Widzę, że niektórzy wiedzą wszystko lepiej. No cóż, dziękuję za trzymanie kciuków.
Ale to, że ktoś ma rozsądne podejście do Twojej sytuacji, to naprawdę zasługuje na taką złośliwość?
Ale to, że ktoś ma rozsądne podejście do Twojej sytuacji, to naprawdę zasługuje na taką złośliwość?
Nie ma we mnie złośliwości, raczej zdziwienie, że kilka osób od razu wie ,że mają rację.
No ale, każdy ma swoje zdanie i tyle.
Ja raczej z tych, które dają ludziom szansę, ale tylko 1.
Zdecydowałam, że pozwolę mężowi wrócić i zobaczymy co będzie dalej. Nie wykluczam, że się zawiodę.
Ale wierzę, że skoro jest to pierwszy numer, który wywinął, będzie to nauczką dla niego, że pewnych granic się nie przekracza.
Popikowa : rozumiem Cię, życzę żebyś się nie zawiodła i nie cierpiała bardziej. Odezwij się za jakiś czas, daj znać, czy chociaż Wam się udało... Powodzenia!
Nie ma we mnie złośliwości, raczej zdziwienie, że kilka osób od razu wie ,że mają rację.
No ale, każdy ma swoje zdanie i tyle.
Ja raczej z tych, które dają ludziom szansę, ale tylko 1.
Zdecydowałam, że pozwolę mężowi wrócić i zobaczymy co będzie dalej. Nie wykluczam, że się zawiodę.
Ale wierzę, że skoro jest to pierwszy numer, który wywinął, będzie to nauczką dla niego, że pewnych granic się nie przekracza.
Nie chodzi o przekonanie o swojej racji, czy o upieranie się przy tym.
Powątpiewanie w dobre zakończenie po takim powrocie wynika z logiki i z rozsądku, a nie z wymądrzania się.
Jeśli mieliście problemy, które doprowadziły do fizycznej separacji między Wami, to naprawdę "nie możemy żyć bez siebie" ich ani nie rozwiązuje, ani nie naprawia tego, co się przez nie zepsuło.