Jeśli autor kłamie, to znaczy, że sam sobie zaszkodził, bo otrzymał rady od czapy.
W związku z tym to on ma problem a nie ja albo Ty, bo jak głupi był na początku, tak i na końcu głupim pozostał.
To jest gdybanie.
Ja zakładam, że autor wątku napisał prawdę ( wiem ze swoją prawdę) i do jego wersji się odnoszę.
Inaczej w życiu nie dałabym tu zadnemu autorowi/ autorce konkretnej rady, bo jakim cudem, skoro na dzień dobry uważałabym, że autor pisze jakieś androny.
Żona mu takie rzeczy zarzuca. No skoro mu zarzuca, to znaczy, że próbuje się bronić i usprawiedliwiać.
Fakt cieniutko u nas z seksem, ale ja nie czuje się bezpieczna i wszystko jest na mojej głowie.
Gdy autor chce dowiedzieć się więcej, wtedy ona wycofuje się, bo uważa dalsza dyskusję za zbędna, a na koniec i tak będzie wałkowana sprawa białego małżeństwa.
Być może autor jest chytry i skąpy i dlatego nie zatrudnił żadnej pomocy domowej?
Możliwe, że tak jest.
Może drze ryja i robi za domowego tyrana?
Tak też może być.
Może jest alkoholikiem i w domu dziecka się dantejskie sceny?
Tak też może być.
Różnie może być.
Autor opisał rzecz w taki sposób, a ja przyjęłam to do wiadomości i wyraziłam swoją opinię stosownie do tego, co on opisał.
A takie kobiety jak opisana tu żona trafiają się przecież, więc historia może być prawdziwa i wcale przez autora nieprzesadzona.
Autor dopiero teraz zaczyna otwierać oczy i nagle okazuje się, że przestał już pląsać po zielonych pastwiskach niewiedzy. Już byle czym ona go nie opędzi.
Wcześniej wystarczyło, że rzuciła hasło " nie czuje się bezpieczna, źle mnie traktujesz i jestem urobiona po pachy itd", a Michał wobec takich argumentów potrafił tylko zwiesic łeb po sobie, bo bał się że powie o słowo za dużo i ona znowu ukarze go celibatem, tym razem jeszcze dłuższym niż poprzednio.
Teraz zaczął się odszczekiwac i to, o zgrozo, na konkretne argumenty.
A ona?
Nagle zaczyna zmieniać front i łagodnieje, bo intuicyjnie czuje, że ktoś podmienił jej chłopa. Już tak łatwo go nie przygwoździ.
I oby jak najdłużej trzymał taki fason.