Stres mnie zabija. Pomocy! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Stres mnie zabija. Pomocy!

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

Temat: Stres mnie zabija. Pomocy!

Cześć, mam 20 lat i od 2 tygodni zmierzam się z potężnym stresem przez który boję się wejść nawet pod prysznic, a o wyjściu z domu nie ma mowy. Wszystko zaczęło się gdy moi rodzice wyjechali na tydzień do Turcji, wcześniej już też latali i było ze mną okej, ale ten ich wyjazd mnie zmienił, strasznie się stresowałam ich wylotem, ale tłumaczyłam sobie że to nic i że mi przejdzie, ale nie przeszło. W dniu ich wylotu nie spałam wcale i nie chciałam być sama w domu, dlatego też przyszła do mnie przyjaciółka, byłam taka roztrzęsiona, jak już wspominałam nie umiałam spać ani trochę, na następny dzień jak rano dostałam info że dolecieli myślałam że będzie wszystko okej, ale nie było. Przez dwa następne dni była u mnie babcia, wtedy zaczęłam się też bać wchodzić pod prysznic, no wieczory generalnie były najgorsze, potem przez dwa kolejne dni był u mnie mój chłopak przed którym wstydziłam się powiedzieć co mi jest i udawałam że jest okej, ale i tak napomknłam że się stresuję chodź tak na prawdę nie mam czym. Jak wrócili rodzice to myślałam że wszystko wróci do normy ale wciąż jest źle, ostatnio powiedziałam o tym chłopakowi, był smutny i nie wiedział jak mi pomóc, normalnie przy nim płakałam jak bóbr, mama też wie o moim stresie ale ona bardzo się zawsze wszystkim przejmuje więc czasem muszę ukrywać co naprawdę czuję. Jak już wspominałam najgorsze są wieczory, wtedy stres mnie łapie tak bez powodu, bez niczego tak po prostu, czuję się przez niego inna, gorsza. Kiedyś już też tak miałam, ten stres, byłam dzieckiem które było na granicy depresji do tego dochodziła ta straszna derealizacja ( czułam się jakbym była poza czasem, nie w swoim świecie, poczytajcie to zrozumiecie ) i teraz też się boję że ona się znów pojawi. Najbardziej chcę walczyć dla mamy i dla mojego chłopaka, ale brak mi już sił, boję się że kiedyś w tej bezsilności będę sobie chciała zrobić krzywdę. Oczywiście umówiłam się już na spotkanie z psychologiem ale niestety na połowę października i to telefonicznie. Za niedługo zaczną się studia, ja niestety muszę wrócić na uczelnię, a w tym momencie jest kaplica, nienawidzę się za ten nieuzasadniony stres. Chcę znów żyć normalnie. W sobotę jadę z chłopakiem na 18 do koleżanki i jak sobie pomyślę że koło godziny 18.00 zacznę wariować i się tak z niczego stresować to mnie coś bierze.
Miał już ktoś tak może? Macie jakieś wskazówki?
Boję się że ten ciągły, chroniczny stres wyrządzi krzywdę na moim zdrowiu także fizycznym. I też chcę żeby mój chłopak miał tą żywą, energiczną, pewną siebie dziewczynę jaką byłam jeszcze 2 tygodnie temu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!
Nadia01 napisał/a:

