Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 135 ]

66 Ostatnio edytowany przez polis (2021-06-17 13:57:36)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Cześć właśnie dzisiaj zakończyłam związek 4,5 roku, od 3 lat mieszkaliśmy razem...mój facet powiedział mi dzisiaj "skoro chcesz się rozstać to nie żebraj i zrób to z godnością" - takie słowa usłyszałam po takim czasie. Przyjechał do Krakowa dla mnie. Wiedziałam, że lubi grać w gry komputerowe, przed zamieszkaniem razem przegrywał sporą część gotówki na maszynach, myślałam, że odkąd zamieszkaliśmy razem przestał...a dzisiaj mi powiedział, że od tego roku znowu przegrywał pieniądze, chociaż wiedział, że każdy grosz przeznaczam na odkładanie na kupno wspólnego mieszkania, ponieważ to było moje marzenie i chciałam założyć rodzinę, myslalam, że on też chciał, tak deklarował, ale zaznaczał 'ze ja go do tego zmuszam', co nie było prawdą, Wszystko musiało być po połowie, szczypał się ze mną o każdy grosz 'a po ci to, a to niepotrzebe', bolało mnie to, że jest takim egoistą. Ja jestem osobą wrażliwą, a on to typowy baran uparty i nic mu się nie dało powiedzieć, wszystko wiedział lepiej i mówił ' mówisz mi jak mam żyć i co mam robić', a ja po prostu prosiłam, zeby tyle nie grał z kolegami (nie na pieniądze, tylko gra lol). Powiedział, że nie chce ze mną byc, bo ciągle robie awantury i , że zmuszam go do tego wszystkiego, a on chce spokoju. Mieszkamy razem...mamy umowę jeszcze 3 miesiące, tak bardzo mi ciężko mieszkać z kimś kto nie kocha...jestem przerażona podziałem rzeczy, które kupilismy, taka zimna kalkulacja.
Proszę, aby ktoś mi doradził czy to ze mną jest coś nie tak? starałam się opisac sytuację z dwóch stron...błagam was o pomoc, płacze...Muszę wracać do rodziców...jestem załamana...

Na Twoim miejscu zaczęłabym się zastanawiać czemu weszłam w związek z takim człowiekiem. Hazardzistą przegrywającym kasę.

Niech sobie zmienia status na facebooku. Ciężko pewnie będzie mu o partnerkę, która chciałaby taki 'skarb', już mi szkoda tej dziewczyny, która wejdzie z nim w związek.

Może łatwiej Ci będzie, jak będziesz sobie mówić, że to nie miłość tylko współuzależnienie?

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-17 14:21:49)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
polis napisał/a:

Ciężko pewnie będzie mu o partnerkę, która chciałaby taki 'skarb', już mi szkoda tej dziewczyny, która wejdzie z nim w związek.

Dla niego jeżeli już jakiś czas żyje w nałogu to żaden problem znaleźć nową ofiarę ,ponieważ partnerka jest częścią całego systemu
jakim jest aktywne życie w rozwijającym się uzależnieniu .
bez większego trudu znając ciemne i mroczne strony bycia uzależnianym twierdzę że  ten facet znajdzie "odpowiednią"partnerkę.O ile już nie ma takiej na horyzoncie
Po pierwsze to nie pochwali się że ma taki problem,ponieważ dla niego to nie jest problem .Problemem jest zły los, brak szczęścia ,zły dzień,oszukujące maszyny, niefart w pierwszym rzędzie ,a klęska jest częścią ryzyka i regulowania emocjami musi być dół żeby była euforia to tak w skrócie i w uproszczeniu.
Nawet jeżeli w nowej relacji szybko wyjdą na jaw jego hazardowe skłonności to znajdzie taką dziewczynę ,która będzie go ratować przed nałogiem.
Jest jeszcze trzeci sposób "na bohatera" czyli kogoś takiego kto sobie sam poradził z nałogiem ,a ewentualna wpadka z przegraną w grach to tylko wpadka on sobie niby poradzi.
Wiele z takich działań z boku wygląda na premedytację i świadomy plan ,ale jest w wielu aspektach podświadomym nałogowym działaniem
z resztą różnica jest nieistotna skutek się liczy ,czyli następny destrukcyjny,toksyczny związek.

68 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2021-06-26 18:20:44)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

a więc jest tak....dalej mieszkamy razem, tydzień temu zaczął mnie przepraszam i twierdzić, że musi sobie poradzić z nałogiem i , że na razie nie jest mi w stanie zapewnić dziecka, i żebyśmy kupili mieszkanie, bo on chce żyć na luzie i na razie nie mieć zobowiązań...przez pare dni rozmawialiśmy więcej, po czym cały czas twierdził, że 'nie jestesmy już razem , więc nie mogę się go czepiać'. Ja głupia pozwoliłam mu zostać w mieszkaniu do września, bo mnie przekabacił... po czym pokłocilismy się, bo cały czas czuje, że on nie chce dłużej mieć tych zobowiązań, zaczął grać w jakąś głupią grę i ja zaczęłam się go czepiać a on do mnie ' zamknij piz...', przestalismy się odzywać, patrze , że wczoraj brakuje pare jego rzeczy... i dzwonie do niego o co chodzi a on do mnie ' sprzedaje bo się wyprowadzamy we wrześniu', siedzę i becze dzisiaj cały dzień, okropnie mi ciężko....kolejny cios... on nie chce niczego ratować, naprawdę nie mogę uwierzyc, że chce się rozstać, że już nie kocha...tak mi bardzo źle...przepraszam, że wpis jest chaotyczny, ale jestem totalnie rozwalona...nie mogę uwierzyć, że po 3 latach tak po prostu zaczął sprzedawać rzeczy...jestem załamana... zrobił mnie w uja ....

Bardzo proszę napiszcie co o tym sądzicie, życie mi się totalnie rozwaliło...

69

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Jakiś czas temu:

Zdruzgotana 2 napisał/a:

Cześć właśnie dzisiaj zakończyłam związek 4,5 roku, od 3 lat mieszkaliśmy razem...mój facet powiedział mi dzisiaj "skoro chcesz się rozstać to nie żebraj i zrób to z godnością" - t...

I dziś:

Zdruzgotana 2 napisał/a:

i dzwonie do niego o co chodzi a on do mnie ' sprzedaje bo się wyprowadzamy we wrześniu', siedzę i becze dzisiaj cały dzień, okropnie mi ciężko....kolejny cios... on nie chce niczego ratować, naprawdę nie mogę uwierzyc, że chce się rozstać, że już nie kocha...tak mi bardzo źle...przepraszam, że wpis jest chaotyczny, ale jestem totalnie rozwalona...nie mogę uwierzyć, że po 3 latach tak po prostu zaczął sprzedawać rzeczy...jestem załamana... zrobił mnie w uja ...

Może zdecyduj się, czy zakończyłaś związek, czy nie chcesz uwierzyć że on chce się rozstać, czy jest zakłamana sytuacja bo on zrobił cię w uja..

70

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Salomonka napisał/a:

Jakiś czas temu:

Zdruzgotana 2 napisał/a:

Cześć właśnie dzisiaj zakończyłam związek 4,5 roku, od 3 lat mieszkaliśmy razem...mój facet powiedział mi dzisiaj "skoro chcesz się rozstać to nie żebraj i zrób to z godnością" - t...

I dziś:

Zdruzgotana 2 napisał/a:

i dzwonie do niego o co chodzi a on do mnie ' sprzedaje bo się wyprowadzamy we wrześniu', siedzę i becze dzisiaj cały dzień, okropnie mi ciężko....kolejny cios... on nie chce niczego ratować, naprawdę nie mogę uwierzyc, że chce się rozstać, że już nie kocha...tak mi bardzo źle...przepraszam, że wpis jest chaotyczny, ale jestem totalnie rozwalona...nie mogę uwierzyć, że po 3 latach tak po prostu zaczął sprzedawać rzeczy...jestem załamana... zrobił mnie w uja ...

Może zdecyduj się, czy zakończyłaś związek, czy nie chcesz uwierzyć że on chce się rozstać, czy jest zakłamana sytuacja bo on zrobił cię w uja..


Nie chce uwierzyć...wiem, że jak się wyprowadzi to naprawdę będzie koniec ...

71

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Nikt Cię nie zrobił w uja, sama się w tego uja zrobiłaś.
I koniec nie będzie jak się wyprowadzi, koniec Waszego związku nastąpił już dawno. Pomimo tego, że Ty rozpaczliwie chcesz go przy sobie zatrzymać, a Twoja desperacja jest tak ogromna, że od razu widać, że zrobisz wszystko, byle on tylko został.

