Gdy już wiem, że czas odejść... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 1,383 ]

261 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-08 22:22:32)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Pain Silna i wartościowa z Ciebie kobieta smile
Widać, że jednak, mimo niewątpliwej krzywdy, jakiej doznałaś, trzymasz się dzielnie. Dużo siły i wytrwałości a na pewno się ułoży! Skoro bliska Ci osoba nie potrafiła odwzajemnić Twojego uczucia i zaangażowania w relację, to nie ma co nad nią więcej płakać.

Dziękuję Ci:) Na pewno jeszcze nieraz będę na podłodze wyć ale te rolki dziś mi pokazały, że ja tonę w smutku, a wystarczy wyjść do ludzi, w świat - i jeśli się jest otwartym i dobrym człowiekiem - to tam jest cały ocean szczęścia. Takiego codziennego, prostego. Tego, którego mój jm nigdy nie widział, bo dla niego tylko praca, pieniądze i kariera, prestiż i takie tam... Nauczka dla mnie po dniu dzisiejszym - nie mogę gadać z mężem, bo jest dla mnie toksyczny. Zabiera mi radość zycia, utwierdza w przekonaniu, że to ja zawiniłam i ściąga w dół. Nie jestem idealna, mam masę wad i chcę i będę nad nimi pracować. Ale nie zasłużyłam na takie traktowanie. Wolę byś sama niż z moim mężem.
A jak ulle dobrze napisała - nigdy nie będę sama bo mam cudowne dzieci. A facet? Na razie mam postanowienie, że pierwszy rok po rozwodzie chce być sama, żeby polubić bycie samą, żeby siebie trochę odkryć. A potem się zobaczy. Na razie to jest mój najmniejszy problem, bo wchodzenie w związek wydaje mi się masochizmem:) Mój mąż tak mnie zmęczył, że marze już tylko o wolności!

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain

Dzisiaj jesteś w bojowym nastroju, czyli jutro będziesz miała spadek. Takie sinusoidy emocji sa normalne w takim czasie. Nie przyzwyczajaj się do tych nastrojów, bo to jeszcze jakiś czas potrwa.
Nie podejmuj także pochopnych decyzji. Nie przy takim rozchwianiu emocjonalnym.
Ten kolega to w ramach odegrania się? To także furtka donikąd.
Spróbuj poczekać na stonowanie emocji.
Sport, chwile radości z dziećmi - jak najbardziej. Droga w kierunku oduzależnienia także super.
ale daj czas czasowi.

263

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
faja napisał/a:

Pain

Dzisiaj jesteś w bojowym nastroju, czyli jutro będziesz miała spadek. Takie sinusoidy emocji sa normalne w takim czasie. Nie przyzwyczajaj się do tych nastrojów, bo to jeszcze jakiś czas potrwa.
Nie podejmuj także pochopnych decyzji. Nie przy takim rozchwianiu emocjonalnym.
Ten kolega to w ramach odegrania się? To także furtka donikąd.
Spróbuj poczekać na stonowanie emocji.
Sport, chwile radości z dziećmi - jak najbardziej. Droga w kierunku oduzależnienia także super.
ale daj czas czasowi.

Kochana, kolega ma 13 lat! Moje dzieci go poznały, nie ja:))))
Wiem, zdaje sobie sprawę że będę miała jeszcze spadki. Ale po serii dni gdzie nie spałam, budziłam się z czarnymi myślami i byłam wrakiem - ta normalność wprawiła mnie w euforię. Ja tęsknię za normalnoscia! Bez toksyny mojego jm.

264

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Długo się zastanawiałam czy napisać coś w Twoim wątku, przede wszystkim z uwagi na różnice wieku. Ja niedawno skończyłam studia i dopiero wchodzę w taka prawdziwa dorosłość i wiem, że nie mogę Ci nic doradzić, ale bardzo współczuje.
Czytając wszystkie twoje wpisy zaczęłam widzieć podobieństwo do mojej byłej już relacji. Tez na początku zaczęły się siłownie, dbanie o siebie, zmiana pracy na lepiej płatną, nowe markowe ubrania, potem ktoś się pojawił, było niezdecydowanie i granie na 2 fronty, a na końcu obwinianie mnie, ze to ja doprowadziłam do tego stanu ( w co uwierzyłam).
Mimo ze dzieli nas dużo, to gdzieś znalazłam wspólny mianownik naszych historii. Podziwiam twoja sile i to ze się nie poddałaś i walczysz o siebie, dzieci i nie dajesz sobie wmówić, ze to twoja wina, bo tak nie jest. Trzymam za Ciebie kciuki.

265

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ania2134 napisał/a:

Długo się zastanawiałam czy napisać coś w Twoim wątku, przede wszystkim z uwagi na różnice wieku. Ja niedawno skończyłam studia i dopiero wchodzę w taka prawdziwa dorosłość i wiem, że nie mogę Ci nic doradzić, ale bardzo współczuje.
Czytając wszystkie twoje wpisy zaczęłam widzieć podobieństwo do mojej byłej już relacji. Tez na początku zaczęły się siłownie, dbanie o siebie, zmiana pracy na lepiej płatną, nowe markowe ubrania, potem ktoś się pojawił, było niezdecydowanie i granie na 2 fronty, a na końcu obwinianie mnie, ze to ja doprowadziłam do tego stanu ( w co uwierzyłam).
Mimo ze dzieli nas dużo, to gdzieś znalazłam wspólny mianownik naszych historii. Podziwiam twoja sile i to ze się nie poddałaś i walczysz o siebie, dzieci i nie dajesz sobie wmówić, ze to twoja wina, bo tak nie jest. Trzymam za Ciebie kciuki.

Dziekuje Aniu:) Ja przez rok machałam białą flagą do zdrajcy, a on się śmiał za moimi plecami...Czas zapłaty jednak nadchodzi, oj nadchodzi:)

266

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Już chciałem wkleić posta, ale tamten wątek został zamknięty, więc umieszczę go tutaj, bo w sumie dotyczy Autorki( i jednocześnie Pikupik2019).

Faza złości i żalu, jak również próby odpowiedzi na pytanie "dlaczego?" wydaje się nieunikniona. Trwa przez pewien czas, tylko im ten czas jest dłuższy, tym bardziej rujnuje człowieka i jego psychikę. Kumulują się w nim emocje, które czasami wręcz wybuchają. Pain jest już w tej fazie i teraz musi się z niej szybko i sprawnie wygrzebać. Twardo stąpa po ziemi i wierzę osobiście, że jej się to uda smile To zresztą będzie dla niej chyba najtrudniejsze, bo późniejsze wypełnienie i odbudowanie swojego życia na nowo powinno pójść lepiej i łatwiej. Swoją drogą, to ktoś wcześniej świetnie zwrócił uwagę na podobieństwa u obu Koleżanek, co do charakteru ich byłych już partnerów. Widać( przynajmniej z opowieści dziewczyn) tą jaskrawą wręcz różnicę między nimi a ich byłymi. Zawsze mnie zadziwia jak się tak ludzie dobierają łatwo o zupełnie odmiennych i przeciwnych osobowościach. To, co może i zazwyczaj rzeczywiście dość mocno "uwiera"nas w partnerze potrafi zejść na drugi plan, bo widzimy w nim jednak kogoś wyjątkowego. Ale jak widać, można się niestety pomylić..

267 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-11 10:53:09)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Gdy się zastanawialiśmy z EX, jakim cudem osoby o tak różnym podejściu  do życia mogły się zejść, doszliśmy do wniosku, że chyba po to, by wyprodukować  bardzo utalentowane dzieciaki. big_smile
Albo może  czasem wybierasz partnera nad którym czujesz podświadomie przewagę  i nawet jak się starasz by to nie wazylo na związku, to jednak wychodzi.

