Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 85 z 85 ]

66

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Mrs.Q - dziękuję za odpowiedź, rozumiem co napisałaś ale to o 'szczęśliwym całym życiu' to chyba nikt dojrzały się tego nie spodziewa i nie oczekuje, jak nie oczekuje to i rozczarowania może nie być itd. i jest łatwiej i cierpieć się nie musi bo człowiek wie że ' życie to nie bajka ' choć do tej bajki dąży, nikt nigdy nie powiedział mi że jestem zaborcza, nie dziwię się temu bo nie jestem, zazdrość w jakimś mega minimalnym wydaniu, właściwie nie posiadam tej cechy,  ale ja wiem że w związku -jestem  maksymalistką jak to nazywam, czyli muszę też czuć że jestem dla drugiej strony ważna i wierność jest dla mnie obowiązkowa i wiem że dla chcącego możliwa cokolwiek by o człowieku na przestrzeni stuleci wymyślił,...ja tak mam ale są ludzie co mają też inaczej i po swojemu do szczęścia zmierzają, ja lubię że się różnimy, lubię też sprawdzone od wieków niezmienne wartości, dla mnie są drogowskazem w życiu i jest mi z tym dobrze i życie mam ciekawe

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

W różnorodności siła = podobno. Każdy ma prawo do swojego szczęścia bez narzucania innych wzorców, ale ? właśnie czy nie byłoby uczciwe postępowanie osoby która wyznaje różnorodność w związku by od razu poinformowała partnera o swoich preferencjach. Czy przysięga małżeńska brzmiąca :   „Ja (Twoje imię) biorę Ciebie ( imię współmałżonka ) za żonę/męża i ślubuję Ci: miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci "  lub w wersji urzędniczej : „Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię wybranki/ka) i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.”  Czy nie powinno być zmienione u osób myślących o małżeństwie troszkę inaczej. Jeżeli chodzi o ślub kościelny to z oczywistych względów odpada natomiast z cywilnym czemu nie. Mogłoby brzmieć : „Świadomy praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński z (imię) i przyrzekam, że uczynię wszystko by w okresie jego trwania nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe aż do rozwodu” . Potem od razu rozdzielność majątkową. I tu rodzi się pytanie (zjeść ciastko i mieć ciastko) czy te osoby co tak chcą ,,nowoczesne"  małżeństwo zrezygnują z kościelnego ślubu ? czy będą na tyle odpowiedzialni aby biorąc tylko przyjemności wziąśc też drugą stronę jak intercyza i możliwość od razu rozwodu ? W koncu zdradzaj ac postępują jakby takie małżeństwo zawarli ale gdy przychodzi rozwód to chcą przywileje z kościelnego (majątek, alimenty, dalsze pomaganie).

68

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Ja z latami doszłam do tego że nawet jeśli  nie zgadzam się z czyimś stanowiskiem życiowym, to dopóki ktoś nie próbuje zdewaluować mojego i wmówić mi że jego jedynie słuszne, dopóty ja szanuję jego inność, zmienia się to oczywiście w przypadku gdy ktoś forsuje jakąś swoją wygodną interpretację  oczywistego dziadostwa i szuka do niego kolegów
Często słyszę np. taki tekst ( którego nie lubię ) '...w komunie wszyscy kombinowali i kradli...' ,  otóż nie wszyscy bo moi rodzice NIE, ludzie jak czują że coś jest nie tak to lubią szukać wspólników

69

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Ranna_Panna   ci co tak mówią starają się rozmyć swoje postępowanie (kradzież, kłamstwo, oszustwo, zdradę) w ten sposób minimalizując to co zrobili. To tak jak zdradzająca osoba szuka osoby która sama to robiła lub okazuje że nie potępia natomiast osoby jasno wyrażające że to kur...stwo odsuwa od siebie i obgaduje. Aktualnie coraz więcej jest osób narzucających swoje ,,zdanie" innym w imię poprawności jak działacze LGBT i inni. Zaznaczę tu że sam osobiście znam osobę o innej orientacji seksualnej, często z nim rozmawiam i lubię go jako człowieka ale nigdy nie narzucał mi abym wychwalał to ani sam nie manifestował jakie to wspaniałe. To samo inne oszołomy i fundamentaliści. Żyj i daj życ innym tylko zrób to uczciwie. Mam wrażenie że swiat stacza się pwoli na kształ upadku cesarstwa rzymskiego. Trochę odbiegliśmy od tematyki wątku ale czy ogólna degrengolada nie skutkuje większą ilościa zdrad, romansów i coraz częstrzym propagowaniem wolności w związku małżeńskim ? Kiedyś napisałem że dawniej przedmioty jak się zepsuły to się naprawiało a teraz to młodzi wyrzucają na śmietnik i kupują nowe, to samo z małżeństwami.

