Ajko, ona może mieć powody, żeby nie chcieć zbliżeń, ale nie powinno tak być, że to ona decyduje, czy ten problem rozwiązać, czy nie. Przynajmniej dopóki są małżeństwem, bo małżeństwo to jednak umowa.
262 2022-02-16 15:35:45 Ostatnio edytowany przez Ajko (2022-02-16 16:09:19)
Ajko napisał/a:Co wy tak z tym oszukiwaniem? A może to życie ją oszukało, ciało ją oszukało? Może wierzyła, że będzie tak jak w bajkach?
Przecież 6 lat podobało jej się seksualizowanie bez penetracji. Coś się zmieniło po penetracji. Może ktoś z jej otoczenia rzucał durne teksty na temat seksu i to ją zamknęło. Bardzo często zwłaszcza starsze pokolenie jest pełne pogardy dla kobiet, zawstydza je. Tutaj jest wiele tematów na ten temat.
Przecież jest bardzo dużo kobiet, które podczas penetracji nie odczuwają przyjemności, takiej, która jest podczas pettingu. Ale wszyscy od dekad za jedyny wartościowy stosunek uważają penetrację. To skoro jest tak wartościowa (już sie od tego odchodzi), to czemu tyle kobiet nie ma podczas niej, orgazmu? I tak jeszcze na początku człowiek ma nedzieję, że coś się zmieni, bo przecież czyta na internecie, że komuś się to odmieniło po jakimś czasie. Potem lata mijają nic się nie zmienia, jest frustracja bo ileż można być dawcą organów bez przyjemności. Dodatkowo, ludzie nie potrafią gadać o tym co lubią.
Ile jest dziewczyn, które piszą, że nie miały orgazmu, ale i tak mają przyjemność, bo jest bliskość, bo Misiu jest zadowolony. Do czasu, kobieta chce też orgazmu, bo jest mega przyjemny. I tylko taki jest sens seksu, by każdy miał swój orgazm.
Czy jeśli byłoby ogólnie uznawane, że najlepszą formą stosunku jest penetracja analna mężczyzny (tam jest możliwa penetracja, więc dlatego ten przykład), to czy oni zmuszaliby się dla partnerki do tego? NIE.Przykład jaki przekaz od innych kobiet dostają często młode kobiety. Zauważcie nie do chłopaka jest skierowana złość, a do dziewczyny. Mam wrażenie, że tutaj w temacie to wygląda podobnie. Kultowy filmik.
Oczywiście wszystko się może zgadzać tylko jak namówić ją na leczenie w sensie znaleźć problem i go rozwiazac
Tutaj Michał musisz być stanowczy, jesli nie potraficie gadać, napisz list. Tutaj to zabrneło tak daleko, że wasz związek jest zagrożony. Jesli ona nie potrafi gadać też niech pisze do ciebie. Każda forma rozmowy jest dobra, byle znaleźć rozwiązanie. To nie są byle pierdy. Czas by ona zachowała się jak dorosła osoba i ty. Nie ma juz sentymentów. Jak się nie uda bedziesz wiedział, że próbowałeś, że to była wasza wspólna decyzja. Bo brak decyzji to tez decyzja. Uciekanie przed problemami przez twoją żonę, to decyzja również.
263 2022-02-16 15:49:20 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-16 15:51:38)
Kwestia seksu pozostaje dla wielu tematem na tyle delikatnym, żę ta strona, która tego nie dostaje( i najwyraźniej przez to cierpi) bywa postrzegana jako ta zła i niewłaściwa, bo coś wymusza od tej drugiej. Druga zaś, niezależnie od przyczyn, które do tego doprowadziły odbierana bywa, jako uciśniona i pokrzywdzona. Zazwyczaj wiadomo, jak się w takich wypadkach rozkłada obsada płci, ale tu, według tego, co Autor pisze, nie ma możliwości wpłynąć na jego żonę, aby ona dostrzegła, że robi mu (właściwie im obojgu) krzywdę a tym samym znaleźć wspólne rozwiązanie. Pojawia się taki schemat: "Skoro on mnei kocha, to zaakceptuje mnie taką", nie ma natomiast nawet przebłysku myśli typu: "Skoro się kochamy, to może spróbójmy coś z tym zrobić..?"
Zaraz obok powstaje temat, gdzie dziewczyna niezadowolona z seksu już się zastanawia nad zmianą partnera..choć chyba latwiej, jeśli nie jest się małżeństwem..
Litości, przecież wskazałam na post powyżej, wystarczy przeczytać :-O
Teraz przeczytałam, ale poza dlaczego Michał był jaki był i terapią nic nie wyczytałam.
Bo kim był sam się już zdiagnozował, terapia to teraz, jak poszedł po rozum do głowy, bo mu się przelało, też za dużo nie wniesie i nie uratuje my rodziny, ale to mniej istotne.
Pozostaje otwarte pytanie, co teraz ma robić, żeby zmienić stan rzeczy, zachowując rodzinę?
Kwestia seksu pozostaje dla wielu tematem na tyle delikatnym, żę ta strona, która tego nie dostaje( i najwyraźniej przez to cierpi) bywa postrzegana jako ta zła i niewłaściwa, bo coś wymusza od tej drugiej. Druga zaś, niezależnie od przyczyn, które do tego doprowadziły odbierana bywa, jako uciśniona i pokrzywdzona. Zazwyczaj wiadomo, jak się w takich wypadkach rozkłada obsada płci, ale tu, według tego, co Autor pisze, nie ma możliwości wpłynąć na jego żonę, aby ona dostrzegła, że robi mu (właściwie im obojgu) krzywdę a tym samym znaleźć wspólne rozwiązanie. Pojawia się taki schemat: "Skoro on mnei kocha, to zaakceptuje mnie taką", nie ma natomiast nawet przebłysku myśli typu: "Skoro się kochamy, to może spróbójmy coś z tym zrobić..?"
Zaraz obok powstaje temat, gdzie dziewczyna niezadowolona z seksu już się zastanawia nad zmianą partnera..choć chyba latwiej, jeśli nie jest się małżeństwem..
To nie są proste sprawy, kombinacji problemów może być naprawdę wiele, ale tak jak napisałeś "Skoro się kochamy, to może spróbujmy coś z tym zrobić." Rozmawiajmy, nie ignorujmy drugiej strony, która przychodzi do nas z problemem. Niestety problem jest z umiejętnością rozmowy. Jakieś dziwne ciche dni. Zawsze jest szansa na kompromis, bez straty dla kogokolwiek, byle tylko szanować tego drugiego człowieka.
To wszystko jest takie skomplikowane.
266 2022-02-16 16:11:37 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2022-02-16 16:15:00)
MagdaLena1111 napisał/a:Litości, przecież wskazałam na post powyżej, wystarczy przeczytać :-O
Teraz przeczytałam, ale poza dlaczego Michał był jaki był i terapią nic nie wyczytałam.
Bo kim był sam się już zdiagnozował, terapia to teraz, jak poszedł po rozum do głowy, bo mu się przelało, też za dużo nie wniesie i nie uratuje my rodziny, ale to mniej istotne.
Pozostaje otwarte pytanie, co teraz ma robić, żeby zmienić stan rzeczy, zachowując rodzinę?
To jest to, o czym wspomniała Ajko powyżej. Ona wymaga „naprawy”, więc w wątku trwają narady, jak ją skłonić do terapii, bo przecież wystarczy ją skłonić, żeby już był sukces.
A może to on potrzebuje terapii, hm…?
Bo mamy faceta, który od kilkunastu lat jęczy o seks. Uważasz to za podniecające i wzbudzające w kobiecie pożądanie?
Dlaczego przez tyle lat nie udało mu się szczerze porozmawiać z żoną? Dlaczego nie ma między nimi ani bliskości emocjonalnej, ani fizycznej. Jest tylko skorupa, tutaj rodziną zwana. Jedna osoba w tej rodzinie decyduje o jej wyglądzie, a takie układy nie biorą się znikąd. To zawsze są pasujące do siebie puzzle. Niech autor wątku na siłę swojej żony nie ciągnie na terapię, ale zajmie się swoimi deficytami, które trzymają go w tej skorupie, wydmuszce relacji między dwojgiem. Niech zrozumie dlaczego taki rodzaj związku podtrzymuje przez wiele lat. Niech zrozumie siebie.
