Witam,
Postaram się w miarę szybko opisać moją sytuacje.
A mianowicie obecnie mam 33 lata, moja żona 32. Jesteśmy 4 lata po ślubie - w sumie razem jakieś 8. Mamy 4 letnią wspaniałą córkę.
Pracuje w systemie rotacyjnym za granicą (4 tyg. za granicą - 2 tyg. w PL - na urlopie).
Jakieś 1,5 roku temu zacząłem podejrzewać żonę o zdradę, wiadomo trochę już się osobę zna i cos mi się nie zgadzało.
Wynajęty prywatny detektyw , kwestia miesiąca i miałem dowody. Zdradzała mnie z sporo starszym kolega z pracy.
Powiedziałem że wiem. Oczywiście płacz, przeprosiny obietnice ze nigdy więcej , że chwilowa pomyłka i że liczę się tylko ja.
Dla dobra rodziny i córki, postanowiłem się nie rozwodzić. Postanowiliśmy razem spróbować jeszcze raz. Po 2 miesiącach nazwijmy to stagnacji jakoś zaczęło się układać. Jescze miesiąc temu sam zacząłem mówić o drugim dziecku.
Niestety, ostatnimi czasy żona znowu zaczęła się dziwnie zachowywać. Powtórka z rozgrywki, odkryłem że Ona dalej mnie zdradza. Nie wiem od kiedy, ale wiem że tak i że z tym samym facetem. Lepiej się ukrywają i są ostrożniejsi jednak wiem że dalej maja romans (obecnie seks tylko w miejscu pracy, nic poza pracą, zdrada idealna)
Ona nie wie że ja wiem.
Za bardzo sam nie wiem co zrobić z tym fantem, rozwodzić się i próbować żyć od nowa?? szkoda mi jednak córki, dla mnie jest najważniejsza.
Jakie jest wasza opina.??
2 2020-11-16 21:38:11 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-11-16 21:38:27)
Ja pie...Znowu i jeszcze oczywiście jakiś starszy fagas..
No cóż, jakby nie było dziecka, które jest tutaj tylko nieszczęsną ofiarą, to chyba sytuacja byłaby jasna..
Bo wybaczyć można raz, ale drugi to już wiara w cuda...Zbieraj dowody, złóż pozew i walcz o dziecko.
3 2020-11-16 21:39:16 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-16 22:43:58)
Cześć Franco.
Czyli masz recydywę ,albo wcale nie zakończony romans >Przeczytaj te dwa wątki z ostatnich tygodni.
Jak chcesz żyć na odległość w niby pół otwartym związku jeszcze dodatkowo ze starszym kolegą z pracy w takim tercecie, to ok nie rozwódź się.Jak komu pasuje .Ty 2 tygodnie tamten 4 ,żona szczęśliwa Ty kasa,a on seks i "przyjaźń",co dla Ciebie ,a Ty masz kochać bezinteresownie i bezwarunkowo bez względy na umowę małżeńską w której mowa jest o wzajemności.
Po co żona ma zmieniać cokolwiek jak Ty pracujesz za granicą ,w pracy ma zastępstwo za Ciebie i pod Twoją nieobecność.
Nic się nie postarała a Ty zbyt miękko odpuściłeś ,pierwszy sygnał starania to jak by zmieniła pracę i ucięła kontakt z kochankiem,niema i nie będziesz miał na to gwarancji ani teraz ani w przyszłości ,po prostu tak jak piszesz zeszli głębiej do podziemia i romans kwitnie dalej. Ona nie jest w stanie udowodnić tego, że nie zdradza tzn swojej niewinności straciła wartość jej słowo też ,a Ty straciłeś zaufanie,wiarę.Żona nie jest wiarygodna i dalej pewnie kłamie udaje,zgrywa się .Idź do prawnika ,dobierz dowody i staraj się o wygodne kontakty dla Ciebie z córką ,takie zdradzanie to może nie być tylko niewierność seksualna, to wygląda na pełną zdradę fizyczną i emocjonalną przez 1,5 roku- skutek się liczy a nie słowa chodzi mi o jeszcze Twoją żonę.Jak Ty masz po tym wszystkim zmierzyć zważyć rozstrzygnąć jak głęboko jest niewierna ,skoro ona dalej oszukuje.Przerwane romanse są chyba najgorsze.Niwe spodziewaj się skruchy żalu bo romansu sie nie żałuje chyba że na pokaz i Twój użytek bo zależy Ci na tym i chcesz widzieć to i słuchać żeby ciebie mniej bolało.
Dla dobra rodziny i córki, postanowiłem się nie rozwodzić. [...]
Jakie jest wasza opina.??
Dalej dbaj o dobro rodziny i o córkę. Tylko kto zadba o Twoje dobro?
Wybaczyć? Ale co, skoro to trwa nadal z tego co napisałeś?
Masz do wyboru przeczekać aż żona się odkocha i żyć z nią dalej - ale nie masz żadnej gwarancji kiedy się odkocha i czy w ogóle się odkocha. Możesz stracić czas i nerwy czekając na to, a w najgorszym razie żona ostatecznie odejdzie do kochanka albo będzie ciągnęła to w nieskończoność.
Czy po wykryciu zdrady powiedziałeś jej stanowczo, że albo Ty, albo kochanek? Że albo koniec z kochankiem, albo koniec z Wami? Jeśli powiedziałeś tak, postawiłeś sprawę na ostrzu noża, a żona mimo tego ma nadal romans (skąd w ogóle wiesz, że ma romans nadal i że uprawiają seks w pracy? Nadal korzystasz z detektywa?), to nie trać czasu. Nie warto.
Za bardzo sam nie wiem co zrobić z tym fantem, rozwodzić się i próbować żyć od nowa?? szkoda mi jednak córki, dla mnie jest najważniejsza.
Jakie jest wasza opina.??
Będzie ciężko ale właśnie na córkę powinieneś się rozwieść.Dlaczego?
Twoja córka ma 4 lata z każdym dniem ona jest coraz bardziej świadoma. Naprawdę chcesz żeby wyrastała w domu gdzie ojciec i matka drą ze sobą koty?
Masz dopiero 33 lata wyobrażasz sobie życie bez seksu? Bo chyba nie masz zamiaru świadomie po kimś poprawiać?
Po pierwsze - nie wiadomo kogo on jeszcze puka poza Twoją żoną.
Po drugie - z uwagi na córkę musisz dbać o swoje zdrowie a Twoja żona to teraz duża zdrowotna niewiadoma.
Po trzecie - zanim córka dorośnie, pójdzie na swoje miną całe lata, jak wytłumaczysz żonie że nie chcesz się bzykać?
Od 1,5 roku jesteś zdradzany, dla mnie to pewnik, nad czym się zastanawiasz?
Witam,
Postaram się w miarę szybko opisać moją sytuacje.
A mianowicie obecnie mam 33 lata, moja żona 32. Jesteśmy 4 lata po ślubie - w sumie razem jakieś 8. Mamy 4 letnią wspaniałą córkę.
Pracuje w systemie rotacyjnym za granicą (4 tyg. za granicą - 2 tyg. w PL - na urlopie).
Jakieś 1,5 roku temu zacząłem podejrzewać żonę o zdradę, wiadomo trochę już się osobę zna i cos mi się nie zgadzało.
Wynajęty prywatny detektyw , kwestia esiąca i miałem dowody. Zdradzała mnie z sporo starszym kolega z pracy.
Powiedziałem że wiem. Oczywiście płacz, przeprosiny obietnice ze nigdy więcej , że chwilowa pomyłka i że liczę się tylko ja.
Dla dobra rodziny i córki, postanowiłem się nie rozwodzić. Postanowiliśmy razem spróbować jeszcze raz. Po 2 miesiącach nazwijmy to stagnacji jakoś zaczęło się układać. Jescze miesiąc temu sam zacząłem mówić o drugim dziecku.
Niestety, ostatnimi czasy żona znowu zaczęła się dziwnie zachowywać. Powtórka z rozgrywki, odkryłem że Ona dalej mnie zdradza. Nie wiem od kiedy, ale wiem że tak i że z tym samym facetem. Lepiej się ukrywają i są ostrożniejsi jednak wiem że dalej maja romans (obecnie seks tylko w miejscu pracy, nic poza pracą, zdrada idealna)
Ona nie wie że ja wiem.
Za bardzo sam nie wiem co zrobić z tym fantem, rozwodzić się i próbować żyć od nowa?? szkoda mi jednak córki, dla mnie jest najważniejsza.
Jakie jest wasza opina.??
Nawiązując do tytułu wątku napiszę, że wybaczyć jak najbardziej możesz, nie jest to jednak równoważne z decyzją, że wciąż będzie razem.
Na ten moment musisz odpowiedzieć sobie na pytanie czy to co do żony czujesz, to aby na pewno jest miłość oraz czy jesteś pewien, że dla dobra dziecka chcesz tkwić w związku, w którym partnerka całą sobą pokazuje, że Cię nie kocha. I kolejne: czy wyobrażasz sobie wspólne życie ze świadomością podwójnej już zdrady?
Jak widać, jej poprzednia skrucha obowiązywała tylko tymczasowo, jeśli w ogóle była szczera, co znaczy, że jej słowa nie mają żadnej wartości. Zdajesz sobie sprawę, że podejmując decyzję o daniu jeszcze jednej szansy NIC już nie będzie takie samo? Już przecież nie jest, ale teraz przemnóż to sobie nie razy dwa, a co najmniej dziesięć.
Pamiętajmy też, że nie wiesz jak ona się zachowa, kiedy wyjdzie na jaw, że wiesz, że popełniła recydywę.
9 2020-11-18 07:47:48 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-11-18 11:18:11)
Masz do wyboru przeczekać aż żona się odkocha i żyć z nią dalej - ale nie masz żadnej gwarancji kiedy się odkocha i czy w ogóle się odkocha. Możesz stracić czas i nerwy czekając na to, a w najgorszym razie żona ostatecznie odejdzie do kochanka albo będzie ciągnęła to w nieskończoność.
Czy po wykryciu zdrady powiedziałeś jej stanowczo, że albo Ty, albo kochanek? Że albo koniec z kochankiem, albo koniec z Wami? Jeśli powiedziałeś tak, postawiłeś sprawę na ostrzu noża, a żona mimo tego ma nadal romans (skąd w ogóle wiesz, że ma romans nadal i że uprawiają seks w pracy? Nadal korzystasz z detektywa?), to nie trać czasu. Nie warto.
Tak. Sytuacja była poważna. Były rozmowy że albo kochanek albo ja. Były plany zmiany pracy. Jednak rzeczywistosc to szybko skorygowała. Co do tego skąd wiem? . Znowu zaczęło mi coś,, smierdziec" z drugiej strony jakoś nigdy nie odzyskała 100 procent mojego zaufania. Mam dostęp do jej Facebooka. Chyba niefortunie o tym zapomniała. A tam dosadnie jest opisane co robią, kiedy i gdzie.
Witam.
Dziękuję wszystkim z słowa otuchy. Te mile i te mniej miłe. Wasze uwagi są bardzo cenne.
Tym bardziej że 99% z nich mówi że jednak powinnieniem się rozwieść.
Myślę że tak to się skończy. Człowiek jakoś głupio łudził się że jednak nie ze jeszcze raz. Ale z drugiej strony życie jest zbyt krótkie aby się tak męczyć. Nawet dla dobra córki.
Co do tego co czuje do niej?
Sam nie wiem jakiś miks obrzydzenia-obojetnosci - ostatnich resztek szacunku (wiem zabawnie brzmi. Ale jednak jest matka mojej córki) poza tym chyba nic.
Czy chciałbym dalej tak żyć. Napewno nie. Jak ona zareaguje. Tak samo jak poprzednio. Kłopot w tym że to przerabiałem. Pewnie będą próby zmiany jej pracy. I prośby o mój powrót do pl. (chociaż i to nie koniecznie. Nigdy nie mówiła mi abym rozważył nawet opcje powrotu do pl.) problem w tym że za bardzo już nie ma do czego wracać
Och, ile ja znam przypadków że mąż za granicą (nawet dość często wraca), a zona zdradza. Szczerze mówiąc, to jeśli ta sytuacja (mąż na wyjeździe) trwa od dawna to wręcz jest pewne, że żona zacznie zdradzać.
Uważam że nawet jeśli się dowie że wiesz i nawet jeśli spróbujecie znów, to nic nie wskórasz dopóki jesteś za granicą. Żeby coś zmienić, musielibyście podjąć radykalne kroki, w tym Twój powrót. To nie jest tak, że ją usprawiedliwiam, po prostu wiem jak wygląda życie. Mąż daleko, bez perspektywy że coś się zmieni, a kolega pisze i widują się wciąż w pracy.
A, i nie staraj się z nią teraz o dziecko. Bo jeszcze wpadnie z tamtym a powie że to Twoje.
Tak. Sytuacja była poważna. Były rozmowy że albo kochanek albo ja. Były plany zmiany pracy. Jednak rzeczywistosc to szybko skorygowała. Co do tego skąd wiem? . Znowu zaczęło mi coś,, smierdziec" z drugiej strony jakoś nigdy nie odzyskała 100 procent mojego zaufania. Mam dostęp do jej Facebooka. Chyba niefortunie o tym zapomniała. A tam dosadnie jest opisane co robią, kiedy i gdzie.
