Gdy już wiem, że czas odejść... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,171 do 1,235 z 1,383 ]

1,171 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-04-04 14:06:25)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Też tak uważam Adela   a oceny nowej  partnerki nie wiążą  się  z waszymi wypowiedziami tylko wszystkim co zostalo powiedziane początku  tego wątku  i w innych podobnych.
Więc przy swoich  prognozach pozostanę.

Ale to tez niekoniecznie. Niech oni sobie beda razem, szczęśliwi lub nie. Byle nie na moich oczach:) Bo ja o nich nie mysle na codzień, mam poblokowanych na mediach społecznościowych. Moje przyjaciolki czasem zagladaja na instagrama kochanicy i mi chca relacjonowac ale ja prosze je by tego nie robily bo mi to niepotrzebne. Naprawde mnie to nie interesuje. Wiem ze to mi nigdy nie bedzie w 100% neutralne wiec po co sie narazac na nerwy? Ale to nie swiadczy ze stoje w miejscu. Znaczy ze jestem człowiekiem.

Zobacz podobne tematy :

1,172

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

No ja mam wlasnie tak ze jestem miła dla ludzi ktorzy sa dla mnie spoko:) jak ktos mnie nie szanuje - to sie o ten szacunek glosno upominam:) Ciekawe ze Pikapik Ci przyszedł na myśl bo akurat  znam ją osobiście i przyznaję, ze osobowosciowo jesteśmy bardzo podobne:) Ja tam sie w tancu nie certolę i jak ktos mi cos wrzuca i poniza - to ja głośno odpowiem. Zawsze tak mialam i nie zamierzam tego w sobie zmieniac. Tyle ze dla porzadnych i uczciwych ludzi jestem dokladnie taka jak oni dla mnie. Wychodze z zalozenia ze zło trzeba zawsze nazwać.

Wy dwie jesteście jak siostry smile Na niektóre osoby zwracam po prostu bardziej uwagę jakoś tak.
Moim zdaniem super że macie kontakt poza forum z Pikupik smile

1,173

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

No ja mam wlasnie tak ze jestem miła dla ludzi ktorzy sa dla mnie spoko:) jak ktos mnie nie szanuje - to sie o ten szacunek glosno upominam:) Ciekawe ze Pikapik Ci przyszedł na myśl bo akurat  znam ją osobiście i przyznaję, ze osobowosciowo jesteśmy bardzo podobne:) Ja tam sie w tancu nie certolę i jak ktos mi cos wrzuca i poniza - to ja głośno odpowiem. Zawsze tak mialam i nie zamierzam tego w sobie zmieniac. Tyle ze dla porzadnych i uczciwych ludzi jestem dokladnie taka jak oni dla mnie. Wychodze z zalozenia ze zło trzeba zawsze nazwać.

Super, że możecie się razem wspierać i doradzać smile Dwa silne, ale konkretne charaktery dadzą sobie radę ze wszystkim smile

Adela zauważyła ciekawą rzecz: już sam fakt, że ta lalunia wyparowała z tego typu tekstem podczas rozmowy z Pain pokazuje, że nie ma za grosz wyczucia. Pewnie każdy zareagowałby podobnie..

1,174

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Dla mnie jest ważne, że dziewczyna poszła do przodu i jeszcze wróciła tutaj na Forum, aby podzielić się z nami tym!!! A dobrze wiemy, że tylko nieliczni to robią...

Pamiętajcie każdy z nas ma jakieś słabe punkty, traumy, ogniska zapalne - bo jesteśmy tylko ludźmi!!!

Ja też chciałem dawniej czynić dobro dla wszystkich, nie rozumiałem jak część naszego społeczeństwa może być tak podła , bo można się natknąć na wampira energetycznym, czy też podobną kreaturę - a teraz wiem jedno, bo takie jest właśnie życie, nie każdy będzie nas lubiał nawet jak będziemy mega w porządku, to samo my nie mamy prawa wszystkich lubić...

Jakby moja była żona kiedyś do mnie dzwoniła, z pewnością nie pozwoliłbym odebrać tego telefonu swojej ukochanej z prostego powodu - właśnie szacunku dla drugiego człowieka, bo wiem jakby na to zareagowała!!!
Landrynka dobrze wiedziała co robi, dlatego specjalnie wzięła ten telefon aby celowo sprowokować Pain - co świadczy tylko o jednym, jak człowiek potrafi być wrednym!!!

Wiem, że jakby tylko mogła, to Pain zakończyłaby ten kontakt z bm definitywnie, ale mają wspólne dzieci i to właśnie dla nich pomimo tych trudności rozmawiają ze sobą...

Oby więcej takich pozytywnych historii, szkoda, że tylko garstka osób tutaj wraca dzieląc się z nami tym, że po rozwodzie/zdradzie też jest piękne życie, a nawet lepsze niż mogliśmy kiedykolwiek o tym marzyć... Bo wielu, w tym ja kiedyś, szukała właśnie podobnych informacji na Forum, jak to jest po z perspektywy czasu...

Pozdrawiam i jeszcze raz duuuużo zdrówka !!!

1,175 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-04-05 06:53:54)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Szczerze polecam film "Stepmom". Myślę, że każdemu to może się przydarzyć.  Poniżej tylko teledysk z kadrami z tego filmu.

1,176

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Akurat oglądałam ten film, uważam że opowiada wybitnie rzadką historię, taki wyjątek od reguły, dobrzy aktorzy, warto oglądnąć, znam setki przypadków zdrad i ani jednego z takim wybrzmieniem jak w tym filmie, wszystkie znane mi kochanki, pewnie ze setka ( trochę już żyję na tym świecie smile  ) były osobami nakierowanymi na siebie i swój interes, czasami jak miały dzieci to na te swoje dzieci, nie rozumiem analogii jaka miała by istnieć pomiędzy tym filmem a historiami na forum, jeśli ma to dokumentować że taka historia może się zdarzyć to TAK - może, choć ja nie znam
       Tak na prawdę Pain to jestem zdania że to co pomyśli o Tobie Dziunia ma żadne znaczenie, bo kim że ona jest , cóż to za autorytet moralny, człowieczy abyś Ty miała się zastanawiać jak też postąpić w relacjach z nią, jedyne kryterium dla Ciebie to Twoje odczucia i Twoje potrzeby i jak Ty się czujesz w związku z danym swoim zachowaniem, pozdrawiam Cę serdecznie, świątecznie

1,177

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Przyznam szczerze, że mi kochanica mojego m. totalnie zwisa, ale nie czuję wyrzutów sumienia, że nie cenię jej szacunkiem. To ona wydzwaniala do mnie po wylaniu się szamba i usiłowała nawet w jakiś sposób zakolegować się ze mną. Ja nie mam pojęcia jakim trzeba być człowiekiem, żeby takie coś uroić sobie w głowie. Ja nazywam sprawy po imieniu, trudno, ktoś może nazwać mnie prostaczką i tyle. Nie życzyłabym sobie, żeby następna partnera mojego faceta prawiła mi jakiekolwiek morały i dawała złote rady, podziękowałabym jej mało kulturalnie i tyle w temacie.
Zarzuty, że ktoś nie przerobił zdrady, zazwyczaj mnie co najmniej irytują, bo jak można zapomnieć, że takie świństwo ktoś nam zrobił?
Można nauczyć się z tym cholerstwem żyć, ale trudno wymagać, żeby udawać, że nic złego się nie stało. Nie mam oczywiście na myśli urządzania awantur, torturować się psychicznie i tego typu dram, ale też nie widzę sensu, żeby siedzieć w głównie i udawać, że pachnie świeżym kwieciem. Dla zdrowotności trzeba oczyścić atmosferę i przetrwać kryzys najlepiej jak się da.

