30 latek - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 338 ]

196

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

No to, jak się nie ma smykałki do biznesu, to tym bardziej nie powinno się wchodzić. Biznes nie jest dla każdego, a ktoś też musi kafelki kłaść.
A pchanie się ponownie tylko dlatego, że naturalny element odzywa się jest dla mnie naiwnością.
Zwłaszcza kiedy to biznes, w którym mężczyzna ma maksymalnie 49% na sukces.

Owszem biznes nie jest dla każdego, ale nikt nie każe od razu budować globalnego imperium, tylko np. wyspecjalizować się choćby w tym kładzeniu kafelek i na tym oprzeć swój biznes plan. Trzeba mierzyć siły na zamiary i nie porywać z motyką na słońce. Każdy też ma inną skłonność do ryzyka.
Znam takich 20-stoletnich kozaków co się zapożyczali by kupić jakąś brykę i/lub zabrać dziewczynę na egzotyczną wycieczkę, a potem zostawali z długami bo szpan kosztuje i przynosi marne efekty. Inni natomiast umawiali się na spacery czy przejażdżki rowerowe, a zamiast kin i restauracji, organizowali wieczory filmowe czy wspólne gotowanie w domu i znacznie lepiej na tym wyszli.
Inna kwestia to predyspozycje. Znacznie łatwiej komuś rozkręcić 'biznes', kiedy ma dobre wzorce. Tu mam na myśli to o czym wspomniała Magdalena: "ludzie najpierw się rodzą a potem budują związki, lecz ludzie rodzą się w związkach i to te związki ludzi budują". Nie każdy zdaje sobie sprawę jak wielki wpływ na nasze późniejsze zachowania/decyzje mają programiki wgrane w dzieciństwie (wzorce wyniesione z domu). Jeśli coś nie wychodzi nam jeden raz, to można machnąć ręką i zwalić na los/drugą osobę/zły świat, ale jak drugi, trzeci ... n-ty, to raczej należy problemu szukać w sobie.
Prawdę powiedziawszy nie rozumiem do końca jaki jest Twój rzeczywisty problem, mimo, że powiedzmy, że Twoje tłumaczenie/argumentacja do mnie przemawia ale mam wrażenie, że zabrnąłeś trochę w ślepą uliczkę i nie do końca jesteś szczery sam ze sobą, choć mogę się mylić. A wnioskuję to głównie po Twoim wręcz oburzeniu, jak napisałam, że się poddałeś. 
Ja rozumiem, że masz teraz inne priorytety, ja w Twoim wieku miałam nieco podobnie, mimo, że na brak adoratorów nigdy nie narzekałam, ale moim priorytetem było wyrwanie się z patologicznego domu i zadbanie o niezależność też finansową - siebie. Przez lata nie potrafiłam zbudować trwałej, zdrowej relacji, wręcz mnie wkurzało, że tylko niepotrzebnie emocjonalnie mnie one rozwalają... Miałam (w moim ówczesnym mniemaniu) niezłego pecha do facetów. Milion razy dochodziłam do wniosku, że lepiej mi samej i że "miłość"/związki to tylko dodatkowe problemy i ogólnie strata czasu. Moje myślenie się zmieniło, kiedy tą stabilność finansową osiągnęłam i zdałam sobie sprawę, że problem jest we mnie. Ja też się nigdy nie poddałam ale wiele razy rezygnowałam bo wiedziałam, że to porażka.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: 30 latek
Roxann napisał/a:

Owszem biznes nie jest dla każdego, ale nikt nie każe od razu budować globalnego imperium, tylko np. wyspecjalizować się choćby w tym kładzeniu kafelek i na tym oprzeć swój biznes plan. Trzeba mierzyć siły na zamiary i nie porywać z motyką na słońce. Każdy też ma inną skłonność do ryzyka.

Jestem graczem Roxann. Gram o wszystko albo nic smile
Co najwyżej mogę pogratulować zwycięscy, który mnie wyprzedził, ale jeżeli walka i rywalizacja ma sens zawsze gram!
Z resztą czyż życie nie jest jedną grą?

Roxann napisał/a:

Znam takich 20-stoletnich kozaków co się zapożyczali by kupić jakąś brykę i/lub zabrać dziewczynę na egzotyczną wycieczkę, a potem zostawali z długami bo szpan kosztuje i przynosi marne efekty. Inni natomiast umawiali się na spacery czy przejażdżki rowerowe, a zamiast kin i restauracji, organizowali wieczory filmowe czy wspólne gotowanie w domu i znacznie lepiej na tym wyszli.

Dlatego teoretycznie mówi się, że to jest lepszy okres na stabilną relację, bo młodzieńcze szaleństwa u facetów i dziewczyn odchodzą

Roxann napisał/a:

Inna kwestia to predyspozycje. Znacznie łatwiej komuś rozkręcić 'biznes', kiedy ma dobre wzorce. Tu mam na myśli to o czym wspomniała Magdalena: "ludzie najpierw się rodzą a potem budują związki, lecz ludzie rodzą się w związkach i to te związki ludzi budują". Nie każdy zdaje sobie sprawę jak wielki wpływ na nasze późniejsze zachowania/decyzje mają programiki wgrane w dzieciństwie (wzorce wyniesione z domu). Jeśli coś nie wychodzi nam jeden raz, to można machnąć ręką i zwalić na los/drugą osobę/zły świat, ale jak drugi, trzeci ... n-ty, to raczej należy problemu szukać w sobie.

Przeczytaj moje wątki - ja to już przerobiłem. I tak - z domu rodzinnego mnóstwo gnoju wyniosłem. I pewnie wynoszę.

Roxann napisał/a:

Prawdę powiedziawszy nie rozumiem do końca jaki jest Twój rzeczywisty problem, mimo, że powiedzmy, że Twoje tłumaczenie/argumentacja do mnie przemawia ale mam wrażenie, że zabrnąłeś trochę w ślepą uliczkę i nie do końca jesteś szczery sam ze sobą, choć mogę się mylić. A wnioskuję to głównie po Twoim wręcz oburzeniu, jak napisałam, że się poddałeś.

No właśnie - argumentacja jest zachowana wraz z logiką.
Czy zawsze kiedy człowiek od czegoś odchodzi to się poddaje?
Przyczepiłem się czysto do słowa "poddać się", które jest moim zdaniem nieadekwatne.

Roxann napisał/a:

Ja rozumiem, że masz teraz inne priorytety, ja w Twoim wieku miałam nieco podobnie, mimo, że na brak adoratorów nigdy nie narzekałam, ale moim priorytetem było wyrwanie się z patologicznego domu i zadbanie o niezależność też finansową - siebie. Przez lata nie potrafiłam zbudować trwałej, zdrowej relacji, wręcz mnie wkurzało, że tylko niepotrzebnie emocjonalnie mnie one rozwalają... Miałam (w moim ówczesnym mniemaniu) niezłego pecha do facetów. Milion razy dochodziłam do wniosku, że lepiej mi samej i że "miłość"/związki to tylko dodatkowe problemy i ogólnie strata czasu. Moje myślenie się zmieniło, kiedy tą stabilność finansową osiągnęłam i zdałam sobie sprawę, że problem jest we mnie. Ja też się nigdy nie poddałam ale wiele razy rezygnowałam bo wiedziałam, że to porażka.

Też tak myślałem. Tylko stabilność finansową mam, podobnie jak znajomości i hobby. Do tego działam w ngos, a dodatkowo kolejny prywatny projekt realizuję.
Po prostu to co robię przynosi mi owoce - relacje towarzyskie nigdy nie odczuwałem, żeby przynosiły mi owoce. Dłuższe spędzanie czasu z ludźmi mnie męczy. Większość prac wykonuję samemu.
Wiesz... ja liczę się z tym, że jestem w galopującej pozycji do stanu, gdzie do 40 nie dożyję.

198 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-08-31 21:06:20)

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

Przeczytaj moje wątki - ja to już przerobiłem. I tak - z domu rodzinnego mnóstwo gnoju wyniosłem. I pewnie wynoszę.

No nie będę czytać wolę dyskusję tu i teraz, zresztą z czasem też perspektywa zmienia ale kojarzę Twoje wątki.

Lucyfer666 napisał/a:

Też tak myślałem. Tylko stabilność finansową mam, podobnie jak znajomości i hobby. Do tego działam w ngos, a dodatkowo kolejny prywatny projekt realizuję.
Po prostu to co robię przynosi mi owoce - relacje towarzyskie nigdy nie odczuwałem, żeby przynosiły mi owoce. Dłuższe spędzanie czasu z ludźmi mnie męczy. Większość prac wykonuję samemu.
Wiesz... ja liczę się z tym, że jestem w galopującej pozycji do stanu, gdzie do 40 nie dożyję.

Może tak, może nie. Mi bardziej na takim etapie, że wiem, że mam na co pracowałam dla siebie, brakowało 2 osoby z którą mogłabym to dzielić, czuć zwyczajnie bliskość wsparcie, to, że jak zachoruje, przyniesie mi szklankę wody itd.
Co do dziecka...Niby jeszcze mogę i podobno to marzenie każdej kobiety by mieć dziecko, ja nie wiem czy go chcę. Lubię cudze, mam chrześniaków, których rozpieszczam ale zakodowane z dzieciństwa chyba mam to, że wychowanie ponad moje siły. Nie chcę dla dziecka tego co ja przeżyłam, a co mu zaproponuję, jeśli mnie zostawi? Ok mogę wynająć nianię, mieć kochanka ale rodziny to nie zastąpi.
Teraz związałam się z facetem, który prawie 20l był w małżeństwie. Nawet nie wiesz jak bardzo mi te nawyki normalnego życia we dwoje bardzo imponują  i jaką mają dla mnie wartość. Nie znałam ich wcześniej.

199

Odp: 30 latek
MagdaLena1111 napisał/a:
paslawek napisał/a:
MagdaLena111 napisał/a:

Gdzieś po środku jest normalne życie zwykłych ludzi.
W moim otoczeniu są normalne pary, normalne związki i całkiem zwyczajne relacje. Gdzie są te rozwiązłe kobiety i mężczyźni, to nie wiem. Pewnie tam, gdzie nie bywam. Bo generalnie dobrze czujemy się w towarzystwie osób do nas podobnych.

I właśnie w tym jest "ostatnia nadzieja i ostoja  białych" "w zwyczajności" "normalności" i w tym że jednak natura ta wewnątrz nas i na zewnątrz jest mądrzejsza od trendów,promowanych wzorców,kreowanych "potrzeb", i różnych rewolucji .Te "siły wyższe" dążą do równowagi pomimo zmian,bo zmiany są wpisane w naturę.
Wynalazek maszyny parowej ,samolotu,karabinu maszynowego,TV,internetu,antykoncepcji,emancypacja po prostu Mappet show smile
Ale to prawda większość ludzi trwa i przetrwa prawdopodobnie.

Otóż to :-)
Większość się dostosowuje do zmieniającego się otoczenia, bo jedyną stałą rzeczą jest zmiana. Inni będą zmiany kontestować, oburzać się, że im się to nie podoba, bo wysiłek potrzebny. A i tak wszystko pewnie na nic ;-)
Świat się będzie toczył do przodu, life is going on.