Ona nawet niespecjalnie zadbała o to, żebyś Ty nie wiedział, bo trochę trudno mi uwierzyć, że po pierwszej wpadce niczego się nie nauczyła. Wiem jak to brzmi, ale mam tu na myśli, że jej albo jest już wszystko jedno, albo - przepraszam, że to napiszę - jest wybitnie nierozgarnięta i/lub po prostu głupia.
Przykro mi, ale po tym co napisałeś utwierdzam się w przekonaniu, że Was już nie ma i to z obu stron. Pytanie, na które sam sobie musisz dać odpowiedź: czy dziecko to jest wystarczający powód, aby udało Wam się to jeszcze posklejać, czy aby na pewno tego chcesz i czy w ogóle warto?
...nigdy nie odzyskała 100 procent mojego zaufania
Bo po zdradzie zaufanie nigdy nie wraca do poprzedniego stanu czyli z przed zdrady - musiałbyś poddać się lobotomii.
Mam dostęp do jej Facebooka.Chyba niefortunie o tym zapomniała.A tam dosadnie jest opisane co robią, kiedy i gdzie.
Zabezpieczyłeś te informacje?
Czy zapomniała? być może. Zobacz historię jej wiadomości z gachem, jeśli oni utrzymywali na fb kontakt przez ostatnie 1,5 roku a Ty nie reagowałeś mogła dojść do wniosku że Ty jej nie sprawdzasz ,że to Ty zapomniałeś o dostępie do jej fb.
Tym bardziej że 99% z nich mówi że jednak powinienem się rozwieść.
To że ja się do nich zaliczam nie oznacza że masz żyć według moich opinii. Ja po 1,5 rocznej zdradzie musiałbym się rozwieść gdyż nie dałbym rady na spokojnie z nią żyć nawet z uwagi na dziecko. Ja.
Ale Ty masz się kierować własnym osądem co dalej. To Twoje życie nie moje.
Ty masz w nim decydować co jest dobre dla Ciebie.
Człowiek jakoś głupio łudził się że jednak nie ze jeszcze raz.
Co jeszcze raz? jeszcze jedna próba "naprawy" małżeństwa? mało Ci? Chcesz za każdym wyjazdem zastanawiać się co ona robi? a właściwie co robią?
Czy chciałbym dalej tak żyć. Napewno nie.
Uważam że tak po prostu nie dasz radę żyć i ta sytuacja w dłuższym czasie odbije się na Twoim zdrowiu.
Jak ona zareaguje. Tak samo jak poprzednio. Kłopot w tym że to przerabiałem.
W czym widzisz problem że ulegniesz?
Skoro wiesz jak ona zareaguje to powinno być Ci łatwiej na to się przygotować.
Pewnie będą próby zmiany jej pracy. I prośby o mój powrót do pl. (chociaż i to nie koniecznie. Nigdy nie mówiła mi abym rozważył nawet opcje powrotu do pl.) problem w tym że za bardzo już nie ma do czego wracać
Słowem stara śpiewka.
Nie znam waszej sytuacji mieszkaniowej - czyje mieszkanie itd. Ale o niczym jej nie informuj dopóki nie podjąłeś decyzji co dalej.
Jeśli podejmiesz decyzję o rozwodzie to i tak będziesz musiał wrócić do Polski żeby Tobie nie zarzuciła porzucenia rodziny - pamiętaj ona potrafi oszukiwać.
Zabezpiecz swój kapitał.
A jak wyglądało wasz życie przez te 1,5 roku?
Mówiła dlaczego zdradziła?
Tamten facet to singiel czy rodzina itp.?
Och, ile ja znam przypadków że mąż za granicą (nawet dość często wraca), a zona zdradza. Szczerze mówiąc, to jeśli ta sytuacja (mąż na wyjeździe) trwa od dawna to wręcz jest pewne, że żona zacznie zdradzać.
Uważam że nawet jeśli się dowie że wiesz i nawet jeśli spróbujecie znów, to nic nie wskórasz dopóki jesteś za granicą. Żeby coś zmienić, musielibyście podjąć radykalne kroki, w tym Twój powrót. To nie jest tak, że ją usprawiedliwiam, po prostu wiem jak wygląda życie. Mąż daleko, bez perspektywy że coś się zmieni, a kolega pisze i widują się wciąż w pracy.
A, i nie staraj się z nią teraz o dziecko. Bo jeszcze wpadnie z tamtym a powie że to Twoje.
Heeh. Dziecko to ostatnia rzecz jaką bym chciał. Mam namyśli że następne. Co do powrotu do kraju. Żałuję że za pierwszym razem tak to się nie skoczyli. Może dziś nie było by tej dyskusji. Niesty ty teraz możemy gdybać. Kłopot polega na tym czy jest sens wracać i próbować ratowac, skoro i tak już drugi raz zdradzila. Najgorsze jest to że nigdy nie dawała sygnału czy nie mówiła żebym wrócił bo to, bo tamto. Zawsze twierdziła że jest wszystko ok i że daje sobie radę itp. Niekiedy myślę że kasa i w miarę wysoki poziom życia był dla niej ważniejszy jak rodzina
Franco87 napisał/a:...nigdy nie odzyskała 100 procent mojego zaufania
Bo po zdradzie zaufanie nigdy nie wraca do poprzedniego stanu czyli z przed zdrady - musiałbyś poddać się lobotomii.
Franco87 napisał/a:Mam dostęp do jej Facebooka.Chyba niefortunie o tym zapomniała.A tam dosadnie jest opisane co robią, kiedy i gdzie.
Zabezpieczyłeś te informacje?
Czy zapomniała? być może. Zobacz historię jej wiadomości z gachem, jeśli oni utrzymywali na fb kontakt przez ostatnie 1,5 roku a Ty nie reagowałeś mogła dojść do wniosku że Ty jej nie sprawdzasz ,że to Ty zapomniałeś o dostępie do jej fb.Franco87 napisał/a:Tym bardziej że 99% z nich mówi że jednak powinienem się rozwieść.
To że ja się do nich zaliczam nie oznacza że masz żyć według moich opinii. Ja po 1,5 rocznej zdradzie musiałbym się rozwieść gdyż nie dałbym rady na spokojnie z nią żyć nawet z uwagi na dziecko. Ja.
Ale Ty masz się kierować własnym osądem co dalej. To Twoje życie nie moje.
Ty masz w nim decydować co jest dobre dla Ciebie.Franco87 napisał/a:Człowiek jakoś głupio łudził się że jednak nie ze jeszcze raz.
Co jeszcze raz? jeszcze jedna próba "naprawy" małżeństwa? mało Ci? Chcesz za każdym wyjazdem zastanawiać się co ona robi? a właściwie co robią?
Franco87 napisał/a:Czy chciałbym dalej tak żyć. Napewno nie.
Uważam że tak po prostu nie dasz radę żyć i ta sytuacja w dłuższym czasie odbije się na Twoim zdrowiu.
Franco87 napisał/a:Jak ona zareaguje. Tak samo jak poprzednio. Kłopot w tym że to przerabiałem.
W czym widzisz problem że ulegniesz?
Skoro wiesz jak ona zareaguje to powinno być Ci łatwiej na to się przygotować.Franco87 napisał/a:Pewnie będą próby zmiany jej pracy. I prośby o mój powrót do pl. (chociaż i to nie koniecznie. Nigdy nie mówiła mi abym rozważył nawet opcje powrotu do pl.) problem w tym że za bardzo już nie ma do czego wracać
Słowem stara śpiewka.
Nie znam waszej sytuacji mieszkaniowej - czyje mieszkanie itd. Ale o niczym jej nie informuj dopóki nie podjąłeś decyzji co dalej.
Jeśli podejmiesz decyzję o rozwodzie to i tak będziesz musiał wrócić do Polski żeby Tobie nie zarzuciła porzucenia rodziny - pamiętaj ona potrafi oszukiwać.
Zabezpiecz swój kapitał.
A jak wyglądało wasz życie przez te 1,5 roku?
Mówiła dlaczego zdradziła?
Tamten facet to singiel czy rodzina itp.?
Co do dowodów. To mam zabezpieczone i tamte z poprzedniej powiedzmy sytuacji i obecne. Są magazynowane. Co do tego jak się dowiedziałem.
Czysto przez przypadek. Raz przy mnie dostała jakąś wiadomość od niego. Od tamtego czasu zacząłem sprawdzać i tak. Utrzymują kontakt. Z tym co dwa może trzy dni ona czysi historie konwersacji. Jak bylem w pl. To czyściła od razu po zakończeniu pisania.
Co do mieszkania. Mamy. Dom jednorodzony. Dostałem go od rodziców jako darowizna. A mnie. Notariusz twierdził ze w tej sytuacji zo ie się nic nie należy. Jedynie córka ma prawa do domu.
Co do zarzutów. Odziwo twierdziła że to jej się porobiło coś. Ze jestem dobrym mężem i ojcem. Ze bywałem grubo skórny. I jakiejś jej jeszcze sprawy z życia pannieńskiego. Ze niby dużo kiedyś przeżyła jak mnie nie znała itp.
Oczywiście strale się jakoś zmienić. Z czasem to ona była bardziej gruboskorna odemnie.
Co pobyt w pl staraliśmy się gdzieś razem wyjechać. Choćby na weekend. Czy to narty czy morze czy góry. Widocznie i to jej nie starcza.
A co do Kochanka. Jak napisałem starszy pan. Żona. I dwójka synów. Już dorosłych.
15 2020-11-18 13:57:47 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-18 13:58:56)
madoja napisał/a:Och, ile ja znam przypadków że mąż za granicą (nawet dość często wraca), a zona zdradza. Szczerze mówiąc, to jeśli ta sytuacja (mąż na wyjeździe) trwa od dawna to wręcz jest pewne, że żona zacznie zdradzać.
Uważam że nawet jeśli się dowie że wiesz i nawet jeśli spróbujecie znów, to nic nie wskórasz dopóki jesteś za granicą. Żeby coś zmienić, musielibyście podjąć radykalne kroki, w tym Twój powrót. To nie jest tak, że ją usprawiedliwiam, po prostu wiem jak wygląda życie. Mąż daleko, bez perspektywy że coś się zmieni, a kolega pisze i widują się wciąż w pracy.
A, i nie staraj się z nią teraz o dziecko. Bo jeszcze wpadnie z tamtym a powie że to Twoje.
Heeh. Dziecko to ostatnia rzecz jaką bym chciał. Mam namyśli że następne. Co do powrotu do kraju. Żałuję że za pierwszym razem tak to się nie skoczyli. Może dziś nie było by tej dyskusji. Niesty ty teraz możemy gdybać. Kłopot polega na tym czy jest sens wracać i próbować ratowac, skoro i tak już drugi raz zdradzila. Najgorsze jest to że nigdy nie dawała sygnału czy nie mówiła żebym wrócił bo to, bo tamto. Zawsze twierdziła że jest wszystko ok i że daje sobie radę itp. Niekiedy myślę że kasa i w miarę wysoki poziom życia był dla niej ważniejszy jak rodzina
Z Twojego opisu wydarzeń i sytuacji wynikać raczej może ,to że żona wcale Ciebie drugi raz nie zdradziła,po prostu nie przestała zdradzać, weszła na inny poziom niewierności,a warunki do romansowania ma wygodne i niemal idealne jak sam widzisz.Tak wybrała dla siebie .
Twoje wnioski co do życia i kasy,Twojego powrotu na stałe , też wydaja się słuszne .
Co do reakcji Twojej żony na wieść o tym że wiesz to niekoniecznie musi być tak jak poprzednio,czyli płacz ,lament,pozorna skrucha,błaganie o szansę,możesz się spotkać tym razem z wrogością,pogardą ,obwinianiem Ciebie ,agresją to się też zdarza w takich sytuacjach.
Dokładnie tak - ona nie zdradziła drugi raz, ona po prostu nie przestała. Pewnie mu tylko powiedziała że mąż wie, chwilę to przetrzymali i ciągną to dalej. Jest to mega świństwo z jej strony, ale z drugiej strony, dla mnie małżeństwa na odległość są niepoważne i - jak pisałam - nie dziwię się że są wtedy zdrady.
Pewnie jesteś tam od dawna i bez perspektyw że np. za 3 miesiące to się kończy i będziecie w końcu razem, albo że ona do Ciebie dołączy. a jeśli macie plany że "kiedyś to się skończy" to są one niesprecyzowane i mgliste. Po prostu tak żyjecie, ona tu, Ty tam. Na serio ktoś przy zdrowych zmysłach dziwi się że dochodzi do zdrady z jednej ze stron?
Co do wybaczenia - to wyłącznie Twoja decyzja. Jest mi trudno cokolwiek powiedzieć. Ja jestem za dawaniem jednej szansy, ale tylko jednej - a Twoja żona jakby ją dostała. Z drugiej strony - jak niby mieliście odbudowywać swoją więź, skoro zaraz potem Ty wyjechałeś a ona została sama? Ty wiecznie daleko, a kolega dzień w dzień obok (w pracy).
Nie. Nie wybaczyc. Twoja zona juz emocjonalnie Cie ma gdzies baaardzo głęboko. Zobacz, po pierwszym razie nie przestraszyla sie tego co moze stracic - wybaczajac jej przesunales granice akceptacji. Niestety zdrajcy tak działają. To chorzy ludzie.
