Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 153 ]

66

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

A ja nie widzę problemu we wzięciu auta na kredyt. Jakbym miała miejsce w kuchni to np. od razu wzięłabym na raty thermomixa. Wiem, że to inna kategoria, ale no jeżeli ma z czego spłacać to właściwie w czym problem?
Jedni ludzie mają tak, że odkładają ile wlezie, a drudzy wolą żyć i korzystać. W sumie w obecnym świecie żadna z tych postaw nie jest lepsza lub gorsza bo obie zakładają brak czegoś. W pierwszym przypadku brak życia, w drugim brak większych oszczędności.

Mnie bardziej by martwiło to, że sprowadziłaś go do roli pantofla, a on grzecznie robi co mu pani nakazała, łącznie ze spieniężeniem samochodu.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-07-06 22:54:41)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Cóż, ja pewnie nie zasłużę na wirtualnego całusa od Ciebie, jak Gary:) ale po tym co napisalaś widzę to tak: zaznaczam ze to moje zdanie po tym co tu napisałaś, ale mogę się mylić.
1 sama masz problemy ze swoją samooceną, nie jesteś silną kobietą
2.potrzebujesz stabilnosci, chuchania i dmuchania, ale źle się czujesz, gdy dopadają Cię życiowe problemy, a jak jest się we dwoje to również w jakimś stopniu problemy partnera dotykają Ciebie.
I wtedy czujesz niepokój, zakladasz temat jaki to partner nieprzystojny, a chodzi o brak poczucia bezpieczeństwa.
3. On Ciebie uspokaja, czerpiesz z niego, ale co mu dajesz?
4. Nie powinnas z nim być, bo na pierwszych powaznych przeszkodach ten zwiazek sie rozwali, bo Ty potrzebujesz cieplarnianych warunków, może starszego kogoś i bogatszego, kto kladzie nacisk na atrakcyjnosc atut ktory podkreslasz

68

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Wielokropek ale sama powiedz czy to źle czuc dumę i chwalić sie osiagnieciami partnera? Gdyby np Twoj partner został wybrany przez NASA do misji załogowej na Marsa nie czułabyś dumy, która rozpiera twoją pierś? Nie wiem co w tym złego, że kobieta jest dumna ze swojego faceta. O taki rodzaj dumy mi chodziło. Mnostwo osób upublicznia np na portalu społecznosciowym jakiś info o sukcesie swojej, żony, męża czy pociechy. Co w tym zlego?

Sporo zatem jest niedowartościowanych osób, które dla podniesienia swej samooceny są dumne z czegoś, co nie jest ich zasługą i chwalą się owocami cudzej pracy.

69

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Jej według  mnie trochę za ostro traktujecie  Autorkę

Ja Cię Autorko  rozumiem.  Zawsze to lepiej pochwalić  się gdy jest czym,  gdy mężczyzna do czegoś doszedł,  co wiadomo,  nie jest najważniejsze ale bardzo miły dodatek. Natomiast uważam,  że tak naprawdę Go nie kochasz  gdybyś kochała  to za przeproszeniem,  nie interesowało by Cie jego wygląd,  jakieś uwagi.  Wylecz kompleksy,  skoro się porównujesz i uzależniasz swoją  wagę do statusu mężczyzny.  Osobiście widząc cały ten obraz  uważam,  że on jest tylko świetnym  przyjacielem dla Ciebie.  Czujesz mega pociąg,  tak że mimo zasad  moralnych, przelecialabys Go gdzieś na uboczu?
Sama mam Miśka  w branży IT. To co mogę powiedzieć.... To trzeba lubić,  jeżeli partner poszedł to tylko p to by mieć pieniądze to niewiele z tego będzie miał. To nie tylko studia,  to przede wszystkim czas  poświęcony z pasji  poza godzinami,  to fascynacja a nie chęć zarobku  lepszych pieniędzy.  Nie tędy droga...  Mówię to jako osoba bliska bardzo tej branży,  znająca wiele ludzi zajmujących się tym,  posiadających nawet własne
firmy.  Jeżeli ktoś ma zajawke to zarabia dużo,  jeżeli z konieczności tu jest,  bo kasa,  to zarabia  3--5 tys. 

Co do Polski B. Sama stąd pochodzę,  i oczywiście są ludzie co myślą  typowo materialnie,  jaką  ma pozycje,  ile zarabia itp,  natomiast nie u wszystkich.  To nie położenie geograficzne a stan umysłu  wink

Pozdrawiam cieplutko

70 Ostatnio edytowany przez Rin Trine (2020-07-07 01:24:12)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Witajcie
Być może zostanę 'zjechana' za to co napisze. Może słusznie, może tego mi trzeba.
Chodzi o to mojego narzeczonego ale może słowem wstępu trochę o sobie. Mam blisko 30 lat lat. byłam wcześniej w 3 związkach. Zawsze miałam powodzenie u facetów, w sumie chyba to podbudowało moja samoocenę która leżała gdzieś tam na dnie wszechświata. Skąd ta samoocena? Myślę że stąd iż wychowywałam się w trudnym domu tzn byłam wychowywana dosyć twardą ręką. Mój ojciec jest i był agresywny, nerwowy, wiecznie nieszczęśliwy i pokrzywdzony przez los. Na placach jednej ręki mogę policzyć dni kiedy nie było wrzasków i wyzwisk w naszym kierunku. Padały wówczas w moją stronę epitety typu ku**a, debil, poje*ana idiotka,  itd. Wyjechałam z domu, skończyłam studia i mieszkam w Krakowie tak więc to już jest przeszłość. Bardzo dużo się uczę, wciąż staram się rozwijać aby lepiej zarabiać.  Swoje problemy przepracowywałam przez parę lat u psychologa i psychiatry. Wspominam o tym, gdyż może to ma wpływ na to jaki dzisiaj mam problem.

Otóż zawsze miałam duże wymagania zarówno wobec siebie jak i partnerów. Jak wspomniałam wyżej byłam wcześniej w 3 związkach. Pierwszy facet bardzo dobrze się uczył i miał powodzenie u kobiet ale za dużo ich się wokół niego kręciło. Drugi był bardzo przystojny i popularny, przy nim stałam się bardziej popularna też ja w liceum (nie ma co ukrywać, schlebiało mi to). Zdradził mnie.  Trzeci z nich był przeciętny z wyglądu ale za to był geniuszem i zarabiał baaardzo dużo. Ale znowu rozstaliśmy się bo nie chciał słyszeć o ślubie i dzieciach i był typowym nerdem piwniczakiem, nie lubił ludzi. Po ostatnim rozstaniu przyszedł czas na refleksje, co robię źle albo w jakim schemacie tkwię skoro wybieram nie tych facetów co trzeba. Dodać tez muszę ze nie byłam łatwym partnerem. Byłam nerwowa, roszczeniowa i egoistyczna. Staram się pracować nad sobą. Chwilę po rozstaniu poznałam kolegę mojej koleżanki. Facet totalnie nie w moim guście. Niski z lekką nadwagą, łysięjący i zwyczajnie niezbyt przystojny. Dodatkowo powiedzmy sobie szczerze - biedny. Za to miał cudowny charakter, nikt wcześniej o mnie tak nie dbał jak on. Ale... zaczęły pojawiać się komentarze w rodzinie, znajomych, kolegów w pracy... padały w moja stronę zdania: " wiesz co, ten Twój to trochę taki nie bardzo, jesteś taka ładna, znajdź sobie kogoś lepszego" albo "twój facet nie jest atrakcyjny fizycznie" albo " wygląda jakby był jakiś chory" ... sad tak było 4 lata temu. Do tej pory moja ciotka wspomina " ten twój były to jednak ładny był" Nie trudno domyślić się że mówi to po to aby dać dyskretnie do zrozumienia że mój obecny facet jest brzydki.  Stałam wtedy przed ogromnym dylematem bo spotykałam się w tym samym czasie z innym, przystojnym, bogatym facetem, który z kolei nie był tak kochany i czuły jak mój 'brzydal'. Dużo wtedy analizowałam myślałam, co jeśli to jest TEN a ja to stracę i sobie nigdy nie wybaczę albo myślałam sobie 'nie bądź płytka, ładną buzią dzieci nie wykarmisz" albo „kasa nie jest najważniejsza”. W końcu podjęłam decyzje, że wchodzę w to a komentarze znajomych czy rodziny ignoruje. Byłam zakochana.  Mój facet w ciągu tych 4 lat chciał i chce DLA MNIE się zmienić. Zapuścił brodę, chce zrobić przeszczep włosów, odchudza się. Zaczął nawet kolejne trudnie 4 letnie studia inżynierskie w zakresie IT aby kiedyś lepiej zarabiać. Bardzo ciężko pracuje. Ale mimo to ja nadal co jakiś czas zadręczam się myślami, że te studia nic nie dadzą i będziemy biedni, że jestem przedmiotem komentarzy i kpin typu „a takie miała powodzenie a skończyła z biednym i nieatrakcyjnym facetem”. Te myśli w ostatnim czasie szczególnie, przed ślubem totalnie mną zawładnęły. Łapie się nawet na tym, że martwię się o to, że moje dzieci będą miały ciężko w życiu, bo będą do niego podobne… brzydkie. Wiem, że to podłe ☹  Zdarza mi się nawet myśleć że może nie trzeba było szukać ciepła i miłości tylko z pełnym wyrachowaniem znaleźć kogoś kto zapewni mi i dzieciom lepszy byt i przy okazji będzie wyglądał lepiej… Jestem na siebie zła i nie chciałabym się z nim rozstawać ☹
Ale jak mam sobie wmówić, że mój facet nie wygląda tak źle skoro systematycznie ktoś kogo nawet nie proszę o komentarz rzuca na temat jego wyglądu jakąś uwagę. I zamiast o niego walczyć i nie pozwalać sobie nic wmówić ja się tym dołuję, że znowu to samo… Znowu kuzynki, które mają pięknych i bogatych mężów mają pożywkę. Może to przez to że jestem egoistką, że mam jakieś ukryte kompleksy? Może ja nie umiem na 100 % kochać bo nauczyłam się ze związku tylko brać? Może przez to, że moi byli faceci budowali w jakiś sposób moją pewność siebie a teraz tego nie mam? A może powoli zamieniam się w mojego wiecznie marudzącego i krytykującego ojca ? Pomóżcie mi proszę zrozumieć, co może być przyczyną tego wszystkiego? Jak to wygląda z boku… ?
Z góry dziękuje za każdy, nawet niemiły komentarz.