Pomyślałam o ojcu Aurory i jej matce, która okazała się bardzo silną  chyba kobietą.
Mój ojciec miał jak ojciec Aurory tłumy wielbicielek. Dostawał kwiaty, ciasta, prezenty.  smile nie romansował smile chyba że o tym nie wiem.
Matką była szczęśliwa jest do tej pory. Ale On w tej parze dominował  i niczego nie musiał sobie udowadniać.

268

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Widać w takim razie, że jak się raz uruchomi to koło młyńskie, to ta woda która się leje napędza go mimo pewnych, mniej lub bardziej znacznych oporów smile Kurcze, mamy XXI wiek a mi koło młyńskie przychodzi do głowy, jako porównanie do siły napędowej związku.. : o Ale w sumie spałem dzisiaj mniej niż 5 godzin smile

A swoją drogą dawanie kwiatów facetom przez kobiety uważałem zawsze za zjawisko rzadsze niż przysłowiowy Yeti smile

269

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

big_smile  do tej pory czuję  te zapachy gożdzikow i róż. Na dodatek mój ojciec miał męski zawód, żaden  tam artysta smile

270

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Autorko, a może powinnaś zmienić sposób myślenia o tej sprawie i np zamiast zamartwiać się tym wszystkim starać się rozbudzić w sobie ciekawość odnośnie swojej przyszłości. Myśleć sobie "ciekawe jak potoczy się teraz moje życie, może przyniesie mi takie wydarzenia i takich nowych, wspaniałych ludzi wokół, że aż tchu mi zabraknie?
Do tej pory znałaś małżeńskie życie z jego plusami i minusami, ale kto wie, jak to będzie PO?
Nigdy nie będziesz samotna, bo masz dzieci, więc zawsze będziesz miała mnóstwo roboty, radości i trosk, ale też dumy ze swoich dzieci. A może będziesz umiała odnaleźć się świetnie w nowej sytuacji i dojdziesz do wniosku, że życie matki samotnie wychowującej dzieci wcale nie jest takie złe? Nikt nie będzie brzęczał ci nad głową, bo tylko ty będziesz PANIĄ SWOJEGO ŻYCIA.
Zacznij więc myśleć o tym w taki sposób. Życie potrafi nieźle zaskakiwać i kto wie, jakie cudowne niespodzianki jeszcze przed tobą?
Nie pozwól na to, by ta sytuacja zabrała Ci radość życia. Wszystko złe minie w końcu i zostaniesz ty z dziećmi i nowym początkiem.
Z majątku nie daj się oskubac, bo masz dzieci i nie ma powodu, żeby jakąś obca baba korzystała z tego, co ty sobie wypracowałaś.

271 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-11 16:20:38)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
ulle napisał/a:

Autorko, a może powinnaś zmienić sposób myślenia o tej sprawie i np zamiast zamartwiać się tym wszystkim starać się rozbudzić w sobie ciekawość odnośnie swojej przyszłości. Myśleć sobie "ciekawe jak potoczy się teraz moje życie, może przyniesie mi takie wydarzenia i takich nowych, wspaniałych ludzi wokół, że aż tchu mi zabraknie?
Do tej pory znałaś małżeńskie życie z jego plusami i minusami, ale kto wie, jak to będzie PO?
Nigdy nie będziesz samotna, bo masz dzieci, więc zawsze będziesz miała mnóstwo roboty, radości i trosk, ale też dumy ze swoich dzieci. A może będziesz umiała odnaleźć się świetnie w nowej sytuacji i dojdziesz do wniosku, że życie matki samotnie wychowującej dzieci wcale nie jest takie złe? Nikt nie będzie brzęczał ci nad głową, bo tylko ty będziesz PANIĄ SWOJEGO ŻYCIA.
Zacznij więc myśleć o tym w taki sposób. Życie potrafi nieźle zaskakiwać i kto wie, jakie cudowne niespodzianki jeszcze przed tobą?
Nie pozwól na to, by ta sytuacja zabrała Ci radość życia. Wszystko złe minie w końcu i zostaniesz ty z dziećmi i nowym początkiem.
Z majątku nie daj się oskubac, bo masz dzieci i nie ma powodu, żeby jakąś obca baba korzystała z tego, co ty sobie wypracowałaś.

Powoli w tym kierunku zmierza moje myślenie. Na razie bardziej już chyba z tego POTWORNEGO zmęczenia psychicznego. Bo ja juz brzydze sie faktem, ze koles, ktory mi jeszcze niedawno mowil, ze mnie kocha (2 tyg temu, hellooo!) - teraz najprawdopodobniej gzi się z kochanką w górach. A ja jeżdżę na samotne wypady rowerowe z dzieciakami...Zaraz znowu na rolki idziemy. A gdzie on w tym czasie jest? On realizuje SWOJĄ potrzebę szczęścia...Ile razy bym nie usłyszała, że każdy ma prawo do szczęścia bla bla bla - to jednak szlag mnie trafia, że zamiast spędzać czas z rodziną i dziećmi, walczyć o nas, próbować coś naprawiać skoro skopał - on wybiera opcję "hej, ma być fajnie i już". A ja patrzę na nieświadome jeszcze buzie moich dzieci i czuję kolejną falę rozpaczy...
Ale tak. Uważam, że już gorzej w moim życiu być nie może. Te emocje, ktore mną targają dziś - absolutnie nie ma chyba już nic, co mogłoby sie z tym rownac. Więc bedziemy sobie w trojke z dzieciakami, ja mam fajna prace, cudownych ludzi wokół - wiec bedzie juz TYLKO lepiej! Kontaktow nie mam zamiaru ograniczac, ja bym chetnie skorzystala z codziennej pomocy tak na marginesie. Jakby chcial codziennie np zawiezc dzieciaki do szkoły - dla mnie super!

272

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Boże jak mi zle...Ten ból jest nie do opisania. Spędziłam fajny dzień z dzieciakami, rowery, rolki a teraz siedze i ryczę w wannie...Jaśnie Pan nawet nie zadzwonił sprawdzić co u dzieci...Biedne dzieciaki. Widać strzała amora trafiła mocno. Nienawidzę go, nigdy nie czułam do nikogo takiej pogardy...A moje serce, Boże za co...Pocieszcie mnie jakoś bo oszaleje:(((

273

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Dlatego właśnie zdrady są takie straszne..
Zdradzony nie może tak po prostu wyłączyć kochania partnera
A jednocześnie nie może przeskoczyć tego co się wydarzyło
Ja zadeklarowałem wybaczenie. Myślałem, że się uda. Nie było jeszcze w moim życiu sytuacji bez wyjścia. Cokolwiek się działo znajdowało się rozwiązanie lub czas leczył rany.
Teraz trafiłem na mur.
Chcę wybaczyć i żyć jak dawniej. Rozum tak mi podpowiada. Widzę też chęci po drugiej stronie.
Ale nie mogę zapomnieć, przestać sobie wyobrażać, zastanawiać się nad każdym szczegółem ich spotkań...
Próbuję zrozumieć. Nie potrafię.
Nie chcę rozwodu.
Ale nie umiem zapomnieć.
Mur...

274

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain płacz dzielna kobieto, musisz swoje odchorować.

Z mojej strony mogę powiedzieć, że dziś zaliczyłam dobry dzień - za jakiś czas i Ty przejdziesz na stronę mocy.

Możesz rozważyć lampkę wina do snu i jakiś serial?

