Roxann napisał/a:Tamiraa napisał/a:Nie powiesz mi, że sprawiało jej radość ciągłe uciekanie od męża, no, trwające dobrych x lat. Taki sobie sposób wymyśliła, żeby zachować status żony i matki. Dalej twierdzę, że zbyt mało o nich wiemy, żeby zmieszać z błotem żonę unikającą bliskości. Tak, oszukiwała, pytanie,co było przyczyną trwania tego pokręconego związku. (Rozbawiłaś mnie tą wizją żony:))
Jak tak czytam niektóre komentarze, to własnym oczom nie wierzę. Szczególnie w kontekście kłamstw i manipulacji żony i rad, że Autor musi być twardy i postawić na swoim.
Rzeczywiście można pomyśleć, że żona czerpała jakąś dziwną satysfakcję z tego by trzymać Autora od seksu daleko i wynikało to z jej widzimisię. Przecież to nie stało się nagle po n latach związku, tylko tego seksu nie było, nie ma i jak sądzę nie będzie.
Nie wiem co Autor chce wskórać roztaczając przed nią wizję rozwodu czy unikaniem domowych obowiązków? Że nagle po 20 latach kobieta zacznie chcieć z nim współżyć i zacznie jej się to podobać? Większej bzdury czy też absurdu nie słyszałam.
Ok, żona mogła nie wiedzieć przed ślubem, że seks nie będzie się jej podobał, szczególnie jeśli była dziewicą.
Zmuszanie jej do tego szantażem jest dla mnie niepojęte, jak i to, że podsuwają ten pomysł kobiety!
Przecież ona mówiła Autorowi, że jak już tak bardzo tego chce, to ona się raz na jakiś czas poświęci. Co ma jeszcze zrobić, udawać że jej się to podoba, skoro tak nie jest?
Jak przez 20 lat razem nie polubiła seksu, to go nie polubi i Autor to wie nie od dziś. On na ten seks naciska, ona przed nim broni i tak w kółko od kłótni do kłótni. Wątpię by robiła to celowo, jak tu się chyba sugeruje.
Roxann, no gratuluję. Wreszcie odkryłas Amerykę, chociaż przez kilka dobrych stron wątku starałas się przedstawić te żonę, jako wielce pokrzywdzoną ofiarę męża, bo ileż to ona musiała mieć problemów i w ogole.
Teraz nagle odkrywasz, że ona faktycznie jest i była dobra manipulantką.
Jeśli ktoś sugeruje, że proponuje się tu autorowi ostre cięcie, to tylko dlatego, że wydaje się ono jedynym wyjściem i zarazem uwolnieniem się z tej sytuacji.
Na pierwszych stronach pisałam autorowi, że ma następujące wyjścia :
* Złożyć pozew w sądzie o rozwód, może nawet unieważnić to małżeństwo, bo z tego i tak będzie lipa.
* Zostać w tym prawie białym małżeństwie i cieszyć się, że majątek nienaruszony, dzieci pod dachem męża i mieć codziennie zimną rybę jako danie na kolację.
*Zostać w małżeństwie i znaleźć sobie kochankę.
O tym, że autor nie działa na te kobietę, jako mężczyzna i że nie podziała na nią nigdy pisałam w pierwszym swoim poście do niego.
Na temat podziału ich obowiązków wynikających z pracy w domu w ogóle się nie wypowiadałam, bo nawet do głowy by mi nie przyszła taka bzdura, że kobieta mężowi nie daje, ponieważ on mało jej pomaga w domu. Roxann to między innymi właśnie Ty tak pisałaś i uzalalas się nas jego żoną.
W życiu nie słyszałaś większych bzdur.
A ja słyszałam, a nawet czytałam kilka postów wyżej, gdzie ktoś zastanawia się, jakby tu autor mógł teraz zadziałać, żeby doprowadzić rybę do orgazmu i żeby zrobił to za wszelką cenę.
Powtarzam raz jeszcze - rozwód, czyli nowe życie, trwanie dla dobra majątku i dzieci i odpuszczenie dobie seksu oraz trwanie w tym z kochanką/ kochankami na boku.
Tu żadne kłótnie, perswazje, rozmowy, szantaże nic nie pomogą. Żona się poświęci raz w miesiącu, a Michał skorzysta z międzynoża i będzie miał satysfakcję? Nie wiem jakim cudem.
O wszystkich tych sprawach pisze to samo i konsekwentnie od samego początku wątku, a jednak znowu muszę się powtarzać, ponieważ jestem osobą bardzo konkretna i życiową.