Sprzecznosc: raz piszesz że co do zjazdu sam zaproponowałem że jednak nie a potem piszesz że Ty chciales zjechać a ona nie chciała.
132 2020-11-20 12:46:09 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-20 12:48:37)
Z tym akurat się nie zgodzę.
Kobiety zdradzają równie często co faceci i naprawdę może to być czysty seks lub fwb, nawet gdy w małżeństwie jest dobrze. Niekoniecznie wcześniej płakała i błagała męża o zmianę. Ludzie nie są z natury monogamiczni, to cywilizacja narzuciła monogamię (jest ona dobra ekonomicznie i dobra dla samców beta, bo teoretycznie każdy znajdzie sobie żonę, a przy poligamii samce alfa mieliby haremy żon, a beta umieraliby samotnie). Jednak skoro tak nam kulturowo narzucono i wchodzimy w związek obiecując wierność, to wypada być wiernym. Wiele osób jednak po prostu daje się ponieść instynktom, chce swojej przyjemności zamiast tego co wypada.
I uwierz mi, kobiety też są w tej grupie. Może im być super z mężem, ale po prostu się przejadł, już nie kręci. Kręci tylko ktoś nowy. Wręcz z moich obserwacji wynika że u kobiet to problem powszedni, częstszy niż u facetów (że przestają mieć ochotę na seks z mężem, natomiast faceci dłuuugie lata mają ochotę na seks z żoną).Nie idealizujmy kobiet, nie nadawajmy im romantycznych cech, bo to nieprawda.
Jasne że kobiety bardziej się pilnują i nie rzucają się na każdego kolesia, ale bardziej wynika to z faktu że boją się opinii/reputacji oraz ciąży, która jest wielką inwestycją biologiczną, a nie dlatego że są tak egzaltowane i uczuciowe.A przypadek który opisałaś można też przypisać do części mężczyzn - są przecież tacy którym trudno jest zdradzić żonę, którzy najpierw walczą i proszą, aż w końcu sie poddają.
A nie rozwodzą się bo dzieci / majątek / firma / opinia / rodzice / religia / miłość do żony.
A z tym to się zgadzam w pełni,Twój post oddaje o wiele bardziej rzeczywisty obraz życia ,relacji , u kobiet i u mężczyzn.
Autorze co do twoich wyjazdów, czuję że tak Ci z czasem było po prostu wygodnie !!! Wiesz rozumiem wyjechać, żeby uzbierać na mieszkanie, dom itp. teraz jak czytam, a bo remont, a bo następne - to uświadamiam sobie, że to tylko wymówki!!! Co do Twojej żony - zastanów się czy jest co ratować ??? Wasza rozłąka, tak długi romans - czy naprawdę chcesz być z takim kimś ??? Jak mówiłem, nic nie usprawiedliwia zdrady!!! Kolejność powinna być inna - ja bym jej nigdy już nie zaufał - a dziecko, spokojnie zawwze możesz mieć z córką kontakt!!!
Sprzecznosc: raz piszesz że co do zjazdu sam zaproponowałem że jednak nie a potem piszesz że Ty chciales zjechać a ona nie chciała.
Była propozycja zjazdu. I pracy pl. Doszła do wniosku że jednak nie. Ze lepiej dokończyć remonty a potem zjazd do kraju
Autorze co do twoich wyjazdów, czuję że tak Ci z czasem było po prostu wygodnie !!! Wiesz rozumiem wyjechać, żeby uzbierać na mieszkanie, dom itp. teraz jak czytam, a bo remont, a bo następne - to uświadamiam sobie, że to tylko wymówki!!! Co do Twojej żony - zastanów się czy jest co ratować ??? Wasza rozłąka, tak długi romans - czy naprawdę chcesz być z takim kimś ??? Jak mówiłem, nic nie usprawiedliwia zdrady!!! Kolejność powinna być inna - ja bym jej nigdy już nie zaufał - a dziecko, spokojnie zawwze możesz mieć z córką kontakt!!!
Ale przez to założyłem ten post. Co do wyjazdów jak napisałem wyżej. Napewno nie były pomocne w tym co się stało. I jesteśmy tutaj zgodni. Co do kolejności. Powinna dać znać czy powiedzieć że mam wrócić bo ciężko itp. Jeśli bym nie wrócił (a tak bym nie zrobił) to wtedy pokojowo się rozejść i każdy przed siebie. A nie od razu kochanek.
Dwa zdaje sobie sprawę że w razie opcji ratowania tego co zostało to wtedy zmiana jej i mojej pracy. Kłopot tylko w tym co samym napisałeś. Czy jeszcze tego chce.
Napewno powiem i wiem. Napewno sko taktuje się z adwokatem. A później zobaczę co ma mi do plwiedzienia
Autorze co do twoich wyjazdów, czuję że tak Ci z czasem było po prostu wygodnie !!! Wiesz rozumiem wyjechać, żeby uzbierać na mieszkanie, dom itp. teraz jak czytam, a bo remont, a bo następne - to uświadamiam sobie, że to tylko wymówki!!! Co do Twojej żony - zastanów się czy jest co ratować ??? Wasza rozłąka, tak długi romans - czy naprawdę chcesz być z takim kimś ??? Jak mówiłem, nic nie usprawiedliwia zdrady!!! Kolejność powinna być inna - ja bym jej nigdy już nie zaufał - a dziecko, spokojnie zawwze możesz mieć z córką kontakt!!!
I fakt. Chyba dałeś się wciągnąć w to błędne koło jeszcze to, jeszcze tamto. Jeszcze jeden rok itp
Autorze co do twoich wyjazdów, czuję że tak Ci z czasem było po prostu wygodnie !!! Wiesz rozumiem wyjechać, żeby uzbierać na mieszkanie, dom itp. teraz jak czytam, a bo remont, a bo następne - to uświadamiam sobie, że to tylko wymówki!!! Co do Twojej żony - zastanów się czy jest co ratować ??? Wasza rozłąka, tak długi romans - czy naprawdę chcesz być z takim kimś ??? Jak mówiłem, nic nie usprawiedliwia zdrady!!! Kolejność powinna być inna - ja bym jej nigdy już nie zaufał - a dziecko, spokojnie zawwze możesz mieć z córką kontakt!!!
I fakt. Chyba dałeś się wciągnąć w to błędne koło jeszcze to, jeszcze tamto. Jeszcze jeden rok itp
138 2020-11-20 13:33:42 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-11-20 13:36:33)
Maku: jak ktoś chce uzyskać jakiś efekt zmiany w związku samemu nic nie zmieniając i nazywa to przerabianiem tematu to zbieram szczękę z podłogi.. Wow
Szaleństwem jest oczekiwanie innego rezultatu robiąc wciąż to samo..
Jak dla mnie autor nie chce/ nie potrzebuje być przy swojej żonie. Dlaczego to niech sam sobie odpowie
Ela, już nie mogę z Twoją wiktymizacją autora. A jak do jasnej cholery ŻONA przerobiła zdradę, której to ONA się dopuściła? Jaką pracę ONA wykonała, by uratować małżeństwo? To pitu piitu o tym, ze pewnie nie byla szczesliwa, ze model malzenstwa za granica był zły - czy ona ma 5 lat, ze nie umie się wypowiedziec? Umie bzykać jakiegos gościa a nie umie usiąść i pogadać z własnym mężem? UMIE, tylko NIE CHCE. I to jest clue. Przestań jej przypisywać proszę jakieś wielkie zagubienie, osamotnienie. Chyba autor do związku, ślubu i dziecka jej nie zmuszał? Nie wyjechał za granicę wbrew jej woli.
Laska jest niedojrzała i nie ma charakteru, ot wszystko.
Franco - nie daj sobie wmówić, że Ty coś źle zrobiles, ze nie powinienes byl wyjezdzac i inne takie. Jezeli dwie osoby sie na cos umawiają - to mają obowiazek sie wywiązać. Gdy po drodze zmienia się w ich głowach coś - zdarza się. Ale posiadanie charakteru i kręgosłupa oznacza, ze wtedy zasygnalizują swoje wątpliwości, bo szanują partnera i chcą być fair.
Nie daj sobie wkręcić winy.
I fakt. Chyba dałem się wciągnąć w to błędne koło jeszcze to, jeszcze tamto. Jeszcze jeden rok itp
NAWET jeżeli - to nie usprawiedliwia zdrady.
139 2020-11-20 13:39:03 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-20 19:39:38)
Ela210 napisał/a:Maku: jak ktoś chce uzyskać jakiś efekt zmiany w związku samemu nic nie zmieniając i nazywa to przerabianiem tematu to zbieram szczękę z podłogi.. Wow
Szaleństwem jest oczekiwanie innego rezultatu robiąc wciąż to samo..
Jak dla mnie autor nie chce/ nie potrzebuje być przy swojej żonie. Dlaczego to niech sam sobie odpowieEla, już nie mogę z Twoją wiktymizacją autora. A jak do jasnej cholery ŻONA przerobiła zdradę, której to ONA się dopuściła? Jaką pracę ONA wykonała, by uratować małżeństwo? To pitu piitu o tym, ze pewnie nie byla szczesliwa, ze model malzenstwa za granica był zły - czy ona ma 5 lat, ze nie umie się wypowiedziec? Umie bzykać jakiegos gościa a nie umie usiąść i pogadać z własnym mężem? UMIE, tylko NIE CHCE. I to jest clue. Przestań jej przypisywać proszę jakieś wielkie zagubienie, osamotnienie. Chyba autor do związku, ślubu i dziecka jej nie zmuszał? Nie wyjechał za granicę wbrew jej woli.
Laska jest niedojrzała i nie ma charakteru, ot wszystko.
Franco - nie daj sobie wmówić, że Ty coś źle zrobiles, ze nie powinienes byl wyjezdzac i inne takie. Jezeli dwie osoby sie na cos umawiają - to mają obowiazek sie wywiązać. Gdy po drodze zmienia się w ich głowach coś - zdarza się. Ale posiadanie charakteru i kręgosłupa oznacza, ze wtedy zasygnalizują swoje wątpliwości, bo szanują partnera i chcą być fair.
Nie daj sobie wkręcić winy.
Dobrze w tym momencie przypomnieć że od pierwszego wykrycia romansu do drugiego wykrycia ,dalej w najlepsze on sobie trwa i ma znakomicie z olbrzymim prawdopodobieństwem,więc przepracowanie niewierności,zdrady,istoty własnych błędów przez żonę Franco stanowi udział i odpowiedzialność w naprawianiu swojej działki małżeńskiej zero absolutne - null,cała skrucha to totalny unik i ściema jak mi się zdaje.Skutki i działanie się liczą ,a nie płacze,szlochy,obietnice,jakieś słowa ,umizgi do męża.