Niemniej, w temacie 30latka bez doświadczenia, persony non grata ze wsi, czy dziewczyny z niezłym licznikiem, to i tak chodzi o to, że ocenia się człowieka za to kim jest, a nie za jego doświadczenie. Jak się widzi wartość w danej osobie, to ma się w poważaniu, czy ma doświadczenie, jakie ma, czy go nie ma. Dla niektórych po prostu są sprawy ważniejsze niż to, co i jak było, jak go jeszcze nie było. Tak to przeważnie działa. Na szczęście są ludzie, którzy wiedzą, co jest ważne, a inni będą się o tym boleśnie dowiadywać. Ale nie ma co uprzedzać faktów, bo i tak nie uwierzą. Po prostu trzeba to przeżyć :-)



Znerx napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Ale wygląda na to, że liczba najsłabszych rośnie?
Krzywa Gausa nabiera dziwnego kształtu :-//
Coś tu najwyraźniej jest nie tak...i wg mnie chodzi o to, że cześć ma się za najsłabszych i rezygnuje choć de facto niewiele ma to wspólnego z prawdą;

Bo w relacjach damsko-męskich nigdy nie mieli sukcesów?
Od początku dojrzewania. Koleżanki nie są zainteresowane, na młode dziewczyny (i starsze) jest pełno chętnych z każdej grupy wiekowej, media - w tym społecznościowe - bombardują wizjami związków/seksu, itd.
To chyba dość łatwo dość do wniosku, że "wszyscy mają, a ja nie. To coś musi być ze mną nie tak".

Alternatywnie.
Po prostu jest za dobrze. Służba zdrowia, bezpieczeństwo, niska śmiertelność, brak wojen, wysoki poziom życia.
Życie jest za proste, związki nie są potrzebne do przeżycia, a wyłącznie jako "potrzeba wyższego rzędu" (pomijamy seks, który podobno jest sobie bardzo łatwo ogarnąć. Jak narzekają niektóre "ośrodki opiniotwórcze". I upatrują w tym powodów niechęci mężczyzn do wiązania się). Więc można sobie stawiać wyższe wymagania.

Nikt nie urodził się z sukcesami w relacjach.
Kiedyś w wątku ross pisałyśmy sobie z Loką, że to nie chodzi o to, że ludzie najpierw się rodzą a potem budują związki, lecz ludzie rodzą się w związkach i to te związki ludzi budują. Może tak warto na to spojrzeć. To nie media, też społecznościowe, bombardują wizją związku i seksu, ale wynosisz ją z domu. Dążysz lub wręcz przeciwnie sabotujesz na wiele sposobów związki, zgodnie z wizją, którą wchłonąłeś od lat najwcześniejszych.

Reszta to pitu pitu ;-)

Wszystko to co robilismy wczesniej, to co robimy teraz to jest czesc obrazu tego kim jestesmy, profilu psychologicznego.
Jezeli obraz osoby bedziemy widzieli na zasadzie duzych rzeczy tylko i pomijajac male rzeczy to ten obraz moze byc falszywy.
Do zwiazku, jak dla mnie, potrzebne jest wiecej niz bycie 'fajna osoba'. Potrzebne jest dopasowanie w rzeczach, ktore nie maja nic wspolnego z byciem dobrym czy nie dobrym czlowiekiem.
Po zachowaniach seksualnych duzo mozna powiedziec o osobie, oczywiscie w zwiazku z innymi cechami. O mnie wiele mozna powiedziec po tym jak podchodze do tych spraw.

200 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-01 09:41:27)

Odp: 30 latek
MagdaLena1111 napisał/a:

Jak się widzi wartość w danej osobie, to ma się w poważaniu, czy ma doświadczenie, jakie ma, czy go nie ma.

Tu sto procent mojej zgody. Bardzo nie lubię szufladkowania ludzi, bo to przedmiotowe i instrumentalne. Każdy przypadek jest indywidualny, każdy człowiek ma swoją historię.
Wartościowe osoby też mogą mieć niestandardowe doświadczenia.

201

Odp: 30 latek

Do Pani "umajonej ". Pięknie piszesz, pięknie myślisz. Też kiedyś tak miałem i rozumiem wszystkie twoje rozterki i emocje. Tylko ktoś kto był/jest w podobnej sytuacji wie co czujesz. Wiem też  że ta pustka w środku jest tak wielka że człowiek chce choć namiastki tego co mają  i doświadczają nie mal co dzień inni(seksu z bliską osobą). A my wrażliwcy głupi idealiści miotamy się między strachem, pragnieniem, obawą przed zranieniem, wykorzystaniem i porzuceniem a chęcią w końcu doświadczenia jak to jest trzymać w ramionach nagą osobę która nas lubi, akceptuje dla której seks także nie jest sprowadzony do prostej czynności fizjologicznej. Jesteś naprawdę skarbeczkiem w czasach w których 18-latki mają po 20 partnerów już na koncie i wchodzą w jakieś dziwne układy typu : nie chodzimy ze sobą ale sypiamy" słynne FWB!? W czasach mojej młodości coś nie do pomyślenia.

202 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-09-01 11:54:46)

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jak się widzi wartość w danej osobie, to ma się w poważaniu, czy ma doświadczenie, jakie ma, czy go nie ma.

Tu sto procent mojej zgody. Bardzo nie lubię szufladkowania ludzi, bo to przedmiotowe i instrumentalne. Każdy przypadek jest indywidualny, każdy człowiek ma swoją historię.
Wartościowe osoby też mogą mieć niestandardowe doświadczenia.

Moj kumpel jest super wartosciowa osoba i jednym z najwspanialszych przyjaciol, czlowiekiem solidnym, lojalnym, meskim i wrazliwym.
Nigdy w zyciu nie chcialabym byc z nim w zwiazku.
Tutaj nie ma mowy o wartosci 'czlowieka' tylko o tym czy ta osoba jest tym czego chcemy codziennie.
Anthony Hopkins jest jedna z najbardziej blyskotliwych, madrych i wspanialych osob. Nie chcialabym sie z nim umawiac nawet gdybym mogla bo jest za stary dla mnie...?
To, ze jest za stary to nie znaczy, ze nie ma wartosci.
Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)


diaval, o slodkiej naiwnosci! Kiedys tak nie bylo? To ile masz lat 1000? Nie wazne ile bys mial to tak, bylo tak. Tylko nikt nie mowil o tym.
Moj dziadek mial fwb, a urodzil sie przed wojna.

203 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-09-01 12:11:54)

Odp: 30 latek
Winter.Kween napisał/a:

Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)

Dlatego nie lubię, jak jest właśnie pisane często mi, czy chociażby Legioniście, że nie ma co się poddawać, z pewnością się kogoś pozna i tego typu fałszywe teksty.

Winter.Kween napisał/a:

diaval, o slodkiej naiwnosci! Kiedys tak nie bylo? To ile masz lat 1000? Nie wazne ile bys mial to tak, bylo tak. Tylko nikt nie mowil o tym.
Moj dziadek mial fwb, a urodzil sie przed wojna.

Pewnie, że było.
Ludzie zapominają, że kiedyś było mniej środków przekazu i zwykle takie informacje człowiek zostawiał dla siebie wink

204 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-09-01 12:19:20)

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)

Dlatego nie lubię, jak jest właśnie pisane często mi, czy chociażby Legioniście, że nie ma co się poddawać, z pewnością się kogoś pozna i tego typu fałszywe teksty.

Winter.Kween napisał/a:

diaval, o slodkiej naiwnosci! Kiedys tak nie bylo? To ile masz lat 1000? Nie wazne ile bys mial to tak, bylo tak. Tylko nikt nie mowil o tym.
Moj dziadek mial fwb, a urodzil sie przed wojna.

Pewnie, że było.
Ludzie zapominają, że kiedyś było mniej środków przekazu i zwykle takie informacje człowiek zostawiał dla siebie wink

Oczywiście że masz rację jak Winter.
W okresie który pamiętam czyli PRL wiele wiele związków "na kocią łapę" można było śmiało uznać jako fwb tylko mieszkań było mało po prostu i nie było takiego przepływu informacji -  kolejka w sklepie,magiel i fryzjer to nie to samo co 300 Mb/s.

205

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)

Dlatego nie lubię, jak jest właśnie pisane często mi, czy chociażby Legioniście, że nie ma co się poddawać, z pewnością się kogoś pozna i tego typu fałszywe teksty.

Winter.Kween napisał/a:

diaval, o slodkiej naiwnosci! Kiedys tak nie bylo? To ile masz lat 1000? Nie wazne ile bys mial to tak, bylo tak. Tylko nikt nie mowil o tym.
Moj dziadek mial fwb, a urodzil sie przed wojna.

Pewnie, że było.
Ludzie zapominają, że kiedyś było mniej środków przekazu i zwykle takie informacje człowiek zostawiał dla siebie wink

Nie no, poznac mysle sie da. Mozna tez nie poinformowac haha.
Legionista zreszta tez ma konkretne wymagania, ktore w sumie moga ze soba wspolgrac. On nie chce kogos doswiadczonego za bardzo i tez sam nie jest, wiec wystarczy znalezc jakas kobiete, ktora tez ma podobne morale. Wtedy obie strony maja to czego szukaly.

206

Odp: 30 latek

Wolę szczerze komuś powiedzieć, że go zniszczę, niż nieszczerze powiedzieć, że kogoś lubię.
Jedynie czego ten przegniły świat we mnie nie zmieni to życie według moich własnych zasad.
Nie mam wymagań wobec innych, ale mam wymagania wobec siebie.

207

Odp: 30 latek

W przypadku Rumuńskiego to jest inna kwestia. Nazwałabym to po prostu brakiem doświadczenia I zafiksowaniu na własnej perspektywie, przez co stworzył sobie cheat code i posługuje się półprawdami. Zresztą jak spora grupa tutejszych prawiczków.
Najprawdopodobniej, gdyby miał perspektywę osoby, która wchodziła w pierwsze relacje wtedy, gdy jego rówieśnicy, to przekonałby się, że o tym, czy z daną osobą łączy go coś poważnego i są perspektywy na trwały związek okazałoby się po pewnym czasie wspólnego bycia razem. A chyba nie planowałby w tym czasie celibatu :-D a takie rzeczy to nie wychodzą po kilku miesiącach. Mogłoby się nagle okazać, że po kilku latach ma na swoim koncie te 4 związki, które są teraz dla niego nie do przeskoczenia, i miałby nieco inne podejście do tego, co się pod liczbami kryje. Bo liczba o niczym nie mówi, ważny jest szacunek, uczucie, komunikacja, połączenie na poziomie intelektualnym i emocjonalnym. Dlatego, jak wcześniej pisałam, na słowo nie uwierzy, a potrzebne jest „przeżyj to sam”.

208 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-01 13:24:06)

Odp: 30 latek
Winter.Kween napisał/a:

Moj kumpel jest super wartosciowa osoba i jednym z najwspanialszych przyjaciol, czlowiekiem solidnym, lojalnym, meskim i wrazliwym.
Nigdy w zyciu nie chcialabym byc z nim w zwiazku.
Tutaj nie ma mowy o wartosci 'czlowieka' tylko o tym czy ta osoba jest tym czego chcemy codziennie.
Anthony Hopkins jest jedna z najbardziej blyskotliwych, madrych i wspanialych osob. Nie chcialabym sie z nim umawiac nawet gdybym mogla bo jest za stary dla mnie...?
To, ze jest za stary to nie znaczy, ze nie ma wartosci.
Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)

Preferencje są oczywiście indywidualne.
Ale żeby z góry skreślać jedynie dlatego?
No cóż, może to dla kogoś ważne. Dla mnie ważniejsze, czy mamy np. o czym rozmawiać, czy się dobrze ze sobą czujemy, czy się sobie po prostu podobamy.
Seks w dużej mierze jest do wypracowania, choć zapewne nie do końca. Ale nieudany może się zdarzyć chyba zawsze, jeśli ludzie do siebie nie pasują, nie potrafią i nie chcą się spotkać w pół drogi i porozumieć. Ale może ja się nie znam?
W sumie jednak rozumiem, że czasem odstręcza jeden szczegół.
Mój znajomy umówił się z kobietą, ale odechciało mu się znajomości, gdy ta spytała: "Dawno przyszłeś?"