Bylam w tej sytuacji co Ty, poczytaj mój wątek. I tak skonczylo sie tak samo, bo zdrajca nie zawroci. Moze bedzie bardziej sie krył, moze zrobi sobie przerwe. Ale obiecuje Ci, ze predzej czy pozniej i tak bedzie kontynuować.
Widzialam kilkadziesiat takich sytuacji jak Twoja - poznalam tych ludzi poprzez fora etc, z niektorymi mam kontakt w zyciu realnym. Kazda jedna mowi to co ja - jedynym sposobem to ostre zderzenie zdrajcy ze sciana. Wywal tę swoją pozal sie Boze żonę, wtedy dopiero zacznie Cie szanowac. Albo i nie.
Jakbym mogla cofnac sie w czasie to wystawilabym mezowi walizki pierwszego dnia.
Nie. Nie wybaczyc. Twoja zona juz emocjonalnie Cie ma gdzies baaardzo głęboko. Zobacz, po pierwszym razie nie przestraszyla sie tego co moze stracic - wybaczajac jej przesunales granice akceptacji. Niestety zdrajcy tak działają. To chorzy ludzie.
Bylam w tej sytuacji co Ty, poczytaj mój wątek. I tak skonczylo sie tak samo, bo zdrajca nie zawroci. Moze bedzie bardziej sie krył, moze zrobi sobie przerwe. Ale obiecuje Ci, ze predzej czy pozniej i tak bedzie kontynuować.
Widzialam kilkadziesiat takich sytuacji jak Twoja - poznalam tych ludzi poprzez fora etc, z niektorymi mam kontakt w zyciu realnym. Kazda jedna mowi to co ja - jedynym sposobem to ostre zderzenie zdrajcy ze sciana. Wywal tę swoją pozal sie Boze żonę, wtedy dopiero zacznie Cie szanowac. Albo i nie.
Jakbym mogla cofnac sie w czasie to wystawilabym mezowi walizki pierwszego dnia.
Do autora: każda historia jest inna. Ja z pierwszej ręki znam historię małżeństwa, w którym kobieta miała 3-letni romans, gdy ich córka była malutka. Jednak wszystko odbudowali i już ponad 20 lat są naprawdę szczęśliwym małżeństwem. Teraz to już starsi ludzie, ale wciąż chodzą za ręce, całują się itd. Da się? Da się.
PainIsFinite napisał/a:Nie. Nie wybaczyc. Twoja zona juz emocjonalnie Cie ma gdzies baaardzo głęboko. Zobacz, po pierwszym razie nie przestraszyla sie tego co moze stracic - wybaczajac jej przesunales granice akceptacji. Niestety zdrajcy tak działają. To chorzy ludzie.
Bylam w tej sytuacji co Ty, poczytaj mój wątek. I tak skonczylo sie tak samo, bo zdrajca nie zawroci. Moze bedzie bardziej sie krył, moze zrobi sobie przerwe. Ale obiecuje Ci, ze predzej czy pozniej i tak bedzie kontynuować.
Widzialam kilkadziesiat takich sytuacji jak Twoja - poznalam tych ludzi poprzez fora etc, z niektorymi mam kontakt w zyciu realnym. Kazda jedna mowi to co ja - jedynym sposobem to ostre zderzenie zdrajcy ze sciana. Wywal tę swoją pozal sie Boze żonę, wtedy dopiero zacznie Cie szanowac. Albo i nie.
Jakbym mogla cofnac sie w czasie to wystawilabym mezowi walizki pierwszego dnia.Do autora: każda historia jest inna. Ja z pierwszej ręki znam historię małżeństwa, w którym kobieta miała 3-letni romans, gdy ich córka była malutka. Jednak wszystko odbudowali i już ponad 20 lat są naprawdę szczęśliwym małżeństwem. Teraz to już starsi ludzie, ale wciąż chodzą za ręce, całują się itd. Da się? Da się.
Tu raczej jest inna historia.
W Twoim przykładzie mąż dowiedział się o trzy letnim romansie i postanowił ratować małżeństwo tak?
20 2020-11-18 15:20:38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-18 15:33:29)
PainIsFinite napisał/a:Nie. Nie wybaczyc. Twoja zona juz emocjonalnie Cie ma gdzies baaardzo głęboko. Zobacz, po pierwszym razie nie przestraszyla sie tego co moze stracic - wybaczajac jej przesunales granice akceptacji. Niestety zdrajcy tak działają. To chorzy ludzie.
Bylam w tej sytuacji co Ty, poczytaj mój wątek. I tak skonczylo sie tak samo, bo zdrajca nie zawroci. Moze bedzie bardziej sie krył, moze zrobi sobie przerwe. Ale obiecuje Ci, ze predzej czy pozniej i tak bedzie kontynuować.
Widzialam kilkadziesiat takich sytuacji jak Twoja - poznalam tych ludzi poprzez fora etc, z niektorymi mam kontakt w zyciu realnym. Kazda jedna mowi to co ja - jedynym sposobem to ostre zderzenie zdrajcy ze sciana. Wywal tę swoją pozal sie Boze żonę, wtedy dopiero zacznie Cie szanowac. Albo i nie.
Jakbym mogla cofnac sie w czasie to wystawilabym mezowi walizki pierwszego dnia.Do autora: każda historia jest inna. Ja z pierwszej ręki znam historię małżeństwa, w którym kobieta miała 3-letni romans, gdy ich córka była malutka. Jednak wszystko odbudowali i już ponad 20 lat są naprawdę szczęśliwym małżeństwem. Teraz to już starsi ludzie, ale wciąż chodzą za ręce, całują się itd. Da się? Da się.
Wyjątki się zdarzają to fakt,tylko niestety rzadko mam takie wrażenie,a żeby być razem po zdradzie to moim zdaniem nie wystarczy odbudować wracać do jakiejś przeszłości w sentymentach ,trza zbudować coś innego na nowo i oczywiście postawa osoby ,która zdradziła jest istotna .
Udowodnienie własnej,szczerości,autentycznej dobrowolnej ,uczciwej chęci zmian w warunkach kiedy osoba zdradzona nie ma już krzty zaufania, straciła je na skutek notorycznych szybkich ,łatwych ,"lekkich"odruchowych kłamstw,braku,lojalności,szacunku ze strony zdradzającego i nie wierzy w nic to graniczy jednak z cudem.
Stosunki seksualne z kochanką/kochankiem i zdrada fizyczna do przepracowania to wydaje się najmniejszy problem choć jednak problem, przy oddaleniu z emocjami i postawą .U Franco i jego żony jest jeszcze okresowe oddalenie fizyczne - "odwyk" od bliskości.
21 2020-11-18 15:28:31 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-11-18 15:32:16)
PainIsFinite napisał/a:Nie. Nie wybaczyc. Twoja zona juz emocjonalnie Cie ma gdzies baaardzo głęboko. Zobacz, po pierwszym razie nie przestraszyla sie tego co moze stracic - wybaczajac jej przesunales granice akceptacji. Niestety zdrajcy tak działają. To chorzy ludzie.
Bylam w tej sytuacji co Ty, poczytaj mój wątek. I tak skonczylo sie tak samo, bo zdrajca nie zawroci. Moze bedzie bardziej sie krył, moze zrobi sobie przerwe. Ale obiecuje Ci, ze predzej czy pozniej i tak bedzie kontynuować.
Widzialam kilkadziesiat takich sytuacji jak Twoja - poznalam tych ludzi poprzez fora etc, z niektorymi mam kontakt w zyciu realnym. Kazda jedna mowi to co ja - jedynym sposobem to ostre zderzenie zdrajcy ze sciana. Wywal tę swoją pozal sie Boze żonę, wtedy dopiero zacznie Cie szanowac. Albo i nie.
Jakbym mogla cofnac sie w czasie to wystawilabym mezowi walizki pierwszego dnia.Do autora: każda historia jest inna. Ja z pierwszej ręki znam historię małżeństwa, w którym kobieta miała 3-letni romans, gdy ich córka była malutka. Jednak wszystko odbudowali i już ponad 20 lat są naprawdę szczęśliwym małżeństwem. Teraz to już starsi ludzie, ale wciąż chodzą za ręce, całują się itd. Da się? Da się.
Da się gdy jedna strona CHCE. To by oznaczało, ze po wpadce pierwszej żona autora zrozumiałaby, że jednak go kocha i ile ma do stracenia i probowala mu zrekompensować krzywdę. Tutaj raczej widzę powtarzalny schemat laski, ktora uwaza się za uprzywilejowanej i ma w d*** męża.
Udowodnienie własnej,szczerości,autentycznej dobrowolnej ,uczciwej chęci zmian w warunkach kiedy osoba zdradzona nie ma już krzty zaufania, straciła je na skutek notorycznych szybkich ,łatwych ,"lekkich"odruchowych kłamstw,braku,lojalności,szacunku ze strony zdradzającego i nie wierzy w nic to graniczy jednak z cudem.
Stosunki seksualne z kochanką/kochankiem i zdrada fizyczna do przepracowania to wydaje się najmniejszy problem choć jednak ,problem przy oddaleniu z emocjami i postawą u Franco i jego żony jest jeszcze okresowe oddalenie fizyczne - odwyk od bliskości.
Bardzo lubię jak piszesz! Ja pod koniec mojej męki "naprawiania" małżeństwa przez męża (CHA CHA CHA) miałam taką refleksję, że on już mnie okłamywał odruchowo nawet w małych rzeczach, nie związanych ze zdradą. Naprawdę. Tak mu w nawyk już to weszło, tak mnie w głowie już miał uplasowaną, że uważam, że to jest proces nieodwracalny. Dlatego granic trzeba pilnować wcześniej. Potem już w 99% przypadków powrót do szacunku dla zdradzanej osoby jest niemożliwy.
22 2020-11-18 16:12:17 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-11-18 16:13:45)
Tu raczej jest inna historia.
W Twoim przykładzie mąż dowiedział się o trzy letnim romansie i postanowił ratować małżeństwo tak?
Na moim przykładzie po 3 latach żona sama sie przyznała.
Wyjątki się zdarzają to fakt,tylko niestety rzadko mam takie wrażenie,a żeby być razem po zdradzie to moim zdaniem nie wystarczy odbudować wracać do jakiejś przeszłości w sentymentach ,trza zbudować coś innego na nowo i oczywiście postawa osoby ,która zdradziła jest istotna .
Z tym się nie zgodzę że rzadko. Statystyki (przynajmniej jeśli chodzi o mężczyzn) pokazują, że do kochanki odchodzi tylko 10% mężów, 90% zostaje z żoną. Wszyscy chyba znamy historie skoków w bok ale nie na tyle ważnych by się rozwieść, nawet stąd - z forum.
Niestety nie znam statystyk dotyczących kobiet.
Inne statystyki (tylko nie pytajcie o źródło, ja mam po prostu pamięć do liczb) mówią, że zdrada nastąpiła w ok. 77% małżeństw - chodzi o CO NAJMNIEJ JEDNĄ ZE STRON (co ja uważam i tak za zaniżone, uważam że zdradza się więcej ludzi i mamy na myśli cała rozciągłość życia, więc 30-latek mówiący że jest wierny, nie jest wiarygodny), natomiast w Polsce rozwodzi się co trzecia para, z czego niewierność WCALE NIE JEST NA PIERWSZYM MIEJSCU jako przyczyna rozwodu - na pierwszym jest "niezgodność charakterów".
Wniosek? Zdrady rzadko są powodem rozstania. A jeśli już są, to tylko dlatego że osoba zdradzająca postanowiła odejść, a nie dlatego że zdradzana wyrzuciła tę pierwszą z domu.
Tak na marginesie - w pierwszej dziesiątce przyczyn rozwodowych jest "dłuższa nieobecność w domu", więc...
23 2020-11-18 16:41:30 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-18 16:42:45)
Skoro takie są statystyki to spoko To mężowie niewierni jak widać ,"strasznie" podatni na "nawrócenia " są - serce rośnie.
Tylko że statystyki nie zmierzą stopnia oddalenia emocjonalnego,głębokości zdradzenia w niewierności i nie zważą miłości do żony/męża ,poczucia szczęści w takim pozostaniu przy żonie/mężu po zdradzie,romansie,skoku w bok.Co dalej co potem się dzieje jak ludzie ze sobą żyją?
Jak dla mnie indywidualne sytuacje się liczą bardziej niż suche statystyki ,ale ja prawdę mówiąc nie jestem obiektywny w tych sprawach.
Różnice charakterów to prawda pierwsze miejsce od wielu wielu lat w rankingu,to ulubiony wór do którego można wrzucić wszystko - nie wysilając się zbytnio i nie wchodząc w głębszą refleksje chodzi mi o ankietowanych.
24 2020-11-18 16:57:27 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-11-18 16:58:01)
Skoro takie są statystyki to spoko
To mężowie niewierni jak widać ,"strasznie" podatni na "nawrócenia " są - serce rośnie.
Tylko że statystyki nie zmierzą stopnia oddalenia emocjonalnego,głębokości zdradzenia w niewierności i nie zważą miłości do żony/męża ,poczucia szczęści w takim pozostaniu przy żonie/mężu po zdradzie,romansie,skoku w bok.Co dalej co potem się dzieje jak ludzie ze sobą żyją?
Jak dla mnie indywidualne sytuacje się liczą bardziej niż suche statystyki ,ale ja prawdę mówiąc nie jestem obiektywny w tych sprawach.Różnice charakterów to prawda pierwsze miejsce od wielu wielu lat w rankingu,to ulubiony wór do którego można wrzucić wszystko - nie wysilając się zbytnio i nie wchodząc w głębszą refleksje chodzi mi o ankietowanych.
