W kwestii Powstania, to nawet jego uczestnicy czy żyjący jeszcze weterani lub/i członkowie podziemia mają nieraz odmienne zdanie. Decyzje wojskowe, które wpływają na ocenę sytuacji swojej czy wroga - to wszystko, o czym pisała Snake - z pewnością miało znaczenie dla samego przebiegu powstania. Kiedyś, w jednym z wywiadów z jednym historykiem, padło stwierdzenie, że PW było wymierzone przeciwko Niemcom "jedynie" militarnie, połączone oczywiście z chęcią odwetu. Natomiast politycznie już przeciwko drugiemu okupantowi nadciągającemu ze wschodu, który przynajmniej tak to powstanie odebrał.
Tak, czy inaczej, kiedy zacząłem więcej o powstaniu czytać, to do dzisiaj uważam, że samym Powstańcom, którzy autentycznie chcieli wywalczyć dla swojej małej i wielkiej ojczyzny wolność, zasługują na szacunek. O dowódcach powstania można już dyskutować...
W kwestii wojny, to Lucek bardzo trafnie stwierdził: oby nikt z nas nigdy nie zaznał czegoś tak potwornego..Od razu staje mi przed oczami II wojna światowa, jako przykład prawdziwych ludzkich tragedii, czytając wątki tutaj o tym, że sobie partnera nie można znaleźć...
7,021 2021-01-07 20:22:25 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-07 20:26:50)
7,022 2021-01-07 20:31:32
Snake napisał/a:Misinx napisał/a:Czyli ktoś uznał poziom strat w Warszawie za dopuszczalny ?
Super. Mam nadzieję, że był z siebie zadowolony. Warto było !!!!
Tak jak z lockdownem. Oni, znaczy rządzący mają szacunki, że przez lockdown upadnie np. co dwudziesta firma. Czyli podejmują decyzję z pełną świadomością, że rujnują życie w miarę konkretnej grupie ludzi. Abstrahując od sytuacji taką umiejętność muszą posiadać ludzie z władzą.
W moim fachu też musiałem nabyć podobne umiejętności, to jest decyzyjność w odpowiednim momencie. Powiem szczerze, że to z czasem nawet łatwo przychodzi o ile dotyczy osób trzecich. W obrębie własnego życia nie jest to już takie łatwe... w kontekscie pozwolenia na broń brzmi to niepokojaco....:\
Wręcz przeciwnie Już bez żadnego kontekstu historycznego czy wojskowego, najważniejsze w tzw. decyzyjności są:
- umiejętność podejmowania decyzji na czas,
- umiejętność nie użalania się nad podjętą decyzją.
Pierwsze ze względu na to, że decyzja spóźniona może być gorsza niż brak decyzji. Druga dotyczy nie roztrząsania, że można było podjąć inną decyzję. Analiza skutków decyzji, owszem bo to podstawa nauki, ze złych decyzji też należy wyciągać wnioski. Natomiast wieczne roztrząsanie, że się wybrało tak, a nie inaczej, to głupota.
Jeśli ktoś jest nie decyzyjny, hamletyzuje itd. nigdy nie powinien brać broni do rąk.
7,023 2021-01-07 20:39:39 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-07 20:40:27)
... na przykład, jak ktoś z Forum Ci podpadnie, to szybka decyzja...
Przekomarzam się, żeby nie było
7,024 2021-01-07 20:39:46
W kwestii Powstania, to nawet jego uczestnicy czy żyjący jeszcze weterani lub/i członkowie podziemia mają nieraz odmienne zdanie. Decyzje wojskowe, które wpływają na ocenę sytuacji swojej czy wroga - to wszystko, o czym pisała Snake - z pewnością miało znaczenie dla samego przebiegu powstania. Kiedyś, w jednym z wywiadów z jednym historykiem, padło stwierdzenie, że PW było wymierzone przeciwko Niemcom "jedynie" militarnie, połączone oczywiście z chęcią odwetu. Natomiast politycznie już przeciwko drugiemu okupantowi nadciągającemu ze wschodu, który przynajmniej tak to powstanie odebrał.
Tak, czy inaczej, kiedy zacząłem więcej o powstaniu czytać, to do dzisiaj uważam, że samym Powstańcom, którzy autentycznie chcieli wywalczyć dla swojej małej i wielkiej ojczyzny wolność, zasługują na szacunek. O dowódcach powstania można już dyskutować...
W kwestii wojny, to Lucek bardzo trafnie stwierdził: oby nikt z nas nigdy nie zaznał czegoś tak potwornego..Od razu staje mi przed oczami II wojna światowa, jako przykład prawdziwych ludzkich tragedii, czytając wątki tutaj o tym, że sobie partnera nie można znaleźć...
Bagienniku, nie możemy stwierdzać, co dla kogoś powinno być tragedią, a co nie... Nie tylko podczas wojny rozgrywają się ludzkie dramaty. Poza tym Ty nie szukasz partnerki, więc wiadomo, że inaczej będziesz traktować tę kwestię. Wyobraź sobie, co by było, gdybyś żył w innych czasach i zmuszono by Cię do małżeństwa - wtedy nie myślałbyś o tym, że to wojna jest największym dramatem
Proszę to traktować w formie częściowego żartu
7,025 2021-01-07 20:46:00
... na przykład, jak ktoś z Forum Ci podpadnie, to szybka decyzja...
Przekomarzam się, żeby nie było
No całkiem nieźle ale trochę do innej bramki Ludzie niedecyzyjni, hamletyzujący, dzielący zapałkę na cztery mają prawdopodobnie kłopoty osobowościowo - emocjonalne, a to już niebezpiecznie blisko stanu, który lekarz zdiagnozuje jako niewskazany dla człowieka aplikującego o broń.
7,026 2021-01-07 20:49:48 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-07 21:02:14)
Syl, patrzę na wojnę pod kątem tragedii ludzkich a przede wszystkim niskiej wartości, jaką ma wtedy życie ludzkie. Sam mam trochę nastroje pacyfistyczne nieco
Biorąc pod uwagę potworność II wojny światowej dla naszego kraju, to jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić po prostu straszniejszych rzeczy, dziejących się w takiej skali i z taką intensywnością. Wyjście na miasto, skąd można już nie wrócić, bo akurat trafiło się na łapankę. Wywózka do obozu, "przesłuchania", czy egzekucje - takie wydarzenia zwyczajnie zmieniają całkowicie to, w co do tej pory ludzie wierzyli, bo taki ogrom cierpienia nie mieści im się w żadnej skali wyobraźni.