Moja przyjaciółka terapeutka z wszystkimi kwitami, więc ufam w jej profesjonalizm, twierdzi, że zmiana jednej osoby w systemie, powoduje zmianę w całym systemie. Zatem, niech autor zacznie od siebie.
bagienni_k napisał/a:Kwestia seksu pozostaje dla wielu tematem na tyle delikatnym, żę ta strona, która tego nie dostaje( i najwyraźniej przez to cierpi) bywa postrzegana jako ta zła i niewłaściwa, bo coś wymusza od tej drugiej. Druga zaś, niezależnie od przyczyn, które do tego doprowadziły odbierana bywa, jako uciśniona i pokrzywdzona. Zazwyczaj wiadomo, jak się w takich wypadkach rozkłada obsada płci, ale tu, według tego, co Autor pisze, nie ma możliwości wpłynąć na jego żonę, aby ona dostrzegła, że robi mu (właściwie im obojgu) krzywdę a tym samym znaleźć wspólne rozwiązanie. Pojawia się taki schemat: "Skoro on mnei kocha, to zaakceptuje mnie taką", nie ma natomiast nawet przebłysku myśli typu: "Skoro się kochamy, to może spróbójmy coś z tym zrobić..?"
Zaraz obok powstaje temat, gdzie dziewczyna niezadowolona z seksu już się zastanawia nad zmianą partnera..choć chyba latwiej, jeśli nie jest się małżeństwem..
To nie są proste sprawy, kombinacji problemów może być naprawdę wiele, ale tak jak napisałeś "Skoro się kochamy, to może spróbujmy coś z tym zrobić." Rozmawiajmy, nie ignorujmy drugiej strony, która przychodzi do nas z problemem. Niestety problem jest z umiejętnością rozmowy. Jakieś dziwne ciche dni. Zawsze jest szansa na kompromis, bez straty dla kogokolwiek, byle tylko szanować tego drugiego człowieka.
To wszystko jest takie skomplikowane.
Jakby tylko dało się zastosować kompromis w tym temacie to byłaby Bajka a tu kompromis ustalony i nic się nie zmienia
Ale jaki tu może być kompromis, jak to kobieta nie pożąda?
Obowiązek małżeński?
Kto by tego chciał?
Umowa małżeńską nie dotyczyła białego małżeństwa i jak kogoś życie oszukalo i jest seksualny, bo tu każdy rodzaj seksu jest be., to albo się zgadza na wydzielenie tej dziedziny i mąż może mieć kochanki A żoną przymyka oczy albo rozwód.
wieka napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Litości, przecież wskazałam na post powyżej, wystarczy przeczytać :-O
Teraz przeczytałam, ale poza dlaczego Michał był jaki był i terapią nic nie wyczytałam.
Bo kim był sam się już zdiagnozował, terapia to teraz, jak poszedł po rozum do głowy, bo mu się przelało, też za dużo nie wniesie i nie uratuje my rodziny, ale to mniej istotne.
Pozostaje otwarte pytanie, co teraz ma robić, żeby zmienić stan rzeczy, zachowując rodzinę?
To jest to, o czym wspomniała Ajko powyżej. Ona wymaga „naprawy”, więc w wątku trwają narady, jak ją skłonić do terapii, bo przecież wystarczy ją skłonić, żeby już był sukces.
A może to on potrzebuje terapii, hm…?
Bo mamy faceta, który od kilkunastu lat jęczy o seks. Uważasz to za podniecające i wzbudzające w kobiecie pożądanie?
Dlaczego przez tyle lat nie udało mu się szczerze porozmawiać z żoną? Dlaczego nie ma między nimi ani bliskości emocjonalnej, ani fizycznej. Jest tylko skorupa, tutaj rodziną zwana. Jedna osoba w tej rodzinie decyduje o jej wyglądzie, a takie układy nie biorą się znikąd. To zawsze są pasujące do siebie puzzle. Niech autor wątku na siłę swojej żony nie ciągnie na terapię, ale zajmie się swoimi deficytami, które trzymają go w tej skorupie, wydmuszce relacji między dwojgiem. Niech zrozumie dlaczego taki rodzaj związku podtrzymuje przez wiele lat. Niech zrozumie siebie.Moja przyjaciółka terapeutka z wszystkimi kwitami, więc ufam w jej profesjonalizm, twierdzi, że zmiana jednej osoby w systemie, powoduje zmianę w całym systemie. Zatem, niech autor zacznie od siebie.
Rozmów szczerych było bardzo wiele tylko co chwilę pojawiał się inny problem. Chyba że zaczynałem naciskać no to że nie ma ochoty i tyle. No to ja mówię o terapii a tu NIE.
MagdaLena1111 napisał/a:wieka napisał/a:Teraz przeczytałam, ale poza dlaczego Michał był jaki był i terapią nic nie wyczytałam.
Bo kim był sam się już zdiagnozował, terapia to teraz, jak poszedł po rozum do głowy, bo mu się przelało, też za dużo nie wniesie i nie uratuje my rodziny, ale to mniej istotne.
Pozostaje otwarte pytanie, co teraz ma robić, żeby zmienić stan rzeczy, zachowując rodzinę?
To jest to, o czym wspomniała Ajko powyżej. Ona wymaga „naprawy”, więc w wątku trwają narady, jak ją skłonić do terapii, bo przecież wystarczy ją skłonić, żeby już był sukces.
A może to on potrzebuje terapii, hm…?
Bo mamy faceta, który od kilkunastu lat jęczy o seks. Uważasz to za podniecające i wzbudzające w kobiecie pożądanie?
Dlaczego przez tyle lat nie udało mu się szczerze porozmawiać z żoną? Dlaczego nie ma między nimi ani bliskości emocjonalnej, ani fizycznej. Jest tylko skorupa, tutaj rodziną zwana. Jedna osoba w tej rodzinie decyduje o jej wyglądzie, a takie układy nie biorą się znikąd. To zawsze są pasujące do siebie puzzle. Niech autor wątku na siłę swojej żony nie ciągnie na terapię, ale zajmie się swoimi deficytami, które trzymają go w tej skorupie, wydmuszce relacji między dwojgiem. Niech zrozumie dlaczego taki rodzaj związku podtrzymuje przez wiele lat. Niech zrozumie siebie.Moja przyjaciółka terapeutka z wszystkimi kwitami, więc ufam w jej profesjonalizm, twierdzi, że zmiana jednej osoby w systemie, powoduje zmianę w całym systemie. Zatem, niech autor zacznie od siebie.
Rozmów szczerych było bardzo wiele tylko co chwilę pojawiał się inny problem. Chyba że zaczynałem naciskać no to że nie ma ochoty i tyle. No to ja mówię o terapii a tu NIE.
Jakie to były szczere rozmowy, skoro co raz pojawiał się inny powód rzucany z czapy na odczepnego? Widocznie wystarczyło rzucić Tb cokolwiek, żeby Cię zbyć.
Jak dla mnie, ponosisz konsekwencje własnych zaniedbań. Obydwoje, Ty i Twoja żona zapracowaliście na to, co macie.
Nie miałeś i nie masz wpływu na własną żonę, ale masz wpływ na to, co Ty robisz, więc skup się na sobie.
Nie jęcz o seks, bo to naprawdę musi być aseksualne.
Proponuję Tb terapię z życzliwości. Uważam, że może Tb to pomóc poukładać się w sytuacji, w której się znalazłeś. Wiem, że najlepiej byłoby jakby zmieniła się Twoja żona, ale na to się nie zanosi. Skup się więc na tym, na co masz wpływ.
271 2022-02-16 16:50:17 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-16 17:00:56)
To są sprawy skomplikowane i jak wszystko dałoby załatwić się kompromisem, nie byłoby połowy rozwodów.
Michała zgubiła ślepa miłość, cechy osobowości i charakter, czyli to są czynniki niezależne od nas, dlatego potrzebował tyle czasu, żeby przejrzeć na oczy...
Tylko teraz co by nie zrobił można nazwać kupczeniem, więc ja bym tego terminu nie nadużywała. Przecież właśnie się zmienia, zmieniając stosunek do żony, jeśli to jest kupczenie, to co nie jest?
Bo to odwrócenie się od żony jedynie mu powie, czy jej zależy na nim i na rodzinie, jeśli będzie zależało, to sama wyjdzie z inicjatywą zmiany tego stanu rzeczy, jeśli nie, pozostaje rozwód.
Ja nie widzę innego sposobu.
Edit:
Do tanga trzeba dwojga, nie z każdym parnerem/ką da się rozmawiać, ona przecież nie miała zamiaru rozwijać tematu, bo to było jej nie rękę, a Michał nie miał siły przebicia w tym związku, to wszyscy wiemy.
Do tego ona jest zręczną manipulantką.