Tak, z tym masz rację że odbudowanie więzi i zaufania jest trudne i często niemożliwe. Pewnie wiele z tych statystycznych osób które przeszły zdradę, po prostu żyją ze sobą bo żyją, obok siebie.
Ja akurat wierzę w odbudowanie bliskości, ale obie strony muszą bardzo tego chcieć.
Jest mi trudno ocenić małżeństwo autora. Może zona byłaby zdolna bardzo chcieć, przy czym oczywiście zupełnie zerwać znajomość z kochankiem a najlepiej zmienić pracę by go nie widywać. Ale teraz nie ma w niej... nie wiem.. motywacji by to zrobić, skoro mąż mieszka daleko i o budowaniu ich związku wręcz nie ma mowy. Jak budować coś na odległość?
Na miejscu autora powiedziałabym że wiem. I przeprowadziła bardzo poważną i NA ŻYWO rozmowę z żoną. Czy ona w ogóle chce to ratować (bo istnieje tez możliwość że jest wyrachowana i nie chce się rozwodzić bo mąż przysyła pieniądze - znałam identyczny przypadek, mąż wpłacał kasę co miesiąc, a żona miała fagasa z którym planowała przyszłość)? Jak zareaguje na wieść, że mąż wróciłby do Polski (po tym można będzie poznać czy zależy jej na nim czy na pieniądzach)? Czy byłaby w stanie zmienić prace?
paslawek napisał/a:Skoro takie są statystyki to spoko
To mężowie niewierni jak widać ,"strasznie" podatni na "nawrócenia " są - serce rośnie.
Tylko że statystyki nie zmierzą stopnia oddalenia emocjonalnego,głębokości zdradzenia w niewierności i nie zważą miłości do żony/męża ,poczucia szczęści w takim pozostaniu przy żonie/mężu po zdradzie,romansie,skoku w bok.Co dalej co potem się dzieje jak ludzie ze sobą żyją?
Jak dla mnie indywidualne sytuacje się liczą bardziej niż suche statystyki ,ale ja prawdę mówiąc nie jestem obiektywny w tych sprawach.Różnice charakterów to prawda pierwsze miejsce od wielu wielu lat w rankingu,to ulubiony wór do którego można wrzucić wszystko - nie wysilając się zbytnio i nie wchodząc w głębszą refleksje chodzi mi o ankietowanych.
Tak, z tym masz rację że odbudowanie więzi i zaufania jest trudne i często niemożliwe. Pewnie wiele z tych statystycznych osób które przeszły zdradę, po prostu żyją ze sobą bo żyją, obok siebie.
Ja akurat wierzę w odbudowanie bliskości, ale obie strony muszą bardzo tego chcieć.
Jest mi trudno ocenić małżeństwo autora. Może zona byłaby zdolna bardzo chcieć, przy czym oczywiście zupełnie zerwać znajomość z kochankiem a najlepiej zmienić pracę by go nie widywać. Ale teraz nie ma w niej... nie wiem.. motywacji by to zrobić, skoro mąż mieszka daleko i o budowaniu ich związku wręcz nie ma mowy. Jak budować coś na odległość?Na miejscu autora powiedziałabym że wiem. I przeprowadziła bardzo poważną i NA ŻYWO rozmowę z żoną. Czy ona w ogóle chce to ratować (bo istnieje tez możliwość że jest wyrachowana i nie chce się rozwodzić bo mąż przysyła pieniądze - znałam identyczny przypadek, mąż wpłacał kasę co miesiąc, a żona miała fagasa z którym planowała przyszłość)? Jak zareaguje na wieść, że mąż wróciłby do Polski (po tym można będzie poznać czy zależy jej na nim czy na pieniądzach)? Czy byłaby w stanie zmienić prace?
Tak jak pisałem Twój przykład a historia autora są zupełnie różne.
W Twoim przykładzie kobieta sie przyznała i wspólnie wypracowali nowe małżeństwo.
W przypadku autora o jej zdradzie sam się dowiedział 1,5 roku temu i były łzy, przepraszanie, chęć poprawy że nigdy itd. itp. i teraz odkrył że nic się nie zmieniło nadal jest zdradzany.
Tu żadna rozmowa nic nie zmieni. Jedyny sensowny krok to rozwód.
26 2020-11-18 18:04:54 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-11-18 18:07:44)
Och, ile ja znam przypadków że mąż za granicą (nawet dość często wraca), a zona zdradza. Szczerze mówiąc, to jeśli ta sytuacja (mąż na wyjeździe) trwa od dawna to wręcz jest pewne, że żona zacznie zdradzać.
Uważam że nawet jeśli się dowie że wiesz i nawet jeśli spróbujecie znów, to nic nie wskórasz dopóki jesteś za granicą. Żeby coś zmienić, musielibyście podjąć radykalne kroki, w tym Twój powrót. To nie jest tak, że ją usprawiedliwiam, po prostu wiem jak wygląda życie. Mąż daleko, bez perspektywy że coś się zmieni, a kolega pisze i widują się wciąż w pracy.
A, i nie staraj się z nią teraz o dziecko. Bo jeszcze wpadnie z tamtym a powie że to Twoje.
Dawno dawno temu istniało takie fajne ustrojstwo, które rycerz zakładał swojej małżonce, żeby później cudzego bękarta nie wychowywać. Może powinno to ustrojstwo do łask wrócić hihi....
Autorze odetnij ją od koryta, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Dla niekumatych - od pieniędzy...
27 2020-11-18 18:11:34 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-18 18:23:04)
madoja napisał/a:paslawek napisał/a:Skoro takie są statystyki to spoko
To mężowie niewierni jak widać ,"strasznie" podatni na "nawrócenia " są - serce rośnie.
Tylko że statystyki nie zmierzą stopnia oddalenia emocjonalnego,głębokości zdradzenia w niewierności i nie zważą miłości do żony/męża ,poczucia szczęści w takim pozostaniu przy żonie/mężu po zdradzie,romansie,skoku w bok.Co dalej co potem się dzieje jak ludzie ze sobą żyją?
Jak dla mnie indywidualne sytuacje się liczą bardziej niż suche statystyki ,ale ja prawdę mówiąc nie jestem obiektywny w tych sprawach.Różnice charakterów to prawda pierwsze miejsce od wielu wielu lat w rankingu,to ulubiony wór do którego można wrzucić wszystko - nie wysilając się zbytnio i nie wchodząc w głębszą refleksje chodzi mi o ankietowanych.
Tak, z tym masz rację że odbudowanie więzi i zaufania jest trudne i często niemożliwe. Pewnie wiele z tych statystycznych osób które przeszły zdradę, po prostu żyją ze sobą bo żyją, obok siebie.
Ja akurat wierzę w odbudowanie bliskości, ale obie strony muszą bardzo tego chcieć.
Jest mi trudno ocenić małżeństwo autora. Może zona byłaby zdolna bardzo chcieć, przy czym oczywiście zupełnie zerwać znajomość z kochankiem a najlepiej zmienić pracę by go nie widywać. Ale teraz nie ma w niej... nie wiem.. motywacji by to zrobić, skoro mąż mieszka daleko i o budowaniu ich związku wręcz nie ma mowy. Jak budować coś na odległość?Na miejscu autora powiedziałabym że wiem. I przeprowadziła bardzo poważną i NA ŻYWO rozmowę z żoną. Czy ona w ogóle chce to ratować (bo istnieje tez możliwość że jest wyrachowana i nie chce się rozwodzić bo mąż przysyła pieniądze - znałam identyczny przypadek, mąż wpłacał kasę co miesiąc, a żona miała fagasa z którym planowała przyszłość)? Jak zareaguje na wieść, że mąż wróciłby do Polski (po tym można będzie poznać czy zależy jej na nim czy na pieniądzach)? Czy byłaby w stanie zmienić prace?
Tak jak pisałem Twój przykład a historia autora są zupełnie różne.
W Twoim przykładzie kobieta sie przyznała i wspólnie wypracowali nowe małżeństwo.
W przypadku autora o jej zdradzie sam się dowiedział 1,5 roku temu i były łzy, przepraszanie, chęć poprawy że nigdy itd. itp. i teraz odkrył że nic się nie zmieniło nadal jest zdradzany.
Tu żadna rozmowa nic nie zmieni. Jedyny sensowny krok to rozwód.
Jeżeli kochankowie dalej beztrosko, błogo bawią się znakomicie i świetnie to według mnie mikra,żadna szansa na jakiekolwiek autentyczne,inicjatywy,pomysły,propozycje ze strony jż w naprawianiu związku, niestety większe prawdopodobieństwo w tym że po raz kolejny będzie kiwać głową na pomysły Autora i znowu on ma wszystko załatwiać ,nawet jż nie dała sobie samej na wiele szansy nie zrobiła nic przez ten czas dla związku od siebie takiego skutecznie pozytywnego ,jej słowo okazało się g***o warte, nawet to co niby sama mogła przez chwilę wierzyć myśleć jest nieistotne bo same dobre chęci są nie ważne w konsekwencji jej zachowania i działania.Jak fagas się np cudem czegoś nagle się przestraszy i zerwie z jż Autora , zakończy romans i niby wróci do żony, to nawet to niczego nie gwarantuje tzn autentycznej przemiany ze strony jż jeżeli doszło do zniszczenia więzi przez jż ,to takie płaczliwe żałosne stworzenie będzie łazić po domu Franco,nie wiadomo czy będzie płakać nad sobą czy za fagasem ,a Autor będzie jak pokazuje doświadczenie na setnym miejscu albo wcale u niej i w tym wszystkim.
28 2020-11-18 18:32:35 Ostatnio edytowany przez Capricornus (2020-11-18 18:45:32)
Kłopot polega na tym czy jest sens wracać i próbować ratowac, skoro i tak już drugi raz zdradzila.
Nie, nie ma sensu! Można spróbować raz, wybaczyć, zapomnieć, dać drugą szansę. Wtedy to można jeszcze tłumaczyć miłością, wyrozumiałością, nadzieją. W przypadku recydywy dawanie kolejnej szansy to naiwność, głupota i strzał w kolano.
Statystyki (przynajmniej jeśli chodzi o mężczyzn) pokazują, że do kochanki odchodzi tylko 10% mężów, 90% zostaje z żoną. Wszyscy chyba znamy historie skoków w bok ale nie na tyle ważnych by się rozwieść, nawet stąd - z forum.
Nasuwa się jednak pytanie: jaka jest jakość takiej relacji? Statystyka nie mówi o tym, ile z tych małżeństw żyje ze sobą, bo dzieci, kredyty, uprane gacie, ani też o tym, ile z tych małżeństw po 2-3-5 latach jednak postanawia się rozstać...
natomiast w Polsce rozwodzi się co trzecia para, z czego niewierność WCALE NIE JEST NA PIERWSZYM MIEJSCU jako przyczyna rozwodu - na pierwszym jest "niezgodność charakterów".
To też jest kwestia sporna, bo zastanówmy się, ile z tych rozwodzących się małżeństw postanowiło zrezygnować z dociekania swojej prawdy przed sądem i z orzekania o winie, bo tak jest łatwiej, mniej emocjonalnie i nie ma wywlekania brudów, a sama zdrada jest na tyle bolesnym wydarzeniem, że przechodzenie przez cały proces rozwodowy z orzekaniem o winie do najłatwiejszych i najkrótszych nie należy. Poza tym bardzo ciężko jest uzyskać rozwód z wyłącznej winy jednego z małżonków, często winą, choć szczątkową obarczana jest jednak rónież osoba zdradzona.
Dawno dawno temu istniało takie fajne ustrojstwo, które rycerz zakładał swojej małżonce, żeby później cudzego bękarta nie wychowywać. Może powinno to ustrojstwo do łask wrócić hihi....
Autorze odetnij ją od koryta, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Dla niekumatych - od pieniędzy...
I w drugą stronę tak samo, biorąc pod uwagę ilu MĘŻCZYZN zdradza.
30 2020-11-18 19:09:09 Ostatnio edytowany przez Artiii (2020-11-18 19:10:44)
Kolejna znudzona żona, mąż za granicą śle kasę, a ja sobie robię co mi się żywcem podoba... Przestań łożyć na nią, zero kasy od teraz natychmiast!!! Zobaczysz jak wróci na kolanach i będzie prosiła o wybaczenie... opowie Ci jaka ona była głupia, ślepa - sex był ale tylko 3x razy i ona nic do niego nie czuje...
Autorze jeżeli Ci zależy, bardzo duży kopniak w stronę małżonki, dosłownie trzęsienie ziemi - musi ponieść konsekwencję, zrozumieć co zrobiła. Tylko tak jest szansa, oczywiście nie daje to gwarancji, że 3x raz nie puści Cie po rogach!!! Sam się zastanów czy warto to ciągnać i do końca życia - zastanawiać się, martwić czy ona znowu coś nie kombinuje ???
Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji !!!
Ja dałem dwie szanse i moja jż zrobiła mnie w ch... 3x raz - na tym koniec dobroci mojego serca !!!
Franco87.... nasze historie są podobne...
Ja też dwa razy zostałam zdradzona. Na trzeci raz nie będę czekać. Zakochał się w koleżance z pracy, po dwóch miesiącach znajomości już ją kochał, podobno bardziej niż mnie kiedyś.