Co do priorytetów, to od razu przypominam sobie o sytuacji, o której czytałem z okresu wojny: młody chłopak działający w AK, odrzucił uczucia jednej dziewczyny, która była w nim zakochana do szaleństwa. Co zrobiła? Doniosła na niego Niemcom..Faceta zakatowali na gestapo, a na pannę Polskie Państwo Podziemne wydało wyrok za zdradę..Można się teraz zastanawiać, która tragedia jest większa czy ważniejsza..
Dlatego, może nie tyle o brak partnera, ale niektóre szczegóły z życia, które wydają się blade w porównaniu z prawdziwym cierpieniem, wywołują u mnie zwyczajną konsternację.
7,027 2021-01-07 20:56:18
adela 07 napisał/a:... na przykład, jak ktoś z Forum Ci podpadnie, to szybka decyzja...
Przekomarzam się, żeby nie było
No całkiem nieźle ale trochę do innej bramki
Ludzie niedecyzyjni, hamletyzujący, dzielący zapałkę na cztery mają prawdopodobnie kłopoty osobowościowo - emocjonalne, a to już niebezpiecznie blisko stanu, który lekarz zdiagnozuje jako niewskazany dla człowieka aplikującego o broń.
Tak jakby decyzyjność świadczyła o tym, że ktoś podejmuje dobrą decyzję Koń by się uśmiał. Ci decyzyjni to faktycznie nie mają kłopotów osobościowo - emocjonalnych
Taki Hitler był decyzyjny, Stalin był decyzyjny, nasz Jaruś też jest decyzyjny. Same kryształowe osobowości
Tylko takim faktycznie dać broń. Jaruś przecież ma pistolecik. Chwalił się.
Ja hamletyzuję, więc jestem niebezpieczny
7,028 2021-01-07 20:58:30
Syl, patrzę na wojnę pod kątem tragedii ludzkich a przede wszystkim niskiej wartości, jaką ma wtedy życie ludzkie. Sam mam trochę nastroje pacyfistyczne nieco
Biorąc pod uwagę potworność II wojny światowej dla naszego kraju, to jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić po prostu straszniejszych rzeczy, dziejących się w takiej skali i z taką intensywnością. Wyjście na miasto, skąd można już nie wrócić, bo akurat trafiło się na łapankę. Wywózka do obozu, "przesłuchania", czy egzekucje - takie wydarzenia zwyczajnie zmieniają całkowicie to, w co do tej pory ludzie wierzyli, bo taki ogrom cierpienia nie mieści im się w żadnej skali wyobraźni.
Co do priorytetów
Na pewno była to ogromna tragedia dla tych ludzi, nie neguję tego Ale nas tam nie było, nie możemy żyć myślami o tym, co działo się kilkadziesiąt lat temu. Pamiętać trzeba, ale nie przeżywać. To jest jak z byłymi partnerami, co nam da wspominanie...
Skupiam się zawsze na tym, co dobre w życiu.
7,029 2021-01-07 21:03:20 Ostatnio edytowany przez luc (2021-01-07 21:04:42)
Bry wieczór.
Co do Powstania Warszawskiego, to mam podobny pogląd do Snake'a, Lucyfera i Bagiennika.
Samych dowódców też nie odsądzałabym od czci i wiary. Łatwo jest oceniać takie decyzje post factum, zwłaszcza po wielu latach. Nie można też pominąć (wiem, nie gdyba się w historii), że wcale nie musiało być takie zakończenie PW. Przecież z sowietami były prowadzone rozmowy na temat ich pomocy powstaniu. Mało tego, jeszcze w lipcu (przed wybuchem powstania), to właśnie sowieci (radio "Wolna Moskwa" i inne środki propagandy) wzywali ludność Warszawy do chwycenia za broń, wskazując na rychłą pomoc ze strony Armii Czerwonej. Za to potem czekali aż powstanie się wykrwawi. Sabotowali pomoc ze strony aliantów (uniemożliwiając lądowanie samolotom alianckim na prawym brzegu Wisły).
Tak że nie jest to wszystko jednoznaczne.
7,030 2021-01-07 21:04:13 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-01-07 21:12:02)
Pamiętać, to miejmy nadzieję pamięta każdy. Ciężko jednak tego nie przeżywać, jeśli człowiek sobie uświadomi, że to działo się czy dzieje(inne konflikty) naprawdę, szczególnie, kiedy słucha się bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń.
Same realia II wojny światowej czy polityka niemiecka wobec Polaków( ale nie tylko) wywołuje u mnie szczególne obrzydzenie..Polscy obywatele nie musieli wcale ginąć, aby czuć, że ludzka godność jest zwyczajnie deptana: sklepy, restauracje, kina, muzea tylko dla Niemców? Obowiązek kłaniania się niemieckiemu żołnierzowi? Już samo to, pomijając wszelkie okrucieństwa, zakrawa na kpinę, że można coś takiego w ogóle wydać. Czując się przez te kilka lat opluwanym i szykanowanym na każdym kroku za to, że się jest Polakiem, ludzie w końcu tracili cierpliwość...
7,031 2021-01-07 21:10:41
Pamiętać, to miejmy nadzieję pamięta każdy. Ciężko jednak tego nie przeżywać, jeśli człowiek sobie uświadomi, że to działo się czy dzieje(inne konflikty) naprawdę, szczególnie, kiedy słucha się bezpośrednich świadków tamtych wydarzeń.
Dlatego ja nie słucham. Nie przeżywam też tego, co mnie nie dotyczy, ale oczywiście samym dramatom nie zaprzeczam. Rozgrywały się i będą rozgrywać, oby nie na moich oczach. Nigdy nie miałam tendencji do umartwiania się. Synonimami tego wyrażenia są na przykład: masochizm, samoudręczanie, cierpiętnictwo. Ciekawe, że wyraz ten zawiera cząstkę wyrazu "martwy". Można się zajmować zamartwianiem się wszystkim wokół i nie przeżywać własnego życia właściwie. To jest właśnie ta decyzyjność
7,032 2021-01-07 21:22:03
Znam mnóstwo osób, którzy " dzielą włos, czy tam zapałkę na czworo". Albo takich niezdecydowanych. W sumie chyba więcej takich, niż tych "konkretnych". To świadczy o tym,że obracam się w kręgu zaburzonych osobowosciowo? A no i jakoś tym drugim nie za bardzo ufam, bo są za bardzo pewni siebie.