275

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Boże jak mi zle...Ten ból jest nie do opisania. Spędziłam fajny dzień z dzieciakami, rowery, rolki a teraz siedze i ryczę w wannie...Jaśnie Pan nawet nie zadzwonił sprawdzić co u dzieci...Biedne dzieciaki. Widać strzała amora trafiła mocno. Nienawidzę go, nigdy nie czułam do nikogo takiej pogardy...A moje serce, Boże za co...Pocieszcie mnie jakoś bo oszaleje:(((

Jesteś na początku drogi, to zupełnie normalne, ze sie tak czujesz. Tego nie da się obejść, zagłuszyć (a raczej nie powinno się tego robić). Zobaczysz przyjdzie taka chwila, ze bedziesz dziwiła się, ze tak do tego podchodziłaś, ze miałaś taki rollercoaster w głowie. Bedą chwile lepsze, wręcz euforyczne, ale bedą też te gorsze i to jest zupełnie normalne.

276 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-06-12 00:41:33)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
W Rozterkach napisał/a:

Dlatego właśnie zdrady są takie straszne..
Zdradzony nie może tak po prostu wyłączyć kochania partnera
A jednocześnie nie może przeskoczyć tego co się wydarzyło
Ja zadeklarowałem wybaczenie. Myślałem, że się uda. Nie było jeszcze w moim życiu sytuacji bez wyjścia. Cokolwiek się działo znajdowało się rozwiązanie lub czas leczył rany.
Teraz trafiłem na mur.
Chcę wybaczyć i żyć jak dawniej. Rozum tak mi podpowiada. Widzę też chęci po drugiej stronie.
Ale nie mogę zapomnieć, przestać sobie wyobrażać, zastanawiać się nad każdym szczegółem ich spotkań...
Próbuję zrozumieć. Nie potrafię.
Nie chcę rozwodu.
Ale nie umiem zapomnieć.
Mur...

Ja z perspektywy czasu żałuję że ciągnęłam to rok....Znasz angielski? Polecam Ci bloga ChumpLady, tam jest cała analiza i setki historii...Twoje małżeństwo nie przetrwa, mówię Ci to dziś. Nie dlatego że Ty nie wybaczysz. Dlatego że ona zrobi to ponownie...
Polecam zwłaszcza te wpisy:
tu były trzy nieregulaminowe linki i zostały usunięte przez moderatora

"Chump" to zdradzony, który próbował wybaczać...

277

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Nie mogę edytować powyższego posta więc piszę nowego.
Jeśli ktos obecnie przeżywa to co ja lub trafi tu w przyszłości - to mam jedną radę. PŁACZCIE.
Wczoraj zbieraly się we mnie trudne emocje cały dzień, one mi się kumulują. Ale wieczorem się poryczalam jak bobas i...jakby mi ktoś tone cegieł z klatki piersiowej zdjął.
A dziś zamawiam gitarę, zawsze chciałam się nauczyc.

278

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain

Przytulam Cię serdecznie.
Ja z takimi rzutami emocji funkcjonowałam długo. Chyba najtrudniej było mi się pogodzić z tym, że ktoś ...MNIE tak potraktował. Jak on mógł - chodziło za mną długo. I ten lęk przed zmianą życia. A potem wpadłam w totalną złość i pogardę. A właściwie to wszystko się ciągle przeplatało. Jestem osobą nadwrażliwą i chyba to było istotne.
Rozum reagował prawidłowo, też miałam takie przemyślenia jak Ty, ze z nim to szkoda czasu, życia, wszystkiego. Ale emocje nie dawały się wyłączyć i miotały mną od ściany do ściany. Płacz jest fajny bo daje oddech i trochę czasu do następnej akcji.
Do tego te jego żenujące zachowania.
Masakra.
Ale to przejdzie, będzie się powoli wyciszać. Musisz to przejść. Fajnie, że masz dzieci, bo masz zajęty czas i od czasu do czasu okazje do śmiania się. Są rzeczy trudne do przejścia i zdrada, rozwalanie rodziny do nich należy. Trzymaj sie kochana. Zajmij się sobą, przytulaj samą siebie i idż z tą siłą, którą dzisiaj masz.

279

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

@faja dziękuję
To najtrudniejsze co mnie w życiu spotkało:( Dziękuję za wsparcie, dużo dla mnie znaczy

280

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

W kilku wspomnianych tutaj przypadkach, kiedy osoby zdradzone zdecydowały się wybaczyć i żyć dalej wspólnie, będą chyba bardzo długo nosić ze sobą tą traumę i obawę o przyszłość. Z kolei ich partnerzy, będą się dziwić, że wypominane jest im przez jakiś czas zburzenie wspólnego życia, podczas gdy nie da się właśnie tego wszystkiego wyłączyć jednym przyciskiem. Zarówno samej zdrady, jak i uczucia do byłego partnera, jeśli dojdzie do rozstania.

281 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-12 15:02:53)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

A ja własnie piję sobie piwo (podczas pracy zdalnej ale ciii....) i słucham Iron Maiden (i Bruce Dickinsona, np "Tears of the dragon")...I czuję, że BĘDZIE DOBRZE. Mam nawet bilet na koncert Iron Maiden, ktory mial byc za miesiac niecaly w Warszawie, ale przez te pandemie przelozyli o rok:(((( A tak by mi sie przydalo oderwanie od tego bagna eh...

A mojemu zdrajcy dedykuję tekst piosenki Skid Row "Wasted time"!

EDIT: "Killed by death" Motorhead i wiem, że na bank bedzie dobrze...Na słuchawkach na full:)

282

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Dobra muzyka na taki czas smile Powinnaś właśnie wywalić z siebie wszystko co najgorsze z dobra pomocą i rytmem heavy metalu smile I wiesz co? Wypiję za Twoje powodzenie i wyjście z tego wszystkiego big_smile Akurat na południu kraju jest taki ukrop, że skusiłem się na coś zimnego smile

Zdrówko i powodzenia! smile

283 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-12 16:01:44)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Dobra muzyka na taki czas smile Powinnaś właśnie wywalić z siebie wszystko co najgorsze z dobra pomocą i rytmem heavy metalu smile I wiesz co? Wypiję za Twoje powodzenie i wyjście z tego wszystkiego big_smile Akurat na południu kraju jest taki ukrop, że skusiłem się na coś zimnego smile

Zdrówko i powodzenia! smile

Dzięki Bagienniku! O tak, kocham wlasnie ciężkie rytmy za to, że dają mi takie poczucie, że ktoś "za mnie" krzyczy:)))
Nie wiem o co chodzi ale dzis juz wstalam w innym stanie niz wczoraj chociazby. Jakos optymistycznie, nie wiem, moze to chwilowy "up".
Teraz "Unsainted" Slipknota

284

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ogólnie to jakoś specjalnie nigdy nie przepadałem za metalem aż dotychczas, kiedy trochę zacząłem interesować się historią, to do listy ulubionych zespołów dołączył "Sabaton" A wcześniej miałem fazę na rap.
Skoro jest lepiej niż było, to będzie.. jeszcze lepiej smile

285

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Kupilam sobie gitarę! Będę się uczyć:)

286

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No wodzisz, i już się możesz czymś zająć, ciekawym i rozwojowym smile Pobrzdękasz sobie i będzie od razu lepiej smile

287

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pięknie urządzisz sobie mieszkanie np pomalujesz, może kupisz nowe meble, zrobisz tak, by nic nie przypominało Ci o tym facecie. Kiedyś doradziłam coś takiego niejakiej Tosi, zrobiła tak i pisała ile miała radochy z urządzania mieszkania całkiem na nowo i jak bardzo ją ta akcja uskrxydlila.poniewaz poczuła się wreszcie panią swoich decyzji, były mąż policjant, zdrady, chamskie zachowanie w domu i baby.
Tak więc jak wszystko w twoim życiu zacznie się teraz zmieniać. Co chwilę będziesz miała inne pomysły i sama razem z dziećmi będziesz mogła je realizować.
Jesli chodzi o dzieci, to dobrze by było, żebyś znalazła psychologa dziecięcego, nawet pedagoga w szkole jeśli jest sensowny i omówiła ze specjalista, a jaki sposób masz powiedzieć dzieciom, że tatuś odchodzi z domu. To bardzo ważna sprawa.
Z tego co napisałaś wygląda na to, że z teściowa masz bardzo dobry kontakt i razem współpracujecie nad tym, by ich syn okazywał dzieciom miłość i zainteresowanie.

