Ale dlaczego od razu zakładać, że kłamstwa są celowe i perfidne? Podejrzewam, że wiele osób nie jest w stanie udzielić precyzyjnej odpowiedzi bo po prostu nie liczy. Stałe związki czy ważne osoby w naszym życiu się po prostu pamięta ale jakieś przelotne znajomości, nawet niekoniecznie na jedną noc ale powiedzmy kilkutygodniowe czy miesięczne, które szybko skończyły bo "to nie było to", niekoniecznie (albo pod dłuższym zastanowieniu). Niewiele jest osób, które są ze swoimi pierwszymi partnerami. Prawda jest jednak taka, że im człowiek atrakcyjniejszy, tym ma więcej możliwości.
Trudno ocenić kto lepszy/gorszy, czy ktoś, kto nie miał nikogo czy "stado". Przy 30-stoletnim prawiczku obawiałabym się tego, jak sobie radził przez tyle lat z przecież naturalnym popędem seksualnym. Jeśli pornolami i masturbacją to nie wiem czy to jest dobry/lepszy znak niż gdyby miał kilka kobiet. Wielu Panów wprost przyznaje, że takie praktyki mają zły wpływ na (późniejsze) pożycie seksualne, podobnie jak brak regularnego seksu. Kilka lat temu byłam w związku z facetem, który miał problemy z potencją i to był dla mnie koszmar. Też długo zwlekał z seksem (ponad pół roku) tłumacząc to szacunkiem, chęcią bliższego poznania itd. Może dlatego jestem na to wyczulona. Na szczęście nie mówił, że po ślubie. Potem się jednak okazało, że zdawał sobie sprawę z problemu dlatego zwlekał szukając wymówek. 1,5 roku próbowaliśmy coś z tym zrobić ale to nic nie dało. Także to nie jest takie proste i nie wystarczy znaleźć kobietę by się odblokować.
67 2020-08-29 10:46:13 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-08-29 10:47:29)
No nie do końca, bo proporcje do cyferek zmieniają się z wiekiem. Jeżeli 20 latka miała np. 22 partnerów to wybaczcie, ale średni deal na coś trwałego.
To dość skrajny przypadek. Dyskusje robią się jałowe, gdy pojawiają się ekstrema zamiast typowych sytuacji :-P
Poza tym zależy od tego do czego człowiek takową wiedzę potrzebuje. Jak do typowego zmieszczenia w jakieś kryteria partnerki to słabo, bo sporo osób można w ten sposób przekreślić, bo i włosy za krótkie o pół cm. Będą przeszkadzać.
Przeważnie oceny ludzi, których dokonujemy, są zniekształcone własnym interesem. Warto o tym pamiętać.
Do mnie przemawia argument, że jak ktoś miał wielu partnerów, to MOŻE mieć lekkie podejście do seksu, co w przyszłości MOŻE skutkować promiskuityzmem. Faceci tego chcą uniknąć, żeby czasem nie marnować zasobów na wychowywanie cudzych dzieci. Ale to dość prymitywny i uproszczony mechanizm.
Tyle, że tu pojawiło się jeszcze co innego, co nazwałabym zapraszaniem do relacji dwojga osób także byłych partnerów, bo w wypowiedziach pojawił się element rywalizowania z poprzednimi kochankami, co wskazuje na niepewność i kompleksy.
Niemniej przeszłości nie powinno się kryć. Dla kogoś istotna będzie liczba partnerów, dla kogoś innego zupełnie inny fakt. Chyba nikt nie chce partnerstwa, którego fundamentem są słodkie kłamstwa.
Czyli doświadczenia doświadczeniami a chodzi o zwykłą uczciwość wobec siebie?
68 2020-08-29 11:33:26 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-08-29 11:34:58)
Czyli doświadczenia doświadczeniami a chodzi o zwykłą uczciwość wobec siebie?
W moimi przypadku tak.
Każdy ma jakieś doświadczenia na innych polach. Jedni bogatsze w relacjach czy łóżku, inni w podróżach, inni w rozległych umiejętnościach itd. Itd.
Idealną partnerkę to bym musiał chyba sobie na zamówienie wyhodować, żeby wszystko spełniała... No życie tak idealne nie jest
PS. Skrajności, skrajnościami, ale pojawiały się czasami takowe w wątkach. Zwykle facet był krytykowany za to, że się interesuje co robiła partnerka i z kim zanim byli razem.
Okres 2015 wesoło wspominam na forum, bo było tutaj parę otwartych użytkowniczek, które nie piurkały się z rycerzami.
Inna rzecz. Kompleksy wychodzą, bo zwykle komunikacja szwankuje. Zobacz na inny wątek aktualny, gdzie użytkowniczka ma przemyślenia, że obecny partner jest słabszy w łóżku.
Mi się nawet nie chce zawracać głowy kobietami, bo wiem, że pod tym względem będzie tragedia
jjbp napisał/a:Natomiast patrząc na ogół społeczeństwa raczej takie przypadki należą do mniejszości stąd na pewno starałabym się dowiedzieć z czego ten stan rzeczy wynika.
Nie ma to jak tłumaczyć się z tego, że się nie sypia z innymi. Co za świat się porobił
Nie wiem jak tam się to robi u Ciebie umajona, może to temat zakazany, ale ja z kimś z kim chce wejść w związek lub już w tym związku jestem o seksie rozmawiam i nie ma to nic wspólnego z tłumaczeniem sie a bardziej że zrozumieniem drugiej osoby, poznaniem jej, dotarciem się, polepszeniem naszego pozycia. Spróbuj czasem, polecam
70 2020-08-29 13:28:11 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 14:20:39)
umajona napisał/a:jjbp napisał/a:Natomiast patrząc na ogół społeczeństwa raczej takie przypadki należą do mniejszości stąd na pewno starałabym się dowiedzieć z czego ten stan rzeczy wynika.
Nie ma to jak tłumaczyć się z tego, że się nie sypia z innymi. Co za świat się porobił
Nie wiem jak tam się to robi u Ciebie umajona, może to temat zakazany, ale ja z kimś z kim chce wejść w związek lub już w tym związku jestem o seksie rozmawiam
i nie ma to nic wspólnego z tłumaczeniem sie a bardziej że zrozumieniem drugiej osoby, poznaniem jej, dotarciem się, polepszeniem naszego pozycia. Spróbuj czasem, polecam
Akurat tak się złożyło, że zacytowałam właśnie Twoją wypowiedź, jednak bardziej mi chodziło o wypowiedzi różnych osób. Jeśli Tobie chodzi o zwykłe poznawanie drugiej osoby, to spoko Niemniej jednak nieraz odnoszę wrażenie, że niesypianie z nikim to coś, z czego się trzeba tłumaczyć jak na spowiedzi. Jakby to była zbrodnia jakaś
Już sam temat wątku mówi sam za siebie.
Ja wiem, że jest moda na "nowoczesność" i "dorosłość", ale bez przesady ;p Porobiło się tak, że jak ktoś nie ma ochoty się tej modzie poddać, to jest dziwny i musi się tłumaczyć, jakby to było coś niestosownego Naprawdę takie dziwne jest, że się nie ma ochoty być obmacywana przez jakichś facetów? Serio? To takie dziwne, że ktoś chce iść do łóżka z kimś, kogo będzie kochać i to z wzajemnością?
Swoją drogą, modę na seks i bycie wyzwolonym nakrecaja firmy produkujące antykoncepcję, które mają gdzieś Twoją czy innych osób wolność i miłość, którą niby tak reklamują, tylko interesuje ich, żeby się kasa zgadzała ;p
A, i co niektórzy faceci też się cieszą z tej mody, bo mają chętne dziewczyny do łóżka. A potem powstają setki wątków na forum typu - "mówił że kocha i zniknął", "mówił, że kocha, a zdradza z inną", "mówił, że kocha, a odszedł"....
Edit:
W sumie mi tam wszystko jedno, co ktoś mówi czy pisze i za kogo mnie uważa (choć szczerze nie ukrywam, że są momenty, że czuję się gorsza i jakaś nieteges, zwłaszcza w kontekście mojego niedwzajemnionego zauroczenia, gdzie zostałam olana, bo nie chciałam tak szybko zacząć sypiania z nim)... Ale te wszystkie komentarze na pewno czytają też młode dziewczyny i potem pod presją chęci bycia "fajną" i "normalną" zgadzają się na coś, z czym chciałyby poczekać, a potem powstają różne smutne historie.... Dlatego warto uważać z tym, co się mówi/pisze i z szufladkowym ocenianiem innych.
Ja mysle ze nakręcanie się wgl jest bez sensu. Zarówno na bycie wyzwolonym i sprowadzanie seksu do szczebla prostej czynności fizjologicznej jak i nakręcanie się na cnotliwosc i protekcjonalne podejście do wszystkich którzy którzy podchodzą do seksu luźniej niż my sami
72 2020-08-29 14:22:05 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 14:29:41)
Ja mysle ze nakręcanie się wgl jest bez sensu. Zarówno na bycie wyzwolonym i sprowadzanie seksu do szczebla prostej czynności fizjologicznej jak i nakręcanie się na cnotliwosc i protekcjonalne podejście do wszystkich którzy którzy podchodzą do seksu luźniej niż my sami
Niczego innego się nie spodziewałam, jak właśnie określenia jako cnotliwa Ciekawe, że można mieć protekcjonalne podejście do osób, które nie są wyzwolone seksualnie i jest to ok...