70

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Mrs.Q - dziękuję za odpowiedź, rozumiem co napisałaś ale to o 'szczęśliwym całym życiu' to chyba nikt dojrzały się tego nie spodziewa i nie oczekuje, jak nie oczekuje to i rozczarowania może nie być itd. i jest łatwiej i cierpieć się nie musi bo człowiek wie że ' życie to nie bajka ' choć do tej bajki dąży, nikt nigdy nie powiedział mi że jestem zaborcza, nie dziwię się temu bo nie jestem, zazdrość w jakimś mega minimalnym wydaniu, właściwie nie posiadam tej cechy,  ale ja wiem że w związku -jestem  maksymalistką jak to nazywam, czyli muszę też czuć że jestem dla drugiej strony ważna i wierność jest dla mnie obowiązkowa i wiem że dla chcącego możliwa cokolwiek by o człowieku na przestrzeni stuleci wymyślił,...ja tak mam ale są ludzie co mają też inaczej i po swojemu do szczęścia zmierzają, ja lubię że się różnimy, lubię też sprawdzone od wieków niezmienne wartości, dla mnie są drogowskazem w życiu i jest mi z tym dobrze i życie mam ciekawe
To "o szczęśliwym ever after" było oczywiście generalizacją, bo chyba jasne jest, że dorosły człowiek nie sądzi,, że zawsze będzie szczęśliwy. Również tego nie oczekiwałam. Ale co jeśli ilość nieszczęścia się już nie neutralizuje szczęściem? Jeżeli tkwi się w czymś w imię powziętych lata wcześniej decyzji, choć jest to wyniszczające? Ja w pewnej chwili zapomniałam, że mogę być szczęśliwa przy mężczyźnie. Teraz wiem, że mogę.
Oczywiście wiem, że dla mnie ta decyzja była pewnie łatwiejsza niż dla wielu osób. Z różnych powodów nie mogliśmy mieć dzieci, zawsze mieliśmy rozdzielność majątkową, każde z nas pracowało. Nikt nikogo nie wystawił za drzwi ani nie zostawił w skarpetkach, bo zawsze byliśmy zabezpieczeni. Swojemu ex naprawdę życzę szczęścia. A mi jest dobrze jak jest.