Możliwe że temat się szybko rozwiąże bo teraz jestem nieprawdopodobnie zły bo nie pomagam w domu i oczywiście że ostatnio tak się zachowałem ze Ona ma dość
Możliwe że temat się szybko rozwiąże bo teraz jestem nieprawdopodobnie zły bo nie pomagam w domu i oczywiście że ostatnio tak się zachowałem ze Ona ma dość
Coś przerwalo mój wpis. Dalej było że jestem uśmiechnięty i bawię się z dziećmi a ona wściekła. Pisała zeby mnie zmusić do pomocy w domu. Zawzięta jest na maxa ale ja też dlatego może to się szybciej wyjaśnić jak myślałem. Moje podejście jest takie: wszystko wraca do normy ale leczymy się razem.
I najważniejsza konsekwencja... Nie daj się złamać, udobruchać obiecankami...
I najważniejsza konsekwencja... Nie daj się złamać, udobruchać obiecankami...
Dokładnie. Ta sytuacja jest tak straszliwie dziwna, że już tylko ostateczne działania mogą przynieść jakikolwiek skutek.
Tak sobie o tym myślałam i mój rozumek nie jest w stanie tej sytuacji pojąć. Jeszcze te 6 lat przed ślubem, ze NIGDY się nie złamaliście, żeby się kochać to jeszcze jakoś zdołałam przetrawić, niektórzy mają high level silną wolę, nieważne z jakich pobudek. OK. Podobno są tacy
To, ze Twoja żona do seksu nie dążyła, jest dla mnie skrajnie dziwaczne, ale tez ok - może być naprawdę mnóstwo powodów ku temu.
Ale ze Ty w tych 2 pierwszych latach po ślubie bez seksu nie zrobiłeś NIC to już naprawdę w głowie mi się nie zmieściło. Unieważnienie kościelne dostałbyś niemalże od ręki. To się nawet księżom w głowie nie mieści, by małżeństwa po ślubie nie skonsumować (jeśli nie ma ku temu przyczyn np. zdrowotnych).
wieka napisał/a:I najważniejsza konsekwencja... Nie daj się złamać, udobruchać obiecankami...
Dokładnie. Ta sytuacja jest tak straszliwie dziwna, że już tylko ostateczne działania mogą przynieść jakikolwiek skutek.
Tak sobie o tym myślałam i mój rozumek nie jest w stanie tej sytuacji pojąć. Jeszcze te 6 lat przed ślubem, ze NIGDY się nie złamaliście, żeby się kochać to jeszcze jakoś zdołałam przetrawić, niektórzy mają high level silną wolę, nieważne z jakich pobudek. OK. Podobno są tacy![]()
To, ze Twoja żona do seksu nie dążyła, jest dla mnie skrajnie dziwaczne, ale tez ok - może być naprawdę mnóstwo powodów ku temu.
Ale ze Ty w tych 2 pierwszych latach po ślubie bez seksu nie zrobiłeś NIC to już naprawdę w głowie mi się nie zmieściło. Unieważnienie kościelne dostałbyś niemalże od ręki. To się nawet księżom w głowie nie mieści, by małżeństwa po ślubie nie skonsumować (jeśli nie ma ku temu przyczyn np. zdrowotnych).
Manipulacja, rozkochanie w sobie, zrobiło swoje, owinęła sobie wokół palca, trafiła na podatny grunt.
Mnie też to ciężko pojąć jak facet może dać się tak podporządkować, dlatego podpieram się empatią.
Nie jeden Michał był wpatrzony w żonę jak w obrazek...
I najważniejsza konsekwencja... Nie daj się złamać, udobruchać obiecankami...
Teraz się nie dam. Aczkolwiek widzę po jej zachowaniu że nie chce się poddać. Twardo trzyma się swojego. Tak jak mówiłem łatwej przeprawy nie będzie.
wieka napisał/a:I najważniejsza konsekwencja... Nie daj się złamać, udobruchać obiecankami...
Teraz się nie dam. Aczkolwiek widzę po jej zachowaniu że nie chce się poddać. Twardo trzyma się swojego. Tak jak mówiłem łatwej przeprawy nie będzie.
Wiadomo, że nie będzie łatwo, życie to nie jest bajka...
Ona nie może jeszcze uwierzyć w Twoją przemianę, myśli, że będzie jak zawsze.
Michał38 napisał/a:wieka napisał/a:I najważniejsza konsekwencja... Nie daj się złamać, udobruchać obiecankami...
Teraz się nie dam. Aczkolwiek widzę po jej zachowaniu że nie chce się poddać. Twardo trzyma się swojego. Tak jak mówiłem łatwej przeprawy nie będzie.
Wiadomo, że nie będzie łatwo, życie to nie jest bajka...
Ona nie może jeszcze uwierzyć w Twoją przemianę, myśli, że będzie jak zawsze.
Dzięki za wsparcie. To dla mnie bardzo dużo bo nikt więcej mi nie pomaga. Może dlatego że wstydziłem się tego tematu. Przed chwilą normalnie do mnie się odezwała. Po wczorajszym i dzisiejszym trybie władcy zaskoczyła mnie ale ja bez nerwów dalej to samo podejście.
W końcu musisz zacząć nosić spodnie w tym związku...
Kobiety generalnie lekceważą " miętkich" partnerów, dlatego musisz pracować nad sobą.
W końcu musisz zacząć nosić spodnie w tym związku...
Kobiety generalnie lekceważą " miętkich" partnerów, dlatego musisz pracować nad sobą.
Coś w tym jest bo jak tylko zacząłem grać w swoje karty tak Żona zdurniala podczas rozmowy chciała zmieniać temat rozmowy to powiedziałem krótko. Jak zmieniasz temat to kończymy rozmowę
No tak, trzeba stawiać na swoim, zawsze jeśli jesteśmy czegoś pewni, żona będzie próbowała Cię wymanewrować w pole...
Musisz być twardy i nie odpuścić na mm...
To jest być albo nie być w tym związku, ona jeszcze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, teraz Ty możesz śmiało mówić o rozwodzie, nie możesz się niczego bać, bo ona to wyczuje... Wszystko musisz postawić na jedną kartę.
To kobieta powinna nosić spodnie i się nie ugiąc. I pokazać ' panu domu', że może zabrać dzieci i zobaczymy. Mam nadzieję się, że kobieta się nie ugnie i nie będzie sie zmuszać do współżycia , bo Michałka kutas swędzi. Mimo jadu na inną kobietę sfrustrowanych pań z internetów.
Czasy, że to co chce facet zawsze ma być na wierzchu na szczęącie się kończą. Mam nadzieję, że tu kobieta będzie panią domu w spodniach i nie będzie rozkładać nóg ani się uginać. Niech on se wyrucha dziurę w płocie. A jak przestanie zajmować sie własnym domem to powinna gotować tylko dla siebie i dzieci.
To kobieta powinna nosić spodnie i się nie ugiąc. I pokazać ' panu domu', że może zabrać dzieci i zobaczymy. Mam nadzieję się, że kobieta się nie ugnie i nie będzie sie zmuszać do współżycia , bo Michałka kutas swędzi. Mimo jadu na inną kobietę sfrustrowanych pań z internetów.
Czasy, że to co chce facet zawsze ma być na wierzchu na szczęącie się kończą. Mam nadzieję, że tu kobieta będzie panią domu w spodniach i nie będzie rozkładać nóg ani się uginać. Niech on se wyrucha dziurę w płocie. A jak przestanie zajmować sie własnym domem to powinna gotować tylko dla siebie i dzieci.
Jak ja się cieszę że dodałem ten wątek na tym forum. Wyobraźmy sobie co by było jakbyśmy sie z Żoną sami dogadali i poszli We dwoje po poradę do PSYCHOLOGA i trafilibyśmy na taką PRUDERIĘ.
Małżeństwo zakończone z hukiem dzieci bez rodziców. Szarpanie w sądzie o majątki. Wojna na 102.
Przed rozpoczęciem porad medycznych trzeba bardzo sprawdzić lekarza.
Wszyscy chcieli pomóc a ta tutaj jak widać.
Żeby odpowiedzieć coś koleżance to postaram się zniżyć do jej poziomu i powiem tak:
Nie jestem żadnym specjalistą ale wygląda to na klasyczny syndrom dziewczyny która pozwoliła sobie z nowo poznanym facetem na seks a on zrobił co swoje wstał wytarł przyrodzenie w firankę i dał zły numer telefonu a ona została sama wykorzystana. Teraz pozostało jej wyżywać się na innych przedstawicielach płci przeciwnej.
Michał, trzymam za Ciebie kciuki. U mnie na swój sposób było podobnie, skończyło się zdradą jż. Działając tak jak teraz możesz dowiedzieć się dosyć szybko, czy ona do Ciebie coś czuje, czy jest z Tobą z wygody.