Do posiadania broni potrzena jest jeszcze rozwaga, rozsądek i umiejetność podejmowania dobrych decyzji. Jak zweryfikowac to ostatnie? Właściwie to ta ostatnia cecha wystarczyłaby w zupełnosci. Pohamletyzowałaby taki i ciach.
Nie wiem, czy jasno się wyraziłam. Miałam dziś sesję z psycho i dała mi zadanie, wyrażania swoich opinii nawet jeśli wydają mi się nieco głupie. Taki test.
7,033 2021-01-07 21:38:18
Ja powstanie Warszawskie odbieram podobnie jak Misinx. Obwiniam wojskowych, polityków za tragiczne decyzje, za śmierć wielu Warszawiaków. Graczy którzy bawią się zawsze żywymi żołnierzykami. Siedząc ze swoimi rodzinami w bezpiecznych miejscach Powstańców nie oceniam, wiem, że chcieli dobrze, że dali się zmanipulować, nie oni pierwsi i nie ostatni. Choć Informacje od chłopaków na temat tego czym kierowano się, co wiedziano przed wybuchem powstania są ciekawe.
7,034 2021-01-07 21:39:01 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-01-07 21:40:27)
Bry wieczór.
Co do Powstania Warszawskiego, to mam podobny pogląd do Snake'a, Lucyfera i Bagiennika.
Samych dowódców też nie odsądzałabym od czci i wiary. Łatwo jest oceniać takie decyzje post factum, zwłaszcza po wielu latach. Nie można też pominąć (wiem, nie gdyba się w historii), że wcale nie musiało być takie zakończenie PW. Przecież z sowietami były prowadzone rozmowy na temat ich pomocy powstaniu. Mało tego, jeszcze w lipcu (przed wybuchem powstania), to właśnie sowieci (radio "Wolna Moskwa" i inne środki propagandy) wzywali ludność Warszawy do chwycenia za broń, wskazując na rychłą pomoc ze strony Armii Czerwonej. Za to potem czekali aż powstanie się wykrwawi. Sabotowali pomoc ze strony aliantów (uniemożliwiając lądowanie samolotom alianckim na prawym brzegu Wisły).
Tak że nie jest to wszystko jednoznaczne.
Sowieci co najmniej od 17 września 1939 byli "godnym zaufania" partnerem to rozmów
O Katyniu też już wtedy wiedziano
Nie chce mi się już na ten temat dyskutować. Powstanie na pewno wywołali ci decyzyjni Ja bym hamletyzował, więc na pewno byłoby jeszcze gorzej
7,035 2021-01-07 21:43:02
Sowieci co najmniej od 17 września 1939 byli "godnym zaufania" partnerem to rozmów
O Katyniu też już wtedy wiedziano
No ale co z tego?
Trwała wojna i zawierano różne dziwne sojusze.
7,036 2021-01-07 21:47:34
Tak jakby decyzyjność świadczyła o tym, że ktoś podejmuje dobrą decyzję
Koń by się uśmiał.
A gdzie ja napisałem, że podjęta decyzja, to zaraz dobra decyzja? Jest to jednak jakaś decyzja. Umiejętność podjęcia jakiejś decyzji, to podstawa przewodzenia jakiemukolwiek zespołowi ludzi. W każdym zespole ludzi, a już w zespole ludzi operującym w sytuacji zagrożenia życia szef / dowódca, który nie wie jaką decyzję podjąć albo nie może się na żadną zdecydować, to prawie najgorszy szef / dowódca. Prawie, bo całkowicie najgorszym szefem / dowódcą w takich sytuacjach jest człowiek, który swoją niewiedzą i niemocą dzieli się z podwładnymi. Tymczasem podstawową potrzebą prawie każdego człowieka w takich sytuacjach jest to, że ktoś za niego podejmie decyzję i że ten ktoś wie co robi. Za takim człowiekiem pójdą w ogień. Oczywiście pozostaje margines na ludzi, którzy notorycznie podejmują złe decyzje, których skutki odbijają się na własnych podwładnych ale na to podobne grupki społeczne szybko znajdują rozwiązanie
Ci decyzyjni to faktycznie nie mają kłopotów osobościowo - emocjonalnych
Taki Hitler był decyzyjny, Stalin był decyzyjny, nasz Jaruś też jest decyzyjny. Same kryształowe osobowości
Tylko takim faktycznie dać broń. Jaruś przecież ma pistolecik. Chwalił się.
Trochę chybione przykłady, bo dla każdej z wymienionych postaci da się wskazać sytuacje kiedy się pogubili i byli niedecyzyjni. Poza tym decyzyjność nie oznacza immunitetu na inne problemy psychiczno - emocjonalne. Na przykład psychopaci, to wzór decyzyjności
Ja hamletyzuję, więc jestem niebezpieczny
Zależy kiedy i dla kogo. Sztandarowa sytuacja, dziecko ci wybiega z chodnika na drogę. Hamletyzujesz o jej, co tu robić, co tu robić? Może nic się nie stanie?!
Żeby nie było, ja jestem klinicznym przypadkiem prokrastynacji, tj. jeśli tylko mogę odkładam co tylko mogę na później Z czym zresztą świadomym wysiłkiem da się walczyć. O dziwo nie mam z tym zjawiskiem problemów w sytuacjach stresowych. Wtedy jakoś wszystko idzie bardziej gładko.
7,037 2021-01-07 21:49:13
Misinx napisał/a:
Sowieci co najmniej od 17 września 1939 byli "godnym zaufania" partnerem to rozmów
O Katyniu też już wtedy wiedziano
No ale co z tego?
Trwała wojna i zawierano różne dziwne sojusze.
Nie no nic. Luzik
Że sobie Jankesi, albo Angole zawierali sojusze ze Stalinem, to co tam. Oni go słabo znali. Ale my ??? Nic tylko się dogadywać ze Stalinem
i wierzyć mu.