1,178

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ludzie uwielbiają przeceniać swoje znaczenie dla innych, stąd niby konieczność robienia "update'ów". Dla mnie to nic innego jak napisanie kolejny raz o tym samym problemie (eks to, eks tamto, teraz kobieta eks), następnie zaznaczenie, że wiedzie Ci się świetnie (obowiązkowo musisz wspomnieć o $, pracy, adoratorach, o tym jak bardzo masz wywalone i jak bardzo jesteś szczęśliwa z otaczającym Cię ludzmi). Nic w tym złego, żeby być szczęśliwym, ale tutaj służy to ewidentnie doinformowaniu czytelników, że jest super-hiper. Następnie Pain dostaje życzenia, że tak fajowo sobie poradziła, że eks na bank już niedługo, już za chwilę zrozumie jaki błąd popełnił i że Dżesika to taka nędzna kreatura. Jest kilka głosów (w tym moj) poddajacych w wątpliwość to całe szczęście, ale taki głos jest pacyfikowany. Pomimo tego, że co 3 miesiąc Pain jedzie z tymi samymi tekstami i widać jak na dłoni, że eks i jego nowa laska nie jest jej obojętny. Gdyby Pain sobie poradziła, to by więcej nie musiała update'ować swojego wątku, bo po prostu nie byłoby takiej potrzeby.

1,179 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-05 16:13:22)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Sorry Beko.  Ale co Ci do tego?
Ja się dołączam do zwolenniczek takiego updatu I dziękuję za niego.
Dużo osób tu zaczyna pisać A potem znika.
Jak tu trafiłam starałam się  szukać właśnie takich długich historii.
Jesteś Beko zdradzoną żoną co została z dziećmi? Wymądrzasz się a nie wiemy o Tobie nic. To chyba egocentryzm twierdzić  że jak coś jest nie ważne dla tajemniczego Beko który nie wiadomo dlaczego tak się interesuje tym tematem to jest nie ważne dla kobiet w podobnej  sytuacji.
Poza tym nadinterpretowujesz. Nie pisała że jest super hiper. Ale jest w dobrym miejscu.
Może napisz coś w stylu jak telefon byłej odebrał nowy kochanek co wcześniej chciał się zagniezdzic  w Twoim domu. Opisz swoją  idealną  na reakcję  na pouczenie jaki to z Ciebie denny facet był dla niej. To wtedy będziemy mieć  jakieś  pole do dyskusji.

1,180

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Sorry Beko.  Ale co Ci do tego?
Ja się dołączam do zwolenniczek takiego updatu I dziękuję za niego.
Dużo osób tu zaczyna pisać A potem znika.
Jak tu trafiłam starałam się  szukać właśnie takich długich historii.
Jesteś Beko zdradzoną żoną co została z dziećmi? Wymądrzasz się a nie wiemy o Tobie nic. To chyba egocentryzm twierdzić  że jak coś jest nie ważne dla tajemniczego Beko który nie wiadomo dlaczego tak się interesuje tym tematem to jest nie ważne dla kobiet w podobnej  sytuacji.
Poza tym nadinterpretowujesz. Nie pisała że jest super hiper. Ale jest w dobrym miejscu.
Może napisz coś w stylu jak telefon byłej odebrał nowy kochanek co wcześniej chciał się zagniezdzic  w Twoim domu. Opisz swoją  idealną  na reakcję  na pouczenie jaki to z Ciebie denny facet był dla niej. To wtedy będziemy mieć  jakieś  pole do dyskusji.

Co chcialem przekazac, przekazalem w ostatnim poscie. Gdyby Pain faktycznie wyleczyła sie z tamtej parki, nic wiecej by tu nie napisala. No moze jakies info prywatne do kilku osob, ktore w tym watku "zblizyly" sie do niej. Ja nadinterpretuję? Zawsze to lepsze, niz pisanie Pain, ze Dżesika i jej eks są tacy i owacy, wiec za moment ich związek bedzie przeszloscia. Przynajmniej nie bawie sie w wróżenie z fusów.

1,181 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-05 16:50:24)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Nie z fusów  tylko paru innych rzeczy.
Z byłych się nie leczy tylko się akceptuje. Co nie znaczy że akceptuje się wszystko.
Akurat to że nie pominęła tego psiapsiolkowania było błędem że dała się sprowokować.  Jak ktoś czuje się winny to gra w taką  grę  z byłą  żoną:
albo sprowadzamy sytuację do : nic się nie stało. to normalne ,
albo : to wariatka, uratowalam Misia bo moja miłość  jest lepsza niz Twoja i wszystko uświęca.
Jak kobieta jest akurat tą  drugą  i ma poukładane to się po prostu zamknie  i nie odbiera telefonu lubego.
Przyjaźń byłej i nowej jest możliwa  ale w sytuacji gdy to dla niej zostawił  rodzinę wątpię.

Więc jak ktoś  to przerabia to zaczepia. A to nowa przerabia.
I myślę że się mylisz pisząc że parę  osób czyta ten wątek.  Są ich setki. Ale nie każdy ma i odwagę  o ochotę  coś  napisać. Ja czytałam forum parę  tygodni zanim się odwazylam. A nie należę  do zablokowanych.

1,182

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Nie z fusów  tylko paru innych rzeczy.
Z byłych się nie leczy tylko się akceptuje. Co nie znaczy że akceptuje się wszystko.
Akurat to że nie pominęła tego psiapsiolkowania było błędem że dała się sprowokować.  Jak ktoś czuje się winny to gra w taką  grę  z byłą  żoną  albo sprowadzamy sytuację do : nic się nie stało. to normalne , albo : to wariatka, uratowalam Misia.
Więc jak ktoś  to przerabia to zaczepia. A to nowa przerabia.
I myślę że się mylisz pisząc że parę  osób czyta ten wątek.  Są ich setki. Ale nie każdy ma i odwagę  o ochotę  coś  napisać. Ja czytałam forum parę  tygodni zanim się odwazylam. A nie należę  do zablokowanych.

Pisze o kilku osobach, ktore zblizyly sie do Pain i maja z nia kontakt poza forum. Zakładam, ze tak jest. Te osoby faktycznie moze interesowac co tam u Pain, reszta to magiel, taka "Moda na sukces" odc. 2089.

1,183

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ale ja nie jestem taką  osobą.  Nie znam Pain prywatnie.a ta historia i wiele  innych ma dla mnie znaczenie.

1,184

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Oj Beko śmiechu - faktycznie z Tobą jest...beka śmiechu:)
A do tego wylały się z Ciebie wszystkie kompleksy - dziwne, że wypomniałeś mi $, bo o nich specjalnie nie wspominałam, ale przynajmniej wiadomo co CIę boli. Dużo zawiści, dużo jadu. Przykro mi, ale to naprawdę Twój problem. Robię updaty nie dlatego, ze ciągle przeżywam, tylko raz na jakiś czas przypominam sobie  o forum i wchodże zeby zajrzec co tam słychać i naprawde - wiem, ze moze nie rozumiesz takich ludzkich odruchów - po prostu chcę Wam powiedziec co u mnie. Tylko tyle. Ja również się związałam z niektórymi wątkami - chociażby Ćmy, Pikapika, Artiiego...I chciałabym wiedzieć jak tam u ich po jakimś czasie. Nie wiem, ale ja tak ze znajomymi mam - co jakis czas sie odzywamy co tam słychać. Z przyjaciółmi na bieżąco wiem, ale ze znajomymi co jakiś czas...Tak działają ludzie:)
Tobie życzę mniej szukania pustej połowy szklanki i dorabiania ideologgi do wszystkiego. Więcej spokoju, dobrych myśli i pozytywnej energii bo ewidentnie tego Ci brakuje...

1,185

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ela, gdzies, w ktoryms z watkow napisalas, ze modne jest tu na forum zarzadzanie sytuacja i mezczyzna na afere, czy na babe ze sciera, bo to uchodzi za obraz sily i zwyciestwa i bylo to jedno z najbardziej autentycznych Twoich podsumowan na tym forum, i ktore mnie niesamowicie rozbawilo big_smile. Nie ukrywam, ze pasuje idealnie do tego watku, choc oczywiscie mamy w fabule zapewnienia, ze glownym teamtem jest juz szczesliwe zycie ''after'' Pain smile. Nawet bylemu nie podziekuje za spadniecie na cztery lapy, tak jest zajebista big_smile.