286 2022-02-17 09:01:27 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-02-17 09:14:13)
A powodów niechęci żony do autora może być jak gwiazd na niebie. Forumowicze wymienili tylko parę. Na miejscu autora zrobiłabym rachunek sumienia, czy nie powiedział, choćby żartem, czegoś na temat fizyczności żony. Sam przecież nocami chodzi na siłownię. A może ktoś życzliwy dopowiedział, że to nie siłownia?
A może zona nie czuje się przy autorze atrakcyjna? A może nie chce mówić o swoich problemach zdrowotnych? Słyszałam już o takim przypadku, kiedy żona miała poważne kłopoty z kręgosłupem dla dobra męża zgodziła się na zastępczynię i wiadomo jak się skończyło. Ale tu o kondycji zony ani słychu ani widu.
Nie ma tu bliskości między wami ani zaufania.
A w ogóle co to za szantaż, że jeśli nie będzie seksu, to on nie pomaga w domu? Czyli co? Sprzątanie w domu i opieka nad dziećmi to tylko jej obowiązki?
Mam wrażenie, że autor trochę kreuje się na ofiarę, a jak jest naprawdę, wiedzą tylko oboje.
Znany seksuolog wypowiadał się na ten temat, mniej więcej tak, że jeśli dzień nie był udany, to dlaczego on myśli, że w nocy będzie lepiej?
Michał, posty Pruderii należy omijać i nie zwracać uwagi. Jestem świecie przekonana, że żadnej psychologii nie studiuje i nigdy żadnym psychologiem nie będzie, bo to tego trzeba mieć empatię, a ona nienawidzi każdego człowieka z osobna. Sama sobie nie potrafi pomoc.
Michał, posty Pruderii należy omijać i nie zwracać uwagi. Jestem świecie przekonana, że żadnej psychologii nie studiuje i nigdy żadnym psychologiem nie będzie, bo to tego trzeba mieć empatię, a ona nienawidzi każdego człowieka z osobna. Sama sobie nie potrafi pomoc.
I to nie powód, żeby się z niej wyśmiewać.
A powodów niechęci żony do autora może być jak gwiazd na niebie. Forumowicze wymienili tylko parę. Na miejscu autora zrobiłabym rachunek sumienia, czy nie powiedział, choćby żartem, czegoś na temat fizyczności żony. Sam przecież nocami chodzi na siłownię. A może ktoś życzliwy dopowiedział, że to nie siłownia?
A może zona nie czuje się przy autorze atrakcyjna? A może nie chce mówić o swoich problemach zdrowotnych? Słyszałam już o takim przypadku, kiedy żona miała poważne kłopoty z kręgosłupem dla dobra męża zgodziła się na zastępczynię i wiadomo jak się skończyło. Ale tu o kondycji zony ani słychu ani widu.
Nie ma tu bliskości między wami ani zaufania.A w ogóle co to za szantaż, że jeśli nie będzie seksu, to on nie pomaga w domu? Czyli co? Sprzątanie w domu i opieka nad dziećmi to tylko jej obowiązki?
Mam wrażenie, że autor trochę kreuje się na ofiarę, a jak jest naprawdę, wiedzą tylko oboje.Znany seksuolog wypowiadał się na ten temat, mniej więcej tak, że jeśli dzień nie był udany, to dlaczego on myśli, że w nocy będzie lepiej?
Nie odrzucam problemu z mojej strony tylko ciężko jest znaleźć w sobie problem jak pytasz i nic z tego nie wychodzi a jak już padnie jakiś argument to robisz wszystko żeby pokonać ten problem. Wyobraź sobie że pokonałeś go i sama mówi Ci ze juz jest ok ale pojawia się nowy.... I tak cały czas...
Ja wiem ze mogłem nieświadomie coś zrobić tylko muszę wiedzieć co żeby się z tym zmierzyć.
Co do życia dziennego a później nocnego to zgadza się. W dzień problem to w nocy człowiek sam śpi
Coś przerwało
Ogólnie jak tematu seksu nie ma to jest ok. Planujemy śmiejemy się itd. Cały dzień jest ok. Przychodzi wieczór to razem kolację zjemy z dzieciakami. Ogarniemy wszystko np. Ja sprzątam Żona dzieci ogarnia czy odwrotnie. Idziemy spać. Rozmawiamy śmiejemy się i jest ok do czasu kiedy przychodzi ta chwila żeby coś działać i pojawia się dramat...
Coś przerwało
Ogólnie jak tematu seksu nie ma to jest ok. Planujemy śmiejemy się itd. Cały dzień jest ok. Przychodzi wieczór to razem kolację zjemy z dzieciakami. Ogarniemy wszystko np. Ja sprzątam Żona dzieci ogarnia czy odwrotnie. Idziemy spać. Rozmawiamy śmiejemy się i jest ok do czasu kiedy przychodzi ta chwila żeby coś działać i pojawia się dramat...
Michał , a co myślisz o tym , żeby Tobie i żonie zafundować jakiś wspólny wypad tylko we dwoje ? Czy macie możliwość , żeby ktoś zajął się dziećmi w tym czasie ? Może to w jakiś sposób by pomogło ? Myślę , że Twoja żona też chciałaby choć na chwilę odpocząć od swoich obowiązków , na chwilę się oderwać zająć myśli czymś innym . Może wtedy podczas tego pobytu tylko we dwoje coś by ruszyło ? Nie mówię tu od razu o rzucaniu się nią z łapami i żądanie seksu po raz kolejny bo od razu będzie wiedziała po co to wszystko wymyśliłeś . Chodzi mi o to , żeby ona też na tym wypadzie się zrelaksowała , a Ty może byś się do niej zbliżył chociażby rozmową .
Ewe131 napisał/a:Michał, posty Pruderii należy omijać i nie zwracać uwagi. Jestem świecie przekonana, że żadnej psychologii nie studiuje i nigdy żadnym psychologiem nie będzie, bo to tego trzeba mieć empatię, a ona nienawidzi każdego człowieka z osobna. Sama sobie nie potrafi pomoc.
I to nie powód, żeby się z niej wyśmiewać.
Nikt nikogo nie wyśmiewa. Ale swoim sposobem wypowiedzi, poziomem języka i brakiem spojrzenia na problem z wielu płaszczyzn jak tylko ze swojej - niestety nie pomaga. Osobiście czuje się bardzo zniesmaczona jak czytam, ze kobieta służy mężczyźnie tylko do ru..ania, że facet widzi w kobiecie TYLKO obiekt swojego zwierzęcego zaspokojenia to wszystko we mnie krzyczy. Bo jestem żona, matką i nigdy nie czułam się traktowana przedmiotowo przez swojego męża, nigdy nie czułam się do niczego zmuszana. A seks jest dla nas obu przyjemny i jest czymś dużo więcej niż zaspokojeniem potrzeb fizycznych.
293 2022-02-17 10:27:51 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-02-17 10:33:23)
czy żona czasem pozwala sobie na lampkę winka? robicie sobie jakies piątkowe oglądanie filmu czy cos? pokaż jej że może z Tobą spedzac czas bez poczucia, ze czekasz tylko na ten "dramat" wieczorny... zaskocz ją, miłym romantycznym wieczorem (bez dzieci np jak pojdą spac w sobotę) , spedzcie fajnie czas przy jakims drinku razem, może jakis masaz stóp przy jakims fajnym filmie - co ona lubi? ? (na mnie działa, bez podtekstu sam masaż) blisko ale nie dąż do seksu, niech poczuje że chcesz z nią byc a nie tylko dążysz do tego jednego... (narazie przynajmniej - wiesz takie: a teraz chodz tu do mnie , poczuj się swobodnie , przy mnie bądz.... cos takiego mi się kołacze), neich ona nie sądzi że wszelkie Twoje starania zmierzają tylko do jednego... zapewne juz probowales w taki sposob? juz bym nie rozmawiala skoro to i tak nie daje efektu...
im bardziej bedziesz napierał, tym bardziej ona bedzie odczuwac presje i stawac okoniem... w sumie.. od początku tak chyba było prawda? cięzki temat...
a ja się czułam.. żartem, podtekstem.. proszę o dokręcenie czegos a ten mi wyjezdza a co będzie w zamian, proszę o cos w ogrodzie i to samo i mi się odechciewa jak mi tak "zartuje"... z czasem czasem się cos w ludziach odmienia chyba po dzieciach jak ne dbają o codziennosc, tylko u mnie było przed dziecmi inaczej, konsumpcja pełna a u autora to tak bylo i wczesniej... ja tu oszustwa jakos ze strony zony nie widzę...