7,038 2021-01-07 21:50:28 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2021-01-07 21:52:03)
Dlatego ja polecam "Drogę do zniewolenia" oraz "Rząd Wszechmogący"
Jeżeli ktoś sądzi, że doświadczenia obu totalizmów nie są do powtórzenia to się gruuubo myli.
luc napisał/a:Bry wieczór.
Co do Powstania Warszawskiego, to mam podobny pogląd do Snake'a, Lucyfera i Bagiennika.
Samych dowódców też nie odsądzałabym od czci i wiary. Łatwo jest oceniać takie decyzje post factum, zwłaszcza po wielu latach. Nie można też pominąć (wiem, nie gdyba się w historii), że wcale nie musiało być takie zakończenie PW. Przecież z sowietami były prowadzone rozmowy na temat ich pomocy powstaniu. Mało tego, jeszcze w lipcu (przed wybuchem powstania), to właśnie sowieci (radio "Wolna Moskwa" i inne środki propagandy) wzywali ludność Warszawy do chwycenia za broń, wskazując na rychłą pomoc ze strony Armii Czerwonej. Za to potem czekali aż powstanie się wykrwawi. Sabotowali pomoc ze strony aliantów (uniemożliwiając lądowanie samolotom alianckim na prawym brzegu Wisły).
Tak że nie jest to wszystko jednoznaczne.
Sowieci co najmniej od 17 września 1939 byli "godnym zaufania" partnerem to rozmów
O Katyniu też już wtedy wiedziano
Nie chce mi się już na ten temat dyskutować. Powstanie na pewno wywołali ci decyzyjni
Ja bym hamletyzował, więc na pewno byłoby jeszcze gorzej
![]()
Geopolitycznie było wiadomo dlaczego Rumunia i Polska nie zgodzą się na dobrowolny przemarsz RKKA.
Holodomor, jak i Operacja Polska dała znakomity przykład jakich komisarzy by się wpuściło.
7,039 2021-01-07 21:53:11
Misinx napisał/a:Tak jakby decyzyjność świadczyła o tym, że ktoś podejmuje dobrą decyzję
Koń by się uśmiał.
A gdzie ja napisałem, że podjęta decyzja, to zaraz dobra decyzja? Jest to jednak jakaś decyzja. Umiejętność podjęcia jakiejś decyzji, to podstawa przewodzenia jakiemukolwiek zespołowi ludzi. W każdym zespole ludzi, a już w zespole ludzi operującym w sytuacji zagrożenia życia szef / dowódca, który nie wie jaką decyzję podjąć albo nie może się na żadną zdecydować, to prawie najgorszy szef / dowódca. Prawie, bo całkowicie najgorszym szefem / dowódcą w takich sytuacjach jest człowiek, który swoją niewiedzą i niemocą dzieli się z podwładnymi. Tymczasem podstawową potrzebą prawie każdego człowieka w takich sytuacjach jest to, że ktoś za niego podejmie decyzję i że ten ktoś wie co robi. Za takim człowiekiem pójdą w ogień. Oczywiście pozostaje margines na ludzi, którzy notorycznie podejmują złe decyzje, których skutki odbijają się na własnych podwładnych ale na to podobne grupki społeczne szybko znajdują rozwiązanie
Misinx napisał/a:Ci decyzyjni to faktycznie nie mają kłopotów osobościowo - emocjonalnych
Taki Hitler był decyzyjny, Stalin był decyzyjny, nasz Jaruś też jest decyzyjny. Same kryształowe osobowości
Tylko takim faktycznie dać broń. Jaruś przecież ma pistolecik. Chwalił się.
Trochę chybione przykłady, bo dla każdej z wymienionych postaci da się wskazać sytuacje kiedy się pogubili i byli niedecyzyjni. Poza tym decyzyjność nie oznacza immunitetu na inne problemy psychiczno - emocjonalne. Na przykład psychopaci, to wzór decyzyjności
Misinx napisał/a:Ja hamletyzuję, więc jestem niebezpieczny
Zależy kiedy i dla kogo. Sztandarowa sytuacja, dziecko ci wybiega z chodnika na drogę. Hamletyzujesz o jej, co tu robić, co tu robić? Może nic się nie stanie?!
Żeby nie było, ja jestem klinicznym przypadkiem prokrastynacji, tj. jeśli tylko mogę odkładam co tylko mogę na późniejZ czym zresztą świadomym wysiłkiem da się walczyć. O dziwo nie mam z tym zjawiskiem problemów w sytuacjach stresowych. Wtedy jakoś wszystko idzie bardziej gładko.
Przykłady nie są chybione, tylko nie pasują do Twojej teorii i pochwały decyzyjności. Niestety wojny wywoływali głównie ci decyzyjni Narody podbijali też ci decyzyjni.
Przykład z dzieckiem na drogę ? I Ty mi mówisz o chybionych przykładach
Nie chce mi się Snake z Tobą gadać Taką podejmuję decyzję.
7,040 2021-01-07 21:55:42 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2021-01-07 22:05:06)
Akurat o ile Stalin okazał się być naprawdę znakomitym politykiem, tak w przypadku Rzeszy to cóż... sporo Niemców zagłosowało właśnie za tym programem.
luc napisał/a:Misinx napisał/a:
Sowieci co najmniej od 17 września 1939 byli "godnym zaufania" partnerem to rozmów
O Katyniu też już wtedy wiedziano
No ale co z tego?
Trwała wojna i zawierano różne dziwne sojusze.
Nie no nic. Luzik
Że sobie Jankesi, albo Angole zawierali sojusze ze Stalinem, to co tam. Oni go słabo znali. Ale my ??? Nic tylko się dogadywać ze Stalinem
i wierzyć mu.
Jankesi to zupełnie inna sytuacja geopolityczna.
Rzeczpospolita mogła być satelitą Sowietów ( i tak skończyła w OTL) albo Rzeszy (ATL)
Zupełnie inne karty przetargowe. Imperia morskie mają zupełnie inne mechanizmy działania wobec imperiów lądowych, zwłaszcza imperium heartlandu.
Nie bez powodu zimna wojna od strony NATO opierała się na doktrynie powstrzymywania, a nie agresywnej ekspansji.
