Lady Loka napisał/a:Btw nie widzialam odpowiedzi na pytanie, ktore Ci ktos wczesniej zadal - czy on wie, ze jestes z nim tylko dla kasy i mieszkania?
To ja je zadałam, a potem będąc upartą drążyłam dalej, ale zamiast odpowiedzi spotkałam się z wielkim oburzeniem. Wynikało z tego, że Lambadziunia nie jest z nim szczera, a partner nie ma świadomości, że jest z nim tylko dlatego, że sytuacja ją do tego zmusiła. Smutne.
Lambadziunia napisał/a:Uderza mnie w tym wszywtkim coś jeszcze. Nie dalej, jak wczoraj przeglądając FB, wyświetlił mi się w proponowanych post z linkiem do pewnego artykułu. Dotyczył kobiety, która po kilku latach stwierdziła, że oddejdzie od męża, który...jest dla niej przyjacielem, stara się cały czas o nią, będąc troskliwym, pomocnym i opiekuńczym, no po porstu człowiekiem do rany przyłóż... Od razu skojarzyłem to z tym wątkiem, bo na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że w obu przypadkach kobieta się zwyczajnie dusi, nie mogąc znaleźć żadnej osobistej przestrzeni. Teraz jednak, ma się wrażenie, że JAKIEKOLWIEK oppiekuńcze zachowanie tego typu ze strony faceta irytowało tamtą kobietę, tak samo denerwuje Autorkę, tylko jednocześnie Lambadziunia twierdzi, że jej to odpowiada i docenia partnera za takie właśnie zachowanie.
Tamta kobieta doszła po czasie do wniosku, że "zaniedbała fizycznie i mentalnie"swojego męża, bo patrzuyła cały czas na siebie i nie doceniała tego, co dla niej robi, będąc obojętną na jego potrzeby. W końcu doszło do rozwodu.
Dlatego takie przypadki są zastanawiające, bo nigdy nie wiadomo jak bardzo takie zachowania, jak u faceta Autorki należałoby traktować.
Mam w rodzinie podobny przypadek. Kobieta chciała wyrwać się z domu, wyszła za mąż za ciepłego, opiekuńczego, nieco od siebie starszego faceta. Imponował jej, bo był lekarzem, co stanowiło dla niej prestiż i mogło zapewnić życie na odpowiednim poziomie. Na tym jednak koniec jego 'zalet', bo ani nie podobał jej się fizycznie, ani jej nie pociągał, a sama jego obecność zwyczajnie ją irytowała, z czasem do tego stopnia, że postanowiła się rozstać. Tam również pojawiło się zaniedbanie, bo on się o nią troszczył, wspierał, dbał, a ona nie była w stanie nawet z nim przebywać, o seksie nie wspominając. Ostatecznie doszło do rozwodu, a facet początkowo zdruzgotany, zagubiony, po otrząśnięciu się wszedł w nowy związek, w którym wyraźnie odżył, a przede wszystkim już od lat czuje się kochany i spełniony.
Moim zdaniem tu jest pies pogrzebany, bo partner Lambadziuni widzi i czuje, że coś jest nie tak, a jednak gubi się, bo ona nie potrafi być z nim szczera.
Autorko, moje rada na dziś, to poruszenie Twojego problemu na terapii i przygotowanie się do rozmowy z partnerem. Przy czym na tym etapie nie mam tu na myśli walenia prawdą między oczy, ale taktowną, szczerą rozmowę, w której poruszysz z czym masz problem i czego oczekujesz. Jeśli jemu na Tobie zależy, to zrozumie. Potem zapytaj jak TY możesz mu pomóc, aby nie czuł się wyizolowany, a równocześnie nie naruszało to Twoich granic.
Jest też opcja zaproponowana przez Lady Loka, czyli bez słowa zagryzasz zęby i dostosowujesz się, biorąc jednak pod uwagę również potrzeby partnera. W Twojej sytuacji to i tak nie jest wygórowana cena.