Pisaliście, ze jakże ważna jest logistyka. No to słuchajcie, brzuchatym pułkownikom, cerberom magazynów zapaliło się pod tłustymi dupskami i poszły zlecenia na naprawy kamizelek kuloodpornych i hełmów zalegających magazyny. Bo wiecie, Polska to jest taki kraj, w którym takie kamizelki i hełmy uchodzące za nowoczesne leżą nierozpakowane w magazynach żeby się nie zniszczyły. Żołnierz ich nigdy nie widzi, a taki dla przykładu hełm kevlarowy po 10 latach nadaje się do wyrzucenia do śmieci, bo na taki czas producent daje gwarancję wytrzymałości materiału. No i większość polskich żołnierzy nigdy nie widzi tych hełmów, tych kamizelek, bo jakby dostali, to by popsuli, porwali, zużyli... Więc jeśli śmiejecie się oglądając w internecie filmiki z rosyjskimi żołnierzami w sowieckich, stalowych garnkach na głowie, to od razu pośmiejcie się z polskich żołnierzy A.D. 2022 biegających po poligonie w stalowych garnkach sprzed 40-50 lat. Zresztą żebyście sobie zaraz nie pomyśleli, że wstrętni logistycy chowają przed żołnierzami nowoczesny sprzęt
Zacytuję wam taki żołnierski żart na temat tych naszych nowoczesnych kamizelek kuloodpornych zalegających w magazynach co by ich żołnierz nie zniszczył. Według tego żartu instrukcja obsługi tych kamizelek zaczyna się od zdania: wyj***b to od razu do śmieci! 
Wiecie co jest w tym pocieszające? Że w polskiej armii jest naprawdę sporo żołnierzy, zawodowców, którzy orientują się jaki osprzęt jest dobry, a jaki jest zły. Część z nich to jeszcze weterani misji poza granicami, gdzie z takiego osprzętu trzeba było korzystać w warunkach bojowych. Większość bierze udział w ćwiczeniach z żołnierzami z innych państw. Widzą jak są wyposażeni oni, rozmawiają z nimi, wymieniają doświadczenia. To są wbrew pozorom jedne z najważniejszych plusów bycia w NATO. To, że polscy żołnierze na bieżąco i często ćwiczą z różnymi nacjami, poznając ich różnorodne zwyczaje, taktyki, wyposażenie.
Więc jeśli dziwicie się Ukraińcom wykupującym polskie sklepy militarne z wszelkiego rodzaju kamizelek i wyposażenia taktycznego, to bądźcie pewni, że w razie zagrożenia trzeba będzie znów te sklepy opróżnić ale tym razem dla naszych żołnierzy.
A tak w ogóle, to przyswoiliście już sobie informację, że w Polsce nie możecie sobie kupić w sklepie hełmu i kamizelki kuloodpornej, bo ot tak macie fantazję?
To jeszcze coś z logistyki, bo zapewne jak w społeczeństwie większość z was jest np. przeciwna obowiązkowej zasadniczej służbie wojskowej. Dziś model funkcjonowania polskiej armii wygląda tak, że mamy wojsko zawodowe. To zawodowe wojsko składa się z wielu jednostek wojskowych, z których większość jest w stanie tzw. skadrowanym. Co to oznacza? Ano to, że dla przykładu w brygadzie zmechanizowanej, której pełny, mobilizacyjny stan osobowy wynosi, strzelam 2000-3000 żołnierzy służy teraz w czas pokoju 500 żołnierzy zawodowych. Czyli de facto ekwiwalent jednego batalionu w brygadzie trzy batalionowej plus pododdziały specjalistyczne, wsparcia itd. Czyli żeby brygada ruszyła do walki w pełnym stanie osobowym trzeba ogłosić cichą lub powszechną mobilizację, wezwać rezerwistów do tej jednostki i wdrożyć ich do normalnego, wojskowego funkcjonowania. Wiecie ile to zajmuje czasu? Około kilku miesięcy... Tak to wygląda, ponieważ rezerwiści będą z różnych lat, trzeba ich znów przeszkolić, odbyć szereg ćwiczeń, zgrywać współdziałanie pododdziałów itd. co zajmuje czas, czas i jeszcze raz czas. I tak, po mniej więcej pół roku można uznać, że taka brygada nadaje się do walki. I teraz uwaga, uwaga! Obecnie trzeba mieć świadomość, że w takiej brygadzie po mobilizacji do walki pójdą panowie nie najmłodsi. W średniej wieku zbliżonej do 40-tki
Dlaczego? Bo ostatni mężczyzna odbywający zasadniczą służbę wojskową dobiega teraz 40-tki. Ci młodsi, to byli żołnierze zawodowi, kontraktowi, którzy z różnych przyczyn odeszli z wojska.
Zatem czy cieszycie się, że waszymi obrońcami będą podtatusiali panowie z brzuszkami? 
Co ma do tego zasadnicza służba wojskowa? Ano to, że system ten przewidywał mniejsze skadrowanie jednostek wojskowych. Oczywiście piszę tu o modelowym systemie z czasów słusznie minionego reżimu socjalistycznego, a nie o parodii lat 90-tych ubiegłego wieku. W tym słusznie minionym reżimie taka przykładowa brygada była stale obsadzona w mniej więcej 2/3 stanu osobowego, na który składali się żołnierze zawodowi oraz żołnierze zasadniczej służby wojskowej aktualnie ją odbywający. W razie zagrożenia wojną w ramach mobilizacji brygada taka mogła być szybko uzupełniona do 100 % stanu osobowego rezerwistami, którzy odbywali służbę wojskową 2-3 lata wcześniej więc doprowadzenie ich do odpowiedniego poziomu gotowości nie wymagało pół roku ale w ekstra przypadkach nawet tylko tygodni. Tego systemu już nie ma, bo jest nie fajny, nie odpowiada aspiracjom młodych ludzi i w ogóle. Dożyliśmy przecież w końcu czasów, gdy możemy do oporu się bawić, udawać naukę, nie dorastać, nie odpowiadać za nic...