Gdy komuś zależy i kocha to zachowuje się inaczej, nie robi tego kolejny raz. Każdy może popełnić błąd, można wybaczyć, ale dwa razy to już świadome działanie, bo skoro raz się wybaczy to przecież partner pewnie liczy, że może uda się drugi i trzeci raz... Przykre, że każdy z nas rozumie i widzi tak wiele za późno, gdy cierpi się już tak bardzo. Trzymaj się!
Kasztanek88 nie wiele osób wybacza zdradę, a jeszcze mniej daje drugą szansę... Dlatego w Polsce mamy tyle rozwodów - on jeszcze kiedyś będzie płakał zobaczysz, ta jego nowa miłość szybko mu zbrzydnie - jak przejdzie faza zauroczenia, zacznie się prawdziwe życie.
Ja uważam, że zawsze warto dać człowiekowi drugą szansę, niestety tym dłużej przebywam na tym forum - uznaje, że to duży błąd!!! Pozdrawiam
33 2020-11-18 21:24:40 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-11-18 22:30:00)
Poza wspominanymi dylematami odnośnie wybaczania czy dawania kolejnych szans i odbudowie zaufania w związku, jednak najbardziej niesamowite jest to, że wystarczy wyjechać, pracując na rodzinę, aby drastycznie zwiększyć szansę zdrady..Jak bardzo trzeba bć spragnionym kontaktu i rozmowy, żeby od razu skakać w bok?
Poza wspominanymi dylematami odnośnie wybaczani czy dawania kolejnych szans i odbudowie zaufania w związku, jednak najbardziej niesamowite jest to, że wystarczy wyjechać, pracując na rodzinę, aby drastycznie zwiększyć szansę zdrady..Jak bardzo trzeba bć spragnionym kontaktu i rozmowy, żeby od razu skakać w bok?
Nie wiem, czy wyjazd za granicę zwieększa szanse... Myślę, że to kwestia uczucia, charakteru i moralności osoby która zdradza. Przecież osoba, która wyjeżdża za pracą, musi tutaj zostawić wszystko, a tam jest sama, więc druga połowa powinna ją tym bardziej wspierać, bo to też przecież dla niej. Ty wy jechałeś za pracą, dla rodziny i dla niej to widocznie nie była jedną z oznak Twojego uczucia. I tłumaczenie, że ona była spragniona kontaktu i rozmowy to żadne wytłumaczenie, a Ty tam za granicą w obcym kraju to niby jaki byłeś?
Ja np. usłyszałam, że zawsze świetnie dbałam o dom, dziecko, prace, wszytsko na czas, zakupy, gotowanie, ale że zabrało tego czegoś... Po 8 latach małżeństwa, tego czegoś co dała koleżanka w pracy... Tym co zdradzają, zawsze jest łatwo znaleźć "wytłumaczenie".
35 2020-11-18 22:04:37 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-18 22:23:14)
Poza wspominanymi dylematami odnośnie wybaczani czy dawania kolejnych szans i odbudowie zaufania w związku, jednak najbardziej niesamowite jest to, że wystarczy wyjechać, pracując na rodzinę, aby drastycznie zwiększyć szansę zdrady..Jak bardzo trzeba bć spragnionym kontaktu i rozmowy, żeby od razu skakać w bok?
Skoku w bok przez 1,5 roku ? To takie "skakanie" trochę "zawodowe" raczej się robi już.
Kiepsko że jednak wątek Zagubionej5555 został usunięty z forum,Franco miałby pewien wgląd w to co myśli kochanka/mężatka starszego od siebie żonatego ,dzieciatego faceta podczas jej z nim romansu w pracy gdzie romans trwa 4lata odkąd mąż pracuje za granicą też od lat 4 .Oczywiście z zastrzeżeniem że ludzie są nieco różni ,ale jacyś tacy podobni.
Z tego co pamiętam Autorka bardzo,bardzo niechętnie poruszała temat męża i stosunku do niego, dość zdawkowo odpowiadała na pytania forumowiczów na temat związku małżeńskiego,sprzeczne rzeczy i nie za bardzo spójne ze sobą , za to kochanek zajmował ogromną część myślenia i uczuć Autorki.Największym z początku wątku zmartwieniem było dlaczego kochanek nie jest taki jak był super wcześniej i co z tym fantem począć.O refleksjach,wyrzutach sumienia ,żalu,skrupułach w stosunku do męża o ranieniu go i krzywdzeniu było owszem to trzeba przyznać ,ale niewiele i z oporem,niechęcią napisane przez Zagubioną5555.Ciekawe co u niej ?Czy naprawia małżeństwo czy nie ?
Czy faktycznie zerwała z kochankiem czy to był chwilowy kryzys romansu jeden z wielu? Romans nie wyszedł na jaw jak u Franco to taka różnica.
36 2020-11-18 22:20:46 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-11-18 22:31:55)
Witam,
jeszcze raz dziękuje za wparcie.
Od wczesnego popołudnia czytam opinie ludzi, na temat mojej sytuacji. Jak również czytam opinie na inne podobne tematy o zdradzie. I wynika z nich że w takiej sytuacji nie ma się co zastanawiać tylko starać się o rozwód. Sam jestem na ok 80 procent pewny takiej decyzji.
Zastanawia mnie jednak jak wielu nas jest, tych osób zdradzonych. Czy aż tak wiele osób jest tak zakłamanych jak nasi partnerzy. Tragedia.
Po co w ogóle chcieli się angażować w poważny związek.
Co najzabawniejsze w mojej sytuacji. Teraz jak mam wracać do PL. ( czyli w najbliższy weekend) żona ( jeszcze obecna) piszę mi jak to się cieszy i jak tęskni. Że planuje wziąć dzień urlopu abyśmy byli razem, i żeby jakoś go zaplanować razem. Jednym słowem kochanek idzie na drugi plan. Ja już wulgaryzm nie wiem o co chodzi.
Może są na forum ludzie pod tym względem mądrzejsi odemnie. Bo mi ręce opadają. Czy możliwe że bawi się nami oboma. Z drugiej strony jak tam był już seks to musi już być zaangażowanie.??
No jak to o co chodzi? Nie wiesz?
O uśpienie Twojej czujności. Da radę zacisnąć zęby i udawać przez tydzień, w imię komfortu jaki jej zapewniasz. Przecież przemęczy się tych kilka dni, do czasu aż wyjedziesz i dasz jej w spokoju cieszyć się romansem i kochankiem.
Nie bawi się Wami oboma. Ty jesteś od bezpieczeństwa finansowego, on od innych rzeczy. Jedno i drugie chce mieć, a że będzie musiała czasem spędzić czas z Tobą, czy nawet zmusić się do uprawiania seksu z Tobą - to niewielka cena za zachowanie wygody, do jakiej przywykła.
Chciałabym się mylić i życzę żeby w Twoim przypadku było inaczej, ale niestety również uważam, że ona chce uśpić Twoją czujność, tak na wszelki wypadek, gdyby z kochankiem nie wyszło jej wszystko jak sobie zaplanowała. Wiem, przykro to czytać, ale ja dałam się nabrać i nawet nie chciałbyś słyszeć jak skończyłam.... Gdybym mogła cofnąć czas o pół roku, nie dałabym się nabrać, uśpić czujności, ale widocznie musimy doświadczyć najgorszego żeby upewnić się, ze nie było warto.
Co najzabawniejsze w mojej sytuacji. Teraz jak mam wracać do PL. ( czyli w najbliższy weekend) żona ( jeszcze obecna) piszę mi jak to się cieszy i jak tęskni. Że planuje wziąć dzień urlopu abyśmy byli razem, i żeby jakoś go zaplanować razem. Jednym słowem kochanek idzie na drugi plan. Ja już wulgaryzm nie wiem o co chodzi.
Robi to dokładnie z tego samego powodu, dla którego zdradzający mąż kupuje żonie kwiaty. Możesz się spodziewać nawet, że np. przyrządzi dla Ciebie wykwintny posiłek a potem zaciągnie do sypialni. Co oczywiście niczego nie zmienia.
Tłumaczenia tzw. zdradzacza - nie powinniśmy nawet na pół sekundy, zaprzątać sobie nimy głowy. Osoba tak zakłamana nigdy nie powie prawdy, będzie kręciła, manipulowała i często a nawet chyba zawsze zganiała winę na nas - żeby jeszcze bardziej nas dobić !!!
Bagienni_k - mąż za granicą, śle kase - mam wszystko, po głowie chodzą różne pomysły w tym skok w bok, może namowa koleżanek kto wie? Nuda tak, internet - jak łatwo dzisiaj nawiązać znajomość i się zaczyna. Po drugie jeszcze świadomość, że jest on xxx km ode mnie, przecież się nie dowie bo jak ??? Przyjeżdża na te kilka dni na dwa/trzy miesiące.
Franco - ona ma w głowie plan jak Cię urobić, będzie teraz grała kochająca i wspaniałą małżonkę. Zrobi dla Ciebie wszystko !!! Niestety będzie to tylko iluzja i konsekwencja jej wybryków natury!!!
41 2020-11-18 22:54:31 Ostatnio edytowany przez Lucky12 (2020-11-18 22:56:57)
Nasuwa się jednak pytanie: jaka jest jakość takiej relacji? Statystyka nie mówi o tym, ile z tych małżeństw żyje ze sobą, bo dzieci, kredyty, uprane gacie, ani też o tym, ile z tych małżeństw po 2-3-5 latach jednak postanawia się rozstać..
Tutaj coś o mnie.......,bo dzieci,bo kredyty.... ale, mogę o sobie powiedzieć, że nie było warto tyle przechodzić, dawać kolejną szansę i kolejną... choć te szanse były chyba tylko dla siebie,by przedłużyć coś w co się wierzyło.... miłość. Dziś czuję się obdarty z godności, szacunku do samego siebie. Ile to jeszcze potrwa? Rok,dwa, pięć.....moje małżeństwo po zdradzie,zdradach mogę porównać do Lenina w mauzoleum,utrzymywane za wszelką cenę, pozornie udane,ale martwe...
Dlatego myślę, że związki po zdradzie należy kończyć od razu, choć powinno się przed :0
Wychodzi po co taka ...... ma męża - potrzebna jej kasiorka, żeby sobie szaleć z kochasiem, do tego siła przekonywania od takich swoich psiapsiół jest spora. Czuje się bezkarna i robi co chce - oj, żeby wszystkim takim się noga powinęła...
No jak to o co chodzi? Nie wiesz?
O uśpienie Twojej czujności. Da radę zacisnąć zęby i udawać przez tydzień, w imię komfortu jaki jej zapewniasz. Przecież przemęczy się tych kilka dni, do czasu aż wyjedziesz i dasz jej w spokoju cieszyć się romansem i kochankiem.
Nie bawi się Wami oboma. Ty jesteś od bezpieczeństwa finansowego, on od innych rzeczy. Jedno i drugie chce mieć, a że będzie musiała czasem spędzić czas z Tobą, czy nawet zmusić się do uprawiania seksu z Tobą - to niewielka cena za zachowanie wygody, do jakiej przywykła.
Nikt tak nie zna kobiecej psychiki jak......druga kobieta, tak więc znasz już odpowiedź na swoje pytanie. Brutalna prawda, niestety.
Lucky jest może xx %, marny procent związków, które zdrada naprawdę wzmocniła - po pierwsze kwestia, jaka była przyczyna zdrady, jakie były relacje partnerów itd. Jeżeli jest związek w którym coś nie gra - jest jakaś przyczyna, brak komunikacji, wsparcia itd. Wydaje mi się, że kiedy oboje partnerom zależy, jest duża szansa na odbudowanie takiego związku. Co innego kiedy w małżeństwie wszystko gra - relacje są poprawne, a druga osoba pomimo tego idze w bok, tutaj nie widzę szansy !!!
45 2020-11-18 23:10:32 Ostatnio edytowany przez Lucky12 (2020-11-18 23:24:05)
Lucky jest może xx %, marny procent związków, które zdrada naprawdę wzmocniła - po pierwsze kwestia, jaka była przyczyna zdrady, jakie były relacje partnerów itd. Jeżeli jest związek w którym coś nie gra - jest jakaś przyczyna, brak komunikacji, wsparcia itd. Wydaje mi się, że kiedy oboje partnerom zależy, jest duża szansa na odbudowanie takiego związku. Co innego kiedy w małżeństwie wszystko gra - relacje są poprawne, a druga osoba pomimo tego idze w bok, tutaj nie widzę szansy !!!
Przyczyna, powód do zdrady...powiadasz.....zapytaj,poczytaj, (choć niestety Ciebie też to spotkało,)każdy zdradzający go ma, jak się chce, zawsze coś można znaleźć, zawsze.
Aha, przecież wina zawsze jest po stronie zdradzonych, każdy zdradzacz Ci to powie.
Z tego co czytam na forum,to najwięcej przypadków zdrad jest w przedziale 35-45 lat, gdzie mogłoby się wydawać, że najgłupsze lata mają już za sobą,a tu proszę...
Moja małżonka też już po 40-stce, albo dopiero
Lucky otóż to - czytałem historie gdzie były jednak szczęśliwe zakończenia i były to związki w których głównie coś od dłuższego czasu nie grało.... Tutaj na tym forum, jak czytam poszczególne wątki to faktycznie jest zgroza !!! Jak łatwo może spierd... sobie życie !!!