Cześć, mam 20 lat i od 2 tygodni zmierzam się z potężnym stresem przez który boję się wejść nawet pod prysznic, a o wyjściu z domu nie ma mowy. Wszystko zaczęło się gdy moi rodzice wyjechali na tydzień do Turcji, wcześniej już też latali i było ze mną okej, ale ten ich wyjazd mnie zmienił, strasznie się stresowałam ich wylotem, ale tłumaczyłam sobie że to nic i że mi przejdzie, ale nie przeszło. W dniu ich wylotu nie spałam wcale i nie chciałam być sama w domu, dlatego też przyszła do mnie przyjaciółka, byłam taka roztrzęsiona, jak już wspominałam nie umiałam spać ani trochę, na następny dzień jak rano dostałam info że dolecieli myślałam że będzie wszystko okej, ale nie było. Przez dwa następne dni była u mnie babcia, wtedy zaczęłam się też bać wchodzić pod prysznic, no wieczory generalnie były najgorsze, potem przez dwa kolejne dni był u mnie mój chłopak przed którym wstydziłam się powiedzieć co mi jest i udawałam że jest okej, ale i tak napomknłam że się stresuję chodź tak na prawdę nie mam czym. Jak wrócili rodzice to myślałam że wszystko wróci do normy ale wciąż jest źle, ostatnio powiedziałam o tym chłopakowi, był smutny i nie wiedział jak mi pomóc, normalnie przy nim płakałam jak bóbr, mama też wie o moim stresie ale ona bardzo się zawsze wszystkim przejmuje więc czasem muszę ukrywać co naprawdę czuję. Jak już wspominałam najgorsze są wieczory, wtedy stres mnie łapie tak bez powodu, bez niczego tak po prostu, czuję się przez niego inna, gorsza. Kiedyś już też tak miałam, ten stres, byłam dzieckiem które było na granicy depresji do tego dochodziła ta straszna derealizacja ( czułam się jakbym była poza czasem, nie w swoim świecie, poczytajcie to zrozumiecie ) i teraz też się boję że ona się znów pojawi. Najbardziej chcę walczyć dla mamy i dla mojego chłopaka, ale brak mi już sił, boję się że kiedyś w tej bezsilności będę sobie chciała zrobić krzywdę. Oczywiście umówiłam się już na spotkanie z psychologiem ale niestety na połowę października i to telefonicznie. Za niedługo zaczną się studia, ja niestety muszę wrócić na uczelnię, a w tym momencie jest kaplica, nienawidzę się za ten nieuzasadniony stres. Chcę znów żyć normalnie. W sobotę jadę z chłopakiem na 18 do koleżanki i jak sobie pomyślę że koło godziny 18.00 zacznę wariować i się tak z niczego stresować to mnie coś bierze.
Miał już ktoś tak może? Macie jakieś wskazówki?
Boję się że ten ciągły, chroniczny stres wyrządzi krzywdę na moim zdrowiu także fizycznym. I też chcę żeby mój chłopak miał tą żywą, energiczną, pewną siebie dziewczynę jaką byłam jeszcze 2 tygodnie temu.

Moim zdaniem to nie jest stres, bo ten zwykle można zracjonalizować, ale zaburzenia nerwicowe. W końcu źródło Twojego napięcia ustąpiło (rodzice szczęśliwie wrócili do domu), a jednak lęki pozostały. Może jednak wypowie się ktoś bardziej kompetentny w temacie i ewentualnie mnie poprawi.

Na Twoim miejscu w pierwszej kolejności udałabym się do psychiatry, do którego nie potrzebujesz skierowania, a i terminy powinny być krótsze niż do psychoterapeuty.

Napisałaś, że w sobotę wybierasz się do koleżanki, co już dziś wywołuje w Tobie lęk - czy nie lepiej byłoby sobie tego oszczędzić? Po co generujesz kolejne sytuacje lękowe? Teraz powinnaś przede wszystkim zadbać o swój spokój i emocjonalną równowagę.

3

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!

Nie ukrywaj takich uczuc przed otoczeniem bo sie Tobie tylko bedzie pogarszac. Jak ja sie balam isc pod prysznic to mowilam komus zeby ze mna szedl i tyle, nie ukrywalam. Ukrywanie nakreca wszystko. Mow o tym czego sie boisz glosno, jak bedziesz w glowie to trzymac to bedzie to wygladac powazniej, a jak powiesz na glos to traci na wielkosci.

4 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-09-24 06:05:10)

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!
Nadia01 napisał/a:

(...) boję się wejść nawet pod prysznic, a o wyjściu z domu nie ma mowy. (...)

To nie są objawy stresu. Tak jak radziła Olinka, wyznacz termin wizyty u psychiatry.

Ukrywanie lęków wymaga energii, która potrzebna jest Ci do zwalczenia tego, co z Tobą się dzieje. Zakończ granie pewnej siebie dziewczyny i powiedz o swych lękach i chłopakowi, i rodzicom, i innym bliskim ludziom. Im więcej będziesz o nim mówiła, tym - paradoksalnie - mniej się będziesz bała. Nazwij też dokładnie swe lęki. Czego, dokładnie, się boisz? Lęki rozpisane w szczegółach, o dziwo, zmniejszają się. I, gdy zaczynasz się bać, nie zanurzaj się w strachu, nie nakręcaj, nie pozwalaj swej wyobraźni na hasanie.

5

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!