209

Odp: 30 latek

Sprawa jest prosta Piegowata i znajdziesz to tutaj na forum.
Sporo kobiet/dziewczyn nie jest skora uczyć osoby, która trochę później dojrzała do relacji.

I serio parę razy usłyszałem takie wiązanki wobec siebie - nie jest to miłe.

210

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:

Seks w dużej mierze jest do wypracowania, choć zapewne nie do końca. Ale nieudany może się zdarzyć chyba zawsze, jeśli ludzie do siebie nie pasują, nie potrafią i nie chcą się spotkać w pół drogi i porozumieć. Ale może ja się nie znam?

Ja bym powiedziala, ze sa dwie opcje, kiedy seksu nie da sie wypracowac:
- kiedy osoby roznia sie w preferencjach i jedna chce wprowadzac elementy, ktorych druga zupelnie nie chce, tu nie ma kompromisu, bo zawsze ktores bedzie niezadowolone. Pod to tez bym podciagnela roznice w poziomie libido.
- kiedy jedna z osob nie chce sluchac i nie chce sie rozwijac tylko twierdzi, ze wie najlepiej i ma w nosie realne potrzeby partnera.

Cala reszta jest do wypracowania. Seks to technika, wiec jezeli miedzy partnerami gra i chca sie rozwijac, to sie beda rozwijac i w tej kwestii.

Zreszta ja juz wielokrotnie mowilam i bede mowic, ze naprawde nie jest wazne to ilu sie mialo partnerow, bo kazdy partner/partnerka moze miec zupelnie inne preferencje i jezeli ktos stwierdzi, ze juz wszystko w seksie umie i z taka wiedza podejdzie do nowej osoby, to moze sie bardzo zszokowac, bo nagle okaze sie, ze nie wie zupelnie nic, bo nie ma pojecia o tym, w jaki sposob lubi byc dotykana nowa partnerka. Analogicznie partner.
Zaczynanie wspolzycia z nowa osoba zawsze jest swego rodzaju poczatkiem, zawsze warto zaczac z pustej kartki i pustej glowy i zapelniac to razem.
I tutaj nie ma znaczenia czy wczesniej uprawialo sie seks z jedna osoba czy z dziesiecioma. Bo co mnie te pozostale osoby mogly nauczyc, jak szerzej nogi rozkladac? tongue

Seks jest intuicyjny. Najciezsze jest nauczenie sie reakcji drugiej osoby, a to przychodzi z czasem i z praktyka z ta jedna osoba, a nie z poprzednimi.

211 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-01 14:02:37)

Odp: 30 latek

Lucyfer, to o czym piszesz, jest bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące.
Loka, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Co do joty smile

212 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-09-01 14:06:34)

Odp: 30 latek

Życie bywa niesprawiedliwe oraz krzywdzące.
I nie napisałem, że wszystkie kobiety tak robią, bo to dotyczy obu płci. Forum jest skierowane do kobiet, więc oczywiście tutaj można usłyszeć więcej żeńskich głosów.
Niemniej taka jest prawda. Do pewnego wieku owy brak doświadczeń jest tolerowany, a potem zaczyna się trochę traktowanie, jak trędowatego.
Owszem Winter ma rację - po prostu jest łatwiej, kiedy pewne kwestie się przemilczy.

213

Odp: 30 latek

Chyba nie o to w życiu chodzi, żeby było łatwiej.
Z całym szacunkiem i sympatią dla Winter - to takie instrumentalne.

214

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:

Chyba nie o to w życiu chodzi, żeby było łatwiej.
Z całym szacunkiem i sympatią dla Winter - to takie instrumentalne.

Bo takie społeczeństwo stworzyliśmy obecnie. Skrajna konsumpcja i hedonizm zintrumentalizowało ludzi i sprawę wymagań wobec nich.
Wymagać to ja nie mogę wartości partnerów od dziewczyny. Wymagać to ja mogę natomiast od pracownika, któremu będę płacił i chcę, żeby praca była wykonywana dobrze.

Obiektywna prawda jest dla przeciętnego współczesnego człowieka po prostu niewygodna.
Dlatego ja za bardzo złudzeń do ludzi nie mam.

215

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

Bo takie społeczeństwo stworzyliśmy obecnie. Skrajna konsumpcja i hedonizm zintrumentalizowało ludzi i sprawę wymagań wobec nich.

Od nas zależy, czy chcemy w tym cyrku uczestniczyć. Ja dziękuję, postoję.

216

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Bo takie społeczeństwo stworzyliśmy obecnie. Skrajna konsumpcja i hedonizm zintrumentalizowało ludzi i sprawę wymagań wobec nich.

Od nas zależy, czy chcemy w tym cyrku uczestniczyć. Ja dziękuję, postoję.

I dlatego się nie bawię w gry społeczne wink
Nie mój cyrk, nie moje małpy.

217 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2020-09-01 15:31:22)

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

Sprawa jest prosta Piegowata i znajdziesz to tutaj na forum.
Sporo kobiet/dziewczyn nie jest skora uczyć osoby, która trochę później dojrzała do relacji.

I serio parę razy usłyszałem takie wiązanki wobec siebie - nie jest to miłe.

Do pewnego wieku owy brak doświadczeń jest tolerowany, a potem zaczyna się trochę traktowanie, jak trędowatego.
Owszem Winter ma rację - po prostu jest łatwiej, kiedy pewne kwestie się przemilczy.

Jeśli czytasz takie tematy na forum czy uczestniczysz w rozmowach, to może zauważasz coś szczególnego w retoryce czy sposobie przedstawiania problemu przez facetów bez doświadczenia uskarżających się, że są za to skreślani.

Wiem, to nudne, pisałam o tym już, ale może sporo wnosić do sprawy.

Oni nie tylko są zafiksowani na seksie. Ale też mówią o tym w taki sposób, jakby rzecz w ogóle nie dotyczyła drugiej osoby. Innego człowieka. Oni chcą NAUCZYĆ SIĘ SEKSU (i problem jest w  tym, że nikt nie chce im zaoferować możliwości kształcenia), a nie - stworzyć z kobietą trwałą, wartościową relację, której seks będzie elementem. Jeśli dziewczyna słyszy tylko o seksie, nauce seksu, potrzebie seksu, braku seksu, skreślaniu za brak doświadczenia w seksie, niechęci kobiet do naczania seksu, to co będzie myślała o tym panu jako kandydacie na partnera? Toż w tym wszystkim w ogóle nie ma dla niej miejsca, ani na inne aspekty więzi między ludźmi, to raz, dwa, może nie bez podstaw podejrzewać, że gdy pan już się "nauczy", to spokojnie pójdzie dalej i tylko do tego jest mu potrzebna. A w takim przypadku trudno się dziwić, że, jeśli ma choć trochę szacunku do siebie, to ucieka gdzie pieprz rośnie stykając z ww. hasłami.

Może "wy" nie jesteście wrażliwi na tę warstwę przekazu, ale "my" tak.

Prawictwo może nie być największym problemem prawiczka.

Edit. Tak, oczywiście, nie musi być tak, że problem się rzeczywiście wiąże z przedmiotowym traktowaniem kobiet, ale sam sposób jego definiowania może na to wskazywać.

218

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

Do pewnego wieku owy brak doświadczeń jest tolerowany, a potem zaczyna się trochę traktowanie, jak trędowatego.

Bo coś w tym musi być.
Znaczy jest jakiś powód takiego stanu rzeczy. Teraz, modnie, byłoby chyba powiedzieć, że taka osoba ma jakieś deficyty i dlatego nie ma chętnych/jest niezdolna do zbudowania relacji.

W końcu jest to znacznie odstające od średniej i to w takim... hmm... podstawowym? naturalnym?... obszarze.
Dopóki nie dojdziemy do 30% 30 letnich prawiczków/dziewic z zerem relacji damsko-męskich na koncie. jak dojdziemy to przestanie to kogokolwiek dziwić i luz.

219

Odp: 30 latek
niepodobna napisał/a:

Oni nie tylko są zafiksowani na seksie. Ale też mówią o tym w taki sposób, jakby rzecz w ogóle nie dotyczyła drugiej osoby. Innego człowieka. Oni chcą NAUCZYĆ SIĘ SEKSU (i problem jest w  tym, że nikt nie chce im zaoferować możliwości kształcenia), a nie - stworzyć z kobietą trwałą, wartościową relację, której seks będzie elementem. Jeśli dziewczyna słyszy tylko o seksie, nauce seksu, potrzebie seksu, braku seksu, skreślaniu za brak doświadczenia w seksie, niechęci kobiet do naczania seksu, to co będzie myślała o tym panu jako kandydacie na partnera? Toż w tym wszystkim w ogóle nie ma dla niej miejsca, ani na inne aspekty więzi między ludźmi, to raz, dwa, może nie bez podstaw podejrzewać, że gdy pan już się "nauczy", to spokojnie pójdzie dalej i tylko do tego jest mu potrzebna. A w takim przypadku trudno się dziwić, że, jeśli ma choć trochę szacunku do siebie, to ucieka gdzie pieprz rośnie stykając z ww. hasłami.

Też to zauważyłam. Inna kwestia, a właściwie skrajność to brak szacunku do kobiet z doświadczeniem. Do tego te klasyfikacyjne pytania o liczby, manifestowanie obrzydzenia na myśl co z kim robiła itd. Nie dziwi więc, że nie ma chętnych by taką osobę wziąć za rączkę i "nauczyć seksu". Pójdzie na to chyba tylko kobieta dla której sam fakt 'rozdziewiczania' kręci albo bez doświadczenia. Reszta, a właściwie zdecydowana większość, odpuści taką znajomość bo jest dla niej po prostu bezwartościowa i nierokująca.
Jak widać i prawiczki i dziewice występują w przyrodzie i jeśli wierzyć trendom będzie ich przybywać. Niech się więc według tego kryterium dobierają i razem uczą od zera. Wtedy wszyscy będą zadowoleni. smile

220

Odp: 30 latek
monia35 napisał/a:

Hej.Co myślicie o facecie,który w wieku 30 lat nie uprawiał jeszcze seksu z kobietą?Czy z takim facetem może być coś nie tak? Jakie macie zdanie na ten temat?

IMHO z taką osobą jest coś nie tak (może nieatrakcyjny, wredny charakter?), a jeżeli ten stan wynika z wiary czy przekonań to tym bardziej należy trzymać od "wariata" z daleka wink
Brak doświadczenia negatywnie rzutuje na perspektywy związku i seksu z takim osobnikiem. Optymalna liczba partnerek w wieku 30 lat to 3-6.

Lucyfer666 napisał/a:

Odpowiem Tobie szczerze, że ja się nawet nie łudzę, że będzie inaczej.

Bo nawet, jak zapytam to prawdopodobnie dostanę zaniżoną odpowiedź.