140 2020-11-20 13:56:33 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-20 14:03:02)
Żona niczego nie przepracowała w bo oni do żadnego etapu przepracowania nie doszli.
Autorze Ty swoje działania uzależniasz od tego co powie otoczenie jakbyś nie miał własnego zdania i nie chciał go mieć.
Adwokat ma ci powiedzieć czy Ty chcesz mieć tą żonę czy tą rodzinę? Zależy Ci na żonie albo nie zależy i ona ma to wydobyć?
Przepraszam ale ja jako żoną takiego męża nie wiedzialabym do czego się odnieść serio.
Nie chcesz się przyglądać sobie ok.twoje życie.
Ale ludziom łatwiej się poruszać w związkach gdzie ktoś nie boi się komunikować swojego zdania a nie tylko czeka na reakcję drugiej strony by potem się ustawiać zgodnie z wiatrem.
I jeszcze ściągawka dla wszystkich tego typu tematów:
Primo: czego chcę
Secundo: gdzie dokładnie stoję
a potem move.
A Wiktima w każdym temacie to nie ja potrzebuję mieć
141 2020-11-20 14:56:30 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-20 15:13:55)
Żona niczego nie przepracowała w bo oni do żadnego etapu przepracowania nie doszli.
Tutaj to się nie zgodzę .
Oni to owszem wspólnie i razem mieli coś do przepracowania ,ale też każde z osobno na swój rachunek ma do przerobienia.
Mąż nie jest "władzą" i nie ma ciągnąć żony za sobą w tym .
Franco coś tam ruszył jednak może i niewiele ,ale coś tknęło go - stąd też ,ten jego wątek na forum.
Pomyślmy co w tym czasie i do jakiego etapu doszła żona Autora co teraz robi za co jest odpowiedzialna ,jak sobie radzi ?
Może "terapeutyzuję" się z kolegą w pracy, specjalnie się nie wysila przy tym chyba, a może wysila, a potem wysyła tęskne smsy do męża.Hmmm wzorcowo - daleko zajdzie.Wpływ jej działań w pracy ma pozytywny wpływ na męża i na ich wzajemną relację - można i tak.Niezłe "paliwo" a nawet dopalacz.
Kolega możliwe że oprócz seksu doradza jej w sprawach małżeńskich,nie ma to jak pogaduchy z kochankiem o życiu,o mężu .
Od czego ona uzależnia trwanie w związku z Autorem ? Tak się tylko teoretycznie zastanawiam .Pogdybać zawsze można.
Żona niczego nie przepracowała w bo oni do żadnego etapu przepracowania nie doszli.
A kiedy następuje ten etap?
143 2020-11-20 15:21:29 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-20 15:27:32)
Ela210 napisał/a:Żona niczego nie przepracowała w bo oni do żadnego etapu przepracowania nie doszli.
Tutaj to się nie zgodzę .
Oni to owszem wspólnie i razem mieli coś do przepracowania ,ale też każde z osobno na swój rachunek ma do przerobienia.
Mąż nie jest "władzą" i nie ma ciągnąć żony za sobą w tym .
Franco coś tam ruszył jednak może i niewiele ,ale coś tknęło go - stąd też ,ten jego wątek na forum.
Pomyślmy co w tym czasie i do jakiego etapu doszła żona Autora co teraz robi za co jest odpowiedzialna ,jak sobie radzi ?
Może "terapeutyzuję" się z kolegą w pracy, specjalnie się nie wysila przy tym chyba, a może wysila, a potem wysyła tęskne smsy do męża.Hmmm wzorcowo - daleko zajdzie.Wpływ jej działań w pracy ma pozytywny wpływ na męża i na ich wzajemną relację - można i tak.Niezłe "paliwo" a nawet dopalacz.
Kolega możliwe że oprócz seksu doradza jej w sprawach małżeńskich,nie ma to jak pogaduchy z kochankiem o życiu,o mężu .
Od czego ona uzależnia trwanie w związku z Autorem ? Tak się tylko teoretycznie zastanawiam .Pogdybać zawsze można.
A widzisz tu Paslawek ustalenie punktu wyjścia? W stylu kocham Cię ratujmy to.? Z którejkolwiek strony?
Zaangażowania zwykłego w drugą osobę?
Ja się mogę mylić bo autor nie wszystko tu może napisał. Ja mam wrażenie że ta żona to mu z lekka powiewa jako kobieta i człowiek.
Może obojgu jeszcze jakoś tam zależy na małżeństwie co jakoś tam społecznie cenną formą jest. Ale to za mało.
Bazowe pytanie do Ciebie: Czy Ty byłeś /jesteś w 100% lojalny/wierny wobec żony?
Druga kwestia: Rozjaśnię Tobie w głowie i zaznaczę - kobieta nie rzuca się w ramiona innego bez powodu. Za nim to zrobi mówi o swoich problemach, odczuciach swojemu mężczyźnie. W drugim etapie wypomina i wytyka błędy swojemu mężczyźnie, jeśli facet nie reaguje na fazę pierwszą czyli rozmowy. Potem jest kolejna, trzecia faza, kłótnie i płacz. Jeżeli facet dalej twierdzi, że nic złego nie robi i nie dostrzega własnych zaniedbań błędów wobec żony/partnerki, rozpoczyna się kolejna faza - ubiera wycofuje się z życia partnerskiego. Zamyka w sobie. Przestaje uzewnętrzniać. Na tym etapie zaczyna szukać zrozumienia i wsparcia w otoczeniu. Jeśli na tym etapie akurat nawinie się koleżanka, to będzie żaliła się właśnie jej. Jeśli napatoczy się facet, wyczyta z niej smutek, przygnębienie i zapyta czy wszystko u niej okey (nie od razu się jemu uzewnętrzni), ale z czasem pęknie. I ten gość stanie się jej powiernikiem i odskocznią od żalu i rozpaczy. A wtedy powoli niedomyślny i dumny mąż spada na dalszy plan.
Z tego co piszesz wnioskuję,że sama zdradzałaś i nadal za to co robiłaś zwalasz winę na męża (pewnie byłego). Normalka
145 2020-11-20 15:42:48 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-11-20 15:44:05)
Wiaterek napisał/a:Bazowe pytanie do Ciebie: Czy Ty byłeś /jesteś w 100% lojalny/wierny wobec żony?
Druga kwestia: Rozjaśnię Tobie w głowie i zaznaczę - kobieta nie rzuca się w ramiona innego bez powodu. Za nim to zrobi mówi o swoich problemach, odczuciach swojemu mężczyźnie. W drugim etapie wypomina i wytyka błędy swojemu mężczyźnie, jeśli facet nie reaguje na fazę pierwszą czyli rozmowy. Potem jest kolejna, trzecia faza, kłótnie i płacz. Jeżeli facet dalej twierdzi, że nic złego nie robi i nie dostrzega własnych zaniedbań błędów wobec żony/partnerki, rozpoczyna się kolejna faza - ubiera wycofuje się z życia partnerskiego. Zamyka w sobie. Przestaje uzewnętrzniać. Na tym etapie zaczyna szukać zrozumienia i wsparcia w otoczeniu. Jeśli na tym etapie akurat nawinie się koleżanka, to będzie żaliła się właśnie jej. Jeśli napatoczy się facet, wyczyta z niej smutek, przygnębienie i zapyta czy wszystko u niej okey (nie od razu się jemu uzewnętrzni), ale z czasem pęknie. I ten gość stanie się jej powiernikiem i odskocznią od żalu i rozpaczy. A wtedy powoli niedomyślny i dumny mąż spada na dalszy plan.Z tego co piszesz wnioskuję,że sama zdradzałaś i nadal za to co robiłaś zwalasz winę na męża (pewnie byłego). Normalka
Dokladnie. Zdrajcy ZAWSZE idą w szukanie winy u swojej ofiary. Sorry, ale jak cos mi nie pasuję to mowie - a nie skacze w bok i probuje zrobic z partnera jelenia, wmawiając mu, ze on mnie wepchnął w ramiona innego.
Brzydzę się zdradą.
A widzisz tu Paslawek ustalenie punktu wyjścia? W stylu kocham Cię ratujmy to.? Z którejkolwiek strony?
Zaangażowania zwykłego w drugą osobę?
Ja się mogę mylić bo autor nie wszystko tu może napisał. Ja mam wrażenie że ta żona to mu z lekka powiewa jako kobieta i człowiek.
Może obojgu jeszcze jakoś tam zależy na małżeństwie co jakoś tam społecznie cenną formą jest. Ale to za mało.
A widzisz tu Ela zaangazowanie żony w drugą osobę? Ja mam wrażenie, że mąż jej z lekka powiewa jako mężczyzna i człowiek.
paslawek napisał/a:Ela210 napisał/a:Żona niczego nie przepracowała w bo oni do żadnego etapu przepracowania nie doszli.
Tutaj to się nie zgodzę .
Oni to owszem wspólnie i razem mieli coś do przepracowania ,ale też każde z osobno na swój rachunek ma do przerobienia.
Mąż nie jest "władzą" i nie ma ciągnąć żony za sobą w tym .
Franco coś tam ruszył jednak może i niewiele ,ale coś tknęło go - stąd też ,ten jego wątek na forum.
Pomyślmy co w tym czasie i do jakiego etapu doszła żona Autora co teraz robi za co jest odpowiedzialna ,jak sobie radzi ?
Może "terapeutyzuję" się z kolegą w pracy, specjalnie się nie wysila przy tym chyba, a może wysila, a potem wysyła tęskne smsy do męża.Hmmm wzorcowo - daleko zajdzie.Wpływ jej działań w pracy ma pozytywny wpływ na męża i na ich wzajemną relację - można i tak.Niezłe "paliwo" a nawet dopalacz.
Kolega możliwe że oprócz seksu doradza jej w sprawach małżeńskich,nie ma to jak pogaduchy z kochankiem o życiu,o mężu .
Od czego ona uzależnia trwanie w związku z Autorem ? Tak się tylko teoretycznie zastanawiam .Pogdybać zawsze można.A widzisz tu Paslawek ustalenie punktu wyjścia? W stylu kocham Cię ratujmy to.? Z którejkolwiek strony?
Zaangażowania zwykłego w drugą osobę?
Ja się mogę mylić bo autor nie wszystko tu może napisał. Ja mam wrażenie że ta żona to mu z lekka powiewa jako kobieta i człowiek.
Może obojgu jeszcze jakoś tam zależy na małżeństwie co jakoś tam społecznie cenną formą jest. Ale to za mało.
