Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 153 ]

Temat: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Witajcie
Być może zostanę 'zjechana' za to co napisze. Może słusznie, może tego mi trzeba.
Chodzi o to mojego narzeczonego ale może słowem wstępu trochę o sobie. Mam blisko 30 lat lat. byłam wcześniej w 3 związkach. Zawsze miałam powodzenie u facetów, w sumie chyba to podbudowało moja samoocenę która leżała gdzieś tam na dnie wszechświata. Skąd ta samoocena? Myślę że stąd iż wychowywałam się w trudnym domu tzn byłam wychowywana dosyć twardą ręką. Mój ojciec jest i był agresywny, nerwowy, wiecznie nieszczęśliwy i pokrzywdzony przez los. Na placach jednej ręki mogę policzyć dni kiedy nie było wrzasków i wyzwisk w naszym kierunku. Padały wówczas w moją stronę epitety typu ku**a, debil, poje*ana idiotka,  itd. Wyjechałam z domu, skończyłam studia i mieszkam w Krakowie tak więc to już jest przeszłość. Bardzo dużo się uczę, wciąż staram się rozwijać aby lepiej zarabiać.  Swoje problemy przepracowywałam przez parę lat u psychologa i psychiatry. Wspominam o tym, gdyż może to ma wpływ na to jaki dzisiaj mam problem.

Otóż zawsze miałam duże wymagania zarówno wobec siebie jak i partnerów. Jak wspomniałam wyżej byłam wcześniej w 3 związkach. Pierwszy facet bardzo dobrze się uczył i miał powodzenie u kobiet ale za dużo ich się wokół niego kręciło. Drugi był bardzo przystojny i popularny, przy nim stałam się bardziej popularna też ja w liceum (nie ma co ukrywać, schlebiało mi to). Zdradził mnie.  Trzeci z nich był przeciętny z wyglądu ale za to był geniuszem i zarabiał baaardzo dużo. Ale znowu rozstaliśmy się bo nie chciał słyszeć o ślubie i dzieciach i był typowym nerdem piwniczakiem, nie lubił ludzi. Po ostatnim rozstaniu przyszedł czas na refleksje, co robię źle albo w jakim schemacie tkwię skoro wybieram nie tych facetów co trzeba. Dodać tez muszę ze nie byłam łatwym partnerem. Byłam nerwowa, roszczeniowa i egoistyczna. Staram się pracować nad sobą. Chwilę po rozstaniu poznałam kolegę mojej koleżanki. Facet totalnie nie w moim guście. Niski z lekką nadwagą, łysięjący i zwyczajnie niezbyt przystojny. Dodatkowo powiedzmy sobie szczerze - biedny. Za to miał cudowny charakter, nikt wcześniej o mnie tak nie dbał jak on. Ale... zaczęły pojawiać się komentarze w rodzinie, znajomych, kolegów w pracy... padały w moja stronę zdania: " wiesz co, ten Twój to trochę taki nie bardzo, jesteś taka ładna, znajdź sobie kogoś lepszego" albo "twój facet nie jest atrakcyjny fizycznie" albo " wygląda jakby był jakiś chory" ... sad tak było 4 lata temu. Do tej pory moja ciotka wspomina " ten twój były to jednak ładny był" Nie trudno domyślić się że mówi to po to aby dać dyskretnie do zrozumienia że mój obecny facet jest brzydki.  Stałam wtedy przed ogromnym dylematem bo spotykałam się w tym samym czasie z innym, przystojnym, bogatym facetem, który z kolei nie był tak kochany i czuły jak mój 'brzydal'. Dużo wtedy analizowałam myślałam, co jeśli to jest TEN a ja to stracę i sobie nigdy nie wybaczę albo myślałam sobie 'nie bądź płytka, ładną buzią dzieci nie wykarmisz" albo „kasa nie jest najważniejsza”. W końcu podjęłam decyzje, że wchodzę w to a komentarze znajomych czy rodziny ignoruje. Byłam zakochana.  Mój facet w ciągu tych 4 lat chciał i chce DLA MNIE się zmienić. Zapuścił brodę, chce zrobić przeszczep włosów, odchudza się. Zaczął nawet kolejne trudnie 4 letnie studia inżynierskie w zakresie IT aby kiedyś lepiej zarabiać. Bardzo ciężko pracuje. Ale mimo to ja nadal co jakiś czas zadręczam się myślami, że te studia nic nie dadzą i będziemy biedni, że jestem przedmiotem komentarzy i kpin typu „a takie miała powodzenie a skończyła z biednym i nieatrakcyjnym facetem”. Te myśli w ostatnim czasie szczególnie, przed ślubem totalnie mną zawładnęły. Łapie się nawet na tym, że martwię się o to, że moje dzieci będą miały ciężko w życiu, bo będą do niego podobne… brzydkie. Wiem, że to podłe ☹  Zdarza mi się nawet myśleć że może nie trzeba było szukać ciepła i miłości tylko z pełnym wyrachowaniem znaleźć kogoś kto zapewni mi i dzieciom lepszy byt i przy okazji będzie wyglądał lepiej… Jestem na siebie zła i nie chciałabym się z nim rozstawać ☹
Ale jak mam sobie wmówić, że mój facet nie wygląda tak źle skoro systematycznie ktoś kogo nawet nie proszę o komentarz rzuca na temat jego wyglądu jakąś uwagę. I zamiast o niego walczyć i nie pozwalać sobie nic wmówić ja się tym dołuję, że znowu to samo… Znowu kuzynki, które mają pięknych i bogatych mężów mają pożywkę. Może to przez to że jestem egoistką, że mam jakieś ukryte kompleksy? Może ja nie umiem na 100 % kochać bo nauczyłam się ze związku tylko brać? Może przez to, że moi byli faceci budowali w jakiś sposób moją pewność siebie a teraz tego nie mam? A może powoli zamieniam się w mojego wiecznie marudzącego i krytykującego ojca ? Pomóżcie mi proszę zrozumieć, co może być przyczyną tego wszystkiego? Jak to wygląda z boku… ?
Z góry dziękuje za każdy, nawet niemiły komentarz.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Z boku to tak wygląda,  że patrz na siebie. Czy dobrze Ci z nim, na poziomie psychicznym, czy się dogaduje cie,  czy go lubisz, czy się dobrze rozumiecie, ufa sz mu i tak dalej,  a na poziomie fizycznym, czy czujesz do niego pożądanie,  czy nie zmusza sz się do kontaktow fizycznych z obrzydzenie,  na siłę,  czy autentycznie Cię kręci.
Na jakieś kuzynki i ciotki bym nie patrzyła. Zawsze się doczepia, że nie takie wykształcenie,  albo praca, albo wygląd,  albo wiek, albo pochodzenie.

3

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Zostaw go. On zasługuje na kogoś lepszego.

4

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Zarówno jak faceci mają swoje kanony piękna ( i brzydoty wink ) u kobiet, tak i w kobiecych kanonach tej drugiej powtarza się właśnie bardzo często: niski, łysiejący z nadwagą, zaś biedny i "mało ambitny" zawiera się w wymaganiach życiowych.

Rzeczywiście, facet zasługuje na kogoś dużo bardziej wartościowego.

5

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Lady Loka napisał/a:

Zostaw go. On zasługuje na kogoś lepszego.

Dlaczego uważasz, że on zasługuje na kogoś lepszego ? Wal śmiało

6

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Zostaw go. On zasługuje na kogoś lepszego.

Dlaczego uważasz, że on zasługuje na kogoś lepszego ? Wal śmiało

Dlatego, że wystarczyła opinia rodzinki i już zaczęłaś wątpić w wartość swojego partnera.
Postrzegasz go już inaczej i to się nie zmieni.
A skoro masz rozterki tego typu, to sorry - ale facetowi należy się kobieta, która go pokocha takim, jakim jest i nie będzie zwracała uwagi na czyjeś gadanie.

P.S. Boisz się biedy? Kształć się. Nie zwalaj całości ciężaru utrzymania na faceta.

7

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Jak to wygląda z bliska?
Kiepsko. I to nie przez aparycję czy wykształcenie narzeczonego. Nie kochasz ani jego, ani siebie. Wartością nadrzędną dla Ciebie jest kasa. Kto jej nie ma w odpowiadającej Tobie ilości, jest nikim i traktujesz go lekceważąco. Kiepskie dzieciństwo nie usprawiedliwia Twego zachowania i myślenia.
Będąc dorosłymi sami decydujemy o tym, co z przekazów i zasad rodzinnych bierzemy jako swoje, co - jako toksyczne i nam nie pasujące - odrzucamy.

8

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Cyngli napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Zostaw go. On zasługuje na kogoś lepszego.

Dlaczego uważasz, że on zasługuje na kogoś lepszego ? Wal śmiało

Dlatego, że wystarczyła opinia rodzinki i już zaczęłaś wątpić w wartość swojego partnera.
Postrzegasz go już inaczej i to się nie zmieni.
A skoro masz rozterki tego typu, to sorry - ale facetowi należy się kobieta, która go pokocha takim, jakim jest i nie będzie zwracała uwagi na czyjeś gadanie.

