MagdaLena1111 napisał/a:Tak, coś tu nie gra, że brakuje tych przeprosin.
Może niekoniecznie Ela ma rację, że to były części ruskiej rakiety, chociaż i nasi długo w to wierzyli, bo nawet wezwali na nocne besztanie ruskiego ambasadora, ale chyba Ukraińcy rzeczywiście WIERZĄ, chociaż już coraz mniej są pewni, że to nie mogła być ich rakieta plot.
A wiadomo jak to jest z ta wiarą, bo była o tym tutaj dzisiaj już wstawka ;-) Na szczęście w tym przypadku da się operować dowodami i faktami, więc jak się już wyjaśni, to zakładam, że przeprosiny będą.
Jak zauważył Sołowjow każda rakieta systemu S-300 jest ruska, bo tam były produkowane
Choć akurat możliwe, że ta miała napisy "сделано в ссср".
Co do ruskiego ambasadora, to pewnie został wezwany nie bez powodu. Doniesienia mówiły o dwóch rakietach. No to już musiałoby być na pograniczu prawdopodobieństwa upadku meteorytu tunguskiego żeby w okolicach jednego miejsca spadły dwie ukraińskie rakiety. Owszem, strzela się do celów po dwie rakiety ale one kolokwialnie mówiąc żyją swoim życiem. Natomiast zupełnie realnie wygląda scenariusz, że w pobliżu polskiej granicy pojawiły się dwa obiekty, jeden rosyjski, drugi ukraiński. Być może doszło do przechwycenia, być może nie, to wiedzą decydenci i co siedzieli na radarach. Po udanym przechwyceniu obie rakiety/pociski nie odlatują w nadprzestrzeń tylko spadają na ziemię. Szczątki rakiety S-300 mogły lecieć dalej kursem balistycznym zgodnie z wektorem sił i jeden lub kilka spadły na Przewodów. W okolicy mogły spaść też szczątki ruskiej, nie bez powodu tak tam latają po okolicznych polach i czegoś szukają
W sumie, gdyby nie to, że coś spadło po polskiej stronie byłaby to banalna sprawa, a o śmierci ukraińskich chłopów nikt by nawet nie napisał.
Co do wymiany informacji między Polską, a Ukrainą. Nie w tym zupełnie problem.
Sedno problemu jest po polskiej stronie, gdzie nikt nie chce powiedzieć ludziom mieszkającym nad granicą, że są zagrożeni.
Nigdzie nad granicą nie ma miejsc bezpiecznego schronienia w razie takich przypadków i patrz wyżej, nikt nie chce powiedzieć ludziom, że mają się chować jakby co.
W jakim trybie mają się chować? Przecież nie ma żadnego systemu powiadamiania ludności. On umarł 30 lat temu, a syreny, to służą jedynie do buczenia 1 sierpnia... I kto wie co oznacza to buczenie?
Żeby dać choć pozory ochrony ludności nad granicą trzeba by jak pisałem postawić na granicy wojsko z jego bateriami plot, w tym przypadku pewnie najlepiej Osami. Zaraz, zaraz ale przecież Osy przekazujemy braciom i siostrom na Ukrainie, tam są bardziej potrzebne...
No i żeby chronić polskiego nieba trzeba by odpalać rakiety nad Ukrainę. Wtedy problem może się odwrócić, bo resztki polskich rakiet będą spadać na ukraińskie głowy.
I tu trzeba by kogoś z jajami, kto powiedziałby braciom i siostrom, że tak, będziemy odpalać nad Ukrainę polskie rakiety jeśli stwierdzimy zagrożenie dla życia polskich obywateli.
Nie ma takich ludzi z jajami. Było tradycyjne zamiatanie problemu pod dywan, bo może nic nie spadnie. Spadło i co?
Równolegle pracowała propaganda o jakiejś polskiej tarczy, o Patriotach, srotach. Nagle ludzie dowiadują się, że te tarcze i Patrioty są po to żeby chronić Azoty Puławy, sejm i pałac prezydencki, a nie życie jakichś wieśniaków.
Słusznie, niech się dowiadują i sobie radzą z tą świadomością.
A u mnie w firmie, w tym tygodniu byli sympatyczni panowie ze straży pożarnej. Szukali miejsca do ewakuacji ludności. W budynku wybudowanym jako jednorodzinny. Pogoniłem, niech sobie ludzi ukrywają gdzie indziej.
Wystarczy, że u mnie na wsi będę musiał polecieć po sąsiadów z 3-4 posesji, bo chyba tylko ja mam piwnicę i to solidną żelbetową. Nie będę cham... 
Generalnie, problem bezpieczeństwa Polaków został rozwiązany po staropolsku tzn.: oj tam, oj tam, jakoś to będzie...