czy można cokolwiek zrobić, gdy osoba zainteresowana nie chce?

Po pierwsze idź na początek sam i pogadaj jak można i co można w tej sprawie zrobić.
Po drugie wielu chorych uważa że nic im nie jest - czasem kończy się to przymusowym doprowadzeniem do szpitala.
Czasem naprawdę im nic nie jest i tylko udają żeby osiągnąć swój cel.

Boisz się teraz ale nie boisz się że jeśli nic nie zrobisz to może pewnego dnia w trybie pilnym będziesz wzywał pogotowie?

Ale musisz też wiedzieć że czasem nic nie można zrobić.

637

Odp: Zrozumieć żonę
ulle napisał/a:

Pomyślałam, że skoro już się tak porobiło, to powinna w jakimś skrócie wyjaśnić Wam, jakie żona ma zarzuty wobec Deszczu.
Deszczu, zrobię to delikatnie bez wchodzenia z brudnymi buciorami.

Oto one:
- że jest przeraźliwie samotna i od lat nie czuje żadnego wsparcia od nikogo, od męża przede wszystkim,
- on realizuje się we wspaniałej pracy, która wykonuje tylko dla siebie, jeździ po całym świecie i potem gdy przyjeżdża robi z siebie pępek świata i opowiada o swoich przygodach, a wszyscy patrzą na niego w zachwycie,
- ona przez wszystkie lata nigdzie nie pojechała, siedzi w domu, a jedyny jej urlop gdy pojechała na kilka dni do koleżanki,
- gdy mąż jest w domu ona nadskakiwnala mu i teraz czuje się jakby wykonywała obowiązki ponad miarę jako służąca, w zamian mąż jej nadskakiwania przyjmował jako coś oczywistego, nie widziała uznania ani wdzięczności,
- nie jest nic winna mężowi w kwestii finansowej, ponieważ ona też ciężko pracowała prowadząc dom, dzieci i ogród,
- nie zgadza się z tym, że trwonił a pieniądze i żyli ponad stan, bo w porównaniu do innych znajomych żyli normalnie, a nawet gorzej niż oni,
- że mąż myśli tylko o kasie, o emeryturze, a ona uważa, że inne sprawy są ważniejsze np okazywanie szacunku,
- że czasem szła do kosmetyczki i tyle oto się niby nachapala z tego małżeństwa u teraz żałuje, że była taka głupia, bo miałaby coś teraz, a tak odejdzie z niczym,
- jest tak nieszczęśliwa, że umiera za życia i wolałaby umrzeć niż wrócić do starego porządku,
- z jej strony to koniec, bo ona doszła do ściany i dlatego zwraca mężowi wolność, żeby robił, co chce i prosi go, żeby on też oddał jej wolność, bo ona umrze żyjąc z nim dalej,
- że dopiero po latach udało się jej nauczyć dzieci, by chociaż dziękuję jej powiedziały,
- uważa że zmarnowała 20 lat życia i czuje się jak wielki życiowy przegryw,
- że były sytuację, gdy mąż traktował ją z wyższością i lekceważeniem i ona żyje jak na jakiejś bombie,
- nie chce sypiać z nim, bo wszystko w niej umarło, nie ma nadziei ani chęci i czuje się jak seks zabawka. Gdy mąż jest blisko onA czuje, jakby była zamrożona,
- że chce umrzeć i nie wie, co dalej, bo ze swojej strony nie ma nic do zaoferowania, że w każdej chwili może opuścić rodzinę wychodząc w kapciach prosto przed siebie bez celu,
- że całe ich życie zawsze kręciło się wokół męża, a ona stała w jego cieniu,
- że przez lata nie potrafiła nazwać tego w czym jest i co jej dolega, ale teraz już wie, tylko że dalej szuka samej siebie i nie wie, do czego ja to doprowadzi,
- gdy zaczęła już tak strasznie cierpiec i mówiła o tym mężowi, to on bagatelizował jej problemy zwracając się jak do dziecka, a ona schła na jego oczach,
- że nic ja już nie obchodzi i na niczym jej nie zależy, bo ona potrzebuje tylko przestrzeni, żeby w ogóle nic oddychać.