288

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Słaba noc za mną, ledwo spałam...Mam w sobie ogromną złość, ogromną nienawiść do męża...Chciałabym, żeby zamieniła się w obojętność ale czuję taka potworna niesprawiedliwość. Mam nadzieję, że to tylko etap...

289

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Kiedy mój mąż się w końcu wyprowadził poczułam chyba ulgę i zaraz przystąpiłam do zmiany życia. Tak na spokojnie,  z żałobą, przemyśleniami itd. Ale kiedy dowiedziałam się o kilkuletniej boczniarze, perfidii i kłamstwach to poczułam taką złość, że poleciałam na niej pewnie jeszcze z rok. I wtedy stać mnie było na wielkie zmiany, stany euforii i totalnej rozpaczy były wykańczające jednak. Dopiero po kilku latach zeszły ze mnie te emocje. Może dlatego tak długo, że jm poszedł w totalne zaparcie w stylu "ona zła kobieta była więc mogłem wszystko". Bo zawsze było we mnie duże poczucie sprawiedliwości, a tutaj to takie tanie było. TANIE
Musisz przejść te wszystkie uczucia, drogi na skróty nie ma.
Przytulam

290 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-13 10:08:35)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
faja napisał/a:

Kiedy mój mąż się w końcu wyprowadził poczułam chyba ulgę i zaraz przystąpiłam do zmiany życia. Tak na spokojnie,  z żałobą, przemyśleniami itd. Ale kiedy dowiedziałam się o kilkuletniej boczniarze, perfidii i kłamstwach to poczułam taką złość, że poleciałam na niej pewnie jeszcze z rok. I wtedy stać mnie było na wielkie zmiany, stany euforii i totalnej rozpaczy były wykańczające jednak. Dopiero po kilku latach zeszły ze mnie te emocje. Może dlatego tak długo, że jm poszedł w totalne zaparcie w stylu "ona zła kobieta była więc mogłem wszystko". Bo zawsze było we mnie duże poczucie sprawiedliwości, a tutaj to takie tanie było. TANIE
Musisz przejść te wszystkie uczucia, drogi na skróty nie ma.
Przytulam

Kilka lat??? Nieeee błagam. Mnie najbardziej teraz wq***ia to obwinianie mnie i jego arogancki ton. Ja bym się pod ziemię zapadła jakbym takie rzeczy rodzinie robiła. Wiem, że to słaby czlowiek, słaby. Nigdy nie chciałabym już być z takim kłamcą. Ale ta złość jest potężna. Dzisiaj go autentycznie nienawidzę. Z głębi serca. W nocy fantazjowałam  że on ma wylew i oddaje go na wózku kochance. Każdy ma jakieś marzenia:)))

291

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Już tkwisz w tym ponad rok, więc i kilka lat jakoś zleci. A on w tym stanie zaparcia może trwać latami, więc i ty niestety także. Dziwić się będziesz długo, niestety.

292

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Kilka lat??? Nieeee błagam. Mnie najbardziej teraz wq***ia to obwinianie mnie i jego arogancki ton. Ja bym się pod ziemię zapadła jakbym takie rzeczy rodzinie robiła. Wiem, że to słaby czlowiek, słaby. Nigdy nie chciałabym już być z takim kłamcą. Ale ta złość jest potężna. Dzisiaj go autentycznie nienawidzę. Z głębi serca. W nocy fantazjowałam  że on ma wylew i oddaje go na wózku kochance. Każdy ma jakieś marzenia:)))

Chyba nie sądzisz, że zdardzacz na haju będzie bił się w pierś i przyzna, że skończony z niego d*pek. Nie mając nic na swoją obronę, atakuje Ciebie - klasyk.
Wdając z nim w dyskusje sama sobie szkodzisz.
Przy takich wahaniach nastroju ja bym Ci odradzała alko bo to tylko wzmaga te stany mimo iż chwilowo przynosi pozorną ulgę.
Gitara super sprawa smile

293

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Zaloba ma swoja trajektorie, ale dobrze przezyta pozwala nam stac sie sielniejszymi. To potrwa. Natomiast gniew i zal na jm, ktore sa czescia tego procesu, bedzie tak dlugo trwal, jak tylko bedziesz chciala smile. Mozna i tak latami smile. Dopoki nie wrocisz do siebie, przyjrzysz sie sobie, dopoki meza bedziesz obwiniac za niespelnione potrzeby, tak dlugo bedziesz nieszczesliwa. Mysle, ze sama jestes w stanie dac sobie dom i zycie o jakim marzysz smile. Uszy do gory, bedzie OK.

294

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
faja napisał/a:

Kiedy mój mąż się w końcu wyprowadził poczułam chyba ulgę i zaraz przystąpiłam do zmiany życia. Tak na spokojnie,  z żałobą, przemyśleniami itd. Ale kiedy dowiedziałam się o kilkuletniej boczniarze, perfidii i kłamstwach to poczułam taką złość, że poleciałam na niej pewnie jeszcze z rok. I wtedy stać mnie było na wielkie zmiany, stany euforii i totalnej rozpaczy były wykańczające jednak. Dopiero po kilku latach zeszły ze mnie te emocje. Może dlatego tak długo, że jm poszedł w totalne zaparcie w stylu "ona zła kobieta była więc mogłem wszystko". Bo zawsze było we mnie duże poczucie sprawiedliwości, a tutaj to takie tanie było. TANIE
Musisz przejść te wszystkie uczucia, drogi na skróty nie ma.
Przytulam

Kilka lat??? Nieeee błagam. Mnie najbardziej teraz wq***ia to obwinianie mnie i jego arogancki ton. Ja bym się pod ziemię zapadła jakbym takie rzeczy rodzinie robiła. Wiem, że to słaby czlowiek, słaby. Nigdy nie chciałabym już być z takim kłamcą. Ale ta złość jest potężna. Dzisiaj go autentycznie nienawidzę. Z głębi serca. W nocy fantazjowałam  że on ma wylew i oddaje go na wózku kochance. Każdy ma jakieś marzenia:)))

No to lepiej się szybko rozwiedz  bo Ty byś miała prawny obowiązek  ten wózek pchać..

295

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Jak pewnie większość zdradzaczy, na samym początku, kiedy oszustwo wychodzi na jaw, facet może nawet wiedzieć, że spie*rzył wszystko( choc niekoniecznie bardzo tego żałuje, skoro ma coś "lepszego" - jego zdaniem), ale właśnie za nic w świecie się do tego nie przyzna. Nawet wtedy, gdy wie, że nie uda mu się już niczego ugrać, bo pewnie chciałbym grać na dwa fronty, to i tak wszystko będzie zrzucał na drugą osobę. Wiadomo, że ten żal czy złość ciężko od razu wyrzucić z siebie w całości, tylko jeśli prędko nie dasz sobie z tym rady, to będzie Ciebie to zbyt długo prześladować. A warto cierpieć przez kogoś, tak zawiódł nasze zaufanie?