47 2020-11-18 23:20:55 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-19 00:58:49)
IsaBella77 napisał/a:No jak to o co chodzi? Nie wiesz?
O uśpienie Twojej czujności. Da radę zacisnąć zęby i udawać przez tydzień, w imię komfortu jaki jej zapewniasz. Przecież przemęczy się tych kilka dni, do czasu aż wyjedziesz i dasz jej w spokoju cieszyć się romansem i kochankiem.
Nie bawi się Wami oboma. Ty jesteś od bezpieczeństwa finansowego, on od innych rzeczy. Jedno i drugie chce mieć, a że będzie musiała czasem spędzić czas z Tobą, czy nawet zmusić się do uprawiania seksu z Tobą - to niewielka cena za zachowanie wygody, do jakiej przywykła.Nikt tak nie zna kobiecej psychiki jak......druga kobieta, tak więc znasz już odpowiedź na swoje pytanie. Brutalna prawda, niestety.
Płeć nie jest tu istotna ,moim zdaniem .
Jak się zdradza i jest niewiernym w konspiracji to wierzy się we własne kłamstwa jak w prawdę i to bardzo silnie,stąd świetne przekonywujące aktorstwo i wyćwiczenie w racjonalizowaniu-nieudolności moralnej do niemal perfekcji.
Cała "filozofia" idzie w ruch tylko po to żeby zachować status quo i uzasadnić,wytłumaczyć brak odwagi ,uczciwości,zagłuszyć jakiekolwiek wyrzuty.
Druga sprawa to cały dzień z mężem w zgodzie i miłości ,czule i niby blisko ma niwelować skrupuły wobec męża jeżeli jeszcze są,oprócz uśpienia jego czujności, jak nie to niby zadośćuczyni ,stara się,próbuje ,dba o męża,bierze udział w niby naprawianiu ,a jeżeli jest już jakaś awersja do męża to jak on wyjedzie to jż zrekompensuje sobie tę niechęć w ramionach kochanka.Poświęcenie i niby równowaga ,układ zamknięty i pasujący,perfekt,wszystko kryte. Jż głównie gra z Autorem, tamten widział co brał ,sam też rozgrywa swoją sztukę romansując.
Żebyś miał pojęcie o stopniu zaangażowania kochanek/ mężatek to możesz jak masz zdrowie poczytać ich wątki na forum,czy z Twoją żoną jest tak samo to trudno powiedzieć bo nikt jej w głowie nie siedzi tak naprawdę ,a kochanki kochankowie różne rzeczy sobie wkręcają o miłości,kochaniu,tylko samym seksie bez miłości itp na tym polega problem, że nigdy się nie dowiesz jak jest, bo po oszustwach jż ,jej zwodach,fikołkach, pozorach,udawaniu i wmawianiu Ci różnych rzeczy, musiałbyś wierzyć i z ufać jej zapewnieniom i zgodzić się w sobie, być może łamiąc swoje własne zasady ,przekonania.Uczciwiej (czysto teoretycznie) byłoby gdyby jż powiedziała Ci że nawet Cię lubi i ceni jest w jakiś sposób przywiązana ,ale lubi też seks,emocje,zabawę,grę z kochankiem relację na jakimś poziomie jak wiadomo "gdyby ciotka miała wąsy to by była wujkiem". Zdradzanie przeważnie niektórym i myślę że wielu osobom oprócz haju i amoku z samych spotkań,marzeń,fantazji,czułości,seksu to dodatkowo daje pokrętną przyjemność,frajdę,radochę, ze zdradzania i bycia ponad coś ,bycia jakby uprzywilejowanym wyłączonym z pod czegoś, zwolnionym, a ukrywanie,tajemnice,sekrety dają poczucie intymności i wyjątkowości.
assassin napisał/a:Dawno dawno temu istniało takie fajne ustrojstwo, które rycerz zakładał swojej małżonce, żeby później cudzego bękarta nie wychowywać. Może powinno to ustrojstwo do łask wrócić hihi....
Autorze odetnij ją od koryta, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Dla niekumatych - od pieniędzy...I w drugą stronę tak samo, biorąc pod uwagę ilu MĘŻCZYZN zdradza.
Oczywiście wersja męska tego ustrojstwa również istniała
Pracuje w systemie rotacyjnym za granicą (4 tyg. za granicą - 2 tyg. w PL - na urlopie).
Za bardzo sam nie wiem co zrobić z tym fantem, rozwodzić się i próbować żyć od nowa?? szkoda mi jednak córki, dla mnie jest najważniejsza.
Ale przecież już jesteś mało obecny w życiu córki, więc co tu zmieni rozwód?
Może to nawet lepiej gdybyście się rozwiedli i żona znalazła dla córki przyszywanego ojca ale takiego na co dzień, a nie tylko od czasu do czasu.
50 2020-11-19 02:25:49 Ostatnio edytowany przez madoja (2020-11-19 02:44:40)
Znam przypadek babeczki która znalazła sobie kochanka gdy mąż pracował za granicą. Ale nie chciała odejść od męża ze względów finansowych (znam tę opowieść od strony tego kochanka, to mój kolega).
Po ok. 2 latach mąż się dowiedział, ona postanowiła jednak się rozwieść. Zaraz potem wysłała kochanka do pracy za granicą bo "ona nie potrafi żyć na niskim poziomie". I teraz on wpada do Polski raz na jakiś czas, wysyła jej pieniądze. Ciekawe czy ona ma kolejnego kochanka...
Autorze: ktoś wyżej bardzo dobrze doradził. Teraz, natychmiast odetnij ją od pieniędzy. Sprawdzisz w ten sposób na czym jej zależy.
Ale kontra - inny przypadek który znam: Wielka miłość, na wszystkich spotkaniach, imprezach siedzieli wtuleni w siebie. Gdy ona przysypiała, on ją na rękach niósł do łózka. On wyjechał do Belgii, ona została. To było 5 lat temu. Po ok. 3 latach ona zaproponowała mu otwarty związek. Mi powiedziała, że po prostu musi wychodzić, znów czuć zakochanie, bo dłużej tego nie zniesie. Do tego skarżyła mi się na niego, że wciąż opowiada o jednej i tej samej koleżance.
Dopiero kilka miesięcy temu ogarnęli wszystko, zaczęli chodzić na terapie małżeńską i w tej chwili ona już z nim mieszka w Belgii. I znowu są szczęśliwi. Ale było źle i sądzę że się zdradzali. Przez wyjazd prawie rozwalili swoją miłość.
Poza wspominanymi dylematami odnośnie wybaczania czy dawania kolejnych szans i odbudowie zaufania w związku, jednak najbardziej niesamowite jest to, że wystarczy wyjechać, pracując na rodzinę, aby drastycznie zwiększyć szansę zdrady..Jak bardzo trzeba bć spragnionym kontaktu i rozmowy, żeby od razu skakać w bok?
Tak, wystarczy. Nie ma co być idealistą i twierdzić że nieprawda i że ważne jest uczucie. Uczucie zblaknie jeśli ludzie tracą kontakt. Mogą sobie przed wyjazdem obiecywać dozgonną miłość i wieczną wierność, ronić gorzkie łzy. Ale proza życia zabije poezję miłości. Mijają miesiące, lata, każde zaczyna mieć własne życie. Ten ktoś daleko staje się odległym wspomnieniem, a pojawia się ktoś blisko, codziennie, pomagający i wspierający.
I to wcale nie jest tak że tylko baby zdradzają w takich sytuacjach. Faceci też.
Bo to jest tak jakby ktoś poszedł do więzienia. Można kochać i tęsknić, ale nie da się żyć samotnie bez szans na zmianę.
I naprawdę nie chodzi tylko o bzykanie. Chodzi o to by mieć z kim pogadać, z kim obejrzeć film, żeby ktoś pomógł z zakupami i żeby nie jeść wciąż pizzy samotnie.
Dlatego napisze po raz kolejny - małżeństwa na odległość to farsa. Sami się prosicie o kłopoty.
Owszem, wyjechać żeby zarobić można, ale tylko na ściśle okreslony czas którego nie wolno przekroczyć, albo z założeniem że lada chwila druga połówka dołączy.
Silna miłość przezwycięży odległość, ale tylko do pewnego czasu.
Witam.
Widzę że wielu forumowiczów doradza mi odciąć żonę od kasy.
Spokojnie dostępu do konta nie miała i mieć nie będzie. Co nie zmienia faktu że raczej niczego jej nie brakuje jeśli chodzi o sprawy materialne.
Wczoraj mi pisała jak to się cieszy że wracam na święta na dłuższy okres czasu. Bo może sytuacja z covidem się uspokoi. I że będzie można gdzieś jechać. Może na narty itp.
Do tego że chciała by mieć teraz thermomix bo teraz w promocji. I wiele innych.
Jak ktoś mądrze powiedział. Niestety jestem dla niej bankomatem. I to mam zamiar zmienić. Moja żona zarabia ok 3 tys zł. Odemnie dostaje extra. Wiadomo na córkę, tym bardziej że chorowita jest biedulka. W sumie ma ponad 4 tys zł. Na nie dwie. Zaznaczam że opłaty ja nie interesują. Co sobie z tego odłoży to jej. Większe inwestycje jeśli nie wszystkie idą z moje strony.
Ogólnie planuje wrócić do pl w najbliższy weekend. W pon mam spotkanie z adwokatem. Zobaczę co mi powie. Jeśli stwierdzi że dowody są wystarczające i sąd je uzna. Planuję powiedzieć żonie ze wiem i że chce rozwodu. A potem..... Hmmm. Zobaczymy. Zobaczymy czy Wogole będzie chciała walczyć. Czy będzie tylko. OK
Witam.
Widzę że wielu forumowiczów doradza mi odciąć żonę od kasy.
Spokojnie dostępu do konta nie miała i mieć nie będzie. Co nie zmienia faktu że raczej niczego jej nie brakuje jeśli chodzi o sprawy materialne.
Wczoraj mi pisała jak to się cieszy że wracam na święta na dłuższy okres czasu. Bo może sytuacja z covidem się uspokoi. I że będzie można gdzieś jechać. Może na narty itp.
Do tego że chciała by mieć teraz thermomix bo teraz w promocji. I wiele innych.
Jak ktoś mądrze powiedział. Niestety jestem dla niej bankomatem. I to mam zamiar zmienić. Moja żona zarabia ok 3 tys zł. Odemnie dostaje extra. Wiadomo na córkę, tym bardziej że chorowita jest biedulka. W sumie ma ponad 4 tys zł. Na nie dwie. Zaznaczam że opłaty ja nie interesują. Co sobie z tego odłoży to jej. Większe inwestycje jeśli nie wszystkie idą z moje strony.
Ogólnie planuje wrócić do pl w najbliższy weekend. W pon mam spotkanie z adwokatem. Zobaczę co mi powie. Jeśli stwierdzi że dowody są wystarczające i sąd je uzna. Planuję powiedzieć żonie ze wiem i że chce rozwodu. A potem..... Hmmm. Zobaczymy. Zobaczymy czy Wogole będzie chciała walczyć. Czy będzie tylko. OK
Błąd. Powinna wiedzieć ile życie z rachunkami kosztuje i odczuć na własnej skórze.
53 2020-11-19 10:38:22 Ostatnio edytowany przez NiedużaMi (2020-11-19 11:08:13)
Początkowo wierzyłam w każde napisane przez autora słowo i myślałam: biedny facet poświęca się dla lepszego bytu rodziny, a zła żona tak mu odpłaca. Ale ostatni post autora dał mi poważnie do myślenia i utwierdził w przekonaniu, że tu na forum poznajemy tylko wersje jednej strony, a ze ludzie mają organiczną umiejętność wybielania się i demonizowania partnera, zwłaszcza jeśli są przekonani o swojej krzywdzie, to wychodzi jak wychodzi.
Witam.
Widzę że wielu forumowiczów doradza mi odciąć żonę od kasy.
Spokojnie dostępu do konta nie miała i mieć nie będzie. Co nie zmienia faktu że raczej niczego jej nie brakuje jeśli chodzi o sprawy materialne.
Wczoraj mi pisała jak to się cieszy że wracam na święta na dłuższy okres czasu. Bo może sytuacja z covidem się uspokoi. I że będzie można gdzieś jechać. Może na narty itp.
Do tego że chciała by mieć teraz thermomix bo teraz w promocji. I wiele innych.
Jak ktoś mądrze powiedział. Niestety jestem dla niej bankomatem. I to mam zamiar zmienić. Moja żona zarabia ok 3 tys zł. Odemnie dostaje extra. Wiadomo na córkę, tym bardziej że chorowita jest biedulka. W sumie ma ponad 4 tys zł. Na nie dwie. Zaznaczam że opłaty ja nie interesują. Co sobie z tego odłoży to jej. Większe inwestycje jeśli nie wszystkie idą z moje strony.