Nadia, to zaburzenia lękowe. Nie bój się skorzystać z pomocy, bo teraz jej potrzebujesz.
Od lekarza, leki a potem umów się do psychoterapeuty, by dowiedzieć się, co to uruchomiło. Wyjdziesz z tego, trzeba czasu. I zadbaj o siebie fizycznie bardzo, suplementy, odżywianie. Kup jakiś preparat z żeńszeniem.
Wytrącilaś się z równowagi i musisz do niej wrócić. Nie cierp po cichu, sama.

6

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!

Moja przyjaciółka, odbywająca niegdyś praktyki w szpitalu psychiatrycznym, opowiadała jak pewnego razu przywieziono pacjentkę na noszach. Okazało się, że początkowo miała ona „tylko” zaburzenia nerwicowe, dokładnie agorafobię i powoli wycofywała się z różnych obszarów życia i aktywności aż położyła się do łóżka i niemal nie ruszała, co dołożyło problemy somatyczne związane z zanikiem mięśni. A to wszystko, bo rodzina i przyjaciele dawali jej akceptację i zrozumienie dla jej lęków, a nerwica niczym pleśń zajmowały coraz to nowe obszary. To są wtórne zyski związane z zaburzeniami nerwicowymi i de facto jeden z czynników w patomechaniźmie, a dokładnie działa tak wyrozumiałość osób z otoczenia, bo ponoć 1/3 ludzi chociaż raz przechodziła jakiś epizod nerwicowy i w konsekwencji rozumie, że ktoś może się czegoś tak mocno obawiać, że rezygnuje, więc dają takiej osobie ulgowe warunki, niechcący pogłębiając jej zaburzenie i de facto szkodząc jej.
Dlatego autorko posłuchaj rad, udaj się do specjalisty, nie ograniczaj się tylko do informowania bliskich.

7

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!
MagdaLena1111 napisał/a:

Moja przyjaciółka, odbywająca niegdyś praktyki w szpitalu psychiatrycznym, opowiadała jak pewnego razu przywieziono pacjentkę na noszach. Okazało się, że początkowo miała ona „tylko” zaburzenia nerwicowe, dokładnie agorafobię i powoli wycofywała się z różnych obszarów życia i aktywności aż położyła się do łóżka i niemal nie ruszała, co dołożyło problemy somatyczne związane z zanikiem mięśni. A to wszystko, bo rodzina i przyjaciele dawali jej akceptację i zrozumienie dla jej lęków, a nerwica niczym pleśń zajmowały coraz to nowe obszary. To są wtórne zyski związane z zaburzeniami nerwicowymi i de facto jeden z czynników w patomechaniźmie, a dokładnie działa tak wyrozumiałość osób z otoczenia, bo ponoć 1/3 ludzi chociaż raz przechodziła jakiś epizod nerwicowy i w konsekwencji rozumie, że ktoś może się czegoś tak mocno obawiać, że rezygnuje, więc dają takiej osobie ulgowe warunki, niechcący pogłębiając jej zaburzenie i de facto szkodząc jej.
Dlatego autorko posłuchaj rad, udaj się do specjalisty, nie ograniczaj się tylko do informowania bliskich.

Tak, zapisałam się już do psychiatry, termin mam na 12 października. Wiem że nie można je się zamknąć w domu dlatego staram się jak najwięcej wychodzić, działać, znajdować jakieś hobby itp. I chodź się boję chcę iść na tą 18-stkę bo liczę na to że przełamanie leków mi pomoże

8

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!

Umówiłaś się na wizytę do psychiatry czy psychologa? Pytam, bo w obydwu Twoich postach pojawiła się inna informacja - w pierwszym piszesz o psychologu, powyżej o psychiatrze, a to przecież nie jest to samo, nawet jeśli zarówno jeden, jak i drugi specjalista powinien właściwie pokierować Twoim leczeniem, w tym skierować Cię we właściwe miejsce, przynajmniej na danym etapie leczenia.

9

Odp: Stres mnie zabija. Pomocy!
Olinka napisał/a:

Umówiłaś się na wizytę do psychiatry czy psychologa? Pytam, bo w obydwu Twoich postach pojawiła się inna informacja - w pierwszym piszesz o psychologu, powyżej o psychiatrze, a to przecież nie jest to samo, nawet jeśli zarówno jeden, jak i drugi specjalista powinien właściwie pokierować Twoim leczeniem, w tym skierować Cię we właściwe miejsce, przynajmniej na danym etapie leczenia.


12 października jestem zapisana do psychiatry w swoim mieście, a dziś rano się dowiedziałam że mam też wizytę z psychologiem w mieście obok 7 października

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Stres mnie zabija. Pomocy!

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024