296

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Kilka lat??? Nieeee błagam. Mnie najbardziej teraz wq***ia to obwinianie mnie i jego arogancki ton. Ja bym się pod ziemię zapadła jakbym takie rzeczy rodzinie robiła. Wiem, że to słaby czlowiek, słaby. Nigdy nie chciałabym już być z takim kłamcą. Ale ta złość jest potężna. Dzisiaj go autentycznie nienawidzę. Z głębi serca. W nocy fantazjowałam  że on ma wylew i oddaje go na wózku kochance. Każdy ma jakieś marzenia:)))

To jest jego reakcja obronna, też to przerabiałam. Gdyby on spojrzał prawdzie w oczy to już do końca życia musiał by się bić z wyrzutami sumienia a tak przerzuci wszystko na ciebie i będzie żył długo i szczęśliwie. Musi to wyprzeć po prostu. To taki typ nie konfrontujący się chętnie z niewygodnymi uczuciami.

Pain trzeba się szybko czymś absorbującym zająć. Mi na prawdę to pomagało, przed koronawirem czułam się nawet nieźle, zaczęłam spotykać się z ludźmi, załatwiać jakieś zaległości i super było. Nie wiem może remont? Ja będę budować altanę ogrodową, żeby sobie ulżyć bo on nigdy nie chciał takiej altany big_smile

297

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain a nastąpiła już wasza konfrontacja? Mąż już przemyślał tą swoją przyszłość? Czy jest w fazie ataku?

298 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-14 22:14:48)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ćmaazjatycka napisał/a:

Pain a nastąpiła już wasza konfrontacja? Mąż już przemyślał tą swoją przyszłość? Czy jest w fazie ataku?

Był w fazie ataku, arogancki i pewny siebie...Tyle, że nie spodziewał się, że ja też jestem sprytna i od jakiegoś czasu już wiem o jego romansie. Dziś mam już raczej czystą sytuację i bez problemu orzeczenie o winie...Dziś pokazałam mu "fuck you" jak wyjezdzalam (został u rodzicow z dziecmi) i powiedziałam, że go nienawidzę. Serio, staram się trzymać klasę ale jak widze tego gnoja i wiem, ze przez tydzien byl z kochanka w gorach, a mi wciskał kity ze sam duma nad życiem chodząc po górach - to budzi się we mnie taka złość, że najchętniej bym mu przywaliła. Nie umiem, no nie umiem po prostu przy nim zachować klasy. Jak dzis wrocil z tych gor po tygodniu seksu z kochanicą i przytualał dzieci - to mialam ochotę mu wywalić z bańki. Więc moje "neinawidzę CIę" wyszeptane mu do uszka i środkowy palec pokazany jak wyjeżdżałam to chyba i tak nieźle:) jak go uświadomiłam, że WIEM, że nie był sam to nagle już nie jest taki pewny siebie hahaha...Co za dureń. Tyle razy ile on mi się wysypał przez ostatni tydzień SAM świadczą o tym, że jest naćpany tymi motylami!

299

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

To wszystko, to "nienawidzę", ten gest, to woda na jego młyn. Szkoda Ciebie na to.

300

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
Ćmaazjatycka napisał/a:

Pain a nastąpiła już wasza konfrontacja? Mąż już przemyślał tą swoją przyszłość? Czy jest w fazie ataku?

Był w fazie ataku, arogancki i pewny siebie...Tyle, że nie spodziewał się, że ja też jestem sprytna i od jakiegoś czasu już wiem o jego romansie. Dziś mam już raczej czystą sytuację i bez problemu orzeczenie o winie...Dziś pokazałam mu "fuck you" jak wyjezdzalam (został u rodzicow z dziecmi) i powiedziałam, że go nienawidzę. Serio, staram się trzymać klasę ale jak widze tego gnoja i wiem, ze przez tydzien byl z kochanka w gorach, a mi wciskał kity ze sam duma nad życiem chodząc po górach - to budzi się we mnie taka złość, że najchętniej bym mu przywaliła. Nie umiem, no nie umiem po prostu przy nim zachować klasy. Jak dzis wrocil z tych gor po tygodniu seksu z kochanicą i przytualał dzieci - to mialam ochotę mu wywalić z bańki. Więc moje "neinawidzę CIę" wyszeptane mu do uszka i środkowy palec pokazany jak wyjeżdżałam to chyba i tak nieźle:) jak go uświadomiłam, że WIEM, że nie był sam to nagle już nie jest taki pewny siebie hahaha...Co za dureń. Tyle razy ile on mi się wysypał przez ostatni tydzień SAM świadczą o tym, że jest naćpany tymi motylami!

Pompujesz jego ego pokazując mu emocje. Po nim to spływa, a do kochanki pewnie mówi, że jesteś strasznie o niego zazdrosna. On podwyższa swoją cenę w oczach boczniary.

301

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wiem, że to trudne do zrobienia, jednak apeluję do ciebie; opanuj emocje!!

Nie pokazuj środkowego palca, w ogóle nic nie pokazuj!!

Teraz jesteś dla niego przeszkodą w jego dążeniu do szczęścia, więc go nie unieszczęśliwiaj. Jeśli mu coś z tą gułą nie wyjdzie, to n igdy ci tego nie wybaczy i zawsze będziesz tarantulą która swoim jadem zatruła mu szczęscie.
Myśl o sobie, jego zostaw tej padlinożerczyni.

302

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wiem, wiem wiem. Ale po prostu go nie-na-wi-dzę! Dlatego się separuję jak mogę. Nigdy nie czułam nic takiego do nikogo...Ta złość, nienawiść, żądza zemsty. Nie podejzrewałam siebie nigdy o takie uczucia - ja, raczej bezkonfliktowa, pogodna i widząca w ludziach dobro...No ale zaslużył.

303

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Wiem, wiem wiem. Ale po prostu go nie-na-wi-dzę! Dlatego się separuję jak mogę. Nigdy nie czułam nic takiego do nikogo...Ta złość, nienawiść, żądza zemsty. Nie podejzrewałam siebie nigdy o takie uczucia - ja, raczej bezkonfliktowa, pogodna i widząca w ludziach dobro...No ale zaslużył.

Rozumiem..
Też szarpały mną podobne uczucia, choć dziś się z tego śmieję a czasem po prostu mi wstyd smile Co ja wtedy nie nawyprawiałam:) Boże, gdyby człowiek miał wtedy ten rozum co teraz smile

Na początek kup sobie worek treningowy do boksowania, poważnie! I wykańczaj się codziennie fizycznie, czymkolwiek. Może być nawet przekopywanie ogródka, byleby tylko nie siedzieć z założonymi rękami i nie mysleć o tym, co on teraz robi... z nią.

304 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-15 07:43:58)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain jest zła na męża. Może jednak to jemu warto  dla siebie wywalić  te swoje żale?
Dla siebie, bo jak dziewczyny pisały jego mózg pracuje teraz inaczej.
Dla przykładu  mój EX wypierał tak oczywiste fakty jak nasze wspólne wakacje, czy moja opieką nad jego matką  jak chorowala.
Napisałam mu wtedy chyba z 1000 SMS z wyrzutami a On odpisywał. To był ciężki czas. Nie mam odwagi tam zajrzeć,  do tych sms.
Wtedy też  trafiłam do klubu fitness, smile pomaga.
Tylko wybierz, kobietę  na trenera, bo faceci się za bardzo litują, przerobione.:)
Współczuję Ci,
Złość  trzeba wyrzucić, bo idzie zwariować.
Pamiętam jak zachowując się z klasą  i za to uchwalona Cslady poszła  do domu gdzie zagniezdzila się kochanką i wyrzuciła jej ciuchy  do kontenera na śmieci.
Swoją  drogą  ciekawa jestem jak jej się ułożyło, czy się uwolnila od niego, czy sprawy potoczyły jeszcze inaczej,  bo mnie w życiu już nic nie zaskakuje.Jak będzie chciała to napisze.
Złość  trzeba wywalić,  bo wraca inaczej jako lęk.

