Rozwiązanie takie, że chłopak w stu procentach powinien zajmować się psem jest niewykonalne, ponieważ autorka nie wytrzyma nerwowo widząc zalana sikami podłogę, gdy facet będzie np w pracy i ona będzie wiedziała, że wróci do domu za kilka godzin. Weźmie po prostu szmate i jak zwykle posprząta po psie. Takich sytuacji, które przynosić będzie każdy kolejny dzień będzie przecież mnóstwo. Autorka nie będzie mogła dobrze czuć się domu widząc szkody wyrządzone przez sunie, a niestety pies jeszcze długo będzie domowym szkodnikiem. Może uspokoi się dopiero wraz z osoaganiem dojrzałości, ale nawet, gdy suczka będzie dorosła, to problemów nie u będzie, owszem pojawia się nowe i jeszcze gorsze.
Ja uważam, że autorka ma dwa wyjścia (już o tym pisałam) albo pogodzić się z takim życiem, albo odejść od tego faceta.
Najmądrzej byłoby znaleźć odpowiedniego opiekuna, który kocha te rasę, ma odpowiedni charakter, by prawidłowo prowadzić takiego psa i chętnego do adopcji. Nie szukać takiego człowieka poprzez ogłoszenia umieszczane byle gdzie i w byle czym, tylko w odpowiednich instytucjach, gdzie zgłaszają się ludzie odpowiedzialni i zdający sobie sprawę z tego, jak to jest, gdy ma się pod opieką dużego i groźnego psa.
Nie miała baba kłopotu, to wzięła sobie faceta w krótkich spodenkach i jego psa.