P.S. Boisz się biedy? Kształć się. Nie zwalaj całości ciężaru utrzymania na faceta.

Pięknie powiedziane! smile

9

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:

Jak to wygląda z bliska?
Kiepsko. I to nie przez aparycję czy wykształcenie narzeczonego. Nie kochasz ani jego, ani siebie. Wartością nadrzędną dla Ciebie jest kasa. Kto jej nie ma w odpowiadającej Tobie ilości, jest nikim i traktujesz go lekceważąco. Kiepskie dzieciństwo nie usprawiedliwia Twego zachowania i myślenia.
Będąc dorosłymi sami decydujemy o tym, co z przekazów i zasad rodzinnych bierzemy jako swoje, co - jako toksyczne i nam nie pasujące - odrzucamy.

Nie chce się usprawiedliwiać ale ciężko wyplenić z głowy komunikaty które słyszało się przez lata. Do tej pory jestem raczona w domu komentarzami i zachwytami nad tym jakie moje kuzynki są sprytne bo dobrze wyszły za mąż " a TY co ? ". Ja całe życie od dzieciaka musiałam ciężko pracować i w domu i za granicą aby udowodnić że jestem kimś i coś znaczę i że da się. Ale mogę się sama zajechać a nigdy nie dorównam komuś kto po prostu 'dobrze' ulokował uczucia.
I zapewniam Cię, że przynajmniej w Polsce B skąd pochodzę największym szacunkiem darzy się osoby z określoną pozycją...Wiem, że tak nie powinno być ale tak jest. Sama zresztą obserwuje, że osoby pochodzące z rodzin, którym niczego nie zabrakło są w życiu bardziej wyluzowane i skłonne do większego ryzyka. A dlaczego ? Bo zawsze z tyłu głowy mają to, że w razie problemów rodzice wesprą finansowo. Ja takiej poduszki finansowej nie mam. Moi rodzice ciężko pracowali i niewiele z tego mieli. i pamiętam kłótnie w domu, kiedy ojciec był wściekły bo musiał pracować na 2 etaty. Zapraszam do Polski B, gdzie zarabia się poniżej godności ludzkiej...Tutaj pozycja i stan portfela jest ważny.
Oczywiście uważam, że masz rację i pewnie objawia się w tym momencie mój nieudolny i słaby charakter. Zawsze powtarzałam w domu rodzicom, że NIE WOLNO przejmować się komentarzami innych ludzi, bo ludzie nie znają drogi, którą musieliśmy przejść ale jak widać tylko tak gadam a tak naprawdę komentarze obcych ludzi przejęły kontrolę nad moim życiem.

10

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Polskę, jak to nazwałaś, B znam dobrze.

Wbrew temu co napisałaś, nic nie przejęło kontroli nad Twym życiem, to Ty zdecydowałaś, że przykładasz wartość do takich, nie innych elementów. Zresztą, gdybyś faktycznie myślała inaczej, to komentarze innych puszczałabyś mimo uszu, a tak to są Twoje słowa wypowiadane tylko przez otaczające Cię osoby.


Do Ciebie należy decyzja, co ze swym myśleniem i widzeniem świata zrobisz. Jeśli jednak pozostaniesz przy myśli, że kasa, że wygląd, że atrakcyjność, rozstań się z narzeczonym mówiąc mu prawdę o sobie.

11

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Witajcie
Być może zostanę 'zjechana' za to co napisze. Może słusznie, może tego mi trzeba.
Chodzi o to mojego narzeczonego ale może słowem wstępu trochę o sobie. Mam blisko 30 lat lat. byłam wcześniej w 3 związkach. Zawsze miałam powodzenie u facetów, w sumie chyba to podbudowało moja samoocenę która leżała gdzieś tam na dnie wszechświata. Skąd ta samoocena? Myślę że stąd iż wychowywałam się w trudnym domu tzn byłam wychowywana dosyć twardą ręką. Mój ojciec jest i był agresywny, nerwowy, wiecznie nieszczęśliwy i pokrzywdzony przez los. Na placach jednej ręki mogę policzyć dni kiedy nie było wrzasków i wyzwisk w naszym kierunku. Padały wówczas w moją stronę epitety typu ku**a, debil, poje*ana idiotka,  itd. Wyjechałam z domu, skończyłam studia i mieszkam w Krakowie tak więc to już jest przeszłość. Bardzo dużo się uczę, wciąż staram się rozwijać aby lepiej zarabiać.  Swoje problemy przepracowywałam przez parę lat u psychologa i psychiatry. Wspominam o tym, gdyż może to ma wpływ na to jaki dzisiaj mam problem.

Otóż zawsze miałam duże wymagania zarówno wobec siebie jak i partnerów. Jak wspomniałam wyżej byłam wcześniej w 3 związkach. Pierwszy facet bardzo dobrze się uczył i miał powodzenie u kobiet ale za dużo ich się wokół niego kręciło. Drugi był bardzo przystojny i popularny, przy nim stałam się bardziej popularna też ja w liceum (nie ma co ukrywać, schlebiało mi to). Zdradził mnie.  Trzeci z nich był przeciętny z wyglądu ale za to był geniuszem i zarabiał baaardzo dużo. Ale znowu rozstaliśmy się bo nie chciał słyszeć o ślubie i dzieciach i był typowym nerdem piwniczakiem, nie lubił ludzi. Po ostatnim rozstaniu przyszedł czas na refleksje, co robię źle albo w jakim schemacie tkwię skoro wybieram nie tych facetów co trzeba. Dodać tez muszę ze nie byłam łatwym partnerem. Byłam nerwowa, roszczeniowa i egoistyczna. Staram się pracować nad sobą. Chwilę po rozstaniu poznałam kolegę mojej koleżanki. Facet totalnie nie w moim guście. Niski z lekką nadwagą, łysięjący i zwyczajnie niezbyt przystojny. Dodatkowo powiedzmy sobie szczerze - biedny. Za to miał cudowny charakter, nikt wcześniej o mnie tak nie dbał jak on. Ale... zaczęły pojawiać się komentarze w rodzinie, znajomych, kolegów w pracy... padały w moja stronę zdania: " wiesz co, ten Twój to trochę taki nie bardzo, jesteś taka ładna, znajdź sobie kogoś lepszego" albo "twój facet nie jest atrakcyjny fizycznie" albo " wygląda jakby był jakiś chory" ... sad tak było 4 lata temu. Do tej pory moja ciotka wspomina " ten twój były to jednak ładny był" Nie trudno domyślić się że mówi to po to aby dać dyskretnie do zrozumienia że mój obecny facet jest brzydki.  Stałam wtedy przed ogromnym dylematem bo spotykałam się w tym samym czasie z innym, przystojnym, bogatym facetem, który z kolei nie był tak kochany i czuły jak mój 'brzydal'. Dużo wtedy analizowałam myślałam, co jeśli to jest TEN a ja to stracę i sobie nigdy nie wybaczę albo myślałam sobie 'nie bądź płytka, ładną buzią dzieci nie wykarmisz" albo „kasa nie jest najważniejsza”. W końcu podjęłam decyzje, że wchodzę w to a komentarze znajomych czy rodziny ignoruje. Byłam zakochana.  Mój facet w ciągu tych 4 lat chciał i chce DLA MNIE się zmienić. Zapuścił brodę, chce zrobić przeszczep włosów, odchudza się. Zaczął nawet kolejne trudnie 4 letnie studia inżynierskie w zakresie IT aby kiedyś lepiej zarabiać. Bardzo ciężko pracuje. Ale mimo to ja nadal co jakiś czas zadręczam się myślami, że te studia nic nie dadzą i będziemy biedni, że jestem przedmiotem komentarzy i kpin typu „a takie miała powodzenie a skończyła z biednym i nieatrakcyjnym facetem”. Te myśli w ostatnim czasie szczególnie, przed ślubem totalnie mną zawładnęły. Łapie się nawet na tym, że martwię się o to, że moje dzieci będą miały ciężko w życiu, bo będą do niego podobne… brzydkie. Wiem, że to podłe ☹  Zdarza mi się nawet myśleć że może nie trzeba było szukać ciepła i miłości tylko z pełnym wyrachowaniem znaleźć kogoś kto zapewni mi i dzieciom lepszy byt i przy okazji będzie wyglądał lepiej… Jestem na siebie zła i nie chciałabym się z nim rozstawać ☹
Ale jak mam sobie wmówić, że mój facet nie wygląda tak źle skoro systematycznie ktoś kogo nawet nie proszę o komentarz rzuca na temat jego wyglądu jakąś uwagę. I zamiast o niego walczyć i nie pozwalać sobie nic wmówić ja się tym dołuję, że znowu to samo… Znowu kuzynki, które mają pięknych i bogatych mężów mają pożywkę. Może to przez to że jestem egoistką, że mam jakieś ukryte kompleksy? Może ja nie umiem na 100 % kochać bo nauczyłam się ze związku tylko brać? Może przez to, że moi byli faceci budowali w jakiś sposób moją pewność siebie a teraz tego nie mam? A może powoli zamieniam się w mojego wiecznie marudzącego i krytykującego ojca ? Pomóżcie mi proszę zrozumieć, co może być przyczyną tego wszystkiego? Jak to wygląda z boku… ?
Z góry dziękuje za każdy, nawet niemiły komentarz.