Itd, były jeszcze pomniejsze zarzuty.
Krzyk rozpaczy, histeria i sto procent oskarżeń w kierunku męża. List pisany w emocjach, prawie byle jak, jakby dostała szału i jak najszybciej chciała wylać wiadro pomyj na męża.
Jest to do granic możliwości umordowana życiem kobieta, jakby zagubiona we mgle.
Ona nie wie, co stanie się z nią dalej, ale jedno wie, nigdy już nie wróci do starego życia, bo prędzej wolałaby umrzeć.

Moze daj sobie na wstrzymanie, bo to co robisz teraz w tym wątku to wyższy poziom absurdu. Jesteś skrajnie nieobiektywna.

638

Odp: Zrozumieć żonę
BEKAśmiechu napisał/a:
ulle napisał/a:

Pomyślałam, że skoro już się tak porobiło, to powinna w jakimś skrócie wyjaśnić Wam, jakie żona ma zarzuty wobec Deszczu.
Deszczu, zrobię to delikatnie bez wchodzenia z brudnymi buciorami.

Oto one:
- że jest przeraźliwie samotna i od lat nie czuje żadnego wsparcia od nikogo, od męża przede wszystkim,
- on realizuje się we wspaniałej pracy, która wykonuje tylko dla siebie, jeździ po całym świecie i potem gdy przyjeżdża robi z siebie pępek świata i opowiada o swoich przygodach, a wszyscy patrzą na niego w zachwycie,
- ona przez wszystkie lata nigdzie nie pojechała, siedzi w domu, a jedyny jej urlop gdy pojechała na kilka dni do koleżanki,
- gdy mąż jest w domu ona nadskakiwnala mu i teraz czuje się jakby wykonywała obowiązki ponad miarę jako służąca, w zamian mąż jej nadskakiwania przyjmował jako coś oczywistego, nie widziała uznania ani wdzięczności,
- nie jest nic winna mężowi w kwestii finansowej, ponieważ ona też ciężko pracowała prowadząc dom, dzieci i ogród,
- nie zgadza się z tym, że trwonił a pieniądze i żyli ponad stan, bo w porównaniu do innych znajomych żyli normalnie, a nawet gorzej niż oni,
- że mąż myśli tylko o kasie, o emeryturze, a ona uważa, że inne sprawy są ważniejsze np okazywanie szacunku,
- że czasem szła do kosmetyczki i tyle oto się niby nachapala z tego małżeństwa u teraz żałuje, że była taka głupia, bo miałaby coś teraz, a tak odejdzie z niczym,
- jest tak nieszczęśliwa, że umiera za życia i wolałaby umrzeć niż wrócić do starego porządku,
- z jej strony to koniec, bo ona doszła do ściany i dlatego zwraca mężowi wolność, żeby robił, co chce i prosi go, żeby on też oddał jej wolność, bo ona umrze żyjąc z nim dalej,
- że dopiero po latach udało się jej nauczyć dzieci, by chociaż dziękuję jej powiedziały,
- uważa że zmarnowała 20 lat życia i czuje się jak wielki życiowy przegryw,
- że były sytuację, gdy mąż traktował ją z wyższością i lekceważeniem i ona żyje jak na jakiejś bombie,
- nie chce sypiać z nim, bo wszystko w niej umarło, nie ma nadziei ani chęci i czuje się jak seks zabawka. Gdy mąż jest blisko onA czuje, jakby była zamrożona,
- że chce umrzeć i nie wie, co dalej, bo ze swojej strony nie ma nic do zaoferowania, że w każdej chwili może opuścić rodzinę wychodząc w kapciach prosto przed siebie bez celu,
- że całe ich życie zawsze kręciło się wokół męża, a ona stała w jego cieniu,
- że przez lata nie potrafiła nazwać tego w czym jest i co jej dolega, ale teraz już wie, tylko że dalej szuka samej siebie i nie wie, do czego ja to doprowadzi,
- gdy zaczęła już tak strasznie cierpiec i mówiła o tym mężowi, to on bagatelizował jej problemy zwracając się jak do dziecka, a ona schła na jego oczach,
- że nic ja już nie obchodzi i na niczym jej nie zależy, bo ona potrzebuje tylko przestrzeni, żeby w ogóle nic oddychać.