Tamiraa napisał/a:Ewe131 napisał/a:Michał, posty Pruderii należy omijać i nie zwracać uwagi. Jestem świecie przekonana, że żadnej psychologii nie studiuje i nigdy żadnym psychologiem nie będzie, bo to tego trzeba mieć empatię, a ona nienawidzi każdego człowieka z osobna. Sama sobie nie potrafi pomoc.
I to nie powód, żeby się z niej wyśmiewać.
Nikt nikogo nie wyśmiewa. Ale swoim sposobem wypowiedzi, poziomem języka i brakiem spojrzenia na problem z wielu płaszczyzn jak tylko ze swojej - niestety nie pomaga. Osobiście czuje się bardzo zniesmaczona jak czytam, ze kobieta służy mężczyźnie tylko do ru..ania, że facet widzi w kobiecie TYLKO obiekt swojego zwierzęcego zaspokojenia to wszystko we mnie krzyczy. Bo jestem żona, matką i nigdy nie czułam się traktowana przedmiotowo przez swojego męża, nigdy nie czułam się do niczego zmuszana. A seks jest dla nas obu przyjemny i jest czymś dużo więcej niż zaspokojeniem potrzeb fizycznych.
Podpisuje się pod tym w 100%
czy żona czasem pozwala sobie na lampkę winka? robicie sobie jakies piątkowe oglądanie filmu czy cos? pokaż jej że może z Tobą spedzac czas bez poczucia, ze czekasz tylko na ten "dramat" wieczorny... zaskocz ją, miłym romantycznym wieczorem (bez dzieci np jak pojdą spac w sobotę) , spedzcie fajnie czas przy jakims drinku razem, może jakis masaz stóp przy jakims fajnym filmie - co ona lubi? ? (na mnie działa, bez podtekstu sam masaż) blisko ale nie dąż do seksu, niech poczuje że chcesz z nią byc a nie tylko dążysz do tego jednego... (narazie przynajmniej - wiesz takie: a teraz chodz tu do mnie , poczuj się swobodnie , przy mnie bądz.... cos takiego mi się kołacze), neich ona nie sądzi że wszelkie Twoje starania zmierzają tylko do jednego... zapewne juz probowales w taki sposob? juz bym nie rozmawiala skoro to i tak nie daje efektu...
im bardziej bedziesz napierał, tym bardziej ona bedzie odczuwac presje i stawac okoniem... w sumie.. od początku tak chyba było prawda? cięzki temat...
Niestety wiele było takich chwil, wieczorów, wspólnych miłych i przyjemnych. Fakt brak masażu bo nigdy nie chciała ja też nie naciskałem. Tylko problem pojawiał się zawsze kiedy było wiele wieczorów super ale bez seksu a jak zaczynałem coś więcej to kłopot. Myślę że dużym problemem jest też jej brak akceptacji swojego ciała ( tak sobie uświadomiłem)
296 2022-02-17 10:37:43 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2022-02-17 10:39:35)
i tu masz odpowiedz... to musi ona sama przepracowac... na to wiele nie poradzisz..
czy nie możecie razem chodzic na silownie, nie da rady wygospodarować kilku godzin? albo w domu jakos? sama musi nad tym popracowac...
i tu masz odpowiedz... to musi ona sama przepracowac... na to wiele nie poradzisz..
Właśnie a ona nie chce nic robić bo się wstydzi....
Michale, nie chcę Cię bardziej martwić ale moim zdaniem nic nie wskórasz. Twoja żona nie lubi seksu i zmuszaniem jej do tego osiągniesz tylko odwrotny efekt - całkowite zablokowanie się na Ciebie.
Co do opinii, że Autor został oszukany też się nie do końca zgodzę. Jeżeli kobieta była dziewicą, to skąd mogła wiedzieć, że seks nie będzie jej się podobać? Zgadzam się jednak z tym, że aby czerpać z niego satysfakcję, trzeba się go i siebie nawzajem nauczyć. Tylko każda z nas jest inna, ma inne potrzeby, wrażliwość itd.
Całkiem możliwe, że inny, bardziej doświadczony facet spowodowałby, że kobieta by się rozbudziła seksualne ale nie jest to wcale takie pewne.
Są przecież aseksualne osoby i raczej się tego nie da wyleczyć. Możliwe jednak, że problem leży gdzieś indziej i seksuolog mógłby pomóc. Tylko jak ją do tego namówić. Trudno mi się wczuć w tę kobietę ale podejrzewam, że jeśli seks naprawdę jej się nie podoba, to też trudno pewnie ją przekonać czy też jej samej sobie uzmysłowić, że seks może być bardzo przyjemny. Kobiety, które czerpią z seksu satysfakcje też pewnie są mało skłonne zrozumieć te, dla których seks mógłby nie istnieć. Seksualność to jest jednak bardzo delikatna i intymna cecha i każdy z nas ma gdzie indziej postawione granice. Dla jednej osoby seks oralny może być upokarzający czy obrzydliwy, dla innych pozycja na pieska (też spotkałam się z taką opinią), a dla innych sam akt seksualny.
Można spróbować pójść na terapię czy chociażby do seksuologa ale ja bym żony do seksu nie zmuszała bo to dla mnie trochę trąca gwałtem. I nie, nie uważam, że to jest jej małżeński obowiązek. Gdybym np. nie lubiła seksu oralnego, a mój partner by na mnie to wymuszał choćby raz na jakiś czas, pewnie zraziłabym się do jakiegokolwiek współżycia z nim.
cześka8 napisał/a:i tu masz odpowiedz... to musi ona sama przepracowac... na to wiele nie poradzisz..
Właśnie a ona nie chce nic robić bo się wstydzi....
Ale czego się wstydzi ? Tego że musiałaby opowiadać o swoim problemie obcej osobie tzn . Terapeucie ?
Wstydzi się ? Czy raczej ma problem ale nie chce z nim niczego zrobić ? Bo są dwa wyjścia : mam problem i coś z tym robię , albo mam problem i ciągle unikam tematu i udaje że go nie ma . Ona działa w ten drugi sposób . Tylko że nie widzi jakie są tego konsekwencje. Może tu chodzi też o to , że Ty zacząłeś ćwiczyć , zauważyła , że wyglądasz atrakcyjnie a teraz ona ma ze sobą problem bo jest po ciąży i zapewne ma zdanie o sobie takie , że to już nie jest to samo ciało co przed ciążą . Zaproponuj jej jakiś wyjazd do SPA albo coś w tym stylu ale tylko jej samej. Może załatw jakiś karnet na siłownię , ale niech chodzi tam sama ? Bo z tego co pamiętam to chciałeś ćwiczyć razem z nią . Może tego też się wstydzi że będziesz na nią patrzeć .
Michał38 napisał/a:cześka8 napisał/a:i tu masz odpowiedz... to musi ona sama przepracowac... na to wiele nie poradzisz..
Właśnie a ona nie chce nic robić bo się wstydzi....
Ale czego się wstydzi ? Tego że musiałaby opowiadać o swoim problemie obcej osobie tzn . Terapeucie ?
Wstydzi się ? Czy raczej ma problem ale nie chce z nim niczego zrobić ? Bo są dwa wyjścia : mam problem i coś z tym robię , albo mam problem i ciągle unikam tematu i udaje że go nie ma . Ona działa w ten drugi sposób . Tylko że nie widzi jakie są tego konsekwencje. Może tu chodzi też o to , że Ty zacząłeś ćwiczyć , zauważyła , że wyglądasz atrakcyjnie a teraz ona ma ze sobą problem bo jest po ciąży i zapewne ma zdanie o sobie takie , że to już nie jest to samo ciało co przed ciążą . Zaproponuj jej jakiś wyjazd do SPA albo coś w tym stylu ale tylko jej samej. Może załatw jakiś karnet na siłownię , ale niech chodzi tam sama ? Bo z tego co pamiętam to chciałeś ćwiczyć razem z nią . Może tego też się wstydzi że będziesz na nią patrzeć .
Ogólnie zawsze się wstydziła. Po ciąży wygląda bardzo ale to bardzo atrakcyjnie. Tak jakby nigdy nie była. Jest chuda zgrabna itd. Z podanie karnetu na siłownię odpada bo powie od razu że mówię że jest gruba czy coś innego. Cieszę się że zaczęła ćwiczyć aerobik bo może przekona się bardziej do siebie. Nadzieja jest nikła ale może może się to poprawi.
I tak można ciągnąć w kółko: osoba, która seksu odmawia(jak i jej zwolennicy) będzie przekonana, że ktoś ją do czegoś zmusza, bo widzi tylko swoje potrzeby. Druga strona widzi potzeby swoje, ale stara się zrzozumieć i rozwiązać problem. Razem, wspólnie i w porozumieniu z partnerem..