1,186 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-04-05 17:46:50)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pronome - co się dzieje w Twoim życu, że wszędzie próbujesz uderzać w ludzi? Życzę CI spokoju, naprawdę...
Tak na marginesie - gdy leżałam i cierpiałam to dostawałam od Ciebie opier...., że zachowuję się jak ofiara. Gdy piszę, że dochodze do siebie i jestem w dobrym miejscu (chpć pewnie nie idealnym) - to dostaję opier..., że jest za dobrze:) Skaranie boskie z takimi ludźmi. I chyba ciężko z takimi żyć - zawsze znajdą pustą połowę szklanki.
Myślę że Ty i BEKA bylibyście świetnie dobranym małżeństwem big_smile

1,187 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-05 17:54:32)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Baba że ścierą to kobieta co zarządza mężem i on robi co ona chce a nie ma dużo luzu i czasu by mieć imprezowe życie i romanse z podwładnymi jak mąż Pain.
Nie za bardzo dotyczy więc  to autorki wątku. Bo nie wystarczy mieć mocnego charakteru by być babą że ścierą.
Ja mam silny charakter a taką babą być nie potrafię to wiem na pewno.
Na początku Pain może i zareagowała mocno emocjonalnie na kochankę ale charakter ich małżeństwa nie był jednak taki, co ja zauważyłam dopiero na 3 cz y 4 stronie wątku jak opisała więcej.
Pain dość długo wybielala i ratowała męża, czego baby że ścierą Nigdy przenigdy nie robią.
Bo zawsze winny jest facet. Baba że ścierą nie ma żadnych refleksji że z jej strony było coś nie teges, co da się poprawić o na tym odbudować związek.

Babki bez sciery po prostu mają swoją naiwność i wiarę w faceta.
Baby że ścierą mają ścierę i system ludowych przekonań .dosyć skutecznych bo wielu Panów szuka tej ściery i pcha się pod nią :)

1,188

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Nie wiem naprawdę, czy niektórzy muszą robić tyle szumu o nic..Co w tym złego, żę autor danego tematu uaktualnia swoją historię? Chociaż mam wrażenie, że raczej fakt, że Autorce się wiedzie, kogoś tutaj dziwi albo nawet boli..Cudne jest to przypsiwanie emocji i odczuć ludziom, kiedy tak naprawdę oni czują zupełnie coś innego..

Coby się nie działo, to zawsze coś źle, coś musi niepasować..Echh..

1,189

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain a ja się bardzo cieszę że odwiedziłaś forum a jeszczę bardziej że jest ok.
Wiesz że Ci cały czas kibicuję bo nie chciałam abyś popełniła moje błędy.

Ja żyję całkiem dobrze, jeszcze nie wybitnie ale dobrze i co najważniesze spokojnie.

I pamiętam o winie:)

1,190

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Drodzy forumowicze - nawet jakbym był człowiekiem, któremu ciągle nic nie pasuje, szuka dziury w całym, szklanka do połowy pusta, kompleksy itp., będę pisał w wątkach w których chce pisać i to co myślę. Uważam, że autorka nadal nie może przeboleć (zrozumieć dlaczego) zdrady męża. Nadal chciałaby nie tyle, żeby wrócił do niej, bo to nie wchodzi w grę, tylko tego, żeby cała sprawa okazała się złym snem. Powraca z update'ami, żeby usłyszeć od większości, że jest w dużo lepszym położeniu niż eks mąż, ale ona sama tak nie myśli. Gdyby tak myślała, koło tyłka by jej powiewały małpy, którymi chwalił się eks w czasie wakacji na Zanzibarze, czy "siema" Dżesiki.

1,191

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:

Drodzy forumowicze - nawet jakbym był człowiekiem, któremu ciągle nic nie pasuje, szuka dziury w całym, szklanka do połowy pusta, kompleksy itp., będę pisał w wątkach w których chce pisać i to co myślę. Uważam, że autorka nadal nie może przeboleć (zrozumieć dlaczego) zdrady męża. Nadal chciałaby nie tyle, żeby wrócił do niej, bo to nie wchodzi w grę, tylko tego, żeby cała sprawa okazała się złym snem. Powraca z update'ami, żeby usłyszeć od większości, że jest w dużo lepszym położeniu niż eks mąż, ale ona sama tak nie myśli. Gdyby tak myślała, koło tyłka by jej powiewały małpy, którymi chwalił się eks w czasie wakacji na Zanzibarze, czy "siema" Dżesiki.

A ja myślę dobry człowieku, że powinieneś wiedzieć kiedy odpuścić...

1,192

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Skoro uaktualnienia są takie złe, to może niech ponad połowa użytkowników tutaj przestanie publikować swoje historie? Jeśli nawet nie widzimy tego super zakończenia, to chyba nikt nie wątpi, żę sytuacje ulegają zmianie i akurat tutaj owa sytuacja się niewątpliwie poprawia. Poza tym, myślę, że wielu osobom, które znalazłyby się na miejscu, puściłyby nerwy w niektórych sytuacjach.

1,193

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No tak Beko, rozgryzles mnie:D
Tak naprawde to jest kijowo, ja ciagle placze w poduszkę, upijam sie do nieprzytomności i nie moge przebolec ze taki ósmy cud swiata ode mnie odszedł.
Lepiej?:)

1,194 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-05 22:34:43)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Powiem Ci Beko z mojej strony bo sytuacja podobna jak u Pain  tylko ja jestem  10 lat starsza i dzieci nie mam małych. .
Każdy kij ma 2 końce: pewnie że szkoda małżeństwa spokoju dzieci i niejednokrotnie pisaliśmy że to strata.
Ale spadają różowe okulary i zwykle okazuje się że życie po życiu nie jest takie złe.
Nie wiem czemu Ci tak trudno w to uwierzyć.
Mój EX nie odnalazł szczęścia w nowym życiu
ale nie przyniosło mi to satysfakcji. Przeciwnie martwię się że z jego depresjami  będę  go miec na głowie albo dzieci.  Więc kibicuję szczerze  by jakaś zachwycona 50 latkiem wzięła to sobie na głowę. 
Ja mam czyste sumienie że zachowałam się jak trzeba w całej tej historii.
I to co można przekazać innym w tej sytuacji że to nie będzie gorsze życie. Jeśli Twoje jest gorsze to chyba sam sobie to robisz.

1,195 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-05 23:12:52)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Niepojęte jest to, że skoro ktoś przeżywał żal i smutek z powodu krzywdy wyrządzonej mu przez bliską osobę, nie mógł się z tego zwyczajnie podnieść. Zastanawiam się, czy tak ciężko przyjąć do wiadomości fakt, żę ktoś sobie radzi ze swoimi emocjami i próbuje skutecznie sobie życie ułożyć na nowo? Już sam fakt tego opadania różowych okularów, co zresztą jeszcze bardziej widać było w wątku Pikupik, już jest pewnym znaczącym etapem. Pain wieloktrotnie o tym pisała. Sposób w jaki Autorka się wypowiada może być dla niektórych zaskakujacy, bo nie widać nigdzie takiej typowej histerii i czarnej rozpaczy..

1,196 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-04-05 22:55:57)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No wlasnie. Tak jakby sam fakt zrobienia update na forum oznaczal ze jestem nadal w mega traume, pokonana leze z kołtunem na głowie. A ja lubie to forum i w naturze mam docenianie tego co inni dla mnie robia. I moze jestem dziwna ale serio czuje się w pewnym sensie z niektorymi zwiazana i chce powiedziec jak u mnie dalej. Oczywiście ze sa gorsze dni. Bywalo różnie, mialam dosc intensywny poczatek roku. Czasem płakałam, czasem rzucalam mięsem na byłego. Ale ja mowie o ogólnym zarysie tego miejsca w ktorym jestem. Ogólnie naprawde jest ok. Nie jest idealnie, ale puscilam przeszłośc. Medytuje, zawodowo jest fajnie (ale nie za darmo bo mega duzo pracuje), mam przyjaciół i jestem z nimi w ciągłym kontakcie. No kurna moze to moje patrzenie na świat ale nie bede szukała na sile złych elementów. Jest ok. I to co Ela pisze - mi juz dawno opadly rozowe oksy i jak parrze na meza to nic ciekawego dla obecnej mnie tam nie widze. Kolega mnie przedwczoraj zapytał czy chcialabym kiedys wrocic do meza. Powiedzialam, ze wolałabym byc pogrzebana żywcem:) Nie sprawdził się jako facet, jako glowa rodziny. Skoro odszedł gdy było wzglednie ok - to co z niego za partner gdybym na przyklad (odpukać !) zachorowała na raka? Skoro ucieka jak mu cos malego nie pasuje? No ja dziekuje za taka "milosc". Dlatego ty myślisz ze ja przeżywam, a ja nie widze zebym tak dużo stracila. Ale potrzebowalam dwoch lat zeby do tego dojsc.