Przyznam, że bardzo zazdroszczę kobietom, które mogą przebierać w mężczyznach i to tak, że aż nie wiedzą, którego wybrać, bo ja zaś obracam się w gronie w większości damskim, poznaję bliżej bardzo mało chłopaków, więc statystycznie nawet nie mam szans się zauroczyć. Rok temu się zakochałam, bez wzajemności, to od tamtej pory nikt nie zwrócił mojej uwagi.
Ale serio? Po co patrzysz na innych. Jeśli facet Cię pociąga, to co za różnica jak wygląda? Ja się zakochałam w chłopaku, który jest totalnie nie w moim typie, jesteśmy zupełnymi przeciwieństwami, jednak nawet nie dał nam szans, mimo że bardzo mi na nim zależało, więc nawet nie miał mi kto rzucać takich komentarzy.
A ciotka niech się nie wymądrza. Jak Ci rzuci tekstem, że ex był ładniejszy, to wyciągnij zdjęcie jakiejś celebrytki +/- w jej wieku i też powiedz "A tu taka piękna kobieta, przypadkiem w cioci wieku". Chamskie, ale jak można mówić, że czyiś były był ładniejszy. Może to powiedzieć 5letnie dziecko, nie dorosła osoba.
Jeśli facet zaczyna dobre studia, żebyście mieli lepszą przyszłość, dba o formę, nawet chce skorzystać z zabiegów medycyny estetycznej...kobieto, wygrałaś na loterii. Aż mi się go szkoda zrobiło, że tak się stara, a Ty o nim tak myślisz. Lepszy biedny informatyk, który dojdzie sam do celu, niż gość, który dostał wszystko na tacy, sam nie zapracował i myśli, że pozjadał wszystkie rozumy
Rób co uważasz, ale dla mnie fakt, że Ty się nad tym zastanawiasz nie najlepiej świadczy o tym związku

71

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Wydaje mi sie, ze ten zwiazek to jest zly pomysl dla Ciebie i dla niego.
Nie z takim podejsciem. Nie bede tutaj na Ciebie naskakiwac  za to co myslisz, ale jednak to co myslisz to jest przeszkoda do tej relacji.
Niektorzy tez mowili do mojego meza czy do mnie, ze moj maz nie jest z mojej ligi. Jednak roznica jest wielka, a mianowicie taka, ze moim zdaniem jest i jest dokladnie w moim typie z wygladu i przy tym jest nainteligentniejsza osoba jaka znam.
Z kolei dla Ciebie nie jest w Twoim typie... No wiec.

72 Ostatnio edytowany przez Airuf (2020-07-07 08:52:39)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Ja to widzę tak... Miałaś facetów przystojnych, popularnych, bogatych... Sama zauważyłaś że takie kryteria wyboru sprawiają że nie otrzymywałaś tego co chciałaś w sferze uczuciowej... I nagle pojawił się facet z gorszej ligi. On to wie, dlatego starał się bardziej niż Ci którzy mogą imponować Ci wyglądem, kasą czy pozycją. Pozwolił Ci całkowicie zmienić swoje życie. Jednak zaczęło do Ciebie docierać że szpachlą i paroma ozdobami nie zmienisz opla w mercedesa jakkolwiek by się on nie starał. I, co więcej, w Twoim świecie mercedes zawsze będzie lepszy od opla. Mam wrażenie że docenisz go najbardziej jak znowu zwiążesz się z kolesiem dla kasy, jego urody czy pozycji a on to zauważy i będzie Cię "odpowiednio" traktował. Tak, ci wcześniejsi panowie zdawali sobie sprawę czemu z nimi jesteś... I że takich jak Ty mogą mieć na pęczki.
Tylko co to zmieni skoro priorytetem w Twoim życiu jest to żeby inni Cię widzieli jak siedzisz w mercedesie, komentowali że dobrze w nim wyglądasz, ma taki fajny lakier i pewnie drogi był.

Zastanów się: masz bogatego, przystojnego męża - ale ulega wypadkowi. Szpeci go to, odbiera możliwość wysokich zarobków, kończą się zachwyty ciotek, kolegów, otoczenia. Zostają uczucia, jego charakter, wasze relacje...
Czemu mam wrażenie że Ty byś wtedy odeszła...

Tak czy inaczej, jeżeli żywisz jakieś pozytywne uczucia wobec obecnego partnera (na pewno nie szanujesz go jako mężczyzny) to przez ich pryzmat: życzyła byś mu żony która patrzy na niego jak Ty?

Ps. Czytając takie rzeczy nie dziwie się że coraz więcej mężczyzn uważa że kobiety szukają u mężczyzny tylko "zasobów" a nie partnera na życie. Zasobów nie tylko w postaci kasy, ale też genów (wspominałaś że boisz się że Wasze dzieci będą brzydkie), czy akceptacji (tak bardzo byś chciała żeby Ciebie ktoś pochwalił że fajnego faceta sobie zdobyłaś). Trafi taki romantyk na jedną czy drugą taką i już wie że romantyzm to bujda...

Ps. 2. Jak by to nie było jasne - zostaw go. Inaczej go zniszczysz w końcu swoją roszczeniową postawą, żalem że nie możesz się nim chwalić, porównywaniem do bogatych mężów kuzynek. Albo będziesz zdradzać.

73

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Kasa nie jest moim jedynym celem i priorytetem. Ale nie powiesz mi chyba, że samą miłością nakarmię dzieci? Albo że samą miłością zapewnie im dom albo że kilogramem miłości opłacę im kurs angielskiego czy zagraniczne studia

Ależ kasa jest twoim celem. W każdej twojej wypowiedzi jest mowa o pieniądzach.
Wiesz co? ja mam pomysł żebyś się tak nie męczyła z tymi twoimi wątpliwościami.
Zostaw kolesia bo go nie kochasz.
Krytykujesz go na każdym kroku. Ciągle piszesz że brzydki i niezaradny.
Jak mogłaś kazać sprzedać mu auto i i coś tam jeszcze i kazać mu studiować coś tam. Próbujesz upchać faceta w swoje ramy. Narazie ci się udaje, ale on długo tak nie wytrzyma.
A propos kredytów. Miał za co spłacać? Miał. To co się go czepiałaś.

74

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

I chciałabym coś jeszcze dodać, mianowicie  moi poprzedni partnerzy byli jak
modele,  bardzo męski,  ale mieli dużo wad.  Misiek cóż,  nie był w moim typie.  Bardzo zabiegał o mnie,  początkowo Go ignorowalam ale przy dalszym poznaniu zyskiwał  w moich oczach.  Dziś,  innego typu już nie mam smile 

This is love,  this is love,  this is love...  big_smile

Natomiast  jeżeli po 4 latach dalej Ci się nie podoba... To nie wiem czy spodoba a z czasem człowiek będzie gorzej wyglądał

75 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-07-07 09:06:48)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Otóż zawsze miałam duże wymagania zarówno wobec siebie jak i partnerów. Jak wspomniałam wyżej byłam wcześniej w 3 związkach. Pierwszy facet bardzo dobrze się uczył i miał powodzenie u kobiet ale za dużo ich się wokół niego kręciło. Drugi był bardzo przystojny i popularny, przy nim stałam się bardziej popularna też ja w liceum (nie ma co ukrywać, schlebiało mi to). Zdradził mnie.  Trzeci z nich był przeciętny z wyglądu ale za to był geniuszem i zarabiał baaardzo dużo. Ale znowu rozstaliśmy się bo nie chciał słyszeć o ślubie i dzieciach i był typowym nerdem piwniczakiem, nie lubił ludzi. Po ostatnim rozstaniu przyszedł czas na refleksje, co robię źle albo w jakim schemacie tkwię skoro wybieram nie tych facetów co trzeba. … ?
.

Miałaś spore wymagania wobec facetów i wcale ci z nimi nie wychodziło, więc obniżyłaś poprzeczkę żeby sprawdzić, czy rzeczywiście to ty jesteś do niczego czy trafiają ci się nieodpowiedni faceci. Skoro nie wychodziło ci z atrakcyjnymi, to spróbowałaś z nieatrakcyjnym, z czystej ciekawości. Tylko to właśnie nieatrakcyjny dał ci to, czego nie ci poprzedni nie dawali i spodobało ci się smile
Co do tego, że znajomi i rodzina komentują jego wygląd, to zupełnie dla mnie niepojęte. Musisz jakoś prowokować takie ich teksty, bo ja nie wyobrażam sobie ni z gruszki ni z pietruszki wyjeżdzać z takimi komentarzami do koleżanek czy znajomych na temat wyglądu ich partnerów, choć przecież nie każdy mnie zachwyca. Zastanów się, co robisz takiego, że ktoś sobie pozwala wobec ciebie na takie komentarze?
Poza tym, życie może ci rozwalić w przyszlości i atrakcyjny jak młody bóg i zupełnie brzydki facet. Ty się zupełnie pogubiłaś w ocenie facetów, patrzysz nie na to co trzeba. Uroda.. pewnie, że coś musi ci sie podobac w partnerze, bo jak bez tego wiązać się z kimś na całe życie? Musi przecież cieszyć oczy widok ukochanej osoby. Jesli już teraz patrzysz na niego i widzisz to, co trzeba by było ew. poprawić, to raczej nie jest ktoś dla ciebie. Z resztą on też zauważa, że dostrzegasz jego braki, bo ten przeszczep włosów itd.... raczej żalosne to jest. 
Facet nie jest ostatnim na świecie po wybuchu atomu i moim zdaniem szukaj dalej, bo z tym się nie dobraliście. Nie przeniesiesz jego osobowosci w cialo przystojniaka, którego będą ci zazdrościć koleżanki i ciotki i powiedz to sobie szczerze. Facet też ma dość słaby charakter z tego co opisujesz i to wcale nie jest zaletą dobrze rokującą na przyszlość,  wcale jego wygląd nie ma tu nic do rzeczy.
Wykarmić rodzinę i zarobiać dobre pieniądze może ktoś bez wykształcenia, większość najbogatszych ludzi w Polsce i na świecie raczej nie ma studiów w ogóle, a czlowiek po niewiadomo jakich studiach nigdy nie wykaraskać się poza średnią pensyjkę. Liczy się coś zupełnie innego  w człowieku, czego ty nie chcesz albo nie mozesz zauważyć.

