Gdy już wiem, że czas odejść... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 1,383 ]

391

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Jak widać  pod względem tego aspektu jesteś  dokładnie  jak mąż  Pain.
Bo przecież  nie pod innymi Cię  porównuje.

"Team zdradzacze" obala twoją wątłą tezę. Mam inne zdanie niz Pain w temacie tylko i wylacznie kariery meza i pomimo tego ze pisze jasno i wyraznie, ze potepiam go jako czlowieka za te zdrade, ona nadal wmawia mi, ze ja mam coś przeciwko wyciśnięciu go jak cytryny. Czytajcie dziewczyny ze zrozumieniem, a nie przerzucajcie na mnie swoich traum, lęków czy fobii.

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
ulle napisał/a:

Beka, rozumem twoje intencje.
1. Pain tak wybrała, więc niech ma pretensje do siebie a nie jm.
2. Mąż zawdzięcza wszystko tylko sobie, a nie żonie.

Z pierwszym punktem mogę się zgodzić, bo faktycznie ona sama tak zdecydowała, po prostu poświęciła się dla męża i dzueci. Takie są kobiety, a przynajmniej większość z nich. Dużo ryzykują, bo kiedyś w przyszłości wiele mogą stracić, ale mogą też wygrać i zyskać fajna rodzinę, bo spełnionego i zadowolonego z siebie, z żony męża i zadbane dzueci oraz bezpieczeństwo finansowe. Pain zaryzykowała i niestety wychodowala sobie żmije na własnej piersi. Czasu nie cofnie, niestety. Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to sam by się wywalił, żeby mniej bolało.
Jednak rozumiem, że chodzi Ci o ludzkie wybory i konsekwencje tych wyborów.

Co do drugiego punktu absolutnie się nie zgadzam. Mąż pain w życiu nie osiągnąłby tego, co ma bez wsparcia żony. Absurdalne myślenie, nawet nie chce mi się z czymś takim dyskutować.

Czy w zwiazku z tym kazda kobieta zajmujaca sie dziecmi w Polsce, ktorej maz nie robi kariery jest odpowiedzialna za jego porażkę?

393

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak widać  pod względem tego aspektu jesteś  dokładnie  jak mąż  Pain.
Bo przecież  nie pod innymi Cię  porównuje.

"Team zdradzacze" obala twoją wątłą tezę. Mam inne zdanie niz Pain w temacie tylko i wylacznie kariery meza i pomimo tego ze pisze jasno i wyraznie, ze potepiam go jako czlowieka za te zdrade, ona nadal wmawia mi, ze ja mam coś przeciwko wyciśnięciu go jak cytryny. Czytajcie dziewczyny ze zrozumieniem, a nie przerzucajcie na mnie swoich traum, lęków czy fobii.

Tylko jedno jest z drugim związane. Jeśli ja się poświęciłam (wspólna decyzja i dość naturalna mając dzieci - KTOS musi się nimi zająć) i mąż złamał umowę - to muszę przynajmniej sobie zapewnić bezpieczeństwo finansowe skoro rodzinę już straciłam (znowu - poprzez decyzję męża). Ja go wycisnę jak cytrynę finansowo, ale on mnie wycisnął jak cytrynę emocjonalnie. Ostatni rok sprawił, że ja naprawdę nie wyobrażam sobie kiedyś komuś jeszcze zaufać. Rozumiem, że ja powinnam po prostu zostawić mu całą kasę, zamknąć ten rozdział i w wieku 38 lat zaczynac z dwójką dzieci od zera?

394

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak widać  pod względem tego aspektu jesteś  dokładnie  jak mąż  Pain.
Bo przecież  nie pod innymi Cię  porównuje.

"Team zdradzacze" obala twoją wątłą tezę. Mam inne zdanie niz Pain w temacie tylko i wylacznie kariery meza i pomimo tego ze pisze jasno i wyraznie, ze potepiam go jako czlowieka za te zdrade, ona nadal wmawia mi, ze ja mam coś przeciwko wyciśnięciu go jak cytryny. Czytajcie dziewczyny ze zrozumieniem, a nie przerzucajcie na mnie swoich traum, lęków czy fobii.

Tylko jedno jest z drugim związane. Jeśli ja się poświęciłam (wspólna decyzja i dość naturalna mając dzieci - KTOS musi się nimi zająć) i mąż złamał umowę - to muszę przynajmniej sobie zapewnić bezpieczeństwo finansowe skoro rodzinę już straciłam (znowu - poprzez decyzję męża). Ja go wycisnę jak cytrynę finansowo, ale on mnie wycisnął jak cytrynę emocjonalnie. Ostatni rok sprawił, że ja naprawdę nie wyobrażam sobie kiedyś komuś jeszcze zaufać. Rozumiem, że ja powinnam po prostu zostawić mu całą kasę, zamknąć ten rozdział i w wieku 38 lat zaczynac z dwójką dzieci od zera?

Ile razy mam napisać, ze jednoznacznie negatywnie oceniam postawe twojego meza? Pokaz mi jeden moment w ktorym napisalem, ze nie masz walczyc o pieniadze? Oddzielilem tylko jego karierę od tego co stało sie miedzy wami. Nie mialas absolutnie zadnego wplywu na to co osiagnał w pracy, tak samo jakby zarabial najnizsza krajowa to tylko i wylacznie jego zasluga.

395

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Beka a odpiwiesz na moje pytanie?

396 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-17 11:21:50)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Beka Ty chyba pracujesz jako urzędnik, gdzie o 15 wszyscy uciekają  z budynku, jakby alarm przeciwpożarowy był. smile
Tam może  i żoną nie ma wpływu na karierę.
Może też w jakiejś fabryce, gdzie się ma regularne godziny pracy.I to też do pewnego stopnia kariery, bo wyżej trzeba już być dyspozycyjnym.
Ale zwykle taki mąż może odbierać  dzieci z przedszkola.
W innych miejscach to jest funkcją czasu i u męża Pain było funkcją czasu.
Ćma,  podejrzewam że  Bema Śmiechu piszę z perspektywy budżetówki. To inne pieniądze, pewne, państwowe:) pracodawca też nie jest pod presją  wyników.
Ale może się mylę  i są jeszcze jakieś  branże  gdzie czas jest wyznaczony.

397

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
ulle napisał/a:

Beka, rozumem twoje intencje.
1. Pain tak wybrała, więc niech ma pretensje do siebie a nie jm.
2. Mąż zawdzięcza wszystko tylko sobie, a nie żonie.

Z pierwszym punktem mogę się zgodzić, bo faktycznie ona sama tak zdecydowała, po prostu poświęciła się dla męża i dzueci. Takie są kobiety, a przynajmniej większość z nich. Dużo ryzykują, bo kiedyś w przyszłości wiele mogą stracić, ale mogą też wygrać i zyskać fajna rodzinę, bo spełnionego i zadowolonego z siebie, z żony męża i zadbane dzueci oraz bezpieczeństwo finansowe. Pain zaryzykowała i niestety wychodowala sobie żmije na własnej piersi. Czasu nie cofnie, niestety. Gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to sam by się wywalił, żeby mniej bolało.
Jednak rozumiem, że chodzi Ci o ludzkie wybory i konsekwencje tych wyborów.

Co do drugiego punktu absolutnie się nie zgadzam. Mąż pain w życiu nie osiągnąłby tego, co ma bez wsparcia żony. Absurdalne myślenie, nawet nie chce mi się z czymś takim dyskutować.

Czy w zwiazku z tym kazda kobieta zajmujaca sie dziecmi w Polsce, ktorej maz nie robi kariery jest odpowiedzialna za jego porażkę?


Pierwsza rzecz- Pain nie jest kobietą, która przez okres małżeństwa zajmowała się tylko dziećmi. Ona też pracowała i spełniała się zawodowo. Oprócz tego była dobra żoną, ponieważ wspierała męża i przyczyniała się do tego, że on rozwijał w sobie poczucie własnej wartości, a dzięki takiemu wsparciu nie bał się  przeciwności losu.
Nie odniosłam wrażenia, że pain to typ kury domowej, której jedynym zainteresowaniem było sprzątanie domu, mieszanie w garach, zajmowanie się dziećmi i czekanie aż mąż rzuci kasa na prowadzenie domu.

Wymienię teraz kilka powodów tego, że jakiś facet nie robi kariery.
1. Nie każdy człowiek uważa, że jego celem w życiu jest zrobienie kariery.
2. Nie robi kariery, bo nie ma takich uwarunkowań psychicznych albo intelektualnych albo nie wie, jak miałby się za coś takiego zabrac.
3. Nie chcę mu się. Żona może wychodzić z siebie, żeby mąż się rozwijał, ale on jest po prostu leniwy.
4. Jest typowym spokojnym domatorem, który przychodzi do domu po pracy i uwielbia w tym domu być.
5. Nie uznaje walki szczurów, ma swoje własne wartości, z którymi się utożsamia i dobrze czuje.
Itd, pewnie jeszcze coś by się znalazło.

Nie zawsze więc żona jest winna tego, że mąż nie robi/nie zrobił kariery.
A poza tym pojęcie kariery też jest względne, bo dla każdego człowieka co innego może być "kariera".