1,197 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2021-04-06 03:54:08)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Miło czytać Pain, że dźwignęłaś się po bardzo przykrych doświadczeniach.
Gratuluję Ci każdego, nawet najmniejszego kroku w NOWE. To bardzo pozytywne i niesie nadzieję, że można się podnieść nawet po tak straszliwym nokaucie, jakim jest zdrada.
Te gorsze chwile, te "bóle fantomowe" po "amputacji" męża z Twojego życia, te niechciane dialogi z Dżesiką, potraktuj z absolutną normalnością i wyrozumiałością dla siebie. Zobacz, że nawet "Słoneczniki" Van Gogha, mimo, że mają brzydkie, sine tło, są uznawane za arcydzieło... Jest ono czymś, co wręcz podkreśla pierwszy plan ; - ))) Bądź bukietem słoneczników, Pain! To g...o w tle Twojego życia to tylko kompost, byś Ty mogła rozkwitać i kraść wszystkie spojrzenia...

1,198

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
aurora borealis napisał/a:

Miło czytać Pain, że dźwignęłaś się po bardzo przykrych doświadczeniach.
Gratuluję Ci każdego, nawet najmniejszego kroku w NOWE. To bardzo pozytywne i niesie nadzieję, że można się podnieść nawet po tak straszliwym nokaucie, jakim jest zdrada.
Te gorsze chwile, te "bóle fantomowe" po "amputacji" męża z Twojego życia, te niechciane dialogi z Dżesiką, potraktuj z absolutną normalnością i wyrozumiałością dla siebie. Zobacz, że nawet "Słoneczniki" Van Gogha, mimo, że mają brzydkie, sine tło, są uznawane za arcydzieło... Jest ono czymś, co wręcz podkreśla pierwszy plan ; - ))) Bądź bukietem słoneczników, Pain! To g...o w tle Twojego życia to tylko kompost, byś Ty mogła rozkwitać i kraść wszystkie spojrzenia...

Aurora, jak Ty czasem napiszesz to mnie zatyka:) Pięknie napisane:) dziekuje!

1,199

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Miło czytać Pain, że dźwignęłaś się po bardzo przykrych doświadczeniach.
Gratuluję Ci każdego, nawet najmniejszego kroku w NOWE. To bardzo pozytywne i niesie nadzieję, że można się podnieść nawet po tak straszliwym nokaucie, jakim jest zdrada.
Te gorsze chwile, te "bóle fantomowe" po "amputacji" męża z Twojego życia, te niechciane dialogi z Dżesiką, potraktuj z absolutną normalnością i wyrozumiałością dla siebie. Zobacz, że nawet "Słoneczniki" Van Gogha, mimo, że mają brzydkie, sine tło, są uznawane za arcydzieło... Jest ono czymś, co wręcz podkreśla pierwszy plan ; - ))) Bądź bukietem słoneczników, Pain! To g...o w tle Twojego życia to tylko kompost, byś Ty mogła rozkwitać i kraść wszystkie spojrzenia...

Aurora, jak Ty czasem napiszesz to mnie zatyka:) Pięknie napisane:) dziekuje!

Też mnie sposób ujmowania rzeczywistości w słowa przez aurorę niezmiernie zachwyca :-)

Jednak nie jestem przekonana, że o wypracowanie w sobie poczucia wyższości chodzi.
Zresztą mam przeczucie, że Dżesika czuje się lepsza od Pain.
Chyba po prostu szkoda czasu i energii na pyskówki. Ale to łatwo powiedzieć ;-)

1,200

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Dotąd pamiętam określenie Aurory, że mój ex wykonał "skok przez płonącą obręcz chuci".
smile
Dziewczyna ma dar posługiwania się słowem.

1,201

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Paine bardzo się cieszę,że się odezwałaś a jeszcze bardziej z tego,że tak dobrze Ci sie wiedzie!
Od samego początku Ci kibicowałam smile
Beko- jesteś bardzo ciężki..jak na dłoni widać braki w Twoim charakterze..Zamiast analizować zachowanie Pani popracuj nad swoim smile

1,202

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ninas napisał/a:

Paine bardzo się cieszę,że się odezwałaś a jeszcze bardziej z tego,że tak dobrze Ci sie wiedzie!
Od samego początku Ci kibicowałam smile
Beko- jesteś bardzo ciężki..jak na dłoni widać braki w Twoim charakterze..Zamiast analizować zachowanie Pani popracuj nad swoim smile

Dzięki, wezmę to pod uwagę. Tak samo zresztą jak zdanie innych. P.S. Gdybym następnym razem chciał cokolwiek napisać, najpierw zapytam czy mogę, a później poproszę o podpowiedź co - tak będzie łatwiej;)

1,203

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
Ninas napisał/a:

Paine bardzo się cieszę,że się odezwałaś a jeszcze bardziej z tego,że tak dobrze Ci sie wiedzie!
Od samego początku Ci kibicowałam smile
Beko- jesteś bardzo ciężki..jak na dłoni widać braki w Twoim charakterze..Zamiast analizować zachowanie Pani popracuj nad swoim smile

Dzięki, wezmę to pod uwagę. Tak samo zresztą jak zdanie innych. P.S. Gdybym następnym razem chciał cokolwiek napisać, najpierw zapytam czy mogę, a później poproszę o podpowiedź co - tak będzie łatwiej;)

Zdecydowanie:)

1,204

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain

Uważam, że jak na tak trudną sytuację, to radzisz sobie świetnie.
Cieszę się, że jest Ci ok. To bardzo dużo.
Dawaj znać od czasu do czasu, jak układa Ci sie życie. Lubię widzieć, że ludziom udaje się być szczęśliwymi.

1,205

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
faja napisał/a:

Pain

Uważam, że jak na tak trudną sytuację, to radzisz sobie świetnie.
Cieszę się, że jest Ci ok. To bardzo dużo.
Dawaj znać od czasu do czasu, jak układa Ci sie życie. Lubię widzieć, że ludziom udaje się być szczęśliwymi.

Mam tak samo. Dobrze wiedzieć, ze życie pisze również szczęśliwe scenariusze smile

1,206

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
aurora borealis napisał/a:

Miło czytać Pain, że dźwignęłaś się po bardzo przykrych doświadczeniach.
Gratuluję Ci każdego, nawet najmniejszego kroku w NOWE. To bardzo pozytywne i niesie nadzieję, że można się podnieść nawet po tak straszliwym nokaucie, jakim jest zdrada.
Te gorsze chwile, te "bóle fantomowe" po "amputacji" męża z Twojego życia, te niechciane dialogi z Dżesiką, potraktuj z absolutną normalnością i wyrozumiałością dla siebie. Zobacz, że nawet "Słoneczniki" Van Gogha, mimo, że mają brzydkie, sine tło, są uznawane za arcydzieło... Jest ono czymś, co wręcz podkreśla pierwszy plan ; - ))) Bądź bukietem słoneczników, Pain! To g...o w tle Twojego życia to tylko kompost, byś Ty mogła rozkwitać i kraść wszystkie spojrzenia...

Tak, to racja, że na kompoście i g…nie może wyrosnąć coś pięknego i zazwyczaj tak jest jeżeli na to sobie pozwolimy. Jest jeden problem, że kompost i g…no brzydko pachnie i to niestety ten paskudny zapach utrzymuje się latami. U mnie po zdradzie emocjonalnej męża minęło już prawie cztery lata, daliśmy sobie drugą szansę i wyrosło coś naprawdę pięknego, bardziej dojrzałego, otworzyliśmy się na siebie na swoje problemy, co zaowocowało miłością jaka była na początku naszego małżeństwa, a jesteśmy ze sobą już 36 lat. Choć minęło już dużo czasu od zdrady, to mój mąż nawet teraz mówi, że wdepnął w to g…no, które wydawało mu się złotem, a teraz ten smród zdrady nadal ciągnie się za nim i będzie towarzyszył do końca życia, bo nigdy sobie nie daruje, że tak podle się zachował. Doprowadzenie wszystkiego do porządku w naszym małżeństwie i odbudowa życia w nowych realiach, wzajemne zrozumienie i zrozumienie tego, co się stało zajęło nam wiele czasu i masę wysiłki dlatego tym bardziej podziwiam Pain za siłę, odwagę i szybkość poradzenia sobie z ogromem nieszczęść i cierpienia, które na nią niespodziewanie spadło. Życzę Ci Pain aby twoje życie zakwitło na nowo najpiękniejszymi kolorami, a brzydki zapach zdrady zastąpił najsłodszy zapach miłości, takiej prawdziwej, która pokona wszystkie przeciwności losu. Wierz mi to jest naprawdę możliwe.

