Szczerze dziękuję za wpisy od ostatniego posta, bo podziałały jak kubeł zimnej wody i to szybko, jak się okazuję – jak potrzebowałem.
Napisałem to pod silnymi emocjami, nie będę tego ukrywał, gdy łzy mi leciały z oczu… co oczywiście jeszcze tego samego dnia zostało wykorzystane i po raz kolejny – perfidne, zimne, wyrachowane zachowania są pokazywane. Na dzień dzisiejszy rozmowy wyglądają tak, że co chwilę jest zmiana w jej nastawieniu, agresja, granie na emocjach, za chwilę znowu agresja, emocje i nadzieją na przyszłość – i tak w kółko.
Nie obiecała niczego, w sumie ręki nie wyciągnęła całkowicie ani razu – jeszcze jako ofiara się wyprowadza, co już zresztą przestaje się jej spinać ekonomicznie i zawodowo, ale to… jej wybór.
Minęły 3 dni od tego co opisałem i dostałem kilka słów… na postawienie do pionu, również na forum tutaj. Generalnie… kroki poczyniłem deko lepsze, niż to zostało opisane powyżej, tylko pod wpływem emocji tego nie opisałem.
Jak najbardziej – lokalizator, dyktafony – w ten sprzęt już się zaopatrzyłem. Jż wyprowadza się na dniach, cały czas zaznacza, że z dziećmi na co ja się nie godzę – stoję okoniem co do naprzemiennych stosunków do dzieci i pół na pół w miesiącu. Cały czas gra soczyście dziećmi i jest przekonana, że zostają przy mamie obojętnie co ona zdecyduje. Nie mam zamiaru wyprowadzać ją z błędu, a… chcę uśpić trochę jej czujność i kompletować dowody. Jak zostało przepięknie opisane wyżej – tylko prawda mnie wyzwoli. I w tą stronę pójdę, zobaczę jak dzieci na wynajętym gniazdku z nią… jak zniosą ten czas. Chodź nie ukrywam, że przykre to dla mnie i stresujące jak cholera. Jednakże po cichu cały czas będę działał. Muszę się de facto dobrać do dowodów, a że jest to przeszłość… to będzie to ciężkie, ale dla mnie jest to sprawa życia i śmierci – mimo wszystko.
Oczywiście do dnia dzisiejszego, stawiając ją pod ścianą się nie przyznaje, a na argumenty pokroju przywrócenia wszystkich czatów, historii wiadomości itd. nie i koniec – ale twierdzi, że do niczego nie doszło. Po tych wszystkich kłamstwach… nie wierzę. Zresztą nie szukając daleko – jej wyrafinowane zachowania same się ukazują, mówi jedno, a robi dokładnie to co chce nie licząc się z żadnymi konsekwencjami, zresztą tak jak widzę – nie przeżywa tego zbytnio. W weekend też biedactwo wylądowało na imprezie z tego co dochodzą mnie słuchy, a podobno była tylko coś zjeść…
Także jednak… potrwa to sytuacja jeszcze.
maku2 napisał/a:Kto pierwszy "wyciągnął" rękę, ona?
Jaka to jest ta ugodowa wersja?
Mylisz się, ona wie co robi, to Ty nie wiesz co ona chce osiągnąć.
Oczywiście, że ja – ona od początku zasadniczo ani razu ręki nie wyciągnęła, aby poskładać to w całość. ANI RAZU – przykre, chodź raz stwierdziła – że się zastanawiała nad tym…
maku2 napisał/a:A co to za "fakty"? Dlaczego dziwne?
Dziwne, bo bym sobie za nią rękę dał uciąć. I się okazuję… że nie miałbym ręki. Oprócz okłamywania mnie co do większości wyjść okazuje się, że lubiła bawić się z innymi facetami, gadać, znajomości rozszerzać. Do tego rozsterki miłosne i ich konsultowanie z wróżką… no bosko. Osobiście w głowie mi się to nie mieści, że można być tak nie fair.
maku2 napisał/a:Wsypałeś źródło wiadomości?
Wychodzi na to że będzie kłamać do końca i nigdy się nie przyzna.
Ona nie zmieniła swojego nastawienia, Ty tak i ona z tego skorzysta.
