Gdy już wiem, że czas odejść... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 21 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,106 do 1,170 z 1,383 ]

1,106

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
aurora borealis napisał/a:

Przypuszczam, że w natarczywych pytaniach ex o kogoś innego w Twoim życiu, może wcale nie chodzić o Ciebie...

Gdyby okazało się, że i Ty spotkałaś już na swej drodze nową osobę, exowi byłoby o wiele łatwiej żyć ze świadomością, że emocjonalne rachunki między Wami się wyrównały i przed dziećmi jesteście "kwita". To by częściowo zdjęło mu z ramion ciężar odpowiedzialności za rozbicie rodziny. On ma kogoś, Ty masz kogoś - dzieci przyzwyczajają sie stopniowo do nowej sytuacji... Jednak takie myślenie, jest myśleniem dorosłych i przekonaniem, że dzieci są istotami z mózgami z plasteliny, które można urabiać i że im młodsze, tym bardziej są plastyczne. I że nie będą pamiętać feralnego roku, kiedy Wasza Czwórka przestała być razem. Takie myślenie świadczy tylko o tym, że dziecko ma się za osobę podrzędną, niedoskonałą, nieuformowaną, ale na dodatek, że przydając sobie władzy nad nią, nad jej przeżyciami dorośli starają się przykryć tymi przekonaniami swoje bezeceństwa albo swoją bezradność.
Na nieszczęście dla tych wszystkich przekonanych o "dobru" dziecka dorosłych, rozwija się wręcz eksplozyjnie neuronauka, która przeczy ludowym opowieściom sprzed 200 lat...

Jestem niemal przekonana, że tata Waszych Pociech myśli zupełnie inaczej niż Ty, dzwoniąc do dzieci z dalekiej podróży. On myśli o tym, że nawet tam, pamięta o nich, że właśnie kupił dla nich pamiątkę z Zanzibaru, że mimo wszystko jest dobrym ojcem, mimo Waszego rozstania i że w ten sposób daje dowód, że jest blisko nich. Ty zaś uważasz to za szczyt bezmyślności i bezczelności, by pokazywać dzieciom afrykańskie krajobrazy, gdy one siedzą w domu... Na tę samą sytuację patrzycie zupełnie inaczej i stycznej tu nie widać.

A może warto zapytać dzieciaki co one o tym sądzą?, czego by chciały w takich chwilach, gdy on dzwoni?, jak często chcą się widzieć i słyszeć ze swoim tatą? czy może lepiej, abyś w takich telefonicznych rozmowach z ich ojcem jednak nie uczestniczyła?

Mysle dokladnie tak samo. Jesli chodzi o dopytywanie o kochanka to obstawiam to co Aurora, ewentualnie chęć wydobycia od Pain informacji ze kogos ma po to by wykorzystać to być może  przy rozwodzie (na zasadzie ze pewnie kochanka miała juz dawno i tak naprawdę nie on jako maz przyczynił się tylko do rozpadu zwiazku). Na zazdrosc exa o Pain raczej bym nie liczyła.
Co do bólu Pain to przecież nie o małpki chodzi tylko o fakt ze ona tu z dziecmi w szarej zimnej Polsce a on sobie tam drinki pod palma popija i lezy w slonku bez żadnych obowiązków. Czy Pain boli ze ex dzieci na wycieczki takie nie zabierał? No chyba urlopy tez były jak byli małżeństwem i wyjazdy rodzinne. Nie pisała ze szczędził grosza na rodzine. Nie sądzę że jako maz zabierał pociechy i zone do podrzednego motelu w zabitej dechami dziurze. A ze nie były to może egzotyczne wyprawy to coz..zależy w jakim wieku sa dzieci. Bo większość osób dzieciatych które znam tez do pewnego wieku dziecka na zabierała ich na jakieś dalekie wyprawy czy w tropiki  bo uznawała ze dla dziecka więcej zmęczenia niż pozytku z takiej wycieczki. Co innego dwoje dorosłych. No ale zostawić dzieci i lecieć tylko z zona tez trochę glupio szczególnie jeśli mial to być główny urlop w roku. Teraz jest z dziunia i mogą wybierać różne dziwne wyprawy nawet śladem krokodyla nilowego. Ja wiem i rozumiem ze to może wkurzać ale myślę że w grę wchodzi jednak ludzka zazdrosc ze sobie ex dogadza na luzaku. Tez pewnie bym się wkurzała ale nie kosztem dzieci i kłótni przy nich tak ze nawet jeśli ucieszył je kontakt od taty to szybko tego pożałowały. Należy chyba z nimi porozmawiać co czuja w takich sytuacjach, czy wola żeby tata dzwonil z wczasów czy wola suche fakty typu kiedy po nie przyjedzie i na jak długo, albo zebrać informacje jakie mają potrzeby/problemy.

Zobacz podobne tematy :

1,107 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-12-28 23:12:28)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

pewnie, że najważniejsze co myślą dzieci.
Ja nie dopytywałam się o wyjścia z ojcem do kawiarni aż zapytałam czemu córka nie może spać,siedszi w łazience bo jest jej niedobrze, zwalnia się ze szkoły.
I wtedy się dowiedziałam jak jej trudno pod naciskami ojca. I że nie miała komu o tym powiedzieć, Nawet bratu, bo on moze poznawać się z kim chce a jej nie pasuje obca Pani i dwóch jej dorosłych synów, którzy mają być na siłę wprowadzeni w jej życie. Zresztą to był kolejny układ męża, który szlag trafił..
więc czasmi trzeba się zainteresować co się dzieje, bo wcześniej myślałam jak piszewsz. odciąć się nie uczestniczyć, olać temat.
Poza tym przez takie rozgraniczenie córka myślała że nie mówiąc mi o tym jest nielojalna, a mówiąc, że sprawi mi przykrość. więc jak sobie wytłumaczyłyśmuy, była ulga.
Jak są jakioeś ksiązli, chętnie poczytam Aurora, chociaz dzieci już duże.

Czemu piszecie o tatusiach jakby po stopach ich trzeba było całować za sam fakt że łaskawie się kontaktują??
Ludzki Pan , bo pamięta... a mógł zapomnieć.
mądre książki o rozwodach wszystkie potwierdzają fakt, że złość z powodu rozwodu i osra ocena spada na rodzica który zostaje- bo on jest bardziej pewny dla dzieci, a o tego drugiego trzeba walczyć..
Ale to świat dzieci, tu jestesmy wśród dorosłych i my wiemy ile dumy trzeba przełknąć, by to dzieci nie oberwały odłamkowym od egoisty/
Przytulam Pain i rozumiem.

1,108

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Omg dziewczyny czytam historie wasze i waszych dzieci z tymi ojcami cudakami i gdyby nie moje doświadczenia to nigdy bym chyba nie uwierzyła, że można być takim kret*nem. Fajne są porady Eli, feniks35, aurora borealis, IsaBella77 innych by trzymać rękę na pulsie i pogadać z dzieciakami, tak normalnie bez jakiś spin.
Mój mały syn kiedyś był mi wdzięczny, że zaczęłam rozmowę o pewnej sprawie. Powiedział, że mu ulżyło myślał, że musi udawać, że lubi pewną osobę, a się okazało, że wszyscy źle się czują w jej towarzystwie.

1,109

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Nie byłam w takiej sytuacji, ale intuicja mówi mi, a to właśnie nią przede wszystkim kierowałam się podczas całego procesu wychowania syna, że dzieci same powinny określić w jaki sposób ma wyglądać ich relacja z ojcem. Tutaj i ja odnoszę wrażenie, że przenoszą się na nie emocje Pain - one podświadomie czują, że powinny być względem niej lojalne, co znaczy, że jej słowa i zachowania wymierzone w kierunku j.m. nie podlegają sprzeciwowi, nawet jeśli ich własne uczucia i oczekiwania są inne. Tym samym mogą się obawiać je ujawniać. Moim zdaniem ważne byłoby, aby je teraz uważnie obserwować, ale niczego nie narzucać, zwłaszcza sposobu myślenia na temat taty. W opisanej sytuacji temu ostatniemu może zabrakło wyczucia, jednak jego intencje mogły być jak najbardziej pozytywne.

1,110

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Jak są jakioeś ksiązli, chętnie poczytam Aurora, chociaz dzieci już duże.

Na zagadnienia dotyczące okresów senytywnych w rozwoju dziecka, pojawianiu się i zanikaniu neuronów u dzieci młodzieży, oraz roli tzw. neuronów lustrzanych oraz ich wpływu na tworzenie się skomplikowanych struktur mózgowych, natknęłam się przy okazji lektury artykułów o funkcjonowaniu mózgu z punktu widzenia neurobiologii. To, co mogę polecić z tego obszaru to teksty odnoszące się pamięci autobiograficznej, neurobiologii interpersonalnej, której twórcą jest Daniel Siegel oraz w jakimś zakresie również publikacje o traumach wczesnodziecięcych.

Ela210 napisał/a:

mądre książki o rozwodach wszystkie potwierdzają fakt, że złość z powodu rozwodu i osra ocena spada na rodzica który zostaje- bo on jest bardziej pewny dla dzieci, a o tego drugiego trzeba walczyć.

W związku z tym, że temat dzieci rodziców którzy się rozstali lub żyją w pustych związkach był w pewnym okresie czasu przedmiotem mojego szczególnego zainteresowania z racji przeżyć osobistych, właśnie jako dziecka z rodziny, w której dochodziło do wielokrotnych zdrad, znam przynajmniej kilka przypadków dzieci, które kompletnie odcięły się od rodzica, który porzucił rodzinę i nigdy nie próbowały o niego walczyć. "Skreśliły" go niejako... Zawsze mnie ciekawi, czy dzieje się tak ze względu na solidarność z rodzicem, pod którego stałą opieką pozostają, czy jest to ich autonomiczna decyzja, bo zdarza się to nawet dzieciom kilkuletnim.
W ogóle mam bardzo dużo pytań i przemyśleń związanych z rozciągniętym, aż po dojrzałość, poszukiwaniem własnej tożsamości, jako DDRR, a temat tzw."dobra" dziecka u pary, która się rozstała, to już w ogóle mój "konik" ; - )))

1,111 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-12-29 11:14:48)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Tu był paskudny, złośliwy i jadowity off top.
Z góry uprzedzam, że następny taki post zostanie nagrodzony ostrzeżeniem dla jego Autora.