Najbardziej absurdalne tezy, jaie tu padły to te, gdzie Autor żonę do seksu zmusza czy też wnioskowanie o braku miłośći do żony z jego strony..
302 2022-02-17 11:02:26 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2022-02-17 11:06:22)
Tamiraa napisał/a:A powodów niechęci żony do autora może być jak gwiazd na niebie. Forumowicze wymienili tylko parę. Na miejscu autora zrobiłabym rachunek sumienia, czy nie powiedział, choćby żartem, czegoś na temat fizyczności żony. Sam przecież nocami chodzi na siłownię. A może ktoś życzliwy dopowiedział, że to nie siłownia?
A może zona nie czuje się przy autorze atrakcyjna? A może nie chce mówić o swoich problemach zdrowotnych? Słyszałam już o takim przypadku, kiedy żona miała poważne kłopoty z kręgosłupem dla dobra męża zgodziła się na zastępczynię i wiadomo jak się skończyło. Ale tu o kondycji zony ani słychu ani widu.
Nie ma tu bliskości między wami ani zaufania.A w ogóle co to za szantaż, że jeśli nie będzie seksu, to on nie pomaga w domu? Czyli co? Sprzątanie w domu i opieka nad dziećmi to tylko jej obowiązki?
Mam wrażenie, że autor trochę kreuje się na ofiarę, a jak jest naprawdę, wiedzą tylko oboje.Znany seksuolog wypowiadał się na ten temat, mniej więcej tak, że jeśli dzień nie był udany, to dlaczego on myśli, że w nocy będzie lepiej?
Nie odrzucam problemu z mojej strony tylko ciężko jest znaleźć w sobie problem jak pytasz i nic z tego nie wychodzi a jak już padnie jakiś argument to robisz wszystko żeby pokonać ten problem. Wyobraź sobie że pokonałeś go i sama mówi Ci ze juz jest ok ale pojawia się nowy.... I tak cały czas...
Ja wiem ze mogłem nieświadomie coś zrobić tylko muszę wiedzieć co żeby się z tym zmierzyć.
Co do życia dziennego a później nocnego to zgadza się. W dzień problem to w nocy człowiek sam śpi
Myślę, że dobrze o tym napisała Magdalena1111. Zacząć od siebie, bo tylko na siebie mamy wpływ. My cię nie znamy, nie wiemy, jak wyglądasz i jaki masz sposób bycia i nie wiemy, jaka jest naprawdę twoja żona. Mnie jawi się jak wycofująca, nie chcąca rozmawiać z jakichś powodów o żadnych małżeńskich problemach, jakby ułożyła sobie w głowie życie bez ciebie. Mogę się mylić. Im bardziej pytasz, tym bardziej nie odpowiada. I to, że powiedziała że jak ci nie odpowiada, to się rozwiedź. Że co ci nie odpowiada? Brak życia intymnego? Bo się już wcześniej na to zgadzałeś? A to by znaczyło, że ona nie chce mieć tego życia, a z jakich powodów, to może spróbuj sam zaobserwować. Wywnioskowałam, że pożycie nie jest dla niej satysfakcjonujące. Nie jesteście na tyle blisko, by ci się zwierzyła,o co chodzi. Ona wie, ze nie będziesz chciał się rozwieść i będzie tak jak jest czyli zgoda na te braki, ponieważ wie, że jej się nadal podobasz. Natomiast z jej strony tego nie ma, że ty jej się podobasz. Dlaczego?
I tak można ciągnąć w kółko: osoba, która seksu odmawia(jak i jej zwolennicy) będzie przekonana, że ktoś ją do czegoś zmusza, bo widzi tylko swoje potrzeby. Druga strona widzi potzeby swoje, ale stara się zrzozumieć i rozwiązać problem. Razem, wspólnie i w porozumieniu z partnerem..
Najbardziej absurdalne tezy, jaie tu padły to te, gdzie Autor żonę do seksu zmusza czy też wnioskowanie o braku miłośći do żony z jego strony..
Ale dlaczego absurdalne? Dla mnie bardziej absurdalne jest stwierdzenie, że to kobiecy obowiązek i że żona powinna się poświęcić bo jej małżonek tego seksu oczekuje. Ja nie wiem dlaczego żona seksu nie lubi, nie sprawia on jej przyjemności ale nie wyobrażam sobie bym miała się do czegoś zmuszać. Dlaczego jej brak potrzeby seksu ma być mniej ważny jak Autora potrzeba seksu. Ja wiem, że dla osób lubiących seks to jest nie do pomyślenia ale są różne osoby, to tak jakby przykładowo osobę homo na siłę próbować przekonywać, że powinien czuć pociąg seksualny do osoby płci przeciwnej.
A może Ona ma jakaś ciężka depresje albo inne zaburzenia psychiczne? Nie akceptuje swojego ciała mimo super wyglądu, wstydzi się męża, wstydzi się potencjalnych lekarzy, tak jakby wstydzila sie również tego, że kobieta może odczuwać pociąg seksualny - może to ja w jakiś sposób przeraża i wszelkimi sposobami tłamsi to w zarodku do niczego nie doprowadzając, nie chce rozmawiać, nie chce widzieć problemu, nie przejawia jakiejkolwiek chęci, by dowiedzieć się gdzie jest pies pogrzebany.
305 2022-02-17 11:16:19 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-17 11:17:43)
bagienni_k napisał/a:I tak można ciągnąć w kółko: osoba, która seksu odmawia(jak i jej zwolennicy) będzie przekonana, że ktoś ją do czegoś zmusza, bo widzi tylko swoje potrzeby. Druga strona widzi potzeby swoje, ale stara się zrzozumieć i rozwiązać problem. Razem, wspólnie i w porozumieniu z partnerem..
Najbardziej absurdalne tezy, jaie tu padły to te, gdzie Autor żonę do seksu zmusza czy też wnioskowanie o braku miłośći do żony z jego strony..
Ale dlaczego absurdalne? Dla mnie bardziej absurdalne jest stwierdzenie, że to kobiecy obowiązek i że żona powinna się poświęcić bo jej małżonek tego seksu oczekuje. Ja nie wiem dlaczego żona seksu nie lubi, nie sprawia on jej przyjemności ale nie wyobrażam sobie bym miała się do czegoś zmuszać. Dlaczego jej brak potrzeby seksu ma być mniej ważny jak Autora potrzeba seksu. Ja wiem, że dla osób lubiących seks to jest nie do pomyślenia ale są różne osoby, to tak jakby przykładowo osobę homo na siłę próbować przekonywać, że powinien czuć pociąg seksualny do osoby płci przeciwnej.
Nie wiem, gdzie ktoś wposmniał o obowiazku małżeńskim, bo sam wydźwięk tych słów jest dla mnie śmieszny..W każdym razie nie sądzę, żeby potrzeba jednej strony(którejkolwiek) była ważniejsza. To raczej zawsze tak się składa, że ta osoba, która jest powściągliwa, bywa stawian w roli tej "pokrzywdzonej". Przecież Autor jej siłą do seksu nie zmusza, bo takie zjawisko ma swoją nazwę i jest karalne..
Widzę faceta, który chce w jakiś sposób poprawić relację z żoną, porozumieć się z nią, bo raczej nie zawsze tak było, skoro mają razem dzieci? Nie widzę tu zmuszania czy nakłaniania, ale próby dotarcia do partnerki i rozmowy, które najwyraźniej niczego nie przynoszą.
Ewe131 może mieć rację, co do podłoża problemu..
Swoją drogą, warto zauważyć też, jak bardzo odmienny bywa odbiór społeczny faceta, któremu seksu brakuje a kobiety, która nie czuje się spełniona..
bagienni_k napisał/a:I tak można ciągnąć w kółko: osoba, która seksu odmawia(jak i jej zwolennicy) będzie przekonana, że ktoś ją do czegoś zmusza, bo widzi tylko swoje potrzeby. Druga strona widzi potzeby swoje, ale stara się zrzozumieć i rozwiązać problem. Razem, wspólnie i w porozumieniu z partnerem..
Najbardziej absurdalne tezy, jaie tu padły to te, gdzie Autor żonę do seksu zmusza czy też wnioskowanie o braku miłośći do żony z jego strony..