72 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-26 19:30:29)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Zdruzgotana czy może po części dociera do Ciebie to że Ty jesteś uzależniona od niego i współzależna od hazardu partnera ?Nie widzisz co się dzieje jaka sprawa jest poważna ? Przewiduje że jak w końcu się rozstaniecie to ze dwa trzy lata będziesz się leczyć po tym związku jak tak będziesz sobie pozwalać i trwać przy nim - nie straszę Ciebie ,po prostu znam wiele współuzależnionych osób nie jest istotnym od czego zawsze jest tak samo nie ma wielkiej różnicy czy to alkohol ,narkotyki, seks ,praca czy hazard skutek i przyczyna są jedne obsesja i tak zwane chore emocje ucieczka przed życiem i odpowiedzialnością w absurd przez uzależnioną osobę, a osoba będąca z taką osobą w związku podąża jak zaczarowana w tym samym kierunku czyli na dno .
Takich akcji jak ta ostatnia będzie jeszcze prawdopodobnie więcej ,z zaznaczeniem wysokiej skali prawdopodobieństwa.
Chcesz tak żyć jego hazardem być jego opiekunką i wychowawczynią ?
Jesteś mu potrzebna wtedy kiedy on  boi się i ma doła i jesteś  takim łącznikiem alibi do tego że on ma w sobie coś normalnego w sensie że jeszcze nie jest z nim aż tak źle w domyśle bez Ciebie będzie mu jeszcze trudniej żyć z hazardem ,on boi się stoczyć jeszcze głębiej ,służysz złej sprawie będąc tak wykorzystywana on ciągnie Ciebie teraz już za Twoją zgodą na dno .
Pytałaś jak to jest z nałogowcem czy kocha ? ,to trudne pytanie ,ponieważ różnie jest
według mnie to chora miłość skażona obsesją tu obsesją grania,ta chora obsesja wypiera miłość ,sumienie choruje dlatego też chorują postawy egoizm ulega wynaturzeniu tak to mnie więcej wygląda z czasem i jak widzisz u was to już miało miejsce Ty jemu przeszkadzasz bardziej kiedy ma głód grania tak jak on musi już grać,nie ochronisz go ponieważ też jesteś cząstką jego systemu Twoje miejsce jest zupełnie inne niż Tobie się zdaje jak tego oczekujesz ,dajesz się wciągać w ten system który Ciebie wyniszcza
mechanizmy obronne przestają działać stąd Twoje rozdarcie nie żyjesz swoim życiem tylko jego graniem i łagodzeniem konsekwencji czyli pewnie długami które robi ,byle obietnica wzbudza w Tobie wielkie nadzieje ,a Twoje naturalne potrzeby w tym pragnienie dziecka dla niego są takim kijem i marchewką ,nie tak wygląda zdrowy związek ,natomiast jest ten wasz związek książkowym przykładem toksycznego związku z wszystkimi szykanami i objawami.

73

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Marnujesz z nim tylko czas i się sama umartwiasz. Uciąć jak nożem tą znajomość i nie przeciągać. Nie będziesz mieć z nim przyszłości o jakiej marzysz. Dajesz mu to co chce i nic z tego nie masz a on i tak powiedział, że odchodzi i nie chce zobowiązań. I po co ci to? To jest ten moment kiedy powinnaś kierować się rozumem a nie uczuciami.

74

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
paslawek napisał/a:

Zdruzgotana czy może po części dociera do Ciebie to że Ty jesteś uzależniona od niego i współzależna od hazardu partnera ?Nie widzisz co się dzieje jaka sprawa jest poważna ? Przewiduje że jak w końcu się rozstaniecie to ze dwa trzy lata będziesz się leczyć po tym związku jak tak będziesz sobie pozwalać i trwać przy nim - nie straszę Ciebie ,po prostu znam wiele współuzależnionych osób nie jest istotnym od czego zawsze jest tak samo nie ma wielkiej różnicy czy to alkohol ,narkotyki, seks ,praca czy hazard skutek i przyczyna są jedne obsesja i tak zwane chore emocje ucieczka przed życiem i odpowiedzialnością w absurd przez uzależnioną osobę, a osoba będąca z taką osobą w związku podąża jak zaczarowana w tym samym kierunku czyli na dno .
Takich akcji jak ta ostatnia będzie jeszcze prawdopodobnie więcej ,z zaznaczeniem wysokiej skali prawdopodobieństwa.
Chcesz tak żyć jego hazardem być jego opiekunką i wychowawczynią ?
Jesteś mu potrzebna wtedy kiedy on  boi się i ma doła i jesteś  takim łącznikiem alibi do tego że on ma w sobie coś normalnego w sensie że jeszcze nie jest z nim aż tak źle w domyśle bez Ciebie będzie mu jeszcze trudniej żyć z hazardem ,on boi się stoczyć jeszcze głębiej ,służysz złej sprawie będąc tak wykorzystywana on ciągnie Ciebie teraz już za Twoją zgodą na dno .
Pytałaś jak to jest z nałogowcem czy kocha ? ,to trudne pytanie ,ponieważ różnie jest
według mnie to chora miłość skażona obsesją tu obsesją grania,ta chora obsesja wypiera miłość ,sumienie choruje dlatego też chorują postawy egoizm ulega wynaturzeniu tak to mnie więcej wygląda z czasem i jak widzisz u was to już miało miejsce Ty jemu przeszkadzasz bardziej kiedy ma głód grania tak jak on musi już grać,nie ochronisz go ponieważ też jesteś cząstką jego systemu Twoje miejsce jest zupełnie inne niż Tobie się zdaje jak tego oczekujesz ,dajesz się wciągać w ten system który Ciebie wyniszcza
mechanizmy obronne przestają działać stąd Twoje rozdarcie nie żyjesz swoim życiem tylko jego graniem i łagodzeniem konsekwencji czyli pewnie długami które robi ,byle obietnica wzbudza w Tobie wielkie nadzieje ,a Twoje naturalne potrzeby w tym pragnienie dziecka dla niego są takim kijem i marchewką ,nie tak wygląda zdrowy związek ,natomiast jest ten wasz związek książkowym przykładem toksycznego związku z wszystkimi szykanami i objawami.

Dziękuję za komentarz, tylko nie rozumiem słowa 'wspołuzależniona', ja nigdy nie gralam w gry, conajwyżej w simsy...ja tych jego gier nienawidziłam, kocham go dalej a on mi robi takie rzeczy...a moja mama uważa , że stać mnie na kogoś milion razy lepszego i podobnie jak ludzie z mojego otoczenia, ale ja go kocham, na samą myśl, że za dwa miesiące zniknie z mojego życia wpadam w histerie...

75

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Termin współuzależnienie padł w Twoim wątku nie pierwszy już raz.
Szkoda, że nie zadałaś sobie trudu, żeby się czegoś więcej o tym dowiedzieć - może to by sprawiło, że lepiej byś samą siebie i swoje reakcje zrozumiała.
Trudno mi uwierzyć, że chcesz na siłę uczepić się uzależnionego, który na dobrą sprawę Cię nie chce. Przecież nie jesteś w stanie zmusić go siłą do tego, żeby został z Tobą, jak chcesz tego niby dokonać?

76 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-26 19:51:44)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

"Co to jest współuzależnienie?

To całkowite podporządkowanie swojego życia drugiemu człowiekowi i wynikające z tego cierpienia. Osoba współuzależniona żyje życiem swojego uzależnionego partnera (czy innej bliskiej osoby), a nie własnym. Dopasowuje do niego swoje zachowania, dostosowuje się do rytmu picia (lub innej czynności), porzuca własne marzenia i zaprzestaje realizowania siebie. Osoba taka silnie współprzeżywa ze swoim bliskim i uważa to za naturalne.
Czy współuzależnienie dotyczy tylko alkoholizmu?

Początkowo terminem tym określano ludzi cierpiących z powodu choroby alkoholowej bliskich osób. Obecnie obejmuje on wszystkie rodzaje uzależnień, także od narkotyków, hazardu, seksu itp."

wpisz jeszcze w google termin Syndrom Współuzależnienia jest sporo dobrych wartościowych stron i materiałów poświęconych temu fenomenowi które coraz częściej zaczyna być traktowane jak zaburzenie .

77 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-06-26 19:51:05)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

ale ja go kocham, na samą myśl, że za dwa miesiące zniknie z mojego życia wpadam w histerie...

Jak narkoman, którego chce się oderwać od jego żródełka narkotyku. Teraz rozumiesz co znaczy uzależnienie?

Normalnie człowiek istnieje bez warunków w postaci czyjejś obecności. Uzależniony od kogoś, bo można się uzależnić od człowieka podobnie jak od używek, nie wyobraża sobie "odstawienia" nawet na krótko. To cierpienie go przeraża, nie chce tego i zrobi wszystko aby do tego odstawienia nie dopuścić. Jak znam Pasławka, to ci wytłumaczy tak, że nie będzie można nie zrozumieć. On coś na temat wie smile

Edit: O właśnie! smile Przeczytaj co napisał Pasławek.

