Co Robić?? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 11 12 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 456 do 520 z 743 ]

456

Odp: Co Robić??
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie, tu mają lecieć wióry, żeby sytuacja się wyjaśniła, a to kochanie też sobie darować, bo najwyrażniej jest jednostronne.
Michał traktował żonę jak księżniczkę i ma efekt, ona nie czuje, że ma faceta w domu, tylko współlokatora w swoim mieszkaniu, który płaci za pobyt, pomaganiem w domu.

Ale co ma się wyjaśnić na skutek lecenia wiórów?
Nie chodzi Ci wcale o jakiekolwiek wyjaśnienie, bo sytuacja jest  jasna. Ty chcesz awanturą albo psychiczną przemocą zmusić żonę do uległości. On ma być twardy a nie miętki i pokazać, kto w domu nosi spodnie.

Nie na każdą kobietę działa siła i szantaż. W mojej ocenie na żonę Michała nie zadziała.


Myślę, że jest dobrym mężem, ma wiele atutów, dużo w życiu osiągnął i tylko ta dziedzina jego życia lezy. Z czasem zaczął ją traktować jako swój punkt honoru, bo jego męskie ego cierpi. On by nawet poszedł na terapię, byle nie sam, bo za nic w świecie się nie przyzna, że może mieć jakieś braki. Jemu staje to z jego strony wszystko w porządku, żona nie chce to problem jest po jej stronie. Jego racja i koniec, kropka.

Między wierszami w postach można wyczytać, że żona dla dobra rodziny ma się zgadzać, żeby mąż mógł sobie zrobić dobrze, nawet jeśli jej to nie sprawia przyjemności. Jej ciało z chwilą ślubu przestało być jej własnością, i małżonek ma prawo go używać wedle własnych potrzeb, bo  ma prawo do zaspokojenia swojej przyjemności. Według niektórych akurat taka jest definicja małżeństwa, że jak pan chce to pani musi dać, bo jego prawo jest nadrzędne. Tymczasem nawet nauka kościoła nie idzie tak daleko. Ma z nim dwoje dzieci, jest mu wierna, jest dobrą żoną ( gdyby nie była to już by wyliczył jej zaniedbania) jest matką i nie musi uprawiać seksu w celu innym niż prokreacja, tak więc obowiązki żony wypełniała dotychczas należycie.

Ja się przyznaje że mam jakieś braki. Nigdy nie twierdziłem że jestem idealny. Jak widać że moja Żona też ma braki. Różnica między nami ( to nawet ja już widzę bardzo dokładnie ) jest taka że jak ja widzę problem to walczę z nim na różne sposoby. Próbuje rozwiązać zagadkę. No bo kto powiedział, że małżeństwo musi być męczarnią. Dla mnie zmiana może okazać się błahostką a dla mojej partnerki jest to sól w oku.
Z drugiej strony moja Żona nie podziela ze mną takiej recepty na problemy. Wg niej ma wady czy niedociągnięcia ale tak już jest i mam się dostosować i to jest istota problemu. Póki ja się na wszystko godzę to będzie ok. Ja tak nie chce. Uważam, że jedno i drugie musi walczyć o związek.
Zgłosiłem się do Was z problemem seksu, a teraz widzę, że nie tylko na tym polu spotykam się z bardzo wysokim i ciężkim do sforsowania murem. Taktyka mojej Żony: ani kroku wstecz.
Dziwi mnie to biorąc pod uwagę dobro naszej rodziny.
Oczywiście zgodziłbym się na taki obrót spraw tzn. jestem uległy i robię wszystko co potrzebuje kosztem wielu moich zmian tylko w takiej sytuacji ONA jest nieszczęśliwa. Widzi, że jest źle.
Tutaj przytoczę słowa Alberta Einsteina na temat OBŁĘDU:powtarzanie w kółko tej samej czynności, oczekując innych rezultatów.
Wg mnie chcesz zmienić efekty zmień czynności codzienne i tyle. Dlatego ja kombinuje jak koń pod górę ale idę i próbuje, a moja Żona ... to już pisałem.

Zobacz podobne tematy :

457

Odp: Co Robić??

"Wg niej ma wady czy niedociągnięcia ale tak już jest i mam się dostosować"

To zdanie zwróciło szczególnie moją uwagę, uważaj Kolego na swoją żonę, bo to wyraźny sygnał, że jej na Tobie nie zależy, że bardzo się od Ciebie oddaliła emocjonalnie, że z dawnej miłości zostało tylko przyzwyczajenie i zasiedzenie.

458

Odp: Co Robić??
123Sprawdzam napisał/a:

"Wg niej ma wady czy niedociągnięcia ale tak już jest i mam się dostosować"

To zdanie zwróciło szczególnie moją uwagę, uważaj Kolego na swoją żonę, bo to wyraźny sygnał, że jej na Tobie nie zależy, że bardzo się od Ciebie oddaliła emocjonalnie, że z dawnej miłości zostało tylko przyzwyczajenie i zasiedzenie.

Niestety to może być prawda co piszesz dlatego teraz badam to czy jej zależy.
Tak jak pisałem wcześniej to po ostatniej "wojnie" mieliśmy ciche dni i kompletnie nie odzywaliśmy się. Teraz odzywa się do mnie przez wiadomości i wydaje mi się że szuka kontaktu żeby porozmawiać. Dlaczego tak myślę zapytacie. Prosi o zrobienie takich rzeczy które sama spokojnie mogłaby zrobić bez mojej pomocy ( jeszcze 2 dni temu nie byłoby nawet mowy o tym ). Też pisała do mnie żebym sprawdził coś w domu oczywiście to była pierdoła o którą normalnie by nie pytała. Sprawdzała co robię.  Tak myślę.  Nie wiem czy to dobrze czy nie ale zobaczymy.

459 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-02-18 10:29:52)

Odp: Co Robić??

Michale, czemu mają służyć te gierki? Prawdę powiedziawszy nie rozumiem osób, które taką taktykę Ci podpowiadają. Naprawdę myślisz, że jak zaczniesz olewać żonę i swoje obowiązki, to ona nagle  przemieni się w seksbombę? Przecież żona Ci jasno komunikuje, że nie chce, nie lubi i nie potrzebuje seksu ale może się poświęcić byś sobie ulżył.
Jak dla mnie takie szantaże przyniosłyby odwrotny efekt. Już bardziej rada Edka z wyjazdem mi się podoba. Może nie teraz, kiedy pewnie oboje jesteście nabuzowani ale za jakiś czas.
Do tego czasu temat bym odpuściła i zostawiła ją w spokoju.
Podoba mi się też to co pisała Góral_ka, byś zakomunikował żonie, że chcesz pobyć sam, poukładać w głowie, że macie problem i nie wiesz jak go rozwiązać bo rozmowy nic nie dają. Niech ona też ma czas by na spokojnie się nad tym zastanowić.
W międzyczasie zaplanowałabym wypad np. z okazji Dnia Kobiet, taki jak opisał Edek, byście mogli pobyć sami i może wtedy uda się Wam wzniecić wzajemne pożądanie, które gdzieś po drodze u niej zgasło.

EDIT: Z tego co piszesz, wcale nie jest tak, że rozmowy nic nie dają. Przecież ona Ci jasno komunikuje, że nie chce seksu bo nie sprawia on jej przyjemności ale idąc na kompromis, może się poświęcić i dopuścić Cię do siebie, tylko Ty nie chcesz takiego mechanicznego seksu i kłody w łóżku. Jeśli uważasz, że szantażem czy olewką wzbudzisz w niej pożądanie, jesteś w błędzie.

460 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-18 10:38:10)

Odp: Co Robić??

W tej dyskusji idać cały czas ciągnięcie a to w jedną a to w drugą stronę: Autor ma swoich zwolenników i jego żona swoich, ale gołym okiem widać, żę Michałowi zaczyna tutaj się zarzucać absurdalne intencje.
Nie wiem, co facet musi napisać, żeby pokazać, że zależy mu n ażonie i na polubownym rozwiązaniu sprawy? Z tego, co teraz pisze, jak mu żona zaczyna zwyczajnie dokuczać i czepiać się o jakieś drobnostki widać, że jej chyba na niczym nie zależy i musi postawić na swoim. Poza tym nieszczęsnym seksem, zastanawiam się jak to dalej się potoczy..

Jeśli rozmowa między dwojgiem dorosłych ludzi nic nie daje, to rzeczywiście chwilowa rozłąka może pomóc, bo chyba narazie sama obecność obojga działa na każde z nich negatywnie..

Poza tym co ma oznaczać takie gadanie, że "ona się poświęci, by Autor sobie ulżył"? - to pokazuje, żę z jej strony też nie ma kompletnie zrozumienia czym jest dla Autora współżycie z osobą, którą on kocha..
Jego żona czuje, żę on ją potraktuje jak panienkę z wiadomoego miejsca...Dla niej może i seks tak wygląda, ale w odbiorze od razu facet dostaje łatkę tego, kto sobie chce tylko z krzyża spuścić..

Podziwiam Autora za to, żę mu jednak zależy i miejmy nadzieję, że choć trochę sytuacja się poprawi, bo mam wrażenie, że przecietny facet w takiej sytuacji poszedłby niestety krótszą drogą, za co oczywiście zostałby zlinczowany, bo jego potrzeby nie mają w ogóle znaczenia...

461

Odp: Co Robić??
bagienni_k napisał/a:

Poza tym co ma oznaczać takie gadanie, że "ona się poświęci, by Autor sobie ulżył"?- to pokazuje, żę z jej strony też nie ma kompletnie zrozumienia czym jest dla Autora współżycie z osobą, którą on kocha..
Jego żona czuje, żę on ją potraktuje jak panienkę z wiadomoego miejsca...

Dlatego wcześniej pisałam, że może mieć podobny (choć może nie aż tak zafiksowany jak Pruderia) stosunek do seksu.
Ok, piszesz, że nie ma w niej zrozumienia dla Autora ale czy jest jego zrozumienie dla jej braku potrzeby i chęci seksu? 
Ja wiem, że dla osób, które lubią seks i mają udane życie seksualne, jest to nie do pomyślenia i uważają, że kobieta powinna się na tą sferę otworzyć dla dobra związku i odczuwać przyjemność (a może nawet ją udawać) ze współżycia.
Są jednak różne osoby, ze skrajnym podejściem, jak wspomniana pruderia czy wszystkim nam znany Gary.

462

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Michale, czemu mają służyć te gierki? Prawdę powiedziawszy nie rozumiem osób, które taką taktykę Ci podpowiadają. Naprawdę myślisz, że jak zaczniesz olewać żonę i swoje obowiązki, to ona nagle  przemieni się w seksbombę? Przecież żona Ci jasno komunikuje, że nie chce, nie lubi i nie potrzebuje seksu ale może się poświęcić byś sobie ulżył.
Jak dla mnie takie szantaże przyniosłyby odwrotny efekt. Już bardziej rada Edka z wyjazdem mi się podoba. Może nie teraz, kiedy pewnie oboje jesteście nabuzowani ale za jakiś czas.
Do tego czasu temat bym odpuściła i zostawiła ją w spokoju.
Podoba mi się też to co pisała Góral_ka, byś zakomunikował żonie, że chcesz pobyć sam, poukładać w głowie, że macie problem i nie wiesz jak go rozwiązać bo rozmowy nic nie dają. Niech ona też ma czas by na spokojnie się nad tym zastanowić.
W międzyczasie zaplanowałabym wypad np. z okazji Dnia Kobiet, taki jak opisał Edek, byście mogli pobyć sami i może wtedy uda się Wam wzniecić wzajemne pożądanie, które gdzieś po drodze u niej zgasło.

EDIT: Z tego co piszesz, wcale nie jest tak, że rozmowy nic nie dają. Przecież ona Ci jasno komunikuje, że nie chce seksu bo nie sprawia on jej przyjemności ale idąc na kompromis, może się poświęcić i dopuścić Cię do siebie, tylko Ty nie chcesz takiego mechanicznego seksu i kłody w łóżku. Jeśli uważasz, że szantażem czy olewką wzbudzisz w niej pożądanie, jesteś w błędzie.

Moim zdaniem to jedynie Michał ma problem , bo jego żona się tym kompletnie nie przejmuje . On będzie zachodził w głowę , próbował , starał się , wymyślał Bóg wie co , żeby coś się ruszyło a szczerze mówiąc ? Dla mnie to błędne koło . Wiele tutaj daje do myślenia fakt , że ona niby wie o co chodzi ale jakoś nie ma za bardzo chęci żeby to zmienić , bo jej to nie przeszkadza , tylko autorowi.  Relacje niby w porządku , dzielicie się obowiązkami , rozmawiacie ze sobą , pisałeś że się śmiejecie podczas rozmów , więc akurat tutaj tragedii nie ma . Dla mnie to jest typ kobiety , dla której seks może po prostu nie istnieć . Nie wiem czy to jest zasługą jej wieku, mi ciągle mama mówi " zobaczysz , w pewnym wieku na niektóre sprawy już się nie ma ochoty tak jak kiedyś " i nie chodzi tu tylko o seks. Wielokrotnie pisałeś jakie Twoja żona ma podejście - gdzieś coś nie gra , ale żeby to zmienić to już nie bardzo . Ona nie ma ochoty tego zmienić . Ty się czujesz jedynie sfrustrowany coraz bardziej bo stajesz na głowie , żeby osiągnąć cel.  Jedyne co z tego wyjdzie to prawdopodobnie to, że ona już tak jak było pisane wcześniej , w końcu z łaski swej dopuści Cię do siebie ale nie licz na to , że będzie to wielkie uniesienie . To będzie znowu zbliżenie na siłę,  żebyś dał jej spokój i tak wkoło Macieju. Potem znowu długo długo nic.