Trudno mi uwierzyć, że byłaś/jesteś w nim zakochana a przez 4 lata nie potrafiłaś zamknąć pustakom gęby słysząc słowa krytyki na temat narzeczonego.
Też mieszkam w Polsce B i nie zauważyłam aby szanowano kogoś za stan majątkowy czy urodę.

12

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Oczywiście uważam, że masz rację i pewnie objawia się w tym momencie mój nieudolny i słaby charakter. Zawsze powtarzałam w domu rodzicom, że NIE WOLNO przejmować się komentarzami innych ludzi, bo ludzie nie znają drogi, którą musieliśmy przejść ale jak widać tylko tak gadam a tak naprawdę komentarze obcych ludzi przejęły kontrolę nad moim życiem.

Naprawdę aż tak Cię zajmuje co powie jakaś Kryśka czy Zośka? One za Ciebie życia nie przeżyją. Jakbyś miała bogatego męża znalazłyby inny powód. Mentalności pewnych ludzi nie zmienisz ale nie musisz się dawać w to wciągać.
Pomyśl, jakbyś się poczuła gdyby było odwrotnie? Gdyby to facet się Ciebie wstydził? Tego, ze marnie zarabiasz, że nie pochodzisz z bogatej, ustawionej rodziny, że nie wyglądasz jak rasowa modelka itd.
Znam wiele dziewczyn, które wyszły bogato ale obecni mężowie mają je za nic. Chciałabyś żyć w złotej klatce, pozorami?
Kij ma zawsze dwa końce. Znasz powiedzenie: "chcesz mieć księcia bądź księżniczką"? No właśnie...

13

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Kleoma napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

Witajcie
Być może zostanę 'zjechana' za to co napisze. Może słusznie, może tego mi trzeba.
Chodzi o to mojego narzeczonego ale może słowem wstępu trochę o sobie. Mam blisko 30 lat lat. byłam wcześniej w 3 związkach. Zawsze miałam powodzenie u facetów, w sumie chyba to podbudowało moja samoocenę która leżała gdzieś tam na dnie wszechświata. Skąd ta samoocena? Myślę że stąd iż wychowywałam się w trudnym domu tzn byłam wychowywana dosyć twardą ręką. Mój ojciec jest i był agresywny, nerwowy, wiecznie nieszczęśliwy i pokrzywdzony przez los. Na placach jednej ręki mogę policzyć dni kiedy nie było wrzasków i wyzwisk w naszym kierunku. Padały wówczas w moją stronę epitety typu ku**a, debil, poje*ana idiotka,  itd. Wyjechałam z domu, skończyłam studia i mieszkam w Krakowie tak więc to już jest przeszłość. Bardzo dużo się uczę, wciąż staram się rozwijać aby lepiej zarabiać.  Swoje problemy przepracowywałam przez parę lat u psychologa i psychiatry. Wspominam o tym, gdyż może to ma wpływ na to jaki dzisiaj mam problem.

Otóż zawsze miałam duże wymagania zarówno wobec siebie jak i partnerów. Jak wspomniałam wyżej byłam wcześniej w 3 związkach. Pierwszy facet bardzo dobrze się uczył i miał powodzenie u kobiet ale za dużo ich się wokół niego kręciło. Drugi był bardzo przystojny i popularny, przy nim stałam się bardziej popularna też ja w liceum (nie ma co ukrywać, schlebiało mi to). Zdradził mnie.  Trzeci z nich był przeciętny z wyglądu ale za to był geniuszem i zarabiał baaardzo dużo. Ale znowu rozstaliśmy się bo nie chciał słyszeć o ślubie i dzieciach i był typowym nerdem piwniczakiem, nie lubił ludzi. Po ostatnim rozstaniu przyszedł czas na refleksje, co robię źle albo w jakim schemacie tkwię skoro wybieram nie tych facetów co trzeba. Dodać tez muszę ze nie byłam łatwym partnerem. Byłam nerwowa, roszczeniowa i egoistyczna. Staram się pracować nad sobą. Chwilę po rozstaniu poznałam kolegę mojej koleżanki. Facet totalnie nie w moim guście. Niski z lekką nadwagą, łysięjący i zwyczajnie niezbyt przystojny. Dodatkowo powiedzmy sobie szczerze - biedny. Za to miał cudowny charakter, nikt wcześniej o mnie tak nie dbał jak on. Ale... zaczęły pojawiać się komentarze w rodzinie, znajomych, kolegów w pracy... padały w moja stronę zdania: " wiesz co, ten Twój to trochę taki nie bardzo, jesteś taka ładna, znajdź sobie kogoś lepszego" albo "twój facet nie jest atrakcyjny fizycznie" albo " wygląda jakby był jakiś chory" ... sad tak było 4 lata temu. Do tej pory moja ciotka wspomina " ten twój były to jednak ładny był" Nie trudno domyślić się że mówi to po to aby dać dyskretnie do zrozumienia że mój obecny facet jest brzydki.  Stałam wtedy przed ogromnym dylematem bo spotykałam się w tym samym czasie z innym, przystojnym, bogatym facetem, który z kolei nie był tak kochany i czuły jak mój 'brzydal'. Dużo wtedy analizowałam myślałam, co jeśli to jest TEN a ja to stracę i sobie nigdy nie wybaczę albo myślałam sobie 'nie bądź płytka, ładną buzią dzieci nie wykarmisz" albo „kasa nie jest najważniejsza”. W końcu podjęłam decyzje, że wchodzę w to a komentarze znajomych czy rodziny ignoruje. Byłam zakochana.  Mój facet w ciągu tych 4 lat chciał i chce DLA MNIE się zmienić. Zapuścił brodę, chce zrobić przeszczep włosów, odchudza się. Zaczął nawet kolejne trudnie 4 letnie studia inżynierskie w zakresie IT aby kiedyś lepiej zarabiać. Bardzo ciężko pracuje. Ale mimo to ja nadal co jakiś czas zadręczam się myślami, że te studia nic nie dadzą i będziemy biedni, że jestem przedmiotem komentarzy i kpin typu „a takie miała powodzenie a skończyła z biednym i nieatrakcyjnym facetem”. Te myśli w ostatnim czasie szczególnie, przed ślubem totalnie mną zawładnęły. Łapie się nawet na tym, że martwię się o to, że moje dzieci będą miały ciężko w życiu, bo będą do niego podobne… brzydkie. Wiem, że to podłe ☹  Zdarza mi się nawet myśleć że może nie trzeba było szukać ciepła i miłości tylko z pełnym wyrachowaniem znaleźć kogoś kto zapewni mi i dzieciom lepszy byt i przy okazji będzie wyglądał lepiej… Jestem na siebie zła i nie chciałabym się z nim rozstawać ☹
Ale jak mam sobie wmówić, że mój facet nie wygląda tak źle skoro systematycznie ktoś kogo nawet nie proszę o komentarz rzuca na temat jego wyglądu jakąś uwagę. I zamiast o niego walczyć i nie pozwalać sobie nic wmówić ja się tym dołuję, że znowu to samo… Znowu kuzynki, które mają pięknych i bogatych mężów mają pożywkę. Może to przez to że jestem egoistką, że mam jakieś ukryte kompleksy? Może ja nie umiem na 100 % kochać bo nauczyłam się ze związku tylko brać? Może przez to, że moi byli faceci budowali w jakiś sposób moją pewność siebie a teraz tego nie mam? A może powoli zamieniam się w mojego wiecznie marudzącego i krytykującego ojca ? Pomóżcie mi proszę zrozumieć, co może być przyczyną tego wszystkiego? Jak to wygląda z boku… ?
Z góry dziękuje za każdy, nawet niemiły komentarz.

Trudno mi uwierzyć, że byłaś/jesteś w nim zakochana a przez 4 lata nie potrafiłaś zamknąć pustakom gęby słysząc słowa krytyki na temat narzeczonego.
Też mieszkam w Polsce B i nie zauważyłam aby szanowano kogoś za stan majątkowy czy urodę.


Jak mam zamknąć gębę np starej 75 letniej ciotce ? Oczywiście odpowiadam, ze "ładna buzią dzieci nie wykarmię" albo " a mi on taki odpowiada" ale to wcale nie zamyka tematu. Tzn zamyka na jakiś czas, bo za 3 miesiące znowu słyszę to samo. Jestem tym zmęczona. Nigdy na temat moich byłych nie słyszałam takich komentarzy. Ja sama tez nigdy nikomu nie powiedziałabym czegoś takiego bo uważam to za potworny nietakt.
I nie wiem co mi jest, dlaczego o tym w ogóle myślę, dlaczego tym się przejmuję.