1,112

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pronome masz jakiś nieprzerobione problem z żoną kochanka czy co?
Zejdź może z takich tematów bo Cię za bardzo denerwują chyba.
Aurora, dzięki. Sprawdzę.
Moje dzieci nie wiedzą o zdradach.
Ale nie wiem czy dobrze zrobiłam, bo jak córka 2 lata temu pytała czy ojciec tak zrobił, bo jakby się dowiedziała że tak, to by się do niego do końca życia nie odezwała, stwierdziłam że to dla niej za trudne zmieniłam temat i do tego nie wracaliśmy.
Syn był starszy, jak się dowiedział to stwierdził że na pewno przesadzam bo to tylko koleżanka smile a ojciec taki nie jest. i też na ten temat nie rozmawialiśmy.
Bałam się że ex w amoku na początku się odetnie, a wtedy aktualna kobieta miała córkę w wieku  naszej i że ona zobaczy jakieś wakacje na FB czy coś w tym stylu.
Bo były już wyjazdy na weekendy z tamtą gdy córka prosiła o pomoc w czymś i została olana. .
Ale chwila pomieszkania samemu  przyszl refleksja i On się udziela jako rodzic całe szczęście.
Naoglądalam się wśród koleżanek jak układają sobie związki te na które tatuś się wypiął
No niby duze dzieci ale to nie takie bez echa.


.

1,113 Ostatnio edytowany przez Ajko (2020-12-29 12:17:58)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Czemu piszecie o tatusiach jakby po stopach ich trzeba było całować za sam fakt że łaskawie się kontaktują??
Ludzki Pan , bo pamięta... a mógł zapomnieć.
mądre książki o rozwodach wszystkie potwierdzają fakt, że złość z powodu rozwodu i osra ocena spada na rodzica który zostaje- bo on jest bardziej pewny dla dzieci, a o tego drugiego trzeba walczyć..
Ale to świat dzieci, tu jestesmy wśród dorosłych i my wiemy ile dumy trzeba przełknąć, by to dzieci nie oberwały odłamkowym od egoisty/
Przytulam Pain i rozumiem.

Ja również rozumiem Pain, nie jestem za tym by całować po stopach tego rodzica, który odchodzi i łaskawie (a może szczerze) się kontaktuje. Ja również rozumiem, ze ona została sama ze zdradą, z naprzykrzającym się cwaniakiem, który stara się udawać idealnego tatę, W ogóle nie ma wyrzutów sumienia, że skrzywdził trójkę "najważniejszych ludzi" w jego życiu i dalej krzywdzi.  Ja napisałam od strony dziecka, które było w podobnej sytuacji, od strony tego dziecka, które widziało jak jego siostra przeżyła rozstanie jej rodziców. I co ciekawe, każdy z tych "idealnych" ojców nie był w stanie przed nami ukryć, że są żałosnymi kreaturami. Każda z nas w swoim czasie zerwała relację z tymi biologicznymi dawcami materiału genetycznego.
Wiem, ze to jest stawanie na rzęsach zadbać o potrzeby swoje i dzieci i pozwolić im samym, utrzymać relację z niewiernym rodzicem.
To co ze swojego doświadczenia opisujesz Ela nie było niczym innym. Ty Ela dodałaś jeszcze nutę dorosłego rozsądku, by dziecka samego nie zostawiać z jego emocjami.

1,114

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ajko napisał/a:

I co ciekawe, każdy z tych "idealnych" ojców nie był w stanie przed nami ukryć, że są żałosnymi kreaturami. Każda z nas w swoim czasie zerwała relację z tymi biologicznymi dawcami materiału genetycznego.

Bo kreatura zostaje kreaturą, ale moim skromnym zdaniem dziecko samo musi to w końcu zauważyć, w przeciwnym razie może się pojawić żal do matki, że je od niego odcięła, nawet jeśli nie fizycznie, to emocjonalnie. Moja najbliższa przyjaciółka jest takim dzieckiem i doskonale wiem jak bardzo w okresie dorastania przeżywała brak w jej życiu ojca. Czuła się przez to gorsza i niekochana. Zresztą choć pozornie ten etap dawno ma poza sobą, to obydwie wiemy, że wciąż nosi w sobie ślady tamtego odrzucenia. Choć fakt faktem matka o jej emocje nie zadbała w żadnej formie.

1,115 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-12-29 14:11:18)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Mysle, ze macie rację - niech dzieci same dojdą do tego co zrobił ich ojciec i kim jest. Dzieci są mądre, często mądrzejsze od doroslych (tak uwazam, serio) i mimo tego, ze tatus im mowi, ze je kocha - to widzą i czują pewnie czasem dysonans jak potem dzwoni do nich i pokazuje jak zayebiscie sie bawi z lafiryndą bez nich. Dostalo mi sie po glowie i przyznam, ze zrobilo przykro - ze nie dosc, ze zostalam jednak to ja zdradzona, skrzywdzona, porzucona - to jeszcze ja "źle robię" bo mam uczucia odnosnie tej sytuacji (post Eli). Nosz kurna, jestem tylko człowiekiem. TAK, jest mi przykro widzac co ten czlowiek zrobil z nasza rodzina, z nami, z sobą. Jest mi przykro gdy widze, ze zamiast to nas gdzies zabrac w ciepłe miejsce zimą i cieszyc sie, ze ma taka fajna rodzine, zdrowe dzieci - lata z małolatą. I tylko za to, ze osmielilam sie wkurzyc - uslyszalam, ze ja mam nieprzerobione tematy z kochanką i tak dalej...No przykre, bo akurat moją reakcję oceniam jako adekwatną do sytuacji...A to zawsze tej ofierze, co po dupie dostała - każe się wznosic ponad swoje emocje, byc jakims kurna Buddą...Czasem mam wrazenie, ze niektorzy dla zasady musza sie przywalic i poterapeutyzowac innych. Czy ja mam nieprzerobione tematy? Hmmm ja go ogolnie odpuściłam i uwierzcie - nie jestem o niego zazdrosna. Zrzuciłam ten ciężar złości z siebie. Wczoraj ubodło mnie tylko to, ze moim dzieciom bylo przykro.

Zeby nie bylo niedomowien - męza opierdzielilam BEZ UDZIAŁU DZIECI. Zadzwonilam PO tym jak juz wywalil dzieciom swoje wielkie szczescie przez telefon, zamykając się w innym pomieszczeniu. Nie mowilam dzieciom nic na niego złego. Powiedzialam, ze tata je na pewno tez zabierze w jakies fajne miejsce.

1,116

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain, pogadaj z dziećmi, żeby zobaczyć, jak one to czują. Tylko, że myślę, że mogą być pogubione i nie wiedza,jak do końca zdefiniować uczucia. Dostaniesz być może jakieś wskazówki od nich, i pomożesz im to sobie ułożyć. Ty takie wskazówki dostajesz tutaj. One nie mogą odczuć,na przykład,że są nie w porządku wobec Ciebie, bo cieszą się z zainteresowania ojca.  Jednocześnie musisz ustawić tego głąba. Cholera, dużo roboty, ale wspieramy Cię tutaj.

1,117

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Mysle, ze macie rację - niech dzieci same dojdą do tego co zrobił ich ojciec i kim jest. Dzieci są mądre, często mądrzejsze od doroslych (tak uwazam, serio) i mimo tego, ze tatus im mowi, ze je kocha - to widzą i czują pewnie czasem dysonans jak potem dzwoni do nich i pokazuje jak zayebiscie sie bawi z lafiryndą bez nich. Dostalo mi sie po glowie i przyznam, ze zrobilo przykro - ze nie dosc, ze zostalam jednak to ja zdradzona, skrzywdzona, porzucona - to jeszcze ja "źle robię" bo mam uczucia odnosnie tej sytuacji (post Eli). Nosz kurna, jestem tylko człowiekiem. TAK, jest mi przykro widzac co ten czlowiek zrobil z nasza rodzina, z nami, z sobą. Jest mi przykro gdy widze, ze zamiast to nas gdzies zabrac w ciepłe miejsce zimą i cieszyc sie, ze ma taka fajna rodzine, zdrowe dzieci - lata z małolatą. I tylko za to, ze osmielilam sie wkurzyc - uslyszalam, ze ja mam nieprzerobione tematy z kochanką i tak dalej...No przykre, bo akurat moją reakcję oceniam jako adekwatną do sytuacji...A to zawsze tej ofierze, co po dupie dostała - każe się wznosic ponad swoje emocje, byc jakims kurna Buddą...Czasem mam wrazenie, ze niektorzy dla zasady musza sie przywalic i poterapeutyzowac innych.

Zeby nie bylo niedomowien - męza opierdzielilam BEZ UDZIAŁU DZIECI. Zadzwonilam PO tym jak juz wywalil dzieciom swoje wielkie szczescie przez telefon, zamykając się w innym pomieszczeniu. Nie mowilam dzieciom nic na niego złego. Powiedzialam, ze tata je na pewno tez zabierze w jakies fajne miejsce.

Pain Ty jesteś na miejscu ,swoje dzieci znasz najlepiej i jak nikt tutaj ,znasz ich minki,gesty, czytasz w ich słowach oraz w tym czego nie mówią.
Twoja reakcja była zrozumiała i myślę że większość osób zareagowało by podobnie,masz niewątpliwie prawo do swoich emocji i uczuć,wątpliwości.Jesteś człowiekiem też niewątpliwie.
Świetnie że na forum się nie cenzurujesz.