463 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-02-18 10:48:36)

Odp: Co Robić??

co tu zrobić by ona się zmieniła..  gdzieś tam kiedys moze ... po slubie było ciut lepiej, ale generalnie zawsze taka była... chyba..

464

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Michale, czemu mają służyć te gierki? Prawdę powiedziawszy nie rozumiem osób, które taką taktykę Ci podpowiadają. Naprawdę myślisz, że jak zaczniesz olewać żonę i swoje obowiązki, to ona nagle  przemieni się w seksbombę? Przecież żona Ci jasno komunikuje, że nie chce, nie lubi i nie potrzebuje seksu ale może się poświęcić byś sobie ulżył.
Jak dla mnie takie szantaże przyniosłyby odwrotny efekt. Już bardziej rada Edka z wyjazdem mi się podoba. Może nie teraz, kiedy pewnie oboje jesteście nabuzowani ale za jakiś czas.
Do tego czasu temat bym odpuściła i zostawiła ją w spokoju.
Podoba mi się też to co pisała Góral_ka, byś zakomunikował żonie, że chcesz pobyć sam, poukładać w głowie, że macie problem i nie wiesz jak go rozwiązać bo rozmowy nic nie dają. Niech ona też ma czas by na spokojnie się nad tym zastanowić.
W międzyczasie zaplanowałabym wypad np. z okazji Dnia Kobiet, taki jak opisał Edek, byście mogli pobyć sami i może wtedy uda się Wam wzniecić wzajemne pożądanie, które gdzieś po drodze u niej zgasło.

EDIT: Z tego co piszesz, wcale nie jest tak, że rozmowy nic nie dają. Przecież ona Ci jasno komunikuje, że nie chce seksu bo nie sprawia on jej przyjemności ale idąc na kompromis, może się poświęcić i dopuścić Cię do siebie, tylko Ty nie chcesz takiego mechanicznego seksu i kłody w łóżku. Jeśli uważasz, że szantażem czy olewką wzbudzisz w niej pożądanie, jesteś w błędzie.

Wiem jak to może wyglądać z opisu jednak ta olewka nie jest taka że traktuje Ją jak śmierdzące jajo. Tzw olewka to jest przede wszystkim brak latania koło niej robienia za nią wszystkiego żeby miała jak najlepiej. Swoje robię, dzieciaczkami się opiekuję i jest ok. Nie narzucam jej się i tu już widać efekty - wg mnie chce rozmawiać i szuka możliwości. Fakt że w rozmowie chce przedstawić mnie jak tego najgorszego ale ja spokojnie powtarzam że problem jest nasz a nie jej czy mój. Mówiłem też, że dotychczasowe NASZE zachowania nie przynosiły żadnego efektu dlatego powinniśmy to zmienić razem. Tyle.
Oczywiście brak nerwów oraz to zaparcie się z mojej strony ewidentnie ją dziwi.

Wspólny wyjazd myślę że jak najbardziej mógłby pomóc ale jeszcze nie teraz. Nie ma takiej opcji.
Schemat był bardzo prosty. Mi takie życie nie pasuje ale tylko o tym wspominam od czasu do czasu... ( tak troszeczkę to uprościłem)
Od paru dni komunikuję że nie pasuje mi takie życie i czekam na rozmowę ale szczerą i konkretną z której może coś wyniknąć ( przypominam, że taka rozmowa będzie konstruktywna tylko wtedy kiedy Ona też będzie chciała poprawy)
Oczywiście szanse na powodzenie tej misji są małe, ale jakieś są. Ja wierze że jest szansa uratować to małżeństwo i tą rodzinę. Nie wybaczyłbym sobie jakbym odpuścił kiedy była jeszcze nadzieja.

Swoją drogą jakbym miał przekonanie że to na bank nic nie da to już niestety musiałbym być u prawników.

465

Odp: Co Robić??
Aneczka_296 napisał/a:

Moim zdaniem to jedynie Michał ma problem , bo jego żona się tym kompletnie nie przejmuje . On będzie zachodził w głowę , próbował , starał się , wymyślał Bóg wie co , żeby coś się ruszyło a szczerze mówiąc ? Dla mnie to błędne koło . Wiele tutaj daje do myślenia fakt , że ona niby wie o co chodzi ale jakoś nie ma za bardzo chęci żeby to zmienić , bo jej to nie przeszkadza , tylko autorowi.  Relacje niby w porządku , dzielicie się obowiązkami , rozmawiacie ze sobą , pisałeś że się śmiejecie podczas rozmów , więc akurat tutaj tragedii nie ma . Dla mnie to jest typ kobiety , dla której seks może po prostu nie istnieć . Nie wiem czy to jest zasługą jej wieku, mi ciągle mama mówi " zobaczysz , w pewnym wieku na niektóre sprawy już się nie ma ochoty tak jak kiedyś " i nie chodzi tu tylko o seks. Wielokrotnie pisałeś jakie Twoja żona ma podejście - gdzieś coś nie gra , ale żeby to zmienić to już nie bardzo . Ona nie ma ochoty tego zmienić . Ty się czujesz jedynie sfrustrowany coraz bardziej bo stajesz na głowie , żeby osiągnąć cel.  Jedyne co z tego wyjdzie to prawdopodobnie to, że ona już tak jak było pisane wcześniej , w końcu z łaski swej dopuści Cię do siebie ale nie licz na to , że będzie to wielkie uniesienie . To będzie znowu zbliżenie na siłę,  żebyś dał jej spokój i tak wkoło Macieju. Potem znowu długo długo nic.

Mam podobne odczucie. Ona nie chce nic zmieniać bo w jej mniemaniu nie ma problemu, a jak Michałowi zależy tak bardzo na seksie, to z łaski go do siebie dopuści dla świętego spokoju.
Inaczej by było gdyby nagle problem pojawił ale on jest tak naprawdę od zawsze. Ok, początkowo lubiła pieszczoty ale seksu z jakiegoś powodu nie polubiła i raczej już nie polubi. Poza tym sama przyznała, że unika pieszczot czy pocałunków bo wie, że Autor będzie dążył do stosunku, którego ona nie chce.

466

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Wspólny wyjazd myślę że jak najbardziej mógłby pomóc ale jeszcze nie teraz. Nie ma takiej opcji.
Schemat był bardzo prosty. Mi takie życie nie pasuje ale tylko o tym wspominam od czasu do czasu... ( tak troszeczkę to uprościłem)
Od paru dni komunikuję że nie pasuje mi takie życie i czekam na rozmowę ale szczerą i konkretną z której może coś wyniknąć ( przypominam, że taka rozmowa będzie konstruktywna tylko wtedy kiedy Ona też będzie chciała poprawy)
Oczywiście szanse na powodzenie tej misji są małe, ale jakieś są. Ja wierze że jest szansa uratować to małżeństwo i tą rodzinę. Nie wybaczyłbym sobie jakbym odpuścił kiedy była jeszcze nadzieja.

Swoją drogą jakbym miał przekonanie że to na bank nic nie da to już niestety musiałbym być u prawników.

tez uważam, że wyjazd powinien poczekać ale... nie wiem czego Ty oczekujesz jeszcze po tej rozmowie, że nagle "na zawołanie" zacznie Ciebie pożądać i lubić seks? Przecież to nierealne. A ona z tego co pisałeś, powiedziała Ci, że ok, może to robić dla Ciebie raz na jakiś czas. Wizyta u specjalisty ale nie psychologa bez dyplomu, tylko seksuologa może by coś dała, a może nie.
Dajcie sobie czas, a potem na takim wyjedzie (myślę, że ta propozycja mogłaby paść podczas takiej rozmowy po tym jak dacie sobie czas na przemyślenia) spróbujecie odbudować choćby bliskość (ale tak jak pisał Edek, nie naciskaj na seks), może z czasem kobieta otworzy, jak będziecie sami, w jakimś fajnym romantycznym miejscu.

467 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-18 10:58:59)

Odp: Co Robić??

Z wpisów Autora winika raczej, że zależy mu(mimo wszystko) na żonie, więc przynajmniej stara się ją zrozumieć, ale niestety w umysł drugiej osoby się nie wejdzie całkowicie i każdy po części trzyma swoją stronę.
To, co ogólnie jest tutaj frustrujące, to w jaki sposób jest Autor odbierany( czy w ogóle faceci w takich sytuacjach): "skoro on chce seksu, to go musi dostać, wymuszając go jedynie dla zaspokojenia własnego popędu"

Jeśli tylko jest mowa o tym,że komuś w związku seksu brakuje(szczególnie facetowi) to do razu pojawiają się stereotypowe obrazki czy osądy.
"Wiadomo, facet musi sobie ulżyć i traktuje żonę/partnerkę jak...tu nie che użyć brzydkiego określenia..
Wbrew pozorom podejśćie Pruderii nie wydaje mi się tak rzadkie, ale zwykle nie bywa zwykle okraszone aż tak wulgarnym językiem..

Można sobie wyobrazić, jak kobieta by postąpiła, jesli brakowałoby jej seksu/bliskości/intymności/szaleńswa w łóżku..? Zakładając, że próbowała polubownie rozwiązać problem na początku..


edit: Oo, Autor przynajmniej szczrze przyznaje, że w razie całkowitego niepowodzenia pozostaje drastyczne rozwiązanie..Może i brutalne, ale szczere i uczciwe..

468

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:
Aneczka_296 napisał/a:

Moim zdaniem to jedynie Michał ma problem , bo jego żona się tym kompletnie nie przejmuje . On będzie zachodził w głowę , próbował , starał się , wymyślał Bóg wie co , żeby coś się ruszyło a szczerze mówiąc ? Dla mnie to błędne koło . Wiele tutaj daje do myślenia fakt , że ona niby wie o co chodzi ale jakoś nie ma za bardzo chęci żeby to zmienić , bo jej to nie przeszkadza , tylko autorowi.  Relacje niby w porządku , dzielicie się obowiązkami , rozmawiacie ze sobą , pisałeś że się śmiejecie podczas rozmów , więc akurat tutaj tragedii nie ma . Dla mnie to jest typ kobiety , dla której seks może po prostu nie istnieć . Nie wiem czy to jest zasługą jej wieku, mi ciągle mama mówi " zobaczysz , w pewnym wieku na niektóre sprawy już się nie ma ochoty tak jak kiedyś " i nie chodzi tu tylko o seks. Wielokrotnie pisałeś jakie Twoja żona ma podejście - gdzieś coś nie gra , ale żeby to zmienić to już nie bardzo . Ona nie ma ochoty tego zmienić . Ty się czujesz jedynie sfrustrowany coraz bardziej bo stajesz na głowie , żeby osiągnąć cel.  Jedyne co z tego wyjdzie to prawdopodobnie to, że ona już tak jak było pisane wcześniej , w końcu z łaski swej dopuści Cię do siebie ale nie licz na to , że będzie to wielkie uniesienie . To będzie znowu zbliżenie na siłę,  żebyś dał jej spokój i tak wkoło Macieju. Potem znowu długo długo nic.

Mam podobne odczucie. Ona nie chce nic zmieniać bo w jej mniemaniu nie ma problemu, a jak Michałowi zależy tak bardzo na seksie, to z łaski go do siebie dopuści dla świętego spokoju.
Inaczej by było gdyby nagle problem pojawił ale on jest tak naprawdę od zawsze. Ok, początkowo lubiła pieszczoty ale seksu z jakiegoś powodu nie polubiła i raczej już nie polubi. Poza tym sama przyznała, że unika pieszczot czy pocałunków bo wie, że Autor będzie dążył do stosunku, którego ona nie chce.

No właśnie ja oczekuje że zrozumie że jest problem bo najwidoczniej siebie nie akceptuje, swojej seksualności ( jaka by ona nie była ). Chce żeby Ona otworzyła oczy, że coś musi ze sobą zrobić kosztem nawet rozstania.
Może faktycznie otworzy oczy i się rozejdziemy i będzie z innym i będzie miała super ... To by wskazywało że ze mną ma teraz tragedię a ja tak nie chce. ( już tyle o tym wszystkim myślę że już też nachodzą mnie myśli a idź i ciesz się życiem a mi przejdzie kiedyś i będzie ok).

469 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-02-18 11:02:08)

Odp: Co Robić??

.... ona od początku chyba nie lubiła seksu, gdzies cos kiedys... autor cierpliwie czekał ale sie nie doczekał i teraz juz zmeczony tym stanem chce poprawic - zmienić żonę.. znaczy postępowanie żony....  niedopasowanie, ktoś kogos chce zmienić .. dla dobra rodziny...  dla kogos to bedzie wbrew czemus...
mam podobnie wiec wiem jakie to trudne...  nie da się zmienić czlowieka za bardzo...
nie tragedię, dopoki za bardzo nie wymagasz to jej to pasi, jak do tej pory.. przeciez tak bylo od.. dawna...