1,207

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

U mnie tez uslyszalam, ze krzyczalam, za malo glaskalam i nie dziekowalam za wyniesienie smieci i dlatego sir wypalil nie wspiminajac o jego zdradzie emocjonalnej, ktora trwa od grudnia. Tamta nie krzyczy nic nie wymaga tylko wspolnie sie zala i pocieszaja.

1,208

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
130panda napisał/a:

U mnie tez uslyszalam, ze krzyczalam, za malo glaskalam i nie dziekowalam za wyniesienie smieci i dlatego sir wypalil nie wspiminajac o jego zdradzie emocjonalnej, ktora trwa od grudnia. Tamta nie krzyczy nic nie wymaga tylko wspolnie sie zala i pocieszaja.

K L A S Y K A
Spoko, daj czasowi czas:)
Gdy w życiu nie ma obowiązków, sprzeczek - a są tylko wzajemne zachwyty, emocje, adrenalinka, seks - to prawie z każdym się uda...Ale prawdziwa milosc i dojrzalosc to taka, gdy ludzie są ze soba tez jak jest źle i to ich wzmacnia, a nie sprawia, ze jedno ucieka.

1,209

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
130panda napisał/a:

Tamta nie krzyczy nic nie wymaga tylko wspolnie sie zala i pocieszaja.

Jeśli z tamtą nie prowadzi normalnego życia, nie dzieli codzienności, to nie dziwi, że w czasie, kiedy są ze sobą, są w 100% skupieni na sobie nawzajem, co z reguły buduje bardzo pozytywny obraz drugiej osoby. Zresztą zapewne są jeszcze na etapie, kiedy z jednej strony patrzy się na nią przez różowe okulary, a z drugiej stroszy piórka, ukrywając tę brzydszą część własnej osobowości. Wtedy, a jakże, panuje sielanka, bo większość zwykłych nudnych, rutynowych czynności i problemów do rozwiązania ich nie dotyczy. W takich okolicznościach naprawdę trudno byłoby o jakieś pretensje, które na relacji kładą się cieniem.

1,210

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
130panda napisał/a:

U mnie tez uslyszalam, ze krzyczalam, za malo glaskalam i nie dziekowalam za wyniesienie smieci i dlatego sir wypalil nie wspiminajac o jego zdradzie emocjonalnej, ktora trwa od grudnia. Tamta nie krzyczy nic nie wymaga tylko wspolnie sie zala i pocieszaja.

Z tym wynoszeniem śmieci to LOL, może jeszcze złoty medal za dbanie o porządek we własnym domu i sprzątanie również swoich śmieci?

Sielankę będzie miał do pierwszego poważnego rozczarowania, które wcześniej czy później musi nastąpić w każdym związku.

1,211

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No moje Drogie Dziewczyny, przecież na randkach nawet się nie pierdzi! Żona zawsze wygląda gorzej niż kochanka, która na spotkanie zakłada seksowne ciuszki i pachnie jak perfumeria. Panowie również nie pokazują się w krótkich portkach i klapkach, tylko zaczynają obsesyjnie dbać o siebie.
Tak to wygląda żałośnie i sztucznie, jak ich wymówki, które popchnęły do zdrady.
A tak naprawdę, to tylko konar zapłonął i wszystko zmieniło się w jednej chwili. Ot i cała filozofia.

1,212

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wiesz, zycie. Bywa i tak. Godze sie z tym ze nie mam kontroli nad światem i innymi ludźmi. Nie mogę tylko przebolec dzieci i tego co tacy "mężczyźni" im robia.

1,213

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wiecie co mnie zawsze zastanawia - czy taka odbijająca komuś męża i ojca kochanka nie ma obaw, że kiedyś spotka ją to samo? W końcu podobno najtrudniejszy jest ten pierwszy raz.

Swoją drogą, choć to nie ta sytuacja, od razu na myśl przychodzi mi znajoma, której mąż odszedł do kochanki. Na nim wieszała psy, zresztą wiesza do dzisiaj, na niej nie zostawiała suchej nitki, a nie minął rok, jak sama innej kobiecie zrobiła to samo, przy czym to lekceważenie, ironia, a wręcz pogada, z jaką mówiła o żonie, brzmiały w jej ustach wyjątkowo żenująco. W końcu całkiem niedawno była na jej miejscu i o ile tamta kobieta w tej trudnej dla siebie sytuacji zachowywała względną klasę, o tyle o znajomej trudno to powiedzieć. Jednym słowem punkt widzenia zmienił jej się bardzo szybko i równie szybko okazał się być zależny od punktu siedzenia. Że nie wspomnę, że nowy obiekt westchnień tak bardzo bał się zostać z ręką w nocniku (rozwód słono go kosztował), że desperacko wręcz naciskał na ślub, a teraz ma go na utrzymaniu.

1,214

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Olinko, co do opisanej sytuacji- to oczywiście na pewno nie ta sytuacja, ale to co opisałaś nieco skojarzyło mi się syndromem Utopca. W dużym uproszczeniu w psychologii tak się określa zespół cech osobowościowych, polegający na permanentnym niszczeniu cudzych związków miłosnych i jest to swoista zemsta za własne niepowodzenia w tym obszarze życia. Kobieta utopiec jest niedowartościowana seksualnie, ale przede wszystkim nosi w sobie ból wypływający z poczucia bycia gorszym, stąd potrzeba odwetu i destrukcji. Zatem kto wie, jakie demony mogły się obudzić w tej opisywanej przez Ciebie porzuconej kobiecie na rzecz innej kobiety, że zrobiła kolejnej to samo by być może poczuć się wygraną i wybraną. Bo poczucie gorszości po zostaniu porzuconym wystąpiło w niej na pewno.

1,215 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-29 09:21:35)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Punkt widzenia zmienia się w zależności od tego, czy osobę zalewa fala hormonów czy akurat nie. Jak się wpada w ten otępiający stan zakochania, to przecież nic do człowieka nie dociera..

edit: Wszelkie odczucia związane z pragnieniem zemsty i odegrania się sa pozbawione całkowicie racjonalnych przesłanek. Widać to właśnie potem, jak konsekwencje takich działań obracają się przeciwko tym osobom.

1,216 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-29 11:16:47)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

I dla zemsty wyszła za mąż za przypadkowego Pana "niszcząc" przypadkową rodzinę?  smile
Wątpię. 
Pewnie znalazła się w jakiejś sytuacji moralnej którą najlepiej znana była jej i temu Panu i dokonali swoich rozstrzygnięć. A że brak jej było klasy i całe miasto wiedzialo co i jak to inna rzecz.
Wg mnie sam fakt bycia zdradzonym ani nie uszlachetnia ani nie psuje. Znałam jednego Utopca .była to dziewczyna której ojciec porzucił ja i matkę jak miała 12 lat.
Trudno więc mówić o zdradzonej żonie.
Na pewnym etapie w dorosłym życiu moralność mamy już ukształtowaną i nie sądzę  by zachodziły jakieś wielkie zmiany w niej. Wchodzi w to podejmowanie decyzji w sprawie krzywdzenia czy nie innych osób i co za krzywdę  uważa się a co nie.

1,217

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Syndrom, nie syndrom, każdy z nas poniekąd jest egoistą. A osoby zdradzające potrafią przedstawić sytuację tak, że ani on ani kochanek/kochanka nie są winni tylko partnerzy/małżonkowie. Taka prawda i w odwecie tak samo działa.
Poza tym w pewnym wieku brak intersujących, wolnych Panów; zostają wieczni Piotrusie Pany, ci po rozwodach albo jeszcze w "nieszczęśliwym związku". Perspektywa wtedy zmienia.
No sorry, chyba żaden facet (lub kobieta) szukający kogoś na boku nie powie, że jest w związku czy małżeństwie, w którym wszystko gra.
Może też działa zasada, zostałam zdradzona, mąż/partner jest teraz w szczęśliwym związku, to dlaczego ja nie mogę?