Itd, były jeszcze pomniejsze zarzuty.
Krzyk rozpaczy, histeria i sto procent oskarżeń w kierunku męża. List pisany w emocjach, prawie byle jak, jakby dostała szału i jak najszybciej chciała wylać wiadro pomyj na męża.
Jest to do granic możliwości umordowana życiem kobieta, jakby zagubiona we mgle.
Ona nie wie, co stanie się z nią dalej, ale jedno wie, nigdy już nie wróci do starego życia, bo prędzej wolałaby umrzeć.

Moze daj sobie na wstrzymanie, bo to co robisz teraz w tym wątku to wyższy poziom absurdu. Jesteś skrajnie nieobiektywna.


Staram się być obiektywna, ale przyznaję, że ta sprawa przerasta mnie.
Dzisiaj zresztą wyjeżdżam na tydzień i faktycznie może w ogóle powinnam odpocząć od forum ( za dużo emocji), ale jakby na zakończenie moich niezbyt udanych występów na tym wątku chce jeszcze coś napisać, żeby ewentualna dyskusja była jak najbardziej merytoryczną i korzystna dla Deszczu.

639

Odp: Zrozumieć żonę

Mimo wszystko, jeśli ktoś by taką całą listę skarg i zażaleń wystawił, to przesiałbym to wszystko przez sito emocji, które kogoś trawią w momencie wyrzucania tego z siebie.

640

Odp: Zrozumieć żonę

No i Deszczu został katem,oprawcą,sadystą,ciemiężycielem.Jak dla mnie ona jest chora psychicznie.Tylko oddział zamknięty może coś jeszcze dać.

641

Odp: Zrozumieć żonę

Deszczu, tak w skrócie, bo teraz nie jestem w stanie dużo pisać.
1.Jeśli pisze do Ciebie list to znaczy, że walczy, chce to wszystko poukładać i jeszcze jej zależy. Nie jest najgorzej, tylko zaniedbać tego nie wolno.
2. Ona już nic nie musi, bo nie ma powodów aby cokolwiek musieć. Dzieci podchowane, mąż samodzielny i radę sobie da, i wreszcie ona już może tylko chcieć. Nie musi się leczyć, nie musi się naprawiać, nie musi już tak żyć.
3.W depresji wszystko jest wyolbrzymione, drobna rzecz z przeszłości urasta do niebotycznych rozmiarów. Ty się nie wdawaj w dyskusję, czy to 'coś'  było naprawdę takie duże, bo teraz  jest dla niej takie wielkie. Jak depresja przejdzie wszystko wróci do swoich rozmiarów i znaczenia.
4. Staraj się ogarnąć główny przekaz, bez wdawania się w dyskusję czy coś działo się 3 razy czy 50 razy, bo to nie jest istotne. Złap kontekst o czym mówi. Niech się wygada, wyrzuca tą złość, ten gniew. Musiała czuć, że jej nie słuchasz i nie może Ci powiedzieć czego chce, skoro napisała.
list.
5. Pieniądze to ostatnia rzecz o której możesz teraz z nią mówić. Nie poruszaj tego tematu.
Dacie radę, wierzę w Was.

642 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-05-28 12:14:32)

Odp: Zrozumieć żonę

Z takich powodów, jak opisane a liście, ludzie którym niczego nie brakuje, wpadają w depresją.
A te wszystkie pieniądze, to można sobie w buty wsadzić, bo ona ich nie trwoniła na siebie.

Dodam tylko, że ten proces jest odwracalny.

643 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-05-28 10:28:22)

Odp: Zrozumieć żonę
wieka napisał/a:

Niewiele wiem o depresji, to fakt.

Ale żona Deszczu, była dla niego bardzo ważna, widać, że aż za bardzo...więc to jest pokłosie dzieciństwa.

A niby skąd ona miała wiedzieć, że jest dla niego taka ważna?
Z listu widać, że czuła się nikim. I to jest właśnie istota problemu.

644

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:
ulle napisał/a:

Pomyślałam, że skoro już się tak porobiło, to powinna w jakimś skrócie wyjaśnić Wam, jakie żona ma zarzuty wobec Deszczu.
Deszczu, zrobię to delikatnie bez wchodzenia z brudnymi buciorami.