78

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Tylko, że on przegrywa pieniądze dowiedziałam się właśnie wtedy, gdy napisałam pierwszy post, bladego pojęcia nie miałam , że przegrywa pieniądze sad kłotnie były o durne gry typu LOL, ale one nie były na pieniądze...a cierpie z powodu jego egoizmu i bylam pewna, ze kocha, a tak naprawdę tak łatwo mu to wszystko przyszło i przekabacił mnie zeby zostać w mieszkaniu przez dwa miesiące nie dla mnie jak myslalam, tylko dla własnej wygody sad

79 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-26 20:06:47)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Tylko, że on przegrywa pieniądze dowiedziałam się właśnie wtedy, gdy napisałam pierwszy post, bladego pojęcia nie miałam , że przegrywa pieniądze sad kłotnie były o durne gry typu LOL, ale one nie były na pieniądze...a cierpie z powodu jego egoizmu i bylam pewna, ze kocha, a tak naprawdę tak łatwo mu to wszystko przyszło i przekabacił mnie zeby zostać w mieszkaniu przez dwa miesiące nie dla mnie jak myslalam, tylko dla własnej wygody sad

Jednym z objawów tego syndromu jest zaprzeczanie i minimalizowanie problemu racjonalizowaniem które stosujesz wobec siebie i wobec zachowań byłego partnera ,zaburzenia egotyczne chory egoizm to norma w uzależnieniach ze względu na chore silne pragnienie doznania przyjemności i innych emocji związanych z nałogiem i nałogowym starowaniem emocjami.
To już nie jest zwykła chęć,  pogrania sobie czy napicia się piwa w gorący dzień,znaczenie, natężenie, ważność tego obsesyjnego już pragnienia jest ogromna po prostu chorobliwa ma też neurologiczne/psychiczne konsekwencje, czasem trudna do zrozumienia przez osoby wolne od nałogów ,Ty masz silne pragnienie doznawania ulgi i ukojenia po jazdach które urządza Ci partner zachowaniami związanymi z jego pragnieniem grania, tłumienia emocji i łagodzenia konsekwencji przegrywania.
Uzależnienia są uznawane za chorobę i przypominają obłęd ,nerwicę mają cech depresji i manii obecna bywa przemoc fizyczna i psychiczna ,choć z punktu widzenia medycyny uzależnienia to nie nerwica i nie depresja .

80

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
paslawek napisał/a:
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Tylko, że on przegrywa pieniądze dowiedziałam się właśnie wtedy, gdy napisałam pierwszy post, bladego pojęcia nie miałam , że przegrywa pieniądze sad kłotnie były o durne gry typu LOL, ale one nie były na pieniądze...a cierpie z powodu jego egoizmu i bylam pewna, ze kocha, a tak naprawdę tak łatwo mu to wszystko przyszło i przekabacił mnie zeby zostać w mieszkaniu przez dwa miesiące nie dla mnie jak myslalam, tylko dla własnej wygody sad

Jednym z objawów tego syndromu jest zaprzeczanie i minimalizowanie problemu racjonalizowaniem które stosujesz wobec siebie i wobec zachowań byłego partnera ,zaburzenia egotyczne chory egoizm to norma w uzależnieniach ze względu na chore silne pragnienie doznania przyjemności i innych emocji związanych z nałogiem i nałogowym starowaniem emocjami.
To już nie jest zwykła chęć,  pogrania sobie czy napicia się piwa w gorący dzień,znaczenie, natężenie, ważność tego obsesyjnego już pragnienia jest ogromna po prostu chorobliwa ma też neurologiczne/psychiczne konsekwencje, czasem trudna do zrozumienia przez osoby wolne od nałogów ,Ty masz silne pragnienie doznawania ulgi i ukojenia po jazdach które urządza Ci partner zachowaniami związanymi z jego pragnieniem grania, tłumienia emocji i łagodzenia konsekwencji przegrywania.
Uzależnienia są uznawane za chorobę i przypominają obłęd ,nerwicę mają cech depresji i manii obecna bywa przemoc fizyczna i psychiczna ,choć z punktu widzenia medycyny uzależnienia to nie nerwica i nie depresja .

Rozumiem, ale ja nie wiedziałam, ze on gra na pieniądze przez cały nasz związek...dlaczego teraz zachowuje się jakby mnie nie znał? sprzedaje swoje rzeczy żeby 'latwiej było się wynieść'...

81 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-26 22:53:27)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Rozumiem, ale ja nie wiedziałam, ze on gra na pieniądze przez cały nasz związek...dlaczego teraz zachowuje się jakby mnie nie znał? sprzedaje swoje rzeczy żeby 'latwiej było się wynieść'...

Bardzo rzadkie są przypadki kiedy uzależniony jakby od razu uderza swoimi zachowaniami w partnerkę czy partnera i gdzie to uzależnienie widać na pierwszy rzut oka, nie zawsze jest czyś ewidentnym czy oczywistym.Nawet jak pojawiają się dziewczyny tu na forum po pierwszym uderzeniu czy zastosowaniu na nich przemocy to chcą sobie to wytłumaczyć i uspokoić się że to nic takiego i ten facet się zmieni wiele jest tu takich historii ,choć agresywna przemoc fizyczna nie jest jakby czymś co koniecznie występuje przy uzależnieniach, ma z resztą różne formy ,czasem to przemoc w tak zwanych białych rękawiczkach.
Znacznie częściej rozwój uzależnienia  jest czymś skrytym, po pierwsze to sama osoba uzależniona ukrywa przed sobą ten problem nawet jeżeli ją już coś samą niepokoi,
również zaprzecza i minimalizuje go ,ukrywa wiele działań przed bliskimi ze względu że nie chce komplikacji,to wszystko jest dość skomplikowanym zjawiskiem.
Pewne zachowania wychodzą prędzej czy później, jak u was i wtedy uzależnienie przechodzi w stan wojny i walki o kontrolę.
Uzależnienia nie zaczynają się na ogół od poważnych problemów w pracy, w domu, w życiu towarzyskim,dlatego też tak trudno je wykryć i zdiagnozować na początku ,mają swoją specyfikę , różnorodny dynamiczny progres,wiele typów , przechodzą różne fazy i etapy to choroba która się rozwija, jest chorobą kontroli na wielu poziomach
i ma jak napisałem psychiczne konsekwencje, zniewala wiele obszarów myślenia, przeżywania emocji,uczuć i życia ,ale nie od pierwszego piwa czy nie od pierwszego zagrania na konsoli ,
Dlatego też nikt Ciebie o nic nie obwinia, mogłaś nie wiedzieć od początku i pewnych rzeczy nie dostrzegać, po za tym przystosowałaś się do pewnego stopnia do życia z grającym choć nie zawsze Ci się to podobało, a to co widzisz teraz to prawdopodobnie znając życie i trochę problemu uzależnienia to według mnie jest wierzchołek góry lodowej .Kłamstwa też oddalają i niszczą miłość tworzą mur.
Moja dziewczyna na przykład widziała tak kilka procent tego co ja wyczyniałem ćpając i pijąc,bardzo  wiele ukrywałem przed nią po pierwsze to część nałogowych przyjemności i "dramatów" ,po drugie odeszła by znacznie szybciej według mnie,gdyby się dowiedziała o wielu sprawach,z tym podobnie jest jak z ukrywaniem zdrady, a dziewczyna bywała przydatna i potrzebna, nawet to ze czasem przeszkadzała i wtrącała się bywało do wykorzystania prze zemnie na przykład do prowokowania i wywoływania sprzeczek.
Uzależnienie to straszny chaos ,jednak chaos przyporządkowany obsesji i jej zaspokojeniu ,dlatego mało widać na zewnątrz i nie od razu
ma wiele w sobie sprzeczności i dziwnej jakby planowej, pokrętnej, logiki ,trudno to dostrzec ponieważ jakieś 15% ludzi jest uzależnione ,a niektóre kompulsywne zachowania społecznie są tolerowane jak na przykład kompulsywna praca, w połączeniu jednak z hazardem może powstać bardzo chory i niszczący rodzinę,związki, zbiór zachowań.

82

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Rozumiem, ale ja nie wiedziałam, ze on gra na pieniądze przez cały nasz związek...

Ale teraz już wiesz, a zachowujesz się jak dziecko zamykając oczy - i udając, że nadal nie wiesz.
Wcześniej nie wiedziałaś, teraz już wiesz.
Możesz coś zrobić z tą wiedzą.

Zdruzgotana 2 napisał/a:

dlaczego teraz zachowuje się jakby mnie nie znał? sprzedaje swoje rzeczy żeby 'latwiej było się wynieść'...

Bo MOŻE i CHCE.

83

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Dzisiaj to nawet na noc nie wrócił...zostałam sama w mieszkaniu i bardzo mi z tym źle..:(

84

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Będziesz czekać na niego aż przyjdzie ?
Nie będziesz spać ?

85

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
paslawek napisał/a:

Będziesz czekać na niego aż przyjdzie ?
Nie będziesz spać ?

Nie czekam, staram się na czymś innym skupić, na filmie, książce, pierwszy raz nie wrócił, nie czekam, ale w głowie mam milion myśli...dlaczego faceci się tak zachowują? robi to specjalnie? on nigdy nie wychodził o tej porze...