Wracając do pain. Myślę, że gdy się pobrali, to oboje startowali mniej więcej z tego samego poziomu, jeśli chodzi o wykształcenie albo status społeczny czy finansowy. Założyli rodzinę, bo chcieli tego oboje. Wygląda na to, że przez wiele lat byli dobrym małżeństwem. On trafił na mądra i pracowita kobieta, która ceniła życie rodzinne, a ona trafiła na fajnego faceta, który każdego dnia chciał poprawiać jakość życia swojej rodziny. Wiele czynników wskazywało na to, że Ci ludzie naprawdę są dla siebie stworzeni. Ona była więc zmotywowana do tego, by przyjąć na siebie znacznie więcej prac związanych z bezpośrednia opieka nad rodzina, a on mając wspierająca żonę mógł rozwijać się zawodowo.
Tak mogłoby być dalej, ale niestety stało się inaczej. Pan obrósł w piórka i nagle zauważył, że żona mocno od niego odstaje. Gdzież jej do tych wyzwolonych i pewnych siebie koleżanek na wysokich stanowiskach. Ta żona to taka szara myszka w porównaniu do poznawanych co chwilę gwiazd. Nawet gdy to pisze uśmiecham się, bo znam ten rodzaj bezdennej głupoty ludzkiej. Koło takich menow oczywiście kręcą się różne baby i jak pokazuje życie większość tych nowobogackich zaczyna świrować.
A potem zaczyna się efekt toczącej się z góry kuli śnieżnej.

Jakbyś więc nie patrzył mąż Pain naprawdę dużo jej zawdzięcza i dlatego ona powinna walczyć o swoje, ponieważ zasłużyła sobie na to. Ona za swoje dobre serce, za bycie ok dostała cios nożem prosto w plecy.

398

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

ulle dobrze napisane! smile

399

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

ulle dobrze napisane! smile

Po prostu samo życie. Jeszcze raz potrwierdza się, że lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć.
Maz Pain to zwykle głupie chłopisko, ale co zrobić. Łeb siwieje a doopa szaleje. Nie on pierwszy i nie ostatni.

Jeśli chodzi o takich głupich facetow, jak mąż Pain, to ja znam wiele tak komicznych przypadków, że naprawdę gdyby nie było mi szkoda żona tych facetow, to miałabym niezły ubaw.
Znam np faceta, który też na plecach żony poszedł wysoko w górę i oczywiście zostawil te żonę, bo nagle wydała mu się taka stara i nudna z tym swoim dbaniem o niego, o rodzinę.
Szybko znalazł inną. Najpierw przez jakąś dekadę hulal ostro z różnymi babami, przypominał pawia w rui. Aż trafiło w niego i poznał taka, która dała mu niezłą szkołę. Tak go sobie wyćwiczyła, że związał się z nią i do dzisiaj skacze koło niej i jeszcze merda ogonkiem. Pierwsza dobra żona pomiatał, a teraz ma roszczeniowa harpie i jeszcze chwali to sobie. Wszyscy którzy znają jego historie śmieją się z niego.

400

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Jak merda ogonkiem  to chyba zadowolony? smile

401

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ulle    : "....Co do drugiego punktu absolutnie się nie zgadzam. Mąż pain w życiu nie osiągnąłby tego, co ma bez wsparcia żony. Absurdalne myślenie, nawet nie chce mi się z czymś takim dyskutować.

Mnie też nie, ale spróbuję
i dam przykład - jest w klasie dwójka uczni, kończą rok z wyróżnieniem i takimi samymi wynikami, jeden ma piękny, czyściutki pokoik w domu gdzie rodzice chodzą na palcach jak się uczy i jeśli trzeba płacą korepetytora a drugi kawałek kąta pomiędzy pijanym ojcem a wrzeszczącą matką z dwójką młodszego rodzeństwa, jak myślisz BEKAśmiechu, którego wspierała w sukcesach rodzina ?

402 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-17 12:39:29)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:

Oddzielilem tylko jego karierę od tego co stało sie miedzy wami. Nie mialas absolutnie zadnego wplywu na to co osiagnał w pracy, tak samo jakby zarabial najnizsza krajowa to tylko i wylacznie jego zasluga.

Sęk w tym, że trudno to rozdzielić.
Pain ma zwyczajnie poczucie niesprawiedliwości, bo czuje się przez męża „użyta” do tego, żeby mu zapewnić wygodne zaplecze do realizacji jego ambicji zawodowych (z których oczywiście też miała swoje korzyści), a jednocześnie, żeby on mógł realizować także tak ważną życiową rolę jaką jest rodzicielstwo, a teraz się na nią wypiął i jeszcze nie docenia jej wkładu w jego zaplecze.
Rozumiem, co piszesz i pewnie można nawet przypuszczać, że gdyby on nie miał rodziny w ogóle i już całkowicie oddał się pracy, to mógłby mieć jeszcze większe osiągnięcia zawodowe. Pewnie też są faceci, którzy rezygnują z całodziennego siedzenia w biurze, bycia do ciągłej dyspozycji pracodawcy i dostępni pod laptopem/telefonem nawet na urlopie, bo mają inaczej ustawione priorytety, a wtedy omijają ich awanse, podwyżki itp. Problem w tym, że oni się na coś umówili, jedno zrezygnowało ze swojego dynamicznego rozwoju zawodowego przy wykorzystaniu dostępnych mu talentów i umiejętności, aby pogodzić życie rodzinne i zawodowe, bo doba nie jest z gumy a potrzeby dzieci realne, a teraz zostaje niemal z „niczym”, bo inwestycja w dzieci to jest nakład, który się w dzieciach uwidacznia, a nie w rodzicu (poza pewnie jakaś satysfakcja) w przeciwieństwie do inwestycji w rozwój zawodowy, gdzie korzyści czerpie bezpośrednio inwestujący.

403

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Jak merda ogonkiem  to chyba zadowolony? smile

Merda, merda, więc raczej wyszedł na swoje. Do spełnienia w życiu osobistym doszedł bardzo pokrętna drogą. Zaczął od małżeństwa, potem przez wiele lat hulał a skończył jako czyjś podnóżek. Też się z tego śmieję, ale jednocześnie uczę się, że ludzie naprawdę są różni i nigdy nie wiadomo, co kogoś uszczęśliwi.
Pain niech puści męża wolno i pozwoli mu zaznac szczęścia, którego najwyraźniej dać mu nie mogła. Może znajdzie się inny facet, który Bogu będzie dziękował za to, że jej mąż uwolnił ją od siebie.
Dziwny jest ten świat.

404

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
ulle napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak merda ogonkiem  to chyba zadowolony? smile

Merda, merda, więc raczej wyszedł na swoje. Do spełnienia w życiu osobistym doszedł bardzo pokrętna drogą. Zaczął od małżeństwa, potem przez wiele lat hulał a skończył jako czyjś podnóżek. Też się z tego śmieję, ale jednocześnie uczę się, że ludzie naprawdę są różni i nigdy nie wiadomo, co kogoś uszczęśliwi.
Pain niech puści męża wolno i pozwoli mu zaznac szczęścia, którego najwyraźniej dać mu nie mogła. Może znajdzie się inny facet, który Bogu będzie dziękował za to, że jej mąż uwolnił ją od siebie.
Dziwny jest ten świat.

Pewnie  jest to szczęśliwy  dzień  jakiegoś  faceta, tylko jeszcze o tym nie wie wink

405

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ranna_Panna napisał/a:

Ulle    : "....Co do drugiego punktu absolutnie się nie zgadzam. Mąż pain w życiu nie osiągnąłby tego, co ma bez wsparcia żony. Absurdalne myślenie, nawet nie chce mi się z czymś takim dyskutować.

Mnie też nie, ale spróbuję
i dam przykład - jest w klasie dwójka uczni, kończą rok z wyróżnieniem i takimi samymi wynikami, jeden ma piękny, czyściutki pokoik w domu gdzie rodzice chodzą na palcach jak się uczy i jeśli trzeba płacą korepetytora a drugi kawałek kąta pomiędzy pijanym ojcem a wrzeszczącą matką z dwójką młodszego rodzeństwa, jak myślisz BEKAśmiechu, którego wspierała w sukcesach rodzina ?

Bardzo zależy Ci na tym, żeby udowodnić Pain, że tak naprawdę niczego dla męża nie zrobiła przez lata ich małżeństwa?
No cóż. Każdy może mieć swoje zdanie.
Ja uważam, że zrobiła bardzo wiele, bo nie podcinała mu skrzydeł, chociaż mogła tak robić, tylko stwarzała mu realne warunki do tego, by on mógł się rozwijać.
Oczywiście, mogłoby być i tak, że pain byłaby typem kobiety, która non stop podcina skrzydła mężowi, a określenie debil w jego kierunku nie schodziło jej z ust, a mimo to gościu i tak wiele by osiągnął. Pewnie, że i tak mogłoby być, jednak to zwykle filozofowanie, które w tym konkretnym wypadku w ogóle nie ma zastosowania.
Pain bardzo temu człowiekowi pomogła, czas pokazal, że na jej szkodę. Pieniądz, nadmierne sukcesy zepsuły tego faceta i oddaliły od żony, od rodziny. Nie ma w tym winy Pain. Ona może wyjść z tego małżeństwa i powiedzieć sobie, że była ok. To duży sukces.

406

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
MagdaLena1111 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Oddzielilem tylko jego karierę od tego co stało sie miedzy wami. Nie mialas absolutnie zadnego wplywu na to co osiagnał w pracy, tak samo jakby zarabial najnizsza krajowa to tylko i wylacznie jego zasluga.