14

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Roxann napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

Oczywiście uważam, że masz rację i pewnie objawia się w tym momencie mój nieudolny i słaby charakter. Zawsze powtarzałam w domu rodzicom, że NIE WOLNO przejmować się komentarzami innych ludzi, bo ludzie nie znają drogi, którą musieliśmy przejść ale jak widać tylko tak gadam a tak naprawdę komentarze obcych ludzi przejęły kontrolę nad moim życiem.

Naprawdę aż tak Cię zajmuje co powie jakaś Kryśka czy Zośka? One za Ciebie życia nie przeżyją. Jakbyś miała bogatego męża znalazłyby inny powód. Mentalności pewnych ludzi nie zmienisz ale nie musisz się dawać w to wciągać.
Pomyśl, jakbyś się poczuła gdyby było odwrotnie? Gdyby to facet się Ciebie wstydził? Tego, ze marnie zarabiasz, że nie pochodzisz z bogatej, ustawionej rodziny, że nie wyglądasz jak rasowa modelka itd.
Znam wiele dziewczyn, które wyszły bogato ale obecni mężowie mają je za nic. Chciałabyś żyć w złotej klatce, pozorami?
Kij ma zawsze dwa końce. Znasz powiedzenie: "chcesz mieć księcia bądź księżniczką"? No właśnie...

Coś w tym jest... Dziękuję

15

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

(...) dlaczego o tym w ogóle myślę, dlaczego tym się przejmuję.


Dlatego

(...)  ja nadal co jakiś czas zadręczam się myślami, że te studia nic nie dadzą i będziemy biedni, że jestem przedmiotem komentarzy i kpin typu „a takie miała powodzenie a skończyła z biednym i nieatrakcyjnym facetem”. Te myśli w ostatnim czasie szczególnie, przed ślubem totalnie mną zawładnęły. Łapie się nawet na tym, że martwię się o to, że moje dzieci będą miały ciężko w życiu, bo będą do niego podobne… brzydkie. Wiem, że to podłe ☹  Zdarza mi się nawet myśleć że może nie trzeba było szukać ciepła i miłości tylko z pełnym wyrachowaniem znaleźć kogoś kto zapewni mi i dzieciom lepszy byt i przy okazji będzie wyglądał lepiej… Jestem na siebie zła i nie chciałabym się z nim rozstawać ☹
Ale jak mam sobie wmówić, że mój facet nie wygląda tak źle skoro systematycznie ktoś kogo nawet nie proszę o komentarz rzuca na temat jego wyglądu jakąś uwagę. I zamiast o niego walczyć i nie pozwalać sobie nic wmówić ja się tym dołuję, że znowu to samo… Znowu kuzynki, które mają pięknych i bogatych mężów mają pożywkę. Może to przez to że jestem egoistką, że mam jakieś ukryte kompleksy? Może ja nie umiem na 100 % kochać bo nauczyłam się ze związku tylko brać? Może przez to, że moi byli faceci budowali w jakiś sposób moją pewność siebie a teraz tego nie mam? A może powoli zamieniam się w mojego wiecznie marudzącego i krytykującego ojca ? (...)

16

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Ja uważam że pożądanie jest BARDZO ważne. Nie oszukujmy się, bez tego może i będzie miło, ale za parę lat zaczniesz go zdradzać.
No chyba że Cie naprawdę kręci (np. Monica Bellucci wyszła za Vincenta Cassela, brzydala ale męskiego).

17 Ostatnio edytowany przez Senshi (2020-07-06 14:39:59)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

A ja sądzę, że chowasz to co sama sądzisz, za słowami bliskich. Mam na myśli to, że sama brzydzisz się nim i jego stanem majątkowym, ale projektujesz to na rodzinę. I nie ma nic w tym złego, że nie doceniasz go jako faceta, przyszłego ojca (być może) Waszych dzieci. Osobiście, również nie zainteresowałabym się takim facetem - który nie jara mnie fizycznie a ni nie posiada środków i zaradności, bym ja i nasze dzieci, żyły godnie. Kobieta całej familii na barkach nie udźwignie - czy to finansowo, czy jeśli chodzi o wykształcenie, wzbogacanie wspólnego świata. Niech bierze sobie podobną - przeciętną i z minimalną krajową. Dogadają się i zrozumieją. Nie oszukuj się, nie bierz ślubu, bo wszyscy będą nieszczęśliwi.

Możesz mieć zaradnego, kochającego, ciekawego i przystojnego mężczyznę, tylko pierw uszanuj swoje potrzeby - to samo-miłość.

18

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Pewien mężczyzna długo szukał właściwej partnerki. Przychodzi do mędrca i żali się, że tyle razy szukał, tyle razy się rozczarował, no i co ma zrobić, żeby znaleźć wreszcie idealną żonę. Mędrzec odpowiada:
- To jest bardzo proste, tylko powiedz mi, jakiej kobiety szukasz.
- Mądrej, kochającej, ciepłej, pogodnej, wiernej, samodzielnej, silnej. I jeszcze przez dłuższą chwilę rozmaite jej cechy wyliczał.
Na to mędrzec:
- To naprawdę świetny wybór, znakomity, ale jeśli chcesz znaleźć taką kobietę, to musisz sam się taki stać. I wtedy znajdziesz z całą pewnością.

19

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:

Pewien mężczyzna długo szukał właściwej partnerki. Przychodzi do mędrca i żali się, że tyle razy szukał, tyle razy się rozczarował, no i co ma zrobić, żeby znaleźć wreszcie idealną żonę. Mędrzec odpowiada:
- To jest bardzo proste, tylko powiedz mi, jakiej kobiety szukasz.
- Mądrej, kochającej, ciepłej, pogodnej, wiernej, samodzielnej, silnej. I jeszcze przez dłuższą chwilę rozmaite jej cechy wyliczał.
Na to mędrzec:
- To naprawdę świetny wybór, znakomity, ale jeśli chcesz znaleźć taką kobietę, to musisz sam się taki stać. I wtedy znajdziesz z całą pewnością.

To samo miałam na myśli pisząc mniej obrazowo:

Roxann napisał/a:

chcesz mieć księcia bądź księżniczką

20

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

No właśnie. smile


Ale po co chować się za opiniami innych? A przede wszystkim po co być cztery lata z kimś, kogo się nie ceni?

21

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Nie lepiej dać temu chłopakowi spokój i go zostawić ? Ma jeszcze szansę ułożyć sobie życie z kimś kto go będzie doceniał, szanował i uważał za przystojnego chłopaka ... Zmarnujesz mu życie. Wasze małżeństwo ma małe szanse na przetrwanie jeśli nie będzie w nim miłości.
Patrzysz za bardzo materialnie na życie. Są różne sytuacje w życiu i role mogą się zamienić, to Ty możesz np zarabiać mniej od niego i co wtedy ?

22

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Nie kochasz go, to jest oczywiste, więc nie rozumiem po co w ogóle zgodziłaś się na ślub z nim. Ja mam generalnie wątpliwości, że jesteś w stanie kogoś pokochać, bo z opisu Twoich wcześniejszych partnerów wynika, że ich traktowalaś przedmiotowo. Nie dowiedzieliśmy się wcale jakimi byli ludźmi, tylko jak wyglądali i ile kasy mieli.