Oto one:
- że jest przeraźliwie samotna i od lat nie czuje żadnego wsparcia od nikogo, od męża przede wszystkim,
- on realizuje się we wspaniałej pracy, która wykonuje tylko dla siebie, jeździ po całym świecie i potem gdy przyjeżdża robi z siebie pępek świata i opowiada o swoich przygodach, a wszyscy patrzą na niego w zachwycie,
- ona przez wszystkie lata nigdzie nie pojechała, siedzi w domu, a jedyny jej urlop gdy pojechała na kilka dni do koleżanki,
- gdy mąż jest w domu ona nadskakiwnala mu i teraz czuje się jakby wykonywała obowiązki ponad miarę jako służąca, w zamian mąż jej nadskakiwania przyjmował jako coś oczywistego, nie widziała uznania ani wdzięczności,
- nie jest nic winna mężowi w kwestii finansowej, ponieważ ona też ciężko pracowała prowadząc dom, dzieci i ogród,
- nie zgadza się z tym, że trwonił a pieniądze i żyli ponad stan, bo w porównaniu do innych znajomych żyli normalnie, a nawet gorzej niż oni,
- że mąż myśli tylko o kasie, o emeryturze, a ona uważa, że inne sprawy są ważniejsze np okazywanie szacunku,
- że czasem szła do kosmetyczki i tyle oto się niby nachapala z tego małżeństwa u teraz żałuje, że była taka głupia, bo miałaby coś teraz, a tak odejdzie z niczym,
- jest tak nieszczęśliwa, że umiera za życia i wolałaby umrzeć niż wrócić do starego porządku,
- z jej strony to koniec, bo ona doszła do ściany i dlatego zwraca mężowi wolność, żeby robił, co chce i prosi go, żeby on też oddał jej wolność, bo ona umrze żyjąc z nim dalej,
- że dopiero po latach udało się jej nauczyć dzieci, by chociaż dziękuję jej powiedziały,
- uważa że zmarnowała 20 lat życia i czuje się jak wielki życiowy przegryw,
- że były sytuację, gdy mąż traktował ją z wyższością i lekceważeniem i ona żyje jak na jakiejś bombie,
- nie chce sypiać z nim, bo wszystko w niej umarło, nie ma nadziei ani chęci i czuje się jak seks zabawka. Gdy mąż jest blisko onA czuje, jakby była zamrożona,
- że chce umrzeć i nie wie, co dalej, bo ze swojej strony nie ma nic do zaoferowania, że w każdej chwili może opuścić rodzinę wychodząc w kapciach prosto przed siebie bez celu,
- że całe ich życie zawsze kręciło się wokół męża, a ona stała w jego cieniu,
- że przez lata nie potrafiła nazwać tego w czym jest i co jej dolega, ale teraz już wie, tylko że dalej szuka samej siebie i nie wie, do czego ja to doprowadzi,
- gdy zaczęła już tak strasznie cierpiec i mówiła o tym mężowi, to on bagatelizował jej problemy zwracając się jak do dziecka, a ona schła na jego oczach,
- że nic ja już nie obchodzi i na niczym jej nie zależy, bo ona potrzebuje tylko przestrzeni, żeby w ogóle nic oddychać.

Itd, były jeszcze pomniejsze zarzuty.
Krzyk rozpaczy, histeria i sto procent oskarżeń w kierunku męża. List pisany w emocjach, prawie byle jak, jakby dostała szału i jak najszybciej chciała wylać wiadro pomyj na męża.
Jest to do granic możliwości umordowana życiem kobieta, jakby zagubiona we mgle.
Ona nie wie, co stanie się z nią dalej, ale jedno wie, nigdy już nie wróci do starego życia, bo prędzej wolałaby umrzeć.

Dokładnie tak to  wygląda ze strony kobiety. Dokładnie tak.
Z takich powodów, ludzie którym niczego nie brakuje, wpadają w depresją.
A te wszystkie pieniądze, to można sobie w buty wsadzić, bo ona ich nie trwoniła na siebie.

Dodam tylko, że ten proces jest odwracalny.

Oby tak było. Przecież Deszczu przez to wszystko też jest na lekach od psychiatry.

Ich największym błędem było to, że zdecydowali się na taki model życia, że ona rezygnuje z pracy zawodowej na rzecz rodziny, dzieci i męża, a on pozostaje jedynym żywicielem rodziny.