86 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-27 00:24:52)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Będziesz czekać na niego aż przyjdzie ?
Nie będziesz spać ?

Nie czekam, staram się na czymś innym skupić, na filmie, książce, pierwszy raz nie wrócił, nie czekam, ale w głowie mam milion myśli...dlaczego faceci się tak zachowują? robi to specjalnie? on nigdy nie wychodził o tej porze...

Faceci nie mają tu nic do rzeczy tak na dobrą sprawę .
A on grom go wie co teraz w głowie mu buzuje ,
z Twojej strony to podążanie za jego motywami i intencjami rozmyślanie o tym co on czuje i myśli do Ciebie jest czekaniem
na coś na wybawienie lub na kolejny cios  ,marnujesz energię dziewczyno mówię Ci .
Bezsilność i nie pogodzenie się z nią jest straszne i ten lęk nie wiadomo skąd .
Nie myślisz niby o sobie .myślisz o nim w rezultacie myślisz i roztrząsasz co jeszcze zrobić aby on zrobił coś wykonał jakiś gest który wzbudzi kolejną nadzieję.
A wygląda na to że on jest w takim stanie gdzie już Ciebie nie chce, i nie dlatego że jesteś jakaś tam, ale dlatego że stoisz mu na przeszkodzie w dodatku jesteś chodzącym wyrzutem sumienia on w głębi wie że dał ciała jest słaby nie przyzna się, chyba że będzie chciał coś od Ciebie ,nie ma nic za darmo w takich układach .
To będzie takie zamknięte koło jak z nim zostaniesz ,a Twój lęk przed przyszłością i samotnością jest totalnie irracjonalny i nie ma uzasadnienia,odchodząc wcale nie umrzesz z braku powietrza w ciasnym ciemnym pomieszczeniu nie ma na to żadnych dowodów
Wiele dziewczyn po odejściu i jednym ostrym cięciu świetnie sobie poradziło i są dziś szczęśliwe ,też uważały że są słabe bezradne wymyślały tysiąc strategi taktyk scenariuszy na to żeby zostać i sprawić żeby taki ancymon się zmienił a to jest poza zasięgiem.
Ciebie w tej chwili z resztą mniej jego hazard obchodzi ,bardziej skupiasz się na rozstaniu - tak się zdarza to forma tłumienia istoty waszego problemu a raczej jego problemu za który raz bierzesz nad odpowiedzialność a raz wypierasz że jakiś problem istnieje,wiele czasu poświęcasz na rozmyślania jałowe które odwracają Twoją uwagę od tego żeby być spokojną i szczęśliwą albo sama albo w innej relacji i nad tym co możesz zrobić jakie masz możliwości na ewakuację .
Przeszłości już nie wskrzesisz ona jest martwa wspominanie to w tej chwili pułapka.
Wygląda też na to że jeszcze masz za mało ciężaru i rozpaczy widocznie czekasz na więcej bo w tym też w dziwny sposób stępia się i rośnie tolerancja niby akceptacja kompromis w przesuwaniu granic wytrzymałości wszystko to złudzenia są bo żyjesz wbrew sobie co kosztuje emocjonalnie bardzo wiele bólu i pozostawia urazy.
Połóż się spać zamiast rozkminiać co zrobić żeby uratować ten związek i co on sobie myśli to bezcelowe działania nie ma dostępu do jego głowy w której jest totalna rozp.....olka .

87

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

"A wygląda na to że on jest w takim stanie gdzie już Cibie nie chce i nie dlatego że jesteś jakaś tam ale dlatego że stoisz mu na przeszkodzie w dodatku jesteś chodzącym wyrzutem sumienia on w głębi wie że dał ciała jest słaby nie przyzna się chyba że będzie chciał coś od Ciebie ,nie ma nic za darmo w takich układach "

Też tak myślę...to on to zniszczył... łatwiej jest odejść niż się tłumaczyć i wyjść z nałogu...wrócił o po 12 i patrzył na mnie jak zbity pies, nie wiem co robił, ale masz rację za dużo myslę i analizuję, to jest koniec i muszę się z tym pogodzić. Dzisiaj mialam okropny dzień dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i otwarcia umysłu.

88

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Jestes wspoluzalezniona. Powinnas isc na leczenie. Kreujesz swoje zycie na jedna wielka drame i powinnas wziac za to odpowiedzialnosc.

89

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

" "

Też tak myślę...to on to zniszczył... łatwiej jest odejść niż się tłumaczyć i wyjść z nałogu...wrócił o po 12 i patrzył na mnie jak zbity pies, nie wiem co robił, ale masz rację za dużo myslę i analizuję, to jest koniec i muszę się z tym pogodzić. Dzisiaj mialam okropny dzień dziękuję za wszystkie słowa wsparcia i otwarcia umysłu.

Czyli jednak mieszkacie razem a nie jesteście juz razem. Sama widzisz jakie to " doskonałe" rozwiazanie bo właśnie zbierasz żniwa swojej decyzji.
Wrócił na noc późno a innym razem nie wrócił wcale. Nie ma obowiązku się tłumaczyć bo już nie jesteście razem a mimo to co zrozumiale denerwujesz się co się mogło z nim stać. Naprawdę MUSISZ z nim mieszkać i nadal przeżywać te katusze ?

90

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Pipolinka87 napisał/a:

Czyli jednak mieszkacie razem a nie jesteście juz razem. Sama widzisz jakie to " doskonałe" rozwiazanie bo właśnie zbierasz żniwa swojej decyzji.
Wrócił na noc późno a innym razem nie wrócił wcale. Nie ma obowiązku się tłumaczyć bo już nie jesteście razem a mimo to co zrozumiale denerwujesz się co się mogło z nim stać. Naprawdę MUSISZ z nim mieszkać i nadal przeżywać te katusze ?

Nie musi Pipolinko, tylko CHCE. Ciągle ma nadzieję, że on zmieni zdanie, że padnie jej do stóp i będą żyli razem długo i szczęśliwie sad
A wspólne mieszkanie jest ostatnim środkiem, jaki może temu służyć.
Bo jak inaczej wytłumaczyć, że Autorka ma różne inne możliwości, a nie chce z nich skorzystać, trzymając się kurczowo mieszkania z facetem, który na każdym kroku ją odtrąca.

91 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2021-06-27 12:55:02)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Tak macie racje...ale wytłumaczę dlaczego jeszcze mieszkamy razem, teraz żałuję, ze tak się stało...ale z drugiej strony boję się momentu jego wyprowadzki. Tydzień temu zaczął do mnie pisać w pracy, że mnie 'kocha', ale musi sobie poradzić z nałogiem, że chce abyśmy utrzymywali kontakt dalej, że chce żebym mu pomogła wyjść z nałogu, po czym powiedział, że już załatwił sobie kawalerkę, a ja głupia po jego słowach  powiedziałam, żeby odwołał tą kawalerkę, bo też ma prawo do mieszkania w tym mieszkaniu...i wtedy przez około tydzień więcej rozmawialiśmy i nawet poszliśmy coś razem zjeść, szedł ze mną za rękę podkreślając 'ze nie jestesmy razem, więc nie mogę mu prawić morałów' (głupia jestem wiem). I cały czas powtarzał, że nie chce zobowiązań, więc się pokłócilismy...ale pozwoliłam mu już zostać, więc było za późno żeby to odwołać...i teraz jak juz osiągnął cel mieszkania do końca umowy nie odzywamy się, traktuje mnie jakbym nie istniała i zaczął sprzedawać rzeczy... a jak się go zapytałam dlaczego to robi to powiedział 'powiedzialaś żebym sprzedawał i będzie łatwiej się wyprowadzić'... teraz nie mogę tego odwołać, zrobił ze mnie idiotkę, boli mnie to wszystko..

92

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

No dobra i czego teraz od nas oczekujesz ?

93

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Autorko, przecież o tym wszystkim pisaliśmy Ci już wielokrotnie od początku Twojego wątku.
Ty ciągle postępujesz i zachowujesz się tak samo, a oczekujesz innych efektów.
Czyli - nic się nie zmienia u Ciebie, ale żeby wszystko się zmieniło.
Do takich zmian potrzeba przecież cudu.

94

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

I cały czas powtarzał, że nie chce zobowiązań, więc się pokłócilismy...ale pozwoliłam mu już zostać, więc było za późno żeby to odwołać..

Nie rozumiem bo sama wynajmuje komuś mieszkanie. Dziewczyna chciała się wyprowadzić przed okresem wypowiedzenia więc znalazla kogoś na swoje miejsce i nie ma problemu. Szczerze jest mi ciężko uwierzyc ,ze wiarze Was z właścicielem taka umowa niczym cyrograf , ze juz koniec...mimo ze nie chcecie razem mieszkać to musicie. Chyba jednak jest tak jak ktoś wyżej napisał Ty chcesz a jemu to bez różnicy.
To juz Twoja decyzja, ale sama widzisz ze im bardziej przeciagasz to rozstanie tym więcej tracisz. Pytanie po co to robisz? Sama widzidz , ze z tej mąki chleba nie będzie a facet traktuje Cie okropnie.
Tu niby kocha, za rękę nie trzyma bo nie jestescie razem. Mimo, ze ni jesteście razem to przecież mozna iść razem coś zjeść. Tragedia a Ty się miotasz w tym.
I tak razem nie będziecie juz więc jaki ma cel obecna relacja ?