23

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Ja w sumie od początku sama uważałam, że nie jest atrakcyjnym facetem. Ale coś mnie do niego ciągnęło, uwielbiałam z nim przebywać, zafascynowało mnie jego ciepło, którego nie dostałam od byłego. Pamiętam jeszcze jak mówiłam koledze " taki cudowny charakter uwięziony w takim brzydkim ciele". I myślałam, że wygląd zejdzie na dalszy plan. Wydawał się też ogarniętym facetem, mówił że chce kupić kiedyś mieszkanie, miał auto, motor itd. I myślałam wtedy "kurcze, no musi być na prawdę pracowity że zapracował na to wszystko". Żeby nie było, ja mam oszczędności i dzielimy się wszystkim pół na pół. Ale co się okazało po pół roku związku? A to, że to wszystko było na kredyt a oszczędności nie ma żadnych. A miał wówczas 30 lat. Dla mnie to było niepojęte. U mnie w domu była zasada: nie stać Cie, to nie kupuj. Czułam się oszukana, bo rozumiem olać atrakcyjność, ale olać tez ogarnięcie i zaradność? Ale zostałam przy nim. Bo kochałam. Myślałam, że pomogę mu i razem wszystkiego się dorobimy. No i walczymy tak od 4 lat. Kazałam mu sprzedać auto, motor, spłacić tymi pieniędzmi kredyt i zainwestować w naukę. Tak tez zrobił. To co zarobi wydaje na utrzymanie i czesne na studia (IT). Ja tez wciąż się uczę, tez inwestuje w kursy itd i jednocześnie dokładałam mu a to do czesnego, a to do sprzętu na studia. Także wspieram go. Odkładam JA na wkład własny do naszego mieszkania.  Tylko po prostu jestem zwyczajnie nie wiem, zmęczona? Ja nie szukałam faceta ciasteczka, przystojniaka. Miałam już takiego i zdradzał mnie. Dlatego jestem z facetem nieatrakcyjnym. Podjęłam decyzje z pełną świadomością, że rezygnuje z atrakcyjności ale mam za to ogarniętego i kochanego faceta. Ale jak sami widzicie okazał się facetem nieogarniętym? Zatem zrezygnowałam z atrakcyjności i dostatniego życia w imię miłości. Mój inny były tez nie był przystojniakiem ale był mega inteligentny, dobrze zarabiał i czułam do niego ogromny respekt.
I tak, wiem, mój obecny facet ciężko pracuje, uczy się, w dodatku w super branży z perspektywami i ma już jakieś pierwsze efekty ale przez te 4 lata sporo kłóciliśmy się i miałam mu za złe że nie powiedział mi o tych kredytach. Nie wiem jak to wytłumaczyć. To wszystko się skumulowało. Te komentarze otoczenia i te kredyty, to że nie powiedział wcześniej spowodowały, że ja przez miesiące budowałam w sobie niechęć do niego...jakiś taki brak szacunku. Jest starszy ode mnie o 4 lata a zarabiał mniej niż ja. Co kilka tygodni miałam napady płaczu no bo jak sobie poradzimy? Sama nie jestem na tyle silna, więc jak to mam pociągnąć? Ale jednocześnie jak mam go teraz przestać kochać i zostawić? Przecież miłość jest najważniejsza. Straciłam poczucie bezpieczeństwa, którego mi nie brakowało przy byłym facecie. Kiedy moje znajome spokojnie zachodziły w ciąże, no bo mają z mężem mieszkanie, facet dobrze zarabia, ja ciągle się uczyłam i walczyłam i nadal to robię no bo przecież muszę odkładać pieniądze na mieszkanie, bo on nie może, nie ma z czego bo teraz opłaca te studia...Często słyszę, że jestem taka pracowita i ambitna bo im to by się nie chciało. Ale moje koleżanki nie muszą chcieć. Ich faceci byli w stanie zapewnić im dom i bezpieczeństwo. A moją wielką miłość wyczerpywały po kawałku a to krytyka jego wyglądu a to świadomość, że związałam się z człowiekiem, który teraz w wieku 33 lat dopiero zaczyna się ogarniać. Sami widzicie jaki ja mam natłok myśli.

24

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Kasa.
KASA.
K A S A!
K  A  S  A!

Współczuję.

25

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Ja w sumie od początku sama uważałam, że nie jest atrakcyjnym facetem. Ale coś mnie do niego ciągnęło, uwielbiałam z nim przebywać, zafascynowało mnie jego ciepło, którego nie dostałam od byłego. Pamiętam jeszcze jak mówiłam koledze " taki cudowny charakter uwięziony w takim brzydkim ciele". I myślałam, że wygląd zejdzie na dalszy plan. Wydawał się też ogarniętym facetem, mówił że chce kupić kiedyś mieszkanie, miał auto, motor itd. I myślałam wtedy "kurcze, no musi być na prawdę pracowity że zapracował na to wszystko". Żeby nie było, ja mam oszczędności i dzielimy się wszystkim pół na pół. Ale co się okazało po pół roku związku? A to, że to wszystko było na kredyt a oszczędności nie ma żadnych. A miał wówczas 30 lat. Dla mnie to było niepojęte. U mnie w domu była zasada: nie stać Cie, to nie kupuj. Czułam się oszukana, bo rozumiem olać atrakcyjność, ale olać tez ogarnięcie i zaradność? Ale zostałam przy nim. Bo kochałam. Myślałam, że pomogę mu i razem wszystkiego się dorobimy. No i walczymy tak od 4 lat. Kazałam mu sprzedać auto, motor, spłacić tymi pieniędzmi kredyt i zainwestować w naukę. Tak tez zrobił. To co zarobi wydaje na utrzymanie i czesne na studia (IT). Ja tez wciąż się uczę, tez inwestuje w kursy itd i jednocześnie dokładałam mu a to do czesnego, a to do sprzętu na studia. Także wspieram go. Odkładam JA na wkład własny do naszego mieszkania.  Tylko po prostu jestem zwyczajnie nie wiem, zmęczona? Ja nie szukałam faceta ciasteczka, przystojniaka. Miałam już takiego i zdradzał mnie. Dlatego jestem z facetem nieatrakcyjnym. Podjęłam decyzje z pełną świadomością, że rezygnuje z atrakcyjności ale mam za to ogarniętego i kochanego faceta. Ale jak sami widzicie okazał się facetem nieogarniętym? Zatem zrezygnowałam z atrakcyjności i dostatniego życia w imię miłości. Mój inny były tez nie był przystojniakiem ale był mega inteligentny, dobrze zarabiał i czułam do niego ogromny respekt.
I tak, wiem, mój obecny facet ciężko pracuje, uczy się, w dodatku w super branży z perspektywami i ma już jakieś pierwsze efekty ale przez te 4 lata sporo kłóciliśmy się i miałam mu za złe że nie powiedział mi o tych kredytach. Nie wiem jak to wytłumaczyć. To wszystko się skumulowało. Te komentarze otoczenia i te kredyty, to że nie powiedział wcześniej spowodowały, że ja przez miesiące budowałam w sobie niechęć do niego...jakiś taki brak szacunku. Jest starszy ode mnie o 4 lata a zarabiał mniej niż ja. Co kilka tygodni miałam napady płaczu no bo jak sobie poradzimy? Sama nie jestem na tyle silna, więc jak to mam pociągnąć? Ale jednocześnie jak mam go teraz przestać kochać i zostawić? Przecież miłość jest najważniejsza. Straciłam poczucie bezpieczeństwa, którego mi nie brakowało przy byłym facecie. Kiedy moje znajome spokojnie zachodziły w ciąże, no bo mają z mężem mieszkanie, facet dobrze zarabia, ja ciągle się uczyłam i walczyłam i nadal to robię no bo przecież muszę odkładać pieniądze na mieszkanie, bo on nie może, nie ma z czego bo teraz opłaca te studia...Często słyszę, że jestem taka pracowita i ambitna bo im to by się nie chciało. Ale moje koleżanki nie muszą chcieć. Ich faceci byli w stanie zapewnić im dom i bezpieczeństwo. A moją wielką miłość wyczerpywały po kawałku a to krytyka jego wyglądu a to świadomość, że związałam się z człowiekiem, który teraz w wieku 33 lat dopiero zaczyna się ogarniać. Sami widzicie jaki ja mam natłok myśli.

A kochasz go i pociąga Cie fizycznie? Bo to że Gol ubisz to wiesz, ale co dalej?  Mnie się zdaje, że to jeszcze nie miłość. Wtedy ciotki mogłyby mówić, że on wygląda jak garbaty pniak, a Ty wtedy odgryzłabyś (tym ciotkom) głowe.

26

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:

Nie kochasz go, to jest oczywiste, więc nie rozumiem po co w ogóle zgodziłaś się na ślub z nim. Ja mam generalnie wątpliwości, że jesteś w stanie kogoś pokochać, bo z opisu Twoich wcześniejszych partnerów wynika, że ich traktowalaś przedmiotowo. Nie dowiedzieliśmy się wcale jakimi byli ludźmi, tylko jak wyglądali i ile kasy mieli.

Bez ironii, ja też zastanawiam się czy ja umiem bezinteresownie kochać. I pisze to poważnie. I nie to, że jestem wpatrzona w siebie i uważam się za Bóg wie co. Jestem bardzo krytyczna wobec siebie, jeśli popełnię jakiś błąd nawet w pracy przeżywam to tygodniami nazywając siebie 'debil', 'idiotka' itd. Może nie umiem kochać siebie i innych. Nie wiem jak miałabym to zmienić. Z drugiej strony jestem pewna, że gdyby narzeczony mnie zostawił to umierałabym z rozpaczy. Może jestem jakaś dysfunkcyjna...

27

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:

Kasa.
KASA.
K A S A!
K  A  S  A!

Współczuję.


Kasa nie jest moim jedynym celem i priorytetem. Ale nie powiesz mi chyba, że samą miłością nakarmię dzieci? Albo że samą miłością zapewnie im dom albo że kilogramem miłości opłacę im kurs angielskiego czy zagraniczne studia

28

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

W skrócie: nie jest taki jakiego byś chciała. Trochę go tam przerobiłaś na własną modłę, ale mimo wszystko, uparty dziad, nie chce się kompletnie pod Ciebie dostosować. Jak on śmie?