71

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Witajcie, a ja Wam opowiem o swojej historii która trwała 10 lat i to przez 10 lat ja zdradzałam, od samego początku.
Zacznijmy od 12 lat wstecz, usiądźcie wygodnie, weźcie kubek herbaty, bo to będzie długa historia wyznana przez oprawcę, a nawet potwora, bo tak się dziś czuję.
Będąc jeszcze w szkole średniej zaszłam w ciążę z facetem z którym jak się po ciąży okazało nie ułożę życia. Nosząc jeszcze w brzuchu syna wysłałam życzenia świąteczne dla mojego "kolegi" który rozstał się z moją przyjaciółką, bo ta Go zdradzała..
Zaproponował spotkanie po nowym roku jak będzie w mieście, bo akurat uciekł do innego "wyleczyć się z niej".
Chwilę po Sylwesterze się spotkaliśmy, przyjechał do mnie, dużo rozmawialiśmy.. raz w życiu poczułam przy Nim motylki w brzuchu, bo postanowił mnie pocałować. Głaskał mój ciążowy brzuch, kiedy wyznawałam mu jak ojciec dziecka się w stosunku do Nas zachowuje..
Wyjechał z powrotem tam pracować. Byliśmy cały czas w kontakcie do mojego rozwiązania, aż w końcu napisał mi wiadomość której się nie spodziewałam, wyznał mi miłość, że się zakochał, że chciałby ze mną być.. Ja Go traktowałam jak dobrego kolegę, później przyjaciela, jakoś nie wyobrażałam sobie że będę w stanie Go pokochać, mimo, że wiedziałam, że to złoty człowiek. W międzyczasie spotykałam się jeszcze z ojcem dziecka, no ale szybko to się rozwiało. Kiedy Syn miał 4 m-ce "przyjaciel" oznamij przed moją mamą, że On jest gotowy, chce się zająć mną i Synem, a ja? Postanowiłam, że spróbuję, zaznaczę, że byłam jego drugą kobietą w życiu.. Widywaliśmy się całe nic, bo ja dalej nie potrafiłam Go traktować bardziej niż przyjaciela i wiedziałam, że każde spotkanie będzie zbliżało do jednego, a ja tego z nim nie chciałam po tym jak "zobaczyłam" ten rozmiar? Tak wiem, to strasznie brzmi ale to jakoś mnie zniechęciło. On zaczął mnie bardzo wspierać finansowo, miałam szkołę do skończenia, dziecko do utrzymania a mieszkałam z rodzicami gdzie tylko pracował ojciec, a ojciec dziecka płacił jak chciał. Więc zaczęłam przyzwyczajać się do dobrego, do tego, że jest ktoś na kogo wiem, że mogę liczyć, bo nie da mi i dziecku zginąć. W międzyczasie skończyłam szkołę, a My się dalej spotykaliśmy. Nasz związek od początku był mocno ukrywany tylko dlatego że się obawiałam co powie ojciec dziecka i jego rodzice bo On był ich dalszą rodziną, więc nie chciałam się z nim pokazywać, odwiedzał mnie rzadko ale cały czas wspierał finansowo. Ja w między czasie znalazłam jakąś pracę, ale także zaczęłam szukać gdzieś na boku "miłości" mimo, że ją dostawałam ale sama nie potrafiła mu odwzajemnić. Więc chciałam dać komuś innemu będąc w związku.. ale tego fikcyjnego związku z "przyjacielem" kończyć nie chciałam, bo byłam wspierana finansowo.. (tak, to podłe, ale tak było) i wiecie co? Ja w międzyczasie poznałam kilku facetów którzy pouciekali bo nie byli gotowi i im oddawałam siebie, a On czekał 5 lat na pierwsze nasze zbliżenie, jesteście w stanie sobie coś takiego wyobrazić? Wyjechał dla mnie i Syna za granicę, aby móc zarabiać więcej i spełniać moje marzenia i zachcianki, a w tym czasie starałam się układać życie gdzie indziej cały czas, jak nie wyszło z jednym, to próbowałam dalej. Aż przyszedł moment po około 7 latach znajomości i fikcyjnego związku, że weźmiemy ślub.. no i wzięliśmy, ślub którego nie chciałam bo w międzyczasie żyłam z kimś innym, ale to zakończyłam, bo On nie był w stanie żyć z mężatką, ani kobietą która ma dziecko, szybko się pozbierałam, bo za chwilę poznałam kolejnego faceta.. to był facet przed którym ukryłam dosłownie wszystko, małżeństwo, dziecko, zaczęłam budować z nim szczęście na KŁAMSTWIE. I popłynęłam. Pokochałam dobrego człowieka który po 2 i pół roku dowiedział się o wszystkim, obiecałam mu, że nigdy Go nie okłamę, ale żeby tylko został ze mną a ja idę na następny dzień złożyć pozew rozwodowy. Ale On powiedział, że nie