Nie mówię tego do Ciebie, tylko tak ogólnie do forum.
Ale ja nie mówię że Ty jesteś cnotliwa. Nie znam Cie, nie kojarzę żadnych Twoich konkretnych wypowiedzi szczerze mowiac. Mówię o zjawisku ogólnym. Ty poruszasz temat mody na rozwiazlosc, ja podaje przykład drugiej skrajności tj. łatek puszczalskich i "kiedyś kobiety to się szanowaly". Bo oba zjawiska widze wokół siebie. Dlatego jak pisałam wyżej, żadna skrajność nie jest dobra
Ale ja nie mówię że Ty jesteś cnotliwa. Nie znam Cie, nie kojarzę żadnych Twoich konkretnych wypowiedzi szczerze mowiac. Mówię o zjawisku ogólnym. Ty poruszasz temat mody na rozwiazlosc, ja podaje przykład drugiej skrajności tj. łatek puszczalskich i "kiedyś kobiety to się szanowaly". Bo oba zjawiska widze wokół siebie. Dlatego jak pisałam wyżej, żadna skrajność nie jest dobra
Hihi, zgralysmy się, że mamy na myśli takie ogólne podejście, a nie siebie nawzajem
No właśnie widzę że pojawiło się tu jakieś podejrzenie personalnych przytykow, nie wiem czemu, nie było to intencja przynajmniej z mojej strony
76 2020-08-29 15:07:26 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 15:16:06)
Nie znam Cie, nie kojarzę żadnych Twoich konkretnych wypowiedzi szczerze mowiac.
A ja Twoje wypowiedzi kojarzę i wiem, że jesteś w szczęśliwym związku. Dlatego mój komentarz nie odnosi się konkretnie do Ciebie
Po prostu wykorzystałam Twoją wypowiedź, bo była fajnym nośnikiem do rozwinięcia tematu.
A już od dawna chciałam to wszystko napisać, bo dość długo czytam to forum i czasem mi po prostu "rynce łopadajo" ;p
Edit:
W sumie mi tam wszystko jedno, co ktoś mówi czy pisze i za kogo mnie uważa (choć szczerze nie ukrywam, że są momenty, że czuję się gorsza i jakaś nieteges, zwłaszcza w kontekście mojego niedwzajemnionego zauroczenia, gdzie zostałam olana, bo nie chciałam tak szybko zacząć sypiania z nim)... Ale te wszystkie komentarze na pewno czytają też młode dziewczyny i potem pod presją chęci bycia "fajną" i "normalną" zgadzają się na coś, z czym chciałyby poczekać, a potem powstają różne smutne historie.... Dlatego warto uważać z tym, co się mówi/pisze i z szufladkowym ocenianiem innych.
Są też osoby starsze, które mają inną perspektywę. Jak miałam 20 lat moje myślenie było zupełnie inne niż teraz kiedy jestem 30+. Sama nie raz pisałam, że pierwszy raz dla kobiety jest szalenie ważny i warto go przeżyć z kimś z kim chcemy i kiedy jesteśmy na to gotowe. Nawet jeśli się ten związek skończy to nie ma się poczucia, że zostało się wykorzystanym, itd.
Po 30-stce czy ogólnie po związku czy związkach, gdzie jest seks, perspektywa zmienia. Nie traktuje się już go jako czegoś przełomowego, tylko dość naturalnie i z pełną świadomość jak ważną rolę odgrywa w związku. Jeśli ta sfera nie gra, związek prędzej czy później się posypie. No chyba, że dla obu osób może on nie istnieć ale to raczej rzadko się zdarza.
Poza tym, kiedy jest się starszym i bardziej świadomym siebie, swoich potrzeb, nie czeka się z nim nie wiadomo ile bo i po co? Chodzić ze sobą latami bez seksu to można jak się ma naście czy wczesne 20 lat, a nie 30+. Skoro już się było w związku, miało seks, to jaki jest sens z nim zwlekać w nieskończoność? Nie mówię by to robić na 1 czy 2 spotkaniu czy pod presją ale jeśli znajomość rozwija, to ta potrzeba bliskości, intymności przychodzi naturalnie. Moje, i nie tylko moje, doświadczenia pokazują, że jeśli ktoś nie chce seksu będąc w związku, szczególnie po 30-stce (kiedy już raczej każdy ma jakieś doświadczenia), to powinna się zapalić lampka. Czy słusznie, się okaże ale... myślę, że większości przypadków tak.
Ktoś może czuć się oszukany czy wykorzystany bo partner chciał tylko seksu, ja (bym) się czuła(m) nie mniej oszukana czy wykorzystana gdy(by) facet przede mną ukrywał to, że ma problemy w tej sferze lub jest aseksualny tylko przytaczał inne argumenty dlaczego nie chce seksu, w tym że dopiero po ślubie.
Oczywiście wiem, że są takie osoby dla których to jest ważne i z nimi "wszystko ok" ale o ile u 20-stolatków uważam to za akceptowalne i nie budzące podejrzeń, tak u osób starczych, 30 czy 40+ już nie do końca. Takie jest moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgadzać. Może też bym inaczej myślała, gdybym nie doświadczyła tego na własnej skórze. Za pierwszym (i ostatnim) razem nie wzbudziło we mnie podejrzeń to, że wówczas niespełna 40-stolatek przez kilka msc związku nie dążył do seksu. Nawet wydawało mi się to fajne, wyjątkowe w dzisiejszych czasach. Do czasu... aż okazało się jaka naprawdę tego przyczyna. Gdyby mając taką świadomość (bo miał) zastosował wtedy argument "po ślubie", to bym go chyba udusiła
Ja wiem, że jest moda na "nowoczesność" i "dorosłość", ale bez przesady ;p Porobiło się tak, że jak ktoś nie ma ochoty się tej modzie poddać, to jest dziwny i musi się tłumaczyć, jakby to było coś niestosownego
Naprawdę takie dziwne jest, że się nie ma ochoty być obmacywana przez jakichś facetów? Serio? To takie dziwne, że ktoś chce iść do łóżka z kimś, kogo będzie kochać i to z wzajemnością?
Swoją drogą, modę na seks i bycie wyzwolonym nakrecaja firmy produkujące antykoncepcję, które mają gdzieś Twoją czy innych osób wolność i miłość, którą niby tak reklamują, tylko interesuje ich, żeby się kasa zgadzała ;p
A, i co niektórzy faceci też się cieszą z tej mody, bo mają chętne dziewczyny do łóżka. A potem powstają setki wątków na forum typu - "mówił że kocha i zniknął", "mówił, że kocha, a zdradza z inną", "mówił, że kocha, a odszedł"....
Ja akurat jestem z tych, które nigdy nie ulegały modom, a tym bardziej presji zewnętrznej. Albo czegoś chciałam, albo nie, a jeśli nie, to nie było takiej siły, która mogłaby zmusić mnie do tego, by robić coś wbrew sobie, cokolwiek. Sądzę, że w dużej mierze ma na to wpływ samoświadomość, a ta wynika z dojrzałości.
Muszę jednak przyznać, że chyba nie rozumiem zestawienia "świadome chodzenie z kimś do łóżka" z "nie mieć ochoty na bycie obmacywaną przez jakichś facetów", bo przecież to drugie można w 100% wykluczyć, wyraźnie stawiając granice i wymagając dla nich szacunku. Nie trzeba rezygnować ze znajomości, ale odpowiednio nimi kierować. Wydaje mi się bardzo naturalne, że mężczyzna będzie dążył do seksu, ale z reguły posunie się tak daleko, jak same mu na to pozwolimy.
Muszę jednak przyznać, że chyba nie rozumiem zestawienia "świadome chodzenie z kimś do łóżka" z "nie mieć ochoty na bycie obmacywaną przez jakichś facetów"
Tu akurat chodziło mi o to, że (póki co) nie spotkałam swojej miłości, więc mimo wieku 30+ wciąż mam swój pierwszy raz przed sobą. Przez to mnóstwo osób uważa mnie za dziwną i nienadającą się do związku, bez szans na mężczyznę, który by chciał ze mną być i różne inne określenia padają. A nie mam ochoty iść do łóżka z byle kim, żeby tylko odbębnić ten seks i już nie być szufladkowana, jako nienormalna. Wolę poczekać na kogoś, z kim będę chciała to zrobić Nawet jeśli się nie doczekam, co mi tu większość osób wróży ;p
Co myślę? Nic nie myślę, dopóki nie poznam człowieka.
Nie oceniam ludzi na tak płytkich podstawach.
umajona napisał/a:Ja wiem, że jest moda na "nowoczesność" i "dorosłość", ale bez przesady ;p Porobiło się tak, że jak ktoś nie ma ochoty się tej modzie poddać, to jest dziwny i musi się tłumaczyć, jakby to było coś niestosownego
Naprawdę takie dziwne jest, że się nie ma ochoty być obmacywana przez jakichś facetów? Serio? To takie dziwne, że ktoś chce iść do łóżka z kimś, kogo będzie kochać i to z wzajemnością?