No popatrz, a ja do 30 r.ż. zawyżałam liczbę partnerów, bo jak to tak mieć w tym wieku takie małe doświadczenie tongue

A swojemu pierwszemu nawet nie przyznałam się, że był pierwszy.

221

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)

Dlatego nie lubię, jak jest właśnie pisane często mi, czy chociażby Legioniście, że nie ma co się poddawać, z pewnością się kogoś pozna i tego typu fałszywe teksty.

Ej, Lucek, bo mi zaczynasz przypominać tego chłopaka, co się uwziął, że przez niski wzrost żadna dziewczyna nie zwraca na niego uwagi ;p
Co z tego, że niemal wszyscy mu sypali przykładami, że nie wszystkie kobiety chcą wysokiego faceta - dla niego to były "fałszywe teksty". Nawet przecudne zdjęcie, które upubliczniła Winter, go nie przekonało.
Tu widzę analogiczną postawę - Winter napisała, że 30-letni prawiczek nie jest DLA NIEJ i Ty już posądzasz wszystkie odmienne opinie o fałszywość. 

Swoją drogą, preferencje Winter nie powinny Cię martwić, bo ona już ma męża i jest zajęta ;p

222 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-09-01 18:00:51)

Odp: 30 latek

Od razu Tzaznaczę Roxann, że taka dziewica i tak ma większe szanse obecnie na znalezienie partnera, bo tak się rynek matrymonialny układa.

umajona napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Tak samo 30 letni prawiczek, to nie dla mnie i moze nie da wielu osob (facetow i kobiet)

Dlatego nie lubię, jak jest właśnie pisane często mi, czy chociażby Legioniście, że nie ma co się poddawać, z pewnością się kogoś pozna i tego typu fałszywe teksty.

Ej, Lucek, bo mi zaczynasz przypominać tego chłopaka, co się uwziął, że przez niski wzrost żadna dziewczyna nie zwraca na niego uwagi ;p
Co z tego, że niemal wszyscy mu sypali przykładami, że nie wszystkie kobiety chcą wysokiego faceta - dla niego to były "fałszywe teksty". Nawet przecudne zdjęcie, które upubliczniła Winter, go nie przekonało.
Tu widzę analogiczną postawę - Winter napisała, że 30-letni prawiczek nie jest DLA NIEJ i Ty już posądzasz wszystkie odmienne opinie o fałszywość. 

Swoją drogą, preferencje Winter nie powinny Cię martwić, bo ona już ma męża i jest zajęta ;p

Ale ja się o jej preferencję nie martwię. Brońcie bogowie. big_smile

223

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

Od razu Tzaznaczę Roxann, że taka dziewica i tak ma większe szanse obecnie na znalezienie partnera, bo tak się rynek matrymonialny układa.

To dlaczego nawet na tym forum takich kobiet nie brakuje i mają nie mniejszy problem ze znalezieniem kogoś? Czy nie dlatego bo ważne są tu uczucia, a żeby ono zakiełkowało, trzeba dać sobie szansę i czas na poznanie, zainteresować drugą osobę. A zakładając na starcie porażkę... tego się nigdy nie przeskoczy

224

Odp: 30 latek
Roxann napisał/a:
Lucyfer666 napisał/a:

Od razu Tzaznaczę Roxann, że taka dziewica i tak ma większe szanse obecnie na znalezienie partnera, bo tak się rynek matrymonialny układa.

To dlaczego nawet na tym forum takich kobiet nie brakuje i mają nie mniejszy problem ze znalezieniem kogoś? Czy nie dlatego bo ważne są tu uczucia, a żeby ono zakiełkowało, trzeba dać sobie szansę i czas na poznanie, zainteresować drugą osobę. A zakładając na starcie porażkę... tego się nigdy nie przeskoczy

Troszeczkę zaokrągliłaś sprawę wink
Ja nigdzie nie napisałem, żeby nie poznawać nowych ludzi. Brońcie bogowie, żebym taką głupotę miał powielać. Wręcz Legioniście sam niedawno napisałem, żeby właśnie poszukał jakiś kół, klubów, ngos, gdzie mógłby spotkać ludzi o podobnymi zainteresowaniami. Sam nigdy nie zamykałem się na znajomości.
Czy ja zakładam porażkę z automatu - oczywiście, że nie. takie założenie można wręcz na każde inne pole przełożyć.

225

Odp: 30 latek

myślę, że to normalny facet, singiel z wyboru.

226

Odp: 30 latek

No dobrze. To w takim razie nasuwa się pytanie: Co byś chciał w takim razie?
Lucek jeśli można smile

227 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-09-02 01:52:15)

Odp: 30 latek

Im lepiej dobrany zwiazek do nas tym wieksze ma szanse na przetrwanie.
Jestem takim typem czlowieka, ze doslownie z kazdym mi sie dobrze rozmawia i doslownie z kazdym mam jakis flirt i chemie. Nawet ze starszymi paniami. Gdybym miala na takiej zasadzie dobierac partnerow to ho ho

Nie chodzi tutaj, ze prawiczek w wieku 30 lat bedzie slaby w seksie. Nie chodzi o to, ze mam kogos 'uczyc seksu'. Skad mam wiedziec, ze bedzie slaby? I skad mam wiedziec, ze doswiadczony nie bedzie slaby?
Nie, tutaj chodzi o cos wazniejszego. Ja chce partnera podobnego do siebie.
Partnera po powaznej relacji, ktora sie skonczyla. Partnera, ktory ma zblizone do mojego podejscie do zycia, a to objawia sie tez relacjami seksualnymi z ludzmi. Partnera, ktory ma podobny do mnie temperament i swiatopoglad.
Nie wzielabym tez faceta religijnego, a to tez jest 'jedna cecha'... Jedna cecha do drugiej i ma sie cala liste problemow.
Mozna mowic co sie chce, ale akurat ja mialam zawsze udane relacje i mam nadal dobry kontakt, nawet z tym bylym, ktorego zostawilam dla meza.
Bycie romantycznym czy kochanie kogos nie musi sie rownac glupocie i naiwnosci. Kocham mojego meza, ale wiem kim on jest.

Caly ten pomysl, ze nie powinno sie skreslac kogos po jednej rzeczy...Wydaje mi sie glupi szczerze mowiac.
Dlatego, ze seks ze mna i zwiazek ze mna to nie jest jakas nagroda czy tez wyznacznik wartosci osoby. Ja nie musze byc w zwiazku z nikim, to nie jest moj obowiazek zeby byc w zwiazku, moge zyc bez zwiazku.
Nie skreslam nawet seryjnych mordercow jezeli chodzi o ich 'wartosc' w sensie wartosci czlowieka.
Jednak mowa tutaj o zyciu z kims na codzien.

Nie wiem czy ten post jest napisany sensownie, bo pisze go juz od pol godziny. Akurat rozmawiam z mezem i kot mi lape w obiad wkladal przy okazji.

228

Odp: 30 latek
Winter.Kween napisał/a:

Nie wiem czy ten post jest napisany sensownie

Jest. Ty piszesz o tym, co DLA CIEBIE jest ważne, a nie co jest jedynym słusznym czy najlepszym zachowaniem/cechą u innych. A to dwie zupełnie różne sprawy, które wyraźnie rozgraniczasz. Czyli innymi słowy, opowiadasz o sobie, a nie generalizujesz, nie oceniasz, nie szufladkujesz. Dzielisz się tym, co DLA CIEBIE ma znaczenie, jak TY patrzysz świat i na co TY zwracasz uwagę. W każdym razie ja to tak odbieram wink

229

Odp: 30 latek
umajona napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Nie wiem czy ten post jest napisany sensownie

Jest. Ty piszesz o tym, co DLA CIEBIE jest ważne, a nie co jest jedynym słusznym czy najlepszym zachowaniem/cechą u innych. A to dwie zupełnie różne sprawy, które wyraźnie rozgraniczasz. Czyli innymi słowy, opowiadasz o sobie, a nie generalizujesz, nie oceniasz, nie szufladkujesz. Dzielisz się tym, co DLA CIEBIE ma znaczenie, jak TY patrzysz świat i na co TY zwracasz uwagę. W każdym razie ja to tak odbieram wink

Oczywiscie, ze tak.
Zawsze jak pisze to w mysl rzeczy, ktore cenie: Wolnosc i radosc z zycia. Chcialabym zeby inni ludzie byli zadowoleni jak ja, stad mowie co dla mnie dziala i ktos kto moze nie miec odwagi tak postepowac sie zainspiruje by robic co chce. Co on chce, nie to co ja chce czy uwazam za warte uwagi. 
'Zyj jak chcesz' jak to mowil chyba jakis Polski youtuber haha

230 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-02 15:09:59)

Odp: 30 latek

No, cóż, Winter... Chyba muszę zrewidować swoje poglądy i interpretacje.
Każdy ma własne preferencje i czasami nawet drobiazg decyduje a akceptacji lub je braku - coś, co dla innych nie ma znaczenia. Może więc pochopnie zinterpretowałam Twoje słowa.
Mam takie, a nie inne skojarzenia, więc już pytanie z pierwszego postu wątku ma dla mnie wydźwięk negatywny. Kojarzy mi się właśnie z oceną i wartościowaniem.
Jak zauważyła Umajona, masz prawo do własnego punktu widzenia.
Ja generalnie nie lubię się z góry uprzedzać. Bywa że daję szansę pomimo wątpliwości, bo chcę sprawdzić, z kim mam do czynienia i co sama czuję.

231

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:

No, cóż, Winter... Chyba muszę zrewidować swoje poglądy i interpretacje.
Każdy ma własne preferencje i czasami nawet drobiazg decyduje a akceptacji lu - coś, co dla innych nie ma znaczenia. Może więc pochopnie zinterpretowałam Twoje słowa.
Mam takie, a nie inne skojarzenia, więc już pytanie z pierwszego postu wątku ma dla mnie wydźwięk negatywny. Kojarzy mi się właśnie z oceną i wartościowaniem.
Jak zauważyła Umajona, masz prawo do własnego punktu widzenia.
Ja generalnie nie lubię się z góry uprzedzać. Bywa że daję szansę pomimo wątpliwości, bo chcę sprawdzić, z kim mam do czynienia i co sama czuję.

W tym jestesmy inne, tak mysle, bo ja oceniam ludzi doslownie w ciagu jednej rozmowy. Jak narazie nie pomylilam sie ani razu, mam dobry instynkt i jestem typem obserwatora i manipulatora z natury.
Cenie to samo w partnerach i przyjaciolach, jezeli ktos szybko mnie dobrze oceni (nawet nie pozytywnie) to zawsze mi sie to podoba.

Wazne jest oddzielanie wartosci czlowieka od wartosci partnera. Wspominalam o przyjacielu, wspanialym facecie, ktorego podziwiam i uwielbiam i zawsze sie usmiecham na mysl o nim. Jednak on jest prawoslawny i ma dzieci z bylego zwiazku. To dla mnie czyni go aseksualnym.
Niektorzy czasami byli na mnie obrazeni jak mowilam, ze nie chcialabym z nimi byc. To jest dla mnie absurdalne, poniewaz oni to biora jak personalna obraze, podczas gdy sie nie zastanawiaja czy ze mna by chcieli byc. Ja jestem ladna, moze seksowna i zabawna, usmiech mi z twarzy nie schodzi i blyskotliwa jednak na tym relacja nie stoi. Nie bez powodu moj maz mowi na mnie czesciej 'Pazuzu' niz 'Joanna'.
To pytanie w temacie wydaje mi sie, ze dotyczy faceta w ujeciu na kandydata w zwiazku.