95 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2021-06-29 16:25:30)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Kochani nie wiem czego oczekuję...ale wyobrażacie sobie , że dzisiaj mój były usunął moją mamę z facebooka, a gdy się go zapytała dlaczego, przecież tyle mu pomogła to odpowiedział, że 'dziekuje za wszystko, ale tak bedzie lepiej i żebym go nie podglądała na fejsie z jej profilu...' - to jest naprawde chore...dlaczego on to robi ? wyprowadza się w sierpniu, kazałam mu się wynosić natychmiast, bo wyląduje w psychiatryku..

96

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Jest pytanie:

Zdruzgotana 2 napisał/a:

(...) dlaczego on to robi ? (...)

Jest odpowiedź:

(...) żebym go nie podglądała na fejsie z jej profilu (...)

97

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

, że 'dziekuje za wszystko, ale tak bedzie lepiej i żebym go nie podglądała na fejsie z jej profilu...' .

No i ma akurat rację z czym musisz się zgodzić. Mniej bolesne rozstanie to takie w którym nie znamy dalszych losów naszych ex.
Nie wiem co on jeszcze musi zrobic żebyś odpuscila, ale naprawde odpuść.

98

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Pipolinka87 napisał/a:
Zdruzgotana 2 napisał/a:

, że 'dziekuje za wszystko, ale tak bedzie lepiej i żebym go nie podglądała na fejsie z jej profilu...' .

No i ma akurat rację z czym musisz się zgodzić. Mniej bolesne rozstanie to takie w którym nie znamy dalszych losów naszych ex.
Nie wiem co on jeszcze musi zrobic żebyś odpuscila, ale naprawde odpuść.

Przecież mieszkamy jeszcze razem, więc znam jego losy... mógł to zrobić jak całkowicie się wyprowadzi sad nie mogę sad

99 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-06-29 17:19:15)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:
Pipolinka87 napisał/a:
Zdruzgotana 2 napisał/a:

, że 'dziekuje za wszystko, ale tak bedzie lepiej i żebym go nie podglądała na fejsie z jej profilu...' .

No i ma akurat rację z czym musisz się zgodzić. Mniej bolesne rozstanie to takie w którym nie znamy dalszych losów naszych ex.
Nie wiem co on jeszcze musi zrobic żebyś odpuscila, ale naprawde odpuść.

Przecież mieszkamy jeszcze razem, więc znam jego losy... mógł to zrobić jak całkowicie się wyprowadzi sad nie mogę sad

Tak jak wcześniej pisałam zbierasz teraz żniwa swojej decyzji aby mieszkać razem. Ja to doskonale rozumiem , że drastyczne uciecie kontaktu boli..a gdzieś z tyłu glowy tli się nadzieja , że " a może jednak". Sama widzisz, że on tej nadzieji całkowicie Ciebie pozbawil i im bardziej brniesz tym mocniej dostajesz po głowie.
On juz ten związek zakończył i teraz pora na Twój krok.
Możesz owszem ciągnąc to kolejny miesiąc , ale pomysl sobie , że jak zakonczysz to teraz będziesz miesiąc " do przodu". Żałoba po rozstaniu i tak Ciebie nie ominie. Na razie robisz sobie tzw " karmienie trupa" czyli poswiecasz emocje na coś juz martwego...po co ?

100

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Słuchaj, sorry ale to nie on robi z Ciebie idiotkę. Ty sama ro robisz!
Gość pokazał Ci, że ma Cię gdzieś! Wyraźnie!
Jakbyś miała choć krztynę szacunku do samej siebie to już dawno spakowalabyś graty i wyniosła się gdziekolwiek.
Przeciągasz na siłę tą dramę, i zamiast rozkminiać każdy jego ruch lepiej zacznij się zastanawiać  nad sobą.
Jesteś dorosła, ja rozumiem, że rozstanie boli ale Twoje zachowanie sprawia, że jest jeszcze gorzej !
Nie wiem czego oczekujesz od tego forum, bo pomoc o którą prosiłaś już dawno otrzymałaś

101 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-29 17:41:18)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Przecież mieszkamy jeszcze razem, więc znam jego losy... mógł to zrobić jak całkowicie się wyprowadzi sad nie mogę sad

Wygląda to tak że pozwoliłaś mu mieszkać ,żeby znać jego losy i mieć go na oku w razie co jakby zmienił zdanie rozmyślił się ,skończył z hazardem z dnia na dzień się zmienił i zdarzy się cud wszystko co złe zniknie rozpłynie się  itp .
Wykańczasz się obserwując go i łudząc się ,to takie na raty dobijanie się .
W takim stanie mieszkając razem nie uodpornisz się siłą woli ,za dużo jeszcze masz żalu i oczekiwań .
Nie licz że on się liczy z Tobą ,on nie okaże litości bo mu się nie chce i mu tak wygodnie.A z Tobą może robić co chce ponieważ wie że może, i pozwalasz mu i sobie na takie traktowanie.
Wyjdź z roli ofiary jak najprędzej ,inaczej odzieranie samej siebie ze złudzeń będzie bardzo bolesne i rozłożone w czasie ponad miarę,a jak ktoś napisał wyżej żałoba i tak Cię nie minie,już samo to wymaga trochę energii po co dokładać sobie ciężaru kompletnie zbędnego.

102

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Pipolinka87 napisał/a:
Zdruzgotana 2 napisał/a:
Pipolinka87 napisał/a:

No i ma akurat rację z czym musisz się zgodzić. Mniej bolesne rozstanie to takie w którym nie znamy dalszych losów naszych ex.
Nie wiem co on jeszcze musi zrobic żebyś odpuscila, ale naprawde odpuść.

Przecież mieszkamy jeszcze razem, więc znam jego losy... mógł to zrobić jak całkowicie się wyprowadzi sad nie mogę sad

Tak jak wcześniej pisałam zbierasz teraz żniwa swojej decyzji aby mieszkać razem. Ja to doskonale rozumiem , że drastyczne uciecie kontaktu boli..a gdzieś z tyłu glowy tli się nadzieja , że " a może jednak". Sama widzisz, że on tej nadzieji całkowicie Ciebie pozbawil i im bardziej brniesz tym mocniej dostajesz po głowie.
On juz ten związek zakończył i teraz pora na Twój krok.
Możesz owszem ciągnąc to kolejny miesiąc , ale pomysl sobie , że jak zakonczysz to teraz będziesz miesiąc " do przodu". Żałoba po rozstaniu i tak Ciebie nie ominie. Na razie robisz sobie tzw " karmienie trupa" czyli poswiecasz emocje na coś juz martwego...po co ?

Kazalam mu się dzisiaj wyprowadzić natychmiast po tej sytuacji z facebookiem, a on do mnie : 'wyprowadzę się w sierpniu, bo teraz dużo pracuje, a i tak w ogóle mnie nie ma w domu". Jak zapytałam czemu mnie usunąłeś i moją mamę z facebooka, to powiedział "i tak nie chcesz mnie widziec", odwraca kota ogonem... Pytanie do was czy macie swoich eks na facebooku? czy raczej ich wywalacie? a jezeli tak to dlaczego?

103

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Ile Ty masz lat, że tak Ci zależy na tym Facebooku!? Co to w ogóle za różnica?
Na to chcesz teraz pożytkować swoją, już i tak nadszarpniętą energię?

104

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Reanimujesz trupa.
Masz zwłoki, które już zaczęły się rozkładać i cuchnąć, ale nadal uparcie robisz trupowi masaż serca i sztuczne oddychanie.
Co musi się stać, żeby te zwłoki na powrót ożyły? Uważasz, że masaż serca i usta/usta przywrócą im życie?

Jakie to ma znaczenie, czy mamy swoich ex na facebooku?
Jeśli mamy, czy to oznacza, że jest jeszcze nadzieja dla Waszego związku? A jeśli nie mamy, czy to cokolwiek zmienia w Twojej sytuacji?

105

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

... Pytanie do was czy macie swoich eks na facebooku? czy raczej ich wywalacie? a jezeli tak to dlaczego?

Wywalam to oczywiste. Przecież nie jesteśmy juz " znajomymi". Ja rozumiem , że w 90 % na fb to znajomi z którymi raczej nie umawiamy się na piwo i pogaduchy, ale to nie zmienia faktu , że nie widze potrzeby mieć tam ex. Niby po co ? Mam oglądać foty jak po 5 latach od rozstania bierze ślub? Bylo minęło a trzeba zyc dalej.
Ty się wyprowadz. Po co czekasz na jego krok. Odwlekasz specjalnie mam wrażenie. Rozumiem Cię , ale naprawde nic Ci to nie da.