Dlatego też USA ma problem z Chinami - to zupełnie inny rodzaj rywala.
7,041 2021-01-07 22:08:56
Dlatego ja nie słucham. Nie przeżywam też tego, co mnie nie dotyczy, ale oczywiście samym dramatom nie zaprzeczam. Rozgrywały się i będą rozgrywać, oby nie na moich oczach. Nigdy nie miałam tendencji do umartwiania się. Synonimami tego wyrażenia są na przykład: masochizm, samoudręczanie, cierpiętnictwo. Ciekawe, że wyraz ten zawiera cząstkę wyrazu "martwy". Można się zajmować zamartwianiem się wszystkim wokół i nie przeżywać własnego życia właściwie. To jest właśnie ta decyzyjność
Z pewnością nie ma co na siłę się zamartwiać, ale jeśli ktoś ma w rodzinie taką osobę, to czasami ciekawość zwycięża. Do tego dochodzi zainteresowanie bardziej hm naukowe. Pojawia się u mnie wtedy współczucie dla tych, którzy przeżyli tragedię, choćby tracąc kogoś bliskiego. Nie mogę stwierdzić, że niczego nie przeżywam, co mnie nie dotyczy, bo uważałbym się za kogoś, kogo świat się kończy się na własnym "ja". Ale to tylko moje zapatrywanie
7,042 2021-01-07 22:16:44
Zostawmy wszystkie smutne i przykre tematy, bo jeszcze w depresję popadniemy
Tym bardziej, że zima się ponoć do nas zbliża.
7,043 2021-01-07 22:24:11
Taa, "bestia ze wschodu":P Ileż to razy miała przychodzić przez ostatnie kilka lat..
Choć takie lata pamiętam, kiedy tego typu warunki nie były oceniane jako ekstremalne, lecz raczej normalne.
7,044 2021-01-07 22:24:45
Zostawmy wszystkie smutne i przykre tematy, bo jeszcze w depresję popadniemy
Tym bardziej, że zima się ponoć do nas zbliża.
Taka duża i w zimę wierzy
7,045 2021-01-07 22:29:05
luc napisał/a:Zostawmy wszystkie smutne i przykre tematy, bo jeszcze w depresję popadniemy
Tym bardziej, że zima się ponoć do nas zbliża.Taka duża i w zimę wierzy
Gdzieś w głębi serca dzieckiem zostałam
7,046 2021-01-07 22:30:27
Akurat tego "zimowego" aspektu dzieciństwa najbardziej mi brakuje
7,047 2021-01-07 22:47:01
Nie no nic. Luzik
Że sobie Jankesi, albo Angole zawierali sojusze ze Stalinem, to co tam. Oni go słabo znali. Ale my ??? Nic tylko się dogadywać ze Stalinem
i wierzyć mu.
No ale to jest abecadło polityki, z tym, że akurat po co zaraz wierzyć? Co najwyżej kalkulować szanse na dotrzymanie zobowiązań. Tak to mniej więcej działa od prehistorii. Polecam więcej literatury historycznej. Wróg twojego wroga i takie tam. W polityce kto idzie w emocje ten przegrywa. Tak zresztą odnośnie Stalina, który był tylko emanacją wiecznego, wielkoruskiego imperializmu, to prosta historia z naszych dramatycznych dziejów. Wspomniałem wcześniej o tym, że i przez Polaków Warszawa była oblegana za czasów potopu szwedzkiego. No to odwołując się do tych czasów klimat wówczas był taki, że Polska jako Rzeczpospolita była wówczas liczącym się graczem w europejskiej polityce. Sąsiadowała z carską Rosją, Chanatem Krymskim, Monarchią Habsburgów (Austria, Czechy, Węgry), Rzeszą Niemiecką oraz Szwecją. Zarówno przez morze jak i podbite księstwa niemieckie czy Inflanty. Z prawie każdym z tych państw Rzeczpospolita toczyła ciągłe wojny na przemian z różnymi sąsiadami. Akurat z wyjątkiem, przynajmniej wtedy, Monarchii Habsburgów i Rzeszy Niemieckiej, z którymi nie tyle wojowaliśmy co rywalizowaliśmy politycznie. Głównie zresztą Monarchią, bo Rzesza wówczas jako taka mało się liczyła.
No więc w czas świąteczny można było sobie odświeżyć Potop w telewizji. Akcja zaczyna się, gdy Rzeczpospolita dostaje na Litwie srogie baty od Rosjan, który zajęli prawie całą Litwę puszczając z dymem m.in. Wilno. Na Ukrainie Korona Polska dostawała w
dupę od zbuntowanych Kozaków również wspieranych przez cara. Sytuacja jest wręcz dramatyczna i wtedy na Polskę z terenów niemieckich napada Szwecja głosząc zresztą, że nie tyle napada co obala władzę króla Jana Kazimierza, co było efektem sporu kuzynów Jana Kazimierza i Karola Gustawa o to kto ma prawa do tronu szwedzkiego. Szwedzi zajmują prawie całą Rzeczpospolitą i jak wiemy z poparciem wielu jej obywateli. Szykuje się powstanie unii Szwecji, Korony Polskiej i Wlk. Księstwa Litewskiego. Co wtedy robią Rosjanie? Ano wstrzymują operacje wojskowe przeciw Rzeczpospolitej. Raz, że mogą wówczas znaleźć się w stanie wojny ze Szwecją, a dwa, że ze Szwecją też wojowali i postanowili poczekać i zobaczyć na czyją korzyść przechyli się szala fortuny. Co wtedy robi Chanat Krymski wiecznie napadający na Rzeczpospolitą? Otóż oferuje jej sojusz i wymierną pomoc wojskową do odparcia Szwedów oraz obiecując, że niech no tylko zbuntowani Kozacy podniosą głowy, to poczują tatarski nahaj na grzbiecie. Co wtedy robi Monarchia Habsburska? Ano daje schronienie na swoim terytorium królowi Janowi Kazimierzowi i wszystkim dysydentom uciekającym z Rzeczpospolitej oraz prowadzi rozmowy pokojowe. Co wtedy robią lennicy Rzeczpospolitej, którzy jej przysięgali wierność jak Prusy Książęce czy Siedmiogród (Mołdawia i Wołoszczyzna). Ano lawirują do czyjego obozu przystąpić Furda tam przysięgi na wierność! Elektor pruski przechodzi wreszcie na stroną szwedzką występując przeciw polskiej ręce, która go karmiła. Władca Siedmiogrodu zwąchuje się z Kozakami i napada na Rzeczpospolitą. Co wtedy robią Habsburgowie? Wysyłają Rzeczpospolitej na pomoc wojska pomagają bić Rakoczego i Kozaków. Dlaczego? Bo gdyby Rakoczy wygrał, to byłby tak silny, że mógłby się upominać o Węgry będące we władaniu Habsburgów. No i dalej odbywały się kolejne alianse, przechodzenia z obozu do obozu, gdzie po stronie polskiej m.in. wystąpiła Dania, której nie w smak był wzrost potęgi szwedzkiej.