Ogólnie planuje wrócić do pl w najbliższy weekend. W pon mam spotkanie z adwokatem. Zobaczę co mi powie. Jeśli stwierdzi że dowody są wystarczające i sąd je uzna. Planuję powiedzieć żonie ze wiem i że chce rozwodu. A potem..... Hmmm. Zobaczymy. Zobaczymy czy Wogole będzie chciała walczyć. Czy będzie tylko. OK
Ooooo, ludzki Pan! Dokładasz jej nieco ponad tysiąc miesięcznie ? A nie- plus rachunki , dom jednorodzinny czyli bez czynszu wiec nie mogą być specjalnie duże, poza tym to jest twój dom , czy w nim mieszka ktoś czy nie -rachunki ,tylko trochę niższe ,płacić trzeba. Poza tym jako rodzic masz obowiązek zapewnić dziecku miejsce do życia, ty zapewniasz miejsce matka je ogarnia proste i sprawiedliwe. Dziewczyna poza tym normalnie pracuje , zarabia na siebie i dziecko, czyli nie jest darmozjadem. Razem z tym co jej wydzielasz ma nieco ponad 4 tysiące - no szaleństwo ! W obecnych realiach stać ją na jedzenie, środki czystości, leki i ubranie raz na jakiś czas. Luksusy doprawdy. Bankomatem to byś był gdyby ona nie pracowała, a miała dostęp do całej zarabianej przez ciebie kasy i jeszcze nią szastała na prawo i lewo. A tak najnormalniej współuczestniczysz i to skromnie , w finansowaniu rodziny. Minimum sprawiedliwości to byłoby gdybyś dokładał tyle ile ona wnosi. A i taki układ uważałoby większość ludzi za niesprawiedliwy bo wszystkie obowiązki spoczywają na niej plus jeszcze pracuje , a ty wieczny nieobecny wykpiwasz się kasą. Jeśli nie macie rozdzielności i tak wszystko co zarobicie dzielone jest po równo wiec Ty jej łaski nie robisz. Alimenty dostanie podobne jeśli nie większe.
Poza tym jestem niemal pewna, że mężem niekoniecznie jesteś takim jak się przedstawiasz, plus to , że Cię wiecznie nie ma i ze wszystkim musi sobie radzić sama, to wystarczający powód żeby zniechęcona tym stanem rzeczy zainteresowała się kimś innym, owszem powinna postawić sprawę jasno i najpierw się z Tobą rozstać , ale to może być jej jedyny błąd.
Chciałabym tez wiedzieć co kieruje ludźmi w niezłej finansowej sytuacji: to znaczy własny dom bez kredytu , brak chorych na utrzymaniu i praca za przyzwoite jak na nasze realia pieniądze, którzy wyjeżdżają na długie okresy czasu za granicę? To się nigdy nie kończy dobrze choć zazwyczaj słyszy się o tych na obczyźnie ze zdradzają .
Oczywiście prawda może być jeszcze inna, ale może zanim zaczniemy przyklaskiwać udzielającym się na forum bezrefleksyjnie , zdamy sobie sprawę , że nieobecni nie mający głosu mogą nie być ani tacy źli, ani winni...
Początkowo wierzyłam w każde napisane przez autora słowo i myślałam: biedny facet poświęca się dla lepszego bytu rodziny, a zła żona tak mu odpłaca. Ale ostatni post autora dał mi poważnie do myślenia i utwierdził w przekonaniu, że tu na forum poznajemy tylko wersje jednej strony, a ze ludzie mają organiczną umiejętność wybielania się i demonizowania partnera, zwłaszcza jeśli są przekonani o swojej krzywdzie, to wychodzi jak wychodzi.
Franco87 napisał/a:Witam.
Widzę że wielu forumowiczów doradza mi odciąć żonę od kasy.
Spokojnie dostępu do konta nie miała i mieć nie będzie. Co nie zmienia faktu że raczej niczego jej nie brakuje jeśli chodzi o sprawy materialne.
Wczoraj mi pisała jak to się cieszy że wracam na święta na dłuższy okres czasu. Bo może sytuacja z covidem się uspokoi. I że będzie można gdzieś jechać. Może na narty itp.
Do tego że chciała by mieć teraz thermomix bo teraz w promocji. I wiele innych.
Jak ktoś mądrze powiedział. Niestety jestem dla niej bankomatem. I to mam zamiar zmienić. Moja żona zarabia ok 3 tys zł. Odemnie dostaje extra. Wiadomo na córkę, tym bardziej że chorowita jest biedulka. W sumie ma ponad 4 tys zł. Na nie dwie. Zaznaczam że opłaty ja nie interesują. Co sobie z tego odłoży to jej. Większe inwestycje jeśli nie wszystkie idą z moje strony.
Ogólnie planuje wrócić do pl w najbliższy weekend. W pon mam spotkanie z adwokatem. Zobaczę co mi powie. Jeśli stwierdzi że dowody są wystarczające i sąd je uzna. Planuję powiedzieć żonie ze wiem i że chce rozwodu. A potem..... Hmmm. Zobaczymy. Zobaczymy czy Wogole będzie chciała walczyć. Czy będzie tylko. OKOoooo, ludzki Pan! Dokładasz jej nieco ponad tysiąc miesięcznie ? A nie- plus rachunki , dom jednorodzinny czyli bez czynszu wiec nie mogą być specjalnie duże, poza tym to jest twój dom , czy w nim mieszka ktoś czy nie -rachunki ,tylko trochę niższe ,płacić trzeba. Poza tym jako rodzic masz obowiązek zapewnić dziecku miejsce do życia, ty zapewniasz miejsce matka je ogarnia proste i sprawiedliwe. Dziewczyna poza tym normalnie pracuje , zarabia na siebie i dziecko, czyli nie jest darmozjadem. Razem z tym co jej wydzielasz ma nieco ponad 4 tysiące - no szaleństwo ! W obecnych realiach stać ją na jedzenie, środki czystości, leki i ubranie raz na jakiś czas. Luksusy doprawdy. Bankomatem to byś był gdyby ona nie pracowała, a miała dostęp do całej zarabianej przez ciebie kasy i jeszcze nią szastała na prawo i lewo. A tak najnormalniej współuczestniczysz i to skromnie , w finansowaniu rodziny. Minimum sprawiedliwości to byłoby gdybyś dokładał tyle ile ona wnosi. A i taki układ uważaliby większość ludzi za niesprawiedliwy bo wszystkie obowiązki spoczywają na niej plus jeszcze pracuje , a ty wieczny nieobecny wykpiwasz się kasą. Jeśli nie macie rozdzielności i tak wszystko co zarobicie dzielone jest po równo wiec Ty jej łaski nie robisz. Alimenty dostanie podobne jeśli nie większe.
Poza tym jestem niemal pewna, że mężem niekoniecznie jesteś takim jak się przedstawiasz, plus to , że Cię wiecznie nie ma i ze wszystkim musi sobie radzić sama, to wystarczający powód żeby zniechęcona tym stanem rzeczy zainteresowała się kimś innym, owszem powinna postawić sprawę jasno i najpierw się z Tobą rozstać , ale to może być jej jedyny błąd.
Zgadzam. Śmiać mi się chce jak czytam, jak to ci panowie teraz cisną swoje żony od emocjonalnie rozchwianych, że oni to im życie sponsorowali a one ich jak bankomat... Rozumiem rozżalenie, poczucie krzywdy ale między wierszami idzie wyczytać, że jednak te swoje żony to i tak mieli za troszkę głupsze co to bez nich by sobie nie poradzily a oni to tacy rycerze... A i wciąż pisanie o bolcach. No nie. Może te żony wystarczająco dlugo znosily poczucie, że mężowie traktują je z góry, że może byly lekceważone, bo ja tak tych Panow tu odbieram i... Koniec. Nie znamy perspektywy drugiej strony. Gdybanie.
Gościu rzucał tysiaka i zadowolony co to jest 1000 zł.
55 2020-11-19 11:17:30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-11-19 12:24:19)
Jak ktoś chce się liczyć niech się liczy uczciwie:
Powinieneś pokrywać połowę wszystkich kosztów utrzymania córki + połowę pensji opiekunki do dziecka w przeliczeniu na godziny sprzątaczki i kucharki.
A ona połowę kosztów utrzymania domu.
Policz sobie.
Nie jestem pewna czy starczy 1000. Obawiam się że nie.
mój EX zrobił wiele szumu o kurs językowy dziecka do którego się nie dokladalam a okazało się że to dużo mniej niż zajęcia dodatkowe córki płacone co miesiąc. I to ja mogę się domagać wyrównania.
Z niektórymi ludźmi trzeba z kartką i długopisem bo inaczej nie dociera.
Co do reszty to chyba trzeba się pogodzić że małżeństwo padło.
Też nie rozumiem tych którzy nie muszą a uciekają z domu za granicę by podnosić sobie standard życia zamrażając jakby życie rodzinne. Tak się nie da. Żona odpłynęla w stronę tamtego Pana a Ty nie tyle jesteś bankomatem co po prostu ogarniales rodzinę jakby była firmą i wyszła niestety porażka.
Edit: na Twoim miejscu przeprowadzilabym z żoną poważną rozmowę jeszcze raz. Ale bez pretensji nawet jeśli czujesz się zraniony. W ogóle nie ma sensu rozmawiać na tym etapie o nim.
Pojedź gdzieś z żoną i niech zadecyduje: chce być z Tobą czy nie. Jeśli tak to nie stawiaj żadnych warunków na ten moment z wyjątkiem jednego: wspólnej terapii. I oczywiście Twój powrót do domu.
I wtedy zobaczysz czy jest co ratować.
Daj jej dzień do namysłu po takim postawieniu sprawy i niech decyduje.
Forumowicze. Żeby była jasność sytuacji.
To nie tak że dawałem 1tys zł. I koniec. Miała to na siebie czyli na ubrania i jakieś tam babskie zabiegi kosmetyczne.
Większość ciuchów do młodej i tak kupowane było przez internet więc z mojej strony.
Opłaty i remonty z mojej strony
Samochód i pierdoly z tym związane z moje strony.
Wszelkie wypady wakacyjne i nie tylko z mojej.
Więc fizycznie było to znacznie więcej niż przysłowiowy tysiac złotych.
Pozdrawiam.
Twoja sytuacja to schemat z małymi odchyłkami . Ty masz jeszcze żonę a nie kobietę, ona odpłynęła uczuciowo do boczniaka a to że mówi Ci że się cieszy to tylko uśpienie twojej czujności (gdybys się nie zorientował to nigdy byś nie wiedział o zdradach jej które moga trwać od dłuższego czasu i to nie z jednym ). Ty jesteś od sfer materialnych a tamten uczuciowych tak ma ułozone w głowie. To że seks będzie z tobą to odwalenie pańszczyzny. Na forach zdradzających były opisy typu : wejdzie poskacze i z głowy , musze sobie kielich szczelić aby z nim do łóżka pójść. To nie jest z jej strony jednostkowa zdrada, wyrzuty sumienia lecz całkowite wejście w drugi związek lecz w zasadzie zmiana. Ile tak ma trwać według niej tego nigdy się nie dowiesz chyba że trafi na boczniaka który wyzna jej wielką miłość i zadeklaruje związek. Będzie tak jak na jednym z topików : żona odsuneła się emocjonalnie, potem osobno spała aż któregoś dnia wyprawiła wspaniałą kolację dla męża i córki . Na drugi dzień jak wrócił z pracy zastał puste mieszkanie bo przeprowadziła się do boczniak. Czy jest sens o ratować ? poczytaj fora jak się kończą próby ratowania a nawet jak odsunie się od kochasia to nigdy o nim nie zapomni zawsze będzie pamiętała porównywała wzdychała do wielkiej miłości niespełnionej ciebie traktując jako współlokatora do następnego. Masz szczęscie w porównaniu do tych co widzą co się dzieje ale nie mają dowodów i się miotają emocjonalnie. Ona jest jego nie twoja , jeżeli jesteś wstanie życ z zombi, niekochającą osobą, obojętną w stosunku do ciebie, nie mogąc liczyć z jej strony na nic w potrzebie to jedyna droga szybki rozwód z jej winy ( to ważne) wtenczas może sie okazać że ta wielka miłość mając szansę na bycie 24 godziny nie przetrwa bo co innego pukać mężatkę a co innego byc cały czas z nią. Jeszcze jedno uważaj bo to że ona tak tęskni to może być ciąża i pruba wmówienia dzieciaka tobie ( u mężatki nie ma wpadki ). Kolejna sprawa którą tu poruszono ( nie wiadomo co on jeszcze puka ) to choroby nie tylko weneryczne, np. HCV (brodawczak ludzki ) , HIV , żółtaczka , grzyby .... . Jest takie powiedzenie chcesz pokoju to szykój się na wojnę , zakładaj najgorsze , nie daj sie omamic pustymi słowami ( w nic nie wierz a max 50% tego co robi ) bo jak zorientuje się że wiesz (nie mów ile i co) to będzie na początku koncert życzeń (powiedz co, jak, gdzie chcesz a to spełnie) a potem obojętnośc by przeistoczyć się w nienawiść (to twoja wina bo ty kiedyś krzywo włozyłeś szklankę do zlewu) i niszczenie ciebie włącznie z niebieską kartą ( kup podsłuchy i porozkładaj w mieszkaniu i aucie bo wiele się jeszcze dowiesz ) , twoim pijanstwie i przemocy psychicznej. Zresztą na forach pełno tego jest opisywane przez zdradzone osoby. A tak uzupełniając wypowiedzi niektórych ja osobiście nie znam związku który by przetrwał zdradę , nawet jak próbowali ratować to i tak rozchodzili się bo z pamięci tego nie usuniesz.