Tutaj nie ma czego ratować. Ona go zdradza przez 1,5 roku lub zdradza teraz po raz drugi. Co tu ratować?
Franco - wiesz kiedy bym widział, ziarenko nadziei, jakby Twoja żona natychmiast zerwała ten romans. Niestety jak dla mnie nikłe szanse - wtedy dopiero mógłbyś pomyśleć o ratowaniu małżeństwa. Powiedz jej, że to KONIEC z milusińskiego tygryska - stanie się wredną diablicą, zacznie Cię atakować, wmawiać, że to twoja wina. Zobaczysz takie sceny, jak na dobrych filmach akcji !!!
Dlaczego tego nie widzę:
- druga szansa, ile można ich dawać!!!
- jesteś za granicą, robie co chce (opcja powrotu do kraju)
- zerowa komunikacja, nie mówi o swoich potrzebach, obawach !!!
- bardzo długi okres romansu i znalazło by się jeszcze pare mniej ważnych punktów...
Powodzenia - pamiętaj każdy w życiu popełnia błędy, Ty jej już dałeś swoją szansę, pomimo tak ciężkiego przewinienia. (A nie każdy daje szansę).
Tu w wątku nie ma postów żony więc jej zaangażowania oceniać nie będę.
Franco - wiesz kiedy bym widział, ziarenko nadziei, jakby Twoja żona natychmiast zerwała ten romans. Niestety jak dla mnie nikłe szanse - wtedy dopiero mógłbyś pomyśleć o ratowaniu małżeństwa. Powiedz jej, że to KONIEC z milusińskiego tygryska - stanie się wredną diablicą, zacznie Cię atakować, wmawiać, że to twoja wina. Zobaczysz takie sceny, jak na dobrych filmach akcji !!!
Dlaczego tego nie widzę:
- druga szansa, ile można ich dawać!!!
- jesteś za granicą, robie co chce (opcja powrotu do kraju)
- zerowa komunikacja, nie mówi o swoich potrzebach, obawach !!!
- bardzo długi okres romansu i znalazło by się jeszcze pare mniej ważnych punktów...
Powodzenia - pamiętaj każdy w życiu popełnia błędy, Ty jej już dałeś swoją szansę, pomimo tak ciężkiego przewinienia. (A nie każdy daje szansę).
150 2020-11-20 17:26:50 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-20 19:55:13)
A widzisz tu Paslawek ustalenie punktu wyjścia? W stylu kocham Cię ratujmy to.? Z którejkolwiek strony?
Zaangażowania zwykłego w drugą osobę?
Ja się mogę mylić bo autor nie wszystko tu może napisał. Ja mam wrażenie że ta żona to mu z lekka powiewa jako kobieta i człowiek.
Może obojgu jeszcze jakoś tam zależy na małżeństwie co jakoś tam społecznie cenną formą jest. Ale to za mało.
Nie nie widzę ponieważ jest to sytuacja w której tylko i wyłącznie romans żony został odkryty ,ale nie przerwany, został bardziej schowany ,. Przerwa w tym romansie to wydaje się złudzeniem optycznym trwającym może moment.
Co pozwala przypuszczać, że żona Franco nie miała rzeczywistych intencji ,ani nawet interesu w naprawianiu czegokolwiek ze swojej strony.Żadnej refleksji, poza jak się wydaje szybkim unikiem i zejściem głębiej w konspirze ,mam bardzo oczywiście subiektywne wrażenie że żona poleciała od razu po wyjeździe Autora do kochanka ,bez mrugnięcia okiem i wahania być może z poczuciem ulgi że wreszcie pojechał do tej roboty i przestał zawracać doopę jakimiś pierdołami typu czepianie się o niewierność tak sobie oczywiście spekuluje i domniemywam . Wybaczenie to pierwsze zaraz po też bywa takim unikiem przed większym bólem ,na ogół jest na wyrost,szuka się najszybciej jak się da jakiegoś ukojenia ,ulgi.Wypieranie jest odruchem nawet dość naturalnym ,tylko to nie koniec kolejności uczuć.
Autor jednak miał punkt wyjścia słaby bo słaby pisał że chce dla córki,rodziny - kochanki nie ma ,jego praca to słaba kochanka.Na ile sam się odzwyczaił od obecności ,bliskości do żony - niech sam powie. .Rezygnacja z rozwodu tylko z powodu utrzymania rodziny to jest słaba motywacja ,a Franco faktycznie za bardzo wylewny nie jest jeżeli opisuje swoje uczucia do żony,ale ja ten brak egzaltacji rozumiem ,bo nie każdy opisuje swoją historię emocjonalnie.
"Miks uczuć"o którym pisał Autor w stosunku do żony po odkryciu zdrady/romansu i jego kontynuacji to nic niezwykłego ,chyba niemal każdy by zwątpił i miał mętlik w głowie w ambiwalentnych emocjach.
Nie zdążył więcej zrobić od siebie ze swojej strony ,bo okazało się to co okazało żona dalej jest zachwycona romansowaniem i zadowolona z tego że wszystko wróciło prawie do "normy" .
Dla mnie to nawet jak by wrócił na stałe do PL po odkryciu zdrady,żona zmieniła pracę to i tak romans by się nie skończył takie niejasne mam przeczucia co do tej historii i pies mnie ganiał za takie "proroctwa" bo oczywiście też nie mam bezbłędnej pewności i mogę się mylić co do tej dziewczyny,moje doświadczenia i mojego otoczenia w tej materii nie są też jedynie słuszne życie jest bardzo bogate ,ale też powtarzają się pewne sprawy w nim do bólu często.Można analizując postawę żony posiłkować się podobnymi historiami bo ona jakby nie ma głosu sama żeby przedstawić swoją wersję,ale tu też przewiduje nie byłaby raczej zbyt oryginalna .
"Może obojgu jeszcze jakoś tam zależy na małżeństwie co jakoś tam społecznie cenną formą jest. Ale to za mało."
Z tym się zgadzam .
madoja napisał/a:Z tym akurat się nie zgodzę.
Kobiety zdradzają równie często co faceci i naprawdę może to być czysty seks lub fwb, nawet gdy w małżeństwie jest dobrze. Niekoniecznie wcześniej płakała i błagała męża o zmianę. Ludzie nie są z natury monogamiczni, to cywilizacja narzuciła monogamię (jest ona dobra ekonomicznie i dobra dla samców beta, bo teoretycznie każdy znajdzie sobie żonę, a przy poligamii samce alfa mieliby haremy żon, a beta umieraliby samotnie). Jednak skoro tak nam kulturowo narzucono i wchodzimy w związek obiecując wierność, to wypada być wiernym. Wiele osób jednak po prostu daje się ponieść instynktom, chce swojej przyjemności zamiast tego co wypada.
I uwierz mi, kobiety też są w tej grupie. Może im być super z mężem, ale po prostu się przejadł, już nie kręci. Kręci tylko ktoś nowy. Wręcz z moich obserwacji wynika że u kobiet to problem powszedni, częstszy niż u facetów (że przestają mieć ochotę na seks z mężem, natomiast faceci dłuuugie lata mają ochotę na seks z żoną).Nie idealizujmy kobiet, nie nadawajmy im romantycznych cech, bo to nieprawda.
Jasne że kobiety bardziej się pilnują i nie rzucają się na każdego kolesia, ale bardziej wynika to z faktu że boją się opinii/reputacji oraz ciąży, która jest wielką inwestycją biologiczną, a nie dlatego że są tak egzaltowane i uczuciowe.A przypadek który opisałaś można też przypisać do części mężczyzn - są przecież tacy którym trudno jest zdradzić żonę, którzy najpierw walczą i proszą, aż w końcu sie poddają.
A nie rozwodzą się bo dzieci / majątek / firma / opinia / rodzice / religia / miłość do żony.A z tym to się zgadzam w pełni,Twój post oddaje o wiele bardziej rzeczywisty obraz życia ,relacji , u kobiet i u mężczyzn.
Mowiac o tym ze monogamia jest nakladka kulturowa na nature ludzka w dodatku wypracowana przez wiele wiekow nie zapominajmy ze wlasnie ta monogamia JEST USANKCJONOWANA PRAWNIE, tzn caly system prawny cywilizacji nazwijmy to zachodu jest nabudowany na monogamii a jednoczesnie media pompuja kompletnie odmierne wzorce relacji zwiazkowych i rodzinnych ktore w sa w jawnym sporze z monogamia. To ze kobieta majaca stabilizacje w zwiazku decyduje sie na dodatkowe emocje z dodatkowym mezczyzna powoduje ogromne komplikacje prawne dla tego mezczyzny ktory zapewnil jej owa stabilizacje a jednoczesnie kobieta nagradza "nagrodami" mezczyzne ktory nie jest z nia zwiazany relacjami prawnymi. System prawny jeszcze te kobiety nagradza zwalniajac je z konsekwencji ponoszenia odpowiedzialnosci za te czyny. Widac wiec ze model monogamii sankcjonowany prawnie przy tych silnych tendencjach kulturowych propagujacych "wolnosc" jest wrecz niebezpieczny jako kontrakt prawny dla mezczyzn i stad mamy taka nadproporcje urodzin dzieci z poza zwiazkow legalnych czy ogolnie wiele tzw gospodarstw domowych jednoosobowych czyli osob zyjacych samemu jak to jest ujmowane w rocznikach statystycznych w krajach tzw zachodniej cywilizacji.
Franco87 napisał/a:Dla jasności. Żona wiedziała że mamy w planach moja pracę za granicą. Wiedziała o tym jeszcze przed ślubem i przed dzieckiem. To nie tak że została postawiona przed faktem dokonanym.
Wiedziała przed ślubem że macie większość życia spędzać osobno przez 6 lat? Jak to było z góry wiadomo to nie mam pytań.
Widać jednak że ją to przerosło. taki układ.
Widać są w życiu mocniejsze wabiki niż pieniądze.
Może coś przegapiłam, ale owa żona podobno nigdy nie poruszyła tematu powrotu i nie postawiła sprawy jasno, że nie daje rady już tak dalej, tylko widać wygodnie jej tak było żeby mąż za granicą pracował, żeby jej się standardy życia, a ona tutaj sobie znalazła kogoś... Bez względu na to jaki był ich układ, to najpierw się odchodzi, składa pozew i szuka nowego partnera...tak robią porządni ludzie z zasadami, a nie kłamcy i zdrajcy... Każda inna sytuacja to zdrada!
Proszę WSZYSTKICH o powrót do tematu wątku i nie zbaczanie z niego. Z góry dziękuję.