Sęk w tym, że trudno to rozdzielić.
Pain ma zwyczajnie poczucie niesprawiedliwości, bo czuje się przez męża „użyta” do tego, żeby mu zapewnić wygodne zaplecze do realizacji jego ambicji zawodowych (z których oczywiście też miała swoje korzyści), a jednocześnie, żeby on mógł realizować także tak ważną życiową rolę jaką jest rodzicielstwo, a teraz się na nią wypiął i jeszcze nie docenia jej wkładu w jego zaplecze.
Rozumiem, co piszesz i pewnie można nawet przypuszczać, że gdyby on nie miał rodziny w ogóle i już całkowicie oddał się pracy, to mógłby mieć jeszcze większe osiągnięcia zawodowe. Pewnie też są faceci, którzy rezygnują z całodziennego siedzenia w biurze, bycia do ciągłej dyspozycji pracodawcy i dostępni pod laptopem/telefonem nawet na urlopie, bo mają inaczej ustawione priorytety, a wtedy omijają ich awanse, podwyżki itp. Problem w tym, że oni się na coś umówili, jedno zrezygnowało ze swojego dynamicznego rozwoju zawodowego przy wykorzystaniu dostępnych mu talentów i umiejętności, aby pogodzić życie rodzinne i zawodowe, bo doba nie jest z gumy a potrzeby dzieci realne, a teraz zostaje niemal z „niczym”, bo inwestycja w dzieci to jest nakład, który się w dzieciach uwidacznia, a nie w rodzicu (poza pewnie jakaś satysfakcja) w przeciwieństwie do inwestycji w rozwój zawodowy, gdzie korzyści czerpie bezpośrednio inwestujący.

Dajcie juz spokoj z tym etosem ''sluzebnej meczennicy''. Chciala tak zyc, to zyla, Pain realizowala sie z dziecmi w domu i w pracy, a on tylko w pracy (ale nie wiemy jak ich stosunki wygladaly, Pan opisywala go jako dobrego meza i ojca), a byc moze tez i w domu i tak im to pasowalo. Do czasu, az jm zapragnal zmienic swoje zycie. Nagle, o la boga, okazuje sie, ze ten dran jest niewystarczajaco wdzieczny, jest potworem, robi mi takie rzeczy, a ja dla ciebie tyle poswiecilam... No kuriozalne wrecz. Pain nie pisze, ze nie byla szczesliwa w malzenstwie, wrecz na odwrot. No to gdzie tutaj prawda? Gdyby chciala miec lepsze zarobki, speniac sie zawodowo, to by sie po jakims czasie z dziecmi do tego wyrwala, powiedziala o swoich potrzebach i je zrealizowala. Takie lamentowanie post factum, ze ja tyle zainwestowalam, cale swoje zycie i siebie ci oddalam, jest nie na miejscu. Jak czlowiek cos chce zmienic w zyciu, to to zmienia. Przyklad twojego Pain jm. Chcial, to zmienil i podzialal. To, co sobie sama wyhodowalas w zyciu Pain jest uzaleznieniem, uzaleznieniem od meza, brak odpowiedzialnosci za swoje szczescie. Dopoki sie to jakos w schemacie krecilo, Pain byla zadowolona, ale w momencie kiedy jm postanowil wypisac sie z projektu, oczywiscie winowajce musi spotkac KARA smile. Pain, nie tedy droga.

407

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No Pronome, chyba przesadzasz. 
Albo po prostu masz jakieś powody by jechać po tych,co się decydują na dzieci.

408 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 13:57:27)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Pronome napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Oddzielilem tylko jego karierę od tego co stało sie miedzy wami. Nie mialas absolutnie zadnego wplywu na to co osiagnał w pracy, tak samo jakby zarabial najnizsza krajowa to tylko i wylacznie jego zasluga.

Sęk w tym, że trudno to rozdzielić.
Pain ma zwyczajnie poczucie niesprawiedliwości, bo czuje się przez męża „użyta” do tego, żeby mu zapewnić wygodne zaplecze do realizacji jego ambicji zawodowych (z których oczywiście też miała swoje korzyści), a jednocześnie, żeby on mógł realizować także tak ważną życiową rolę jaką jest rodzicielstwo, a teraz się na nią wypiął i jeszcze nie docenia jej wkładu w jego zaplecze.
Rozumiem, co piszesz i pewnie można nawet przypuszczać, że gdyby on nie miał rodziny w ogóle i już całkowicie oddał się pracy, to mógłby mieć jeszcze większe osiągnięcia zawodowe. Pewnie też są faceci, którzy rezygnują z całodziennego siedzenia w biurze, bycia do ciągłej dyspozycji pracodawcy i dostępni pod laptopem/telefonem nawet na urlopie, bo mają inaczej ustawione priorytety, a wtedy omijają ich awanse, podwyżki itp. Problem w tym, że oni się na coś umówili, jedno zrezygnowało ze swojego dynamicznego rozwoju zawodowego przy wykorzystaniu dostępnych mu talentów i umiejętności, aby pogodzić życie rodzinne i zawodowe, bo doba nie jest z gumy a potrzeby dzieci realne, a teraz zostaje niemal z „niczym”, bo inwestycja w dzieci to jest nakład, który się w dzieciach uwidacznia, a nie w rodzicu (poza pewnie jakaś satysfakcja) w przeciwieństwie do inwestycji w rozwój zawodowy, gdzie korzyści czerpie bezpośrednio inwestujący.

Dajcie juz spokoj z tym etosem ''sluzebnej meczennicy''. Chciala tak zyc, to zyla, Pain realizowala sie z dziecmi w domu i w pracy, a on tylko w pracy (ale nie wiemy jak ich stosunki wygladaly, Pan opisywala go jako dobrego meza i ojca), a byc moze tez i w domu i tak im to pasowalo. Do czasu, az jm zapragnal zmienic swoje zycie. Nagle, o la boga, okazuje sie, ze ten dran jest niewystarczajaco wdzieczny, jest potworem, robi mi takie rzeczy, a ja dla ciebie tyle poswiecilam... No kuriozalne wrecz. Pain nie pisze, ze nie byla szczesliwa w malzenstwie, wrecz na odwrot. No to gdzie tutaj prawda? Gdyby chciala miec lepsze zarobki, speniac sie zawodowo, to by sie po jakims czasie z dziecmi do tego wyrwala, powiedziala o swoich potrzebach i je zrealizowala. Takie lamentowanie post factum, ze ja tyle zainwestowalam, cale swoje zycie i siebie ci oddalam, jest nie na miejscu. Jak czlowiek cos chce zmienic w zyciu, to to zmienia. Przyklad twojego Pain jm. Chcial, to zmienil i podzialal. To, co sobie sama wyhodowalas w zyciu Pain jest uzaleznieniem, uzaleznieniem od meza, brak odpowiedzialnosci za swoje szczescie. Dopoki sie to jakos w schemacie krecilo, Pain byla zadowolona, ale w momencie kiedy jm postanowil wypisac sie z projektu, oczywiscie winowajce musi spotkac KARA smile. Pain, nie tedy droga.

Ty sobie chyba jaja robisz. Chciał to zmienił? Chciał rozwalić mi życie, przekreślić wspólne plany, przeszłość i przyszłość, straumatyzowac dzieci - to mógł??? Na takim luzie to sie wypisujesz z imprezy, a nie z zycia. Ty robisz że zdrady i rozwodu jakes normalne wydarzenie życiowe, a dziwnym trafem jest drugim najbardziej traumatycznym wydarzeniem w życiu... Rozumiem, że Twoje poglądy zakładają, że wszyscy jesteśmy wolni, możemy robić co chcemy, nie patrząc na innych, możemy zdradzać, odchodzić i nikt nie może mieć do nas pretensji...Dla mnie kuriozum ale pewnie mój jm też właśnie tak myśli. A gdzie w tym dojrzałość, branie odpowiedzialności za swoje czyny, gdzie wrażliwość na drugiego człowieka, zobowiązania? W tym układzie są dzieci żeby było jeszcze śmieszniej.. Ale nie, spoko, Pan mógł to miał prawo i powinnam mu jeszcze kwiaty kupić za to.

409

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Beka Ty chyba pracujesz jako urzędnik, gdzie o 15 wszyscy uciekają  z budynku, jakby alarm przeciwpożarowy był. smile
Tam może  i żoną nie ma wpływu na karierę.
Może też w jakiejś fabryce, gdzie się ma regularne godziny pracy.I to też do pewnego stopnia kariery, bo wyżej trzeba już być dyspozycyjnym.
Ale zwykle taki mąż może odbierać  dzieci z przedszkola.
W innych miejscach to jest funkcją czasu i u męża Pain było funkcją czasu.
Ćma,  podejrzewam że  Bema Śmiechu piszę z perspektywy budżetówki. To inne pieniądze, pewne, państwowe:) pracodawca też nie jest pod presją  wyników.
Ale może się mylę  i są jeszcze jakieś  branże  gdzie czas jest wyznaczony.