232 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-02 15:21:21)

Odp: 30 latek

Jeśli mogę z góry orzec, z kim w związek nie wejdę, to raczej nie z kimś mieszkającym daleko. A to ze względów czysto praktycznych: koszty podróżowania do siebie i ewentualność przeprowadzki, na co nie mam, przynajmniej na obecnym etapie życia, najmniejszej, ale to najmniejszej ochoty.

Prawiczek może być, jeśli ogólnie jest sensownym człowiekiem.

233

Odp: 30 latek
Adina napisał/a:

No dobrze. To w takim razie nasuwa się pytanie: Co byś chciał w takim razie?
Lucek jeśli można smile

Ja obecnie niczego smile

234

Odp: 30 latek
Winter.Kween napisał/a:

Caly ten pomysl, ze nie powinno sie skreslac kogos po jednej rzeczy...Wydaje mi sie glupi szczerze mowiac.

W moim przekonaniu głupie jest takie myślenie. Rozumiem w całości Twój tok rozumowania, ale skreślanie ludzi już w pierwszych chwilach ich poznawanie nie wydaje mi się słusznym postępowaniem. Uważasz, że jesteś nieomylna w swoich osądach, bo doświadczenie pokazuje Ci, że się nie myliłaś, ale czy możesz być tego 100% przekonana? Brakuje mi tu trochę empatii w stronę drugiej osoby. Widzę to często w Twoich postach.

Z kolei rozumiem Lucyfera, bo kiedyś byłem w tym punkcie, w którym jest teraz. Szczerze mówiąc, po moich doświadczeniach życiowych, najprawdopodobniej kłamałbym swojej randce, że nie jestem już prawiczkiem. 30 letni prawiczek prędzej spotka się z negatywną opinią, niż zrozumieniem. Będzie analizowany pod kątem tego, dlaczego przez jakieś 12-14 lat życia nie był w stanie zbliżyć się do kobiety. Będzie postrzegany jako niezaradny życiowo, emocjonalnie i towarzysko. Dlatego dla świętego spokoju taki facet prędzej skłamie, że kogoś miał, by w prosty sposób zyskać w oczach drugiej osoby. Faceci nie mają błony dziewiczej, nikt nie odkryje ich tajemnicy, dopóki sami nie ujawnią.
Mógłbym rozwinąć temat na 3 strony, ale oczy się same zamykają smile

235

Odp: 30 latek
m4jkel napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Caly ten pomysl, ze nie powinno sie skreslac kogos po jednej rzeczy...Wydaje mi sie glupi szczerze mowiac.

W moim przekonaniu głupie jest takie myślenie. Rozumiem w całości Twój tok rozumowania, ale skreślanie ludzi już w pierwszych chwilach ich poznawanie nie wydaje mi się słusznym postępowaniem. Uważasz, że jesteś nieomylna w swoich osądach, bo doświadczenie pokazuje Ci, że się nie myliłaś, ale czy możesz być tego 100% przekonana? Brakuje mi tu trochę empatii w stronę drugiej osoby. Widzę to często w Twoich postach.

Z kolei rozumiem Lucyfera, bo kiedyś byłem w tym punkcie, w którym jest teraz. Szczerze mówiąc, po moich doświadczeniach życiowych, najprawdopodobniej kłamałbym swojej randce, że nie jestem już prawiczkiem. 30 letni prawiczek prędzej spotka się z negatywną opinią, niż zrozumieniem. Będzie analizowany pod kątem tego, dlaczego przez jakieś 12-14 lat życia nie był w stanie zbliżyć się do kobiety. Będzie postrzegany jako niezaradny życiowo, emocjonalnie i towarzysko. Dlatego dla świętego spokoju taki facet prędzej skłamie, że kogoś miał, by w prosty sposób zyskać w oczach drugiej osoby. Faceci nie mają błony dziewiczej, nikt nie odkryje ich tajemnicy, dopóki sami nie ujawnią.
Mógłbym rozwinąć temat na 3 strony, ale oczy się same zamykają smile

rozwiń mi na PW w wolnym czasie. Zainteresowałeś mnie.
Zwykle nie znajduję osoby, która rozumie pewne sytuacje.

236 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-09-03 02:58:31)

Odp: 30 latek
m4jkel napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Caly ten pomysl, ze nie powinno sie skreslac kogos po jednej rzeczy...Wydaje mi sie glupi szczerze mowiac.

W moim przekonaniu głupie jest takie myślenie. Rozumiem w całości Twój tok rozumowania, ale skreślanie ludzi już w pierwszych chwilach ich poznawanie nie wydaje mi się słusznym postępowaniem. Uważasz, że jesteś nieomylna w swoich osądach, bo doświadczenie pokazuje Ci, że się nie myliłaś, ale czy możesz być tego 100% przekonana? Brakuje mi tu trochę empatii w stronę drugiej osoby. Widzę to często w Twoich postach.

Z kolei rozumiem Lucyfera, bo kiedyś byłem w tym punkcie, w którym jest teraz. Szczerze mówiąc, po moich doświadczeniach życiowych, najprawdopodobniej kłamałbym swojej randce, że nie jestem już prawiczkiem. 30 letni prawiczek prędzej spotka się z negatywną opinią, niż zrozumieniem. Będzie analizowany pod kątem tego, dlaczego przez jakieś 12-14 lat życia nie był w stanie zbliżyć się do kobiety. Będzie postrzegany jako niezaradny życiowo, emocjonalnie i towarzysko. Dlatego dla świętego spokoju taki facet prędzej skłamie, że kogoś miał, by w prosty sposób zyskać w oczach drugiej osoby. Faceci nie mają błony dziewiczej, nikt nie odkryje ich tajemnicy, dopóki sami nie ujawnią.
Mógłbym rozwinąć temat na 3 strony, ale oczy się same zamykają smile

Empatia to jest zrozumienie uczuc drugiej osoby, a nie dawanie d kazdemu kto jest mily bo jest wartosciowa osoba.
Ocenianie ludzi szybko to moj najwiekszy talent i to dla mnie ma dzialac, a nie dla innych. Ja nie potrzebuje ludzi w swoim zyciu, wiec nic nie trace.
Ogolnie wszystkich ocenilam szybko, mojego meza tez i moich przyjaciol. Nawet jak oceniam ich negatywnie to nie znaczy, ze zrywam znajomosc.
Mam kumpla, ktory jest brutalnym gangsterem i wbil noz kolesiowi w serce jak mial 15 lat i byl w wiezieniu za brutalne pobicie. Jest megalomanem, jest manipulantem, jest egocentrykiem. Nadal jest moim kumplem, ale slubu nie bedzie.
Zreszta dlaczego lekarz potrafi po jednej rozmowie dac opinie na temat Teda Bundiego? Poniewaz wie o co pytac i na co zwrocic uwage.
To polega tylko na tym. Dlatego tak szybko oceniam. Tak samo jak artysta widzi rzeczy w postaci linii i kresek, a zwykly czlowiek nie widzi obrazu w ten sposob. Tak samo czlowiek biegly w manipulacji i czytaniu innych widzi osobe z innej perspektywy i nie jest to cos co wylacze bo to jest czesc mnie.

237

Odp: 30 latek

Lucyfer, to pisz na PW, co konkretnie Cię zaintrygowało i przegadamy temat.

Zapytałem małżonkę, co sądzi o 30 letnim prawiczku. Co by zrobiła, gdybym miał ponad 30 lat, gdy zaczęła się nasza znajomość i oznajmił, że jestem prawiczkiem? W pierwszej chwili wykrzywiony grymas twarzy w dezaprobacie i spojrzenie "chyba żartujesz". Lakonicznie stwierdziła, że to dziwne, aby w tym wieku być prawiczkiem. W pierwszym odruchu nie chciałaby kontynuować takiej znajomości. Inaczej by spojrzało na to, gdyby sama była dziewicą, a tak nie chciałaby chłopa uczyć jak się robi bara bara, bo od razu chciałaby konkretów w łóżku. Faceta z doświadczeniem.
Także tego ten... mój powyższy osąd ma rację bytu.

238

Odp: 30 latek

Przypomniała mi się moja dobra znajoma, dosyć otwarta, dlatego takich rzeczy nie ukrywa, stąd wiem, a którą kilka lat temu mąż zostawił dla kochanki. Seks jest w jej życiu bardzo ważny i ma dosyć duże potrzeby, więc po rozstaniu nie broniła się przed relacjami opartymi na "wzajemnym świadczeniu sobie usług". Nie chciała się wiązać, w zamian wchodziła w dłuższe przyjaźnie z seksem w tle. Nie mam pojęcia jak to się stało, ale "trafił się" też stosunkowo młody mężczyzna (ona miała wówczas jakieś 38 lat), któremu zaproponowała, że wprowadzi go w tajniki tej sztuki. I tak spotykali się kilka razy w tygodniu - ona miała seks i podobno dobrą zabawę, on miał seks i nauczycielkę, jednym słowem oboje byli zadowoleni.

Dążę do tego, że jeśli prawiczka w pewnym okresie życia krępuje ten stan, wywołując przy tym kompleksy i zamknięcie się na potencjalnie związkowe znajomości (ta blokada jest dla mnie zrozumiała), to może warto byłoby dobrze rozejrzeć się za taką panią, która co prawda związku nie chce, ale za to chętna jest na niezobowiązujący seks, nawet za cenę nauki wink. Ja nie twierdzę, że to jest łatwe do realizacji, ale jak widać - nie niemożliwe.

239

Odp: 30 latek
m4jkel napisał/a:

Lucyfer, to pisz na PW, co konkretnie Cię zaintrygowało i przegadamy temat.

Zapytałem małżonkę, co sądzi o 30 letnim prawiczku. Co by zrobiła, gdybym miał ponad 30 lat, gdy zaczęła się nasza znajomość i oznajmił, że jestem prawiczkiem? W pierwszej chwili wykrzywiony grymas twarzy w dezaprobacie i spojrzenie "chyba żartujesz". Lakonicznie stwierdziła, że to dziwne, aby w tym wieku być prawiczkiem. W pierwszym odruchu nie chciałaby kontynuować takiej znajomości. Inaczej by spojrzało na to, gdyby sama była dziewicą, a tak nie chciałaby chłopa uczyć jak się robi bara bara, bo od razu chciałaby konkretów w łóżku. Faceta z doświadczeniem.
Także tego ten... mój powyższy osąd ma rację bytu.

Fakty są takie, że mężczyźni są gorzej postrzegani względem damskich odpowiedników, także tego, w pewnym wieku należy sobie odpuścić i zająć się tylko i wyłącznie sobą.

240

Odp: 30 latek
assassin napisał/a:
m4jkel napisał/a:

Lucyfer, to pisz na PW, co konkretnie Cię zaintrygowało i przegadamy temat.

Zapytałem małżonkę, co sądzi o 30 letnim prawiczku. Co by zrobiła, gdybym miał ponad 30 lat, gdy zaczęła się nasza znajomość i oznajmił, że jestem prawiczkiem? W pierwszej chwili wykrzywiony grymas twarzy w dezaprobacie i spojrzenie "chyba żartujesz". Lakonicznie stwierdziła, że to dziwne, aby w tym wieku być prawiczkiem. W pierwszym odruchu nie chciałaby kontynuować takiej znajomości. Inaczej by spojrzało na to, gdyby sama była dziewicą, a tak nie chciałaby chłopa uczyć jak się robi bara bara, bo od razu chciałaby konkretów w łóżku. Faceta z doświadczeniem.
Także tego ten... mój powyższy osąd ma rację bytu.