1,118 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-12-29 15:32:27)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ja z kolei jako dziecko rodziców, którzy mimo zdrady jednego (u mnie akurat matki) zostali ze sobą powiem, że z perspektywy czasu żałuję, że się wtedy nie rozstali. Oszczędziliby sobie i nam (dzieciom) wielu nerwów i przykrości. Niby przez pewien okres było ok ale potem już tylko coraz gorzej. Teraz mimo, że żyją pod jednym dachem to albo się kłócą albo nie gadają ze sobą.
Co do tego jak dzieci reagują na takie sytuacje to powiem, że bardzo różnie. Ja na przykład po szczerej rozmowie wybaczyłam mamie zdradę bo wiem, że ona nie była w tym małżeństwie szczęśliwa, że ten związek od początku był toksyczny mimo, że ojciec uważał inaczej i za wszystko winił i dalej wini matkę. Moje rodzeństwo z kolei odwróciło się od obojga rodziców. Jeżeli do kogoś czuję czy czułam niechęć czy wręcz nienawiść, do był to 'kochanek" mamy.
Nie wiem czy by mi to przeszło, gdyby byli razem. Natomiast przyznaję, że najbardziej mnie wkurza, jak jedno czy drugie próbuje mnie przeciągnąć na swoją stronę, narzekając na siebie nawzajem. Tak jakby to był jakiś konkurs/rywalizacja, próba dowalenia sobie. Kiedyś jeszcze miałam ambicje, siłę i chęci by ich ze sobą w jakiś sposób pogodzić ale w końcu odpuściłam. Bo naprawdę jest dużo lepiej i dla nich i dla mnie, jak nie gadają ze sobą, niż się kłócą bo niestety nie potrafią (już) normalnie ze sobą rozmawiać.
Wiadomo, że nie jest powiedziane, że gdyby matka wtedy odeszła od ojca (a było to już AŻ 30l temu), to czy byłaby szczęśliwa z innym i czy tato znalazłby inną kobietę i jak te relacje wyglądały. Dochodzę jednak do wniosku, że chyba naprawdę gorzej być już nie może/nie mogło.
Także nie ważne jakie żale mają do siebie rodzice i jak bardzo będą chcieli przeciągnąć dziecko na swoją stronę, ono i tak wyciągnie własne wnioski. Może nie od razu ale na pewno jak dorośnie. U mnie na przykład każdy z rodzeństwa zareagował inaczej i ma inny pogląd tak na małżeństwo rodziców, jak i na każdego z nich osobno.
Szczera rozmowa z OBOJGIEM to podstawa. Nie każdego na to stać. Czasem, jak widać, przez takie wojny można stracić kontakt z dzieckiem bezpowrotnie. Nie każdy umie czy chce wybierać między jednym, a drugim. Utrzymanie choćby poprawnych relacji z obojgiem, kiedy ci się nienawidzą, jest też szalenie trudne bo człowiek się czuje jak między młotem a kowadłem. Mi to dużo czasu zajęło, rozwiązaniem było ultimatum, że jeżeli nie przestaną przy mnie na siebie nawzajem narzekać, to i ze mną stracą OBOJE kontakt. A w sumie tylko ja im zostałam.

1,119

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Mysle, ze macie rację - niech dzieci same dojdą do tego co zrobił ich ojciec i kim jest. Dzieci są mądre, często mądrzejsze od doroslych (tak uwazam, serio) i mimo tego, ze tatus im mowi, ze je kocha - to widzą i czują pewnie czasem dysonans jak potem dzwoni do nich i pokazuje jak zayebiscie sie bawi z lafiryndą bez nich. Dostalo mi sie po glowie i przyznam, ze zrobilo przykro - ze nie dosc, ze zostalam jednak to ja zdradzona, skrzywdzona, porzucona - to jeszcze ja "źle robię" bo mam uczucia odnosnie tej sytuacji (post Eli). Nosz kurna, jestem tylko człowiekiem. TAK, jest mi przykro widzac co ten czlowiek zrobil z nasza rodzina, z nami, z sobą. Jest mi przykro gdy widze, ze zamiast to nas gdzies zabrac w ciepłe miejsce zimą i cieszyc sie, ze ma taka fajna rodzine, zdrowe dzieci - lata z małolatą. I tylko za to, ze osmielilam sie wkurzyc - uslyszalam, ze ja mam nieprzerobione tematy z kochanką i tak dalej...No przykre, bo akurat moją reakcję oceniam jako adekwatną do sytuacji...A to zawsze tej ofierze, co po dupie dostała - każe się wznosic ponad swoje emocje, byc jakims kurna Buddą...Czasem mam wrazenie, ze niektorzy dla zasady musza sie przywalic i poterapeutyzowac innych. Czy ja mam nieprzerobione tematy? Hmmm ja go ogolnie odpuściłam i uwierzcie - nie jestem o niego zazdrosna. Zrzuciłam ten ciężar złości z siebie. Wczoraj ubodło mnie tylko to, ze moim dzieciom bylo przykro.

Zeby nie bylo niedomowien - męza opierdzielilam BEZ UDZIAŁU DZIECI. Zadzwonilam PO tym jak juz wywalil dzieciom swoje wielkie szczescie przez telefon, zamykając się w innym pomieszczeniu. Nie mowilam dzieciom nic na niego złego. Powiedzialam, ze tata je na pewno tez zabierze w jakies fajne miejsce.

Kochana zrobiłaś idealnie tak jak czułaś, że ma być. Wyznaczyłaś granice i TAK MA BYĆ. I mnie to nie dotyczy, a juz wkur**ia jak czytam co ten twój były Alfosinio wyczynia, co śmie do ciebie mówić i jak śmie afiszować się ze swoją sielanką osobom, które zdradził, zostawił w świecie wielkiego smutku, skrzywdził totalnie bez odrobiny serca.. Gdyby nie cenzura, to uwierz mi inaczej bym pisała o nim. Jesteś super babką i na pewno cudowną mamą, ale czasem łatwo się zapędzić w gniewie i stać się miotaczem ognia, a wtedy dostaje się i winnym i niewinnym.

1,120

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Roxann napisał/a:

Ja z kolei jako dziecko rodziców, którzy mimo zdrady jednego (u mnie akurat matki) zostali ze sobą powiem, że z perspektywy czasu żałuję, że się wtedy nie rozstali. Oszczędziliby sobie i nam (dzieciom) wielu nerwów i przykrości. Niby przez pewien okres było ok ale potem już tylko coraz gorzej. Teraz mimo, że żyją pod jednym dachem to albo się kłócą albo nie gadają ze sobą.
Co do tego jak dzieci reagują na takie sytuacje to powiem, że bardzo różnie. Ja na przykład po szczerej rozmowie wybaczyłam mamie zdradę bo wiem, że ona nie była w tym małżeństwie szczęśliwa, że ten związek od początku był toksyczny mimo, że ojciec uważał inaczej i za wszystko winił i dalej wini matkę. Moje rodzeństwo z kolei odwróciło się od obojga rodziców. Jeżeli do kogoś czuję czy czułam niechęć czy wręcz nienawiść, do był to 'kochanek" mamy.
Nie wiem czy by mi to przeszło, gdyby byli razem. Natomiast przyznaję, że najbardziej mnie wkurza, jak jedno czy drugie próbuje mnie przeciągnąć na swoją stronę, narzekając na siebie nawzajem. Tak jakby to był jakiś konkurs/rywalizacja, próba dowalenia sobie. Kiedyś jeszcze miałam ambicje, siłę i chęci by ich ze sobą w jakiś sposób pogodzić ale w końcu odpuściłam. Bo naprawdę jest dużo lepiej i dla nich i dla mnie, jak nie gadają ze sobą, niż się kłócą bo niestety nie potrafią (już) normalnie ze sobą rozmawiać.
Wiadomo, że nie jest powiedziane, że gdyby matka wtedy odeszła od ojca (a było to już AŻ 30l temu), to czy byłaby szczęśliwa z innym i czy tato znalazłby inną kobietę i jak te relacje wyglądały. Dochodzę jednak do wniosku, że chyba naprawdę gorzej być już nie może/nie mogło.
Także nie ważne jakie żale mają do siebie rodzice i jak bardzo będą chcieli przeciągnąć dziecko na swoją stronę, ono i tak wyciągnie własne wnioski. Może nie od razu ale na pewno jak dorośnie. U mnie na przykład każdy z rodzeństwa zareagował inaczej i ma inny pogląd tak na małżeństwo rodziców, jak i na każdego z nich osobno.
Szczera rozmowa z OBOJGIEM to podstawa. Nie każdego na to stać. Czasem, jak widać, przez takie wojny można stracić kontakt z dzieckiem bezpowrotnie. Nie każdy umie czy chce wybierać między jednym, a drugim. Utrzymanie choćby poprawnych relacji z obojgiem, kiedy ci się nienawidzą, jest też szalenie trudne bo człowiek się czuje jak między młotem a kowadłem. Mi to dużo czasu zajęło, rozwiązaniem było ultimatum, że jeżeli nie przestaną przy mnie na siebie nawzajem narzekać, to i ze mną stracą OBOJE kontakt. A w sumie tylko ja im zostałam.

Dziękuję Ci za ten post. Naprawdę. Pomyślę o tym.

1,121 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-12-29 17:55:17)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Dziękuję Ci za ten post. Naprawdę. Pomyślę o tym.

Pain, jesteśmy chyba w podobnym wieku a zdrada w rodzinie przytrafiła jak byłam mała. 6 czy 8 lat? Minęło ok. 30 a ja jako dziecko nadal jej konsekwencje odczuwam.
Napisałam wcześniej, że jedyną osobą do której czułam nienawiść, to "kochanek" mamy. Ale gdyby do niego odeszła i była z nim szczęśliwa, pewnie zmieniłabym zdanie.
Natomiast mój ojciec podszedł do sprawy "po męsku", że tamten wylądował w szpitalu. Na tyle skutecznie, że już więcej nie pojawił w okolicy ale też nic nie zgłosił na policję. Niby tata 'wygrał', tylko potem to już nie to samo. Bo zdrada zawsze zostaje... a jak człowiek starszy to tym bardziej to przeżywa. Serio.