Nie wiem czego się dowiedziałeś i czego ona się wypiera ale nie daj sobie wmówić że w czasie romansu nie doszło do zdrady a oni gadali tylko o pogodzie.
Źródło wiadomości wsypałem podczas dyskusji, twierdzi że są to kłamstwa i pomówienia. Wg niej nie doszło do żadnej zdrady, emocjonalnie też nie odeszła, od blisko przyjaciel. Kompletnie w to nie wierzę, bo nie chce do końca się wytłumaczyć ani np. przywrócić cyfrowe dane z rozmów, czatów itd.
Jednakże do kontaktu i wymiany półnagich zdjęć się przyznała, twierdzi, że miał jej zrobić sesję taką dla dorosłych, jaką zrobił sobie dla mnie… i dlatego mu parę zdjęć wysłała. OBŁĘD.
maku2 napisał/a:Bez twardych dowodów będzie się wypierała.
Wiesz co to za facet z imienia i nazwiska?
Znam, ale wątpię aby mi to cokolwiek dało – na 100% się skontaktowali i pójdą w zaparte. Wręcz pewny jestem tego.
maku2 napisał/a:Niby ok ale...do tego trzeba dwojga a coś mi się zdaje że ona odeszła od Ciebie za daleko żeby się cofnąć i raczej jeśli się na to zdecyduje to będzie granie na czas. Co zresztą Ci powiedziała. Ona musie się upewnić czy sobie poradzi bez Ciebie a być może jeśli romans trwa czy tamten się zdecyduje być z nią. No i Ty...na zasadzie jak bardzo będzie mogła Ciebie urobić. Np. czy zgodzisz się na rozwód jako nowe zaczęcie Waszego nowego związku? Bo wiesz, nie będziesz fikał.
Widzę, że de facto zasłania się uczuciami, a tu chodzi o.. urabianie mnie. I wychodzą chocki klocki po mału – chce, abym był blisko i pod telefonem, bo ma grafik w pracy, bo chce widzieć dzieci codziennie, bo być może coś poczuje, bo muszę jej pomóc, bo ona nie jest stąd – urządzić nowe mieszkanie, wspomóc finansowo itd.
Także… jak piszesz – do tanga trzeba dwojga, a tutaj jak widzę… chcę ja, a ona chce czasu i w sumie nie liczy się z konsekwencjami, ani z przeszłością naszą. Jedyne co mogę powiedzieć, to fakt że w 100% mam czyste sumienie, bo podczas małżeństwa nie przekroczyłem żadnej nieprzekraczalnej bariery, a zrobiłem wręcz 200%, aby to małżeństwo uratować. Jedne co nie działa to fakt, że ona nie chce… po prostu.
maku2 napisał/a:I dlatego ona zaprzecza - Ty jako kochający każdą wątpliwość będziesz brał za dobrą monetę, czyli na plus dla niej.
Niestety… zgadzam się i cały czas to tak działa…
maku2 napisał/a:Skoro wiesz to skąd te wątpliwości?
Dużo czasu na co?
Teraz gdy straciłeś zaufanie już nigdy możesz nie uwierzyć w jej intencję.
Potrafisz wybaczyć i nigdy do "sprawy" nie wracać? Masz tą siłę?
Szczerze powiedziawszy nie wiem, bo nigdy nie byłem w takiej sytuacji i… obawiam się, że nie. Zresztą teraz też nie jest ze mną szczera, ani nie zachowuje się fair. Rodzina się rozpada, a ja nakryć można na… imprezce, bosko.
maku2 napisał/a: Myślisz ze kiedyś się przyzna do zdrady? A może tylko powie cos w ten deseń - zadurzyłam się, odpłynęłam ale nigdy Ciebie fizycznie nie zdradziłam?
Już jest coś takiego – miała bliską, przyjacielską relację, ale nigdy mnie nie zdradziła – jej słowa.
maku2 napisał/a: Zawsze chodzi o uczucia.
Zawsze, ale czy widział ktoś sytuację, aby kobieta się faktycznie odkochała nie mając nic na sumieniu na tyle, żeby przeważyła szala rozwalenia rodziny?
Albo… czy była psychicznie chora, która wkręcała sobie rzeczy, których faktycznie nie zrobiła?