Dziekuje za ten post, przynajmniej mam 100% pewnosć, ze wszystkie te przypuszczenia, przewidywania czy projekcje trzeba brac z przymruzeniem oka. Akurat jak czytałem twoja wizje mojej pracy, siedzialem w restauracji w drodze do klienta, do ktorego nawet nie musialem jechac, bo moglbym caly dzien "w gaciach" przesiedziec przed kompem. Pojechalem, bo uznalem, ze warto poszerzyc horyzonty, moze zlapać zlecenie, generalnie ambicja nie pozwolila mi na siedzenie w domu. Mam wolny zawod, do wszystkiego od A do Z doszedlem sam i jakos nie widze gdzie mi w tym malzonka pomogla. P.s. Nie jestem informatykiem.

410

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Ty sobie chyba jaja robisz. Chciał to zmienił? Chciał rozwalić mi życie, przekreślić wspólne plany, przeszłość i przyszłość, straumatyzowac dzieci - to mógł???

Nastepnym razem podpisz gwarancje dozywotnia i pokaz, ze w rogu czekaja kajdany, jesli ktos sprobuje wypisac sie ze zwiazku z toba.
Na zycie, na partnera, nikt nie da ci gwarancji. Jest tez system prawny, ktory pomoze ci sie rozprawic z twoimi pretensjami.
Ja ci dobrze zycze, nie mam nic do twojego zycia, probuje ci tylko pokazac, ze nie do konca jest tak, jak to sobie wyobrazasz.

411 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 14:04:04)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Beka Ty chyba pracujesz jako urzędnik, gdzie o 15 wszyscy uciekają  z budynku, jakby alarm przeciwpożarowy był. smile
Tam może  i żoną nie ma wpływu na karierę.
Może też w jakiejś fabryce, gdzie się ma regularne godziny pracy.I to też do pewnego stopnia kariery, bo wyżej trzeba już być dyspozycyjnym.
Ale zwykle taki mąż może odbierać  dzieci z przedszkola.
W innych miejscach to jest funkcją czasu i u męża Pain było funkcją czasu.
Ćma,  podejrzewam że  Bema Śmiechu piszę z perspektywy budżetówki. To inne pieniądze, pewne, państwowe:) pracodawca też nie jest pod presją  wyników.
Ale może się mylę  i są jeszcze jakieś  branże  gdzie czas jest wyznaczony.

Dziekuje za ten post, przynajmniej mam 100% pewnosć, ze wszystkie te przypuszczenia, przewidywania czy projekcje trzeba brac z przymruzeniem oka. Akurat jak czytałem twoja wizje mojej pracy, siedzialem w restauracji w drodze do klienta, do ktorego nawet nie musialem jechac, bo moglbym caly dzien "w gaciach" przesiedziec przed kompem. Pojechalem, bo uznalem, ze warto poszerzyc horyzonty, moze zlapać zlecenie, generalnie ambicja nie pozwolila mi na siedzenie w domu. Mam wolny zawod, do wszystkiego od A do Z doszedlem sam i jakos nie widze gdzie mi w tym malzonka pomogla. P.s. Nie jestem informatykiem.

Ile masz dzieci, w jakim wieku i co robi Twoja żona?
Jak nie miałam dzieci i byłam na początku małżeńskiej drogi to też ja sobie pracowałam i kreowalam swój świat zawodowy, a mąż swój. Widzisz Beko, problem się pojawią jak zaczynają się dzieci i jedno z rodziców musi być tym bardziej obciążonym - jeśli drugie chce robić karierę. To jest logika. Myślę, że nie możemy się dogadać bo głodny szytego nie zrozumie. Zobaczymy jak będą u Ciebie dzieci - jak Twoja żona będzie sobie "kreować świat zawodowy"...Blagam

412 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-17 14:13:01)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No to jak masz wolny zawód  to tym bardziej powinieneś  zrozumieć  jak ważny jest czas i zaangażowanie.j Jakby żona w trakcie Twojego siedzenia przy kawie zadzwoniła że dziecko ma biegunkę  w przedszkolu i trzeba wracać  to co byś zrobił? A jakby to było spotkanie  nie dla poszerzenia horyzontów,  tylko zależało  od niego więcej?

413

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

No to jak masz wolny zawód  to tym bardziej powinieneś  zrozumieć  jak ważny jest czas i zaangażowanie.j Jakby żoną w trakcie Twojego siedzenia przy kawie zadzwoniła że dziecko ma biegunkę  w przedszkolu i trzeba wracać  to co byś zrobił?

No nie, jakby był z klientem. Albo jakby musiał przycisnąć do 19:00, a żona dzwoni że przedszkole o 17:00 zamykaja...Albo o 13:00, że dziecko zagoraczkowalo i trzeba je szybko odebrać. Miałam masę takich akcji. Na stanowisku mojego męża - nie do ogarnięcia. Więc zgadnij kto musiał z tej pracy wcześniej wychodzić i się urywać?

414

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Zaraz się dowiemy że ma trojaczki:)

415 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 14:14:35)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ćmaazjatycka napisał/a:

Zaraz się dowiemy że ma trojaczki:)

Ciekawe jak jego żona sie z trojaczkami realizuje:)

Pronome napisał/a:

Nastepnym razem podpisz gwarancje dozywotnia i pokaz, ze w rogu czekaja kajdany, jesli ktos sprobuje wypisac sie ze zwiazku z toba.
Na zycie, na partnera, nikt nie da ci gwarancji.

Ja mojemu mężowi pistletu do łba nie przystawiłam, nie musiał się żenić. Mielismy sformalizowany związek, gdzie mimo wszystko jakies zobowiązania wobec siebie obowiązują. System prawny je przewiduje, a Ty Pronome uwazasz, że system prawny jest głupi i równa się kajdanom?? Dla mnie z Twoich postów bije egocentryzm. Powołując na świat dzieci mój mąż WZIĄŁ na siebie pewne zobowiązania, juz do konca zycia. Miał dbać o rodzinę, być jej głową. Żeniąc się ze mną - coś również mi obiecał. Obiecał miłość, wierność, lojalnosć. Wiadomo, ze nie da się na sile kochac, ale jak cos sie zmienia to  nadal powinien byc jakis szacunek do partnera, a nie robienie z niego debila. Jestem juz prawie pewna, że Pronome albo jestes zdradzaczką albo kochanką zdradzacza.

416

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ulle przeczytaj jeszcze raz co napisałam bo coś żeśmy się nie zrozumiały, zresztą post kierowałam do BEKIśmiechu a z Twoim urywkiem się zgadzałam

417 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-17 14:19:54)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pewnie  to superwomen, nie to co my ciapy.. big_smile
Ta żona  Beki, dla jasności.

418 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 14:20:06)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Pewnie  to superwomen, nie to co my ciapy.. big_smile

Cała nasza ciapowatość sprowadza się do posiadania dzieci. Jestem na pewnej grupie rozwodowej na FB i jest masa historii, gdy facet zostawia żonę w np 8 miesiącu ciąży dla kochanki. Rozumiem, że według Pronome to jest ok, bo "mógł", a ciężarna żona kajdanami go przecież nie przykuje i nikt jej gwarancji nie dawał...

419

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Taka jałowa dyskusja.. Jakby ksiądz w tv wypowiadał się o założeniu rodziny chociaż sam nigdy nie umoczył.. ( teoretycznie) 
Ani Pronome ani Beka nie mają rodziny, dzieci, i sprawdza się przysłowie ze syty głodnego nie zrozumie..
Pain olej te durne wypowiedzi i skup się na tym co teraz ważne.
Kiedy poinformujesz męża o rozwodzie i dowodach ? Może w tej sytuacji on sam będzie chciał się dogadać i oszczędzisz sobie całej długotrwałej sprawy rozwodowej. U mnie tak było. Z poczucie winy nie cudował przy podziale majątku a ja zgodziłam się na rozwód bez orzekania..

420

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ranna_Panna napisał/a:

Ulle przeczytaj jeszcze raz co napisałam bo coś żeśmy się nie zrozumiały, zresztą post kierowałam do BEKIśmiechu a z Twoim urywkiem się zgadzałam

Tak właśnie doczytałam. Sorry. Czytałam i pisalam trochę z doskoku, wuec się spieszyłam, stąd pomyłka.

421 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 15:36:50)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
takata napisał/a:

Taka jałowa dyskusja.. Jakby ksiądz w tv wypowiadał się o założeniu rodziny chociaż sam nigdy nie umoczył.. ( teoretycznie) 
Ani Pronome ani Beka nie mają rodziny, dzieci, i sprawdza się przysłowie ze syty głodnego nie zrozumie..
Pain olej te durne wypowiedzi i skup się na tym co teraz ważne.
Kiedy poinformujesz męża o rozwodzie i dowodach ? Może w tej sytuacji on sam będzie chciał się dogadać i oszczędzisz sobie całej długotrwałej sprawy rozwodowej. U mnie tak było. Z poczucie winy nie cudował przy podziale majątku a ja zgodziłam się na rozwód bez orzekania..

Jak mi odda swoją połowę mieszkania i samochód - nie potrzebuje orzekania. Jeśli się nie zgodzi - będę musiała iść na orzekanie i wzywać świadków z jego firmy, gdzie mają baaardzo surowe zasady a propos kontaktów seksualnych między pracownikami. Śmiem twierdzić, że wtedy wszystko się w jego firmie wyda i raczej czekałby go koniec kariery najpewniej...Mam nadzieję, że przystanie na moje warunki...

422

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Jak mi odda swoją połowę mieszkania i samochód - nie potrzebuje orzekania. Jeśli się nie zgodzi - będę musiała iść na orzekanie i wzywać świadków z jego firmy, gdzie mają baaardzo surowe zasady a propos kontaktów seksualnych między pracownikami. Mam nadzieję, że przystanie na moje warunki...