1,122

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Roxann dziękuje za Twój wpis, w którym przedstawiasz swoje dzieciństwo z rodziciami po przejściach. Ja po odkryciu zdrady - byłem tak wściekły na swoją bż, że zrobiła to nie dość, że kolejny raz to jeszcze posunęła się znacznie dalej... Cisnęły mi się wtedy na język wiadomo jakie słowa. Wtedy tutaj na Forum, wiele osób mówiło mi, nie warto - zamień nienawiść w miłość dla syna. (Na tą chwilę dla mnie to było coś niemożliwego) i pojawiła się "Ona", zjeb... mnie na Forum i powiedziała, czy nadal mam zamiar obrażać matkę swojego syna ??? ( ojj poczułem to dosadnie, wtedy wszystko się zmieniło, moje podejście - dotarło to do mnie) Jestem Jej bardzo wdzięczny za to, Ona wie o kim mówię smile))
Teraz się staram kochać syna bez nienawiści do mojej bż, nie mam zamiaru pokazywać mu jaki mam żal, do jego przecież mamy!!!
W przyszłości nie mam zamiaru, nic złego mówić do niego, na temat mojej bż, dla mnie nasz rodział się zakończył, ale mojego syna i jego mamy - nadal będzie trwał...
A Twoja historia pokazuje inny przykład, myślę że wielu z nas rozjaśni to umysł (czy warto ciągnąć związek po zdradzie dla dzieci)
Dziękuje Ci za to !!!! Za szczerość o samej sobie...
Pozdrawiam

1,123

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain,czytam Twój wątek od początku i jestem pod ogromnym wrażeniem jak sobie z tym wszystkim poradziłaś!
Byłaś w bardzo trudnej sytuacji a jednak wzięłaś się w garść i zawalczyłaś o szczęście swoje i dzieci!
Szczerze podziwiam.
A jeśli chodzi o ostatnie poczynania ex to jako mama absolutnie rozumiem Twoją złość,zareagowałabym tak samo.
Życzę Ci dużo sił i ściskam

1,124 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-12-29 23:08:15)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Artiii napisał/a:

Roxann dziękuje za Twój wpis, w którym przedstawiasz swoje dzieciństwo z rodziciami po przejściach. Ja po odkryciu zdrady - byłem tak wściekły na swoją bż, że zrobiła to nie dość, że kolejny raz to jeszcze posunęła się znacznie dalej... Cisnęły mi się wtedy na język wiadomo jakie słowa. Wtedy tutaj na Forum, wiele osób mówiło mi, nie warto - zamień nienawiść w miłość dla syna. (Na tą chwilę dla mnie to było coś niemożliwego) i pojawiła się "Ona", zjeb... mnie na Forum i powiedziała, czy nadal mam zamiar obrażać matkę swojego syna ??? ( ojj poczułem to dosadnie, wtedy wszystko się zmieniło, moje podejście - dotarło to do mnie) Jestem Jej bardzo wdzięczny za to, Ona wie o kim mówię smile))
Teraz się staram kochać syna bez nienawiści do mojej bż, nie mam zamiaru pokazywać mu jaki mam żal, do jego przecież mamy!!!
W przyszłości nie mam zamiaru, nic złego mówić do niego, na temat mojej bż, dla mnie nasz rodział się zakończył, ale mojego syna i jego mamy - nadal będzie trwał...
A Twoja historia pokazuje inny przykład, myślę że wielu z nas rozjaśni to umysł (czy warto ciągnąć związek po zdradzie dla dzieci)
Dziękuje Ci za to !!!! Za szczerość o samej sobie...
Pozdrawiam

Artii, sądząc po Twoim nicku jesteśmy rówieśnikami, tylko ja w innej sytuacji. I mimo, że dawno dorosłam i zbliżam do 40-stki, zdrada rodziców wciąż za mną ciągnie (a miałam wtedy 6-8l). Na pewno też miała nie mały wpływ na to, że długo sama nie potrafiłam ułożyć sobie życia.
Jak pewnie zauważyłeś, wypowiadają się tu też osoby, których rodzice rozstali i też to bardzo przeżyli. Ja akurat stwierdziłam, że lepiej by się rozstali bo między nimi jest bardzo źle, że gorzej raczej być nie może. Nie patrząc tu na siebie, bo w tym wieku wiadomo, że każdy już "na swoim", chodzi mi bardziej o rodziców, których trzeba dochować a nie o 'traumy' z dzieciństwa. Tak jak pisałam, nas dzieci było więcej, wszyscy odwrócili.
Co z tego, że rodzice zostali razem?
Może, MOŻE gdyby rozeszli, znaleźliby szczęście w innych związkach, a może przynajmniej my, dzieci przez tyle lat nie oglądalibyśmy ich kłótni.
A tak? Niby dla naszego szczęścia, a raczej NIEszczśęcia zostali razem.
Dla mnie osobiście życie po zdradzie nie istnieje. To tylko atrapa związku.

1,125

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Roxann napisał/a:
Artiii napisał/a:

Roxann dziękuje za Twój wpis, w którym przedstawiasz swoje dzieciństwo z rodziciami po przejściach. Ja po odkryciu zdrady - byłem tak wściekły na swoją bż, że zrobiła to nie dość, że kolejny raz to jeszcze posunęła się znacznie dalej... Cisnęły mi się wtedy na język wiadomo jakie słowa. Wtedy tutaj na Forum, wiele osób mówiło mi, nie warto - zamień nienawiść w miłość dla syna. (Na tą chwilę dla mnie to było coś niemożliwego) i pojawiła się "Ona", zjeb... mnie na Forum i powiedziała, czy nadal mam zamiar obrażać matkę swojego syna ??? ( ojj poczułem to dosadnie, wtedy wszystko się zmieniło, moje podejście - dotarło to do mnie) Jestem Jej bardzo wdzięczny za to, Ona wie o kim mówię smile))
Teraz się staram kochać syna bez nienawiści do mojej bż, nie mam zamiaru pokazywać mu jaki mam żal, do jego przecież mamy!!!
W przyszłości nie mam zamiaru, nic złego mówić do niego, na temat mojej bż, dla mnie nasz rodział się zakończył, ale mojego syna i jego mamy - nadal będzie trwał...
A Twoja historia pokazuje inny przykład, myślę że wielu z nas rozjaśni to umysł (czy warto ciągnąć związek po zdradzie dla dzieci)
Dziękuje Ci za to !!!! Za szczerość o samej sobie...
Pozdrawiam

Artii, sądząc po Twoim nicku jesteśmy rówieśnikami, tylko ja w innej sytuacji. I mimo, że dawno dorosłam i zbliżam do 40-stki, zdrada rodziców wciąż za mną ciągnie (a miałam wtedy 6-8l). Na pewno też miała nie mały wpływ na to, że długo sama nie potrafiłam ułożyć sobie życia.
Jak pewnie zauważyłeś, wypowiadają się tu też osoby, których rodzice rozstali i też to bardzo przeżyli. Ja akurat stwierdziłam, że lepiej by się rozstali bo między nimi jest bardzo źle, że gorzej raczej być nie może. Nie patrząc tu na siebie, bo w tym wieku wiadomo, że każdy już "na swoim", chodzi mi bardziej o rodziców, których trzeba dochować a nie o 'traumy' z dzieciństwa. Tak jak pisałam, nas dzieci było więcej, wszyscy odwrócili.
Co z tego, że rodzice zostali razem?
Może, MOŻE gdyby rozeszli, znaleźliby szczęście w innych związkach, a może przynajmniej my, dzieci przez tyle lat nie oglądalibyśmy ich kłótni.
A tak? Niby dla naszego szczęścia, a raczej NIEszczśęcia zostali razem.
Dla mnie osobiście życie po zdradzie nie istnieje. To tylko atrapa związku.

Tak jesteśmy rówieśnikami smile))
Co do dzieci, kiedyś uważałem, że robię swojemu dziecko dużą przykrość, że opuszczam jego mamę... Po takich postach jak Twój - przywraca mi to nadzieję, że jednak dobrze postąpiłem, bo nigdy w życiu nie chciałbym skrzywdzić swojego dziecka...
Wiem, że dużo pracy przede mną, bo jego mama nie nauczy go tego co facet - dlatego to moje zadanie na przyszłość...
Przykro mi z Twojego powodu, bo zapewne dużo się wycierpiałaś, żeby stworzyć normalną rodzinę wymagało to od Ciebie bardzo dużo pracy i wysiłku... Pamiętaj, że po cierpieniu przychodzi szczęście...
Cierpienie to jakby nasza lekcja - czas refleksji i zmiany czegoś w dotychczasowym życiu (mam nadzieję, że wiesz o czym mówię)
Pozdrawiam i życzę szczęścia...

1,126 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-12-30 00:01:49)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Artiii napisał/a:

Co do dzieci, kiedyś uważałem, że robię swojemu dziecko dużą przykrość, że opuszczam jego mamę... Po takich postach jak Twój - przywraca mi to nadzieję, że jednak dobrze postąpiłem, bo nigdy w życiu nie chciałbym skrzywdzić swojego dziecka... .

Ja to rozumiem. Mój tata został z matką dla niby naszego dobra. A serio z perspektywy lat wolałabym by się rozstali.

Artiii napisał/a:

Wiem, że dużo pracy przede mną, bo jego mama nie nauczy go tego co facet - dlatego to moje zadanie na przyszłość...
Przykro mi z Twojego powodu, bo zapewne dużo się wycierpiałaś, żeby stworzyć normalną rodzinę wymagało to od Ciebie bardzo dużo pracy i wysiłku... Pamiętaj, że po cierpieniu przychodzi szczęście...

