Przypuszczam, że w natarczywych pytaniach ex o kogoś innego w Twoim życiu, może wcale nie chodzić o Ciebie...
Gdyby okazało się, że i Ty spotkałaś już na swej drodze nową osobę, exowi byłoby o wiele łatwiej żyć ze świadomością, że emocjonalne rachunki między Wami się wyrównały i przed dziećmi jesteście "kwita". To by częściowo zdjęło mu z ramion ciężar odpowiedzialności za rozbicie rodziny. On ma kogoś, Ty masz kogoś - dzieci przyzwyczajają sie stopniowo do nowej sytuacji... Jednak takie myślenie, jest myśleniem dorosłych i przekonaniem, że dzieci są istotami z mózgami z plasteliny, które można urabiać i że im młodsze, tym bardziej są plastyczne. I że nie będą pamiętać feralnego roku, kiedy Wasza Czwórka przestała być razem. Takie myślenie świadczy tylko o tym, że dziecko ma się za osobę podrzędną, niedoskonałą, nieuformowaną, ale na dodatek, że przydając sobie władzy nad nią, nad jej przeżyciami dorośli starają się przykryć tymi przekonaniami swoje bezeceństwa albo swoją bezradność.
Na nieszczęście dla tych wszystkich przekonanych o "dobru" dziecka dorosłych, rozwija się wręcz eksplozyjnie neuronauka, która przeczy ludowym opowieściom sprzed 200 lat...Jestem niemal przekonana, że tata Waszych Pociech myśli zupełnie inaczej niż Ty, dzwoniąc do dzieci z dalekiej podróży. On myśli o tym, że nawet tam, pamięta o nich, że właśnie kupił dla nich pamiątkę z Zanzibaru, że mimo wszystko jest dobrym ojcem, mimo Waszego rozstania i że w ten sposób daje dowód, że jest blisko nich. Ty zaś uważasz to za szczyt bezmyślności i bezczelności, by pokazywać dzieciom afrykańskie krajobrazy, gdy one siedzą w domu... Na tę samą sytuację patrzycie zupełnie inaczej i stycznej tu nie widać.
A może warto zapytać dzieciaki co one o tym sądzą?, czego by chciały w takich chwilach, gdy on dzwoni?, jak często chcą się widzieć i słyszeć ze swoim tatą? czy może lepiej, abyś w takich telefonicznych rozmowach z ich ojcem jednak nie uczestniczyła?
Mysle dokladnie tak samo. Jesli chodzi o dopytywanie o kochanka to obstawiam to co Aurora, ewentualnie chęć wydobycia od Pain informacji ze kogos ma po to by wykorzystać to być może przy rozwodzie (na zasadzie ze pewnie kochanka miała juz dawno i tak naprawdę nie on jako maz przyczynił się tylko do rozpadu zwiazku). Na zazdrosc exa o Pain raczej bym nie liczyła.
Co do bólu Pain to przecież nie o małpki chodzi tylko o fakt ze ona tu z dziecmi w szarej zimnej Polsce a on sobie tam drinki pod palma popija i lezy w slonku bez żadnych obowiązków. Czy Pain boli ze ex dzieci na wycieczki takie nie zabierał? No chyba urlopy tez były jak byli małżeństwem i wyjazdy rodzinne. Nie pisała ze szczędził grosza na rodzine. Nie sądzę że jako maz zabierał pociechy i zone do podrzednego motelu w zabitej dechami dziurze. A ze nie były to może egzotyczne wyprawy to coz..zależy w jakim wieku sa dzieci. Bo większość osób dzieciatych które znam tez do pewnego wieku dziecka na zabierała ich na jakieś dalekie wyprawy czy w tropiki bo uznawała ze dla dziecka więcej zmęczenia niż pozytku z takiej wycieczki. Co innego dwoje dorosłych. No ale zostawić dzieci i lecieć tylko z zona tez trochę glupio szczególnie jeśli mial to być główny urlop w roku. Teraz jest z dziunia i mogą wybierać różne dziwne wyprawy nawet śladem krokodyla nilowego. Ja wiem i rozumiem ze to może wkurzać ale myślę że w grę wchodzi jednak ludzka zazdrosc ze sobie ex dogadza na luzaku. Tez pewnie bym się wkurzała ale nie kosztem dzieci i kłótni przy nich tak ze nawet jeśli ucieszył je kontakt od taty to szybko tego pożałowały. Należy chyba z nimi porozmawiać co czuja w takich sytuacjach, czy wola żeby tata dzwonil z wczasów czy wola suche fakty typu kiedy po nie przyjedzie i na jak długo, albo zebrać informacje jakie mają potrzeby/problemy.