To śmieszne warunki. Zostajesz z dziećmi, więc naturalne, ze musisz z nimi gdzieś mieszkać i czymś je wozić. Jestem dobrej myśli tym bardziej, ze on ma swoje mieszkanie, w którym teraz mieszkacie, jak dobrze zrozumiałam. Im prędzej to załatwisz tym lepiej dla Ciebie. Kiedy to nowe mieszkanie?

423

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
takata napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Jak mi odda swoją połowę mieszkania i samochód - nie potrzebuje orzekania. Jeśli się nie zgodzi - będę musiała iść na orzekanie i wzywać świadków z jego firmy, gdzie mają baaardzo surowe zasady a propos kontaktów seksualnych między pracownikami. Mam nadzieję, że przystanie na moje warunki...

To śmieszne warunki. Zostajesz z dziećmi, więc naturalne, ze musisz z nimi gdzieś mieszkać i czymś je wozić. Jestem dobrej myśli tym bardziej, ze on ma swoje mieszkanie, w którym teraz mieszkacie, jak dobrze zrozumiałam. Im prędzej to załatwisz tym lepiej dla Ciebie. Kiedy to nowe mieszkanie?


No jakoś za miesiąc może. Potem zostaje takie urządzanie już typu stół, kanapa etc.
Ja nie ustąpię z tym mieszkaniem - urządzałam je od pol roku, plan byl taki ze sie razem wprowadzamy, a ten $%^&*( dalej się mną bawił. Nie odpuszczę, nie ma takiej opcji. Nie będzie DŻesika chodziła po podłogach, które ja wybierałam.
To dość drogie mieszkanie, wiec oddanie polowy swoich udzialow to dla niego duza strata finansowa. Ale co zrobic...Samochod potzrebuje jako samotna matka. I troche oszczednosci na start. Chciał adrenaliny - będzie miał adrenalinę podczas rozwodu. Wszyscy płacimy za swoje życiowe wybory. To będzie piękna lekcja pokory.

424

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wiesz co Pain, nie obraź się, ale jeśli to wszystko, co piszesz, to prawda, to ten Twój mąż, jest po prostu głupi, albo Ciebie miał za skończoną idiotkę, że sobie tak pozwolił zaryzykować a stratę może ponieść na całej linii.

P.S. Nie chciałabym z Tobą zadzierać ;-)

425 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-17 15:53:02)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
ulle napisał/a:

Po prostu samo życie. Jeszcze raz potrwierdza się, że lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć.
Maz Pain to zwykle głupie chłopisko, ale co zrobić. Łeb siwieje a doopa szaleje. Nie on pierwszy i nie ostatni.

Jeśli chodzi o takich głupich facetow, jak mąż Pain, to ja znam wiele tak komicznych przypadków, że naprawdę gdyby nie było mi szkoda żona tych facetow, to miałabym niezły ubaw.
Znam np faceta, który też na plecach żony poszedł wysoko w górę i oczywiście zostawil te żonę, bo nagle wydała mu się taka stara i nudna z tym swoim dbaniem o niego, o rodzinę.
Szybko znalazł inną. Najpierw przez jakąś dekadę hulal ostro z różnymi babami, przypominał pawia w rui. Aż trafiło w niego i poznał taka, która dała mu niezłą szkołę. Tak go sobie wyćwiczyła, że związał się z nią i do dzisiaj skacze koło niej i jeszcze merda ogonkiem. Pierwsza dobra żona pomiatał, a teraz ma roszczeniowa harpie i jeszcze chwali to sobie. Wszyscy którzy znają jego historie śmieją się z niego.

Wszystko wskazuje na to, że bardzo często w życiu powtarzają się pewne schematy. Kiedy przez pierwsze parę lat ma miejsce niemal sielanka wspólnego życia, po czym z czasem jedno z partnerów czuje nagle wiatr w żagle, bo czuje, że może chwycić z życia jeszcze więcej. Może to jakieś niespełnione potrzeby albo przypływ fantazji czy wzrastającego poczucia zaje**stośći..Kto wie? Autorka odczuwa tą całą sytuację pewnie w ten sposób, gdyż być może widzi spory związek między tym jego sukcesem, do którego przynajmniej pośrednio się przyczyniła a którym się teraz zachłysnął, dzięki czemu zaczął zdobywać nieodkryte dotąd sfery życia. A takie poczucie "wyjątkowości" jeszcze ułatwiło przygruchanie sobie kochanki. Ciekaw jestem, czy facet się rzeczywiście zgodzi na takie warunki, bo jeśli by stracił wszystko( głównie karierę w firmie, z uwagi na romansowanie w pracy) to może się będzie chciał odegrać, obwiniając Autorkę o "rozpad swojego szczęścia", jakkolwiek kuriozalnie to brzmi, bo to przecież czysta kpina obwiniać swoją byłą zonę o rozpad związku z kochanką, ale znając ludzki tupet to bym się nie zdziwił. Ale rzeczywiście może się na konfrontacji z Pain mooocno pośliznąć.. smile

426

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
MagdaLena1111 napisał/a:

Wiesz co Pain, nie obraź się, ale jeśli to wszystko, co piszesz, to prawda, to ten Twój mąż, jest po prostu głupi, albo Ciebie miał za skończoną idiotkę, że sobie tak pozwolił zaryzykować a stratę może ponieść na całej linii.

P.S. Nie chciałabym z Tobą zadzierać ;-)

Zebys Ty wiedziala jaki on głupi się okazał...Nie dość, że zaryzykował całą wielką karierę oraz rodzinę to jeszcze mi sam dał dowody na tacy...Nie wierzyłam swoim oczom ani ja ani moj prawnik...Nie moge zdradzic szczegolow ale kiedys Wam opiszę.

427

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:
ulle napisał/a:

Po prostu samo życie. Jeszcze raz potrwierdza się, że lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć.
Maz Pain to zwykle głupie chłopisko, ale co zrobić. Łeb siwieje a doopa szaleje. Nie on pierwszy i nie ostatni.

Jeśli chodzi o takich głupich facetow, jak mąż Pain, to ja znam wiele tak komicznych przypadków, że naprawdę gdyby nie było mi szkoda żona tych facetow, to miałabym niezły ubaw.
Znam np faceta, który też na plecach żony poszedł wysoko w górę i oczywiście zostawil te żonę, bo nagle wydała mu się taka stara i nudna z tym swoim dbaniem o niego, o rodzinę.
Szybko znalazł inną. Najpierw przez jakąś dekadę hulal ostro z różnymi babami, przypominał pawia w rui. Aż trafiło w niego i poznał taka, która dała mu niezłą szkołę. Tak go sobie wyćwiczyła, że związał się z nią i do dzisiaj skacze koło niej i jeszcze merda ogonkiem. Pierwsza dobra żona pomiatał, a teraz ma roszczeniowa harpie i jeszcze chwali to sobie. Wszyscy którzy znają jego historie śmieją się z niego.

Wszystko wskazuje na to, że bardzo często w życiu powtarzają się schematy. Kiedy przez pierwsze parę lat ma miejsce niemal sielanka wspólnego życia, po czym z czasem jedno z partnerów czuje nagle wiatr w żagle, bo czuje, że może chwycić z życia jeszcze więcej. Może to jakieś niespełnione potrzeby albo przypływ fantazji czy wzrastającego poczucia zaje**stośći..Kto wie? Autorka odczuwa tą całą sytuację pewnie w ten sposób, gdyż być może widzi spory związek między tym jego sukcesem, do którego przynajmniej pośrednio się przyczyniła a którym się teraz zachłysnął, dzięki czemu zaczął zdobywać nieodkryte dotąd sfery życia. A takie poczucie "wyjątkowości" jeszcze ułatwiło przygruchanie sobie kochanki. Ciekaw jestem, czy facet się rzeczywiście zgodzi na takie warunki, bo jeśli by stracił wszystko( głównie karierę w firmie, z uwagi na romansowanie w pracy) to może się będzie chciał odegrać, obwiniając Autorkę o "rozpad swojego szczęścia", jakkolwiek kuriozalnie to brzmi, bo to przecież czysta kpina obwiniać swoją byłą zonę o rozpad związku z kochanką, ale znając ludzki tupet to bym się nie zdziwił..

Problem taki, ze ja nic nie zrobiłam. Nie miałam kochanka, nie mam nic na sumieniu, byłam normalną żoną, dobrze zajmuję się dziecmi i mnie bardzo kochają..Serio jedyne co by miał to sfabrykowane dowody, ale nie sądzę zeby chciał mnie drażnić jak mu pokażę niedługo co mam. Mysle, ze spadnie z krzesła:)

428

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

To szykuje mu się niezły zoonk smile Budujesz napięcie Pain smile

429

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

To szykuje mu się niezły zoonk smile Budujesz napięcie Pain smile

Tak, sprawa jest gruba. Jesli nie przystanie na moje warunki - na swiadka bede wzywac jego przełożonego, czyli szefa firmy X na całą Polskę...Nie sądzę żeby prezes dużej firmy ucieszył się że bedzie zeznawał w sprawie romansu swoich pracownikow, surowo zakazanego przez poliitykę firmy.
Ostrzegałam mojego męża wiele razy po kolejnych odkryciach, że jesli jeszcze raz coś mi wywinie to ja jeńców brać nie będę. Niestety uznał, że jestem idiotką. A teraz to ja mam wszystkie karty w ręku a on dopiero się budzi. Tylko że ja już mam wszystko. Nawet jak z nią zerwie i zatrze wszystkie ślady - ja mam zabezpieczone dowody u prawnika. Za bycie skur**** się płaci.