Trudno tu mówić o cierpieniu tym bardziej w porównaniu z tym co rodzice mi(nam) zafundowali, ale tak, długo mi zajęło by trafić na odpowiedniego faceta i stworzyć związek. Czasem wręcz myślałam, że po prostu do tego nie nadaję, mimo, że adoratorów nie brakowało, nie umiałam stworzyć związku.

1,127

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Roxann napisał/a:

zdrada rodziców wciąż za mną ciągnie (a miałam wtedy 6-8l).

Przepraszam bo nie chce bron panie boze wchodzic w role przyslowiowego prokuratora ale czytam te watki choc nie czesto sie udzielam to z tego co pamietam ale moze cos zle zakodowalem albo sie moze juz to jakos wyjasnilo ale w swoim watku pisalas Raxann ze w klotni Twoja matka wygarnela ojcu ze nie jestes jego corka. Przepraszam ze sie babram w Twojej historii ale tu piszesz ze owa zdrada byla jak mialas 6-8 lat wiec moze wskazywac to ze moze historia Twoich rodzicow jest jeszcze bardziej pokrecona a ty oczywiscie ponosisz tego konsekwencje i nastepstwa na Twoja psychike i cala osobowosc co jest jak najbardziej zrozumiale.

1,128

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
acine napisał/a:
Roxann napisał/a:

zdrada rodziców wciąż za mną ciągnie (a miałam wtedy 6-8l).

Przepraszam bo nie chce bron panie boze wchodzic w role przyslowiowego prokuratora ale czytam te watki choc nie czesto sie udzielam to z tego co pamietam ale moze cos zle zakodowalem albo sie moze juz to jakos wyjasnilo ale w swoim watku pisalas Raxann ze w klotni Twoja matka wygarnela ojcu ze nie jestes jego corka. Przepraszam ze sie babram w Twojej historii ale tu piszesz ze owa zdrada byla jak mialas 6-8 lat wiec moze wskazywac to ze moze historia Twoich rodzicow jest jeszcze bardziej pokrecona a ty oczywiscie ponosisz tego konsekwencje i nastepstwa na Twoja psychike i cala osobowosc co jest jak najbardziej zrozumiale.

Tak moja historia bardzo pokręcona. Jak pisałam moi rodzice wciąż kłócą. W końcu matka w złości powiedziała ojcu, że nie jest moim ojcem. Zrobiłam badania. Jest. Nawet bez badań byłby nim. Rodzice i tak znajdą powód do kłótni.

1,129 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-12-30 02:25:09)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Roxann napisał/a:

... zdrada rodziców wciąż za mną ciągnie (a miałam wtedy 6-8l). Na pewno też miała nie mały wpływ na to, że długo sama nie potrafiłam ułożyć sobie życia.
Jak pewnie zauważyłeś, wypowiadają się tu też osoby, których rodzice rozstali i też to bardzo przeżyli. Ja akurat stwierdziłam, że lepiej by się rozstali bo między nimi jest bardzo źle, że gorzej raczej być nie może. Nie patrząc tu na siebie, bo w tym wieku wiadomo, że każdy już "na swoim", chodzi mi bardziej o rodziców, których trzeba dochować a nie o 'traumy' z dzieciństwa. Tak jak pisałam, nas dzieci było więcej, wszyscy odwrócili.
Co z tego, że rodzice zostali razem?
Może, MOŻE gdyby rozeszli, znaleźliby szczęście w innych związkach, a może przynajmniej my, dzieci przez tyle lat nie oglądalibyśmy ich kłótni.
A tak? Niby dla naszego szczęścia, a raczej NIEszczśęcia zostali razem.
Dla mnie osobiście życie po zdradzie nie istnieje. To tylko atrapa związku.

Roxann - Twoje słowa warto pokazywać osobom, które doświadczyły zdrady.
Wiele z tych osób zastanawia się jaką drogę obrać by dzieci w jak najmniejszym stopniu odczuły te negatywne emocje. Boimy się wpływu, jaki rozwód będzie miał na nasze pociechy, ale to co napisałaś pokazuje, że sam rozwód nie bywa tak traumatyczny, jak dalsze funkcjonowanie w chorym układzie dwójki już obcych i zwykle wrogo do siebie nastawionych osób.
Związek powinien być oparty na miłości, zrozumieniu i zaufaniu a nie na zdradzie, kłamstwach czy poniżaniu. I to od nas samych zależy, którą z tych dróg pokażemy naszym dzieciom i jaką naukę z tego wyciągną na przyszłość.

1,130

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Roxann - Twoje słowa warto pokazywać osobom, które doświadczyły zdrady.
Wiele z tych osób zastanawia się jaką drogę obrać by dzieci w jak najmniejszym stopniu odczuły te negatywne emocje. Boimy się wpływu, jaki rozwód będzie miał na nasze pociechy, ale to co napisałaś pokazuje, że sam rozwód nie bywa tak traumatyczny, jak dalsze funkcjonowanie w chorym układzie dwójki już obcych i zwykle wrogo do siebie nastawionych osób.
Związek powinien być oparty na miłości, zrozumieniu i zaufaniu a nie na zdradzie, kłamstwach czy poniżaniu. I to od nas samych zależy, którą z tych dróg pokażemy naszym dzieciom i jaką naukę z tego wyciągną na przyszłość.

Dokładnie tak. Podczytuję sąsiedni wątek Lucky12 i przyznam, że jest na najlepszej drodze by powielić los moich rodziców. Moja mama też bardzo starała ale ojciec co rusz wracał do tej zdrady, tak naprawdę nigdy się z tym nie pogodził. Mam nawet wrażenie, że na starość jest jeszcze gorzej bo chyba przychodzą naturalnie myśli podsumowujące życie. Sama matka mi powiedziała, że nie rozumie, jak może jej wciąż wyrzucać coś, co miało miejsce ok 30 lat temu. W ogóle ten jej "kochanek" od wielu lat już nie żyje a ona mimo tych kłótni dba o ojca, tzn gotuje mu ulubione potrawy, pierze mu ubranie itd. Ojciec jednak tych małych rzeczy w ogóle nie zauważa, w jego głowie jest tylko jej zdrada i tyle.
Wiem, że często i w małżeństwach, które się rozeszły różnie bywa i dzieci nie mniej to wszystko przezywają czy nawet tracą kontakt z którymś z rodziców (zwykle z tym, co zdradził), tylko no właśnie na ile jest to kwestia ich świadomej decyzji, a na ile szeroko rozumianej "lojalności" wobec drugiego, zdradzonego rodzica. Tak jak wyżej już pisałam, ja mimo iż minęło wiele lat, nadal mam uczucie, że rozmawiając z jednym "zdradzam" drugie.

1,131

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain a co powiedział były po tym jak go zrugałaś?

Doskonale Cię rozumiem i prawdopodobnie też bym była wściekła itd. Ciężko panować nad wszystkimi emocjami, nie jesteś cyborgiem a dodatkowo sprawy nie są jeszcze zamknięte.

1,132 Ostatnio edytowany przez polis (2020-12-31 11:18:00)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Mnie zastanowiła jedna rzecz. On zadzwonił do dzieci spytać się co u nich? Jak nauka online? Co robią? Jak się czują? Wykazał jakieś zainteresowanie nimi? Drugie pół godziny wypytywał się co u nich i słuchał co mają mu do powiedzenia? Czy zadzwonił tylko po to, żeby się swoją fajną wycieczką przed nimi pochwalić?

1,133

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Takie sytuacje wyraźnie pokazuja, jak wiele jest jeszcze do przepracowania wewnętrznie dla Ciebie, Pain.
No i w sumie do 'wyregulowania' funkcjonowania całej byłej rodziny w nowym układzie.
Ułozy się, Pain masz dobre podejście i jesteś otwarta - choćby dlatego, że bierzesz pod uwage co tutaj się pisze.
Powoli, powoli - wyrówna sie.

1,134 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-12-31 22:52:03)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
random.further napisał/a:

Takie sytuacje wyraźnie pokazują, jak wiele jest jeszcze do przepracowania wewnętrznie dla Ciebie, Pain.

Random - napisałaś coś do czego chciałbym się odnieść.

Pain - przeczytałem cały Twój wątek od deski do deski. Łączy nas zdrada partnera w niemal identycznym czasie. Łączy nas też ogromne uczucie, którym darzyliśmy swoje połówki.
Z dużym podziwem czytałem, jak sobie poradziłaś i radzisz z kolejnymi etapami rozpadu związku. Jak szybko potrafiłaś zrozumieć nową sytuację w którą wpędził Cię Twój niewierny mąż.
Jednakże - zaraz pewnie mi się oberwie od kilku osób - wydaje mi się, że długa droga jeszcze przed Tobą. Nie da się kogoś z kim mieliśmy taką zgodność na wielu płaszczyznach usunąć tak po prostu z myśli i z pamięci. To naprawdę wymaga czasu. Złość, poczucie zdrady, zawód i inne pojawiające się uczucia pomagają nam zdradzonym w łatwiejszym i szybszym dojściu do siebie. Na przeżyciu tej "żałoby" po poprzednim związku. Pozwalają oswoić się z nową myślą. Nowymi obowiązkami, nowym życiem.
Odnosisz sukcesy w pracy, wprowadziłaś się do nowego mieszkania, świetnie radzisz sobie z opieką nad dziećmi - ale czuje, że w dalszym ciągu masz jeszcze wiele do przepracowania, tak jak to Random napisała. Dziś sytuacja jest trochę zamazana, bo czujesz wiatr we włosach, dużo zmian w Twoim życiu powoduje euforię, ale gdy nadejdzie stagnacja i rutyna pewne uczucia mogą wrócić ze zdwojoną siłą.
Ten prawdziwy spokój osiągniesz, gdy Ty sama przestaniesz reagować na zachowania jm. Gdy cokolwiek co zrobi - nie będzie mieć na Ciebie wpływu. To będzie znak dla Ciebie, że "wyleczyłaś się" z tego co było. Od momentu, gdy posiadłaś wiedzę o zdradzie - odnosisz mniejsze lub większe sukcesy. Dostrzegasz zainteresowanie płci przeciwnej - to wszystko zamazuje naszą rzeczywistość. Działa jak afrodyzjak. Ale w dalszym ciągu podlegasz huśtawce emocjonalnej. Dowodem jest np. ta rozmowa telefoniczna z jm po jego wypadzie na wycieczkę z Dżesiką. Przyjdzie czas, którego nie wymusimy, który sam we właściwym momencie nadejdzie - gdy takie tematy będą mieć dla Ciebie takie znaczenie, jak zeszłoroczny śnieg. Zresztą - życzę Ci tego z całego serca i dopinguję Cię na Twojej nowej drodze do lepszego i szczęśliwszego życia.