Swoją drogą, modę na seks i bycie wyzwolonym nakrecaja firmy produkujące antykoncepcję, które mają gdzieś Twoją czy innych osób wolność i miłość, którą niby tak reklamują, tylko interesuje ich, żeby się kasa zgadzała ;p
A, i co niektórzy faceci też się cieszą z tej mody, bo mają chętne dziewczyny do łóżka. A potem powstają setki wątków na forum typu - "mówił że kocha i zniknął", "mówił, że kocha, a zdradza z inną", "mówił, że kocha, a odszedł"....Ja akurat jestem z tych, które nigdy nie ulegały modom, a tym bardziej presji zewnętrznej. Albo czegoś chciałam, albo nie, a jeśli nie, to nie było takiej siły, która mogłaby zmusić mnie do tego, by robić coś wbrew sobie, cokolwiek. Sądzę, że w dużej mierze ma na to wpływ samoświadomość, a ta wynika z dojrzałości.
Muszę jednak przyznać, że chyba nie rozumiem zestawienia "świadome chodzenie z kimś do łóżka" z "nie mieć ochoty na bycie obmacywaną przez jakichś facetów", bo przecież to drugie można w 100% wykluczyć, wyraźnie stawiając granice i wymagając dla nich szacunku. Nie trzeba rezygnować ze znajomości, ale odpowiednio nimi kierować. Wydaje mi się bardzo naturalne, że mężczyzna będzie dążył do seksu, ale z reguły posunie się tak daleko, jak same mu na to pozwolimy.
Niestety, Olinko, nie zawsze wystarcza samo stawianie granic.
Tu akurat chodziło mi o to, że (póki co) nie spotkałam swojej miłości, więc mimo wieku 30+ wciąż mam swój pierwszy raz przed sobą. Przez to mnóstwo osób uważa mnie za dziwną i nienadającą się do związku, bez szans na mężczyznę, który by chciał ze mną być i różne inne określenia padają. A nie mam ochoty iść do łóżka z byle kim, żeby tylko odbębnić ten seks i już nie być szufladkowana, jako nienormalna. Wolę poczekać na kogoś, z kim będę chciała to zrobić
Nawet jeśli się nie doczekam, co mi tu większość osób wróży ;p
Tu nie chodzi o wróżby ani by iść do łóżka z byle kim. Miłość, związek to nie jest coś co nagle na kogoś spada i bajka trwa. Jest takie powiedzenie: "nie przewrócisz, nie nauczysz". Nie wiem dlaczego, jak piszesz, nie spotkałaś mężczyzny, który by chciał z Tobą być. Pisałaś o jednym, który Cię odrzucił. Wiem, że takie doświadczenia mogą zrazić ale... można się zamknąć w sobie i narzekać, że płeć przeciwna jest "be" albo cierpliwie szukać i budować relacje z których coś potem może wyniknąć więcej. Chyba, że podobnie jak Lucyfer się poddałaś.
Ja nie uważam, że takie osoby są "nienormalne" tylko, że ogólnie trudniej z nimi coś zbudować (związek). Relacja dwojga ludzi nie polega tylko na seksie, a im człowiek starszy tym trudniej (tak uważam) się dotrzeć nawet w codziennym życiu bo każdy ma swoje przyzwyczajenia. A jak ktoś nie był nigdy w związku to .. no chyba, że obie osoby albo ktoś jest bardzo zdeterminowany. Ogólnie z wiekiem jest ciężej.
Poza tym osoby, które z nikim nie były mają zwykle wyidealizowane podejście do związku, seksu.. a to też nie pomaga.
albo cierpliwie szukać i budować relacje z których coś potem może wyniknąć więcej.
Właśnie o to mi chodzi... O to budowanie relacji. Z nim nawet w związku nie byłam i wielkie zdziwienie, że dla mnie za wcześnie na łóżko
W sumie to on zaczął mi wmawiać, że w tym wieku to już się nie chodzi na randki, jak nastolatki, tylko od razu zaczyna od seksu.
Dlatego jestem tak drażliwa w tym temacie, gdy podobne teksty padają na forum.
Gdyby nie historia z nim, nie przejmowałabym się tak. Niestety byłam bardzo zauroczona i trudno mi zrozumieć to, co się stało.
Ale to już takie moje odczucia, może nie powinnam nimi tutaj zasypywać wątków
Generalnie jestem otwarta na intymność i bardzo chciałam z nim mieć swój pierwszy raz i każdy następny, bo bardzo mnie pociągał. Ale nie przy takim podejściu z jego strony...
Nie poddałam się, ale, jak piszesz, w pewnym wieku jest już coraz trudniej na szczęśliwy związek.
Choć może znajdzie się odważny, który zaryzykuje
Ach, i to nie jest kwestia tego, czy ktoś mnie chce, czy nie. Dla mnie ważna jest wzajemność, obustronne uczucie. A z tym jeszcze trudniej. Ech
MagdaLena1111 napisał/a:
Czyli doświadczenia doświadczeniami a chodzi o zwykłą uczciwość wobec siebie?W moimi przypadku tak.
Każdy ma jakieś doświadczenia na innych polach. Jedni bogatsze w relacjach czy łóżku, inni w podróżach, inni w rozległych umiejętnościach itd. Itd.
Idealną partnerkę to bym musiał chyba sobie na zamówienie wyhodować, żeby wszystko spełniała... No życie tak idealne nie jest![]()
PS. Skrajności, skrajnościami, ale pojawiały się czasami takowe w wątkach. Zwykle facet był krytykowany za to, że się interesuje co robiła partnerka i z kim zanim byli razem.
Okres 2015 wesoło wspominam na forum, bo było tutaj parę otwartych użytkowniczek, które nie piurkały się z rycerzami.Inna rzecz. Kompleksy wychodzą, bo zwykle komunikacja szwankuje. Zobacz na inny wątek aktualny, gdzie użytkowniczka ma przemyślenia, że obecny partner jest słabszy w łóżku.
Mi się nawet nie chce zawracać głowy kobietami, bo wiem, że pod tym względem będzie tragedia
No wiesz, jeśli nie chodzi o ideały, to skąd to dążenie, żeby stać się najlepszym wśród kochanków? Ever ;-) Można odnieść wrażenie czytając ten wątek, że czym ich mniej, tym mniej konkurentów, z którymi trzeba stawać w szranki :-D
Po co tak się przejmować przemyśleniami jakiejś użytkowniczki, której żale są - jak dla mnie - z dooopy wzięte, bo koncentrują się na nudnej powtarzalności i tylko intensywność ma dla niej znaczenie. Można dla odmiany być mistrzem świata np. w finezji, albo pomysłowości ;-).
Bo tak jak piszesz, przecież nie trzeba być ideałem pod każdym względem i zawsze. Bylejakość pod jakimś względem zdarza się wszystkim.
Kiedy zacznie się wierzyć w siebie i wspierać siebie, to skończą się porównania i rozważania. Zaczyna się żyć bez balastu, który ciągnie w dół, odbiera energię do działania, wpycha w apatię i bierność
85 2020-08-29 18:03:34 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-08-29 18:13:51)
Roxann napisał/a:albo cierpliwie szukać i budować relacje z których coś potem może wyniknąć więcej.
Właśnie o to mi chodzi... O to budowanie relacji. Z nim nawet w związku nie byłam i wielkie zdziwienie, że dla mnie za wcześnie na łóżko
![]()
W sumie to on zaczął mi wmawiać, że w tym wieku to już się nie chodzi na randki, jak nastolatki, tylko od razu zaczyna od seksu.
Dlatego jestem tak drażliwa w tym temacie, gdy podobne teksty padają na forum.
Gdyby nie historia z nim, nie przejmowałabym się tak. Niestety byłam bardzo zauroczona i trudno mi zrozumieć to, co się stało.
Może moderacja przymknie oko na off top tym bardziej, że pośrednio jest w temacie ale ciekawi mnie ile czasu z nim się spotykałaś. Określenie "związek" to często umowna data. Raczej bardzo młode osoby tym obnoszą i zmieniają status co parę tygodni Ja sama nawet nie umiem określić od jakiego momentu z obecnym partnerem jestem w związku bo nigdy tego nie uzgadnialiśmy, znajomość rozwijała się swoim tempem. Ogólnie przyjęliśmy, a raczej ja przyjęłam, datę pierwszego spotkania bo po nim uznaliśmy, że chcemy się dalej spotykać, seks przyszedł sam na którymś kolejnym i tak jesteśmy razem do dziś. Słowa "kocham" padły później niż pierwszy seks ale chyba oboje (a przynajmniej ja) już wtedy to czuliśmy.
Żeby nie było, nie namawiam nikogo do zbyt szybkiego seksu ani robienia czegoś wbrew sobie ale... skoro on był doświadczony, a Ty nie masz naście czy nawet 20l, to mógł się 'wystraszyć', że będzie musiał czekać miesiącami aż będziesz gotowa. Ja tak miałam raz i never ever choć u kobiet to raczej mniejszy problem ale...z drugiej strony też były przypadki/wątki, w których faceci narzekali, że kobieta/żona nie chce/nie potrzebuje. Dla osoby z choćby 'normalnym/średnim' libido to mega problem. Nie tylko frustracja narasta ale i samoocena leci na łeb i szyję. Ja mimo, że jestem teraz w fajnym związku, wciąż pamiętam jak się czułam w poprzednim kiedy facet nie chciał a właściwie nie mógł. A on raczej nie był aseksualny bo wiele razy mówił, że czuje się jak frajer, że ma przy sobie taką seksowną kobietę a nie potrafi jej zaspokoić i robił wtedy bardzo nieprzyjemny. To faceta też mega uwiera, podejrzewam, że dużo bardziej niż kobietę bo to potocznie/pierwotnie świadczy o "męskości".