Wiesz co? Nie trać jego czasu ani swoich nerwów. Znajdź sobie faceta, który będzie Ci odpowiadać zamożnością, zaradnością i urodą, a jemu daj szansę poznania kobiety, która pokocha go takim jaki jest.

29 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-07-06 15:49:41)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Może nie umiem kochać siebie i innych. Nie wiem jak miałabym to zmienić. (...)

Odpłakać to, czego zmienić nie możesz. A nie możesz urodzić się po raz drugi w innej rodzinie, w rodzinie, w której czułabyś się i bezpieczna, i kochana, i ważna.

Uświadomić sobie, że tej emocjonalnej dziury nigdy i niczym nie załatasz, ale możesz mimo tego być szczęśliwą i zadowolona  z życia.

Doceniać to, co masz, a nie patrzeć na to, czego nie masz.

Sporządzić porządną, uczciwą listę swych zalet i czytać ją zawsze, gdy chcesz użyć wobec siebie epitetów.

Zakończyć deprecjonowanie siebie i kogokolwiek innego.

Złagodnieć.



jedz_gruszki napisał/a:

Kasa nie jest moim jedynym celem i priorytetem. Ale nie powiesz mi chyba, że samą miłością nakarmię dzieci? Albo że samą miłością zapewnie im dom albo że kilogramem miłości opłacę im kurs angielskiego czy zagraniczne studia

Ty tak serio?


"Mierz siły na zamiary."

30

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Może nie umiem kochać siebie i innych. Nie wiem jak miałabym to zmienić. (...)

Odpłakać to, czego zmienić nie możesz. A nie możesz urodzić się po raz drugi w innej rodzinie, w rodzinie, w której czułabyś się i bezpieczna, i kochana, i ważna.

Uświadomić sobie, że tej emocjonalnej dziury nigdy i niczym nie załatasz, ale możesz mimo tego być szczęśliwą i zadowolona  z życia.

Doceniać to, co masz, a nie patrzeć na to, czego nie masz.

Sporządzić porządną, uczciwą listę swych zalet i czytać ją zawsze, gdy chcesz użyć wobec siebie epitetów.

Zakończyć deprecjonowanie siebie i kogokolwiek innego.

Złagodnieć.


Dziękuję ❤

31 Ostatnio edytowany przez jedz_gruszki (2020-07-06 15:52:55)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Może nie umiem kochać siebie i innych. Nie wiem jak miałabym to zmienić. (...)

Odpłakać to, czego zmienić nie możesz. A nie możesz urodzić się po raz drugi w innej rodzinie, w rodzinie, w której czułabyś się i bezpieczna, i kochana, i ważna.

Uświadomić sobie, że tej emocjonalnej dziury nigdy i niczym nie załatasz, ale możesz mimo tego być szczęśliwą i zadowolona  z życia.

Doceniać to, co masz, a nie patrzeć na to, czego nie masz.

Sporządzić porządną, uczciwą listę swych zalet i czytać ją zawsze, gdy chcesz użyć wobec siebie epitetów.

Zakończyć deprecjonowanie siebie i kogokolwiek innego.

Złagodnieć.



jedz_gruszki napisał/a:

Kasa nie jest moim jedynym celem i priorytetem. Ale nie powiesz mi chyba, że samą miłością nakarmię dzieci? Albo że samą miłością zapewnie im dom albo że kilogramem miłości opłacę im kurs angielskiego czy zagraniczne studia

Ty tak serio?


"Mierz siły na zamiary."

Sama już nie wiem. Zawsze tak myślałam. Brakowało u nas w domu pieniędzy na ładne ciuchy, wakacje czy korepetycje. Obiecałam sobie, że nigdy nie zabraknie tego w moim domu

32

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Rozumiem, że było Ci ciężko. Rozumiem, że chcesz swym potencjalnym dzieciom stworzyć inny dom, niż ten, w którym się wychowałaś. Zobacz jednak, jak upiory z przeszłości interweniują w Twą teraźniejszość. Przeczytałam, że miałaś kontakt i z psychologiem, i psychiatrą, ale może warto powrócić do psychoterapii.
Sporządź uczciwą swą hierarchię wartości. Zobacz, co dla Ciebie jest ważne, co mniej ważne, co nieistotne. I nie próbuj kogokolwiek dopasowywać do swoich ramek.

33

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Ja wiem, że jest moda na konsumpcyjny styl życia, ale czy Ty naprawdę uważasz, że dawanie dzieciom wszystkiego na co mają ochotę jest takie mądre i dobre dla nich ?? Przecież wychowasz je na rozszerzeniowych ludzi dla których wszystko się należy. Będą mieć zepsuty charakter.

Naprawdę mi Ciebie żal, bo ten materializm z Twoich postów aż kapie. Nigdy nie będziesz mieć wystarczająco dużo kasy

34

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

I jeszcze jedno.
Czy naprawdę dla dzieci ważniejszą rzeczą od życzliwej atmosfery, od zrozumienia, jest dostępność dóbr materialnych?

35

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Sama kasa niczego nie gwarantuje. Pochodzę z zamożnego domu, w którym materialnie niczego mi nie brakowało. Za to nie miałam ani milości ani oparcia ani bezpieczeństwa. Nowe ciuchy czy zagraniczne wakacje wcale nie były mi w stanie skompensować tego deficytu. Przywiązujesz zdecydowanie za dużą wagę do pieniędzy.

36 Ostatnio edytowany przez rossanka (2020-07-06 16:28:07)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Jeśli już to musi być to i to. Samą miłością też nie wyżyjesz.
Ale wg mnie ten związek to nie miłość jeszcze, inaczej nie byłoby tych wątpliwośći. Chyba, ze partner miałnby już skrajną postawę, leżał całe dnie na kanapie i wymagał utrzymania bo nie chciałoby mu się isć do pracy. Albo całe życie zarabiał przysłowiowe 1500 bo tyle mu wystarczy, albo liczył, ze go rodzice będą utrzymywać, albo narbił nieboptycznych długów, które trzeba spłacać i sprazedać mieszkanie - ale to już ekstremum, sama bym wtedy odeszła.

37

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Zostaw go. On zasługuje na kogoś lepszego.

Dlaczego uważasz, że on zasługuje na kogoś lepszego ? Wal śmiało

Bo Ty go nie kochasz takiego jaki jest. Zasługuje na kogoś, kto go będzie kochał i nie próbował go zmieniać ani nie martwił się, że rodzice uważają, że jest brzydki.

On jest dka Ciebie stabilizacją, bo z przystojniejszymi nie pykło, to tu chcesz, żeby pykło, bo miły chłopak, ale nie ma chemii.

38

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Ten związek nie ma racji bytu. Już nie chodzi o to, jaki jest ten facet, zbyt wiele rzeczy i spraw Cię kuje. Nie da się przeżyć szczęśliwie życia z kimś, kto ma w twoich oczach tyle wad.
W moich oczach, powinnaś zakończyć tą relację.

I odnośnie "komentujących ciotek". Takie sprawy można ukrócić bardzo łatwo. Informujesz, że nie życzysz sobie takich uwag, bo są niegrzeczne. Nie pomaga? Zrywasz kontakt. Nie wyobrażam sobie utrzymywać bliższych relacji z ludźmi, którzy tak traktują mojego partnera.

39

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Tyle tu sprzecznosci:
Ten temat nie ma racji bytu:
Bo jeśli kobieta zdecydowalaby sie być z kimś, kogo krytykuje otoczenie to znaczy ze ma juz temat przerobiony, a nie ni z gruszki ni z pietruszki wychodzą jakieś rozkminy po 4 latach.

40

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

[...]Jak to wygląda z boku… ?
.

Tak jak zawsze, brzydcy mają przesr..ne... wink Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

41

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
assassin napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

[...]Jak to wygląda z boku… ?
.

Tak jak zawsze, brzydcy mają przesr..ne... wink Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Nie o urodę tu chodzi, ale o to, że Autorka traktuje tego mężczyznę przedmiotowo: ma być taki jak ona chce, albo ona uderza w foch. Przecież jak od początku ani jej sie nie podobał ani nie spelnial kryteriów finansowych, to po co sobie bylo w ogóle zawracać glowę?

42

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:
assassin napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

[...]Jak to wygląda z boku… ?
.

Tak jak zawsze, brzydcy mają przesr..ne... wink Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Nie o urodę tu chodzi, ale o to, że Autorka traktuje tego mężczyznę przedmiotowo: ma być taki jak ona chce, albo ona uderza w foch. Przecież jak od początku ani jej sie nie podobał ani nie spelnial kryteriów finansowych, to po co sobie bylo w ogóle zawracać glowę?

Kij tam z Nią, ale otoczenie też ma oczy i wyciąga wnioski i sączy jad wink

43

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
assassin napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

[...]Jak to wygląda z boku… ?
.