305

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

@Ela dzięki. Ja uważam, że klasę to można mieć do ludzi z klasą. Tak samo z empatią, zrozumieniem etc. Dla mnie teraz ważne jest MOJE zdrowie psychiczne i jeśli oznacza to jeżdżenie po mężu - let be it. To nie jest tak, że jestem zołzą z natury. Ja kochałam męża, dałam mu kilka(!) szans wycofania się z klasą z małżeństwa. Bo już na samym początku rok temu mówiłam mu, że jeśli mnie nie kocha to niech się nie zmusza, tylko powie i rozstaniemy się. A on zszedł do podziemia. Miesiącami udawał pojednanie, spaliśmy że soba, było dużo rozmów i czułości, wspólny wyjazd w dwójkę na tydzień do Włoch, koncerty, nawet mi zorganizował urodziny niespodziankę...A w tym samym czasie obracał kochanice. Więc z całym szacunkiem - czy on zasługuje na moją "klasę"? Jeśli on to odbiera jako swoją przewagę i karmi się moja złością - ok! Wisi mi to. Ja myślę teraz o sobie. Wiecie jak mi ulżyło jak mogłam mu pokazać co o nim myślę bez kurtuazji? Na tyle, że teraz już podjęłam decyzję, że odtąd już tylko spokojnym tonem, tylko o dzieciach i warunkach rozwodu. Bo wywalilam te złość.

306

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Klasę to Ona miała przez całe małżeństwo, to że teraz spuści z wentyla może jej pomóc.

Ja byłam bardzo uprzejma, wporzadku itd pamiętam jak chciałam siekierą rozbić auto które notabene dostałam od jm a on pojechał min na przemyślenia z kochanką:) całe szczęscie tego nie zrobiłam i dziś jm grzecznie przepisał je na mnie.
Ale za drugim razem pozwoliłam sobie na możliwość bycia suką chodźby przez chwilę, przez trzy doby przeczołgałam go jak psa. Wyrzuciłam z siebie większość żali, w jakimś sensie zamknęłam temat naszego małżeństwa.

307

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

@Ela dzięki. Ja uważam, że klasę to można mieć do ludzi z klasą. Tak samo z empatią, zrozumieniem etc. Dla mnie teraz ważne jest MOJE zdrowie psychiczne i jeśli oznacza to jeżdżenie po mężu - let be it. To nie jest tak, że jestem zołzą z natury. Ja kochałam męża, dałam mu kilka(!) szans wycofania się z klasą z małżeństwa. Bo już na samym początku rok temu mówiłam mu, że jeśli mnie nie kocha to niech się nie zmusza, tylko powie i rozstaniemy się. A on zszedł do podziemia. Miesiącami udawał pojednanie, spaliśmy że soba, było dużo rozmów i czułości, wspólny wyjazd w dwójkę na tydzień do Włoch, koncerty, nawet mi zorganizował urodziny niespodziankę...A w tym samym czasie obracał kochanice. Więc z całym szacunkiem - czy on zasługuje na moją "klasę"? Jeśli on to odbiera jako swoją przewagę i karmi się moja złością - ok! Wisi mi to. Ja myślę teraz o sobie. Wiecie jak mi ulżyło jak mogłam mu pokazać co o nim myślę bez kurtuazji? Na tyle, że teraz już podjęłam decyzję, że odtąd już tylko spokojnym tonem, tylko o dzieciach i warunkach rozwodu. Bo wywalilam te złość.

gwarantuję Ci, że najbardziej go zaboli kiedy zobaczy Cię uśmiechniętą i zadowoloną z życia;) Zajmij się sobą i jasno określ mu czas jaki ma wygospodarować na opiekę nad dziećmi, kiedy Ty będziesz mogła sama wyskoczyć jak Ci wyżej radzą dziewczyny na fitness czy latino solo. Najlepsze lekarstwo, potwierdzone info:)

308 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-15 11:21:54)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Każda osoba zdradzona musi przez to przejść i te emocje z siebie wydusić. Szczególnie kobieta na miejscu Autorki, którą bardziej zszokowało na początku rozstanie, zaczyna dopiero przeżywać w sobie żal. Jeśli tego potrzebuje, niech go z siebie wyrzuci, ale niestety na winnym często to nie robi wrażenia, tym bardziej, jeśli sam nie poczuwa się do tego, co się stało właściwie przez niego samego a jedynie zrzuca odpowiedzialność na innych. Jeśli dla kogoś ważna jest świadomość, jak się ta druga, była już "połówka" czuje, to wylewanie emocji może Autorce zaszkodzić wiedząc, że on ma to gdzieś. Z drugiej strony, Pain pewnie zwisa i powiewa to, co się z nim teraz dzieje i jeśli czuje potrzebę wyrzucenia z siebie tych złych emocji, zważywszy na to, jak się facet zachował, niech sobie ulży, jeśli ma jej to pomóc. Tym bardziej, że to przecież żadna bezpośrednia zemsta, jedynie ulga w cierpieniu.. Tak to odbieram smile Coś jak walenie po worku treningowym z podobizną byłego na samym środku, w stylu Cassius Claya Jr, Van Damme'a i Seagal'a razem wziętych smile

309

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Salomonka napisał/a:

Na początek kup sobie worek treningowy do boksowania, poważnie! I wykańczaj się codziennie fizycznie, czymkolwiek. Może być nawet przekopywanie ogródka, byleby tylko nie siedzieć z założonymi rękami i nie mysleć o tym, co on teraz robi... z nią.

A nie, dla mnie w ogole nie ma bólu, że on Z NIĄ to robi. Cały ytdzien byl w tych gorach z nią, ja wiedziałam, on wciskał kit. Ale mnie nie rusza to, nie jestem zazdrosna. Jestem teraz skupiona na walce rozwodowej, mamy niestety kości niezgody w postaci podziału majatku i on chce opieki naprzemiennej. Koleś co kochanke od roku ma za plecami dzieci, wiecznie będący na telekonferencjach, wracający do domu czasem o 21:00 i przez ostatnie 2 lata będące 4 dni w tygodniu na delegacjach za granicą...

310

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

A co ci szkodzi zgodzić się na tę opiekę naprzemienną? Moim zdaniem to bardzo dobre rozwiązanie, nawet dla ciebie. Będziesz mieć więcej czasu dla siebie, na odpoczynek na zajecie się własnymi sprawami. Dzieci nie są już niemowlętami i możesz przynajmniej na początku delikatnie kontrolować, czy rzeczywiście on się nimi zajmuje, czy posadzi je przy kompie. Jesli będą miały telefon to bedziesz mogła się z nimi kontaktować. Jesli natomiast samemu mu się znudzi ta opieka, zawsze bedziesz czysta wobec niego i dzieci i nikt, nigdy niczego nie bedzie mógł ci zarzucić.
Facet ewidentnie mysli, że zacznie nowe życie, o wile lepsze niż z tobą, będzie "od dziś" szlachetny, prawy i przyzwoity smile Pozwól mu spróbować, niech się dowie, co znaczą dzieci na codzień smile
Co o tym myślisz?

311

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Opieka naprzemienna w polskim wydaniu, to - być może - dobre rozwiązanie dla rodziców, dla dzieci to stałe przeprowadzki z jednego do drugiego domu. Który z dorosłych zamieniłby się z dziećmi miejscami i systematycznie, co tydzień lub kilka dni zmieniał miejsce pobytu? Nie ma takich? No właśnie.

Swego czasu przeczytałam o wyroku włoskiego, bodaj, sądu, który zgodził się na proponowaną przez rozwodzących się rodziców opiekę naprzemienną: dzieci miały mieszkać niezmiennie w dotychczasowym domu, to tata z mamą wprowadzali się do nich na zmianę, co dwa tygodnie.