1,135

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Pain - przeczytałem cały Twój wątek od deski do deski.

.
No nareszcie ,już myślałem że to nie nastąpi. smile

Kubuś_Puchatek napisał/a:

Łączy nas zdrada partnera w niemal identycznym czasie. Łączy nas też ogromne uczucie, którym darzyliśmy swoje połówki..

Pain jest też z no wiesz  smile 

Kubuś_Puchatek napisał/a:

Zresztą - życzę Ci tego z całego serca i dopinguję Cię na Twojej nowej drodze do lepszego i szczęśliwszego życia.

Też wam życzę jak najlepiej i dopinguję wszystkim połamańcom.
Co złego to nie ja smile
Nie gniewajcie się na mnie że ja tak  "bezpośrednio". 
Spadam .

1,136

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
paslawek napisał/a:
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Pain - przeczytałem cały Twój wątek od deski do deski.

.
No nareszcie ,już myślałem że to nie nastąpi. smile

Kubuś_Puchatek napisał/a:

Łączy nas zdrada partnera w niemal identycznym czasie. Łączy nas też ogromne uczucie, którym darzyliśmy swoje połówki..

Pain jest też z no wiesz  smile 

Kubuś_Puchatek napisał/a:

Zresztą - życzę Ci tego z całego serca i dopinguję Cię na Twojej nowej drodze do lepszego i szczęśliwszego życia.

Też wam życzę jak najlepiej i dopinguję wszystkim połamańcom.
Co złego to nie ja smile
Nie gniewajcie się na mnie że ja tak  "bezpośrednio". 
Spadam .

Paslawek Jesteś po prostu niemożliwy big_smile

1,137 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-12-31 23:25:40)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Artiii napisał/a:
paslawek napisał/a:
Kubuś_Puchatek napisał/a:

Pain - przeczytałem cały Twój wątek od deski do deski.

.
No nareszcie ,już myślałem że to nie nastąpi. smile

Kubuś_Puchatek napisał/a:

Łączy nas zdrada partnera w niemal identycznym czasie. Łączy nas też ogromne uczucie, którym darzyliśmy swoje połówki..

Pain jest też z no wiesz  smile 

Kubuś_Puchatek napisał/a:

Zresztą - życzę Ci tego z całego serca i dopinguję Cię na Twojej nowej drodze do lepszego i szczęśliwszego życia.

Też wam życzę jak najlepiej i dopinguję wszystkim połamańcom.
Co złego to nie ja smile
Nie gniewajcie się na mnie że ja tak  "bezpośrednio". 
Spadam .

Paslawek Jesteś po prostu niemożliwy big_smile

Wiem smile
Dziś mam dyżur i " na straży swej stać będę"
pogotowie energetyczne czuwa big_smile chusteczki do nosa mam też przy sobie jakby co.

1,138

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
paslawek napisał/a:

Pain jest też z no wiesz  smile 
.

Pasławku - wygrałeś teraz big_smile

PRAWDZIWY MISTRZ

1,139

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
paslawek napisał/a:
Artiii napisał/a:
paslawek napisał/a:

.
No nareszcie ,już myślałem że to nie nastąpi. smile

Pain jest też z no wiesz  smile 


Też wam życzę jak najlepiej i dopinguję wszystkim połamańcom.
Co złego to nie ja smile
Nie gniewajcie się na mnie że ja tak  "bezpośrednio". 
Spadam .

Paslawek Jesteś po prostu niemożliwy big_smile

Wiem smile
Dziś mam dyżur i " na straży swej stać będę"
pogotowie energetyczne czuwa big_smile chusteczki do nosa mam też przy sobie jakby co.

Dzisiaj nie będą potrzebne smile))
Wszystko co złe - dzisiaj się kończy !!!
A od jutra - Nowy początek smile))

Pozdrawiam i Wszystkiego Dobrego !!!

1,140

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

"Rozpocznie się nowy rok. Nowe życie. Nowy świat. Carpe diem. Chwytaj dzień.
Danielle Steel, Country

"Każdy nowy dzień od chwili przebudzenia rankiem to nowy początek"
"Tatko" paslawek smile forum Netkobiety.pl

1,141

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
paslawek napisał/a:

"Rozpocznie się nowy rok. Nowe życie. Nowy świat. Carpe diem. Chwytaj dzień.
Danielle Steel, Country

"Każdy nowy dzień od chwili przebudzenia rankiem to nowy początek"
"Tatko" paslawek smile forum Netkobiety.pl

Pięknie Paslawku !!!

Dzisiaj z tej okazji właśnie - zapaliłem cygaro, chociaż, że nie palę big_smile

Do następnego...

1,142

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

A co tam i naszej Pain? Mam nadzieję, że nikt Cię nie wkurzył ostatnio.

1,143

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Witajcie po dłuższej przerwie:) Z racji tego jak wiele to forum mi dalo i jak mi pomogliście w przeszłości - czuję się zobowiązana od czasu do czasu napisać co tam u mnie:) A więc ogólnie żyje mi się bardzo fajnie, choć różne miałam etapy - nie chciałabym jednak upubliczniać za wiele info, Ci co wiedzą to wiedzą;) Przeszłam jednak już spory kawałek drogi w podróży o odnalezienie siebie i odzyskanie spokoju. Pandemia oczywiście trochę utrudnia ale mimo wszystko - mam wspaniałych ludzi wokół i dzięki nim też jestem dziś tak, gdzie jestem. To całkiem dobre miejsce:)
Z mężem w tym tygodniu wreszcie doszliśmy do porozumienia - on mi zostawia do duże mieszkanie, do któego przeniosłam się z dziećmi, a ja na niego przepisuję moje mieszkanie, któe za czasów panieńskich kupiłam. Jestem dość sporo "na plusie" z takiego podziału majątku. Jedyną niedogodnością jest to, że to mieszkanie panieńskie jest na kredycie więc co miesiąc będę go jeszcze przez wiele lat spłacała. Alimenty wreszcie też są sensowne, myślę, że przy tej kwocie mogę spokojnie z dzieciakami żyć:)
U mnie zawodowo mega dużo zmian na lepsze:)
Chcemy na jednej rozprawie załatwić podział majątku i rozwód.
Ja na razie jestem solo choć amanci się kręcą;) Nie mam w sobie jednak przestrzeni na to ani chęci. Na razie sprawia mi przyjemność życie solo, odnajduję siebie  i swój spokoj.
Mam czasem spiny z mężem i raz nawet jego kochanka się wtrąciła i zaczęła mi dawać rady życiowe (29 letnie dziewczę big_smile), ale ja już jadę po bandzie z nimi więc się wycofała. CO do męża - już jest mi baaaardzo obojętny, nie widzę za bardzo co mi się w nim podobało big_smile
Mam nadzieję, że ten rok zakończę już w innym stanie cywilnym:)

1,144

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pomyślne nowiny w sam raz na Święta smile Gratulacje Pain! To świetnie, że jakoś się  dogadałaś z byłym a wprost super, że Ci się dobrze układa w życiu! Zasługujesz na to w pełni smile
Powodzenia!

1,145 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2021-04-03 11:24:11)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain , cieszę się, że tu zajrzałaś. Świetne wiadomości. Poszłaś tak do przodu, dobrze ,że się tym tu dzielisz, dodajesz otuchy różnym takim, jak ja ,na przykład smile
I finansowo, i sercowo- wszystko dobrze.
I ten spokój, uwolnienie od uczuć do zdradzacza. Bezcenne.

1,146

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Witajcie po dłuższej przerwie:) Z racji tego jak wiele to forum mi dalo i jak mi pomogliście w przeszłości - czuję się zobowiązana od czasu do czasu napisać co tam u mnie:) A więc ogólnie żyje mi się bardzo fajnie, choć różne miałam etapy - nie chciałabym jednak upubliczniać za wiele info, Ci co wiedzą to wiedzą;) Przeszłam jednak już spory kawałek drogi w podróży o odnalezienie siebie i odzyskanie spokoju. Pandemia oczywiście trochę utrudnia ale mimo wszystko - mam wspaniałych ludzi wokół i dzięki nim też jestem dziś tak, gdzie jestem. To całkiem dobre miejsce:)
Z mężem w tym tygodniu wreszcie doszliśmy do porozumienia - on mi zostawia do duże mieszkanie, do któego przeniosłam się z dziećmi, a ja na niego przepisuję moje mieszkanie, któe za czasów panieńskich kupiłam. Jestem dość sporo "na plusie" z takiego podziału majątku. Jedyną niedogodnością jest to, że to mieszkanie panieńskie jest na kredycie więc co miesiąc będę go jeszcze przez wiele lat spłacała. Alimenty wreszcie też są sensowne, myślę, że przy tej kwocie mogę spokojnie z dzieciakami żyć:)
U mnie zawodowo mega dużo zmian na lepsze:)
Chcemy na jednej rozprawie załatwić podział majątku i rozwód.
Ja na razie jestem solo choć amanci się kręcą;) Nie mam w sobie jednak przestrzeni na to ani chęci. Na razie sprawia mi przyjemność życie solo, odnajduję siebie  i swój spokoj.
Mam czasem spiny z mężem i raz nawet jego kochanka się wtrąciła i zaczęła mi dawać rady życiowe (29 letnie dziewczę big_smile), ale ja już jadę po bandzie z nimi więc się wycofała. CO do męża - już jest mi baaaardzo obojętny, nie widzę za bardzo co mi się w nim podobało big_smile
Mam nadzieję, że ten rok zakończę już w innym stanie cywilnym:)

A gitara ? smile
Pomyślności życzę ,powodzenie jak widać już masz smile .
Trzymaj się dzielnie .