106

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Wyobraź sobie, że Twoja ręka gnije - to jak alegoria Twojego związku.
Boli jak diabli a Ty jeszcze sobie ją od czasu do czasu rozdrapujesz i babrzesz się w niej - wtedy boli bardziej.
Możesz odciąć jednym cięciem - boli krótko i uwierz mi, mniej niż to Twoje babranie się, jak teraz.
Uwierz mi, że gdy wywalisz gnoja za drzwi, to poczujesz ulgę.
Koniec czekania, koniec walki o coś co umarło dawno temu. Koniec zaskoczeń - wróci, nie wróci, co zniknie, z kim się spotka, czy cię zwyzywa zmęczony Twoim wiecznym chlipaniem.
Koniec.
Jesli tego nie odetniesz jak najszybciej - będzie się jątrzyć i boleć. Godzina po godzinie, dzień po dniu. Nocka po nocce.
I sama się na to skazujesz.
Ja to przeżyłam, gdybym mogła cofnąć czas to dała bym sobie sama w pysk i wywaliła tamtego na bruk.

Ten hazardzista Cię nie kocha. Perfidnie Cię wykorzystuje i skazuje na to cierpienie. Gdyby miał minimum szacunku już by go nie było. a tak patrzy na Ciebie w tym cierpieniu i nawet mu nie żal.
Dno.

107 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2021-06-29 19:01:01)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Marata napisał/a:

Wyobraź sobie, że Twoja ręka gnije - to jak alegoria Twojego związku.
Boli jak diabli a Ty jeszcze sobie ją od czasu do czasu rozdrapujesz i babrzesz się w niej - wtedy boli bardziej.
Możesz odciąć jednym cięciem - boli krótko i uwierz mi, mniej niż to Twoje babranie się, jak teraz.
Uwierz mi, że gdy wywalisz gnoja za drzwi, to poczujesz ulgę.
Koniec czekania, koniec walki o coś co umarło dawno temu. Koniec zaskoczeń - wróci, nie wróci, co zniknie, z kim się spotka, czy cię zwyzywa zmęczony Twoim wiecznym chlipaniem.
Koniec.
Jesli tego nie odetniesz jak najszybciej - będzie się jątrzyć i boleć. Godzina po godzinie, dzień po dniu. Nocka po nocce.
I sama się na to skazujesz.
Ja to przeżyłam, gdybym mogła cofnąć czas to dała bym sobie sama w pysk i wywaliła tamtego na bruk.

Ten hazardzista Cię nie kocha. Perfidnie Cię wykorzystuje i skazuje na to cierpienie. Gdyby miał minimum szacunku już by go nie było. a tak patrzy na Ciebie w tym cierpieniu i nawet mu nie żal.
Dno.

Najlepsze jest to, że półtorej tygodnia temu chrzanił kocopoły, że kocha i mnie potrzebuje i najgorsza jest taka huśtawka. Ja naprawdę jestem w takim dole, że nie mam siły organizowac przeprowadzki, bo nie jestem w stanie nawet pracować. Do tego potrzeba siły, a ja dalej nie chce w to wierzyć, potrzebuje czasu, boje się przyszłości, zostalam sama w wieku 30 lat, zawsze miałam duże powodzenie u mężczyzn, myślalam, że ułoże sobie życie, że będzie dom, dzieci, kredyt, wspólne marzenia, a tu się okazało po 4 latach , że druga strona tego jednak nie chce, poczułam sie jakby rozjechał mnie pociąg. W rodzinie mnie pokazywał, chwalił się mną, a tak naprawdę żyłam w klamstwie przez 4 lata. Teraz widzę, że te podejrzane jego braki kasy brały się stąd , że grał. Wiecie, że jak się poznalismy to potrafił na wspólnych wakacjach za moimi plecami isc grać? Za mało się mówi o tym uzależnieniu, gry hazardowe, maszyny niszczą związki i ludzi, mnie zniszczyły, przez 4 lata żyłam w iluzji. Są ludzie, którzy czerpią korzyści z maszyn i dla mnie to są ludzie bez sumienia....Mimo mojego powodzenia mi mało, który facet odpowiada i dlatego jak już znalazłam kogoś dla mnie wyjątkowego to się oddaje w calości, oddalając trochę rodzinę, ludzi dookoła..

108 Ostatnio edytowany przez Kropka nad i (2021-06-29 19:21:03)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Mam podobnie, też prawie 4 lata i też zostałam sama, nawet jesteśmy w podobnym wieku, nie ma jednak co się załamywać. Nie my pierwsze i nie ostatnie. On już się nie zmieni, może obiecywać, że tak, Ty będziesz wierzyć, wybaczać, przez chwilę będzie dobrze, następnie znowu dół i tak znowu i potem znowu. Zmarnujesz kolejne lata swojego życia, nie ma sensu, musisz uwierzyć w siebie, potrzebujesz osoby dla której będziesz najważniejsza. Dopóki tkwisz w obecnym związku marnujesz wiele szans poznania takiej osoby. Wiem, że łatwo się pisze,  ja cały czas mam różne myśli, jestem zła na siebie, że tak długo tkwiłam w toksycznej relacji, spędziliśmy też wiele cudownych chwil, wiele miejsc mi go przypomina. Nie jest łatwo o tym zapomnieć, jednak trzeba się pogodzić, że te wspaniałe momenty już nie wrócą.
A co do facebooka smile to już zbyt dorosłe jesteśmy żeby przywiązywać do tego wagę.
Życzę dużo siły, samozaparcia i wytrwałości.

109

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Najlepsze jest to, że półtorej tygodnia temu chrzanił kocopoły, że kocha i mnie potrzebuje i najgorsza jest taka huśtawka. Ja naprawdę jestem w takim dole, że nie mam siły organizowac przeprowadzki, bo nie jestem w stanie nawet pracować. Do tego potrzeba siły, a ja dalej nie chce w to wierzyć, potrzebuje czasu, boje się przyszłości, zostalam sama w wieku 30 lat, zawsze miałam duże powodzenie u mężczyzn, myślalam, że ułoże sobie życie, że będzie dom, dzieci, kredyt, wspólne marzenia, a tu się okazało po 4 latach , że druga strona tego jednak nie chce, poczułam sie jakby rozjechał mnie pociąg. W rodzinie mnie pokazywał, chwalił się mną, a tak naprawdę żyłam w klamstwie przez 4 lata. Teraz widzę, że te podejrzane jego braki kasy brały się stąd , że grał. Wiecie, że jak się poznalismy to potrafił na wspólnych wakacjach za moimi plecami isc grać? Za mało się mówi o tym uzależnieniu, gry hazardowe, maszyny niszczą związki i ludzi, mnie zniszczyły, przez 4 lata żyłam w iluzji. Są ludzie, którzy czerpią korzyści z maszyn i dla mnie to są ludzie bez sumienia....Mimo mojego powodzenia mi mało, który facet odpowiada i dlatego jak już znalazłam kogoś dla mnie wyjątkowego to się oddaje w calości, oddalając trochę rodzinę, ludzi dookoła..

Po pierwsze - to co robisz, jest niebezpieczne i chore. Związek, to partnerstwo i wspólne życie, a nie stopienie się z partnerem w jeden organizm, poza którym nikt i nic nie istnieje.
Po drugie - bronisz się rękoma i nogami i czym tylko możesz, przed przejęciem na siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności za swoją obecną sytuację, i za swoje obecne samopoczucie. A jesteś za to odpowiedzialna. To Twoje decyzje doprowadziły Cię do tego miejsca.
Winny jest Twój były/ obecny chłopak, winni są ludzie, którzy czerpią korzyści z maszyn, zaraz winni będą ludzie, którzy je produkują, albo którzy je przewożą. Tymczasem uzależnić można się od bardzo wielu rzeczy, niemal od wszystkiego.
Nie mówię tu o rzeczach oczywistych, takich jak używki, ale przecież uzależnić można się nawet od czekolady. Nie rozumiem tego procesu, który ma doprowadzić do wniosku, że za uzależnienie od czekolady odpowiada drzewo kakaowca, albo ziemia na której w ogóle rośnie.

Szukasz sobie powodów do tego, żeby na siłę trzymać się gościa, który ma Cię naprawdę bardzo głęboko w poważaniu. Bo jesteś w tak okropnym stanie, że nie masz siły się wyprowadzić? Do sierpnia został miesiąc, skąd weźmiesz siłę wtedy? Skoro jeszcze przez miesiąc będziesz wyniszczać sama siebie jątrząc i błagając?
Będziesz czekać, aż ktoś Cię z tego mieszkania siłą wyrzuci? Bo to przecież jasne i oczywiste, że za miesiąc w towarzystwie faceta, który Cię codziennie odrzuca - będziesz czuć się jeszcze gorzej niż teraz.
Jak sobie poradzisz wtedy?