470 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-02-18 11:02:49)

Odp: Co Robić??
bagienni_k napisał/a:

Z wpisów Autora winika raczej, że zależy mu(mimo wszystko) na żonie, więc przynajmniej stara się ją zrozumieć, ale niestety w umysł drugiej osoby się nie wejdzie całkowicie i każdy po części trzyma swoją stronę.
To, co ogólnie jest tutaj frustrujące, to w jaki sposób jest Autor odbierany( czy w ogóle faceci w takich sytuacjach): "skoro on chce seksu, to go musi dostać, wymuszając go jedynie dla zaspokojenia własnego popędu"

Jeśli tylko jest mowa o tym,że komuś w związku seksu brakuje(szczególnie facetowi) to do razu pojawiają się stereotypowe obrazki czy osądy. "Wiadomo, facet musi sobie ulżyć i traktuje żonę/paertnerkę jak...tu nie chće użyć brzydkiego określenia..Wbrew pozorom podejśćie Pruderii nie wydaje mi się tak rzadkie, ale zwykle nie bywa zwykle okraszone aż tak wulgarnym językiem..

Można sobie wyobrazić, jak kobieta by postąpiła, jesli brakowałoby jej seksu/bliskości/intymności/szaleńswa w łóżku..? Zakładając, że próbowała polubownie rozwiązać problem na początku..

Bagienni_k, nie wiem czy to ogólna refleksja czy tyczy moich postów, jeśli to drugie to nie masz racji. Ja naprawdę Autorowi współczuję bo sama kiedyś byłam w związku, gdzie nie było seksu, a z czasem i bliskość zanikła, tylko to facet miał "problem" i nie chciał nic z tym zrobić, tylko coraz bardziej wkurzał, że nie jest 100% mężczyzną i gadać, że na pewno go zdradzę. My jednak nie byliśmy małżeństwem i nie mieliśmy dzieci. Rozumiem też poniekąd jego żonę, to że seksu może nie lubić, ona akurat każdego stosunku, jednak wiele osób ma awersję do np. seksu oralnego czy analnego i nie wyobrażam sobie by się zmuszały do tego bo partner czy partnerka tego od nich oczekuje.

471 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-18 11:11:24)

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Michale, czemu mają służyć te gierki? Prawdę powiedziawszy nie rozumiem osób, które taką taktykę Ci podpowiadają. Naprawdę myślisz, że jak zaczniesz olewać żonę i swoje obowiązki, to ona nagle  przemieni się w seksbombę? Przecież żona Ci jasno komunikuje, że nie chce, nie lubi i nie potrzebuje seksu ale może się poświęcić byś sobie ulżył.
Jak dla mnie takie szantaże przyniosłyby odwrotny efekt. Już bardziej rada Edka z wyjazdem mi się podoba. Może nie teraz, kiedy pewnie oboje jesteście nabuzowani ale za jakiś czas.
Do tego czasu temat bym odpuściła i zostawiła ją w spokoju.
Podoba mi się też to co pisała Góral_ka, byś zakomunikował żonie, że chcesz pobyć sam, poukładać w głowie, że macie problem i nie wiesz jak go rozwiązać bo rozmowy nic nie dają. Niech ona też ma czas by na spokojnie się nad tym zastanowić.
W międzyczasie zaplanowałabym wypad np. z okazji Dnia Kobiet, taki jak opisał Edek, byście mogli pobyć sami i może wtedy uda się Wam wzniecić wzajemne pożądanie, które gdzieś po drodze u niej zgasło.

EDIT: Z tego co piszesz, wcale nie jest tak, że rozmowy nic nie dają. Przecież ona Ci jasno komunikuje, że nie chce seksu bo nie sprawia on jej przyjemności ale idąc na kompromis, może się poświęcić i dopuścić Cię do siebie, tylko Ty nie chcesz takiego mechanicznego seksu i kłody w łóżku. Jeśli uważasz, że szantażem czy olewką wzbudzisz w niej pożądanie, jesteś w błędzie.

Ja wszystko rozumiem, ale można wszystkich mierzyć swoją miarą.
Tu dodatkowo jest kuriozalna sytuacja, niespotykana, więc żadne osobiste przełożenie się nie sprawdzi.
Niczym tu nie wzbudzi się jej pożądania, chodzi o liczenie się z mężem i podjęcie próby pomocy również sobie, bo ona też może się dobrze nie czuje bez intymności, bliskości, tylko akurat może niekoniecznie męża.

Jak jest taka kryształowa, to dlaczego ma taki opór, żeby chociaż spróbować konsultacji z seksuologiem...ano dlatego, że absolutnie nie liczy się z potrzebami męża, tym bardziej, jak wie, że i tak będzie jak ona chce.
Jak taka uczciwa, to powinna dawno powiedzieć jasno, np. mam awersję do seksu, jestem aseksualna, byłam u seksuologa, niestety nic nie da się z tym zrobić.
A nie zwodzić tyle lat i udawać, że problemu nie ma.

Można oczywiście seks uprawiać tylko w celach prokreacyjnych, ale tu musi być jak we wszystkim obopólna zgoda, czyli obydwoje nie mamy potrzeb uprawiania seksu, ale niestety tak nas natura nie stworzyła.

Czyli generalnie chodzi o prawdę w tym wszystkim, a tu bez zmiany postawy męża nic się nie wyjaśni. Ile można chować głowę w piasek i udawać, że nie ma problemu...

472

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

No właśnie ja oczekuje że zrozumie że jest problem bo najwidoczniej siebie nie akceptuje, swojej seksualności ( jaka by ona nie była ). Chce żeby Ona otworzyła oczy, że coś musi ze sobą zrobić kosztem nawet rozstania.
Może faktycznie otworzy oczy i się rozejdziemy i będzie z innym i będzie miała super ... To by wskazywało że ze mną ma teraz tragedię a ja tak nie chce. ( już tyle o tym wszystkim myślę że już też nachodzą mnie myśli a idź i ciesz się życiem a mi przejdzie kiedyś i będzie ok).

Nie wiem czy siebie nie akceptuje i nie wiem jaka jest jej seksualność. My tu gdybamy bo przecież nikt nie siedzi w jej głowie. Ja bym się jednak w takie gierki nie bawiła. Moim zdaniem jedyne co może pomóc zrozumieć jej "problem", tzn. nie jej tylko Wasz i może szerzej na niego spojrzeć, to seksuolog ale ona musi sama tego chcieć i tu nie chodzi o to, że on ma jej powiedzieć, że seks ma być przyjemny tylko wyjaśnić sytuacje z medycznego punktu widzenia (akurat tu nie polecam psychologa). No i kolejna rzecz, to ten wyjazd czy ogólnie zadbanie o czas tylko we dwoje, co może pomóc się otworzyć i choćby zacząć odbudowywać bliskość.

473 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-02-18 11:21:17)

Odp: Co Robić??
wieka napisał/a:

Jak jest taka kryształowa, to dlaczego ma taki opór, żeby chociaż spróbować konsultacji z seksuologiem...ano dlatego, że absolutnie nie liczy się z potrzebami męża, tym bardziej, jak wie, że i tak będzie jak ona chce.
Jak taka uczciwa, to powinna dawno powiedzieć jasno, np. mam awersję do seksu, jestem aseksualna, byłam u seksuologa, niestety nic nie da się z tym zrobić.
A nie zwodzić tyle lat i udawać, że problemu nie ma.

Można oczywiście seks uprawiać tylko w celach prokreacyjnych, ale tu musi być jak we wszystkim obopólna zgoda, czyli obydwoje nie mamy potrzeb uprawiania seksu, ale niestety tak nas natura nie stworzyła.

Czyli generalnie chodzi o prawdę w tym wszystkim, a tu bez zmiany postawy męża nic się nie wyjaśni. Ile można chować głowę w piasek i udawać, że nie ma problemu...

Tu się z Tobą absolutnie zgadzam. Zresztą wyżej pisałam, że powinna pójść do seksuologa i postawić sprawę jasno, albo da się coś z tym zrobić albo nie. Może rzeczywiście jest innej orientacji lub ma awersję do seksu (choć to tylko gdybania).
Gdyby nawet się okazało, że jej stosunek do seksu jest bliski Pruderii (choć nie wydaje mi się, ze aż taki), Autor miałby jasną sytuację. Aseksualności się jednak nie leczy bo ona nie jest jednostką chorobową.
Możliwe też, że ma jakieś problemy medyczne, które można rozwiązać.
Tak czy inaczej ani groźbą ani prośbą pożądania w niej nie wzbudzi, więc na nic te gierki i szantaże, przynajmniej takie jest moje zdanie.

474

Odp: Co Robić??

Jak nic nie da, pozostaje rozwód, a ona tego by nie chciała, więc niech coś zrobi, żeby rozwiązać ten problem.
Mąż odrzucony wpada w coraz większą frustrację, nie wie w sumie co jest grane, więc musi sprowokować jej reakcję...

475

Odp: Co Robić??

Rox, chodziło trochę o odbiór społeczny faktu, kiedy to facet ma problem a kiedy kobieta. Wynika to na pewno z odmiennej natury i biologicznie uwarunkowanej poniekąd roli, jaka pełni seks dla każdej z płci.
Jeśli facetowi brakuje współżycia w związku, to jest często traktowany jako nienasycony i wymuszający seks  na biednej kobiecie. Odwrotnie zaś, kobiecie się współczuje, bo partner nie potrafi ją zadowolić..
A mniejsza o to..To tylko taka dygresja, wobec postulowanych przez Pruderię poglądów, które dla mnei wynikają z pjakiejś traumy..

Autorowi współczuję mimo wszystko, bo jednak właśnie jego problem, z którym tu przyszedł pokazuje, żę mu jednak zalezy na tym, aby podtrzymać z żoną intymną i emocjoalną więź. Przecież gdyby mu zależało tylko i wyłącznie na seksie czysto fizycznym, to mógłbym skorzystać z usług pewnych Pań, bo nawet wejście w romans wymaga poza tym nieco wysiłku i trzeba się postarać, zanim się wyląduje w łóżku...

Odp: Co Robić??

Moze byc tez tak ze od poczatku jestescie kompletnie do siebie nie dopasowani a samo malzenstwo bylo wynikiem wyboru wygodnego zycia kosztem milosci/uczuc.
Wiec ta strefa u niej nigdy nie zostala uaktywniona ( no chyba ze ktos kiedys cos uruchomil i ona zyje z tym do dzis )
Wspolne zycie potrafi laczyc ( wspolne zwalcznie problemow egzystencjalnych ) dzieci tez. Jednak taka walka i szarpanie sie musi duzo kosztowac tam w srodku.
Daj sobie jakis czas i powalcz jesli czujesz ze jest nadzieja. Natomiast dlugoletnie przeciaganie takiej liny....no to musi ebnac w pewnym momencie.
Cala sytuacja cie frustruje od lat ,nie mozesz tak zyc w nieskonczonosc bo sobie tym zrobisz za duza krzywde
Byle by nie na starosc bo szkoda tak strzelac pusta energia zycia bez zadnego rezultatu.

A odnosnie sfery seksualnej...kazda kobieta ale to kazda ma swoja strefe seksualna ktora potrafi na tyle nakrecic spirale ze daje ta przyjemnosc w jej zyciu az do poznej jesieni lub nawet w zimie zycia.
Sa kobiety ktore potrzebuja niesamowitego komfortu emocjonalanego zeby przyszlo spelnienie a sa i takie ze tego wogole nie potrzebuja tylko intensywne bodzce czysto fizyczne.
Masz pecha ze twoja schowala swoja seksualnosc gdzies gleboko w czelusciach maglownicyw szufladzie na tylach szuflandii..i musisz sie bawic w otwieracza.
Obys szybko sie dokopal bo mozesz tak " otwierac "w nieskonczonosc.
Czasem przyczyna braku stysfakcji moze wynikac nie tylko z zaburzen pod "moherowym beretem" ( KK potrafi zlansowac mozg konkretnie ) ale rowniez fizyczna dysfunkja - tytaj moze byc niestety pomoc chirurgiczna.
Bez udanego porzycia nie stworzysz zdrowej relacji, nie dasz przykladu dzieciom milosci i happy papy life.
Daj sobie jakis czas a potem przewartosciuj zycie. Pewnie dobijasz do 40 albo zaraz po. ( jest 2 zycie tak jak po 50 60 itd smile)

Ale ogolnie to wspolczuje partnerki na zycie.....ale zes sie felernie zabujal chlopie

477

Odp: Co Robić??
123Sprawdzam napisał/a:

"Wg niej ma wady czy niedociągnięcia ale tak już jest i mam się dostosować"

To zdanie zwróciło szczególnie moją uwagę, uważaj Kolego na swoją żonę, bo to wyraźny sygnał, że jej na Tobie nie zależy, że bardzo się od Ciebie oddaliła emocjonalnie, że z dawnej miłości zostało tylko przyzwyczajenie i zasiedzenie.