1,218

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Przyznam natomiast że brakuje mi wyobraźni  na to że może spokojnie żyć  kobieta która wchodzi w związek z kimś  gdzie są  malutkie dzieci albo żona w ciąży, ale może mam za małą wyobraźnię..

1,219

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ela, dokladnie! Mówi się, że zakochanie zaślepia. ALe sa kuźwa jakieś granice. Może z boku tak się łatwo o tym mówi, ale różne historie wywołują u mnie osobiście odmienne reakcje. Jeśli ktoś sobie romansuje na boku czy jest w takim "nietypowym" związku( pierwsza myśl: sponsor) to wywołuje u mnie jedynie uczucie politowania nad tą osobą, która traci głowę, ale jak w grę wchodzi rozbijanie rodziny, jeszcze kosztem dzieci labo zdolnośc do jakiś grubszych p[rzekretów, nawet niezgodnych z prawem, to już ręce opadają. Co człowiek jest w stanie zrobić dla "miłośći": napaść, obrabować, oszukać kogoś, zabić?

Roxann napisał/a:

Może też działa zasada, zostałam zdradzona, mąż/partner jest teraz w szczęśliwym związku, to dlaczego ja nie mogę?

Uchowaj Boże przed takim "myśleniem".

Roxann napisał/a:

Poza tym w pewnym wieku brak intersujących, wolnych Panów; zostają wieczni Piotrusie Pany, ci po rozwodach albo jeszcze w "nieszczęśliwym związku".

Jakość potencjalnego partnera będzie zupełnie inaczej odbierana, niż jest w rzeczywistości. Pewnie co druga kobieta będzie widzieć w samotnym facecie w pewnym wieku Piotrusia Pana, w rozwodniku będzie widzieć problemy a pojęcie "nieszczęśliwy związek" może byc różnei interpretowane.

1,220 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-04-29 23:39:36)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ja ostatnio poznalam goscia, ktory wydawal sie bardzo ok. Mocno mna zainteresowany. Po.rozwodzie. ale jak po drinku mi wyznał,  ze zdradził zone to wszystko uciekło. Nigdy wiecej sie z nim nie spotkałam mimo ze skubany ciągle zabiegał. Nawet dzis pisał. Ale wlasnie...Jak ktos ma takie podejscie to nie bede ryzykować ze za jakis czas bede nastepna. Mi opadło zainteresowanie momentalnie.
Za zonatego nigdy bym sie nie wziela. A co dopiero gdy dzieci na tapecie...Nosz k...Trzeba jednak miec jakies zasady

1,221

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wierzę, że młoda, samotna i zakochana kobieta, uwierzy w każdą bajkę, jaką sprzeda jej uwodziciel. A cóż on powie: że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią.. Jak w znanej piosence. Noni koniecznie, że żona psychiczna i pijawka, a on człowiek anioł. Same frazesy. Ona jak pelikan łyknie i będzie tulić nieszczęśliwego chłopa do swej piersi, gotowa bić się o jego honor z całym światem.
A mężatka? Matka dzieciom? To już chyba wscieklizna macicy przysłania wszystko. No i chory egoizm, jakaś dysfunkcja, czy inne cholerstwo, bo żadna uczciwa kobieta nie da szansy lowelasowi, który zdradza żonę. Choćby gnoja pokochała, to pogoni jak psa.

1,222

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Gdyby romanse zdarzały się statystycznie częściej między ludźmi, gdzie kochanka/kochanek jest samotna/samotny to jeszcze sytuacja wyglądałaby inaczej. Ktoś, kto pragnie bliskości, jest w stanie dużo zrobić, aby ją uzyskać. Jednak ileż to razy romasne mają miejsce między zajętymi osobami, czy nawet w niektórych wypadkach, krewnymi - kiedy się sypia z żoną/mężem kogoś z rodziny.

1,223 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-04-30 15:02:19)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Joohana napisał/a:

Wierzę, że młoda, samotna i zakochana kobieta, uwierzy w każdą bajkę, jaką sprzeda jej uwodziciel. A cóż on powie: że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią.. Jak w znanej piosence. Noni koniecznie, że żona psychiczna i pijawka, a on człowiek anioł. Same frazesy. Ona jak pelikan łyknie i będzie tulić nieszczęśliwego chłopa do swej piersi, gotowa bić się o jego honor z całym światem.
A mężatka? Matka dzieciom? To już chyba wscieklizna macicy przysłania wszystko. No i chory egoizm, jakaś dysfunkcja, czy inne cholerstwo, bo żadna uczciwa kobieta nie da szansy lowelasowi, który zdradza żonę. Choćby gnoja pokochała, to pogoni jak psa.

Gdyby to było takie proste to w ogóle nie byłoby romansów wśród osób zajętych czy żonatych. W końcu dana osoba automatycznie zdradza swoją żonę/męża. Co za różnica czy teraz "ze mną" czy kiedyś. A takie przypadki mnożą jak grzyby po deszczu choć wiadomo, że i n lat temu były podobne zdrady i może wcale nie było ich mniej tylko o tym nie mówiło "na forum" aż tyle, a i rozwody były dużo rzadsze.
Prawda jest jednak taka, że ludzie są w dużym stopniu egoistami a i instytucja małżeństwa przereklamowana. Nie chcę tu wchodzić w kwestie wiary i kościoła bo wiadomo ale ... przysięga miłości i wierności często w młodym wieku, nie raz pod presją bliskich czy wieku, nijak ma do rzeczywistości.
Ja już wcześniej pisałam, że instytucja małżeństwa prędzej czy później przestanie istnieć. Kwestia, jak zostaną rozwiązane sprawy potomstwa. To jest w tym chyba najbardziej frapujące i smutne zarazem. Jednak podejrzewam, że wiele osób (w tym ja), powiedzieliby, że błędem rodziców było to, że się nie rozstali. Oczywiście nie wiem co by było ze mną wtedy bo jak mieli największy kryzys, ja miałam 8 lat. Są razem do dziś tylko co z tego, skoro nie gadają ze sobą a jak gadają to kłócą, że jeden drugiemu "zmarnował życie" itd. A mieli kogoś innego na oku albo nawet wdali w romans, ale "dzieci" zostali ze sobą. Dzieci prędzej czy później wyfruną z gniazda i co zostanie potem? Jak ktoś miał dzieci w wieku 20 lat, to to się stanie w wieku 40-stu i co potem? Przecież to nadal "młode" osoby, które chciałyby doznać wsparcia drugiej osoby, miłości, bliskości czy seksu.
Może tym osobom zdradzonym w pewnym momencie włącza takie myślenie, że po cho*rę tkwić w niesatysfakcjonującym związku, jak można stworzyć nowy lepszy, na kolejne 10-20 lat, a wtedy już będziemy około 60. Czy też wchodzą w grę tzw. prawa dżungli. Szczególnie wśród osób, które nie potrafią być same lub tym podbudowywują własne ego.

1,224

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Jak ktoś żyje niby ze sobą, ale obok siebie tyle lat i ma do siebie taki stosunek, jak Twoi rodzice ROx, to w sumie cud, żę tyle czasu wytrwali razem. Choć pewnie patrząc na to z boku, ni ewiadomo po co się ludzie ze sobą az tak męczą, jeśli przypadki bywają skrajne...

1,225

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Jak ktoś żyje niby ze sobą, ale obok siebie tyle lat i ma do siebie taki stosunek, jak Twoi rodzice ROx, to w sumie cud, żę tyle czasu wytrwali razem. Choć pewnie patrząc na to z boku, ni ewiadomo po co się ludzie ze sobą az tak męczą, jeśli przypadki bywają skrajne...

Po co? Bo 'muszą' bo wzięli ślub i mają dzieci...
A co do moich rodziców to nie cud tylko wymagana poprawność bo oni nadal potrafią razem gdzieś zaprezentować udając super małżeństwo a tak naprawdę ze sobą nie gadają. W 4 ścianach można zamknąć wiele. Podobnie jakie pozory tworzy na zewnątrz.
Ja nikogo nie oceniam, Pain jest jeszcze młoda, ale za kilka lat to tylko rozwodnicy czy ci z nieszydliwych związkach.
Na ile jak wpadną sobie do oka odpuści a na ile uzna, że skoro w tamtym małżeństwie źle, to nasz związek będzie inny.
Ona jest jeszcze teraz zaraz po zdradzie, więc emocje pewnie aktualne.. ale mniemam, że za rok, dwa, trzy i jej perspektywa zmieni.

