Oczywiście
Pewne zawody tego wykształcenia wymagają, jak również bez określonych zdolności czy doświadczeń ciężko się za pewne spawy brać. Natomaist czasami spotykam się z poglądem, że wykształcenie stricte(już nawet nie inteligencja) bywa bariera nie do przeskoczenia dla niektórych. Inaczej mówiąc: musisz mieć studia, żeby ze mną być.. No właśnie, tylko co dalej? BO takie przeświadczenie, że same chęci czy dorobek(nawet minimalny) cokolwiek zmienia, są zwyczajnie naiwne. To trochę tak wygląda, jakby ten papierek miał zdziałać cuda. Tak samo, jak przez pryzmat wykształcenia oceniany jest człowiek sam w sobie, jego charakter, osobowość czy wartości jakie wyznaje..No coś tu zgrzyta..Ludzie kształcą się i rozwijają generalnie dla siebie samych, ale już przekrój społeczeńśtwa, jaki podejmuje się tych studiów czy dalszego kształcenia w szczególności, jest dość szeroki. Niekoniecznie trafiają tam sami idealni, oczytani i dystyngowani Panowie czy Panie.
Tak samo, jak nie każdy kierowca, mechanik, stolarz czy kucharz jest człowiekiem bez ambicji. Pewnie to jednostkowe przypadki, ale swego czasu, patrząc po profilach na portalach randowych, miałem wrażenie, że Panie oczekują, że dla każdej z nich trafi się jakiś lekarz, prawnik, dyrektor czy właściciel firmy;D Tymczasem jeszcze cała masa innych zawodów zostaje do wzięcia
No i ten wstręt kobiet do rolników, to już jest legenda ;D
Swoją drogą, mam gdzieś w szufladzie jeszcze dokumenty i legitymację członkowską mojego...pradziadka, który był "szychą" w państwoym szkolnictwie gdzieś na Kresach niecałe 100 lat temu. Już po samym piśmie i brzmieniu wyrazów można się domyślać, jaki szacunek ci ludzie wtedy wzbudzali. Wtedy było ich nieporównywalnie mniej niż dzisiaj, poza tym też trzeba brać poprawkę na to, że oni odbudowywali ten kraj i jego elity po ponad 100 letniej niewoli. Co się potem z tym krajem i jego elitami stało to już inna sprawa
Natomiast, co do uprawiania nauki czy piastowania niektórych stanowisk pracy, to bywa tak, że siedzą tam nieraz pasjonaci. Ludzie, którym początkowo wystarcza to, żę TEMATYKA czy SPECYFIKA ich pracy jest zgodna z ich marzeniami czy zainteresowaniami, ale zdecydowanie nie przekłada się na korzyści finansowe, jeśli chcieliby oboje potem założyć rodzinę. Dla singla może i to byłaby niezła fucha, ale już nie dla pary planującej ślub i dzieci. Musieliby wiele lat oszczędać albo pracować tam, żeby potem móć się postarać o odpowiednie środki. Inna sprawa, że ci ludzie bywają mniej wymagający, co do niektórych, powiedzmy dóbr materialnych
Wystarcza im status quo przez jakiś dłuższy czas, bo co innego ich w życiu cieszy. W każdym razie, po pewnym czasie szukają oni często dodatkowego źródła albo ostatecznie zmieniają pracę na lepszą i/lub nei do końca zgodną ze swoim wykształceniem lub zainteresowaniami.