Też to zwróciło moją uwagę. Co więcej ona podobny stosunek do męża może mieć od lat, jak nie od ślubu.
Nie rozumiem porównań żony Autora do Pruderii? Co to ma wnosić, skoro jak na dłoni widać, że Pruderia albo trolluje, albo ma zaburzony stosunek do zbliżeń.
Wizyta u seksuologa będzie tylko dopełnieniem tego, że zrobiłeś wszystko, co można by ratować małżeństwo.
Ani Twoje gierki manipulacyjne ani terapia nie zmienią Twojej żony.
Ty byś chciał kobiety, która Cię pragnie, ale tak by musiało być od początku. I dzieci, czy stresująca praca by ją zmieniły. Najpewniej zignorowałeś początkowe flagi.
Uważam, że jej jest na rękę, że śpisz na kanapie. Nawet jeśli Twoja "gra" zadziała, to będzie to tylko na chwilę.
Wypowiedziało się tu wiele kobiet doświadczonych. Raz jeszcze na spokojnie poczytaj wypowiedzi Ulle. Nie doszukuj się drugiego dna w rzeczach, które powinny być proste od początku.
Kobiecie, która kocha i pożąda zależy na tym by jej mężczyźnie było dobrze w różnych sferach życia. Seks się do tego zalicza, to jest barometr w związku. I nie ma nic gorszego niż fakt, że ktoś robi coś z przymusu, dla świętego spokoju. Inna sprawa jest taka, że Ty ją latami przyzwyczaiłeś do tego, jak jest i że właściwie Tobie taki stan rzeczy nie przeszkadza, a zaczął uwierać po 20 latach dopiero.

478

Odp: Co Robić??

przed rozwodem jest jeszcze separacja.. a autor nie chce mechanicznego seksu - żona przeciez cos takiego proponowała - poswieci się, on tego nie chce...
co do chirurgicznych poprawek i terapii to roznie sie moze skonczyc ale probowac trzeba, przede wszystkim trzeba chciec...

479

Odp: Co Robić??

Oczywiście może być też tak, że kobieta Autora nie kocha i dlatego tego pożądania u niej nie ma. Tylko tak by musiało być właściwie prawie od początku i wskazywałoby na to, że małżeństwo było z rozsądku (z jej strony).

480

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Oczywiście może być też tak, że kobieta Autora nie kocha i dlatego tego pożądania u niej nie ma. Tylko tak by musiało być właściwie prawie od początku i wskazywałoby na to, że małżeństwo było z rozsądku (z jej strony).

Wg mnie to jest tu drugie dno... Może tak być, że zna prawdę, ale wie, że jak wyjdzie na jaw, to po małżenstwie...

O pożądaniu, to wg mnie, w ogóle nie może być mowy od początku małżeństwa, a jeśli uczucie to platoniczne.

481

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:
Michał38 napisał/a:

No właśnie ja oczekuje że zrozumie że jest problem bo najwidoczniej siebie nie akceptuje, swojej seksualności ( jaka by ona nie była ). Chce żeby Ona otworzyła oczy, że coś musi ze sobą zrobić kosztem nawet rozstania.
Może faktycznie otworzy oczy i się rozejdziemy i będzie z innym i będzie miała super ... To by wskazywało że ze mną ma teraz tragedię a ja tak nie chce. ( już tyle o tym wszystkim myślę że już też nachodzą mnie myśli a idź i ciesz się życiem a mi przejdzie kiedyś i będzie ok).

Nie wiem czy siebie nie akceptuje i nie wiem jaka jest jej seksualność. My tu gdybamy bo przecież nikt nie siedzi w jej głowie. Ja bym się jednak w takie gierki nie bawiła. Moim zdaniem jedyne co może pomóc zrozumieć jej "problem", tzn. nie jej tylko Wasz i może szerzej na niego spojrzeć, to seksuolog ale ona musi sama tego chcieć i tu nie chodzi o to, że on ma jej powiedzieć, że seks ma być przyjemny tylko wyjaśnić sytuacje z medycznego punktu widzenia (akurat tu nie polecam psychologa). No i kolejna rzecz, to ten wyjazd czy ogólnie zadbanie o czas tylko we dwoje, co może pomóc się otworzyć i choćby zacząć odbudowywać bliskość.


Dokładnie tak. Musi byc jakaś przyczyna którą mam nadzieje wyjaśni seksuolog a tutaj właśnie pojawia się problem udania się we dwoje tam. Stąd te gierki....

482

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Oczywiście może być też tak, że kobieta Autora nie kocha i dlatego tego pożądania u niej nie ma. Tylko tak by musiało być właściwie prawie od początku i wskazywałoby na to, że małżeństwo było z rozsądku (z jej strony).


Wiele na to wskazuje. Przypominam, że po ślubie nie było seksu przez 2 lata.
Pisałaś, że byłaś w związku bez większych fajerwerków. Ja z kolei byłam z kimś, kto był "fajny" na wielu płaszczyznach, ale w skali pożądania nie wzbudzał we mnie żadnych uczuć. Taka zdrowo rozsądkowa relacja, na szczęście krótka i pierwsza poważniejsza w życiu. Chłopak był fajny, popularny w szkole, to mnie się wydawało, że to wystarczy.
Dlatego być może odnoszę to do własnego doświadzczenia za bardzo. Też mnie pocałunki z nim nie kręciły. Tylko ja byłam młoda, tu mamy rodzinę i dzieci.
Dlatego warto podjąć jakiekolwiek starania.

483

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Oczywiście może być też tak, że kobieta Autora nie kocha i dlatego tego pożądania u niej nie ma. Tylko tak by musiało być właściwie prawie od początku i wskazywałoby na to, że małżeństwo było z rozsądku (z jej strony).

Możemy sobie tak gdybać i gdybać nie wiadomo dokąd. Autor był wk... i o tym napisał na forum.
A ja bym wolała, żeby to żona napisała, o co chodzi. A tak, wszyscy się domyślają nie wiadomo czego i domyślić nie mogą.

484

Odp: Co Robić??

Autor też by wolał...

485

Odp: Co Robić??
cześka8 napisał/a:

Autor też by wolał...


Dokładnie .... sad

486

Odp: Co Robić??

Na  miejscu autora powiedziałabym tak: Kasiu, no, wiem, byłem okropny, ale ty też święta nie byłaś. Po tylu latach to już możemy chyba prawdę powiedzieć.

487

Odp: Co Robić??

Michał, nie przeczytałam całego wątku, ale temat przypomniał mi mnie samą w małżeństwie i jak podchodziłam wtedy do sexu. Zaznaczę, że już od bardzo dawna jestem rozwiedziona, a wychodząc za mąż byłam młoda osobą, z mniejszą wiedzą i doświadczeniem niż teraz.
A więc, nie lubiłam sexu z mężem, unikałam go jak ognia, denerwowały mnie jego namowy, próby robienia różnych dziwnych rzeczy aby mnie do niego przekonać (nawet te w rozumieniu romantycznym) Z tego co pamiętam przed ślubem też tego sexu z nim nie za bardzo lubiłam, ale był częstszy, niż po. Słyszałam, że jestem oziębła, dziwna, uwierzyłam w to i byłam przekonana, że "ten typ po prostu tak ma". Miałam wyrzuty sumienia, ale nie potrafiłam się przemóc, dla mnie wtedy sex mógłby nie istnieć. Każde jego przytulenie, dotyk, traktowałam jak Twoja żona, że ma do czegoś prowadzić, że za chwile będzie chciał więcej, więc tego też unikałam. Nie byłam szczęśliwa, on pewnie też nie. Dodam, ze nie był moim pierwszym partnerem, w poprzednich związku, przed mężem też nie za bardzo sexu potrzebowałam, ale był on częstszy, bo parter do tego inaczej podchodził a ja wtedy w ogóle nie doświadczona, próbowałam poznawać swoje ciało.
Rozwiodłam się, poznałam kogoś i nagle "zatrybiło", zaczęłam uwielbiać sex i do niego dążyć, a że karma wraca smile mój wtedy parter z przyczyn mnie nie znanych po jakimś roku przestał się ze mna kochać i powiedział, ze chce ze mną być, ale sexu nie potrzebuje i nie może mi obiecać czy kiedyś on będzie - to długa historia i nie chcę wchodzić w szczegóły. Rozstaliśmy się z powodu baku sexu, którego ja pragnęłam.
Potem to już było tylko lepiej, partnerzy różni, z jednymi bywało beznadziejnie, wtedy znajomość nie przetrwała z innymi super. Teraz bez sexu żyć sobie nie wyobrażam.

488 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-18 13:28:57)

Odp: Co Robić??

Michał, żona może Cię wziąć na przeczekanie, więc może dobrze by było jakbyś sam wybrał się do seksuologa, rozeznał problem, bo myślę, że takie wizyty byłyby jedne wspólne, jedne osobno.
Wracasz i mówisz co i jak, umówiony jestem na wspólną wizytę, np. w piątek na 18tą, decyduj idziemy, jak nie, to wiesz co to znaczy...piłka po twojej stronie...

489

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:

Nie, tu mają lecieć wióry, żeby sytuacja się wyjaśniła, a to kochanie też sobie darować, bo najwyrażniej jest jednostronne.
Michał traktował żonę jak księżniczkę i ma efekt, ona nie czuje, że ma faceta w domu, tylko współlokatora w swoim mieszkaniu, który płaci za pobyt, pomaganiem w domu.

Ale co ma się wyjaśnić na skutek lecenia wiórów?
Nie chodzi Ci wcale o jakiekolwiek wyjaśnienie, bo sytuacja jest  jasna. Ty chcesz awanturą albo psychiczną przemocą zmusić żonę do uległości. On ma być twardy a nie miętki i pokazać, kto w domu nosi spodnie.

Nie na każdą kobietę działa siła i szantaż. W mojej ocenie na żonę Michała nie zadziała.


Myślę, że jest dobrym mężem, ma wiele atutów, dużo w życiu osiągnął i tylko ta dziedzina jego życia lezy. Z czasem zaczął ją traktować jako swój punkt honoru, bo jego męskie ego cierpi. On by nawet poszedł na terapię, byle nie sam, bo za nic w świecie się nie przyzna, że może mieć jakieś braki. Jemu staje to z jego strony wszystko w porządku, żona nie chce to problem jest po jej stronie. Jego racja i koniec, kropka.

Między wierszami w postach można wyczytać, że żona dla dobra rodziny ma się zgadzać, żeby mąż mógł sobie zrobić dobrze, nawet jeśli jej to nie sprawia przyjemności. Jej ciało z chwilą ślubu przestało być jej własnością, i małżonek ma prawo go używać wedle własnych potrzeb, bo  ma prawo do zaspokojenia swojej przyjemności. Według niektórych akurat taka jest definicja małżeństwa, że jak pan chce to pani musi dać, bo jego prawo jest nadrzędne. Tymczasem nawet nauka kościoła nie idzie tak daleko. Ma z nim dwoje dzieci, jest mu wierna, jest dobrą żoną ( gdyby nie była to już by wyliczył jej zaniedbania) jest matką i nie musi uprawiać seksu w celu innym niż prokreacja, tak więc obowiązki żony wypełniała dotychczas należycie.

Ja się przyznaje że mam jakieś braki. Nigdy nie twierdziłem że jestem idealny. Jak widać że moja Żona też ma braki. Różnica między nami ( to nawet ja już widzę bardzo dokładnie ) jest taka że jak ja widzę problem to walczę z nim na różne sposoby. Próbuje rozwiązać zagadkę. No bo kto powiedział, że małżeństwo musi być męczarnią. Dla mnie zmiana może okazać się błahostką a dla mojej partnerki jest to sól w oku.
Z drugiej strony moja Żona nie podziela ze mną takiej recepty na problemy. Wg niej ma wady czy niedociągnięcia ale tak już jest i mam się dostosować i to jest istota problemu. Póki ja się na wszystko godzę to będzie ok. Ja tak nie chce. Uważam, że jedno i drugie musi walczyć o związek.
Zgłosiłem się do Was z problemem seksu, a teraz widzę, że nie tylko na tym polu spotykam się z bardzo wysokim i ciężkim do sforsowania murem. Taktyka mojej Żony: ani kroku wstecz.
Dziwi mnie to biorąc pod uwagę dobro naszej rodziny.
Oczywiście zgodziłbym się na taki obrót spraw tzn. jestem uległy i robię wszystko co potrzebuje kosztem wielu moich zmian tylko w takiej sytuacji ONA jest nieszczęśliwa. Widzi, że jest źle.
Tutaj przytoczę słowa Alberta Einsteina na temat OBŁĘDU:powtarzanie w kółko tej samej czynności, oczekując innych rezultatów.
Wg mnie chcesz zmienić efekty zmień czynności codzienne i tyle. Dlatego ja kombinuje jak koń pod górę ale idę i próbuje, a moja Żona ... to już pisałem.

Ty się przyznajesz, że masz jakieś braki, ale nie pytasz jak te braki uzupełnić. Nie widzę u Ciebie ciekawości jak być lepszym kochankiem, co kobiety lubią i jak to osiągać. Zafiksowałeś się na stwierdzeniu, że za bycie dobrym mężem dzielącym domowe obowiązki, żona powinna być gorącą kochanką. I tutaj przypomnij sobie słowa Einsteina.