Ale dlaczego absurdalne? Dla mnie bardziej absurdalne jest stwierdzenie, że to kobiecy obowiązek i że żona powinna się poświęcić bo jej małżonek tego seksu oczekuje. Ja nie wiem dlaczego żona seksu nie lubi, nie sprawia on jej przyjemności ale nie wyobrażam sobie bym miała się do czegoś zmuszać. Dlaczego jej brak potrzeby seksu ma być mniej ważny jak Autora potrzeba seksu. Ja wiem, że dla osób lubiących seks to jest nie do pomyślenia ale są różne osoby, to tak jakby przykładowo osobę homo na siłę próbować przekonywać, że powinien czuć pociąg seksualny do osoby płci przeciwnej.
Ale w takiej sytuacji trzeba szukać KOMPROMISU. Jak ma to życie małżeńskie wg Ciebie wyglądać?
Potrzeby żony, żeby tego seksu nie było są jedyne słuszne i najważniejsze i tylko je trzeba zaspokajać? A potrzeby męża, zeby ten seks był od czasu do czasu są nieważne i maja zostać niespełnione? No halo!! Żona to nie królewna, której należy nadskakiwac, a mąż to nie podnózek, na którym trzeba się opierać i wycierać buty. Czyż mąż i żona nie powinni być RÓWNI w prawach i obowiązkach małżeńskich? Trudno wyobrazić mi sobie małżeństwa, które zgadzają się we wszystkich kwestiach, często trzeba dochodzić WSPÓLNIE DO kompromisów.
Tylko ten seks zawsze taki paskudny, ze tu tez kompromis warto wypracować....
Jak sami nie umieją wypracować kompromisu to się szuka pomocy na zewnątrz - u lekarzy, na terapiach, ale na pewno nie można zamiatać pod dywan tego, ze w małżeństwie ktoś jest nieszczęśliwy! Zycie jest za krótkie, zeby być w nim wiecznie nieszczęśliwym.
Swoją drogą, warto zauważyć też, jak bardzo odmienny bywa odbiór społeczny faceta, któremu seksu brakuje a kobiety, która nie czuje się spełniona..
Nie wiem czy tu chodzi o odbiór społeczny, po prostu tak już jest, że to raczej faceci próbują wymuszać seks na kobietach. Rzadko się słyszy by faceci zgłaszali nadużycia na tej płaszczyźnie.
Jeśli natomiast chodzi o tę kobietę, to Autor przecież pisał, że nigdy nie była chętna, a godziła się na seks bo chciała dzieci, nie dlatego bo go lubi.
308 2022-02-17 11:27:20 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-02-17 11:34:50)
Tu od początku nie grało, więc żadne zabiegi na nic się zdadzą, więc kto nie przeczytał całego wątku, powtarza rady... Co innego jak libido spadnie po latach, porodach itd.
Tu dziewczyna nie miała pociągu seksualnego, na jakieś namiastki się godziła, więc jak już to może być aseksualna, dlatego wietrzę oszustwo.
Nie jest też tak, że nie chcemy seksu, bo nie wiemy czy go chcemy, to załatwia pociąg seksualny...
Co do nocy i dnia, to bym powiedziała jaka noc, taki dzień i odwrotnie...
"Czym jest awersja seksualna? Awersja seksualna jest to niechęć, obawa lub lęk związany z perspektywą kontaktu seksualnego. Dotyka głównie kobiety. Objawia się unikaniem aktywności seksualnej, brakiem odczuwania przyjemności podczas stosunku."
Chodzi o to, żeby poznać przyczynę czy to sprawa hormonalna, czy psychiczna, dlatego bez seksuologa się nie obędzie.
Diagnoza jest najważniejsza.
niby powinni byc równi ale nigdy nie będą.... to kobieta ponosi trud ciąż, zmienia się jej ciało i nie zawsze akceptuje to co bedzie po...
nie wiem jak to mozna niby naprawic.... ta.. psychoterapia... oczywiscie...
Ale w takiej sytuacji trzeba szukać KOMPROMISU. Jak ma to życie małżeńskie wg Ciebie wyglądać?
Potrzeby żony, żeby tego seksu nie było są jedyne słuszne i najważniejsze i tylko je trzeba zaspokajać? A potrzeby męża, zeby ten seks był od czasu do czasu są nieważne i maja zostać niespełnione? No halo!! Żona to nie królewna, której należy nadskakiwac, a mąż to nie podnózek, na którym trzeba się opierać i wycierać buty. Czyż mąż i żona nie powinni być RÓWNI w prawach i obowiązkach małżeńskich? Trudno wyobrazić mi sobie małżeństwa, które zgadzają się we wszystkich kwestiach, często trzeba dochodzić WSPÓLNIE DO kompromisów.
Tylko ten seks zawsze taki paskudny, ze tu tez kompromis warto wypracować....Jak sami nie umieją wypracować kompromisu to się szuka pomocy na zewnątrz - u lekarzy, na terapiach, ale na pewno nie można zamiatać pod dywan tego, ze w małżeństwie ktoś jest nieszczęśliwy! Zycie jest za krótkie, żeby być w nim wiecznie nieszczęśliwym.
Ja nigdzie nie napisałam, że potrzeba zony by nie mieć seksu jest ważniejsza od potrzeby męża, żeby ten seks był. Nie sądzę, że kobieta ma takie widzimisię i celowo tego BANA na seks mu serwuje od 20l. Ja sama lubię seks ale jestem sobie w stanie wyobrazić, że są osoby, które go z jakiegoś powodu nie lubią i jak dla mnie jest totalnym nieporozumieniem zmuszanie ich do niego. Jak ktoś seksu nie potrzebuje, to dla niego potrzeby seksualne 2 strony są pewnie jakąś fanaberią i pewnie z jej punktu widzenia, wszystko by było ok, gdyby nie naciskania męża na seks. I ona kompromisu na tym polu nie chce.
No nie dobrali się i tyle.
Swoją drogą, warto zauważyć też, jak bardzo odmienny bywa odbiór społeczny faceta, któremu seksu brakuje a kobiety, która nie czuje się spełniona..
Dokładnie, przykładów „podwójnych standardów” jest wiele.
Jakby kobieta była tu Autorem to rady co niektórych osób byłyby całkowicie odmienne.
A tak dużo jest głosów, ze „piesek” ma cicho siedzieć i nie szczekać. Potrzeby „pani” są ważniejsze niż jej „pupilka”. I to wcale nie znaczy, ze ktoś ma wbrew sobie coś robić, bo jak napisałeś - na to są paragrafy - ale tak mi wydaje, ze życie małżeńskie to sztuka KOMPROMISU - niemalże w każdej (!) dziedzinie życia.
Przepraszam za porównanie, jeśli kogoś uraziłam.
A może Ona ma jakaś ciężka depresje albo inne zaburzenia psychiczne? Nie akceptuje swojego ciała mimo super wyglądu, wstydzi się męża, wstydzi się potencjalnych lekarzy, tak jakby wstydzila sie również tego, że kobieta może odczuwać pociąg seksualny - może to ja w jakiś sposób przeraża i wszelkimi sposobami tłamsi to w zarodku do niczego nie doprowadzając, nie chce rozmawiać, nie chce widzieć problemu, nie przejawia jakiejkolwiek chęci, by dowiedzieć się gdzie jest pies pogrzebany.
Dlatego teraz robię wszystko żeby wylądować u specjalisty który określi czy faktycznie ten problem jest gdzieś wciśnięty i ciężko go przełamać.
Tu od początku nie grało, więc żadne zabiegi na nic się zdadzą, więc kto nie przeczytał całego wątku, powtarza rady... Co innego jak libido spadnie po latach, porodach itd.
Tu dziewczyna nie miała pociągu seksualnego, na jakieś namiastki się godziła, więc jak już to może być aseksualna, dlatego wietrzę oszustwo.
Nie jest też tak, że nie chcemy seksu, bo nie wiemy czy go chcemy, to załatwia pociąg seksualny...Co do nocy i dnia, to bym powiedziała jaka noc, taki dzień i odwrotnie...
Tak od początku małżeństwa była lipa
ale biorąc pod uwagę okres wcześniejszy to było ok ( współżycia nie było ale wszystko inne tak ) nie było problemu. Nawet i kilka razy w nocy do siebie podchodziliśmy. Uszanowałem decyzję czekania do ślubu ale wszystko inne było przecież w życiu bym nie wytrzymał jestem zdrowym facetem.
Po prostu robię wszystko żeby tamte czasy wróciły ( jej ochota na igraszki).
alkohol rozluźnia... może potrzeba jej trochę oderwać się od .. tego co ją blokuje... dobrego drinka jej zaserwuj, chyba juz nie karmi?
dobrego terapeute znalexc nie jest prosto, ale probować trzeba..
Tu od początku nie grało, więc żadne zabiegi na nic się zdadzą, więc kto nie przeczytał całego wątku, powtarza rady... Co innego jak libido spadnie po latach, porodach itd.
