Lady Loka napisał/a:bagienni_k napisał/a:Mam wrażenie, że odnośnie spożywania pewnych posiłków czy raczej "specyfików" nie potrzeba nawet dietetyka, przynajmniej u przecietnego dziecka, bez zaburzeń metabolicznych, nie pacującego fizycznie po 10 godzin dziennie, ale takich raczej jest mało
![]()
Całe szczeście, że załapałem się jeszcze na te czasy, kiedy do szkoły brało się kanapaki albo drożdzówki.Zdziwiłbyś się
nie każdy koniecznie musi iść do dietetyka, niektórzy po prostu mają tak ogarnięty organizm, że sami wiedzą, ile zjeść i ośrodek sytości pracuje normalnie. Ale to niekoniecznie znaczy, że się je zdrowo i rozsądnie.I tu powinno się poświęcić jeden semestr biologii na wyjaśnienie niektórym, że parówka to nie mięso a batonik to nie pełnowartościowy posiłek. Spokojnie by szło ten program z rozmnażania roślin czy tam płazów troche wyczyścić i wrzucić coś pożytecznego dla każdego. Ewentualnie w miejsce religii :DD
Bagienni_k, po jakie kostki, ja w tym tygodniu to codziennie rano do auta ide od razu z łopatą bo inaczej się nie dostane, tam powinno być po pas śniegu:D
A rodzicom powinno sie pokazac jak stworzyc normalny posilek bez wykorzystywania sosow z proszku czy ze sloika przeklenstwo naszych czasow.
Chociaz i tak jest niezle, bo jak bylam we Francji, to tam maja mixy do nalesnikow (tylko woda zalac) albo do ziemniaczanego puree (tez woda), a przeciez zrobienie i jednego i drugiego samodzielnie to nie jest wielka filozofia.