Przemysl jeszcze czy naprawdę chcesz być z tym facetem.

76

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Cokolwiek nie napiszecie Pani Gruszka ma już plan na życie. Bogaty, przystojny, zaradny mężczyzna. Najlepiej gdyby miał przychylność w gronie jej rodziny i znajomych.
Podawanie przykładów ze swojego życia nie ma sensu. Bo ona już taka jest i się nie zmieni.
Zastanawiam się jak będzie traktować swoje dzieci. Zaakceptuje je, takie jakie będą czy będzie wywierać na nie presję? Będzie z nich dumna tylko wtedy gdy będą ładne, zaradne, pokończą studia i będą zarabiać dużo pieniędzy? Będą mieć atrakcyjnych i zaradnych partnerów?
Gruszka, twoja wartość życia uwarunkowana jest od tego co się ma. Nie mówię tylko o rzeczach materialnych się również o ludziach którzy cię otaczają i co sobą prezentują.
To już się przełożyło na twojego narzeczonego. Uważam że nie lepiej będziesz traktować w przyszłości swoje dzieci

77

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
K-Pax napisał/a:

(...) Zastanawiam się jak będzie traktować swoje dzieci. (...)

Napisała o tym. Studia za granicą.

78 Ostatnio edytowany przez jedz_gruszki (2020-07-07 10:09:00)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
K-Pax napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

Kasa nie jest moim jedynym celem i priorytetem. Ale nie powiesz mi chyba, że samą miłością nakarmię dzieci? Albo że samą miłością zapewnie im dom albo że kilogramem miłości opłacę im kurs angielskiego czy zagraniczne studia

Ależ kasa jest twoim celem. W każdej twojej wypowiedzi jest mowa o pieniądzach.
Wiesz co? ja mam pomysł żebyś się tak nie męczyła z tymi twoimi wątpliwościami.
Zostaw kolesia bo go nie kochasz.
Krytykujesz go na każdym kroku. Ciągle piszesz że brzydki i niezaradny.
Jak mogłaś kazać sprzedać mu auto i i coś tam jeszcze i kazać mu studiować coś tam. Próbujesz upchać faceta w swoje ramy. Narazie ci się udaje, ale on długo tak nie wytrzyma.
A propos kredytów. Miał za co spłacać? Miał. To co się go czepiałaś.

Ale zdajesz sobie sprawę, że nawet moi kumple MĘŻCZYŹNI pukali się w głowę, kiedy usłyszęli o tym kredycie? Ja rozumiem kiedy kogoś stać ale nie jest dla mnie normalne i rozsądne kredytowanie się na przyjemności i nie posiadanie ŻADNYCH oszczędnośći na czarną godzinę bo co miesiąc pensję drenuje kredyt. Najwidoczniej nie było go stać na ten kredyt skoro pożyczałam mu pieniądze na telefon, który nagle się zepsuł. Gdy mi zepsuł się telefon to radziłam sobie sama, nie mogłabym liczyć na niego wtedy tak jak on na mnie. A dlaczego ? Bo kredyt i brak oszczędności. Poza tym skoro kogoś nie stać, dużo nie jeździ to kupuje się auto za 15 000 a nie 40 000. Rozumiem wszystko ale no sorry. Nie mamy 15 lat tylko 30.
Poza tym przed związkiem rozmawialiśmy dużo o tym czego chcemy i oczekujemy. Określił się jasno i sam wyszedł z tym pomysłem, że za 2 lata dobrze by było kupić mieszkanie na kredyt hipoteczny. Nie uważasz, że to był dobry moment aby mi powiedzieć że to nie jest realne bo kolejne 5 lat będzie spłacał inny kredyt, który już wziął i zwyczajnie nie ma ani grosza na wkład własny? Nie wiem co w tym dziwnego, że poczułam się źle kiedy o tym się dowiedziałam.

79

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

To co cię trzyma przy nim? Widzisz jak na dłoni jego wady, nie podoba ci się fizycznie, a brniesz dalej w tym związku?
Masz określone cele i ambicje w życiu, ja nie widzę w tym nic niestosownego, każdy ma prawo żyć jak chce i dążyć do spełnienia swoich pragnień i marzeń. Nikt nie musi zaspakajać się w życiu minimum jeśli czuje, że może więcej. Po co to robisz? Ze strachu, że znowu zostaniesz sama?

80

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Autorko, nie męcz się. Ludzie tu oceniają Cię, nazywają materialistką, osobę pozbawioną moralności - niesłusznie zresztą. Nie daj się zapędzić w kozi róg. Uważam, że kobieta, która zna swoją wartość, po prostu nie będzie z takim facetem. On jest super, ale jako kumpel. Nic więcej. Facet z długami, w dodatku nieatrakcyjny dla mnie - nie miałby u mnie szans. I to rozumiem ja oraz moja terapeutka. To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci.

Czy on Cię pociąga seksualnie? Odpowiedz proszę.

81 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-07-07 10:49:20)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Ja tu widzę takie warianty:

1) Autorka jest materialistką, zorientowaną na bardzo powierzchowne wartości, takie jak wygląd, pieniądze. Kieruje się opiniamii innych, zamiast swoją oceną. Jest osobą słabą, ponieważ nie potrafi rozmawiać otwarcie z partnerem o problemach, ani odciąć się od prymitywnej rodziny.


2) Autorka przygarnęła faceta nieogarniętego, nieatrakcyjnego, ale uczuciowego z nadzieją, że po pocałowaniu, żaba nagle zamieni się w księcia. Teraz obudziła się z początkowych złudzeń i skonstatowała, że jednak będzie musiała przeżyć życie z żabą. Nie dość że brzydką, to jeszcze niezaradną.

Jeszcze istnieje wariant 3, czyli oba poprzednie punkty w jakichś tam proporcjach.

Ja bym autorko w tej chwili skupiła na tym, aby nie planować z tą sobą ślubu i dzieci, zanim sobie nie poukładasz w głowie.
Musisz obiektywnie ocenić, czy Twój partner jest głupim i brzydkim nieudacznikiem, którego przygarnęłaś w nadziei, że będzie inni niż pozostali Twoi faceci, czy też może to Ty jesteś osobą niedojrzałą i tylko skrzywdzisz naprawdę fajnego gościa swoimi powierchownymi i niedojrzałymi oczekiwaniami.

82

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Problemem nie jest to, że masz jakieś tam oczekiwania wobec przyszlego męża, tylko to, że na siłę przerabiasz swojego faceta na kogoś kim nie jest i być nie chce. Ja nie widzę w tym najmniejszego sensu. To tak jakbyś z braku laku kupiła rower zamiast auta, a potem narzekała, że nie ma silnika i mokniesz jak pada deszcz. Widać jak na dłoni, że on nigdy nie sprosta Twoim oczekiwaniom, tak więc ciągnięcie tego związku do ołtarza jest zwykłą stratą czasu.

A tak na marginesie, uważam Twoje parcie na status i kasę za dowód na niskie poczucie wartości i brak pewności siebie, co chyba lepiej byłoby zaadresowac na jakiejś terapii, a nie poprzez podpieranie się (kolejnym) facetem.

83

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Senshi napisał/a:

Autorko, nie męcz się. Ludzie tu oceniają Cię, nazywają materialistką, osobę pozbawioną moralności - niesłusznie zresztą. Nie daj się zapędzić w kozi róg. Uważam, że kobieta, która zna swoją wartość, po prostu nie będzie z takim facetem. On jest super, ale jako kumpel. Nic więcej. Facet z długami, w dodatku nieatrakcyjny dla mnie - nie miałby u mnie szans. I to rozumiem ja oraz moja terapeutka. To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci.

Czy on Cię pociąga seksualnie? Odpowiedz proszę.

Tak, seks mamy bardzo udany.
Co do powyższych wypowiedzi to nie zostawię faceta w trakcie związku przez pieniądze. I przyjmie każdą Waszą krytykę z podziękowaniem i wdzięcznością bo macie racje, we mnie jest problem. Ale na prawdę nie jestem w stanie sobie wmówić, że kredyty konsumpcyjne na zachcianki są dobre, rozsądne a posiadanie ZERO oszczędności w wieku 30 lat przez kredyt na ładny sprzęt jest czymś normalnym. Co innego kredyty na leczenie, rehabilitacje. Trudno jest mi uwierzyć, że każda kobieta w naszym wieku przeszłaby obok tej informacji totalnie obojętnie. Na pewno czułaby chociaż lekki zawód. Tym bardziej, że mi osobiście rodzice finansowo nie pomogą, muszę liczyć na siebie, tak samo mój facet więc takie info było dla mnie sporym obciążeniem psychicznym. Pewnie dlatego że z natury jestem raczej realistką w stronę pesymizmu wręcz. I też chętnie zapisałabym się na studia podyplomowe ale nie mogę, bo już jedno z nas ponosi koszt nauki a drugie (czyli ja) musi i chce zbierać na wkład własny do mieszkania.

84

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Wszyscy macie rację. Moje życie to totalny burdel.

85

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

No, pierd*lnik konkretny. Kochasz, pociąga Cię, ale nie spełnia finansowych oczekiwań. Najgorsze jest to, że sama nie wiesz czego chcesz. Idź na konsultacje do psychoterapeuty, bo tu nie rozwiążesz swojego problemu.