Z mojej strony nie spotykasz się z wysokim murem, jeśli tak to widzisz, to popełniasz błąd.

490

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:
Roxann napisał/a:
Michał38 napisał/a:

No właśnie ja oczekuje że zrozumie że jest problem bo najwidoczniej siebie nie akceptuje, swojej seksualności ( jaka by ona nie była ). Chce żeby Ona otworzyła oczy, że coś musi ze sobą zrobić kosztem nawet rozstania.
Może faktycznie otworzy oczy i się rozejdziemy i będzie z innym i będzie miała super ... To by wskazywało że ze mną ma teraz tragedię a ja tak nie chce. ( już tyle o tym wszystkim myślę że już też nachodzą mnie myśli a idź i ciesz się życiem a mi przejdzie kiedyś i będzie ok).

Nie wiem czy siebie nie akceptuje i nie wiem jaka jest jej seksualność. My tu gdybamy bo przecież nikt nie siedzi w jej głowie. Ja bym się jednak w takie gierki nie bawiła. Moim zdaniem jedyne co może pomóc zrozumieć jej "problem", tzn. nie jej tylko Wasz i może szerzej na niego spojrzeć, to seksuolog ale ona musi sama tego chcieć i tu nie chodzi o to, że on ma jej powiedzieć, że seks ma być przyjemny tylko wyjaśnić sytuacje z medycznego punktu widzenia (akurat tu nie polecam psychologa). No i kolejna rzecz, to ten wyjazd czy ogólnie zadbanie o czas tylko we dwoje, co może pomóc się otworzyć i choćby zacząć odbudowywać bliskość.


Dokładnie tak. Musi byc jakaś przyczyna którą mam nadzieje wyjaśni seksuolog a tutaj właśnie pojawia się problem udania się we dwoje tam. Stąd te gierki....

Myślę że seksuolog nie jest aż tak konieczny do tego wyjaśniania, chyba że ona sama nie wie co z nią jest nie tak.
Będąc z nią w małżeństwie zasługujesz na szczerą rozmowę, myślę że ona wie tylko boi się że urazi Cię, lub nie chce ryzykować rozwodem.
Może swoim zachowaniem w końcu sprowokujesz ją do takiej rozmowy, bo z tego co napisałeś ona stara się zamiatać problem pod dywan.

491

Odp: Co Robić??
kobietapo40 napisał/a:

Michał, nie przeczytałam całego wątku, ale temat przypomniał mi mnie samą w małżeństwie i jak podchodziłam wtedy do sexu. Zaznaczę, że już od bardzo dawna jestem rozwiedziona, a wychodząc za mąż byłam młoda osobą, z mniejszą wiedzą i doświadczeniem niż teraz.
A więc, nie lubiłam sexu z mężem, unikałam go jak ognia, denerwowały mnie jego namowy, próby robienia różnych dziwnych rzeczy aby mnie do niego przekonać (nawet te w rozumieniu romantycznym) Z tego co pamiętam przed ślubem też tego sexu z nim nie za bardzo lubiłam, ale był częstszy, niż po. Słyszałam, że jestem oziębła, dziwna, uwierzyłam w to i byłam przekonana, że "ten typ po prostu tak ma". Miałam wyrzuty sumienia, ale nie potrafiłam się przemóc, dla mnie wtedy sex mógłby nie istnieć. Każde jego przytulenie, dotyk, traktowałam jak Twoja żona, że ma do czegoś prowadzić, że za chwile będzie chciał więcej, więc tego też unikałam. Nie byłam szczęśliwa, on pewnie też nie. Dodam, ze nie był moim pierwszym partnerem, w poprzednich związku, przed mężem też nie za bardzo sexu potrzebowałam, ale był on częstszy, bo parter do tego inaczej podchodził a ja wtedy w ogóle nie doświadczona, próbowałam poznawać swoje ciało.
Rozwiodłam się, poznałam kogoś i nagle "zatrybiło", zaczęłam uwielbiać sex i do niego dążyć, a że karma wraca smile mój wtedy parter z przyczyn mnie nie znanych po jakimś roku przestał się ze mna kochać i powiedział, ze chce ze mną być, ale sexu nie potrzebuje i nie może mi obiecać czy kiedyś on będzie - to długa historia i nie chcę wchodzić w szczegóły. Rozstaliśmy się z powodu baku sexu, którego ja pragnęłam.
Potem to już było tylko lepiej, partnerzy różni, z jednymi bywało beznadziejnie, wtedy znajomość nie przetrwała z innymi super. Teraz bez sexu żyć sobie nie wyobrażam.

I co takiego miał ten kolejny partner, czego nie miał mąż? Naprawdę z ciekawości pytam. Czy technika, czy ogólnie jego podejście, czy po prostu u Ciebie to pożądanie wybuchło do tego właśnie mężczyzny, a do męża tego nie było i koniec kropka. Czy tez na jakiejś terapii byłaś?

492

Odp: Co Robić??
Ewe131 napisał/a:
kobietapo40 napisał/a:

Michał, nie przeczytałam całego wątku, ale temat przypomniał mi mnie samą w małżeństwie i jak podchodziłam wtedy do sexu. Zaznaczę, że już od bardzo dawna jestem rozwiedziona, a wychodząc za mąż byłam młoda osobą, z mniejszą wiedzą i doświadczeniem niż teraz.
A więc, nie lubiłam sexu z mężem, unikałam go jak ognia, denerwowały mnie jego namowy, próby robienia różnych dziwnych rzeczy aby mnie do niego przekonać (nawet te w rozumieniu romantycznym) Z tego co pamiętam przed ślubem też tego sexu z nim nie za bardzo lubiłam, ale był częstszy, niż po. Słyszałam, że jestem oziębła, dziwna, uwierzyłam w to i byłam przekonana, że "ten typ po prostu tak ma". Miałam wyrzuty sumienia, ale nie potrafiłam się przemóc, dla mnie wtedy sex mógłby nie istnieć. Każde jego przytulenie, dotyk, traktowałam jak Twoja żona, że ma do czegoś prowadzić, że za chwile będzie chciał więcej, więc tego też unikałam. Nie byłam szczęśliwa, on pewnie też nie. Dodam, ze nie był moim pierwszym partnerem, w poprzednich związku, przed mężem też nie za bardzo sexu potrzebowałam, ale był on częstszy, bo parter do tego inaczej podchodził a ja wtedy w ogóle nie doświadczona, próbowałam poznawać swoje ciało.
Rozwiodłam się, poznałam kogoś i nagle "zatrybiło", zaczęłam uwielbiać sex i do niego dążyć, a że karma wraca smile mój wtedy parter z przyczyn mnie nie znanych po jakimś roku przestał się ze mna kochać i powiedział, ze chce ze mną być, ale sexu nie potrzebuje i nie może mi obiecać czy kiedyś on będzie - to długa historia i nie chcę wchodzić w szczegóły. Rozstaliśmy się z powodu baku sexu, którego ja pragnęłam.
Potem to już było tylko lepiej, partnerzy różni, z jednymi bywało beznadziejnie, wtedy znajomość nie przetrwała z innymi super. Teraz bez sexu żyć sobie nie wyobrażam.

I co takiego miał ten kolejny partner, czego nie miał mąż? Naprawdę z ciekawości pytam. Czy technika, czy ogólnie jego podejście, czy po prostu u Ciebie to pożądanie wybuchło do tego właśnie mężczyzny, a do męża tego nie było i koniec kropka. Czy tez na jakiejś terapii byłaś?

Nie wiem skąd to przyszło, sama siebie w tamtym czasie nie poznawałam. Jak się czasami zastanawia, to po prostu był inny człowiek, nie tylko w łóżku, ale osobowość. Na terapii byłam w trakcie rozwodu, ale to nie podejrzewam, ze miało wpływ na moje postrzeganie sexu, bo nie te tematy były poruszane.

493

Odp: Co Robić??
kobietapo40 napisał/a:
Ewe131 napisał/a:
kobietapo40 napisał/a:

Michał, nie przeczytałam całego wątku, ale temat przypomniał mi mnie samą w małżeństwie i jak podchodziłam wtedy do sexu. Zaznaczę, że już od bardzo dawna jestem rozwiedziona, a wychodząc za mąż byłam młoda osobą, z mniejszą wiedzą i doświadczeniem niż teraz.
A więc, nie lubiłam sexu z mężem, unikałam go jak ognia, denerwowały mnie jego namowy, próby robienia różnych dziwnych rzeczy aby mnie do niego przekonać (nawet te w rozumieniu romantycznym) Z tego co pamiętam przed ślubem też tego sexu z nim nie za bardzo lubiłam, ale był częstszy, niż po. Słyszałam, że jestem oziębła, dziwna, uwierzyłam w to i byłam przekonana, że "ten typ po prostu tak ma". Miałam wyrzuty sumienia, ale nie potrafiłam się przemóc, dla mnie wtedy sex mógłby nie istnieć. Każde jego przytulenie, dotyk, traktowałam jak Twoja żona, że ma do czegoś prowadzić, że za chwile będzie chciał więcej, więc tego też unikałam. Nie byłam szczęśliwa, on pewnie też nie. Dodam, ze nie był moim pierwszym partnerem, w poprzednich związku, przed mężem też nie za bardzo sexu potrzebowałam, ale był on częstszy, bo parter do tego inaczej podchodził a ja wtedy w ogóle nie doświadczona, próbowałam poznawać swoje ciało.
Rozwiodłam się, poznałam kogoś i nagle "zatrybiło", zaczęłam uwielbiać sex i do niego dążyć, a że karma wraca smile mój wtedy parter z przyczyn mnie nie znanych po jakimś roku przestał się ze mna kochać i powiedział, ze chce ze mną być, ale sexu nie potrzebuje i nie może mi obiecać czy kiedyś on będzie - to długa historia i nie chcę wchodzić w szczegóły. Rozstaliśmy się z powodu baku sexu, którego ja pragnęłam.
Potem to już było tylko lepiej, partnerzy różni, z jednymi bywało beznadziejnie, wtedy znajomość nie przetrwała z innymi super. Teraz bez sexu żyć sobie nie wyobrażam.

I co takiego miał ten kolejny partner, czego nie miał mąż? Naprawdę z ciekawości pytam. Czy technika, czy ogólnie jego podejście, czy po prostu u Ciebie to pożądanie wybuchło do tego właśnie mężczyzny, a do męża tego nie było i koniec kropka. Czy tez na jakiejś terapii byłaś?

Nie wiem skąd to przyszło, sama siebie w tamtym czasie nie poznawałam. Jak się czasami zastanawia, to po prostu był inny człowiek, nie tylko w łóżku, ale osobowość. Na terapii byłam w trakcie rozwodu, ale to nie podejrzewam, ze miało wpływ na moje postrzeganie sexu, bo nie te tematy były poruszane.

O, ciekawy głos w dyskusji. My tu już Ciebie byśmy sklasyfikowali jako panią oziębłą, może aseksualną, może z problemami zdrowotnymi lub psychicznymi... a u Ciebie okazało się, że to po prostu NIE TEN FACET i już.
I byście sobie taki żyli - exmąż wiecznie na „głodzie”, a Ty z przekonaniem, że seks jest słaby i przereklamowany.
Chcę tym postem Michał powiedzieć, że tak - próbuj zapisać się wspólnie z żoną na terapie u seksuologa, na pewno nie zaszkodzi.
Ale moim zdaniem powinieneś zacząć bardzo szeroko tą sytuację poddawać w przemyślenia. Bo jak niestety nie znajdziecie WSPÓLNIE satysfakcjonującego rozwiązania to może warto czasem rozstać się w jako takiej zgodzie, tym bardziej, że są dzieci, nim życie przez palce ucieknie i człowiek frustracja tylko będzie żył.

494

Odp: Co Robić??
Agnes76 napisał/a:
Michał38 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Ale co ma się wyjaśnić na skutek lecenia wiórów?
Nie chodzi Ci wcale o jakiekolwiek wyjaśnienie, bo sytuacja jest  jasna. Ty chcesz awanturą albo psychiczną przemocą zmusić żonę do uległości. On ma być twardy a nie miętki i pokazać, kto w domu nosi spodnie.

Nie na każdą kobietę działa siła i szantaż. W mojej ocenie na żonę Michała nie zadziała.


Myślę, że jest dobrym mężem, ma wiele atutów, dużo w życiu osiągnął i tylko ta dziedzina jego życia lezy. Z czasem zaczął ją traktować jako swój punkt honoru, bo jego męskie ego cierpi. On by nawet poszedł na terapię, byle nie sam, bo za nic w świecie się nie przyzna, że może mieć jakieś braki. Jemu staje to z jego strony wszystko w porządku, żona nie chce to problem jest po jej stronie. Jego racja i koniec, kropka.