da rady, że nie jest w stanie wybaczyć tak czegoś strasznego: zatajanie prawdy przez tyle lat, zatajenie małżeństwa, dziecka, wejście w jego rodzinę i okłamywanie ich wszystkich, to było dla Niego zbyt dużo, a ja poczułam, że to jest pierwsza osoba którą szczerze kochałam i nie chce stracić, że jestem w stanie zrobić wszystko aby tylko ze mną był, nie chciał słuchać, powiedział, że się nie odwróci ode mnie jak będę potrzebować pomocy ale zostając ze mną On już nie będzie szczęśliwy, że On to sobie inaczej wyobrażał. Poprosiłam Go żeby przyjechał do mnie, że wyznam wszystko przy rodzicach, zrobił to, ale tylko po to żeby wysłuchać co im powiem i oznajmij że to jest zbyt duży ciężar i On nie da rady.. dla mnie załamał się świat, błagałam go, poniżając się, On był nieugięty, nie docierało do niego nic, żaden argument, powiedział tylko, że widzi, że ja naprawdę żałuję swoich czynów i że jeśli będę czegokolwiek potrzebować to że mogę na niego liczyć, więc wykorzystując to na drugi dzień prosiłam o spacer mając nadzieję że się ugnie, tymbardziej, że na drugi dzień złożyłam pozew o rozwód i mój mąż już o wszystkim wiedział i był w drodze do Polski. Ale nie było mowy o żadnym powrocie, a ze mną było coraz gorzej.. miałam myśli samobójcze, a przecież jestem matką! Po spacerze obiecałam mu, że nie będę wypisywać, że dam mu czas aby to wszystko poukładał, a że ja będę czekać, bo ja nie potrafię Go wyrzucić z serca.. ale napisałam, kilka wiadomości, nie mogłam wytrzymać.. zmiany decyzji nie było z jego strony, zero jakiejkolwiek nadziei, więc wróciłam do domu cierpieć. Na drugi dzień przyjechał mąż, ciężkie rozmowy, żale, wyznałam mu wszystko, dosłownie wszystko bo tak mi to ciążyło, że miałam już dość, dość 10 lat życia w jednej wielkiej bańce kłamstwa które sama stworzyłam, nie wierzył, nie wierzył jak można było tak grać przez tyle lat.. z tym że jemu nie zapala się lampka w głowie nawet gdy nie chciałam zbliżeń, On nie chciał dopuścić do siebie myśli, że coś takiego w ogóle mogło mieć miejsce. Ja byłam i jestem na dzień dzisiejszy dla niego ideałem, do któregoś On chce wrócić.. jest ktoś w stanie sobie coś takiego wyobrazić? 10 lat życia w kłamstwie, zdradzie, bez uczucia, mając przez ten czas kilku partnerów, a Ty dalej chcesz do kogoś takiego wrócić? Przechodzę ciężki czas, bo to dopiero 6 dzień kiedy wszystko się wydało i moje życie jest do góry nogami. Pozew o rozwód leży w sądzie, ja nie potrafię po tym wszystkim co zrobiłam dać szansy temu związkowi. Musiałam zrzucić z siebie ten cały ciężar, te wszystkie kłamstwa co do jednego, wyspowiadać się i dostać rozgrzeszenie.. i tak się stało. Mimo, że cierpię bardzo, żałuję swoich czynów to nie chce wracać do męża a najgorsze jest to, że nigdy tak dobry człowiek ja On już się nie trafi, nikt nigdy nie pokocha tak nie swojego dziecka jak On to zrobił, nikt nigdy nie poświęcił by się tak jak On się poświęcił dla mnie, harując pół życia wspólnego za granicą by dać mi to o czym non stop marzyłam. I ja mam tego świadomość, ale mimo wszystko nie potrafię już wrócić do tego człowieka, bo ja wiem (tak mi się wydaje), że ja zawsze bym Go postrzegała jako przyjaciela niż męża, osobę którą kocham.. I wiecie jak się dziś czuję? Jakie wnioski wyciągnęłam? Że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobię, że chce, a nawet pragnę być lepszym człowiekiem, że nigdy nikogo nie chce już okłamać, nawet w najmniejszej błahostce. Zniszczyłam swoje życie tkwiąc 10 lat z kimś kogo nie kochałam, zniszczyłam człowieka który oddał by za mnie życie, zaniedbałam 10 lat relacji ze swoim synem. Obudziłam się już w ręka w nocniku, czas który minął, nie wróci, a ja jedyne czego pragnę to naprawić relacje ze sowim dzieckiem, oddać mu siebie jako matkę w całości i nigdy więcej nikogo nie skrzywdzić. Po 10 latach zrozumiałam, że byłam potworem i pewnie zawsze zostanie, że będę dalej tak o sobie myśleć, mimo że chcę żyć jak należy.