86 Ostatnio edytowany przez Airuf (2020-07-07 11:22:49)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Senshi napisał/a:

Autorko, nie męcz się. Ludzie tu oceniają Cię, nazywają materialistką, osobę pozbawioną moralności - niesłusznie zresztą. Nie daj się zapędzić w kozi róg. Uważam, że kobieta, która zna swoją wartość, po prostu nie będzie z takim facetem. On jest super, ale jako kumpel. Nic więcej. Facet z długami, w dodatku nieatrakcyjny dla mnie - nie miałby u mnie szans. I to rozumiem ja oraz moja terapeutka. To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci.

Czy on Cię pociąga seksualnie? Odpowiedz proszę.

Bardzo to moralne - zmieniać życie faceta pod siebie przez 4 lata, by ostatecznie go zostawić bo ciągle brzydki, ciotki ciągle kręcą głowami i nieoszczędzał wcześniej kasy...

"To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci." Tak, mężczyzna też z reguły tego chce. Ale dziwnie to brzmi jako główne kryterium, trochę jak szukanie sponsora... Bo widzisz, wiem że istnieją też kobiety dla których głównym kryterium nie jest zapewnienie bytu materialnego ale inne kwestie. No ale pytanie czy się szuka kandydata na bogatego ojca, czy uczuć, szacunku, wzajemnej troski i (tej przecenianej) miłości, której dzieci będą owocem...

I jeszcze: "Uważam, że kobieta, która zna swoją wartość, po prostu nie będzie z takim facetem." Chyba jeżeli mówimy o wartości przeliczanej na PLN... Co ma wspólnego poczucie wartości u kobiety z ewentualnym kredytem jej partnera?

87 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-07-07 11:45:07)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Wszyscy macie rację. Moje życie to totalny burdel.

Rzucasz się ze skrajności w skrajność. Albo facet budzący zachwyt innych (co innym do tego, z kim się wiążesz?) albo zupełnie nie w twoim typie; nieatrakcyjny, nieogarnięty finansowo i w ogóle niespełniajacy twoich oczekiwań, ale UWAGA: jest mily i się o ciebie troszczy. Zastanawiam się, czy miałby jakiekolwiek szanse u kobiety, gdyby do tego był niemiły i mało troskliwy.

Ja jednak będę cię namawiała do tego, abyś się ogarnęła i poszukała sobie kogoś innego, zanim zmęczy cię rola siłaczki, baby w spodniach i zaczniesz być sfrustrowaną, nieszczęśliwą żoną, bo wtedy to już krok do innej tragedii z której na pewno nie wyjdziesz z podwyższonym poczuciem wartości własnej, jeśli już o niej była mowa.  Zwłaszcza gdy będą już na świecie dzieci.
Nie zakłada się rodziny z kimś, jesli na długo wcześniej mamy wrażenie, że człowiek którego wybraliśmy, nie jest do końca tym, kogo pragniemy.

88

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Airuf napisał/a:
Senshi napisał/a:

Autorko, nie męcz się. Ludzie tu oceniają Cię, nazywają materialistką, osobę pozbawioną moralności - niesłusznie zresztą. Nie daj się zapędzić w kozi róg. Uważam, że kobieta, która zna swoją wartość, po prostu nie będzie z takim facetem. On jest super, ale jako kumpel. Nic więcej. Facet z długami, w dodatku nieatrakcyjny dla mnie - nie miałby u mnie szans. I to rozumiem ja oraz moja terapeutka. To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci.

Czy on Cię pociąga seksualnie? Odpowiedz proszę.

Bardzo to moralne - zmieniać życie faceta pod siebie przez 4 lata, by ostatecznie go zostawić bo ciągle brzydki, ciotki ciągle kręcą głowami i nieoszczędzał wcześniej kasy...

"To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci." Tak, mężczyzna też z reguły tego chce. Ale dziwnie to brzmi jako główne kryterium, trochę jak szukanie sponsora... Bo widzisz, wiem że istnieją też kobiety dla których głównym kryterium nie jest zapewnienie bytu materialnego ale inne kwestie. No ale pytanie czy się szuka kandydata na bogatego ojca, czy uczuć, szacunku, wzajemnej troski i (tej przecenianej) miłości, której dzieci będą owocem...

Zawsze brakowało mi w domu tego drugiego czyli "uczuć, szacunku, wzajemnej troski" i zawsze to chciałam mieć. Kiedy mam, szukam kolejnych problemów. Tak kiedyś mi moja psychoterapeutka powiedziała, że ja nie umiem nie mieć problemów, jeśli ich nie mam to sobie je wyszukuje na siłę. A jeśli chodzi o podejście do pieniędzy, to dla przykładu pracuje w dużej instytucji, z poważnymi, wykształconymi kobietami. I kiedy pada zdanie, że któraś młoda dziewczyna, współpracownica kogoś ma nowego, to nikt nie rozpływa się nad tym czy on jest miły, czy jest dżentelmenem, czy umie jeść nożem i widelcem. Nie, nie, jest analiza kim jest on i kim są jego rodzice. I tu cytat sprzed paru tygodni: "Rodzice architekci powiadasz? No no, to Kasia byle kogo nie szuka". Taki jest często świat dzisiaj moim zdaniem. I to po prostu na inne kobiety i innych ludzi przechodzi. Tak samo u mnie na wsi w domu rodzinnym. Nikt nie rozmawia jaka jest nowa wybranka/nowy wybranek. Padają tylko stwierdzenia: "no to jest nie byle kto, ojciec ma firmę a matka jest nauczycielką". Może w większości obracacie się z mądrymi, wyluzowanymi ludźmi, którym pieniądze czy pozycja nie imponują. U mnie przynajmniej w domu rodzinnym niestety to jest bardzo ważne.

89

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Gruszka, szukasz swojej wartości po prostu w złym miejscu. Na pewno nie leży ono poza Tobą. Dopóki będziesz się kierowała TYLKO opinią innych ludzi- ciotek, koleżanek czy kogokolwiek innego- to będziesz zawsze się miotać i być zależna od nich. Zamiast skupiać się na tym, że Twój przyszły mąż ma potwierdzać Twoją wartość poprzez jego osiągnięcia, kasę, urodę, prestiż, to raczej chyba lepiej by było poszukać tego, co sama W SOBIE cenisz.

90

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:
Airuf napisał/a:
Senshi napisał/a:

Autorko, nie męcz się. Ludzie tu oceniają Cię, nazywają materialistką, osobę pozbawioną moralności - niesłusznie zresztą. Nie daj się zapędzić w kozi róg. Uważam, że kobieta, która zna swoją wartość, po prostu nie będzie z takim facetem. On jest super, ale jako kumpel. Nic więcej. Facet z długami, w dodatku nieatrakcyjny dla mnie - nie miałby u mnie szans. I to rozumiem ja oraz moja terapeutka. To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci.

Czy on Cię pociąga seksualnie? Odpowiedz proszę.

Bardzo to moralne - zmieniać życie faceta pod siebie przez 4 lata, by ostatecznie go zostawić bo ciągle brzydki, ciotki ciągle kręcą głowami i nieoszczędzał wcześniej kasy...

"To normalne, że kobieta chce dobrego życia, bezpieczeństwa dla siebie, i swoich dzieci." Tak, mężczyzna też z reguły tego chce. Ale dziwnie to brzmi jako główne kryterium, trochę jak szukanie sponsora... Bo widzisz, wiem że istnieją też kobiety dla których głównym kryterium nie jest zapewnienie bytu materialnego ale inne kwestie. No ale pytanie czy się szuka kandydata na bogatego ojca, czy uczuć, szacunku, wzajemnej troski i (tej przecenianej) miłości, której dzieci będą owocem...

Zawsze brakowało mi w domu tego drugiego czyli "uczuć, szacunku, wzajemnej troski" i zawsze to chciałam mieć. Kiedy mam, szukam kolejnych problemów. Tak kiedyś mi moja psychoterapeutka powiedziała, że ja nie umiem nie mieć problemów, jeśli ich nie mam to sobie je wyszukuje na siłę. A jeśli chodzi o podejście do pieniędzy, to dla przykładu pracuje w dużej instytucji, z poważnymi, wykształconymi kobietami. I kiedy pada zdanie, że któraś młoda dziewczyna, współpracownica kogoś ma nowego, to nikt nie rozpływa się nad tym czy on jest miły, czy jest dżentelmenem, czy umie jeść nożem i widelcem. Nie, nie, jest analiza kim jest on i kim są jego rodzice. I tu cytat sprzed paru tygodni: "Rodzice architekci powiadasz? No no, to Kasia byle kogo nie szuka". Taki jest często świat dzisiaj moim zdaniem. I to po prostu na inne kobiety i innych ludzi przechodzi. Tak samo u mnie na wsi w domu rodzinnym. Nikt nie rozmawia jaka jest nowa wybranka/nowy wybranek. Padają tylko stwierdzenia: "no to jest nie byle kto, ojciec ma firmę a matka jest nauczycielką". Może w większości obracacie się z mądrymi, wyluzowanymi ludźmi, którym pieniądze czy pozycja nie imponują. U mnie przynajmniej w domu rodzinnym niestety to jest bardzo ważne.

I Ty, biedna, bez prawa do własnego zdania, musisz się dopasować do rodziny czy ludzi z pracy? Nie będziesz szczęśliwa projektując na siebie i swoje związki priorytety innych ludzi, z ktrórymi się nie zgadzasz...

91 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-07-07 13:07:30)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Dziękuję Wam wszystkim za wszystkie komentarze, i że poświęciliście dla mnie swój czas smile

Wezmę sobie wszystko do serca i zacznę pracować nad sobą bo tak jak ktoś wyżej napisał, z takim burdelem w głowie ja nawet na ten moment nie byłabym dobrą matką...

Airuf napisał/a:

I Ty, biedna, bez prawa do własnego zdania, musisz się dopasować do rodziny czy ludzi z pracy? Nie będziesz szczęśliwa projektując na siebie i swoje związki priorytety innych ludzi, z ktrórymi się nie zgadzasz...

