Lady Loka napisał/a:Ja to bym chciala takie tabelki prowadzic, serio. Mialabym swiedomosc na co kasa idzie. Ale nie mam na tyle cierpliwosci zeby to robic i szybko zapominam.
I też byś za mleko do kawy się rozliczala z narzeczonym?
On nie pije kawy z mlekiem
Nie, u nas to juz sie rozmylo, bo od kiedy przygarnelismy dwa koty i mamy swiadomosc, ze za niedlugo slub i i tak te finanse beda wspolne, to jakos oboje sie uspokoilismy, chociaz tak mniej wiecej dbamy o to, zeby zadne z nas nie bylo poszkodowane. Przykladowo wczoraj narzeczony zaplacil za kastracje kotow, a ja za to wysle zaliczke na fotografa na slub ale nigdy nie rozliczalismy sie co do zlotowki. Czynsz, wynajem, rachunki i oplaty na pol, zakupy kazde z nas robi sobie, bo jemy zupelnie rozne rzeczy, chociaz coraz czesciej sie zdarza ze ja jade do sklepu X i kupuje dla siebie i dla niego, a on za to do sklepu Y i tez kupuje dla siebie i dla mnie, wiec tu tez sie nam rozmylo.
Nie wiem czy bedziemy sobie robic wspolne konto jak bedziemy juz po slubie czy po prostu sie wzajemnie do swoich upowaznimy, ale my tez zarabiamy podobnie, wiec mysle ze to nie bedzie problemem.
Tyle, ze my jestesmy razem ponad 3 lata, a nie 9 miesiecy. Na poczatku jak ze soba mieszkalismy to przeszlismy przez rozne metody rozliczania sie, od sloiczka na kase, przez wrzucanie odpowiednio do zarobkow, przeszlismy nawet moment, kiedy on nie mial pracy, a ja placilam za wszystko i po prostu wypracowalismy sobie przez ten czas system, ktory nam odpowiada. Ale potrzebowalismy na to kilku lat i kilku spiec