Mówi się, że jesteśmy tak silni na ile nas sprawdzono. Dlatego być może piszę z perspektywy osoby, która nie została sprawdzona, albo z perspektywy osoby, która automatycznie wszystko wybacza.
Jest taka książka "Radykalne wybaczanie" w której twierdzi się, iż wybaczać trzeba na siłę, a nawet miłować wroga swojego. To samo niby mówił Jezus w Biblii o nadstawianiu drugiego policzka.
Uważam, że jedno i drugie jest przekłamaniem.
Dlaczego w ogóle chcemy wybaczać? Chcemy, aby poczuć się szczęśliwymi, aby poczuć, że stała się sprawiedliwość.
Wierzę w sprawiedliwość losów ludzi. I wierzę w karmę. Jeśli dzieje mi się krzywda, to staram się minimalizować skutki. Rozliczenie działań drugiej strony zostawiam karmie. NIEzależnie czy ta osoba jest świadoma że źle działa, czy nie jest świadoma.
Obrona przed krzywdzeniem nas jest konieczna. Trzeba dużo myśleć, działać intelektualnie, aby wiedzieć którą drogą iść. Czasem trzeba przyjąć ciosy, czasem walczyć, czasem uciekać. Byle skutki negatywne zmniejszyć.
Olinka napisał/a:cześka8 napisał/a:jak skłonić drugą stronę do wybaczenia kiedy ta pierwsza nie do konca uznaje ze się krzywdy dopuscila.. a jesli juz to nieswiadomie... jak skoro nie potrafią ze sobą juz za bardzo nawet normalnie rozmawiać?.... temat rzeka...
Poruszyłaś bardzo ważną, przynajmniej w moim odczuciu, kwestię - uznanie krzywdy. Sądzę, że jeśli ta się pojawia, to dużo szybciej i dużo łatwiej przychodzi nam wybaczenie sprawcy tego, co nam zrobił. Co prawda wybaczamy dla siebie, ale są takie czynniki, które nam to ułatwiają lub utrudniają, a jeśli mamy poczucie, że sprawca nie żałuje, niczego nie zrozumiał, nie widzi problemu, to może dojść do takiej sytuacji, że w pewnym momencie ofiara chcąc dokonać tego aktu, nawet tylko wewnątrz siebie, może zacząć czuć się jakby była naiwnym frajerem (nie jest to ładne słowo, ale ono wydaje mi się tutaj bardzo trafne). Wtedy rzeczywiście to może być długi proces dojrzewania do decyzji, o ile nie zupełnie przerastający danej osoby.
W świetle powyższego...
1. "skłanianie drugiej osoby aby uznała i zrozumiała krzywdę jakiej się dopuściła" -- to jest spalanie się, złe działanie; ból w duszy bierze się stąd, że chcemy aby druga strona zrozumiała nas, i dopiero wtedy wybaczymy; ja mówię -- "sorki! ale druga strona nie zrozumie... przykro mi że dostałaś krzywdy... trzeba z tym żyć"; to tak jakby tłumaczyć żmiji że jej ukąszenie boli, powoduje paraliż i że źle zrobiła, bo dziecko chciało ją tylko pogłaskać... żmija nie rozumie i trudno jej wybaczyć, a cała sytuacja boli
2. poczucie "bycia frajerem" bierze się stąd, że mamy wyrzut sumienia iż nie poczyniliśmy odpowiednich starań, nie bronimy siebie wystarczając dobrze;
Przykłady.
Dziewczyna była pijana na imprezie, padłą do łóżka, pamięta, że przyszedł chłopak, pewnie też pijany, zaczął ją obmacywać, włożył rękę do majtek, dotykał cipki... Dziewczyna nie zareagowała, nie broniła się, ale w końcu go przegoniła, bo uznała, że jest pijana i nie kontroluje sytuacj. Na drugi dzień opowiedziała o tym matce, a matka chce iść na policję i gwałt zgłaszać... dziewczyna zaś myśli "O kurczę! Nie mogę tak pić, bo mnie ktoś następnym razem zgwałci... Wyciągnę z tego ważną lekcję...". Matka choć chce dobrze ("muszę bronić córki, nie puścimy gwałciciela płazem"), to tak naprawdę czyni zło... Z powodu działań na policji dziewczyna dozna większej traumy. Działania matki budują i poczucie winy i poczucie bycia frajerem, który się nie broni.
Inny przykład. Dziecko wyrastało w domu, gdzie były awantury, a ono było cały czas dołowane, przez co upadło jego poczucie wartości. Gdy stało się dorosłe, to zrozumiało, że rodzice zrobili mu krzywdę. W dorosłości jednak dręczy go chęć pokazania rodzicom jak bardzo źle go traktowali i ta skrucha rodziców jest warunkiem koniecznym do wybaczenia. Niestety... to żadna droga do wybaczenia. To wręcz pielęgnowanie bólu... bo rodzice nie zrozumieją nigdy, zatem i przebaczenia nie będzie nigdy, zatem to dziecko do końća życia będzie nosić żal do rodziców.
jaka droga wybaczenia w tym przypadku? 1. uświadomić sobie, że rodzice byli głupi krzywdząc dziecko; tacy oni byli... może źli... 2. dziecko trafiło na takich rodziców, tak mu się życie ułożyło, że doznało krzywdy 3. krzywdy go zniszczyły i musiał się z takiego upadku podnosić, przez co jego życie było trudne 4. ale mimo tych trudów powstało i może dalej wieść szczęsliwe życie, a swoim dzieciom zapewnić lepszy los.
To nawet nie jest wybaczenie... to jest w zasadzie działanie tu-i-teraz.
Polecam -- Carnegie, "Jak żyć i rpzestać się martwić" 10 godzin słuchania na yutubie.
Perspektywa z tej książki daje trzy kroki:
1 co najgorszego może się stać, jaki jest najgorszy scenariusz
2. wymyśleć najlepszą drogę ucieczki od tego najgorszego scenariusza
3. wdrożyć rozwiązania szybko i skutecznie, jak robot, jak wojsko
W przykładach powyżej:
niby-zgwałcona dziewczyna... nic najgorszego się nie wydarzy, bo w ciąży nie jest, a chłopak miejmy nadzieję ręce miał czyste... zatem trzba na przyszłość nie upijać się, albo tylko z zaufanymi osobami
dziecko skrzywdzone przez rodziców -- nagorsza konsekwencja, to załamanie przyszłego życia; zatem trzeba się wziąć za przyszłe życie; zatem od teraz, od dzisiaj, od zaraz wziąć się za organizację dobrego życia... i chrzanić rodziców -- to historia.