Lucek, ja już nie raz Ci mówilam, ze zupelnie nie rozumiem czemu nie szukasz sobie kobiety nie widać po Tobie żadnego problemu, przy którym potencjalna partnerka zwiewałaby na drugi koniec świata. Raczej takie normalne problemy docierania się
najbardziej Ty sam siebie bojkotujesz, bo się zamykasz na ludzi.
A co do porównywania, kazdy się seksu musi nauczyć. Co więcej, z każdym partnerem jest inaczej i kazdy lubi coś innego. Mozna być idealnym kochankiem dla jednej kobiety ale jak się zafiksujesz i z drugą będziesz postępował w ten sam, wyuczony sposób, to może być klapa na całego.
Najlepszy kochanek to taki, który słucha i reaguje, który skupi się na partnerce i przez metodę prób i błędów będzie odkrywał z jej pomocą, co na nią działa najlepiej.
Ofc w drugą stronę tak samo.
A co do porównywania, kazdy się seksu musi nauczyć. Co więcej, z każdym partnerem jest inaczej i kazdy lubi coś innego. Mozna być idealnym kochankiem dla jednej kobiety ale jak się zafiksujesz i z drugą będziesz postępował w ten sam, wyuczony sposób, to może być klapa na całego.
Najlepszy kochanek to taki, który słucha i reaguje, który skupi się na partnerce i przez metodę prób i błędów będzie odkrywał z jej pomocą, co na nią działa najlepiej.Ofc w drugą stronę tak samo.
Zgadzam w 100% dlatego nie lubię pytań nie tylko o partnerów (szczerze? żaden facet mnie o liczbę nie pytał, serio), ale też o to co lubię w seksie bo z każdym jest inaczej. Fajnie jest poznawać siebie od zera i tak się docierać. Owszem, można powiedzieć coś ogólnie ale nie zamykać czy koncentrować tylko na tym. Ja akurat należę do tych osób, które wolą doświadczonych partnerów i mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Jednak wierności wymagam póki jest ze mną, a jak chce iść w bok .. to idź w ch...ę Sama też nigdy nie zdradziłam.
ciekawi mnie ile czasu z nim się spotykałaś. Określenie "związek" to często umowna data.
Właśnie w tym "problem", że się nie spotykaliśmy sam na sam na randkach typu spacery/kino/wycieczki, bo dla niego to było zachowaniem nastolatków, a nie osób 30+.
Widywaliśmy się na kursie tańca. Więc to nawet obok związku nie stało.... Zdecydowanie jak dla mnie było za wcześnie na akcje łóżkowe.
Ale w końcu zdecydowałam się na przyjazd do niego. Jednak przytulanie i pocałunki to było dla niego za mało i okazało się, że bez seksu nie ma zamiaru się ze mną spotykać.
Teraz patrzę na różne historie trochę przez ten pryzmat, dlatego jestem taka drażliwa i może za bardzo się czepiam ;p
Do związków nic nie mam. Wiadomo, że bliskość jest jednym z ważnych elementów w relacji dwojga kochających się osób. Ale właśnie coraz częściej się spotykam z postawą, że w ogóle żeby chociaż pomyśleć o ewentualnym związku, to trzeba się sprawdzić w łóżku, bo bez tego nie ma to sensu i szkoda czasu na jakieś wcześniejsze randki i poznawanie się... Bo co, jeśli się okaże potem, że w łóżku lipa? Strata czasu i tyle.
Mnie też mój obecny partner o liczbę nie pytał ja go też nie pytałam,.nie jest mi ta wiedza potrzebna.
Pytałam tylko czy się używal prezerwatyw, bo gdyby nie używał, to byśmy się poszli przebadać przez zaczęciem współżycia. I w sumie tyle mnie interesuje.
90 2020-08-29 18:46:55 Ostatnio edytowany przez Adina (2020-08-29 18:47:19)
Mniej gdybania, a więcej działania chłopaki
Lubiłam wyobrażać sobie że jestem ładnym mężczyzną prawiczkiem. Mężczyźni prawiczki wzbudzają we mnie odruchową sympatię, choć nie uważam żeby przez sam fakt swojego prawictwa byli lepszymi ludźmi.
Roxann napisał/a:ciekawi mnie ile czasu z nim się spotykałaś. Określenie "związek" to często umowna data.
Właśnie w tym "problem", że się nie spotykaliśmy sam na sam na randkach typu spacery/kino/wycieczki, bo dla niego to było zachowaniem nastolatków, a nie osób 30+.
Widywaliśmy się na kursie tańca. Więc to nawet obok związku nie stało.... Zdecydowanie jak dla mnie było za wcześnie na akcje łóżkowe.
Ale w końcu zdecydowałam się na przyjazd do niego. Jednak przytulanie i pocałunki to było dla niego za mało i okazało się, że bez seksu nie ma zamiaru się ze mną spotykać.
No nie wiem co Ci powiedzieć bo ja raczej poszłabym na całość, tyko nie byłby to mój pierwszy raz. Ja zawsze zaznaczam, że on jest mega ważny. Szczerze? Gdyby mnie nie blokowały kwestie religijne i w wieku 30+ poznała faceta który mnie kręci to zaryzykowałabym. Fakt, że robisz to z doświadczonym facetem też minimalizuje ryzyko rozczarowania. Ale mówię o sobie a Ty masz inaczej i nie neguję tego.
93 2020-08-29 19:33:56 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 19:35:07)
No nie wiem co Ci powiedzieć bo ja raczej poszłabym na całość, tyko nie byłby to mój pierwszy raz. Ja zawsze zaznaczam, że on jest mega ważny. Szczerze? Gdyby mnie nie blokowały kwestie religijne i w wieku 30+ poznała faceta który mnie kręci to zaryzykowałabym. Fakt, że robisz to z doświadczonym facetem też minimalizuje ryzyko rozczarowania. Ale mówię o sobie a Ty masz inaczej i nie neguję tego.
Czyli takie olanie typu "nie ma seksu, to nara" jest według Ciebie zrozumiałe? Nie zrobiłoby to na Tobie wrażenia?
We mnie taka postawa sprawiła, że odechciało mi się wszystkiego, choć bardzo chciałam.
No właśnie, to miał być dla mnie pierwszy raz. A jego reakcja? "No to co, też miałem swój pierwszy raz". I weź tu tłumacz takiemu, że dla kobiety to coś ważnego i wyjątkowego
Pójście do łóżka pod presją zdecydowanie jak dla mnie romantyczne nie jest ;p
Roxann napisał/a:No nie wiem co Ci powiedzieć bo ja raczej poszłabym na całość, tyko nie byłby to mój pierwszy raz. Ja zawsze zaznaczam, że on jest mega ważny. Szczerze? Gdyby mnie nie blokowały kwestie religijne i w wieku 30+ poznała faceta który mnie kręci to zaryzykowałabym. Fakt, że robisz to z doświadczonym facetem też minimalizuje ryzyko rozczarowania. Ale mówię o sobie a Ty masz inaczej i nie neguję tego.
Czyli takie olanie typu "nie ma seksu, to nara" jest według Ciebie zrozumiałe? Nie zrobiłoby to na Tobie wrażenia?
We mnie taka postawa sprawiła, że odechciało mi się wszystkiego, choć bardzo chciałam.
No właśnie, to miał być dla mnie pierwszy raz. A jego reakcja? "No to co, też miałem swój pierwszy raz". I weź tu tłumacz takiemu, że dla kobiety to coś ważnego i wyjątkowego![]()
Pójście do łóżka pod presją zdecydowanie jak dla mnie romantyczne nie jest ;p
Nie. To zależy od sytuacji tak czułaś tak zrobiłaś. Nie ma co rozkminiać. Skoro facet nie uszanował, że to byłby Twój pierwszy raz to lepiej, że do niego nie doszło. Choć przyznam, że do 30-stoletniej kobiety ciężko to pisać. Zwyczajne dlatego, że mając faceta chętnego, który mi się podoba bym to wykorzystała, chyba, że jesteś z tych co "po ślubie".
Umajona , rzecz w tym, że pierwszy raz nie jest wyjątkowy ani niezwykły za to jezeli za taki będziesz go uznawać to prawdopodobnie czeka Cię brutalne zderzenie z rzeczywistością, jak już kiedyś się na niego zdecydujesz.
96 2020-08-29 19:56:00 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 20:05:59)
Nie. To zależy od sytuacji tak czułaś tak zrobiłaś. Nie ma co rozkminiać. Skoro facet nie uszanował, że to byłby Twój pierwszy raz to lepiej, że do niego nie doszło. Choć przyznam, że do 30-stoletniej kobiety ciężko to pisać. Zwyczajne dlatego, że mając faceta chętnego, który mi się podoba bym to wykorzystała, chyba, że jesteś z tych co "po ślubie".
Dłuuugo byłam z tych, co "po ślubie". Dopóki się nie zakochałam
Z nim zdecydowanie nie chciałam tak długo czekać Gdyby okazał choć odrobinę uczucia i tego, że mu na mnie zależy, to wszystko mogło się stać
Ale właśnie, musiałoby mu zależeć. Więc choć mi żal, bo z pewnością ominęło mnie coś fajnego, to nie żałuję. Zresztą, zawsze mogę do niego zadzwonić, że jestem chętna ;p Ale nie chcę w taki sposób.... Marzy mi się obustronne uczucie
LadyLoka, jednak chciałabym, żeby to było z kimś, kto się we mnie zakocha i żeby były w tym wszystkim uczucia Jak ktoś uważa spacer ze mną za stratę czasu, to nie jest to zachęcające do przeżycia z nim pierwszego razu. Zresztą taki spacer mógłby się skończyć u niego w pokoju...