Między wierszami w postach można wyczytać, że żona dla dobra rodziny ma się zgadzać, żeby mąż mógł sobie zrobić dobrze, nawet jeśli jej to nie sprawia przyjemności. Jej ciało z chwilą ślubu przestało być jej własnością, i małżonek ma prawo go używać wedle własnych potrzeb, bo  ma prawo do zaspokojenia swojej przyjemności. Według niektórych akurat taka jest definicja małżeństwa, że jak pan chce to pani musi dać, bo jego prawo jest nadrzędne. Tymczasem nawet nauka kościoła nie idzie tak daleko. Ma z nim dwoje dzieci, jest mu wierna, jest dobrą żoną ( gdyby nie była to już by wyliczył jej zaniedbania) jest matką i nie musi uprawiać seksu w celu innym niż prokreacja, tak więc obowiązki żony wypełniała dotychczas należycie.

Ja się przyznaje że mam jakieś braki. Nigdy nie twierdziłem że jestem idealny. Jak widać że moja Żona też ma braki. Różnica między nami ( to nawet ja już widzę bardzo dokładnie ) jest taka że jak ja widzę problem to walczę z nim na różne sposoby. Próbuje rozwiązać zagadkę. No bo kto powiedział, że małżeństwo musi być męczarnią. Dla mnie zmiana może okazać się błahostką a dla mojej partnerki jest to sól w oku.
Z drugiej strony moja Żona nie podziela ze mną takiej recepty na problemy. Wg niej ma wady czy niedociągnięcia ale tak już jest i mam się dostosować i to jest istota problemu. Póki ja się na wszystko godzę to będzie ok. Ja tak nie chce. Uważam, że jedno i drugie musi walczyć o związek.
Zgłosiłem się do Was z problemem seksu, a teraz widzę, że nie tylko na tym polu spotykam się z bardzo wysokim i ciężkim do sforsowania murem. Taktyka mojej Żony: ani kroku wstecz.
Dziwi mnie to biorąc pod uwagę dobro naszej rodziny.
Oczywiście zgodziłbym się na taki obrót spraw tzn. jestem uległy i robię wszystko co potrzebuje kosztem wielu moich zmian tylko w takiej sytuacji ONA jest nieszczęśliwa. Widzi, że jest źle.
Tutaj przytoczę słowa Alberta Einsteina na temat OBŁĘDU:powtarzanie w kółko tej samej czynności, oczekując innych rezultatów.
Wg mnie chcesz zmienić efekty zmień czynności codzienne i tyle. Dlatego ja kombinuje jak koń pod górę ale idę i próbuje, a moja Żona ... to już pisałem.

Ty się przyznajesz, że masz jakieś braki, ale nie pytasz jak te braki uzupełnić. Nie widzę u Ciebie ciekawości jak być lepszym kochankiem, co kobiety lubią i jak to osiągać. Zafiksowałeś się na stwierdzeniu, że za bycie dobrym mężem dzielącym domowe obowiązki, żona powinna być gorącą kochanką. I tutaj przypomnij sobie słowa Einsteina.

Z mojej strony nie spotykasz się z wysokim murem, jeśli tak to widzisz, to popełniasz błąd.


Oczywiście że pytam. Nie lubi rozmawiać o seksie dlatego staram się jak mogę żeby nie był to temat drażniący. Tylko co masz powiedzieć Kobiecie która dochodzi kiedy robisz jej ręką i widzisz że jest zadowolona tylko każdy następny dzień już nie chce NIC. Tak jakbyś miał okienko pogodowe jedno jedyne i wtedy coś możesz ale też musisz uważać jak na polu minowym.
Każda propozycja ( nie mówię tutaj o seksie w windzie czy coś ) ulepszenia bo tutaj chodzi o jej odczucia no to spotyka się z niechęcią. Do tego stopnia że jak jest ochota to gra wstępna też ma bardzo ale to bardzo określony czas. Troszeczkę za długo się zabierasz i po temacie ( kolejne miesiące czekania).

495

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Oczywiście że pytam. Nie lubi rozmawiać o seksie dlatego staram się jak mogę żeby nie był to temat drażniący. Tylko co masz powiedzieć Kobiecie która dochodzi kiedy robisz jej ręką i widzisz że jest zadowolona tylko każdy następny dzień już nie chce NIC. Tak jakbyś miał okienko pogodowe jedno jedyne i wtedy coś możesz ale też musisz uważać jak na polu minowym.
Każda propozycja ( nie mówię tutaj o seksie w windzie czy coś ) ulepszenia bo tutaj chodzi o jej odczucia no to spotyka się z niechęcią. Do tego stopnia że jak jest ochota to gra wstępna też ma bardzo ale to bardzo określony czas. Troszeczkę za długo się zabierasz i po temacie ( kolejne miesiące czekania).

Michał dokładnie tak miałam, o sexie nie lubiłam rozmawiać, bo nie miałam nic do powiedzenie, nie wiedziałam co lubię, nie wiedziałam czego chcę, wiedziałam tylko, ze nie sprawia mi przyjemności. Tak jak Twoja żona, czasami lubiłam być doprowadzona do orgazmu np ręką, bo to mi sprawiało jakąkolwiek przyjemnoć, ale to było na zasadzie zaspokojenia nagłej potrzeby, więc potem długo mogło nic nie być. Tylko w sexie nie chodzi o zaspokojenie, orgazm i już, jest dużo wiecej, pożądanie do człowieka to bardzo złożona kwestia.
Mnie mój mąż, mimo, ze był przystojnym facetem nie kręcił zupełnie, a też był "dobrym" mężem.

496

Odp: Co Robić??
kobietapo40 napisał/a:
Michał38 napisał/a:

Oczywiście że pytam. Nie lubi rozmawiać o seksie dlatego staram się jak mogę żeby nie był to temat drażniący. Tylko co masz powiedzieć Kobiecie która dochodzi kiedy robisz jej ręką i widzisz że jest zadowolona tylko każdy następny dzień już nie chce NIC. Tak jakbyś miał okienko pogodowe jedno jedyne i wtedy coś możesz ale też musisz uważać jak na polu minowym.
Każda propozycja ( nie mówię tutaj o seksie w windzie czy coś ) ulepszenia bo tutaj chodzi o jej odczucia no to spotyka się z niechęcią. Do tego stopnia że jak jest ochota to gra wstępna też ma bardzo ale to bardzo określony czas. Troszeczkę za długo się zabierasz i po temacie ( kolejne miesiące czekania).

Michał dokładnie tak miałam, o sexie nie lubiłam rozmawiać, bo nie miałam nic do powiedzenie, nie wiedziałam co lubię, nie wiedziałam czego chcę, wiedziałam tylko, ze nie sprawia mi przyjemności. Tak jak Twoja żona, czasami lubiłam być doprowadzona do orgazmu np ręką, bo to mi sprawiało jakąkolwiek przyjemnoć, ale to było na zasadzie zaspokojenia nagłej potrzeby, więc potem długo mogło nic nie być. Tylko w sexie nie chodzi o zaspokojenie, orgazm i już, jest dużo wiecej, pożądanie do człowieka to bardzo złożona kwestia.
Mnie mój mąż, mimo, ze był przystojnym facetem nie kręcił zupełnie, a też był "dobrym" mężem.


Czyli raczej nie widzisz ratunku w tej sytuacji ?? 
a może ze swojej perspektywy jesteś w stanie teraz określić co robić żeby spróbować rozbudzić kobietę w takiej sytuacji ?? Chyba ze walka z wiatrakami ...

497

Odp: Co Robić??

No właśnie. Jest coś takiego, ze ktoś nas „pociąga”. Może być ładny/przystojny, może nie, może być elokwentny/inteligentny, a może wręcz przeciwnie, może być dobry/przyjazny/troskliwy, a może być chamem i prostakiem. A pociąg do kogoś jest, albo nie.
Osobiście to nie wiem, czy da go się w sobie sztucznie wypracować, albo „przemówić sobie do rozsądku, by się pojawił”.

498

Odp: Co Robić??
Ewe131 napisał/a:

No właśnie. Jest coś takiego, ze ktoś nas „pociąga”. Może być ładny/przystojny, może nie, może być elokwentny/inteligentny, a może wręcz przeciwnie, może być dobry/przyjazny/troskliwy, a może być chamem i prostakiem. A pociąg do kogoś jest, albo nie.
Osobiście to nie wiem, czy da go się w sobie sztucznie wypracować, albo „przemówić sobie do rozsądku, by się pojawił”.

Jak tak będzie to faktycznie pozostanie tylko rozstanie...

499

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:
kobietapo40 napisał/a:
Michał38 napisał/a:

Oczywiście że pytam. Nie lubi rozmawiać o seksie dlatego staram się jak mogę żeby nie był to temat drażniący. Tylko co masz powiedzieć Kobiecie która dochodzi kiedy robisz jej ręką i widzisz że jest zadowolona tylko każdy następny dzień już nie chce NIC. Tak jakbyś miał okienko pogodowe jedno jedyne i wtedy coś możesz ale też musisz uważać jak na polu minowym.
Każda propozycja ( nie mówię tutaj o seksie w windzie czy coś ) ulepszenia bo tutaj chodzi o jej odczucia no to spotyka się z niechęcią. Do tego stopnia że jak jest ochota to gra wstępna też ma bardzo ale to bardzo określony czas. Troszeczkę za długo się zabierasz i po temacie ( kolejne miesiące czekania).

Michał dokładnie tak miałam, o sexie nie lubiłam rozmawiać, bo nie miałam nic do powiedzenie, nie wiedziałam co lubię, nie wiedziałam czego chcę, wiedziałam tylko, ze nie sprawia mi przyjemności. Tak jak Twoja żona, czasami lubiłam być doprowadzona do orgazmu np ręką, bo to mi sprawiało jakąkolwiek przyjemnoć, ale to było na zasadzie zaspokojenia nagłej potrzeby, więc potem długo mogło nic nie być. Tylko w sexie nie chodzi o zaspokojenie, orgazm i już, jest dużo wiecej, pożądanie do człowieka to bardzo złożona kwestia.
Mnie mój mąż, mimo, ze był przystojnym facetem nie kręcił zupełnie, a też był "dobrym" mężem.


Czyli raczej nie widzisz ratunku w tej sytuacji ?? 
a może ze swojej perspektywy jesteś w stanie teraz określić co robić żeby spróbować rozbudzić kobietę w takiej sytuacji ?? Chyba ze walka z wiatrakami ...

Ciężko powiedzieć, gdy ja byłam żoną inaczej postrzegałam terapię, wogóle nawet o niej nie myślałam w kwestii sexu, mój mąż też nie, więc może to jest jakieś rozwiązanie. Zostałam "sklasyfikowana" jako oziębła i tyle. Próby były z jego strony naprawdę różne, ale wszystkie wydawały mi się śmieszne i odpychające.
Nie wiem czy jeśli wtedy poszlibyśmy do sexuolog to coś by to zmieniło. Moje małżeństwo trwało krócej niż Twoje, ale ja już byłam tak do męża zniechecona, że ciężko mi powiedzieć co by było gdyby.
Wiem natomiast jedno, jeśli będziesz się zachowywał cały czas w ten sam sposób co do tej pory, to będziesz w żonie wywoływał tylko złość a może nawet zażenowanie. Gdzieś tu ktoś pisał o "męskości", zmianie zachowań, zajęciu się trochę sobą, może to wywoła w żonie jakąś iskierkę, zainteresowanie a może i pożądanie.

500

Odp: Co Robić??
kobietapo40 napisał/a:
Michał38 napisał/a:
kobietapo40 napisał/a:

Michał dokładnie tak miałam, o sexie nie lubiłam rozmawiać, bo nie miałam nic do powiedzenie, nie wiedziałam co lubię, nie wiedziałam czego chcę, wiedziałam tylko, ze nie sprawia mi przyjemności. Tak jak Twoja żona, czasami lubiłam być doprowadzona do orgazmu np ręką, bo to mi sprawiało jakąkolwiek przyjemnoć, ale to było na zasadzie zaspokojenia nagłej potrzeby, więc potem długo mogło nic nie być. Tylko w sexie nie chodzi o zaspokojenie, orgazm i już, jest dużo wiecej, pożądanie do człowieka to bardzo złożona kwestia.
Mnie mój mąż, mimo, ze był przystojnym facetem nie kręcił zupełnie, a też był "dobrym" mężem.


Czyli raczej nie widzisz ratunku w tej sytuacji ?? 
a może ze swojej perspektywy jesteś w stanie teraz określić co robić żeby spróbować rozbudzić kobietę w takiej sytuacji ?? Chyba ze walka z wiatrakami ...

Ciężko powiedzieć, gdy ja byłam żoną inaczej postrzegałam terapię, wogóle nawet o niej nie myślałam w kwestii sexu, mój mąż też nie, więc może to jest jakieś rozwiązanie. Zostałam "sklasyfikowana" jako oziębła i tyle. Próby były z jego strony naprawdę różne, ale wszystkie wydawały mi się śmieszne i odpychające.
Nie wiem czy jeśli wtedy poszlibyśmy do sexuolog to coś by to zmieniło. Moje małżeństwo trwało krócej niż Twoje, ale ja już byłam tak do męża zniechecona, że ciężko mi powiedzieć co by było gdyby.
Wiem natomiast jedno, jeśli będziesz się zachowywał cały czas w ten sam sposób co do tej pory, to będziesz w żonie wywoływał tylko złość a może nawet zażenowanie. Gdzieś tu ktoś pisał o "męskości", zmianie zachowań, zajęciu się trochę sobą, może to wywoła w żonie jakąś iskierkę, zainteresowanie a może i pożądanie.