72

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Zdrada niezwykle rzadko kończy się szczęśliwym związkiem uczestników tego przedstawienia. Finalnie jest wyniszczająca dla obu stron. Jednorazowy skok w bok albo krótki epizod może jeszcze ujść na sucho. Podwójne życie to absurd. To jak planowanie zbrodni. Na dłuższą metę człowiek staje się seryjnym złoczyńcom. Znam wielu zdradzających, którzy mocno żałują tego kroku. Nawet gdy wiarołomstwo się nie wydało, to zasiane ziarno trawi od środka. Nie jest więc tak, że zdradzający kończy z tarczą, raczej na tarczy.

73

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Lady Loka napisał/a:

Normalny, nie znam Twojej historii, ale ogolnie daleko bylabym od uogolniania w takich tematach.
Bo to roznie jest, a mam wrazenie, ze taki temat moze sluzyc glownie do tego, zeby zdradzona osoba mogla sobie zywic nadzieje, ze ta zdradzajaca jeszcze zrozumie i przyjdzie i przeprosi.

A tak po prostu w zyciu nie jest. Czy zrozumie czy nie zrozumie to juz osoby skrzywdzonej nie powinno interesowac, bo ta powinna sie odciac i utrzymywac wymagany kontakt w kwestii dzieci, ale nie wchodzic w to, w jakim zdradzajacy jest stanie emocjonalnym.

Dobrze powiedziane. Ja bym zwrócił również uwagę na fakt, że u podstaw każdej zdrady mogą leżeć różne przyczyny. Na szybko przychodzi mi kilka:

1. Jestes w na maksa toksycznym związku i zdradzasz bo potrzebujesz bliskości a nie masz je w domu, lub nawet podswiadomie po to, żeby się wydało, żeby zakończyć to g*wno - w takim wypadku  raczej się nie zaluje

2. Pod wpływem alkoholu, emocji chwili. Zostajesz uwiedziony/a - w takich wypadkach się zaluje

3. Jestes egoistycznym robakiem, który widzi tylko czubek swoich genitalii - tutaj na pewno się nie zaluje

4. Zakochałeś się w kimś innym, bedac w związku (zapewne niezbyt udanym skoro tak wyszlo) - tutaj raczej się nie zaluje, choć pewnie zależy od tego, jak wyjdzie w nowym związku. Jeżeli jednak nowy zwiazek to niewypał, to raczej podpisałem to pod bycie uwiedzinym.

To tak na szybko, oczywiście dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Na szybko nie przychodzą mi do głowy inne, nieskomplikowane przypadki.

74

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Zostajesz uwiedziony xD

75

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Be. napisał/a:

Zostajesz uwiedziony xD

Co w tym śmiesznego? Nie dopuszczasz historii, gdzie jedna osoba manipuluje inna, wyznaje miłość itp. tylko po to by zaciągnąć ja do łóżka? Może mam bujną wyobraźnię ale jednak dopuszczam, że to możliwe...

76 Ostatnio edytowany przez Be. (2022-07-07 12:25:11)

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Spoko będę pamiętał, że jak mi się zachce poruchac na boku to będę się tłumaczył, że zostałem uwiedziony wobec czego mózg totalnie mi się wyłączył. O, dodam jeszcze alkohol. To ona a nie ja, panie prokuratorze. Proszę ukarać uwodzicielke. I żonę, bo ona śmie się skarżyć...

77

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
BrygadaRR napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Normalny, nie znam Twojej historii, ale ogolnie daleko bylabym od uogolniania w takich tematach.
Bo to roznie jest, a mam wrazenie, ze taki temat moze sluzyc glownie do tego, zeby zdradzona osoba mogla sobie zywic nadzieje, ze ta zdradzajaca jeszcze zrozumie i przyjdzie i przeprosi.

A tak po prostu w zyciu nie jest. Czy zrozumie czy nie zrozumie to juz osoby skrzywdzonej nie powinno interesowac, bo ta powinna sie odciac i utrzymywac wymagany kontakt w kwestii dzieci, ale nie wchodzic w to, w jakim zdradzajacy jest stanie emocjonalnym.

Dobrze powiedziane. Ja bym zwrócił również uwagę na fakt, że u podstaw każdej zdrady mogą leżeć różne przyczyny. Na szybko przychodzi mi kilka:

1. Jestes w na maksa toksycznym związku i zdradzasz bo potrzebujesz bliskości a nie masz je w domu, lub nawet podswiadomie po to, żeby się wydało, żeby zakończyć to g*wno - w takim wypadku  raczej się nie zaluje

2. Pod wpływem alkoholu, emocji chwili. Zostajesz uwiedziony/a - w takich wypadkach się zaluje

3. Jestes egoistycznym robakiem, który widzi tylko czubek swoich genitalii - tutaj na pewno się nie zaluje

4. Zakochałeś się w kimś innym, bedac w związku (zapewne niezbyt udanym skoro tak wyszlo) - tutaj raczej się nie zaluje, choć pewnie zależy od tego, jak wyjdzie w nowym związku. Jeżeli jednak nowy zwiazek to niewypał, to raczej podpisałem to pod bycie uwiedzinym.

To tak na szybko, oczywiście dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Na szybko nie przychodzą mi do głowy inne, nieskomplikowane przypadki.

Ale co to znaczy że się żałuje albo nie żałuje?
Bo ja nie rozumiem. Dla mnie ŻADNA z wymienionych przez Ciebie okoliczności nie usprawiedliwia zdrady. Co z tego, jaka jest przyczyna? W sensie zdrada nie jest lekarstwem na nic. Więc co z tego, że jest jakaś przyczyna? Od zdradzacza się wieje i kropka. I kij z tym czy ma źle w domu, czy upił się, czy mu smutno było, bo akurat żona ma okres, a on musi.