Fakty są takie, że mężczyźni są gorzej postrzegani względem damskich odpowiedników, także tego, w pewnym wieku należy sobie odpuścić i zająć się tylko i wyłącznie sobą.

Zgadzam się. Inaczej pozostaje nic więcej, jak życie złudną nadzieją czegoś, co nie nadejdzie.

241

Odp: 30 latek
Winter.Kween napisał/a:

Empatia to jest zrozumienie uczuc drugiej osoby, a nie dawanie d kazdemu kto jest mily bo jest wartosciowa osoba.

Takie proste, a jakie trudne do zrozumienia dla niektórych.

Ocenianie ludzi szybko to moj najwiekszy talent i to dla mnie ma dzialac, a nie dla innych. Ja nie potrzebuje ludzi w swoim zyciu, wiec nic nie trace.
Ogolnie wszystkich ocenilam szybko, mojego meza tez i moich przyjaciol. Nawet jak oceniam ich negatywnie to nie znaczy, ze zrywam znajomosc.
Mam kumpla, ktory jest brutalnym gangsterem i wbil noz kolesiowi w serce jak mial 15 lat i byl w wiezieniu za brutalne pobicie. Jest megalomanem, jest manipulantem, jest egocentrykiem. Nadal jest moim kumplem, ale slubu nie bedzie.
Zreszta dlaczego lekarz potrafi po jednej rozmowie dac opinie na temat Teda Bundiego? Poniewaz wie o co pytac i na co zwrocic uwage.
To polega tylko na tym. Dlatego tak szybko oceniam. Tak samo jak artysta widzi rzeczy w postaci linii i kresek, a zwykly czlowiek nie widzi obrazu w ten sposob. Tak samo czlowiek biegly w manipulacji i czytaniu innych widzi osobe z innej perspektywy i nie jest to cos co wylacze bo to jest czesc mnie.

Też nie rozumiem, czemu człowiek miałby nie korzystać ze swoich wielokrotnie sprawdzonych umiejętności.
Oceniamy pod kątem tego, co jest dla nas istotne.

Odnośnie tematu wątku, to prędzej zaakceptowałabym prawiczka niż faceta redukującego relacje do seksu i zafiksowanego czy to na samym seksie, czy na braku seksu. Jeśli to by było 2 w jednym, to jednak zdecydowanie miałby pecha.

Co do samego oceniania, pewnie z racji zawodu masz te swoje zdolności jeszcze solidnie podbudowane teorią, ja takiej wiedzy nie mam, a mimo tego raczej też szybko widzę w ludziach cechy dla mnie istotne i jeśli tracę czas, to nie dlatego, że szybko oceniam, tylko dlatego, że siebie nie słucham. Bo czasem jest tak, że próbuję ze swoim odbiorem dyskutować. Bo może nie mam racji, może nadinterpretuję, a może przesadzam. I co, i zawsze, ale to zawsze w sprawach ważnych okazywało się, że jest tak, jak przypuszczałam na początku. Nie warto tracić czasu. Na nie rokujące znajomości, irytujące dyskusje, 'dawanie szansy' ludziom, którzy pachną toksykiem albo zwykłym mułem, czy nawet tylko wyczuwając obcość w tym, co ma znaczenie - brak zgodności emocjonalnej.

242

Odp: 30 latek
niepodobna napisał/a:

Co do samego oceniania, pewnie z racji zawodu masz te swoje zdolności jeszcze solidnie podbudowane teorią, ja takiej wiedzy nie mam, a mimo tego raczej też szybko widzę w ludziach cechy dla mnie istotne i jeśli tracę czas, to nie dlatego, że szybko oceniam, tylko dlatego, że siebie nie słucham. Bo czasem jest tak, że próbuję ze swoim odbiorem dyskutować. Bo może nie mam racji, może nadinterpretuję, a może przesadzam. I co, i zawsze, ale to zawsze w sprawach ważnych okazywało się, że jest tak, jak przypuszczałam na początku. Nie warto tracić czasu. Na nie rokujące znajomości, irytujące dyskusje, 'dawanie szansy' ludziom, którzy pachną toksykiem albo zwykłym mułem, czy nawet tylko wyczuwając obcość w tym, co ma znaczenie - brak zgodności emocjonalnej.

To się również nazywa intuicja, której osobiście bardzo słucham, a która zawodzi mnie ogromnie rzadko, właściwie wcale. Kiedyś, jeśli robiłam coś, cokolwiek, czując, że się naginam i postępuję albo podejmuję decyzję wbrew swojemu wewnętrznemu głosowi, szybko okazywało się to błędem.
Jeśli zaś o samych ludzi chodzi, to wielokrotnie zdarzyło mi się, że poznając kogoś niemal od pierwszej chwili coś budziło w nim mój niepokój. Często nawet do męża, ewentualnie kogoś ze znajomych, głośno mówiłam, że coś z tą osobą jest nie tak, ale jeszcze nie potrafią stwierdzić co. Po czasie okazywało się, że się nie myliłam, wtedy jednak umiałam już to nazwać.

Całą magia polega na tym, że inni wysyłają do nas sygnały, często zupełnie nieuświadomione, które wiele o nich mówią. Wystarczy uważnie obserwować i umieć czytać między wierszami, co przy odrobinie znajomości ludzkiej psychiki nie jest trudne do wychwycenia. Jednym słowem, jeśli czujemy, że coś jest nie tak, to przypuszczalnie tak jest.

243 Ostatnio edytowany przez HardBreaker (2020-09-04 01:48:37)

Odp: 30 latek
Olinka napisał/a:

Dążę do tego, że jeśli prawiczka w pewnym okresie życia krępuje ten stan, wywołując przy tym kompleksy i zamknięcie się na potencjalnie związkowe znajomości (ta blokada jest dla mnie zrozumiała), to może warto byłoby dobrze rozejrzeć się za taką panią, która co prawda związku nie chce, ale za to chętna jest na niezobowiązujący seks, nawet za cenę nauki wink. Ja nie twierdzę, że to jest łatwe do realizacji, ale jak widać - nie niemożliwe.

Ja myślę że to raczej nie sam stan jest krępujący ale rozmawianie o nim wink
Facet w sprawach łóżkowych może czuć się bardzo pewnie i bez doświadczenia, a zapewnia to testosteron. Przyznawanie się do braku doświadczenia przed partnerką która już takowe posiada może być strzałem w kolano i spowodować obciążenie psychiczne. I to nie tyczy się tylko ludzi starszych, bo i w młodym wieku jest to krępujące.

244 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-04 08:25:19)

Odp: 30 latek
HardBreaker napisał/a:

Przyznawanie się do braku doświadczenia przed partnerką która już takowe posiada może być strzałem w kolano i spowodować obciążenie psychiczne.

Nie mieści mi się w głowie, jak można w łóżku nie być wobec siebie szczerymi i otwartymi. Oczywiście mówię tylko za siebie, ale ja bez otwartości do łóżka nie idę. Dlatego niechętna jestem luzackiemu, sportowemu seksikowi.
Tak się składa, że nie byłam ani nie jestem kobietą bogatą w łóżkowe doświadczenia, zwłaszcza te pozytywne. W ostatnim związku miałam w związku z tym sporo obaw i tremy, o których zwyczajnie powiedziałam tak jak się rozmawia o każdej innej sprawie. Bez wielkiego halo i rozdzierania szat, rzeczowo i zwięźle. I tak to rzeczowo i normalnie zostało przyjęte.
Druga kwestia, poruszana już przez Lady Lokę: a cóż to znowu za wielka nauka ten seks? Nauczyć się trzeba siebie nawzajem i zgadzam się, że w tym sensie z każdą nową osobą przeżywa się pierwszy raz. Czasami te początki przebiegają łatwiej, czasami trudniej, a czasami okazuje się, że zupełnie ludziom nie po drodze.

Chociaż rozumiem Winter, podtrzymuję zdanie, że jeśli ktoś mnie odrzuca tylko z powodu (hipotetycznie) seksualnego niedoświadczenia, to nie akceptuje mnie takiej, jaką jestem, więc nie mam czego żałować.

A co do szybkiego oceniania, owszem, zdarza mi się nieraz z miejsca czuć do kogoś chęć lub niechęć, ale nie zawsze za tym idę. Moja najlepsza klasowa koleżanka z liceum wydała mi się niesympatyczna przez skojarzenie z pewną nielubianą osobą (podobieństwo zewnętrzne), a potem bardzo się zaprzyjaźniłyśmy, okazała się ciepłą, dobrą dziewczyną.
Zostawiam sobie margines na nieprzewidywalność, na "pożyjemy, zobaczymy".
Przekłada się to też na relacje damsko-męskie, bo faceci często chcą od razu deklaracji i wejścia w związek, a ja lubię się poprzyglądać i dać sobie czas na otwarcie się.

245

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:

Druga kwestia, poruszana już przez Lady Lokę: a cóż to znowu za wielka nauka ten seks? Nauczyć się trzeba siebie nawzajem i zgadzam się, że w tym sensie z każdą nową osobą przeżywa się pierwszy raz. Czasami te początki przebiegają łatwiej, czasami trudniej, a czasami okazuje się, że zupełnie ludziom nie po drodze.

Chociaż rozumiem Winter, podtrzymuję zdanie, że jeśli ktoś mnie odrzuca tylko z powodu (hipotetycznie) seksualnego niedoświadczenia, to nie akceptuje mnie takiej, jaką jestem, więc nie mam czego żałować.

Nie trudno się nie zgodzić, że seks to nic skomplikowanego i najlepiej uczyć się go razem nie ważne czy to pierwszy partner czy n-ty.  Jednakże takie odrzucenie z powodu (hipotetycznie) seksualnego niedoświadczenia może po prostu wynikać z obaw, że idą za tym jakieś poważniejsze problemy. Nie każdy chce inwestować swój czas i energię w coś bardzo niepewnego i ryzykownego. Jak choćby przypadki na tym forum wskazują, a jest ich naprawdę wiele, zaburzenia seksualne są bardzo trudne do wyleczenia, o ile w ogóle. Nie wiem jaki odsetek tych niedoświadczonych (po 30-stce), którzy takowe posiadają i jakie są proporcje jeśli chodzi o płeć. Możliwe, że to odosobnione przypadki, a możliwe, że w tej grupie dominujące.

246 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-09-04 12:05:35)

Odp: 30 latek
Olinka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Co do samego oceniania, pewnie z racji zawodu masz te swoje zdolności jeszcze solidnie podbudowane teorią, ja takiej wiedzy nie mam, a mimo tego raczej też szybko widzę w ludziach cechy dla mnie istotne i jeśli tracę czas, to nie dlatego, że szybko oceniam, tylko dlatego, że siebie nie słucham. Bo czasem jest tak, że próbuję ze swoim odbiorem dyskutować. Bo może nie mam racji, może nadinterpretuję, a może przesadzam. I co, i zawsze, ale to zawsze w sprawach ważnych okazywało się, że jest tak, jak przypuszczałam na początku. Nie warto tracić czasu. Na nie rokujące znajomości, irytujące dyskusje, 'dawanie szansy' ludziom, którzy pachną toksykiem albo zwykłym mułem, czy nawet tylko wyczuwając obcość w tym, co ma znaczenie - brak zgodności emocjonalnej.