Ostatnia deska ratunku smile

No ale cóż począć. Zdziwiona jest już tymi zmianami które poczyniłem przez kilka dni a teraz kolejne w drodze:)

501

Odp: Co Robić??

Jestesmy po pierwszej rozmowie. Doszło do spokojnej wymiany zdań i Żona widziała tylko koniec na co ja trudno skoro tego chcesz. Wytłumaczyłem jak to teraz będzie wyglądać a ja zniknę z jej życia. Można powiedzieć że była wzruszona ale nie zmieniła stanowiska. Zakończyliśmy rozmowę na wspólnym stanowisku rozstania się. Poszedłem do salonu i po chwili przyszła do mnie (zaznaczam że przez ostatni czas omijała mnie szerokim łukiem). Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę i w jej tylko zaskoczyło ją to że ja zacząłem to spisywać. Mówię że to są rzeczy z którymi musimy się uporać. Mówiłem o wspólnej terapii i jak na początku nie i nie tak później nic nie mówiła także szukam teraz poradni małżeńskiej i będę stawiał ją przed faktem dokonanym bo widzę że to działa.

502

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę ...

Wygląda więc na to, że trochę niepotrzebnie się tu produkowaliśmy bo skoro żona ma wobec Ciebie zarzuty na różne tematy, to najprawdopodobniej to jest powodem braku jej chęci do zbliżeń i wcale taki idealnym mężem nie jesteś/byłeś, jak tu nam siebie przedstawiałeś.
Zresztą w pierwszych postach sam napisałeś, że wiesz, że częstym powodem braku chęci do seksu ze strony kobiety jest to, że partner ogólnie rzecz ujmując nie spełnia jej oczekiwań czy zawodzi w codziennym życiu, jednak asekuracyjne od razu zaznaczyłeś, że tu nie o to chodzi.
A jednak chyba o to bo niby skąd te wyrzuty na różne tematy?

503 Ostatnio edytowany przez Aneczka_296 (2022-02-19 09:38:56)

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:
Michał38 napisał/a:

Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę ...

Wygląda więc na to, że trochę niepotrzebnie się tu produkowaliśmy bo skoro żona ma wobec Ciebie zarzuty na różne tematy, to najprawdopodobniej to jest powodem braku jej chęci do zbliżeń i wcale taki idealnym mężem nie jesteś/byłeś, jak tu nam siebie przedstawiałeś.
Zresztą w pierwszych postach sam napisałeś, że wiesz, że częstym powodem braku chęci do seksu ze strony kobiety jest to, że partner ogólnie rzecz ujmując nie spełnia jej oczekiwań czy zawodzi w codziennym życiu, jednak asekuracyjne od razu zaznaczyłeś, że tu nie o to chodzi.
A jednak chyba o to bo niby skąd te wyrzuty na różne tematy?

A według mnie to normalne posunięcie z jej strony bo w takim momencie zazwyczaj są wyciągane czyjeś mankamenty na wierzch , żeby nie było że to tylko jej wina . Wiadomo, zawsze wina jest po obu stronach , ale jeśli Twoja żona wyskoczyła z tymi zarzutami do Ciebie w tej sytuacji to albo nie chce brać całej winy na siebie albo macie słaby kontakt ze sobą , skoro wcześniej Ci o takich sprawach nie mówiła . To też jest w sumie dziwne - bo jeśli żyła z Tobą taki czas widząc w Tobie jakiś problem i milczała no to mówi samo przez się , że jakoś nie była chętna żeby w jakiś sposób zadziałać i zacząć naprawiać rzeczy , które Ci wywlekła na wierzch podczas tej rozmowy . Zapytałeś dlaczego dopiero teraz kiedy ma nóż na gardle to wyciąga Twoje złe zachowania ?

504

Odp: Co Robić??

Roxann, żona może też Autora nie kochać i mentalnie być poza związkiem. Wtedy litania zarzutów będzie rosła z kazdym dniem, żeby uzasadnić sobie samej konieczność rozstania.

505

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Jestesmy po pierwszej rozmowie. Doszło do spokojnej wymiany zdań i Żona widziała tylko koniec na co ja trudno skoro tego chcesz. Wytłumaczyłem jak to teraz będzie wyglądać a ja zniknę z jej życia. Można powiedzieć że była wzruszona ale nie zmieniła stanowiska. Zakończyliśmy rozmowę na wspólnym stanowisku rozstania się. Poszedłem do salonu i po chwili przyszła do mnie (zaznaczam że przez ostatni czas omijała mnie szerokim łukiem). Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę i w jej tylko zaskoczyło ją to że ja zacząłem to spisywać. Mówię że to są rzeczy z którymi musimy się uporać. Mówiłem o wspólnej terapii i jak na początku nie i nie tak później nic nie mówiła także szukam teraz poradni małżeńskiej i będę stawiał ją przed faktem dokonanym bo widzę że to działa.

No i wreszcie jakieś konkrety. Coś od czego albo się coś zacznie albo skończy.
Napisz nam te swoje wady?

506

Odp: Co Robić??

No właśnie , jakie to ona zarzuty Ci podała wobec Twojej osoby , może wtedy sytuacja się troszkę wyjaśni co jej leży na sercu

507

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Jestesmy po pierwszej rozmowie. Doszło do spokojnej wymiany zdań i Żona widziała tylko koniec na co ja trudno skoro tego chcesz. Wytłumaczyłem jak to teraz będzie wyglądać a ja zniknę z jej życia. Można powiedzieć że była wzruszona ale nie zmieniła stanowiska. Zakończyliśmy rozmowę na wspólnym stanowisku rozstania się. Poszedłem do salonu i po chwili przyszła do mnie (zaznaczam że przez ostatni czas omijała mnie szerokim łukiem). Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę i w jej tylko zaskoczyło ją to że ja zacząłem to spisywać. Mówię że to są rzeczy z którymi musimy się uporać. Mówiłem o wspólnej terapii i jak na początku nie i nie tak później nic nie mówiła także szukam teraz poradni małżeńskiej i będę stawiał ją przed faktem dokonanym bo widzę że to działa.

Śledzę ten temat od pierwszej strony, sama jestem ciekawa o co chodzi ale gdy przychodzisz  tym updejtem to jestem trochę zaskoczona .... więc ona mówi koniec i jest nie wzruszona a ty uznajesz to za dobra kartę ( bo nie krzyczała ze nie chce, po prostu tego nie skomentowała) i zaczynasz szukać terapii?

Ja myślę ze twoja zona może czuć się niezrozumiana, bo według mnie podczas tej rozmowy doszliście do dwóch innych wniosków ale ty uważasz ze ona doszła do tego samego co ty ( ze terapia), gdzie moim zdaniem ona wyraźnie mówi ze koniec.
Idź i skonsultuj na spokojnie z nią wasze wnioski po tej rozmowie, serio.

508

Odp: Co Robić??

Po tym wszystkim, co tutaj padło odnosi się wrażenie, że tak naprawdę żona Autora nigdy wcześniej go szczerze nie kochała. Zadziwia mnie to też niezmiernie, jak można w rozmowie na jeden konkretny temat, wyciągnać nagle jakieś inne "brudy", niezwiązane z tematem, szczególnie takie, które wydarzyły się w dalszej przeszłości. To jakaś dziwna linia "obrony", którą stosują osoby, aby odsunąć jak najdalej od siebie "groźbę" rozwiązania problemu.
Na sam fakt, że Autor chce odejść żona zareagowała niezbyt emocjonalnie.

509

Odp: Co Robić??
bagienni_k napisał/a:

Po tym wszystkim, co tutaj padło odnosi się wrażenie, że tak naprawdę żona Autora nigdy wcześniej go szczerze nie kochała. Zadziwia mnie to też niezmiernie, jak można w rozmowie na jeden konkretny temat, wyciągnać nagle jakieś inne "brudy", niezwiązane z tematem, szczególnie takie, które wydarzyły się w dalszej przeszłości. To jakaś dziwna linia "obrony", którą stosują osoby, aby odsunąć jak najdalej od siebie "groźbę" rozwiązania problemu.
Na sam fakt, że Autor chce odejść żona zareagowała niezbyt emocjonalnie.

Bo to tak jest, że jak ludzie porządnie nie gadają ze sobą, nie wyjaśnią sobie na bieżąco bolączek, odbierają czyjeś zwracanie uwagi jako pierdolety, atak, a nie informację, że z tym mi źle, to mi nie pasuje, pochylmy się razem nad tym i obgadajmy to. Dodatkowo trwają w wiecznym syndromie "skrzywdzonej ofiary", która czeka aż ktoś drugi przyjdzie i swoją "miłością" jak w bajkach odmieni ten "podły świat". Zamiast wziąć odpowidzialność za własne emocjonalne niedostatki. Żyją bajkami, a życie to nie bajka. I żeby nie było, piszę o facetach i babkach.

510

Odp: Co Robić??

wyciągnać nagle jakieś inne "brudy", niezwiązane z tematem, szczególnie takie, które wydarzyły się w dalszej przeszłości.

Litania jest zazwyczaj wtedy kiedy ktoś wkurza tak bardzo, ze w głowie aż 'dudnia' różne rzeczy, sytuacje, odzywki związane z ta osobą, często z zamierzchłej przeszłości i jak ta osoba ( na która jesteśmy wewnętrznie wkurzeni) kreuje sytuacje w której można sobie ulżyć to właśnie tak się dzieje. Ciężko jest skupić się na temacie kłótni kiedy wcześniejsze kłótnie / sytuacje nie są przepracowane i wszystko jest dalej w głowie. Kiedy człowiek nie akceptuje drugiej osoby wyborów i jest w stanie mu to wypomnieć za każdym razem.

To tak abstrahując od głównego wątku.

511

Odp: Co Robić??
WindyBoy napisał/a:

Roxann, żona może też Autora nie kochać i mentalnie być poza związkiem. Wtedy litania zarzutów będzie rosła z kazdym dniem, żeby uzasadnić sobie samej konieczność rozstania.

To prawda, jak nie ma uczucia, to sama obecność drugiej osoby może stać się irytująca, a jak jeszcze ta dąży do zbliżeń, to szybko może taka obojętność przerodzić w szczerą awersję i niechęć.
Ja się nie zgodzę z tym, że żona nagle ni stąd ni z owąd zaczęła wyrzuty pod adresem Autora bo już we wcześniejszych postach wspominał on miedzy wierszami o kłótniach i cichych dniach, tyle że jego zdaniem powodem był brak ochoty na seks żony. Pytanie, czy powodem czy skutkiem?

512

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Jestesmy po pierwszej rozmowie. Doszło do spokojnej wymiany zdań i Żona widziała tylko koniec na co ja trudno skoro tego chcesz. Wytłumaczyłem jak to teraz będzie wyglądać a ja zniknę z jej życia. Można powiedzieć że była wzruszona ale nie zmieniła stanowiska. Zakończyliśmy rozmowę na wspólnym stanowisku rozstania się. Poszedłem do salonu i po chwili przyszła do mnie (zaznaczam że przez ostatni czas omijała mnie szerokim łukiem). Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę i w jej tylko zaskoczyło ją to że ja zacząłem to spisywać. Mówię że to są rzeczy z którymi musimy się uporać. Mówiłem o wspólnej terapii i jak na początku nie i nie tak później nic nie mówiła także szukam teraz poradni małżeńskiej i będę stawiał ją przed faktem dokonanym bo widzę że to działa.

Dokładnie, widzi też, pewnie zdziwiona, że potrafisz podjąć twardą decyzję, tylko taka postawa rozwiąże wasze problemy, obojętnie w  którą stronę pójdą.
Trzymam kciuki.

513

Odp: Co Robić??
Bbaselle napisał/a:

wyciągnać nagle jakieś inne "brudy", niezwiązane z tematem, szczególnie takie, które wydarzyły się w dalszej przeszłości.

Litania jest zazwyczaj wtedy kiedy ktoś wkurza tak bardzo, ze w głowie aż 'dudnia' różne rzeczy, sytuacje, odzywki związane z ta osobą, często z zamierzchłej przeszłości i jak ta osoba ( na która jesteśmy wewnętrznie wkurzeni) kreuje sytuacje w której można sobie ulżyć to właśnie tak się dzieje. Ciężko jest skupić się na temacie kłótni kiedy wcześniejsze kłótnie / sytuacje nie są przepracowane i wszystko jest dalej w głowie. Kiedy człowiek nie akceptuje drugiej osoby wyborów i jest w stanie mu to wypomnieć za każdym razem.

To tak abstrahując od głównego wątku.

Akurat wygrzebywanie na wierzch tych dawniejszych historii, kompletnie niezwiązanych z obecnym problemem uważam za zwykłą słabość. Niezdolność do konstruktywnej rozmowy możę jest związana z emocjami, bo sam niejednokrotnie uczestniczyłem w tego typu rozmowach(choć nie z pozycji partnera w związku) Im bardziej ja chciałem zmierzać "do brzegu" tym bardziej ktoś odbiegał od tematu, wypominając mi coś, co wydarzyło się kilka lat wcześniej.