Jejku no nie chodziło mi o to, że się bronię ale odniosłam wrażenie, że dla niektórych to co napisałam jest oznaką jakiegoś wybryku natury. Chciałam tylko pokazac że to nastawienie na posiadanie nie dotyczy tylko mnie a jest raczej dosyć powszechnym zjawiskiem. Mogę się mylić oczywiście.

92

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Szukanie na siłę problemów, tam gdzie ich nie ma czy poczucie, że bez nich czegoś w życiu brakuje, to już ewidentne wskazanie na terapię, jak również dowód na to, że ktoś w przeszłości doświadczył wielu przykrości. Rzadko kto pragnie w życiu trudności i przeszkód..
Tak silne wzorowanie swojego życia na podstawie opinii osób postronnych z góry jest skazane na porażkę, bo prędzej czy później i tak osoba stwierdzi, że nie jest do końca szczęśliwa. Na dodatek, stwarza się partnerowi wrażenie, że nam odpowiada, podczas gdy tak naprawdę, chcemy go zmieniać wszelkimi metodami pod nasz ideał. Krzywdzi się jego i siebie jednocześnie. Takie środowisko, gdzie w potencjalnych partnerach interesuje ich tylko kim ktoś jest i ile ma na koncie nazywam po imieniu - szambo i dno. Jeśli ktokolwiek mi w życiu usiłuje pokazać, jak mam żyć, gdzie pracować czy ile zarabiać to pokazuje mu środkowy palec i robię wszystko, żeby się odciąć od nich.

93

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
bagienni_k napisał/a:

Szukanie na siłę problemów, tam gdzie ich nie ma czy poczucie, że bez nich czegoś w życiu brakuje, to już ewidentne wskazanie na terapię, jak również dowód na to, że ktoś w przeszłości doświadczył wielu przykrości. Rzadko kto pragnie w życiu trudności i przeszkód..
Tak silne wzorowanie swojego życia na podstawie opinii osób postronnych z góry jest skazane na porażkę, bo prędzej czy później i tak osoba stwierdzi, że nie jest do końca szczęśliwa. Na dodatek, stwarza się partnerowi wrażenie, że nam odpowiada, podczas gdy tak naprawdę, chcemy go zmieniać wszelkimi metodami pod nasz ideał. Krzywdzi się jego i siebie jednocześnie. Takie środowisko, gdzie w potencjalnych partnerach interesuje ich tylko kim ktoś jest i ile ma na koncie nazywam po imieniu - szambo i dno. Jeśli ktokolwiek mi w życiu usiłuje pokazać, jak mam żyć, gdzie pracować czy ile zarabiać to pokazuje mu środkowy palec i robię wszystko, żeby się odciąć od nich.

Też odcinam się od kogo mogę. Moja terapeutka na przykład sugerowała abym również odcięła się od mojego ojca. Tylko jak mam to zrobić? Z ojcem mieszka moja mama - najlepsza osoba jaką przyszło mi w życiu mieć. Wykończona, zapracowana, wciąż gnojona i krytykowana. Ale godzi się z tym bo jak twierdzi tak trzeba, nie można mieć w życiu wszystkiego i każdy ma jakiś swój krzyż. Miałabym ją też zostawić i się odciąć? Zawsze kiedy ścinałam się z ojcem ten później obwiniał matkę że to przez nią on ma takie niewdzięczne dzieci. Kompletnie nie widział problemu w tym, że nazywanie dziecka debilem czy poje*em nie jest normalne i wg niego to ja z bratem jesteśmy niewdzięczni bo mamy czelność zwracać mu uwagę. Tzn tak mówił mamie, bo do nas na jakąś uwagę odpowiadał "zamknij się". Także ten... Nie użalam się tylko tak chciałam to wtrącić apropo odcinania się od toksycznych ludzi.

94

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

jedz_gruszki, publikowanie posta pod postem jest niezgodne z naszymi zasadami. Robisz to nagminnie, więc proszę, byś dodatkowo zapoznała się z naszym Regulaminem.

Off-top dot. rzekomego trollingu został usunięty z wiadomych względów.

95

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Jeszcze ciekawostka na temat mojego odbioru świata. Niedawno miałam sytuacje w pracy, gdzie robiłam projekt wspólnie z koleżanką. Przyszła do nas nasza kierownik i skomentowała naszą pracę, nie pamiętam dokładnie jej słów ale gdy wyszła z naszego pokoju powiedziałam do koleżanki:
"Zobacz, już jakiś przytyk w naszą stronę i coś jest nie tak". Za to moja koleżanka była zaskoczona tym co mówię bo odebrała to kompletnie inaczej, wręcz pozytywnie. Po takich sytuacjach widzę, że ja niejednokrotnie zupełnie inaczej interpretuje sytuacje niż inni. Nie wiem, czuje się wciąż atakowana? Może stąd ten burdel w moim życiu.

96

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Nie wiem, czuje się wciąż atakowana? (...)

Każdy, kto ma inną od Ciebie opinię (na dowolny temat) zagraża. Albo jesteś ze mną (zgadzasz się ze mną), albo przeciw mnie.

97

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

A jeśli chodzi o podejście do pieniędzy, to dla przykładu pracuje w dużej instytucji, z poważnymi, wykształconymi kobietami. I kiedy pada zdanie, że któraś młoda dziewczyna, współpracownica kogoś ma nowego, to nikt nie rozpływa się nad tym czy on jest miły, czy jest dżentelmenem, czy umie jeść nożem i widelcem. Nie, nie, jest analiza kim jest on i kim są jego rodzice. I tu cytat sprzed paru tygodni: "Rodzice architekci powiadasz? No no, to Kasia byle kogo nie szuka". Taki jest często świat dzisiaj moim zdaniem. I to po prostu na inne kobiety i innych ludzi przechodzi. Tak samo u mnie na wsi w domu rodzinnym. Nikt nie rozmawia jaka jest nowa wybranka/nowy wybranek. Padają tylko stwierdzenia: "no to jest nie byle kto, ojciec ma firmę a matka jest nauczycielką". Może w większości obracacie się z mądrymi, wyluzowanymi ludźmi, którym pieniądze czy pozycja nie imponują. U mnie przynajmniej w domu rodzinnym niestety to jest bardzo ważne.

Pytanie się pojawia więc DLACZEGO zdanie innych ludzi jest dla Ciebie ważniejsze od swoich własnych uczuć? Tak mało się szanujesz, że opinia pierwszej lepszej Kasi czy Zosi jest niepodważalną prawdą? Na serio, Twoje poczucie wartości musi leżeć i kwiczeć, bo nie potrafisz sobie zaufać w tak personalnej sprawie jak wybór męża. Twoje wieczne szukanie problemów bierze się właśnie z tego: ponieważ nie ufasz sobie, jesteś zawsze niepewna swoich wyborów i drążysz by odkryć jakąś skazę, nawet jeżeli ona nie istnieje.

Mam dla Ciebie złe wiadomości. Nawet jakbyś wyszła za mąż za faceta, który jest chodzącym ideałem dla Twojej rodziny czy znajomych, to nie spowoduje to, że nagle wzrośnie Ci poczucie wartości czy staniesz się pewna swoich decyzji. Po prostu zaczniesz węszyć gdzie indziej za negatywami, np. podejrzewac męża o zdrady lub porównywac go do bogatszych/ przystojniejszych/ lepiej postawionych mężów koleżanek.

98

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Właśnie, brak zdolności do przyjmowania krytyki( o ile jest ona serwowana w odpowiedni sposób), brak dystansu do siebie czy też odbieranie wszystkiego, jako atak - do są ewidentnie problemy do przepracowania, bo na dłuższą metę ciężko z tym żyć.

99

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:
Airuf napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

Zawsze brakowało mi w domu tego drugiego czyli "uczuć, szacunku, wzajemnej troski" i zawsze to chciałam mieć. Kiedy mam, szukam kolejnych problemów. Tak kiedyś mi moja psychoterapeutka powiedziała, że ja nie umiem nie mieć problemów, jeśli ich nie mam to sobie je wyszukuje na siłę. A jeśli chodzi o podejście do pieniędzy, to dla przykładu pracuje w dużej instytucji, z poważnymi, wykształconymi kobietami. I kiedy pada zdanie, że któraś młoda dziewczyna, współpracownica kogoś ma nowego, to nikt nie rozpływa się nad tym czy on jest miły, czy jest dżentelmenem, czy umie jeść nożem i widelcem. Nie, nie, jest analiza kim jest on i kim są jego rodzice. I tu cytat sprzed paru tygodni: "Rodzice architekci powiadasz? No no, to Kasia byle kogo nie szuka". Taki jest często świat dzisiaj moim zdaniem. I to po prostu na inne kobiety i innych ludzi przechodzi. Tak samo u mnie na wsi w domu rodzinnym. Nikt nie rozmawia jaka jest nowa wybranka/nowy wybranek. Padają tylko stwierdzenia: "no to jest nie byle kto, ojciec ma firmę a matka jest nauczycielką". Może w większości obracacie się z mądrymi, wyluzowanymi ludźmi, którym pieniądze czy pozycja nie imponują. U mnie przynajmniej w domu rodzinnym niestety to jest bardzo ważne.

I Ty, biedna, bez prawa do własnego zdania, musisz się dopasować do rodziny czy ludzi z pracy? Nie będziesz szczęśliwa projektując na siebie i swoje związki priorytety innych ludzi, z ktrórymi się nie zgadzasz...

Jejku no nie chodziło mi o to, że się bronię ale odniosłam wrażenie, że dla niektórych to co napisałam jest oznaką jakiegoś wybryku natury. Chciałam tylko pokazac że to nastawienie na posiadanie nie dotyczy tylko mnie a jest raczej dosyć powszechnym zjawiskiem. Mogę się mylić oczywiście.

Tak, materializm, traktowanie przedmiotowe ludzi czy wchodzenie w związek dla zasobów to dosyć częste zjawisko... Tyle że np: dla mnie złe, więc powszechność w niczym takiego zachowania nie usprawiedliwia, wg. mnie. Trzeba samemu określić swoje priorytety, bo to Ty masz być szczęśliwa, nie Twoje otoczenie... I przydało by się więcej stanowczości, jak Ci ktoś suszy głowę że partner brzydal... Pokaż że masz do niego szacunek i nie pozwalaj go obrażać...