Co do uczuć do mojej żony. Obecnie są jakie są. Napisałem to powyżej (miks uczuć) ale wiemy że jest tak po odkryciu drugiej zdrady (czy tego samego ciągnącego się od 1,5 roku romansu) co było pomiędzy. Miłość. Nie motyle w brzuchu. Ale miłość i stabilizacja. Mnóstwo miło spędzonych wspólnie chwil. Gdzie niestety gdzieś w głowie dalej miałem obraz jej pierwszej zdrady. Pewnie z czasem było jakieś odzyczajenie się. Albo inaczej przyzwyczajenie się do pracy rotacyjnej za granicą. Z kolejo będąc w pl mnóstwo czasu spędzaliśmy razem. To. Nie tak że wracałem i już czekałem na wyjazd do pracy.
Chcesz rozwodu z orzeczeniem czy jest to Ci obojętne?
156 2020-11-20 22:54:58 Ostatnio edytowany przez 67Eve (2020-11-20 22:57:58)
Skoro spotyka się z kochankiem mimo, że postawiłeś sprawę jasno...
Radzę Ci się rozwieść, ale nie krzywdź jej, nie odgrywaj się na niej, nie puszczaj z torbami, nie domagaj się orzeczenia o winie. To Ci nie pomoże. Nic Ci to nie da. A tylko będziesz miał wroga w niej. To matka Twojego dziecka, pamiętaj o tym. Niech będzie szczęśliwa z innym, a Ty zachowaj z nią poprawne relacje. Nie tylko dla jej dobra, tylko dla dobra dziecka i Ciebie samego. W miarę przyjazny rozwód będzie dobry dla wszystkich, w tym Ciebie i dziecka, nie tylko dla niej.
Ja sama pochodzę z rodziny, w której zdrady były i pisałam o tym na forum. Ale pewne granice są nieprzekraczalne - to znaczy skoro odbyliście rozmowę po odkryciu jej romansu, w której postawiliście sprawę jasno, że ona kończy romans... To chyba granica została przekroczona i nie ma już o co walczyć.
Bazowe pytanie do Ciebie: Czy Ty byłeś /jesteś w 100% lojalny/wierny wobec żony?
Druga kwestia: Rozjaśnię Tobie w głowie i zaznaczę - kobieta nie rzuca się w ramiona innego bez powodu. Za nim to zrobi mówi o swoich problemach, odczuciach swojemu mężczyźnie. W drugim etapie wypomina i wytyka błędy swojemu mężczyźnie, jeśli facet nie reaguje na fazę pierwszą czyli rozmowy. Potem jest kolejna, trzecia faza, kłótnie i płacz. Jeżeli facet dalej twierdzi, że nic złego nie robi i nie dostrzega własnych zaniedbań błędów wobec żony/partnerki, rozpoczyna się kolejna faza - ubiera wycofuje się z życia partnerskiego. Zamyka w sobie. Przestaje uzewnętrzniać. Na tym etapie zaczyna szukać zrozumienia i wsparcia w otoczeniu. Jeśli na tym etapie akurat nawinie się koleżanka, to będzie żaliła się właśnie jej. Jeśli napatoczy się facet, wyczyta z niej smutek, przygnębienie i zapyta czy wszystko u niej okey (nie od razu się jemu uzewnętrzni), ale z czasem pęknie. I ten gość stanie się jej powiernikiem i odskocznią od żalu i rozpaczy. A wtedy powoli niedomyślny i dumny mąż spada na dalszy plan.
Takie teksty wydają się niezwykle stronnicze, bo zakładają od razu, że kobieta w ogóle musi mieć zawsze o coś pretensję i żal do faceta, że zawsze się znajdzie powód, żeby zdradzić, bo czegoś jej tam brakuje. Wychodzi na to, jakby te żale i rozterki kobiece były w 100 % zawsze słuszne i kompletnie nie uwzględniały faktu, że istnieje druga strona i przede wszystkim, że są razem i razem zdecydowali się podjąć taką a nie inną decyzję. Może właśnie nic złego się nie dzieje i pretensje są zupełnie nieuzasadnione?
Zastanawia mnie tylko przebijająca się tutaj nieraz próba wybielenia żony..OBOJE zdecydowali się na taki schemat życia, byli w pełni świadomi konsekwencji i nagle się komuś odwidziało? Sam fakt, że kobieta uparcie trwa w romansie już o czymś świadczy..Jeśli do tego, żona nie wspomniała nigdy wyraźnie, że chce zmiany stylu życia a obecny widocznie jej odpowiadał, to nie za bardzo ogarniam...Jeśli jej takie życie nie pasuje, to niech o tym powie a nie idzie na łatwiznę - kasa od mężusia jest a na boczku się bawi z fagasem...
158 2020-11-21 01:09:38 Ostatnio edytowany przez Olinka (2020-11-21 02:03:17)
[polityczno-prowokacyjny off top]
Z tym akurat się nie zgodzę.
Kobiety zdradzają równie często co faceci i naprawdę może to być czysty seks lub fwb, nawet gdy w małżeństwie jest dobrze. Niekoniecznie wcześniej płakała i błagała męża o zmianę. Ludzie nie są z natury monogamiczni, to cywilizacja narzuciła monogamię (jest ona dobra ekonomicznie i dobra dla samców beta, bo teoretycznie każdy znajdzie sobie żonę, a przy poligamii samce alfa mieliby haremy żon, a beta umieraliby samotnie). Jednak skoro tak nam kulturowo narzucono i wchodzimy w związek obiecując wierność, to wypada być wiernym. Wiele osób jednak po prostu daje się ponieść instynktom, chce swojej przyjemności zamiast tego co wypada.
I uwierz mi, kobiety też są w tej grupie. Może im być super z mężem, ale po prostu się przejadł, już nie kręci. Kręci tylko ktoś nowy. Wręcz z moich obserwacji wynika że u kobiet to problem powszedni, częstszy niż u facetów (że przestają mieć ochotę na seks z mężem, natomiast faceci dłuuugie lata mają ochotę na seks z żoną).Nie idealizujmy kobiet, nie nadawajmy im romantycznych cech, bo to nieprawda.
Jasne że kobiety bardziej się pilnują i nie rzucają się na każdego kolesia, ale bardziej wynika to z faktu że boją się opinii/reputacji oraz ciąży, która jest wielką inwestycją biologiczną, a nie dlatego że są tak egzaltowane i uczuciowe.A przypadek który opisałaś można też przypisać do części mężczyzn - są przecież tacy którym trudno jest zdradzić żonę, którzy najpierw walczą i proszą, aż w końcu sie poddają.
A nie rozwodzą się bo dzieci / majątek / firma / opinia / rodzice / religia / miłość do żony.
Muszę oddać hołd autroce wpisu. Tak, dokładnie. Wreszcie ktoś to dostrzegł. Zgadzam się z każdym słowem.
A widzisz tu Paslawek ustalenie punktu wyjścia? W stylu kocham Cię ratujmy to.? Z którejkolwiek strony?
Zaangażowania zwykłego w drugą osobę?
Haha No załóżmy, że nie było. To w takim razie ona działała na zasadzie "aa, coś mało nas ratuje, to idę się ruchać z kochankiem dalej"
Błagam...
Do autora. Komplementuj dowody, ugraj dla siebie jak najwięcej. Z sądu wychodź tylko na swoich warunkach. Masz 33lata. Jesteś w kwiecie wieku, zostaw tą... niewartą walki kobietę. Przecież nawet jak wrócicie, to po dwóch zdradach ona straci do ciebie jakikolwiek szacunek. Weźmie za desperata. Zostaw, a kiedyś zatęskni.
madoja napisał/a:Z tym akurat się nie zgodzę.
Kobiety zdradzają równie często co faceci i naprawdę może to być czysty seks lub fwb, nawet gdy w małżeństwie jest dobrze. Niekoniecznie wcześniej płakała i błagała męża o zmianę. Ludzie nie są z natury monogamiczni, to cywilizacja narzuciła monogamię (jest ona dobra ekonomicznie i dobra dla samców beta, bo teoretycznie każdy znajdzie sobie żonę, a przy poligamii samce alfa mieliby haremy żon, a beta umieraliby samotnie). Jednak skoro tak nam kulturowo narzucono i wchodzimy w związek obiecując wierność, to wypada być wiernym. Wiele osób jednak po prostu daje się ponieść instynktom, chce swojej przyjemności zamiast tego co wypada.
I uwierz mi, kobiety też są w tej grupie. Może im być super z mężem, ale po prostu się przejadł, już nie kręci. Kręci tylko ktoś nowy. Wręcz z moich obserwacji wynika że u kobiet to problem powszedni, częstszy niż u facetów (że przestają mieć ochotę na seks z mężem, natomiast faceci dłuuugie lata mają ochotę na seks z żoną).Nie idealizujmy kobiet, nie nadawajmy im romantycznych cech, bo to nieprawda.
Jasne że kobiety bardziej się pilnują i nie rzucają się na każdego kolesia, ale bardziej wynika to z faktu że boją się opinii/reputacji oraz ciąży, która jest wielką inwestycją biologiczną, a nie dlatego że są tak egzaltowane i uczuciowe.A przypadek który opisałaś można też przypisać do części mężczyzn - są przecież tacy którym trudno jest zdradzić żonę, którzy najpierw walczą i proszą, aż w końcu sie poddają.
A nie rozwodzą się bo dzieci / majątek / firma / opinia / rodzice / religia / miłość do żony.Muszę oddać hołd autroce wpisu. Tak, dokładnie. Wreszcie ktoś to dostrzegł. Zgadzam się z każdym słowem.
Ela210 napisał/a:A widzisz tu Paslawek ustalenie punktu wyjścia? W stylu kocham Cię ratujmy to.? Z którejkolwiek strony?
Zaangażowania zwykłego w drugą osobę?Haha
No załóżmy, że nie było. To w takim razie ona działała na zasadzie "aa, coś mało nas ratuje, to idę się ruchać z kochankiem dalej"
Błagam...
Do autora. Komplementuj dowody, ugraj dla siebie jak najwięcej. Z sądu wychodź tylko na swoich warunkach. Masz 33lata. Jesteś w kwiecie wieku, zostaw tą... niewartą walki kobietę. Przecież nawet jak wrócicie, to po dwóch zdradach ona straci do ciebie jakikolwiek szacunek. Weźmie za desperata. Zostaw, a kiedyś zatęskni.
Dziękuję za radę. Coraz częściej o tym myślę i jednak niemal jestem pewny że zakończy się różowodem. W pon wizyta u adwokata. Mam nadzieję że dowody okazja się wystarczające. I działamy.