514

Odp: Co Robić??
wieka napisał/a:
Michał38 napisał/a:

Jestesmy po pierwszej rozmowie. Doszło do spokojnej wymiany zdań i Żona widziała tylko koniec na co ja trudno skoro tego chcesz. Wytłumaczyłem jak to teraz będzie wyglądać a ja zniknę z jej życia. Można powiedzieć że była wzruszona ale nie zmieniła stanowiska. Zakończyliśmy rozmowę na wspólnym stanowisku rozstania się. Poszedłem do salonu i po chwili przyszła do mnie (zaznaczam że przez ostatni czas omijała mnie szerokim łukiem). Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę i w jej tylko zaskoczyło ją to że ja zacząłem to spisywać. Mówię że to są rzeczy z którymi musimy się uporać. Mówiłem o wspólnej terapii i jak na początku nie i nie tak później nic nie mówiła także szukam teraz poradni małżeńskiej i będę stawiał ją przed faktem dokonanym bo widzę że to działa.

Dokładnie, widzi też, pewnie zdziwiona, że potrafisz podjąć twardą decyzję, tylko taka postawa rozwiąże wasze problemy, obojętnie w  którą stronę pójdą.
Trzymam kciuki.

Ale jaką twardą decyzję, no proszę Cię...
"Doszło do spokojnej wymiany zdań i Żona widziała tylko koniec na co ja trudno skoro tego chcesz. Wytłumaczyłem jak to teraz będzie wyglądać a ja zniknę z jej życia".
"Poszedłem do salonu i po chwili przyszła do mnie (zaznaczam że przez ostatni czas omijała mnie szerokim łukiem). Były wyrzuty na różne tematy w moja stronę i w jej tylko zaskoczyło ją to że ja zacząłem to spisywać. Mówię że to są rzeczy z którymi musimy się uporać. Mówiłem o wspólnej terapii i jak na początku nie i nie tak później nic nie mówiła także szukam teraz poradni małżeńskiej."
To uważasz za twardą decyzję?
Ja tu widzę kompletny brak zrozumienia i problem z komunikacją.
Gdyby mi facet zamiast ze mną rozmawiać, spisywał moje zarzuty wobec niego i zaczął szukać poradni, to kazałabym mu się puknąć w czółko. Jak oni mają ze sobą rozmawiać, skoro jak rozumiem, Autor uważa, że jest wzorowym mężem i jedynym problemem ich związku jest brak seksu czy też jej brak ochoty na seks, przy czym pozostaje niezruszony na to co ona ma do powiedzenia.
Autor uznał milczenie żony za dobrą kartę, ja z kolei stawiając się na jej miejscu, uznałabym, że rozmowa nie ma sensu bo jak grochem o ścianę. Ale każdy z nas jest inny.
Autor też z jakiegoś powodu przemilczał powody jej wyrzutów, tak jakby z góry uznał, że są nieważne bo według niego głównym problemem są jego niezaspokojone potrzeby seksualne. Gdyby tak wyglądała komunikacja u mnie w związku, mój w*rw też pewnie sięgałby zenitu i nie widziałabym innej możliwości, niż rozstanie.

515

Odp: Co Robić??

Odpowiem tak: zarzuty są takie do mnie: że ja nie interesuje się opłatami i tego nie robię. Na co ja spokojnie odpowiedziałem ze nie interesuje się bo taki był podział. Ona robi opłaty i tyle. Oczywiście nie widzę w. Tym problemu bo mogę tym się zajmować. Ogólnie że cały czas się martwi o stan finansowy. Kompletnie tego nie rozumiem bo naprawdę finansowo dobrze jest. Tłumaczyłem że było dużo gorzej i dokładnie tak samo mówiła. To ona na to że nie czuje się bezpiecznie. Kilka razy zaproponowałem ze przejmę to bo to dla mnie nie problem. Kolejny temat to że zostaje że wszystkim sama, ale to jest nie prawda tłumaczyłem jak mamy podział obowiązków to ja zajmuje się tym i koniec a ona nie musi się już przejmować a przejmuje się i to jest największy zarzut którego ja nie rozumiem. Wiem co mam robić i robię i nie muszę mieć kierownika. Po takiej rozmowie już nie odzywała się to ja powiedziałem że uważam że ma problem ze swoimi potrzebami bo sama nie wie czego chce i powinna się określić i żyć nie przejmować się. Dodatkowo powiedziałem że wg mnie ma depresję lub jakieś Stany depresyjne dlatego powinniśmy udać się z tym do lekarza i to zmienić bo to źle się skończy dla nas. Na koniec temat seksu. Powiedziała że ona nie chce współżyć. Ja powiedziałem ok nie wapolzyjmy jak nie masz radości z tego ale działajmy inaczej tak żebyś miała z tego coś to nic nie mówiła. Mówiłem że musimy spełniać nasze potrzeby. Oczywiście wspominałem o terapii która nauczy nas rozmawiać to już później nic nie mówiła. Na końcu chciała się przytulić i w sumie teraz wrozilo do normy ale ja zapowiedziałem że teraz będą zmiany. Przykro to przyznawać ale uważam te potrzeby za urojone i ona chyba mnie po prostu nie kocha.... Zobaczymy jak dzisiaj się odniesie do wczorajszej rozmowy. Co zapamiętała...

516 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-19 11:41:38)

Odp: Co Robić??

Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: po co wywlekać jakieś sprawy z przeszłości czy odwracać kota ogonem od głównego problemu? Dlaczego wcześniej Autor nie dostał owych zarzutów, tylko wlaśnie teraz sa one wywlekane? To trochę wygląda, jak rozpaczliwa linia obrony, jak choćby te kłótnie o opłaty. Autor zachowuje też wyjątkowy sposkój, kierując się najwyraźniej zimną kalkulacją czy też bardziej niestadardowym sposobem na rozwiązywanie konfliktów. Szanuję i podziwiam właśnie osoby, potrafiące zachować zimny sposkój w takich sytuacjach. Łatwo jest ulec emocjom, ale trudniej nad nimi zapanować..

Ostatni post Autora wskazuje, żę ta kobieta ślepo uderza, wysnuwając jakieś dziwne wnioski na co Autor odpowiada spokojnie i rzeczowo, co najwyraźniej ją jeszcze bardziej denerwuje i wyprowadza z równowagi.
Czuje się zwyczajnie pogubiona i nie chce chwycić pomocnej dłoni, którą Autor do niej wyciąga.

517

Odp: Co Robić??
Michał38 napisał/a:

Odpowiem tak: zarzuty są takie do mnie: że ja nie interesuje się opłatami i tego nie robię. Na co ja spokojnie odpowiedziałem ze nie interesuje się bo taki był podział. Ona robi opłaty i tyle. Oczywiście nie widzę w. Tym problemu bo mogę tym się zajmować. Ogólnie że cały czas się martwi o stan finansowy. Kompletnie tego nie rozumiem bo naprawdę finansowo dobrze jest. Tłumaczyłem że było dużo gorzej i dokładnie tak samo mówiła. To ona na to że nie czuje się bezpiecznie. Kilka razy zaproponowałem ze przejmę to bo to dla mnie nie problem. Kolejny temat to że zostaje że wszystkim sama, ale to jest nie prawda tłumaczyłem jak mamy podział obowiązków to ja zajmuje się tym i koniec a ona nie musi się już przejmować a przejmuje się i to jest największy zarzut którego ja nie rozumiem. Wiem co mam robić i robię i nie muszę mieć kierownika. Po takiej rozmowie już nie odzywała się to ja powiedziałem że uważam że ma problem ze swoimi potrzebami bo sama nie wie czego chce i powinna się określić i żyć nie przejmować się. Dodatkowo powiedziałem że wg mnie ma depresję lub jakieś Stany depresyjne dlatego powinniśmy udać się z tym do lekarza i to zmienić bo to źle się skończy dla nas. Na koniec temat seksu. Powiedziała że ona nie chce współżyć. Ja powiedziałem ok nie wapolzyjmy jak nie masz radości z tego ale działajmy inaczej tak żebyś miała z tego coś to nic nie mówiła. Mówiłem że musimy spełniać nasze potrzeby. Oczywiście wspominałem o terapii która nauczy nas rozmawiać to już później nic nie mówiła. Na końcu chciała się przytulić i w sumie teraz wrozilo do normy ale ja zapowiedziałem że teraz będą zmiany. Przykro to przyznawać ale uważam te potrzeby za urojone i ona chyba mnie po prostu nie kocha.... Zobaczymy jak dzisiaj się odniesie do wczorajszej rozmowy. Co zapamiętała...

Aha, czyli ona Ci zarzuca to, że opłaty na jej głowie, że zostaje ze wszystkim sama, przez co nie ma poczucia bezpieczeństwa (czyt. oparcia w Twojej osobie), na co Ty, że wymyśla, że ma depresję, że w sumie możesz to robić ale taki był(?) podział obowiązków. No sorry...
Jak dla mnie to są bardzo poważne zarzuty, nie na zasadzie bo rozrzucasz skarpetki czy nie sprzątasz po sobie lub temu podobne.
My mamy tu tylko jedną wersję (Twoją) ale gdyby rzeczywiście było tak jak żona mówi, to ... ja się nie dziwię, że nie ma ochoty z Tobą kochać i woli rozstanie.
Poczucie bezpieczeństwa i zrozumienia w związku jest szalenie ważne moim zdaniem. Może wymyśla, a może rzeczywiście tak jest. W takiej sytuacji, kiedy rzeczywiście wszystko na jej głowie, Twoje zafiksowanie na seksie mogło przynieść taki, a nie inny skutek - całkowity zanik pożądania.

518

Odp: Co Robić??
Roxann napisał/a:

Ja tu widzę kompletny brak zrozumienia i problem z komunikacją.
Gdyby mi facet zamiast ze mną rozmawiać, spisywał moje zarzuty wobec niego i zaczął szukać poradni, to kazałabym mu się puknąć w czółko. Jak oni mają ze sobą rozmawiać, skoro jak rozumiem, Autor uważa, że jest wzorowym mężem i jedynym problemem ich związku jest brak seksu czy też jej brak ochoty na seks, przy czym pozostaje niezruszony na to co ona ma do powiedzenia.
Autor uznał milczenie żony za dobrą kartę, ja z kolei stawiając się na jej miejscu, uznałabym, że rozmowa nie ma sensu bo jak grochem o ścianę. Ale każdy z nas jest inny.

Uwazam dokladnie tak samo!

Odpowiem tak: zarzuty są takie do mnie: że ja nie interesuje się opłatami i tego nie robię. Na co ja spokojnie odpowiedziałem ze nie interesuje się bo taki był podział. Ona robi opłaty i tyle. Oczywiście nie widzę w. Tym problemu bo mogę tym się zajmować. Ogólnie że cały czas się martwi o stan finansowy. Kompletnie tego nie rozumiem bo naprawdę finansowo dobrze jest. Tłumaczyłem że było dużo gorzej i dokładnie tak samo mówiła. To ona na to że nie czuje się bezpiecznie. Kilka razy zaproponowałem ze przejmę to bo to dla mnie nie problem. Kolejny temat to że zostaje że wszystkim sama, ale to jest nie prawda tłumaczyłem jak mamy podział obowiązków to ja zajmuje się tym i koniec a ona nie musi się już przejmować a przejmuje się i to jest największy zarzut którego ja nie rozumiem.

Ja miałam podobne zarzuty do byłego a wzięło się to z tego ze tak naprawdę nie ufałam mu, nie widziałam w nim faceta i generalnie go nie kochałam.....

Na koniec temat seksu. Powiedziała że ona nie chce współżyć.

Gadacie na temat finansów, tego jak ona praktycznie tobie nie ufa i nie potrafi w swojej głowie uzmysłowić sobie ze nie jest złe, ty później jej mówisz ze według ciebie ma stany depresyjne a na sam koniec chcesz gadać o seksie??? SERIO?? tez bym powiedziała ze nie mam ochoty na nic, bo to nie jest moment do tego aby mieć ochotę i myśleć o seksie. Na boga!

Ja uważam ze miedzy wami jest kompletny brak komunikacji, ty swoja uważasz za jedyna i poprawna a ona chyba ma już po prostu dosyć. Wasze wnioski nie są takie same, stad biorą się inne problemy bo każdy z was na 'myśli' miał cos zupełnie innego.

519

Odp: Co Robić??

Te wyrzuty były od czapy i nie mają nic wspólnego z brakiem seksu.

Jak powiedziała, że nie chce współżyć, to powinieneś pociągnąć temat i nie godzić się, dopóki nie poznasz prawdy.
Bo to wygląda, że godzisz się dalej na brak seksu bez wiedzy, dlaczego...

520

Odp: Co Robić??

Coraz ciężej się to czyta- ja to, ona tamto.
Ja jestem czasem zbyt impulsywna. Ty Autorze, było nie było, masz ogromne pokłady (wieloletnie!) cierpliwości, ale gdybym ja była po obojętnie jakiej stronie barykady (bo to mi na barykadę wyglada) to już dawno bym to rzuciła w cholerę i „wyjechała w Bieszczady”.

Posty [ 456 do 520 z 743 ]

Strony Poprzednia 1 6 7 8 9 10 11 12 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024