100 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2020-07-07 13:01:19)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
bagienni_k napisał/a:

Właśnie, brak zdolności do przyjmowania krytyki( o ile jest ona serwowana w odpowiedni sposób), brak dystansu do siebie czy też odbieranie wszystkiego, jako atak - do są ewidentnie problemy do przepracowania, bo na dłuższą metę ciężko z tym żyć.

Osoby, które nie mają wewnętrznego oparcia w sobie cechują się wysokim neurotyzmem, także wszelkiego rodzaju uwagi filtrują w negatywny sposób. Nawet jak usłyszą coś miłego, to od razu dopatrują się drugiego dna, bo same nie wierzą w to, że cokolwiek dobrze robią. Niestety są również totalnie zależne od zewnętrznych opinii, więc jest to samonakrecająca się spirala.

Takie osoby są bardziej skłonne reagować strachem, złością czy smutkiem na uwagi czy wydarzenia, nad którymi mniej neurotyczni ludzie przechodzą do porządku dziennego. Powiedzmy sobie, że usłyszę coś niemiłego w pracy. Jasne, ubodzie mnie to, ale jeżeli wiem, że obiektywnie dany komentarz jest nieprawdziwy bądź mało istotny, to szybko o nim zapomnę. Osoba pokroju Autorki będzie się nad nim zastanawiać cały dzień i kwestionować swoje kompetencje, zamiast racjonalnie ocenić jego prawdziwość.

101 Ostatnio edytowany przez jedz_gruszki (2020-07-07 13:18:31)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Właśnie, brak zdolności do przyjmowania krytyki( o ile jest ona serwowana w odpowiedni sposób), brak dystansu do siebie czy też odbieranie wszystkiego, jako atak - do są ewidentnie problemy do przepracowania, bo na dłuższą metę ciężko z tym żyć.

Osoby, które nie mają wewnętrznego oparcia w sobie cechują się wysokim neurotyzmem, także wszelkiego rodzaju uwagi filtrują w negatywny sposób. Nawet jak usłyszą coś miłego, to od razu dopatrują się drugiego dna, bo same nie wierzą w to, że cokolwiek dobrze robią. Niestety są również totalnie zależne od zewnętrznych opinii, więc jest to samonakrecająca się spirala.

Takie osoby są bardziej skłonne reagować strachem, złością czy smutkiem na uwagi czy wydarzenia, nad którymi mniej neurotyczni ludzie przechodzą do porządku dziennego. Powiedzmy sobie, że usłyszę coś niemiłego w pracy. Jasne, ubodzie mnie to, ale jeżeli wiem, że obiektywnie dany komentarz jest nieprawdziwy bądź mało istotny, to szybko o nim zapomnę. Osoba pokroju Autorki będzie się nad nim zastanawiać cały dzień i kwestionować swoje kompetencje, zamiast racjonalnie ocenić jego prawdziwość.

"Osoba pokroju Autorki będzie się nad nim zastanawiać cały dzień i kwestionować swoje kompetencje, zamiast racjonalnie ocenić jego prawdziwość"

Dokładnie tak jest sad
Po jakimkolwiek błędzie w pracy (a pracuje z duża ilością danych więc nie trudno o pomyłkę) przeżywam to kilka dni, tygodni.
I tak, wiem, że powinnam z tym walczyć ale myśli w stylu "jesteś beznadziejna, nie nadajesz się do tej roboty" przychodzą same, nagle od tak. Chociaż staram się jakoś siebie przekonać, i powtarzam sobie w głowie slogany typu "nie myli się ten co nic nie robi" itd. Ale w mojej głowie wiecznie wojna tongue

102

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
BEKAśmiechu napisał/a:

Widzisz droga autorko - twój narzeczony może jest brzydki na zewnątrz, ale ty w środku. Myślę, ze to drugie jest zdecydowanie gorsze...

Nic dodac. Nic ujac.

103

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Nie zauważyłam,  czy napisałaś Autorko odpowiedź na zadane wcześniej pytanie: czy narzeczony Cię pociąga fizycznie, macie udane pożycie seksualne, lubisz to z nim robić, przytulać się do niego itd? podejrzewam, że nie ale wyraź się proszę.

104

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
szeptem napisał/a:

Nie zauważyłam,  czy napisałaś Autorko odpowiedź na zadane wcześniej pytanie: czy narzeczony Cię pociąga fizycznie, macie udane pożycie seksualne, lubisz to z nim robić, przytulać się do niego itd? podejrzewam, że nie ale wyraź się proszę.

Napisała, że ją pociąga i seks mają bardzo udany...

105

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Tak kiedyś mi moja psychoterapeutka powiedziała, że ja nie umiem nie mieć problemów, jeśli ich nie mam to sobie je wyszukuje na siłę. (...)

A nie powiedziała przy okazji, że ten sposób myślenia można (ale też nie trzeba) zmienić?



Z postu na post wyłania mi się osoba, która sporo wie, zna różne mechanizmy, zwłaszcza te szkodliwe, ale wiedzę zostawia na boku i podejmuje decyzje wbrew swej wiedzy. Dlaczego ? Bo z tego ma spore gratyfikacje. I żeby cały świat stanął na głowie, przyzna rację i w swym zachowaniu nie zmieni nic, może jedynie zejdzie do podziemia.
Kto się na to, czyli na deklaracje o wprowadzeniu zmian, nabierze? Myślę, że sporo osób.

106

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Nie wiem, ile na terapii byłaś i co przerabiałaś, ale łagodności wobec siebie i innych to za dużo nie masz. Osobiście, nie wyobrażam sobie być z kimś, kto twierdzi, że mnie kocha, ale w duchu ciągle wylicza, że jestem za gruba, za brzydka, za mało ambitna, za mało zarabiam i jeszcze oszukuję. Stawiając się na miejscu tego faceta to naprawdę nie wygląda na miłość. Rozumiem pragmatyczne myślenie, z czegoś trzeba żyć. Ale Tobie nie chodzi o to, żeby żyć. Tobie chodzi o to, żeby żyć na wysokim poziomie, bezpiecznie, na bogato, i na dodatek pokazać im wszystkim, że Tobie się uda, że możesz.

W moim domu się nie przelewało, moja matka liczyła każdy grosz i skąpiła wszelkich wydatków, nawet na ubrania czy wycieczki szkolne. Nauczyłam się od niej kupować tylko najpotrzebniejsze rzeczy, całe studia przesiedziałam w akademiku, żadnych wyjazdów, wypadów ze znajomymi, nowych ubrań  czy książek czy kursów. Jak zaczęłam na siebie zarabiać to poszło mi totalnie w drugą stronę: jestem królową życia, trzy wyjazdy zagraniczne w pół roku, zupełnie nowa szafa, samochód, co drugi dzień w knajpie, góry książek, nowa elektronika... Aż poszłam po rozum do głowy, że i jedno podejście i drugie było wciąż uzależnieniem od rodziców i ich podejścia. Podporządkowanie się rodzicom oraz bezpośredni bunt i robienie czegoś zupełnie na odwrót są takim samym uzależnieniem od nich, brakiem wolności.
Może czas, żebyś dowiedziała się, czego TY chcesz, co TY uważasz, co dla CIEBIE jest ważne, a nie słuchać rodziców i rodziny i otoczenia.

Chcesz mieć brzydkiego, mało zarabiającego faceta, który właśnie sprawia, że czujesz się najważniejsza, najpiększniejsza, radosna, kochana i potrzebna? Niech to będzie Twój wybór podyktowany Twoimi wartościami i poglądami, a nie podążaniem za opinią rodziny lub buntem przeciwko rodzinie.

No i jeśli Twoje wartości są takie, że nie możesz być w związku z kimś, kto Ci nie odpowiada fizycznie... to z nim nie bądź. Albo jak się okaże, że może jednak te problemy to nakładka rodziny, to po prostu to zignoruj. Jeśli Ciebie nie dotykają, nie uderzają te komentarze, to łatwo jest wzruszyć ramionami i powiedzieć rodzinie "i co z tego?"

107

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Czytam i widzę, kobietę, która uciekła z małej biednej mieściny do dużego miasta, dużo osiągnęła, chce wyglądać, jak z miasta, ale ciągle jest tylko zalęknioną dziewczynką z biednego domu.
Ciągle musisz udowadniać, że jesteś lepsza, masz lepszego chłopaka, przyszłego męża itd.
I byle komentarz jakiejś ciotki, która niedowidzi, ale potrafi być złośliwa, niszczy całe Twoje szczęście.
Po co chcesz być dumna z faceta?
Wygląda to tak, jak byś sobie wymyśliła jakieś życie, była już w połowie drogi do niego, tylko brakuje Ci do dopełnienia obrazu odpowiedniego chłopa. Znalazł się jakiś, który mniej więcej pasuje, więc na siłę wciskasz go w ramy.
No dobra, ok, może on potrzebował takiego kopa, żeby się ogarnął. Ale nie zaciąga nowych kredytów, prawda? Pracuje i się uczy, żeby zapewnić Wam w przyszłości jakieś życie. Także dąży do osiągnięcia Twoich celów. No ale jest brzydki. Jakie będziecie mieli dzieci? Mam nadzieję, że będą potrafiły być szczęśliwe.
Tylko, czy nauczą się tego od Ciebie? Czy Ty potrafisz być szczęśliwa? Czy będziesz potrafiła nauczyć tego swoje dzieci?
Osobiście unikam osób, które ciągle szukają dziury w całym i ciągle mają problemy. To jest okropnie męczące.
To jest taki sposób zwracania na siebie uwagi - mam problem, jęczę, zajmijcie się mną. I ludziki się zajmują.
Teraz zajmujemy się problemem pt. koleś się ogarnia, jest czuły, troskliwy, pracowity ale... brzydki. I co powiedzą na to moje koleżanki i ciotki?

108

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Tak kiedyś mi moja psychoterapeutka powiedziała, że ja nie umiem nie mieć problemów, jeśli ich nie mam to sobie je wyszukuje na siłę. (...)