312 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-06-15 14:51:47)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Dziecko to nie dorosły. Poza tym, dzieci mimo wszystko mają więź z obojgiem rodziców i doskonale się adaptują do nowej sytuacji. Muszą być oczywiście spelnione pewne warunki, aby czuły się kochane i akceptowane, ale moim zdaniem to jest dobre rozwiązanie, stosowane coraz częściej. Ma oczywiscie także i wady, ale co nie bedzie tych miało w sytuacji, gdy rozpada się rodzina.  Mozna oczywiście zapytać same dzieci, jak widzą taki układ.

313 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-15 14:58:12)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Też bym się nie zgodziła, bo dzieci mają mieć stały dom, stabilność rytm.
Możesz zgodzić  się na takie dłuższe weekendy, od piątku do poniedziałku np co drugi tydzień.
To są małe dzieci.
Mała szansa że dostanie taką  opiekę  niedzielny  tatuś.wez sobie dobrego prawnika.

314

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Salomonka napisał/a:

(...) dzieci (...) doskonale się adaptują do nowej sytuacji. Muszą być oczywiście spelnione pewne warunki, aby czuły się kochane i akceptowane, ale moim zdaniem to jest dobre rozwiązanie, stosowane coraz częściej. (...)

Pozostanę przy swoim zdaniu.

315 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-06-15 15:27:06)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Oczywiście to jest zycie autorki wątku i zrobi jak uzna za stosowne, ale póki co dzieci nie są li tylko własnością kobiety - matki, aby się na coś zgadzała albo nie. Mają też ojca, który ma równe z nią prawa do dzieci o ile sąd mu tych praw nie zabierze, albo nie ograniczy.
To, co mają dorośli między sobą nie dotyczy dzieci i żaden sąd nie bedzie "karał" mężczyzny ograniczaniem mu kontaktów z dziećmi, bo nawalił jako mąż. To dwie zupełnie odrębne sprawy. Ja radziłabym autorce walczyć w sądzie o podział majątku, ale w kwestii dzieci jednak dogadać się z mężem i załatwić sprawę polubownie. Można naprawdę wiele krzywdy zrobić dzieciom, gdy widzi się tylko swoją niesprawiedliwość, której się doznało od wspólmałżonka.

316

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Salomonko, w którym miejscu napisałam, by autorka występowała o ograniczenie praw ojcu swych dzieci? <pytanie retoryczne>


Gdy małżeństwo się rozpada, warto moim zdaniem zadbać o to, by dzieciom było jak najlepiej, a zmiana miejsca zamieszkania (bo nie będzie to dom/domy) co dwa/trzy tygodnie nie służy ich rozwojowi.
Zawsze też namawiam do tego, by rodzice w kwestii wychowania i opieki nad dziećmi porozumieli się przed rozprawą rozwodową, jak nie sami, to z pomocą mediatora.

317

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wielokropku, nie tylko ty piszesz w tym wątku i n ie tylko do twoich wpisów się odniosłam.


Ela210 napisał/a:

Też bym się nie zgodziła, bo dzieci mają mieć stały dom, stabilność rytm.
Możesz zgodzić  się na takie dłuższe weekendy, od piątku do poniedziałku np co drugi tydzień.
To są małe dzieci.
Mała szansa że dostanie taką  opiekę  niedzielny  tatuś.wez sobie dobrego prawnika.

318

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

To, że nie ja piszę tylko w tym wątku, wiem. Ale, że wcześniej polemizowałaś z mym zdaniem, a kolejny post napisałaś tuż pod moim, więc... .


Przepraszam za OT. smile

319 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-15 18:40:45)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ja również nie pisałam o ograniczeniu kontaktów. Sama zrobiłam wszystko by moje dzieci jak najmniej poczuly sytuację,  bo po większych dzieciach to nie spływa też. I mam tu sukces, i dobre układy z exem.
Natomiast  w imię  równości praw nie można dzieciom fundowac  zmian. A one znają dom w którym mieszkają i mamę przez większość  czasu.
Sąd  coś ustali, a lepiej gdy klepnie to co sami ustala, może te weekendy, może jakieś popołudniowe spotkania. Jak on będzie chciał,  to wykorzysta ten czas dobrze  i dzieci będą same chciały spędzać z nim więcej czasu gdy będą  większe.
Poza tym co ustali sąd,  mogą  między sobą  coś ustalić.
Nie mam wrażenia, że Pain chce grać  dziećmi, raczej się o nie martwi, co wielokrotnie  podkreślała.

320

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

A może zaproponuj mu spędzenie dwóch tygodni samemu ze swoimi dziećmi, albo w domu albo na wyjeżdzie. Skoro dla boczniarki znalazł tydzień czasu to dla dzieci tym bardziej powinien.  A po dwóch tygodniach samodzielnego zajmowania się dziećmi sam zrezygnuje z opieki naprzemiennej.
To będzie dobry sprawdzian dla niego. Ale nie on z mamusią, czy inną opiekunką, ale samodzielnie.
Z tego co pisałaś to nawet na urlopach go dla dzieci nie ma. Mnie się wydaje, że to jest dla niego tylko karta przetargowa. A Ty jesteś cała w strachu, że on Ci dzieci zabierze. Więc Ty wyjedż sobie na 2 tygodnie i niech os samo sobie radzi. Niczego nie szykuj, nie zostawiaj, niech ma szkołę życia, skoro ma głupie pomysły.

321

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Boję się samotności, braku oparcia, życia w pojedynkę. Boję się kwestii finansowych choć mam pracę i zarabiam dobrze - ale mamy dość duże zobowiązania finansowe, mój mąż bdb zarabia i będę musiała już liczyć pieniądze , a nie kupować co chce...

Pain nie jest w stanie dogadac sie z mezem w sprawie opieki naprzemiennej, nie z tego poziomu swiadomosci. Pain jest krzysztalowa.
W taka opowiesc tylko wierzy, nie ma sobie nic do zarzucenia, nie ma zadnego wgladu w siebie. Pod tym wzgledem nie rozni sie wiele od meza.
Dzieci to tylko karta przetargowa, bowiem jak sama opisuje, pala do jm nienawiscia, zyczy mu smierci, szykuje zemste, chce go ''puscic w skarpetkach'':D
Jak wiekszosc kobiet, ktorym konczy sie dostatnie i bezproblemowe zycie, bo maz jm dobrze zarabial, wpadaja w szal. Po latach przyjdzie rachunek i refleksja.
Piszesz, ze nie boli cie kochanka, ze masz dobra prace i sobie poradzisz, ze nie chcesz juz go jako partnera, chcesz sie rozwiesc i stanac na wlasne nogi.
A wiec skad taka nienawisc, chec zemsty? Z tego, ze trzeba podzielic majatek, podzielic sie opieka nad dziecmi - tak cie to boli?
A moze boli sam fakt, ze czlowiek, ktorego uznawalas za pewnik, ktory zapewnial przyjemne i bez zmartwien zycie, nagle sie obudzil i zapragnal zyc po swojemu?
Czy boli cie odrzucenie, fakt iz okazalo sie, ze on nie jest juz toba zainteresowany? Chce budowac nowe zycie.
Zyc szczesliwie z inna kobieta. Jak smial zmienic cos w twoim scenariuszu organizacji domu, relaksu, wychowania i spedzania wspolnego czasu, prawda?

322

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Ja również nie pisałam o ograniczeniu kontaktów. Sama zrobiłam wszystko by moje dzieci jak najmniej poczuly sytuację,  bo po większych dzieciach to nie spływa też. I mam tu sukces, i dobre układy z exem.
Natomiast  w imię  równości praw nie można dzieciom fundowac  zmian. A one znają dom w którym mieszkają i mamę przez większość  czasu.
Sąd  coś ustali, a lepiej gdy klepnie to co sami ustala, może te weekendy, może jakieś popołudniowe spotkania. Jak on będzie chciał,  to wykorzysta ten czas dobrze  i dzieci będą same chciały spędzać z nim więcej czasu gdy będą  większe.
Poza tym co ustali sąd,  mogą  między sobą  coś ustalić.
Nie mam wrażenia, że Pain chce grać  dziećmi, raczej się o nie martwi, co wielokrotnie  podkreślała.