Ciekawe co za rady życiowe miała dziesika dla Ciebie smile

1,147 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-03 21:16:44)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ach odebrala jego telefon. Zadzwonilam by pogadać o dzieciach a odbiera ona i bezczelnie zaczyna "no co tam?". Ja sie wulgaryzm i wdalam w pyskowke. Byla tak bezczelna, tak pozbawiona pokory...mowila to samo co moj maz....Zreszra co miala mówić skoro zna tylko jego wersje "bylem biedny a zona to zła kobieta była"...

1,148

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

"No co tam"- nieźle, co by tu odpowiedzieć ? "A wiesz, Dżesi, paznokieć mi się złamał"

1,149 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-03 21:16:25)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Potem zaczelam sie zastanawiac czemu ona taka wulgaryzm jest...I tak mysle, ze zamienila przystojnego jak szlag i obrotnego narzeczonego z wlsna firma IT na faceta, ktory wiecznie zdołowany, wiecznie szklanka w połowie pusta, co drugi tydzien z dzieciakami i wtedy ona sama...Nie wiem czy gdy w ich żyłach adrenalina kursowała - tak widzieli swoją przyszłość....Wiec chyba ja, wysylajac wszystko do jej narzeczonego rozwalilam ten zwiazek..Ojej. Ale jakby to powiedziec...Wreszcie mają swoją wielką miłość i zero przeszkód na drodze - wiec niech se będą szczęśliwi:)

1,150 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-03 13:19:12)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Z opisu tej całej "Dżesiki" wyłania się za każdym razem taki stereotypowy obraz głupuitkiej gąski(choć może i się mylę), która leci na kasę, oczekuje bezustannej atencji i adrenaliny. Naprawdę słabo się robi, jak sobie próbuje wyobrazić takich ludzi swoim otoczeniu. Zresztą, jeśli ot tak rzuca się atrakcyjnego i obrotnego faceta z powodu jakiejś tam miłostki i ulotnej chwili, wiele już o niej mówi..

1,151

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

"Dżesika", "dżesika", "dżesika" - na ten moment to ty nadal myslisz o nich i to jest fakt. To czy im sie układa, czy nie to tylko twoje projekcje. Jak widac pomimo wieszczenia szybkiego rozpadu zwiazku sa nadal razem. Dobrze, ze chociaz zarzucilas pomysl informowania szefa o ich romansie.

1,152

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain Gratuluję Sukcesu !!! smile)

A landrynką się nie przejmuj - jej to całe wspaniałe życie kiedyś butami wyjdzie...

Bagienni jesteśmy dorośli, dlatego każdy z nas bierze odpowiedzialność za swoje życie!!!

Adela na spokojnie, musisz jeszcze troszku wytrzymać - a zapowiadam Ci, że również będziesz szczęśliwa jak nigdy dotąd smile

Najważniejsze to nie tracić nadziei !!!

U mnie powolutku i do przodu, troszkę sprawy majątkowe utknęły ale wierzę, że będzie dobrze... Jak mi się wszystko ułoży tak jak u Pain, to z pewnością tutaj wrócę i się tym z Wami podzielę... Narazie muszę cierpliwie czekać! A tak poza tym to OK smile)

Pozdrawiam Wszystkich Moi Mili, a przy okazji chciałbym Wam życzyć Zdrowych, Wesołych i Spokojnych Świąt !!!

Paslawek dzięki wielkie...

Pozdrawiam i jeszcze raz Pain Gratulację !!! 3majcie się i duuużo zdrówka życzę...

1,153 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-03 14:42:09)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Bez przesady Beko.
Pewnie Pain niepotrzebnie z nią  rozmawiała w ogóle. Ale przecież nie szukała. 
Zwykłą dzesike łatwo olać  ale  pazerną  niezadowoloną z rozporządzenia  majątkiem  lubego już trudniej.
2 Panie milosci życia mojego ex męża też chciały mnie pouczać. Cale szczescie do rozmow nie doszlo ale "nagraly sie" na ex mezu

Jedna w sprawie że nie wiem jak należy traktować mężczyznę
A druga że niepotrzebnie mieszkam jeszcze  w naszym mieszkaniu z dziećmi..
Nie każdą kupę da się  ominąć  po prostu.

1,154

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Artiii napisał/a:

Pain Gratuluję Sukcesu !!! smile)

A landrynką się nie przejmuj - jej to całe wspaniałe życie kiedyś butami wyjdzie...

Bagienni jesteśmy dorośli, dlatego każdy z nas bierze odpowiedzialność za swoje życie!!!

Adela na spokojnie, musisz jeszcze troszku wytrzymać - a zapowiadam Ci, że również będziesz szczęśliwa jak nigdy dotąd smile

Najważniejsze to nie tracić nadziei !!!

U mnie powolutku i do przodu, troszkę sprawy majątkowe utknęły ale wierzę, że będzie dobrze... Jak mi się wszystko ułoży tak jak u Pain, to z pewnością tutaj wrócę i się tym z Wami podzielę... Narazie muszę cierpliwie czekać! A tak poza tym to OK smile)

Pozdrawiam Wszystkich Moi Mili, a przy okazji chciałbym Wam życzyć Zdrowych, Wesołych i Spokojnych Świąt !!!

Paslawek dzięki wielkie...

Pozdrawiam i jeszcze raz Pain Gratulację !!! 3majcie się i duuużo zdrówka życzę...

Wzajemnie Artii .

Wesołych i zdrowych świąt Wszystkim życzę.

1,155

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Moje gratulacje! Tak czułam że inaczej być nie mogło.

1,156 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-04-03 17:54:50)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Zadzwonilam by pogadać o dzieciach a odbiera ona i bezczelnie zaczyna "no co tam?". Ja sie wulgaryzm i wdalam w pyskowke.

Podzielam zdanie Beki, jeszcze długa droga do wygaszenia emocji. To nie problem, że aktualna partnerka odebrała, tak jak zwyczajnie mogła odebrać telefon partnera i zwyczajnie zapytała, jak to się człowiek pyta, tylko problem Pain, że od razu się zdenerwowała i to bardzo mocno. Pain zaatakowała, to dziewczyna broniła się, jak mogła. Wiadomo, że obecna partnerka zna problem z jednej strony, ale natychmiastowe zdenerwowanie Pain tylko podtrzymuje w niej obraz przekazany przez byłego męża in spe. Cóż, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. No i to umniejszanie pozycji obecnej partnerki poprzez nazewnictwo.
Też tak miałam i też głosiłam wszem i wobec, że już OK, więc tego... Powodzenia!
Natomiast gdyby rzeczywiście doszło do podziału majątku w wyroku rozwodowym, to będzie prawdziwy sukces.

1,157

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Z opisu tej całej "Dżesiki" wyłania się za każdym razem taki stereotypowy obraz głupuitkiej gąski(choć może i się mylę), która leci na kasę, oczekuje bezustannej atencji i adrenaliny. Naprawdę słabo się robi, jak sobie próbuje wyobrazić takich ludzi swoim otoczeniu. Zresztą, jeśli ot tak rzuca się atrakcyjnego i obrotnego faceta z powodu jakiejś tam miłostki i ulotnej chwili, wiele już o niej mówi..

"Dżesika" wcale nie jest głupiutką gąską tylko zimną i wyrachowaną intrygantką, to jej sposób na życie i na karierę zawodową. Pełno takich dziewczyn w warszawskich firmach i korporacjach, przeważnie są to dziewczyny z małych miejscowości, które po przyjeździe do Warszawy szybko chcą zrobić karierę, złapać męża, zdobyć pozycję, a wiadomo jak to się robi najszybciej i najłatwiej, a i chętnych do przygód facetów zawsze się znajdzie prędzej czy później. Panna jest wściekła i chce się odegrać na autorce, gdyż przeszedł jej koło nosa piękny apartament w dobrej lokalizacji, którym mogła by się pochwalić wśród rodziny i znajomych. Być może stygną już emocje i hormony dlatego mąż Pain nie jest już tak ślepo uległy wdziękom "Dżesiki" więc chciała wyładować się na żonie swojego obecnego adoratora, która niestety bezpośrednio była powodem jej klęski w kwestii apartamentu. Pewno rani ją tez spokój z jakim sobie poradziłaś ze zdradą męża więc triumf kochanki także w tym zakresie też niewielki, a to bardzo boli takie istoty dla, których krzywda zadana innym jest ich codziennym pokarmem. Na przyszłość Pain trzymaj klasę, bo właśnie taka kobietą z klasą w moich oczach jesteś i nie daj się sprowokować panience, bo dystans i siła spokoju wroga boli najbardziej.

1,158 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-03 18:52:59)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Może lepiej pasowałaby zimna i wyrachowana intrygantka, czasami robiąca z siebie głupią gąskę. W każdym razie takei włąśnie środowisko mnie skrajnie obrzydza, dlatego omijajam je szerokim łukiem. Ci ludzie w pewnym momencie dostają jakiegoś pi****lca, tracąc jakiekolwiek hamulce i zasady. Zresztą sam fakt, jakie mają cele w życiu a nie tylko środki, jakie stosują do ich osiągnięcia, już wzbudzają zażenowanie.
Wściekłość z powodu utraty luksusowej "mety", żeby się nią pochwalić nawet nie skomentuję..
Tak, jak zostało wspomniane Pain jest kobietą z klasą, która potrafiła świetnie sobie poradzić z tym, co ją spotkało, jest zresztą na dobrej drodze, żeby w końcu zacząć wszystko od nowa. Podczas gdy tamta ,ekkmmm.....(można sobie wpisać dowolny epitet) nie ma tej klasy za grosz. Zdolność do manipulacji czy owijania sobie takich frajerów jak były Pain to chyba jedyna rzecz, jaką dobrze potrafią robić. Nie ukrywam, że żal mi tych facetów, bo ciężko wspólczuć komuś, kto myśli główką a nie głową i do tego dał się połakomić na "coś takiego" jak ta Dżesika..