A nie powiedziała przy okazji, że ten sposób myślenia można (ale też nie trzeba) zmienić?



Z postu na post wyłania mi się osoba, która sporo wie, zna różne mechanizmy, zwłaszcza te szkodliwe, ale wiedzę zostawia na boku i podejmuje decyzje wbrew swej wiedzy. Dlaczego ? Bo z tego ma spore gratyfikacje. I żeby cały świat stanął na głowie, przyzna rację i w swym zachowaniu nie zmieni nic, może jedynie zejdzie do podziemia.
Kto się na to, czyli na deklaracje o wprowadzeniu zmian, nabierze? Myślę, że sporo osób.

Tak jak piszesz, tego typu zachowanie daje korzyści, bo każda decyzja zostaje delegowana do otoczenia. Zamiast brać odpowiedzialność za swoje wybory, Autorka do końca życia może tłumaczyć wieczne niezadowolenie tym, że działała pod wpływem presji środowiska i przenosić ciężar dbania o swoje poczucie wartości na innych.

Jakby nawet teraz nie bylo problemu z narzeczonym, to po ślubie by się nagle okazało, że za dużo kobiet wkoło niego się kręci lub, że mógł dostać awans jak Kowalski, a nie dostał, albo że ma jakieś dziwne hobby, które jej rodzinie się nie podoba. Dosłownie studnia bez dna unikania zajęcia się sobą.

Chyba nie muszę dodawac, że taka przyszła matka to przekleństwo dla dzieci i totalny killer malżeństwa.

109

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:

(...) Tak jak piszesz, tego typu zachowanie daje korzyści, bo każda decyzja zostaje delegowana do otoczenia. Zamiast brać odpowiedzialność za swoje wybory, Autorka do końca życia może tłumaczyć wieczne niezadowolenie tym, że działała pod wpływem presji środowiska i przenosić ciężar dbania o swoje poczucie wartości na innych. (...)

Oddzielmy dwie rzeczy.
Pierwszą jest cedowanie decyzji na innych. Dzięki temu autorka i jej podobne osoby mogą z czystym sumieniem ubolewać, że bliscy są "nie tacy", ronić krokodyle łzy i... brać. Brać podziw, brać współczucie, brać wsparcie, brać uwagę, brać czas. I ciągle jej/im jest mało.

Tą drugą, a chronologicznie pierwszą, sprawą jest.... decyzja autorki o scedowaniu swych decyzji. Autorka nie jest bierna, nie jest bezwolna, wyraźnie pokazuje kierunek i trzyma w ręku bat, którego używa na prawo i lewo. Gdy, z rzadka, ktoś zaprotestuje, bije się w piersi patrząc jakie wrażenie tym wywiera i przypomina, że jest biedna, że jest ofiarą, że chce dobrze.
Jak trzeba być bezdusznym, jak pozbawionym empatii, by powiedzieć STOP. Kto chce/decyduje się być katem biednego człowieka?
Ale faktycznie kto tutaj jest katem, kto ofiarą?

110

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Wielokropku, masz rację co do tego, że decyzja o nie decydowaniu jest tu kluczowa.

Ileż tu na forum bylo takich tematów kiedy ich dorosłe Autorki cedowały swoje życie, na przykład,  na rodziców, tlumacząc swoja bezwolę tym, że tak zostały wychowane i, że jak nie zrobią wedle rodzicielskich rad, to mama się obrazi, że jej serca łamać nie mogą, że przecież tak nie można... Podczas, gdy tak naprawdę, chciały zostać małymi dziewczynkami, które choć ciągle tupały nóżkami, to w gruncie rzeczy było im dobrze trwać w swojej bezwolności.

111

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Nie ulega wątpliwości, że obserwowane zachowanie wynika w sporej części z przykrego doświadczenia w dzieciństwie. Z drugiej strony czy i jak długo człowiek jest w stanie wytrzymać coś, co go męczy wbrew swojej woli? Choć patrząc na to inaczej, czy rzeczywiście Autorka chce to zmienić czy trwać dalej w tym marazmie?

112

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
bagienni_k napisał/a:

Nie ulega wątpliwości, że obserwowane zachowanie wynika w sporej części z przykrego doświadczenia w dzieciństwie. Z drugiej strony czy i jak długo człowiek jest w stanie wytrzymać coś, co go męczy wbrew swojej woli? Choć patrząc na to inaczej, czy rzeczywiście Autorka chce to zmienić czy trwać dalej w tym marazmie?

Widzisz, mnie od razu uderzyło jak niskie poczucie wartości ma Autorka, które pewnie wynika z podejścia jej ojca, braku opieki w dzieciństwie i generalnie z dysfunkcyjności jej rodziny. Ale zamiast nad tym pracować, jej planem bylo znalezienie partnera, którym mogłaby się pochwalić. WTF???

No sorry, ale to droga do nikąd.

113

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Nie ulega wątpliwości, że obserwowane zachowanie wynika w sporej części z przykrego doświadczenia w dzieciństwie. Z drugiej strony czy i jak długo człowiek jest w stanie wytrzymać coś, co go męczy wbrew swojej woli? Choć patrząc na to inaczej, czy rzeczywiście Autorka chce to zmienić czy trwać dalej w tym marazmie?

Widzisz, mnie od razu uderzyło jak niskie poczucie wartości ma Autorka, które pewnie wynika z podejścia jej ojca, braku opieki w dzieciństwie i generalnie z dysfunkcyjności jej rodziny. Ale zamiast nad tym pracować, jej planem bylo znalezienie partnera, którym mogłaby się pochwalić. WTF???

No sorry, ale to droga do nikąd.

Myślałam w pewnym momencie, że mam to wszystko przepracowane. Jedna z moich terapeutek po iluś tam wizytach, wyglądała jakby przysypiala na naszej sesji. Moglo to wynikać z tego, ze mialam wizyty o godz. 20 i pewnie byla po prostu zmęczona po calym dniu ale mi wydawalo sie że może te moje problemy przy problemach innych ludzi, którym np. umierają bliscy są takie wydumane, nudne, dziecinne że zwyczajnie ona juz nie ma o czym ze mną gadac. Dlatego przestalam do niej w pewnym momencie chodzic.
I bylo wtedy lepiej. Jakos po 3 właśnie latach to wszystko jakby wraca. I z jednej strony wiem ze powinnam znowu pojsc na psychoterapie. Pewnie pojadę raz czy dwa ale na wizyty systematyczne raz w tygodniu nie wiem czy mnie stac. Druga psycholog u ktorej bylam 3 razy, i która bardzo mi pasuje - cena za godzine sesji wynosi 200 zl. Brałam tez jednocześnie leki od psychiatry, gdzie wizyty tez kosztowaly mnie po 180 zl plus recepta. To wszystko jest bardzo drogie, dlatego ratowalam się tym forum.

114

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Po czym poznasz, że "przepracowałaś" wszystko?

115

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:

Po czym poznasz, że "przepracowałaś" wszystko?

Po jakichś 12 wizytach czułam sie lepiej. Myslalam że dalej dam sobie już radę sama.

116

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Po czym poznasz, że "przepracowałaś" wszystko?

Po jakichś 12 wizytach czułam sie lepiej. Myslalam że dalej dam sobie już radę sama.

Ty chyba żartujesz.

Dobra terapia, przynosząca efekty trwa miesiącami, a nawet latami. Jak wydaje Ci się można "odkręcić" 20 lat prania mózgu kilkoma spotkaniami?

117

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Nie o to pytałam. smile


Myślę, że wiesz mnóstwo, i o sobie, i o mechanizmach, skonfrontowałaś się z trudnymi uczuciami. Mimo tego nie zdecydowałaś się na wzięcie chorego rozumu na bardzo krótką smycz i korzystania wyłącznie ze zdrowej części.



Beyondblackie, terapia może trwać krócej, ale żaden terapeuta nie przystawi do łowy swego klienta pistoletu i nie zmusi go do zmiany sposobu myślenia i zachowania, zwłaszcza że związane jest to z utratą dotychczasowych społecznych nagród.

118

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:
Wielokropek napisał/a:

Po czym poznasz, że "przepracowałaś" wszystko?

Po jakichś 12 wizytach czułam sie lepiej. Myslalam że dalej dam sobie już radę sama.

Ty chyba żartujesz.

Dobra terapia, przynosząca efekty trwa miesiącami, a nawet latami. Jak wydaje Ci się można "odkręcić" 20 lat prania mózgu kilkoma spotkaniami?

No i mowicie mi, że pieniadze nie są ważne...
Kto może sobie pozwolić na wizyty po 200 zl kazda. To jest 800 zl miesiecznie....
Próbowałam wizyt na NFZ, dziękuję.

119 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-07-07 21:00:47)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

No i mowicie mi, że pieniadze nie są ważne...
Kto może sobie pozwolić na wizyty po 200 zl kazda. To jest 800 zl miesiecznie....
Próbowałam wizyt na NFZ, dziękuję.