I tak dalej, bo w tej całej zabawie chodzi o to, że wszyscy utrzymywali się w szachu. Kiedy ktoś staje się za silny, to słabsi się jednoczą żeby mu dokopać. Dziś temu, jutro innemu. To się nazywa polityka Nie ma obietnic, których się nie łamie. Przyrzeczeń dotrzymuje się dotąd aż przynoszą korzyść. Jak to Anglicy ładnie określili "Anglia nie ma przyjaciół, ma tylko interesy".
7,048 2021-01-07 22:51:13
I tak dalej, bo w tej całej zabawie chodzi o to, że wszyscy utrzymywali się w szachu. Kiedy ktoś staje się za silny, to słabsi się jednoczą żeby mu dokopać. Dziś temu, jutro innemu. To się nazywa polityka
Nie ma obietnic, których się nie łamie. Przyrzeczeń dotrzymuje się dotąd aż przynoszą korzyść. Jak to Anglicy ładnie określili "Anglia nie ma przyjaciół, ma tylko interesy".
I to jest fenomen wybuchu I Wielkiej Wojny.
Imperia europejskie tak się szachowały, że ostatecznie nie mogło się to rozegrać inaczej.
7,049 2021-01-07 23:26:30 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-07 23:28:25)
Cóż... To jest jasne, że w polityce nie ma sentymentów, a już tym bardziej na wojnie.
Toteż jestem... antypatykiem (no, co? skoro można być sympatykiem... ) polityki i zagorzałą przeciwniczką wojen.
Zgadzam się ze Snake'iem, że w polityce nie ma hamletyzowania, a z Misinxem, że to nieludzkie.
I nie gadam dzisiaj z Wami, bo mam ochotę na setunię
Miłych i kolorowych!
7,050 2021-01-07 23:29:58
Miłych i kolorowych!
7,051 2021-01-07 23:33:36
Piegowata'76 napisał/a:
Miłych i kolorowych!
7,052 2021-01-08 00:21:28
Kowalski robiący salto w tej pozycji zdradza pewne predyspozycje
7,053 2021-01-08 09:58:08
Cześć i czołem
U mnie dziś ładny dzień. Widzę błękit, i blade słoneczko. Śnieg się trzyma. Dwa gołompy romansują koło rynny.
Miłego dnia.
7,054 2021-01-08 10:17:09
Cześć i czołem
U mnie dziś ładny dzień. Widzę błękit, i blade słoneczko. Śnieg się trzyma. Dwa gołompy romansują koło rynny.
Miłego dnia.
U mnie pogoda depresyjna. W nocy chyba śnieżyło, bo dachy są białe.
Właśnie sobie włączyłem Radio357, żeby zobaczyć co to takiego
7,055 2021-01-08 10:21:14
O no to tak jak ja. Wczoraj posłuchałam Stelmacha, zrobiło się nostalgicznie, ale przyjemnie.
Patrzę przez okno z drugiej strony- zaśnieżone choinki, słoneczko, no cudo.
7,056 2021-01-08 10:27:37 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-01-08 10:34:48)
O no to tak jak ja. Wczoraj posłuchałam Stelmacha, zrobiło się nostalgicznie, ale przyjemnie.
Patrzę przez okno z drugiej strony- zaśnieżone choinki, słoneczko, no cudo.
Ja Trójki nie słuchałem. Kiedyś w zamierzchłych czasach tylko Listę.
Ładne masz widoki jak z choinkami Ja mieszkam w bloku na 6 piętrze, więc choinek za bardzo nie widzę. Ale jak jest piękna pogoda, to widzę w oddali Tatry. Ale to nie jest częste. Musi być przejrzyste powietrze i najlepiej takie przewiane
7,057 2021-01-08 10:33:00 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-08 10:34:20)
I Brodka gra:)
Te widoki mam w pracy
7,058 2021-01-08 10:34:11 Ostatnio edytowany przez Misinx (2021-01-08 10:35:31)
I Brodka gra:)
Nie poznałem, że to Brodka Faktycznie.
Czy macie takie tematy, kwestie o których nie lubicie mówić, albo które powodują u Was nawet poczucie wstydu ?
7,059 2021-01-08 11:00:15
U mnie to jest pytanie "czemu marnujesx swój potencjał?"
Musiałabym wtedy przyznawać się do głęboko tkwiącego przekonania, że nie za bardzo do czegoś się nadaję. Albo że mi się na pewno nie uda . I wtedy rozmówca przekonuje mnie że wcale tak nie jest, a ja zaczynam się właśnie wstydzić, wycofywać.
7,060 2021-01-08 11:04:37
U mnie to jest pytanie "czemu marnujesx swój potencjał?"
Musiałabym wtedy przyznawać się do głęboko tkwiącego przekonania, że nie za bardzo do czegoś się nadaję. Albo że mi się na pewno nie uda . I wtedy rozmówca przekonuje mnie że wcale tak nie jest, a ja zaczynam się właśnie wstydzić, wycofywać.
U mnie jest to pytanie o pracę. Nienawidzę mówić o swojej pracy. Czuję się w niej niekompetentny, kompletnie nie przystający, nierozumiejący tematu.
7,061 2021-01-08 11:21:31 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-08 11:46:03)
U mnie to zależy, z kim rozmawiam. Pamiętam, jak forumowiczka pisała kiedyś o rozmowie ze swoją matką na temat seksu. Z moją za Chiny o tym nie porozmawiam.