78

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Lady Loka napisał/a:
BrygadaRR napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Normalny, nie znam Twojej historii, ale ogolnie daleko bylabym od uogolniania w takich tematach.
Bo to roznie jest, a mam wrazenie, ze taki temat moze sluzyc glownie do tego, zeby zdradzona osoba mogla sobie zywic nadzieje, ze ta zdradzajaca jeszcze zrozumie i przyjdzie i przeprosi.

A tak po prostu w zyciu nie jest. Czy zrozumie czy nie zrozumie to juz osoby skrzywdzonej nie powinno interesowac, bo ta powinna sie odciac i utrzymywac wymagany kontakt w kwestii dzieci, ale nie wchodzic w to, w jakim zdradzajacy jest stanie emocjonalnym.

Dobrze powiedziane. Ja bym zwrócił również uwagę na fakt, że u podstaw każdej zdrady mogą leżeć różne przyczyny. Na szybko przychodzi mi kilka:

1. Jestes w na maksa toksycznym związku i zdradzasz bo potrzebujesz bliskości a nie masz je w domu, lub nawet podswiadomie po to, żeby się wydało, żeby zakończyć to g*wno - w takim wypadku  raczej się nie zaluje

2. Pod wpływem alkoholu, emocji chwili. Zostajesz uwiedziony/a - w takich wypadkach się zaluje

3. Jestes egoistycznym robakiem, który widzi tylko czubek swoich genitalii - tutaj na pewno się nie zaluje

4. Zakochałeś się w kimś innym, bedac w związku (zapewne niezbyt udanym skoro tak wyszlo) - tutaj raczej się nie zaluje, choć pewnie zależy od tego, jak wyjdzie w nowym związku. Jeżeli jednak nowy zwiazek to niewypał, to raczej podpisałem to pod bycie uwiedzinym.

To tak na szybko, oczywiście dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Na szybko nie przychodzą mi do głowy inne, nieskomplikowane przypadki.

Ale co to znaczy że się żałuje albo nie żałuje?
Bo ja nie rozumiem. Dla mnie ŻADNA z wymienionych przez Ciebie okoliczności nie usprawiedliwia zdrady. Co z tego, jaka jest przyczyna? W sensie zdrada nie jest lekarstwem na nic. Więc co z tego, że jest jakaś przyczyna? Od zdradzacza się wieje i kropka. I kij z tym czy ma źle w domu, czy upił się, czy mu smutno było, bo akurat żona ma okres, a on musi.

Jasne, ale wątek dotyczy tego, że ktoś się pytał, czy zdradzajacy zaluje czy nie. Zacytowałem kogoś z kim się zgadzam, że nie można generalizować i podałem swój punkt widzenia, że to czy ktoś zaluje, zależy od przyczyny. Podałem tez przykładyaby zobrazować moj punkt widzenia. Który moment mojej wypowiedzi wskazuje na to, że przyczyną usprawiedliwia zdrade lub nie? Pamiętaj, że to co piszesz to tylko Twoja opinia a nie objawiona prawda wink

79

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Be. napisał/a:

Spoko będę pamiętał, że jak mi się zachce poruchac na boku to będę się tłumaczył, że zostałem uwiedziony wobec czego mózg totalnie mi się wyłączył. O, dodam jeszcze alkohol. To ona a nie ja, panie prokuratorze. Proszę ukarać uwodzicielke. I żonę, bo ona śmie się skarżyć...

Podobnie jak w powyższym przypadku, wyjaśniam, że nie usprawiedliwiam zdrady. Zaznaczyłem tylko, ze można zdradzać z różnych powodów. Nie wydałem oceny dla poszczególnych przypadków, tylko wypowiedziałem się w temacie, którego dotyczy wątek. Użyłem słów zaluje i nie zaluje a nie dobrze czy źle.