430 Ostatnio edytowany przez ulle (2020-06-17 16:50:35)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain, jeszcze raz szacun ode mnie.
Dowody trzymaj i nie wystrzelaj się z nich przed czasem. Ja zawsze mówię, że im więcej wiesz ty, tym mniej wie on.
Zło zawsze należy demaskować, by na koniec samo się skompromitowało.
Jestes super i masz absolutna ra
cję.

Facet przewiózł się na tym, że uważał cię za taką głupia, jak sam siebie uważał za mądrego. Zaryzykował wszystko nie tyle dla jakiejś dzesiki, lecz dla iluzji, że może świat zawinąć ogonem. Pycha go zgubiła i zwykła głupota, jednak nie mówmy hop, dopóki nie przeskoczymy.

431 Ostatnio edytowany przez Ninas (2020-06-17 16:50:39)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain- dajesz czadu:) tak trzymać!
Myślę że Twoje oczekiwania są nad wyraz rozsądne i gdyby facet robił Ci problemy przy rozwodzie byłabym co najmniej zdziwiona

432 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 16:57:02)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Mam nadzieję! Mi nie chodzi nawet o zemstę bo to mnie kosztuje tyle stresu, że codziennie budzę się w nocy po kilka razy, mam ściśnięty brzuch, chudnę, jestem w stanie ciiagłej gotowości....Najchętniej bym chciała, żeby maksymalnie zniknął z mojego życia i był tylko dla dzieci. Ale muszę zadbać o siebie, nie odpuszczę. Byłam "ustawiona" bo myslalam, ze gram z nim w jednej drużynie i on wnosi do małżeństwa wiecej pieniedzy, a ja wiecej czasu dla rodziny. Ja załatwiałam jego WSZYSTKIE sprawy, bo on nigdy nie miał czasu. Jak miał mieć jak wychodzi o 8:00 i wracał o 20:00 często. To kiedy miałby załatwic cokolwiek? A teraz się okazuje, ze zostaję wymieniona na młodszy model i sorry, radź sobie sama, zaczynaj od zera w wieku 38 lat i dwojka malych dzieci. Nie. Skoro tak zostałam potraktowana i z jego strony nie ma ani skruchy ani pokory ani jakiegos "ok, schrzaniłem to chociaż ją i dzieci ustawię" - to sama muszę to sobie wywalczyć. Tak, on mi zarzuca, że ja na kasę jestem teraz zapatrzona. OCZYWISCIE, ze tak. A na co mam byc? Na niego? On ma latac z doopą po Dubajach a ja dzieciom będę używane buty kupowala? Nie ma takiej opcji.

433

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Dlaczego zdradzający mężczyżni myślą, że nowe życie zaczną z tego poziomu, na którym obecnie się znajdują?
I myślą, że bż zostawią byle co, a dzieciom się nic nie stanie?
Amok, ani chybi.

434

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ja  widzę to tak że te dowody , które same wpadły Ci w ręce, właśnie po to wpadły abyś wykorzystała je w razie potrzeby, abyś nie została skrzywdzona Ty i dzieci chociaż w tej materii majątkowej bo to co na duszy to już nieodwracalne i możesz tylko leczyć czasem, ja też weszłam przypadkowo w posiadanie dowodów dzięki mężowi i myślę że taki uśmiech losu zdarza się po to aby zapanowała choć w namiastce- sprawiedliwość

435

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wydaje mi się, że to dotyczy wszystkich zdradzających, niezależnie od płci. Jak się poczują zbyt pewnie, chcąc chwycić z życia jak najwięcej, to potem spadają w dół z łoskotem. W jednym z dawniejszych wątków, jeden z Kolegów podejrzewając romans u żony wspomniał, że sama mu kiedyś wyraźnie powiedziała w twarz ze śmiechem, ze jakby chciała go zdradzić to on i tak się o tym nie dowie..No cóż, dowiedział się.. smile
Mniejsza już o  powody, bo pewnie motywacja zdrady mogła być inna niż tutaj, ale traktowanie partnera jak kompletnego idioty było aż nadto widoczne.
Mam wrażenie, że przynajmniej część zdradzających osób decyduje się na skok w bok, bo zwyczajnie nie wystarcza im to, co mają Jeszcze parę lat wcześniej mogliby skakać z radości, że akurat prowadzą takie sielskie życie. Potem przychodzi ten impuls, kiedy nabierają tej pewności siebie i "cudowności", które im podpowiadają, że mogą sięgnąć po znacznie więcej nie oglądając się za siebie. Włącza im się hedonistyczny moduł i ciężko z tego zawrócić.

436

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain a podział majątku dyskutujesz z prawnikiem? Mam mało danych, co jest zrozumiałe bo to forum publiczne ale Twoje oczekiwania tak na moje oko są mało wygórowane. Bo ja rozumiem wszystko na pół a za nie orzekanie o winie to należy się jakiś gratis i nie myślę o 15 letnim aucie rodzinnym.

437

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ćmaazjatycka napisał/a:

Pain a podział majątku dyskutujesz z prawnikiem? Mam mało danych, co jest zrozumiałe bo to forum publiczne ale Twoje oczekiwania tak na moje oko są mało wygórowane. Bo ja rozumiem wszystko na pół a za nie orzekanie o winie to należy się jakiś gratis i nie myślę o 15 letnim aucie rodzinnym.

Myślę podobnie. Pain ty wiesz najlepiej, jak wysoko możesz podskoczyć, ale gdy tak czytałam, czego będziesz zadała dla siebie i dla dzieci, to pomyślalam, że masz dość skromne wymagania.
Tak czy siak dobrze ze masz prawnika.

438 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-17 18:16:33)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
ulle napisał/a:
Ćmaazjatycka napisał/a:

Pain a podział majątku dyskutujesz z prawnikiem? Mam mało danych, co jest zrozumiałe bo to forum publiczne ale Twoje oczekiwania tak na moje oko są mało wygórowane. Bo ja rozumiem wszystko na pół a za nie orzekanie o winie to należy się jakiś gratis i nie myślę o 15 letnim aucie rodzinnym.

Myślę podobnie. Pain ty wiesz najlepiej, jak wysoko możesz podskoczyć, ale gdy tak czytałam, czego będziesz zadała dla siebie i dla dzieci, to pomyślalam, że masz dość skromne wymagania.
Tak czy siak dobrze ze masz prawnika.

No nie, bo polowa mieszkania czyli jego udziały to duuuuzo pieniedzy. Do tego chciałabym jakąś część oszczędności na startw  nowe życie i wysokie alimenty na dzieci.
Generalnie po tej akcji mi przypadłoby 80% majątku i opieka nad dziecmi.
Wiec to nie są skromne wymagania

Ranna_Panna napisał/a:

Ja  widzę to tak że te dowody , które same wpadły Ci w ręce, właśnie po to wpadły abyś wykorzystała je w razie potrzeby, abyś nie została skrzywdzona Ty i dzieci chociaż w tej materii majątkowej bo to co na duszy to już nieodwracalne i możesz tylko leczyć czasem, ja też weszłam przypadkowo w posiadanie dowodów dzięki mężowi i myślę że taki uśmiech losu zdarza się po to aby zapanowała choć w namiastce- sprawiedliwość

Odniosę się do tego bo to bardzo ciekawy dla mnie wątek. Wszystkie moje odkrycia przez ubiegły rok były tak niesamowicie nieprawdopodobnie przypadkowe, że w pewnym momencie usiadłam i stwierdziłam, że wszechświat mi je sam do rąk wkłada. Żartowałam nawet, że to mój śp tata, który z góry widzi to co ten typ mi robił i krzyczał do mnie żebym uciekała własnie w taki sposób...Nawet niedawno jeszcze moj mąż kupił mi kwiaty, wstawiłam je do wazonu i postawiłam na komodzie. Nie było żadnego przeciągu, nic i one nagle...spadły, wazon się stłukł. Pamiętam, że przyszło mi wtedy do głowy, ze to znowu jakiś znak od taty:) I tak sobie myślę, że tu było tak dużo zbiegów okoliczności i nieproawdopodobnych przypadkow, ze chyba ktos nade mną czuwa i widzi, ze marnuję się przy kimś tak beznadziejnym.

439

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Z opisanej historii, przebiegu wypadków i dowodów zgromadzonych przez Pain zapewne jednoznacznie wynika, że wina leży niemal całkowicie po jego stronie. Z tego względu, z pomocą dobrego adwokata może pewnie spokojnie puścić gościa w skarpetach.