W ogóle są tematy, które rezerwuję tylko dla naj, naj-bliższych. Przede wszystkim jakieś emocje, które inni mogliby ocenić jako głupie i nieadekwatne. Zdarza mi się ukrywać, że mnie coś zabolało, zraniło, żeby nie uznano mnie za księżniczkę na ziarnku grochu.
Generalne jestem kontaktowa, lubię rozmawiać, więc niektórym się wydaje, że wiedzą o mnie bardzo dużo.
Bardzo dużo, to nie wszystko.
Rozgadam się, ale dla przykładu...
Bolał mnie kiedyś żołądek, a byłam świeżo po rozpoznaniu mojej choroby, na etapie dużych emocji.
Naczytałam się o ryzyku chłoniaków i oczywiście gdy tylko coś mnie zabolało, zaraz miałam raka
Rozbolał mnie żołądek, a zdarzyło się to kilka razy pod rząd. Zestresowałam się, dałam temu wyraz, a koleżanka z pracy mi na to: "A czemu ty się przejmujesz takimi bzdurami?". No, sorry, dla mnie to bzdury nie były.
Ta sama koleżanka dosoliła mi kiedyś, że jestem niedojrzała emocjonalnie, bo powiedziałam, że mam wątpliwości co do swojej decyzji o pozostawieniu syna u jego ojca.
Zabolało mnie to jak cholera, ale nie dałam po sobie poznać.
Kiedyś bardzo ją ceniłam, lubiłam ; po kilku takich pstryczkach podchodzę do niej jak pies do jeża i wolę za wiele nie gadać.
7,062 2021-01-08 11:59:04
Dzień Dobry
U mnie też na dachach leży cienka warstwa śniegu,a śnieg niby pada jakoś tak powoli bardzo i w ilościach homeopatycznych.
Dawno nie było tygrysa na pewno chcecie zobaczyć go co nie .
Proszę bardzo
Urzęduje teraz na parapecie nad dużym grzejnikiem - piecuch.
Zawsze jednak jest w gotowości ,czujny i chętny do zabawy.
7,063 2021-01-08 12:00:35
Ja zawsze jestem chętna na oglądanie tygrysów.
7,064 2021-01-08 12:20:58
Kiciuś superowy. A wczorajsze pingwiny jeszcze lepsze
7,065 2021-01-08 12:29:35
To zdjęcie jest autorstwa mojej żony ,że się pochwalę
Pingwiny - wiadomo z Madagaskaru .
Obrobiłem pańszczyznę papierologiczną taką której nie mogę zwalić na nikogo i pytanie co dalej z tak pięknie rozpoczętym dniem ?
7,066 2021-01-08 12:35:11
To zdjęcie jest autorstwa mojej żony ,że się pochwalę
Pingwiny - wiadomo z Madagaskaru .
Obrobiłem pańszczyznę papierologiczną taką której nie mogę zwalić na nikogo i pytanie co dalej z tak pięknie rozpoczętym dniem ?
Zaszalej Rzuć tygrysowi włóczkę, a potem spróbuj to rozplątać.
7,067 2021-01-08 12:48:28
Może w poprzednim wcieleniu byłam pingwinem, bo uwielbiam śnieg. Właśnie (o)padają za oknem jakieś pojedyncze płatki.
7,068 2021-01-08 12:49:32
Może w poprzednim wcieleniu byłam pingwinem, bo uwielbiam śnieg. Właśnie (o)padają za oknem jakieś pojedyncze płatki.
Łap i do lodówki !!! To teraz deficytowy towar.
7,069 2021-01-08 12:58:19 Ostatnio edytowany przez Syl (2021-01-08 13:01:08)
adela 07 napisał/a:I Brodka gra:)
Nie poznałem, że to Brodka
Faktycznie.
Czy macie takie tematy, kwestie o których nie lubicie mówić, albo które powodują u Was nawet poczucie wstydu ?
Dla mnie jest to temat moich relacji i nastawienia do ludzi. Gdy z kimś rozmawiam, to czasem cieszę się, że ta osoba nie wie, co mi chodzi po głowie. Ale o ile nie mówię o tym na głos, a wolę tego nie robić, to wstydu nie czuję
Czasem wstydzę się niektórych decyzji, które podjęłam, ale ostatecznie wyszło mi to na dobre.
7,070 2021-01-08 13:02:55
paslawek napisał/a:To zdjęcie jest autorstwa mojej żony ,że się pochwalę
Pingwiny - wiadomo z Madagaskaru .
Obrobiłem pańszczyznę papierologiczną taką której nie mogę zwalić na nikogo i pytanie co dalej z tak pięknie rozpoczętym dniem ?Zaszalej
Rzuć tygrysowi włóczkę, a potem spróbuj to rozplątać.
Przerobione to już Misinx i nie takie straszne to ,kłębek włóczki nie robi na nim specjalnego wrażenia woli rozrywać papierowe ręczniki
7,071 2021-01-08 13:05:45
Misinx napisał/a:adela 07 napisał/a:I Brodka gra:)
Nie poznałem, że to Brodka
Faktycznie.
Czy macie takie tematy, kwestie o których nie lubicie mówić, albo które powodują u Was nawet poczucie wstydu ?
Dla mnie jest to temat moich relacji i nastawienia do ludzi. Gdy z kimś rozmawiam, to czasem cieszę się, że ta osoba nie wie, co mi chodzi po głowie. Ale o ile nie mówię o tym na głos, a wolę tego nie robić, to wstydu nie czuję
Czasem wstydzę się niektórych decyzji, które podjęłam, ale ostatecznie wyszło mi to na dobre.
To ciekawe A co Ci często chodzi po głowie jak z kimś rozmawiasz ? Jakieś mordercze zapędy ?
7,072 2021-01-08 14:04:21 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-08 14:22:36)
I jak tam radio, Misinx? Słuchałeś reportażu?
Pasławku. Może zrób sernik. Albo naleśniki?
7,073 2021-01-08 14:36:55 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-08 14:38:04)
A ja znalazłam ostatnio niewykorzystany mak w szafce, a mam fajny przepis na ciasto. Niedrogie, nieskomplikowane, nawywa się... Piegusek
7,074 2021-01-08 14:43:11
Pasławku. Może zrób sernik. Albo naleśniki?