Więc jego strata ;p
97 2020-08-29 20:05:57 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-08-29 20:07:23)
Każda rzecz przeżywana po raz pierwszy jest wyjątkowa.
A gdybym chciała wdać się w filozoficzne i górnolotne dywagacje, to wszystko, co nas spotyka, może być wyjątkowe.
Można celebrować życie, a można je też przeżywać byle jak.
Gdybym miała po raz drugi przeżywać swój pierwszy raz, chciałabym, aby się to odbyło z pełną świadomością i dobrowolnością, z kimś obopólnie ważnym. Chciałabym to zdarzenie może nie jakoś przesadnie, ale jednak pocelebrować trochę.
Zwykłą herbatę też można podać pięknie, a można ją po prostu nalać do odrapanego garnucha.
98 2020-08-29 20:07:02 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 20:13:46)
Każda rzecz przeżywa na po raz pierwszy jest wyjątkowa.
A gdybym chciała wdać się w filozoficzne i górnolotne dywagacje, to wszystko, co nas spotyka, może być wyjątkowe.
Można celebrować życie, a można je też przeżywać byle jak.Gdybym miała po raz drugi przeżywać swój pierwszy raz, chciałabym, aby się to odbyło z pełną świadomością i dobrowolnością, z kimś obopólnie ważnym. Chciałabym to zdarzenie może nie jakoś przesadnie, ale jednak pocelebrować trochę.
Zwykłą herbatę też można podać pięknie, a można ją po prostu nalać do odrapanego garnucha.
Właśnie, dokładnie o to chodzi
Spontaniczność też ma swoje uroki, ale jednak nie zawsze ;p
Te żarty będą i pół roku trwały, jak sobie na nie pozwolisz.
Skoro obawiasz się tego, to znaczy, że luzu i dystansu trzeba nabrać.
Dokładnie tak, wszelkie takie żarciki trzeba jak najszybciej ukracać, bo jak ewoluują to naprawdę może zrobić się niesmacznie.
Jest takie powiedzenie, by nie dać sobie wejść na głowę bo będzie kaplica
Ja to chyba jakaś dziwna jestem, bo do dziś nie wiem która byłam. Nie wiem, bo nie pytałam, wystarczyła mi informacja, że to nie były jednorazowe przygody dla sportu. Dla mnie ważne było, żebym była ostatnia.
Mój facet nigdy nie zadał mi takiego pytania ani ja jemu. Dla mnie ta informacja jest do niczego nie potrzebna. To co mnie interesowało to czy jest na pewno wolny, kiedy jego ostatni związek się zakończył itd. Nie rozmawiamy też o swoich byłych poza jakimiś ogólnikami.
Wiesz, ja bym musiał znać taką informację od razu na początku znajomości, niestety.
Po prostu uważam, że facet powinien znać przeszłość swojej kobiety, tak samo jak panna powinna znać przeszłość swojego mężczyzny.
Dziwię się jak przykładowo faceta nie interesuje ten temat. Ja musiałbym wiedzieć z kim mam do czynienia, nie wyobrażam sobie aby moje dziecko na rękach nosiła dziewczyna, którą przeleciało kilka stad mężczyzn, przecież z tym faktem nie da się żyć. Codziennie kłaść się spać, że kilkanaście facetów przeleciało kiedyś moją dziewczynę (i Bóg wie jeszcze co wyrabiali), a teraz mamy niby udawać szczęśliwą rodzinkę? Sorry ale takie kity u mnie słabo się sprzedają.
Nie wyobrażam sobie stawać codziennie rano z myślą, że 10 facetów wkładało ,,coś" do ust kobiecie, która leży koło mnie. Przecież tego nie da się zaakceptować, zaraz zwymiotuję chyba na samą myśl
100 2020-08-29 20:33:10 Ostatnio edytowany przez Olinka (2020-08-29 22:41:20)
Umajona, o jednym przekonałam się w ostatniej relacji. W normalnym związku masz prawo powiedzieć tak oraz nie. bez tłumaczenie się i dorabiania Ideologii. zupełnie tak jak na przykład możesz mieć ochotę na drapanie po głowie lub nie. Albo na hamburgera na przykład.
Nie czekałam wcale miesiącami na przepanie się z moim ostatnim panem, ale gdy mówiłam nie, to było szanowane. Tym mnie bardzo ujął, bo mam za sobą mocno negatywne doświadczenia w tych sprawach. Okazało się, że są normalni faceci na świecie i że ja także jestem normalną zdrową kobietą.
ale wiesz jaki był mój główny problem? Uraz! Niewiara w to, że można normalnie komuś odmówić. Interpretowanie każdej próby bliskości jako niemal gwałt. Reagowanie agresją lub ucieczką. Wyhodowałam sobie niezły kompleks pod tytułem "wstyd" być dzisiaj niegotową. w tej ostatniej relacji spróbowałam innych zachowań odważyłam się po prostu otwarcie porozmawiać.
Bardzo wiele z tego to były moje własne projekcje, Lęk przed powtórką, bo jeden czy drugi źle mnie kiedyś potraktował.
Nawiązując do tytułu wątku, dopiero po czterdziestce przekonałam się że może być między ludźmi normalnie, dobrze i przyjemnie.
Nigdy, Umajona nie dam się już upokorzyć z tego powodu że nie spełniam cudzych oczekiwań.
Nie zaprzyjaźnim się w 5 minut, nie zakochuje się w 5 minut i nie idę do łóżka w 5 minut, bo taka po prostu jestem. i nie musi to się wszystkim podobać.
---------------
Wybaczcie literówki nie mam siły już poprawiać.
Olinka napisał/a:Muszę jednak przyznać, że chyba nie rozumiem zestawienia "świadome chodzenie z kimś do łóżka" z "nie mieć ochoty na bycie obmacywaną przez jakichś facetów"
Tu akurat chodziło mi o to, że (póki co) nie spotkałam swojej miłości, więc mimo wieku 30+ wciąż mam swój pierwszy raz przed sobą. Przez to mnóstwo osób uważa mnie za dziwną i nienadającą się do związku, bez szans na mężczyznę, który by chciał ze mną być i różne inne określenia padają. A nie mam ochoty iść do łóżka z byle kim, żeby tylko odbębnić ten seks i już nie być szufladkowana, jako nienormalna. Wolę poczekać na kogoś, z kim będę chciała to zrobić
Nawet jeśli się nie doczekam, co mi tu większość osób wróży ;p
Przede wszystkim jeśli czegoś nie chcesz, to nie rób niczego wbrew sobie. W każdej takiej sytuacji widocznie to nie jest ten czas, to miejsce albo nie ta osoba.
Zastanawia mnie natomiast używanie słów "zakochałam się" czy "moja miłość" w odniesieniu do mężczyzny, którego widywałaś wyłącznie na kursie tańca. Mam wrażenie, że tak bardzo chciałaś już kogoś mieć, że sobie to uczucie niemal wmówiłaś. Od trzech lat co tydzień chodzę do szkoły tańca i nie wyobrażam sobie, aby w tych warunkach, czyli nie spotykając się poza salą taneczną, można się było w kimś tak zakochać, żeby jedno negatywne doświadczenie związane z taką powierzchowną relacją (w końcu nie mieliście możliwości bliżej się poznać) miało potem tak ogromne przełożenie na późniejsze postrzeganie związków i ogólnie mężczyzn. Na sali można się poznać, pożartować ze sobą, poflirtować, a nawet zauroczyć, ale trudno mówić o nawiązaniu jakiegoś głębszego uczucia, Ty natomiast bardzo to przeżywasz. Moim zdaniem za bardzo i zupełnie niepotrzebnie podchodzisz do tego aż tak bardzo emocjonalnie, przy okazji komplikując sobie w ten sposób życie.
No chyba, że u Ciebie wyglądało to jednak jakoś inaczej, wtedy mnie, proszę, popraw.
Niestety, Olinko, nie zawsze wystarcza samo stawianie granic.
Jeśli tak, to mamy do czynienia z molestowaniem, a być może nawet próbą gwałtu. To się nie ma prawa zdarzać.
Zdarza się niestety i rzutuje na późniejsze relacje.
Nie byłam ofiarą klasycznego gwałtu, ale doznałam szeregu nadużyć. Dziś to widzę i łączę.
103 2020-08-29 23:40:33 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-29 23:43:52)
Zastanawia mnie natomiast używanie słów "zakochałam się" czy "moja miłość" w odniesieniu do mężczyzny, którego widywałaś wyłącznie na kursie tańca. Mam wrażenie, że tak bardzo chciałaś już kogoś mieć, że sobie to uczucie niemal wmówiłaś. Od trzech lat co tydzień chodzę do szkoły tańca i nie wyobrażam sobie, aby w tych warunkach, czyli nie spotykając się poza salą taneczną, można się było w kimś tak zakochać, żeby jedno negatywne doświadczenie związane z taką powierzchowną relacją (w końcu nie mieliście możliwości bliżej się poznać) miało potem tak ogromne przełożenie na późniejsze postrzeganie związków i ogólnie mężczyzn. Na sali można się poznać, pożartować ze sobą, poflirtować, a nawet zauroczyć, ale trudno mówić o nawiązaniu jakiegoś głębszego uczucia, Ty natomiast bardzo to przeżywasz. Moim zdaniem za bardzo i zupełnie niepotrzebnie podchodzisz do tego aż tak bardzo emocjonalnie, przy okazji komplikując sobie w ten sposób życie.