To się również nazywa intuicja, której osobiście bardzo słucham, a która zawodzi mnie ogromnie rzadko, właściwie wcale. Kiedyś, jeśli robiłam coś, cokolwiek, czując, że się naginam i postępuję albo podejmuję decyzję wbrew swojemu wewnętrznemu głosowi, szybko okazywało się to błędem.
Jeśli zaś o samych ludzi chodzi, to wielokrotnie zdarzyło mi się, że poznając kogoś niemal od pierwszej chwili coś budziło w nim mój niepokój. Często nawet do męża, ewentualnie kogoś ze znajomych, głośno mówiłam, że coś z tą osobą jest nie tak, ale jeszcze nie potrafią stwierdzić co. Po czasie okazywało się, że się nie myliłam, wtedy jednak umiałam już to nazwać.

Całą magia polega na tym, że inni wysyłają do nas sygnały, często zupełnie nieuświadomione, które wiele o nich mówią. Wystarczy uważnie obserwować i umieć czytać między wierszami, co przy odrobinie znajomości ludzkiej psychiki nie jest trudne do wychwycenia. Jednym słowem, jeśli czujemy, że coś jest nie tak, to przypuszczalnie tak jest.

Tak, to po prostu intuicja, czyli wynik nieświadomych mechanizmów uczenia się. Mamy w swoim mózgu szereg struktur, dzięki którym uczymy się i zapamiętujemy, ale one są Jakby poza naszą świadomością.
Też mnie intuicja rzadko zawodzi, ale chyba nie jestem aż tak zadufana w sobie, żeby uznać swoje pierwsze wrażenia za nieomylne, chociaż silna niechęć odczuwana na początku znajomości chyba nigdy się nie odmieniła, ale to też może być już wynik mojego nastawienia i filtrowania informacji tak, żeby potwierdzały wstępną ocenę i „diagnozę„ ;-).
Jednak fakt, że mowa ciała, mimika, gesty mówią więcej niż słowa, więc nie wiem, czy ukrywanie braku doświadczeń seksualnych w sensie przemilczenie ich lub twierdzenie odwrotne tak do końca mają sens, bo to da się chyba wyczuć, tę niepewność, która towarzyszy początkom. Wyczuje się to właśnie intuicyjnie.

247

Odp: 30 latek
MagdaLena1111 napisał/a:
Olinka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Co do samego oceniania, pewnie z racji zawodu masz te swoje zdolności jeszcze solidnie podbudowane teorią, ja takiej wiedzy nie mam, a mimo tego raczej też szybko widzę w ludziach cechy dla mnie istotne i jeśli tracę czas, to nie dlatego, że szybko oceniam, tylko dlatego, że siebie nie słucham. Bo czasem jest tak, że próbuję ze swoim odbiorem dyskutować. Bo może nie mam racji, może nadinterpretuję, a może przesadzam. I co, i zawsze, ale to zawsze w sprawach ważnych okazywało się, że jest tak, jak przypuszczałam na początku. Nie warto tracić czasu. Na nie rokujące znajomości, irytujące dyskusje, 'dawanie szansy' ludziom, którzy pachną toksykiem albo zwykłym mułem, czy nawet tylko wyczuwając obcość w tym, co ma znaczenie - brak zgodności emocjonalnej.

To się również nazywa intuicja, której osobiście bardzo słucham, a która zawodzi mnie ogromnie rzadko, właściwie wcale. Kiedyś, jeśli robiłam coś, cokolwiek, czując, że się naginam i postępuję albo podejmuję decyzję wbrew swojemu wewnętrznemu głosowi, szybko okazywało się to błędem.
Jeśli zaś o samych ludzi chodzi, to wielokrotnie zdarzyło mi się, że poznając kogoś niemal od pierwszej chwili coś budziło w nim mój niepokój. Często nawet do męża, ewentualnie kogoś ze znajomych, głośno mówiłam, że coś z tą osobą jest nie tak, ale jeszcze nie potrafią stwierdzić co. Po czasie okazywało się, że się nie myliłam, wtedy jednak umiałam już to nazwać.

Całą magia polega na tym, że inni wysyłają do nas sygnały, często zupełnie nieuświadomione, które wiele o nich mówią. Wystarczy uważnie obserwować i umieć czytać między wierszami, co przy odrobinie znajomości ludzkiej psychiki nie jest trudne do wychwycenia. Jednym słowem, jeśli czujemy, że coś jest nie tak, to przypuszczalnie tak jest.

Tak, to po prostu intuicja, czyli wynik nieświadomych mechanizmów uczenia się. Mamy w swoim mózgu szereg struktur, dzięki którym uczymy się i zapamiętujemy, ale one są Jakby poza naszą świadomością.
Też mnie intuicja rzadko zawodzi, ale chyba nie jestem aż tak zadufana w sobie, żeby uznać swoje pierwsze wrażenia za nieomylne, chociaż silna niechęć odczuwana na początku znajomości chyba nigdy się nie odmieniła, ale to też może być już wynik mojego nastawienia i filtrowania informacji tak, żeby potwierdzały wstępną ocenę i „diagnozę„ ;-).
Jednak fakt, że mowa ciała, mimika, gesty mówią więcej niż słowa, więc nie wiem, czy ukrywanie braku doświadczeń seksualnych w sensie przemilczenie ich lub twierdzenie odwrotne tak do końca mają sens, bo to da się chyba wyczuć, tę niepewność, która towarzyszy początkom. Wyczuje się to właśnie intuicyjnie.

Yep i dlatego zwykle intuicyjnie tak daleko nic nie będzie, bo do przekreślania dochodzi wcześniej wink
Zawsze pozostaje dobre aktorstwo i wyrachowanie.

248 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-04 13:08:47)

Odp: 30 latek
Roxann napisał/a:

Jednakże takie odrzucenie z powodu (hipotetycznie) seksualnego niedoświadczenia może po prostu wynikać z obaw, że idą za tym jakieś poważniejsze problemy. Nie każdy chce inwestować swój czas i energię w coś bardzo niepewnego i ryzykownego.

Oczywiście, że i tak bywa, ale jak można z góry, na wstępie zakładać, że jest z kimś tak czy siak? Trzeba poznać sprawę i osobę.
Głęboki i gwałtowny sprzeciw zgłaszam przeciw szufladkowaniu ludzi!
Jeśli się okaże, że coś z gościem nie tak, pierwsza biorę nogi za pas, ale na "dzieńdobry" przecież tego nie wiem.
Nie mówię tu o przypadkach, kiedy od pierwszego momentu coś niepokoi, ktoś zachowuje się dziwnie, nie do przyjęcia itd. Czasami owszem, można od razu poznać, że coś nie tak. Ale nie zawsze, na litość boską.
Więc jeśli mi ktoś powie, że on jeszcze "nie tego", a poza tym jest fajnym, mądrym i rozgarniętym człowiekiem, podoba mi się, to ja go z tego jednego powodu nie odrzucę.

249

Odp: 30 latek
Piegowata'76 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Jednakże takie odrzucenie z powodu (hipotetycznie) seksualnego niedoświadczenia może po prostu wynikać z obaw, że idą za tym jakieś poważniejsze problemy. Nie każdy chce inwestować swój czas i energię w coś bardzo niepewnego i ryzykownego.

Oczywiście, że i tak bywa, ale jak można z góry, na wstępie zakładać, że jest z kimś tak czy siak? Trzeba poznać sprawę i osobę.
Głęboki i gwałtowny sprzeciw zgłaszam przeciw szufladkowaniu ludzi!
Jeśli się okaże, że coś z gościem nie tak, pierwsza biorę nogi za pas, ale na "dzieńdobry" przecież tego nie wiem.
Nie mówię tu o przypadkach, kiedy od pierwszego momentu coś niepokoi, ktoś zachowuje się dziwnie, nie do przyjęcia itd. Czasami owszem, można od razu poznać, że coś nie tak. Ale nie zawsze, na litość boską.
Więc jeśli mi ktoś powie, że on jeszcze "nie tego", a poza tym jest fajnym, mądrym i porządnym człowiekiem, to ja go z tego jednego powodu nie odrzucę.

Ale droga Piegowata - każdy ma prawo posiadać swoje kryteria doboru partnera/partnerki.
Wbrew pozorom zawsze na jakimś poziomie szufladkujemy ludzi.

250 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-09-04 13:11:13)

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Olinka napisał/a:

To się również nazywa intuicja, której osobiście bardzo słucham, a która zawodzi mnie ogromnie rzadko, właściwie wcale. Kiedyś, jeśli robiłam coś, cokolwiek, czując, że się naginam i postępuję albo podejmuję decyzję wbrew swojemu wewnętrznemu głosowi, szybko okazywało się to błędem.
Jeśli zaś o samych ludzi chodzi, to wielokrotnie zdarzyło mi się, że poznając kogoś niemal od pierwszej chwili coś budziło w nim mój niepokój. Często nawet do męża, ewentualnie kogoś ze znajomych, głośno mówiłam, że coś z tą osobą jest nie tak, ale jeszcze nie potrafią stwierdzić co. Po czasie okazywało się, że się nie myliłam, wtedy jednak umiałam już to nazwać.

Całą magia polega na tym, że inni wysyłają do nas sygnały, często zupełnie nieuświadomione, które wiele o nich mówią. Wystarczy uważnie obserwować i umieć czytać między wierszami, co przy odrobinie znajomości ludzkiej psychiki nie jest trudne do wychwycenia. Jednym słowem, jeśli czujemy, że coś jest nie tak, to przypuszczalnie tak jest.

Tak, to po prostu intuicja, czyli wynik nieświadomych mechanizmów uczenia się. Mamy w swoim mózgu szereg struktur, dzięki którym uczymy się i zapamiętujemy, ale one są Jakby poza naszą świadomością.
Też mnie intuicja rzadko zawodzi, ale chyba nie jestem aż tak zadufana w sobie, żeby uznać swoje pierwsze wrażenia za nieomylne, chociaż silna niechęć odczuwana na początku znajomości chyba nigdy się nie odmieniła, ale to też może być już wynik mojego nastawienia i filtrowania informacji tak, żeby potwierdzały wstępną ocenę i „diagnozę„ ;-).
Jednak fakt, że mowa ciała, mimika, gesty mówią więcej niż słowa, więc nie wiem, czy ukrywanie braku doświadczeń seksualnych w sensie przemilczenie ich lub twierdzenie odwrotne tak do końca mają sens, bo to da się chyba wyczuć, tę niepewność, która towarzyszy początkom. Wyczuje się to właśnie intuicyjnie.

Yep i dlatego zwykle intuicyjnie tak daleko nic nie będzie, bo do przekreślania dochodzi wcześniej wink
Zawsze pozostaje dobre aktorstwo i wyrachowanie.