Sam dochodzę do wniosku że to już nie ma wniosku. Tym bardziej jak czytam wiadomości między nimi coraz bardziej jestem pewny że jest zaangażowana
161 2020-11-21 19:29:55 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-11-21 19:31:18)
Witam,
Postaram się w miarę szybko opisać moją sytuacje.
A mianowicie obecnie mam 33 lata, moja żona 32. Jesteśmy 4 lata po ślubie - w sumie razem jakieś 8. Mamy 4 letnią wspaniałą córkę.
Pracuje w systemie rotacyjnym za granicą (4 tyg. za granicą - 2 tyg. w PL - na urlopie).
Jakieś 1,5 roku temu zacząłem podejrzewać żonę o zdradę, wiadomo trochę już się osobę zna i cos mi się nie zgadzało.
Wynajęty prywatny detektyw , kwestia miesiąca i miałem dowody. Zdradzała mnie z sporo starszym kolega z pracy.
Powiedziałem że wiem. Oczywiście płacz, przeprosiny obietnice ze nigdy więcej , że chwilowa pomyłka i że liczę się tylko ja.
Dla dobra rodziny i córki, postanowiłem się nie rozwodzić. Postanowiliśmy razem spróbować jeszcze raz. Po 2 miesiącach nazwijmy to stagnacji jakoś zaczęło się układać. Jescze miesiąc temu sam zacząłem mówić o drugim dziecku.
Niestety, ostatnimi czasy żona znowu zaczęła się dziwnie zachowywać. Powtórka z rozgrywki, odkryłem że Ona dalej mnie zdradza. Nie wiem od kiedy, ale wiem że tak i że z tym samym facetem. Lepiej się ukrywają i są ostrożniejsi jednak wiem że dalej maja romans (obecnie seks tylko w miejscu pracy, nic poza pracą, zdrada idealna)
Ona nie wie że ja wiem.
Za bardzo sam nie wiem co zrobić z tym fantem, rozwodzić się i próbować żyć od nowa?? szkoda mi jednak córki, dla mnie jest najważniejsza.
Jakie jest wasza opina.??
Od razu napiszę, że nie czytałam całego wątku. Ale domyślam się co tam jest, bo mniej więcej zawsze jest podobnie :-)
Świeżo zdradzeni krzyczą o winie zdrajcy, a ci, którzy już zdradę przepracowali mówią, żeby się przyjrzeć związkowi zamiast szukać winnego, bo nic się nie dzieje bez przyczyny.
To ja dodam, że jestem z tej opcji, która uważa, że zdrada jest skutkiem a nie przyczyną rozpadu związku, więc w dobrych związkach zdrada się nie zdarza. Chociaż nie wykluczam, że czasami zdrada może być kompromisem między swoim szczęściem a ochroną stałego partnera, czyli próbą ugrania jak najwięcej przy jak najmniejszych stratach.
Zatem skoro Ty za granicą, to związek raczej mało zżyty i bliski, bo raczej ludzie dążą, żeby być z sobą blisko, więc możliwe, że Twoja żona poszukała sobie kogoś na miejscu w ramach kompromisu, żeby jakoś w tej sytuacji z Tobą przetrwać. Nie wiem, czy Gary się tu wypowiedział, ale on coś w tym stylu robi. Dla mnie to sytuacja nie do przyjęcia i chociaż mogłabym powody zdrajcy zrozumieć, to być z kimś takim BLISKO już bym nie potrafiła i pożegnała się, może nawet z żalem. Ale ja bym też nie potrafiła żyć na codzień w oddzieleniu, czyli bez bliskości, a Ty potrafisz, więc może i zdradę potrafisz przełknąć.
162 2020-11-21 22:16:09 Ostatnio edytowany przez maku2 (2020-11-21 22:19:31)
To ja dodam, że jestem z tej opcji, która uważa, że zdrada jest skutkiem a nie przyczyną rozpadu związku, więc w dobrych związkach zdrada się nie zdarza.
Nie zgadzam się z tym. Ile tu jest historii gdzie na samym początku zdradzacz na pytanie dlaczego mówi – nie wiem, a dopiero potem pojawiają się różne tłumaczenia.Ilu tu osób pisze mieliśmy dobre związki.
Chociaż nie wykluczam, że czasami zdrada może być kompromisem między swoim szczęściem a ochroną stałego partnera, czyli próbą ugrania jak najwięcej przy jak najmniejszych stratach.
Zdradzam żeby partner był szczęśliwy? Ugrania dla kogo?
Zatem skoro Ty za granicą, to związek raczej mało zżyty i bliski, bo raczej ludzie dążą, żeby być z sobą blisko, więc możliwe, że Twoja żona poszukała sobie kogoś na miejscu w ramach kompromisu, żeby jakoś w tej sytuacji z Tobą przetrwać.
Czytasz co piszesz? Jeśli partner pracuje za granicą masz prawo zdradzać? Zdrada jest kompromisem? Czyli on tam tez mógł w ramach kompromisu zdradzać?Jak dla mnie usprawiedliwiasz zdradę.
Ale ja bym też nie potrafiła żyć na codzień w oddzieleniu, czyli bez bliskości, a Ty potrafisz, więc może i zdradę potrafisz przełknąć.
Jego żona też potrafi przełknąć własną zdradę, przełyka od lat. Jego praca była ich wspólną decyzją a nie tylko jego. Być może jej decyzja była podyktowana jej chęcią zdrady(może już w tedy zdradzała).
Przeczytaj cały wątek.
On przełknął jej pierwszą zdradę, teraz się krztusi.
163 2020-11-21 22:52:00 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-22 00:09:16)
MagdaLena1111 napisał/a:To ja dodam, że jestem z tej opcji, która uważa, że zdrada jest skutkiem a nie przyczyną rozpadu związku, więc w dobrych związkach zdrada się nie zdarza.
Nie zgadzam się z tym. Ile tu jest historii gdzie na samym początku zdradzacz na pytanie dlaczego mówi – nie wiem, a dopiero potem pojawiają się różne tłumaczenia.Ilu tu osób pisze mieliśmy dobre związki.
Myślę że nie do końca Magdzie chodziło o usprawiedliwienie żony Autora, może dlatego że nie przeczytała wszystkiego, nie wiem, trochę znam stanowisko Magdy w sprawie zdrad z forum i mnie coś nie gra w tym poście .
Tym razem to z maku się zgodzę bardziej ,do zdradzania ,niewierności moim zdaniem " "wystarczy"nawet niewielki błąd i ludzka niedoskonałość i to że związki ludzi nie są idealne ( co też nie jest usprawiedliwieniem)to wybór,decyzja ,tylko że to przekonanie wydaje się tak zwyczajne,pospolite, oczywiste,jakby niewystarczające,"niesatysfakcjonujące", że pomijane z niedowierzaniem "za mało krwi" i "sensacji" - doszukuje się jakiś nadzwyczajnych przyczyn przed zdradą,przemocy,rażących zaniedbań,uśpienia "rutyną",ekstremalnej stagnacji,marazmu, a to przeświadczenie bywa mylne, zdecydowanie nie zawsze tak jest,zdradzanie jest owszem skutkiem powyższego, nie jest jednak żadnym usprawiedliwieniem choć chętnie przyjmuje się takie tłumaczenie nawet zdradzeni ulegają temu i relatywizują ,racjonalizują zdradę dla "świętego spokoju",ale życie z tym niby "kompromisem" za pomocą kłamstw i w tym zjawisku w romansie działa wiele różnych niszczących nawet toksycznych rzeczy, to też bywa przyczyną rozpadu związku, który wcale nie był jakoś szczególnie nieudany,a nawet w oczach samej osoby zdradzającej uchodził za bardzo dobry.Dorabianie "filozofii i ideologii" po fakcie to częsty mechanizm obronny przed poczuciem winy,za pomocą poczucia krzywdy nieważne że urojonej do usprawiedliwienia romansu wystarczy byle co.Nieprawdą też jest że zdradzają tylko osoby zaburzone,chore psychicznie ,różnej maści nałogowcy ,wychowane w patologicznym środowisku,dysfunkcyjnych rodzinach,nie ma takiego przełożenia w rzeczywistości ,a zwalanie na swoją trudną przeszłość też jest usprawiedliwianiem się w podjętych wyborach związanych ze zdradzaniem i niewiernością .
Teraz istotne jest działanie Franco dla siebie i córki,tak żeby nie stracił z córką kontaktu,nie dał się wykorzystać i nie uległ żadnemu szantażowi który potencjalnie jest możliwy,a nie tłumaczenie czy potępianie jego żony.Na doszukiwanie się win ,odpowiedzialności każdej strony jest za późno już.Takie moje zdanie na analizy przyjdzie czas i na wyciąganie wniosków,refleksje.
Franco. tutaj masz opisany mechanizm gdzie wszystko w domu bylo ok a zdrada byla wynikiem wplywu srodowiska na osoba zdradzajaca https://www.netkobiety.pl/t96256.html
165 2020-11-22 08:42:55 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-22 09:56:40)
Fernando Krapp..
taki dowcip mi się przypomniał: przychodzi facet do fryzjera- teraz to do barbera i tam stoi jakaś skomplikowana maszyna z ostrzami.
-co to jest? pyta fryzjera
-maszyna do automatycznego golenia
- ale Panie! każdy ma inny kształt twarzy
- No ale to tylko przy pierwszym goleniu, tylko przy pierwszym goleniu ..;)
166 2020-11-22 11:57:33 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-11-22 12:04:49)
Nie zgadzam się z tym. Ile tu jest historii gdzie na samym początku zdradzacz na pytanie dlaczego mówi – nie wiem, a dopiero potem pojawiają się różne tłumaczenia.Ilu tu osób pisze mieliśmy dobre związki.
A ja się nie zgadzam z tymi ponoć dobrymi związkami ;-)
No może dla zdradzonych były dobre, ale dla drugiej osoby najwyraźniej nie, a związek to dwoje.
Moim zdaniem nieco naiwnym jest oczekiwanie, że osoba, która zdradza, ma w głowie zbudowaną całą konstrukcję logiczną co, jak i dlaczego, więc na pytanie zdradzonego o powody odpowie płynnie.
Zdradzam żeby partner był szczęśliwy? Ugrania dla kogo?
Nie, żeby zdradzony partner był szczęśliwy, ale ten, kto zdradza. Zdrada to czasami próba „załatania” dziur we własnym związku, czyli taka próba wytrwania w stałym związku przy jednoczesnym uzupełnieniu jego braków poza związkiem. Słowem: grają na siebie, nie na związek i oczywiście nie na stałego partnera.
