Pain, ja Twój wątek podczytuję od dawna a odpowiadam teraz, bo z tego co piszesz wyłania się coraz brzydszy obraz męża, a Ty jesteś słabaaaaaa nawet jeśli wydaje Ci się, że jesteś lwicą bo General Managera na świadka wezwiesz.
Jakie dokładnie prace wykonuje stolarz? Zakładam, że podłogi i sanitariaty są zrobione (skoro mężuś chciał robić imprezę) - mamy lato, mrozów nie ma, więc jesteś w stanie tam egzystować. Jeżeli brakuje lodówki to ją dokup z opcją natychmiastowej dostawy, mieszkasz w Wawie (ja też) więc te rzeczy są dostępne tutaj na wyciągnięcie ręki, nie musisz mieć designerskich wnętrz typu sprzęty na zamówienie z Smega czy tam Miele gdy pali Ci się grunt pod nogami.
Dobrze Ci radzę, zbierz siedzenie oraz dzieci w troki i nie oglądając się na nic, nawet na brak wygód dla dzieci, wprowadzaj się do mieszkania i ZMIEŃ ZAMKI. W mojej opinii jesteś uzależniona emocjonalnie od męża i BOISZ SIĘ wykonać decydujący krok czyli wyprowadzić się z dziećmi, cały czas biernie czekasz na ruch męża - uważaj, bo wytnie Ci tak numer, że najlepszy prawnik nie pomoże.
Z Twoich opisów wynika, że zachowanie Twojego męża to coś więcej niż jakieś tam zakochanie się czy ogłupienie na tle dobrego seksu z młodą laską - to jest klasyczny opis kryzysu wieku średniego, któremu sprzyja kasiora i otoczenie, w jakim mąż pracuje. To nie tak, jak tam któryś z chłopczyków rodem z forum Bracia Samcy usiłował Ci wmówić, że on cierpiał przez całe Twoje małżeństwo bo go zmusiłaś siłą do ślubu, dzieci też pewnie siłą bo go gwałciłaś itd. Skoro koleś zarabia grubo ponad 10 tysięcy, jeździ furą za jakieś 200-300 tys. i spędza 4 dni w tygodniu za granicą to on nie jest żadną pipą grochową, tylko obrotnym facetem. Nie wierzę, żeby tego typu gościa dało się siłą wmanewrować w ślub i dwójkę dzieci, on był w wielu sprawach uległy i pozwalał Ci rządzić BO TAK BYŁO MU WYGODNIE - on robił karierę a Ty użerałaś się z dziećmi, kupkami, sraczkami, lekarzami, przedszkolami, zajęciami dodatkowymi etc. etc. etc. Jemu pasowało, że mu urządziłaś wygodne gniazdko - niestety wraz z kryzysem wieku średniego ta stabilizacja przestała mu wystarczać. On teraz myśli w kategoriach BO MI SIĘ NALEŻY - jestem wielkim managierem, zarabiam kupę kasy, poleciała na mnie atrakcyjna, wyzwolona (och te opary zioła na imprezach) dziewczyna, jestem Bogiem, mogę wszystko, teraz czas na mnie, chcę zacząć czerpać z życia pełnymi garściami - Ty i dzieci jesteście mu w tym przeszkodą i on tę przeszkodę będzie się starał usunąć, pamiętaj o tym!
Co do Dżesiki - odłącz się emocjonalnie od tej laski. Jeśli nie dajesz sobie sama rady, to idź do psychologa (Dialog jest dobry, mają kilka placówek w Wawie) i poproś o możliwość spotkań nawet dwa razy w tygodniu. Ty jesteś emocjonalnie niestabilna teraz i bezwzględnie musisz mieć kogoś, kto da Ci obiektywne wsparcie w tak trudnej sytuacji - to forum to tylko namiastka, a dobry terapeuta potrafi zdziałać cuda.
Zwróć uwagę, że Twój mąż jakoś wcześniej wcale nie palił się do rozwodu - owszem, romans miał ale z tego co widzę to jemu średnio spieszy się do radykalnych kroków. Facet serio zakochany w innej kobiecie z reguły naciska na rozwód, chce maksymalnie skrócić czas "kochankowania" i po prostu być z wybranką. Ja jestem przekonana, że jemu najbardziej pasowałoby małżeństwo z Tobą, może nawet ten trzeci dzieciak, a jednocześnie co jakiś czas wyjazd czy impreza z pannicą. To taki klasyk, mieć ciastko i je zjeść. Być jednocześnie statecznym mężusiem z dwójką dzieci i wypasionym SUVem oraz wolnym i nieokiełznanym dojrzałym menem w sportowym kabriolecie, któremu młode laski wieszają się na szyi podniecone jego szpakowatą brodą i znajomością życia.
Jeśli rzeczywiście ta dziewczyna jest jego prawdziwą miłością i wypełniła mu tę jego lukę, której Ty nie potrafiłaś, to wcześniej czy później będzie musiała zderzyć się z jednym ważnym aspektem ich nowego życia, czyli z dziećmi (a także alimentami). Bo skoro jaśnie Pan chce opieki naprzemiennej, to przez tydzień będzie miała te dzieci na głowie i wtedy zaczną się schody. Nie wierzysz? Poczytaj wątek Być drugą i macochą, jak widać nie jest to takie łatwe, jak się wydaje. Za jakiś czas motylki opadną, a wtedy dopiero okaże się, jaka to wielka miłość była - na chwilę obecną jest to moim zdaniem oczadzenie i tyle.
Dodam jeszcze, że jestem pewna jednej rzeczy, a mianowicie że niebagatelną rolę w płomiennym uczuciu do Twojego męża odgrywają jego pozycja w firmie, autko i pieniądze.
Za młodym i przystojnym ochroniarzem z firmy by tak nie latała, nie martw się:)
Zapomniałam dodać: bezwzględnie wspomnij swojemu prawnikowi o paleniu maryśki przez nową panią jego serca, to tak a propos tych jego zapędów do opieki naprzemiennej 