Mało kto gada o swoich doświadczeniach seksualnych w początkowym etapie znajomości. Pewnie tacy są, twierdząc, że to wyraz ich otwartości i braku zahamowań, ale większość uważa to za swoją intymną sprawę i nie ma potrzeby klepania o swoich doświadczeniach na prawo i lewo.
Zatem nie widzę sensu w klepanie o tym na wstępie :-)
Gdy się o takich rzeczach zaczyna swobodnie rozmawiać, to już jest raczej pewien poziom zaangażowania w daną relację. A jak komuś NAPRAWDĘ na kimś zależy, to zaczyna akceptować to, czego nawet wcześniej nie do końca sobie wyobrażał, a w konsekwencji akceptował.
W ogóle to jest tak, źe jak ludzie się najpierw poznają, aby się nawzajem rozumieć i kochać (bardziej o stanie zakochania myślę), to jak już idą do łóżka, to nie ma problemów nie do rozwiązania. A jak ktoś traktuje seks sprawnościowy, to tylko oczekuje oceny tej sprawności, a w takim klimacie, to daleko się nie zajedzie :-/
Zatem gdy ktoś bez doświadczeń, czy to związkowych, czy to seksualnych, spotka kogoś, kto najpierw zaakceptuje go jako człowieka, to w seksie będzie tylko oczekiwał dopełnienia. Wszelka niezdarność szybko mija ;-), a jak się kogoś ceni, to ma się duuuuży margines tolerancji na to, gdy coś idzie nie tak, bo niczego nie traktuje się ostatecznie. Już nie mówiąc o tym, że szybko z czasem się usprawnia i można mieć to, co się lubi od osoby, która warta jest więcej niż jej doświadczenie.

251 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-04 13:23:40)

Odp: 30 latek

Ano ma, Lucyferze. Nikomu nie bronię. Ja mam swoje kryteria smile
A na temat bezwiednego szufladkowania trudno mi się wypowiedzieć. Raczej unikam, wolę poznawać niż oceniać, choć bez "grzechu" nie jestem.

252 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-09-04 13:20:56)

Odp: 30 latek
MagdaLena1111 napisał/a:

Mało kto gada o swoich doświadczeniach seksualnych w początkowym etapie znajomości. Pewnie tacy są, twierdząc, że to wyraz ich otwartości i braku zahamowań, ale większość uważa to za swoją intymną sprawę i nie ma potrzeby klepania o swoich doświadczeniach na prawo i lewo.
Zatem nie widzę sensu w klepanie o tym na wstępie :-)
Gdy się o takich rzeczach zaczyna swobodnie rozmawiać, to już jest raczej pewien poziom zaangażowania w daną relację. A jak komuś NAPRAWDĘ na kimś zależy, to zaczyna akceptować to, czego nawet wcześniej nie do końca sobie wyobrażał, a w konsekwencji akceptował.
W ogóle to jest tak, źe jak ludzie się najpierw poznają, aby się nawzajem rozumieć i kochać (bardziej o stanie zakochania myślę), to jak już idą do łóżka, to nie ma problemów nie do rozwiązania. A jak ktoś traktuje seks sprawnościowy, to tylko oczekuje oceny tej sprawności, a w takim klimacie, to daleko się nie zajedzie :-/
Zatem gdy ktoś bez doświadczeń, czy to związkowych, czy to seksualnych, spotka kogoś, kto najpierw zaakceptuje go jako człowieka, to w seksie będzie tylko oczekiwał dopełnienia. Wszelka niezdarność szybko mija ;-), a jak się kogoś ceni, to ma się duuuuży margines tolerancji na to, gdy coś idzie nie tak, bo niczego nie traktuje się ostatecznie. Już nie mówiąc o tym, że szybko z czasem się usprawnia i można mieć to, co się lubi od osoby, która warta jest więcej niż jej doświadczenie.

Magdaleno, choć dochodziło między nami do scysji, tu całkowicie się z Tobą zgadzam. Mądre i trzeźwe spojrzenie.
Gdy jest więź między ludźmi, gdy się patrzy na drugiego człowieka jak na osobę, a nie przedmiotowo, to wiele sztucznych ograniczeń traci rację bytu. Liczy się sedno, a nie pozory.

253

Odp: 30 latek

Drogie Panie, ale ja nie mówię tutaj o rozmowie, bo to wiadomo, że kryterium ciężkie kiedy i jak zacząć, do zdefiniowania.
Niemniej nie ma co ukrywać, że osoba bez doświadczeń będzie ostatecznie nieporadna w meandrach damsko-męskich, a zwykle na tym etapie oczekuje się, żeby dana osoba już pewne zachowania czyniła naturalnie, a nie na zasadzie przełamywania lodów pod napięciem. Z perspektywy męskiego oka, to jesteście pod tym względem dużo bardziej wymagające i bezlitosne. wink

254

Odp: 30 latek

Już pisałam, że to działa na zasadzie „przeżyj to sam”. Mało, kto ma tę wiedzę od początku, większość się po prostu uczy.

Piegowata, jakie scysje? Po prostu mnie się nie chce najczęściej ugrzeczniać wpisów i owijać w gładkie słówka, bo muszę to robić zbyt często w realu, a odbiór jest jaki jest ;-) Jak to chyba Pain określiła, taki mam styl. Najgorzej, że wcale nie mam ochoty tego zmieniać, więc z góry przepraszam, bo jeszcze pewnie nie raz tak będzie ;-)

255 Ostatnio edytowany przez Olinka (2020-09-04 15:36:31)

Odp: 30 latek
Lucyfer666 napisał/a:

Drogie Panie, ale ja nie mówię tutaj o rozmowie, bo to wiadomo, że kryterium ciężkie kiedy i jak zacząć, do zdefiniowania.
Niemniej nie ma co ukrywać, że osoba bez doświadczeń będzie ostatecznie nieporadna w meandrach damsko-męskich, a zwykle na tym etapie oczekuje się, żeby dana osoba już pewne zachowania czyniła naturalnie, a nie na zasadzie przełamywania lodów pod napięciem. Z perspektywy męskiego oka, to jesteście pod tym względem dużo bardziej wymagające i bezlitosne. wink

No, cóż...
Nie generalizujmy, przede wszystkim, bo nawet jeśli wiele osób postępuje w dany sposób, to przecież nie wszyscy.
Nie zalezy mi wcale, by się wszystkim podobać, a i mnie wszak nie wszyscy się podobają.

-------------------

MagdaLena1111 napisał/a:

więc z góry przepraszam, bo jeszcze pewnie nie raz tak będzie ;-)

Przeżyję! big_smile wink

256

Odp: 30 latek
MagdaLena1111 napisał/a:

Tak, to po prostu intuicja, czyli wynik nieświadomych mechanizmów uczenia się. Mamy w swoim mózgu szereg struktur, dzięki którym uczymy się i zapamiętujemy, ale one są Jakby poza naszą świadomością.
Też mnie intuicja rzadko zawodzi, ale chyba nie jestem aż tak zadufana w sobie, żeby uznać swoje pierwsze wrażenia za nieomylne, chociaż silna niechęć odczuwana na początku znajomości chyba nigdy się nie odmieniła, ale to też może być już wynik mojego nastawienia i filtrowania informacji tak, żeby potwierdzały wstępną ocenę i „diagnozę„ ;-).
Jednak fakt, że mowa ciała, mimika, gesty mówią więcej niż słowa, więc nie wiem, czy ukrywanie braku doświadczeń seksualnych w sensie przemilczenie ich lub twierdzenie odwrotne tak do końca mają sens, bo to da się chyba wyczuć, tę niepewność, która towarzyszy początkom. Wyczuje się to właśnie intuicyjnie.

Moim zdaniem tu nie tyle chodzi o to, że kogoś od razu na wylot udaje się prześwietlić, ale że w danej osobie wyczuwa się coś niepokojącego, jakby niespójnego z tym, co usiłuje nam przekazać i całym sobą pokazać. Jak słusznie zauważyłaś, wysyłamy do otoczenia mnóstwo niewerbalnych sygnałów, które zdradzają więcej niż komuś może się wydawać.

Doskonałym tego przykładem jest tzw. desperacja. Jeśli ktoś desperacko szuka atencji lub od razu związku, to bardzo szybko z drugiej strony pojawia się dystans, przy czym desperat zwykle nie rozumie z czego ta postawa wynika, zwłaszcza, że początkowe sygnały wskazywały na coś odmiennego. Ta historia lubi powtarzać się wielokrotnie i dopóki czegoś nie zmieni się we własnym zachowaniu i nastawieniu, to przypuszczalnie lepiej nie będzie. To są właśnie te nieuświadomione mechanizmy, które się pojawiają i przekładają na całe spektrum zachowań, ale są niespójne z tym, w jaki sposób dana osoba usiłuje się tej drugiej "zaprezentować". I niby w założeniu chce ją do siebie przyciągnąć, ale w rezultacie odpycha.

257

Odp: 30 latek

W dziale o miłości jest wątek Austen, w którym kilka osób z tego wątku sie nawet wypowiadało.
I to jest to o czym ciągle mówię w kontekście braku doświadczenia czy nawet szczerości i problemów jakie mogą z tego wynikać. Osoba niedoświadczona (tym bardziej 30+ czy 40+) nie tylko nie ma umiejętności budowania emocjonalnej więzi z drugą osobą ale i w seksie jest bardzo niepewna. A jakie tego konsekwencje, można zobaczyć choćby w tamtym wątku jak i wielu innych. Oczywiście może imponować wizją stabilności, stateczności, wartościami poprzez parcie na ślub ale... wcześniej czy później to wszystko wypłynie i zostaje frustracja, poczucie oszukania itd.

258

Odp: 30 latek

Dlatego właśnie mówię, że w takich przypadkach, jak ja czy Rumuński żołnierz nie warto nas karmić tekstami pokroju, że się kogoś spotka, tylko wystarczy się otworzyć smile
To tak nie działa, a liczenie na gwiazdę z nieba to dawanie sobie złudzeń.

259

Odp: 30 latek
Roxann napisał/a:

W dziale o miłości jest wątek Austen, w którym kilka osób z tego wątku sie nawet wypowiadało.
I to jest to o czym ciągle mówię w kontekście braku doświadczenia czy nawet szczerości i problemów jakie mogą z tego wynikać. Osoba niedoświadczona (tym bardziej 30+ czy 40+) nie tylko nie ma umiejętności budowania emocjonalnej więzi z drugą osobą ale i w seksie jest bardzo niepewna. A jakie tego konsekwencje, można zobaczyć choćby w tamtym wątku jak i wielu innych. Oczywiście może imponować wizją stabilności, stateczności, wartościami poprzez parcie na ślub ale... wcześniej czy później to wszystko wypłynie i zostaje frustracja, poczucie oszukania itd.

To że osoba niedoświadczona nie ma umiejętności budowania emocjonalnej więzi to akurat nieprawda. Taka umiejętność to nie jest coś, co nabywa się będąc w związkach, tylko rzecz mająca swoje źródło w inteligencji emocjonalnej.

260

Odp: 30 latek
Roxann napisał/a:

W dziale o miłości jest wątek Austen, w którym kilka osób z tego wątku sie nawet wypowiadało.
I to jest to o czym ciągle mówię w kontekście braku doświadczenia czy nawet szczerości i problemów jakie mogą z tego wynikać. Osoba niedoświadczona (tym bardziej 30+ czy 40+) nie tylko nie ma umiejętności budowania emocjonalnej więzi z drugą osobą ale i w seksie jest bardzo niepewna. A jakie tego konsekwencje, można zobaczyć choćby w tamtym wątku jak i wielu innych. Oczywiście może imponować wizją stabilności, stateczności, wartościami poprzez parcie na ślub ale... wcześniej czy później to wszystko wypłynie i zostaje frustracja, poczucie oszukania itd.

Niezupełnie. Sa osoby, które przechodzą ze związku w związek, a tak naprawdę guzik umieją i guzik wiedzą o co w związku chodzi. Także tu bym polemizowała.\
W seksie nie jestem jakimś ekspertem, ale zobacz ile wątków, że para jest ze sobą rok czy pięć a on czy ona jak był słaby w seksie tak jest nadal.

Posty [ 196 do 260 z 338 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024