Mogę zrobić ,jak przyjadę do domu naleśniki (ze szpinakiem lubicie ? ) no problem chociaż żona ma więcej w tym wprawy i jest mistrzynią lepszą ode mnie,to jednak potrafię,z sernikiem podobnie.
Tylko zaraz się okaże że Misinx ,naleśników nie lubi ,sernika nie lubi,tak jak kalafiorowej
matyjaśny jakiś się robi
7,075 2021-01-08 14:44:45 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-08 14:47:37)
Matyjaśny?
Mnie psiapsióła nazwała "wszyzstkożrąca", więc jak Misinx nie zechce, to ja zawsze chętnie
Dzisiaj u mnie na obiad coś o paskudnej nazwie, ale niezłym smaku: psiochy.
Pewna pani w pewnej stołówce tak nazywała te placki. Smaży się je z takiego samego ciasta jak na kopytka. Kiedyś PP stwierdził, że są zaj...ste. Można ze śmietaną albo z sosem jakimś, np. pieczarkowym.
7,076 2021-01-08 14:49:59
matyjaśny - grymaśny
7,077 2021-01-08 14:53:27
Naleśniki zjem zawsze, ale szpinaku nie lubię, traktuję raczej jako dodatek.
Jak można nie lubić sernika?
A placki ziemniaczane z czym jecie?
Bo z gulaszem, to standard, ale ja najczęściej z cukrem.
Psiochy? Muszę spróbować. Ja placki robię, z czego się da.
U nas "psiocha" mówi się na cipkę.
A gdzie Ty, Piegusie- mieszkasz?
7,078 2021-01-08 14:53:33 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-08 15:23:47)
Domyśliłam się.
A u nas mówią, że się komuś sadza w d...e zapaliła.
7,079 2021-01-08 14:56:07 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-08 15:21:44)
.
7,080 2021-01-08 14:59:56
Naleśniki zjem zawsze, ale szpinaku nie lubię, traktuję raczej jako dodatek.
Jak można nie lubić sernika?
A placki ziemniaczane z czym jecie?
Bo z gulaszem, to standard, ale ja najczęściej z cukrem.
Lubię szpinak nawet surowy w sałatkach ,
to może z pastą meksykańską naleśniki,bo jak sernik to trochę bez sensu naleśniki z serem.
Placki ziemniaczane ja raczej nie na słodko,żona tak jak Ty Adelo cukier powidła dżem itp.
7,081 2021-01-08 15:03:08 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-08 15:05:57)
Ja poproszę z pastą. Szpinak na surowo jak najbardziej. A surowy kalafior jaki jest dobry.
Piegusie-byłaś może ostatnio w Sanoku? Tam podobno pomnik cipki stoi.
No właśnie podchodziłam kilka razy do szpinaku a to z fetą, a to klasycznie, ze śmietaną i czosnkiem.
Raz jadłam w indyjskiej knajpie, ale w domu nie udało mi się tego odtworzyć.
7,082 2021-01-08 15:04:14 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2021-01-08 15:05:47)
Cipka jest w Rzeszowie.
7,083 2021-01-08 15:08:32 Ostatnio edytowany przez Snake (2021-01-08 15:09:55)
Naleśniki zjem zawsze, ale szpinaku nie lubię, traktuję raczej jako dodatek.
Yyyhhmmm... szpinak! Teść specjalnie dla mnie robi szpinak ze skwarkami i jajkiem na twardo. Pakuje w naczynie i posyła busem albo obdarowuje przy okazji. Mogę zjeść każdą ilość.
Jak można nie lubić sernika?
Pewnie nie można ale są szkoły z rodzynkami i bez. Ja jednak wolę szarlotkę, moje najukochańsze ciasto.
A placki ziemniaczane z czym jecie?
Bo z gulaszem, to standard, ale ja najczęściej z cukrem.
Jak mówił Marlon Brando jako pułkownik Kurtz w Czasie Apokalipsy - Horror! Horror!
Placki ziemniaczane z cukrem?! Nie no słyszałem, że niektórzy tak jedzą U mnie tylko ze śmietaną. Jak z gulaszem, to jest to placek po węgiersku, a nie placki ziemniaczane. Domyślnie jeden duży.
Jeszcze świeżo ulepione pierogi ruskie z wody ze skwarkami zjem każdą ilość. Każdą Mama nie nadążała gotować. Ostatnio na wyjazdach służbowych wpadłem na taki straszny z wyglądu zewnętrznego bar, gdzie znajomy polecił pierogi. Skorzystałem i wcinałem aż mi się uszy trzęsły. Ostatnio co prawda w samochodzie ze względu na te idiotyczne przepisy ale zawsze.
7,084 2021-01-08 15:08:55
Placki ziemniaczane jem z jogurtem sojowym bez cukru
Naleśniki z cieciorellą słodki krem czekoladowy z ciecierzycy
Szpinaku nie lubiłam, ale ostatnio ogladałam sobie kanał na YT dziewczyny, która ma męża Koreańczyka i mieszkają w Korei. Ona pokazywała, ze tam cząsto małe dzieci jedzą ryżankę. To jest ryż rozgotowany z warzywami i tuńczykiem. Jednym ze składników jest pokrojony szpinak. Stwierdziłam spróbuję coś podobnego z kaszą jaglaną, albo z makaronem spagetti. Rewelacja. Nie czuć tego szpinaku. Też wczoraj sobie zrobiłam koktajl, szpinak jabłko, pomarańcza siemię lniane, mleko sojowe. Bardzo mi smakowało . Teraz uwielbiam racuchy, tez żrę z jogurtem wymieszanym z dżemem i borówkami. Uwielbiam, ale zawsze za dużo zeżrę i po smażonym źle się czuję .
7,085 2021-01-08 15:09:42 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-01-08 15:12:49)
To chyba źle usłyszałam.
W Łodzi mamy taką fontannę przed Teatrem Wielkim, później podeślę zdjęcie.
Ajko- z ciecierzycy różne rzeczy dziecko robi, ale o kremie czekoladowym nie słyszałam.
Ciasto "Leśny mech"robi się ze szpinakiem. I też go nie czuć. A jak wygląda świetnie.