Inna moja refleksja jest także to, że niestety ale nie każda kobieta nadaje się do roli żony marynarza i to takiego marynarza, jakim jest Deszczu, wysoka ranga i bardzo częste nieobecności w domu.

Tyle tylko, że to co przed chwilą napisałam i tak jest bez sensu, bo czasu nikt przecież nie cofnie.

645

Odp: Zrozumieć żonę

I to ma największy sens, to co Maku napisał.Iść dodatkowo z listem, porozmawiać co i jak można zrobić.

646 Ostatnio edytowany przez Deszcz (2022-05-28 11:02:48)

Odp: Zrozumieć żonę
Agnes76 napisał/a:

Dokładnie tak to  wygląda ze strony kobiety. Dokładnie tak.
Z takich powodów, ludzie którym niczego nie brakuje, wpadają w depresją.
A te wszystkie pieniądze, to można sobie w buty wsadzić, bo ona ich nie trwoniła na siebie.

Dodam tylko, że ten proces jest odwracalny.

Tylko jak go właśnie odwrócić... Ja naprawdę niekiedy staję na rzęsach, ale to mnie przerasta. Zarzuty w tym liście trzeba podzielić co najmniej na pół, jak mówiła ulle, był napisany w ogromnej złości i żalu. Niestety prawda jest taka, że za całą sytuację ja ponoszę tylko część odpowiedzialności, duże znaczenie mają tutaj gigantyczne ciężary, które ona mi doczepiła. Pisałem o nich wczoraj.

Tak sobie myślę, czy jednak nie będzie dobrym pomysłem, żebym i ja napisał jej list jak to wygląda z mojej strony. Podczas dyskusji wiele rzeczy ucieka, ona potrafi coś zrozumieć nie tak i przekręcić. Przy kartce papieru ma większą swobodę, każde zdanie może przeczytać wiele razy i jeśli chce rozkładać wszystkie słowa na czynniki pierwsze.

edek: terapie kosztują średnio 150-200zł za godzinę. Spotkania są przeważnie raz w tygodniu. Efekty takich terapii przypominają wyniki gier losowych. Jednemu poprawi się po 5 razach, innemu po 50, a jeszcze innemu nigdy. Duże znaczenie ma tu sam terapeuta.

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dokładnie tak to  wygląda ze strony kobiety. Dokładnie tak.
Z takich powodów, ludzie którym niczego nie brakuje, wpadają w depresją.
A te wszystkie pieniądze, to można sobie w buty wsadzić, bo ona ich nie trwoniła na siebie.

Dodam tylko, że ten proces jest odwracalny.

Tylko jak go właśnie odwrócić... Ja naprawdę niekiedy staję na rzęsach, ale to mnie przerasta. Zarzuty w tym liście trzeba podzielić co najmniej na pół, jak mówiła ulle, był napisany w ogromnej złości i żalu. Niestety prawda jest taka, że za całą sytuację ja ponoszę tylko część odpowiedzialności, duże znaczenie mają tutaj gigantyczne ciężary, które ona mi doczepiła. Pisałem o nich wczoraj.

Tak sobie myślę, czy jednak nie będzie dobrym pomysłem, żebym i ja napisał jej list jak to wygląda z mojej strony. Podczas dyskusji wiele rzeczy ucieka, ona potrafi coś zrozumieć nie tak i przekręcić. Przy kartce papieru ma większą swobodę, każde zdanie może przeczytać wiele razy i jeśli chce rozkładać wszystkie słowa na czynniki pierwsze.

edek: terapie kosztują średnio 150-200zł za godzinę. Spotkania są przeważnie raz w tygodniu. Efekty takich terapii przypominają wyniki gier losowych. Jednemu poprawi się po 5 razach, innemu po 50, a jeszcze innemu nigdy. Duże znaczenie ma tu sam terapeuta.

Dzieki wielkie Deszczu.....yyyy no zacne buliwarymozna przytulac, stad taki wysyp tegoz businessu w Europie zachodniej i Polsce.