No chyba, że u Ciebie wyglądało to jednak jakoś inaczej, wtedy mnie, proszę, popraw.
Jak wspomniałam, swojej miłości jeszcze nie spotkałam, więc nie określam miłością tamtego chłopaka
A co do zakochania, to kwestia definicji - dla mnie to zauroczenie, fascynacja, chęć bliższego poznania, pociąganie fizyczne. Nie miłość. Dopiero wstęp do ewentualnej miłości. Wiem, że różne osoby różnie definiują "zakochanie", ale ja w ten sposób.
Baaaardzo rzadko zdarza mi się kimś zauroczyć i chcieć z nim czegoś więcej. Raz na kilka lat. Może dlatego używam aż takiego określenia. A więc on był takim potencjalnym kandydatem do czegoś więcej
To nie tylko przez niego mam negatywne postrzeganie związków, ale również przez różne wypowiedzi różnych osób na forum, które pokazują, że rzeczywistość jest w dużej mierze taka, jaką on zaprezentował. Mogło się zdarzyć tak, że to tylko przypadek, pechowo tak trafiłam. Ale forum mi pokazuje, że większość osób ma takie podejście, stąd moje zwątpienie w spotkanie kogoś, kto mnie zaakceptuje i pokocha. Trochę się czuję jak nie z tego świata I trochę smutno z tego powodu, ale co zrobię. Nic nie zrobię
Każdy mężczyzna ma prawo chcieć wymarzonej kobiety.
Przecież wszystko zależy od tego, z czego wynika ten brak doświadczenia. Nie da się tego oceniać w próżni.
Poza tym, bardziej niż sam fakt, że ktoś seksu nie uprawiał, może się liczyć, jakie w efekcie tego braku ma podejście do seksu i samych kobiet. Bo niestety, ale wymuszona z jakichś powodów wstrzemięźliwość wykrzywia psychikę, postrzeganie przeciwnej płci i relacje. O ile jest wymuszona, czyli - > z czego wynika...
Każdy mężczyzna ma prawo chcieć wymarzonej kobiety.
Super! Zgadzam się z tym również
Jak wspomniałam, swojej miłości jeszcze nie spotkałam, więc nie określam miłością tamtego chłopaka
Przepraszam, chyba rzeczywiście to ja albo coś źle przeczytałam, albo nastąpiła z mojej strony nadinterpretacja. Niemniej jeśli w jednym miejscu twierdzisz, że prawie byłaś gotowa iść z nim do łóżka, być może wystarczyłby do tego spacer, którego Ci niestety zabrakło, a w innym, że potrzebujesz do tego uczucia, to jakoś tak mi się to naturalnie ze sobą powiązało.
A co do zakochania, to kwestia definicji - dla mnie to zauroczenie, fascynacja, chęć bliższego poznania, pociąganie fizyczne. Nie miłość. Dopiero wstęp do ewentualnej miłości. Wiem, że różne osoby różnie definiują "zakochanie", ale ja w ten sposób.
Dla mnie zakochanie to coś, co następuje po zauroczeniu i czemu jednak znacznie bliżej do miłości.
Lucek, ja już nie raz Ci mówilam, ze zupelnie nie rozumiem czemu nie szukasz sobie kobiety
nie widać po Tobie żadnego problemu, przy którym potencjalna partnerka zwiewałaby na drugi koniec świata. Raczej takie normalne problemy docierania się
najbardziej Ty sam siebie bojkotujesz, bo się zamykasz na ludzi.
Nie zamykam się na ludzi
W innym przypadku bym się izolował - ba, przecież nawet by mnie tutaj nie było.
Tak, jak napisałem w innym wątku - nie jest to pole, które w moich oczach jest warte inwestycji kapitału.
I tak mi lata przelecą
Za gorzki mam stosunek do ludzi i wiemy i widzimy to tutaj wszyscy.
No wiesz, jeśli nie chodzi o ideały, to skąd to dążenie, żeby stać się najlepszym wśród kochanków? Ever ;-) Można odnieść wrażenie czytając ten wątek, że czym ich mniej, tym mniej konkurentów, z którymi trzeba stawać w szranki :-D
Po co tak się przejmować przemyśleniami jakiejś użytkowniczki, której żale są - jak dla mnie - z dooopy wzięte, bo koncentrują się na nudnej powtarzalności i tylko intensywność ma dla niej znaczenie. Można dla odmiany być mistrzem świata np. w finezji, albo pomysłowości ;-).
Bo tak jak piszesz, przecież nie trzeba być ideałem pod każdym względem i zawsze. Bylejakość pod jakimś względem zdarza się wszystkim.
Kiedy zacznie się wierzyć w siebie i wspierać siebie, to skończą się porównania i rozważania. Zaczyna się żyć bez balastu, który ciągnie w dół, odbiera energię do działania, wpycha w apatię i bierność
Naturalna kwestia rywalizacji i wykazania się.
Niezależnie od kultury czy cywilizacji instynkty robią swoje - facet dąży do pokazania partnerce, że jest alfą.
Jest takie powiedzenie: "nie przewrócisz, nie nauczysz". Nie wiem dlaczego, jak piszesz, nie spotkałaś mężczyzny, który by chciał z Tobą być. Pisałaś o jednym, który Cię odrzucił. Wiem, że takie doświadczenia mogą zrazić ale... można się zamknąć w sobie i narzekać, że płeć przeciwna jest "be" albo cierpliwie szukać i budować relacje z których coś potem może wyniknąć więcej. Chyba, że podobnie jak Lucyfer się poddałaś.
Dlaczego niby się poddałem?
Przepraszam, chyba rzeczywiście to ja albo coś źle przeczytałam, albo nastąpiła z mojej strony nadinterpretacja. Niemniej jeśli w jednym miejscu twierdzisz, że prawie byłaś gotowa iść z nim do łóżka, być może wystarczyłby do tego spacer, którego Ci niestety zabrakło, a w innym, że potrzebujesz do tego uczucia, to jakoś tak mi się to naturalnie ze sobą powiązało.
Spoko, rzeczywiście może to tak wyglądać
Piszę bardzo ogólnikowo, bo wparowałam w nie swój wątek, więc już i tak mi nieswojo, że się tak uzewnętrzniam i tylko czekam na upomnienie od moderacji Dlatego nie rozpisuję się ze szczegółami, bo by esej wyszedł ;p
109 2020-08-30 00:28:03 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2020-08-30 00:28:41)
Mnie najbardziej zastanawia gdzie się podziała autorka owego tematu, wygląda mi to trochę na jakąś prowokację.
P.S. Ja już się nie mogę ,,doczekać" tych kilku lat, aż sam będę robił podobne tematy
P.S. Ja już się nie mogę ,,doczekać" tych kilku lat, aż sam będę robił podobne tematy
Po co czekać? Zacznij, już dziś
Rumunski_Zolnierz napisał/a:P.S. Ja już się nie mogę ,,doczekać" tych kilku lat, aż sam będę robił podobne tematy
Po co czekać? Zacznij, już dziś
Temat "Ponad 30 lat i 0 związków, koleżanek" bardziej wzmaga skrajne emocje aniżeli: "26 lat i 0 związków, koleżanek"
Na forum jest masa tego typu tematów (głównie facetów), lecz mój będzie miał taki bonusik, że będzie tam jeszcze "0 koleżanek" - ultra rare edition
Rumunski, podoba mi się Twój dystans do siebie. Serio .
113 2020-08-30 08:24:12 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-30 08:33:13)
Dla mnie zakochanie to coś, co następuje po zauroczeniu i czemu jednak znacznie bliżej do miłości.
Do takiego etapu jeszcze nie doszłam, więc nie wiem, czym jest to "właściwe" zakochanie.
Może mam okropny charakter, albo straszę czymś innym Albo może przejawiam jakieś objawy desperatki? W sensie, że z góry jestem tak szufladkowana. No bo co może sobie pomyśleć facet o dziewczynie 30+, która nigdy w związku nie była? Na bank desperatka, która chce już kogoś mieć. Więc taki ktoś nawet przez chwilę nie pomyśli o mnie na serio, tylko będzie się "bał", że chcę się kogoś w końcu uczepić, bo lata lecą... Ech ;p
Trochę przykre, ale zrozumiałe, więc żalu do nikogo mieć nie mogę o to, że jestem "podejrzana".
Ale może jeszcze się uda i kiedyś doświadczę, czym jest to prawdziwe, szczęśliwe i odwzajemnione zakochanie
Choćby miało to trwać krótko. To mi wystarczy, bo o miłości nawet nie mam śmiałości marzyć.