Aktualnie sądy niechętnie przyznają opiekę naprzemienną. To nie jest dobre dla dzieci. Chyba że stać Was na to by kupić sobie kolejne mieszkanie, do którego jeden z rodziców się wynosi, kiedy drugi rodzic przychodzi do dzieci w ich stałym miejscu zamieszkania. W realiach polskich lepiej chyba wybrać sobie co drugi weekend i jakis dzień w tygodniu

323

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Pronome napisał/a:

Pain nie jest w stanie dogadac sie z mezem w sprawie opieki naprzemiennej, nie z tego poziomu swiadomosci. Pain jest krzysztalowa.
W taka opowiesc tylko wierzy, nie ma sobie nic do zarzucenia, nie ma zadnego wgladu w siebie. Pod tym wzgledem nie rozni sie wiele od meza.
Dzieci to tylko karta przetargowa, bowiem jak sama opisuje, pala do jm nienawiscia, zyczy mu smierci, szykuje zemste, chce go ''puscic w skarpetkach'':D
Jak wiekszosc kobiet, ktorym konczy sie dostatnie i bezproblemowe zycie, bo maz jm dobrze zarabial, wpadaja w szal. Po latach przyjdzie rachunek i refleksja.
Piszesz, ze nie boli cie kochanka, ze masz dobra prace i sobie poradzisz, ze nie chcesz juz go jako partnera, chcesz sie rozwiesc i stanac na wlasne nogi.
A wiec skad taka nienawisc, chec zemsty? Z tego, ze trzeba podzielic majatek, podzielic sie opieka nad dziecmi - tak cie to boli?
A moze boli sam fakt, ze czlowiek, ktorego uznawalas za pewnik, ktory zapewnial przyjemne i bez zmartwien zycie, nagle sie obudzil i zapragnal zyc po swojemu?
Czy boli cie odrzucenie, fakt iz okazalo sie, ze on nie jest juz toba zainteresowany? Chce budowac nowe zycie.
Zyc szczesliwie z inna kobieta. Jak smial zmienic cos w twoim scenariuszu organizacji domu, relaksu, wychowania i spedzania wspolnego czasu, prawda?

To jest trochę okrutne moim zdaniem pisać takie rzeczy. To są normalne odczucia człowieka w emocjach, niekoniecznie będzie tak jak teraz pisze. Ja też odgrażałam się w myślach, czego to nie zrobię. W efekcie końcowym nie zamierzam exa ani puszczać w skarpetach, ani niczego mu utrudniać. Coś tam sobie po prostu pokrzyczałam w emocjach i teraz się z tego rozgrzeszam. Gościu wręcz bez żadnych w zasadzie konsekwencji po prostu się ze związku wypisze.... Nie rozumiem takiej oceny, jeśli facet odchodzi w takim stylu w jakim odchodzi mąż Pain. W atmosferze kłamstw przeciąganych jeszcze przez rok jakby chciał dodatkowo skopać leżącego. Mówię to już kolejny raz - styl w jakim człowiek porzuca/odchodzi ma bardzo duże znaczenie dla odbioru całej sytuacji przez pokrzywdzonego moim zdaniem.

Co do opieki naprzemiennej - też się nad tym zastanawiałam, ale z przeczytanych przeze mnie opinii psychologów wynika, że nie jest to dobry system dla dziecka, chyba, że mieszka cały czas w tym samym miejscu, a rodzice się wymieniają. W przeciwnym razie jest cały czas na walizkach no i koszty wzrastają, bo trzeba wszystko mieć tak jakby razy dwa. Tu akurat na biednego nie trafiło, ale nigdy nie wiadomo co będzie kiedyś. Ja po przeczytaniu wielu opinii i zagłębieniu tematu wycofałam się z tego pomysłu, zwłaszcza, że mój ex jakoś nie szczególnie się do tego kwapił, no bo wiecie ... zobowiązanie, a nie tylko przyjemne wizyty smile Wyczytałam też, że opieka naprzemienna to minimum 2 tygodnie, w PL podobno sąd nie przyznaje krótszych okresów, bo jest to niekorzystne dla rozwoju dziecka tak częste zmiany.

324 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-06-15 20:40:32)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Konsekwencją tzw. opieki naprzemiennej jest nie tylko, o czym napisałam wyżej, ciągła zmiana mieszkania, to też zmiana ubrań, zabawek, całego wyposażenia, ale także zwyczajów i zasad panujących w mieszkaniu matki/ojca. By tego było mało to także zmiana przedszkola/szkoły, chyba że jedno z rodziców zobowiązuje się przywozić dziecko do tego jednego. Ale to nie wszystko, dziecku zamieniają się też koledzy z podwórka/placu zabaw; na dwa tygodnie znika z oczu jednym, pojawia się u drugich, i tak w koło Macieju.
Dzieci szybko się adaptują? Śmiem wątpić.

325

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Pikupik2019 napisał/a:

To jest trochę okrutne moim zdaniem pisać takie rzeczy. To są normalne odczucia człowieka w emocjach, niekoniecznie będzie tak jak teraz pisze. Ja też odgrażałam się w myślach, czego to nie zrobię. W efekcie końcowym nie zamierzam exa ani puszczać w skarpetach, ani niczego mu utrudniać. Coś tam sobie po prostu pokrzyczałam w emocjach i teraz się z tego rozgrzeszam. Gościu wręcz bez żadnych w zasadzie konsekwencji po prostu się ze związku wypisze.... Nie rozumiem takiej oceny, jeśli facet odchodzi w takim stylu w jakim odchodzi mąż Pain. W atmosferze kłamstw przeciąganych jeszcze przez rok jakby chciał dodatkowo skopać leżącego. Mówię to już kolejny raz - styl w jakim człowiek porzuca/odchodzi ma bardzo duże znaczenie dla odbioru całej sytuacji przez pokrzywdzonego moim zdaniem.
.

Odpowiedzialnosc za to piekło ponosza juz obydwoje. Ale do zrozumienia odpowiedzialnosci jeszcze trzeba dorosnac. Przewaznie kazdy obwinia drugiego, że tamten jest potworem, a ja sam jestem swiety. On zszedl do podziemia, a ona daje ciche przyzwolenie, bo sie boi, ale spychana zlosc szuka ujscia, co ma ostanio miejsce, w opisywanych wydarzeniach. Obydwoje nie rozmawiaja, tylko potajemnie grupuja szeregi i gromadza dziala, nikt nie mowi jak jest. Nikt nie chce wziac odpowiedzialnosci i powiedziec (a takze uznac): nasze wpolna droga sie juz skonczyla. Pozalatwiajmy sprawy.

Gniew i zlosc mozna uznac, uslyszec jakie potrzeby za tym stoja, dac im ujscie takze w inny sposob, ktory mniej niszczy i wypala. Kreacja na forum, szukanie publiki do przyklasku jest jednym z narzedzi. Ja Pain rozumiem, bylam w jej skorze, ale jestem bogatsza o inne doswiadczenia, ktore pomogly mi odrzucenie lepiej przepracowac, zakonczyc wojne (dzis uznaje to za punkt zwrotny w moim zyciu), poczuc sie wolna, szczesliwa, a w miedzyczasie zrozumiec siebie, mojego ex partnera, napisac od nowa historie i przebudowac calkowicie dynamike pomiedzy nami. I nie trwalo to wcale latami smile. Najwazniejsze, to wziac pelna odpowiedzialnosc za wlasne zycie i zaakceptowac to, na co wplywu nie mamy.

Posty [ 261 do 325 z 1,383 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024