80

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
BrygadaRR napisał/a:
Lady Loka napisał/a:
BrygadaRR napisał/a:

Dobrze powiedziane. Ja bym zwrócił również uwagę na fakt, że u podstaw każdej zdrady mogą leżeć różne przyczyny. Na szybko przychodzi mi kilka:

1. Jestes w na maksa toksycznym związku i zdradzasz bo potrzebujesz bliskości a nie masz je w domu, lub nawet podswiadomie po to, żeby się wydało, żeby zakończyć to g*wno - w takim wypadku  raczej się nie zaluje

2. Pod wpływem alkoholu, emocji chwili. Zostajesz uwiedziony/a - w takich wypadkach się zaluje

3. Jestes egoistycznym robakiem, który widzi tylko czubek swoich genitalii - tutaj na pewno się nie zaluje

4. Zakochałeś się w kimś innym, bedac w związku (zapewne niezbyt udanym skoro tak wyszlo) - tutaj raczej się nie zaluje, choć pewnie zależy od tego, jak wyjdzie w nowym związku. Jeżeli jednak nowy zwiazek to niewypał, to raczej podpisałem to pod bycie uwiedzinym.

To tak na szybko, oczywiście dotyczy to zarówno kobiet jak i mężczyzn. Na szybko nie przychodzą mi do głowy inne, nieskomplikowane przypadki.

Ale co to znaczy że się żałuje albo nie żałuje?
Bo ja nie rozumiem. Dla mnie ŻADNA z wymienionych przez Ciebie okoliczności nie usprawiedliwia zdrady. Co z tego, jaka jest przyczyna? W sensie zdrada nie jest lekarstwem na nic. Więc co z tego, że jest jakaś przyczyna? Od zdradzacza się wieje i kropka. I kij z tym czy ma źle w domu, czy upił się, czy mu smutno było, bo akurat żona ma okres, a on musi.

Jasne, ale wątek dotyczy tego, że ktoś się pytał, czy zdradzajacy zaluje czy nie. Zacytowałem kogoś z kim się zgadzam, że nie można generalizować i podałem swój punkt widzenia, że to czy ktoś zaluje, zależy od przyczyny. Podałem tez przykładyaby zobrazować moj punkt widzenia. Który moment mojej wypowiedzi wskazuje na to, że przyczyną usprawiedliwia zdrade lub nie? Pamiętaj, że to co piszesz to tylko Twoja opinia a nie objawiona prawda wink

No tak, zacytowałeś mnie, stwierdziłeś, że się zgadzasz, po czym poleciałeś ze swoimi prawdami objawionymi stojącymi w całkowitej sprzeczności z postem, z którym wcześniej się zgodziłeś big_smile

81 Ostatnio edytowany przez Pwgen (2022-07-07 13:53:01)

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

A słyszeliście kiedyś "zwierzenie" osoby która zdradzała i żałuje, ja może jeszcze za młody (40) jestem, ale nigdy nic takiego nie usłyszałem. Faceci z którymi miałem styczność to albo się chwalą w wąskim gronie na zasadzie podbijania sobie ego jacy to oni są "ruchacze", albo jak zdradza się wyda związek się rozpadnie i romans przekształci się w nowy związek to twierdzą, że ta nowa kobieta to najlepsze co ich do tej pory spotkało. Kobiety mi się nie zwierzają...

Raczej opowieści o żałowaniu można miedzy bajki wsadzić, no chyba że zdradzający wpakuje się w jakieś bagno z którego ciężko się wykręcić, ale to też nie musi być żal tylko czysty egoizm (bo w poprzednim związku było MI lepiej). Jak trafi w nijaki związek to raczej będzie albo szukał lepszego, albo zaciśnie zęby i w nim będzie trwać aby udowadniać sobie i światu, że rozpad rodziny mu i wszystkim bliskim na dobre wyszedł.

82

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Lady Loka napisał/a:
BrygadaRR napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ale co to znaczy że się żałuje albo nie żałuje?
Bo ja nie rozumiem. Dla mnie ŻADNA z wymienionych przez Ciebie okoliczności nie usprawiedliwia zdrady. Co z tego, jaka jest przyczyna? W sensie zdrada nie jest lekarstwem na nic. Więc co z tego, że jest jakaś przyczyna? Od zdradzacza się wieje i kropka. I kij z tym czy ma źle w domu, czy upił się, czy mu smutno było, bo akurat żona ma okres, a on musi.