Tu dziewczyna nie miała pociągu seksualnego, na jakieś namiastki się godziła, więc jak już to może być aseksualna, dlatego wietrzę oszustwo.
Nie jest też tak, że nie chcemy seksu, bo nie wiemy czy go chcemy, to załatwia pociąg seksualny...Co do nocy i dnia, to bym powiedziała jaka noc, taki dzień i odwrotnie...
"Czym jest awersja seksualna? Awersja seksualna jest to niechęć, obawa lub lęk związany z perspektywą kontaktu seksualnego. Dotyka głównie kobiety. Objawia się unikaniem aktywności seksualnej, brakiem odczuwania przyjemności podczas stosunku."
Chodzi o to, żeby poznać przyczynę czy to sprawa hormonalna, czy psychiczna, dlatego bez seksuologa się nie obędzie.
Diagnoza jest najważniejsza.
Dokładnie i teraz robię wszystko żeby Ją przekonać że to choroba z która można wygrać. Tylko teksty Jej w stylu : co ten lekarz mi powie że mam być chętna ??
Tłumaczyłem jej że na tej profesji się nie znam ale lekarz tak i on wie co robić albo przynajmniej powie co się da po diagnozie. Tyle że moje argumenty nie trafiają i mamy błędne koło.
317 2022-02-17 11:42:54 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-02-17 11:43:58)
bagienni_k napisał/a:Swoją drogą, warto zauważyć też, jak bardzo odmienny bywa odbiór społeczny faceta, któremu seksu brakuje a kobiety, która nie czuje się spełniona..
Dokładnie, przykładów „podwójnych standardów” jest wiele.
Jakby kobieta była tu Autorem to rady co niektórych osób byłyby całkowicie odmienne.
A tak dużo jest głosów, ze „piesek” ma cicho siedzieć i nie szczekać. Potrzeby „pani” są ważniejsze niż jej „pupilka”. I to wcale nie znaczy, ze ktoś ma wbrew sobie coś robić, bo jak napisałeś - na to są paragrafy - ale tak mi wydaje, ze życie małżeńskie to sztuka KOMPROMISU - niemalże w każdej (!) dziedzinie życia.
Przepraszam za porównanie, jeśli kogoś uraziłam.
Też tak to odbieram..
Na podstawie tego, co piszę Autor nie widzę tam NIGDZIE wzmianki o zmusznaiu żony do seksu, w takim rozumieniu, jakie się nasuwa. Ona może tak to odczuwać i niestety jest zamknięta, jak w twierdzy na wszelkie argumenty. Dla niej ROZMOWA na ten temat to już zmuszanie czy sugerowanie, że powinna spełniać zachcianki męża. Trudno przypuszczać, żeby była aż tak wyrachowana, pewnie gdzie su podstaw tego siedzi pewna trauma czy niecheć, ale żeby tak bardzo kalkulowała i krzywdziła faceta...?
Najgorsze jest to, że właśnie, kiedy ktoś nie uznaje żadnego kompromisu, kiedy dochodzi potem do czegoś, to ta osba czuje się oszukana czy zdradzona.
Można sobie wyobrazić teraz sytuację z dwóch stron: faceta i kobiety, którzy z tego powodu zdecydowaliby się na skok w bok..W jaki sposób każde z nich byłoby postrzegane..?
Wiesz hmmm , jesteś pewien, ze ona tych igraszek przedślubnych nie stosowała z wyrachowaniem? Bo byłeś dobra partia? Bo widziała, ze będzie mieć przy Tobie dobre życie?
Nie raz słyszałam opinie, ze faceta na „sztywnym holu” można do ołtarza przyprowadzić, a potem hejże hola:) status żony to status żony! Taki wagonik trudniej jest potem odczepić :)
alkohol rozluźnia... może potrzeba jej trochę oderwać się od .. tego co ją blokuje... dobrego drinka jej zaserwuj, chyba juz nie karmi?
dobrego terapeute znalexc nie jest prosto, ale probować trzeba..
Nie karmi bo najmłodsze ma już 7 lat
Co do Alkoholu to są wieczory z drinkami które sobie spędzamy razem i jest ok ale u niej od zawsze alkohol i seks to całkowita porażka. Nie ma co podchodzić. Wiem że jak jest alkohol to seksu nie ma. Wtedy byłby na bank gwałt a tego nie chce.
Wiesz hmmm , jesteś pewien, ze ona tych igraszek przedślubnych nie stosowała z wyrachowaniem? Bo byłeś dobra partia? Bo widziała, ze będzie mieć przy Tobie dobre życie?
Nie raz słyszałam opinie, ze faceta na „sztywnym holu” można do ołtarza przyprowadzić, a potem hejże hola:) status żony to status żony! Taki wagonik trudniej jest potem odczepić:)
Kurcze jeżeli tak zrobiła no to szacun. Orgazmów nie da się udawać... przynajmniej ja bym od razu zauważył ( tak myślę). naprawdę wstydziła sie siebie to fakt ale pod kocykiem światła nie było
Wiesz hmmm , jesteś pewien, ze ona tych igraszek przedślubnych nie stosowała z wyrachowaniem? Bo byłeś dobra partia? Bo widziała, ze będzie mieć przy Tobie dobre życie?
Nie raz słyszałam opinie, ze faceta na „sztywnym holu” można do ołtarza przyprowadzić, a potem hejże hola:) status żony to status żony! Taki wagonik trudniej jest potem odczepić:)
Coś jest na rzeczy, skoro tak się teraz broni rękoma i nogami przed seksuologiem...
322 2022-02-17 11:50:41 Ostatnio edytowany przez Roxann (2022-02-17 11:51:22)
cześka8 napisał/a:alkohol rozluźnia... może potrzeba jej trochę oderwać się od .. tego co ją blokuje... dobrego drinka jej zaserwuj, chyba juz nie karmi?
dobrego terapeute znalexc nie jest prosto, ale probować trzeba..Nie karmi bo najmłodsze ma już 7 lat
Co do Alkoholu to są wieczory z drinkami które sobie spędzamy razem i jest ok ale u niej od zawsze alkohol i seks to całkowita porażka. Nie ma co podchodzić. Wiem że jak jest alkohol to seksu nie ma. Wtedy byłby na bank gwałt a tego nie chce.
A co jeśli Twoja żona jest osoba aseksualną lub homo? Może ona to gdzieś w głębi wie dlatego boi się pójść do specjalisty? Nie widzi tez powodu czy pola do kompromisu, a wręcz sugeruje, że jak Ci nie pasuje, to możesz odejść?
Myślę, że kobieta, która odczuwałaby (nawet wcześniej) jakąkolwiek przyjemność z seksu starałaby się do tego wrócić, a z jej strony jest totalny opór, nawet za cenę rozstania.
Kurcze jeżeli tak zrobiła no to szacun. Orgazmów nie da się udawać... przynajmniej ja bym od razu zauważył ( tak myślę).
Nie wiesz co mówisz Wiele, jeśli nie większość kobiet udaje orgazmy.
Ewe131 napisał/a:Wiesz hmmm , jesteś pewien, ze ona tych igraszek przedślubnych nie stosowała z wyrachowaniem? Bo byłeś dobra partia? Bo widziała, ze będzie mieć przy Tobie dobre życie?
Nie raz słyszałam opinie, ze faceta na „sztywnym holu” można do ołtarza przyprowadzić, a potem hejże hola:) status żony to status żony! Taki wagonik trudniej jest potem odczepić:)
Kurcze jeżeli tak zrobiła no to szacun. Orgazmów nie da się udawać... przynajmniej ja bym od razu zauważył ( tak myślę). naprawdę wstydziła sie siebie to fakt ale pod kocykiem światła nie było
Sytuacja inna od Twojej - chodzi mi o podłoże - ale znam historie z pierwszej ręki jak kobieta tak omamiła gościa, ze akurat tutaj opętała Go seksem, do ołtarza poszli, bo oczywiście wielka miłość , małżeństwo po 2 latach się rozpadło, ale co jej przypadło w udziale z majątku to jej przypadło - mieszkanie w sporym mieście i kilkaset zł w gotowce haha! Dzieci nie było.
Przepraszam, ze pisze o płci żeńskiej, czyli swojej, ale są panie, którym brewka nie tyknie, dziury nie zrobią, a krew wypija
Michał38 napisał/a:Kurcze jeżeli tak zrobiła no to szacun. Orgazmów nie da się udawać... przynajmniej ja bym od razu zauważył ( tak myślę).
Nie wiesz co mówisz
Wiele, jeśli nie większość kobiet udaje orgazmy.
Dokładnie, tak samo jak wciśniecie cnoty nie jest trudne.