Czytasz co piszesz? Jeśli partner pracuje za granicą masz prawo zdradzać? Zdrada jest kompromisem? Czyli on tam tez mógł w ramach kompromisu zdradzać?Jak dla mnie usprawiedliwiasz zdradę.
Czytam, dlatego wiem, że nigdzie nie napisałam, że jak partner pracuje za granicą, to daje to prawo do zdrady, komukolwiek :-/
Ludzie chodzą na kompromisy z samym sobą, żeby wytrwać w związkach, bo wspólne dzieci, bo wspólny dom, bo związek to sieć powiązań organizacyjnych i społecznych.
Jak dla mnie to Ty koniecznie chcesz kogoś spalić na stosie, bez najmniejszej próby zrozumienia :-P
Jego żona też potrafi przełknąć własną zdradę, przełyka od lat. Jego praca była ich wspólną decyzją a nie tylko jego. Być może jej decyzja była podyktowana jej chęcią zdrady(może już w tedy zdradzała).
Przeczytaj cały wątek.
On przełknął jej pierwszą zdradę, teraz się krztusi.
Już na wstępie zaznaczyłam, że nie czytałam całego wątku :-/
Podjęli wspólną decyzję i co? Nie można było jej zmienić? Nie można było emigrować całą rodziną? Tak ma wyglądać związek, że latami jedno tu, drugie tam? Moim zdaniem ludzie nieprzypadkowo wchodzą w takie układy. Tutaj tylko się to potwierdza.
A jak autor podjął taką decyzję, to teraz ponosi jej konsekwencje.
Jak dla mnie to ani on, ani tym bardziej jego partnerka nie wyciągnęli wniosków i nie wprowadzili koniecznych zmian w swoim związku, żeby cokolwiek się zmieniło, co zaskutkowało powtórką.
167 2020-11-22 12:07:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-22 12:11:30)
Tworzy się tu wrażenie że sytuacja autora jest taka sama jak niejednego Pana co wiele zrobił by związek pozbierać
Gdyby Franco był moim bratem i po takiej akcji pojechał dalej 6 rok zarabiać na remont to bym się popukala w głowę.
Być może żonie też nie zależało Ale o niej wiemy z drugiej ręki.
A autor mówi za siebie. I dla mnie jak coś wygląda jak koń i zachowuje się tak jest koniem a nie czym innym.
No nie, nie zgadzam się z próbą zrzucania win za zdradę na osobę zdradzoną. Nie, nie zawsze wina leży po środku. Kiedy zdradzał mnie mój ówczesny prawie-narzeczony, stawałam na głowie, żeby zadbać o ten związek - to po prostu on był niepoprawnym podrywaczem. Kiedy mama zdradzała tatę, to też nie można było mu niczego zarzucić - to po prostu mama była kochliwa. Zdrada, co do zasady, to wina zdrajcy. Nie zrzucam winy na Franco, szczególnie po rozmowie z żoną i jej obietnicy zerwania z kochankiem nie ma już usprawiedliwienia dla faktu, że ona dalej się z nim spotyka.
Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną. Franco, zyskasz większy szacunek jej i dziecka rozwodząc się przyjaźnie, pozwalając by była szczęśliwa z innym i nie krzywdząc jej. A i sam w tej sposób sobie pomożesz, rozwód bez prania brudów jest zwyczajnie krótszy i tańszy (wydasz mniej na adwokatów, detektywów, dojazdy do sądu itd.).
169 2020-11-22 13:20:21 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-22 13:26:40)
Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną. Franco, zyskasz większy szacunek jej i dziecka rozwodząc się przyjaźnie, pozwalając by była szczęśliwa z innym i nie krzywdząc jej. A i sam w tej sposób sobie pomożesz, rozwód bez prania brudów jest zwyczajnie krótszy i tańszy (wydasz mniej na adwokatów, detektywów, dojazdy do sądu itd.).
Nie wiadomo czy uległość Autora wpłynie, aż tak na nią że poczuje się szczęśliwą.Teraz czuje się być może w swoim układzie szczęśliwą, mając rodzinę i kochanka ,zmiana w tym układzie może być radykalna i okazać się katastrofą ,czymś czego przez dłuższy czas się kobieta podświadomie i świadomie bardzo bała i czego za chiny nie chciała włożyła przecież wiele "wysiłku" w swój "kompromis" i jego utrzymanie, a całe to "poświęcenie" może okazać się nadaremną porażką. "Poświęcenie" dla męża córki,rodziny i kochanka.Widmo klęski i pozostawienia na lodzie właściwie z niczym, albo inaczej z poczuciem pustki i wy****nia.To niekoniecznie życzenia zdradzonych takie myślenie, taka przyszłość to jedna z wersji zdarzeń,która miewa miejsce w życiu.
Tego że żona Autora zareaguje przyjaźnie,spokojnie na wieść o rozwodzie to akurat nie można być pewnym.
Chyba że zwiąże się bardzo szczęśliwie z kolegą i kolega odejdzie od żony ,co też nie musi wpłynąć pozytywnie na jej ugodowość,łagodność, a jak pokazuje życie może być całkiem odwrotnie z jej strony - agresja,podłość,niechęć ,utrudnianie kontaktów z córką itp
To ostatnie wcale nie jest charakterystyczne i zarezerwowane wyłącznie tylko dla porzuconych zrozpaczonych niektórych ,żon przez zakochanego męża, odchodzącego do kochanki.Z tym zyskaniem szacunku Autora to może być słabo ,jeżeli żona Autora ma go już teraz za naiwniaka,łatwowiernego frajera i kogoś kto jej starał się wybaczyć uważa za słabeusza i durnia.Stracić może reputację,pracę ,kochanka ,rodzinę, dom, w rozwodowym zamieszaniu, ma o co wojować i potencjalnie wiele urazów nabyć ,nie ważne czy słusznych czy nie , do męża ,jak kochanek ją zostawi to i jemu się może oberwać. Taka pokrętna nienawistna logika w myśl zasady że nienawidzi się tego kogo się skrzywdziło - to się dzieje niestety dość często .Największym zagrożeniem może być i jej się wydawać potencjalna utrata dwóch ciastek,całego cyrku z romansem oraz utrata wygodnego subiektywnego poczucia "nieszczęścia" w małżeństwie ,dziwna jest utrata poczucia braków potrzebnych do szczęścia z kochankiem. A jednak wszystko możliwe.Traci też niby "normalność",komfort,stabilność układu i to pozorne małżeńskie "szczęście". Wiele iluzji do stracenia i emocji z nimi związanych.
Jak będzie nie wiadomo może się dowiemy a może nie.
170 2020-11-22 13:23:54 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-22 13:30:54)
jakich WiN? dostrzeżenie jego znaczącego udziału to jest zrzucenie na niego winy?
A gdzie Ty widzisz te starania jego po zdradzie? moze były ale nie opisał- bo z opisu wynika że w tym związku NIC się nie zmieniło.
fajnie się oderwać od swoich doświadczeń trochę, bo nie zawsze są przenoszalne.
Pasławek..zauważyłeś jak dużo piszesz o żonie autora, a On o niej właściwie nic nie napisał- ani słowa oo jej motywach zdrady czy cokolwiek mu zarzucała- nic oprócz tego że były płacze i że tęskni za nim, więc tak naprawdę nic nie wiemy
pomyśl dlaczego..
171 2020-11-22 13:23:58 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-22 13:24:56)
dubel
172 2020-11-22 13:38:55 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-22 14:22:01)
jakich WiN? dostrzeżenie jego znaczącego udziału to jest zrzucenie na niego winy?
A gdzie Ty widzisz te starania jego po zdradzie? moze były ale nie opisał- bo z opisu wynika że w tym związku NIC się nie zmieniło.
fajnie się oderwać od swoich doświadczeń trochę, bo nie zawsze są przenoszalne.Pasławek..zauważyłeś jak dużo piszesz o żonie autora, a On o niej właściwie nic nie napisał- ani słowa oo jej motywach zdrady czy cokolwiek mu zarzucała- nic oprócz tego że były płacze i że tęskni za nim, więc tak naprawdę nic nie wiemy
pomyśl dlaczego..
Na dobrą sprawę to konkretnie nie piszę o konkretnej żonie ,różne wersje bardzo podobnych historii i różne osoby mi się po prostu kojarzą i przypominają w podobnych sytuacjach,okolicznościach ,dlatego też używam często zwrotów "prawdopodobnie","być może" co jest domniemywaniem, przypuszczeniem i w sumie teoretyzowaniem,ale na podstawie tego co w życiu może mieć i miło kiedyś miejsce.No i na podstawie tego co napisał Franco.Jedyny zarzut w jego stronę o którym napisał to że bywa gruboskórny,ale nie jesteśmy pierwszy dzień na forum.
Może oczywiście też być że dziewczyna będzie płakać i tęsknić ,żałować tego całego romansu- jak napisałem wszystko możliwe.
Franco może słabo znać swoją żonę to też możliwe.Trzeba go ciągnąć za język - oporny jest.
173 2020-11-22 13:49:36 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-11-22 13:55:16)
No nie, nie zgadzam się z próbą zrzucania win za zdradę na osobę zdradzoną. Nie, nie zawsze wina leży po środku. Kiedy zdradzał mnie mój ówczesny prawie-narzeczony, stawałam na głowie, żeby zadbać o ten związek - to po prostu on był niepoprawnym podrywaczem. Kiedy mama zdradzała tatę, to też nie można było mu niczego zarzucić - to po prostu mama była kochliwa. Zdrada, co do zasady, to wina zdrajcy. Nie zrzucam winy na Franco, szczególnie po rozmowie z żoną i jej obietnicy zerwania z kochankiem nie ma już usprawiedliwienia dla faktu, że ona dalej się z nim spotyka.
Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną. Franco, zyskasz większy szacunek jej i dziecka rozwodząc się przyjaźnie, pozwalając by była szczęśliwa z innym i nie krzywdząc jej. A i sam w tej sposób sobie pomożesz, rozwód bez prania brudów jest zwyczajnie krótszy i tańszy (wydasz mniej na adwokatów, detektywów, dojazdy do sądu itd.).
Zgadzam się w 100% - takie rozwody mogą się ciągnąć latami i tutaj nie przesadzam!!! Jeszcze mamy sytuacje gdzie covid sieje spustoszenie w Sądach - sprawy są odraczane i to się właśnie teraz dzieje !!! Wraca cała trauma, dochodzą niepotrzebne emocje, nerwy - wyciąganie brudów, nieczyste gry itd. Po co to komu, nie szkoda życia na wojne w Sądzie ???