440

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Mam jedną chorobę przewlekłą, cywilizacyjna, w pewnym wieku mało kto jej nie ma, ale jeśli chodzi o jakieś infekcje, tego typu sprawy generalnie choruje bardzo rzadko. Tymczasem, ilekroć przyjechałam do tego faceta w tzw gości natychmiast lapalam infekcje, za każdym razem coś mi było, miałam nawet angine ropna, chociaż ostatnio miałam to w kresie dzieciństwa. Było tak, jakby cały mój organizm głośno na mnie wrzeszczał "zostaw to, wyjedź stamtąd", miałam też sny z rodzicami w roli głównej, którzy głaskali mnie po głowie. Autentycznie, tak naprawdę było.
Jestem osobą aż do bólu racjonalna, twardo chodzę po ziemi (kiedyś byłam inna), ale wierzę w różne znaki, w takie które opisałaś.
Tak, Ty wiesz najlepiej ile możesz zażądać i co więcej, uważam że słusznie wszystko to Ci się należy. Dzessiki niech same razem z tym menem wypracują sobie kawałek podłogi.

441

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ďżesiki i splacanie kredytow hipotecznych? Oszczędzanie na wakacje, dorabianie się na meble? smile to nie z tej bajki.

442

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Ďżesiki i splacanie kredytow hipotecznych? Oszczędzanie na wakacje, dorabianie się na meble? smile to nie z tej bajki.

Haha co nie? Ale chyba zdrajcy nie sięgają wyobraźnia dalej niż 2 tygodnie...

443 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-06-18 03:06:37)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Czytam i chłonę... Ileż rozmaitych postaw wobec tego samego faktu! Ileż opinii, poglądów, argumentów!
Zawsze powtarzam, że jedni na to Forum trafiają niejako na terapię, a drudzy chyba na sympozjum ; - )))

Po zdradzie, pojawiła się konieczność przeżycia wszystkiego tego, co łączy się z utratą świata, który przestał istnieć wbrew Twej woli, Pain. To ogromny wysiłek psychiczny, duchowy i fizyczny, którego Ty jesteś podmiotem. To takie życiowe Himalaje, tyle, że osiągając kolejne szczyty Dachu Świata nie zatykasz na nich dumnie chorągiewki zdobywcy. Dlatego mądrze wybieraj "Szerpów", którzy w tej wspinaczce będą Ci towarzyszyć i dźwigać od bazy do bazy Twój ciężki ekwipunek. Bo to nie jest bez znaczenia czyich podszeptów słuchasz...

Życzę Ci abyś w tym gąszczu słów w założonym przez siebie wątku, tak najbardziej to szukała teraz siebie i właśnie wyglądała ludzi, którzy realnie mogą Ci pomóc przez to wszystko przejść. Najbliższy Tobie człowiek, dopuszczając się jedej z największych podłości świata, roztrzaskał na kawałki Twoje życie i to jest fakt niezależny od tego, jakimi pobudkami się kierował zdradzając Ciebie i Waszą rodzinę, którą zakładał "świadom praw i obowiązków" ; - )))

Najczęściej ktoś, kto strasznie w życiu spatałaszy, zachowuje się jak dzieciak, który stłukł szybę. Obwinia kolegów, że źle podali piłkę, obwinia szybę, że była zbyt blisko i zbyt krucha, obwinia własną nogę, że uderzyła z woleja, a potem jeszcze wymyśla właścicielom mieszkania, którzy robią mu słuszną awanturę z powodu poniesionej straty albo zwiewa jak tchórz z miejsca zdarzenia. Najlepiej w Bieszczady i najlepiej z Dżesiką ; - )))

Zanim sąd orzeknie rozwód, zanim zakończy się proces podziału majątku masz jeszcze mnóstwo czasu, by przemyśleć strategię, oszacować potrzeby, by móc opiekować się dziećmi z zachowaniem dotychczasowego statusu, w którym żyją, by rozpoznać własne możliwości awansu, które rosną wraz z wiekiem Twoich pociech osiągających z każdym dniem coraz większą samodzielność. Bo to nieprawda, że nie zrobiłaś kariery. Zrobiłaś i robisz nadal. Największą karierę na świecie, jaką może zrobić kobieta, gdy natura pozwoli jej dać życie i to życie wychować mądrze i z miłością bez względu na okoliczności.

I tak, jak dzięki Tobie i Twoim wyborom mąż mógł zdobyć prestiż i stawać się profesjonalistą i dzięki czemu Wasze dzieci w tym najważniejszym, fundamentalnym dla ich przyszłego rozwoju czasie wczesnego dzieciństwa, zdobyły wszystko, co zaniosą dalej w życie, tak i Ty masz przed sobą ścieżkę, której nie przeszkodzi już kolka, mokry kaszel, zarwane bolesnym ząbkowaniem noce, robienie dekoracji na karnawał w przedszkolu...

Staraj się nie karmić teraz, gdy tak Ci w życiu trudno tego stada tygrysów, którymi są bardzo zmienne stany emocji i uczuć. Pozwól im jedynie podchodzić do Ciebie, skoro już muszą przyjść. Niech przy Tobie będą i złość i żal i wściekłość i niewyobrażalny smutek, ale nie karm tych tygrysów. One sobie pójdą. Zobaczysz... A gdy już będą daleko, to przybiegną do Ciebie najpierw małe, puchate radości, przyjemności, uśmiechy od ucha do ucha, a potem większe: normalność, stabilność, nowe marzenia, pasje. Te możesz głaskać, brać na kolana i karmić tym, co one lubią : - ))) Uwierz, Pain, że przez to życiowe doświadczenie, mimo mokrch policzków, braku snu, apetytu, obecnego braku perspektyw na kolejne lata, niepokoju, można przejść, jak przez chybotliwą kładkę nad rzeką - smródką i ocalić siebie w całości.  Powodzenia!

---
Pain, Ulle - dziękuję za przemiłe słowa! Sprawiły mi tym większą, bo nieoczekiwaną radość.

444

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Co zrobisz Pain jak mąż powie ci: "Chcesz walczyć do ostatniej krwi? Walcz!"? Jest taka scena w filmie "Mroczny ryczerz" gdzie jakis koles dowiaduje sie kim jest Batman i chce tym zaszantażować Wayne'a za posrednictwem jego pracownika (Morgan Freeman) i ten Morgan mowi do niego: "Serio uwazasz, ze twoj szef Bruce Wayne, multimilioner to szaleniec latający po nocy, rozbijajacy gołymi pięaciami twarze przestepców Gotham?! I ty tego goscia chcesz szantazować? Powodzenia!". Serio Pain chcesz wezwać na swiadka szefa swojego meza? Serio zaryzykujesz zarżnięcie kury znoszącej złote jaja? Czesc tych jaj juz nie bedzie dla ciebie, ale dla Dzessiki (swoja droga nasmiewanie sie z imienia pokazuje spory kompleks niektorych forumowiczeg), ale na boga - masz jeszcze dziecko! Myslusz teraz tylko o sobie i swojej zemscie. Wez co chcesz od niego, ale niszczenie go spowoduje, ze niczym nie bedziecie sie roznili.

445 Ostatnio edytowany przez Symbi (2020-06-18 07:37:00)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain, Ty się zastanów, bo jak up..sz karierę męża, to tym samym pożegnaj się z wysokimi alimentami na dzieci i tym bardziej na siebie (jeśli o takie zamierzasz występować). Będą one na papierze. Będą rosły, ale długi ojca, (które zresztą mogą odziedziczyć po nim dzieci) a Ty przy wysokich własnych zarobkach nie dostaniesz nawet wsparcia z Funduszu Alimentacyjnego. Szef męża może zeznać, że o niczym nie wie, bo zresztą skąd masz pewność, że wie o romansie?
Beka i Pronome, zgadzam się z Wami, aczkolwiek się nie wypowiadam, bo to schematy w tych wątkach o rozstaniach, zawsze to samo i nie mam ochoty na pisanie w kółko tego samego.

446

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
Ranna_Panna napisał/a:

Ja  widzę to tak że te dowody , które same wpadły Ci w ręce, właśnie po to wpadły abyś wykorzystała je w razie potrzeby, abyś nie została skrzywdzona Ty i dzieci chociaż w tej materii majątkowej bo to co na duszy to już nieodwracalne i możesz tylko leczyć czasem, ja też weszłam przypadkowo w posiadanie dowodów dzięki mężowi i myślę że taki uśmiech losu zdarza się po to aby zapanowała choć w namiastce- sprawiedliwość

Odniosę się do tego bo to bardzo ciekawy dla mnie wątek. Wszystkie moje odkrycia przez ubiegły rok były tak niesamowicie nieprawdopodobnie przypadkowe, że w pewnym momencie usiadłam i stwierdziłam, że wszechświat mi je sam do rąk wkłada. Żartowałam nawet, że to mój śp tata, który z góry widzi to co ten typ mi robił i krzyczał do mnie żebym uciekała własnie w taki sposób...Nawet niedawno jeszcze moj mąż kupił mi kwiaty, wstawiłam je do wazonu i postawiłam na komodzie. Nie było żadnego przeciągu, nic i one nagle...spadły, wazon się stłukł. Pamiętam, że przyszło mi wtedy do głowy, ze to znowu jakiś znak od taty:) I tak sobie myślę, że tu było tak dużo zbiegów okoliczności i nieproawdopodobnych przypadkow, ze chyba ktos nade mną czuwa i widzi, ze marnuję się przy kimś tak beznadziejnym.