1,159 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-03 21:15:19)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Tak tak, moja wina ze wdalam się w pyskowke, na pewno świadczy to o tym ze kazdego dnia placze w kącie i nie moge odpuscic. W ogole to ze pisze o tej sprawie tu teraz o tym świadczy, bo jakze inaczej big_smile
Uwaga - ogłoszenie! Kochanka mojaego meza czyli osoba która duzy udział miala w zniszczeniu dziecinstwa moim dzieciom - nigdy nie bedzie mi neutralna. Zapewne bede jeszcze nieraz sie wulgaryzm. Ale oczywiście znaczy to, ze nadal nir przeprobilam tematu prawda?:))) Bo powinnam  na jej zachowanie zareagowac sympatycznie, wszak to partnerka mojego obecnego meza.
Beko, Symbi - może mniej teorii, wiecej praktyki:)

1,160

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain, możesz się sprzeczać lub nie, ale mam za sobą wszystkie Twoje doświadczenia, więc nie jest to czysta teoria. Przypominam, że byłam jedną z pierwszych osób, które napisały w Twoim wątku. Może będą to dla Ciebie neutralne osoby, może nie, z mojego punktu widzenia nie zaakceptowałaś jeszcze wyboru męża, więc nie zakończyłaś procesu zdrowienia, ale przecież to nie mój problem. Nie powiedziałam nigdzie, że to Twoja wina, że emocjonalnie na nią zareagowałaś,  więc proszę nie przypisuj mi tych słów.

1,161

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Nie sądzę  by było potrzebne  podnoszenie relacji z kochanką j. męża na wyższy poziom.
Bo wątpię  by ten związek przetrwał do przyszłych świąt  albo długo po czasie gdy klepniete zostaną  formalności zgodnie z ustaleniami. Z powodów które są tu widoczne w tym wątku jak na dłoni. 
Nie wszystkie drugie związki byłych tak mają. Ale tu przewiduję  taki scenariusz.

1,162 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-04-04 07:43:22)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Oj, Ela, Ela, mnie przytykasz, a sama czytasz nie to, co napisałam, a to co - myślę - sama chcesz widzieć. Ja nigdzie nie napisałam o "przenoszeniu relacji na inny poziom". Wyraziłam swoje widzenia sposobu reakcji w stosunku do deklaracji o stanie psychofizycznym. 
Nikt nie wie, jak wyjdzie ten związek,  chyba, że ktoś skuteczną wróżką jest. Równie dobrze mogą sobie zrobić dziecko, pobrać, być razem 10 lat, a potem, jak Zamachowski, myk zmiana po kolejnym małżeństwie do innej kobiety.

1,163

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Oczywiście.  Moze akurat beda razem, beda mieli dzieci, dom z ogródkiem i beda szczęśliwi.
Tylko nadal nie rozumiem dlaczego sam fakt tego, ze zdenerwowalam sie ze malolata odebrala telefon i bezczelnie mi udzielala rad życiowych - sprawia, ze juz mam psychoanalize i diagnozę, ze nie przerobilam..
Ja mysle ze zawsze bede juz miala do tej osoby uraz co nie znaczy, ze tkwie w przeszlosci i tak dalej...Rownie dobrze moznaby Symbi powiedziec, ze skoro denerwuje Cie kierowcą na drodze, który Ci zajechal pas- to masz nieprzerobiony temat jazdy drogowej:D no kamaaan

1,164

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Z mężem w tym tygodniu wreszcie doszliśmy do porozumienia - on mi zostawia do duże mieszkanie, do któego przeniosłam się z dziećmi, a ja na niego przepisuję moje mieszkanie, któe za czasów panieńskich kupiłam. Jestem dość sporo "na plusie" z takiego podziału majątku. Jedyną niedogodnością jest to, że to mieszkanie panieńskie jest na kredycie więc co miesiąc będę go jeszcze przez wiele lat spłacała. Alimenty wreszcie też są sensowne, myślę, że przy tej kwocie mogę spokojnie z dzieciakami żyć:)

Czyli facet zachowal sie w porzadku, tak jak niektorzy ci sugerowali. Bardzo fajnie.
Reszta to jak bylo u ciebie, koncentracja na swoim ''cierpieniu'', dalsze obwinianie nowej partnerki i pretensje.
Nie jestes juz tym wykonczona? Moze warto uwolnic sie od zalu i pojsc dalej?

1,165 Ostatnio edytowany przez Symbi (2021-04-04 10:18:29)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Oczywiście.  Moze akurat beda razem, beda mieli dzieci, dom z ogródkiem i beda szczęśliwi.
Tylko nadal nie rozumiem dlaczego sam fakt tego, ze zdenerwowalam sie ze malolata odebrala telefon i bezczelnie mi udzielala rad życiowych - sprawia, ze juz mam psychoanalize i diagnozę, ze nie przerobilam..
Ja mysle ze zawsze bede juz miala do tej osoby uraz co nie znaczy, ze tkwie w przeszlosci i tak dalej...Rownie dobrze moznaby Symbi powiedziec, ze skoro denerwuje Cie kierowcą na drodze, który Ci zajechal pas- to masz nieprzerobiony temat jazdy drogowej:D no kamaaan

Jak sobie chcesz, Ty się taplasz w tym bagienku urazy. Co do wspomnianego kierowcy, mnie to nie denerwuje, jak wyjeżdżam na ulicę, to mam świadomość, że przede mną może jechać baran, a za mną idiota. Smacznego jajka i wszystkiego dobrego!

Pronome napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Z mężem w tym tygodniu wreszcie doszliśmy do porozumienia - on mi zostawia do duże mieszkanie, do któego przeniosłam się z dziećmi, a ja na niego przepisuję moje mieszkanie, któe za czasów panieńskich kupiłam. Jestem dość sporo "na plusie" z takiego podziału majątku. Jedyną niedogodnością jest to, że to mieszkanie panieńskie jest na kredycie więc co miesiąc będę go jeszcze przez wiele lat spłacała. Alimenty wreszcie też są sensowne, myślę, że przy tej kwocie mogę spokojnie z dzieciakami żyć:)

Czyli facet zachowal sie w porzadku, tak jak niektorzy ci sugerowali. Bardzo fajnie.
Reszta to jak bylo u ciebie, koncentracja na swoim ''cierpieniu'', dalsze obwinianie nowej partnerki i pretensje.
Nie jestes juz tym wykonczona? Moze warto uwolnic sie od zalu i pojsc dalej?

Pronome, tak. Jeśli dojdzie to takiego orzeczenia (orzeczenie o rozwodzie i alimentami na dzieci i jednoczesnym podziałem majątku), o jakie zamierzają wnioskować, będzie to udane zakończenie. Również myślę, że warto zastanowić się nad dalszym postrzeganiem siebie jako ofiary.

1,166 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-04-04 11:40:57)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ale ja siebie nie postrzegam jako ofiare cjoc obie usilnie probujecie mi to wmowic:)
O taplaniu byśmy mogli gadac gdybys codziennie tu wchodziła i Wam sie zalila. A ja rovie raz na kwartał update bo wlasnie tego tematu dotyczy wątek - i juz mam diagnozę:D
Smacznego!

1,167

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

A ja postrzegam Pain jako osobę, która przeszła już przez najgorsze bagno, a z racji swojego charakteru i dobrej samooceny sunie po prostu do przodu.
Jakieś okruchy "złego" jeszcze się jej trzymają, i być może ma ten swój rys, że nie dla wszystkich jest miła. A tu jest jednak czuły punkt.
Jakoś nie wyobrażam sobie odebrać telefon od byłej żony partnera słowami "no co tam" (chyba że zostalyśmy psiapsiółkami) , także prowokacja odbyła się z drugiej strony. A że Pain pociągnęła to - no cóż, to nie świadczy jeszcze o taplaniu się w nienawiści, tylko o -być może- temperamencie.

1,168

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Z kolei ja postrzegam Pain jako kogoś kto nie udaje i nie ukrywa uczuć podobnie jak Pikupik jak nie lubi ma niechęć to pisze o tym a emocje i uczucia których się nie tłumi udawaniem świętego, znacznie zdrowiej odreagowuję bez wewnętrznej dodatkowej walki tworzeniem coraz to nowych konfliktów, jak się powinno zdrowieć i jaki wymusza się na sobie wzorzec dawania rady.

1,169 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2021-04-04 12:53:12)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

No ja mam wlasnie tak ze jestem miła dla ludzi ktorzy sa dla mnie spoko:) jak ktos mnie nie szanuje - to sie o ten szacunek glosno upominam:) Ciekawe ze Pikapik Ci przyszedł na myśl bo akurat  znam ją osobiście i przyznaję, ze osobowosciowo jesteśmy bardzo podobne:) Ja tam sie w tancu nie certolę i jak ktos mi cos wrzuca i poniza - to ja głośno odpowiem. Zawsze tak mialam i nie zamierzam tego w sobie zmieniac. Tyle ze dla porzadnych i uczciwych ludzi jestem dokladnie taka jak oni dla mnie. Wychodze z zalozenia ze zło trzeba zawsze nazwać.

1,170 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-04 12:53:46)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Też tak uważam Adela   a oceny nowej  partnerki nie wiążą  się  z waszymi wypowiedziami tylko wszystkim co zostalo powiedziane początku  tego wątku  i w innych podobnych.
Więc przy swoich  prognozach pozostanę.

Posty [ 1,106 do 1,170 z 1,383 ]

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 21 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024