Nawet jeśli jakimś nadludzkim wysiłkiem wskrzesisz tego trupa, to to będzie tylko zombie, a nie żywy człowiek.
Wybłagany, wyproszony związek, który przywrócisz do funkcjonowania poprzez własne upokorzenie i upodlenie, nie da Ci ani rodziny, ani stałości, ani dzieci, ani szczęścia. Skończy się o wiele szybciej i o wiele paskudniej, niż sobie wyobrażasz.

110

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

, boje się przyszłości, zostalam sama w wieku 30 lat, zawsze miałam duże powodzenie u mężczyzn, myślalam, że ułoże sobie życie, że będzie dom, dzieci, kredyt, wspólne marzenia, ..

No i co z tego? Ja też w wieku 30 lat zostalam sama a teraz mam 34 , jestem zareczona, ślub za rok a w drodze dziecko. A jeszcze pomiędzy trafił się jeden debil na pól roku. 30 lat to nie wyrok.
Pamietaj , że im szybciej urwiesz tą znajomość tym szybciej ulozysz sobie zycie , będzie dom, dzieci i kredyt smile

111

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Pipolinka87 napisał/a:


Pamietaj , że im szybciej urwiesz tą znajomość tym szybciej ulozysz sobie zycie , będzie dom, dzieci i kredyt smile

Z obecnym partnerem Autorka wątku i tak nigdy nie będzie tego miała.

112 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-06-29 20:01:34)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
IsaBella77 napisał/a:
Pipolinka87 napisał/a:


Pamietaj , że im szybciej urwiesz tą znajomość tym szybciej ulozysz sobie zycie , będzie dom, dzieci i kredyt smile

Z obecnym partnerem Autorka wątku i tak nigdy nie będzie tego miała.

Otóż to. Jeszcze z pól roku" żałoby po związku" i można się po malu otwierać na nowe znajomości. Teraz najważniejsze to zakończyć definitywnie.

113

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Najlepsze jest to, że półtorej tygodnia temu chrzanił kocopoły, że kocha i mnie potrzebuje i najgorsza jest taka huśtawka. Ja naprawdę jestem w takim dole, że nie mam siły organizowac przeprowadzki, bo nie jestem w stanie nawet pracować. Do tego potrzeba siły, a ja dalej nie chce w to wierzyć, potrzebuje czasu, boje się przyszłości, zostalam sama w wieku 30 lat, zawsze miałam duże powodzenie u mężczyzn, myślalam, że ułoże sobie życie, że będzie dom, dzieci, kredyt, wspólne marzenia, a tu się okazało po 4 latach , że druga strona tego jednak nie chce, poczułam sie jakby rozjechał mnie pociąg. W rodzinie mnie pokazywał, chwalił się mną, a tak naprawdę żyłam w klamstwie przez 4 lata. Teraz widzę, że te podejrzane jego braki kasy brały się stąd , że grał. Wiecie, że jak się poznalismy to potrafił na wspólnych wakacjach za moimi plecami isc grać? Za mało się mówi o tym uzależnieniu, gry hazardowe, maszyny niszczą związki i ludzi, mnie zniszczyły, przez 4 lata żyłam w iluzji. Są ludzie, którzy czerpią korzyści z maszyn i dla mnie to są ludzie bez sumienia....Mimo mojego powodzenia mi mało, który facet odpowiada i dlatego jak już znalazłam kogoś dla mnie wyjątkowego to się oddaje w calości, oddalając trochę rodzinę, ludzi dookoła..

No i co z tego?
Powiedział co trzeba było, żeby dalej miał gdzie mieszkać.
Dzięki temu Ty naiwniaro uwierzyłaś, że możesz zrealizować swoje marzenia z nim. Otóż dzięki temu on może zrealizować swoje marzenia Twoim kosztem.
Wiesz czemu nic nie możesz zrobić? Bo cała ta sytuacja wysysa z Ciebie siły. Jak rak z organizmu. Albo wytniesz go teraz albo zostaniesz kupką smutnych, niezrealizowanych marzeń.
To Ty pozwalasz na to, żeby ta sytuacja Cię wyniszczała.

Dzieci, dom, mąż - super. ale każdy dzień, kiedy mieszkasz z tym czymś oddala cię od tych marzeń. Po tym, jak odejdzie będziesz musiała dojść do siebie. Im więcej z tym spędzasz czasu, tym dłuższa rekonwalescencja Cię czeka. Tym później zrealizujesz swoje plany.

A na świecie są mężczyźni, którzy chcą założyć rodziny, mieć dzieci, być chciani i kochani.
Tylko właśnie nie ten.

Nie będę produkować się więcej w tym wątku.
Od Ciebie zależy, co zrobisz.
Powodzenia.

114

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Przyjmijmy, że historia jest prawdziwa. smile


Pomijając wszystko to, co autorka napisała o niechęci do rozstania i kurczowym, za wszelką cenę, trzymaniu się byłego już faceta, jedno zdanie ostatniego posta ujawnia przyczynę jej zachowania.

Zdruzgotana 2 napisał/a:

(...) jak już znalazłam kogoś dla mnie wyjątkowego to się oddaje w calości, oddalając trochę rodzinę, ludzi dookoła..

To doskonała recepta na toksyczny związek.

115

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Wszyscy macie tu rację, dzisiaj po prostu zabolało mnie najbardziej, że z fejsbooka usunął moją mamę, z którą miał bardzo dobry kontakt, wielokrotnie jej pomagał, nosił zakupy, mieli dobrą relację.

116

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Wielokropek napisał/a:

Przyjmijmy, że historia jest prawdziwa. smile


Pomijając wszystko to, co autorka napisała o niechęci do rozstania i kurczowym, za wszelką cenę, trzymaniu się byłego już faceta, jedno zdanie ostatniego posta ujawnia przyczynę jej zachowania.

Zdruzgotana 2 napisał/a:

(...) jak już znalazłam kogoś dla mnie wyjątkowego to się oddaje w calości, oddalając trochę rodzinę, ludzi dookoła..

To doskonała recepta na toksyczny związek.

Nie trzymam się za wszelką cenę, bo kazałam mu się dzisiaj wynosić. Co w mojej historii może być nieprawdziwego? wszystko jest prawdziwe, jedyne miejsce gdzie mogę napisać i ukoić ból, bo otoczenie tego nie rozumie...

117 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2021-06-29 21:08:38)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Po raz trzeci napisałaś dzisiaj o tej sytuacji. Myślisz, że wcześniejsze dwa razy nie wystarczyły uczestnikom forum do zrozumienia tego, co napisałaś?


***
Jeśli (!) opisane sytuacje i Twoje reakcje są prawdziwe, to jak najszybciej skorzystaj z psychoterapii.

118

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Wszyscy macie tu rację, dzisiaj po prostu zabolało mnie najbardziej, że z fejsbooka usunął moją mamę, z którą miał bardzo dobry kontakt, wielokrotnie jej pomagał, nosił zakupy, mieli dobrą relację.

Będziesz jeszcze tak długo?
Na co ty liczysz? Że z miłości do twojej mamy facet się rozmyśli i wróci do ciebie?
Wasz związek to PRZESZŁOŚĆ. Jego relacja z twoją rodziną, znajomymi, koleżankami to PRZESZŁOŚĆ.  Wasze mizianie się na FB to PRZESZŁOŚĆ.
Z czym jeszcze będziesz mieć problem?

Kiedy do ciebie dotrze, że NIE JESTEŚ JUŻ W ZWIĄZKU, bynajmniej nie z nim?

119

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Wszyscy macie tu rację, dzisiaj po prostu zabolało mnie najbardziej, że z fejsbooka usunął moją mamę, z którą miał bardzo dobry kontakt, wielokrotnie jej pomagał, nosił zakupy, mieli dobrą relację.

Co drugi dzień piszesz o tym, że coś Cię zabolało najbardziej. A to zabolało Cię najbardziej, że on Twoją mamę z fejsbuka usunął, a to zabolało Cię najbardziej, że rzeczy zaczął swoje sprzedawać, a to zabolało Cię najbardziej że on powiedział, że go do czegoś zmuszasz. Im dłużej kurczowo się go trzymasz, tym więcej masz rzeczy, które bolą najbardziej.

120

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Posłuchaj rad tutaj zamieszczonych. Im szybciej się od niego całkowicie dostaniesz tym lepiej dla Ciebie. Wiele z nas było na twoim miejscu i wiemy że najlepsze co można zrobić to się odciąć by móc samej stanąć na nogi i by żyć.
Nie zaręczaj się tak wspólnym mieszkaniem i myśleniem że może jakoś to będzie. Nie będzie! Najwyższy czas przyjąć to do wiadomości i zacząć działać! Wprowadź się. Chociażby do rodziców. To lepsze niż tkwienie w tym bajorku. Zadreczysz się tkwiac w tej relacji. A on z premedytacją Cię wykorzystuje - chociażby mieszkając. Nie jesteś na to skazana, nie zaręczaj się jeszcze sama bo to może doprowadzić do jakiejś choroby.