Odnosnie twojego zycia. Dacie rade razem badz osobno. Jezeli ja kochasz to czasem warto postawic sie w jej miejscu/sytuacji i probowac spojrzec na siebie/wasze zycia i zwiazek jej oczami.
Jezeli czujesz sie na silach jej/zonie w tym pomagac to OK ale jak pisza kozelanki miej z tylu glowy ze jedyna satysfakja moze by to, iz ona zacznie cieszyc sie zyciem nie z toba/ razem.
Ogolnie smuteczek i wspolczuje...ale tak w zyciu czasem jest i niewiele mozna w tym wszystkim zmienic/poprawic/ naprawic uleprzyc ...a my faceci juz tak mamy ze chcac niechcac staramy sie naprawiac ( pewnie nie wszyscy ale wiekszosc )
Milego dnia zycze

648

Odp: Zrozumieć żonę

Wielu tu staralo sie zrozumiec Deszczu lepiej niz on sam rozumie siebie, choc o co innego prosil. Echo chamber. Choc i to jest dla niego teraz istotne. Jednak Zona dostala tyle zrozumienia, ze hohoho wink przez te 11 stron. Kobiety, ktore przezyly cos podobnego mogly poczuc sie jak robal wdeptywany w ziemie, aczkolwiek przyzwyczajenie robi swoje i w takim stanie moze juz nie robic wrazenia. Istne igrzyska. Kciuk w dol. Slabi odpadaja. A czasem slabi uciekaja. Zona Deszczu chce wziac nogi za pas i jest to reakcja obronna. Skoro nie dostala zrozumienia od meza to juz moze nie liczyc na to, ze cokolwiek sie w tej kwestii zmieni. Perfumy ktorych nie ma dla kogo zalozyc... Myslal, ze dane mu bylo na zawsze, ze ma na wlasnosc i jedyne co trzeba to dac psu miche zarcia, wygodna bude i tyle. Nawet do zwierzat sie tak nie podchodzi. Trzeba wyjsc na spacer, razem sie pobawic, poglaskac za uszkiem, podrapac po brzuszku... Eh. Jak to sie mowi szambo wybilo. Czas na zmierzenie sie z prawda a to latwe nie jest, oj nie. Duzo latwiej wskazywac palcem, kto sie od normy wychylil a nie powinien, nie nie. Latwy winowajca. Ze relacja to dwie strony? Nie. To uklad. Ja place a ty robisz co masz robic, parobku. Dobrze place.

Trudny temat i rozumiem zone Deszczu, ze chce uciec. Sama ucieklam i byly tez mi mowil "nie chce abys skonczyla jak A." (A. popelnila samobojstwo). Oczywiscie historie nie sa takie same jotka w jotke ale tresc listu zony Deszczu do mnie osobiscie przemawia. Ile razy ja takie pisalam? Jak grochem o sciane. Czlowiek nie istnieje. Po prostu jest jak pozyteczny mebel. Dusza? To ty masz cos takiego? Haha. A moze lepiej miec sukces w pracy? Tak, z niemowlakiem pod pacha. Niemowlak to tez fajny tylko do zdjec na FB, zeby znajomi polubili i oddaje...

10 lat minelo i bez prochow i terapii jestem, choc jest ciezko. O tyle mi latwiej, ze faktycznie odbudowalam jakas tam swoja tozsamosc, a to nie przychodzi za pstryknieciem palcow. Na ile odporna jest zona Deszczu? Nikt tego nie jest w stanie przewidziec. Dlatego dziwi mnie nieostroznosc u niektorych. Latwiej sie uprawia hazard nieswoimi zasobami. Wielu tu tez przegralo swoje. Coz. Zycie. Nie wszystko jestesmy w stanie zrozumiec. Zrozumiec siebie nawzajem to nie lada wyzwanie. Latwiej szukac zrozumienia w echo chamber i kazdy szuka swojej, czasami juz bez opcji powrotu do kiedys bliskiej osoby... Wszechswiat nie stoi w miejscu.
Czasem jest tez tak, ze w zamian za prawdziwa relacje na calopalenie idzie ofiara status quo. Popsulo sie to sie samo nie naprawi. Czasem wystarczy kopnac i zadziala a czasem trzeba posiedziec, poglowkowac, powsciekac sie, metoda prob i bledow, czesci zamienne... bo do relacji nie ma tak naprawde instrukcji obslugi. Sa jedynie inspiracje.