Myślę, że same uczucia nie są tyle istotne, co czyste sumienie… które uczucia gasi. Ale to może moje
maku2 napisał/a:Czyli to ona ma decydować? A Ty w tym czasie masz...robić co?
przecież to co m owi to bujda - "zobaczyć czy żywi do mnie uczucia" - i jak ona chce to "zobaczyć"? Teraz nie wie ale za chwilę już będzie wiedzieć?
Coś mi się wydaje że naciskałeś ją, zacząłeś być coraz bliżej prawdy to takim gadaniem kupuje sobie czas.
Początkowo miałem czekać, przeczytałem ten wpis, użyłem w dyskusji i… teraz jednak nie zabrania mi żyć w czasie czekania. No cyrk na kółkach… chyba faktycznie jestem blisko, dlatego nie zamierzam przestać.
maku2 napisał/a:Chociaż tak po prawdzie to… ona tak zdecydowała, znalazła sobie lokum, wyprowadza się, pieniądze przechwyciła i… działa.
I poprzez wyprowadzkę(sama czy z dziećmi?) chce walczy o Wasze małżeństwo?
Była taka historia - ona zdradziła, on się dowiedział ona bardzo przepraszała, doszli do wniosku że ratują małżeństwo. Wyprowadziła się żeby on się ogarnął i ona zatęskniła, kiedy miała wrócić ona zdecydowała się odejść bo...swojego romansu nie zakończyła i wyprowadzka pomogła jej wybrać z kim chce być.
Uważam że jej wyprowadzka w niczym Wam nie pomoże. Że nie takie są jej intencje.
Wyprowadza się z dziećmi – tak zaznacza. Dzieci naprzemiennie, ale wyprowadza się z nimi, jednocześnie zaznacza że… świadczenia finansowe też chce na dzieci, bo sama sobie nie poradzi.
Do tego zaznacza, że musi zobaczyć, czy za mną zatęskni i to jest jej walka, a przy mnie tego nie poczuje.
maku2 napisał/a:Nie ma nic gorszego niż kochać za dwoje. Ona to wykorzysta.
Ona wykorzystuje to obecnie już tu i teraz – a ja niestety… chyba nie doświadczyłem innej miłości, więc się daje. Do tego dzieci – i też to wykorzystuje.
pjack napisał/a:I po co sie łudzisz? Ona jako Twoja żona nie istnieje.
Czas… przyjąć to na klatę.
maku2 napisał/a:I tu się mylisz. Tak długo jak będziesz żył nadzieją tak długo nic się nie zmieni. Wystarczy żeby ona była trochę milsza dla Ciebie a Ty już miękniesz i planujesz dalsze życie.
To ja Ci powiem tam - tak długo jak długo ona będzie kłamać to nie ma szansy na życie, dobre życie razem. Jeśli odpuścisz ona może wróci ale już nie będzie "Twoja" i tylko kwestią czasu będzie kolejny romans.
Dyktafony kupiłeś? Czy zrezygnowałeś z tego pomysłu. Sprawdziłeś opłaty kartą? Poszukałeś pamiątek jakie ma z tego romansu?
Jak się wyprowadzi proponuję zabawić się w detektywa i sprawdzić kto ją odwiedza lub gdzie ona wychodzi - nie żyj w ułudzie tylko stań twardo na nogach i przyjmij na klatę co znajdziesz/czego się dowiesz.
Tylko prawdą Cię wyzwoli.
Na klatę przyjmę wszystko, a lepsza najgorsza prawda, niż najpiękniejsze kłamstwo. Wiem to i z tym się zgadzam w 100%. Kwestię dyktafonów i lokalizatora opisałem wyżej – tak, poszedłem w to.
Widzę też, że jeden milszy dzień i żyję nadzieją, ale naprawdę czas się przestać łudzić, bo nic takiego samego już nie będzie. Opłaty kartą z wspólnego konta tak, z jej niestety nie mam jak – ale u nas był duży przepływ gotówki… niestety w tej chwili więc tutaj nic nie znajdę. Pamiątek z romansu nie ma, wszak ten człowiek był gołodupcem, a ona jest… zakupoholikiem, więc zakładam że nawet nie sprostał by jej wymaganiom. Stąd brak pamiątek… ale na wszelki wypadek – przeorałem wszystko.