Rany! Kto chce znajdzie sposób, kto nie chce znajdzie powód.
Z tego co piszesz nie mieszkasz z rodzicami, pracujesz, zarabiasz, możesz skupić w końcu na własnym życiu itd.
Odetnij się choćby mentalnie od tamtych ludzi. Oni zawsze będą "gadać". Dla nich zawsze będzie najważniejsze: a czy bogaty czy przystojny? Bo o czym innym mają? Też mam dalszą rodzinę na wsi i o co mnie "ciotka" zapytała ostatnio jak ją widziałam? O to, kiedy ostatnio byłam u spowiedzi ... bo zauważyła, że nie byłam w komunii. A ona do obgadywania pierwsza.
Wiesz co jej odpowiedziałam? Nie twój interes!
Zatkało.
Po chwili dodała, że ona to co tydzień lub dwa. Wiadomo, by podkreślić, jaka ona 'święta'.
Ja na to: skoro musisz.
Zostało x2 i już nic nie mówiła.
Pytałaś w jakiś z wcześniejszych postów co masz jakiejś wiekowej ciotce odpowiedzieć? To samo albo to mój facet nie twój więc nie wtrącaj, nie ty będziesz z nim żyła.
Zacznij żyć swoim życiem i przestań oglądać na innych, porównywać itd.
Dobrze Ci z tym facetem? Kochasz? To z nim bądź i broń swojej prywatności jak lwica. Nie? To zostaw go.
Nikt za Ciebie życia nie przeżyje a ciotki, koleżanki i nie wiem kto jeszcze niech se gadają aż im język zwiędnie. Nie ten to inny powód do plotek czy przytyczek znajdą.
Zacznij mieć swoim życiem i olej co inni mówią.
Moja znajoma była kiedyś chyba w podobnej sytuacji do Twojej, miała wtedy 23 czy 24 lata a jej truto głowę, że wstyd na wsi, że stara panna. Dziewczyna bardzo atrakcyjna, zdolna ale też zakompleksiona (przez rodziców), wyszła za pierwszego lepszego bogatego obcokrajowca. I tyle rodzice ją widzieli bo facet ich wstydzi i nie życzy by ich odwiedzali w jego pięknej posiadłości. Mają jednak czym chwalić we wsi bo córka ma milionera. Słabe bardzo słabe.

120 Ostatnio edytowany przez jedz_gruszki (2020-07-07 21:01:19)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Roxann
Ło matko i corko. Szanuję big_smile tongue

121

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:

Beyondblackie, terapia może trwać krócej, ale żaden terapeuta nie przystawi do łowy swego klienta pistoletu i nie zmusi go do zmiany sposobu myślenia i zachowania, zwłaszcza że związane jest to z utratą dotychczasowych społecznych nagród.

Od dawna trąbię na forumie, że terapeuta to nie wróżka i jak klient nie chce współpracować, nic z tego nie będzie.

122

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Terapia ma chyba to do siebie, że osoba uczęszczająca na terapię sama wyraża na to zgodę i chce się jej poddać. Inaczej ciężko będzie...

123

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Carl Rogers napisał/a:

Nie można zmusić ziarna do rozwoju i kiełkowania, można jedynie stworzyć warunki zezwalające na to, by ziarno rozwinęło wszystkie tkwiące w nim możliwości.

124

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

No i mowicie mi, że pieniadze nie są ważne...
Kto może sobie pozwolić na wizyty po 200 zl kazda. To jest 800 zl miesiecznie....
Próbowałam wizyt na NFZ, dziękuję.

Oczywiście, że są ważne, za coś trzeba żyć. Ale czy są jedynym (czy jakimkolwiek) wyznacznikiem szczęścia i im więcej tym lepiej, a jak mało, to tylko płacz i zgrzytanie zębów? Serio, mam przyjaciela, bieda straszna u niego, zerwał z toksycznymi rodzicami relację, przestał brać od nich pieniądze, pracuje na uniwerku, więc kasa niespecjalna, dorabia jakimiś korkami, ale ma priorytet - stanąć na nogi. Więc łoży na te właśnie 600 miesięcznie na psychoterapię, plus psychiatra i leki. Wiem, ile zarabia i wiem, że na życie mu zostaje coś koło 500zł i kurde, da się. Jeśli się chce.

Nie mówię, że to jest jedyne i słuszne rozwiązanie, ale serio, jak chcesz, to znajdziesz sposób. I na NFZ też można fajnie trafić jak się pochodzi, poczeka, popyta. Pytanie, czy szukasz rozwiązań czy problemów. Ale to sama sobie na nie odpowiedz, tak szczerze. Bo może jest tak, że dobrze Ci w tym schemacie, no i pan z wami, niech tak będzie. Ale bardzo polecam szczerość samej ze sobą.

125

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Odpowiem Ci tak. Też kiedyś stałam przed takim dylematem. Bo ja kocham mojego męża do szaleństwa. Ale już otoczenie widziało go inaczej. Z rozbitej rodziny, biedny niewykształcony. Ciągle słyszałam, że zasługuje na kogoś innego. Tylko, że ja jestem silna babka i miałam gdzieś opinię innych. Do sedna.
Dziś jestem szczęśliwa Mężatka, mamą. Mój mąż poszedł do szkoły dalej. Dla mnie.
Teraz to on zarabia kilka razy więcej niż ja. Też jest i był łysiejący, czasami z brzuszkiem. I co z tego? Nie zamieniłabym go na kogoś ładniejszego, byleby się pochwalić.
Decyzję podejmuj sama. To Ty z nim będziesz. Kiedyś możesz bardzo żałować.
Dziś otoczenie mi zazdrości, pi kilkunastu latach, że jednak dobrze wybrałam.
Kiedyś wszyscy będziemy "brzydcy".
Powodzenia w wyborze. Może trochę Ci pomogłam.

126

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
WiolaK napisał/a:

Odpowiem Ci tak. Też kiedyś stałam przed takim dylematem. Bo ja kocham mojego męża do szaleństwa. Ale już otoczenie widziało go inaczej. Z rozbitej rodziny, biedny niewykształcony. Ciągle słyszałam, że zasługuje na kogoś innego. Tylko, że ja jestem silna babka i miałam gdzieś opinię innych. Do sedna.
Dziś jestem szczęśliwa Mężatka, mamą. Mój mąż poszedł do szkoły dalej. Dla mnie.
Teraz to on zarabia kilka razy więcej niż ja. Też jest i był łysiejący, czasami z brzuszkiem. I co z tego? Nie zamieniłabym go na kogoś ładniejszego, byleby się pochwalić.
Decyzję podejmuj sama. To Ty z nim będziesz. Kiedyś możesz bardzo żałować.
Dziś otoczenie mi zazdrości, pi kilkunastu latach, że jednak dobrze wybrałam.
Kiedyś wszyscy będziemy "brzydcy".
Powodzenia w wyborze. Może trochę Ci pomogłam.

Można? Można! smile
Jak widać, wszystko jest możliwe..

127 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2020-07-10 01:55:32)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Caly ten watek jest pomieszany. Dla mnie problem jest taki, ze samej autorce on sie nie podoba.
Nie ma takiej opcji na tym swiecie, zebym byla w powaznym zwiazku z facetem, ktory jest DLA MNIE brzydki i musi poprawiac wyglad, zeby byl znosny. Ma byc piekny jak marzenie, bo jak juz na wstepie jest brzydki to pozniej tez bedzie brzydki na starosc. Ladni ludzie na starosc nadal sa ladni, akurat ja nie uwazam, ze  mlodosc jest rowna urodzie.


Juz takie teksty typu, ze 'bogaci i przystojniacy to byli zli to znaczy by zmienic na brzydkiego i biednego bo bedzie dobry' big_smile Serio ktos mysli, ze swiat tak prosto dziala?
Z drugiej strony ten facet tez jest nie lepszy do autorki, bo nie wyobrazam sobie byc w zwiazku z kims kto tak mysli o mnie.

128 Ostatnio edytowany przez Airuf (2020-07-10 09:05:29)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Winter.Kween napisał/a:

Z drugiej strony ten facet tez jest nie lepszy do autorki, bo nie wyobrazam sobie byc w zwiazku z kims kto tak mysli o mnie.

Fakt, słaby ten facet, taki nie czytający w myślach... i taki niepotrzebnie ufający że kobieta która z własnej woli z nim w związku jest to chyba nie wstydzi się go przed wszystkimi i chociaż trochę go szanuje...

Chociaż przyznam że jak by mi partnerka kazała przeszczep włosów zrobić to bym jej drzwi pokazał... Albo nie, powiedziałbym że jest taka opcja, a potem zapytał czy w związku z tym mogę liczyć iż jej nowe piersi będziemy wybierać razem wink

129

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Airuf napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Z drugiej strony ten facet tez jest nie lepszy do autorki, bo nie wyobrazam sobie byc w zwiazku z kims kto tak mysli o mnie.

Fakt, słaby ten facet, taki nie czytający w myślach... i taki niepotrzebnie ufający że kobieta która z własnej woli z nim w związku jest to chyba nie wstydzi się go przed wszystkimi i chociaż trochę go szanuje...

Chociaż przyznam że jak by mi partnerka kazała przeszczep włosów zrobić to bym jej drzwi pokazał... Albo nie, powiedziałbym że jest taka opcja, a potem zapytał czy w związku z tym mogę liczyć iż jej nowe piersi będziemy wybierać razem wink

O tym mowie, a o czym innym. Jak ona ma tyle wymagan to chyba wiadomo, ze nie podoba sie jej.

130 Ostatnio edytowany przez Airuf (2020-07-10 09:20:43)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Winter.Kween napisał/a:
Airuf napisał/a:
Winter.Kween napisał/a:

Z drugiej strony ten facet tez jest nie lepszy do autorki, bo nie wyobrazam sobie byc w zwiazku z kims kto tak mysli o mnie.

Fakt, słaby ten facet, taki nie czytający w myślach... i taki niepotrzebnie ufający że kobieta która z własnej woli z nim w związku jest to chyba nie wstydzi się go przed wszystkimi i chociaż trochę go szanuje...

Chociaż przyznam że jak by mi partnerka kazała przeszczep włosów zrobić to bym jej drzwi pokazał... Albo nie, powiedziałbym że jest taka opcja, a potem zapytał czy w związku z tym mogę liczyć iż jej nowe piersi będziemy wybierać razem wink

O tym mowie, a o czym innym. Jak ona ma tyle wymagan to chyba wiadomo, ze nie podoba sie jej.

Otóż nie, nie wiadomo. Skoro ona z nim jest tyle czasu, to może uznał że tylko kilka "szczegółów" (np: łysina) jej nie leży, a nie ma pojęcia że ona ogólnie ma go za brzydkiego, ze zdecydowanie niższej ligi.
Ja np. jestem zdania iż ogólnie kobiety uważają jakieś 80% mężczyzn za brzydali (były badania które to potwierdzają)... A wchodząc w związek zawsze znajdą chociaż jakiś detal który chcą zmienić pod siebie, np uczesanie, styl ubioru czy zarost...

Posty [ 66 do 130 z 153 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024