121

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Do rodziców nie, bo nie.
Na pokój nie, bo nie.
Cokolwiek nie, bo nie.
Na wszystko inne - nie ma siły.
To bardzo smutne, że tak bardzo nie szanujesz samej siebie, że uważasz, że stać Cię tylko na grzebanie w ochłapach, jakie rzuci Ci Twój ex.

122

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

.

IsaBella77 napisał/a:

Do rodziców nie, bo nie.
Na pokój nie, bo nie.
Cokolwiek nie, bo nie.
Na wszystko inne - nie ma siły.

Cokolwiek by zrobiła z tych rzeczy ktore wymieniłaś Isabello, musiałaby sama przed sobą przyznać, że ten związek to koniec, a z tym autorka ma największy problem. Ona wciąż wierzy że stanie się cud i wróci jej ukochany, odmieniony, z naręczem czerwonych róż, uwolniony od złego demona który chwilowo zmącił mu zmysły.

Smutne.

123

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Salomonko, całkowicie się z Tobą zgadzam.
Ale nawet jeśli nam się wydaje, że to jeszcze nie koniec, i że jesteśmy w związku, który ma przejściowe kłopoty, czy chwilowy kryzys, a partner uważa, że to definitywny koniec - to tak naprawdę to jest koniec.
Niezależnie od naszych zaprzeczeń - nie jesteśmy w związku z kimś, kto uważa, że nie jest w związku z nami.

124

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Hej, a więc przedstawiam jaka u mnie sytuacja, mój były partner mieszka ze mną do końca tego miesiąca, bardzo mnie ignoruje i totalnie się nie przejmuje sytuacją, zadzwoniłam do niego dzisiaj bo nie działał internet, rozmawiał ze mną jak z obcą osobą, jakbym była totalnym zerem dla niego, leżę i wącham jego koszulę tak bardzo to przeżywam, boję się jego wyprowadzki, wtedy wiedziałam, że jest obok mnie. Dodatkowo w pracy zaczęłam się zwierzać koledze z moich problemów, ponieważ zostałam sama i potrzebowałam pomocnej dłoni...zauważyłam, że ten koleś coś często przychodzi do mojego pokoju w pracy, chce mnie odprowadzać, dopytuje czy przyjde na firmową imprezę, ale on mi się w ogóle nie podoba i absolutnie nie jest w ogóle w moim typie, szukałam pomocy, a dostałam kolegę, który cały czas za mną chodzi i jest namolny...co mi nie pomaga leczyć złamanego serca. Dodatkowo wypisuje do mnie dawny chłopak z liceum, który ma żonę (znamy się wiele lat), rozmawiamy ze sobą, ale delikatnie zasugerowałam, że ma żonę. Wiem, że wam się żale, ale to forum naprawdę mi pomaga psychicznie. Dziękuje z góry za wszystkie rady, które mi dajecie. i Wiecie co jest najgorsze? dalej go kocham całym sercem, dzisiaj płacze...

125

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

i Wiecie co jest najgorsze? dalej go kocham całym sercem, dzisiaj płacze...

Bardzo Ci współczuje bo rozstania bolą bardzo. Wypłacz się porządnie, łzy oczyszczają.Szkoda, że uparcie nie zdecydowalas sie na ta wyprowadzke bo musisz znosić zachowanie tego faceta co w rezultacie rani Ciebie jeszcze bardziej. Tak naprawdę odwlekanie tego nie wnosi nic oprócz cierpienia. Zamiast teraz po malu zbierać się po rozstaniu Ty to przeciągasz az do konca miesiąca a od siepronia znowu bedzie płacz.
Dlaczego sobie to robisz?
Na razie nie zajmuj się facetami. Zlamane serce to nie jest dobry doradca a mezczyzni wyczuwają je na kilometr. Przyciagniesz teraz do siebie najgorszy serc ( np ten żonaty)
Zajmij się sobą a nie facetami. Odczekaj i wtedy na łowy. Daje pól roku i obecny facet będzie obojętny jak gołąb na chodniku.

126 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2021-08-03 18:37:36)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Dzisiaj mój były wyprowadził się z mieszkania... mieliście rację , że przedłużałam agonię, przez ten miesiąc było mi cholernie ciężko - schudłam 10 kilo. Nie zostawił mi noży, patelni, zabrał większość garnków i rzeczy do kuchni... , jeszcze ponad miesiąc temu deklarował, że przestanie grać, a wczoraj podczas wyprowadzki grał na pieniądze, kolejne jego kłamstwa... teraz to już naprawdę koniec, ma mi jeszcze przywieźć klucze i od teraz zaczyna się proces naprawy mojej psychiki i nerwów, niestety wciąż czuję coś do tego człowieka, ale wiem, że on nie nadaje sie do związków, w zyciu nie widziałam większego egoisty...to takie dziwne , ze jeszcze rok, dwa czy trzy lata temu w życiu bym nie pomyślała , że zostane sama w wieku 30 lat. Od dzisiaj sama śpię w mieszkaniu, nie wiem jak się przyzwyczaić do tej samotności....Powiem wam, że hazard to straszny nałóg, dopóki nie go poznałam to w zyciu nie sądziłam, że można tak się uzależnić od gier, przegrywać tyle pieniędzy, a ze mną kłócić się o 10 zł... jestem złamaną osobą dzisiaj..

127

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Wielu z nas nie przypuszczało, że w wieku 30, 40, 50 a i 60 lat zostaniemy sami smile. Załamana dzisiaj, a za jakiś czas stwierdzisz, że żyjesz na nowo i że za długo zwlekałaś z pożegnaniem Jegomościa.

128

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Tak naprawdę zrobił Ci przysługę Autorko, mam nadzieję, że nie minie zbyt wiele czasu zanim sama też to zrozumiesz.
Gdyby nie odszedł - Ty nie zdobyłabyś się na rozstanie, i męczyłabyś się jeszcze wiele, wiele lat, a może i zmarnowała całe życie.
Bo wierzyłaś, i nadal chciałaś wierzyć we wszystko co on mówił i co obiecywał, mimo że swoim postępowaniem pokazywał, ile są warte te obietnice.

129 Ostatnio edytowany przez Zdruzgotana 2 (2021-08-03 22:12:21)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
IsaBella77 napisał/a:

Tak naprawdę zrobił Ci przysługę Autorko, mam nadzieję, że nie minie zbyt wiele czasu zanim sama też to zrozumiesz.
Gdyby nie odszedł - Ty nie zdobyłabyś się na rozstanie, i męczyłabyś się jeszcze wiele, wiele lat, a może i zmarnowała całe życie.
Bo wierzyłaś, i nadal chciałaś wierzyć we wszystko co on mówił i co obiecywał, mimo że swoim postępowaniem pokazywał, ile są warte te obietnice.

We mnie coś pękło po tym jak powiedział do mnie 'zamknij piz..', wtedy zrozumiałam ,że to jest po prostu zwykły cham. Ukradł mi wszystkie talerze, żałosne zachowanie ,ale i bardzo bolesne...zastanawiam się dlaczego wciąż kocham tego człowieka, ale teraz na dobre zniknie z mojego życia. Po jakim czasie od czasu braku kontaktu się pozbieraliście? ile wam to zajeło? miesiąc, dwa a może pół roku...i czy skupiliscie się na sobie czy rzuciliscie się w wir randek? powiem wam szczerze, że nie wyobrażam sobie na razie spotykać się z innymi facetami to takie okropne sad

130 Ostatnio edytowany przez Pipolinka87 (2021-08-03 22:32:12)

Odp: Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...
Zdruzgotana 2 napisał/a:

Po jakim czasie od czasu braku kontaktu się pozbieraliście? ile wam to zajeło? miesiąc, dwa a może pół roku...i czy skupiliscie się na sobie czy rzuciliscie się w wir randek? powiem wam szczerze, że nie wyobrażam sobie na razie spotykać się z innymi facetami to takie okropne sad

Najwazniejsze to nie rob nic wbrew sobie. Skoro czujesz, ze spotkanie się z innymi facetami byłoby dla Cienie okropne to daruj sobie i daj czas smile Sama poczujesz" o to teraz" i zaczniesz się rozglądać.
U mnie różnie. Po jednym facecie rok się zbieralam ale przez ten rok zrobilam baaaardzo duzo dla siebie. Cieszę się , że zadbalam wtedy o siebie i miłe to wspominam.Szalony rok singielki:duzo podróży i dużo przelotnych znajomości. Nie raz nawet zatęsknie smile Więc nie byl to tylko ból i cierpienie, ale tez dużo plakalam. Na szczęście to co złe się zapomina.
Ostatni splawil mnie w lipcu 2019 a w sierpniu Juz bylam z obecnym narzeczonym.
Takze nie ma reguły smile Jak ktos napisal on zrobil Ci przysluge. Zobaczysz + - za rok bedziesz zachodzić w głowę co w nim widziałaś i po co zmarnowalas swój czas na frajera. Zanim to jednak nastąpiła trochę pocierpisz. Tak to działa i tego nie przeskoczysz.

Posty [ 66 do 130 z 135 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Błagam o pomoc...rozstanie po 4,5 roku...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024