Edit:
Swoją drogą, bardzo często spotykam się z określaniem kogoś desperatką tylko dlatego, że nie ukrywa i mówi wprost, że chciałaby być w związku. Zwłaszcza wtedy, gdy się zakocha (zauroczy) w kimś. A przecież to normalne i naturalne pragnienia. Najzabawniejsze jest to, że najczęściej mówią to dziewczyny, która same już w związkach są, czyli te, które już to desperackie marzenie spełniły i się w nim błogo realizują
114 2020-08-30 08:47:57 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-08-30 08:51:13)
Edit:
Swoją drogą, bardzo często spotykam się z określaniem kogoś desperatką tylko dlatego, że nie ukrywa i mówi wprost, że chciałaby być w związku. Zwłaszcza wtedy, gdy się zakocha (zauroczy) w kimś. A przecież to normalne i naturalne pragnienia. Najzabawniejsze jest to, że najczęściej mówią to dziewczyny, która same już w związkach są, czyli te, które już to desperackie marzenie spełniły i się w nim błogo realizują
Nie wiem co dane osoby mają dokładnie na myśli używając określenia "desperatka" ale w Twoim podejściu widzę duże idealizowanie związku/miłości/seksu. Nigdy nie podchodziłam do tych rzeczy na zasadzie marzenia (no chyba, że w podstawówce), nigdy też nie powiem o sobie ani o kimkolwiek, że się błogo realizuje w związku. Również uważam, że pierwszy seks jest ważny i wyjątkowy bo jest pierwszy ale wydaje mi się, że też mogłabyś być rozczarowana, że tak to wygląda, właśnie przez to idealizowanie.
Byłam zakochana kilkukrotnie i nie raz to uczucie sprawiło mi ból. Byłam w kilku związkach i w żadnym się błogo nie realizowałam bo związek to nie tylko motylki i spijanie sobie z dziubków. Wiele razy to ja je kończyłam po czym czułam wielką ulgę w myśl zasady, że w związku ma być lepiej, nie gorzej i naprawdę samej było mi lepiej.
Oczywiście możesz marzyć, że w końcu spotkasz tego jedynego, który pokocha Cię z wzajemnością, z którym przeżyjesz swój pierwszy raz i będziecie żyli długo i szczęśliwie. W zawiązkach występują też problemy, różne, nie jest tylko cukierkowo.
Takie idealistyczne podejście może być zgubne.
Nie wiem co dane osoby mają dokładnie na myśli używając określenia "desperatka" ale w Twoim podejściu widzę duże idealizowanie związku/miłości/seksu. Nigdy nie podchodziłam do tych rzeczy na zasadzie marzenia (no chyba, że w podstawówce), nigdy też nie powiem o sobie ani o kimkolwiek, że się błogo realizuje w związku. Również uważam, że pierwszy seks jest ważny i wyjątkowy bo jest pierwszy ale wydaje mi się, że też mogłabyś być rozczarowana, że tak to wygląda, właśnie przez to idealizowanie.
Byłam zakochana kilkukrotnie i nie raz to uczucie sprawiło mi ból. Byłam w kilku związkach i w żadnym się błogo nie realizowałam bo związek to nie tylko motylki i spijanie sobie z dziubków. Wiele razy to ja je kończyłam po czym czułam wielką ulgę w myśl zasady, że w związku ma być lepiej, nie gorzej i naprawdę samej było mi lepiej.
Oczywiście możesz marzyć, że w końcu spotkasz tego jedynego, który pokocha Cię z wzajemnością, z którym przeżyjesz swój pierwszy raz i będziecie żyli długo i szczęśliwie. W zawiązkach występują też problemy, różne, nie jest tylko cukierkowo.
Takie idealistyczne podejście może być zgubne.
To "błogie realizowanie się w związku" to była ironia
Nie wiem, czy coś idealizuję. Może tak to brzmi.
Ale właśnie, byłaś już w kilku związkach i nie wiesz, jak to jest tyle lat czekać i tego wszystkiego nie mieć, nie doświadczać. Ale spoko, też nie umiem w pełni zrozumieć osób, które przechodzą przez coś, o czym ja nie mam zielonego pojęcia i pewnie przez to bagatelizuję ich smutki
116 2020-08-30 09:02:37 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-08-30 09:06:15)
To "błogie realizowanie się w związku" to była ironia
A, ok Po słowie pisanym nie zauważyłam
Nie wiem, czy coś idealizuję. Może tak to brzmi.
Ale właśnie, byłaś już w kilku związkach i nie wiesz, jak to jest tyle lat czekać i tego wszystkiego nie mieć, nie doświadczać. Ale spoko, też nie umiem w pełni zrozumieć osób, które przechodzą przez coś, o czym ja nie mam zielonego pojęcia i pewnie przez to bagatelizuję ich smutki
Dokładnie. Nie zrozumie głodnego syty, choć może to nie najszczęśliwsze określenie w tym kontekście ale chodzi o sens.
Co do idealizowania... nie wiem czy czytałaś choćby wątek Madmaxa (jest w tym dziale poniżej), jak bardzo jego perspektywa zmieniła. Najpierw tylko dziewica, seks dopiero po ślubie... a potem zastanawianie czy nie skorzystać z prostytutki.
117 2020-08-30 09:17:28 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-30 09:19:48)
Dokładnie. Nie zrozumie głodnego syty, choć może to nie najszczęśliwsze określenie w tym kontekście ale chodzi o sens.
Co do idealizowania... nie wiem czy czytałaś choćby wątek Madmaxa (jest w tym dziale poniżej), jak bardzo jego perspektywa zmieniła. Najpierw tylko dziewica, seks dopiero po ślubie... a potem zastanawianie czy nie skorzystać z prostytutki.
Nie czytałam, ale chyba trochę rozumiem.
Też wiele lat marzyłam o tym jedynym i że dopiero po ślubie.
Potem już nie musiało być po ślubie, tylko ważne było, żeby było obustronne uczucie, obustronne zakochanie.
A po tych minionych latach bezsensownego czekania już tak bardzo chciałam doświadczyć choćby tylko iluzji tego, jak to jest być w ramionach kogoś, w kim się jest zakochaną, że prawie poszłam do łóżka z facetem, który tego nie odwzajemniał. Co słusznie Olinka wczoraj zauważyła - niby piszę o obustronnym uczuciu i miłości, a chciałam się przespać z kimś po zwykłym spacerze.
Niby w porę się obudziłam, ale jednak był kilka miesięcy temu taki moment, że już miałam dość tego czekania. Bo ile można? Jestem normalną dziewczyną, nie mam serca z kamienia....... I choć wiedziałam, że mu nie zależy na mnie, tylko zwyczajnie chce się ze mną przespać, to byłam gotowa to zrobić, żeby choć przez chwilę czuć jego dotyk i pocałunki...
Nie wiem, czy się jeszcze kiedyś nie złamię... Tego sobie obiecać nie umiem. Póki co, siłą woli się powstrzymuję każdej nocy, żeby do niego nie dzwonić i nie jechać.
Tak więc mijające lata i perspektywa tego, że już się pewnie nic nie zmieni, robią swoje.
118 2020-08-30 09:20:57 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-08-30 09:26:27)
Umajona, bliskie mi są Twoje emocje. też długo byłam sama i też czułam się jak głodny, którego syci nie rozumieją. czułam się zawstydzana, że mam swoje ludzkie tęsknoty.
Po historii z PP mam poczucie że załatałam jakąś dziurę w sercu i podarowałam sobie coś ważnego, pozytywnego. Czuję się jak ten głodny, który zjadł kanapkę i może teraz spokojnie zająć się czymś zupełnie innym.
Nie wiedziałam, że w związku może być tak normalnie i spokojnie. Tego mi już nie już nikt nie odbierze.
Umajona, bliskie mi są Twoje emocje. też długo byłam sama i też czułam się jak głodny, którego syci nie rozumieją. czułam się zawstydzana, że mam swoje ludzkie tęsknoty.
Mimo różnych, niej niecznie dobrych wspomnień cieszę się, że dane było mi przeżyć coś autentycznego.
Po historii z PP mam poczucie że załatałam jakąś dziurę w sercu i podarowałam sobie coś ważnego, pozytywnego. Czuję się jak ten głodny, który zjadł kanapkę i może teraz spokojnie zająć się czymś zupełnie innym.
Ty od samego początku umiesz mnie zrozumieć
Fajnie, że się udzielasz i piszesz o swoich emocjach, przeżyciach, odczuciach i doświadczeniach
Roxann napisał/a:Dokładnie. Nie zrozumie głodnego syty, choć może to nie najszczęśliwsze określenie w tym kontekście ale chodzi o sens.
Co do idealizowania... nie wiem czy czytałaś choćby wątek Madmaxa (jest w tym dziale poniżej), jak bardzo jego perspektywa zmieniła. Najpierw tylko dziewica, seks dopiero po ślubie... a potem zastanawianie czy nie skorzystać z prostytutki.Nie czytałam, ale chyba trochę rozumiem.
Ale on ożenił się z dziewicą (to był warunek), sam chyba też był prawiczkiem ale jego marzenia czy wyobrażenia pękły jak bańka mydlana w zderzeniu z rzeczywistością. Pierwszy seks miał być cudowny, wyjątkowy, a okazał się porażką. Obecnie niemal wcale go nie ma a go ta sytuacja coraz bardziej frustruje.
No ale dziecko mają
Działanie desperackie odradzam. Z naszą wrażliwością to trauma na lata.
Możesz odstąpić od swoich przekonań pod jednym warunkiem: musisz dobrze wiedzieć, czego chcesz, co i po co robisz. No i nie stwarzać sobie zbyt dużych oczekiwań.
122 2020-08-30 09:41:06 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-30 09:44:42)
Ale on ożenił się z dziewicą (to był warunek), sam chyba też był prawiczkiem ale jego marzenia czy wyobrażenia pękły jak bańka mydlana w zderzeniu z rzeczywistością. Pierwszy seks miał być cudowny, wyjątkowy, a okazał się porażką. Obecnie niemal wcale go nie ma a go ta sytuacja coraz bardziej frustruje.
