Od tego są pierwsze spotkania, żeby się poznawać, weryfikować wcześniejsze wrażenia i decydować, czy jest sens kontynuować znajomość. Jak po jednym albo kilku spotkaniach nie iskrzy, to nie iskrzy, więc nie ma co się samobiczować z tego powodu. Widać niektórzy są na tyle asertywny, aby zakomunikować, że to nie to. Inni ulatniają się po angielsku.
Osobiście myślę sobie, że jak ktoś zachowuje się tak asekurancko i chowa w głowę w piasek, zamiast skrobnąć trzy słowa, to ostatecznie dobrze, że nie wyszło ;-)
Mnie cały czas zastanawia motywacja kogoś, kto się ulatnia. Niby jeśli sam jest człowiekiem pozbawionym elementarnych zasad, to nie będzie i tak to stanowiło dla niego problemu, jeżeli rzeczywiście chciał się zabawić lub prze krótki czas przeżyć swoistą "przygodę". Innemu będzie głupio, ale sądzi, żę wybiera mniejsze zło, niż gdyby miał się tłumaczyć czy wysłuchiwać pretensji. Coś może trochę analogicznego, jak partner, który nie mówi drugiej połówce, o czymś wyłącznie z powodu lęku, że tamten się wścieknie i zrobi mu awanturę, choć nie będzie to jakaś wielka zbrodnia.
Najbardziej jednak zastanawiają mnie osoby, które w takich sytuacjach zawsze liczą na coś więcej i ich reakcja jest spowodowana nie tym, że ktoś zniknął bez słowa, ale samym faktem, że relacja się (prawdopodobnie) skończyła. Czy w przypadku otwartej wiadomości i poinformowania o zakończeniu skutek byłby podobny, tylko nieco tylko odwleczony w czasie? Jak taka osoba to przyjmie, jeśli usłyszy wiadomość prosto w twarz? Czy ktoś taki próbuje na zewnątrz bardziej zakomunikować, że oburza go brak nawet tych kilku słów czy sam fakt, że prawdopodobnie nastąpił koniec?
bagienni-k ''Cztery lata to już jakiś hardkor..I co jeszcze bez żadnych słów wyjaśnienia, dlaczego zniknął, żadnych przeprosin, nic?'' no wiesz, było w stylu, ' cześc tu Darek, co u ciebie? -
cisza. jaki darek, do cholery, jedyny, jakiego znam, to nie ma takiego głosu...
- S L U CH A M ?????
- nio nie pamiętasz, kiedyś sie spotkalismy z dwa razy...
zaczyna trybić. A, to ten palant, co powiedział, że się zdzwonimy i wpadł jak kamień w wodę.. ale zaraz, to było w ... 2016 roku chyba???
- NIE PAMIĘTAM. A o co chodzi?
- no bo wiesz, czyszczę sobie tak kontakty w telefonie.. itd...
pan wysoce zdziwiony,że mam czelnośc go nie pamiętac, chciał sie spotkac, pogoniłam gościa na drzewo
- no to skoro wtedy nie zadzwoniłes, teraz tym bardziej to nie ma sensu, proszę dać mi spokój, ZEGNAM
przeprosiny? zartujesz, bagienni_ k, on chyba myślał, że mu buty z wdzięczności lizać będę czy co , ten wesolutki tonik...
zresztą, kij tam z typem jednym czy drugim
tyle, że taki palant zapewne pisze na forach, że " nie mogę zadnej kobiety poznać"
69 2020-07-01 10:50:55 Ostatnio edytowany przez pamabianka (2020-07-01 10:51:16)
Trafiasz na facetów którzy lubią gonić króliczka. A Ty może jesteś po prostu za miła i za dobra.
Wiem że to bez sensu bo każda z nas kobiet chce żeby w związku było właśnie miło i dobrze bez żadnych dram. Ale widać faceci kochają zouzy j musisz chyba ich trochę bardziej trzymać na dystans, nie angażować się za szybko i nie odsłaniać kart (że Ci zależy).
Chyba masz rację....
Zachowuję się zbyt naiwnie
Czyściutka napisał/a:Trafiasz na facetów którzy lubią gonić króliczka. A Ty może jesteś po prostu za miła i za dobra.
Wiem że to bez sensu bo każda z nas kobiet chce żeby w związku było właśnie miło i dobrze bez żadnych dram. Ale widać faceci kochają zouzy j musisz chyba ich trochę bardziej trzymać na dystans, nie angażować się za szybko i nie odsłaniać kart (że Ci zależy).Chyba masz rację....
Zachowuję się zbyt naiwnie
Sama zauważyłaś w pierwszym poście, że najdłużej było z tymi, których trzymałaś trochę na dystans.
71 2020-07-01 12:05:59 Ostatnio edytowany przez pamabianka (2020-07-01 14:17:14)
Sama zauważyłaś w pierwszym poście, że najdłużej było z tymi, których trzymałaś trochę na dystans.
Bo to do mnie nie dociera, milion razy ten błąd powtarzam i NIE DOCIERA! Gdy zaczynam być z kimś i dobrze się układa, temu komuś zdaje się zależeć, to i ja staram się być miła, zaczynam się wkręcać i chce dać z siebie to co najlepsze komuś, kto jest dla mnie tak szczególny. I wtedy zaczyna się cos psuć. On traci zainteresowanie. Nie rozumiem jak dając komuś coś pozytywnego można zepsuć relację.
dexx napisał/a:Sama zauważyłaś w pierwszym poście, że najdłużej było z tymi, których trzymałaś trochę na dystans.
Bo to do mnie nie dociera, milion razy ten błąd powtarzam i NIE DOCIERA! Gdy zaczynam być z kimś i dobrze się układa, temu komuś zdaje się zależeć, to i ja staram się być miła, zaczynam się wkręcać i chce dać z siebie to co najlepsze komuś, kto jest dla mnie tak szczególny. I wtedy zaczyna się cos psuć. On traci zainteresowanie. Nie rozumiem jak dając komuś coś pozytywnego można zepsuć relację.
Ja również nie rozumiem.
Mam dokładnie identycznie przemyślenia.