Hehh, i znowu po raz n-ty wracamy do problemu, żę oskarżenia żony owbec Autora mogą być zmyślone, wypowiedziane w złości, żeby tylko Autora wyprowadzić z równowagi, skoro on chce rozmawiać o tym JEDNYM aspekcie, jakie u nich kuleje. Po prostu dla mnie takie wyskakiwanie z zupełnie innymi zarzutami jest objawem wyzwalających się emocji, kiedy ktoś porusza czuły punkt. W tym przypadku żona się wkurza, żę on chce naruszyć jej stefę komfortu a jednocześnie(czego chyba nie jest świadoma) naprawić między nimi relacje w tej sferze.
Naprawdę ktoś zdrowy na umyśle by tyle czasu dusił w sobie fakt, że nie czuje się bezpiecznie w relacji z partnerem? A nawet, jeśli o tym wpsominał, to pewnie nie dostał dokładnego wyjaśnienia w czym rzecz. Ot, takie właśnie krzykliwe hasełka, bez sprecyzowania o co tak naprawdę chodzi..
Poza tym, jaki powód miałby Autor, żęby tu kłamać? Nie znamy na doobrą sprawę ich relacji od środka, więc słowo Autora mamy przeciwko słowu żony. Jedno twierdzi, że się stara, robi co może i poświęca się, wykonujac obowiązki najlepiej, jak się da, ale nie wie o niczym co jest według jego żony złe.
Druga strona twierdzi zaś, że wszystko jest do d**y.
Jakoś dziwnie często bierze się stronę tej osoby, która mówi, że jest źle...