Tak jak zawsze, brzydcy mają przesr..ne... wink Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Nie tam, ze bdzydki, ale  może jej nie pociąga. Mnie też nie pociągają mężowie koleżanek, chociaż niektórzy są przytojni. A niektórzy brzydcy (dla mnie) ale dla tych koleżanek najpiękniejsi i pociągający.

44

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
assassin napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:
assassin napisał/a:

Tak jak zawsze, brzydcy mają przesr..ne... wink Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Nie o urodę tu chodzi, ale o to, że Autorka traktuje tego mężczyznę przedmiotowo: ma być taki jak ona chce, albo ona uderza w foch. Przecież jak od początku ani jej sie nie podobał ani nie spelnial kryteriów finansowych, to po co sobie bylo w ogóle zawracać glowę?

Kij tam z Nią, ale otoczenie też ma oczy i wyciąga wnioski i sączy jad wink

Dziwne..spotkaliscie sie kiedys z taką reakcją kiedy powiedzmy taka: laleczka ma chlopaka brzydkiego i jednocześnie beznadziejnego z charakteru? Bo ja nie.
Zwykle męzczyzna jak jest niezbyt urodziwy, to ma powalającą osobowość, bo to musialo przyciągnąć do niego.
A taką otoczenie musialoby zauważyć, no chyba ze kobieta obraca sìe wśród wyjątkowych pustaków.

45

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

ja to generalnie w ogóle nie ogarniam jak w pewnym wieku można się przejmować opinią otoczenia.

46

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Jeżeli Autorka kochałaby jej narzeczonego, to te komenty by jej kijem wisiały. Jednak jej bardziej zależy na statusie i percepcji otoczenia niż na nim.

47

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
sosenek napisał/a:

ja to generalnie w ogóle nie ogarniam jak w pewnym wieku można się przejmować opinią otoczenia.

I to do tego stopnia! Gdyby jeszcze podawali jakieś sensowne argumenty typu "on o ciebie nie dba", "wydaje się fałszywy" to mogłaby przeanalizować dlaczego, zastanowić się, bo może widzą coś, czego ona nie... a tu chodzi tylko o gadanie jakiś ciotek.

48 Ostatnio edytowany przez jedz_gruszki (2020-07-06 19:55:09)

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
assassin napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:
assassin napisał/a:

Tak jak zawsze, brzydcy mają przesr..ne... wink Nie Ty pierwsza i nie ostatnia.

Nie o urodę tu chodzi, ale o to, że Autorka traktuje tego mężczyznę przedmiotowo: ma być taki jak ona chce, albo ona uderza w foch. Przecież jak od początku ani jej sie nie podobał ani nie spelnial kryteriów finansowych, to po co sobie bylo w ogóle zawracać glowę?

Kij tam z Nią, ale otoczenie też ma oczy i wyciąga wnioski i sączy jad wink

Z tym się nie zgodzę. Krytyczne oceny wobec wyglądu mojego faceta slyszalam już na samym początku, na etapie mojej fascynacji i zakochania. Slyszalam to od współlokatorów czy od kolegi z pracy. Nikt z tych osób nie był świadkiem jakiejs naszej kłótni i też nigdy przy nich nie komentowałam jego wyglądu.Zatem moje zachowanie nie moglo wywolac3tych komentarzy. O tym, że nie jest atrakcyjny fizycznie mówiła mi również nasza wspolna przyjaciółka, ktora nas poznała. Dlaczego nie odeszłam od niego ? Nie wiem, nie wyobrażałam sobie juz życia bez niego w tamtym momencie. Starał sie o mnie 8 miesiecy. W tym czasie spotykalam sie z innymi facetami. Budziłam sie na tym, ze na kawie z innym zastanawialam się "Ciekawe jakby coś tam skomentowal on". Tkwiłam w takim zawieszeniu 8 miesiecy. Uwielbialam jego charakter, bylo nam ze sobą dobrze, lubilam jego spontanicznosc i troskę ale nie chcialam od razu zwiazku bo nie wiedzialam czy ten wygląd fizyczny bedzie dla mnie aż tak wazny. Jeśli chodzi o zainteresowania, światopogląd czy poczucie humoru to nigdy z nikim nie czulam takiej zgodności. Zawsze moglam na niego liczyc. I nadal tak jest. Jestesmy w czasie pandemii zamknieci ze sobą od miesięcy i jest dobrze. Tylko widzę, ze czesto nachodzą mnie te toksyczne mysli i chce to przepracowac i poznać przyczyne. Sama sobie nie ufam wiec chcialam spojrzenia innych ludzi, z boku. Przeciez mijam na ulicy pary, mam tez znajome, niektore z nich mają też powiedzialbym nieatrakcyjnych facetow i nie przeszkadza im to wstawiac na fb tysiące zdjec z nimi i sie nimi chwalić. Zatem dlaczego ja czuje jakis wstyd ? A ponadto jak zaczynalismy związek wiedzial ze nie chce sie bawic w chodzenie za rączki po 8 lat, że jesli bedzie nam ze soba dobrze to w ciagu kilku lat fajnie byloby zamieszkac razem, a potem moze wziac slub, kupic mieszkanie. Ze wszystkim ze mną sie zgadzal, tylko zapomnial powiedziec ze ma kredyty na kilkadziesiąt tysiecy i bedzie je splacal iles lat.  Mialam go wtedy zostawić?  Bo kredyty? Wiedzialam że to byloby plytkie i podłe. Chcialam mu pomóc. I pomagam. Tylko jestem zmęczona. Inflacja zżera moje oszczednosci i zamiast kupic mieszkanie to czekam az moj facet sie "dorobi". Wkurza mnie to czekanie. I uprzedzam. Nie wyobrazam sobie brac sama na siebie kredytu, po to jestesmy razem zeby to razem ciągnąć. I chcialabym kiedys mieć argument, ktory zamknie ludziom mor*y. Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

49

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

Nie, kobiety nie mają gdzieś kim jest ich facet, ale normalne osobniczki nie uzależniają wlasnego poczucia wartości od tego ile mąż zarabia albo jak jest przystojny. Ty zaś tak. Wnioski?

50

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

Chwalić się nie swoimi osiągnięciami? Smutne.


Smutne jest też to, w jaki sposób traktujesz osoby, które poprosiłaś o pomoc.

51

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

O, na poczatku chodzilo o wygląd, teraz o kasę, poczekam aż dorzucisz wszystkie fakty

52

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Beyondblackie napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

Nie, kobiety nie mają gdzieś kim jest ich facet, ale normalne osobniczki nie uzależniają wlasnego poczucia wartości od tego ile mąż zarabia albo jak jest przystojny. Ty zaś tak. Wnioski?

Widzisz, czytam mnostwo na ten temat i sama w pewnym momencie doszłam do wniosku że to może być przyczyną. Ale nie jestem w stanie sobie pomóc. Chodziłam na psychoterapie, bralam leki od psychiatry. Nadal czuje sie gorsza od innych i nie cieszy mnie nic. Zastanawiam sie czy ja w ogole powinnam miec dzieci. I fakt ja jestem chyba materialistką, bo jedynym moim marzeniem obecnie jest nieduze ale wlasne, nowe mieszkanie, pieknie urządzone, zamiast syfiastej dziupli, ktorą wynajmujemy juz 3 rok. Wiele moich znajomych zarabia 2x mniej niz ja, nie muszą sie dokształcac, inwestowac w naukę i mają czas na wszystko a mimo to mają piekne mieszkania czy domy. Ja nawet nie mam gdzie zaprosic znajomych, nasze wynajmowane mieszkanie jest na tyle male ze nie mam miejsca zeby dokupic stół czy krzesla. Jest mi zwyczajnie wstyd. Ciągle czuje jakis wstyd...

53

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

Chwalić się nie swoimi osiągnięciami? Smutne.


Smutne jest też to, w jaki sposób traktujesz osoby, które poprosiłaś o pomoc.

Jesli Was uraziłam, to przepraszam sad

54

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Widzisz droga autorko - twój narzeczony może jest brzydki na zewnątrz, ale ty w środku. Myślę, ze to drugie jest zdecydowanie gorsze...

55

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Wątpię, czy zdrowy na umyśle facet zwiąże się z kimś, komu będzie potrzebny do tego, żeby się chwalić jego osiągnięciami..

56

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
BEKAśmiechu napisał/a:

Widzisz droga autorko - twój narzeczony może jest brzydki na zewnątrz, ale ty w środku. Myślę, ze to drugie jest zdecydowanie gorsze...

Dzieki za komentarz. Nie oburzam się bo tak myślałam, że to ze mną jest cos nie tak, że mam wypaczone spojrzenie na świat

57

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
bagienni_k napisał/a:

Wątpię, czy zdrowy na umyśle facet zwiąże się z kimś, komu będzie potrzebny do tego, żeby się chwalić jego osiągnięciami..

WAGs wink

58

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Wielokropek napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

Chwalić się nie swoimi osiągnięciami? Smutne.