Franco z tego co czytam ten wątek jesteś ku rozwodowi, coś Ci opowiem o mojej jż jak dałem jej drugą szansę - powoli wszystko zaczęło wracać do normy, oczywiście to było złudzenie !!! Starałem się walczyć ze swoimi podejrzeniami, musiałem stoczyć bój ze sobą - na siłę starałem się jej zaufać, zero sprawdzania telefonu, pełna swoboda żeby nie czuła, że jest osaczona itd. Wierzyłem, że idziemy ku lepszemu - wróciły komplementy, przytulanie, dostawała kwiaty, prezenty itd. Zacząłem sobie tłumaczyć, przecież to moja żona - zasługuje na to wszystko !!! Umówiliśmy się, że walczymy o siebie, chciałem dać z siebie wszystko żeby to ratować !!!
Jak przez pewien okres było pięknie )) wrócił sex - nawet masa sexu, widziałem, że to działa !!! Oczywiście ta sielanka nie trwała zbyt długo. Zobaczyłem jak moja jż znowu zaczyna odpływać, częstsze przesiadywanie na telefonie, zmiana zachowania itp.
Teraz wiesz co czuje, jak się dałem jej wyje....
Przez ten okres tylko myślałem i zamartwiałem się czy ona znowu coś kombinuje. Walczyłem, że sobą, moje podejrzenia były coraz większe ale stwierdziłem, że to urojenia i tłumiłem moje emocje... Intuicja, która nigdy dotąd mnie nie zawodziła - równiez uważałem, że to nieprawda. Wiesz jaki to był okres, naprawdę ch... emocji !!!!
Czy chcesz właśnie żeby Twoje życie tak wyglądało, miesiącami, latami - masz się zastanawiać czy Twoja jż nie wróciła do dawnych praktyk!!!!
Dałeś szansę, jak dla mnie "teraz" o jedną za dużo...
67Eve napisał/a:Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną.
Zgadzam się w 100% - takie rozwody mogą się ciągnąć latami i tutaj nie przesadzam!!!
Też uważam, że Franco powinien wziąć szybki rozwód, tylko aby sformalizować, że żyją osobno. Potem mogą dalej żyć tak jak teraz, albo rozstać się łagodnie z biegiem czasu. Byle rozwód na papierze był.
Polecam lekturę: "byłem rogaczem blogspot Quintusiowa".
Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną. Franco, zyskasz większy szacunek jej i dziecka rozwodząc się przyjaźnie, pozwalając by była szczęśliwa z innym i nie krzywdząc jej. A i sam w tej sposób sobie pomożesz, rozwód bez prania brudów jest zwyczajnie krótszy i tańszy (wydasz mniej na adwokatów, detektywów, dojazdy do sądu itd.).
Franco- lepiej nie.
Zyskasz szacuenk? A gdy zdradzała, miała go do Ciebie? No właśnie. Jeśli ty nie masz nic "za uszami" to walcz o swoje. Właśnie wtedy zyskasz szacunek.
Ekonomiczne względy są oczywiście istotne. Ale przecież ze względu na lepszy dla rodziny byt wyjechałeś za granicę i co z tego masz? No właśnie
Robi tu się jakieś pranie mózgu, że to i tamto... Jeśli ona zdradziła, a Ty nie, to sytuacja jest prosta. A że ona zdradza dalej, to nad czym my się tu rozwodzimy.
Przyszedł czas żeby myśleć o sobie.
Pozdrawiam byku, będzie Ci jeszcze dobrze, ale wytrzymaj!
Tym razem to z maku się zgodzę bardziej ,do zdradzania ,niewierności moim zdaniem " "wystarczy"nawet niewielki błąd i ludzka niedoskonałość i to że związki ludzi nie są idealne(...)
Właśnie pasławku odnoszę wrażenie, czytając wiele wątków tutaj, że czasami naprawdę niewiele trzeba, by zdradzić a zbyt często zdrada jest pierwszą i ostatnią decyzją podjętą przez niezadowoloną ze związku osobę. No i niestety też się zdarza, kiedy ktoś stwierdza, że "super byłoby spróbować z innym/inną".
Nurtuje mnie jedna kwestia, która by tutaj chyba rozwiała wątpliwości, co do tego, jak Autor traktuje żonę i jak ona podchodzi do ich związku: czy sam Autor próbował rozwiązać na dłużej problem rozłąki a przede wszystkim czy żona WYRAŹNIE nie zakomunikowała mu, że nie da rady tak dłużej żyć na odległość...
No nie, nie zgadzam się z próbą zrzucania win za zdradę na osobę zdradzoną. Nie, nie zawsze wina leży po środku. Kiedy zdradzał mnie mój ówczesny prawie-narzeczony, stawałam na głowie, żeby zadbać o ten związek - to po prostu on był niepoprawnym podrywaczem. Kiedy mama zdradzała tatę, to też nie można było mu niczego zarzucić - to po prostu mama była kochliwa. Zdrada, co do zasady, to wina zdrajcy. Nie zrzucam winy na Franco, szczególnie po rozmowie z żoną i jej obietnicy zerwania z kochankiem nie ma już usprawiedliwienia dla faktu, że ona dalej się z nim spotyka.
Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną. Franco, zyskasz większy szacunek jej i dziecka rozwodząc się przyjaźnie, pozwalając by była szczęśliwa z innym i nie krzywdząc jej. A i sam w tej sposób sobie pomożesz, rozwód bez prania brudów jest zwyczajnie krótszy i tańszy (wydasz mniej na adwokatów, detektywów, dojazdy do sądu itd.).
Również reflektował bym na rozwód bez orzekania o winie. Boję się jednak ze obecnie w dobie covid, zwłaszcza że praca mojej żony powiedzmy jest niestabilna. I w sytuacji gbyby był rozwód bez orzekania i w przypadku utraty pracy może żądać alimentów na siebie.
Njezroumcie mnie źle. Oczywiście wiem że będą alimenty. Ale na córkę. Nie mam zamiaru dłużej sponsorować moją obecna/była żonę.
Pozdrawiam
67Eve napisał/a:No nie, nie zgadzam się z próbą zrzucania win za zdradę na osobę zdradzoną. Nie, nie zawsze wina leży po środku. Kiedy zdradzał mnie mój ówczesny prawie-narzeczony, stawałam na głowie, żeby zadbać o ten związek - to po prostu on był niepoprawnym podrywaczem. Kiedy mama zdradzała tatę, to też nie można było mu niczego zarzucić - to po prostu mama była kochliwa. Zdrada, co do zasady, to wina zdrajcy. Nie zrzucam winy na Franco, szczególnie po rozmowie z żoną i jej obietnicy zerwania z kochankiem nie ma już usprawiedliwienia dla faktu, że ona dalej się z nim spotyka.
Mimo wszystko jednak namawiam na rozwód bez orzekania o winie, niewyciąganie brudów i niewojowanie z żoną. Franco, zyskasz większy szacunek jej i dziecka rozwodząc się przyjaźnie, pozwalając by była szczęśliwa z innym i nie krzywdząc jej. A i sam w tej sposób sobie pomożesz, rozwód bez prania brudów jest zwyczajnie krótszy i tańszy (wydasz mniej na adwokatów, detektywów, dojazdy do sądu itd.).
Zgadzam się w 100% - takie rozwody mogą się ciągnąć latami i tutaj nie przesadzam!!! Jeszcze mamy sytuacje gdzie covid sieje spustoszenie w Sądach - sprawy są odraczane i to się właśnie teraz dzieje !!! Wraca cała trauma, dochodzą niepotrzebne emocje, nerwy - wyciąganie brudów, nieczyste gry itd. Po co to komu, nie szkoda życia na wojne w Sądzie ???
Franco z tego co czytam ten wątek jesteś ku rozwodowi, coś Ci opowiem o mojej jż jak dałem jej drugą szansę - powoli wszystko zaczęło wracać do normy, oczywiście to było złudzenie !!! Starałem się walczyć ze swoimi podejrzeniami, musiałem stoczyć bój ze sobą - na siłę starałem się jej zaufać, zero sprawdzania telefonu, pełna swoboda żeby nie czuła, że jest osaczona itd. Wierzyłem, że idziemy ku lepszemu - wróciły komplementy, przytulanie, dostawała kwiaty, prezenty itd. Zacząłem sobie tłumaczyć, przecież to moja żona - zasługuje na to wszystko !!! Umówiliśmy się, że walczymy o siebie, chciałem dać z siebie wszystko żeby to ratować !!!
Jak przez pewien okres było pięknie)) wrócił sex - nawet masa sexu, widziałem, że to działa !!! Oczywiście ta sielanka nie trwała zbyt długo. Zobaczyłem jak moja jż znowu zaczyna odpływać, częstsze przesiadywanie na telefonie, zmiana zachowania itp.
Teraz wiesz co czuje, jak się dałem jej wyje....
Przez ten okres tylko myślałem i zamartwiałem się czy ona znowu coś kombinuje. Walczyłem, że sobą, moje podejrzenia były coraz większe ale stwierdziłem, że to urojenia i tłumiłem moje emocje... Intuicja, która nigdy dotąd mnie nie zawodziła - równiez uważałem, że to nieprawda. Wiesz jaki to był okres, naprawdę ch... emocji !!!!
Czy chcesz właśnie żeby Twoje życie tak wyglądało, miesiącami, latami - masz się zastanawiać czy Twoja jż nie wróciła do dawnych praktyk!!!!
Dałeś szansę, jak dla mnie "teraz" o jedną za dużo...
I jak to się u ciebie skończyło??
U mnie już tak jest o 1,5 roku. Wiem doskonale o czym mówisz.
Ciekaw po prostu jestem czy u Ciebie jest ok. Czy jednak była powtórka z rozrywki.
Witam.
Więc tak. Czytam dużo opinii na mój temat i na temat mojej żony. Ostatnio sporo o tym że za dużo nie mówię czy pisze o sobie i o moim podejściu do żony.
Więc tak. Zeby była jasność sytuacji.
Zawsze kochałem moja żonę. Przynajmniej to informacji o drugiej zdradzie. Czy wybaczyłem? Tak.
Co z tym zrobiłem.. Zaufałem naiwny ponwnie jak idiota.
Fakt. Nie zmieniłem pracy. Zapewniła mnie ze to nie praca jest problemem. Ja uwierzyłem.. Co do teraz. Mówicie rozmawiać.
Jak kurwa rozmawiać z kobietą która robi mnie na boki. Która w piątek przed moim przyjazdem do pl była załamana ze teraz muszą zrobić przerwę na te 2 tyg. Bo mąż zjeżdża.