1,226

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Roxann napisał/a:
Joohana napisał/a:

Wierzę, że młoda, samotna i zakochana kobieta, uwierzy w każdą bajkę, jaką sprzeda jej uwodziciel. A cóż on powie: że żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią.. Jak w znanej piosence. Noni koniecznie, że żona psychiczna i pijawka, a on człowiek anioł. Same frazesy. Ona jak pelikan łyknie i będzie tulić nieszczęśliwego chłopa do swej piersi, gotowa bić się o jego honor z całym światem.
A mężatka? Matka dzieciom? To już chyba wscieklizna macicy przysłania wszystko. No i chory egoizm, jakaś dysfunkcja, czy inne cholerstwo, bo żadna uczciwa kobieta nie da szansy lowelasowi, który zdradza żonę. Choćby gnoja pokochała, to pogoni jak psa.

Gdyby to było takie proste to w ogóle nie byłoby romansów wśród osób zajętych czy żonatych. W końcu dana osoba automatycznie zdradza swoją żonę/męża. Co za różnica czy teraz "ze mną" czy kiedyś. A takie przypadki mnożą jak grzyby po deszczu choć wiadomo, że i n lat temu były podobne zdrady i może wcale nie było ich mniej tylko o tym nie mówiło "na forum" aż tyle, a i rozwody były dużo rzadsze.
Prawda jest jednak taka, że ludzie są w dużym stopniu egoistami a i instytucja małżeństwa przereklamowana. Nie chcę tu wchodzić w kwestie wiary i kościoła bo wiadomo ale ... przysięga miłości i wierności często w młodym wieku, nie raz pod presją bliskich czy wieku, nijak ma do rzeczywistości.
Ja już wcześniej pisałam, że instytucja małżeństwa prędzej czy później przestanie istnieć. Kwestia, jak zostaną rozwiązane sprawy potomstwa. To jest w tym chyba najbardziej frapujące i smutne zarazem. Jednak podejrzewam, że wiele osób (w tym ja), powiedzieliby, że błędem rodziców było to, że się nie rozstali. Oczywiście nie wiem co by było ze mną wtedy bo jak mieli największy kryzys, ja miałam 8 lat. Są razem do dziś tylko co z tego, skoro nie gadają ze sobą a jak gadają to kłócą, że jeden drugiemu "zmarnował życie" itd. A mieli kogoś innego na oku albo nawet wdali w romans, ale "dzieci" zostali ze sobą. Dzieci prędzej czy później wyfruną z gniazda i co zostanie potem? Jak ktoś miał dzieci w wieku 20 lat, to to się stanie w wieku 40-stu i co potem? Przecież to nadal "młode" osoby, które chciałyby doznać wsparcia drugiej osoby, miłości, bliskości czy seksu.
Może tym osobom zdradzonym w pewnym momencie włącza takie myślenie, że po cho*rę tkwić w niesatysfakcjonującym związku, jak można stworzyć nowy lepszy, na kolejne 10-20 lat, a wtedy już będziemy około 60. Czy też wchodzą w grę tzw. prawa dżungli. Szczególnie wśród osób, które nie potrafią być same lub tym podbudowywują własne ego.

Zgadzam się z Tobą i mam podobne doświadczenia i odczucia.
Ludzie brali ślub, bo ciąża, albo rodzina ich pożeniła, a to nie było takie rzadkie. Większość z moich rówieśników właśnie z powodu brzucha zostawało przymuszonych do ślubu, a zresztą wtedy był naprawdę inny świat i dzisiejsza młoda kobieta tego nie pojmie, że 30 lat temu pannę z dzieckiem nazywano k#rwą.
I bywało tak jak u Twoich, czy moich rodziców, że byli pod presją, żeby się pobrać.

1,227

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ludzie po rozpadzie związków  że tak brzydko powiem, trafiają na rynek wtórny. A ponieważ większość związków rozpada się że zdradą  w tle to wiele tych osób  będzie ją miało na sumieniu.
Można przyjąć  taki schemat: zdradziłeś nie nadajesz się: trwałeś w wierności? Jesteś właściwym kandydatem.
Jednak wydaje mi się to za dużym uproszczeniem i raczej wglebilabym się w tą  historię  by poznać szczegóły.
Na pewno ktoś  kto by skwitowal: nie warto o tym gadać  zostawiam przeszłość  za sobą  byłby u mnie skreślony jako kandydat na związek.
Bardziej oceniam ludzi po organizacji myślenia i motywach niż po zdarzeniach w ich życiu.
Np mój ex. Ja mogę  mieć swoje zdanie na temat jego myślenia i motywacji  ale to jego przyszła partnerka powinna to sobie ocenić  pod swoim kątem. A nie można nikomu odbierać  prawa do szczęścia.
Po prostu każdy ma swoje narzędzie do analizy: własną  głowę.

1,228

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ktoś, kto sam zdradził może mieć potem problem, bo jednak na hasło to "ja zdradziłem/łam" u drugiej osoby zapala się ostrzegawcza lampka. A nie każdy lubi i chce opowiadać ze szczegółami historie swoich poprzednich relacji.

1,229

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Ktoś, kto sam zdradził może mieć potem problem, bo jednak na hasło to "ja zdradziłem/łam" u drugiej osoby zapala się ostrzegawcza lampka. A nie każdy lubi i chce opowiadać ze szczegółami historie swoich poprzednich relacji.

Jakoś nie zauważyłam by wśród osób w pewnym wieku i jakimś doświadczeniem taka informacja robiła jakiekolwiek wrażenie. Im sami więcej przeszliśmy tym jesteśmy w stanie więcej zaakceptować. To podobnie jak z tą liczbą partnerów.
Jeśli wiadomo, że zdrada jest najczęstszym powodem rozwodów, to serio kogoś jeszcze to dziwi? Również nieformalne związki najczęściej kończą się odejściem do innej czy innego. Mało kto odchodzi w próżnie bo jest naprawdę źle. No chyba, że mamy do czynienia z jakąś patologią, uzależnieniami czy agresją ale to chyba jeszcze gorzej.
Tak samo naiwne jest oczekiwanie od kobiet, że bez względu na wiek będą miały max 3 partnerów seksualnych bo inaczej na pewno nie nadają do związków.

1,230

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Roxann napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Ktoś, kto sam zdradził może mieć potem problem, bo jednak na hasło to "ja zdradziłem/łam" u drugiej osoby zapala się ostrzegawcza lampka. A nie każdy lubi i chce opowiadać ze szczegółami historie swoich poprzednich relacji.

Jakoś nie zauważyłam by wśród osób w pewnym wieku i jakimś doświadczeniem taka informacja robiła jakiekolwiek wrażenie. Im sami więcej przeszliśmy tym jesteśmy w stanie więcej zaakceptować. To podobnie jak z tą liczbą partnerów.
Jeśli wiadomo, że zdrada jest najczęstszym powodem rozwodów, to serio kogoś jeszcze to dziwi? Również nieformalne związki najczęściej kończą się odejściem do innej czy innego. Mało kto odchodzi w próżnie bo jest naprawdę źle. No chyba, że mamy do czynienia z jakąś patologią, uzależnieniami czy agresją ale to chyba jeszcze gorzej.
Tak samo naiwne jest oczekiwanie od kobiet, że bez względu na wiek będą miały max 3 partnerów seksualnych bo inaczej na pewno nie nadają do związków.

Serio???
Dla mnie facet, które wcześniej zdradzał swoja żonę byłby kompletnie spalony!
Jeśli dla Ciebie zdrada to normalny sposób na zakończenie związku i jeszcze dziwisz się że kogoś może to dziwić to... nie mam słów...

1,231

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
maja1807 napisał/a:

Dla mnie facet, które wcześniej zdradzał swoja żonę byłby kompletnie spalony!