Jasne, ale wątek dotyczy tego, że ktoś się pytał, czy zdradzajacy zaluje czy nie. Zacytowałem kogoś z kim się zgadzam, że nie można generalizować i podałem swój punkt widzenia, że to czy ktoś zaluje, zależy od przyczyny. Podałem tez przykładyaby zobrazować moj punkt widzenia. Który moment mojej wypowiedzi wskazuje na to, że przyczyną usprawiedliwia zdrade lub nie? Pamiętaj, że to co piszesz to tylko Twoja opinia a nie objawiona prawda wink

No tak, zacytowałeś mnie, stwierdziłeś, że się zgadzasz, po czym poleciałeś ze swoimi prawdami objawionymi stojącymi w całkowitej sprzeczności z postem, z którym wcześniej się zgodziłeś big_smile

Oj zupełnie nie. Zgadzam się z Twoim postem praktycznie w całości. Nie pisze objawionej prawdy tylko moja opinie.caly wątek jest o tym, ogólnie rzecz ujmując, czy ludzie żałują zdrady. Napisałaś "daleka byłabym od uogólniania w takich przypadkach" i głównie z tym się zgadzam, że nie można powiedzieć tak zdradzajacy zaluje, nie zdradzajacy nie zaluje. Każda historia jest inna, wiec zalezyc to musi od różnych czynników. W mojej ocenie są to głównie (choc nie tylko) okolicznosci w których dochodzi do zdrady. Podałem kilka przykładów, oraz czy moim zdaniem w danym przypadku ktoś zaluje czy nie. Nie rozumiem tego zagotowania. W żadnym słowie nie oceniłem czy zdrada w jakichkolwiek okolicznościach jest uzasadniona, czy jest zła lub dobra. Uważam, że tylko strona zdradzona może to oceniać, choć w osadzie na pewno nie jest obiektywna (ale kto z nas jest). Kurcze, zarejestrowałem się wczoraj na tym forum, bo spodobały mi się Wasze dyskusje, ale chyba będę najkrócej zarejestrowanym kontem. Jeszcze raz podkreślam, nie tlumacze nikogo, nie oceniam, nie wydaje osadów. Było to kilka przykładów na chłodno, jak różne okolicznosci mogą wpływać na ocenę swoich czynów przez zdradzającego.

83

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Pwgen napisał/a:

A słyszeliście kiedyś "zwierzenie" osoby która zdradzała i żałuje, ja może jeszcze za młody (40) jestem, ale nigdy nic takiego nie usłyszałem. Faceci z którymi miałem styczność to albo się chwalą w wąskim gronie na zasadzie podbijania sobie ego jacy to oni są "ruchacze", albo jak zdradza się wyda związek się rozpadnie i romans przekształci się w nowy związek to twierdzą, że ta nowa kobieta to najlepsze co ich do tej pory spotkało. Kobiety mi się nie zwierzają...

Raczej opowieści o żałowaniu można miedzy bajki wsadzić, no chyba że zdradzający wpakuje się w jakieś bagno z którego ciężko się wykręcić, ale to też nie musi być żal tylko czysty egoizm (bo w poprzednim związku było MI lepiej). Jak trafi w nijaki związek to raczej będzie albo szukał lepszego, albo zaciśnie zęby i w nim będzie trwać aby udowadniać sobie i światu, że rozpad rodziny mu i wszystkim bliskim na dobre wyszedł.

Aż się boję coś napisać, bo mnie tu nie polubili za bardzo, ale również nigdy nie słyszałem aby ktoś się z tego zwierzal. Znam przypadek gdy zona przyznała się mężowi z własnej woli, ale zwierzeniem bym tego nie nazwał, bo jak sądzę  chodzi Ci raczej o coś w stylu "kurcze Kaśka, zdradziłam Piotrka, co ja mam teraz zrobić?".

Z tym żałowaniem, to wydaje mi się, że można jednak żałować, jak opadnie podniecenie, alkohol czy co tam. Pisałem o tym wyżej, co nie spodobało się kilku osobom. Na filmach czesty przypadek, że dziewczyna czy chlopak po zdradzie smutny trzyma się za głowę i mówią "boze, co myśmy zrobili", a w realu to nie wiem, nie obudziłem się nigdy nie pamiętając z kim się kładłem, jednak taka sytuacja wydaje się prawdopodobna...

84

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Takie osoby najwyżej żałują tego, że mogą zostać nakryte. Dopóki nie zacznie się ich znakować to porządku się nie zaprowadzi.

85

Odp: Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?
Be. napisał/a:

Takie osoby najwyżej żałują tego, że mogą zostać nakryte. Dopóki nie zacznie się ich znakować to porządku się nie zaprowadzi.

Heh, ciekawa opinia. Wyczuwam jakiś uraz z przeszłości. Wybacz, jeżeli opisałeś/aś juz tu swoja historie, to niestety nie czytałem. To moje poczatki na tym forum, trafiłem tu zupełnie przez przypadek.

Posty [ 66 do 85 z 85 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy po rozstaniu zdradzająca osoba ,,podniosła się/ zrozumiała błąd ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024