Po czym w sobotę sama pakuję mi się na kutasa. Która w niedzielę pokazuje mi od rana co to by chciała (w sensie ubrania) która mówi mi że jak przyjadę na święta (w sensie na dłuższy okres) to planuje wyjazd na narty albo gdzieś. Bo tak dawno nie byliśmy że sobą sami.
No to się pytam jak kurwa to naprawiać??
Im dłużej obserwuję tym bardziej jestem przekonany że jest na tyle naiwna że chyba naprawdę wierzy ze można mieć męża i kochanka w tym samy czasie.
Franco po Twoim ostatnim wpisie jestem niemal pewny, że Twoja jż jest z Toba dla kasy i wygody !!! Sorry za te słowa, ale z tego co piszesz tak to właśnie wygląda... kupić jej ciuchy, żeby mogła się w nich pokazywać boczniakowi itd. Nie będę Cię dołował - co do rozwodu bardzo ale to bardzo ch... sprawa, jeżeli będzie bez orzekania o winie - jż może walczyć o alimenty od Ciebie niestety !!!
A u mnie oczywiście , że była powtórka z rozrywki - rozwód w toku, czekam na rozprawę i KONIEC tej historii !!!
3maj się Stary !!! Ochłonij, pogadaj z mecenasem i podejmij walkę !!! (Najlepiej szybki rozwód, ale w takich okolicznościach nie wiem czy to dobry pomysł)
A gdyby traktowała Cię z buta i poszła spać do innego pokoju to byłaby lepszą żoną?
Za chwilę może tak właśnie być .
Za chwilę może tak właśnie być .
Wystarczy, że jej powie - chce rozwodu!
Artiii już wiesz kim dla niej jesteś, po co jej jesteś (spełniać zachcianki). Z drugiej strony zastanawiam się nad jej sferą uczuciową ??? jak może sypiać z kochankiem i bez problemu z tobą, nie ma zahamowań ? przecież go zdradza z tobą, chyba że mają układ tylko seks bo ma zapotrzebowanie duże. Nie zauważyła u ciebie zmian co do niej ? tak jest zakręcona że nie orientuje się że coś wiesz ? to trochę dziwne. Co do jej podejścia pewnie ułożyła sobie że ty dostarczasz dobra i dostajesz od czasu do czasu namiastkę domu i miłości a on realizuje ją w pozostałym czasie gdy ciebie nie ma. Ma to już dawno poukładane i myśli że będzie tak do momentu w którym przestaniesz pracować za granicą (do wyrobienia sobie tam emerytury może). Też takie historie czytałem na forach , mąż jak marynarz wymieniali się u pańci z kochankiem i gdyby nie wcześniejszy zjazd to by się to długo jeszcze ciągło.
185 2020-11-22 23:16:19 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-22 23:17:01)
paslawek napisał/a:Za chwilę może tak właśnie być .
Wystarczy, że jej powie - chce rozwodu!
to będzie faktycznie odkrycie prawdy i o jej charakterze i podejsciu do związku- bo albo mąż stanie się jej największym wrogiem, albo zwyczajnie będzie płakać nad straconym małżeństwem bo niewykluczone że chciała ich obu mieć.
186 2020-11-22 23:22:39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-23 00:41:17)
To jest dla mnie raczej oczywiste że chciałaby ich obu.Tylko to co żona wypisuje do kochanka o mężu jest bardzo słabe marnie świadczyć może,ale kochankowie różne głupoty do siebie wypisują i się tym nakręcają z innej strony .Nie wiadomo w co wierzyć .Problem w tym też że mąż nie chce mieć zastępcy i tego raczej nie przeskoczy się ,bo ma prawo nie godzić się na taki układ ,chyba że pójdzie w stronę tego że to żona ma być szczęśliwa i jego to uszczęśliwi ,ale to bardzo trudne do przepracowania zmiana głębokich przekonań,akceptacja ,pogodzenie się.
A płaczu to bym tak nie idealizował że taki szczerszy od traktowania z buta, to też bywa formą szantażu - niezależnie od płci w takich sytuacjach.
Alimenty na siebie jeśli byłoby z jej winy?? Przecież to na odwrot
Artiii już wiesz kim dla niej jesteś, po co jej jesteś (spełniać zachcianki). Z drugiej strony zastanawiam się nad jej sferą uczuciową ??? jak może sypiać z kochankiem i bez problemu z tobą, nie ma zahamowań ? przecież go zdradza z tobą, chyba że mają układ tylko seks bo ma zapotrzebowanie duże. Nie zauważyła u ciebie zmian co do niej ? tak jest zakręcona że nie orientuje się że coś wiesz ? to trochę dziwne. Co do jej podejścia pewnie ułożyła sobie że ty dostarczasz dobra i dostajesz od czasu do czasu namiastkę domu i miłości a on realizuje ją w pozostałym czasie gdy ciebie nie ma. Ma to już dawno poukładane i myśli że będzie tak do momentu w którym przestaniesz pracować za granicą (do wyrobienia sobie tam emerytury może). Też takie historie czytałem na forach , mąż jak marynarz wymieniali się u pańci z kochankiem i gdyby nie wcześniejszy zjazd to by się to długo jeszcze ciągło.
Narazie się nie zorientowała że ja wiem. Myślę że może być jak ty napisałes. Ze dla niej to normalne. Co gorsze ona nie widzi w tym nic złego. I wyrzutów sumienia również nie widzę. Ze tez człowiek może być tak zakłamany. Ja pierd*le. Najlepsze w tym wszystkim ze jak gadam na temat seksu z nią jak jestem poza pl. To twierdzi że ona nie ma czasu na takie rzeczy i Wogole. Ze np. Masturbacja nie wypada matce. Masturbacja nie ale robienie męża na boki już tak. Żenada. Czy ma aż takie duże potrzeby seksualne?? Nie wydaje mi się. W ich przypadku to również rozmowa i codzienny kontakt.
189 2020-11-23 02:20:39 Ostatnio edytowany przez maku2 (2020-11-23 11:41:16)
Bzyknąłeś ją? Z tą wiedzą jaką masz?
Byłeś już u adwokata?
190 2020-11-23 15:01:25 Ostatnio edytowany przez zacietrzewiony (2020-11-23 15:09:04)
normalnyjestem napisał/a:Artiii już wiesz kim dla niej jesteś, po co jej jesteś (spełniać zachcianki). Z drugiej strony zastanawiam się nad jej sferą uczuciową ??? jak może sypiać z kochankiem i bez problemu z tobą, nie ma zahamowań ? przecież go zdradza z tobą, chyba że mają układ tylko seks bo ma zapotrzebowanie duże. Nie zauważyła u ciebie zmian co do niej ? tak jest zakręcona że nie orientuje się że coś wiesz ? to trochę dziwne. Co do jej podejścia pewnie ułożyła sobie że ty dostarczasz dobra i dostajesz od czasu do czasu namiastkę domu i miłości a on realizuje ją w pozostałym czasie gdy ciebie nie ma. Ma to już dawno poukładane i myśli że będzie tak do momentu w którym przestaniesz pracować za granicą (do wyrobienia sobie tam emerytury może). Też takie historie czytałem na forach , mąż jak marynarz wymieniali się u pańci z kochankiem i gdyby nie wcześniejszy zjazd to by się to długo jeszcze ciągło.
Narazie się nie zorientowała że ja wiem. Myślę że może być jak ty napisałes. Ze dla niej to normalne. Co gorsze ona nie widzi w tym nic złego. I wyrzutów sumienia również nie widzę. Ze tez człowiek może być tak zakłamany. Ja pierd*le. Najlepsze w tym wszystkim ze jak gadam na temat seksu z nią jak jestem poza pl. To twierdzi że ona nie ma czasu na takie rzeczy i Wogole. Ze np. Masturbacja nie wypada matce. Masturbacja nie ale robienie męża na boki już tak. Żenada. Czy ma aż takie duże potrzeby seksualne?? Nie wydaje mi się. W ich przypadku to również rozmowa i codzienny kontakt.
Nie daj sobie wmówić błędów, które notorycznie wytykają Ci niektóre użytkowniczki. Największym Twoim błędem było wybaczenie pierwszej zdrady, która powinna natychmiastowo zakończyć związek. Przypomnij sobie, że jesteś facetem i masz jaja, złóż pozew o rozwód z orzeczeniem o winie abyś nie musiał kiedyś płacić alimentów na byłą żonę. Z żoną kontakty jedynie w sprawie wychowania dziecka. Koniec bycia frajerem, weź się w garść. Znaj swoją wartość i przy następnej kobiecie nie popełnij podobnych błędów. Jeśli będziesz się szanował to i będziesz szanowany przez innych. Prawie bym zapomniał. Jeśli z żoną nie macie intercyzy to przed rozwodem wypłać pieniądze z konta i daj na przechowanie np. rodzicom czy komuś innemu zaufanemu. Głupio by było dzielić się z obrzydliwa eks małżonką swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi. Nie utrzymuj kontaktów seksualnych ani innych bliskich relacji abyś mógł wykazać rozpadek pożycia z winy małżonki.
a ja kie to błędy popełnił autor? i jak to powinno wyglądać przy następnej kobiecie?
Franco jeszcze się nie rozwiódł ,a Ty już go swatasz - stwarzając mi konkurencję w swataniu oczywiście
Franco jeszcze się nie rozwiódł ,a Ty już go swatasz - stwarzając mi konkurencję w swataniu oczywiście
nie swatam go- bo jego to nawet ja bym zdradziła- bo go po prostu nie było.
Porady dotyczące jego dumy męskiej przydadzą mu się w życiu na tyle na ile zużyty papier toaletowy
paslawek napisał/a:Franco jeszcze się nie rozwiódł ,a Ty już go swatasz - stwarzając mi konkurencję w swataniu oczywiście
nie swatam go- bo jego to nawet ja bym zdradziła- bo go po prostu nie było.
Porady dotyczące jego dumy męskiej przydadzą mu się w życiu na tyle na ile zużyty papier toaletowy
Ciekawa logika - jak faceta nie ma można go zdradzać.
195 2020-11-23 17:53:27 Ostatnio edytowany przez prego (2020-11-23 17:58:18)
Ciekawa logika - jak faceta nie ma można go zdradzać.
Tu akuratnie chodzi o wmówienie winy Autorowi.
Ale sama w sobie myśl, też nieprawdziwa. Myślę, że żona Autora już wcześniej zafascynowała się tym kolegą, pewnie imponował jej doświadczeniem, radzeniem sobie w pracy, otwartością, mógł jej tam pomagać. A to, że Autora w domu było mało, no tylko przyśpieszyło, co się miało stać.