Deszczu trzymaj sie. To trudne mierzyc sie z depresja u bliskiej osoby. Ostatnio znajoma wyznala, ze jej dziecko ma depresje i chce popelnic samobojstwo choc niczego materialnie mu nigdy nie brakowalo... Zyje jak paczek w masle. Dziecko, nie nastolatek. I osoby, ktore sie opiekuja tez potrzebuja wsparcia. To niesamowicie trudna sprawa, delikatna jak chinska porcelana, ale coraz bardziej powszechna, niestety.

649

Odp: Zrozumieć żonę

Odnośnie wypowiedzi co niektórych użytkowniczek tego forum w tym wątku, to lepiej żeby zamilkły, no ale niestety nie milkną i wypisują co wypisują.
Jest rzeczą normalną (niestety), że w kulturze zachodniej chcemy obwiniać za swoje porażki i niepowodzenia innych, zwłaszcza najbliższych. To czyni żona Deszcza, nie ma co za bardzo do tego przywiązywać się i wyciągać wniosków. No ale to kobieta, więc ...
Co do uwagi, że tym co niczego nie brakuje, wpadają w depresję. Aż nie chce się takich nonsensów komentować. Widziałem żonę kuzyna, który pracował za granicą. Widziałem jej tragedię życiową, bezsens życia. Zakończyło się to w jej przypadku boczniakiem, drugim i rozwodem. Na kompletnych manowcach życiowych. Nie wiem co się teraz z nią dzieje. Ale pewnie nie obyło się bez specjalisty.
Kochane użytkowniczki, nie dokładajcie tam gdzie nie trzeba dokładać i nie bierzcie na poważnie pretensji człowieka, który dawno zjechał z dobrej drogi życiowej i błądzi gdzieś na bocznych, często wyboistych drogach.

650

Odp: Zrozumieć żonę
Deszcz napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Dokładnie tak to  wygląda ze strony kobiety. Dokładnie tak.
Z takich powodów, ludzie którym niczego nie brakuje, wpadają w depresją.
A te wszystkie pieniądze, to można sobie w buty wsadzić, bo ona ich nie trwoniła na siebie.

Dodam tylko, że ten proces jest odwracalny.

Tylko jak go właśnie odwrócić... Ja naprawdę niekiedy staję na rzęsach, ale to mnie przerasta. Zarzuty w tym liście trzeba podzielić co najmniej na pół, jak mówiła ulle, był napisany w ogromnej złości i żalu. Niestety prawda jest taka, że za całą sytuację ja ponoszę tylko część odpowiedzialności, duże znaczenie mają tutaj gigantyczne ciężary, które ona mi doczepiła. Pisałem o nich wczoraj.

Tak sobie myślę, czy jednak nie będzie dobrym pomysłem, żebym i ja napisał jej list jak to wygląda z mojej strony. Podczas dyskusji wiele rzeczy ucieka, ona potrafi coś zrozumieć nie tak i przekręcić. Przy kartce papieru ma większą swobodę, każde zdanie może przeczytać wiele razy i jeśli chce rozkładać wszystkie słowa na czynniki pierwsze.

edek: terapie kosztują średnio 150-200zł za godzinę. Spotkania są przeważnie raz w tygodniu. Efekty takich terapii przypominają wyniki gier losowych. Jednemu poprawi się po 5 razach, innemu po 50, a jeszcze innemu nigdy. Duże znaczenie ma tu sam terapeuta.

Napisałam Ci we wcześniejszym poście, że w depresji wszystko jest wyolbrzymione. Czasem trzeba to podzielić nie przez dwa a przez dziesięć. Ona teraz nie rozpatruje całej sytuacji z podziałem na dobre i złe by wyciągnąć średnią, ona teraz pisze o tym co ją boli. Oczywiście, że list jest pisany w złości, bo ta złość i gniew rodzi depresję.
Ty też czułeś się skrzywdzony, co wzbudziło Twój gniew, a skutkiem jest depresja.

Ja bym proponowała skasować wszystkie posty w których jest opisany list żony, żeby to nie zostało tutaj na zawsze. To trzeba zrobić jeszcze dzisiaj, bo po północy system nie pozwoli na kasację.

Posty [ 586 do 650 z 847 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 13 14 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024