Twoja sytuacja to schemat z małymi odchyłkami . Ty masz jeszcze żonę a nie kobietę, ona odpłynęła uczuciowo do boczniaka a to że mówi Ci że się cieszy to tylko uśpienie twojej czujności (gdybys się nie zorientował to nigdy byś nie wiedział o zdradach jej które moga trwać od dłuższego czasu i to nie z jednym ). Ty jesteś od sfer materialnych a tamten uczuciowych tak ma ułozone w głowie. To że seks będzie z tobą to odwalenie pańszczyzny. Na forach zdradzających były opisy typu : wejdzie poskacze i z głowy , musze sobie kielich szczelić aby z nim do łóżka pójść. To nie jest z jej strony jednostkowa zdrada, wyrzuty sumienia lecz całkowite wejście w drugi związek lecz w zasadzie zmiana. Ile tak ma trwać według niej tego nigdy się nie dowiesz chyba że trafi na boczniaka który wyzna jej wielką miłość i zadeklaruje związek. Będzie tak jak na jednym z topików : żona odsuneła się emocjonalnie, potem osobno spała aż któregoś dnia wyprawiła wspaniałą kolację dla męża i córki . Na drugi dzień jak wrócił z pracy zastał puste mieszkanie bo przeprowadziła się do boczniak. Czy jest sens o ratować ? poczytaj fora jak się kończą próby ratowania a nawet jak odsunie się od kochasia to nigdy o nim nie zapomni zawsze będzie pamiętała porównywała wzdychała do wielkiej miłości niespełnionej ciebie traktując jako współlokatora do następnego. Masz szczęscie w porównaniu do tych co widzą co się dzieje ale nie mają dowodów i się miotają emocjonalnie. Ona jest jego nie twoja , jeżeli jesteś wstanie życ z zombi, niekochającą osobą, obojętną w stosunku do ciebie, nie mogąc liczyć z jej strony na nic w potrzebie to jedyna droga szybki rozwód z jej winy ( to ważne) wtenczas może sie okazać że ta wielka miłość mając szansę na bycie 24 godziny nie przetrwa bo co innego pukać mężatkę a co innego byc cały czas z nią. Jeszcze jedno uważaj bo to że ona tak tęskni to może być ciąża i pruba wmówienia dzieciaka tobie ( u mężatki nie ma wpadki ). Kolejna sprawa którą tu poruszono ( nie wiadomo co on jeszcze puka ) to choroby nie tylko weneryczne, np. HCV (brodawczak ludzki ) , HIV , żółtaczka , grzyby .... . Jest takie powiedzenie chcesz pokoju to szykój się na wojnę , zakładaj najgorsze , nie daj sie omamic pustymi słowami ( w nic nie wierz a max 50% tego co robi ) bo jak zorientuje się że wiesz (nie mów ile i co) to będzie na początku koncert życzeń (powiedz co, jak, gdzie chcesz a to spełnie) a potem obojętnośc by przeistoczyć się w nienawiść (to twoja wina bo ty kiedyś krzywo włozyłeś szklankę do zlewu) i niszczenie ciebie włącznie z niebieską kartą ( kup podsłuchy i porozkładaj w mieszkaniu i aucie bo wiele się jeszcze dowiesz ) , twoim pijanstwie i przemocy psychicznej. Zresztą na forach pełno tego jest opisywane przez zdradzone osoby. A tak uzupełniając wypowiedzi niektórych ja osobiście nie znam związku który by przetrwał zdradę , nawet jak próbowali ratować to i tak rozchodzili się bo z pamięci tego nie usuniesz.
Dziękuję za radę. Napewno się przyda. Co do tego że jestem od strefy materialnej a on od reszty. I kiedy czytam te jej wiadomości do mnie. Ze tęskni itp. Dalej mam ciężko uwierzyć. Wydaje mi się również że raczej od niego nie będzie poważnych deklaracji. Jak już napisał. Gościu jiz starszy.
No i co najwazniejsze. Starałem sobie przypomnieć o jakiś związku który poradził sobie po zdradzie. W sensie że dalej byli razem. I za cholerę nie umię. A może po prostu większość zdrad nie wychodzi poza męża żonę i ta osobę trzecia.
Forumowicze. Żeby była jasność sytuacji.
To nie tak że dawałem 1tys zł. I koniec. Miała to na siebie czyli na ubrania i jakieś tam babskie zabiegi kosmetyczne.
Większość ciuchów do młodej i tak kupowane było przez internet więc z mojej strony.
Opłaty i remonty z mojej strony
Samochód i pierdoly z tym związane z moje strony.
Wszelkie wypady wakacyjne i nie tylko z mojej.
Więc fizycznie było to znacznie więcej niż przysłowiowy tysiac złotych.
Pozdrawiam.
Ale to nadal za mało by nazwać się bankomatem. Ja myślałam że ona nie pracuje, Ty tam biedujesz i dajesz jej cała kasę. A sytuacja inaczej wygląda.
Pokrywasz koszty wakacyjne? Wakacje są raz w roku.
Remonty są jak często? Raz na parę lat?
Samochód? W sensie że go kupiłeś? Czy regularnie go tankujesz tak że ona nie wydaje ani grosza na benzynę?
Czyli dajesz jej 1 tys zł miesięcznie i podkreślasz że to na ciuszki i inne babskie fanaberie? Trochę mi się śmiać chce. Ja nie jestem rozrzutna, ale 1 tys zł to wcale nie jest dużo jak Tobie się wydaje. Sam fryzjer kosztuje z 200-300 zł. Najtańsza pizza teraz to 30 zł, jak zamówi dla siebie i córki plus dodatki to będzie prawie 100 zł. Byle jaka bluzka w sieciówce ze 100 zł minimum, a jeansy z 200? No chyba że ubiera się w lumpeksach, ale wtedy jaki z Ciebie bankomat?
Chyba przeceniasz swoją wartość. 1 tys zł na swoje wydatki to mają zazwyczaj kobiety w Polsce z mężami mieszkającymi z nimi, nie trzeba wyjeżdżać za granicę. Przeciętna kobieta zazwyczaj chodzi do fryzjera, robi sobie paznokcie i kupi czasami jakiś płaszczyk czy buty albo pójdzie na pizzę. To naprawdę nie jest jakieś luksusowe życie.
Nie wiem ile tam zarabiasz, bo widełki mogą być od 6 do 20 tys zł a nawet więcej. A Ty dajesz jej 1 tys zł i płaczesz że jesteś bankomatem.
I jeszcze podkreślasz że dostępu do konta nie miała i mieć nie będzie - z takim nastawieniem wyjeżdżałeś?
No niezupełnie Madoja. Liczy się suma kasy.
Wakacje mogą kosztować i 20 tyś remonty drugie tyle.
Autorze Ty nie masz co wierzyć czy nie wierzyć tylko powiedzieć sprawdzam tak jak Ci napisałam.
A jak jednak będziecie razem to dla równowagi jej też rogi doprawić. Dla symetrii z mlodszą
61 2020-11-19 13:53:43 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-11-19 14:21:48)
Poza tym jestem niemal pewna, że mężem niekoniecznie jesteś takim jak się przedstawiasz, plus to , że Cię wiecznie nie ma i ze wszystkim musi sobie radzić sama, to wystarczający powód żeby zniechęcona tym stanem rzeczy zainteresowała się kimś innym, owszem powinna postawić sprawę jasno i najpierw się z Tobą rozstać , ale to może być jej jedyny błąd.
Dobre to jest Klasyka "winny" zdrady jest zdradzony
Kasa się nie zgadza
Za mało .
Biedactwo jż wręcz musiało znaleźć "sponsora"(?), pocieszyciela itp ,bo by zdechło z głodu,uschło z tęsknoty,a ten romans to sposób jedynie słuszny na przetrwanie ,nie było innego wyjścia ,jedynym błędem było że nie odeszła ,zdrada/romans to najlepsze wyjście ,najmądrzejsza rzecz jaką Twoja żona mogła zrobić dla siebie,córki,Ciebie.Słuszność jest po jej stronie i to nie zdrada właściwie .To wołanie o pomoc
Masz mądrą żonę Franco - przeproś ją na klęczkach i dorzuć z 4000 może przelicytujesz "sponsora"(?) sorry przyjaciela ,kolegę od bezinteresownej,przyjaźni erotycznej,przecież jż jak widzisz nie mogła inaczej ,bo nie odeszła nie zostawiła Ciebie.
Ciekawe dlaczego nie odeszła wcześniej ?
Pewnie z nieśmiałości i taka skromna jest.
Hmmm...Strasznie pojechaliscie po autorze. Ale rozumiem, ze obydwoje taki układ finansowo-rodzinny zaakceptowali. Jesli sie mylę - to popraw mnie Franco87. Nie wiemy ile on zarabia ale moze jakies mega kokosy mu nie zostają jak musi pokryć wszystkie koszty życia żony i dziecka w PL i sie jeszcze utrzymać za granicą. Ale wiecie co? JAKBY NIE BYŁO to zdrada nie jest ok. Jesli jego żona się nudzi/oddala/bla bla bla - to po to ma aparat mowy. Mogłaby mu powiedzieć, że chce żeby znalazl prace w PL bo rodzina im sie rozpada. Nie wiem co Autor by zrobił, ale to by była jakas proba z jej strony. Poza tym zwiazek na odległość to zawsze jest wyzwanie - i Autorowi czasem tez pewnie brakuje seksu, a z tego co rozumiem (o ile nie kłamie) - to on na boki nie chodzi...Dlatego uważam, że zrzucanie winy na niego bo jego żona w sumie biedna sama w PL - jest bardzo NIE fair. Zycie to nie zawsze jest komedia romantyczna. Ludzie zyja na odleglosc, pracuja za granica - a nie wszyscy sie puszczają. O malzenstwo trzeba dbac, ale to praca obu stron. Jego żony również. A skoro taka niedokochana samotna - to proszę, niech sie rozwiedzie i odejdzie do kochanka. Ale w tej kolejności.
Ogólnie planuje wrócić do pl w najbliższy weekend. W pon mam spotkanie z adwokatem. Zobaczę co mi powie. Jeśli stwierdzi że dowody są wystarczające i sąd je uzna. Planuję powiedzieć żonie ze wiem i że chce rozwodu. A potem..... Hmmm. Zobaczymy. Zobaczymy czy Wogole będzie chciała walczyć. Czy będzie tylko. OK
Naprawdę chcesz reanimować ... właściwie co, wspomnienia, wyobrażenie małżeństwa, trupa?
Już jej nie zaufasz – nigdy. I za każdym razem przy wyjeździe chcesz się zastanawiać czy ona teraz Ciebie nie zdradza? Przyzwyczaiłeś ją/siebie do życia na jakimś poziomie to i pracy nie zmienisz, prawda? A jeśli ona zmieni to co to zmieni? Nic nie zmieni. Przecież gdy Ty będziesz tam on będzie tu, w tej czy innej pracy mogą się widywać po pracy.
Jest z Tobą bo jest jej tak wygodnie. Boczniak pewnie ma rodzinę to jej nie przygarnie.
Jest również tak możliwość że ona oddziela bzykanko od miłości ale czy to jakaś pociecha?
Chcesz wracać w weekend? A jak ona będzie chciała się z Tobą bzyknąć to co zrobisz?
Nie lepiej wrócić w poniedziałek i najpierw kontakt z adwokatem?
Więc tak.
Co do podziału. Ja od finansów od od reszty.
Dopiero po fakcie sobie to usiwadomilem. To nie tak że wyjeżdżałem i miałem świadomość że jadę a ona będzie mieć innego tutaj.
Wyjechalen z zamiarem zarobienia. Zaoszczędzenia na remonty. Potem powrót
Nikt nie planuje pracować na exporcie bez rodziny cały czas.
Co do zdrady. Jak wyjeżdżam nigdy nie zdradziłem żony. Żeby była jasność sytuacji. Czy brakuje seksu? Oczywiście.
Co do żony. I zarzutów z powyższych komentarzy. Nigdy nie mówiłem że żona jest darmozjadem. Jest dobra matka. Pracuje. Czas pokazał że nie do końca jest wierna żona. To wszystko. I po raz konkretny podkreślam że żona nigdy nawet nie dała mi jakiś przesłanek co do powrotu do pl. Gdy ja zaczynałem temat powrotu to twierdziła że jeszcze trochę wytrzyma. Ze standard życia jest fajny i na razie niech tak zostanie aż nie zakończymy wszystkich inwestycji.
Co do życia po zdradzie. Tej pierwszej. Maci rację to już nie to samo. Zawsze to zostaje w głowie.
No wiec jesli mowisz prawde to razem podjeliscie decyzje o takim zyciu - zeby podwyzszyc WASZ wspolny standard życia, z czego również korzystałaby zona. Jesli nie zdradzales za granicą i żona nigdy nie podnosiła tematu byś wracał do PL bo ona się czuje samotna etc - -to sorry, ale laska faktycznie traktuje Cie jak bankomat. Zaufania nie odzyskasz, nie po 2 razach. Wiem po sobie.
Prawnik i nie daj sie nabrać na jej łzy teraz - jak ona poczuje, ze jej sie zycie sypie - bedzie Cie przepraszac, bedzie chciala wracac. Bedzie płacz, rozmowy przez całą noc, seks może. Masz na 100% jak w banku. NIE DAJ SIĘ. Ona nie bedzie tego robila z milosci i dlatego, ze "zrozumiala", tylko z paniki, ze konczy sie spokoj i wygodne zycie. To jest standard.