normalnyjestem napisał/a:Ostatnio poczytałem o zdradach kobiet i ich romansach o których ,,misio" nic nie wie albo jak się mężatkom wydaje coś podejrzewa. One określiły jednoznacznie że nigdy ale to nigdy nie przyznadzą się do zdrady bo czułyby się jak szmaty a po drugie jak to wspaniałomyślnie określały nie chcą przerzucać obciążenia na męża (bo się rozwiedzie). Niektóre po czasie zerwawszy z kochankiem bo stał się zaborczy, nie miał już czasu na ciągłe umizgi albo sam zerwał postanowiły wspaniałomyślnie trwać u boku męża bo : daje stabilizacje, jest odpowiedzialny, są dzieci małe, bo zostały bez kochasia i co mają robić. Żadna z nich nie została zdemaskowana, romanse to nie były jednorazowe zdrady, mąż nie wie i jak na razie oprócz przeżywania zakonczenia romansu z ukochanym nic się nie dzieje. Po co to piszę ? ano chłopie jeżeli nie masz twardego dowodu jej przyznania się do zdrady ( awantura, nerwy, wyrzut sumienia ) , nagrania z podsłuchu, przyłapania na schadzce z całusami i tuleniem albo spotkania imtymnego to nie ma szansy ani jej cienia by się sama przyznała tobie żona że nie było to tylko chodzenie za rączkę, pisanie sms jak się czuje czy układanie znaczków na spotkaniach. Ta niepewnośc granicząca z pewnością nie pozwoli ci szczęśliwie i spokojnie żyć obok takiej osoby i tworzyć szczęśliwy związek. To jak pleśn na chlebie rozrastająca się z czasem na cały bochenek. Jej gadanie że zle zrocumiałeś, odczułeś, zintrpretowałeś to bajdurzenie i ratowanie 4 liter ( koło zapasowe i opinia wśród rodziny i znajomych). Teraz prawdopodobnie nic nie znajdziesz bo albo skonczyła, zawiesiła romans i jest czysta jak spirytus. Tylko wsypa poprzez inną osobę lub co raczej niemożliwe odczytanie informacji z telefonu bo pokasowane i nadpisane (usługa u fachowca w punkcie). Tyle miałeś sygnałów i informacji pośrednich a podobno mąż dowiaduje się ostatni. Odpuść , pogudz się z rozstaniem i przeprowadz rozwód jak najlepiej dla ciebie. Jeżeli kochaś jej przeszedł, uczócia do ciebie powróciły i zrozumiała co zrobiła to z czasem zawalczy o ciebie tak czy siak po rozwodzie a jak nie to oznacza że od dłuższego czasu ,,was" już nie było tylko ty oraz oni. Nie reaguj na jej łaskawe lepsze traktowanie , słownictwo, zachowanie bo to może być próba uśpienia twojej czujności w celu lepszych korzyści przy rozwodzie włącznie z wmówieniem że rozwód z twojej winy bo jesteś chorobliwie zazdrosny i zaborczy robiąc jej przemoc psychiczną . P.S. czytając o mężatkach nawet nie zdawałem sobie sprawy jakie są przebiegłe, wyzute z uczuć , kłamliwe i chciwe i doszłem do wniosku że tylko frajerzy teraz się żenią. Ech świat schodzi na psy.
Takie… życiowe słowa, które przyjmuję na klatę i do działania obecnie. Faktycznie idzie w zaparte i myślę, że boi się reakcji społeczeństwa – jaką by łatkę miała przyklejoną, gdyby to wszystko wyszło na jaw. Opinia z kolei jest dla niej ważna, wygląd jeszcze bardziej, więc zakładam że w żaden sposób nie chce stracić uznania.
Tak po prawdzie mam wsyp bliskiej jej znajomej, której się zwierzała, ale wypiera się jej mocno – cały czas. Więc de facto… dowód jest to oczywiście, ale nie taki, po którym by wytrzeźwiała. Awantury były o wszystko, wyrzuty sumienia chyba teraz ją całkowicie zeżarły – dlatego za wszelką cenę chce się wyprowadzić i żyć w samotności. Tak to przynajmniej odczytuję. Być może chciała, aby zamieść wszystko pod dywan i próbować za parę lat się zejść z czysta kartką, bo teraz nie jest w stanie. Osobiście tak to widzę, ale okazuje się, że intencji jej to ja nie znam.
Tylko prawda mnie wyzwoli – tak jak padło powyżej.