Smutne jest też to, w jaki sposób traktujesz osoby, które poprosiłaś o pomoc.

Wielokropek ale sama powiedz czy to źle czuc dumę i chwalić sie osiagnieciami partnera? Gdyby np Twoj partner został wybrany przez NASA do misji załogowej na Marsa nie czułabyś dumy, która rozpiera twoją pierś? Nie wiem co w tym złego, że kobieta jest dumna ze swojego faceta. O taki rodzaj dumy mi chodziło. Mnostwo osób upublicznia np na portalu społecznosciowym jakiś info o sukcesie swojej, żony, męża czy pociechy. Co w tym zlego?

59

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Większość osób czuje się dumne z tego co same osiągnęły. Opieranie się na osiągnięciach partnera jest słabe.

60

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:
Wielokropek napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

(...) Mozecie wmowic mi wszystko, ale nie to że kobieta ma totalnie gdzies kim jest jej facet albo że nie czuje dumy kiedy moze sie pochwalic jego osiagnieciami.

Chwalić się nie swoimi osiągnięciami? Smutne.


Smutne jest też to, w jaki sposób traktujesz osoby, które poprosiłaś o pomoc.

Wielokropek ale sama powiedz czy to źle czuc dumę i chwalić sie osiagnieciami partnera? Gdyby np Twoj partner został wybrany przez NASA do misji załogowej na Marsa nie czułabyś dumy, która rozpiera twoją pierś? Nie wiem co w tym złego, że kobieta jest dumna ze swojego faceta. O taki rodzaj dumy mi chodziło. Mnostwo osób upublicznia np na portalu społecznosciowym jakiś info o sukcesie swojej, żony, męża czy pociechy. Co w tym zlego?

Ale dumnym można też być, że mąż umie naprawić  żyrandol, albo zna się na ogrodnictwie, umie wymienić olej w samochodzie albo jest czuły. Top też powód do dumy z ukochanej osoby. Tylko po kiego wrzucać to od razu na portal społecznościowy, tego nie kumam.

61

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
rossanka napisał/a:

Tylko po kiego wrzucać to od razu na portal społecznościowy, tego nie kumam.

Dokładnie, tak jakby bez upublicznienia w mediach to się nie liczyło.
Tak samo z wycieczkami - jakby bez wrzucenia zdjęć cała wycieczka nie miała sensu.

Przypomniał mi się taki kawał:

Kowalski spotkał Monicę Belluci, spodobali się sobie i spędzili ze sobą noc, potem kolejną i kolejną. Na początku było super, jednak z każdym dniem Kowalski był coraz bardziej nieswój, mniej się cieszył wspólnymi nocami, jakiś taki zgaszony. W końcu Monica się pyta, czy coś się stało, on mówi że nie, ale prosi ją, żeby się przebrała za faceta. No to ona się przebiera, a on woła - stary, nie uwierzysz, sypiam z Monicą Belluci!

62

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

@jedz_gruszki... Łysy, niezbyt wysoki? To niiiic...

Ale planujesz z nim iść przez życie... będziesz w ciąży, może z drugim dzieckiem, może po cięciu cesarskim, ... a obok Ciebie będzie on. Nieważne czy łysy, nieważne że niewysoki... Wtedy będzie ważne, abyś czuła się bezpieczna, abyś nie martwiła się, że Wam prąd odłączą, bo rachunki nie zapłacone...

Wydaje mi się, że mężczyzna ma całe młode lata, aby tak się wykształcić, aby móc wykonywać pracę, za którą inni zapłacą tyle, aby można było rodzinę utrzymać na bezpiecznym poziomie życia. To jest według mnie ważne. Aby on był rozgarnięty, pracowity, ambitny.

Druga rzecz to osobowość... będziecie mieli po 40 lat... 50 lat... 60 lat... wtedy wszyscy będą łysi, grubi, starzy, pomarszczeni... ale jego osoba wciąż będzie obok Ciebie dzień w dzień. Zatem czy taką osobą jak on chciałabyś się zestarzeć?

Seks jest ważny. Jeśli o tym nie wiesz, to pewnie poczujesz gdy Ci będzie "czegoś brak, co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle".

... noooo... ale wróćmy do wyglądu...

Łysy? Przeszczep włosów? Wg mnie to jakaś totalna głupota...

Nie powinien być tłusty, otyły, odpychający... Ten gość ma powodzenie u kobiet -- "Johnny Sopporno Real Man Conference Napisy PL"... albo Marcin Szabelski...

I podobnie jak niezbyt urodziwa kobieta (googluj "gwiazdy bez makijażu"), może być porządaną gwiazdą, to tak samo facet może się "wylaszczyć", że wygląda na super gościa... Jak się "wylaszczyć"? No na tym polega twardość charakteru, aby dążyć do odpowiednich celów. Jak sam nie wie, to niech pyta kogoś kto wie... temu komuś trzeba zapłacić (np. wizażyście)... czyli trzeba mieć pieniądze... czyli trzeba robić coś za co płacą. Bycie programistą to dobra droga rozwoju.

63

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Gary napisał/a:

@jedz_gruszki... Łysy, niezbyt wysoki? To niiiic...

Ale planujesz z nim iść przez życie... będziesz w ciąży, może z drugim dzieckiem, może po cięciu cesarskim, ... a obok Ciebie będzie on. Nieważne czy łysy, nieważne że niewysoki... Wtedy będzie ważne, abyś czuła się bezpieczna, abyś nie martwiła się, że Wam prąd odłączą, bo rachunki nie zapłacone...

Wydaje mi się, że mężczyzna ma całe młode lata, aby tak się wykształcić, aby móc wykonywać pracę, za którą inni zapłacą tyle, aby można było rodzinę utrzymać na bezpiecznym poziomie życia. To jest według mnie ważne. Aby on był rozgarnięty, pracowity, ambitny.

Druga rzecz to osobowość... będziecie mieli po 40 lat... 50 lat... 60 lat... wtedy wszyscy będą łysi, grubi, starzy, pomarszczeni... ale jego osoba wciąż będzie obok Ciebie dzień w dzień. Zatem czy taką osobą jak on chciałabyś się zestarzeć?

Seks jest ważny. Jeśli o tym nie wiesz, to pewnie poczujesz gdy Ci będzie "czegoś brak, co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle".

... noooo... ale wróćmy do wyglądu...

Łysy? Przeszczep włosów? Wg mnie to jakaś totalna głupota...

Nie powinien być tłusty, otyły, odpychający... Ten gość ma powodzenie u kobiet -- "Johnny Sopporno Real Man Conference Napisy PL"... albo Marcin Szabelski...

I podobnie jak niezbyt urodziwa kobieta (googluj "gwiazdy bez makijażu"), może być porządaną gwiazdą, to tak samo facet może się "wylaszczyć", że wygląda na super gościa... Jak się "wylaszczyć"? No na tym polega twardość charakteru, aby dążyć do odpowiednich celów. Jak sam nie wie, to niech pyta kogoś kto wie... temu komuś trzeba zapłacić (np. wizażyście)... czyli trzeba mieć pieniądze... czyli trzeba robić coś za co płacą. Bycie programistą to dobra droga rozwoju.


Dziękuję Ci za ten komentarz :*

64

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
jedz_gruszki napisał/a:

Dziękuję Ci za ten komentarz :*

Przy czym jego kredyty powinny być dla Ciebie bardzo ważnym ostrzeżeniem...
Jak również jego brak zawodu...


W wyrku na wznak
Przechlapalem swoj czas
Najlepszy czas
...
Pewnego dnia
Zrozumialem, ze ja
Nie umiem nic

W dodatku z długami w dorosłe życie...

65

Odp: Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia
Gary napisał/a:
jedz_gruszki napisał/a:

Dziękuję Ci za ten komentarz :*

Przy czym jego kredyty powinny być dla Ciebie bardzo ważnym ostrzeżeniem...
Jak również jego brak zawodu...


W wyrku na wznak
Przechlapalem swoj czas
Najlepszy czas
...
Pewnego dnia
Zrozumialem, ze ja
Nie umiem nic

W dodatku z długami w dorosłe życie...


Tzn zawód mial, skonczył kierunek ekonomiczny i pracowal w firmie ubezpieczeniowej ale nie zarabiał dużo jak na koszty życia w Krakowie. Natomiast jesli chodzi o kredyty to fakt, dla mnie osobiście to bylo przerażające. Ja umarlabym ze stresu wiedząc ze jestem 30 letnim facetem i nie mam nic prócz kredytu na jakies głupoty. Nie mówię o hipotecznym bo taki to kazdy ma. No ale mówił ze byl glupi i nieodpowiedzialny i teraz bedzie inaczej. No i fakt odkąd jestesmy razem wszystko wydaje na kursy czy studia i to co moze odkłada. No chce wierzyć, że mówi prawdę i zrozumiał.

Posty [ 1 do 65 z 153 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Nieatrakcyjny przyszły mąż... krytyka otoczenia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024