Przeszłam dokładnie to samo. Postanowiłam nie szukać dowodów pomimo dużej intuicji, bo jak założyłam "Ktoś jak zechce to poda mi te dowody na tacy". I tak się właśnie stało, choć prawie rok później niż zakładałam. Widać właśnie wtedy byłam gotowa na przyjęcie tej gorzkiej prawdy. Mąż Dżesiki skontaktował się ze mną i podał mi wszystko na tacy, włącznie z faktami, datami. I to były wiadomości z tzw. pierwszej ręki, bo od Dżesiki. Było także wiele zbiegów okoliczności, dziwnych zdarzeń. W sumie to do dzisiaj pozwalam tak się prowadzić, z ogromnym zaufaniem do Prowadzącego.=)
Także podzieliłam majątek "sprawiedliwie" i niczego nie żałuję. Bo on zostanie dla naszych dzieci. U bm Dżesiki się potem zmieniały, poziom jego zamieszkania początkowo spadł.  ale ma b. dobrą pracę, żyje jak chce i chyba jest szczęśliwy. I na b. dobrym poziomie materialnym. A Dżesiki i tak się dorabiają z wyższego poziomu niż my kiedyś.Czyli nikomu nie stała się krzywda materialna.

Rozwalanie rodziny jest traumą, tym większą, kiedy w grę wchodzi perfidna zdrada i krzywdzenie rodziny przez zdradzającego. Warto zadbać chociaż o jakiś tam poziom życia materialnego. Bo byt kształtuje świadomość. Po drodze tylko nie zagub siebie, zadbaj więc o dobroć, ciepło, wrażliwość w sobie , które podczas tej walki rozwodowej i materialnej mogą się lekko przytępić. Bo teraz nastawiasz się na walkę, i dobrze, bo siła jest Ci teraz potrzebna. Złość napędzi Ci energię do działania.
Ale czasami usiądż sobie w kąciku  i buduj zaufanie do Tego, co daje Ci dowody do ręki, kreuje przypadki, dba o Ciebie i Twoje dzieci. Ten instynkt w Tobie )wpisz co tam chcesz) poprowadzi Cię dobrą Drogą. Przytulam.

447 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-18 07:54:42)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Bez przesady. Przecież jak mąż Pain to taki zdolny facet, to sobie poradzi w nowej firmie. Wiedzy, umiejętności i doświadczenia mu przez to nie ubędzie. Tylko smród będzie się za nim ciągnął, a taki rodzaj faceta, który uważa, że jest wspaniały, przebiegły i rozdaje kary, bardzo będzie chciał uniknąć konfrontacji z prawdą, która pokazałaby, jak bardzo jest nierozważny i oszukuje wszystkich dookoła, czyli własną rodzinę, pracodawcę. No i jeszcze może chcieć uniknąć władowania na minę koleżanki z pracy, bo przecież on sam w tej zdradzie nie był.
Pain ma mocne karty, jej mąż jej nie docenił, nawalił, niech zapłaci za swoje głupoty i błędy, to może coś z tej lekcji zrozumie.

448

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Symbi napisał/a:

Pain, Ty się zastanów, bo jak up..sz karierę męża, to tym samym pożegnaj się z wysokimi alimentami na dzieci i tym bardziej na siebie (jeśli o takie zamierzasz występować). Będą one na papierze. Będą rosły, ale długi ojca, (które zresztą mogą odziedziczyć po nim dzieci) a Ty przy wysokich własnych zarobkach nie dostaniesz nawet wsparcia z Funduszu Alimentacyjnego. Szef męża może zeznać, że o niczym nie wie, bo zresztą skąd masz pewność, że wie o romansie?
Beka i Pronome, zgadzam się z Wami, aczkolwiek się nie wypowiadam, bo to schematy w tych wątkach o rozstaniach, zawsze to samo i nie mam ochoty na pisanie w kółko tego samego.

Podział majątku to taka gra i wygra ten kto ma mniej do stracenia i jest bardziej zdesperowany..
Pain pogodziła się z tym że nie będzie już żyć na takim poziomie jak żyła, ale chce zabezpieczyć siebie i dzieci najlepiej jak się da. Jm na do stracenia wszystko, pozycję, pieniądze, szacunek, rodzinę i dobre imię..
Nie sądzę żeby poszedł na wojnę o ile Pain zrobi to szybko, tak aby nie miał za dużo czasu do kalkulacji i obieca mu np. rozwód bez orzekania. On musi widzieć jakąś wymierną korzyść i zgodzi się na wszystko..

Pain a jak Wy teraz żyjecie? Rozmawiacie ze sobą jakby nic się nie działo? Jak on się zachowuje?

449

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Tym bardziej,  skoro uważacie, że jm poradzi sobie w nowej pracy, to on nie ma też nic do stracenia i może iść na tę wojnę, która chce wypowiedzieć Pain.

450

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Symbi napisał/a:

Tym bardziej,  skoro uważacie, że jm poradzi sobie w nowej pracy, to on nie ma też nic do stracenia i może iść na tę wojnę, która chce wypowiedzieć Pain.

Przecież napisałam, że będzie chciał ocalić swój wizerunek „wspaniałego„ i uniknąć smrodu w życiu zawodowym, a do tego może chcieć jeszcze uchronić współpracownicę, która dostanie rykoszetem, gdy Pain wdroży zapowiadane działania.
W to ostatnie słabo wierzę, bo kochanki są zazwyczaj przypadkowe i traktowane instrumentalnie, ale ego takiego faceta nie zniesie tego, że wszyscy wokół się dowiedzą, jak podle potraktował własną rodzinę i jak głupio dał się złapać na łamaniu surowych firmowych zakazów i zrobi wiele, żeby tego uniknąć.

451 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-18 09:21:19)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Przeciez maz Pain ma proste wyjscie, uznac ze nalezy się jej polowa majątku i nie narazać się na starcie ze swoim szefem i wszystkie tego konsekwencje.

452

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Symbi napisał/a:

Tym bardziej,  skoro uważacie, że jm poradzi sobie w nowej pracy, to on nie ma też nic do stracenia i może iść na tę wojnę, która chce wypowiedzieć Pain.

Nawet jak 10 razy zmieni pracę to zobowiązania w stosunku do dzieci i Pain ( alimenty) nie znikną. A Pain może go podawać o nowe coraz wyższe za każdą zmianą pracy.. Jak się z nią dogada o rozwód bez orzekania to pozbędzie się potencjalnych alimentów na byłą żonę..
Poza tym to nie jest tak, że w nowej pracy od razu dostajesz stanowisko managerskie z wysoka pensją, a jeśli nawet to musisz się wykazać bo takich młodych wilczków na rynku jest już dużo, konkurencja nie śpi..

453

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Zgodnie z tym, co mówi Pain, jeśli rzeczywiście ma w rękawie prawdziwe asy, to facetowi nie będzie się zupełnie opłacało iść z nią otwartą wojnę. W każdym razie, jeśli na chłodno uprzytomni sobie co ma do stracenia, jeżeli mu zależy na opinii i pozycji zawodowej. Do tej pory całkowicie umywa ręce i obwinia Autorkę za to, jak on postąpił, ale w pewnym momencie zda sobie sprawę, że nie warto się szarpać, bynajmniej nie z powodu poczucia winy, bo na takiego nie wygląda. Raczej dla swojego świętego spokoju i niedopuszczenia do rozniesienia się fermentu czy drastycznego obniżenia się poziomu jego życia. Jeśli będzie miał do wyboru wziąć połowę majątku a szarpaniem się o jak najwięcej, to wybierze pierwszą opcję..

454

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pomyślałam Pain  że jak będziesz się na to czuła to powiedz mężowi spokojnie co masz, czyli tzw  dowody i jeszcze spokojniej powiedz co uważasz o takim zachowaniu  jak jego,jak się z tym poczułaś i skąd wynika takie a nie inne żądanie przez Ciebie sprawiedliwości, powiedz że nie po to przez tyle lat współpracowałaś z nim czyli mężem we wspólnym gospodarstwie rodzinno - małżeńskim aby jakiejś Dziuni było lżej i bardziej komfortowo ale robiłaś to dla swojej rodziny, jeśli on bez uprzedzenia zrezygnował z rodziny i wybrał inną drogę to nie Twój już interes tę jego nową drogę wyrównać i wyasfaltować, myślę że nawet on, na chwilę obecną oczadziały,  pewnie zrozumie to, nawet jak się do tego nie przyzna. Czasem to co wydaje się oczywiste warto jednak wyraźnie powiedzieć bo nieraz bywało że ludzie odczytywali się błędnie i prowadziło to do eskalacji żalów czy podkręcania emocji.  Pamiętaj jednak Pain że w obliczu tego co się w Twoim życiu dzieje nie masz obowiązku bycia Dalajlamą ani inna oaza spokoju, Ty po raz pierwszy masz taką sytuację około rozwodową, jakbyś rozwodziła się piąty raz to może zrobiłabyś to w przerwie na lunch i od razu wiedziała wszystko co chcesz i jak chcesz smile To co piszę to luźne sugestie nawet jak mówię zrób...powiedz...wykonaj..., to oczywiście postępuj w zgodzie z sobą, ja osobiście już doczekałam się wewnętrznego spokoju i pozbyłam tych negatywnych odczuć o jakich pisałaś ale od momentu 'wiedzy' musiało upłynąć prawie dwa lata

''''''''''''''''''
Pronome jak masz nadwagę to może bez karmelu, jak nie, to przysłodź się troszkę

455

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain-wlasnie oglądam na Netflixie"słodkie magnolie" ,jestem dopiero w połowie pierwszego odcinka ale sytuacja jednej z bohaterek skojarzyła mi się z Twoją..

Posty [ 391 do 455 z 1,383 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024