No ale dziecko mają
Nie wiem, jak będzie (jeśli będzie). Póki co już wiem, jak jest być przez tego "mojego" przytulaną i całowaną i bardzo za tym tęsknię.
Roxan, Ty piszesz w innych wątkach o udanym seksie ze swoim facetem, a wyobraź sobie, że przez całe życie nie byłaś całowana, ani nawet za rękę trzymana. Nie tęskniłabyś? Nie brakowałoby Ci tego? Nie czułabyś, że omija Cię coś fajnego? Może to idealizowanie, a może jednak naturalne pragnienia? Dlatego niefajnie jest spotykać się z określeniem "desperatka". Nie twierdzę, że Ty to robisz, ale na forum bardzo często się tego określenia używa, zwłaszcza przez osoby będące w związkach, co jest zabawne ;p
123 2020-08-30 09:49:40 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-08-30 10:00:14)
Nie lubię się zwierzać z intymnych rzeczy, ale zrobię odstępstwo.
Seks z mężem był do d...y. Ból szorstkość i brak czułości. Zaczęłam unikać. Te wszystkie opowieści o rozkoszach wydawały mi się straszliwie przereklamowane. Dla mnie największą rozkoszą było wyspać się i mieć święty spokój.
Dziś wiem, że nie mieliśmy z mężem doświadczenia ani wiedzy. Bazowaliśmy na wyobrażeniach, a mężuś prawdopodobnie również na pornografii.
Ja nie czułam tego, o czym tylko czytałam. Martwiłam się, że coś ze mną nie tak. Łudziłam się że to kwestia nabrania doświadczenia, ale jednak nie.
W kolejnym związku okazało się, że jestem zupełnie w porządku. Okazało się też, że nawet jeśli seks nie przynosi owych idealizwanych fajerwerków, to może dać satysfakcję. i że tak samo bliskość jak i jakość seksu rizwija się z czasem.
Więc jak mówi przedmówczyni, nie ma co sobie stwarzać idealnych mrzonek, ale jeśli coś się przeżywa szczerze i naprawdę razem, i oczywiście z odpowiednią osobą, to będzie okej nawet jeśli nie będzie doskonale.
Nie wiem, jak będzie (jeśli będzie). Póki co już wiem, jak jest być przez tego "mojego" przytulaną i całowaną i bardzo za tym tęsknię.
Roxan, Ty piszesz w innych wątkach o udanym seksie ze swoim facetem, a wyobraź sobie, że przez całe życie nie byłaś całowana, ani nawet za rękę trzymana. Nie tęskniłabyś? Nie brakowałoby Ci tego? Nie czułabyś, że omija Cię coś fajnego? Może to idealizowanie, a może jednak naturalne pragnienia? Dlatego niefajnie jest spotykać się z określeniem "desperatka". Nie twierdzę, że Ty to robisz, ale na forum bardzo często się tego określenia używa, zwłaszcza przez osoby będące w związkach, co jest zabawne ;p
Ale też pisałam, że wcześniej 2 lata 'straciłam' na związek z impotentem. Po 30-stce ten czas znacznie szybciej płynie i byłam bardzo zła, że nie powiedział mi o swoich problemach na początku. Wtedy prawdopodobnie w ogóle nie weszłabym w ten związek. Inny facet np. okazał się agresywnym alkoholikiem ale to dość szybko odkryłam i się wycofałam.
Niekiedy takie czekanie jest lepsze niż złe doświadczenia, toksyczne relacje po których ciężko podnieść. Ja po jednej znajomości bardzo długo wracałam do równowagi emocjonalnej. I paradoksalnie modliłam się by już nigdy się nie zakochać, serio.
125 2020-08-30 10:03:39 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-30 10:11:24)
Seks z mężem był do d...y. Ból szorstkość i brak czułości. Zaczęłam unikać. Te wszystkie opowieści o rozkoszach wydawały mi się straszliwie przereklamowane. Dla mnie największą rozkoszą było wyspać się i mieć święty spokój.
Dlatego chciałabym to zrobić z kimś, komu będzie na mnie zależało, a nie z kimś, kto chce się tylko przespać. Wtedy jest większa szansa na czułość z jego strony.
Mi się rozkosze nie marzą i też uważam je za przereklamowane Wspaniale jest jednak czuć bliskość i dotyk tego, kogo się darzy uczuciem
O ile generalnie jestem strrrasznie niedotykalska, to przez niego chciałabym być ciągle dotykana
Nie wiem, czym jest seks, nie umiem powiedzieć, czy będę go lubiła, czy nie. Ale sprawdzanie tego na jakichś facetach też nic nie pomoże, bo seks bez uczucia to na pewno nie to samo, co seks z uczuciem.
Niekiedy takie czekanie jest lepsze niż złe doświadczenia, toksyczne relacje po których ciężko podnieść. Ja po jednej znajomości bardzo długo wracałam do równowagi emocjonalnej. I paradoksalnie modliłam się by już nigdy się nie zakochać, serio.
Tak, wiem, są takie historie. I to bardzo dużo, jak się okazuje, dlatego nieraz wątpię w to, czy w ogóle związki mogą być szczęśliwe, jak się naczyta różnych historii na forum. Więc bliżej mi do lęku przed związkiem, niż do jego idealizacji.
Generalnie odkąd pamiętam, wolałam być sama, niż w byle jakim związku. I dalej się tego trzymam, choć tęsknoty za bliskością z biegiem lat są coraz większe, stąd czasem przychodzą mi do głowy głupoty typu - spróbować choć raz, choć przez chwilę... Ale wiem, że to złudne.
Zgadzam się, że lepiej poczekać dłużej. Umiejętność bycia samą uważam za bardzo ważną.
trzeba sobie stworzyć takie życie, jak się sobą zaopiekować, żeby fajnie było czy w związku czy bez.
Wtedy można spokojnie czekać, nawet i szukać, a przy tym cieszyć się życiem
127 2020-08-30 10:12:03 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-08-30 10:23:18)
Zgadzam się, że lepiej poczekać dłużej. Umiejętność bycia samą uważam za bardzo ważną.
trzeba sobie stworzyć takie życie, jak się sobą zaopiekować, żeby fajnie było czy w związku czy bez.
Wtedy można spokojnie czekać, nawet i szukać, a przy tym cieszyć się życiem
Mi było bardzo dobrze samej. Nawet jakoś specjalnie nie tęskniłam za bliskością. Miałam dość związków i facetów. Za dużo mnie te znajomości kosztowały (emocjonalnie).
Nie szukałam faceta, sam się napatoczył
Tak, wiem, są takie historie. I to bardzo dużo, jak się okazuje, dlatego nieraz wątpię w to, czy w ogóle związki mogą być szczęśliwe, jak się naczyta różnych historii na forum. Więc bliżej mi do lęku przed związkiem, niż do jego idealizacji.
Generalnie odkąd pamiętam, wolałam być sama, niż w byle jakim związku. I dalej się tego trzymam, choć tęsknoty za bliskością z biegiem lat są coraz większe, stąd czasem przychodzą mi do głowy głupoty typu - spróbować choć raz, choć przez chwilę... Ale wiem, że to złudne.
Nie ma związków idealnych, w każdym są jakieś problemy, kryzysy itd.
Szkoda, że tamten chłopak nie okazał Ci więcej zainteresowania, może to by Cię odblokowało nawet gdybyście potem nie byli razem. Ja ze swoim pierwszym chłopakiem "chodziłam" 3 lata zanim zdecydowałam się na 1 raz. Zaraz potem on wyjechał do USA i nasza znajomość skończyła. Jednak mimo to nie żałuję, że z nim to zrobiłam bo był moja pierwszą miłością. On już chyba wtedy wiedział, że wyjeżdża. Mi powiedział po fakcie.
128 2020-08-30 10:13:58 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-08-30 10:15:11)
Umajona, a ja to jestem strasznie dotykalska
Nie potrzebuję do szczęście tych wielkich fajerwerków, ale w siódmym niebie byłam już, gdy mnie głaskano po głowie, po plecach po uszach, gdy mnie całowano w czoło...
Uwielbiam czułość i subtelność. Uwielbiam pieszczoty nie będące takim oczywistym seksem.
Pocałunek w czoło dla wielu osób jest aseksualny, a dla mnie może być świetnym wstępem. A równie dobrze może być tylko pocałunkiem i to też jest piękne, bo nie chciałabym czuć się w związku potrzebna tylko do seksu.
129 2020-08-30 10:14:15 Ostatnio edytowany przez umajona (2020-08-30 10:19:59)
Zgadzam się, że lepiej poczekać dłużej. Umiejętność bycia samą uważam za bardzo ważną.
trzeba sobie stworzyć takie życie, jak się sobą zaopiekować, żeby fajnie było czy w związku czy bez.
Wtedy można spokojnie czekać, nawet i szukać, a przy tym cieszyć się życiem
Hihi, mi już jest tak fajnie samej, że nawet nie wiem, czy umiałabym być w związku Jedynie tej bliskości i przytulenia, i pocałunków mi brak
Póki co.
Umajona, a ja to jestem strasznie dotykalska
Ale masz na myśli PP, czy kogokolwiek?
Bo przez "mojego" uwielbiałam być dotykana Ale przez innych nie chcę ;p Nawet z koleżankami nie lubię powitań/pożegnań przez przytulasa. W domu też się nie migdalimy ze sobą
PP też nie szukałam. Uważam że tak jest najfajniej, znika presja i oczekiwania.