Dla mnie również, bo to wiele mówi o człowieku - o jego systemie wartości, kręgosłupie moralnym, o dojrzałości. Jeśli komuś jest źle, to zamiast po najmniejszej linii oporu uciekać od problemów w zdradę, powinien zachować się uczciwie, czyli najpierw odejść, a dopiero potem układać sobie życie od nowa. Notabene związki ze zdradą w tle najczęściej wcale nie kończą się, bo zdradzający odchodzi, ale dlatego, że partner/ka orientuje się z kim żyje i nie daje kolejnej szansy.

1,232 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-05-01 18:27:52)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
maja1807 napisał/a:

Serio???
Dla mnie facet, które wcześniej zdradzał swoja żonę byłby kompletnie spalony!
Jeśli dla Ciebie zdrada to normalny sposób na zakończenie związku i jeszcze dziwisz się że kogoś może to dziwić to... nie mam słów...

Nie mówię, że normalny, tym bardziej pożądany ale częsty i to nawet bardzo. Mało kto rozstaje się odchodząc w próżnię, no chyba że była w związku jakaś patologia. Takie są po prostu fakty. To jakie ja mam na ten temat zdanie, nic nie zmienia. Możemy się buntować, sypać epitetami na zdrajców ale oni byli są i będą.
Ja rozumiem Pain bo doświadczyła zdrady i to w niej wciąż siedzi. Jednak jak ktoś wyżej napisał, nawet osoba (też kobieta) zdradzona potrafi potem "odbić" komuś partnera/męża albo co najmniej wdać z nim w romans. A po 30-stce czy po 40-stce już każdy jest po jakichś przejściach.
Po prostu z wiekiem perspektywa zmienia. To w młodym wieku można wybierać, przebierać i większą uwagę zwracać na takie rzeczy. Jednak jak spotykasz kogoś po rozwodzie i/lub kilku nieudanych związkach, to naprawdę jest kwestią bardzo indywidualną jak "ocenisz" tego kogoś, bo zarówno zdrajcę można od razu odrzucić, podobnie o kimś, kto został zdradzony można pomyśleć, że coś z nim nie tak. Przecież żaden zdrajca nie powie, że zdradził, bo było z partnerem/partnerką super, tylko albo zacznie litanie jakie to wady miał/miała albo dyplomatycznie stwierdzi, że chodziło o "niezgodność charakterów".
Można też przemilczeć pewne kwestie co mogłoby się wydawać bardziej stosowne ale zwykle chcemy wiedzieć o drugiej osobie WSZYSTKO. Jak facet sam przyznał, że zdradził, to jest to mega odważne z jego strony.
Pain nie pasował, pewnie innej podpasuje. Ważne by trafić na właściwą osobę.
Skoro wiele jak nie większość małżeństw rozpada z powodu zdrady, to niech zdrajcy łączą ze zdrajcami, a porzuceni z porzuconymi. Matematycznie by się nawet zgadzało wink
Tylko matematyka to siostra statystyki a z nią wiadomo jak to bywa... ktoś kto zdradził raz, mógł zostać zdradzony 3 razy lub na odwrót.

1,233

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Serio???
Dla mnie facet, które wcześniej zdradzał swoja żonę byłby kompletnie spalony!
Jeśli dla Ciebie zdrada to normalny sposób na zakończenie związku i jeszcze dziwisz się że kogoś może to dziwić to... nie mam słów...

Identycznie, dlatego jeśli zakończy się moje małżeństwo, ostatnie na co będę liczyła to kolejny związek. Przed 40-tką to jest duże prawdopodobieństwo, że trafiłby się zdradzacz-tchórz. Od zawsze miałam zasadę „nie twoje, nie ruszaj” i o ile nie uważam partnera za własność to oszustów nie znoszę.

1,234

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain co tam u Ciebie?  Często sobie myślę jak Ci się układa? Jak wyglądają kontakty twojego ex z dziećmi?

1,235 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-07-23 19:58:28)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Hej! Nasze negocjacje sie ślimaczą bo ex probowal zmieniac warunki ugody i cwaniakowac. Oczywiście ma to związek z tym, ze nie zostaje mu na koncie tyle kasy ile zostawalo jak byl ze mna, gdyz ciągle z niuńką lata po świecie. Są raz w miesiącu za granica. Ostatnio sie wychlapał mi ze jest pod wodą w pracy...A dwa dni pozniej wyleciał z nią.w kolejną podroz:) No dziewczyna korzysta poki moze. A on zaraz zacznie zawalac robote, płaci kredyt i dwa czynsze, szkole dzieci i tak dalej. Tak dużo kasy mu nie zostaje. Wiec najprawdopodobniej musi zjadać powoli oszczędności na te podróże. No coz, na zdrowie.
Ja jednak nie bede sie uginac by niunia miala wiecej kasy na podroze kosztem mnie i dzieci. Bez kitu. Dlatego tak to idzie...Ale mam.nadzieje ze teraz juz wreszcie podpiszemy ugode, licze na to w sierpniu. Chciałabym juz do końca roku byc stanu wolnego.
Co do.dzieci - na razie on dba o kontakt z nimi, teraz ja jestem z nimi.na wakacjach, za chwile on. Tutaj sie nie czepiam bo naprawde jest ok. Jak dzieci są ze.mna to on do nich dzwoni etc.
Dzieci wydaje sie ze sie pogodzily z sytuacja, sa wesołe i nie widac po nich traumy. Moze dlatego ze nie bylo przy nich to rozgrywane, nie są nastawiane przez zadna ze stron i nie były przez niego porzucone. Wiedza ze tata je kocha. Ja przyznam ze mam fajny czas z dziecmi. Taka 3 osobowa rodzina. Ale dużo gadamy, śmiejemy się. Mam wrażenie i teraz dopiero to widze - ze ex swoja negatywną energia i wiecznym "szklanka w polowie pusta" troche nas w dół ciągnął. Przynajmniej ja tak czuje bo umiał  ubic każdy entuzjazm swoją postawą, kazda radość. Niby nic takiego nie robił ale zawsze kwestionowal z powazna miną i to wplywalo na atmosfere. Teraz jak jestem z dziecmi jest zupelnie inaczej.
Jesli zaś chodzi o mnie. Jakos niedawno przeszlam przełom w sobie, ze zobojętnialam na ex. Chyba w czerwcu tak naprawdę. Słyszę jakies doniesienia gdzie lata, ktos ich gdzies widział na mieście i mi mówią to ludzie (mimo ze nie za bardzo nawet tego chce) - ale dla mnie to juz jest ok. No lata bo są razem. No chodza na imprezy bo są razem. A czemu maja tego nie robić? Ich zycie. Ich sprawa. Ja tylko chce żeby sie ze mna rozwiodl i płacił alimenty i dbal o dzieci. Reszta mnie nie interesuje. W mojej głowie on stracił juz jakikolwiek status w moim  życiu. Po prostu nie jestem zainteresowana takim typem czlowieka. Dlatego ide dalej. Gdyby nie dzieci to bym chetnie poszla w no contact. Ją i jego mam wszedzie na social media poblokowanych. Po co mam patrzec na to?
Czasem mam dołki jeszcze, choc juz rzadko. Taki żal jeszcze, stracone lata. Plus jakos straciłam wiarę w czystość intencji facetow i przez to nie za bardzo mnie ciągnie do relacji z nimi. Nie ze mam jakis mega uraz i wszyscy faceci to ch*** - ale myślę, ze dużo niestety mezczyzn nie jest uczciwych albo ma jeden cel. A mi sie na razie nie za bardzo chce ich przesiewac. Po początkowym zachlyscnieciu sie wolnoscia uważam, ze mam jeszcze co nieco do przerobienia w tej kwestii. Ale to nie teraz. Chyba po prostu zdaję sie na los i jesli uzna, ze mam byc sama - to bede sama. Tez bedzie ok. Zycie mam dosc intensywne bo i mam przyjaciół wokół, często wychodzę i cos robie, sportuję sie. Plus jestem zaangazowana w prace, w dzieci. Nie mam presji na partnera, na razie ciesze sie spokojem i wolnoscia. Na jesieni lece z Pikapikiem do Portugalii:) Tak wyglada moje zycie. Na razie wiec nie doskwiera mi samotnosc ale nie wiem jak bedzie dalej. Na razie jest dobrze:)

Posty [ 1,171 do 1,235 z 1,383 ]

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024