".............dla mnie wybaczenie to jest powiedzenie sobie, że nie czuję do tego człowieka żalu za to co zrobił i że to co zrobił było słuszne z jego punktu widzenia..."
Myślę teraz ciężko nad tym Twoim zdaniem Pikupik, bo jakkolwiek mogę zgodzić się z pierwszą częścią... to coś mi zgrzyta w następnej, podstawiam siebie i swoją sytuację, chyba to jest tak u mnie.... że wybaczam, myślę tak bo widzę że spotkania z mężem, które są częste, jak dla mnie za częste ale konieczne, nie wyzwalają już we mnie emocji, nie mam potrzeby udowadniać mu cokolwiek, nawet mi go żal czasami że tak się wmanewrował w układ, który zbudowany na kłamstwie nigdy nie będzie powiedzmy 'grzechu wart' a czas działa tam na niekorzyść, wybaczanie nie zmienia mojego zdania na temat tego co zrobił i nie powiem że to było słuszne bo z jego punktu widzenia, nie, miał dużo możliwości postąpienia uczciwie a wybrał źle, jednak nawet do złego wyboru miał prawo i z tym nie dyskutuję, ja z upływem czasu widzę że człowiek dokonujący takich wyborów jak zdrada nie jest kandydatem na mojego partnera, na pewno, gdyby to był mój kolega to może nawet lubiłabym go nadal bo jeśli z kimś nie mieszkam, nie sypiam, nie mam planów to i odpuszczam więcej i traktuję pobłażliwiej.
Jestem pewna że nie pielęgnując uraz i wybaczając robimy przysługę sobie, przede wszystkim sobie bo uwalniamy siebie z toksycznej relacji i nie znaczy to że wybaczając zmieniam zdanie na jakiś temat czy sytuację, po prostu dopuszczam prawo innych do swojego postrzegania sytuacji, do swoich zachowań , swoich decyzji, swoich wniosków
Uważam że w procesie wybaczania bardzo pomocny jest czas, pod warunkiem że chcemy pozbyć się uraz, nie karmimy ich , nie podsycamy, dystansujemy się nawet jak mamy kontakt, wygaszamy niepożądane myśli, człowiek naprawdę dużo może ale tylko wtedy kiedy tego chce
Najłatwiej wybaczać mi swoim dzieciom, jeszcze nie zdążą mnie zranić a już im wybaczam, osoby z którymi nie mam więzi nie są w stanie mnie zranić , osobom bliskim staram się odpuszczać szybko, zdrada to już duży kaliber do wybaczenia i parę czynników temu pomaga, dużo zmienia rezygnacja z jakichkolwiek oczekiwań od tej osoby , świadomość i zrozumienie sytuacji, kontakt jeśli już to bez udziału ego, spokojnie i asertywnie, jak z dobrym, starym znajomym, z takim co to nie do końca mu ufamy że czegoś nam nie wywinie, powiedziałabym że wybaczyłam bo nie czuję już bólu związanego z tą sytuacją,nie obchodzi mnie czy mąż jest z kochanką czy nie, nie wiem, przeszłam proces żałoby po małżeństwie, nie wyobrażam sobie obecnie że miałabym mieć fizyczny kontakt z jm, czasami jak tak kontrolnie zaprojektuję wyobraźnię to jestem przerażona że coś takiego mogłoby nastąpić, pół roku po 'radosnej nowinie'
wszystko było możliwe, dziś już nie